|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3174
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 23:00, 21 Mar 2016 Temat postu: Inni, tacy sami 2 |
|
|
Mężczyzna w średnim wieku siedzący za biurkiem długo wpatrywał się w arkusz papieru. Każda sekunda zaczęła ciążyć Sebastianowi. Nie cierpiał żadnych tortur, ani psychicznych ani fizycznych, obu z taką samą mocą. Tymczasem tego za biurkiem wyraźnie zamurowało. Wystarczyło śledzić mowę ciała i te spojrzenia rzucane to na kartkę to w okno, to na Sebastiana. Dodatkowo późna wiosna eksplodowała wysoką temperaturą i gabinet zmieniał się powoli w łaźnię parową. Strużki potu zaczęły ciec po plecach, swędzieć, gryźć skórę. Sebastian pod dowolnym pozorem chciałby wyrwać się do toalety, ale wiedział, że akurat teraz mu nie wolno. Tymczasem mężczyzna za biurkiem odłożył papier.
- Miałbym jedno pytanie, panie Sebastianie.
- Słucham?
I znów ta cisza, przerywana szumem krwi w głowie i bólem ust. To z suchości, niestety, ten człowiek z drugiej strony nie zaoferował mu nic do picia.
- Ma pan dziurę w CV, od roku dziewięćdziesiątego do dziewięćdziesiątego trzeciego. Czy może pan to jakoś wytłumaczyć? Bo przecież musiał pan z czegoś żyć, prawda?
Jeśli Sebastian wzdrygnął się ze strachu, nie dał tego po sobie poznać. Pytanie - killer, kończyło już wiele jego rozmów kwalifikacyjnych. Jeszcze nikomu nie powiedział, co tak naprawdę powstrzymywało go przed podjęciem pracy w tym okresie. Postanowił, że nikt się nie dowie, przynajmniej nie od razu. Wiązałoby się to z masą tłumaczeń, musiałyby zostać powiedziane rzeczy, które koniecznie chciał zachować dla siebie.
- Spędziłem dwa lata za granicą - powiedział wolno, jednak zadbał, by przerwa na milczenie nie była zbyt długa.
Człowiek w garniturze, w wieku około czterdziestu lat, pokiwał głową.
- Rozumiem, że przez ten czas dobrze opanował pan niemiecki.
Sebastian wysilił się na sztuczny uśmiech.
- Nie było innego wyjścia.
- Cieszę się - powiedział mężczyzna. - W tej pracy na pewno się panu przyda. I jeszcze jedno pytanie. Nic nie ma na temat pańskiego stanu cywilnego.
Sebastian nie mógł uwierzyć, że ta najbardziej niebezpieczna część rozmowy kwalifikacyjnej jest już za nim. Rozluźnił się, poruszył na krześle tak, aby oparciem zdusić strużkę potu.
- Jestem kawalerem - uśmiechnął się. - I, jeśli pana to interesuje, nie zamierzam na razie zmieniać stanu cywilnego.
Nie zabrzmiało to dobrze, zresztą na to pytanie nie było jakiejś jednej dobrej odpowiedzi i zetknął się już z różnymi reakcjami. Jedni uważali, że żonaci mężczyźni z dziećmi są lepszymi pracownikami, inni wręcz przeciwnie, woleliby by pracownik nie pojawiał się po nieprzespanej nocy z powodu wrzasku bachorów. Jeden z kadrowców zapytał go nawet, czy on nie jest z "tych". Sebastian uznał za stosowne udać zdziwienie i na tym skończył się tamten romans z tą firmą.
- W sumie to pana sprawa, niepotrzebnie pytam - odpowiedział mężczyzna. - W naszym zespole są i kawalerowie i żonaci, kobiety też./ Muszę panu tylko powiedzieć, że w naszej firmie nie tolerujemy romansów między pracownikami. Jeszcze nie było tak, żeby nie wpływało to dobrze na atmosferę w zespole.
- Nie grozi - roześmiał się Sebastian z ulgą. - Nie chcę pracować tu dla podrywu. Wasze radio ma niezłe wyniki, jest profesjonalne. To się dla mnie liczy.
Wydawało się, że ta odpowiedź zadowoliła mężczyznę. Oderwał wzrok od Sebastiana, popatrzył na kartkę, chwilę podumał, po czym wstał.
