|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:58, 26 Gru 2012 Temat postu: Pamiętniki Wieczności |
|
|
Bardzo dziękuje za komentarze starałem się poprawić opowiadanie pomogła mi z korektą Famme Fatale bardzo dziękuje za pomoc .Proszę o komentarze .
Pamiętniki Wieczności
Drogi pamiętniku,
Czuję, że dzisiaj zdarzy się coś złego. Sam nie wiem, dlaczego to piszę. Nie mam się czym martwić, za to mam czym się cieszyć. Siedzę tu o czwartej trzydzieści pięć rano, całkiem przytomny. Wciąż tłumaczę sobie, że czuję się źle. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do zmiany czasu między Nowym Jorkiem a moim domem. Ale to nie powód tego, że jestem przerażony. Powodem było to, co wydarzyło się trzy miesiące temu.
Rodzice odwozili mnie na samolot do Paryża. Po drodze pokłóciłem się z ojcem. Chodziło o to, kim jestem. Konkretnie o to, że jestem gejem. Nie akceptował tego. Mama natomiast nie zwracała uwagi na to, kogo kocham, tylko na to żebym był szczęśliwy. Tak jak mówiłem rozstaliśmy się na lotnisku w niezgodzie. Akurat kończyła się odprawa na lotnisku, która trwała dość długo, zważając na to, że mamy zimę. Wtedy zadzwonił do mnie telefon, który akurat miałem wyłączyć. Dowiedziałem się, że rodzice mieli wypadek samochodowy i nie żyją.
Coś dziwnego ogarnęło mnie, kiedy wczoraj ciocia Melinda i ja wracaliśmy z lotniska. Samochód skręcił w ulicę, w której mieszkałem. Gdy podjechaliśmy pod nasz podjazd, pomyślałem, że zastanę tam mamę i tatę, czekających na mnie. Wiem, to brzmi idiotycznie. Ale kiedy zobaczyłem pusty dom i werandę, to uczucie nie chciało zniknąć. Wbiegłem do środka i po prostu stanąłem w holu. Nasłuchiwałem, czy mama nie idzie w moją stronę chcąc mnie uściskać. Wtedy ciotka Melinda postawiła walizkę na podłogę. Dotarł do mnie fakt, że jestem w swoim domu, ale nie będzie on nigdy taki sam bez nich. Bez mamy i taty.
Zgadza się, kłóciłem się z ojcem, ale to był mój tata, kochałem go. Czułem, że on też mnie kochał. Urodziłem się tutaj w Gdańsku, od zawsze mieszkam w tym domu.
Ariel Braun przerwał pisanie.
To wszystko było bez sensu, od kiedy bał się spotkać ze znajomymi. Od kiedy się czegoś w ogóle boi? Cała szkoła wiedziała, że był gejem, wszyscy to zaakceptowali. W końcu to on rządził szkołą, ustanawiał zasady. Wszyscy go lubili. Spojrzał w lustro w swojej sypialni. Wiedział, co w nim zobaczy; czadowego, szczupłego chłopaka, maturzystę. Tego, który jest najfajniejszy, którego pragnęły wszystkie dziewczyny, licząc, że się zmieni. I wszyscy chłopcy, którzy byli gejami. Pomyślał, że gorąca kąpiel i mocna kawa to idealny patent na dojście do siebie.
Nie ma to jak poranny prysznic, zawsze czułem się po nim lepiej. Za dwie godziny rozpoczęcie roku szkolnego. Jeszcze trochę i Wioleta, moja dobra przyjaciółka, piękna blondynka o niebieskich oczach, przyjedzie po mnie z Maćkiem, moim przyjacielem, brunetem o brązowych oczach. Miał tez być Marcel. Zawsze trzymał się mojej świty. Grzebałem wśród ubrań, które przywiozłem z Nowego Jorku, licząc, że znajdę coś idealnego na rozpoczęcie roku. Narzuciłem na siebie brązowe dżinsy, idealnie dopasowane do mojej sylwetki. Do tego białą koszulkę. Wybrałem jeszcze marynarkę od Armaniego. Byłem gotowy i czekałem, kiedy podjadą. Chwyciłem marynarkę w rękę i zszedłem po schodach. W kuchni mój piętnastoletni brat Nataniel jadł płatki śniadaniowe. Ciocia natomiast przypalała coś na kuchence. Ciocia była kobietą, która wyglądała jakby zawsze ją coś denerwowało. Miała miłą pulchną twarz i miękkie jasne włosy, niedbale zaczesane w kok. Cmoknąłem ją w policzek wchodząc do kuchni.
