Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przerwany mecz (sneak)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SneakerMan
Debiutant



Dołączył: 24 Wrz 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 17:47, 16 Lis 2024    Temat postu: Przerwany mecz (sneak)

Co roku wyjeżdżam w wakacje na kilka tygodni do wujka. Byłem tu już wiele razy, więc zdążyłem nieco poznać okolice i miejscowych chłopaków. Nieraz graliśmy w piłkę na boisku, które było niedaleko domu wuja. Grałem nieźle, więc chłopaki nieraz wyciągali mnie na mecz. Tego dnia było gorąco, ale i tak poszliśmy zagrać. Miałem na sobie tylko spodenki, a na bosych nogach miałem nieco już sfatygowane i zakurzone, wysokie czarne trampki. Graliśmy już dłuższą chwilę, kiedy poczułem, że mój prawy but zaczyna się robić dziwnie luźny. Jak wszyscy na boisku, byłem mocno zaangażowany w grę, więc początkowo nie zwracałem na to większej uwagi. Poza tym nie dopuszczałem do siebie myśli, że w tym momencie mogę mieć jakikolwiek problem.
- Seba, but ci się rozwiązał!
Głos jednego z chłopaków pozbawił mnie złudzeń. Zatrzymałem się i spojrzałem na swoje nogi. Wokół mojej prawej stopy plątały się długie sznurówki. Widząc jednak rozwijającą się na boisku akcję, szybko ruszyłem znowu za piłką. Rozwiązany trampek coraz bardziej jednak utrudniał mi grę. W jakiejś spokojniejszej chwili zatrzymałem się. Rozejrzałem się dookoła; gdyby wujek siedział na trybunach, to za chwilę byłoby po problemie, ale chłopaki skupieni byli na piłce. Byłem jednak pewien, że zaraz któryś do mnie podejdzie i zawiąże mi sznurówkę. Dziwiłem się trochę, że nikt tego nie robi - wujek zawsze pomagał mi od razu.
- Co jest Seba? Grasz? - zawołał któryś z chłopaków. Bez namysłu ruszyłem za piłką. Gra stała się jednak wyjątkowo trudna: trampek był już całkiem luźny, sznurówki zaczęły wysuwać się z najwyższych dziurek i przy każdym kroku musiałem uważać, żeby utrzymać but na nodze. Chciałem podejść do któregoś z chłopaków i poprosić o zawiązanie sznurówki, ale trochę się wstydziłem - bałem się, że zamiast pomóc, będą się śmiać z mojego problemu. Raz nawet myślałem, że jest już okazja - Maćkowi też rozwiązał się but i przykucnął niedaleko mnie żeby go zawiązać; kończąc popatrzył na moją nogę i już chciałem do niego podejść, przypuszczając, że teraz zaproponuje że i mój but zawiąże, jednak Maciek wstał i zaraz wrócił do gry. Ruszyłem więc znowu ze wszystkimi. W pewnym momencie byłem na wprost pustej bramki, Michał podał do mnie piłkę, ale kiedy ją kopnąłem, rozwiązany trampek spadł mi z nogi i potoczył się za piłką, która na szczęście trafiła do bramki. Kiedy chłopaki okazywali emocje po strzelonym golu, chwyciłem but i wsunąłem do niego swoją spoconą, bosą stopę. Spojrzałem na swoją nogę. Trampek był zupełnie luźny, sznurówki powysuwały się prawie z połowy dziurek; wiedziałem już, że o dalszej grze nie może być mowy: przy każdym kroku ciągnąłem stopą zupełnie nie trzymający się nogi but.
- Zaraz wrócę! - zawołałem do chłopaków, schodząc z boiska. Dobrze, że wujek mieszka blisko, pomyślałem; pójdę do niego i zdążę jeszcze wrócić na część meczu.
- Co jest, Seba? Gdzie idziesz? - zawołał któryś z chłopaków. Nic nie odpowiedziałem.
- Hej, zaczekaj, nie idź jeszcze - zawołał inny. Nie odwracając się, powoli szedłem w stronę wyjścia z boiska. Nagle usłyszałem, że ktoś za mną biegnie.
- Sebek, czekaj - usłyszałem głos Daniela. Zatrzymałem się i odwróciłem w jego stronę. Popatrzyłem na niego pytająco.
