Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Arthur
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BujajSię
Debiutant



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:04, 19 Lut 2012    Temat postu: Arthur

Witam wszystkich. Mam nadzieję ze opowiadanie przypadnie do gustu.

-Gdzie jest ta pieprzona rozpiska…pokój 13. Które to piętro.
-Przeprasza, wyglądasz na bardziej obeznanego. Pokój numer 13?
-Kolejny? Co ja kurwa mapa? 2 piętro! – odpowiedział niski chłopak, że od razu z pyskiem musiał.
-Dziękuję – siliłem się na jak najszczerszy uśmiech. O tej godzinie chyba nic nikomu się nie chce.
Spokojnie powędrowałem do swojego pokoju.

5 godzin później
-Halooo, błagam, weź mnie wpuść – po co ktoś się dobija do drzwi o 3.
-Czego?
-Nie pytaj człowieku, moje życie leży w twoich rękach.
Od niechcenia rzuciłem jakimś pudełkiem w zamek, był przesuwany więc żeby się otworzył musiałem tylko w niego czymś walnąć. Do pokoju wleciał wysoki i szczupły chłopak, cały czerwony, musiał biec. Od razu zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami jakby ktoś miał próbować je wyważyć.
-Idą, kurwa – krzyknął szeptem. – ukryje się tutaj ale udawaj że nic nie widziałeś.
„Przytulił” się do boku szafy, tak że osoba stojąca w drzwiach nie mogła go zauważyć.
Nagle ktoś z hukiem otworzył drzwi. W progu stanęła trójka naprawdę rosłych facetów. Nie wyglądali na zadowolonych.
-Był tutaj? – odezwał się jeden z nich, głos miał jak delfin na sterydach.
-Kto?
-Był czy nie? – gość stawał się coraz bardziej zirytowany
-Czy wyglądam na osobę którą właśnie ktoś odwiedził oprócz was? Jest trzecia w nocy! Nikogo tutaj nie znam i raczej o tej godzinie nie chce mi się nawiązywać nowych znajomości. – powiedziałem trochę bardziej stanowczo. Chyba łyknęli.
-Jak ktoś będzie to daj znać – powiedział ani trochę nie spuszczając z tonu.
-Taki ciemny gówniarz. Hee – odezwał się jego niższy kolega. Dres jak się patrzy. Jeszcze tego brakowało żebym z takimi osiłkami pod jednym dachem spał.
-Taa
Zamknęli za sobą drzwi, z tego co słyszałem na mnie nie skończyli. Przeczesywali resztę pokoi.
-No już możesz wyjść.
-Daj mi moment. Myślę czy to był zawał czy jeszcze nie.
-Nie wyolbrzymiaj. W ogóle kim ty jesteś? I za co cię te woły goniły?
-Właśnie, Arthur. A tamci? Pieniądze. Nie pierwszy i nie ostatni raz. – zaśmiał się od niechcenia
-Artur tak?
-Nie, nie. Arthur przez h.
-Zajebiste.
-Arthhhur.
-Dobra, załapałem. Miło było poznać, tam są drzwi. – rzuciłem, odwracając się na drugi bok. Wyłączyłem lampkę i przykryłem się kołdrą.
-Nie słyszę jak wychodzisz.
-P-p-przecież nie możesz mi tak po prostu kazać wyjść. Zatłuką mnie.
-Wyglądam jak ktoś z Caritasu? No wyglądam? Nie.
-Jesteś nowy i nawet sobie przyjaciół nie szukasz? Ale nie martw się, mnie to nie razi. I tak zostanę.
Arthur włączył lampkę, wziął ciastka które leżały na stołki i położył się obok mnie.
-Co ty?
-Nie bądź żyd, odkupię.
-Ciekawe z czego? W ogóle czy ktoś tutaj cię lubi?
Odwrócił się w moją stronę z pełną paszczą, pełną moich ciastek. Wyglądał jakby się naprawdę głęboko zastanawiał.
-Wielu mnie lubi. Na przykład kółko szachistów. Albo nie, wkurwili się na mnie kiedy zacząłem przestawiać im te pionki. Zawsze to robiłem kiedy mieli swoją przerwę, prawie by mi się udało ich wykiwać tylko nie wiedziałem, że ich się nie układa na każdym polu.
-Gratulacje – nie mogłem się nie śmiać. Mówił to z taką powagą. Nawet to, że przegryzał mój prowiant mi nie przeszkadzało.
-No to może ci z kółka malarskiego. Chociaż…paru mnie nie lubi bo zjadłem ich martwą naturę. Nie rozumiem tego, po chuj kupować i ustawiać jakieś winogrona. Jedni uznali to za oczyszczenie i rewolucje artystyczną, drudzy są oburzeni. Jeden Gość nawet płakał. Ciota.
-Ciota ze mięczak czy ciota że pedał?
-W sensie czy mięczak czy gej?
-Coś w ten deseń.
-Wiesz ilu tu pedałów jest? Jezus Maria. Naprawdę pełno ich.
-Szachiści też?
-Nie, szachiści są nad wyraz heteroseksualni. Ja jestem biseksualny. A z tobą jak?
-Wyglądam na geja albo bi?
-Szczerze…?