- Chyba możemy uznać rozmowę za zakończoną. Miałbym tylko prośbę. Czy może pan udostępnić nam swoje portfolio? Życiorys życiorysem, ludzie różne rzeczy piszą. Z choinki pan się nie urwał, ma pan już jakąś twórczość własną...
Sebastian sięgnął do plecaka i wyciągnął niebieską teczkę z materiałami, którą zawsze brał ze sobą na rozmowy kwalifikacyjne. Były w niej kserokopie najważniejszych artykułów, poza tym jednym, najlepszym i najważniejszym - o aferze prawniczej. Jeśli ktoś znał jego nazwisko tu, na głuchej prowincji, to właśnie z powodu tego tekstu. I będzie miał ułatwienie w dojściu do prawdy, czego Sebastian pragnął za wszelką cenę uniknąć.
- Dziękuję - mężczyzna wziął teczkę i odłożył ją na boku. - Odeślemy ją panu a może przyjedzie pan po nią osobiście...
Czyżby robił mu nadzieję? Jedno było pewne - jest poważnym kandydatem na reportera radia Kontakt, czołowej rozgłośni w Wielkopolsce, nie wyłączając tych poznańskich. Co prawda mężczyzna zza biurka mu się niezbyt podobał, miał awersję do ludzi z długimi włosami, jednak nie tylko z nim będzie pracował.
Po obejrzeniu rozgłośni Sebastian wyszedł na zalaną słońcem Słowiańską, tuż przy rynku. Stąd już prosta droga na dworzec i do najbliższego pociągu do Poznania. Już przed budynkiem dawnego hotelu Leszno stanął spocony zejściem z czwartego piętra, zapalił papierosa i przyglądał się popołudniowemu tłokowi na deptaku. Jeszcze przydałoby się coś wypić. Szybko zlokalizował sklep spożywczy naprzeciwko, wszedł do niego, wyciągnął z lodówki butelkę coca coli i,m zapłaciwszy, wypił łapczywie. Odstawił butelke do skrzynki, usmiechnął się do sprzedawczyni i wyszedł na ulicę. Zdumiony patrzył się dokoła - gdzie jest, co tu robi? Co to za miasto? Poczuł przeraźliwy łomot w klatce piersiowej i strugi potu na czole i plecach. Spokojnie, tylko nie wpadać w panikę - pomyślał, po czym wyjął notes. Którego dziś jest? Nerwowo szarpał kartki kalendarza, starając się ustalić datę. Dziewiątego sierpnia tysięc dziewięćset dziewięćdziesiątego szóstego roku. Napisany wołami i odznaczony zakreślaczem wielki napis Leszno i adres. Aha, jest w Lesznie. Ale co robił przed chwilą? Dlaczego jest w Lesznie? Zaraz, gdzie on w ogóle mieszka? We Wrocławiu. Tak, chyba tak nazywa się to miasto...
- Pan się dobrze czuje? - usłyszał nad sobą. Popatrzył się do góry i zauważył dwóch policjantów, umundurowanych, z troską patrzących na mężczyznę siedzącego prawie na środku chodnika. W tym momencie Sebastian poczuł jak wraca mu każdy szczegół. Jest w Lesznie bo szuka pracy, mieszka nie we Wrocławiu a w Poznaniu u Mietka i Macieja, a w ogóle to za dziesięć minut ma pociąg...
- Jeszcze nigdy nie czułem się lepiej - odpowiedział, wstał i poprawił ubiór.
- Jest pan pewien? - naciskał policjant.
- Tak.
- Pan tutejszy? - zapytał drugi.