- Umiesz wiązać? - zapytał Daniel. Pokręciłem głową przecząco, czując, jak się rumienię. Daniel oparł mi dłoń na ramieniu.
- Chodź na ławkę, zawiążę ci - powiedział. - Przecież nie będziesz schodził z boiska w połowie.
Zawróciliśmy. Daniel usiadł na jednej z ławek, stojących dookoła boiska. Usiadłem naprzeciwko niego.
- Poczekajcie, zaraz wracamy - zawołał Daniel do chłopaków. - Dawaj tu nogę - powiedział do mnie. Podniosłem prawą stopę i oparłem ją na ławce, tuż obok kolan Daniela.
- Najpierw powciągam sznurówki. Zdejmiemy but na chwilę - powiedział do mnie Daniel. Chwycił mnie za łydkę, lekko uniósł moją nogę i zsunął z mojej stopy rozwiązanego trampka. Oparłem z powrotem nogę na ławce i poruszałem palcami stopy. Poczułem na rozgrzanej stopie przyjemny, chłodny powiew wiatru, który jednocześnie przyniósł wyraźnie wyczuwalny zapach przepoconego trampka. Trochę się zaniepokoiłem, czy nie przeszkodzi to Danielowi, jednak on bez słowa, spokojnie wciągał sznurówki do odpowiednich dziurek. Tymczasem podszedł do nas Michał.
- Coś się stało? - zapytał.
- Mała awaria, ale już jest dobrze - odpowiedział Daniel, zanim zdążyłem się odezwać. - Sebkowi się but rozwiązał.
Michał nic nie odpowiedział. Usiadł koło nas i przyglądał się nam uważnie. Tymczasem Daniel postawił mojego trampka na ławce i przytrzymując go, popatrzył na mnie wyczekująco. Podniosłem nogę i powoli wsunąłem bosą stopę do buta. Daniel jeszcze raz dociągnął sznurówki i zawiązał je. Czułem, jak jego dłonie trącają moje kostki. Po chwili było już po wszystkim.
- Dzięki Daniel! - zawołałem z szerokim uśmiechem, kiedy wszyscy trzej wstawaliśmy z ławek, żeby wrócić na boisko. Miałem ogromną ochotę przytulić go z wdzięcznością, ale powstrzymałem się, nie chcąc prowokować chłopaków do złośliwych komentarzy.
- Nie ma sprawy - odpowiedział Daniel. - W razie potrzeby powiedz, to ci pomogę.
Wróciliśmy do gry. Widziałem, że od czasu do czasu Daniel zerka na moje nogi, jakby chciał się upewnić, że wszystko jest w porządku. Na szczęście nic złego już się nie działo. Mecz skończył się remisem 3:3.
Po wszystkim prawie wszyscy poszliśmy na niewielki skwer, na którym stała całkiem nieźle wyposażona siłownia zewnętrzna. Opanowaliśmy wszystkie urządzenia, raz po raz przechodząc z jednego do drugiego po rozległym placu, wysypanym drobnym, chrzęszczącym pod nogami żwirem.
W pewnym momencie poczułem, że coś kłuje mnie w kostkę prawej nogi. Przykucnąłem i zacząłem dłubać palcem za cholewką trampka. Końcem palca wyczułem mały, kanciasty kamyczek. Próbowałem go wyciągnąć, ale kiedy głębiej wcisnąłem palec do buta, kamyk wpadł mi za piętę. Poruszyłem stopą. Złośliwy kamyczek przesunął się pod środkową część mojej stopy. Wiedziałem już, że tak łatwo go nie wyciągnę. Miałem jednak nadzieję, że może nie będzie zbyt kłopotliwy. Wstałem i podszedłem do kolejnego urządzenia, ale kamyk nie pozwalał o sobie zapomnieć i dokuczliwie uwierał mnie w stopę. Jeszcze raz potrząsnąłem nogą. Kłucie przeniosło się pod duży palec. Rozejrzałem się dookoła, szukając wzrokiem Daniela. Dłuższą chwilę nie mogłem go znaleźć, ale na szczęście w końcu go zauważyłem - siedział z paroma chłopakami na niewielkim murku. Powoli ruszyłem w jego stronę, starając się opierać prawą nogę głównie na pięcie - kamyk ugrzązł pod moim dużym palcem na dobre i uparcie nie chciał stamtąd wypaść. Usiadłem na murku obok Daniela. Jeszcze raz potrząsnąłem stopą. Kamyczek znów przesunął się w okolice mojej pięty. Daniel popatrzył na mnie uważnie.
