|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Nie 15:08, 14 Mar 2010 Temat postu: Hamlet |
|
|
Moje pierwsze opowiadanie.
- Wstawaj, Hamlecie – Matylda bezceremonialnie ściągnęła ze mnie kołdrę.
Przetarłem oczy, słońce prażyło niemiłosiernie przez moje południowe okno. Usiadłem na łóżku i poczułem okropny ból głowy. Matylda popatrzyła na mnie z politowaniem i podała mi szklankę z czymś musującym. Tak, nieźle daliśmy czadu wczoraj z Michałem…
- Narozrabiałem? – spytałem, z góry znając odpowiedź.
Skoro nie pamiętam, jak znalazłem się na naszym poddaszu, to musiałem coś nawywijać. Zawsze tak jest.
- W sumie nic wielkiego. Obudziłeś panią Kwiatkowską, jak toczyłeś się na górę i wyrecytowałeś jej swój ulubiony kawałek z Szekspira. Także był program obowiązkowy. Short’a oszczędziłeś. – powiedziała tonem Szaranowicza.
- O kurwa! - powiedziałem, chowając twarz w dłoniach.
– Która godzina? – zapytałem, próbując odnaleźć wzrokiem telefon i okulary.
- Południe. Miałeś chyba gdzieś jechać o czternastej…
Jasna cholera! Powinienem codziennie klepać pięćset zdrowasiek, za to, że mam Matyldę. Zapomniałbym zupełnie, że dziś rocznica ślubu moich rodziców i że muszę pojechać do mojej wiochy.
- Wiesz, że jesteś kobietą mojego życia? – powiedziałem, z nieukrywaną wdzięcznością, wstając z łóżka.
- Wiem. Szkoda, że ja też mam swoją kobietę, byłoby całkiem udane małżeństwo – uśmiechnęła się dziewczyna i poczochrała mi głowę.
– Pakuj się – rozkazała, wychodząc.
Dokładnie o czternastej pociąg ruszył. Przecisnąłem się przez zakopcony mimo zakazu palenia przedsionek i zająłem miejsce w połowie wagonu. Nie znoszę osobówek, ale do mojej wiochy nic innego nie jeździ. Pogoda była przyjemna ani za zimno, ani za gorąco, idealnie, jak na maj. Syciłem oczy żółtymi trawnikami, które przyozdobiły kwitnące mlecze. Lubiłem wracać do domu.
Powitał mnie tłum gości zebranych już na przyjęciu w ogrodzie. Nudni jak flaki z olejem wujkowie polewali już wódkę, młodsze kuzynostwo korzystało z exodusu z betonowej pustyni i biegało wesoło między stołami. Przywitałem się i ruszyłem do domu zanieść bagaże i się odświeżyć.
- Jesteś wreszcie! – mama krzątała się w kuchni. – Miałeś być rano.
- Coś mi wypadło – powiedziałem w sumie zgodnie z prawdą.
- Gdzie ojciec? – chciałem, odwrócić uwagę mamy od mojej skacowanej osoby.
- Pewnie już częstuje gości naleweczką. Popatrz synku, to dopiero dwadzieścia pięć lat, a mamy już dwoje dorosłych dzieci! A wcale nie czuję się starzej niż wtedy, gdy was rodziłam – uśmiechnęła się. – Teraz tylko czekać wnuków.
Upuściłem szklankę, którą miałem w ręku.
- Niezdara ze mnie – powiedziałem zakłopotany.
- Rozpakuj się, a ja to szybko sprzątnę. Za piętnaście minut widzimy się w ogrodzie.