- Nie, przyjechałem na rozmowę kwalifikacyjną do pracy. Zaraz wracam do Poznania - powiedział i pośpiesznie oddalił się w stronę stacji. Ale daleko mu było do perfekcyjnego samopoczucia, którym pochwalił się przed policjantami. Tamto znów wróciło. Nieprzyjemna pamiątka po tym co się stało przed kilku laty w Niemczech. Na dobrą sprawę nigdy nie doszedł do siebie. Pierwszy rok to szpitale, sanatorium, wyniszczające leki psychotropowe, po których nigdy nie było mu lepiej. Później najgorsze ustąpiło, jednak zaniki pamięci zdarzały mu się dość często. To grzebał…o go jako pracownika. Wrócił do pracy, zawalił kilka ważnych spraw i obaj z Zygmuntem doszli do wniosku, że tak dalej nie da się pracować, odszedł za porozumieniem stron. Zresztą Zygmunt nie był świnią, dał mu zarobić na wierszówce, więc Sebastian nie przymierał głodem. Poza tym rozpieszczali go Rudzcy, zwłaszcza pani Marta, która czuła do niego szczególną sympatię, a także Traczykowie. Jednak Sebastian nie zamierzał nikomu siedzie w portfelu. Kiedy ZUS zmienił mu grupę inwalidzką i przestał wypłacać rentę zdrowotną, trzeba było zabrać się do jakiejś pracy. Obecnie wysyłał swoje życiorysy po wszystkich mediach od Suwałk po Jelenią Górę, nigdzie jednak nie miał szczęścia. Albo nie potrzebowali dziennikarzy, albo dyskwalifikowali go ze względu na życiorys. Dopiero tu, w Lesznie, poszczęściło mu się lepiej i redaktor naczelny wyraził zainteresowanie jego osobą. Co będzie dalej - Sebastian na razie nie myślał. Jeśli dostanie tę pracę, będzie dojeżdżał pociągiem, może później uda mu się coś wynająć. A zresztą i tak nie dostanie tej pracy...
Ze snu obudziło go wibrowanie telefonu komórkowego. Zanim go odebrał, zdążył się zorientować, że pociąg właśnie mija wiadukt na Hetmańskiej i za chwilę przyjedzie na Główny. Nie bardzo jest czas na rozmowę, tym bardziej, że telefon był anonimowy.
- Słucham? - powiedział wstając i sięgając po plecak ze stelaża.
- Pan jeszcze jest w Lesznie? - z miejsca rozpoznał głos mówiącego.
- Nie, dojeżdżam do Poznania, dlaczego?
- Myślałem, że mógłby pan podpisać już dziś z nami tę umowę.
Pociąg zahamował gwałtownie, masa pasażerów naparła na jego plecy. Był tak zaskoczony, że początkowo nie zorientował się, że już dojechali na Główny.
- Jak nie wysiadasz pan, to przynajmniej pan usiądź - usłyszał ostry głos za sobą.
- Przepraszam - powiedział siadając. Nie miał sił aby wysiąść z pociągu. Ma pracę! Nareszcie!
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 23:50, 21 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
jest!
edit: nieładnie, nieładnie, że nie uprzedzasz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pon 23:52, 21 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3174
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 23:57, 21 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ale już nie będzie tak często. Mam trochę innych spraw na głowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 0:11, 22 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
nikt cię nie goni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Śro 1:08, 23 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
nareszcie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3174
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 23:16, 24 Mar 2016 Temat postu: 2. |
|
|
Euforia z powodu otrzymania pracy opadła mu, gdy na dworcu rzucił okiem na rozkład jazdy pociągów. Szału nie było, zwłaszcza, że trzeba będzie dojeżdżać na konkretną godzinę - no i nie kwitnąć na dworcu w Lesznie w drodze powrotnej. Ale o tym będzie myślał później, jeszcze nawet nie wiadomo, kiedy zaczyna pracę. Sebastian zaś wyjątkowo nie lubił martwić się na zapas. Nawet nie zadał sobie trudu spisania pociągów, przeszedł przez burza przez poznański dworzec i wydostał się na przystanek. Mimo pełni lata tłumów nie było. Gorzej na przystanku. Trzynastka przyjechała naładowana do granic możliwości, Sebastian był jednak w tak dobrym humorze, że nawet nie zaklął swoim zwyczajem, a z uśmiechem szarżował sobie łokciami drogę do wnętrza wagonu.
- Panie, gdzie mam wyjść, za okno? - zapiszczała jakaś dziewczyna gdy przypadkiem zdzielił ją łokciem w bok. W każdej innej sytuacji odszczeknąłby cokolwiek, odpłacił pięknym za nadobne ale nie dziś. Był w stanie nawet wywlec dziewczynę z wagonu i zaciągnąć na piwo.
