|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mortiss
Adept
Dołączył: 24 Cze 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 14:53, 28 Sie 2013 Temat postu: Trzeba próbować |
|
|
Myślę, że każdy z nas ma coś, do czego ucieka, by zasięgnąć odrobiny relaksu. Dla mnie tym oderwaniem się od codziennej rzeczywistości była woda. Nie było istotne, czy deszcz, czy niemożliwy upał, woda od zawsze wprowadzała w mojej psychice harmonię. Tak było i tym razem. Aby nie słuchać kolejny raz dzisiejszego dnia kłótni rodziców, zabrałem wędkę i sprzęt, wsiadłem na rower i pojechałem nad zatokę. Pilichowice były jednym z moich ulubionych miejsc do spędzania czasu w ten sposób. To tu, swojego czasu, wraz z ojcem, wyciągałem największe ryby w swoim życiu. Wtedy denerwował się, że uczeń przerósł mistrza, bo potrafiłem wracać z trzema wymiarowymi szczupakami a on bez niczego. Miałem swoją sprawdzoną gumę i blachę na spinning i to była moja tajemnica. Dziś poziom wody był wyjątkowo wysoki. Obrzucałem pierwszą zatokę. Nic, jedynie multum zaczepów. W drugiej zatoce to samo. Na trzecią nie chciało mi się iść, szczególnie że zaczął padać deszcz. Usiadłem na piasku i założyłem słuchawki. To kolejna rzecz, bez której nie mogę żyć. Co tu dużo mówić. Podczas swojego dziewiętnastoletniego życia doświadczyłem wiele. Rodzice rozwiedli się gdy miałem rok, mimo to nadal ze sobą mieszkali. Ojciec, alkoholik, siał terror gdy tylko przychodził do domu po kolejnej libacji. Na początku byłem młody, głupi. Patrzyłem z boku jak najpierw bije matkę, a później czekała kolej na mnie. Z biegiem czasu zaczynałem rozumieć, co tak naprawdę się dzieje. Zaczynałem stawać w jej obronie. Mimo, że dostawałem wtedy za nią i za siebie, wiedziałem, że robię dobrze. Zawsze bolał mnie brak zainteresowania moimi ocenami w szkole. Ojciec często nie wiedział nawet, że zaczęły mi się wakacje. Matka natomiast zawsze mówiła, że mogło być lepiej. Jednak ja byłem zadowolony ze swoich wyników. Tym sposobem skończyłem technikum i zdałem egzamin, myślałem również by kontynuować naukę. Moje chęci rozwiały się, gdy matka zaczęła na mnie wyładowywać swoje emocje. Z upływem czasu byłem tak wykończony psychicznie, że z duszy towarzystwa, stałem się osobą cichą, stojącą na uboczu. Znalazłem pracę, straciłem kontakt ze znajomymi, którzy nawet nie zauważyli co się ze mną dzieje, zamknąłem się w swoim świecie. Co gorsza, bałem się przyznać sam sobie, że jestem gejem. W tak małym miasteczku ludzie wiedzą o sobie wszystko, dlatego nie chciałem ryzykować. Nawet nie próbowałem zrobić jakiegoś kroku w tym kierunku, spotkać się z kimś, czy cokolwiek. Byłem samotny, ale było mi z tym dobrze. Tak jest do dziś. Dlatego tak bardzo lubię szum wody, piasek pod palcami i świeże powietrze.
Przypomniała mi się pewna historia. Kiedyś miałem znajomego, z którym rozmawiałem o wszystkim. Znany był wszystkim w okolicy z niespotykanej umiejętności łowienia ryb. Bo jak można wytłumaczyć to, że doił największe sztuki, gdy inni siedzieli bez niczego? Nigdy nikomu nie powiedział jakie ma patenty. Miałem być pierwszy, ale niestety, nie zdążyłem. Szimano zachorował. Przez dwa miesiące zmienił się nie do poznania. Rak. Z dobrze zbudowanego mężczyzny został jedynie wrak człowieka. Gdy było już bardzo źle, na własne życzenie wypisał się ze szpitala. Chciał umrzeć w domu, we własnym łóżku. Powiedział, że widok żony choćby raz dziennie, krzątającą się po domu, wynagrodzi mu wszystko.
-Młody, masz minę jakby ci wąż wpełzł do tyłka i zdechł. Co cię gnębi?
Zapytał pewnego razu, gdy szliśmy przez pilicowicką tamę.
-Wiesz, życie jest ciężkie. Ciężkie i popieprzone.
-A no jest, ale tego nie ominiesz, trzeba nauczyć się żyć rzeczywistością a nie złudzeniami.
-To wiem. Szimano, mogę się wygadać? Tobie jednemu ufam, i wiem, że zachowasz wszystko dla siebie.
-Jeszcze się pytasz. Dzieciaku, znam cię od piaskownicy. Postaram ci się pomóc.
-No bo, od pewnego czasu, a raczej od dłuższego czasu... Nie wiem jak to ująć w słowa. Może zacznę inaczej. Kojarzysz Przemka? Mojego sąsiada. Często z nim się szlajałem kiedyś.
-Kojarzę, a nawet dobrze znam jego ojca. I co w związku z tym?
Wziąłem głęboki oddech.
-Szimano, jestem gejem, i za chuja nie wiem co z tym zrobić.
Zauważyłem że lekko się uśmiecha.
-Dobrze więc, a co ma z tym wspólnego ten Przemek, bo od niego zacząłeś?
-To ma wspólnego, że się w nim zakochałem, jakkolwiek może to dla ciebie śmiesznie zabrzmieć.
-Powiem ci coś. Kiedyś mój syn przekazał mi taką samą informację. Wyśmiałem go i wpierdoliłem mu tak, że do swojego pokoju się czołgał. Po pewnym czasie zrozumiałem, że tego się nie zmieni. Wyobraź sobie moje przerażenie, gdy po jakimś czasie przedstawił mi swojego...chłopaka. Ja, stary grzyb, musiałem się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Teraz już rozumiem więcej. Człowiek chyba jednak na starość nie głupieje, tak jak to co niektórzy mówią. Adam, myślę że mówisz mi to, bo problem nie leży w tym, że jesteś jaki jesteś, tylko w tym, do kogo skierowałeś swoje uczucie. Zgadza się?
-Można tak to ująć. Bo męczę się z tym wszystkim. Nie mogę zrobić kroku ani w jedną ani w drugą stronę. A nie mogę tak po prostu, z dnia na dzień, przestać cokolwiek czuć. To mnie powoli dobija.
-Słuchaj młody, życie mnie wiele nauczyło. Przede wszystkim tego, że nie należy rezygnować, nawet za cenę porażki. Życie jest krótkie, więc dlaczego nie ryzykować? Moje zdanie jest takie, abyś wyznał temu swojemu Przemkowi, że jesteś gejem. Wtedy zobaczysz jego reakcję. Następnie, jeśli będzie taka możliwość, możesz robić dalsze kroki.
-Jasne, tylko to nie jest takie proste. Zerwał ze mną kontakt, wiesz, pierwsza dziewczyna i te sprawy. Dzieli nas, można powiedzieć, bariera.
-Cierpliwości. Być może przyjdzie w łaskę. Zastanawiałeś się co będzie, gdy związek mu się rozsypie?
-No nie. Ale domyślam się. Dzięki Szimano. Jesteś wielki.
Dużo później myślałem nad tą rozmową. Szczerze? Dała mi bardzo dużo.
