Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój Mateusz
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 23:42, 09 Sty 2011    Temat postu: Mój Mateusz

to jest moje pisanie nie wiem co wyszło o cencie sami oto poprawione opowiadanie dzięki koledze

Biegłem. Nie wiem jak długo, wydawałoby się, że zbyt długo jak na jedenastolatka. Ledwo mi sił wystarczało. Był już wieczór, w oddali zobaczyłem płonące auto, gdy podbiegłem bliżej, zatrzymałem się. W tej samej chwili rozpoznałem auto. To było auto moich rodziców. Stałem tam przerażony, patrzyłem i mocno płakałem, widziałem jak oni płoną: mama, tata i moja młodsza siostra. Czułem się strasznie, poczułem pustkę, ból, żal. Zdałem sobie pytanie: dlaczego ja? Czemu mnie to się musiało przydarzyć?
Nagle poczułem jak coś silnie mnie odciąga z tego miejsca, zacząłem krzyczeć:
- Nie, nie! Ja chcę tu zostać, mamo, nie! Nie!
Nagle poczułem szarpanie za ramię i usłyszałem:
- Ej, ej, obudź się, Kari, obudź się.
Zerwałem się, usiadłem na łóżku, trząsłem się i płakałem. W pewnej chwili kolega wstał, usiadł na moim łóżku i mnie przytulił
- Ja z nim posiedzę, dam sobie radę – powiedział.
Nasza opiekunka nocna chwilę postała, wychodząc powiedziała:
- To zajmij się nim Daniel, jesteście kolegami, dasz sobie radę. Ja idę do maluchów.
Po jakimś krótkim czasie przestałem płakać i się uspokoiłem, zaczęliśmy rozmawiać siedząc naprzeciwko siebie. Rozmawialiśmy na różne tematy, aż do rana. W trakcie rozmowy złapał mnie za rękę i powiedział:
- Wiesz, nie wiem jak to powiedzieć…
- Podobasz mi się od początku, kiedy mnie tu przywieźli dwa miesiące temu. Strasznie się wtedy bałem jak to będzie i jak mnie przyjmiecie, zdziwiłem się, bo to Ty pierwszy do mnie podszedłeś. Przywitałeś się ze mną, pomogłeś mi zanieść moje rzeczy do swojego pokoju. Ucieszyłem się jeszcze bardziej, bo zauważyłem, że mieszkasz sam. Drugie łóżko miałeś wolne. Wtedy to jak zobaczyłem cię w tych dopasowanych jeansach to się podnieciłem. Oczywiście ukryłem to przed tobą. Strasznie mi się podobałeś i Twoje włosy jasne do ramion, ja nie mogę takich mieć, bo wiesz jak się moje kręcą. Zawsze chciałem mieć takie włosy jak Ty masz i wogóle jesteś ładny.
-Weź przestań - odparłem - nie jestem ładny, tylko normalny chłopak, a po drugie mój współlokator wyjechał na stałe i nie chciałem mieszkać sam w pokoju. Wiesz, nic mi nie powiedziałeś, że się we mnie podkochujesz. Na pewno bym odwzajemnił się, ale teraz i tak za późno, bo dziś wyjeżdżam do innej szkoły, po drugie, za parę dni będę miał osiemnaście lat, więc sam wiesz, że tu mi nie wolno być.
Po chwili usłyszałem odgłosy wychowawców, którzy budzili młodsze dzieci, wiec i na nas pora wstawać. Po śniadaniu poszedłem się spakować, gdy się pakowałem, usłyszałem otwieranie drzwi do mojej sypialni. Daniel wszedł do pokoju, odwróciłem się do niego, zauważyłem smutek w jego oczach. Złapałem go za ręce, przyciągnąłem mocno, przytuliłem i powiedziałem spokojnie, aby nie zdradzić wzruszenia:
-Dziękuję ci, że ze mną byłeś zawsze, gdy tego potrzebowałem. Dziękuję też za twoje wyznanie.
W tej samej chwili Daniel zaczął płakać. Płacząc próbował mówić:
- Co ja teeraz zrrobię saam, bedzieee mi źlee bez cieeebie, jesteś moim najlepszym kumplem.
Odsunąłem Daniela od siebie, popatrzyłem prosto w jego czarne, zapłakane oczy i pocałowałem długim pocałunkiem w usta. Nasz pocałunek był niesamowity. Przytuliłem Daniela mocniej do siebie. Przeszły mnie dreszcze, zresztą jego też, bo poczułem jak drży. Byłem już spakowany, wyniosłem moje rzeczy przed budynek, paru kolegów (łącznie z Danielem) przyszło się pożegnać. Daniel czekał, aż wszyscy skończą się ze mną żegnać, gdy podszedł, znów zobaczyłem w jego pięknych oczach łzy.
- Nie płacz - powiedziałem - będę pisał do ciebie, a na pewno zadzwonię. Nie bój się, nie zapomnę o tobie.
Wpadliśmy sobie jeszcze raz w ramiona płacząc. Nasze pożegnanie przerwali wychowawcy. Dołożyli jakieś torby do moich bagaży, ale nie pozwolili mi ich teraz otwierać. Mogłem je otworzyć dopiero jak dojadę na miejsce. Włożyłem bagaże do samochodu, krótkie pożegnanie i odjazd. Przez głowę przeszła myśl: szkoda wyjeżdżać, ale taka jest kolej rzeczy i tak musi być.

Na miejscu zobaczyłem okazały budynek, wewnątrz na portierni dostałem klucze do pokoju sto trzy. Otworzyłem, wszedłem do środka i usiadłem na łóżku. Pokój był dwuosobowy z łazienką, więc przez myśl mi przeszło: kto będzie moim współlokatorem? Mam nadzieję, że ktoś fajny, taki jak Daniel.
Zacząłem się rozpakowywać. Intrygowały mnie zawartość paczek otrzymanych od wychowawców, jako pierwszą zainteresowałem się większą, postanowiłem otworzyć i zrobił mi się rogal na twarzy! Nie mogłem uwierzyć: laptop z torbą, z dołączoną kartką: "Tylko włącz i będzie działał. Neta też masz". W drugiej paczce był telefon komórkowy i to jaki: E52 - no to szok, cieszyłem się jak małe dziecko. Było już późno, rozebrałem się i umyłem, poszedłem spać, czułem się zmęczony po podróży.