Świetnie. Już kompletnie zniewieściałem.
-Ale nie przejmuj się. Sam nie wiem skąd ta plaga. Fakt, że te nabite kaszaloty co tutaj były są hetero w 100% ale to nie jest miejsce gdzie się to tępi. Raczej tępi się tutaj tych co tępią. Albo…jakoś tak.
-Rozumiem.
Nastała cisza. Chyba zabrakło nam tematu, ja byłem zmęczony a on tętnił życiem. Co strach robi z człowieka. Adrenalina mu nieźle musiała podskoczyć. Trochę tak pomilczeliśmy.
-To jak? Chcesz się przelizać? – co za bezpośredniość. I ten uśmiech. Fakt był naprawdę przystojny. Ciemna karnacja, piwne oczy i te włosy. Nie wiem czy to pod fetysz podchodzi, raczej nie ale uwielbiam włosy. To jest chyba pierwsza rzecz na która patrzę u faceta. On wyglądał jakby dopiero z łóżka wstał, na kacu. Tylko pysk ogolony miał. Nie wyglądał jak polak. No i imie…właśnie
-Znam cię może pół godziny.
-Nigdy nie robiłeś tego na spontana? Zaraz, robiłeś to już prawda?
-Czyli nie chciałeś się tylko przelizać?
-Wracasz do tego. Czyli jednak chcesz?
-Dobra, skończ już. Tak w ogóle skąd ty jesteś. Nie pasujesz do polskiego kanonu piękna no i imię. ARTHHHHHHHUR – powiedziałem to tak że prawie się poplułem.
-Czyli się na mnie już napaliłeś. Nieźle, szybki jesteś.
-To mówi osoba która chciała się ze mną bzykać.
-Też chciałeś, co ja mówię, nadal chcesz. Ale to w swoim czasie. Dajmy sobie może jeszcze jakąś godzinę.
-Nie będziesz tu tyle siedzieć.
-Pytałeś o coś tak? Daj mi odpowiedzieć. Dobra, to na jaką narodowość ci wyglądam?
-Sądząc po cechach wyglądu to raczej jakieś okolice Brazylii, Hiszpanii. Coś takiego ciepłego. Nie masz akcentu więc albo urodziłeś się w Polsce, albo przyjechałeś tutaj zanim zacząłeś mówić albo jesteś w tym naprawdę dobry i szybko się nauczyłeś języka, co nie tłumaczy braku akcentu.
-No blisko, blisko. Kuba. Akcent mam ale musze się go oduczyć bo ludzie mnie nie rozumieli. Naturalnie mówię z akcentem.
-Jakimi językami władasz?
-Hiszpański, Angielski, Rosyjski, Polski, Francuski może trochę niemieckiego, no i oczywiście język miłości.
Romantyk do porzygu. Ale jeśli naprawdę tyle ich zna…jest czego zazdrościć.
-Hiszpański, Francuski i Rosyjski płynnie?
-Tak, a co?
-Weź coś powiedz.
-Ale co?
-Cokolwiek.
W tym momencie zaczął coś mówić najpierw po Hiszpańsku, potem francuski i rosyjski. Uwielbiałem te języki. Nie byłem orłem jeśli chodzi lingwistykę ale słuchać tego… Poza tym to co mówił nie wyglądało mi na zwykłe przedstawienie się.
-I jak? W ogóle po co chciałeś?
-Wow. Tak w ogóle co powiedziałeś?
-Nie chcesz wiedzieć – po czym posłał mi ten swój szelmowski uśmiech. – A ty? Polak? Bo wiesz imię…tak w ogóle kurwa jak ty masz na imię?
Przecież nawet się nie przedstawiłem. Porażka. Ale że zauważył to dopiero teraz.
-Zgaduj – a co, niech pogłówkuje.
-Sądząc po typie urody, rodowity polak.
-Co rozumiesz przez typ polskiej urody?
-To co ty przez kanon. Jesteś statystycznym, szczupłym, dobrze zbudowanym, wysokim szatynem. Nie wiem tylko jaki masz kolor oczu.
-Soczewki nosze, kolorowe.
-No i jeszcze jesteś chamski i niegościnny. I śpisz nago. Weź potem człowieku panuj nad swoim namiotem. – zauważył, jaki spostrzegawczy.
-Cóż za dedukcja.
-A jaki masz kolor oczu? Naturalny znaczy się.
-To już bardziej skomplikowane jest – zaśmiałem się pod nosem- mam jedno oko brązowe, drugie niebieskie.
-Coś ty. Jak?
-Genetyka.
-Nie wymądrzaj się. Ty w soczewach śpisz?
-Czasem zapominam zdjąć, czekam na konsekwencje.
-Po co je w ogóle nosisz? Przecież to seksowne jest, niecodziennie poznajez kogoś kto ma oczy jak husky.
-Wiem, dlatego j noszę. Głupio bym się czuł gdyby każdy się na mnie napalał. Już wystarczy ze w kolejce pod chatą stoją.
-Mogę coś powiedzieć?
-Zależy.
-Teraz kiedy wiem, że ty taki pan oryginał to jeszcze bardziej chce mi się ciebie bzyknąć.
Pochwała pochwałą, to było nawet miłe. Nie mogłem przestać się śmiać. Lubiłem tą jego bezpośredniość. Nie był głupi. To się już liczy.
-Kamil?
-Co Kamil?
-Imię, miałem zgadywać.
-Nie, odpuszczę ci za ten tekst o bzykaniu. Maciej jestem.