- Przepraszam - powiedział z godnością i odwrócił się. Co prawda jego radosny nastrój opadł na chwilę, gdy przyjeżdżał koło domu prasy na Grunwaldzkiej, ale tylko na moment. Oczywiście radio Kontakt nie było tak znakomitą firmą jak redakcje mieszczące się w tym budynku, był świadom że przenosiny z centralnej gazety do lokalnego radia są niejako degradacją, ale chwilowo nie potrafił temu zaradzić. Dopiero przy rondzie uświadomił sobie, że nie skasował biletu. "E tam, dziś to nawet karę jestem w stanie zapłacić" - pomyślał i do samej Grochowskiej dojechał na gapę. Kanara na szczęście nie było.
Jeśli liczył na to, że przywita go normalna, wesoła atmosfera - przeliczył się. Dom był pusty mimo wieczornej pory. Tylko Ciapek zaatakował go już w hallu, dopominając się o jedzenie. Niechętnie nalał mu zimnego mleka z lodówki, po czym poszedł podlewać ogródek. Usiłował dociec dlaczego nikogo nie ma w domu. Maciej coś wspominał o koncercie, jednak Sebastian nie zarejestrował w pamięci daty. Czyżby to już dzisiaj? Natomiast Mietek powinien być, na koncerty go specjalnie nie ciągnęło. Zwłaszcza że jutro jadą do Marciszowa. Obaj chłopcy, a w zasadzie młodzi mężczyźni, byli już niezależni, jednak Sebastian dalej poczuwał się do elementarnej opieki. I wszyscy się już do tego przyzwyczaili, nawet do tego, że pranie i gotowanie zwalono na głowę Sebastiana. Także podlewanie ogródka, obaj chłopcy uznali, że są stworzeni do innych rzeczy niż prozaiczne obowiązki domowe a Sebastianowi to nie przeszkadzało. Przeciwnie, był szczęśliwy że może komuś być potrzebny. Nie bardzo to się podobało rodzicom Mietka a Melania buntowała Sebastiana konsekwentnie.
- Tyłki też im będziesz wycierał? - zapytała prowokacyjnie podczas ostatniej wizyty. Sebastian jednak nie dał się sprowokować. Poza tym ogródek sam się nie podleje, lato szalało a najbliższy deszcze zapowiedziano na środek przyszłego tygodnia.
"Do tego czasu wszystko wyschnie w pień" - pomyślał Sebastian, zakręcił wąż i krytycznym okiem obrzucił ogródek po czym zerwał kilka ogórków na mizerię i kilka gałązek kopru. Dopiero teraz usłyszał, że w domu dzwoni telefon. Rzucił się biegiem do środka lecz na próżno, ostatni dzwonek umilkł gdy stanął w drzwiach. Zaklął w myślach i przeszedł do kuchni.
Kolejną godzinę siedział przed telewizorem i usiłował zrozumieć jakiś film, jednak myśl o telefonie i tym, że mógł to być jego nowy pracodawca, konsekwentnie utrudniała mu skupienie. Myślał o kupnie ostatniego szału - telefonu komórkowego, jednak na razie nie było go na to stać. Pół biedy sam telefon ale te rachunki... Będąc na wierszówce to spore ryzyko, zresztą kto freelancerowi da abonament? W jego środowisku już szpanowano nokiami, motorolami, tylko on sam, biedny, każdą relację robił z budki. Jedynym osiągnięciem był komputer 386, który zresztą dostał w prezencie od Hurwicza. A i tak nie zawsze mógł z niego korzystać, zwłaszcza jak chłopaków naszła chęć na jakiegoś Super Mario czy inną grę. Sebastian zaś grać nie lubił i obawiał się, że któregoś pięknego dnia ktoś mu sprowadzi wirusa. Mieli niedawno w pracy, położył wszystkie komputery i gazeta wyszła tylko cudem...
Popatrzył na zegarek - było w pół do jedenastej. Dalsze czekanie z kolacją nie miało sensu. Dobry humor minął tak szybko jak przyszedł, w końcu co to za rewelacja, którą nie można się podzielić z innymi? Już przygotowywał się do wanny, kiedy usłyszał chrzest klucza w zamku. Maciek? Mietek? Zbliżające się ciężkie kroki były wystarczającą odpowiedzą.