- Co tam, Seba? - zapytał. - Coś się stało?
- Coś mi wpadło do buta - odpowiedziałem cicho.
- Zdejmij sobie but i wyciągnij - powiedział do mnie siedzący obok Daniela Maciek. Nic nie odpowiedziałem i tylko bezradnie popatrzyłem na swoją prawą nogę.
- Pomóc ci? - zapytał Daniel. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się do niego nieśmiało. Podniosłem prawą stopę i oparłem ją na murku, tuż obok uda Daniela, który zaraz chwycił moją nogę, ułożył ją sobie na kolanach i rozwiązał mi sznurowadło, a potem zaczął powoli zsuwać mi trampka.
- No co ty, a sam nie umiesz? - zapytał z lekkim zdziwieniem w głosie Maciek. Nie odpowiedziałem mu, patrzyłem tylko jak Daniel zdejmuje mi but. Po chwili czułem już lekki powiew wiatru na uwolnionej z trampka, spoconej, bosej stopie.
- Ale fajnie bez buta - powiedziałem i poruszyłem palcami stopy. Daniel właśnie potrząsał moim trampkiem, próbując wysypać z niego to, co mogło tam wpaść. Po chwili włożył rękę do środka, sprawdzając, czy na pewno w środku nic nie zostało.
- Trochę ci się nogi spociły - powiedział Daniel, kiedy już wyciągnął dłoń z mojego buta. - Chyba jak każdemu - dodał i roześmiał się.
- Czemu nie masz skarpetek? - zapytał Maciek.
- A po co? Przecież ciepło jest - odpowiedziałem. - Ja tak lubię, a wujek często mi zakłada buty na bose nogi.
- Jak to wujek ci zakłada? - zdziwił się Maciek. - Sam nie umiesz?
- No... w sumie umiem, ale... ale te się tak ciężko zakłada - odpowiedziałem, nieco zakłopotany.
- Co się go czepiasz - powiedział Daniel do Maćka. - Jak graliśmy z chłopakami z Wólki, to ile razy trzeba było czekać żebyś sobie sznurówkę zawiązał? A jak była przerwa to ci w końcu tata buty zawiązał.
- A bo wtedy grałem w korkach a one mają takie śliskie sznurówki - mruknął Maciek. Daniel tymczasem ułożył sobie moją nogę na kolanach i zaczął powoli zakładać mi but. Dociągnął lekko sznurówki i paroma szybkimi ruchami zawiązał je.
- Dzięki - powiedziałem i uśmiechnąłem się do Daniela.
- Nie ma sprawy - odpowiedział. - Muszę lecieć, cześć, na razie - dodał, po czym wstał i pobiegł w swoją stronę.
- Fajnie masz, że ci wujek pomaga - powiedział po chwili Maciek, spoglądając na swoje adidasy. - Na mnie zawsze się tata wścieka jak mi się but rozwiąże i proszę żeby zaczekał. Wciąż marudzi, że jeszcze się nie nauczyłem porządnie wiązać.
- Mój tata też mi mówi że powinienem już umieć - odpowiedziałem. - Tyle razy mi tłumaczył, ale wciąż nie mogę sobie z tym poradzić. Ale jak jestem tu, to wujek nic nie mówi tylko mi zakłada i tyle.
- Fajnie masz - powtórzył Maciek. - Do kiedy tu będziesz? - zapytał po krótkiej chwili.
- Jeszcze przez miesiąc - odpowiedziałem. - Zawsze jestem u wujka przez prawie całe wakacje.
- Super, będę po ciebie przychodził jak będziemy znowu grać - ucieszył się Maciek. - Dobry jesteś, pomożesz nam wygrywać - dodał i roześmiał się. - Wygodnie ci się chodzi bez skarpetek? - Maciek niespodziewanie zmienił temat, uważnie przyglądając się moim butom.
- No pewnie - odpowiedziałem. - Spróbuj, spodoba ci się.