-Masz kogoś? – jakby to co mówił nie wskazywało na brak drugiej połówki. Ale co tam, lepiej się upewnić. A mimo tego że nie idę z pierwszym lepszym do łóżka to na niego miałem ogromną ochotę. Tu i teraz.
-Nie. A ty?
-Nie. Aktyw?
-Uniwersalny. Ty pasyw?
-Tak samo.
Znowu cisza. Znam go może z godzinę i już myślę seksie z nim. Chore, ale jakie to by musiało być przyjemne. Nad czymś dumał wiec miałem chwilę żeby go obejrzeć trochę dokładniej. Rzeczywiście, nie panował nad tym co miał w spodniach. Zresztą, który facet może. Wstydzić się chyba nie miał czego. Zarys było widać przez jeansy. Lekko spuszczone tak, że widać bokserki. Nie rozumiem tej mody ale w tym momencie nawet mi to pasuje. Dalej był ubrany w koszule w kratę, cała była rozpięta a pod nią był zwykły biały podkoszulek. Kaloryfer obecny. No pięknie. I ja chciałem go wygonić. Chyba wypadł z toku myślenia. Popatrzyliśmy sobie w oczy.
-Zdejmij soczewki. – zdjąłem jak chciał.
-Od teraz mów po rosyjsku.
Przytaknął. Po tym po prostu się na niego rzuciłem, włożyłem rękę pod jego podkoszulek i zacząłem go namiętnie całować. Nie opierał się, wręcz przeciwnie, nie dość że nawet nie był zaskoczony to jeszcze wczuł się bardziej niż ja. Jako ze ja byłem już pozbawiony ubrań to tylko jego latały po całym pokoju. Łapczywie zdzierałem je z niego turlając się po całej kanapie. Teraz on siedział na mnie. Cały czas się całując jakoś wymacałem wyłącznik lampki. Było całkowicie ciemno, oczy jeszcze się nie przyzwyczaiły. Arthur nie próżnował, powoli zniżył się do mojego krocza po drodze drażniąc sutki i pępek. Cicho pomrukiwałem co chyba zachęciło go jeszcze bardziej. Przeszedł do rzeczy, był w tym naprawdę dobry. Nie chcę się chwalić ale małego nie mam, mimo to wziął całego. Aż jego broda dotykała jąder. Zaczął rytmicznie poruszać głową, na końcu bawiąc się napletkiem. Z podniecenia dostawałem dreszczy. Pomagałem mu ruszając biodrami, mogłem w ten sposób choć trochę kontrolować rytm. Skończyłem w jego ustach. Przełknął wszystko co do ostatniej kropli. Poszło bardzo szybko co rzadko mi się zdarzało. Wrócił do góry gdzie znów się namiętnie całowaliśmy. W ustach cały czas miałresztki mojej spermy. Nagle oderwał się od moich ust, wstał z łóżka.
-condom. – powiedział puszczając do mnie oczko.
Byłem maksymalnie podniecony. Też wstałem i poszedłem za nim. Szukał po pokoju swoich spodni, kiedy w końcu je znalazł zaczął przeszukiwać kieszenie. Stałem z boku, w końcu znalazł paczkę. Rzucił spodnie w kąt a zębami otwierał gumki.
-Odłóż – wyrwałem mu opakowanie z ust. Był wyraźnie zdziwiony. – obejdzie się bez. Ja jestem zdrowy, mam nadzieję że ty też.
Wiem, to wyjątkowo głupie ale nie miałem zamiaru myśleć o konsekwencjach woich czynów w takiej chwili. Pomimo „ryzyka” Arthura ucieszyła ta decyzja, znowu się całowaliśmy. Przybił mnie do ściany swoim ciałem. Czułem jak nasze penisy przepychają się miedzy naszymi ciałami. Usłyszałem jak nakłada żel (który wyjął z mojej szuflady)na swojego kolosa, po chwili poczułem jego dłon na moim pośladkach. Delikatnie je masował powoli wpychając palec do mojej dziurki. Cicho jęknąłem. Po chwili wsunął też drugi, a potem trzeci. Szło opornie ale były mi niesamowicie dobrze. Wyjął je, lekko mnie podniósł tak bym mógł zaprzeć się nogami o jego biodra a następnie nabił mnie na swojego penisa. Przez moment bolało niemiłosiernie ale kilka sekund później odczuwałem niesamowitą rozkosz. Rytmicznie przyciskał mnie swoim ciałem do ściany. W końcu przyśpieszył tempo, poczułem że oboje zaraz skończymy. Ja pojękiwałem a Arthur przeklinał pod nosem, oczywiście po rosyjsku. Doszliśmy prawie w tym samym momencie, poczułem jak w jednej chwili schodzą z nas wszystkie siły. Mój partner cały czas mnie trzymając zaniósł do łóżka. Rzucił się na nie tuż obok mnie.
-I jak? – wydyszałem. Arhur odpowiedział coś po rosyjsku. Logiczne, że go nie rozumiałem ale uśmiechnął się przy ty wiec chyba było mu dobrze. Odwzajemniłem uśmiech i mocno przytuliłem się do jego pleców. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.