- i Jak? - zapytał Maciej zupełnie neutralnie. Tyle razy Sebastian wracał z rozmowy kwalifikacyjnej na tarczy, że pytanie zabrzmiało rutynowo, a odpowiedź na nie była oczywista.
- Zgadnij - uśmiechnął się Sebastian.
- Znowu dupa?
- A nie. Mam pracę!
Maciej natychmiast zamknął lodówkę i z miejsca rzucił się na Sebastiana z uściskami i pocałunkami. Ten nie usiłował się nawet od niego odpędzać.
- Coś takiego, a myśmy już przestali wierzyć. I ja i Mietek...
- Właśnie, a co z Mietkiem? - wpadł mu w słowo Sebastian. - O ile wiem, nie miał jakichś szczególnych planów na dziś?
Maciej spuścił głowę i długą chwilę milczał. Sebastian z miejsca wyczuł, że coś jest nie tak. Jakaś kłótnia? Co prawda obaj nie byli już w sobie tak szaleńczo zakochani jak kiedyś, jednak dalej stanowili stałą i nader zgraną parę, gotowi pójść za sobą w ogień. Jeśli były między nimi jakieś zdrady czy chwile dużego napięcia, Sebastian o tym nie wiedział. Oczywiście, dwóch chłopaków zawsze będzie niebezpieczną mieszanką i różne kwasy będą tu i ówdzie dawać o sobie znać, jednak czyniły to wyjątkowo rzadko.
- Mietek... Mietek chyba się na mnie śmiertelnie obraził - powiedział Maciej z wypiekami na twarzy. - Może nie powinienem mu tego mówić...
- To znaczy czego? - nie rozumiał Sebastian.
- A, bo ty też nie wiesz - odpowiedział Maciej i tępo bawił się gałązką koperku.
- Czego nie wiem? - zdenerwował się Sebastian. Zatajanie ważnych spraw nie było w zwyczaju mieszkańców domu przy Grunwaldzkiej, tu zaś w sposób oczywisty chodziło o coś ważnego. Mietek pierdołami się nie przejmował.
- Bo... Wiesz... No bo ja...
Sebastian podszedł do Macieja i chwycił go za dłoń. Była gorąca, mimo masywności ręki czuł pulsowanie krwi.
- Spokojnie...
- Bo... Jutro jedziemy do Marciszowa, prawda?
- Niezaprzeczalnie - odparł Sebastian - chyba że coś się zmieniło w tak zwanym międzyczasie.
- Nie, nic się nie zmieniło - westchnął Maciej. - Tyle że...
Sebastian czekał w napięciu na informację. Czemu ten chłopak tak zwleka? Co się dzieje?
- Bo widzisz, Seba... My się z Melanią zaręczamy.
Jeśli informacje mają moc rażenia, ta należała właśnie do tej kategorii. Owszem, Maciej i Melania lubili się, często do siebie dzwonili, Melania przyjeżdżała na weekendy ale, zdaniem Sebastiana, więcej w tym było przyjaźni niż miłości. Nawet nie był pewny, czy doszło już do czegoś poważniejszego. Był na tyle ufny w swoje dobre relacje z Maciejem, że nie przypuszczał, w przeciwnym przypadku na pewno by coś wiedział. Ale teraz, kiedy tak znienacka spadła na niego ta informacja, niczego już nie był pewien.
- Jak to zaręczacie się? A Marta Wie? A Romuald?
- Jeszcze nie. W ogóle jesteś drugi, który o tym wie, przed Mietkiem wygadałem się przez przypadek.
- Jak to?
- Powiedziałem, że kupuję pierścionek zaręczynowy. No i się zaczęło... Mietek wybiegł z domu w pięć minut i jeszcze do tej pory się nie pojawił, co zresztą widać. Już się zaczynam bać...
Sebastian nie przyznał się, że on także. Mietek co prawda był odpowiedzialny,m czy jednak jego odpowiedzialność wytrzyma z takim ciosem? Bo zaręczyny definitywnie kończyły jakiś etap w ich wspólnym życiu. I to właśnie Mietek był tym, który został na lodzie. A że zawsze był raptus, zareagował w typowy dla siebie sposób...
- Kiedy to było?