Uciekłem z kuchni ze strachu, że rozmowa o wnukach zejdzie na bardzo niewłaściwe tory. Więc i mnie dopadło. A miałem nadzieję, że moi rodzice przyjmą z pokorą bajkę o świadomym byciu singlem i dadzą spokój. Tylko czekać, aż zaczną się domyślać prawdy…
Umyłem się, uczesałem i zszedłem na dół, do ogrodu. Goście byli już w komplecie. Rozpływali się właśnie w ochach i achach na mój widok: a to, że zmężniał, a to, że wyrósł, a to że coś tam. Moja rodzina nie widywała mnie zbyt często, więc przyzwyczaiłem się do skumulowanych, uwidacznianych niezwykle wylewnie opinii na mój temat.
Wtedy weszli rodzice i wszyscy odśpiewali „Sto lat”. Potem były przemowy, śmiechy, opowieści, żarcie no i drinki. A ja pogrążony w myślach o moim nadchodzącym z prędkością dźwięku comming oucie nie żałowałem sobie ani jednej kolejki podczas całego przyjęcia i mocno pijany runąłem do łóżka nad ranem.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Kumulacja doznań kacowych.
- Halo! - ledwo wydałem z suchego jak Sahara gardła dźwięk.
- Pan Kamil Kowalski? – chciał wiedzieć jakiś mężczyzna o nieco zachrypniętym głosie.
- Tak, to ja.
- Mówi Krystian Cheber. Pozwoliłem sobie wykonać do pana telefon, bo mam pewną propozycję zawodową.
Śnię. Dzwoni do mnie jeden z najlepszych reżyserów w kraju.
- Zamieniam się zatem w słuch – trwaj śnie, trwaj!
- Może moglibyśmy się spotkać jutro i porozmawiać? Nie chcę męczyć pana długą telefoniczną rozmową, na pewno jest pan zajęty.
- Oczywiście, co prawda nie ma mnie w tej chwili we Wrocławiu, ale jutrzejsze popołudnie jest do pańskiej dyspozycji.
- Świetnie. W takim razie czekam na pana o siedemnastej w „Ośrodku”.
- W takim razie do jutra.
- Do zobaczenia.
- Dziękuję za telefon.
Rozłączył się.
Popatrzyłem ogłupiale w sufit. Wyśledziłem wzrokiem butelkę wody, chwyciłem ją i przyssałem się do niej, póki nie wypiłem całej zawartości. Dzwonił do mnie Cheber. Całe życie marzyłem, żeby z nim współpracować!
- Dzwonił do mnie Cheber! - wrzasnąłem na całe gardło i zerwałem się z pościeli.
Do pokoju weszła mama, również niewyraźnie wyglądająca wczorajszych godach. Na twarzy miała wypisane wielkie zainteresowanie albo irytacje spowodowaną moimi krzykami.
- Kto dzwonił? – zapytała, ziewając.
- Krystian Cheber, mamo! Chyba chce mnie zaangażować do spektaklu!- krzyczałem uradowany.
- Dziecko, skończ najpierw studia, a potem baw się w ten swój teatr. Takie niepewne czasy, bez porządnego wykształcenia nic nie osiągniesz. – biadoliła jak to ona.
- Mamo, kiedy zrozumiesz, że dechy to moje życie? Przecież od dziecka występuje, a ty ciągle swoje. Na studiach jakoś sobie poradzę, a taka szansa może się już nie powtórzyć.
- Ech, rób, jak chcesz – machnęła ręką i wyszła.
Kac morderca ustąpił miejsca podekscytowaniu. Chwilę później ogolony i wykąpany siedziałem już w kuchni i popijałem kawę. Ogród wyglądał jak pobojowisko – mnóstwo śmieci, flaszek i resztki jedzenia czyniły z trawnika niezbyt chlubny portret mojej rodziny. Wiedziałem, że sprzątanie mnie nie ominie, wiec dopiłem kawę i ruszyłem do roboty. Kończyłem, gdy przez furtkę wszedł młody chłopak. Nasza wieś jest naprawdę mała, więc zdziwiło mnie, że nigdy wcześniej go nie widziałem.
- Cześć – przywitał się. – Widzę, że zabawa się udała. Jestem Krzysiek – podał mi rękę.
- Kamil – powiedziałem. – Potrzebujesz czegoś?
- Wprowadziliśmy się niedawno. Nie mam jeszcze Internetu, a muszę sprawdzić pilnie pocztę. Mógłbym skorzystać u was?
- Jasne, wrzucę tylko te worki do kontenera i zaraz ci udostępnię laptop.
Zaprowadziłem gościa kuchni i poprosiłem, żeby poczekał. Za chwilę wróciłem z laptopem.
- Trzymaj, korzystaj – powiedziałem. – Chcesz coś do picia?
- Dzięki, zaraz muszę lecieć, bo jadę na egzamin.
- O, gdzie studiujesz?
- We Wrocku, pedagogikę.
-Ja też dzisiaj jadę, tym o piętnastej.
-Fajnie, nie cierpię jeździć samemu. – powiedział, zagłębiając się w matrycę.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i Krzysiek poszedł do domu. Mieliśmy się spotkać na peronie.
(Połączono kolejne posty, proszę pamiętać o funkcji edit, pisarek666)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rh+
Dyskutant
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Pon 16:43, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawie dosyć Pisz dalej, bo jest ciekawy kolejnych losów bohatera
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Śro 12:00, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Póki co jestem przytłoczony przedłużającą się sesją, ale w okolicach weekendu na pewno będzie kolejna część. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Czw 20:22, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
***
Matylda przechodziła właśnie obok ratusza, gdy natknęła się na Jacka. Nie lubiła go nigdy, tym bardziej, teraz kiedy rozstali się z Kamilem, nie chciała z nim rozmawiać.
- O! Cześć! - zawołał chłopak z daleka, gdy Matylda już myślała, że uda się jej przejść niezauważenie.
- Cześć – starała się powiedzieć najbardziej oschle, jak tylko umiała.
- No co u ciebie, nie widzieliśmy się tyle czasu – wypytywał Jacek
-Och, po staremu. Opowiadaj raczej co u was? Pewnie gorąco i namiętnie – powiedziała z ironicznym, szyderczym uśmiechem. Jacek zaczerwienił się i spuścił oczy.
- Jestem sam – powiedział, patrząc w bruk.
- Widzisz, jakie to życie kapryśne? Miałeś dwóch, a nie masz żadnego – wyszczerzyła zęby w triumfalnym uśmiechu, odwróciła się i poszła w swoją stronę.
***
Czekałem na pociąg pogrążony w rozmyślaniach na temat Chebera, tego, co mnie czeka i po co dzwonił. Do odjazdu było jeszcze piętnaście minut, usiadłem na ławce i zapaliłem papierosa. Lubiłem siadać na mojej małej stacyjce kolejowej i obserwować niespieszących się nigdzie ludzi, którzy tędy przechodzili. Emerytki, kobiety wracające z pracy, podchmieleni faceci po fajrancie. I ja. Taki sam jak oni. Ale to przede mną otworzyły się drzwi, które zapowiadały spełnienie moich marzeń. A może rozczarowanie?
Zaciągałem się dymem, gdy przyszedł mój nowy znajomy.
- Hej, dałbyś mi fajkę, nie zdążyłem kupić – zapytał.
- Jasne – wyciągnąłem paczkę w jego stronę. – Naumiany na egzamin?
-,No nawet. Może nie uleję…
Z głośników popłynął beznamiętny głos informujący, że pociąg zaraz podjedzie. Ruszyliśmy z ławki w stronę peronu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DarkKnight
Adept
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radziejow/Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 8:26, 21 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie zapowiada sie interesujaco . Tylko szkoda ze wstawiasz takie krotkie czesci... A kiedy mozna spodziewac sie kolejnej i dluzszej czesci
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Nie 12:44, 21 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jak tylko zaliczę łacinę, to napiszę kolejny odcinek. Cierpliwości. Cieszę się. że się podoba i że czekacie:) Tymczasem zapraszam do odwiedzania i komentowania mojego bloga. Adres niżej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Milek88 dnia Nie 12:45, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilithg
Debiutant
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 19:20, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe, bardzo ciekawe :). Czekam na następną część mam nadzieję że nie przerwiesz pisania bo się zapowiada na prawdę interesująco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Sob 23:54, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Matylda szukała czegoś w kuchni, gdy wszedłem do mieszkania.
- Wiesz, co się stało? – rzuciłem w progu, zamykając drzwi.
- Zadzwonił do ciebie Cheber i umówił się z tobą na spotkanie – powiedziała tonem pogodynki.
- Yyyy, skąd wiesz? – zapytałem zbity z tropu.
- Sama mu dałam twój numer – powiedziała, nadal wertując zawartość szafki.
– Przysięgłabym, że miałam jeszcze rodzynki… - mruczała ni to do mnie, ni do siebie.
- Skąd go znasz? – wykrzyknąłem.
- Oj, długa historia. Miałam z nim zajęcia z teatrologii i jakoś utrzymujemy kontakt.
- Jesteś wcielonym diabłem! – rzuciłem się jej na szyję.
- Podziękujesz w pierwszym wywiadzie dla międzynarodowych gazet – śmiała się.
– Tymczasem możesz skoczyć po rodzynki.
- Po co ci rodzynki?
- Chcę upiec sernik.
- Przywiozłem pół blachy od rodziców, nie musisz piec.
- Dawaj go tutaj, już nastawiam wodę na herbatę.
Usiedliśmy przy oknie w kuchni. Zza szyby rozpościerał się wspaniały widok na Wrocław. Na naszym poddaszu czułem się zawsze jak na dachu tego miasta.
- Jak przyjęcie? – zapytała dziewczyna
- Jak to impreza u moich rodziców.
- Wszyscy pijani i przejedzeni?
- Dokładnie – roześmiałem się.
- Widziałam się z Jackiem.
Mimowolnie zmarszczyłem brwi.
- I co u nich? – spytałem z udawaną obojętnością
- Ich już nie ma – uśmiechnęła się Matylda
- A to szkoda – westchnąłem.
Dlaczego zawsze chce mi się płakać, kiedy myślę, że mnie zostawił?
Rozmowa z Matyldą trwała do późnej nocy. Uwielbiałem z nią plotkować, spędzać czas. Rozumieliśmy się bez słów. Około północy zadzwonił telefon.
- Co porabiasz? – zapytał nieznajomy głos
- Siedzę w domu. Kto mówi?
- Ja, zdałem egzamin – głos był nieco podchmielony.
- A, cześć Krzysiu, gratuluję - odpowiedziałem.
- Może skoczysz na piwko? – zapytał.
- Oj, nie chce mi się już dziś wychodzić… Kup piwo i wbijaj do mnie – powiedziałem.
- OK. Adres poproszę.
- Tomaszowska 4, zadzwoń, jak dojdziesz, bo nie działa nam domofon. A gdzie w ogóle jesteś?
- Na Świdnickiej, będę u ciebie za dwadzieścia minut.
- Dobra. Czekam.
Rozłączył się.
- Wyrwałeś kogoś? – Matylda szczerzyła zęby.
- Powiedziałem już raz: będę singlem i koniec. – odszczeknąłem się.
- Jasne, zawsze tak mówisz – Matylda wyprodukowała salwę śmiechu.
- To tylko znajomy, nowy sąsiad rodziców.
- Dobra, jak przyjdzie, to sobie go obejrzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lolekodbolka
Adept
Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 11:53, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
fajne opowiadanie, dobrze się czyta prosimy o więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milek88
Adept
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielce
|
Wysłany: Nie 16:22, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Po półgodzinie zadzwonił Krzysiek. Zszedłem mu otworzyć. Matylda otaksowała go wzrokiem i puszczając mi oczko, powiedziała, że idzie spać. Zaproponowałem gościowi przejście do mojego pokoju. Usadowił się na fotelu i uśmiechnął się do mnie.
- Wypijmy za egzamin z psychologii – podniósł puszkę do góry.
- Na zdrowie – wypiłem łyka z własnej.
Krzysiek siedział podpity i zadowolony przyglądając się plakatom na ścianach.
- Widzę, że interesujesz się teatrem – powiedział.
- Tak, mówiłem ci, że kocham teatr. To afisze z moich ulubionych spektakli.
- Nawet ten? – wskazał na plakat reklamujący „Gay love story”
Poczułem się zakłopotany.
- Ten szczególnie – powiedziałem, niech sobie myśli, co chce.
- Widziałem. Podobało mi się nawet – powiedział od niechcenia i pociągnął z puszki.
Zdębiałem. Rzadko się zdarza, żeby heteryk szedł oglądać łzawy romans o dwóch facetach.
- A co ci się podobało najbardziej – korzystałem z podchmielenia towarzysza, wiedziałem, że powie mi, jeśli jest gejem.
- Cóż… Najbardziej odtwórcy głównych ról – puścił mi oczko.
Zaczerwieniłem się. Więc musiał mnie pamiętać z obsady. Jakie to proste…
- Na co dzień też tak kochasz? Na zabój i w ogóle – zapytał.
Pędziliśmy w nieznanym kierunku.
- Na co dzień nie kocham wcale – odpowiedziałem.
- Szkoda – rzucił, jakby mówił o zeszłorocznej zimie.
Rozmowa zeszła na inne tematy. Muzyka, film, sport. Nie próbowałem wracać do wątku homoseksualności. Nie próbowałem badać jego preferencji, nie potrzebowałem przecież chłopaka.
Szybko zrobiło się późno.
- Chyba muszę się zbierać – Krzysiek spojrzał na zegarek - Jeżdżą tędy jakieś nocne na Grunwald?
- Jak chcesz, możesz zostać na noc. U Matyldy jest kanapa, oddam ci swoje łóżko.
- Bez przesady. –powiedział wstając – Łóżko wygląda na duże, chyba się pomieścimy u ciebie. Nie budź koleżanki.
- No ok. To ja idę pod prysznic. W dolnej szufladzie są ręczniki, a w szafce moje koszulki, weź sobie coś do spania. Wracam za kwadrans.
Zaintrygowany, co mnie czeka dzisiejszej nocy, wyszedłem z pokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DarkKnight
Adept
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radziejow/Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 8:20, 29 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Super czesci
Milo sie czyta opowiadanko:)
Czekam na kolejne czesci:). Tylko moja malutka prosba zeby byly troszke dluzsze. Chyba troszke marudze:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 19:37, 31 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie ma spory potencjał, autor zresztą też. Kilka wskazówek, mam nadzieję że użytecznych:
- trzymaj się blisko ziemi, unikaj banału i płycizn, sztuczności,
- wyjaśnij kim jest Matylda, chyba już czas, trzy części rozpoczęte od jej udziału więc chyba już czas na wyjaśnienie,
- wprowadziłeś do opowiadania Krzyśka, brakuje jego opisu, była była ku temu okazja "przy furtce",
- brak łącznika, w postaci krótkiego opisu podróży z Krzyśkiem, powoduje że kwestia telefonu od Krzyśka jest trochę sztuczna,
- dobrze wprowadzony i kontynuowany element - "byłego" Jacka,
- nie śpiesz się ze sceną seksu (teraz chyba wszyscy tego oczekują), a jest to idealny czas do opisu Krzyśka.
Na razie tyle i czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam autora i czytelników
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
inny-91
Dyskutant
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 22:03, 17 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
genialne opowiadanie szkoda zę przestałeś je pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 1:35, 23 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
dawaj dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|