jeśli się spodoba będzie ciąg dalszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 12:39, 19 Lut 2012    Temat postu:

Mnie się podoba,ciekawie się zapowiada, czekam na dalsze części,byle szybko,pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitrek04
Adept



Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 14:52, 19 Lut 2012    Temat postu:

Początek ciekawy. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg...Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:22, 19 Lut 2012    Temat postu:

A ja będę inny, bo powiem że mi się nie podoba. Jakoś nie gustuje w takich szybkich akcjach. Ponadto wydaje mi się to mało prawdopodobne. Pozdro.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:31, 19 Lut 2012    Temat postu:

dawaj

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BujajSię
Debiutant



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:17, 19 Lut 2012    Temat postu:

Spokojnie, opowiadanie potoczy się w trochę inną stronę. Wiem że wstęp dość szybki ale o to mi chodziło.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafin
Debiutant



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pyskowice

PostWysłany: Pon 3:22, 20 Lut 2012    Temat postu:

bardzo fajne. Szczegolnie podobal mi sie dialog pomiedzy bohaterami. Dowcipny, przemyslany, inteligentny i fajnie skonstruowany. PODZIWIAM.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 9:55, 20 Lut 2012    Temat postu:

rafin napisał:
...Szczególnie podobał mi się dialog pomiędzy bohaterami. Dowcipny, przemyślany, inteligentny i fajnie skonstruowany...


Podzielam tą opinię.Dobre, czekam na dalszy ciąg.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milow
Dyskutant



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 0:51, 21 Lut 2012    Temat postu:

Podzielam zdanie futuere. Tak naprawdę bohater zachował się jak - nazwijmy to po imieniu - dziwka. No...ale cdn został zapowiedziany, na który poczekam by zobaczyć jak to się rozwinie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BujajSię
Debiutant



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:52, 21 Lut 2012    Temat postu:

Rano wstałem trochę zbity. Spałem może z 3-4 godziny. Arthur leżał obok.
-To było głupie. – powiedziałem z wyrzutem
-Ale że co? – zapytał jeszcze zaspanym głosem.
-A co niby wczoraj robiliśmy. Znaczy się dzisiaj. Nieważne.
-Co chcesz, fajnie było. Najbardziej podobał mi się moment kiedy powiedziałeś że jedziemy bez gumki.
-Ty tak zawsze i z każdym? – pierwsze co mi przyszło na myśl. Może on taka lokalna dupodajka.
-Nie, ja nie z tych. A co ci nie pasowało?
-Było dobrze, tylko wiesz. Mało się znaliśmy, bardzo mało. Może najpierw chociaż byśmy pogadali o czymś sensownym, o naszych zainteresowaniach, o jakiś nie wiem filmach, książkach, może jaką muzykę lubisz, ulubione potrawy, jakieś śmieszne historie. Nie tak to się robi? – zaczynałem wpadać w lekką panikę. Było mi na prawdę cholernie głupio. Cała moja piramida wartości i plan układania sobie życia legł w gruzach. Przecież ja taki nie jestem, z natury jestem taki bardziej…normalny.
-Przecież ja cię o rękę nie proszę. Po prostu było mi dobrze. Tobie też.
-Ty nie rozumiesz.
-Czego niby? Ty tak serio?
-No zawsze to tak od seksu się zaczyna. Potem może się sobie spodobamy i może bylibyśmy razem gdzieś w jakieś przyszłości ale potem i tak wszystko legło by w gruzach tylko dlatego że nasza znajomość zaczęła się od przygodnego i nieodpowiedzialnego seksu.
-Ty masz nierówno coś. – patrzył na mnie jak na idiotę.
-To że dla mnie seks to nie wszystko to już chyba nie moja wina.
-Sugerujesz że jestem męską dziwką?
-Tego nie powiedziałem.
-Ale pomyślałeś.
Prawda. Głupio zaprzeczyć bo i tak wie. Jak teraz z tego wybrnąć. Niezbyt trafnym pomysłem jest znajdywanie sobie wrogów teoretycznie w pierwszym dniu mieszkania tutaj.
-Po prostu nigdy tak nie robiłem. I to do mnie nie pasuje.
Posłał mi szeroki uśmiech.
-Wtedy taki oporny nie byłeś. Ale dobra, żyjemy trochę inaczej. Ale wierz mi, trochę tu pomieszkasz i będziesz taki sam jak reszta, na szachistę nie wyglądasz. To co chcesz wiedzieć?
-Nie, nie tak. To ma wyjść tak naturalnie.
-Wybredny jesteś. Jak chcesz tak hyper naturalnie to mamy tutaj takiego. Jak on ci zacznie pierdolić o wszystkich książkach jakie przeczytał i jaki to miało oczyszczający wpływ na jego duszę…do porzygu ale się zrozumiecie.
-Nie żebym był zainteresowany ale który to?
-Pewnie nie skojarzysz. Mieszka na parterze, pokój numer 2, niski, blondyn, szczupły, jedyne dlaczego czasami go słucham to dlatego, że fajny głos ma.
Opis pasował mi do tego gościa co mnie wczoraj tak ładnie przywitał. Nie wyglądał na szczególnie oczytanego ale Arthur ma chyba tendencje do wyolbrzymiania.
Zacząłem się ubierać.
-Gdzie idziesz? – Arthur był chyba trochę zdziwiony.
-Szukać naturalnych przyjaciół. Ubierz się, nie zostawię ci mojego pokoju pod twoją opieką.
Teraz miałem szansę się trochę rozejrzeć. Na zdjęciach ten akademik wyglądał trochę inaczej. Foty musieli dać do rąk najlepszym grafikom bo w rzeczywistości była to szara dziura. Z tego co miałem okazje się dowiedzieć obok budynku jest tak zwana strefa rozrywki. W realu był to po prostu club z dyskoteką, bilardem, kręglami i barkiem. Najczęściej przebywają tam właśnie ludzie z akademiku w celach relaksacyjnych jeśli wiemy o czym mowa. W godzinach „porannych” nie było tam zbyt wielu ludzi, nawet ci najwytrwalsi z poprzedniej nocki już zostali wymiecieni razem z resztami żarcia i szkłem ze zbitych kieliszków. Przy bilardzie i na kręglach byli tylko ci którzy rozrywki nie wiążą z dupczeniem i alkoholem lejącym się po ścianach. Krótko mówiąc, tacy co trzymali poziom. Mój poziom. Czasami rzecz jasna zdarzyła się jakaś naprawdę zalana impreza ale nie bywałem na nich po 25 godzin na dobę, raz na dwa, trzy tygodnie w zupełności mi wystarczył. To sprawiało ze trochę odstawałem od innych co bardzo martwiło moją mamę, fakt że nie nigdy nie przyprowadziłem do domu kobiety która mogła by dać jej wnuki pogarszał całą sytuację. Nie rozumiała, tego bo w końcu jej synek jest taki przystojny. Uznałem że jak się dowie o moim homoseksualizmie to zaakceptuje tak czy siak, ma taki charakter ale chwilowo niech żyje w błogiej nieświadomości. Lepiej żeby żyła nadzieją niż gdybym miał nad jej wnukami postawić krzyżyk.