Dość często nie udawało mi się zachować swojej maski obojętności. Płakałem, mimo że było mi wstyd przed samym sobą. Jednak w taki sposób, by nikt tego nie dostrzegł. Tak było i tym razem. W deszczu nikt nie zwrócił by uwagi na kilka łez płynących po policzkach. Nie spieszyło mi się do domu. Gdyby był ze mną Przemek, przyjaciel od młodych lat, pewnie dał by propozycję, by wracać po namiot i zapasy i zostać na nockę. Ale jego już nie ma i nie będzie. Zerwał ze mną kontakt, gdy znalazł swoją pierwszą dziewczynę. Z moją pomocą. Okazało się, że to nie była tak do końca przyjaźń. Nawet wczoraj widziałem ich oplecionych jak bluszcz, przechodzących obok mojego domu. Nie mógłby zajrzeć? Ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości, gdy teraźniejszość dostarcza wystarczająco wiele trosk. Nie jestem histerykiem, ani rozchwianym emocjonalnie nastolatkiem. Ten okres mam już dawno za sobą. Mówi się, że każdy problem można rozwiązać, bądź też ominąć i zapomnieć o nim. Przekonałem się, że w niektórych przypadkach nie jest to możliwe. Spędziłem długie godziny nad analizą całej tej rzeczywistości. Doszedłem do pewnego ważnego wniosku. Jeśli ktoś mi nie pomoże, przegram. Byłem już całkiem przemoczony, deszcz przestał padać. Całe szczęście, że słońce zaczęło wyglądać zza chmur. Coś ścisnęło mnie za serce, gdy dotarło do mnie że wmawiam sobie niektóre fakty. Jak mogę nie wracać do przeszłości, gdy był w niej Przemek? Osoba, którą nie tylko kochałem jak przyjaciela, ale również jako mężczyznę. Często, przeglądając nasze wspólne zdjęcia, mam ochotę uderzyć głową w ścianę. Dlaczego nie podjąłem się ryzyka, by wyznać mu prawdę? Zrozumiał bym każdą reakcję. A ja, jak idiota, pomagałem mu szukać dziewczyny, bo nie potrafił sobie z tym poradzić. Był wręcz uroczy z tą swoją nieporadnością. Gdy często zostawał u mnie na noc, mogłem wyobrażać sobie nas, razem, patrząc na jego twarz. Chciałbym cofnąć czas. Może znalazł bym w sobie na tyle odwagi, by walczyć. Ale to jedynie moje fanaberie. W domu było spokojnie, dlatego od razu udałem się do swojego pokoju i poszedłem spać. On, łączący usta z moimi. A następnie dający mi w twarz. Za co? Nie wiem. Ale mimo wszystko jest to piękny sen.
Następne dni były jak zawsze monotonne. Praca, dom, sen. Rzadko kiedy znajdowałem czas by się zrelaksować, bo wracałem późno do domu. Jedynie w weekendy miałem trochę czasu dla siebie. Ale to i tak było nic. Przy robocie od rana do wieczora, często do nocy, chodziłem jak paralityk. Oczy miałem jak chińczyk, z braku snu. Ale nie wolno narzekać, gdy ma się możliwość pobytu z dala od domu, który był moim przekleństwem. Ten dzień był jedną, wielką porażką. Skończyłem pracę grubo po północy. Ledwo cokolwiek widząc przyjechałem do domu. Gdy tylko wszedłem, matka wcisnęła mi w rękę talerz kanapek i oznajmiła, że mam gościa. Nawet nie zastanawiając się kto to może być, zawlekłem się do siebie. Na łóżku znalazłem skulonego Przemka z flaszką wódki w ręce.
-Co jest? - zapytałem nie szczędząc na obojętności.
-Po ponad roku, zostawiła mnie. Stwierdziła że do siebie nie pasujemy. - wybełkotał.
Spojrzałem na butelkę. Brakowało około jednej trzeciej. Zawsze miał słabą głowę.
-Masz z tym tak duży problem? Nie moja sprawa. Wiesz co, wypierdalaj. -warknąłem wściekły na wszystkiego i wszystkich.
Przemek spojrzał na mnie tymi swoimi dużymi oczami w lekkim szoku. Odwrócił się tyłem do mnie a przodem do ściany i wyraźnie beczał. W tej chwili nie mogłem na niego patrzeć. Nie miałem zamiaru pocieszać go po stracie dziewczyny. Długi czas o mnie nie pamiętał, więc ja miałem zamiar zapomnieć o naszej domniemanej przyjaźni. Zszedłem na dół, wziąłem długi prysznic, zadzwoniłem do szefa, a równocześnie mojego wujka, że się spóźnię do pracy, by następnie położyć się spać, nie zwracając uwagi na leżącego w kącie łóżka Przemka, który nadal szlochał w poduszkę. Tak jak się spodziewałem, sen nie przyszedł. Złość minęła, a uczucia wróciły. Przemek, leży ze mną w jednym łóżku. Do oczu napłynęły mi łzy bezsilności. Miałem ochotę go wziąć w ramiona i mocno przytulić. Jednak brakowało mi odwagi. Mimo że Przemek był zalany w trupa i najprawdopodobniej nie zwrócił by na nic uwagi, obawiałem się. Pragnienie zwyciężyło z wahaniem. Przytuliłem się do jego pleców i niemal natychmiast zasnąłem.
Obudziłem się w tej samej pozycji. Ostrożnie usiadłem i zapaliłem papierosa. Totalnie nie wiedziałem co mam zrobić w tej sytuacji. Nadal traktować go jakbyśmy się nie znali, czy może wysłuchać i próbować zrozumieć. Przy końcu fajki stwierdziłem, że chyba wiem co zrobię. Przypomniały mi się słowa Szimano.
-Hej. Obudź się, zaraz muszę jechać do pracy.
Szarpnąłem lekko Przemka za ramię. Ten mruknął coś niewyraźnie, ale po chwili zreflektował się i usiadł przecierając oczy.
-Przepraszam za wszystko. Idiotycznie wyszło. Przepraszam, że przyszedłem.
Powiedział lekko spięty.
-Uspokój się. Być może za moment będziesz żałował, że tu jesteś. Mam już dość tej chorej sytuacji, dlatego powiem raz a wyraźnie, bo dużo mnie to kosztuje. Po pierwsze, jestem gejem. Po drugie, zakochałem się w tobie już dawno temu. Nie mogę dłużej z tym walczyć. Albo odejdź, i pozwól mi zapomnieć, albo zostań i zrób coś z tym. Na tą drugą opcję nie liczę. A spróbuj komukolwiek powiedzieć, to twoja słodka buźka nie będzie już taka słodka.
Przerwałem i odwróciłem wzrok. Stanowczo mnie poniosło. Nogi się pode mną ugięły. Przemek nie ruszył się z miejsca.
-Dylu, ty sobie jaja robisz?
-Wyobraź sobie że nie. A teraz wyjdź.
Jeszcze przez chwilę się wahał, po czym wyszedł bez słowa. Wykazałem się największą głupotą, jaką można sobie wyobrazić. Zadzwoniłem do wujka, że się nie pojawię w pracy. Nie był zły, po głosie słyszał, że coś jest nie tak jak powinno. Następnie zakopałem się pod kołdrę i ryczałem jak dziecko. Bardzo długo. Zacząłem podejrzewać sam siebie o chorobę psychiczną. A to milczenie było nieznośne. Gdy tylko się trochę opanowałem, wziąłem wędkę i pojechałem nad Bóbr. Trochę mnie to uspokoiło. Przesiedziałem nad wodą do późnego wieczora. Byłem gotowy następnego dnia stawić się w pracy.
-Adaś, co się stało że pracujesz od świtu? Od dziewiątej otwieramy, a Ty się tłuczesz chyba od piątej. -zagadnął wujek.
-Pierdolone zgniłe padło! -warknąłem i rzuciłem kluczem, aż przeleciał przez cały warsztat i zatrzymał się u stóp Pawła.
-Rozumiem. Może kielicha na poprawę humoru? -zapytał ostrożnie.
-Wyjdź mi stąd, bo zaraz ci tą flachę w dupę wsadzę, aż ci uszami wyjdzie.
Odparłem ze stoickim spokojem i kończąc papierosa wróciłem do pracy.
Piotrek nie pojawiał się przez dobre kilka godzin. I dobrze, bo miałbym się na kim wyżywać. Robotę na co najmniej cały dzień wykonałem do siedemnastej i od razu ruszyłem do domu. Dopiero na miejscu uświadomiłem sobie, że cały dzień nic nie jadłem. Odgrzałem sobie obiad i włączyłem laptopa. Nie wiem, co mnie ruszyło, ale zacząłem przeglądać zdjęcia. Często pojawiała się twarz Przemka. Uroczy. Gdyby nie ta jego nieporadność, miałby bardzo duże powodzenie ze względu na urodę. Brunet, o ciemnej cerze i mocno brązowych oczach. Wisienką na torcie była spora ilość pieprzyków. Uwielbiałem to. Mimo swoich siedemnastu lat, był świetnie zbudowany. Nie jeden raz miałem okazję widzieć go w samych kąpielówkach. Ja przy nim wyglądałem jak... trudno tu znaleźć porównanie. Niestety, jako dziecko byłem brzydki, i to mi zostało. Mam lustro, potrafię ocenić niektóre fakty. Gdyby nie moje gadane, byłbym mało lubiany. A było wręcz przeciwnie. Często wtrącając swoje zdanie, zawsze wiedząc co powiedzieć, zyskiwałem szacunek. Szkoda, że gdy wszystko wywróciło mi się do góry nogami, wszyscy, których uważałem za dobrych znajomych, okazali się przeciwieństwem. Mijały dni, przyszło lato, wakacje a nawet urlop, którego się nie spodziewałem. Pogada zawodziła. Wszystko jakby budziło się do życia opóźnione. Nawet grzyby zrobiły sobie wolne i nie chciały się pokazywać. Deszcz i chłód na przemian z upałem doprowadzały do szewskiej pasji. Na siłę szukałem sobie zajęcia. Rodzice byli w głębokim szoku, gdy zaczem doprowadzać dom do porządku bez próśb. Gdy miałem pewność, że noc będzie ciepła, udałem się na ryby na Żwirownie do Wojanowa. Musiałem przyznać, że samemu to nie to samo co z kimś towarzyszącym. Pierwsze co, to poszedłem nazbierać drzewa na ognisko. Gdy wróciłem, mało co nie wypuściłem wszystkiego z rąk. Oparty o maskę mojego auta stał Przemek z uniesioną brwią. Zwyczajnie zabrało mi słów.
-Chyba chcesz, żebym się jeszcze bardziej obraził. Gdybym nie zobaczył przez okno, że pakujesz do auta namiot, to bym się raczej nie dowiedział, że jedziesz na nockę.
-Obraził? Skąd wiedziałeś że tu?
Jęknąłem. To było chyba ponad moje nerwy.
-Wyciągnąłem wszystko od twojej mamy. Dylu, co jest z tobą? Najpierw dowiaduje się, że masz przede mną tajemnice, później nie raczysz przeprosić i zapominasz o moim istnieniu a teraz to? Zemścić się chciałeś? Jesteśmy kwita.
Zakończył z uśmiechem.
-Zemścić?
-Słuchaj uchem a nie brzuchem. A tak na poważnie, to byłem zły, ale też się bałem. A żeby nie ciągnąć tematu na sucho, proszę.
Podał mi puszkę Żubra.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, Przemysławie, że zabiję, zakopię, i nikt nie znajdzie twojego ciała?
-Być może domyślałem się, że czeka mnie taki los. Z drugiej strony, ty byś muchy nie skrzywdził, więc jestem spokojny o swoje zdrowie i życie.
-Wiesz co, język ci się wyostrzył. Od kiedy jesteś taki wygadany?
-Wiedziałem że się ucieszysz jak się zjawie. -odparł z uśmiechem.
I co ja miałem powiedzieć? Z jednej strony cieszyło mnie, że sprawa przybrała taki obrót. Z drugiej strony męczyła mnie niepewność, bo przez całą noc nie wspomniał o moim wyznaniu. Uznałem to jako znak, że akceptuje to, że jestem gejem, ale nic poza tym. Nie wiem czy nie wpadłem z jednego bagna w kolejne, jeszcze bardziej zdradliwe.
Ciąg dalszy za miesiąc.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mortiss dnia Śro 14:54, 28 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mew0
Adept
Dołączył: 27 Kwi 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 17:48, 28 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Przypadło mi do gustu. Opowiadanie w dużej mierze oddaje to z czym ja się borykam. Akceptacja samego siebie, zakochanie, własna odskocznia, miejsce które pozwala na przemyślenie pewnych spraw...
Szkoda, że musimy czekać aż miesiąc. ;/ Nie da się szybciej?
Pozdrawiam,
Krystian
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sospicy
Gość
|
Wysłany: Śro 18:07, 28 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Ponawiam pytanie poprzednika. Opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
mortiss
Adept
Dołączył: 24 Cze 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 20:27, 28 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za miłe słowa. Postaram się, jednak nic nie obiecuję. Moim wytłumaczeniem jest brak czasu.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Czw 20:20, 29 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne opowiadanie. Przyjemnie się czyta. No i oczywiście ciekawy jestem jak dalej potoczy się akcja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
subDaro
Adept
Dołączył: 01 Kwi 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 4:59, 30 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Tak mi się wydaje że miesiąc już minął, kiedy następna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mortiss
Adept
Dołączył: 24 Cze 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 21:25, 30 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Mam już kolejną część, ale jest za krótka i zbyt banalna. Dopiszę, poprawię, to wstawię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
subDaro
Adept
Dołączył: 01 Kwi 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 15:42, 14 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Jak długo jeszcze mamy czekać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mortiss
Adept
Dołączył: 24 Cze 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 20:43, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Wcale, proszę o przeniesienie do niezakończonych albo usunięcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|