|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 12:01, 25 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kurde chłopie nie rób nam tego i pisz dalej ja z niecierpliwością czekam na każdą kolejną część, bo jest to chyba njajlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałem!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
przystojniaczek022
Adept
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pią 14:48, 25 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
pisz dalej, już sie nie moge doczekac klejnej czesci
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 14:56, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Obudził mnie kaszel. Nie mój kaszel, tylko Gabrysia. Leżał na moim ramieniu, miał przymknięte oczy i pokasływał.
- Dzień dobry Rysiu - powiedziałem i zacząłem się przeciągać. - Dobrze się czujesz?
- Jakoś tak nie bardzo - odpowiedział zachrypniętym głosem.
Dotknąłem jego czoła. Nie było bardzo gorące. Ale ten kaszel nie dawał mu spokoju.
- Chyba się przeziębiłem.
- To przeze mnie - zabrałem winę na siebie. - Mogłem to przewidzieć. Powinniśmy szybciej wrócić z plaży.
- To nie twoja wina. Sam powinienem o siebie zadbać.
Usiadłem na łóżku i tuliłem go w ramionach. Był taki słodki. Bezbronny. Cały czas miał delikatnie przymknięte oczy. Jego ręce objęły moją szyję, tak jak dziecko obejmuje matkę. Mogłem tak siedzieć bardzo długo, ale musiałem mu jakoś pomóc.
- Zejdę na dół do recepcji - mówiłem - I poproszę o przyniesienie śniadania do pokoju. Zapytam też, gdzie jest apteka i pójdę kupić jakieś tabletki.
- Daniu, są święta. Apteka będzie zamknięta.
- To poproszę recepcjonistkę o jakieś proszki - powiedziałem i zacząłem się ubierać.
Zszedłem na dół i załatwiłem lekarstwa. Gabriel nie zjadł prawie niczego, połknął tylko leki i zasnął. Byłem na siebie wściekły. Wyciągnąłem go w taka daleką podróż, a on, w dużym stopniu z mojej winy się rozchorował. Siedziałem przy nim przez dłuższy czas i wpatrywałem się w jego twarz. Wcale mi się to nie nudziło. Uwielbiałem to robić. Cieszyłem się, że jest mi dane tak duże szczęście. Gdy zaczął się budzić, dłonią głaskałem jego dość rzadkie, ciemne włosy. Zdawało mi się, że mruczał. Widocznie było mu dobrze. Po jakimś czasie otworzył oczy. Uśmiechał się. Nie wiem, na czym polegał sekret jego uśmiechu. Śmiał się całą twarzą. Ustami, pięknymi, piwnymi oczami. Po prostu emanował radością. Tylko on potrafił się tak śmiać. Lekarstwa chyba mu pomogły, bo przestał tak strasznie kaszleć.
- Zepsułem nam cały dzień - zaczął mówić.
- Jak to zepsułeś? - zapytałem. - Ja jestem szczęśliwy, że mogę siedzieć przy tobie, głaskać cię, dotykać. Jestem tylko wkurzony na siebie, że dałem ci się przeziębić.
- Już nie przesadzaj. To nie twoja wina. A tak swoją drogą to bardzo dobrze głaszczesz.
Uśmiechnąłem się i wystawiłem mu język. Moją ręka powędrowała pod koc, którym był przykryty Gabryś. Myślał, że chcę się do niego przytulić. Ja jednak zacząłem go łaskotać. Wił mi się między moimi rękami, mówił, żebym przestał, nie potrafił opanować śmiechu. Wyglądał tak sympatycznie. Nie dało się go nie lubić. W końcu przestałem go torturować. Oboje usiedliśmy na jego łóżku. Wtuleni wpatrywaliśmy się sobie w oczy. On w moje, niebieskie, a ja w jego, piwne. Różniliśmy się nie tylko kolorem oczu. Mieliśmy zupełnie inną urodę, posturę, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają. Byłem takiego zdania.
Czas leciał nam na niczym i nadszedł już czas obiadu. Nie chciałem, żeby Rysiek schodził do stołówki i postanowiłem, że zejdę na dół i przyniosę nam posiłek. Wszedłem do kuchni. Stał tam tylko kelner. Spojrzał się na mnie dość dziwnie. Był młody i bardzo przystojny. Po chwili do mnie podszedł.
- Czy mogę czymś służyć? - zapytał.
- Chciałbym prosić o dwie porcje obiadowe do pokoju numer 24.
- A co? Ty i twój chłopak wstydzicie się przed ludźmi pokazywać swoją miłość? - zapytał bezczelnym tonem.
Zatkało mnie. Ten gnojek obraża mnie i Gabrysia. Podszedłem do niego i delikatnie go popchnąłem.
- Masz coś do nas? - zapytałem. - Przynieś nam obiad i się odczep.
- Spokojnie, nie to chciałem powiedzieć.
- Tak więc co chciałeś powiedzieć?
- Ja też... jestem inny.
- Proszę?
- Też jestem gejem. Pierwszy raz widzę w naszym hotelu parę gejów. Rozpoznałem was po zachowaniu w stosunku do siebie. Zbyt miłe jak na przyjaciół.
- Czego od nas chcesz?
- Niczego. Nigdy jeszcze nie miałem partnera - zagadywał mnie. - Może masz ochotę na szybki numerek? Twój chłopak o niczym się nie dowie.
W tym momencie stanąłem jak wryty. Mojego zdenerwowania nie potrafiły opisać żadne słowa. Nie mogłem się opanować. Podszedłem to chłopaka i uderzyłem go w twarz. Czułem się upokorzony. Jak on mógł przypuszczać, że zdradzę mojego kochanego Gabrysia. Wyszedłem z kuchni. Wkurzony wróciłem do pokoju. Próbowałem powstrzymać gniew, żeby Gabryś się niczego nie domyślił. Udało mi się. Po 10 minutach ktoś zapukał do naszego pokoju. Pomyślałem, że to ten kelner. Miałem ochotę jeszcze mu dołożyć. Otworzyłem drzwi i już miałem zacząć krzyczeć, gdy zorientowałem się, że obiad przyniosła nam jakaś młoda dziewczyna. Widocznie tamten nie chciał się już nam pokazywać. Z jednej strony cieszyłem się, że już jutro wyjeżdżamy. Nie będę musiał oglądać jego twarzy. Z drugiej strony wiedziałem, że będę musiał znowu rozstać się z Rysiem. Bałem się też rodziców i konsekwencji mojego postępowania. Ale w końcu czego nie robi się dla miłości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 20:27, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Więcej, więcej, więcej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rh+
Dyskutant
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Sob 20:51, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Tak. Więcej! Widzę, że na tym forum mamy masę ukrytych talentów pisarskich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WL
Debiutant
Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:41, 26 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Super opowiadanie.Czekamy na kolejne części!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
przystojniaczek022
Adept
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pon 17:42, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
czekam na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 19:55, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nadszedł dzień powrotu. Widziałem w nim prawie same wady. Wczesna godzina wstania. Chory Gabryś. Długa droga pociągiem. Zima. Śnieg. Reakcja rodziców. Rozstanie z Rysiem. To wszystko nie wyglądało najlepiej. Jedną pozytywną rzeczą był fakt, że już nigdy nie będę musiał oglądać twarzy tego „pożal się Boże kelnera”. Ogólnie ani ja, ani Gabriel nie byliśmy w dobrym nastroju. On z powodu choroby, ja z powodu kiepskiej wizji przyszłości.
Wreszcie doszło do opuszczenia pokoju. Było mi smutno, bo spędziłem tutaj bardzo miłe chwile. Zeszliśmy do recepcji i po zdaniu kluczy szybko wyszliśmy z budynku.
- Czemu ci się tak spieszyło do wyjścia? - zapytał Gabryś. - Nie podobało ci się?
- Nie, bardzo mi się podobało - nie wiedziałem, co powiedzieć- Chciałem wyjść na dwór. Duszno mi się zrobiło.
- Dobrze się czujesz? - wypytywał. - Może zaraziłeś się ode mnie?
- Nie, tam było za gorąco - zakończyłem temat.
Po niedługim czasie byliśmy na dworcu. Mieliśmy jeszcze kilka minut, więc poszedłem do toalety. Gabryś został ze wszystkimi torbami na jednej z ławek. Załatwiłem swoje potrzeby i wróciłem na miejsce.
Przez chwilę myślałem, że pomyliłem ławki. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy wszędzie gdzie patrzyłem, nie widziałem Rysia. Nieźle się zdenerwowałem. Chodziłem po dworcu i wypatrywałem go. W myślach krążyły mi pytania: „Co się stało? Gdzie jest? Przecież pociąg jeszcze nie nadjechał... ale dojedzie za cztery minuty!”. Przecież gdyby chciał coś załatwić, to poczekałby, aż wrócę. Po co miałby dźwigać nasze bagaże.
W tej chwili zorientowałem się, że wszystkie dokumenty miałem w plecaku. A plecak miał on! Pytałem kilku osób czy nie widziało takiego i takiego chłopaka. Nikt nie widział. Może po prostu nie chciał widzieć. Szukałem po wszystkich kieszeniach jakichś pieniędzy, aż tu nagle poczułem wibrację w spodniach. Z tego wszystkiego zapomniałem, że mam przy sobie telefon. Odebrałem. To był Gabryś.
- Hej, no gdzie jesteś? Pociąg zaraz odjedzie - mówił z zupełnym spokojem.
- Gdzie ja jestem? A gdzie ty jesteś? Szukam cię po całym dworcu - krzyczałem.
- Jak to gdzie? W pociągu.
- W pociągu?
- Podstawili go na stację pięć minut przed odjazdem. Pomyślałem, że zajmę już miejsca.
- Zaraz jestem - powiedziałem i rozłączyłem się.
Szybko pobiegłem na nasz peron. Faktycznie, pociąg już stał. Przez okno zobaczyłem Gabrysia. Poszedłem do niego.
- Dlaczego mi uciekłeś? - zacząłem. - Denerwowałem się.
- No tak. Nie wiedziałeś, gdzie jestem. Myślałem, że wpadniesz na to, że siedzę już w pociągu.
- Nie wpadłem.
Posmutniał. Chciał nam ułatwić życie i zaoszczędzić czas, a wyszło niefajnie. Widziałem, że coraz bardziej markotniał.
- Przepraszam. Chciałem dobrze - tłumaczył się.
- No co ty, nic się nie stało. W końcu ktoś wymyślił telefon - zaśmiałem się.
On też się zaśmiał. Jakoś nie potrafiliśmy się na siebie gniewać.
Po ponad trzech godzinach podróży dojechaliśmy do Poznania. Rysiu wysiadał tutaj, a ja jechałem dalej. Do Warszawy. Wiem, zrobiłem sobie niezłą wycieczkę po Polsce.
Nie mogliśmy się jakoś szczególnie żegnać. W przedziale byli ludzie. Musiał wystarczyć uścisk ręki. Mnie nie wystarczył. Jemu też raczej nie, ale co było robić. Gabryś zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Zdążyłem mu tylko powiedzieć, że zobaczymy się w Sylwestra. Miałem już pewien plan na niespodziankę dla niego. Później widziałem tylko machającego chłopaka, a później to już tylko miasto. Moje miasto. Praktycznie była nim Warszawa, ale w sercu zawsze będę Poznaniakiem. Wielkopolska, najlepszy region na świecie.
Zmęczony i smutny dotarłem do domu. Bardzo się denerwowałem. Ale... przecież byłem dorosły. Otwarłem sobie drzwi, przywitał mnie tylko pies. Z pokoju usłyszałem głosy rodziców.
- Wrócił nasz wczasowicz - krzyczał ojciec.
- Przestań, trzeba z nim poważnie porozmawiać - powiedziała matka i oboje do mnie podeszli.
- Gdzie byłeś? - pytał ojciec.
- Ze znajomymi. To wszystko przez to, że nie chcieliście mnie słuchać. Mówiłem wam, że nie chcę się tutaj przeprowadzać. Myślami i tak jestem w Poznaniu - tłumaczyłem się.
- Ale w święta powinieneś być z rodziną! - wykrzyknęła matka i rozpłakała się.
- Nie tak cię wychowywaliśmy - ojciec jej wtórował.
- Przepraszam, ale nie miałem wyjścia - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.
Położyłem się na łóżku i myślałem. Długo myślałem. O sobie, Gabrysiu, rodzicach. O tym, co zrobiliśmy. O tej całej sytuacji. Z jednej strony przyznawałem rodzicom rację, ale z drugiej broniłem siebie. Wiedziałem, że stawiając na swoim, zrobiłem dobrze. Po jakimś czasie przyszedł do mnie ojciec.
- Powiedz chociaż, że jechałeś do Poznania, taki szmat drogi, do miłości - zaczął i uśmiechnął się. Nie był już na mnie zły. Widocznie zrozumiał, że mam rację.
- Yyy... tak - powiedziałem prawdę.
- Znamy tą osobę? - wypytywał.
Nie miał zielonego pojęcia, że jestem gejem.
- Raczej nie.
- Może byśmy ją poznali?
- Raczej nie.
- Chcesz pogadać o zakochaniu? Wiesz, pierwszy raz i te sprawy - pytał mnie. Był spoko człowiekiem, ale miał wiele chorych zasad.
- Raczej nie.
- Nie, to nie - uśmiechnął się. - Ale dziewczyny to nic złego.- zakończył.
Nie odpowiedziałem. Nie chciałem teraz wyprowadzać go z błędu. Powinno zostać, tak jak jest.
Było już dość późno. Krótko pogadałem z Gabrysiem przez telefon i poszedłem spać. Cieszyłem się, że wszystko z rodzicami się wyjaśniło. Z Gabrysiem też było spoko. Naprawdę byłem szczęśliwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zol@
Dyskutant
Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Mazowiecki
|
Wysłany: Pon 20:41, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
To czekam na niespodziankę sylwestrową...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lolekodbolka
Adept
Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:37, 28 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
oj tak niespodzianka sylwestrowa
tylko nie każ nam czekać aż do sylwestra
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 10:24, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie, nie pozwolę. Za dużo pracy w to włożyłem. Tak na dobry początek tępienia tych, którzy to zrobili. Kolejna część
Piszczcie wszyscy tak jakby tego spamu nie było. Nie damy się zastraszyć. Pozdrawiam! Artek
---------------------------------------------------------------------
Nadszedł Sylwester. Już od kilku dni miałem obmyślony plan. Był diabelsko-misternie-okrutnie-zły. Rodzice przyjęli do wiadomości fakt, że Sylwka spędzam „z miłością”. Mnie to odpowiadało. Wcale nie kłamałem.
Około południa byłem w Poznaniu. Gabryś wiedział, że przyjeżdżam, ale nie wiedział o mojej niespodziance. Zaplanowałem ją dopiero na punkt - północ.
- Cześć- przywitałem się z Rysiem, gdy otworzył mi drzwi.
- No cześć, nie mogłem się już doczekać - odpowiedział i wciągnął mnie do mieszkania, zamykając za mną drzwi.
- Babci nie ma w domu - zakomunikował i podszedł do mnie.
Nie zdążyłem jeszcze zdjąć kurtki, a on chwycił moje ręce, przybliżył twarz do mojej i zaczął mnie namiętnie całować. Było mi tak dobrze. Nie poznawałem go. Nigdy nie był aż tak ostry. Musiał się bardzo stęsknić.
Po chwili, ocierając się o ściany, dobrnęliśmy do jego pokoju. Delikatnie pchnąłem go na łóżko, a sam usiadłem na jego nogach. Patrzeliśmy chwilę na siebie i wróciliśmy do pocałunku. Rękami masowałem jego brzuch. Zacząłem całować go po szyi. Rozsunąłem jego koszulkę tak, że widziałem całą klatkę piersiową. Może nie była pięknie wyrzeźbiona, ale dla mnie była boska. Ustami dobrałem się do jego sutków. Nie miałem w tym żadnego doświadczenia, robiłem to tak, jak uważałem za stosowne. Słyszałem pomrukiwanie Gabrysia. Było mu dobrze. Mnie też. Dojechałem aż do pępka. Wiedziałem, że zaraz będę musiał podjąć ważną decyzję. Zjechać niżej, czy wracać. Ustami muskałem już o spodnie chłopaka, gdy nagle on zerwał się na równe nogi.
To wszystko działo się tak szybko. W pierwszych sekundach pomyślałem, że bronił się, przed tym co robiłem. Chwilę później domyśliłem się, dlaczego tak szybko doprowadzał się do ładu. W drzwiach było słychać pobrzękiwanie kluczy. Pani starsza wróciła.
- Zachowuj się, jakby nigdy nic- uspokajałem go.
- Wiem, ty też.
- Dzień dobry, proszę pani - zachowywałem kulturę.
- To ty młody człowieku? Dzień dobry.
Kobieta chwilę na mnie patrzyła, ale zaraz weszła do kuchni. Musiałem wyglądać bardzo źle. Czerwony ze wstydu i z podniecenia. Było mi strasznie głupio. Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Usiadłem na łóżku Rysia. Drzwi od kuchni były zamknięte, więc on usiadł mi na kolanach.
- Było mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie było - mówił, tuląc się do mnie.
- Tak, mi też. Tylko szkoda, że nie wyszło - krzywiłem się.
- Dla mnie i tak było super. Dziękuję - powiedział i dał mi wielkiego buziaka w policzek.
Byłem z siebie bardzo dumny. Pierwszy raz poradziłem sobie w takiej sytuacji. Na dodatek Gabrysiowi wszystko się podobało. Strasznie urosłem w swoich oczach.