Nie jestem typem który podchodzi do ludzi i mówi„cześć jestem Maciej, jestem gejem a ty?”. Raczej podchodzę do ludzi i nie mówię nic. A najczęściej w ogóle się do nich nie zbliżam. Jestem typem osoby która wszystko robi sama i niezbyt narzekam na to ze nie mam towarzystwa. Nie odpycham ludzi ale też ich do siebie specjalnie nie przyciągam. Problem był tylko taki, że już nie mieszkam z rodzicami, dzieli nas teraz ponad 200 km, potrzebuję towarzystwa tylko dlatego że samemu mogę sobie nie poradzić, nowe miejsce. Przy bilardzie zobaczyłem naprawdę przystojnego chłopaka. Nawet nie chłopaka, to był prawdziwy mężczyzna. Był przystojny, szalenie przystojny. Wysoki, szczupły ale nie przesadnie, miał wyrzeźbione ramiona i mocne rysy twarzy, czarne, dość krótkie włosy. Wyglądał naprawdę dojrzale, dałbym mu może z 20 lat. Co z tego, że mi się podobał skoro na trzeźwo i tak nie podejdę a dżentelmeni nie piją przed południem. Co innego myślał Arthur. Siedział przy barku z kieliszkiem w ręku. Podszedłem do niego co chwilę zerkając czy mój obiekt zainteresowania się czasami nie ulatnia.
-Kto to? – zapytałem po cichu
-Kto? – Arthur wydarł się na cały club
-Ciszej idioto. Ten w szarym t-shircie.
-Jest takich dwóch.
-Czarne spodnie.
-A ten, to jest Piotrek. A co? Podoba ci się?
-Nie kurwa, chciałem zapytać gdzie kupił bluzkę. Jasne ze mi się podoba.
-To żeś sobie obiekt zainteresowań wybrał – westchnął biorąc kolejny łyk.
Popatrzyłem na niego ze dziwieniem.
-No co tak patrzysz. Łamacz serc. Nie radzę nawet próbować.
-Skąd wiesz że taki łamacz? Ty też kiedyś?
-Nie, jasne że nie. Po prostu zmienia swoje drugi połówki jak rękawiczki. Nic sobie z tego specjalnego nie robi.
-Może trafiał na nieodpowiednie osoby.
-No to ma niezłego pecha skoro było aż tyle tych nieodpowiednich osób. – w jego głosie wyczułem politowanie
-Idzie. Cicho.
Na pewno widział że gadaliśmy a teraz gdy podszedł do barku sztucznie zamilkliśmy. Genialne. Rozglądałem się nerwowo w stylu „tylko na mnie nie patrz”. Spojrzał. Ja na niego też. Zamówił coś, a odchodząc uśmiechnął się i puścił mi oczko. Wgniotło mnie w siedzenie. Kiedy już był z powrotem przy bilardzie chciałem ciągnąć rozmowę.
-Uśmiechnął się do mnie. I mrugnął.
-Bo się zaraz porzygam. Nie słuchałeś co ci wcześniej mówiłem nie?
-Z bliska jest jeszcze przystojniejszy,
-Cofa mi się. Czyli nie słuchałeś. Ale żebyś potem nie mówił że cię nie ostrzegałem. Chodź już.
Wstałem od barku. Nadal zamyślony. Nawet jeśli Arthur ma rację. Nie może być aż taki zły, albo może akurat ze mną będzie inaczej. Jestem optymistą, trzeba wierzyć w swoje szczęście. Z zamyślenia wyrwało mnie silne uderzenie w plecy. Nawet nie wiedziałem kiedy leżałem na betonie. Nic mnie nie bolało, może tylko porządnie szczypały mnie ręce, naskórek zdarłem, normalka. Nawet się nie obróciłem, nie wstałem. Jak ktoś chce mnie bić to niech dobije, jak wypadek to ktoś zadzwoni po pogotowie. Nic takiego się nie stało. Za to za moimi plecami słyszałem rozmowy, Arthur z kimś gadał.
-Nie, nie przejmujcie się mną. Polerze tak sobie i porozmyślam. Wygodnie jest.
-No spoko, spoko. Zaraz pójdziemy. – zbył mnie, pewnie nawet nie wiedział co potwierdził. Był tak zajęty rozmową. Położyłem tylko głowę na betonie i dalej myślałem o Piotrku, musiało to niesamowicie głupio wyglądac ale nie przejmowałem się tym. Trochę się rozmarzyłem. W końcu chyba Arthur się zorientował co się dzieje.
-No kurwa Maciej co ty robisz. Nie można tak sobie leżeć publicznie na chodniku – cmoknął jak by się nad czymś zastanawiał - wiem, no może tak lubisz albo coś ale…to jest jakaś religia?
-Nie. Twój kolega mnie prawdopodobnie przewrócił. A że beton złagodził upadek to sobie tak leże.
-Ale wstań już dobra? Wiochę robisz.
Wstałem, otrzepałem się. Zobaczyłem sprawcę wypadku. Gdy tylko mnie zobaczył zaczął rżeć jak koń, pewnie to był jego śmiech, nie wnikam.
-Arthur to jest Max, mój stary znajomy, Max to jest Arthur, nowy znajomy.
-Sorry nie? No bo wiesz ja cię tego nie zauważyłem, dobre nie? Ale sorry.
Dziecko podwórka z deskorolką w łapie, jego sposób mówienia by typowy dla tych „ziomów” osiedlowych. Porażka. Poza tym jak można nie było mnie zauważyć, nawet jeśli już walnął, nie widzieć ze leże na ziemi.
-Ja bym poszedł do pokoju, muszę ręce umyć, jeszcze coś mi się wda.
-Idziemy z tobą co nie? – liczyłem że Arthur o to nie zapyta.
-Jasne.
W końcu dotarliśmy, oni rozsiedli się na moim łóżku, ja myłem ręce. Ten gość był naprawdę tępy, nie mam pojęcia jak Arthur go rozumiał. Nie chcę nikogo oceniać bez bliższego poznania go ale coś czuje, że Max po prostu jest taki głupi na jakiego wygląda. Znowu się zamyśliłem, ale niekoniecznie myślałem o Piotrku. Przypomniałem sobie jak Arthur mówi że ten cały akademik to takie wielkie zoo gdzie każdy okaz jest homoseksualny. Wtedy nie wnikałem ale po głębszym zastanowieniu i poznaniu jego tendencji do wyolbrzymiania…to nie mogło być ani trochę prawdą. To wyglądało scenariusz na taki tani pornol, wchodzisz do jakiegoś budynku, otwierasz drzwi a za nimi miliardy napalonych homoseksualistów. Bezsens. Jak znam życie była to mała i nie znacząca grupa. Po chwili przestał mnie fascynować ten temat. Nie przyjechałem tu żeby uprawiać seks z każdym kogo zobaczę. Z Arthurem był tylko mały i niewiele znaczący odskok. No nie powiem fajnie było ale nie o to tu chodzi. Za stary jestem na szybkie numerki.
-Ej słuchajcie, ja muszę iść bo chyba czegoś zapomniałem z clubu. Nie chce być nie miły czy coś ale nie lubie kogoś zostawiać z moimi rzeczami, nie żebym uważał was za złodziei – tak naprawdę wiedziałem, że Max mógłby wpaść na jakiś genialny pomysł. Coś by zniknęło na pewno.
-Nie no spoko, a nie iść z tobą?
-Po co? To mi tylko chwile zajmie. Naprawdę.
-Dobra, to chodź do mnie. – powiedział Arthur wstając z kanapy.
Zamknąłem pokój i zacząłem schodzić do wyjścia. Na schodach minął mnie…Piotrek. Znowu się do mnie uśmiechnął, speszyło mnie to niesamowicie. Musnął mnie ramieniem wiec musieliśmy być naprawdę blisko. I jak pięknie pachniał. Musi używać świetnych perfum. Kiedy już ta cudowna chwila minęła, a Piotrek poszedł gdzieś na 1 piętrze (cenna informacja) przypomniałem sobie, że nie ma już nawet po co iść do clubu. Zostawiona rzecz była tylko wymówką żeby iść znowu sobie na niego popatrzeć. Zrezygnowany obróciłem się na piecie i skierowałem się znowu do góry. Idąc zastanawiałem się skąd u niego tyle odwagi, no bo przecież nikt mu nie mówił że jestem gejem, nie było okazji. Jedyną osobą z którą prowadziłem dłuższe rozmowy był Arthur a oni chyba nie mieli wspólnego języka. Skąd wie czy wtedy w clubie o nim nie mówiłem negatywnie. Chyba, że naprawdę już jestem aż tak zniewieściały, popatrzyłem w lustro na półpiętrze. No niby nie jest tak źle. Ale starczy podziwiania się. Lustro jakoś nigdy nie było moim przyjacielem. Kiedy byłem już na 1 piętrze zwolniłem kroku. Cicha nadzieja że może akurat będzie wychodził i na niego „przypadkiem” wpadnę. I nic. Miałem już iść dalej gdy nagle:
-Ej ty… - usłyszałem za sobą męski głos. Nie nawiedziłem gdy kto mówił do mnie „ej”
-Nie ej ty, tylko Maciej – odpowiedziałem lekko zirytowany, odwróciłem się i zobaczyłem że kilka schodów niżej stoi Piotrek. Czego on może ode mnie chcieć?
-Przepraszam, nie znałem imienia – posłał mi ten swój zabójczy uśmiech.
-N-n-nic się nie stało.
-Tak w ogóle to Piotrek jestem –mówiąc to wyciągnął rękę w moją stronę, żeby ją uścisnąć musiałem oczywiście zejść na dół.
-Wiem…znaczy się miło mi – trochę się jąkałem. Byłem cholernie podekscytowany i podniecony tym że w ogóle ze mną rozmawia.
-Ty chyba nowy jesteś, tak?
Pokiwałem głową. Trochę pogadaliśmy o tym skąd przyjechałem, na jak długo. Oczywiście nie obyło się bez subtelnych podtekstów i pytań o moje preferencje seksualne. Pewnie chciał się upewnić. Ja przy okazji tez utwierdziłem się w przekonaniu, że jest biseksualny. Nie wiem co Arthur do niego ma. Jest naprawdę miły i uroczy. Trochę mówiliśmy o naszych poprzednich związkach. Ja nie miałem zbytnio czym się chwalić, on za to miał niezłą historie. Tak jak już wcześniej myślałem, musiał trafić na nieodpowiednie osoby. Fakt, przez myśl przeszło mi że może on tylko tak czaruje i chce sobie mnie owinąć wokół palca i robi z siebie tego poszkodowanego ale mówił to w taki sposób że to nie mogło być kłamstwem. Dużo osób go zdradzało i wyjaśnił, że wszyscy sądzą że jest zwykłym łajdakiem a tak naprawdę po tylu rozczarowaniach ciężko uwierzyć, że kiedykolwiek będzie w normalnym związku więc skupił się na swoich seksualnych potrzebach jednak to mu nie wystarczy. Rozumiałem go w pewien sposób i współczułem mu. Rozmowa się kleiła aż do 14. Rzecz jasna wiedziałem też podstawowe informacje takie jak to że ma 20 lat i że mieszka idealnie pode mną (przez większość rozmowy byłem u niego). Niestety musiał już się zbierać bo był umówiony z kolegą na miasto, ale zapewnił mnie że możemy się dzisiaj jeszcze spotkać jeśli będę chciał. Oczywiście że chciałem. Miałem już wychodzić kiedy zatrzymał mnie wręczając mi kawałek kartki.
-To jest mój numer telefonu. Jak byś coś potrzebował albo po prostu chciałbyś pogadać.
Podziękowałem, uśmiechnąłem się i wyszedłem.