-Dzień dobry wszystkim. Bardzo przepraszam ciociu, ale nie mam czasu na śniadanie, właśnie po mnie przyjechali.
-Ale Ariel nie możesz wychodzić tak bez jedzenia. Jeszcze trochę i się przewrócisz.
-Przed szkołą kupię sobie coś do zjedzenia, nie martw się o mnie. A pewnie po szkole pójdę do znajomych.
-Ariel! -Krzyknęła ciocia.
Byłem już przy drzwiach zamykając je za sobą. Odciąłem się od protestów mojej cioci. Znów dopadło mnie te dziwne przeczucie. Było to coś złego, czułem to. Wszyscy stali przed moim domem uśmiechnięci. Podeszli do mnie ściskając mnie i uśmiechając się serdecznie.
-Jak się trzymasz Ariel? -Spytała Wioleta.
-Dobrze. Jest lepiej. -Odpowiedziałem.
-Jedzmy, bo się spóźnimy. -Rzucił Maciek.
Wsiedliśmy wszyscy do jego białego mercedesa ml320. Podjechaliśmy pod szkołę. Znajomi otoczyli mnie w tej samej chwili, w której wysiadłem z samochodu i znalazłem się na szkolnym parkingu. Byli tam wszyscy. Cała reszta mojej paczki i wiele innych osób. Podeszło też paru cwaniaków, którzy chcieli zdobyć popularność, pokazując się w towarzystwie moim i mojej paczki. Przywitałem się ze wszystkimi. Szliśmy w czwórkę do szkoły: ja, Maciek, Wioleta i Marcel. Nagle wtrącił się Maciek, chwytając mnie za rękę .
-Zgadnij, czego nauczyłem się w te wakacje od wujka.
Zanim ktokolwiek się odezwał, poinformował wszystkich, że zna kilka prostych zaklęć. Po chwili każdy zaczął się śmiać. Uznaliśmy to za żart.
-Nie! Umiem też czytać z ręki. - Powiedziała stanowczo.
-Ok. To poczytaj z mojej. - Odpowiedziałem.
Chwycił moją rękę i spojrzał na nią ze skupieniem.
-To jest twoja linia życia Ariel.
Nagle jego oczy zrobiły się ciemne. Zaczął mówić zupełnie innym głosem.
-Spotkasz wysokiego, nieznajomego bruneta. Będzie skrywał wielką tajemnicę. Czeka cię wielka miłość i pożądanie. Ale też wielkie niebezpieczeństwo. To nie wszystko. Ma brata, jest zły.
Powtarzał bez opamiętania: jest zły, jest zły, jest zły...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez damianek123 dnia Nie 18:44, 27 Sty 2013, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 18:39, 26 Gru 2012 Temat postu: Re: The Life of |
|
|
damianek123 napisał: |
Przed 100 lat zginęło w tym domu 54ludzi w pożarze z którego nikt się nie uratował . |
Przed 100 lat? A może sto lat temu lub przed stu laty. Natomiast zamiast 54 ludzi, napisała bym, że zginęły pięćdziesiąt cztery osoby.
damianek123 napisał: |
czas zacząć trzeci rok studiów Historycznych zawsze było to moją pasją i nigdy się to nie zmieni . |
Przymiotniki ( jaki? jaka? jakie? jakich? itd. ) piszemy z małej litery. (Jakich? historycznych. )
damianek123 napisał: |
Czegoś mi brakuje od kiedy wróciłem do tego domu mamy która zginęła cztery miesiące temu ,miała wypadek
samochodowy podwoziła mnie wtedy do kina byłem tam umówiony z przyjaciółmi ,w drodze powrotnej
miała wypadek uderzyła w coś na drodze ,policja do dziś nie wie w co ,zginęła na miejscu
lecz co było najdziwniejsze miała dwie małe dziurki na szyi ,nie miała krwi w ciele . |
Tu przytoczę pewną definicję:
Kropka (.) – pewien rodzaj przecinka, ale trochę krótszy i bardziej okrągły, używany na końcu zdania, np. tak. Kropka występuje także jako trio – pod nazwą wielokropek i wtedy daje wyraz żałości świata i żałosności zakończonej nią myśli...
Nawet w tej pokrętnej definicji piszą, że kropka występuje na końcu zdania. Zdanie powinno być jasne, jak najkrótsze, aby dobrze się czytało. A gdy dotarłam do końca wyżej zacytowanego zdania, zaczęłam się zastanawiać, czy dużo jeszcze takich przede mną. Bałam się, że się zapowietrzę. Przecinki też nie gryzą.
damianek123 napisał: |
ciemne włosy szczupły chodż umięśniony w ciemnych okularach przykuwał uwagę każdego . |
(...) szczupły, choć umięśniony.
damianek123 napisał: |
lecz kiedy zobaczył mnie
zrobił dziwny wyraz twarzy było w niej widać złość i ból ,kiedy podszedłem podszedłem
-cześć jestem Ariel -miałem tak na imię
Po chwili spojrzał na mnie i powiedział takim dziwnym głosem
-MATT
-SKĄD JESTEŚ MATT I CO ROBISZ TU TAK póżno
-o to samo mogę zapytać ciebie
spojrzał NA MNIE DZIWNYM WZROKIEM
-Idę właśnie od znajomej byliśmy paczkom na piwie i tak wyszło
że ja byłem kierowcą
-Jeśli mogę to chętnie odwiozę cie do domu
zgodziłem się z chęcią .Podczas gdy jechaliśmy wyczuwałem od niego coś czego nie idzie opisać ,
nie wiedziałem czy mam się go bać czy wręcz przeciwnie .Zaraz moment stary Ariel się niczego nie bał
rządziłem szkołą ,ale w jego towarzystwie był bezradny jak szczenię szukające matki.Ucieszył mnie widok domu
-Dzięki za podwózkę cześć
Nie usłyszałem nic tylko odjechał. |
W jakim celu użyłeś "zdań" napisanych dużą czcionką? Ani to nie pasuje, ani nic nie podkreśla. Ponownie, kropki i przecinki nie gryzą.
Ogólnie, przeczytałam trzy razy i nie wiem o co chodzi. Straszny dom, krew w szklance, trup, "dwie małe dziurki na szyi", które chyba miały oznaczać ugryzienie wampira. Nie czułam tutaj klimatu horroru, wręcz przeciwnie, ani ładu tutaj ani składu. Czyta się okropnie, bo chaos panuje niemiłosierny. Albo pisałeś to na szybko, bez przejrzenia tego jeszcze raz, albo...nie wiem. Temat nie przypadł mi do gustu.
Może jakby popracować nad stylem, niektóre fakty bardziej opisać, a nie przedstawiać ogólnikowo, coś by z tego było. A przede wszystkim na samym początku styl! Bo ciężko przez to przebrnąć. Zauważyłam jeszcze kilka błędów, ale nie chce mi się ich wytykać.
Nie chcę zniechęcać, ale proszę, przeczytaj to jeszcze raz i sam dojdź do odpowiednich wniosków.
Pozdrawiam!
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 19:17, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziekuje za odpowiedz.Większość błędów starłem się wykasować .A na pytanie jesli chodzi o krew i inne tego typu rzeczy dowiesz sie w kolejnej czesci jesli ją napisze.Pozdrawiam
A i przepraszam za błędy tak jak wspominałem to moje pierwsze opowiadanie i za każdą wypowiedz bede wdzieczny .Kolejna cześć bedzie napisana staranniej jeśli bedziecie chcieli przeczytać.I wyjaśni się wiele spraw.
(połączyłem posty - pisarek666)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3169
Przeczytał: 87 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 21:55, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Ja się nie będę czepiał, zapytam tylko, dlaczego tytuł (i nie tylko ten) po angielsku? To ma jakieś uzasadnienie? Snobizm? Głupota? W końcu tekst jest po polsku. Tytuł ma w ekspresowym tempie przekazać maksimum informacji o utworze. Język jest taką informacją. O czym? Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:46, 03 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziekuje za wypowiedzi poprawie opowiadanie i wstawie jeszcze raz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Sob 22:14, 05 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Czekam na kolejną część , fajnie się zapowiada
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:45, 19 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze niedługo zostanie dodana kolejna część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:56, 19 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Witam wszystkich poszukuje osoby do redagowania kolejnych części opowiadania proszę o odpowiedzi.
Zamieszczam drugą część opowiadania
Maciek puścił moją rękę, ale tak jakby chciał ją od siebie odepchnąć. Dobra koniec przedstawienia.
- Idziemy - rzuciłem, lekko zirytowany całą sytuacją.
Zawsze uważałem, że wróżby z ręki to wielkie bajki więc dlaczego byłem zły. Może, dlatego że miałem od dawna złe przeczucia. Właśnie ruszaliśmy w stronę szkoły, kiedy stanęliśmy słysząc odgłos silnika.
- No proszę - wtrącił Maciek oglądając się.
- Niezła bryka.
- Niezłe porsche - poprawił go Marcel.
Było to lśniące czerwone Porsche Boxster, z pomrukiem przejechało przez parking, poruszało się wolno szukając miejsca do zaparkowania, jak pantera podkradająca się pod ofiarę. Wreszcie auto się zatrzymało, otworzyły się drzwi. Spojrzeliśmy całą grupą na kierowcę .
- O boże - szepnęła Wioleta.
Dostrzegłem go, zgrabna sylwetka, chłopak miał na sobie dobrze dopasowane dżinsy, przylegały mu do nóg jak druga skóra, obcisły czarny T-shirt i czarną skórzaną kurtkę o niezwykłym kroju. Włosy miał ciemne jak węgiel, wyglądał jak młody bóg, który zszedł z nieba na ziemię.
- Kim jest ten zamaskowany facet - spytała Wioleta.
To była trafna uwaga.Ciemne okulary zasłaniały oczy chłopaka i wyglądały jak maska.
-Widzicie to Armani najnowsza kolekcja nie dość, że jest piękny to jeszcze ubiera się ślicznie.
Musiałem to przyznać był piękny, musi być mój.
- Ariel jak tak możesz mówić, ja nie mam chłopaka od dawna a poza tym może on nie jest gejem, tylko hetero - powiedziała Wioleta.
Chłopak zamknął samochód i poszedł w stronę szkoły. Ruszyłem za nim swobodnym krokiem, a wszyscy udali się za mną. Zirytowałem się, czy nie można się ruszyć by wszyscy nie deptali mi po piętach? Marcel pochwycił mój wzrok, wbrew własnej woli uśmiechnąłem się.
- Noblesse oblige - szepnął cicho Marcel.
- Co?
- Jeśli chcesz być królem, musisz liczyć się z konsekwencjami.
Zmarszczyłem brwi na tę myśl, wchodząc ze wszystkimi do szkoły. Znaleźliśmy się w szkole. Postać w dżinsach i skórzanej kurtce zniknęła w biurze dyrektora. Szedłem korytarzem, zwolniłem kroku obok drzwi dyrektora, były całe za szkła, więc było wszystko świetnie widać. Wreszcie przystanąłem i zacząłem czytać ogłoszenia wywieszone na ścianie obok drzwi. Wszyscy patrzyli się, co robię.
- Ładny widok z tyłu, nie łódź się on będzie mój, nie masz szans - powiedziała Karolina.
Kiedyś była moją najlepszą przyjaciółką, ale coś zmieniło się, kiedy powiedziałem o swojej orientacji. Wtedy zaczęliśmy ze sobą rywalizować, odwróciła się ode mnie. Po chwili odeszła, kiedy zauważyła, że moi znajomi idą w moją stronę. Wytężyłem słuch chciałem się dowiedzieć, dlaczego dyrektor pokazuje na jego dokumenty. Usłyszałem, że czegoś brakuje w jego dokumentach. Jeszcze raz przejechał palcem wzdłuż dokumentów i pokręcił głową. Chłopak zawrócił do wyjścia, ale przystanął, a kiedy dyrektor na niego spojrzał coś się zmieniło. Chłopak trzymał w ręce okulary patrząc na dyrektora. Po minucie dyrektor przejrzał dokumenty i stwierdził, że niczego nie brakuje. Po chwili odwrócił się i wyszedł od dyrektora z listą zajęć i szedł w kierunku klasy, w której miał zajęcia. Byłem wręcz rozczarowany, o co chodziło i o co chodzi z tymi okularami.
Minęła pierwsza lekcja, jak zwykle matma mnie dobijała, ale co zrobić, stanęliśmy na korytarzu całą paczką. Szedł w naszą stronę większość osób odwracała się od chłopaka, patrzyli wszędzie, tylko nie w jego stronę. Nie ruszyłem się z miejsca szedł prosto na mnie
- Przepraszam czy mógłbyś się odsunąć chcę przejść - usłyszałem z jego ust
- Tak oczywiście, ale jest jeden warunek powiedz mi, co robisz w mojej szkole i przedstaw się.
Nie rozglądając się popchnął mnie i poszedł korytarzem. Ledwie się oddalił a znów zaczęły się szepty. Byłem wściekły, myślałem jak mnie odepchnął nie patrząc mi w oczy. Z trudem dotarło do mnie, że dzwoni dzwonek. Marcel szarpnął mnie za ramię.
- Co
- Trzymaj, masz swój plan lekcji mamy teraz razem matematykę. Chodź.
Nie mogłem się skupić jak można mnie tak ignorować. Weszliśmy do klasy, każdy usiadł w ławce, po minucie wszedł nauczyciel.
- Witam wszystkich! Nazywam się Mariusz Wetner i będę was uczył matematyki. Jak wiecie mam zastępstwo za pana Adama, który nie będzie was już uczył.
- Dlaczego? - zapytała Wioleta.
- Jak wiecie nasze miasto zawsze było ciche i spokojne, ale coś się zmieniło. Zamierzam o tym mówić głośno, nie ma, czego ukrywać. Wasz nauczyciel nie żyje został zabity dziś rano, znaleziono jego zwłoki w parku. Policja myśli, że zaatakowało go zwierzę. Lecz ciało było wyssane z krwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 18:34, 19 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
damianek123 napisał: |
...
- Noblesse oblige - szepnął cicho Marcel.
- Co?
- Jeśli chcesz być królem, musisz liczyć się z konsekwencjami.
... |
Noblesse oblige (fr.) (wym. nobles obliż) – szlachectwo zobowiązuje (obliguje do szlachetnego postępowania); maksyma po raz pierwszy użyta przez pisarza francuskiego księcia de Lévis (1764–1830) w Maksymach i refleksjach.(Wikipedia)
Tutaj ta maksyma pasuje jak pięść do nosa i zacznij autorze korzystać z edytora tekstu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:40, 27 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za odwiedziny proszę o komentarze czy opowiadanie ma być kontynuowane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 19:15, 27 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Witam wszystkich zamieszczam teraz tylko wpis z pamiętnika Gabriela czyli nowego ,przepraszam że takie krótkie brak czasu ,kolejna część opowiadania będzie w następnym tygodniu
Drogi Pamiętniku
Od dawna nie pisałem w tobie, może dlatego, że chciałem się zmienić, ale nie mogę, wróciłem do tego miasta do Europy.
Poznałem kogoś, znaczy, spotkałem go uczucie, jakie mnie ogarnia, jest tym jakie miałem siedemset lat temu, kiedy zostałem przemieniony w wampira. Przemienił mnie Marcus moja pierwsza, najpiękniejsza miłość, jaką zaznałem. Po mojej przemianie mieliśmy zawsze być razem, ale to były tylko obietnice. Każdy ktoś zostaje przemieniony, zmienia się, ale ja byłem inny, zostałem sobą. Może Marcus liczył, że się zmienię, nie wiem, opuścił mnie.
Przez ten czas, kiedy byłem wampirem nie zaznałem miłości, nie poczułem nic. Do żadnego człowieka, bawiłem się ludźmi, hipnotyzując ich.
Ale coś się zmieniło, kiedy zobaczyłem, kiedy stał otoczony ludźmi na parkingu, serce mi stanęło, wyglądał jak Marcus. Pragnąłem podejść i się przywitać, ale nie mogłem, nie jestem człowiekiem.
To nie ma znaczenia, że poczułem to, co wieki temu, on jest człowiekiem, a ja jestem wampirem, potworem bez duszy.
Widzę, że on też chciał mnie poznać, wyczułem to kiedy byłem u dyrektora, a on stał pod drzwiami. Kiedy wychodziłem od dyrektora, zagrodził mi drogę, nie mogłem tego zrobić. Popchnąłem go wychodząc z korytarza.
Teraz muszę kończyć.
l
Gabriel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vide, cui fidas
Gość
|
Wysłany: Wto 23:40, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Brak tu jakiegokolwiek ładu. Po pierwszym odcinku myślałam, że coś z tego będzie. Cóż, pozory mylą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
damianek123
Adept
Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 23:02, 25 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Dzwonek zadzwonił i wszyscy wyszli z klasy. Przystanąłem w drzwiach przygryzając wargę i przypatrując się tłumowi uczniów, który przepływa przez korytarz. Po chwili zauważyłem jedną dziewczynę z grupy, która kręciła się po parkingu licząc na zdobycie popularności.
- Marta, podejdź - powiedziałem, a ta podbiegła jak szybko tylko mogła.
- Posłuchaj pamiętasz tego chłopaka rano?
- Tego z Porsche? Jak mogłabym zapomnieć?
- Potrzebny mi jego plan lekcji, natychmiast.
Marta zrobiła zdziwioną minę, a potem uśmiechnęła się i odeszła.
- Wiesz, naprawdę jesteś szalony - usłyszałem głos Wioletty
Czasem mogę wykorzystać to, kim jestem.
- Mamy teraz matmę chodź, bo się spóźnimy.
Matmę i całą resztę poranka pamiętam jak przez mgłę. Miałem nadzieję, że uda mi się go jeszcze raz spotkać. Ale nie pojawił się na żadnej z lekcji. Za to na jednej z lekcji był mój były chłopak Andrzej poczułem, że coś mnie zakuło w sercu, kiedy błękitne oczy z uśmiechem pochwyciły me spojrzenie. Teraz już wiem, że nigdy go nie kochałem. Nigdy między nami nic nie iskrzyło, chodziło tylko o sex. Nie było tego czegoś, co poczułem patrząc na nowego. W końcu zadzwonił dzwonek na lunch. Siadałem do ulubionego stolika w stołówce. Po chwili przyszła Wioleta z Maćkiem, a za ich plecami była Marta.
- Mam to -powiedziała wymachując kartką papieru kiedy siadała - Posłuchaj Ariel, chłopak chodzi ze mną na biologię nazywa się Gabriel Monel. Jest z Włoch i mieszka sam, wynajmuję dom na ulicy Kasztanowej. Pani Muriell próbowała go zmusić by zdjął okulary przeciwsłoneczne, ale się nie zgodził, mówił, że ma kłopoty z oczami.
Spojrzałem na jego plan lekcji okazało się że mamy razem ósmą lekcję, w-f.
Gabriel cieszył się, że ten pierwszy dzień w szkole się kończy. Chciał się wyrwać z tych zatłoczonych klas i korytarzy na parę minut. Od lat nie przebywał z tyloma ludźmi w jednym miejscu. Zwłaszcza jeden chłopak wyróżniał się wśród pozostałych, stał z paroma osobami w grupie, a właściwie na czele tej grupy. Jak na razie udało się mu przetrwać cały dzień, została ostatnia lekcja. Kiedy wszedł do szatni zaniemówił. Zobaczył go. Wyglądał jak Aureliusz, wampir, który go przemienił. Wyglądał jak on, ale nie było to możliwe wcześniej, kiedy przechodził obok dostrzegł podobieństwo. Ale wyglądali jak bliźniacy, teraz to dostrzegł.
Wszedł do szatni, spojrzał na mnie ze zdziwieniem, w oczach, jakby widział we mnie kogoś bliskiego, może brata, nie wiem. Śledziłem każdy jego ruch, kiedy zdjął koszulkę i spodnie, bez ubrania wyglądał jeszcze lepiej, brzuch był idealnie wyrzeźbiony, mięśnie na rękach świadczyły o tym, że dba o swoje ciało. Miał delikatny pasek włosów od pępka do samych bokserek.
Bardzo przepraszam za długość brak czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 23:54, 25 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Poprawiłem...
Kilka uwag natury technicznej - znaki interpunkcyjne, takie jak przecinki umieszcza się bezpośrednio po słowie i następnie oddziela je spacją. Takie są zasady w języku Polskim i proszę się do nich dostosować. W razie gdybyś nie załapał o co mi chodzi przedstawiam przykład.
Zwłaszcza jeden chłopak wyróżniał się wśród pozostałych ,stał z paroma osobami w grupie ,a właściwie na czele tej grupy . (Wersja twoja)
Zwłaszcza jeden chłopak wyróżniał się wśród pozostałych, stał z paroma osobami w grupie, a właściwie na czele tej grupy. (Wersja poprawna)
W dodatku zauważyłem, że nie wiesz jak wstawia się literę "ź". Dla twojej informacji podpowiadam, że do stworzenia tego znaku służy kombinacja klawiszy ALT+x.
Pozdrawiam
vergilius
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 23:54, 25 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lolek001
Adept
Dołączył: 08 Cze 2011
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Wto 3:47, 26 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Drogi Poprawiaczu;
w języku polskim przymiotnik "polski" pisze się z malej litery ( z wyjątkiem nazw własnych).
(przysłowie usunięte, pkt 4 regulaminu - pisarek666)
(dopisek usunięty - pisarek666)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|