Obudziłem się około dziewiątej. Wstałem, wziąłem duży ręcznik i poszedłem wziąć prysznic, po prysznicu ubrałem się tak jak lubię: jeansy, na plecy koszulkę, wpuściłem ją w spodnie i założyłem pasek. Włączyłem laptopa, bawiłem się nim sam nie wiem jak długo. Po jakimś czasie usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Kto tam? - spytałem, nawet nie spoglądając na drzwi.
- Nowy lokator - usłyszałem miękki głos chłopaka.
- No to wchodzi i nie pukaj.
- No to wchodzę i nie pukam - powiedział jeszcze zza drzwi.
Wszedł, coś mi kazało oderwać wzrok od monitora. Wtedy zobaczyłem cudo, chyba tak mogę określić tego chłopaka. Ciemny blond, co dziwne fryzura prawie taka jak moja, szczupły, dopasowane jeansy, co uwydatniało to i owo, no i tyłeczek całkiem, całkiem. T-Shirt wpuszczony w spodnie, z torbą na ramieniu. Jak wchodził, swój wzrok skierował ma mnie, patrzyliśmy sobie w oczy dość długo, zobaczyłem w nich piękny głęboki błękit i te długie rzęsy. W tym samym momencie poczułem coś dziwnego, zrobiło mi się gorąco, słabo się poczułem, jakoś tak dziwnie. On mi się po prostu podobał.
- Witaj, Mateusz jestem - przerwał ciszę.
- Miło mi Cię poznać, ja jestem Kari – wstałem, podaliśmy sobie ręce i znów usiadłem.
- Kari to chyba nie jest polskie imię?
- Nie - dodałem - mój tato pochodził z Finlandii, moi rodzice tam się poznali, zanim się urodziłem zamieszkali w Polsce. A to imię, to po dziadku ze strony ojca.
A on nie odrywając wzroku, usiadł na swoim łóżku.
- Imię masz ładne, takie rzadkie – powiedział.
- A gdzie Ty słyszałeś takie imię w tym kraju, co? Bo ja jakoś nie - powiedziałem prawie w złości
- No nigdzie, nie unoś się, nie chciałem Cię urazić
- Nic się nie stało, nie gniewam się, nie uraziłeś mnie.
- Wiesz co, Kari, jestem zaskoczony, masz taką samą fryzurę jak ja, tylko Twoje włosy są jaśniejsze, wiesz, w tym coś jest.
- Ta, tylko przypadek – powiedziałem.
- Skąd jesteś? – spytał.
- Znikąd. Moi rodzice zginęli i nie miał mnie kto wychowywać, więc wylądowałem w bidulu.
- A co się stało Twoim rodzicom? – spytał.
- Nie chce mi się o tym mówić i wogóle nie ma o czym.
- Nie jak nie chcesz, to nie mów, tylko szkoda mi ciebie.
- Niby czemu Ci mnie szkoda? – spytałem,
- No bo nie masz rodziców, samotność, nie jest ci łatwo.
- A Ty skąd jesteś? - spytałem chcąc odsunąć pytania od siebie.
Opowiedział w skrócie o sobie: gdzie mieszka, jaką ma rodzinę. Mówił zwłaszcza o mamie, że jedynak, że jego rodzice prowadzą poważną, międzynarodowa firmę.
Rozmawialiśmy tak dość długo. Pokazałem mu laptopa, powiedziałem, że to prezent na moją osiemnastkę, którą mam jutro.
- No to muszę kupić Ci jakiś prezent, skoro masz urodziny, a tym bardziej, że będziemy mieszkać razem.
- Nie musisz, nie masz obowiązku, przecież nie wiedziałeś, bo niby i skąd, skoro mnie nie znałeś.
- Ale teraz już znam i chcę. Chciałbym, abyś został moim kumplem, a najlepiej zrobię Ci niespodziankę z tym prezentem.
- Mówiłem Ci, że nie musisz, bo ja nie będę mógł się zrewanżować. Nie mam za co i wogóle nie mogę.
Nagle podskoczył na swoim łóżku, wstał, chwycił laptopa, postawił na mojej szafce, wyłączył, co mnie trochę zdenerwowało.
- I po co to zrobiłeś, co? Ktoś ci kurwa kazał? Robiłem coś ważnego - powiedziałem jednym oddechem.
- Nie gniewaj się, Kari, ale zabieram Cię do restauracji. Akurat jest pora obiadu, a ja jestem bardzo głodny i chciałbym, żebyś mi towarzyszył, bo nie lubię jadać sam, a potem coś Ci kupię.
- Ale ja nie mogę - protestowałem - Ja nie mam na tyle pieniędzy, a za prezent już ci mówiłem, dziękuję, nie musisz - próbowałem dalej protestować.
- Chodź i nie sprzeczaj się ze mną, bo Cię tam zaniosę.
- Nie odważysz się.
- Nie?
- Nie - droczyłem się z nim dalej.
- To popatrz.
Podniósł mnie z mojego łóżka, złapał w pół, przełożył przez swoje ramię, po drodze złapał za klucz od naszego pokoju i go zamknął, zniósł mnie po schodach. Pasowało mi to, bo chciałem poczuć jego bliskość.

W restauracji zjedliśmy smaczny obiad, do obiadu było wino, tylko jakoś kelner krzywo na mnie patrzył, bo wyglądałem dość młodo jak na osiemnastolatka.
- No to teraz zakupy i nie protestuj – zarządził.
Łaziliśmy po sklepach z ciuchami, z elektroniką, z płytami CD. Przez to całe łażenie bolały mnie nogi, usiadłem na ławce. On - Mateo - bo tak go chciałem nazywać, stanął przede mną i powiedział:
- To Ty siedź i odpoczywaj sobie, a ja idę Ci coś kupić.
- Już mówiłem, nie musisz - chyba mój protest do niego nie dotarł z powodu hałasu na ulicy.
Kiedy poszedł, siedziałem sam, nie wiem ile czasu, obserwowałem chodzących ludzi, samochody. Wreszcie siedziałem i nikt nic mi nie każe, nie mówi co mam robić i kiedy. W pewnej chwili zobaczyłem Matea jak przechodził przez ulicę. Wyglądał niesamowicie i ten jego tyłek, no dosłownie miodzio. Podszedł do mnie z radosną miną w ręku trzymał dwie reklamówki.
- No dobra, jak wypocząłeś to możemy iść, chyba, że zostajesz.
- Nie, przecież nie będę tu siedział sam. Idę z tobą, już mnie znudziło siedzenie tu, wolę siedzieć w akademiku.
Weszliśmy do pokoju, walnąłem się na łóżko, położyłem na boku i podparłem głowę ręką, patrząc co kupił Mateo.
- No wstań i przymierz.
- No mówiłem, że nie trzeba.
- No wstań i nie wkurwiaj mnie.
Z reklamówki wyciągnął jeansy, rzucił na moje łóżko.
- No na co czekasz? Rozbierz się, chyba się mnie nie wstydzisz?
- Ciebie wstydzić? Nie, nie wstydzę się, w bidulu się przyzwyczaiłem.
Rozpiąłem pasek i zdjąłem swoje stare jeansy. Zauważyłem w jego oczach zainteresowanie moim kroczem i tyłkiem. Stałem przez chwilę w slipach zanim założyłem na swój tyłek jeansy, które kupił. Były w sam raz, pasowały, tyłek upięty jak lubię. "Jak on to zrobił?" - pomyślałem - "Co, metr ma w oczach czy jasnowidz?"
- No widzisz, pasują, wyglądasz w nich dobrze.
- Skąd wiedziałeś jakie kupić? Skąd wiedziałeś jaki noszę rozmiar? Przecież mnie nie znasz.
- Najpierw powiem ci, że tyłeczek masz smakowity, a po drugie jesteśmy podobnej budowy, no może jesteś trochę szczuplejszy, więc nic w tym trudnego i nie protestuj. To dla Ciebie na urodziny.
Zdziwiło mnie jego określenie dla mojego tyłeczka. Założyłem pasek i odrzekłem:
- No są świetne, ale nie musiałeś.
- Ale chciałem i zrobiłem. - stwierdził - - Dobra, dobra, Ty nie protestuj tylko bierz, przecież sam widzę, że ciebie nie stać, sam mówiłeś, że jesteś z bidula
- Przypominać mi nie musisz skąd jestem - zmarkotniałem i usiadłem na łóżku.
- Przepraszam, nie chciałem Ci nic insynuować i zasmucać. Wiem, że jest Ci ciężko samemu i nie smuć się, bo nic to nie da, a wolałbym, abyś się uśmiechnął, przecież masz urodziny i nie powinieneś się smucić w taki dzień.
- Po pierwsze: urodziny mam jutro, a nie dziś, a po drugie, za prezent Ci bardzo dziękuję.
Z tego wszystkiego rzuciłem mu się na szyję, zapominając, że go znam parę godzin, a śmiałem się, jak nigdy chyba w życiu. Co dziwne, on nie odepchnął mnie, tylko złapał w swoje ramiona, przytulił. Zaraz się opamiętałem i wyrwałem z jego uścisku. Zauważył moje zmieszanie i zawstydzenie. Popatrzył mi prosto w oczy i to wtedy dokładniej mogłem się przyjrzeć niebieskim oczom, które aż paraliżowały. Patrząc mi prosto w oczy, powiedział dość cicho:
- Nie masz co się wstydzić z okazywania w taki sposób radości. To wcale nie jest złe, że tak reagujesz. Lubię otwartych ludzi, a za prezent nie dziękuj, przymierz jeszcze adidasy.
- Nie, jeszcze coś? Chyba już wystarczy?
- Dobra, już nie gadaj, tylko przymierzaj, jakby nie pasowały to się wymieni na inne i nie protestuj. Dać coś komuś to dla mnie przyjemność.
Adidasy pasowały. "Nie, jasnowidz" - przeszło przez myśl.
- Aleś Ty dziwny. - powiedziałem - Wiesz, pierwszy raz widzę, aby tacy ludzie jak wy czymś się dzielili. Zawsze są skąpi, a ty kupiłeś mi spodnie i buty. Wietrzę tu jakiś podstęp.
- Tu nie ma żadnego podstępu, to po pierwsze, a po drugie to musisz kiedyś poznać moją mamę. To jest dopiero kobieta.
Wybiła już dwudziesta i poszliśmy z nudów połazić po akademiku, poznać innych mieszkańców. Jak się okazało - nic ciekawego. Nie ma z kim gadać.
-Zatem idziemy zjeść jakąś kolację - zaproponował.
Zgodziłem się i poszliśmy do tej samej restauracji, jednak nic nam nie pasowało i poszliśmy na pizzę. Skierowaliśmy się do pizzerii nieopodal. Zjedliśmy jedną dużą na pół, wypiliśmy po piwie. Mateo zapłacił i poszliśmy jeszcze połazić po mieście. Zainteresowała mnie wystawa z zegarkami na rękę. Spodobał mi się zwłaszcza jeden sportowy chronometr, cały czarny. Mateuszowi też się spodobał, postaliśmy chwilę i wróciliśmy do pokoju. Usiadłem na łóżku, włączyłem laptopa, a kiedy się zalogowałem, włączyłem spokojną muzę. Postanowiłem się rozebrać. Mateo przeglądał wiadomości w komórce. Ja do swojej nie zaglądałem, bo i po co. Kiedy rozbierałem się do spania, Mateo mi się chwilę przyglądał. Widziałem kątem oka jak patrzy, kiedy się rozebrałem. Złapałem ręcznik i żel, poszedłem pod prysznic spłukać się trochę. Po wyjściu z łazienki zauważyłem, że leży na swoim łóżku i bawi się telefonem, co chwilę zerkając na mnie. Byłem w samych slipkach, więc się nie dziwiłem jego zainteresowaniu. Zgasiłem światło i położyłem się na boku, głowę podparłem na ręce i obserwowałem w półmroku Matea. Widziałem tylko zarys jego sylwetki. Zacząłem rozmyślać o dzisiejszym dniu i co w tym Mateo ma za interes, żeby mi kupować prezenty i to jeszcze porządne marki. Przecież to kosztuje. Co on kombinuje? Przecież ja nigdy nie będę w stanie mu się odwdzięczyć, a przynajmniej nie teraz. A po drugie ta jego mama - mówi o niej z ciepłem w głosie. Ciekaw jestem jaka jest. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.


cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez czesq40 dnia Nie 13:50, 16 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
warszawiak
Debiutant



Dołączył: 06 Sty 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 0:17, 10 Sty 2011    Temat postu:

Pewnie zaraz zjadą cię za ortografię. Tymczasem fabuła bardzo fajna i to się najbardziej liczy. Brawo! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
camelot1985
Debiutant



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 0:31, 10 Sty 2011    Temat postu:

ortografia to dramat Smile ale pisz dalej... w porównaniu do niektórych opowiadań to tutaj przynajmniej treść jest wciągająca;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3167
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 8:48, 10 Sty 2011    Temat postu:

Wiesz co mi się podoba? Że masz coś do powiedzenia i próbujesz to zrobić. Na pewno nie jest to kolejne opowiadanko, gdzie papierowi bohaterowie w zerowej scenerii toczą z ogniem w jajach kolejny dialog o niczym. Ty nam chcesz przekazać problem. Robisz to niezbyt jeszcze poradnie, widać braki w pisaniu, słowo jest za bardzo oporne, niezbyt się poddaje obróbce. Sądzę, że jeszcze wszystko jest jeszcze przed Tobą - bo wiesz kiedy pisać. Na razie jednak staraj się zapanować nad warsztatem - nie stosuj tzw. strumienia świadomości, pisz pełnymi zdaniami, od wielkiej litery do kropki. A będzie lepiej.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 10:57, 11 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 13:07, 10 Sty 2011    Temat postu:

Faktycznie błędy aż biją po oczach więc popracuj nad tym. Co do fabuły to wydaje się być ciekawa. Czekam na kolejną doskonalszą część Twojego opowiadania a wydaje mi się że będzie interesujące.
Pozdrawiam Autora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gammarayfilip
Debiutant



Dołączył: 20 Lis 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 17:21, 10 Sty 2011    Temat postu:

Fajne;) Takie nietypowe, nie ma odrazu jakiejś orgii, sytuacja fabularna tez ciekawa. Ale niektóre błędy mnie powaliły;] Skrobnij cd;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PozekMarcin27
Adept



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 10:47, 11 Sty 2011    Temat postu:

Czekamy na ciąg dalszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 8:09, 12 Sty 2011    Temat postu:

Jedna nieścisłość: wiek osiemnastu lat nie jest granicą warunkująca pobyt w bidulu. Unikaj podobnych nieścisłości to rzutuje na całość opowiadania. Unikaj sztuczności w rodzaju: "Zgodziłem się i poszliśmy do tej samej restauracji, co jedliśmy obiad, ale jakoś nie było dobrego wyboru i poszliśmy na pizzę.", wystarczyło napisać ...Zgodziłem się i poszliśmy na pizzę.
Reszta uwag do opowiadania nieomal identyczna jak w komentarzu homowego seksualisty, więc nie będę ich powtarzał.
Na zakończenie: pisz dalej, chętnie przeczytam kolejny odcinek, mam nadzieję, że te uwagi spowodują, że będzie on jeszcze lepszy. Koniecznie popraw błędy.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Śro 8:10, 12 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PatrykX
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 15:41, 13 Sty 2011    Temat postu:

Całkiem fajne, tyle że niektóre błędy są dość charakterystyczne jakby opowiadanko było żywcem wyjęte z translatora, ale może się mylę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 23:31, 14 Sty 2011    Temat postu:

Już nie długo do czekacie się na kolejną część mojego opowiadania,niestety nie jestem super w pisaniu jak nie którzy z was np;Tomeck ale postaram się po prawić,Pozdrawiam czytelników

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 0:16, 16 Sty 2011    Temat postu:

No niestety błędy są, ale opowiadanie bardzo mi się podoba, więc kontynuuj Wink (1) W miarę możliwość popracuj nad poprawną pisownią Smile ale opowiadanie naprawdę świetne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 2:16, 17 Sty 2011    Temat postu:

Tej nocy znów miałem zły sen, nagle obudziło mnie szarpanie za ramię
-Ej kolego, ej Kari obudź się masz zły sen nie krzycz.
W tej samej chwili zerwałem się i skuliłem w rogu łóżka wystraszony, jeszcze nie rozpoznając miejsca, w którym przyszło mi mieszkać, trząsłem się i płakałem. Mateo złapał mnie za ręce i chciał przytulić, wyrwałem mu się i znów schowałem w róg łóżka wtedy złapał mnie jaszcze raz i przytulił bardzo mocno,wciąż płakałem.
-Nie bój się nikt nic Ci tu nie zrobi, nie płacz, nie wiem, co ci się śniło, ale musiałeś mieć zły sen.
Chcąc mnie uspokoić głaskał mnie po moich długich włosach delikatnie w nie całując, zapalił lampkę stojąca na mojej szafce nocnej, uspokoiłem się nieco, wtedy mnie odsuną od siebie spojrzał mi głęboko w oczy, od razu zauważyłem mimo słabego światła z lampki strach i łzy w kącikach jego oczu, patrząc tak spytał mnie.
-Co ci się śniło? Opowiedz, będzie ci z tym łatwiej - przytulił mnie do siebie.
-Śnili mi się moi rodzice i moja młodsza siostra siedzieli w płonącym aucie, a ja nie mogłem nic zrobić, takie sny mam, co jakiś czas. Bardzo mnie one męczą, a najgorsze jest to, że nie wiem gdzie ich pochowano, chciałbym pójść na ich grób po modlić się i porozmawiać z nimi - mówiłem ze łzami w oczach.
- Poproszę moją mamę, aby ci pomogła - mówił z drżącym głosem - moja mama jest bardzo energiczna i lubi pomagać innym, jak ją po proszę to Ci pomoże, bądź pewien.
Siedzieliśmy tak razem przytuleni do siebie, cały czas miałem zamknięte oczy. Zasnąłem w ramionach Matea, już nic mi się złego nie śniło, było mi ciepło i czułem się bezpiecznie.
Obudziłem się rano, koło dziewiątej, nadal byłem w ramionach Matea, leżałem tak dalej nie chcąc go obudzić. Słuchałem spokojnego bicia jego serca, jego delikatna skóra wspaniale. Poczułem jak się poruszył, podniosłem swoją głowę i nasze spojrzenia się spotkały, nagle dreszcz przeszedł mi po plecach, po chwili patrzenia na mnie zapytał.
-No i jak ci się spało?
-O wiele lepiej, nic złego mi się już nie śniło, to chyba twoja zasługa - powiedziałem.

Szybko mijały dni dużo zajęć mało czasu dla siebie, jedynie wieczorem był czas by rozmawiać z Mateo, czas, jaki spędzaliśmy razem w jednym pokoju zbliżył nas do siebie, częste wieczorne rozmowy, wspólne obiady lub wyjścia do pubu na małe piwo.
Czasami pozwalał mi zapłacić, pieniądze miałem z moich oszczędności z bidula, a po drugie za szkołę płaciło za mnie państwo, a co miesiąc dostawałem stałe kieszonkowe na niezbędne wydatki.
Niestety złe sny się czasami zdarzały, rzadziej, ale jednak, Mateo był zawsze przy mnie, tuląc mnie i uspakajając,polubiłem jego bliskość, jego zapach i miarowe bicie jego serca, bicie, które zawsze mnie uspakajało.

Na początku grudnia dostałem list od mojego Dyra z bidula, wszedłem do pokoju, Mateo leżał na swoim łóżku i czytał książkę.
Usiadłem na swoim łóżku, plecami oparłem o ścianę i otworzyłem list, „ciekawe, co jest tam napisane” - pomyślałem.
-Od kogo dostałeś list?- zapytał.
-Od mojego Dyra z bidula, ciekawe, co pisze - powiedziałem uśmiechając się.
Mateo przestał czytać, położył się na boku przodem do mnie, głowę podparł sobie ręką i zaczął patrzeć na mnie, czekał, co powiem.

List był krótki, więc zacząłem czytać po cichu:
" Drogi Kari na wstępie mojego listu pragnę ciebie pozdrowić.
Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, otóż po długich staraniach odzyskaliśmy dla Ciebie mieszkanie po twoich rodzicach, niestety mieszkanie jest zniszczone i nie nadaje się do zamieszkania w tej chwili.
Znajduje się ono w starym budownictwie, więc sam chyba rozumiesz.
To mieszkanie należało do twoich rodziców, czyli teraz jest Twoje, klucze do tego mieszkania możesz odebrać w administracji, kiedy zechcesz, zrobisz, co uważasz za stosowne.
Jak zapewne spostrzegłeś, nadchodzą święta Bożego Narodzenia.
Jeżeli nie masz innych planów i nie masz gdzie spędzić tych świąt to przyjedź do nas, przy naszym stole zawsze się znajdzie miejsce dla Ciebie, pamiętaj, że masz tu swoich kolegów, którzy pamiętają o Tobie.
Przypominam Ci również o płaceniu za internet w twoim laptopie, teraz masz jeszcze opłacony, ale po nowym roku musisz radzić sobie sam.
Pamiętaj Kari, że na nas zawsze możesz liczyć."

Pozdrawiamy
Grono pedagogiczne

- I jak, dobre wiadomości? - zapytał Mateo.
- Dobre i nie – odparłem.
- Odzyskano mieszkanie po moich rodzicach-powiedziałem niechętnie.
- To wspaniała wiadomość - prawie krzykną.
Wypowiadając te słowa wstał z łóżka i usiadł na brzegu.
-Niespecjalnie – powiedziałem - to mieszkanie nie nadaje się teraz do zamieszkania, bo jest w złym stanie, teraz nie wyremontuję, bo nie mam kasy.
- Klucze są w administracji budynku, mogę je odebrać w każdej chwili - powiedziałem ze smutna miną.
- No to idziemy, ubieraj się, no, na co czekasz – zarządził Mateo.

Otworzyłem drzwi do mieszkania weszliśmy z Mateo do środka, Dyro miał rację, stwierdziłem to prawie natychmiast, mieszkanie było w bardzo w złym stanie.
Trzy pokoje, kuchnia, łazienka, w dużym pokoju nie było części sufitu, był zarwany i wystawała z niego słoma, ściany miały częściowo pozrywany tynk, okna się sypały, w łazience niczego nie było, same gołe ściany z oblatującą farbą olejną, całe mieszkanie tak wyglądało. Kuchnia wyglądała najgorzej, spalona podłoga wokół pieca kaflowego, który się sypał, ktoś powyrywał instalację elektryczną ze ścian. Nie było żadnych drzwi w mieszkaniu, po piecach kaflowych w pokojach ani śladu, tylko dziury w ścianach.
Czułem się nieswojo w tym mieszkaniu, widok tego mieszkania tak na mnie działa, przeszło mi przez myśl.
- Sam widzisz, że się teraz nie da mieszkać, nie mam teraz żadnej kasy, aby zrobić remont, będę musiał sprzedać to mieszkanie.
- Nie spierz się, masz czas może da się coś wymyślić - powiedział niezbyt przekonująco.
- Łatwo ci się mówi-odparłem.
Po powrocie do akademika Mateo złapał mnie od tyłu i przytulił się do mnie, powiedział:
-Moja mama zaprasza Cię na święta Bożego Narodzenia, a ja będę się cieszył, jeśli to zaproszenie przyjmiesz i te święta spędzisz ze mną w domu.
-Ale przecież… - ucichłem chcąc u słyszeć, co dalej powie.
-Co tydzień do niej dzwoniłem, opowiadając jej o Tobie, prosiła mnie abym ciebie przywiózł jak będę wracał do domu.
-A jak będziesz się ociągał to ciebie znów zniosę po schodach i za niosę aż na PKS, i wiesz dobrze, że dam radę.
Co fakt, to fakt, nie raz się wygłupialiśmy i to on zawsze wygrywał, kładł mnie wtedy na plecach, siadał okrakiem na mnie, rozciągał moje ręce no boki, patrząc mi prosto w oczy, czasami łaskotał mnie niemiłosiernie, śmiałem się wtedy, aż mnie brzuch bolał, któregoś dnia, jak mnie tak łaskotał to się posikałem ze śmiechu, Mateo miał wtedy wielki ubaw ze mnie, mnie wtedy nie było do śmiechu, wyrwałem się mu szybko i uciekłem do łazienki, umyć się i przebrać.
Któregoś wieczoru jak się szykowaliśmy do spania, obserwowałem go ukradkiem tak, aby nie spostrzegł, że na niego patrzę, widziałem go stojącego w samych slipach, naprawdę wspaniały widok, szczególnie zainteresował mnie widok tego, co chowało się w slipach, był to piękny widok wybrzuszenia, na moje oko dość duży, tak strasznie chciałem dotknąć to wybrzuszenie i ten tyłek okrągły taki, że tylko się wgryźć, na jego brzuchu widziałem delikatny zarys kaloryferka, rozumiałem, że jestem od niego słabszy, ćwiczył na siłowni, a ja przestałem ćwiczyć jakiś czas temu i mój organizm trochę się zastał.
Bałem się, ale przemyślałem sobie wszystko, jak ktoś zaprasza to się nie odmawia.
Od jutra mamy wolne od zajęć, to zaraz rano wyjazd, do mojego domu jest dość daleko, więc musimy wyjechać wcześnie.
- Spakuj dzisiaj to, co ci jest najbardziej potrzebne i nie zapomnij swojego laptopa, nie bój się, nie będę ci tam zaglądał, nie jestem taki.
Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, jak się okazało, była tego niewielka torba, plus mój laptop.
Telefon komórkowy schowałem do kieszeni, a ładowarkę włożyłem do torby.
Nie chcąc niczego zapomnieć rozejrzałem się po pokoju.

Dojechaliśmy na miejsce, zobaczyłem okazały dom z dużymi oknami na parterze i z mniejszymi na piętrze, dom posiadał lekko spadzisty czerwony dach po obu stronach, całość domu kończył podwójny garaż, jeden był otwarty, zauważyłem w nim auto rzadko spotykane na naszym rynku, amerykański pick up.
Wszedłem do domu, poczułem ciepło bijące z wnętrza, zamknąłem za sobą drzwi wejściowe.
Stanąłem w szerokim przedpokoju na podłodze z drewna i nie potrafiłem się ruszyć, nie wiedziałem, co zrobić.
Rozejrzałem się po domu, po prawej stronie domu, był bardzo duży pokój dzienny z dużym TV powieszonym na ścianie, na środku pokoju stał okazały komplet wypoczynkowy ze skóry, między kompletem stała ława ze szkła. W pokoju dziennym stała tylko komoda oraz dwie wysokie oszklone szafki, przy oknie było dużo kwiatów, kwiatami był obstawiony chyba cały dom, kwiaty wisiały również na ścianach, pokój dzienny był połączony z kuchnią szerokim przejściem. Na środku przejścia stał barek z szybami wysokości około metra, posiadał dwoje przeszklonych drzwiczek od strony pokoju. Całej kuchni nie widziałem z korytarza widać było tylko część szafek i stół z ciemnego drewna. Po lewej stronie domu była chyba łazienka, można było poznać po przyklejonym na drzwiach emblemacie sikającego chłopca.
Dalej w głębi było widać dwa pokoje, a tuż przy szerokich schodach jeszcze jeden pokój, na wprost wejścia do domu były szerokie drewniane schody prowadzące na piętro, które w połowie się łamały. Z lewej strony schodów było przejście, które gdzieś prowadziło.
Co mnie teraz uderzyło, cały dom był po malowany na jasne barwy, zaraz po wejściu do domu przywitał nas czarny pół perski kot, od razu do mnie podszedł z ogonem w górze, zaczął się do mnie łasić, Mateo był bardzo zdziwiony zaistniała sytuacją.
- Ty wiesz, jesteś pierwszym człowiekiem, którego Kitek tak wita, zawsze ucieka jak ktoś wejdzie do domu, jeszcze do nikogo nie podszedł, widać musisz być dobrym człowiekiem - powiedział ze szczerą mina na twarzy.
Z łazienki wyszła jego mama podskoczyła z radości na widok swojego syna, przytuliła go serdecznie, po chwili spojrzała na mnie tym samym spojrzeniem, jaki miał zawsze Mateo, kiedy na mnie patrzył, przywitałem się podając rękę.
- Ty na pewno jesteś Kari, o którym tyle słyszałam od syna, jak do mnie telefonował, noo syn miał rację przystojniak z ciebie.
- Proszę nie przesadzać proszę Pani - odparłem.
- Nie, nie, Ty nie bądź taki skromny, a ja nie jestem żadna Pani tylko Dorota - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
Staliśmy chwile w korytarzu rozmawiając, nie chcąc nabrudzić w domu ściągnąłem swoje obuwie i postawiłem obok wejścia.
Pani Dorota zaraz za protestowała.
- Nie ściągaj butów! Podłoga jest dla ludzi a nie odwrotnie, podłogę zawsze można umyć mój drogi.
- Proszę Pani chciałbym podziękować za zaproszenie - nie zdążyłem skończyć zdania, bo Pani Dorota mi przerwała.
-Nie masz, za co dziękować to była dla mnie sama przyjemność Ciebie zaprosić, a po drugie mówiłam ci że mam na imię Dorota.
- Ale ja nie mogę-zaprotestowałem.
- Ale ja się gorzej czuję jak ktoś do mnie mówi Pani i chyba łatwiej będzie nam rozmawiać.
Mateo tyko stał i patrzył na moje zmieszanie uśmiechając się.
Już nie protestowałem więcej, tylko zgodziłem się mówić po imieniu, choć to nie będzie dla mnie takie łatwe.
- No to Mateuszku zaprowadź kolegę do swojego pokoju niech się rozgości i zaraz przyjdźcie na obiad - zarządziła.
Szedłem za Mateuszem po drewnianych schodach rozglądając się nieznacznie, na ścianach wisiały małe namalowane obrazki z widokami, w miejscu, w którym łamały się schody na wprost wisiało zdjęcie Mateusza razem z mamą, wiek Matea określałem na osiem lat, przepięknie na tym zdjęciu razem wyglądali.
Zrobiło mi się trochę żal, że ja wcale nie mam zdjęć ze swoimi rodzicami.
Gdy weszliśmy na piętro znów się rozejrzałem. Na tym piętrze były jeszcze cztery pomieszczenia, po lewej obok pokoju Matea był jakiś pokój, którego drzwi były przymknięte. Obok bliżej balustrady z drewna była druga łazienka, można było poznać po tym samym znaczku sikającego chłopczyka na drzwiach. Na wprost schodów był pokój Matea, a obok po prawej stronie w głębi korytarzyka był jeszcze jeden pokój. Wszedłem do Mateusza pokoju był dużo większy niż ten nasz w akademiku ładnie urządzony, na wprost drzwi było okno z wyjściem na balkon, po prawej stronie było olbrzymie akwarium z rybkami, a w głębi bardziej w rogu stała czarna duża wieża można było poznać po nóżkach, które błyszczały, po rogach pokoju były rozmieszczone kolumny. Na środku pokoju tyłem pod samą ścianą stało szerokie łóżko przykryte jasno brązową narzutą. Po lewej od wejścia stały meble o jasnej barwie oraz szafa, na meblach stał duży TV, podłoga była wyłożona jasnymi deskami, co bardzo zgrywało z wyposażeniem jego pokoju.
- No to rozpakuj się - otworzył mi szafkę.
- Tu możesz schować swoje ubrania, zaraz zrobię Ci miejsce na twoje rzeczy.
Otwarł również szafę i wyciągną z niej czarna skórzana kurtkę, a moje dwie kurtki powiesił w szafie na wieszakach, popatrzył na mnie i powiedział.
- Weź i przymierz powinna pasować na Ciebie, na mnie jest trochę za mała i tylko się kisi w szafie, a tak będzie miał, kto ją nosić.
Chciałem coś powiedzieć, ale położył mi palec na ustach, więc nie chętnie założyłem kurtkę, pasowała na mnie.
Zaraz ściągnąłem kurtkę włożyłem z powrotem do szafy wieszając na wieszaku, wtedy Mateo powiedział:
- Tylko nie zapomnij tej kurtki zabrać ze sobą, jak będziemy wracać do akademika, bo ta kurtka jest dla Ciebie, z akcentem"dla Ciebie" będę się cieszył jak będziesz ją nosił .
Zamknąłem szafę, pochowałem resztę swoich ubrań do szafek, laptopa położyłem koło jago komputera, który stał po prawej stronie pokoju pod ścianą.
- Jak się już rozpakowałeś to idziemy na obiad bo mama się wkurzy, że się ociągamy.
Obiad jadłem ze smakiem, był pyszny, nie to, co w bidulu, Dorota tylko mi coś dokładała na talerz zawsze z uśmiechem na ustach, ten uśmiech nigdy jej z ust nie znikał, zawsze wesoła, zawsze uśmiechnięta.
- Jedz, jedz widzę, że Cci smakuje moja kuchnia-powiedziała.
Po kilku takich dokładkach nie miałem już sił zmieścić cokolwiek w żołądku.
- Dorota ja nie mam już miejsca w brzuchu jeszcze nigdy nie zjadłem tyle, co tu u was w domu - powiedziałem protestując.
- Nie, nic na siłę, jak nie możesz to nie jedz - powiedziała z uśmiechem.
- Mateusz je czasami jak mały piesek.
- No mamo, jaki piesek, Ty znów swoje, no nie jem, bo nie jestem głodny.
- Oj nie marudź, ja tylko żartuję, przecież Ty tak czasami jesz jak mały piesek trochę poskubiesz i zostawisz – żartowała - a ja się tyle nastoję, w tej kuchni.
- A Ty mi mówisz, że nie jesteś głodny - dodała po chwili.
- No patrz Kari zjadł więcej niż ty - powiedziała po chwili milczenia.
- Oj mamo daj spokój, mówiłem ci, że nie jestem teraz głodny.
- Dobra nie gadaj, bo co prawda to prawda mało jesz aż dziw bierze, że tak urosłeś, a teraz dość gadania, weź kolegę i idźcie odpocząć a jak odpoczniecie to idźcie się przejść albo na basen popływać, pokaż koledze, co i jak.
- Ja mam dużo roboty przed sobą, po jutrze wigilia i dwa dni świąt, mam dużo przygotowań, dużo gości ma się zjechać, jak sam dobrze wiesz.
- Oj wiem mamo, wiem - powiedział z niechęcią.
Zląkłem się, dużo gości a ja sam obcy, na pewno będzie dużo pytań, niewygodnych pytań dla mnie. Różne myśli mi się kotłowały po głowie, Mateo coś wyczuł i mnie poklepał lekko po plecach pytając.
- Kari, co ci, głowa cię boli? - spytał.
- Nie to nie głowa - broniłem się.
- Tak jakoś mi się zrobiło - dodałem.
Nagle w głowie zrodził mi się pewien mały plan.
- Dorota mam prośbę do Ciebie.
- Jaką serdeńku? - zapytała z ciekawością.
- Chciałbym upiec ciasto - ciągnąłem trochę wystraszony, co powie.
- A umiesz?
-Umiem, nauczyła mnie piec Pani kucharka w domu dziecka rok temu, chciałbym się odwdzięczyć, powiedziałbym Ci, co mi potrzebne do tego ciasta.
Mateo po patrzył zdziwiony na mnie, co mówię, jego mama chyba też była zdziwiona i zaskoczona tak postawioną moją propozycją
-Nie trzeba się wcale odwdzięczać.
-Jeśli masz na to ochotę i umiesz to, czemu nie, przyda się jakaś słodka odmiana w tym domu.
Mateo parskną śmiechem, prawie rechocząc, Dorota poczochrała go delikatnie po czuprynie.
- I z czego rżysz gówniarzu, powinieneś się uczyć, a nie rżeć jak koń - mówiła śmiejąc się.
W tej samej chwili przestał się śmiać, popatrzył na mnie mrugną do mnie okiem i powiedział.
- Jak jutro będziesz robił to ciasto to chętnie przyjdę popatrzeć jak ci to idzie, chętnie się czegoś od ciebie nauczę.
Przekazałem Dorocie co ma kupić do tego ciasta, jakie produkty, Mateo stał i słuchał z zaciekawieniem dokładnie co mówię, Dorota spisała wszystko na kartce dokładnie co mi potrzebne, podziękowałem za pyszny obiad i poszliśmy odpocząć.

Po dłuższym odpoczynku i rozmowach Mateo postanowił zabrać mnie na basen, który znajdował się w domu. Na basen szło się przez ten szeroki przedpokój, tuż obok schodów, które prowadziły na piętro, po lewej stronie schodów było przejście dwa schodki w dół, krótki korytarzyk przejście przez drzwi, kawałek dalej po lewej stronie mijało się nie dużą przebieralnię, obok przebieralni była nie wielka łazienka. Na wprost wejścia do przebieralni było wejście na basen, za niecką wzdłuż ściany basenu były duże trzy okna sięgały one, aż do podłogi, które dodawały blasku błękitnej wodzie i bardziej zachęcało do zabawy. Poszedłem się przebrać do przebieralni, kiedy stanąłem boso na kafelkach poczułem ciepło, jakie biło z podłogi, otwarłem szafkę, którą wskazał mi Mateo chciałem ściągnąć jeansy i zaraz przez głowę przeszła mi myśl-przecież nie masz kąpielówek.
Było mi głupio powiedzieć, że nie mam się, w czym kąpać, a w slipach to ja nie chcę wchodzić do wody.
Mateo wyczuł moje skrępowanie bez żadnego namysłu otworzył szafkę, w której trzymał swoje rzeczy wyją kąpielówki i podał mi je.
-Weź i załóż, na pewno będą pasować, ja mam inne i te mi nie są już wcale potrzebne.
Bardzo mi się podobały, były koloru niebieskiego, pomyślałem wtedy jak by w nich mógł wyglądać Mateo.
Bez namysłu ściągnąłem slipy i założyłem na siebie kąpielówki, które dostałem od Matea, poprawiłem sobie ułożenie w kroczu.
Slipki wrzuciłem do szafki, gdy z orientowałem się, co zrobiłem było już za późno, widział, co widział, zwróciłem uwagę, że ukrył swoje podniecenie, poszedł do łazienki niby za potrzebą, domyśliłem się przyczyny, to na pewno moja wina nie pomyślałem, co robię i się rozebrałem
przy nim i to moja nagość na pewno go podnieciła.
Wy obraziłem sobie Matea jak masuje sobie swoją zabawkę i sam miałem nie wielki wzwód, czym prędzej wskoczyłem do wody, aby ukryć swoje podniecenie, gdy już byłem w wodzie poczułem ulgę w kroczu.
Mateo wskoczył do wody jakiś czas pomnie, zanim wskoczył do wody to zwróciłem uwagę na jego penisa ukrytego w kąpielówkach był w pół wzwodzie to był niezły widok, szkoda, że mnie przy nim wtedy nie było. Pływaliśmy, bawiliśmy się w wodzie, były wygłupy szaleliśmy nigdy jeszcze się tak nie bawiłem, widziałem, że Mateao ma uśmiech na twarzy,
że dobrze się bawi ze mną, wtedy nagle mnie przytulił nieznacznie do siebie dziękując mi, że skorzystałem z zaproszenia i że to będą święta najlepsze, jakie w życiu miałem.
-Mam wreszcie, z kim porozmawiać, po bawić się w basenie, czy wyjść gdzieś, naprawdę bardzo się cieszę, że tu jesteś.
Podpłynęliśmy na płyciznę stawiając nogi na dnie basenu.
-Przecież masz kumpli – powiedziałem - przyjaciół rodzinę, na święta ma być dużo gości, u Was.
Przyjaciele a przynajmniej większość z nich się o de mnie od wróciła.
-Dlaczego? - spytałem.
-Kiedyś Ci powiem, ale nie dzisiaj - powiedział ze smutną miną.
-A rodzina, może i fajnie mieć tak dużą rodzinę, ale oni wszyscy liczą na spadek, tylko od ojca kasę wyciągają, udają zatroskanych, przynajmniej dla mnie te święta będą inne, bo Ty jesteś przy mnie.
Nawet nie wiesz jak bardzo chcę być przy tobie, przeszło mi przez myśl. Widziałem smutek w jego oczach, rozmawiając tak siedzieliśmy w wodzie podszedłem jeszcze bliżej do niego przytuliłem go do siebie, chciałem się odwdzięczyć za to, co on dla mnie zawsze robił, poczułem jego łzy na swoim ramieniu, które mu spływały po twarzy, od sunąłem go delikatnie od siebie popatrzyłem głęboko w jego oczy, pocałowałem go delikatnie w czoło przytuliłem do siebie.
-Pamiętasz, Ty mnie nie zostawiłeś, to i ja Ciebie nie zostawię, byłeś przy mnie jak ja miałem problemy, to teraz moja kolej być przy tobie.
Przytulił mnie mocno do siebie ucałował w policzek, złapał za rękę i zaprowadził do jacuzzi. Położyłem się w wodzie rozciągając nogi, bąbelki delikatnie mnie łaskotały po całym ciele, było mi błogo i wcale nie chciało mi się wychodzić z wody, Mateo leżał obok mnie, nic nie mówiliśmy, chyba każdy z nas wolał milczeć, chłopak, który leżał koło mnie bardzo mi się podobał, nie miałem odwagi mu powiedzieć o tym, że jest mi przy nim dobrze, że czuję się bezpiecznie, że uwielbiam zapach jego ciała.
Z drugiej jednak strony bałem się jago reakcji, nie chciałem stracić kumpla i przyjaciela za razem, a jeśli mnie znienawidzi jak mu powiem, że mi się podoba, może chce być dobrym kumplem, że mnie zabrał na święta do siebie do domu, przecież zdarzają się tacy ludzie, i co, całe święta spieprzone, przez swój długi język, musi mi wystarczyć tylko jego obecność.
I czemu jego przyjaciele się do niego odwrócili, nie rozumiałem tego przecież z niego jest dobry przyjaciel i kumpel, co mogło być tego przyczyną.
Wychodząc z wody popatrzyłem na te duże okna na jednej ze ścian i spytałem.
-Powiedz no mi Mateo Wy nie boicie się pływać tak przy tych oknach? Przecież nie ma żadnych żaluzji ani niczego innego?
-Wy obraź sobie Kari, że od podwórza nic nie widać, co się w środku dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gammarayfilip
Debiutant