c.d.n
Mam nadzieję że już lepiej ? Smile

Pozdrawiam czytajacych


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BujajSię dnia Wto 15:16, 21 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:05, 21 Lut 2012    Temat postu:

Nie ma to jak bzyknać się z kolesiem, po czym następnego dnia, a raczej tego samego wzdychać do drugiego, również totalnie nieznajomego. Kombinujesz i coś Ci to nie wychodzi. Przykro mi, do ulubionych opowiadań "Arthura" nie dołączę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 22:11, 21 Lut 2012    Temat postu:

Już wyolbrzymiasz po prostu mu się podoba. Nigdy nie podobał ci się ktoś kogo nie znałeś?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BujajSię
Debiutant



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:13, 21 Lut 2012    Temat postu:

Wcale nie kombinuje Smile Piszę trochę inaczej niż zawsze więc jest to nowy grunt. Poza tym to jest dopiero początek, jeszcze trochę może się pozmieniać.

Chciałem wrócić do pokoju, zobaczyłem że drzwi są uchylone.
-Gdzie byłeś?
-Jak wszedłeś do mojego pokoju, przecież był zamknięty.
Arthur pokiwał kluczami.
-Ale jak? – zacząłem macać kieszenie, rzeczywiście, to musiały być moje. – I byłem w clubie. A co?
-Ta jasne. Taki kit to możesz matce wciskać. Byłeś u Piotrka prawda?
-Skąd taki pomysł? – prychnąłem. Nie miałem pojęcia skąd wie.
-Wypadły ci klucze i chciałem ci je zanieść po tym jak je znalazłem. Poszedłem do clubu i cię tam nie było. Spytałem barmana kiedy wyszedłeś, on powiedział że wcale cię nie było.
-No i co z tego? Nawet moja matka mnie tak nie kontroluje.
-Ja cię nie kontroluje. Tylko się martwię – zna mnie niecałą dobę a już się o mnie martwi – piotrek to nie jest materiał na faceta. On się będzie tobą tylko bawił.
-Nie wiem co do niego masz, co ci takiego zrobił. Dla mnie był miły.
-Dla każdego jest!
-Nawet jeśli, to, to jest moja sprawa. Zapłakany do ciebie nie przybiegnę. W ogóle po co się o mnie martwisz?
-Mało się znasz na ludziach. Przecież nie robie tego na złość.
-Serio? A właśnie tak to wygląda. A teraz wyjdź, chce odpocząć i się do końca rozpakować.
Wyszedł. Nie rozumiem go kompletnie. Może się nie znam na ludziach ale nie oceniam ich dopóki chociaż trochę ich nie poznam, dopóki nie zamienię z nimi chociaż jednego zdania. Przecież nie mogę mieć do Piotrka pretensji tylko dlatego że żyje. Ludzie się zmieniają. Położyłem się spać. Byłem cholernie zmęczony.
Obudziłem się około 18. Usłyszałem pukanie do drzwi, byłem pewien że to Piotrek więc szybko poprawiłem fryzurę i ułożyłem rzeczy na łóżku.
-A to znowu ty – Arthur. Nie powiem, nie cieszyła mnie ta wizyta.
-Co chcesz – dodałem po chwili.
-Przeprosić – tego to się nie spodziewałem. Wyglądał na trochę zbitego. Humor mu nie dopisywał. – przecież nie mogę ci zabronić z kimś się spotykać, prawda?
-Prawda – zrobiło mi się go żal, nawet nie wiem dlaczego – ale dzięki za troskę.
-Przyniosłem to na przeprosiny – teraz pokazał co trzymał za plecami, wódkę – wiem że nie pijesz, ale to tak na zgodę wiec chyba możesz zrobić wyjątek prawda?
-Mogę – uśmiechnąłem się do niego i poklepałem ręką miejsce na łóżku tuż obok mnie.
Pogadaliśmy. Poważniej niż za pierwszym razem. Jak już wcześniej mówiłem, on nie jest głupi. Wydawał mi się jedynie bardzo…prosty. Teraz kiedy wiem trochę więcej, moje zdanie o nim diametralnie się zmieniło. Lubi czytać ( tu byłem w ogromnym szoku), zgadzaliśmy się nawet co do ulubionej książki. Tak jak ja zafascynowany był biografią Lance’a Armstronga. Jeśli chodzi o filmy, zgadzaliśmy się ze soba po części ale lepsze to niż wykłócanie się co jest lepsze. Doszedłem do wniosku ze tak naprawdę tworzyłem obraz Arthura idioty. Zaproponowałem żeby to co stało się pierwszej nocy wymazać z pamięci, zgodził się ze mną. Naprawdę źle się czułem z tym faktem. Nie lubię mieć metki z napisem kurwa. Tak ja to widziałem. Arthur po licznych „praktykach” aż tak tego nie odczuwał. Dla niego był to pewnie kolejny szybki numerek, mnie to trochę dociążyło.
Wódki ubywało a my stawaliśmy się coraz weselsi. W końcu obudził się mój telefon.
Piotrek. Wcześniej wysłałem mu już sms aby miał mój numer. Napisał że już jest i jeśli chce to możemy się spotkać u niego albo u mnie. Na początku zastanawiałem się czy „pozbyć” się Arthura z którym normalnie się zacząłem dogadywać, czy kontynuować program poznawczy z Piotrem. Nie miałem pojęcia co zrobić. Jako że rzadko pije mój organizm szybko dawał oznaki upojenia. Odpisując mu po kilka razy czytałem to co piszę, chociaż i tak pewnie moja wiadomość była bezsensu. Uznałem że mogę się z nim spotkać jutro. Przez chwile miałem poczucie winy, przecież aż się paliłem do tego aby się z nim spotkać. Artur cos bełkotał że on może isć, że nic się przecież nie stanie chociaż widziałem że było mu głupio kiedy to mówił. Wyjaśniłem że nie kocham Piotrka, jedynie mi się podoba, nie obiecałem ze dzisiaj się spotkamy poza tym nie przekładam tego spotkania daleko w czasie.
-Dziękuje, ale i tak pewnie zaraz padniemy na pysk.
Po chwili leżeliśmy na łóżku. Nie chciało nam się ruszać co pewnie i tak był nie do końca możliwe. Arthur sięgnął jakoś kartkę ze stolika.
-To ty? – zapytał machając mi zdjęciem przed nosem. Była to stara rodzinna fotografia. Byłem tam ja w wieku chyba 3 lat, moja starsza siostra i rodzice.
-Tak, mały byłem.
-Mały Maciuś, urocze. Już wtedy byłeś przystojniak. – oboje się zaśmialiśmy.
-Przystojniak? Byłem wielkim klopsem. Zamiast chodzić się turlałem bo nie było chodzika dla mnie. Musiałem mieć na zamówienie bo w jednym utknąłem i pękł.
-A tam…nie byłem gruby. Poza tym każdy dzieciak ma jakieś przeżycie z dzieciństwa. – mówił powstrzymując śmiech. Trochę nieudolnie
-Zaklinowałeś kiedyś nogę i głowę między szczeblami łóżeczka? Utknąłeś w pralce i piekarniku? Ty mi o traumach nie mów bo bym mógł książkę napisać
Zaczęliśmy wymieniać się swoimi wspomnieniami. Moja mama nigdy nie szczędziła mi upokarzających wspomnień. Moje dzieciństwo nie było ani trochę nudne.
W pewnej chwili przypomniałem sobie o sms od Piotrka, pewnie odpisał. Poczołgałem się po telefon, 1 wiadomość.
-Skoro tak to może jutro się spotkamy? Proponuje wypad na miasto. Trochę cię oprowadzę…co myślisz?
-Trochę cię oprowadzę – Arthur zaczął mnie przedrzeźniać. Normalnie bym się wkurzył ale wtedy nawet to było śmieszne.
-Napisze że się zgadzam.
-Pisz co chcesz.
Arthur nie mówił nic przez dłuższą chwilę.
-A mógłbym iść z wami?
Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Yyyy…no nie wiem. Bo wiesz on mnie zaprosił, znaczy się rozumiesz. Nie chcę schrzanić, znaczy się nie wiem czy byście się dogadali i jak byś się zach …
-Czy nie będzie ci za mnie wstyd? Rozumiem. Nawet nie chciałem iść, ciekaw byłem co odpowiesz.
Zrobiło mi się głupio. Zachowałem się jak idiota.
-Wiesz ze nie to miałem na myśli.
-Tak, wiem – wzdychnął – chodź spać. Jestem zbyt pijany żeby myśleć.
Rano wstałem skacowany jak nigdy. Na szczęście w pokoju demolki nie było. Przypomniałem sobie o spotkaniu z Piotrkiem. Nawet nie ustaliliśmy godziny, było już grubo po 12. Nie budziłem Arthura, niech pośpi. Zacząłem się szykować, wziąłem prysznic, normalna toaleta, szybkie przebranie się w coś co czyste i na dół. Zostawiłem mu kartkę „ Klucze są na stoliku, zamknij jak będziesz wychodzić. Dzięki za wczoraj i przepraszam”. Powinno wystarczyć.


Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:54, 21 Lut 2012    Temat postu:

No dobra może lekko przesadziłem. Pierwszy odcinek szczerze mi się nie podobał, jednak kolejne są dobre. Jestem ciekawy jak to się rozwinie, bo coś mi się wydaje, że Arthur jest zazdrosny i raczej nie odpuści. Ale może źle mi się wydaje. Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 23:19, 21 Lut 2012    Temat postu:

A mnie się podoba i czekam co dalej będzie, pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin