|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 0:01, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
vergilius napisał: |
...Czy to opowiadanie jest aż tak złe, że zbiera takie baty? Czy po prostu jestem chłopcem do bicia |
Nie jesteś chłopcem do bicia, nie tak odbieraj słowa krytyki. Przyczyna jest bardzo prozaiczna: napisałeś "W zdrowiu i w chorobie".
Teraz każdy, kto tu regularnie bywa, ma po prostu pewien odnośnik, porównuje i stąd ta krytyka!
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 14:05, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Arku, opowiadanie jest przednie! Wciąga maksymalnie i nie daje spokoju w oczekiwaniu na dalsze losy Michała. Kiedy następna część?
Pozdrawiam, Bartek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 18:18, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Bartku, powstaje Kiedyś zapowiadałem przybliżoną datę dodania kolejnej części. I jako że zazwyczaj terminów nie dotrzymywałem to teraz tego robić nie będę. Musisz po prostu wykazać się cierpliwością
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 18:18, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 2:01, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
chomiccerro napisał: |
Arku, lepiej przyznaj, że mnie nie lubisz i dlatego się nade mną pastwisz hehe
A tak serio to trzymam kciuki za połamanie pióra na tym opowiadaniu Kupię Tobie nowe, obiecuję
Pozdrawiam ze śnieżnego Poznania, Bartek |
Arku moja cierpliwość się kończy
(Bartku przypominam o funkcji Edytuj/Zmień punkt 5 regulaminu, pisarek666))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Wto 20:38, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bartku, zarówno Ty jak i wszyscy czytający musicie przyjąć moje serdeczne przeprosiny. Ostatnio dużo pracuję i w domu często jestem gościem, stąd brak czasu. Obiecuję jednak, że w ciągu najbliższego tygodnia lub dwóch dodam kolejną część opowiadania.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vide, cui fidas
Gość
|
Wysłany: Wto 21:18, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Trzymamy za słowo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jacob
Adept
Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Opolskie
|
Wysłany: Sob 14:16, 23 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Czekamy i czekamy...Weź się w końcu zlituj i wstaw tą kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 15:30, 23 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Dokładnie, tak jak pisze Jacob. Arku litości
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Sob 21:36, 23 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
będzie jutro wieczorem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jacob
Adept
Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Opolskie
|
Wysłany: Sob 22:16, 23 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Trzymam Cię za słowo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 1:27, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się cudowny, niedzielny wieczór Dzięki Arek!
Pozdrowionka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Nie 16:28, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję , że się doczekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 19:06, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
To niedużo, ale miałem wiele, wiele innych ważnych rzeczy na głowie. Przepraszam.
III
-Mamo!- krzyknąłem gdy tylko wszedłem do domu.
-Mamo, gdzie jesteś? – zapytałem, lecz nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Zaniepokojony postanowiłem przeszukać każde pomieszczenie w mieszkaniu. Nauczony doświadczeniem wiedziałem, że mogło stać się coś złego. Z hukiem wpadłem do jej pokoju. Zobaczyłem, że leży w swoim łóżku zwinięta w pozycję embrionalną. Podszedłem bliżej.
-Mamo, co się stało?- zapytałem. Miała podpuchnięte oczy, długo płakała.
-Nie zrobiłam nawet obiadu.
-Słucham? –zdziwiłem się nagłą zmianą tematu.
-Nie mamy ani grosza. Nawet złotówki by kupić kilka ziemniaków. – ciągnęła mama. Teraz zrozumiałem o co chodzi. - To wszystko moja wina.
-Nie mamo. Dobrze wiesz, że to ja wszystko zacząłem. Nie zapytałem się o twoje zdanie. To tylko i wyłącznie moja wina. – odpowiedziałem i mocno ją przytuliłem.
-Podjąłeś jedyną słuszną decyzję i jestem z ciebie dumna. – szepnęła mi do ucha – Trudno jest mi się tylko przyzwyczaić.- siedzieliśmy tam kilka chwil po czym przypomniało mi się, że miałem jej do powiedzenia coś ważnego.
-Mamo dostałem pracę! I nawet zaliczkę – powiedziałem i wręczyłem jej do ręki 200zł. Bardzo się ucieszyła i mocno mnie wyściskała. Wypytała o każdy szczegół mojej nowej pracy, po czym rozchmurzona wyszła z łóżka i czym prędzej udała się na zakupy.
Wiedziałem że to dla niej trudny, nie wiem czy nawet nie najtrudniejszy okres w życiu. Miała wszystko, piękny dom, pieniądze, samochód i rodzinę. Straciła to z dnia na dzień i musiała przywyknąć do roli uciekinierki. Z pewnością było jej ciężko i ja to dostrzegałem. Była jednak silną kobietą i starała się znosić wszystkie przeciwności jakie przynosił jej los. Za to ją podziwiałem.
Prawdę powiedziawszy ja wcale nie czułem się lepiej niż ona. Ledwo starałem się zachować jakąkolwiek równowagę psychiczną. Czasami wychodziło mi to tragicznie. Człowiek nie może tak szybko zmieniać rzeczywistości w której żyje. Próbowałem trzymać się kupy i swoim optymizmem dodawać otuchy mamie. Tylko wzajemnie się wspierając mieliśmy szansę na przetrzymanie tego kryzysu.
Kiedy mama robiła zakupy ja postanowiłem się trochę pouczyć. Dawniej byłem dobrym uczniem, jednak z czasem straciłem zapał do zdobywania wiedzy. Ciągłe zmiany szkół raczej nie pomagały. Nauka wychodziła mi średnio. No ale cóż, byle zaliczyć i do przodu. Matematyka pochłonęła mnie na kilka godzin. W międzyczasie wróciła mama, ugotowała pyszną kolację którą razem zjedliśmy żartując i się śmiejąc. Bardzo lubiłem te chwile oderwania od rzeczywistości. Pozwalały nam przez sekundę poczuć się jak gdyby nic się nie stało. Po posiłku chwilę jeszcze porozmawialiśmy, by w końcu pożegnać się i udać do swoich pokoi na nocny spoczynek.
W życiu nie doświadczyłem czegoś tak bolesnego. Potworny promieniujący ból rozchodzi się po całym moim ciele. Krzyczę jak wariat starając się poinformować kogokolwiek o tragedii jaka się odbywa w tym ciemnym zaułku. Napastnik trzyma mnie przyciśniętego do ściany. Szczerzy zęby w sadystycznym uśmiechu. Chcę go uderzyć lub podrapać, jednak powoli tracę czucie w rękach. Opadam z sił. Ostrze noża wychodzi z mojego brzucha powodując duży upływ krwi. Kręci mi się w głowie, niewyraźnie widzę. W ostatniej chwili świadomości czuję, że opadam na ziemię.
Zamykam oczy i odpływam w wieczną ciemność.
Śnię. O wszystkich dobrych rzeczach, jakie w życiu mnie spotkały. A więc tak wyglądają zaświaty? Czyżbyśmy przenosili się w miejsca, które kojarzą nam się ze szczęściem? Patrząc z tej perspektywy śmierć nie była aż taką tragedią…
Czuję jednak nagły wstrząs. Marzenia stają się niewyraźne, zamazują się, by w końcu zniknąć. Otwieram nagle oczy i widzę nachylającą się nade mną osobę. Jest potwornie jasno, trzęsie, słychać syrenę. Wpatruję się w osobę, jednak jedyne co widzę to ciemna sylwetka na tle bieli.
-Mamy go! – krzyknęła postać – Dodaj gazu, nie wiem na ile wrócił! –powiedział po czym odwrócił głowę w moim kierunku – Nie martw się kolego, wyciągniemy cię z tego.- głos miał w sobie anielską delikatność, był ukojeniem. Nie wiem dlaczego, ale w końcu poczułem się bezpieczny.
-Trzymaj się młody, już niedaleko – po raz kolejny mężczyzna dodał mi otuchy. Ja całkowicie się mu zawierzyłem i zasnąłem.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek. 3:06. Dokładnie ta sama godzina, od prawie dwóch tygodni. Zawsze wybudzałem się z tego piekielnego koszmaru o 3:06. To już chyba fatum, które nie opuści mnie aż do śmierci. Cały spocony wstałem i poszedłem się przebrać. Doskonale wiedziałem, że tej nocy, jak każdej poprzedniej, nie zmrużę już oka. Złapałem pierwszą lepszą książkę i począłem ją czytać.
Budzik zadzwonił o siódmej wyrywając mnie z lektury czternastego rozdziału. Książkę odłożyłem na półkę, złapałem wczoraj spakowany plecak i poszedłem do kuchni. Tam jak zwykle czekała na mnie mama. Na stole leżał świeży pachnący chleb, gorące kakao, dżem i krem czekoladowy. Myślałem, że się rozpłaczę. Nie widziałem tak suto zastawionego stołu od wielu miesięcy.
-Widzę, że dobrze zainwestowałaś pieniądze- powiedziałem dając jej całusa
-Wiedziałam, że będziesz zadowolony. Siadaj i wcinaj. – powiedziała. Posłusznie wysłuchałem jej rady i zacząłem konsumować wszystko co było w zasięgu moich ramion. Po kilku chudych tygodniach, kiedy niedojadałem tak bogate i pożywne śniadanie było sporą odmianą. Kiedy niemal wszystko wylądowało w moim żołądku, cały ociężały wstałem, pożegnałem się z mamą informując jednocześnie, że dziś wrócę później w związku z świeżo znalezioną pracą i wyszedłem do szkoły. Nabrałem sił i spacerek wydał mi się nawet przyjemny. Rozkoszowałem się promieniami porannego słońca i śpiewem ptaków. Niesamowite jak bardzo dobre śniadanie wpływa na ludzkie samopoczucie. Od wielu wielu dni tak dobrze się nie czułem. Ten przyjemny czas jednak szybko się skończył bo dotarłem pod budynek szkoły. I cały ten błogi nastrój prysł. Czułem, że moi nowi „koledzy” nie są zachwyceni moją obecnością. Dawali mi to do zrozumienia niemal przez cały czas – pogardliwe spojrzenia, drwiny, dwuznaczne uwagi. Bolało mnie to jak cholera, dlatego starałem się zawsze zamykać w skorupie obojętności, ignorować te działania. Dziś, tak samo jak wczoraj postanowiłem wykorzystać tą strategię. Starłem uśmiech z twarzy, spuściłem głowę, założyłem kaptur, wsadziłem ręce do kieszeni i wszedłem do budynku.
Przy portierni czekał Mateusz. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł.
-Cześć – wypalił.
-Cześć – odpowiedziałem.
-Co tam? – zapytał.
Spojrzałem na niego podejrzliwie. Jeszcze nie skapował, że niechętnie o sobie mówię?
- Spoko. – wydusiłem i zerknąłem na jego twarz. Miał wydatne kości policzkowe, dziecięcą cerę , średniej długości czarne włosy. Był szczupły i wysoki. W moim typie.
-Małomówny jesteś. – lakonicznie zauważył.
-Co ty nie powiesz? – odparłem z nutą sarkazmu. Zatrzymałem się. – Czego ty właściwie ode mnie chcesz? Łazisz za mną od trzech dni, nie dajesz mi spokoju. Prosiłem cię, żebyś się odczepił.
Powiedziawszy to odszedłem, następnie skręciłem w lewo i wszedłem do toalety, która okazała się pusta. Stanąłem przy jednym z pisuarów i w spokoju załatwiałem swoją potrzebę fizjologiczną.
-Ja chcę się tylko zaprzyjaźnić – usłyszałem głos za plecami. Aż się wzdrygnąłem. Mateusz podszedł do pisuaru obok, rozpiął rozporek i robił to co ja. Wokół było sześć pisuarów, a on wybrał ten obok mnie.
-Dlaczego? Mało masz kolegów w klasie? – zapytałem spoglądając na jego twarz.
-No tak, ale jesteś nowy i musi ci być trudno więc postanowiłem…
-Daruj sobie, nie potrzebuje twojej litości. – powiedziałem i odwróciłem wzrok. Zakończyłem, zapiąłem rozporek i poszedłem umyć ręce.
-Ale ja nie chcę robić tego z litości. Po prostu będzie ci łatwiej się zaadoptować. – wyznał pojawiając się nagle za moimi plecami.
-Jakoś dam radę. Nie takie gówno przeżywałem. – odparłem patrząc w jego lustrzane odbicie.
-Chryste, daj się polubić! – wycedził przez zęby. Odwróciłem się i ze zdziwieniem się w niego wpatrywałem.
-Dlaczego tak ci zależy?- zapytałem, bo nie miałem najmniejszego pojęcia skąd ta nieodparta chęć nawiązania kontaktów.
-Mam swoje powody – odburknął lekko speszony. Ja wycierając ręce chwilę patrzyłem mu w oczy.
-A mówią, że to ja jestem walnięty. – powiedziawszy to wyrzuciłem papier do kosza i wyszedłem.
To było dziwne. W zasadzie nie wiedziałem jak się zachować, bo to była dla mnie całkiem nowa sytuacja. Nikt nigdy nie próbował tak desperacko się ze mną zaprzyjaźnić. Spoglądając na wszystko z tej perspektywy wydawało mi się że potraktowałem Mateusza dość chłodno. Chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie wrócić i go nie przeprosić. Ostatecznie jednak porzuciłem ten pomysł. Postanowiłem za to pozwolić mu się zbliżyć choćby dlatego, by sprawdzić dlaczego tak bardzo mu zależy.
Dzień minął bez większych utrudnień. Wczorajsza nauka matematyki się opłaciła. Dziś z niezapowiedzianej kartkówki ocenianej na cito dostałem ocenę dobrą. Z innymi przedmiotami wcale nie było gorzej.
Mateusz nie zbliżył się do mnie ani razu, jednak ciągle mnie obserwował. Czułem jego spojrzenie na moim karku. Za każdym razem, gdy podnosiłem wzrok on się we mnie wpatrywał. Czułem się przez to niekomfortowo. Postanowiłem coś z tym zrobić. Gdy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji szybko wyszedłem z budynku. Mateusz tuż za mną. Przeszedłem jakieś 20m, po czym zatrzymałem się i odwróciłem. Nie spodziewał się takiego ruchu.
-Co ty wyprawiasz? – zapytałem.
-Jak to co, nie widać? Idę. – odpowiedział
-Przestań pieprzyć – odparłem – świdrujesz mnie wzrokiem cały dzień. Myślisz, że tego nie czuć?
Mój stalker lekko się speszył. Nie wiedział co powiedzieć, więc go wyręczyłem.
-No dobrze. Chodź. – wypaliwszy to odwróciłem się na pięcie i zacząłem iść. Po chwili zorientowałem się, że Mateusz mi nie towarzyszy. Zatrzymałem się i odwróciłem. On nadal stał w tym samym miejscu.
-No co jest?- zapytałem.
-Nie żartujesz sobie?
-A widzisz żebym się śmiał? – powiedziałem i rozłożyłem ręce. – Idziesz czy nie?
-Okej – odparł. – Ale gdzie idziemy?
-Na piwo. Aha, ty je stawiasz.
Idąc prawie nie rozmawialiśmy. Próbowałem coś zagadać, jednak ciągle odpowiadał mi pojedynczymi słowami. W końcu zamilkłem i szedłem przed siebie. Ten spacerek nie trwał długo, już po piętnastu minutach byliśmy pod pierwszym lepszym pubem.
-Wchodzimy? –zapytałem. Michał się nie odezwał, wzruszył ramionami i wszedł do środka. Usiedliśmy przy stoliku, po czym podszedłem do kontuaru zamówić piwo. Po chwili wróciłem z dwoma kuflami pysznego, zimnego trunku. Michał wziął łyk, po czym wstał i zdjął bluzę. Podnosząc ręce do góry podwinęła się nieco podkoszulka, a moim oczom znów ukazał się biały opatrunek.
-Po czym to? – zapytałem kierując wzrok na jego twarz. On usiadł, wziął łyk piwa i powiedział.
-Przyjdzie czas, w którym się dowiesz.
-Dlaczego jesteś taki tajemniczy?
-Mam swoje powody – powiedział cytując moją wypowiedź z rana, przy czym się uśmiechnął.
Na chwilę zapanowała cisza, którą postanowiłem przerwać.
-Nie wiem czy cokolwiek z tego wyjdzie, ale mam zasadę, zgodnie z którą mówię coś każdemu kogo poznam. Tak, żeby później nie było niedomówień.
-A co to takiego?- zapytał.
-Jestem gejem. – zrobiłem chwilową pauzę, żeby dostrzec jego reakcję – Wybacz, że tak bezpośrednio, jeżeli tego nie akceptujesz to sobie pójdę, po prostu wolę to powiedzieć od razu.
Michał patrzył na mnie przez kilka sekund po czym powiedział:
-Nie mam z tym żadnego problemu. Dopóki nie zaczniesz mi się dobierać do majtek – dodał uśmiechając się szeroko.
-Obiecuję, że nie będę – opowiedziałem śmiejąc się.
Rozmowa przy piwie trwała dobrą godzinę. Dowiedziałem się, że to już któraś z rzędu przeprowadzka i zmiana szkoły. Powodów tych częstych wojaży zdradzić nie chciał, choć mocno naciskałem. Tak samo było z pytaniami o genezę rany na brzuchu – były po prostu ignorowane. Michał wspomniał jednak, że kiedyś się wszystkiego dowiem. To dobry znak. Mnie najbardziej jednak cieszyło, że nie przeszkadzała mu moja orientacja. Kto wie, może zostaniemy nawet przyjaciółmi?
Kiedy tak rozmawialiśmy do lokalu weszło dwóch mężczyzn w skórzanych kurtkach. I wtedy stało się coś niezwykle dziwnego i niepokojącego- gdy Michał tylko ich dostrzegł na chwilę zamarł, a na jego twarzy pojawił się wyraz autentycznego przerażenia. Nim się spostrzegłem mój towarzysz zanurkował pod stół.
-Michał, co ty wyprawiasz? – zapytałem.
-Zamknij się! – syknął – Nie mogą mnie tu zobaczyć.
-Kto? Ci w kurtkach? – dociekałem
-Przymknij się!
Mocno zdziwiony zastosowałem się do jego uwag. Jego kufel przysunąłem do siebie, by w razie czego powiedzieć że to mój. Kątem oka obserwowałem dwóch gości. Podeszli do lady i rozglądali się po całym obiekcie. Przez chwilę ich wzrok zatrzymał się na mnie. Serce zabiło mi mocniej, jednak po chwili przenieśli go na kogo innego. Odetchnąłem z ulgą, gdy przestali się rozglądać, powiedzieli do siebie kilka słów i wyszli.
-Poszli sobie – szepnąłem. Gdy tylko to powiedziałem, Michał wynurzył się spod stołu. Był naprawdę wystraszony.
-Co to było?- zapytałem
-Popełniłem wielki błąd. Nie powinienem pozwolić ci się zbliżyć… - mówił do siebie roztrzęsiony.
-Michał, przerażasz mnie. Kim oni byli?
-Co oni tu robią? Jak mnie znaleźli?- szeptał do siebie jakby był w amoku. Złapałem go wtedy za ramię.
-Opanuj się. Oddychaj powoli. – próbowałem go uspokoić. Spojrzał na mnie. – Kim oni byli?
-Ich bardzo bliski znajomy zrobił mi to – powiedział po czym uniósł podkoszulkę ukazując opatrunek – Polują na mnie, chcą mnie zabić.
-Chryste, coś ty nabroił? –zapytałem zszokowany.
-Nie pora teraz opowiadać – wyznał ubierając bluzę – Właśnie dlatego trzymałem cię na dystans. Nie możesz być blisko mnie, grozi ci niebezpieczeństwo. Zapomnij o mnie, to dla twojego dobra. – powiedział , złapał plecak i najnormalniej w świecie wyszedł.
Chryste, Chryste, Chryste… szeptałem do siebie próbując pojąć co przed chwilą się wydarzyło. Bezsprzecznie widziałem przed chwilą Bułę I Lincolna. Co oni tu robili? Na drugim końcu Polski? Już nigdzie nie jesteśmy bezpieczni. Odczuwałem przytłaczającą bezsilność, wiedziałem że mój los jest praktycznie przypieczętowany. Gdzie bym się nie ukrył, gdzie bym nie uciekł – znajdą mnie i w końcu zabiją. Idąc moje myśli krążyły tylko wokół tej sprawy. Niemal całkowicie zapomniałem o spotkaniu z Mateuszem, na którym wyznał mi swoją orientację. Ja sam nie wiedziałem czym jestem – homo, czy hetero. Wprawdzie podobały mi się dziewczyny, ale jakoś lepiej mi w męskim towarzystwie. Dodatkowo gdy dostrzegam ładnego chłopaka to zawieszam na nim oko podziwiając jego urodę. A taki właśnie był Mateusz. Urodziwy. Lubiłem na niego patrzeć. Wielka szkoda, że musiałem z nim zerwać kontakty. Niestety to było konieczne.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Nie 19:07, 24 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Nie 19:27, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Świetne
Tylko czemu tak mało, znowu zostawiłeś nas w stanie zawieszenia.
Zlituj się, postaraj się napisać dalszą część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 19:41, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bimax45
Około 2200 słów. To moja norma, musisz się przyzwyczaić Poczytaj inne moje opowiadania - tam odcinki są mniej więcej tej samej długości
Następna część na pewno będzie szybciej.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|