- A koło czwartej, kiedy jechałem na miasto, właśnie po ten pierścionek. Nie mogłem nawet go zatrzymać, wiesz, jaki jest Mietek. Boję się, by nie zrobił jakiegoś głupstwa. To wszystko miało wyglądać inaczej, na spokojnie no i nie tutaj. Ale się narobiło...
Sebastian miałby sporo pytań, które wcześniej czy później i tak zada, na razie jednak absorbowało go zupełnie co innego. Mietek może był i wesoły i beztroski, ale w ciężkich sytuacjach nie radził sobie, tu odstawał od swego przyjaciela na milę.
- To co, czekamy? - zapytał Maciej spoglądając wymownie na zegar. Była północ.
- Ja wiem, czy jest sens? Przecież samo siedzenie nic nie da, od tego nie przyjdzie ani wcześniej ani później.
"O ile przyjdzie w ogóle" - dodał w myślach.
- Są w tym domu jakieś papierosy? - zapytał. Od kilku miesięcy nie palił, Maciej nie cierpiał zapachu dymu tytoniowego, Mietek popalał po kątach ale nie więcej niż jeden, dwa na dzień o ile w ogóle palił.
- Nie sądzę - odparł Maciej. Idziemy spać. Jedziemy pociągiem o dziewiątej.
Sebastian nie miał ani siły ani sumienia pytać czy w takiej sytuacji wyjazd ma jakikolwiek sens. Sam gotów był zostać na Grunwaldzkiej i czekać tak długo aż Mietek się zjawi. A jeśli nie - rozkręci machinę przy pomocy swoich znajomych. Policja, pogotowie, znajomi, wszyscy święci...
Była już pierwsza, kiedy Sebastian wyłączył komputer i zdecydował się położyć. Jeszcze tylko zrobił rundkę po domu, sprawdził drzwi wejściowe, okna. Od czasu pamiętnych wypadków nie umiał inaczej. Do pokoju Macieja bał się wejść, tyle co przyłożył ucho i usłyszał cichy płacz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pią 0:46, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
o la la la la la! no w ogóle wszystko na głowie... kto by pomyślał...
zaraz, zaraz, to ile mają chłopcy lat?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3174
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pią 1:00, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
22. No na głowie, 6 lat minęło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pią 1:13, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
och, OK. ale fajnie, fajnie. napisz trochę czy się pozmieniali i tak dalej wiesz, mamy w głowach ich jako 16 latków
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3174
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pią 1:28, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Będą, oczywiście. Chciałem tylko dynamicznie rozpocząć tom...
-----------------------------------
Zgodnie z tradycją odcinki będą pojawiać się również na trujniku w folderze Inni2. Po każdym parzystym odcinku całość będzie udostępniona w wersji pdf, co 10 odcinków - w wersji dla czytników - epub i mobi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pią 10:58, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
OK, OK nie zaburzam już dynamiki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 15:54, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
SUPERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
januma
Dyskutant
Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Sob 4:47, 26 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
SUPER ale miła świąteczna niespodzianka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez januma dnia Sob 4:49, 26 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atlu111
Debiutant
Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:15, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Super czekam na dalsze części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
waflobil66
Wyjadacz
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Wysłany: Śro 20:01, 30 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Suuuuper!!! ...bo strasznie się już stęskniłem za tymi chłopakami, ups, teraz już mężczyznami
Ps. W pierwszym odcinku czytamy:
"Ze snu obudziło go wibrowanie telefonu komórkowego. Zanim go odebrał, zdążył się zorientować, że pociąg właśnie mija wiadukt na Hetmańskiej ..."
To było w pociągu, w drodze do domu.
A w drugim odcinku, już w domu:
"Kolejną godzinę siedział przed telewizorem i usiłował zrozumieć jakiś film, jednak myśl o telefonie i tym, że mógł to być jego nowy pracodawca, konsekwentnie utrudniała mu skupienie. Myślał o kupnie ostatniego szału - telefonu komórkowego, jednak na razie nie było go na to stać."
Coś mi się tu nie zgadza ...chyba, że ja coś przeoczyłem?
Tak czy siak czekam na każdy kolejny odcinek powieści mojego ulubionego autora
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez waflobil66 dnia Śro 20:03, 30 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|