|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 22:12, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Zaczyna się robić ciekawie. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 23:44, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Cóż, Rory, cynik i brutal, a na dodatek Szkot (!) pochodzi z czasów, kiedy do brytyjskiej policji nie przyjmowano po Oksfordzie. W jego mniemaniu zrobił co należało i nie mógł więcej (to znaczy mógł ale mniejsza o szczegóły). Załatwił sprawę po koszarowemu. Ale dobrego serca nie sposób mu odmówić Johnowi to się najwyraźniej spodobało i nie wiadomo, co będzie dalej...
Tak na marginesie, znając realia policji brytyjskiej, gdyby Rory napisał raport na "złe spojrzenie" Johna, miałby duże szanse na wygranie sprawy. Tego sytuacje bywały i opisywała je prasa. Pozdrawiam z zachodniej części Europy.
BTW Zgadnij Tomeck, którą postać lubię najbardziej i którą mi się najlepiej tworzy? Wcale nie Szymon (choć w życiu to właśnie on), nie lekko memłowaty John a Rory właśnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 0:31, 21 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 13:34, 21 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
42.
Nowy Targ
Janusz trzymał w ręce przesyłkę, i, nim ją otworzył, obejrzał dokładnie ze wszech stron, nawet przyłożył do ucha. Domyślał się, kto ją nadał, ale zastosował wszelkie środki ostrożności. paczka, wielkości zwykłej książki nie była zaopatrzona w żaden list przewozowy i adresowana komputerowym wydrukiem ze zwykłej drukarki. Otworzył pudełko. We wnętrzu znalazł przedmiot troskliwie opatulony w folię z bąbelkami i kartkę. "Tata, nie ruszaj tego, nie otwieraj, po prostu schowaj w bezpieczne miejsce, najlepiej ciemne, w miarę ciepłe, ale nie za bardzo, suche i z dala od jakichkolwiek urządzeń. Później ci wszystko wytłumaczę. Szymon".
To nie było zupełnie w stylu Szymona, toteż zamiast uspokoić się, zdenerwował się jeszcze bardziej. Uporawszy się z taśmami klejącymi dostał się do środka po czym wyjął czarny podłużny przedmiot. Nie będąc biegły w komputerach, domyślał się jedynie, że jest to jakiś nośnik informacji i najchętniej obejrzałby jakąś zawartość, nie wiedział jednak, jak się za to zabrać. Oczywiście najsensowniejszych informacji mógłby udzielić Szymon, tyle, że już tego nie zrobi. Postanowił się tymczasowo zastosować do wskazówek, przekonany, że czas i tak przyniesie rozwiązanie problemu. Ponownie zapakował tajemniczy przedmiot i wsadził na dno szafy z ubraniami. Przypomniał sobie, że pozostała mu inna rzecz do zrobienia. Włączył komputer i rozpoczął poszukiwanie Wojciecha.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 17:35, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Czw 16:12, 21 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
43.
Northampton
Gdy się obudził, odruchowo sięgnął po komórkę. Nieco rozczarowany skonstatował, że nie zawierała żadnych nowych prób rozmów ani esemesów. Podświadomie łudził się, że Wojciech odezwie się do niego. Cóż, wypada tylko poczekać, a jeśli będzie milczał, złoży mu się wizytę wieczorem. W tym momencie uprzytomnił sobie, że oczekiwanie na jakiś krok ze strony tego Polaka jest co najmniej nadużyciem z jego strony. Nic sobie nie obiecywali, ich rozmowy ledwie przekroczyły służbowy poziom, być może Wojciech dalej je tak traktował.
- No i jak się czujemy? - zapytał Rory, który właśnie podniósł się z łóżka i spostrzegł manipulacje Johna z komórką. John uśmiechnął się.
- Szczerze? Kutas mnie boli.
- No i prawidłowo. Tak powinno być codziennie przez co najmniej rok. Wtedy byś wiedział, że żyjesz. Co, ukochany nic nie napisał?
Mimo, że sytuacja między nimi od wczoraj wieczora zmieniła się nieco, John spłoszył się.
- Rory, nie ma żadnego ukochanego. Są między nami relacje służbowe, to, że on mi się podoba jeszcze naprawdę nic nie znaczy.
- Znaczy tyle, że czeka na inicjatywę z twojej strony, nic więcej.
- Nie posuwasz się zbyt daleko w swoich spekulacjach? Przecież on nic nie wie. Nawet nie wie, że ja jestem... A na twarzy nie mam tego wypisanego. Na szczęście.
- Jest coś takiego, co się nazywa intuicją. Z tego co wiem, geje mają ją wyjątkowo rozwiniętą.
- A biseksualiści? - odparował John.
- Na tyle by wiedzieć, że on nie tylko wie, ale na coś liczy. A na razie ząbki, śniadanie i jedziemy do tej panienki. Po drodze musimy wdepnąć na komendę po informacje na temat mieszkania Izdebskiego.
Umówili się w pubie w centrum miasta. Gdy weszli, kobieta siedziała juz przy stoliku i dłubała coś w swoim telefonie komórkowym.
- na imię mam Ola - przedstawiła się.
- Pani coś pije? - zapytał John po przywitaniu.
- Kawę, czarną, bez cukru.
- Zanim pani opowie to co ma do opowiedzenia, jakie stosunki łączyły panią z Szymonem? Tylko służbowe? Czy również prywatne?
- Nie byłam jego dziewczyną, jeśli o to chodzi. On był z Alicją. Zresztą on nie był nawet w moim typie. Towarzysko spotykaliśmy się często po pracy, ale nic nie wyszło poza standardowe konwenanse. Zresztą...
Przerwała.
- Tak?
- Szymon miał dość dziwne i skomplikowane życie prywatne, z którego nikomu się nie zwierzał. To, że mieszkał z Alicją, nie znaczy, że musiał z nią chodzić czy spać czy cokolwiek. naturalnie, widziałam ich sporo razy razem ale... trudno z przebiegu tych spotkań powiedzieć, żeby coś ich bliższego łączyło. Pan rozumie, o co chodzi. Normalnie mężczyzna flirtowałby, nie tylko słowem ale również zachowaniem, mimiką twarzy. Tam nic takiego nie widziałam.
John wyciągnął z teczki zdjęcie i pokazał je Oli.
- Tak, to zdecydowanie Alicja.
Kelner przyniósł napoje i śniadania dla Johna i Rory'ego. Były znacznie większe i tańsze niż dzień wcześniej na Gordano, co obaj przywitali uśmiechem i znaczącym spojrzeniem.
- Nie będziemy przeszkadzać jedząc?
- Skądże. Może to nawet bardziej naturalnie wygląda.
- Właśnie - zauważył John. - Pani się najwyraźniej czegoś obawia.
Ola milczała chwilę, po czym rozejrzała się dokoła.
- Szymon ostatnio zachowywał się inaczej. Był spięty, zdenerwowany, mino że na co dzień epatował dobrym humorem. Kiedyś zagadnęłam go o powód takiej zmiany w zachowaniu. "To będzie duża rzecz" - powiedział. Nie chciał rozwijać a ja nie nalegałam. Innym razem prosił, bym podczas pracy miała oko na Piotrka Gapińskiego. Wiedziałam, że się nie lubią. Piotr to jest lekkoduch, facet na luzie, co objawia się również w pracy. Nie przejmuje się własnymi błędami, czasem nie przykłada się do roboty. Szymon tego nie cierpiał i narzekał, że właśnie przez takich jak Gapiński, Mróz - to inny nasz kolega - czy Nigel Wycliffe mamy problemy. Ale wtedy na pewno nie chodziło mu o markowanie pracy czy obijanie się. Dwa tygodnie temu, po pracy, Szymon poprosił mnie, abym z nim pojechała na pocztę. Nie miałam nic do roboty więc się zgodziłam. On jednak, zamiast jechać do centrum, wyjechał z miasta na autostradę. Zapytałam, po co to robi, odpowiedział, że jedzie na pocztę do Wellingborough i tak będzie bezpieczniej. Gdy przyjechaliśmy do Wellingborough, zaparkował przed pocztą, o dziwo, tam jest to możliwe, wysiadł z samochodu i prosił mnie, żebym została w środku, on nada paczkę i wróci. Nie wiem, co to była za paczka, bo wysiadł tylko z torbą aktówką, więc to musiało być coś małego. Ale co to było, nie zapytałam.
- I na pewno jechał do Wellingborough tylko po to, by nadać paczkę? Czy robiliście tam coś jeszcze? - zapytał Rory.
- Nie, gdy tylko wrócił, pojechaliśmy z powrotem do Northampton. Wtedy w samochodzie powiedział jeszcze, żebym się nigdy nie przyznawała do tego, że coś wiem. Tylko, że ja nic nie wiem... Jeszcze powiedział, że teraz przez jakiś czas czuje się bezpieczny. Nie wnikałam co miał na myśli. Był zdenerwowany, roztargniony, co było o tyle dziwne, że on zawsze twardo stąpał po ziemi. Nawet gdyby nie ja, pomyliłby zjazd z autostrady.
- Mogłaby pani opowiedzieć nam coś ogólnie o stosunkach w pracy?
- No cóż, Szymon był ostrym szefem i raczej nie interesowały go sprawy narodowościowe. Do tego stopnia, że pracujący tu Polacy uważali, że działa on na ich szkodę i że ich dyskryminuje, co jest oczywistą bzdurą. Szymon nie pozwalał po prostu na coś, co jest typowe dla Polaków: bylejakość, zbywanie pracy, nietolerancyjność. Nic dziwnego, że narobił sobie wrogów.
- No cóż, bardzo nam pani była pomocna - odezwał się Rory. Myślę, że jeszcze się spotkamy. Czy byłaby pani skłonna zostawić nam swój numer telefonu komórkowego? I jeśli dowiedziałaby się pani czegoś więcej, prosilibyśmy o informację.
- Chyba wiem, co było w paczce - powiedział John, kiedy wyszli już na skąpaną deszczem ulicę i skierowali się w stronę parkingu. - Teraz trzeba tylko ją znaleźć. Komu byś wysłał coś takiego?
- Hmmm. Komuś, kto jest godny zaufania a jednocześnie nieznany w tych kręgach. Swoją drogą, chyba już wiesz, czemu przewrócili mieszkanie Wojciecha.
- Taaaak. Tylko skąd znali jego adres?
Wsiedli do samochodu i pojechali na komisariat w Northampton.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 16:13, 21 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 18:07, 21 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Homowy Bardzo mi przypominasz Swoim opowiadaniem czasy jak żyłem w UK. Northampton, Wellingborough, Milton Keynes, wszędzie tam byłem jako dostawca handlowiec i widzę że coraz bardziej się zbliżasz do East Midllans. Może w którejś następnej części dotrzesz do Peterborough
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pią 12:59, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
44.
Nowy Targ
Jeszcze jakiś czas wszelkie radiowozy napawały go lękiem a każdy kontakt z policją, nawet z drogówką, okupił nerwami. Dopiero po kilku miesiącach ostatecznie dotarło do niego, że prześladowca nie zaszkodził mu za bardzo i jeśli faktycznie poszedł siedzieć ze względu na molestowanie małolatów, sprawę potraktowano po łebkach i nie szukano na siłę dalszych ofiar. Możliwe też że wpadł "w naturze" i prowadzącym śledztwo nie wpadło do głowy szukać jego innych ofiar na internecie.
Powoli odzyskiwał równowagę. Zaczął znów zaglądać na IRC, odnowił niektóre dawne znajomości, choć już nie szukał przygód na siłę. Zresztą nie podniecało go to obecnie w takim stopniu jak kiedyś, kiedy każdy kontakt z męską pornografią musiał okupić obowiązkowym męczeniem małego. Przy okazji odkrył, że powoli zaczyna go też interesować ta druga płeć. Nie reagował już ze wstrętem na widok pochwy, kiedyś złapał się nawet na tym, że go to podnieca. Na jakiejś imprezie niby dla żartu zaczął się całować z jakąś koleżanką, co przeszło szybko we wzajemne macanie się w jakichś krzakach i dało mu sporo przyjemności. Koleżanka zresztą oczekiwała nieco więcej, ale on na razie nie był na to gotowy. Z radością podzielił się z tym w Wojciechem.
- Cóż, będziesz musiał wybrać - skwitował Wojciech. - I tego wyboru nikt za ciebie nie dokona. Możesz puścić sprawę na żywioł i robić co ci się w danej chwili podoba, możesz też prowadzić świadomą politykę, podporządkowaną temu, co chcesz w życiu osiągnąć. Masz szczęście, że natura się nad tobą się zlitowała, ze mną nie postąpiła tak łagodnie.
Od tamtych wydarzeń minął rok i Szymon zgodnie z radą Wojciecha postanowił świadomie załatwiać sprawy seksu, załatwiając swe potrzeby tylko z dziewczynami. Zerwał wszystkie dotychczasowe gejowskie znajomości poza ta jedną, która zresztą nie miała charakteru erotycznego a towarzyski. I kiedy już wydawało się, że tamtą przeszłość ma za sobą, pewnego dnia dostał list. W kopercie były ulotki poświęcone tematyce HIV i AIDS. Zastanowił się, kto mu to mógł wysłać. Pieczęć na kopercie była odciśnięta niechlujnie, nie mógł przeczytać miasta nadania. Po dwóch tygodniach dostał taką samą przesyłkę. W kolejnej, chyba piątej z rządu była tylko jedna ulotka i napisana komputerowo kartka "Lecz się póki nie za późno". Przesyłki nadawane były z różnych miast południa Polski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pią 16:26, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
@Tomeck Chyba bardziej na północ i północny wschód nie dam rady, to jest taka opowieść z pogranicza Midlands, Devonu i Podhala Dość długo za mną chodziła i, prawdę mówiąc, miała być bardziej skoncentrowana na Devonie. Może kiedy indziej będzie bardziej na północ. A na razie przerwa wielkanocna, tym bardziej, że Wielkanoc spędzam w pracy. Wszystkim Czytelnikom - spokojnych świąt i kolorowych jajek.
PS Dla tych, którzy wolą czytać w jednym kawałku, Trójkąt jest dostępny na chomiku pod adresem [link widoczny dla zalogowanych]*c3*b3lczy+tr*c3*b3jk*c4*85t/000trujk*c4*85t,575270611.pdf za free transfer.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 16:38, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 6:48, 23 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Wesołych i pogodnych świąt, mokrego Śmigusa-dyngusa w wielkanocny poniedziałek życzę Homowemu i wszystkim czytelnikom tego portalu. Zapraszam na krakowski Emaus (Emaus – nazwa krakowskiego odpustu, odbywającego się w Poniedziałek Wielkanocny przy klasztorze Norbertanek na Zwierzyńcu, a dokładniej na Salwatorze na prawym brzegu Rudawy, tj. u zbiegu ulic Emaus, św. Bronisławy i T. Kościuszki).
P.S.
Pamiętajcie o tradycji malowania jajek, zgoda na pisanki, ale stanowczo sprzeciwiajcie się robieniu z jajek wydmuszek!!!
Pozdrawiam wszystkich
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Sob 6:49, 23 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 0:35, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
45.