Dołączył: 20 Lis 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 17:27, 17 Sty 2011    Temat postu:

Mnie się podoba;] Pisz Autorze bo fajnie się czyta, nie przynudasz, pomysł oryginalny, itp itd. tylko jeden błąd mi się w oczy rzucił "wy obraź" pisze się razem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 21:24, 17 Sty 2011    Temat postu:

gammarayfilip napisał:
Mnie się podoba;] Pisz Autorze bo fajnie się czyta, nie przynudasz, pomysł oryginalny, itp itd. tylko jeden błąd mi się w oczy rzucił "wy obraź" pisze się razem


gammarayfilip błędów była gigantyczna ilość, na szczęście autor je poprawił i wygładził cały tekst, przeczytałeś opowiadanie już po zmianach. Zapewniam Cię jednocześnie, że jesteś normalny, ja też potrafię spędzić mnóstwo czasu z wędkami nad wodą, a jeżeli jest inaczej to pociesza mnie myśl, że takich jak my jest całe mnóstwo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Pią 11:20, 21 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 16:21, 18 Sty 2011    Temat postu:

No widzę Drogi Kolego że zrobiłeś pewne postępy. Opowiadanie się rozkręca i zaczyna się robić coraz bardziej ciekawe. Tak trzymaj, czekamy na więcej.
Pozdrawiamy z nad Morza Kaspijskiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin