|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 20:36, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
32.
Leszno
Zadanie nie okazało się trudne. Po kilku wieczorach ircowania, i to przerywanego pojawianiem się na antenie, więc siłą rzeczy mało intensywnego, ustalił personalia tego krakowskiego "studenta". Nazywał się Adam Janiszek, był dość znany w środowisku gejów na IRC i nie tylko. Skończył zaledwie rok bibliotekoznawstwa, od trzech lat był na drugim roku i zajmował się raczej życiem osobistym niż nauką. O studentach bibliotekoznawstwa, dziś szumnie nazywającego się informacją naukową, był zawsze jak najgorszego zdania. Trafiali tam ci, którzy chcieli wyłącznie mieć mgr przed nazwiskiem lub odrzuty z neofilologii. Okazało się przy okazji, że chłopak jest amatorem kwaśnych jabłek. Polował w sieci na młodziaków a im młodszy tym lepszy. Jednak z jego ofiarami już było trudniej, tamten osadzał całą rzecz na strachu i szantażu. Po wielu rozmowach Wojciech znalazł tylko dwóch chłopaków, którzy zgodzili się ujawnić co nieco.
Już chciał się wylogować z IRC, kiedy spostrzegł, że na kanale pojawił się Szymon.
- On naciska, że chce tylko przyjechać mnie przeprosić.
- Już nie będzie musiał. Zaraz ci pchnę list na maila, puścisz to mu za piętnaście minut.
- Na twoją odpowiedzialność.
- A na czym ona miałaby polegać? Szymon, postawmy sprawę jasno, ty się władowałeś w kłopoty, ty się musisz z nich wyciągnąć. Brak ci doświadczenia, dlatego ci pomagam. Ale w razie czego odpowiedzialność poniesiesz tylko ty a ja nie będę mógł nic zrobić, choć bardzo bym chciał.
Mail zawierał imię, nazwisko, rejestrację, nicki wykorzystanych osób i informację, że wszystkie dane zostały powierzone trzem osobom, które natychmiast je ujawnią, gdyby coś się stało. Przeczytał go jeszcze raz, poprawił styl na bardziej charakterystyczny dla piętnastolatka i wysłał Szymonowi.
Odpowiedź przyszła następnego dnia i Wojciech dowiedział się o niej, skoro tylko pojawił się w rozgłośni. Była krótka. "Kutas jesteś. Jak chcesz. Ale się policzymy. Nie teraz to za kilka lat. Ja takich rzeczy nie zapominam." Wieczorem zadzwonił Szymon, bynajmniej nie uspokojony takim rozwiązaniem.
- A co miał napisać? Że szczerze żałuje? Powścieka się i zapomni.
- Daj Boże.
- Na razie po prostu na siebie uważaj. Zachowuj standardowe środki bezpieczeństwa, nie nawiązuj nowych znajomości na necie, wracaj po szkole z kolegami, nie łaź po mieście po nocach. Na ten czas powinno starczyć. Do domu ci nie przyjdzie, on się ciebie bardziej boi niż ty jego. A jak podrośniesz jeszcze trochę to w ogóle straci zainteresowanie.
Po dwóch dniach buszując na IRC dowiedział się, że Adam Janiszek został aresztowany. Zaczął się bać, że został wplątany w sprawę bardziej niż myślał. Jeśli zaczną kontrolować komputery, trafią do Szymona i pośrednio do niego. Wyłączył komputer i poszedł prowadzić program "Strach ma wielkie oczy". Nomen omen - pomyślał...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 5:16, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 22:01, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
33.
Northampton
Wyniki inwentaryzacji okazały się przerażające i Alan Boobyer kilka razy przeglądał najważniejsze dokumenty nim ostatecznie w nie uwierzył. Ogólnie brakowało ponad stu laptopów i kilkudziesięciu pomniejszych rzeczy. Czas, w jakim doprowadzono do tych strat nie był większy niż dwa miesiące. Zastanawiał się tylko, czy najpierw przeprowadzić dochodzenie wewnętrzne czy od razu powiadomić policję.
Postanowił rozpocząć od obejrzenia nagrań telewizji przemysłowej. Pracowali na starym systemie CCTV, nagrywając obraz o dużej kompresji na twarde dyski. Taki dysk zagrywał się po trzech dniach, po czym archiwizowało się go i nagrywało ponownie po dwóch tygodniach. System działał tylko w czasie pracy magazynu, uruchamiały go fotoreceptory, toteż działał ilekroć ktoś pojawił się w magazynie.
Po kilku godzinach wpatrywania się w zamazany obraz telewizyjny miał wszystkiego dość. Żona już dwa razy dzwoniła do pracy, prosząc, by może w końcu udał się do domu. Obiad dawno już odpuścił, zadowolił się pizzą na telefon. Poinformował żonę, że być może wróci nad ranem. Była zawsze podejrzliwa i zazdrosna, toteż dzwoniąc kolejny raz nie zadzwoniła na komórkę a na telefon służbowy. Z trudem przyjęła do wiadomości, że tym razem najpewniej musiała będzie spać sama. Alan wiedział dlaczego. Bez szybkiego seksu trudno było jej zasnąć. Jemu zresztą też, toteż coraz bardziej myślał o łóżku a nie o oglądanym obrazie, na którym non stop przewijały się osoby w kamizelkach wysokiej widoczności, przy tej kompresji prawie niemożliwe do rozpoznania od razu. Zwłaszcza że organizm, a zwłaszcza pewna jego część, zaczęła się dopominać o swoje. Poprawił go w spodniach i dalej przebijał się przez nagrania.
Chyba majaczę - pomyślał. Ten widok sprzątacza, pchającego przed sobą mopa już widział. Mop uderzył na zakręcie o jeden z filarów półek i wylało się z niego trochę wody. Czyżby pomylił dysk? Nie, te przejrzane odkładał po prawej i przylepiał na niego żółtą notkę post-it "przejrzane", ewentualnie uzupełnioną o inne notatki. Zatrzymał dysk, opisał czasy i sięgnął po poprzedni. Pamiętał, że ten obraz był gdzieś na początku, zatrzymał go zaraz po włączeniu, bo chwilę później przyszedł dostawca pizzy. Istotnie, po uruchomieniu poprzedniego dysku obraz był ten sam. Zaczynał powoli rozumieć mechanizm kradzieży. Jeszcze raz, mimo bardzo późnej pory, zadzwonił do kierownika wydziału. Bezskutecznie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 5:10, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 23:15, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
34.
Bideford
John przyszedł do swego mieszkania kompletnie wyczerpany i wyprany z jakichkolwiek myśli. Pragnął wyłącznie wziąć prysznic i się położyć. Zwłaszcza że jutro rano ma jechać z Rorym do Northampton porozmawiać z szefem zakładu, w którym pracował Szymon. Rory był zdania, że tam należy szukać zabójcy. Możliwe. Rory zresztą podchodził do tego bardzo pragmatycznie. Uczucia uznawał, ale nie przypisywał im zbyt wielkiej wagi. Zupełnie inaczej niż on, John. Gdyby nie to, że było to fizycznie niemożliwe, podejrzewałby nawet samego Wojciecha. Rzucił okiem na BBC News i wyłączył telewizor.
Ale nie było mu dane zasnąć. Pierwsze, co nasunęło się przed oczy, to obraz z samochodu. Spał tak niewinnie, tak słodko... Gdyby mógł, wpatrywałby się w ten obraz jeszcze kilka minut. W ogóle dziwny człowiek. Wartości materialne nie miały zdaje się dla niego większego znaczenia, potrzebował ich tylko, żeby przeżyć. Przy jego zarobkach mógł mieszkać lepiej i na pewno nie w tej dzielnicy. Policjanci z Bridgwater, gdy tylko usłyszeli, gdzie mają pojechać, skwitowali to mechanicznym: "Znów jakaś jatka...". Natomiast Johnowi zaimponowała jego biblioteczka. Dokładniej, cały pokój był biblioteczką z łóżkiem, wszędzie były książki, i to w kilku językach, gazety, płyty, kompakty. Tylko na adapterze stała figurka Pika-chu, co było tak niezwykłe, że w samochodzie z ciekawości o to zapytał.
- A, to z pchlego targu. Stała taka dziewczynka, sprzedawała swoje stare zabawki. Zero zainteresowania. Więc żeby jej nie było smutno, kupiłem osiołka i Pika-chu. Osiołka dostał Szymon, jak najbardziej zasłużenie, za upór.
- Osioł jest u nas raczej symbolem długiego czasu...
- A u nas głupiego, bezsensownego uporu. No i ciężkiej pracy.
Fajnie się z nim rozmawiało. Ale należało uważać, w każdej, nawet niewinnej kwestii mogła się czaić jakaś zagadka intelektualna, Wojciech wiedział sporo ale jeszcze więcej pytał i dociekał. Nagle wyobraził sobie, że leży przy nim. Pierwsza taka myśl od bardzo długiego czasu. Dotychczas jego wyobrażenia o seksie ograniczały się do facetów z długimi parówami. Nawet kiedyś pojechał do sauny do Plymouth, żeby sobie to i owo pooglądać. Właśnie myślał, że należy zrobić to po raz kolejny, bo tamte wspomnienia po ponad roku dawały nawet mniej niż film na x-tube. Ale teraz przyszło mu do głowy, że za obecność Wojciecha tutaj oddałby kilka wieczorów w takiej saunie.
Wystraszył się własnych myśli. Szybko, ze wstydem przed samym sobą doprowadził się do wytrysku i starał się zabić nękające go wyobrażenia, obrazy i ich sekwencje. Jeszcze przed zaśnięciem wziął telefon komórkowy i wystukał informację. Dobranoc. Gdyby coś złego się działo, informuj. Jutro co prawda będę w Northampton, ale wrócimy na noc. Wysłał esemesa modląc się, by nie nadeszła żadna odpowiedź. Ale nadeszła. Dziękuję. Spokojnej nocy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 5:08, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 6:11, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
35.
Gordano Services, Bristol
- Zatrzymamy się na jakieś śniadanie?
- Trzeba by było. Nie zdążyłem rano nawet wypić kawy - Rory ziewnął przeciągle zza kierownicy. - Ale nas tu wykasują... Pamiętaj tylko, że mamy mało czasu, a jest masa roboty przed nami.
- W ogóle powinniśmy się tam wybrać co najmniej na dwa dni - zauważył John, kiedy już siedzieli przy śniadaniu.
- Jeśli za wszystko mielibyśmy płacić tyle co tutaj, zbankrutowalibyśmy - kwaśno stwierdził Rory. - Nawet w Szkocji nie ma takiego zdzierstwa.
Za dwa śniadania, składające się z jajka sadzonego, fasolki, dwóch kiełbasek, pomidora na ciepło, dwóch plastrów boczku, smażonych pieczarek, tostów z masłem i kawy zapłacili dwadzieścia osiem funtów. Przeciętna cena takiego posiłku w miejskim pubie dla dwóch osób to najwyżej osiem funtów. Przydrożne stacje serwisowe przy autostradach zawsze rządziły się swoimi prawami a ceny różniły się w zależności od popularności danej stacji. Gordano miało pod tym względem wyjątkowo złą sławę, jako że nie dość że znajdowało się niedaleko dużego miasta, to jeszcze w pobliżu skrzyżowania dwóch popularnych autostrad.
- Żeby to jeszcze było smaczne... Kiełbaski wysuszone na wiórek i jakieś krótkie - narzekał John.
- Już tak od rana myślisz o krótkich kiełbaskach? Tobie rzeczywiście trzeba chłopa...
Awantura nie wybuchła tylko dlatego, że w tej chwili odezwał się telefon komórkowy Johna. Meldunek był krótki. Policyjny wywiadowca obserwujący miasto zauważył wczesnym rankiem światło w oknie mieszkania Szymona. Umundurowani policjanci, którzy udali się do mieszkania zastali zamknięte drzwi. Nie stosowano żadnych rozwiązań siłowych.
- Może to znaczyć wszystko i nic. Mogła wyjechać na dwa dni a dziś rano po prostu ubrać się i wyjść do pracy. Nie ma podstaw do wejścia z kopa - powiedział John. - Zjadłbym jeszcze jedno takie śniadanie.
- Nie szykuje ci się na razie żadna podwyżka, zwłaszcza, że sprawa de facto stoi w miejscu - złośliwie zauważył Rory. - A ja uważam, że za bardzo się pieścimy. To znaczy ogólnie, policja brytyjska za bardzo się ceregieli w takich przypadkach. Facet nie żyje, baba znika na co najmniej dwa dni i pojawia się dosłownie znikąd... To co ma się jeszcze stać, żeby można było wejść z łomem?
- Nie zapominaj, że mogą być niewinni. Podatnik by ci tego nie wybaczył.
- Zapewne szybciej wybaczy jak zamordują jeszcze kogoś. Eh, ta poprawność polityczna... Za Maggie nie pieprzyliśmy się ze sprawami tak jak teraz. I wyniki też były.
- Podziękuj kolegom z Londynu i Belfastu. Też mieli wyniki.
Aluzja Johna dotyczyła największego skandalu w powojennej brytyjskiej policji, kiedy to policjanci wymuszając fałszywe zeznania i torturując więźniów doprowadzili do skazania niewinnych osób za zamachy w Ulsterze. Skończyło się to wprowadzeniem w roku 1984 nowej ustawy o policji pod nazwą PACE, która bardzo mocno ograniczyła kompetencje policji.
- Nie politykujemy - uciął Rory. Kończ to śniadanie, następny posiłek jak Bóg da.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 6:19, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 6:59, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
36.
Monachium
Janusz niechętnie schodził na dół. Już kilka tygodni leżał z nogą w gipsie. Tak oto skończyła się jego norweska emigracja. Wrócił do Niemiec wyleczyć się, kosztowało go to o wiele taniej niż w Oslo. Pracodawca wypiął się i korzystając z zawiłości norweskiego prawa udowodnił Janowi przekroczenie przepisów BHP, co pozbawiło go praktycznie całości odszkodowania za wypadek. W zasadzie powinien wrócić do siebie, do Nowego Targu, tu jednak mieszkała jego kobieta, której nijak nie mógł namówić na powrót do kraju. A tam czekała na nich duża, dwupiętrowa willa, której wraz z synem był współwłaścicielem. W efekcie gnił w łóżku w sercu Bawarii i wydawał swoje ostatnie oszczędności.
Przed drzwiami stało dwóch policjantów. W myślach zrobił rachunek sumienia. Co prawda nie pracuje, ale leczy się na zasadzie ubezpieczenia europejskiego, jeszcze ważnego. Innych swych grzechów nie pamiętał. Może to do Eli?
- Herr Jan Izdebski? - zapytał niższy z policjantów.
- Ja - odpowiedział Jan.
- Możemy do środka? - zapytał drugi z policjantów. Jan wpuścił ich niechętnie.
- Czy Szymon Izdebski to pana syn?
- Tak.
- Mamy wiadomość od brytyjskiej policji. Pański syn nie żyje. Tut uns leid - dodał standardowo policjant.
W pierwszym odruchu Janowi wydawało się, że za chwilę się obudzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 13:56, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 13:11, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Homowy dziś przeczytałem całość i co tu dużo komentować po prostu świetne. Wciągnęło mnie bardziej niż "Gra szwajcarska". Czekam na więcej.
Pozdrawiam ze wschodnich rubieży Europy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 13:34, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
W Grze szwajcarskiej była w zasadzie prawie sama prawda, tylko skompilowana. Tu jest mniej prawdy (choć też sporo) a o wiele więcej fikcji i gry wyobraźni. Parafrazując znaną myśl - opowiadania są jak faceci: albo piękni albo wierni A uprzedzając pytania - pierwowzór Szymona żyje (przed chwilą miałem ochotę napisać: niestety ), pierwowzór Johna pracuje jako policjant ale nie w Bideford, postać Rory'ego, starego doświadczonego złośliwego cynika też się nie wzięła znikąd Siekierę do drobiu też mam i zrobię z niej użytek jak będzie trzeba...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 13:42, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 17:43, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
37.
Nowy Targ
Po tym, czego dowiedział się od Wojciecha długo nie mógł dojść do siebie. Wynikało z tego, że w każdej chwili mógł się liczyć z wizytą policji w domu. Pierwszej nocy w ogóle nie spał i następnego dnia w szkole ledwie wytrzymywał na lekcjach, na przedostatniej na chwilę zasnął. Gdy szedł do domu patrzył podejrzliwie na każdy radiowóz, który go mijał. Bez obiadu położył się do łóżka.
- Chory jesteś? - zbudziła go matka.
- Nie, po prostu spać mi się chce.
- To od tego ciągłego siedzenia przy komputerze - zawyrokowała matka. - Czekaj, zabiorę się za to. Od dziś po dziewiątej wieczór komputer jest wyłączony. Rozumiemy się?
Jeszcze poprzedniego dnia taka informacja wywołałaby co najmniej bunt. Teraz przyjął to obojętne. I tak jest spalony w tym miejscu, w które zaglądał najchętniej. A szkoda. Kroiły mu się co najmniej dwie nowe ciekawe znajomości. Nie przyznał się do nich przed Wojciechem. Na pewno kiedyś to nastąpi ale na razie trochę się bał. Mimo że go bardzo lubił i miał wiele zaufania, on jednak patrzył na świat oczyma dorosłego. Niby traktowali się jak równy z równym, ale jakiś dystans pozostał. Wojciech czuł się za niego w pewien sposób odpowiedzialny, co z jednej strony przynosiło dobre wyniki, jak ostatnio, z drugiej krępowało ręce.
Teraz jednak wszystko trafił szlag i to potężny. Po trzech dniach był już w stanie coś zjeść. Gdy tego samego dnia, wracając do domu, zobaczył na szczycie ulicy policyjny radiowóz, który równie dobrze mógł przyjechać do niego, a może po niego, zamiast iść prosto do domu, poszedł do koleżanki pod jakimś nieistotnym pozorem. Zanim wrócił do domu, upewnił się przez telefon, że wszystko w porządku.
- Czy ten komputer jest zepsuty? - zapytała matka po jakimś tygodniu. - W ogóle go nie włączasz.
- Nie, działa. Ale na razie mam sporo nauki - wymyślił na poczekaniu. - Zaglądam kiedy naprawdę muszę.
Tego wieczora wszedł na IRC ale tylko na chwilę. Jeden z tych chłopaków, z którym się umawiał, prawie o nim nie pamiętał, drugiego nie było. Zniechęcony wyłączył komputer i poszedł spać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 17:48, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
achions27
Adept
Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:13, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
o ja cię! ja jestem przy 15 rozdziale a już nie mogę tego czytać, nie chodzi o to że to głupie, nudne czy co jeszcze ale tego za dużo zwolnij trochę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 19:40, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Homowy nawet się nie wasz zwalniać.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 19:56, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Piszę jak mam czas a raz mam, innym razem nie mam. Prędkość czytania każdy sobie sam dostosuje, nikt tego przecież nie będzie kasował. Jak chcesz to podeślę pdf-a, będzie wygodniej. Pozdrawiam wolnych i szybkich czytelników.
BTW Gra szwajcarska jest w PDF. Dla chętnych jest na chomiku za free transfer.
[link widoczny dla zalogowanych]
Uwaga. Wersja jest poprawiona i nieco zmieniona.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 6:32, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 23:12, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
38.
Northampton
Zostali wprowadzeni do dużego, przestronnego gabinetu.
- Kawa, herbata dla panów?
- Dla kolegi herbata z mlekiem, dla mnie kawa, czarna - odpowiedział John. Postanowił najgorszą wiadomość przekazać na samym początku i poczekać na reakcję dyrektora. Czasem jest ona cenniejsza niż późniejsza ponadgodzinna rozmowa.
- Pański pracownik, Szymon Izdebski nie żyje.
Chwila ciszy.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak. Wiedziałem - powiedział cicho acz wyraźnie dyrektor Boobyer i utkwił wzrok w oknie.
- Nim przekaże pan tę wiadomość personelowi, chcielibyśmy z panem porozmawiać. Nie będzie to formalne przesłuchanie. Ale w sprawie śmierci pana Izdebskiego nie wszystko jest do końca jasne...
Kurtuazja kurtuazją, niedopowiedzenie niedopowiedzeniem, ale w tym momencie Rory miał ochotę się roześmiać. Bardziej rozmydlić się nie da - pomyślał. - To brzmi prawie jak farsa komunikatu o śmierci.
- To znaczy panowie sugerują że został zamordowany?
- Zabity - doprecyzował John.
- Czy można wiedzieć jak to się stało? Czy to jeszcze jest tajemnicą?
Rory pokrótce streścił najważniejsze wydarzenia ostatnich dni.
- Bo panowie nie wiedzą, ja go również ostatnio poszukiwałem. Od dwóch dni usiłuję się do niego dodzwonić, wiedząc, że jest na urlopie. Mógłby nie odbierać telefonu, rzecz jasna, ale to zupełnie nie w jego stylu. On żył pracą i był zainteresowany najmniejszymi detalami.
- W jakiej sprawie usiłował się pan z nim skontaktować?
- To jest dłuższa historia.
- Mamy czas a niewykluczone, że będzie miała ważny wpływ na dochodzenie.
Boobyer w detalach opisał sprawę zaginięć laptopów a następnie machinacje z twardymi dyskami, na które nagrywano obraz z telewizji przemysłowej.
- Na początek musimy pana poinformować, że to nie my przyjmujemy zawiadomienia o przestępstwie. W tej sprawie powinien się pan zgłosić do policji z Northampton. Nas ta sprawa interesuje tylko o tyle, o ile ma bezpośredni związek z panem Izdebskim oraz jego bezpośrednia i pośrednia rola w wydarzeniach. Dlatego wszystko, co pan nam powie, będzie pan musiał powtórzyć w formalnym wniosku o zgłoszeniu przestępstwa. Nadto prosilibyśmy, by oddzieliłby pan fakty od własnych domysłów, bo w pańskiej historii jest wszystko dokładnie przemieszane.
- Faktem jest, że nie mam stu laptopów, o, to jest fakt. Faktem są również sfałszowane dyski - wybuchnął Boobyer. - Cała reszta to do tej pory domysły. Aha, faktem jest również to, że za całość odpowiadał pan Izdebski.
- Za całość afery czy za całość magazynu? - zapytał John.
- Niech pan nie żartuje przynajmniej w takiej chwili. Oczywiście że za magazyn. Ja tylko nie rozumiem, dlaczego miałby buchnąć tyle laptopów.
- Znów prosimy pana o oddzielenie faktów od wymysłów. Na jakiej podstawie opiera pan to oskarżenie?
- Może nie oskarżenie, a przeczucie w jakimś sensie graniczące z pewnością. To nie są szpilki, wynieść stu laptopów ot tak sobie się nie da. Musiał o tym wiedzieć szef magazynu, to więcej jak pewne.
- Jest pan tego taki pewien? - zapytał Calaghan. - Na portierni nikt nas nie pytał kim jesteśmy i z czym przychodzimy. Na tę chwilę jest pan jedyną osobą w całym hrabstwie Northamptonshire, która wie, że jesteśmy z policji. Przeszliśmy praktycznie cały magazyn i nikt nas nie zatrzymywał, tyle co na portierni kazano nam włożyć kamizelki wysokiej widoczności. Magazyn był prawie pusty, podejrzewam, że pracownicy magazynowi mają właśnie przerwę na śniadanie. I dalej pan jest tego taki pewny, mister Boobyer?
Boobyer zwiesił głowę ale tylko na chwilę.
- To wydarzenie chwilowe a tu chodzi o coś co musiało trwać jakiś czas.
- Wystarczą dwie osoby, które dobrze znają rozkład pracy magazynu i nie musi to być wcale pan Izdebski. Na razie proszę pana o sporządzenie listy pracowników wydziału z funkcjami, jakie pełnią. I jeszcze jedno. Jaki jest system kontroli pracownika?
- Są kamery CCTV, niezwykle skuteczne.
- Naprawdę dalej tak pan uważa?
- Zdziwi się pan, ale dzięki nim wykryliśmy już próbę kradzieży na dużą skalę. Prawdę mówiąc to największa chyba kradzież w historii magazynu. No a poza tym dyżurka. Kamery obsługiwane są przez ochronę na dyżurce, zwanej tu Gatehouse A, poza tym pracownik przechodzi losową kontrolę przy wyjściu.
System losowej kontroli, bardzo popularny w angielskich firmach, polega na tym, że pracownik naciska na guzik czym włącza losowo jedną z lamp - czerwoną lub zieloną. Czerwona oznacza poddanie się obowiązkowej kontroli. Jej odmowa jest jednoznaczna z relegacją z pracy w trybie dyscyplinarnym.
- Jaki jest współczynnik kontroli?
- Zero piętnaście. Czyli statystycznie co szósta osoba opuszczająca zakład jest rewidowana.
- Kontrola jest wasza?
- Nie, pełni ją wyspecjalizowana firma, Initial, na zasadzie podwykonawstwa.
- Cóż, proszę nam sporządzić również listę wszystkich pracowników dyżurki. Chwilowo musimy wyjść, wrócimy za dwie godziny. Będziemy mieli do pana jeszcze kilka pytań.
- A nawet kilkadziesiąt. To jest chyba to - powiedział półgłosem Rory do Johna gdy, znów bez jakiejkolwiek kontroli, wychodzili z firmy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 23:16, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 4:12, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
39.
Northampton
- Proszę, tu mają panowie trzy listy. Pierwsza to spis wszystkich pracowników magazynowych mających bezpośredni dostęp do półek, tak zwanych pickerów. Ich zadaniem jest pobranie towaru z półki i przygotowanie go do wysyłki.
- Wiem - powiedział John. - Sam byłem kiedyś pickerem.
Istotnie, dorabiał sobie na wakacjach w czasach licealnych. Był późnym dzieckiem, a w zasadzie dzieckiem - niespodzianką, urodził się, kiedy jego rodzice myśleli, że już nie dorobią się potomstwa i uprawiali seks bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Matka urodziła go w wieku czterdziestu trzech lat. Gdy był w wieku licealnym, rodzice myśleli już o emeryturze, a że jako pracownicy fizyczni nie dorobili się specjalnie wiele, o wszelkie dodatkowe pieniądze John musiał zadbać sam. Matka była ekspedientką w Tesco w Camborne, ojciec traktorzystą. John marzył, że uzbiera pieniądze na studia, niekoniecznie od razu w Oksfordzie, szczytem jego marzeń był któryś z uniwersytetów z czerwonej cegły, Bristol lub Exeter, jednak i na to było zbyt mało. Toteż pracę magazynową znał aż za dobrze.
- Czy ta lista obejmuje tylko pracowników stałych, czy również agencyjnych?
- Wszystkich. Ci pracujący przez agencje są u nas traktowani tak samo.
John był w stanie w dwóch pytaniach udowodnić mu, że kłamie, ale nie to było przecież celem rozmowy.
- Druga lista to pracownicy działu przywozu, goods-in. Oni również mają dostęp do półek, rozwożą towar, który zostaje nabyty i przywieziony. To pracownicy pierwszego kontaktu z towarem. Towar rozwożą przy pomocy wózków widłowych oraz paleciaków. Trzecia to ochrona.
Obaj policjanci przypatrzyli się listom. Pierwsza zawierała dwadzieścia dwa nazwiska, druga szesnaście, trzecia dwanaście. W dużej części były to nazwiska obco brzmiące, które im nic nie mówiły. Jedyne, co wiedzieli, to fakt, że polskie kończą się najczęściej na -ski. Takie też były.
- Jak by pan ocenił swój zespół?
- Cóż, o szeregowych pracownikach magazynu wiem niewiele. Tym zajmował się głównie pan Izdebski i to jego należałoby zapytać...
- Pan zdaje sobie sprawę, że tego raczej nie możemy zrobić - przywołał go do porządku John.
- Wie pan cały czas mi się wydaje, że to jakieś nieporozumienie, że zaraz się otworzą drzwi, wejdzie tu Szymon i pierwsze co usłyszę, to "Kurwa..."
Wszyscy trzej w tej chwili uśmiechnęli się bezwiednie. Słówko za sprawą Polaków robi w Anglii niebywałą karierę i w zasadzie można już mówić o zapożyczeniu, gdyż używają go Anglicy w rozmowie z rodakami w tym miejscu, gdzie musieliby użyć słowa "fuck". To jednak szybciej nawet poddało się inflacji niż funt szterling i potrzeba było czegoś nowego, o dużej sile ekspresji. Traf chciał, że w tym czasie nawinęła się spora polska emigracja.
- Człowiek, który zaczyna od przekleństwa ma zazwyczaj jakiś problem... - zauważył Rory.
- On zawsze denerwował się sytuacją w magazynie. Miał kłopoty z niektórymi pracownikami.
- Którymi konkretnie?
- Polakami głownie. Dawałem spokój, bo to są najczęściej ich wewnętrzne, emigranckie sprawy. Grupy emigracyjne są najczęściej zamknięte, funkcjonują w podobnym składzie i w pracy i poza nią, często do pracy przenikają konflikty z zewnątrz. Szymon, choć podchodził do Polaków dość krytycznie, jednak też był człowiekiem stamtąd.
- Jakieś konkretne nazwiska?
- Tak, Michał Mróz, Piotr Gapiński. Tych dwóch nie tolerował. Była jeszcze taka dziewczyna, Mirella Owczarek, ale pozbył się jej po dwóch tygodniach. Jako kierownik nie miał co prawda kompetencji wyrzucania ludzi, ale dotyczy to tylko pracowników etatowych. Agencyjnych wyrzuca się od razu i bez jakiegokolwiek postępowania dyscyplinarnego.
- Czy to nie pan powiedział przed chwilą że agencyjnych traktujecie jak etatowych? Niech się pan nie tłumaczy, wiemy jak jest. Tylko na przyszłość niech pan tak bezmyślnie nie kłamie.
Zapadła cisza. Johnowi dyrektor nie podobał się i z przyjemnością łapał go na drobnych kłamstewkach, choć żadne z nich nie przybliżało ani nie oddalało ich od sprawy. Jedyne, czego pragnął to zachowanie dystansu do rozmówcy i wyrobienie elementarnego respektu.
- Czy mogę porozmawiać z którymś z tych ludzi?
- Otóż nie. Mróz ma dzień wolny a Gapiński jest na urlopie.
- Od kiedy?
- Od pięciu dni.
Obaj policjanci popatrzyli się na siebie znacząco.
Gdy wychodzili z firmy, John zauważył, że obserwuje ich jakaś kobieta. Nawyk śledzenia, co dzieje się za nim wyrobił sobie jeszcze w szkole policyjnej i dbał o to, by się go nie wyzbyć.
- Poczekaj chwilę i idź tam gdzie ja - mruknął do Rory'ego i zamiast prosto na parking skręcił w boczną uliczkę, prostopadłą do budynku biurowego. Gdy zatrzymali się, kobieta podeszła do nich. Mówiła po angielsku słabo, z wyraźnym obcym akcentem. Była niską szatynką, w wieku około dwudziestu pięciu lat i John, mimo braku zainteresowania kobietami musiał stwierdzić, że jest co najmniej ładna.
- Panowie pewnie w sprawie Szymona. Już sporo osób wie, co się z nim stało.
John poczuł chwilę satysfakcji. Celowo prosił o zachowanie tajemnicy, wiedząc, że jest to praktycznie niemożliwe. Właśnie na coś takiego liczył. Że ktoś skorzysta z okazji w momencie, kiedy za bardzo nie podpadnie. I się nie pomylił.
- Tak... Chciałabym z panami porozmawiać, sądzę, że mam coś ważnego do powiedzenia. Ale nie tu, sami panowie rozumieją.
- Dziś to raczej niemożliwe. Może jutro? - zapytał Rory.
Szymon popatrzył się na niego zdziwionym wzrokiem ale szybko odgadł intencje.
Gdy już umówili się na rozmowę, John zapytał:
- Może byś tak konsultował co nieco ze mną?
- A co, spieszy ci się gdzieś? Chyba, że jesteś umówiony? Dobrze myślę?
Myślał prawidłowo, bo John zamierzał tego wieczoru złożyć Wojciechowi wizytę, ale nie powiedział na ten temat ani słowa.
- Nie, zmęczony jestem.
- To znajdziemy jakiś hotel. Wcześniej musimy jeszcze obejrzeć mieszkanie Szymona, na razie z zewnątrz, może na jutro da się załatwić nakaz. Jednak aby to osiągnąć, musimy najpierw jechać na komendę. Żeby się zrelaksować, zobaczymy wieczorem jak smakuje piwo w Northampton.
- Pewnie tak samo jak w Bideford. Ale spróbować można.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 5:09, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 6:15, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
40.
Niemcy, Nowy Targ
Jan połykał kolejne kilometry niemieckiej autostrady. Jechał bez szaleństw, ostrożnie. Dopiero wczoraj ściągnął gips, i to, jak wielokrotnie powtarzał niemiecki lekarz, warunkowo. Rzecz jasna nie przyznał mu się, że zamierza zaraz następnego dnia przejechać ponad tysiąc kilometrów samochodem. Wbrew logice, nie jechał najkrótszą trasą przez Linz, Wiedeń i Bratysławę, po pierwsze dlatego, że nie lubił Słowacji jako takiej, a zwłaszcza tamtejszych służb ruchu, po drugie - była znacznie trudniejsza, wymagała więcej uwagi. Tu zaś do samego Krakowa jechał autostradą, bez większych gór, podjazdów, zakrętów, które były nie do uniknięcia na Słowacji.
Ela nie bardzo chciała go puścić samego, ale jakoś przekonał ją, że pewne sprawy będzie mu łatwiej załatwić z Polski. Przede wszystkim chciał, aby pogrzeb syna odbył się w Nowym Targu. Co prawda słyszał o jakichś koszmarnych cenach transportu zwłok za granicę, ale na tę okoliczność był nawet w stanie się zapożyczyć. Postanowił też odnaleźć jego niektórych znajomych, może coś pomogą. Wiedział, że to trudne zadanie, Szymon jakoś nie przywiązywał się specjalnie do ludzi i potrafił zaniedbywać kilkuletnie związki koleżeńskie. Złapał się na tym, że nic nie wie na pewno o życiu swojego syna. Co prawda dość często rozmawiali przez telefon, ale nie syn nie wtajemniczał go w swoje prywatne sprawy. Z długoletnich znajomości wiedział, że na pewno dalej przyjaźni się z Wojciechem. I że mieszka on w Anglii. Ale jak go znaleźć?
Fenomen przyjaźni tych dwóch chłopaków, a w zasadzie chłopaka i dojrzałego faceta, zawsze go zastanawiał. Gdy Szymon miał te piętnaście lat, myślał, że ma syna geja, zresztą wiele na to wskazywało. W okresie, kiedy on już romansował na całego i zaliczał miłosne podboje, wokół Szymona kręcili się sami chłopcy. Ponieważ nigdy nie ingerował w towarzystwo syna, Szymon często zapraszał ich do siebie. Tak też zaprosił Wojciecha. Gdy tylko zobaczył go po raz pierwszy, chciał poprosić Szymona, by powiedział mu, aby jak najprędzej opuścił ich dom. Po wspólnym obiedzie i popołudniu w Popradzie już nie był taki pewny. Widział, że Szymon przy nim wyrabia się intelektualnie, prowadzą ciekawe dyskusje, lubią się. Było w Wojciechu coś takiego, co wzbudzało zaufanie, a mianowicie sposób traktowania Szymona. Dojrzały, odpowiedzialny. Później rozgryzł, co było tego przyczyną. Po prostu prawo wieku, Wojciech nieświadomie, a może świadomie, przyjmował rolę przeznaczoną dla ojca. Dlatego gdy Szymon poprosił o pozwolenie na spędzenie części wakacji w Lesznie, nie wahał się ani chwili. Zresztą wtedy już nie był taki przekonany o homoseksualizmie syna, co przeważyło. Bo w przypadku Wojciecha nie był wcale pewny. Ale przekonał się do niego i później jeszcze kilkakrotnie spotykali się w różnych okolicznościach. Wojciech nawet namawiał go na pracę w Anglii w charakterze kierowcy, niestety, barierą był język. O ile po niemiecku jakoś mówił, miał ten język w technikum a później poprawił go pracując od czasu do czasu w Niemczech, o tyle angielski był dla niego czarną magią. Teraz musi znaleźć Wojciecha, bo był przekonany, że ten wie o wiele więcej na temat śmierci syna. Pozostał internet, mimo że nie miał adresu mailowego, postanowił go odszukać przez portale społecznościowe i blogi. Wiedział, że Wojciech prowadzi popularny blog o Anglii, nawet gdy ostatnio spotkali się w Northampton, pokazywał mu na nim zdjęcia. Miał tak charakterystyczną szatę, że nie będzie problemem go odnaleźć - pomyślał.
W okolicach Gery poczuł się zmęczony i postanowił przespać się w przydrożnym hotelu zamiast jechać nocą. Wiedział, że teraz liczy się czas, ale bez przesady. W Krakowie był dopiero następnego dnia po południu, gdy wchodził do swego domu w Nowym Targu, była szósta. Zastał masę nieodebranej korespondencji. Co prawda domem opiekował się szwagier, ale była między nimi umowa o niewtrącanie się w nie swoje sprawy. Teraz przeglądał stosy druków, listów urzędowych i przesyłek awizowanych. jedno go zastanowiło, awizo sprzed dwóch tygodni informujące o przesyłce zagranicznej. Nie spodziewał się tego. Popatrzył na zegarek - poczta była czynna do siódmej. Na upartego by zdążył, ale przeważyło zmęczenie podróżą. Odbierze jutro.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 12:54, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3176
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 7:17, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
41.
Milton Keynes
- Ale nie więcej niż dwa. Jutro będziemy musieli dojechać do pracy, a na taksówkę w obie strony po dzisiejszych szaleństwach nas nie stać - zastrzegł John.
- Zawsze możesz prowadzić, jesteś młodszy...
- Nadużycie służbowe.
- Przypominam ci, że jesteśmy po służbie i zupełnie prywatnie.
Mimo pomocy kolegów z policji w Northampton nie udało się znaleźć już odpowiednio noclegu w mieście a na czterogwiazdkowy apartament się nie zgodzili i to wcale nie z braku zamiłowania do luksusów. Milton Keynes nie lubił ani John ani Rory. Kraina tysiąca rond, jak mówiono złośliwie o mieście, straszyła właśnie dość skomplikowanym systemem komunikacyjnym. Jest to miasto wybudowane od zera w latach sześćdziesiątych i takież rozwiązania komunikacyjne zastosowano, zatem rondo na prawie każdym skrzyżowaniu. Teraz buduje się przeważnie z estakadami i wielopoziomowymi przejazdami. Miasto zupełnie bez sensu, wybudowano je tak, aby było w równej odległości od Londynu, Oksfordu i Birmingham, toteż znajdowało się na uboczu od czegokolwiek, z wyjątkiem Northampton.
Gdy pojawili się w hotelu, było już dobrze po dziesiątej. Zajmowali dwuosobowy pokój, na szczęście - pomyślał John, łóżka nie stały obok siebie a rozdzielone były wąskim przejściem. Krępowało go spanie z kolega z pracy, który co prawda mu się podobał, ale swe zainteresowania ograniczał tylko do tęsknych spojrzeń w chwilach słabości, przekonany że nikt tego nie widzi. Teraz też z ukosa w półmroku pokoju, w którym jedynym źródłem światła był zapalony na przeciwległej ścianie kinkiet, przypatrywał się, jak Rory przygotowuje się do kąpieli. Był ciekaw, czy majtki tez zdejmie, czy ograniczy się do narzucenia szlafroka. A jednak. Niechętnie odwrócił głowę. Kątem oka dostrzegł, że to, co go zawsze tak bardzo interesowało, było naprawdę słusznej długości.
Prawie zasypiał, kiedy usłyszał, że Rory wstaje a następnie jego kroki stawały się coraz głośniejsze. Zastanawiał się przez krótki moment, do czego zmierza. Następne chwile przyniosły mu odpowiedź.
- Wiem, że nie śpisz. Połóż się na plecach.
- Rory, przestań.
- Połóż się, powiedziałem.
Jego głos był stanowczy, zdecydowany. Wiedział, że nic nie wybłaga, Rory tymczasem odsunął zdecydowanym ruchem kołdrę a następnie ściągnął Johnowi majtki i chwycił za członka.
- Rory, nie, proszę...
- Wiem, że tego chcesz. Wiem, że od roku patrzysz na mnie w bardzo specyficzny sposób, kiedy tylko wydaje ci się, że nie widzę. A dzisiaj nie podglądałeś mnie, jak przebierałem się do kąpieli?
- Rory, przestań...
Ale Szkot skupił się na doprowadzeniu członka do wzwodu, co przyszło mu zdecydowanie łatwo. Do pierwszego wytrysku doprowadził zwykłym, mechanicznym ruchem. Ale nie puścił, wykorzystał sztywność do dalszej zabawy, tym razem już bardziej wyrafinowanej, korzystając z naturalnej w tym momencie śliskości. Johnowi nie pozostało nic innego, jak poddać się tym zabiegom. O czymś takim marzył i to od dawna. Chłopak, z którym był ostatnio, nie potrafił nawet połowy tego. A Rory go fascynował i podniecał. Owszem, pozwolił sobie na zbyt dużo, ale przecież nie napisze raportu. Chciał nawet wyciągnąć rękę i odwzajemnić pieszczoty, ale mu nie wypadało. Po piątym wytrysku powiedział
- Rory, daj już spokój. Już mnie boli.
Rory chrząknął i nic nie powiedział, jedynie leżącym na poręczy łóżka ręcznika wytarł ciało Johna i naciągnął piżamę. Przed odejściem od łóżka poklepał Johna po ramieniu.
- I co, napiszesz raport? Pisz, proszę bardzo.
- Nie.
- Zawsze mówiłem, że trzeba ci chłopa. Powiedz, ile razy uprawiałeś w życiu seks?
- Może ze dwadzieścia...
- Jak na dwadzieścia pięć lat to tyle co nic. Potraktuj to jako koleżeńską przysługę. To ta następna lekcja, którą ci obiecałem. A poza tym odniosłeś kolejną korzyść, nie musisz się kryć z waleniem konia przed snem. Bo pewnie dlatego nie spałeś. I do ciężkiej cholery, znajdź sobie kogoś! Jak tam Wojciech?
John doszedł do wniosku, że nie warto już się tak ukrywać.
- No... nie powiem, że nie zrobił na mnie wrażenia.
- E, nie mów mi oczywistych rzeczy. Ja się pytam co zrobiłeś, aby zainteresować go swoją osobą.
- Na pewno za mało. Ale on na razie jest w szoku. Nie chcę cynicznie go wykorzystać. Poza tym u mnie cały czas jest na liście podejrzanych.
- To go stamtąd czym szybciej wykreśl bo to nie on. A troskliwe ramię i nie tylko ramię - tu chrząknął porozumiewawczo - przyda mu się zwłaszcza teraz.
Już leżeli w łóżkach kiedy John zebrał się na odwagę i zapytał:
- Rory, ty jesteś też homo?
- Nie, biseksualistą. Ale o tym wiesz tylko ty, rozumiemy się?
- A to mnie zdziwiłeś. Do dziś posądzałem cię tylko o aseksualizm...
- Mam ci jeszcze raz udowodnić, że nie?
- Może nie teraz...
- Kiedyś ci opowiem więcej. Na razie śpijmy. Dobranoc.
John zasypiając musiał przyznać, że jeszcze nigdy nie był tak zrelaksowany jak teraz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 13:15, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|