Maciek nic nie powiedział. Popatrzył na swoje adidasy i spokojnie rozwiązał sobie sznurówki. Zsunął ze stóp buty i postawił je obok siebie na murku. Przez chwilę uważnie przyglądał się swoim stopom, ukrytym w mocno zakurzonych, niegdyś zapewne białych, skarpetkach. Potem szybko ściągnął skarpety, zwinął je w kłębek i schował do kieszeni. Popatrzyłem na bose stopy Maćka. Były szczupłe, z wyraźnie odznaczającymi się kostkami i widać było, że przydałoby im się solidne mycie. W sumie normalna rzecz po meczu. Maciek powoli założył but na prawą stopę, potem na lewą i wciąż siedząc na murku, energicznie pomachał nogami. Sznurowadła jego adidasów bezwładnie zwisały, kołysząc się przy każdym ruchu nogą.
- Ej, ale super - powiedział Maciek z lekkim zaskoczeniem w głosie. - Ty masz rację, tak jest naprawdę mega! - dodał i szybko zawiązał buty.
- Musisz trochę tak pochodzić, to sprawdzisz czy ci będzie wygodnie - odpowiedziałem.
- Chodź, przejdziemy się trochę - powiedział Maciek. - Pokażę ci fajne miejsce, to taka moja kryjówka w lesie, przychodzę tam czasem jak chcę pobyć sam.
Zeskoczyliśmy z murku i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę lasu. Znałem tę drogę, bo nie raz chodziłem tędy z wujkiem. Rozmawialiśmy o jakichś duperelach, od czasu do czasu podbiegając kawałek do przodu. W pewnym momencie zauważyłem, że Maciek został z tyłu. Zatrzymałem się i obejrzałem. Maciek właśnie nachylał się, sięgając rękami do swojej prawej stopy.
- Zaczekaj, but mi się rozwiązał - powiedział.
Dłuższą chwilę trwało, zanim Maciek zawiązał sobie sznurowadło. Przyglądałem mu się uważnie. Wiązał but nieco nieporadnie, ale bardzo wytrwale. W końcu udało mu się opanować długie i nieco sfatygowane sznurówki. Widziałem, że węzeł nie jest tak solidny jak wiązanie mojego wujka, ale mogliśmy ruszyć dalej. Szliśmy obok siebie równym krokiem. Raz po raz spoglądałem na nagie kostki Maćka, widoczne nad cholewkami jego adidasów. Zawiązany przed chwilą węzełek prawego "adasia" z każdym krokiem rozluźniał się. Uważnie przyglądałem się, jak Maćkowi powoli rozwiązuje się but. Nie minęły dwie minuty, a jedna kokardka wysunęła się z zupełnie już rozpadającego się węzła. Chwilę później wypadła druga. Sznurówki jeszcze chwilę krzyżowały się, podskakując rytmicznie po wierzchu buta przy każdym kroku, ale po krótkiej chwili każda osobno ciągnęła się w bezładzie po bokach Maćkowego adidasa. Widziałem, że but zaczyna się powoli rozluźniać, a goła pięta Maćka coraz mocniej wysuwa się z niego podczas każdego kroku. Już chciałem powiedzieć Maćkowi o problemie, ale zanim zdążyłem się odezwać, on sam zauważył co się stało.
- But mi się rozwiązał - powiedział znowu i przykucnął, aby zająć się złośliwymi sznurówkami.
- Szkoda, że nie ma z nami mojego wujka, pomógłby ci - powiedziałem.
- Nie no, ja umiem - odpowiedział Maciek nieco niepewnie. Zawiązał but, wstał i uważnie popatrzył na swoje stopy. Ruszyliśmy dalej.
- I jak ci się chodzi bez skarpetek? - zapytałem.
- Super, dużo lepiej niż z nimi - odpowiedział.
- W ogóle fajne masz te buty, wygodne?
- Bardzo, tylko trochę w nich gorąco w nogi. Miałem kiedyś podobne do twoich, tylko niskie, to chyba trochę bardziej się na lato nadawały - powiedział Maciek. - O, to tutaj - dodał po chwili, wskazując niewielką przestrzeń między drzewami. Weszliśmy tam. Kilkanaście metrów od ścieżki, z gałęzi ułożone było coś w rodzaju sporego szałasu, opartego z jednej strony o rozłożysty dąb. Ze ścieżki nie było nic widać, konstrukcja zasłonięta była przez drzewa i gęste krzewy.
- To twoja kryjówka? - zapytałem.
- Tak, chodź do środka - odpowiedział Maciek. Wszedłem za nim. Szałas w środku był znacznie bardziej przestronny, niż wydawało się to z zewnątrz. Tuż koło pnia dębu leżał gruby konar, mogący służyć jako coś w rodzaju prowizorycznej ławki. Usiedliśmy obok siebie. Postawiłem swoją prawą nogę tuż obok lewej stopy Maćka.
- Mamy chyba podobny rozmiar buta - powiedziałem i roześmiałem się.
- O, rzeczywiście - odpowiedział Maciek, spoglądając na nasze stykające się stopy. - To może chcesz sprawdzić czy moje są wygodne? - dodał.
- No... chętnie... tylko... no, wiesz... - powiedziałem cicho, uśmiechając się bezradnie.
- To ja ci zawiążę - rzucił Maciek. - No dalej, ściągaj, ja też już zdejmuję - dodał i rozwiązał sznurowadła swoich adidasów.
Siedziałem dłuższą chwilę nieruchomo, bijąc się z myślami. Miałem ogromną ochotę założyć buty Maćka, ale miałem obawy: a co będzie potem? Czy Maciek na pewno zawiąże mi porządnie sznurówki, jak już będziemy wracać? Do domu wujka był spory kawałek, jak będzie mi się szło, jeśli będę miał znowu problem? Niejeden raz przedwcześnie kończył mi zabawę lub spacer, zmuszał do zejścia z boiska podczas gry w piłkę, narażał na złośliwe uwagi chłopaków z podwórka - mój prześladowca, moja słabość, mój pech: rozwiązany but. Maciek patrzył na mnie wyczekująco.
- No jak, zdejmujesz? - zapytał, po czym niespodziewanie nachylił się, chwycił rękami moje sznurówki i pociągnął za ich końce. Popatrzyłem na swoje nogi; dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie: mam rozwiązane trampki! Lekki niepokój szybko jednak ustąpił miejsca ciekawości i chęci nowych doświadczeń. Niech się dzieje, co chce - pomyślałem. Rozluźniłem sznurówki i powoli zsunąłem buty ze swoich bosych stóp. Szałas wypełnił się lekkim zapachem rozgrzanej gumy moich trampek, zmieszanym z aromatem mojego potu. Zaraz potem buty ściągnął Maciek. Do mieszaniny zapachów doszła wyraźna woń jego nieco przepoconych adidasów. Siedzieliśmy przez chwilę bez słowa, przyglądając się wzajemnie swoim bosym stopom. Pierwszy odezwał się Maciek:
- Chodź, sprawdzimy czy są takie same - powiedział. Podniósł prawą nogę i oparł łydkę na lewym kolanie tak, że jego stopa niemal dotykała mojego uda. Zrobiłem to samo, tyle, że z lewą nogą. Złączyliśmy nasze bose stopy. Dokładnie, od pięt do palców. Czułem swoją stopą dotyk miękkiej i ciepłej stopy Maćka, po chwili poczułem, że sprawia mi to ogromną przyjemność, mocną, nieco zaskakującą, której nie potrafiłbym dokładnie opisać. Popatrzyłem na nasze stopy. Miały jednakową długość, ale stopa Maćka była nieco smuklejsza od mojej. Może to właśnie przez to wydała mi się zaskakująco piękna, mimo, że i po meczu, i po spacerze przez las, była nieco zakurzona i zdecydowanie wymagała wody i mydła. Wyciągnąłem dłoń w stronę Maćka i oparłem ją na jego stopie. Delikatnie pogłaskałem go po wierzchu stopy. Maciek drgnął, zarumienił się lekko, ale nie zaprotestował. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Chwilę później chwycił w obie dłonie moją stopę i zaczął ją delikatnie masować oburącz. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Maciek przez chwilę pieścił moją stopę, potem uśmiechnął się jeszcze raz i chwycił moje trampki.