Dzień mijał, a my cały czas siedzieliśmy w pokoju Gabrysia. Wychodziliśmy, tylko żeby coś zjeść. Muszę przyznać, że jego babcia świetnie gotuje. Około godziny dwudziestej trzeciej zacząłem się zwijać. Musiałem przecież przygotować niespodziankę dla Rysia. On oczywiście nadal o niczym nie wiedział.
- Dobra, to ja lecę, o dwudziestej trzeciej trzydzieści pięć mam pociąg do Warszawy - zacząłem dość niespodziewanie.
- Co? Jak to? Ty jedziesz do domu? Mieliśmy być razem! Przecież możesz zostać u nas na noc - krzyczał.
- Nie, rodzice się na to nie zgodzili, muszę jechać - kłamałem go. Sam się dziwiłem, że można tak wiarygodnie kłamać.
Zabrałem swoją bluzę i bez słowa wyszedłem do przedpokoju. Pożegnałem się z Panią Starszą, zabrałem plecak i kurtkę i wyszedłem na klatkę. Gabryś wyszedł ze mną.
- Życzę ci, żebyś - zatrzymał się - Żebyś zawsze był ze mną.
- Nie obrazisz się - zapytałem - Jeżeli powiem nawzajem?
- Nie- zaśmiał się.
Pożegnaliśmy się dość mocnym uściskiem ręki i szybkim pocałunkiem. Wyszedłem na dwór i zacząłem przygotowywać niespodziankę.
Dokładnie o północy zadzwoniłem do Gabrysia.
- Hej, wyjrzyj przez okno - powiedziałem szybko.
- Co?
- Proszę.
Rozłączyłem się. Gdy tylko zobaczyłem postać w oknie Gabrysia, zacząłem odpalać race. Ustawiłem cały rząd petard pod samym jego blokiem. W rękach trzymałem pochodnie, a dookoła mnie strzelały fajerwerki. Były piękne. Gdy tylko pokaz się skończył, zobaczyłem, że postać zniknęła. Chwilę później Rysiu biegł już do mnie.
- Jesteś szalony - krzyczał z daleka.
Krzyczał z wielkim uśmiechem, więc się uspokoiłem.
- To wszystko dla ciebie.
- Dziękuję - wtulił się w moje ramiona.
Jednak szybko odskoczył. Uświadomił sobie, że spora gromadka ludzi ogląda ten cyrk. To była chwila, której nigdy nie zapomnę. Ten uśmiech Gabrysia. Uśmiech, którym mógł śmiać się tylko on. Uśmiech... prawdziwy.
- Pan pójdzie z nami - usłyszałem zza pleców.
- Słucham? - obejrzałem się.
No pięknie. Straż miejska. To się fatalnie wkopałem. Któryś z uprzejmie życzliwych sąsiadów musiał po nich zadzwonić.
Ubłagałem kolesi, żeby nie zabierali mnie na policję. Wypisali mi mandat, za zakłócanie spokoju. Super, dwieście złotych. Swoją drogą nie wiedziałem, że straż miejska może wystawiać mandaty.
Razem z Gabrysiem wróciliśmy do mieszkania. Na szczęście jego babcia niczego nie widziała.
- Czyli jednak kolega zostanie u nas na noc? - zapytała, widząc mnie.
- Tak - odpowiedział szybko Rysiek.
- Zaraz przygotuję mu posłanie. Będzie spał w twoim pokoju. Na podłodze.
- Dziękuję - odpowiedziałem.
- Chłopcy, co się działo przed blokiem? Sąsiadka powiedziała mi, że jakiś wandal wypuszczał race pod samymi oknami.
- Tak - powiedział Gabryś w zakłopotaniu - Coś się tam działo.
Weszliśmy do pokoju i przygotowaliśmy się do snu. Gabryś, mimo że wiedział, że mogłem narobić mu problemu, śmiał się z całej sytuacji. Był szalony tak jak ja. Ten nocy nie zdarzyło się nic więcej, ale to była pierwsza moja noc u Gabrysia w domu. Rozmawialiśmy prawie do rana, później poszliśmy spać. Śnił mi się on, mój Rysio.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 12:10, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Fajnie, fajnie Znów się nie mogę doczekać dalszej częsci..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 0:58, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
czekamy ;d
|
|
Powrót do góry |
|
|
kris59
Adept
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 16:17, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedy dalsza część??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 17:48, 07 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Chyba już nie będzie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|