Northampton
John i Rory opuszczali gabinet superintendenta Kena Caseya zadowoleni. Postanowiono utrzymać dochodzenie w Bideford ze względu na miejsce popełnienia zbrodni, na terenie Northampton do pracy oddelegowani zostali DI Ainslie Hughes i DC Chesney Sweeney. Ainslie była platynową blondynką w wieku - o ile jest grzecznie mówić o wieku kobiety - około czterdziestu lat, czarującą i o ujmującym uśmiechu. Natomiast Chesney Sweeney, niski grubasek, który dopiero przekroczył trzydziestkę, był "niegrzecznym chłopcem" policji w Northampton, zwanym w środowisku Swiney, czyli po prostu świnią. Trzymano go tylko dlatego, że był skuteczny i miał wyczucie pracy detektywa, dzięki niemu rozwiązano wiele nietypowych i zawikłanych spraw. Problem z nim polegał na nieuznawaniu jakiejkolwiek formy poprawności politycznej, zarówno w rozmowach z kolegami jak i świadkami i podejrzanymi.
- Jeszcze jeden taki numer i wylecisz - słyszał od szefów praktycznie po każdej sprawie, jednak zdawało się to nie robić nad nim żadnego wrażenia. Ostatnio wycofano go z dochodzenia w sprawie pobicia Murzynów po tym, jak poskarżyli się, iż zwracał się do nich per "Nigger", słowem, które złamało już niejedną karierę polityczną. Jednak, jako że działo się to bez świadków, superintendent jedynie ograniczył się do reprymendy i wycofania go z dochodzenia.
- To pedalska historia - oświadczył Sweeney, kiedy John De'ath zreferował dotychczasowe ustalenia śledztwa. - Nawet dobrze się stało. Najlepiej by było, aby pedryle powyrzynały się wzajemnie w pień, najlepiej do spółki z lewakami.
Po Johnie przeszedł dreszcz, jednak nie dał po sobie poznać, że ruszyła ta uwaga.
- Dopóki ja prowadzę dochodzenie i jestem szefem ekipy, takie słownictwo uważam za niedopuszczalne - powiedział sucho. - I radzę panu powstrzymać nieco język. Na razie tylko radzę.
- Dobra, dobra - wymamrotał Sweeney.
Sam się zdziwił słysząc własne słowa. Z reguły był opanowany, skłonny do kompromisów i tolerancyjny. Tu jednak zagrano na jego najczulszej nucie. Bał się tylko, co będzie, gdy wiadomość o jego orientacji dojdzie do Sweeneya, a takie informacje, mimo iż trzymane poufnie, są w każdym zespole tajemnicą poliszynela bądź też szybko się nią stają.
- Nie bierzcie go do końca serio - poradziła Ainslie, kiedy paląc papierosy stali w oczekiwaniu na radiowóz mający zawieźć ich do mieszkania Szymona. - Cokolwiek by o nim powiedzieć, w pracy umie odróżnić własne poglądy od interesów firmy i dochodzenia. Owszem, jest dość szorstki ale nie przypominam sobie, by komukolwiek wyrządził krzywdę.
- Nie znamy się więcej niż pół godziny a już wyrządził - zripostował John. - Nic, kompletnie nic nie uprawnia go do takich sądów o denacie.
- U was w Devonie wszyscy tacy śmiertelnie poważni? - odcięła się Ainslie. - Wyluzujcie trochę, panowie.
- Nie, u nas w Devonie przestrzega się prawa. Nie tylko na zewnątrz ale wewnątrz firmy też - replikował John. I nie wiadomo, jak dalej potoczyłaby się ta konwersacja, gdyby w tej właśnie chwili nie nadjechał radiowóz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 3:32, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 1:24, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
46.
Northampton
Po latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy w brytyjskiej policji dochodziło do nadużyć w egzekwowaniu prawa przez jego stróżów, wprowadzono szereg obostrzeń. I tak, oprócz specjalnych sytuacji, brytyjski policjant nie ma przy sobie broni. Ta zasada, krytykowana chyba najbardziej zajadle spośród wszystkich postanowień ustawy PACE, obowiązuje wszędzie, nawet podczas gwałtownych zamieszek ulicznych, nie mówiąc o normalnej pracy operacyjnej. I choć stawało się to przyczyną wielu bezsensownych śmierci policjantów na służbie, powodowało brak równych szans w starciu z przestępcami, których choćby z racji pełnionego "zawodu" taki zapis nie obowiązywał, ustawodawca nie wycofał się z tego postanowienia.
Drugim przeciwnikiem szybkiej i efektywnej pracy policji na Wyspach jest ścisły kod obowiązujący policjanta w kontakcie z cywilami. Bywały sytuacje, kiedy policjant na służbie w obronie współinterweniującego bądź osób cywilnych i postronnych musiał interweniować siłowo, doprowadzając do okaleczenia bądź pozbawienia życia agresora. Czyn, który na całym świecie okrzyknięto by przez aklamację jako bohaterski, w Wielkiej Brytanii przez sam fakt jego zaistnienia stawał się kryminalnym a interweniującego policjanta najsampierw czekało drobiazgowe dochodzenie o przekroczenie uprawnień i seria szykan z zawieszeniem w czynnościach służbowych włącznie. Nie mówiąc o tym, że możliwe jest wytoczenie sprawy cywilnej przeciwko policji, podczas której sędziowie chyba częściej sympatyzują z pokrzywdzonymi niż stróżami prawa.
Zasady te, dla jednych przekleństwo, dla innych dobrodziejstwo, spowodowały, że policja jest niezwykle ostrożna w podejmowaniu jakichkolwiek środków, zwłaszcza tych drastycznych. Nawet wejście do mieszkania Szymona było przedyskutowane w szerszym gronie, ostatecznie z uwagi na okoliczności postanowiono nie czekać na Bóg wie co. Skutkiem tego radiowóz z czterema policjantami po opuszczeniu centrum miasta zatrzymał się przed dwupiętrowym blokiem, jakie budowano w tym mieście w latach sześćdziesiątych.
Na pukanie nikt nie odpowiedział, towarzyszyło mu wyłącznie suche echo.
- Wchodzimy - zadecydował John. Jednak widząc, że Sweeney przymierza się do otworzenia drzwi kopniakiem, powstrzymał go.
- Są mniej inwazyjne metody i od tych zaczniemy.
Na twarzy Sweeneya pojawił się wyraz rozczarowania.
- Co się patyczkować?
- Na razie nie mieszka tu nawet nikt podejrzany - zgasił go Rory. - A niszczenie drzwi tylko dlatego, że właściciel ze względu na swój stan raczej nie złoży zażalenia to jednak nie najszczęśliwszy pomysł. Chyba, że PC Sweeney będzie tu czatował co czasu ich zamknięcia...
W mieszkaniu panował półmrok, stworzony przez zasunięte żaluzje i rolety. Mieszkanie składało się z dwóch pokoi, łazienki z ubikacją i mikroskopijnej kuchni. Mniejszy z pokoi, sądząc po wystroju, zajmowała kobieta. Większy urządzony był standardowo ale ze smakiem i dość dużym nakładem środków. W obu panował idealny porządek - największy wróg policjanta w takich sytuacjach. John zaczął od biurka. W szufladach zastał głównie akcesoria komputerowe, kilka nieopisanych kompaktów. Nie było tak upragnionego przezeń notesu z adresami i zapisami, w czasach, kiedy tego typu funkcje i to o wiele bardziej rozbudowane pełnią telefony komórkowe, niewielu używa tej tradycyjnej formy składowania informacji. Natomiast znalazł kilka kartek typu post-it i nie tylko, z zapisami w nieznanym sobie języku, prawdopodobnie polskim. Korzystając z chwilowej nieobecności kolegów, zamiast zgodnie z przepisami zabezpieczyć je w plastikowym worku i opisać, schował je po prostu do kieszeni.
Oględziny pozostałych pokoi okazały się równie bezowocne.
- Chodźcie tu na chwilę - zawołała Ainslie. John zorientował się, że głos dochodzi z kuchni.
- Dotknijcie tego czajnika. I kilku innych przedmiotów wokoło. Czujecie?
John wykonał zalecone czynności.
- Faktycznie jest cieplejszy. Ile czasu mogło minąć?
- Biorąc pod uwagę ilość wody w czajniku i temperaturę pomieszczenia, a jest tu około dwudziestu stopni, jakieś półtorej godziny - odpowiedziała Ainslie. - Czasem wpadam do domu w dzień, jak córka już jest w szkole i czajnik jest mniej więcej właśnie taki.
- Jest w pół do trzeciej. Całkiem możliwe, że dziewczę poszło do pracy na drugą zmianę, o ile oczywiście to była ona - stwierdził John. - Da się postawić jakąś obserwację?
- A to już zależy od superintendenta Caseya, który w każdej sytuacji ma węża w kieszeni. Ale tu nie powinien protestować.
- Brrrr, nie podobał mi się ten klimat Northampton - powiedział John, kiedy po południu wracali do domu zalaną deszczem autostradą M4. - Zwłaszcza ten Sweeney.
- Jeszcze nie takiego palanta zobaczysz w brytyjskiej policji - odpowiedział Rory. - Ale wiesz co mnie zastanawia?
- Co?
- Nie to co zastaliśmy w mieszkaniu a czego nie zastaliśmy. O ile pokój Wojciecha został dokumentnie splądrowany, tu nie.
- Może posprzątała - wątpił John.
- Nie, celowo zwróciłem uwagę na kurz na półkach. Mieszkanie nie było sprzątane co najmniej dwa tygodnie, ba, nikt nawet nie wyjmował niczego z półek.
John podzielił się z Rorym swoimi odkryciami i znaleziskami.
- Wątpię, by pogłaskano cię za to po głowie - uśmiechnął się złośliwie - ale lepiej jednak to załatwić nieoficjalnie. Zdaje się, że tłumacza z polskiego nie musisz długo szukać?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 2:57, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 1:50, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
1. Za życzenia dziękuję.
2. To jedziemy dalej...
3. Aktualna wersja pdf jest tu: [link widoczny dla zalogowanych]
4. Liczę, że wiosna przyczyni się do większej płodności na forum
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 1:50, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 4:23, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
47.
Lynton i Lynmouth
Jeśli w Anglii jest jakieś ciche miasto - bohater, to z całą pewnością jest nim mała devońska dziura, położona w miejscu, gdzie nie wiadomo, czy woda przy plaży jest jeszcze mało komu znanym Kanałem Bristolskim czy już światowej sławy Oceanem Atlantyckim. Przede wszystkim nie wiadomo co to tak naprawdę jest: wieś, dwie wsie, jedna na górze i jedna na dole klifu czy miasto, jak tego wymaga status oficjalny. W roku 1952 mało nie doszło do zagłady tego tworu, kiedy po fali deszczów niewielka rzeczka Lyn zarzuciła miasto głazami, pniami drzew i wszystkim, co mogła nanieść. O tej tragedii pisała prasa całego świata, nawet w krajach komunistycznych, w których gazety nie wydawały się zainteresowane czymkolwiek poza tępieniem kontrrewolucjonistów.
Lynton i Lynmouth był miejscem ostatniego spotkania Szymona i Wojciecha, toteż korzystając ze stosunkowo niewielkiej odległości dzielącej Bideford i konurbację, Wojciech postanowił odświeżyć wspomnienia. Zadecydował, że wszystko będzie tak jak wtedy: nocleg w hotelu na górze klifu, butelka wody mineralnej w pubie przy ujściu Lyn do morza, podróż do górnej części przedziwną archaiczną kolejką na wodę, później przechadzka długą ulicą z ogrodami, w których znajdowały się przedziwne kukły - maszkary, wreszcie finał w Valey of the Rocks, długiej dolinie czy raczej jarowi prowadzącemu ku morzu, którego brzegi ozdabiają wysokie i groźnie wyglądające skały. Ten pamiętny spacer odbyli dwa lata wcześniej i miał on teraz kończyć wszystko w życiu Wojciecha. Ostatni akt zaplanował kawałek dalej, gdzie droga odbiega z doliny i zaczyna raptownie piąć się do góry, by za chwilę prowadzić samym skrajem klifu. Tamtego dnia postanowili ją przemierzyć samochodem. Szymon, który kierowcą był bardzo dobrym i raczej mało strachliwym, wytrzymał do pierwszej mijanki. Wtedy widział w jego oczach paniczny, niemal zwierzęcy strach, prawie taki sam, kiedy groziła mu kompromitacja ze strony internetowego zboczeńca.
Lynton i Lynmouth przywitały go deszczową pogodą i, mimo maja, zimnymi podmuchami znad oceanu. Już w hotelu, gdy się zrelaksował w pokoju, zauważył, że jest w innym nastroju niż planował. Później, im więcej oglądał i wspominał, tym bardziej znajdował w sobie chęć do życia. Rozbawił go zwłaszcza widok kóz w dolinie. Tamtego dnia Szymon zareagował wręcz panicznie, kiedy koza zbliżyła się do niego i po przyjacielsku chciała go polizać. Wojciech, wychowany w dzieciństwie na wsi, takich oporów nie miał i do kozy zbliżył się z wprawą na co Szymon patrzył zgorszonym wzrokiem. Tego dnia też były kozy w dolinie i Wojciech czerpał dużą radość z ich obserwowania. Ale już bez ponurych myśli, wyobrażaniu sobie prób samobójczych. Wcześniej planował zrzucenie się z klifu w przepaść, teraz się z tego śmiał. Niezwykłość miasta raczej dodawała chęci do życia niż je odbierała.
Gdy siedział w pubie u szczytu doliny, zadzwonił telefon. Niechętnie popatrzył na wyświetlacz. Numer zastrzeżony. Z definicji odrzucał takie rozmowy bez odbierania. Jednak tym razem, zważywszy na to co stało się niedawno, postanowił odebrać.
- Wojciech? Tu mówi John De'ath. Kojarzysz?
- No pewnie. Jest jakiś postęp w śledztwie?
- Umiarkowany ale jest. Wiemy więcej ale daleko do końca. Mam prośbę, spotkamy się za pół godziny?
- Przykro mi, ale jestem w Lynton i Lynmouth. Może jutro?
- Hmmmm - przerwał John a Wojciech zorientował się, że w oczywisty sposób było to Johnowi nie w smak. - Mogę przyjechać do ciebie? Obawiam się, że mam do ciebie pilną sprawę. Dotyczącą śledztwa ale... sam rozumiesz, nie chciałbym cię wzywać oficjalnie na komendę.
- Jasne, przyjeżdżaj.
Prawie automatycznie ucieszył się. Miejscowość najwyraźniej zaczynała w jego życiu nabierać nowego znaczenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 7:01, 27 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 5:50, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
No to chyba delikatnie zacznie się nawiązywać nowa przyjaźń a może i coś więcej....
Pozdrawiam Cie Homowy i wiernych Czytelników. Jak zawsze czekam na więcej....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 7:32, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Również czekam na cd...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3192
Przeczytał: 36 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Śro 8:06, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, będzie. Jak nie dziś to jutro. A swoją drogą za dużo mnie już tu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|