Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moja edukacja seksualna
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 19:36, 11 Gru 2022    Temat postu: Moja edukacja seksualna

Do jasnej cholery, nie tak się umawialiśmy. Miałem mieć indywidualny pokój w hotelu na cały kurs, matka zapewniała, że wszystko jest załatwione. Na sto procent. Wraz z otwarciem drzwi te procenty spadły do zera.
– Cześć, jestem Zdzisiek – powiedział po polsku chłopiec, który przyszedł do rzekomo mojego pokoju i wyciągnął rękę. Gest przyjąłem z największą odrazą, tylko dlatego, że wypadało.
Co za wieśniackie imię... Ja mam na imię Romek i bardzo moje imię lubię. Ale nie zamierzam mieszkać z tym tłuściochem. Nie i już. Nie po tym co się stało pół roku temu. Zostałem napadnięty przez chłopaków z własnej klasy. To była zemsta za to, że przestałem się im opłacać. Po prostu nie miałem pieniędzy, a matki nie chciałem okradać. Sprawa skończyła się w szpitalu, w sądzie i w poprawczaku, na szczęście nie dla mnie. Ale klasa mi tego nie wybaczyła, ciągłe podśmiechujki, szykany, w końcu matka na dwa miesiące przeniosła mnie na naukę indywidualną. Oby do jesieni, potem nowa szkoła, nowi koledzy, w ogóle nowe rozdanie. Jeśli i o ile odpocznę. Te wakacje na kursie angielskiego miały mnie wyrwać ze znienawidzonego środowiska, uspokoić, miałem dojść do siebie, mieszkając sam w pokoju hotelowym. Matka zdaje się coś tam odpaliła ekstra za ten pokój, ba nawet zapożyczać się musiała. No a tu klapa już na dzień dobry. I co teraz? Matki nie ma, trzeba będzie pogadać jutro z wychowawczynią.
Tymczasem Zdzisiek, zauważywszy brak przywitania i totalne desinteressement z mojej strony, rzucił plecak na łóżko, zdjął płaszcz przeciwdeszczowy, bo jak na Anglię przystało, łoiło z nieba okrutnie. Nie przyglądałem mu się, bo po co? Leżałem na łóżku i czytałem książkę. Zdzisiek rozgościł się, coś zjadł i nawet nie protestowałem, jak zgasił światło. Może to i lepiej, nie będę musiał na niego patrzeć.

Następnego dnia była wycieczka do Lynton i miałem okazję pogadać z wychowawczynią na ten temat. Po angielsku... Wyczekałem, aż będzie sama i zapytałem prosto z mostu, co się stało z zamówionym przez moją mamę indywidualnym pokojem.
– Nam nic nie wiadomo, jakobyś miał mieć oddzielny pokój – odrzekła Brenda (kolejne wkurzające imię) uśmiechając się typowo po angielsku. – Jeszcze skontaktuję się z waszym organizatorem. Czyżby chłopiec, z którym mieszkasz, coś ci zrobił?
- Nie, to nie to – zaoponowałem. Przecież nie będę obciążał Bogu ducha winnego chłopaka. – To jest długa historia i odrobinę za trudna na mój angielski, poza tym nie bardzo o tym chcę mówić – wykręciłem się.
Staliśmy na moście nad rzeką Lyn, patrzyłem tępo, jak rzeka zbliża się do gardła śmierci i za chwilę połączy się z Atlantykiem. Gdzieś z boku mignął mi Zdzisiek. Jakoś wściekłość na niego mi już opadła, zauważyłem, że jest czysty, myje zęby, też nieśmiały podobnie jak ja... Ale to nie znaczy, że pogodziłem się z tym stanem rzeczy. Zazwyczaj walczę do końca no i tym razem nie miałem zamiaru odpuścić.

Brenda faktycznie dotrzymała słowa, dogadała się z polskim organizatorem, co oznajmiła mi następnego dnia rano.
– Bardzo cię przepraszam, Richard, miałeś rację, faktycznie zapłacono za podwójny nocleg. Ale sytuacja jest trudna. Tak się głupio zdarzyło, że na kursie jest was tylu, co miejsc w hotelu. Chcieliśmy wynająć coś na szybko, ale najbliższe wolne miejsce jest jakieś dwie mile stąd, czterdzieści pięć minut spacerem. Musiałbyś codziennie dochodzić na zajęcia i wracać.
Nie podobało mi się to. Hotel jest w niewielkim miasteczku, oznaczałoby to spacer polnymi drogami, pewnie po błocie, no i ta odległość. Rower nie wchodził w grę, skąd ja tu wezmę rower? Brenda widziała po mojej twarzy, że zupełnie mi to nie odpowiada.
– Poszukamy czegoś innego – pocieszyła mnie – ale na razie musisz się pomęczyć. Źle ci jest z tym chłopcem?
W ogóle mi z nim nie jest, nie odzywamy się do siebie, ledwie go toleruję. Coś tam mruknąłem.

Wieczorem siedzieliśmy w pokoju, Zdzisiek coś czytał, ja pisałem esemesy z matką. Dalej cisza. Obserwowałem go tak, aby mnie nie widział. On nie jest gruby, a masywny z lekkim brzuszkiem, to nie są sterty tłuszczu. Nie wygląda na złego, chyba krzywdy mi nie zrobi. Łagodna twarz, trochę misiowate ruchy. Coś usiłował do mnie zagadać, ale dałem mu ręką znak, by przestał. Nie dowie się, skąd jestem, gdzie mieszkam, w ogóle niczego. Zero stosunków międzyludzkich. Z tamtych chłopaków, którzy mnie napadli, też jeden wydawał się moim dobrym kolegą. Skończyło się jak się skończyło, podczas tego napadu ten dobry kolega kopał mnie w głowę.
Później stało się coś innego. Do naszego pokoju przylega łazienka. Zdzisiek zniknął za drzwiami, w pełni ubrany, gdy wyszedł był tylko w samych slipkach. Jego skóra różowiła się od gorącego prysznica. Jego slipki nie zostawiały zbyt wiele miejsca do domysłów. Przy mnie wyglądał prawie jak dorosły. Chyba nawet nie zauważył, jak intensywnie mu się przyglądałem, albo nic sobie z tego nie robił. Wsunął się pod kołdrę i cicho powiedział:
– Dobranoc, Rysiek.
– Dobranoc – odrzekłem nieco zaskoczony. Jego imię nie przeszło mi przez gardło. Poza tym głupio się rymuje i zgrzyta w uszach.

Następnego dnia mieliśmy wycieczkę zabytkowym pociągiem do Minehead. Trochę łaziliśmy po mieście, morskim brzegu, parku, o wiele ładniejszym niż te, do których byłem przyzwyczajony. Czasem kątem oka usiłowałem zlokalizować Zdziśka. Ani razu nie zauważyłem go w jakimś towarzystwie. Pewnie taki odludek, jak ja teraz, pomyślałem. Tyle że ja do tamtego napadu wcale nie byłem odludkiem, wokół mnie było sporo dziewcząt, chłopców, ale później wszystko to się pozmieniało. Do hotelu wróciłem nieźle zmęczony i nie marzyłem o niczym poza ciepłą kąpielą i łóżkiem. Łazienkę najpierw zajął Zdzisiek, później ja. Była może dziewiąta, wcale nie tak późno, na dworze było jeszcze jasno.
– Rysiek, mam do ciebie prośbę – powiedział nieśmiało – o ile oczywiście mogę. Mógłbyś wyjść na dziesięć minut?
Zaskoczył mnie kompletnie. Przecież ja mam takie same prawa do tego pokoju jak on. Jeszcze czego...
– A po co? – najechałem na niego agresywnie. Nie odpowiedział.
– Jestem paskudnie zmęczony – dodałem głosem Beaty Szydło mówiącej, że jej się należy. – I co, będę latał w piżamie po korytarzu? Nic z tych rzeczy.
Zapadło długie, niezręczne milczenie. Zdzisiek zmarkotniał i prawdopodobnie żałował, że doprowadził mnie do wścieklości. Może by nawet coś powiedział, gdyby nie to, że odwróciłem się do niego plecami na dobre kilkanaście minut. O co mu chodzi? Żeby się przebrać, wystarczyło jedynie pójść do łazienki. Jeśli chciał porozmawiać przez telefon bez świadków, mógł wyjść z pokoju i pogadać w foyer hotelu, tam są takie wygodne wnęki z fotelami. Zaczęło mnie coraz bardziej ciekawić, o co mu może chodzić.
– Dobra, wyjdę – odwróciłem się do niego – ale jak powiesz, po co ci wolny pokój na ten czas. I szczerze.
– No wiesz... – plątał się Zdzisiek. – Jesteś chłopakiem, to powinieneś zrozumieć. Konika chciałem sobie zwalić. Męczy mnie strasznie, mieszkamy tu już kilka dni i jeszcze się nie dało. A nie chcę tak po chamsku, w ubikacji, zresztą i tak byś słyszał.
Jaki on byl potulny, jak to mówił. Widać, że mu na tym bardziej zależało.

Czyżbym miał szansę wreszcie się dowiedzieć o tym, o czym nie miałem pojęcia, no może miałem ale wypaczone? Wyrażenie, owszem, funkcjonowało wśród kolegów, ale jakoś tak dziwnie, i jak poprosiłem o wyjaśnienia, to się ze mnie śmiali. Domyślałem się, że to coś związanego ze świńskimi rzeczami, ale nie miałem pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Na razie, na szczęście, to ja mogłem wysunąć żądania i zamierzałem z tego skorzystać.
– Jak mi opowiesz, o co w tym chodzi, to wyjdę nawet na dwadzieścia minut – przyrzekłem. – Masz to jak w banku.
Wiem, tak się nie pogrywa, ale taka sytuacja nie może mi przejść koło nosa. Fakt, że była to nasza pierwsza rozmowa, jakoś mnie nie ruszał. Mialem coś do ugrania i z pełnąświadomością rozpocząłem tę grę.
– To ty nie wiesz? – zdziwił się Zdzisiek. – Myślałem, że o tym wszyscy wiedzą.
No jasne. Najlepszy sposób na spławienie.
– Nie wiem i ty tez kiedyś nie wiedziałeś, prawda? Więc opowiedz – naciskałem. Co ryzykowałem? Na pewno nie poleci z językiem do Brendy, za bardzo delikatna sprawa. Poza tym inicjatywa tak naprawdę wyszła od niego... Zdzisiek trochę zwlekał, zanim mi odpowiedział.
– No to... bawisz się swoim siusiakiem.
Tego akurat się domyślałem, inaczej nikt nie bawiłby się w takie podchody. Chyba że... No ale nie, najważniejsze już padło.
– Jak to bawisz?
– Najpierw trzeba go wyprostować, tak żeby zrobił się twardy i sztywny. No to chyba wiesz.
Czasem mi się tak robiło, więc mniej więcej wiedziałem, o czym mówi. Nie miałem pojęcia dlaczego, myślałem, że to ma związek tylko z rannym sikaniem, bo do tej pory tylko wtedy mi pęczniał. Nawet się zastanawiałem, czy kogoś o to nie zapytać, ale kogo? Matki? Głupio. Miałem takiego wujka, którego lubiłem i który pewnie by mi powiedział, tylko że on mieszkał w Puszczy Noteckiej, był leśniczym. Nawet chciał mnie wziąć do siebie na wakacje, kiedy się dowiedział, co mi się stało, tyle że matka postawiła jednak na kurs, uważała, że muszę przebywać wśród rówieśników, to wtedy jakoś dojdę do siebie. No może pojadę na dwa tygodnie, jak wrócę z Anglii. Z braku wujka jednak byłem ciemny jak przysłowiowa tabaka w rogu.
– A później co?
– No doisz go, jakbyś krowę doił. Najlepiej, jak tę skórkę odsunąć. Później robi się coraz przyjemniej...
– No dobra, jak długo to się robi? Pięć minut? Dziesięć? Bo chyba jest jakiś koniec?
Zdzisiek nie był już taki zaskoczony, widział, że nie zamierzam z niego żartować i mówił już składniej i bez zacinania. Pewnie też przełamał początkowy wstyd i, jak to się mówi, wszedł w rolę.
– No tak długo aż będziesz miał nasienie. Naprawdę nie wiesz, jak się robi dzieci?
Coś tam wiedziałem. Temat ruchania jest w pewnym wieku i w pewnych kręgach popularny. Na internecie też sporo na ten temat piszą, tyle że do tej pory nie interesowało mnie to specjalnie Teraz zaś miałem coraz większy mętlik w głowie.
– Jakie nasienie? – zdziwilem się. – Pestka czy coś?
Zdzisiek zaśmiał się trochę nerwowo.
– Jaka znowu pestka, to płyn jest. Taki biały. W nim są plemniki. O tym musiałeś słyszeć. To przez nie dochodzi do zapłodnienia i później rozwija się zarodek. W tym jest cały sens ruchania, żeby powolać do życia nowe dziecko.
Dodając to, co już wiedziałem do tego, co usłyszałem przed chwilą rozumiałem coraz więcej, ale jednak dalej nie wszystko.
– No dobra, to się jakoś układa – powiedziałem, wyjmując z plecaka paczkę herbatników i częstując Zdziśka. O dziwo nie odmówił. – Ale po co to robisz? Przecież nie ruchasz się z dziewczyną, robisz to sam. Zresztą to nie jest chyba dobry wiek, żeby mieć dzieci – powiedziałem z powątpiewaniem.
– To jest bardzo przyjemne, nazywa się orgazm. Słyszałeś o czymś takim?
– Słowo tak, w radiu leciała taka piosenka "Każdy ma prawo do orgazmu, orgazm wyzwala od marazmu" ale ni cholery nie wiedziałem o czym jest.
– A tak, Piotr Bukartyk to śpiewa, znam. No to teraz wiesz, o czym śpiewał. No właśnie chodzi o tę przyjemność, niby czujesz to poniżej pępka, ale ogólnie jest ci bardzo fajnie A poza tym jak sobie nie zwalę raz na kilka dni, robię się nerwowy, spięty, mam głupie sny w nocy...
– Opowiedz – zażądałem. Ja też miałem głupie sny, więcej, mądre mi się nie zdarzały.
– Takie dziwne... Jeszcze się dobrze nie znamy, nie wiem, co byś sobie o mnie pomyślał. Ale kiedyś ci opowiem, na pewno. To świńskie sny są. I później mnie strasznie jądra bolą. Dlatego muszę to robić raz, dwa razy w tygodniu.
Po nitce do kłębka, to już wiem prawie wszystko. Teraz łączymy wszystkie kropki i kolorujemy obrazek, jak mawiała matematyczka. Uczyła nas, że zawsze zanim zaczniemy rozwiązywać zadanie, musimy mieć pełny obraz sytuacji. Widać działa to nie tylko w matematyce.
– Ale dlaczego to jest przyjemne? – dociekałem, podczas gdy Zdzisiek na dobre dorwał się do moich herbatników. W tym temacie okazał się dobrze poinformowany.
– Żeby ludzie się rozmnażali. Jakby to nic nie dawało, to po co to całe ruchanie? Niehigieniczne i w ogóle fuj. Niejedną francę można złapać, zwłaszcza jak się chodzi na dziwki. To jest tak samo jak z jedzeniem i piciem. Gdyby jedzenie ci nie smakowało to byś umarł z głodu, bo byś po prostu nie musiał jeść. Musi być jakaś nagroda, jakaś przyjemność. A natura przystosowała człowieka do przedłużenia gatunku.
– Sporo wiesz – zdziwiłem się. Był w tym samym wieku co ja, na pewno nie mówili mu o tym w szkole. Albo miał bardzo dobrego nauczyciela, choć wątpię, by w szkole uczyli o orgazmach. W moim podręczniku biologii było coś na ten temat, ale głównie tłumaczono różnice anatomiczne. Że laski nie mają fiuta to ja widzę bez podręcznika.
– Interesuje mnie biologia, chcę być lekarzem – odpowiedział spokojnie. – A ciebie co interesuje?
– Języki – odparłem zgodnie z prawdą. – Angielski, niemiecki, łacina, skandynawskie. Chciałbym być tłumaczem. Ale nie takim od książek, a tłumaczyć język mówiony, żywe sytuacje. I nie jakieś nudy jak ONZ czy parlament Europejski, tylko policję, lekarzy i podobne.
– Istotnie z angielskiego jesteś szatan, zdążyłem to zauważyć. Najlepszy na kursie – uśmiechnął się Zdzisiek. Herbatniki nam się skończyły i przerzuciliśmy się na jego winogrona, którymi chętnie się podzielił. Musze przyznać, że coraz bardziej podobał mi się nastrój tej rozmowy, spokojny, szczery, a przy okazji okazywało się z wolna, że czujemy do siebie coś w rodzaju sympatii.
– No nie przesadzaj.,.. – powiedziałem, choć chyba była to prawda i miło łaskotało moje ego.

Jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu, ja przeżuwałem dopiero co zdobytą wiedzę, Zdzisiek, odczepiwszy się od winogron mierzwił tego swojego czarnego jeżyka, a minę miał nieprzeniknioną. Widać było, że nad czymś potężnie myśli.
– Słuchaj, Rysiek – powiedział dość nieśmiało po dłuższej chwili. – Jak bym ci to pokazał, to czy byś mi zwalił?
Propozycja walnęła we manie jak grom z jasnego nieba i, akurat w tamtym momencie nie była z tych, które bym odrzucił od razu. Po prostu bardzo chciałem mieć wiedzę praktyczną, sprawdzić, czy dobrze myślałem. I było coś jeszcze, czego nie wiedziałem, ale gdzieś tam czułem, tyle że nie potrafiłem tego nazwać.Po prostu ciągnęło mnie, aby to zobaczyć. Nie oglądałem świńskich filmów na internecie jak moi koledzy i wiele rzeczy mnie minęło.
– No dobrze – powiedziałem ostrożnie – załóżmy, że się zgodzę. Ale dlaczego ja miałbym ci to robić? Nie wstydzisz się? To chyba robi się samemu i w tajemnicy? Jeszcze żaden kumpel nie chciał mi nawet powiedzieć, z czym to się je, a tym bardziej pokazać.
Zdzisiek bynajmniej nie był zaskoczony pytaniem.
– Widzisz, to trochę nie tak. Czasem sobie wyobrażałem, że mojego małego chwyta obca, ciepła ręka i doi. To było jeszcze przyjemniejsze niż normalnie. A czy się wstydzę? Hmmm... Czy ty przypadkiem nie gapisz się na mnie, jak wieczorem wychodzę z łazienki w samych gaciach?
I tu mnie miał. Z atakującego znalazłem się w dwie sekundy w głębokiej defensywie. Jednak widział, tyle że nie dawał po sobie poznać. Nie wiedziałem, co teraz – zaprzeczyć i się obrazić, czy brnąć w to dalej. Taka okazja... No niech mu będzie.
– No dobra... Tak, przyznaję, patrzyłem na ciebie, bo ja wyglądam zupełnie inaczej, jak dziecko prawie. Wiesz, w którym miejscu. Ty wyglądasz zupełnie inaczej.
– Spokojnie, nie tłumacz się tak, każdy przez to przechodzi. – uśmiechnął się. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu, kiedy ktoś się do mnie uśmiechnął. – Nic się nie stało. Nie jestem kobietą, cipska i tak byś nie zobaczył. Cycki trochę mam i się ich wstydzę, tak naprawdę to bardziej ich niż mojej marchewki. To, co, zgadzasz się?
Skinąłem głową. Jakoś sytuacja nie wymagała większego tłumaczenia, poza tym zaschło mi w gardle.
– A teraz zamknij drzwi na zamek – polecił.
– Po co? – zdziwiłem się. – I tak tu nikt nie chodzi. A nawet jak chodzi, to przecież zastuka.
– Na wszelki wypadek. A jak nie? Raz jak sobie waliłem, do pokoju wszedł ojciec...
– O cholera. No i co powiedział?
– Nic, mam spoko ojca. Uśmiechnął się jedynie. Przeprosił i na tym temat zdechł śmiercią naturalną. Zresztą ja go kilka razy widziałem ze stojąca maczugą, jak w nocy szedł do ubikacji. Zupełnie bez majtek. Myślał, że tego nie widzę. Pewnie wcześniej kochał się z matką... Tak poza tym bywa, że się razem kąpiemy, przywykłem. Oczywiście wtedy mu tak nie sterczy, ale i tak ma sprzęt odpowiedniej długości.
Kolejne zdziwienie, nie wiadomo które. Kąpać się z innym facetem, nawet jeśli to jest ojciec? Mój ojciec przestał się mną interesować jak miałem chyba cztery lata, płaci alimenty, ale z łaski i nieregularnie. Szczęściem matka ma dobrze płatny zawód, jest architektem, i jakoś przędziemy. Czy wykąpałbym się z nim? Szczerze mówiąc nie wiem, i tak ledwo go pamiętam. I chyba go nie widziałem bez gaci.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 23:31, 30 Paź 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lechukaziu
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2016
Posty: 53
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Czw 23:04, 15 Gru 2022    Temat postu:

Fajnie że coś nowego się kroi i to jeszcze od mojego ulubionego autora. Dzięki HOMOWY SEKSUALISTA.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wojtekw1981
Debiutant



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:30, 25 Gru 2022    Temat postu:

Strasznie mało tutaj nowości ostatni a to akurat dobrze sie czyta. Sam w dziecińtwie tak odkrywałem tą przyjemość. Póżniej robiLem wspolne walonko z o rok młodszym kuzynem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 153
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 2:52, 29 Gru 2022    Temat postu:

Fajna opowieść właśnie pokazująca jak chyba każdy poznawał swoje seksualne miejsca i potrzeby na własnym ciele, a i ukazanie że ten kto się wydawał nam przyjacielem stał się sukinsysnem zaś kogoś kogo odrzucaliśmy jednak ukazał nam swoją dobroć...
Ciekaw jestem czy rozwineła się ta znajomość?
P cwelik z Warszawy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 42 tematy

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 14:01, 30 Paź 2024    Temat postu:

fajne. tylko szkoda, że urwałeś na zaparzeniu herbaty Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 14:35, 30 Paź 2024    Temat postu:

Żebym wiedzial, gdzie dałem ciąg dalszy wiem, że gdzieś mam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 23:32, 30 Paź 2024    Temat postu: 2.

Poszedłem zamknąć drzwi, przy okazji upewniłem się, że nikogo nie ma w pobliżu. Ciekawe, co by było, gdyby ktoś nas na tym złapał. Pewnie karnie relegowaliby z obozu. Mieliśmy kiedyś w klasie podobną sytuację, że chłopak macał koleżance cycki. Wyleciał z hukiem. Gdy wróciłem, Zdzisiek zdejmował swoje dżinsy i po chwili położył się na łóżko w samych jasnoniebieskich slipkach i białej koszulce, która pokrywała jego piersi. Jego górka była bardziej wydatna niż wtedy, kiedy miałem okazję ją zobaczyć, jego kuśka musiała już nabrzmieć, było widać obłe zarysy, żołądź była skierowana w stronę pępka. Usiadłem na krawędzi jego łóżka i wpatrywałem się. Przełamałem pierwszy strach i dotknąłem go przez majtki, delikatnie, jednym palcem. Czułem się trochę, jakbym robił coś bardzo zakazanego, mimo że on sam mnie o to poprosił, jednak świadomość, że robię coś niepochwalanego przez innych była o wiele większa. Istotnie jego członek był twardy. Później już bardziej śmiało, dotknąłem go dwoma i zacząłem badać. Wyczułem główkę i gdy ją dotknąłem, Zdzisiek zrobił głęboki wdech.
– Fajnie... – szepnął.
Wsunąłem palec pod gumkę od majtki napotkałem kępkę ciepłych włosów, a za moment palec wszedł w kolizję ze śliskim ale dość twardym ciałem. Przez plecy przeszedł mi dziwny dreszcz, jakiego jeszcze nigdy nie odczułem. Policzki zaczęły mi płonąć. Jeszcze tylko dotknąłem jego jąder, a Zdzisiek sapnął po raz kolejny.
– Poczekaj...
Lekko oderwał biodra od łóżka i zdecydowanym ruchem ściągnął swoje niebieskie slipki. Lekko zaszumiało mi w głowie, gdy jego maluch wyskoczył jak sprężyna i pacnął o brzuch. Widziałem kilka dziecięcych fujarek, na kilku wycieczkach kąpaliśmy się razem pod prysznicem, ale takiego jeszcze nigdy. Mógł mieć dwanaście, trzynaście centymetrów i leżał na brzuchu obrócony w kierunku pępka, trochę drżąc. Wpatrywałem się w niego i jego niewyrośnięte jeszcze, rzadkie włosy nad członkiem. Wyciągnąłem rękę i pogładziłem je. Były ciepłe i miłe w dotyku.
– Weź go teraz do ręki, nie bój się.
Wziąłem, czemu nie, choć po chwili wahania. Do tej pory była to trochę zabawa, teraz już nie było odwrotu. Czy dobrze robię? Eh, nie teraz będę się nad tym zastanawiał. Gdyby było coś źle, Zdzisiek tak czy inaczej by się zbuntował. Jego członek był ciepły i twardy. Ciekawe, jak musi się czuć Zdzisiek? Gdy obcy facet trzyma go za fujarę? Facetem nie byłem, szczawikiem zaledwie, jeszcze niewyrośniętym, mimo że prawie szesnastolatkiem. Podobno jakieś problemy hormonalne, jak powiedział mój lekarz.
– Chwyć go i dój!
Moje pierwsze ruchy były niezgrabne i w ogóle było mi głupio. To było tak oderwane od wszystkiego, co przeżyłem w dotychczasowym życiu... Na początku nawet nie patrzyłem się na jego twarz, po prostu było mi wstyd. Ciepły członek ślizgał mi się w ręce.
– Dojeżdżaj do czubka!
Zrobiłem tak jak prosił. Jakaś kropla pojawiła się na czubku i zaraz pociekła w dół. To jest to nasienie? Chyba nie, inaczej to sobie wyobrażałem. Zdzisiek rozsmarował tę kroplę na główce.
– Czekaj – poprosił nagle Zdzisiek, odchylił się do tyłu i wygrzebał z szafki nocnej chusteczkę higieniczną, którą położył sobie pod pępkiem. – No dalej.
Po co on to położył? Ach przecież na to nasienie. To i to zobaczę. Z każdym ruchem byłem wprawniejszy, patrzyłem jak jasnofioletowy łepek członka pojawia się i znika pod skórką. Zdzisiek zaczął oddychać coraz głośniej, wręcz sapać.
– Już – szepnął – puść! Patrzyłem jak strużki mlecznej cieczy opadają na chusteczce. I wtedy stała się rzecz niespodziewana. Zdzisiek przysunął mnie do siebie mocnym ruchem i położył moją głowę obok jego własnej, dysząc mi prosto do ucha i tuląc mnie mocno do siebie, głaszcząc mi włosy, dalej leżąc nago na łóżku. To było najlepsze z tej całej zabawy, po prostu przyjemne. W pewnym momencie przestał się ruszać i leżeliśmy tak może dziesięć minut.
– Dziękuję – szepnął mi do ucha, pocałował w policzek i objął mnie jeszcze mocniej.
– I co, rzeczywiście było takie przyjemne? – zdobyłem się na pytanie.
– Żebyś wiedział, zupełnie inaczej, niż robiłbyś to samemu.
Najchętniej poleżałbym z nim dłużej, ale mimo nadmiaru wrażeń oczy zaczynały mi się kleić i ziewnąłem.
– Dobra, wracam do łóżka – powiedziałem.
– Brzydzisz się mnie? – zapytał smutnym głosem.
– Co ty, po tym dniu jestem zmęczony jak wieprz, chyba nie chcesz, bym zasnął ci w łóżku...
– Czemu nie? Nic takiego by się nie stało. Czasem śpię z młodszym bratem.
Ciekawe, to on ma brata? Kto by pomyślał... Dotychczas oceniałem go jako jedynaka.
– I co? Nic nigdy nie zauważył? – zdziwiłem się. Przecież nie da się nie zauważyć takiej lufy, zwłaszcza jeśli się śpi razem...
Zdzisiek roześmiał się dobrotliwie.
– Tak... Kiedyś wstałem rano, strasznie podle się czułem, jakaś grypa czy coś... Mama zauważyła, że ze mną coś nie tak, na co ten potwór podczas śniadania przy stole: Zdzisiek jest chory, ma sztywnego i dużego siusiaka. Pewnie trzeba będzie go operować i mu pomniejszyć.
Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu i za chwilę popatrzyłem na niego przestraszony, bojąc się, jak to odbierze. On na szczęście był też rozbawiony, chyba nawet bardziej.
– Myślałem że zabiję gówniarza wzrokiem, ale na szczęście interweniował tata i powiedział, że wszystko mu wytłumaczy. I chyba to zrobił, bo młody od tej pory siedział cicho, a i rodzice robili wszystko, by ze mną już nie spał. Dostał własny pokój i od tej pory jest cisza. A mnie jakoś nikt nie tłumaczył, do wszystkiego musiałem dochodzić sam. No ale ja nie mam młodszego brata.
– Dobra, to idę.
– Dobranoc – to mówiąc pocałował mnie w policzek.
– Dobranoc...

Sen jednak nie przychodził. Za dużo się stało w ciągu ostatniej godziny. Samo walenie konia (ciekawe, czemu tak głupio się to nazywa) absorbowało mnie już nieco mniej, Zdzisiek wytłumaczył mi to perfekcyjnie. Natomiast ciągle czułem jego bliskość, oddech, jego wargi na moim uchu. Nie było to nieprzyjemne, bynajmniej. Był moment, że znów chciałem się wśliznąć do jego łózka, ale to by była lekka przesada, choć przecież wyraził zgodę. Prawdopodobnie to jednorazowe wydarzenie. Cieszyło mnie to, ale i martwiło jednocześnie. Jakby nie było, to jest dziwne i jakieś takie... niezręczne. Z drugiej strony – to jego sapanie przy moim uchu działało na moją wyobraźnię. I to ciepło, nigdy w życiu czegoś takiego nie poczułem.

Dwa następne dni były normalne. Ze Zdziśkiem rozmawiałem okazjonalnie na neutralne tematy. Trochę pogadaliśmy przed snem, zresztą ten obóz językowy jest wyjątkowo męczący: masa zajęć, wycieczek, nawet ordynarnych klasówek, które tu nazywają quizami. Na dodatek są dwie grupy i jedna ma zajęcia w hotelu a druga w bibliotece. Oczywiście jesteśmy rozdzieleni ze Zdziśkiem, ja chodzę do biblioteki. Daleko nie jest ale i tak w dzień się nie spotykamy. Jemy po angielsku, lunch jest przywożony do biblioteki, dopiero obiad, o siódmej wieczór, jest wspólny w hotelu. A ile można gadać przed snem, godzinę? Zdzisiek wczoraj przebierając się zdjął gacie przy mnie, uśmiechając się i mówiąc "i tak już widziałeś". Mnie na taką odwagę nie byłoby stać, zresztą nie ma czego porównywać, przy nim wyglądałem jak dzieciak i byłem zawstydzony. Nawet jak mi maluch zesztywnieje, to nie ma tego więcej niż sześć, siedem centymetrów. Zresztą pewnie i tak nie chciałby tego oglądać, bo na co tu patrzeć? Ja nawet włosków nie mam, no może kilka. Ten temat jakoś przestał między nami istnieć. Na razie, jak się później okazało.

Przez te dwa dni to wszystko mogło mi jakoś ułożyć się w głowie. W tak zwanym międzyczasie odwołałem poszukiwanie nowego pokoju. Brenda była nieco zdziwiona, skomentowała to krótkim "wiedziałam, że się zaprzyjaźnicie". A kto tu mówi o przyjaźni? Choć... brakowało mi go. Śmieszne, nie? cały dzień bez Zdziśka dłużył mi się strasznie. Co się ze mną dzieje, do jasnej cholery? Nawet nie zjadłem lunchu, coś mnie ściskało w dołku. Z chęcią bym z kimś porozmawiał, ale z kim? Po wydarzeniach sprzed pół roku zostałem sam na lodzie, zresztą tak zwani przyjaciele okazali się skurwielami. Mama? Mógłbym ewentualnie przez telefon, ale... Co jej powiem? Poza tym uważałem, że właśnie tego nie powinna wiedzieć. Na dodatek znów zaczęło padać, a ja nie lubię deszczu, nawet nie cierpię, zawsze wprawia mnie w zły nastrój. Po zajęciach w bibliotece na trzystumetrowej drodze do hotelu zmokłem jak kura. Już po obiedzie, w pokoju, nie miałem ochoty rozmawiać nawet ze Zdziśkiem. Tak trochę, żeby sobie czegoś nie pomyślał, a i tak nie angażowałem się zbytnio w rozmowę.
– Coś rozkojarzony jesteś – zauważył kwaśno Zdzisiek. – Czy też masz o coś do mnie pretensje? Może o tamto? Ale sam chciałeś?
– Bynajmniej – odparłem. – Jestem zmęczony, zimno mi, w głowie mi się kręci... Musiałem się doziębić w tym deszczu.
– Zrobić ci gorącej herbaty?
– Możesz – odpowiedziałem tylko po to, by nie czuł się urażony, że odrzucam jego pomoc, poza tym naprawdę ciężko mi było zwlec dupsko z krzesła.
– Może pójść do Brendy i powiedzieć, że jesteś niewyraźny? Szkoda by było, byś się rozchorował, a na razie na to wygląda.
O, komuś na mnie zależy. Dawno tego nie słyszałem, bo od matki to się nie liczy, de facto to jest jej obowiązek dbać o syna. Ale tu było co innego.
– Nie, położę się i mi przejdzie. Mam jakiś paracetamol, powinien pomóc.
– To tu masz herbatę. Mam z domu konfiturę poziomkową, dodać?
Głupie pytanie... Herbata z konfiturą poziomkową okazała się rewelacyjna i już w nieco lepszym nastroju poszedłem do łóżka. Herbata rozgrzała mnie, choć dalej było mi zimno. Postanowiłem założyć t-shirta pod piżamę.
– O nie, ty latem zakładasz i piżamę i koszulkę? Będziesz spał ze mną. Na pewno będzie ci cieplej.
– Jak jestem chory i mam jakiegoś wirusa, to się zarazisz – ostrzegłem go.
– Jeśli miałem się zarazić, to już się zaraziłem i już nic nie pomoże. Ogrzewania tu nie ma, jedynie klimatyzacja, która jest sterowana nie wiadomo gdzie i nic nie da się z tym zrobić.
O cholera. Odmówić? Nawet nie wiem, czy tego chciałem. Wtem przypomniałem sobie tamten wieczór. Tak fajnie mnie tulił. Jego ciało nie było dla mnie niczym przykrym, teraz miało dodatkową zaletę, było ciepłe.
– Dobra, niech ci będzie – zgodziłem się. – Ale jak mnie będziesz kopał w nocy, to oddam – zagroziłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 23:32, 30 Paź 2024    Temat postu:

Opowiadanie zupełnie zmienione, na pewno będzie kontynuowane

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 153
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:18, 31 Paź 2024    Temat postu:

Świetna fabuła drugiej części, bardzo Mi się podoba jak krok po kroku zbliżasz do siebie Romka i Zdzisia, jak przełamują bariery jakie ich dzieliły. Ważne jak Romek przełamuje w sobie strach po zajściach w starej szkole. Poznanie przez Romka co to jest masturbacja i zrobienie jej koledze z pokoju. Bardzo opiekuńcze podejście Zdzisia do Romka, zabezpieczenie Romka przed rozchorowaniem się. Bardzo jestem zainteresowany jak potoczą się losy Romka i Zdzisia, co się wydarzy, do czego dojdzie pomiędzy Nimi?
P cwelik z Warszawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 22:20, 31 Paź 2024    Temat postu:

Znasz mnie chyba na tyle, że kombinuję, jak ich wpędzić w jakieś tarapaty Taki już jestem niewdzięczny....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:44, 31 Paź 2024    Temat postu:

Czekam na dalszy ciąg
Powrót do góry
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 22:47, 31 Paź 2024    Temat postu:

Anonymous napisał:
Czekam na dalszy ciąg


Będzie i to niedługo. Dziękuję za przeczytanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 23:17, 01 Lis 2024    Temat postu: 3.

– Nie będę – obiecał. – Ale teraz przysuń się do mnie, bo jesteś jak sopel lodu – odpowiedział, po czym okrył nas kołdrą, szczególnie koncentrując się na moich plecach. Skąd taka troska? Leżeliśmy teraz bliziutko, było między nami może pięć, może dziesięć centymetrów. Przyjemne ciepło dochodziło z całego jego ciała, a ja poczułem się odrobinę lepiej. Jeszcze nigdy nie spałem z nikim w łóżku, nawet z rodzicami i to było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Do tej pory nie lubiłem, jak ktoś był zbyt blisko mnie, starałem się odsuwać, jeśli pewne granice były przekroczone. Unikałem też tłoku w tramwajach czy innych środkach komunikacji. Tu tez na początku starałem się, by to nie było zbyt blisko. Zdziśka już lubiłem, ale przecież moją nauczycielkę od przyrody też lubiłem, a niekoniecznie musiałem z nią leżeć w łóżku, prawda?
– Lepiej? – szepnął Zdzisiek.
– Pewno, że lepiej – odpowiedziałem. Zresztą gorąca herbata też zrobiła swoje, nawet przez moment lekko się spociłem, co zresztą szybko przeszło.
– Rysiek, mogę ci zadać jedno pytanie? Ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
Nie bardzo miałem ochotę na rozmowę, ale ten chłopak ujął mnie swoją grzecznością, taktem, w ogóle wszystkim. Teraz, z perspektywy czasu widziałem, że nigdy nie zrobił nic, by sprawić mi przykrość, a jeśli przypadkowo mnie potrącił czy coś podobnego, od razu przepraszał. Gdybym ja był taki grzeczny... Potrąciłem to potrąciłem, po co to rozgrzebywać, mało to razy mnie ktoś potrąci? Ale to nie Zdzisiek.
– Możesz, a co chcesz wiedzieć?
– Głównie to, dlaczego byleś taki wkurzony, kiedy okazało się, że mamy razem mieszkać. Przecież widziałeś mnie pierwszy raz w życiu. Nawet Brenda przyszła kilka dni temu do mnie i błagała, bym starał się do ciebie nie odzywać, jeśli nie potrzeba i w ogóle uważał na ciebie. Podobno chciałeś się ode mnie wyprowadzić i nawet dalej chcesz?
Ach, to o to chodzi.
– Nie, już nie chcę, jeśli o to chodzi. Ale uwierz mi, naprawdę miałem powód i to wcale niezwiązany z tobą. Ale to bardzo długa historia...
– Mamy czas, jutro przecież jest niedziela, nie musimy wstawać z samego rana, a śniadanie wydają do dziesiątej.
Zacząłem opowiadać. Od początku, jak zaczęto mnie szantażować, jak później następowały szykany, łącznie z zakładaniem kubła od śmieci na głowę, później pierwsze bicie, kopanie... Wspomnienia były ciężkie, ale przychodziły natychmiast, jakby flashbacki. Wbrew pozorom mówiło mi się gładko, słowa same przychodziły do głowy, nawet pozbyłem się tego wstydu, który dotąd mi towarzyszył, kiedy myślałem o tamtych chwilach. Paradoksalnie, w miarę jak się nakręcałem, coraz bardziej doceniałem to, że Zdzisiek mnie słucha. Początkowo w ferworze walki a materią słowa nie zauważyłem, że Zdzisiek położył mi rękę na barku, po czym zaczął delikatnie, lekkimi muśnięciami, gładzić mój tors.Dopiero, kiedy zaczął pieścić mój pępek, zorientowałem się, co robi.
– Rany boskie – przeraził się Zdzisiek. – I oni jeszcze mają czelność mieć pretensję, że ci bandyci poszli do poprawczaka?
Zawsze uważałem na polskim i łatwo zauważyłem, że to było pytanie retoryczne, czyli takie, na które zadający nie oczekuje odpowiedzi. Teraz leżeliśmy tak blisko siebie, że nasze nosy się stykały. Zdzisiek drugą, wolną od macania mojego brzucha rękę wśliznął mi w spodnie od piżamy i w tej chwili jeździł po moim pośladku. O dziwo (nagle przypomniała mi się nasza polonistka, która ilekroć słyszała "o dziwo" pytała się, czy to inwokacja do prostytutki) wcale mnie to nie zniesmaczało, było przyjemne, a ręka ciepła i troskliwa. Teraz prześliznęła się przez biodro i gładziła rowek w pachwinie.
– Tu nie... – szepnąłem widząc, do czego zmierza. Dopiero teraz zorientowałem się, że mój maluch się wyprostował.
– Czemu?
– No nie, trochę się wstydzę – odparłem. Przy członku Zdziśka mój to byłą najwyżej druga liga. Top nawet nie chodziło o to, że nie mam się czym pochwalić. Poza tym obowiązywał mnie pewien rewanż. Dalej uważałem, że Zdzisiek poświęcił się ucząc mnie walić konia, mimo że zapewniał mnie, że to było przyjemne.
– Czego? Mojego widziałeś.
– Mam małego – przyznałem wstydliwie. Ale Zdzisiek był zdeterminowany.
– To ty uważasz, że masz małego – odparł, starannie podkreślając słowo "ty". Oczywiście ja, ale jakie miałem doświadczenia? Maczuga Zdziśka była jedyną porządną, jaką widziałem. A te kuśki, które widziałem u innych chłopców to było jeszcze wczesne dzieciństwo i praktycznie wszyscy mieli takie same, w sumie nawet nie było na co patrzeć. Tymczasem ciepłe palce były już coraz bliżej i zaatakowały kutaska z boku. Wkrótce był cały we wnętrzu zaciśniętej w pięść dłoni Zdziśka. To było nieznane mi uczucie, doświadczałem tego po raz pierwszy i właśnie odkrywałem, że było to przyjemne. Teraz ściskał go lekko i puszczał, co wywoływało obce, ale przyjemne fale w podbrzuszu.
– Zlałeś się już kiedyś? – zapytał szeptem. Co to za dziwne określenie? Chyba chodzi mu o wytrysk, który widziałem u niego kilka dni temu. No nie, na tym etapie myślałem, że nasienie to pestka.
– Co ty, nigdy. Nawet nie próbowałem walić, choć przyznam, że zamierzałem spróbować. A możesz powiedzieć, jak ty zacząłeś walić?
Pytanie było zadanie celowo, byłem nuż podniecony i wiedziałem, że jego opowieść podnieci mnie jeszcze bardziej.
– Całkiem niedawno, kilka miesięcy temu. Już mi sztywniał od jakiegoś czasu, tylko nie wiedziałem, co się z tym robi. Kapałem się w wannie. Bardzo lubię myć się gąbką i jeździć po całym ciele. Leżałem więc w wodzie na plecach i pocierałem spienioną gąbką brzuch. Siusiak mi się wyprostował. Jakiś czas wcześniej miałem pogadankę higieniczną z ojcem, który powiedział, że już jestem chłop pod wąsem i muszę starannie myc jajka i ptaszka – tak się w moim domu mówi. No to go pocierałem i było mi coraz bardziej przyjemnie, aż w pewnym momencie zrobiło mi się gorąco i śliska kleista maź poleciała mi i rozlała się na piersiach. Wystraszyłem się, oczywiście myślałem, że jestem chory, ale jedna rzecz mnie zastanowiła. Otóż nie ma takiej choroby, podczas której pacjent czułby się przyjemnie, rozumiesz? A mi było ogromnie przyjemnie...
Nie da się ukryć, mnie też, bo Zdzisiek zaczął mi delikatnie walić. Nie tak, jak mu robiłem, a o wiele delikatniej, bardziej zmysłowo, o wiele wolniej. Zacząłem sapać, zupełnie nie mogłem się powstrzymać.
– Jak ci?
– Fajnie... – szepnąłem. – Rób tak dalej...
Tej nieznanej dotąd ekscytacji towarzyszyło coraz milsze ciepło jego ciała, Nasze brzuchy i klatki piersiowe stykały się, a gorący, szorstki jęzor Zdziśka lizał mi policzek.
– Mocniej... – szepnąłem. Zdzisiek posłuchał, a ja w sposób absolutnie spontaniczny i niekontrolowany zacząłem pchać biodrami tak, by lawinowo rosnące odczucia jeszcze zwielokrotnić. Już dusiłem się, a mój oddech stał się głęboki i nieregularny. I nagle coś zaczęło rozrywać mój członek od środka. Nawet początkowo nie zauważyłem, że mokry jęzor Zdziśka znalazł się między moimi wargami... Kosmicznie zmęczony padłem na łóżko a moje ciało powoli opuszczały konwulsje.
– Ale się zlałeś – poinformował Zdzisiek. – Całą rękę mam mokrą...
– Przepraszam – bąknąłem.
– Nie masz za co – roześmiał się Zdzisiek. – Nawet fajne to było.
– Pobrudziłem cię. Ja naprawdę jeszcze nigdy nie zlałem się, nawet nie wiedziałem, że dziś to nastąpi. Inaczej byłbym się zabezpieczył – tłumaczyłem się mętnie. Zdecydowanie moja wina.
– Nic się nie stało...

Leżeliśmy dłuższy czas w milczeniu.
– Ja nawet nie wiem, gdzie ty mieszkasz – powiedział z niejaką pretensją w głosie Zdzisiek.
– W Poznaniu – odpowiedziałem. – W takiej dzielnicy bloków o nazwie Piątkowo, na osiedlu Sobieskiego.
– Naprawdę? – ucieszył się Zdzisiek. – Tam jeździ poznański szybki tramwaj, prawda?
– Jeździ – potwierdziłem. – Żadna atrakcja.
– To na pewno cię odwiedzę – obiecał.
Okazało się, że Zdzisiek, dokładnie tak samo jak ja, jest maniakiem komunikacji miejskiej, zwłaszcza kolei miejskich i tramwajów. Pestką chciał sobie pojeździć już dawno, tyle że do tej pory nie miał okazji. A niech przyjedzie, pomyślałem. Może nawet spać w moim łóżku, nie będę protestował. Gorzej z matką, ale ją też da się przekonać.
– A ty gdzie mieszkasz?
– We Wrocławiu, też tak daleko od centrum, jak się da, w dzielnicy o nazwie Wojnów. My nie mamy tramwaju do centrum a miejską kolejkę, bardzo fajną. Piętnaście minut i jesteś w centrum.
Dziwne to, najpierw zgłębiliśmy tajemnice ciała a dopiero później okazało się, że interesują nas dokładnie takie same rzeczy. Tej nocy zasnęliśmy bardzo późno, było już dobrze po pierwszej w nocy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacob94
Debiutant



Dołączył: 28 Lis 2020
Posty: 3
Przeczytał: 15 tematów


PostWysłany: Sob 22:38, 02 Lis 2024    Temat postu:

Miło wrócić na forum i móc przeczytać coś nowego....... Czekam na kolejną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 22:43, 02 Lis 2024    Temat postu:

Będzie, jutro albo pojutrze, zobaczymy. I dziękuję za mile słowa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin