|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Nie 19:47, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Wiesz jak to jest.
Jak jest coś wspaniałego to chciałoby się garściami brać.
Z niecierpliwością i drżeniem serca czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jacob
Adept
Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Opolskie
|
Wysłany: Nie 19:53, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
No warto było czekać na kolejną dobrą częśc, szkoda tylko, że taka krótka. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli tak długo czekać na kolejny odcinek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 22:47, 24 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
A jednak dało się lepiej, a tak bardzo się opierałeś i wykręcałeś. Tym razem nie mam żadnych zastrzeżeń 9tylko jedna spacja Ci uciekła)
Świetna część, oby tak dalej.
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 15:00, 25 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Super! Wielkie dzięki Arek. Mam nadzieję, że następna część pojawi się szybciej. W każdym bądź razie, życzę Ci jak najmniej innych zajęć, które odciągają Cię od pisania, bo piszesz wybornie!
Pozdrawiam, Bartek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pon 21:10, 25 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
jest całkiem nieźle , szkoda tylko , że takie krótkie:)
Czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 19:36, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Szanowni czytający,
Z wielkim smutkiem jestem zmuszony zakomunikować, że następna część tego opowiadania nie pojawi się przez co najmniej miesiąc. Dziś dowiedziałem się, że 19 marca w pracy czeka mnie egzamin państwowy, który zdecyduje o mojej karierze zawodowej. Jest około 1000 pytań do nauczenia i 600 stron do przeczytania. Niestety nie znajdę wolnej chwili na pisanie. Jak mawiają amerykanie, first things first.
Z ciepłymi pozdrowieniami
Arek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lotosKryś
Wyjadacz
Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 21:30, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Arek trzymam kciuki, dasz radę. Dobrze, że lubisz czytać. Te 600 stron brzmi zachęcająco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 21:48, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Arek poczekamy na cd opowiadania, a dzięki temu będziemy mieli szychę na kolei
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pon 23:38, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Szkoda, ale masz rację trzeba inwestować w siebie.
My spokojnie sobie poczekamy, bo jest na co czekać.
Nie wiedziałem, że masz do czynienia z koleją, jest to coś co mnie kręci a jak jestem na nastawni to głupieje i można wtedy zrobić ze mną wszystko.
Trzymam kciuki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Śro 23:52, 13 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Nie samą nauką człowiek żyje. Myślałem, że będzie mi zajmować większość dnia, a tutaj niespodzianka - wieczory na pisanie zostały
Życzę miłej lektury!
IV
Wpadłem do domu, trzasnąłem drzwiami i zaryglowałem je wszystkimi możliwymi zamkami. Oparłem się o nie i powoli osunąłem na ziemię. Mama zaniepokojona hałasem wyjrzała z kuchni.
-Co się dzieje, kochanie?
-Znaleźli mnie - wyszeptałem.
Talerz, który wycierała upadł na ziemię i roztrzaskał się na milion małych kawałeczków.
-Dobry Boże...Jesteś pewien? - zapytała
-Całkowicie. Weszli do pubu, rozglądali się. Szukali mnie. - odpowiadałem powoli. -Oni mnie zabiją, mamo - wykrztusiłem i poczułem, jak łza spływa mi po policzku.
Mama podeszła i usiadła obok mnie.
-Kochanie...- powiedziała obejmując mnie – Widzieli cię?
-Nie – odpowiedziałem kręcąc głową – Schowałem się pod stół.
-Cóż... Musimy zadzwonić do komisarza. Załatwi nam przenosiny w ramach programu ochrony świadków. - powiedziała, starając się brzmieć opanowanie. Przede mną nie ukryła jednak, że bała się tak samo jak ja. W głębi serca wiedziałem, że nie chce tego. Zadomowiła się już w tym małym i obskurnym mieszkanku. Dostała pracę w szpitalu. Wszystko zaczynało się powoli normalizować.
Jedyne na co się zdobyłem to kiwnięcie głową. Mama wstała i poszła szukać telefonu. Ja podciągnąłem kolana i oparłem o nie głowę. Byłem tak wściekły! Dlaczego moje życie musi być tak popaprane? Czym na to sobie zasłużyłem? Czy to jakiś rodzaj kary, za bycie złym człowiekiem w poprzednim wcieleniu? Jeżeli tak, to musiałem być chyba Pol Potem.
Siedziałem tak zamyślony i wsłuchiwałem się w rozmowę mamy z komisarzem Tomczykiem, koordynatorem naszej sprawy i naszym opiekunek. Urzędował co prawda w Warszawie, ale zawsze służył pomocą i dobrą radą. Prawdopodobnie dzięki jego staraniom jeszcze żyjemy.
-Tak... tak... powiedział, że się rozglądali, szukali czegoś... nie, nie widzieli go, schował się pod stół. Rozumiem pana, ale czy nie wydaje się panu dziwne, że są w tym samym mieście, co my? … Nie, nie, nie, chyba nie rozumie pan powagi sytuacji. - nastała krótka cisza – Ja mam się uspokoić?! - krzyknęła – Polują na nas jak na jakąś zwierzynę, a pan mi każe się uspokoić?! Ktoś z programu ma natychmiast się tu zjawić!
Nikt nie ostrzegł biednego pana komisarza przed wybuchową naturą mojej rodzicielki. Gdy tylko nie idzie coś po jej myśli... niech Bóg ma w opiece każdego, kto wejdzie jej w drogę.
-Kazał mi się uspokoić burak jeden! - powiedziała dowcipnie, chcąc pewnie poprawić mi humor.
-Co ustaliłaś? - zapytałem.
-W ciągu godziny przyjedzie jakiś aspirant, ma się wszystkim zająć. Jak się czujesz?
-Może łatwiej będzie, gdy im się po prostu poddam?
-Co ty wygadujesz? Ta opcja w ogóle nie wchodzi w grę. Skąd ten pomysł? -odparła zbulwersowana.
-Spójrz, jestem dla ciebie ciężarem i zagrożeniem. Najbardziej zależy im na mnie, jak już mnie dostaną to ciebie puszczą wolno. To jedyne wyjście.- wyznałem. Moja mama to jedyna osoba, na której mi zależy. Jeżeli miałbym się poświęcić, to tylko dla niej.
-Skarbie, naoglądałeś się amerykańskich filmów. Żadne poświęcenia nie będą konieczne.
-Ale... - próbowałem uargumentować swoją propozycję starając się przebić jej dowcipny ton.
-Żadnego ale. Koniec tematu. - powiedziała przytulając mnie mocno – Zobaczysz, już niedługo wszystko wróci do normy, obiecuję.
Wtedy rozległo się donośne walenie do drzwi. Jako że cały czas byłem o nie oparty poczułem jak drgają. Zamarłem. Serce zaczęło bić szybciej, we krwi pojawiła się adrenalina. A więc to koniec. Znaleźli mnie i dokończą co zaczęli.
Jeżeli to jest mi pisane, to zmierzę się z tym z podniesioną głową.
Cicho wstałem i podciągnąłem mamę.
-Schowaj się w szafie i pod żadnym pozorem nie wychodź. Nie wychodź nawet gdybym krzyczał – wyszeptałem wiedząc, że dla mnie nie skończy się to dobrze.
-Michał... -szepnęła
-Kocham cię- zapewniłem po raz ostatni zanim wepchnąłem ją do pokoju.
Ktoś znów mocno walnął w drzwi. Za chwilę je wyważą, a wtedy będę bezbronny. Nie mam zamiaru iść na rzeź jak potulny baranek. Cicho podbiegłem do kuchni i chwyciłem za najostrzejszy i najdłuższy nóż, jaki posiadaliśmy. Jeżeli mam zginąć, to chociaż jednego drania zabiorę ze sobą.
Ustawiłem się. Wziąłem głęboki wdech, uspokoiłem się. Bezszelestnie otworzyłem wszystkie zamki, złapałem za klamkę, nacisnąłem i mocno pociągnąłem drzwi do siebie. Z wojowniczym okrzykiem wyskoczyłem robiąc potężny zamach prawą ręką, w której dzierżyłem nóż...
Tylko Boża opatrzność spowodowała, że w ostatniej chwili skierowałem ostrze w innym kierunku. Wiedziałem już, kto dobijał się do moich drzwi. Wiedziałem również, że impet mojego ciała w tym momencie był za duży, by się mu przeciwstawić. Zderzyłem się z Mateuszem i upadłem z nim na podłogę. Nie ruszałem się przez chwilę, on również. Bałem się, że go rozpłatałem niczym dzika. Zaparłem się o podłogę lewą ręką i odepchnąłem od niego. Zauważyłem, że ma otwarte oczy i oddycha. Niestety na ostrzu była krew. W panice poszukiwałem jej źródła, które z łatwością znalazłem. Sączyła się z jego ramienia.
-Koleś... - powiedział – Jak chcesz mnie zasztyletować to zrób to szybko, dobra?
-Ja... ja... przepraszam, nie chciałem... - próbowałem się tłumaczyć – Możesz wstać?
-Musisz mi pomóc – odparł. Złapałem go pod prawy bok i pomogłem mu się podnieść. Jego lewa ręka bezwładnie zwisała.
-To chyba nie powinno tak wyglądać, prawda? - powiedział starając się zamienić całą sytuację w żart.
-Wejdź szybko, moja mama jest pielęgniarką. Mamo! - wydarłem się najgłośniej jak potrafiłem. Ta natychmiast wybiegła z pokoju.
-Dobry Boże... -zdążyła szepnąć nim zakryła sobie usta.
-Dzień dobry – bagatelizująco przywitał się Mateusz.
-Michał coś ty narobił!? -krzyknęła widząc krew ściekającą po ręce nieznajomego.
-Nie wiedziałem, że to on! A jak już się zorientowałem, to było za późno. -starałem się usprawiedliwić swój występek, choć wiedziałem, że nie ma to sensu. Cała wina spoczywała na mnie i nic tego nie zmieni.
-Naprawdę nic mi nie jest, to nawet nie boli- zapewnił Mateusz, a na dowód prawą ręką dotknął rany. Gdy to zrobił cicho jęknął i mocno zacisnął oczy.
-Śmiem wątpić – zauważyłem
-Bez żartów Michał! - krzyknęła matka – Leć po telefon, wezwiemy pogotowie.
-Nie! Będą zadawać pytania, a ja nie chcę żeby ktoś miał kłopoty. - powiedział Mateusz – Michał mówił, że pani jest pielęgniarką, może da się to naprawić tutaj?
-Skarbie, nie wiem jak głęboka rana jest...
-Niech pani spróbuje.- uparł się. Przed chwilą poważnie go skaleczyłem, a on odmawiał fachowej pomocy w obawie o ewentualne konsekwencje dla sprawcy. Rzadko ktoś zdobywał się na takie gesty względem mnie.
-Michał, przynieś apteczkę – zawyrokowała mama, a ja posłusznie to polecenie spełniłem.
-Trzymaj – powiedziałem wręczając Mateuszowi jedną ze swoich zużytych podkoszulek.
-Dzięki, ale sam chyba nie dam rady -stwierdził i lekko się uśmiechnął -Pomożesz?
-Jasne. - stanąłem za nim i przejechałem ręką po jego nagich plecach, czym wywołałem nagły dreszcz. Następnie uniosłem mu lewą rękę, przewlekłem przez nią podkoszulkę, to samo zrobiłem z ręką prawą i głową. Kończąc nachyliłem się i musnąłem wargami jego kark . Odszedłem i usiadłem przy stole naprzeciw mojego gościa. Ten przyglądał mi się zdziwionym wzrokiem.
-Na pewno nie będziesz miał problemów z rodzicami? - zapytałem przerywając ciszę.
-Ojciec jest ciągle w delegacji, a matka rzadko się mną interesuje. Jestem niemal pewny, że nikt nie zauważy. -wytłumaczył– Chyba jesteś mi winien pewne wyjaśnienia.
-Myślę że tak. To zabrnęło za daleko.
W tym momencie do kuchni weszła mama targając za sobą wiadro i mopa.
-Na szczęście udało mi się wszystko uprzątnąć nim ktokolwiek to zobaczył. Jak się czujesz skarbie?
-Dobrze. Opatrzyła to pani w bardzo profesjonalny sposób. -odpowiedział uśmiechając się serdecznie. Z każdą chwilą ten chłopak podobał mi się coraz bardziej. I nie mówię tu o jego wyglądzie, bo do tego nie można było się przyczepić – był po prostu przystojny i nic tego nie zmieni. Mam na myśli raczej jego charakter. Z minuty na minutę inaczej patrzyłem na Mateusza. Zmieniał się z upierdliwego szkolnego stalkera w osobę godną zainteresowania, wesołą, troskliwą, pełną empatii i zrozumienia.
-Chodź – powiedziałem, odszedłem od stołu i skierowałem swe kroki w kierunku mojego pokoju.
Michał poprowadził mnie do pomieszczenia, które jak mniemam pełniło rolę jego pokoju. Wykończone było iście spartańsko – stało łóżko, biurko z kilkoma książkami i szafka na ubrania. Poza tym na ścianie wisiał plakat jakiegoś zespołu rockowego, którego niestety nie znałem. Żadnego komputera, telewizora czy telefonu.
-Przytulnie tu...- chciałem żeby zabrzmiało to naturalnie, jednak brak talentu aktorskiego znów dał o sobie znać. Fałsz, który wydobył się z moich ust ja osobiście uznałbym za obelgę.
-To nora, nie musisz słodzić – odpowiedział Michał nie patrząc w moim kierunku, szukając czegoś w szafce na ubrania. Gdy w końcu się wyprostował zaczął się przebierać. Ściągnął koszulkę poplamioną moją krwią i założył tą, którą przed chwilą znalazł. Mojej uwadze nie umknęła duża biała łata na lewej części jego brzucha.
-Do twarzy ci...- po raz kolejny skłamałem i po raz kolejny wyszło mi to łagodnie mówiąc przeciętnie.
-Naprawdę chcesz w to brnąć? Przecież to szmata. -zripostował skutecznie zamykając mi usta. Usiadł na krześle i na chwilę zapanowała cisza. Po kilku sekundach ją przerwał i zaczął opowieść.
Jeszcze dwa lata temu mieszkałem w trzystu metrowej willi na przedmieściach Warszawy. Życie było prawdziwą sielanką. Chodziłem do prywatnej szkoły, dostawałem furę kieszonkowego, woził mnie kierowca. Nie musiałem się niczym przejmować.
Nie byłoby to jednak prawdziwe, gdyby nie łyżka dziegciu. Pieniądze na to wszystko … nie pochodziły z legalnego źródła. Mój ojciec był jednym z bossów mafijnych. I nie mam tu na myśli jakiejś podrzędnej grupki żyjącej z haraczów czy rozbojów. To była profesjonalna organizacja trudniąca się porwaniami,wymuszeniami czy morderstwami na zlecenie.
Do pewnego momentu mojego życia nie zdawałem sobie sprawy co w tym piekielnym domu się wyprawiało. Jednak kiedy skończyłem 14 lat ojciec chciał mnie „przyuczyć do zawodu”, namaścić na swojego następcę. Siłą zmuszał mnie do uczestnictwa w naradach, w trakcie których słyszałem wiele okropnych rzeczy. Rzeczy, które przyprawiały mnie o mdłości.
Bo ja nie wdałem się w ojca, nie odziedziczyłem jego cech. Bardziej przypominam matkę.
Wiedziałem, że to się nie skończy. Chciałem zaprotestować, jednak on nie znosił odmowy i sprzeciwu. Gdy pewnego razu chciałem uciec z jednego z tych zgromadzeń pobił mnie tak mocno, że wylądowałem na OIOMIE. Wtedy uświadomiłem sobie ostatecznie jak wielką jest szumowiną. Frustrowało mnie, że jest bezkarny. Bez porozumienia z matką zawiadomiłem o wszystkim policję. Ci podeszli do sprawy bardzo poważnie i zorganizowali nalot w trakcie narady. Wszystkich zgarnęli i od razu zapuszkowali, a ja i mama dostaliśmy nowe tożsamości w ramach programu ochrony świadków.
Całe nasze życie, wszystko na czym nam zależało musiało zostać w tyle. Przewieźli nas na drugi koniec Polski i zakwaterowali w mieszkaniu podobnym do tego. Dali dwa tysiące złotych miesięcznie i kazali przeżyć. Było naprawdę ciężko zważywszy na luksusy do jakich byliśmy przyzwyczajeni.
Człowiek jednak to istota adaptowalna, z czasem przywyknie do wszystkiego. Żyliśmy skromnie, ale szczęśliwie, uwolnieni od tego koszmaru.
Długo to nie trwało. Ojciec to wpływowa postać, mająca znajomości nawet w wysokich władzach policji. Miał kreta w Programie ochrony świadków. Nie wiedział wprawdzie gdzie dokładnie nas umieszczali, jednak znał przybliżone rejony. Pałał nienawiścią i żądzą zemsty tak wielką, że postanowił poruszyć niebo i ziemię, by mnie odnaleźć i zlikwidować. Niczym władca marionetek sterował swoją organizacją zza krat. Stałem się wrogiem numer jeden, poszukiwanym przez każdego oprycha w tym kraju. W ciągu tych dwóch lat dziewięć razy musieliśmy umykać. Zawsze w pośpiechu, zawsze w obawie o życie. Trzy miesiące temu umieścili nas na przedmieściach Poznania. Miałem szczerą nadzieję, że to będzie już koniec. Nie mogłem jednak mylić się bardziej. Pewnej nocy kiedy wracałem od kolegi odnalazł mnie. Uciekł z więzienia by wykonać na mnie wyrok. Starałem się uciekać, jednak on zawsze był wysportowany. Dogonił mnie po kilkuset metrach. W ciemnym zaułku wbił we mnie dziesięciocentymetrowy nóż. Prosiłem, błagałem, jednak on był nieugięty. Taką zdradę karał śmiercią.
Odpłynąłem i naprawdę myślałem że to już koniec. Uratował mnie zaalarmowany przez okolicznych mieszkańców patrol policji. Gdyby nie oni ojciec z pewnością dokończyłby swoje dzieło.
Po krótkim pobycie w szpitalu umieścili nas tutaj. Dalszą część historii już znasz. Poza jednym – ci dwaj, którzy weszli dziś do baru to Buła i Lincoln, przyboczni mojego ojca, jego pretorianie. Stąd moja reakcja. On znów wie gdzie jestem i znów nie mogę czuć się bezpiecznie. A wespół ze mną nie może tak się czuć każdy, kto ze mną przebywa.
Ta historia dosłownie zaparła mi dech w piersi. Nie mogłem wykrztusić ani jednego słowa. W dodatku sposób, w jaki Michał opowiadał o mało nie doprowadził mnie do płaczu– oczy miał zamknięte, często mu się głos załamywał. Ta opowieść była tak nieprawdopodobna, że jedyne co mogłem powiedzieć to:
-Serio?
Odpowiedzią było chłodne spojrzenie.
-Wybacz, nie to chciałem powiedzieć. To straszne.
-Teraz chyba rozumiesz, dlaczego tak się zachowywałem? -zapytał.
-Bezapelacyjnie. Kto od razu dzieli się taką historią? Szczerze nie spodziewałem się takiego kalibru. Dziwię się, że mi to wszystko zdradziłeś.
-Chciałeś wiedzieć. Teraz żyj z konsekwencjami – powiedział wzruszając ramionami.
-Ale czy...
-Nie chcę o tym rozmawiać. Wiesz już wszystko, zmieńmy temat – przerwał mi.
Zapanowała cisza. Nie miałem pojęcia co powiedzieć. Po chwili coś cobie przypomniałem.
-Mogę zadać pytanie nie związane z tą opowieścią? - zapytałem.
-Wal.
-To, gdy pomagałeś mi ubrać koszulkę... Co to było?
Odwrócił się w moją stronę i lekko uśmiechnął.
-Czasem i ślepej kurze trafi się ziarno.
-Zaraz zaraz, czyli chcesz powiedzieć, że ty...
-Chyba tak. Tylko nie mów matce, o niczym nie wie – ton z jakim to powiedział oznaczał koniec tego wątku.
Kiedy atmosfera lekko opadła postanowiłem zmienić temat i wzbudzić w Mateuszu poczucie winy.
-Dlatego prosiłem, byś o mnie zapomniał! Nie wyobrażasz sobie w jak wielkim niebezpieczeństwie jesteś. Myślisz, że gdyby tu wpadli to by cię oszczędzili? Nie patrzyliby komu pakują kulkę między oczy! A ty zamiast posłuchać postanowiłeś mnie śledzić. Czy to mądre? -zapytałem
-Sytuacja w tym barze... była tak dziwna, że nie mogłem postąpić inaczej. Proszę, na moim miejscu nie zrobiłbyś tego samego?
-Może i bym zrobił. Ale pamiętaj, że twoja wścibskość o mało nie zakończyła się tragicznie.
-No właśnie wracając do tego...
-Myślałem że to oni! Nie moja wina, że policjanci nie zamontowali głupiego judasza a ty waliłeś do drzwi jak obłąkany! - próbowałem się tłumaczyć.
Odpowiedział mi tylko głośnym śmiechem.
-No i czemu rżysz?!- zapytałem poirytowany. On aż usiadł i złapał się za brzuch.
-Michał, mówiłem już, że nic się nie stało. Zgrywam się tylko. -odpowiedział wesoło, kiedy w końcu się uspokoił. - Chociaż, będziesz musiał mi to jakoś wynagrodzić.
-Już ja wiem jak -odpowiedziałem.
-Ciekawe ja... - nie dokończył, bo w tej chwili do niego podszedłem i ordynarnie go pocałowałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Śro 23:54, 13 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 1:01, 14 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Perełka!
Świetnie się czyta, bo sensacyjna akcja wciąga. To pierwsze opowiadanie od dłuższego czasu, w którym nie ma przesłodzonych dialogów. Znając styl Arka, domyślam się, że tak już zostanie do końca.
Dzięki za miłą lekturę na ten wyjątkowy wieczór
Pozdrawiam, Bartek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Czw 23:46, 14 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Z każdą częścią jest coraz ciekawiej , czekam na dalszy rozwój sytuacji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 11:42, 29 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Arku nie wiem jakim cudem ale przegapiłem dwa ostatnie odcinki i dopiero dziś je przeczytałem
Opowiadanie bardzo oryginalnie napisane, akcja bardzo wciągająca że z niecierpliwością czeka się na kolejny odcinek
Jestem bardzo ciekawy dalszych losów Michała i Mateusza więc mam nadzieję że nie każesz nam długo czekać na kolejny odcinek
"P.S." Arku gratuluję zdanego egzaminu i życzę Wesołych Świąt
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Pią 12:52, 29 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pią 12:46, 29 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Tomku za Twoje miłe słowa
Postaram się jak najszybciej zaspokoić Twoją ciekawość!
Pozdrawiam
PS. I Tobie również wszystkiego najlepszego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 1:34, 24 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Arku muszę Ci powiedzieć, że strasznie smutno się zrobiło na forum bez Twojej twórczości. Mam nadzieję, że nie spocząłeś na laurach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|