- Mamy naprawdę podobny rozmiar, powinny pasować - powiedział i zaczął je zakładać. Przez chwilę przyglądałem się, jak jego stopy znikają we wnętrzu moich trampek, a potem wziąłem do ręki Maćkowe adidasy i zajrzałem do ich środka. Płótno we wnętrzu butów, lekko poprzecierane w kilku miejscach, było pewnie kiedyś białe, ale teraz widać było tam wyraźny, ciemny odcisk stopy Maćka. Wsunąłem dłoń do prawego buta. Był jeszcze rozgrzany ciepłem stopy Maćka i lekko wilgotny od potu. Wyciągnąłem rękę z buta i zacząłem ostrożnie wsuwać do niego swoją bosą stopę. Spojrzałem na Maćka: założył już moje trampki i teraz powoli dociągał sznurówki, dopasowując je do swoich nóg. Po chwili zawiązał je, wstał i poruszał stopami.
- Ty, ale fajne - powiedział ze zdumieniem w głosie. - Muszę poprosić tatę, może mi też takie kupi.
- Ja też je lubię - odpowiedziałem, usiłując wcisnąć spoconą stopę do buta. Maciek zorientował się, że mocuję się z tym już dłuższą chwilę.
- Daj, pomogę ci - powiedział. Przykucnął przede mną i rozluźnił sznurówki adidasa. Przytrzymał but za język i za piętę, a wtedy już niemal bez problemu wcisnąłem do niego bosą stopę. Chwilę potem pomógł mi włożyć drugi but. Na bosych stopach czułem miękki dotyk ciepłych adidasów Maćka, a nad nimi widać było moje nagie kostki. Cała sytuacja sprawiała mi wielką przyjemność i cieszyłem się, że będę mógł za chwilę przejść się w takich fajnych butach.
- Zawiążesz mi? - zapytałem, spoglądając na Maćka wyczekująco.
- Jasne - odpowiedział. Patrzyłem, jak Maciek w skupieniu wiąże mi sznurówki. Czułem, jak jego dłonie muskają moje nagie kostki. Kiedy wszystko było gotowe, wstał i wyjrzał na zewnątrz, przez szczelinę między gałęziami, służącą jako wejście do szałasu.
- Chodź, sprawdzimy, czy chłopaki są jeszcze na skwerku - powiedział. Wstałem i ruszyliśmy przez las. Szliśmy dość szybko, raz po raz podbiegając i śmiejąc się głośno. W bieganiu jestem niezły, więc w takich chwilach Maciek nieraz zostawał nieco z tyłu.
- Hej, Seba, zaczekaj - usłyszałem w pewnym momencie głoś Maćka za sobą. Zatrzymałem się i obejrzałem za siebie. Maciek siedział na jakimś pieńku, grzebiąc rękami przy prawej nodze. Zawróciłem i podszedłem do niego. Maciek trzymał mojego trampka w ręce podeszwą do góry potrząsając nim, a bosą stopę oparł na lewym bucie.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Kamyczek - odpowiedział Maciek krótko. Zajrzał do trampka, założył go i zawiązał. Po chwili znów ruszyliśmy dalej.
- Jak ci się chodzi w moich trampkach? - zapytałem Maćka w pewnym momencie, spoglądając na jego nogi.
- Mega wygodnie - odpowiedział. Chyba lepiej niż w tych co ty teraz masz. A tobie jak?
- Fajne są - powiedziałem. - Tylko rzeczywiście na lato się chyba niezbyt nadają, gorąco mi w nich w nogi.
- No właśnie, mogłyby być bardziej przewiewne - stwierdził Maciek i spojrzał na moje nogi w jego butach. - Sebek, zatrzymaj się - dodał nagle.
Stanąłem w miejscu i popatrzyłem na niego, nieco zdziwiony. Maciek przykucnął naprzeciwko mnie i wyciągnął ręce w stronę mojej lewej stopy.
- But ci się rozwiązał - powiedział. Spojrzałem w dół. Maciek właśnie chwytał ciągnące się za moją nogą sznurówki i zaczynał je zawiązywać.
- O, dzięki, nawet nie zauważyłem - odpowiedziałem. Po krótkiej chwili było już po problemie. Poszliśmy dalej, a po kilkunastu minutach znów byliśmy na skwerze z siłownią, na którym zostawiliśmy chłopaków, idąc do lasu. Żadnego z nich już jednak nie było. Usiedliśmy na tym samym murku, na którym siedział wcześniej Daniel, kiedy wyjmował mi z buta kamyk. Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy o tym i owym.
- Muszę już iść - powiedział w końcu Maciek. - Jak wrócę za późno, to nie pozwolą mi znowu wyjść.
- Szkoda - odpowiedziałem. - Ja też już pójdę do wujka.
- Ej, ale lepiej przyjść do domu w swoich butach - dodał Maciek i roześmiał się. Rozwiązał sznurówki trampek, rozluźnił je i powoli zsunął je ze swoich bosych stóp. Zrobiłem to samo: rozwiązałem adidasy i zacząłem je powoli zdejmować. Chwilę mi to zajęło: spocone, bose stopy nie ułatwiały zadania, buty trzymały się na nich mocno, ale w końcu udało mi się je ściągnąć. Poczułem na stopach przyjemny, chłodny powiew wiatru. Maciek wziął swoje buty i popatrzył na nie uważnie.
- Ale ci się nogi spociły - powiedział, dotykając ręką wnętrza adidasów. Poczułem, że rumienię się zawstydzony. Maciek chyba to zauważył. - Spoko, to normalne - dodał szybko. Założył buty i zaczął je starannie zawiązywać. Siedziałem obok niego, machając bosymi stopami i nieco bezradnie spoglądałem na swoje trampki, które Maciek chwilę wcześniej postawił obok. Poczekałem, aż skończy zawiązywać swoje sznurówki.
- Pomożesz mi założyć? - zapytałem cicho.
- Pewnie. Dawaj nogę - odpowiedział Maciek. Oparłem prawą nogę na jego kolanach. Maciek pogłaskał mnie lekko dłonią po spodniej stronie stopy. Poruszyłem się lekko, bo mam na nogach łaskotki, a delikatny dotyk dłoni Maćka przypomniał mi o nich wyraźnie. On chyba to zauważył, bo uśmiechnął się i tym razem już celowo połaskotał mnie palcem w stopę. Zachichotałem lekko i poruszyłem stopą. Maciek wziął do ręki mojego trampka i zaczął wsuwać mi go na bosą stopę. Dociągnął nieco sznurówki i starannie je zawiązał. Kiedy skończył, oparłem mu na kolanach drugą nogę. Maciek dłuższą chwilę głaskał mi stopę oburącz, a potem niespodziewanie dał mi buziaka w duży palec. Spojrzałem na niego zaskoczony. Było to bardzo przyjemne, ale nie spodziewałem się czegoś takiego. Maciek uśmiechnął się, wyraźnie zmieszany, a potem ostrożnie założył mi but, przyciągnął sznurówki i powoli je zawiązał.
- Dzięki, Maciek - powiedziałem. - Fajny z ciebie kolega.
- Z ciebie też - roześmiał się Maciek. To kiedy teraz się zobaczymy?
- Wiesz gdzie mieszka mój wujek - powiedziałem. - Przyjdź po mnie, a jak będę, to może znowu pogramy w piłkę.
- Albo pójdziemy do mojej kryjówki - Maciek uśmiechnął się nieco tajemniczo. - No to lecę, cześć!
- Cześć, do zobaczenia! - zawołałem za biegnącym już w stronę domu Maćkiem. Dłuższą chwilę patrzyłem za nim. Kiedy postać Maćka zniknęła mi za drzewami, wstałem i powoli ruszyłem do domu mojego wujka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:40, 08 Gru 2024    Temat postu:

Będzie kontynuacja?
Powrót do góry
SneakerMan
Debiutant



Dołączył: 24 Wrz 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:17, 10 Gru 2024    Temat postu:

Anonymous napisał:
Będzie kontynuacja?

Mam pewien pomysł, odrobinę mniej łagodny (ale tylko odrobinę), tylko czasu na spisanie brak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 22:49, 06 Sty 2025    Temat postu:

Super opowiadanie, tak jak i to Twoje sprzed paru lat o Kamilu. Tu też liczę na kontynuację. Może pojawią się też modele butów sportowych jeszcze mniej odpowiednich na lato jak Nike Dunk, Air Force 1 czy różne modele Jordanów, które jeszcze wspomogą potliwość stóp? Wink (1) Jestem pewny, że też byłyby bardzo wydgodne bez skarpetek Wink (1) A być może wujek Seby nie ma nic przeciwko chodzeniu w butach po domu i Seba ściąga swoje sneakersy tylko do spania? Myślę, że to też mogłoby wspomóc zapach Wink (1)

W każdym razie super! Liczę na dalszy ciąg!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin