 |
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jatosam
Adept
Dołączył: 07 Mar 2018
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 19:10, 28 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Jednakowoż Maciora... To budzi pewne wspomnienia... i zaczyna sklejać wątki... Powiedziałbym "dajesz Młody dalej" ale Autor za wiek narzeka, nie wypada poganiać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 19:13, 28 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Autor miesiąc temu skończył 60 i czeka aż młodzi coś napiszą Natomiast skojarzenie jest w sumie poprawne, to jest TEN Maciora, cieszę się, że pamiętacie Innych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
jatosam
Adept
Dołączył: 07 Mar 2018
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:44, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
To chodzilibyśmy do tej samej podstawówki.. Ja pewnie odziedziczyłbym Twoja nauczycielkę klas I - III
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 18:27, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
och, to dopiero teraz mi się skleiło
Macioraaa! XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 18:59, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Tak, Maciora. Niestety, Mietek nie żyje... Dlaczego? Kiedyś napiszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 19:38, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
koniecznie musiałeś uśmiercić Mietka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 19:40, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Mietka i Melanię... Zresztą najstarszy syn Macieja (który tu nie występuje) to syn Melanii i Maciory,.,
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 19:41, 29 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 19:51, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
– Bez przesady – roześmiał się ojciec – jak dziecko tamtędy wyjdzie to taki kawał flaka, nawet sztywny, wśliźnie się bez większego problemu.
– A gdyby wsadzić go w odbyt? nie rozwaliłby nic?
Nie widziałem, czy pomstować, czy się śmiać. Potwierdzało się wszystko to, co właśnie zostało powiedziane o autyzmie i to, co słyszałem gdzie indziej. Kallego lubiłem, ale nie widziałem go w moim towarzystwie, zwłaszcza w ważnych życiowych sytuacjach. Może po prostu narobić wiochy wtedy, kiedy będzie mi najbardziej zależało na tym, by wszystko poszło jak należy. Kiedyś do naszej klasy miało przyjść dziecko autystyczne i inni rodzice zaprotestowali. "To nie jest szkoła integracyjna" – stwierdziła sucho matka, kiedy pytałem ją, czemu podpisała list protestacyjny. "Masz się wychowywać wśród normalnych ludzi, inaczej sam zgłupiejesz. Od takich ludzi najlepiej z daleka". Kiedy zapytałem ją, co tez mogłoby mi się stać, przerwała rozmowę jakimś poleceniem typu "wynieś śmieci" czy innym dyplomatycznym wykrętem. Miałem wtedy dziesięć, może jedenaście lat, matka była dla mnie wtedy poważnym autorytetem i myślałem o dzieciach autystycznych jak o swojego rodzaju trędowatych. Jeden Kalle udowodnił, jak bardzo byłem oszukiwany, choć jego zachowanie istotnie było dziwne.
– Może pan odwinąć tę skórkę od siusiaka? U mnie się nie da odwinąć, a takie rzeczy widziałem tylko na pornolach.
Zastawiałem się, czy pan Maciejewski wywali go z łazienki już teraz czy przy następnym pytaniu, ale nie, on tłumaczył wszystko jak dziecku – jasno i klarownie. No i tym swoim nienagannym angielskim.
– To kiedyś ci trzeba będzie uciąć – odpowiedział na kolejne pytanie doktor Maciej. – Ja czasem operuję takich chłopców, ale tu, w Polsce.
– Czy pan ma jeszcze wytryski? – atakował dalej Kalle, ale to już było ponad moją wytrzymałość, zwłaszcza że zadudniły kroki na schodach. Gdzieś w tle wyły już syreny, prawdopodobnie straży pożarnej.
– Kalle, wrócisz w końcu na górę? – usłyszałem głos Kurczaka.
– Zaraz – odkrzyknął Kalle z łazienki. Zaraz później na schodach rozległy się cięższe kroki, prawdopodobnie ojca, ale szczęśliwie udało mi się schronić w salonie. Liisa i Sven byli pogrążeni w jakiejś rozmowie, z której mogłem zidentyfikować tylko pojedyncze wyrazy. Prawdę mówiąc, mój pierwszy kontakt z językiem szwedzkim nastąpił dzisiaj. Był na tyle podobny do angielskiego i niemieckiego, że mogłem wyłowić jakieś pojedyncze słowa. Rozmawiali o Kallem.
– Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziałem – zrobić jeszcze kawy?
– Z przyjemnością – odpowiedział Sven. – Kawa to krew Finów i Szwedów, my bez kawy nie umiemy żyć. Gdyby w Finlandii zlikwidowali alkohol, kraj doszedłby do siebie w mniej więcej dwa lata, ale zabranie Szwedom i Finom kawy to byłaby eksterminacja.
Ciekawe, nie powiem. Zrobiłem więc kawy z ekspresu i zastanawiałem się, co dalej, kiedy do salonu wpadł Paweł.
– Straż przyjechała, pójdziemy popatrzyć? – zaproponował. Hmmm, prawdę mówiąc bałem się pokazać w tamtym miejscu, ale z drugiej strony zżerała mnie ciekawość.
– Dobra, jak ojciec się zgodzi, to pójdziemy. Problem w tym, że nasze kurtki są przemoknięte.
– Pogadamy z ojcem...
Ojciec początkowo był niechętny, ale w końcu stwierdził, że jest ciemno i możemy iść popatrzeć. Ja założyłem żółto-niebieską kurtkę Kallego, w którą z trudem wszedłem, głównie przez ten cholerny gips na rękach, a Paweł stary płaszcz ojca, mający tę zaletę, że był suchy. Na głowę nałożyliśmy jakieś przedpotopowe czapki, które ojciec nosił w młodości. Kto, jadąc na wrześniowy wyjazd, bierze czapkę? Gdy wychodziliśmy, deszcz dalej padał, choć już nie tak intensywnie jak za dnia. Była ponura, bezksiężycowa noc. Wzięliśmy latarkę ojca, ale postanowiliśmy na razie jej nie używać, by nie kusić licha. Idąc potykaliśmy się o nierówną powierzchnię niechlujnie wyasfaltowanej nawierzchni, ale asekurowaliśmy się wzajemnie. Pogorzelisko lśniło złotą łuną już z dala, ale nie tak intensywną, i straż pożarna i padający deszcz robiły swoje. Na miejscu były nieliczne grupki ludzi ze wsi, trochę młodziaków obserwujących prasę straży pożarnej. Zawsze to jakaś atrakcja. Z boku stały żywo dyskutujące grupki dorosłych. W tej łunie i przy blasku kilku reflektorów ich twarze były nieźle widoczne.
– Ej, Grubcio, widzisz to? – Paweł szturchnął mnie i pokazał palcem w bliżej nieokreśloną dal. Zanim popatrzyłem, wściekłem się, że nazywa mnie Grubcio, tak jak Kurczak, To określenie było zarezerwowane wyłącznie dla niego. Trzeba będzie go opieprzyć, ale nie teraz, na razie nie trzeba było się rzucać w oczy. Może tu jest jakaś policja. Popatrzyłem w pokazanym kierunku. Na poboczu stało kilka samochodów w dość nienaturalnych kolorach, ale to pewnie wina tego oświetlenia.
– To auto, które nas śledziło – wyszeptał mi do ucha Paweł. Niezbyt widziałem, podszedłem bliżej pobocza. Numer rejestracyjny, kolor i sylwetka się zgadzały. Czyżby przestępcy, oczywiście o ile oni to zrobili, byli tak bezczelni, że teraz się przypatrują? Może jeszcze zaczną się chwalić?
Rozglądałem się dalej, ale nie zauważyłem już nic podejrzanego. Nagle... tak, to musiał być ten facet. O ile jeszcze po południu miałem jakieś wątpliwości, teraz opuściły mnie zupełnie. To był ten sam facet, który walił konia z tym mniejszym w Bastionie Ceglarskim. Tam widoczność nie była idealna, ale tę wydłużoną szczękę zapamiętam do końca życia. Stał i palił papierosa. Na szczęście nie patrzył w naszą stronę.
– Wracamy, tu się robi niebezpiecznie – szepnąłem do ucha Pawła, niemal wargami dotykając jego małżowiny. Paweł mruknął coś półgłosem?
– Co mówisz?
– Podajemy tyły – powiedział. Pierwsze słyszałem takie wyrażenie, ale jego intencja była dla mnie jasna. Problem w tym, że byliśmy odcięci. By wrócić do domu, musielibyśmy przejść mu przed samym nosem. Odciągnąłem Pawła, który już rwał się w niebezpieczną stronę i szeptem wytłumaczyłem mu nasze położenie. Paweł pomyślał chwilę.
– Wiesz co? Zejdźmy trochę niżej i dojdziemy do miejsca, gdzie odbija zielony szlak na jezioro Daisy i dalej na Książ. Później ta droga idzie równolegle do tyłów zabudowań ulicy. Mimo że jest płot, da się dojść do domu. Choć w tej widoczności... Ale nie mamy innego wyjścia.
Zabrzmiało to zgoła złowróżbnie, ale deszcz po chwilowym urlopie urządził sobie nocną zmianę i ciął aż miło. Doszliśmy do rozwidlenia i zaczęliśmy wspinać się lekko pod górę drogą gruntową, rozmiękczoną i śliską przez ostatnie opady. Byliśmy już niewidoczni dla zgromadzonych, ale dyskretnie kontrolowałem tyły. Na szczęście nasze odejście prawdopodobnie nie zostało zauważone. Z czasem droga robiła się coraz bardziej śliska a deszcz bezlitośnie niszczył naszą orientację. Przez drzewa rosnące przy domach nie widzieliśmy nawet świateł.
– Jesteś pewien, że nie zaszliśmy za daleko? – zapytałem Pawła.
– Chyba nie – sam nie był pewny. – Szedłem tędy już kilka razy, ale nigdy w nocy. Odpaliłem mapę na komórce, Paweł wyciągnął z plecaczka latarkę i rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie naszego domu. Od zabudowań dzieliło nas jakieś sto metrów, ale w ciemności to niewiele różni się od kilometra.
– Tędy – zakomenderował Paweł. Szliśmy teraz przez zalane pole, grzęznąc prawie po łydki. W pewnym momencie zostawiłem but w glebie... Sporo trwało, zanim go wyjęliśmy. Ale metr po metrze zbliżaliśmy się do domu.
– Czy wy doszczętnie powariowaliście? – wściekał się ojciec. – Jak wy wyglądacie? Michał, myślałem, że jesteś mądrzejszy.
– Wujek na niego nie krzyczy, nie mieliśmy wyjścia – powiedział i pokrótce naświetlił sytuację. Ojciec wyglądał na poruszonego.
– Za jakieś pół godziny ma być tu policja – powiedział. – Ale nie mówcie tego, ani o tym, że was śledzili, ani o tym samochodzie, o niczym. Proszę was. Czeski film, nikt niczego nie widział, a wy jesteście niewinni jak poranna rosa.
– Przecież właśnie policja powinna się tym zająć – zdenerwowałem się. – Dalej mają nas śledzić, zakładać podsłuchy i robić Bóg wie co?
– Chłopcy, nie w korytarzu, później wam to wszystko wytłumaczę. Ja rozumiem z tej sytuacji trochę więcej niż wy i naprawdę, uwierzcie, inaczej się nie da. Na razie siedźcie cicho. A informacje i tak dostaną się w odpowiednie miejsce. A teraz zróbcie coś z tym błotem na nogach i chodźcie na kolację.
Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. Pan Maciej grał na klawiszach, ku radości zwłaszcza Liisy i Svena. Nie znam się na muzyce, ale to nie było jakieś tam bębnienie a profesjonalna gra. Może normalnie słuchałbym jeszcze uważniej, ale denerwowałem się tą policją. Jeszcze nigdy nie kłamałem policji. Ba, jeszcze nigdy nie rozmawiałem z policjantem. Matcde i owszem, zasunęło się kilka piramidalnych bzdur, bo jak wytłumaczyć powrót do domu o piątej, skoro miałem być o w pół do trzeciej? A tymczasem sobie pojechałem pociągiem na Leśnicę. Po co jej to wiedzieć? Ale tu sytuacja była zupełnie inna i z filmów wiedziałem, że jest coś takiego jak odpowiedzialność karna za fałszywe zeznania. Podzieliłem się tym z ojcem, który przygotowywał deser w kuchni, szarlotkę z lodami z kremem budyniowym na gorąco.
– Nikt ci nie udowodni tego, co widziałeś, chyba że byli świadkowie. Nic nie wiesz, deszcz zacinał ci prosto w oczy, wiatr ogłuszał. Poza tym jesteś nieletni i na pewno cię nie wsadzą.
Policjant nie zabawił więcej niż dziesięć minut i ojciec przyjął go w niewielkim gabinecie, co, jak później powiedział, miało również przykryć obecność innych osób w domu. Było to rutynowe sprawdzanie całej ulicy, nie wiedzieli nic, błądzili w ciemnościach jak my przed chwilą na polu. Nawet mnie nie poprosili, ojciec coś tam nałgał i policjant sobie poszedł. Od razu poczułem się lepiej, gdy wrócił do kuchni.
– Kochana młodzieży, myć się i do łóżek, już prawie dwunasta. Więcej atrakcji na ten wieczór nie przewiduję.
Dorośli postanowili nam wyświadczyć grzeczność i mogliśmy się umyć pierwsi. Na pierwszy ogień poszli Kurczak i Kalle, później my. Podstryszek znajdował się nad naszym pokojem, zupełnie na szczycie domu, prowadziły doń jeszcze bardziej strome schody. W końcu zatrzasnęły się za nami ostatnie drzwi. Siadając na kanapę poczułem ogromne zmęczenie. Tymczasem Paweł przebierał się w piżamę i widać było, że tak szybko to my nie zaśniemy. Mnie też już powoli pęczniał. Paweł stał jakieś pół metra ode mnie i dobiegał do mojego nosa dziwny, ale niezwykle podniecający zapach. Wychyliłem głowę do przodu, a Paweł w lot złapał, o co mi chodzi. Podszedł do mnie, a ja wtuliłem się w jego pachwinę, jego członek opierał mi się o policzek i dotykał ucha. Wargami dotykałem jego duże, prawie nieowłosione jądra. Zapach stawał się coraz bardziej intensywny i oszałamiający. Nagle zdałem sobie sprawę, że jego członek był wykorzystany w sposób absolutnie zgodny z przeznaczeniem i podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Przesunąłem usta i lizałem go od spodu, wędzidełko, napletek i śliski czubek.
– Połóżmy się – szepnął Paweł. – Ty na plecach.
– Ale... Nie wiem, czy jestem na to gotowy – odszepnąłem, zgadując, o co mu chodzi.
– Po prostu się połóż, Misiak... – pocałował mnie w policzek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 19:59, 29 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
homowy seksualista napisał: |
Mietka i Melanię... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 10:45, 30 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
blask12345 napisał: |
homowy seksualista napisał: |
Mietka i Melanię... |
 |
Mam to wszystko poukladane, jednak ciężko mi usiąść i to wszystko spisać, z kilku powodów. Po pierwsze praca – po dniu pracy jestem tak zmęczony, że nie mam sily myśleć. Moja praca jest naprawdę ciężka (ale nawet w tym opowiadaniu korzystam z wiedzy, któ©ą nabylem). Poza tym motywacja. Jeszcze kilka lat temu było łatwiej dotrzeć do czytelnika, teraz blogi padly, fora teź (w tym moje ulubione forum łacinników i miłośnikow kryminałów PRL, nawet beztabu.com), masa platform się zwinęła. Nastały nieciekawe czasy dla literatury internetowej. Poza tym mam wrażenie, że te wszystkie netowe platformy typu Netflix wykosily slowo pisane. Wydac – nikt tego mi nie wyda nawet za 100 lat... Sa jakieś wydawnictwa publikujące tęczową literaturę ale z perspektywy obcego kraju trudno z nimi negocjować, poza tym ja się na tym nie znam, musialbym mieć jakiegoś menadżera. To wszystko sprawia, że po prostu mi się nie chce i wolę się skupić na pracy, która jest bardzo ciekawa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lechukaziu
Dyskutant
Dołączył: 31 Lip 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:20, 31 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Tym bardziej jesteśmy Ci wdzięczni- nawet jeśli jest nas już mało tutaj - że jednak nie zrezygnowałeś i dalej coś tutaj publikujesz. Mało już tutaj publikacji. Szkoda ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 21:51, 31 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
lechukaziu napisał: |
Tym bardziej jesteśmy Ci wdzięczni- nawet jeśli jest nas już mało tutaj - że jednak nie zrezygnowałeś i dalej coś tutaj publikujesz. Mało już tutaj publikacji. Szkoda ... |
Myślę, że jak będzie nas nieco więcej i, przese wszystkim, gdy będzie trochę nowych postów i będą one spływać systematycznie, jest jeszcze jakaś szansa dla tego miejsca. Ale to trzeba nie tylko czytać, ale pisac. I reklamować to miejsce, gdzie tylko się da. Liczę na te niedobitki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 22:06, 31 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Co on chce zrobić? Z niechęcią i przy jego pomocy położyłem się na brzuch. Zanim Paweł legł na mnie, poprawił siusiaka tak, że leżał sztywno na tapczanie. jednak zanim Paweł dołączył do mnie, pogmerał w rzuconych niechlujnie na podłodze spodniach i coś wyjął. Po chwili bardzo wilgotną ręką nasmarował mi krocze.
– Co to jest?
– Twój żel do ruchania – oświadczył beztrosko. – Po co ma się psuć w tej tubce? Bardziej się nam przyda tutaj.
Najpierw najpierw zapadł się pode na tapczan, a następnie wylądował na mnie cały ciężar Pawła
, a akompaniowało temu lekkie sapanie i ciepło na plecach. Jakiś czas tkwiliśmy w tym bezruchu. Jego drąg spoczywał między moimi pośladkami. Prosiłem przecież, by tego nie robił, by się powstrzymał. Tak, ostatnio było mi przyjemnie, ale dalej nie mogłem się przekonać. Już poza tym wszystkim, znałem go za krótko, nie wiedziałem, czy powiedział mi wszystko o sobie, może ta dziewczyna, która ruchał, była czymś zarażona. Wątpię, by się do niego tak przyssała, będąc dziewicą. To trzeba jednak umieć... Przez moment byłem na Pawła zły i zdecydowałem, że strząsnę go z siebie, jeśli on we mnie wejdzie. Najwyżej mu go złamię, a co, taki jestem – pomyślałem odrobinę mściwie. Tymczasem Paweł uniósł się nieco i rozpoczął tarcie między moimi pośladkami. Było mokro, ślisko i z sekundy na sekundę coraz przyjemniej. Trochę mi zadrżało serce, kiedy zatrzymał się na moim odbycie, ale chyba tylko potrzebował jakiejś nierówności. Sapał coraz głośniej i już oczekiwałem gorących potoków zalewających wnętrza moich ud, kiedy Paweł zupełnie zmienił taktykę i zszedł niżej. Jego członek ślizgał się teraz po spodzie mojego i to była absolutna rewelacja. Robił to wolno, z namaszczeniem, tak, że każdy ruch przyprawiał mnie o dreszcze. Minąłem już ten punkt, od którego nie ma odwrotu, a jego ruchy stały się bardziej zdecydowane. Jego wydatny brzuszek ślizgał się po wilgotnych i śliskich od poprzednich figli pośladków, co tylko wprowadzało mnie w jeszcze większą ekscytację.
– Podoba się? – szepnął.
– Taaa... Jeszcze...
Prawie dusiłem się z emocji, dodatkowo drażniony gorącym jęzorem Pawła, który baraszkował na mojej szyi i penetrował mi ucho. Ostatnie pchnięcia były równie wolne, ale mocniejsze niż poprzednie i lepka struga oblewała mi członek i jądra. Fala gorąca z całego ciała spłynęła mi do podbrzusza. Dusiłem się i z emocji i z braku oddechu. To mój fiut był w tej chwili najważniejszą i najczulszą częścią mojego ciała. Chyba obficie zrosiłem i łóżko i krocze Pawła.
Leżeliśmy koło siebie, przykryci jednym śpiworem zamienionym w prowizoryczną kołdrę; ja na plecach, Paweł na boku. Obaj łapaliśmy jeszcze oddech po niedawnym zwarciu, Paweł gładził mój tors, bawiąc się sutkami.
– Szkoda, że jutro wyjeżdżasz... Naprawdę musisz?
– Powiem ci tak, choć uważam, że mam najwspanialszego ojca na świecie, w jednej kwestii jest nieugięty i nieustępliwy – chodzenia do szkoły i mojej nauki. On zrozumie, że mogę mieć nauczycieli, którzy nie potrafią uczyć, zrozumie, że mogę nie umieć zrobić jakiegoś zadania, ale nigdy nie zrozumie wagarów czy opuszczania szkoły bez nieistotnej przyczyny. Zawsze mówi, że kto lekceważy szkołę, ten w przyszłości będzie lekceważył swoją pracę.
Byłem naprawdę osłupiały, kiedy zwolnił mnie z czwartku i piątku, ale rozumiem, że nastąpiła wyższa konieczność. Natomiast na więcej nie da się go naciągnąć i nawet nie próbuję. Ale przecież mogę przyjechać na przyszły weekend, ojciec zgodzi się bez problemu.
– A będziesz chciał?
– No pewno! – wypalił Paweł bez zastanowienia. – Chcę być z tobą tak często, jak tylko możliwe. Ten tydzień bez ciebie będzie straszny.
Byłem zaskoczony. Jeszcze nikt mi nie powiedział, że beze mnie będzie się źle czuł. Przywarłem do niego, jakby w odruchu wdzięczności.
– Nigdy nie sądziłem, że na kimś będzie mi tak bardzo zależeć.
Zawsze sądziłem, że takie rzeczy mówi się tylko w romantycznych filmach, których co prawda nie oglądałem, ale uwielbiała je moja mama i nasłuchałem się sporo podobnej gadki. Tym razem dotyczyła ona mnie. Czy mnie zależało na Pawle? Mógłbym się do niego tulić w nieskończoność, głaskać go, oczywiście gdybym miał czym, na razie brak rąk komplikował mi życie, ale czy coś więcej? Może... Paweł to mądry, odpowiedzialny chłopak, z takim zawsze lepiej, ale... Coś mi przeszkadzało, może nie coś, ale ktoś, mianowicie Kurczak. On miał to, czego nie miał Paweł i ciężko było to nazwać. Może Paweł jest za poważny? Z Kurczakiem można konie kraść, w Pawle jest ta nuta smutku i powagi.
– Słuchaj, skąd pan Maciej tak dobrze gra na klawiszach? – zapytałem.
– On był kiedyś zawodowym muzykiem, pianistą, grał w Filharmonii Poznańskiej, później stała się w jego życiu prawdziwa tragedia, zginęła jego pierwsza żona, miała na imię Melania, i jego najlepszy przyjaciel, Mietek. W jeden dzień stracił zamiłowanie do tego zawodu. Poszedł na studia medyczne w Poznaniu, bo tam mieszkał i został lekarzem ze specjalizacją seksuologia i urologia.
– Opowiesz więcej? – poprosiłem. Ten człowiek musiał mieć niezwykłe życie.
– A to już musisz naciągnąć ojca, jakbym zaczął, to do rana bym nie skończył. No daj pyska...
Czułem, że Paweł ma ochotę na małe co nieco, ale ja naprawdę miałem serdecznie dość. Po długim, czułym pocałunku przytuliłem się do niego mocno i świat mi odleciał...
Obudziłem się, gdy już było jasno, ale Paweł jeszcze spał. Poczułem ogromne ciśnienie w pęcherzu, jak to cukrzyk i szybko doszedłem do wniosku, że jeśli czegoś z tym nie zrobię, to zaraz eksploduję. Wstałem na tyle cicho, na ile się dało, Cały dom był spowity idealną ciszą, coś, czego nie zaznałem tu od kiedy przybyłem, zawsze panował tu gwar, śmiech, nawet hałas. nawet koty spały w swoich kątach. Wyglądało to dość złowróżbnie. Wszedłem do salonu. Stół był wzorowo posprzątany, obrus zmieniony, krzesła równo ustawione. W głębi, na kanapie spali ojciec i pan Maciej. Przyjrzałem im się. Pan Maciej spał po zewnętrznej stronie łóżka, na boku, twarzą do stołu. Za nim mój ojciec, wtulony w plecy pana Macieja. Coś mi przyszło do głowy. Tak nie śpią ludzie, którzy są sobie obojętni, nawet tacy, którzy się przyjaźnią. Czyżby ich dwóch coś łączyło? Takie stare konie, ojcowie dzieciom? Pan Maciej miał czterech synów i córkę, o ile dobrze wiedziałem, mój ojciec prawdopodobnie jedno, mnie. Dziwnie to wyglądało. W głowie odbijały mi się jak echo jak echo różne nie do końca zrozumiałe zdania Pawła. "Jeszcze nie wszystko wiesz", "To wszystko wygląda z bliska inaczej". Czyżby miał na myśli właśnie to? Chciałbym go zapytać, ale nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Na razie powoli oswajałem własną homoseksualność, bo już chyba był czas na nazwanie rzeczy po imieniu. Lubię facetów i mam wrażenie, że to się nie zmieni. Nie wszystkich oczywiście, ale nawet tak krótka wycieczka po zamku Grodno była jakimś dowodem w sprawie, mężczyznom przyglądałem się bardziej uważnie niż kobietom, no i patrzyłem się w miejsce, które ktoś zainteresowany kobietami zauważy jako ostatnie. Taki fajny starczy pan se sporym wybrzuszeniem mijał mnie kilkakrotnie. Mogę dokładnie opisać jego górkę w spodniach, a nawet nie zauważyłem, jakiego koloru miał włosy czy oczy. O właśnie, coś często go widziałem. Szedł sam, z niewielkim plecakiem typu horolezka, przeznaczony na krótkie wypady. Miałem nawet wrażenie, że widzę go zbyt często, ale byłem już zmęczony, zwłaszcza tym wchodzeniem w wodzie niekiedy po kostki, że nie miałem siły się zastanawiać.
Moje rozmyślania przerwało coraz głośniejsze dudnienie po schodach. Sądząc po tych odgłosach, był to Paweł.
– Co się dzieje? – zapytał. – Coś ci jesz? Źle się czujesz?
– Byłem w toalecie. Miałem cię budzić, byś mi wyjął siusiaka, ale jakoś dałem sobie radę, szkoda, że ucierpiały moje spodnie od piżamy...
Była to prawda. Z tymi rękami niewiele da się zrobić, na szczęście lewa boli mnie coraz mniej i jest chyba szansa, że niedługo będę mógł nią cokolwiek robić.
– Będziesz jeszcze spał?
– Nie sądzę – odpowiedziałem. – Jest siódma, wkrótce wszyscy zaczną się budzić.
– Zrobimy kawy w ekspresie – zaproponował Paweł. – My wypijemy teraz, reszta będzie na śniadanie.
Przeszliśmy do kuchni, a właściwie aneksu kuchennego ściśle przylegającego do salonu. Na szczęście był tak skonstruowany, by ojciec czy pan Maciej nas nie widzieli. Wsypując kawę do ekspresu podzieliłem się z Pawłem wspomnieniem z wczoraj.
– Tali starszy dziadek w okularach, musiał mieć dużego, bo jego wybrzuszenie na spodniach było wyraźne.
– W ciekawe miejsca się patrzysz – zauważył kąśliwie Paweł. Sam nie był bez winy, siedział na kuchennym taborecie w taki sposób, że rozporek spodni od piżamy był rozdziawiony jak pysk wieloryba łapiącego powietrze na lądzie i dostarczał bardzo ciekawych widoków. Uśmiechnąłem się.
– Czegoś takiego nie zauważyć...
– A to chyba wiem, który. Faktycznie miał tę bombę między nogami. Wiesz, że on się do mnie odezwał, tam, w tej komnacie przy kościotrupie księżniczki? Akurat ciebie przy mnie nie było, podszedłeś bliżej tego truposza.
Faktycznie oddaliłem się wtedy na jakiś czas, żeby dokładnie sobie wszystko obejrzeć i zmarnowałem tam kilka minut. Całkiem możliwe, że ten facet miał nas na oku.
– Tak? A o co pytał?
– A takie ogólniki, skąd jesteśmy, czy nam się podoba i tym podobne. Na pozór niewinne, ale też mi się coś nie podobało i na wszelki wypadek zachowałem daleko posuniętą ostrożność. Nie powiedziałem, jak się nazywamy, a formalnie jesteśmy z Poznania...
– Dobrze – pochwaliłem go. Ekspres syczał, brunatna ciecz zbierała się w środku i było jej coraz więcej. Nalaliśmy sobie po małej filiżance. Mieliśmy kontynuować rozmowę, kiedy ciszę przerwał natarczywy dźwięk telefonu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 22:07, 31 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
homowy seksualista napisał: |
Mam to wszystko poukladane, jednak ciężko mi usiąść i to wszystko spisać, z kilku powodów. Po pierwsze praca – po dniu pracy jestem tak zmęczony, że nie mam sily myśleć. Moja praca jest naprawdę ciężka (ale nawet w tym opowiadaniu korzystam z wiedzy, któ©ą nabylem). Poza tym motywacja. Jeszcze kilka lat temu było łatwiej dotrzeć do czytelnika, teraz blogi padly, fora teź (w tym moje ulubione forum łacinników i miłośnikow kryminałów PRL, nawet beztabu.com), masa platform się zwinęła. Nastały nieciekawe czasy dla literatury internetowej. Poza tym mam wrażenie, że te wszystkie netowe platformy typu Netflix wykosily slowo pisane. Wydac – nikt tego mi nie wyda nawet za 100 lat... Sa jakieś wydawnictwa publikujące tęczową literaturę ale z perspektywy obcego kraju trudno z nimi negocjować, poza tym ja się na tym nie znam, musialbym mieć jakiegoś menadżera. To wszystko sprawia, że po prostu mi się nie chce i wolę się skupić na pracy, która jest bardzo ciekawa. |
trochę jest, ale większość siedzi na blogspocie. można znaleźć.
gdyby na tym forum zostały tylko tematy literackie plus hyde park i rozmowy seksualne to to forum miałby większy sens. to takie forum o wszystkim i niczym (jak się patrzy na mnogość działów).
ale może wytnij bo się robi off-top.
co do wydawania... zobacz na POD (print-on-demand) amazona większość książek na amazonie jest drukowana przez niego. kiedyś to rozkmniałem bo potrzebowałem 'raporcik' zrobić na ten temat. empik ma podobną usługę, ale lepiej zacząć od empiku a potem uderzać z tym do amazona (POD to nie tylko książki ale i t-shirty – jest trochę w necie poradników jak sprzedawać na amazonie).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Czw 22:12, 31 Paź 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 22:35, 31 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
Ja mogę tłumaczyć, pisać – ale ta techniczna i komercyjna strona mnie przerasta. Non omnia possumus omnes...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|