Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Houseboy
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania ostre
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Pon 14:05, 31 Lip 2017    Temat postu: Houseboy

To moja pierwsza próba. dajcie znać, czy warto to kontynuować.

Wojtek siedział jak na szpilkach wracając z internatu do domu. W tym tygodniu była wywiadówka. Pierwsza w technikum, do którego poszedł we wrześniu. I… nie poszło dobrze. Prymus w podstawówce i gimnazjum, a tu taka plama. Właściwie to świadczyło o poziomie jego poprzednich szkół, bo okazało się, że ich poziom był, oględnie mówiąc, denny. Zaskoczeniem były tylko wyniki egzaminu gimnazjalnego, zaskakująco wysokie. Już za chwilę spotka się z mamą, bo ojca pewnie jeszcze nie będzie. Co mama powie, bo sytuacja wyglądała właściwie dramatycznie. Niektórzy nauczyciele ciągle mu powtarzali, że lepiej, żeby się przeniósł do zawodówki. Zawodówki! Wojtek właściwie chciał iść do ogólniaka, ale ojciec go przekonał, że chłopak powinien mieć zawód. Tylko czemu miał być mechanikiem, skoro nie miał żadnych predyspozycji. Z zamyślenia wyrwał go głos matki,
Cześć synuś, jesteś. Super, mam świeżutkie pierogi, zaraz wrzucę na wodę, bo chciałam, żeby był gorące.
Żadnych wyrzutów, nawet aluzji do wywiadówki. Aż tak zawiódł rodziców? Rany! W sumie, bywali upierdliwi, ale ogólnie byli nawet spoko.
Przywitał się. Rodzicielka była w dobrym humorze.
Kiedy tata przyjedzie? - zapytał.
A czy ja wiem, z Twoich ojcem jest zawsze loteria. Mam przeczucie, że dziś może zapić. Dawno mu się to nie zdarzyło, to byłby niestety czas.
Ojciec faktycznie od czasu do czasu pozwalał sobie na przegięcia w wódką. Jeździł cieżarówką, więc pić nie mógł, ale w piątki jak kumple organizowali popijawę, to chętnie się dołączał.
Faktycznie tuż przez 23.00 pojawił się z trudem trzymając się na nogach.
Od rana atmosfera w domu był napięta. Matka zrobiła focha, a ojciec leczył kaca. Chcąc uciec, Wojtek poszedł do kumpla. Kiedy wrócił był właśnie świadkiem, jak ojciec próbował udobruchać żonę. Prędzej czy później zawsze pękała. Kiedy wreszcie wszystko wróciło do normy, Wojtek był pewien, że wieczorem czeka go ciężka rozmowa, ale nie. Rodzice mieli zwyczaj w sobotę siadać przy grzaneczce i obgadywać cały tydzień. Przez drzwi swojego pokoju widział jak siedzą przy stole. Potem zasnął. Obudził się w niedzielę rano z niepokojem. Coś było nie tak. Poszli wszyscy na Mszę. Potem obiad i wyjazd do miasta.
Jednak przy obiedzie ojciec poprosił go:
Wojtek mógłbyś pojechać do szkoły jutro rano? Chcielibyśmy z mamą spokojnie z Tobą pogadać. Wiem, że musisz wtedy bardzo wcześnie wstać, ale to ważne.
OK. Jak ważne, to dobra. O której? Bo w taki razie idę do Jarka.
Widział, że jak będzie siedział, będzie myślał, a że myśli przychodziły mu najczarniejsze, postanowił iść do najlepszego kumpla z gimnazjum.
Może być o czwartej?
Dobra to o czwartej.
Kiedy wrócił mam przygotowała jego ulubiony sernik i usiedli przy stole.
Wojtek - mama odezwała się pierwsza - na wywiadówce wychowawca powiedział mi, że z taką wiedzą, trudno będzie ci zdać do następnej klasy. Radził, żebyśmy przemyśleli przenosiny do zawodówki. Chociaż cię nie skreśla jeszcze, ale musiałbyś nadrobić zaległości. Jak myślisz, dasz radę?
W internacie chyba nie, mamo. Mówiłem wam, że tam się trudno skupić.
Mamy z mamą dla ciebie propozycję, która przynajmniej może zmienić tę sytuację. W piątek po południu kumpel z pracy mi mówił, że już dwa razy go okradli, bo wiedzą, że go często nie ma domu. Ja też wspomniałem, że ty masz ten problem z nauką i zaproponował, czy ty byś się do niego nie przeniósł. Wtedy nie będziesz narzekał na to, że nie możesz się uczyć, a on będzie spokojny, że w tygodniu zawsze ktoś jest w domu. Chce tylko, żebyś utrzymywał porządek i wkładał jego brudne ciuchy do pralki i je rozwiesił, bo czasem się nie wyrabia.
Więc to prawda, ale może to jest jakieś rozwiązanie. Poza tym, bez wychowawców, bez kontroli… Samemu w mieście. Brzmi nieźle.
OK. Spróbujmy. Jak daleko to jest do szkoły.
Jakieś 10 minut na piechotę.
OK.
Pan Jacek mówił, że mógłbyś się wprowadzić od razu i właściwie jest jeszcze 10 dni do 1 listopada, więc zostałbyś jeszcze tylko parę dni w internacie. W takim razie jutro zadzwonię do kierownika internatu i powiem mu, że rezygnujesz.
Idąc spać Wojtek już sobie wyobrażał wolność i może trochę warunki do nadrobienia zaległości.

*******

Minął tydzień i czas przeprowadzki. W niedzielę cała rodziną podjechali piętnastoletnim golfem trójką pod internat. Wojtek zabrał resztę swoich rzeczy i pojechali do nieznanego pana Jacka. Mieszkał w starej, ale zadbanej kamienicy, na trzecim piętrze. Kiedy się wdrapali, otworzył im młody mężczyzna.
Cześć Staszek. Witam panią, pani Elu. Miło poznać. Jacek Nagadowski. A to pewnie wasza latorośl z problemami szkolnymi - spojrzał na Wojtka.
Wejdźcie proszę. Co zrobić; kawę czy herbatę?
Dla mnie kawa - odezwał się ojciec.
Dla nas herbata - odpowiedziała za Wojtka pani Elżbieta.
Wojtek nie mógł się napatrzeć na swojego nowego gospodarza. Zajebiście przystojny, jaki zbudowany. Jakieś 180 i parę wzrostu. Brunet, z lekko długimi włosami, piwne oczy, przenikliwie patrzące. Ubrany w jeansy zapięte na skórzany, brązowy pasek i obcisły t-shirt, który odsłaniał kaloryfer.
Wojtek widział, że i pan Jacek też mu się przyglądał.
Żeby nie było nieporozumień ustalmy zasady. Skoro chciałeś się uczyć, to po szkole i obiedzie w szkolnej stołówce, wracasz tutaj i mam rozumieć, że starasz się nadrobić zaległości. Ponieważ w sumie biorę za ciebie odpowiedzialność, to nie wyobrażam sobie, że wychodzisz kiedy chcesz.
Co jest kurwa, za kogo on się ma - myślał Kozubski.
Jeśli chodzi o twoje obowiązki tutaj to jak widzisz, jestem raczej facetem, który lubi porządek, więc chciałbym, żebyś i ty się dostosował. Poza tym chciałbym cię prosić, żebyś wkładał moje brudne rzeczy do pralki, a po praniu je rozwiesił. Będzie mi łatwiej, bo czasem dochodziło do sytuacji, że nie miałem się w co ubrać.
Mówił zdecydowanie i konkretnie.
I mówię to synu przy mamie i panu Jacku, że jeśli coś przeskrobiesz, to upoważniam go do użycia tego paska, który nosi. Zrozumiano? - pogroził pan Stanisław
Tak, tato.
Ojciec co prawda rzadko go lał, ale jak już, to długo pamiętał, bo pasa wtedy nie oszczędzał. Raz, dwa razy do roku wystarczało, żeby go postawić do pionu, a pręgi nosił z tydzień. Gdyby nie to, to z ojca był spoko gość.
Potem Nagadowski pokazał im pokój Wojtka i kuchnię, łazienkę, żeby wiedzieli jak to wszystko wygląda. Potem rodzice Wojtka pożegnali się i wyszli.
Teraz przyszedł czas na obwąchiwanie się.
No, młody, jakoś się dogadamy. Zaraz ci pokażę jak i co z tym praniem. Ale najpierw się rozpakuj, a ja zrobię coś do jedzenia.
Po chwili rozległo się głośne: - Żarło gotowe!
Kiedy przyszedł do kuchni Jacek postawił na stole całkiem dobre rzeczy.
To z czym masz taki sajgon?
Trochę z wszystkim - odpowiedział Wojtek - Okazało się, że moje gimnazjum było denne i mam dużo zaległości. Sypią się pały, jedna po drugiej.
Dobra, to z czego masz najwięcej, albo z czego myślisz, że masz największy problem.
Z matmą i fizyką. Jestem z tego noga.
Może uda ci się trochę pomóc. Mam kilku znajomych, którzy są w te klocki nieźli. Tylko, że oni za ciebie się nie nauczą. Wymieńmy się numerami komórek, będzie nam łatwiej.
Po kolacji Wojtek się chciał umyć naczynia, ale gospodarz powiedział - Potem owszem, ale pierwszego wieczora czuj się jeszcze jak gość.
Potem mu wyjaśnił jak i co tym praniem i pierwsza noc w nowym miejscu. Super miejscu. Obudził się przed 7.00. Gospodarza już nie było. Ogarnął się, zjadł śniadanie. Na stole zobaczył kartkę a na niej napisane: „Dziś o 16.00 przyjdzie chłopak od matmy a na 18.00 dziewczyna od fizyki. Nie spierdol tego!”.
Ja piórkuję. - pomyślał Wojtek - Co to jest?
I poszedł do pieprzonej szkoły, żeby złapać jeszcze parę jedynek. Ja pierdolę!
Szkoła jak szkoła. Dzisiaj się udało, bo nikt go nie pytał. Może z litości, żeby nie dobijać. Po szkole na obiad do stołówki i na miasto. W końcu skąd ten ten palant będzie wiedział kiedy wróciłem.
Korepetytorzy faktycznie przyszli i byli dobrzy. Ale wyssali z Wojtka wszystkie siły. Kiedy odrobił zadania na następny dzień był totalnie wypompowany. Dni mijały. Kozubski czasem wieczorkiem robił wypady do kina, albo spotykał się z kumplami.

*****
Minęło półtora tygodnia. W tym czasie Wszystkich Świętych. W środę pan Jacek już o 16.00 był w domu, ale nie zastał swojego sublokatora. Kiedy Wojtek wszedł gospodarz czytał książkę. Spojrzał na niego.
Kolego, chodź no tu do mnie…
No tak, pan Jacek go nakrył.
Jaka była umowa? No co, zapomniałeś języka w gębie? Przypomnisz sobie czy ja mam to zrobić?
Próbował robić dobrą minę.
No…, że się będę uczył i uczę się. Dzięki wielkie za korki. Ci ludzie są świetni.
Cieszę się, że ci spasowali, ale mnie nie spasowało, że ze mną pogrywasz. Od kiedy tu zamieszkałeś, ani jednego dnia nie przyszedłeś zaraz po szkole. Trzy dni po korkach, wieczorami się gdzieś włóczyłeś. Co z tym zrobimy? Jakaś propozycja? Mam powiedzieć ojcu czy załatwimy sprawę pomiędzy nami?
Wojtkowi żołądek podszedł do gardła. O co chodzi? Jak załatwimy?
Pamiętasz co ojciec powiedział? Upoważnił mnie do użycia pasa. Są dwa wyjścia: albo jutro powiem ojcu albo dostaniesz wpierdol ode mnie i będziemy kwita. Oczywiście po tym będziesz szanował naszą umowę. Co wybierasz?
Zapadła cisza. Kurwa. Co wybrać. Jak ojciec się dowie to mnie zabije, a przynajmniej spuści taki wpierdol, że dwa tygodnie nie usiądę. Poza tym okaże się, że oni się starają a ja ich zawiodłem. No i jeszcze ta zawodówka, kiedy już zaczynam trochę poprawiać dzięki korkom od Jacka. Może lepiej niech on to zrobi. Może nie będzie tak źle.
Opcja druga - mruknął pod nosem.
Słucham? Proszę wyraźnie. - powiedział lekko podniesionym głosem gospodarz.
Wybieram lanie od pana.
OK. Proszę bardzo. U mnie to będzie 25 na dupsko. Podejdź do stołu, oprzyj się i pochyl.
Wojtek z ociąganiem podszedł do stołu. Pochylił się…
O nie, młody. U mnie tylko na gołe dupsko. Inaczej nie warto.
Ja pierdolę, pomyślał Wojtek. Taki wstyd. Niechętnie ściągnął jeansy i bokserki i oparł się o stół.
Tylko zasady są takie. Przyjmujesz pasy jak mężczyzna, bez płaczu i stękania. Nie uciekasz przed pasem i nie zasłaniasz się. Jeśli ci się zdarzy to zaczynam od początku 25. Za drugim razem rezygnuję i mówię ojcu. Mam nadzieję, że masz jaja. Zrozumiano?
Tak, proszę pana
Z lękiem, ale i dziwnym podnieceniem czekał na pierwsze uderzenie. Kiedy przyszło, okazało się duuuużo mocniejsze nie się spodziewał. Jacek miał ciężką rękę. Potem było już tylko gorzej. Mówił sobie, że nie może się skompromitować. Nagadowski łoił u skórę bez litości. Po połowie myślał, że nie da rady, ale skóra trochę ścierpła i nie bolało tak strasznie. Zresztą chyba i razy nie były tak mocne. Pod koniec uświadomił sobie, że jego penis chyba zaraz wystrzeli. Kiedy poczuł 25-ty pas Jacek ostro nakazał: - Wyprostuj się! Cały czerwony, bardziej ze wstydu niż z bólu, wstał a jego oprawca: - No, no! Chyba to nawet lubisz. Kiedy ostatnio waliłeś konia, bo stoi na baczność. Mogę ci pomóc? Wojtek stał jak wryty, nie mogąc się poruszyć, kiedy Jacek wziął jego, co tu dużo mowić, nieduży sprzęt w dłoń i zaczął miarowo poruszać. Nie trzeba było wiele, żeby wystrzelił.
- O, kurwa, nieźle młody.
Faktycznie ilość spermy zaskoczyła nawet Wojtka.
Teraz twoja kolej. Chcesz mi zwalić i rozpinając swoje jeansy wyjął ze slipów swojego kutasa. Ładny był. Długi, ale chudy. W pełnym wzwodzie. Widocznie lanie go nakręciło
No dawaj, młody. Zrób dobrze swojemu gospodarzowi.
Jeszcze nigdy nie miał w rękach penisa kogoś innego. Na początku zaczął nieśmiało. Nagadowski chwycił go za nadgarstek i nadał tempo. Trwało to trochę więcej, ale też trysnęła niezła fontanna.
OK, młody, jesteśmy kwita, tylko od teraz nie przeginaj. Dzisiaj wpierdol był trochę lajtowy. Czułeś, że od połowy już się tak nie starałem. Nie po to kurwa przyjąłem cię, żebyś teraz spierdolił sobie rok szkoły. Masz zapierdalać, a ja ci w tym pomogę.
Kozubski szybko poszedł do łazienki i ocenił skalę zniszczeń swojego dupska. Mimo, że miałoby być „lajtowo” to i tak był mocno czerwony i bolało jak cholera. Potem poszedł do pokoju się uczyć. Jedyna opcja to było na leżąco, na brzuchu, żeby uniknąć styku dupy z jakąkolwiek powierzchnią. Około 19.00 usłyszał:
Młody, kolacja!
Wstał i zobaczył stół, a na nim zapiekanki. Nagadowski sie postarał. Siadł, nie bez bólu i zaczęli jeść.
Jaką masz następną lekturę z polaka?
Muszę jeszcze poprawić „Mity greckie”, bo dałem ciała.
Kurwa, Wojtek, rozumiem, że czegoś nie kumasz bo miałeś chujową szkołę, ale nawet przeczytać ci się nie chciało? To jak ty chcesz coś poprawić, jak ci nawet nie chce przeczytać w sumie niedużej książki. Następnym razem, jak się widzimy, przepytam cię z treści. I bez ściemy. Jestem w tym niezły.
Od tego pierwszego wpierdol Wojtek zaczął przychodzić zaraz po szkolnym obiedzie i kuć. W szkole szło powoli lepiej.


******

Po laniu nie widzieli się kilka dni. Pan Jacek był w trasie. Był, tak jak ojciec Wojtka, kierowcą ciężarówki. W tym czasie miał kilka korków i starał się przyzwyczaić do tego, że od teraz nic nie przyjdzie samo, tylko trzeba zakuć. Nie miało ochoty, ale cóż, alternatywa była tylko taka, albo zawodówka i powrót do internatu, albo co gorsze, dojeżdżanie codziennie do szkoły, albo super warunki u Nagadowskiego i zakuwanie, żeby się ratować w technikum.
We wtorek Jacek wrócił około 17.00. Widział, że Wojtek siedzi w pokoju i chyba się uczy. Nie chciał przeszkadzać. Po drodze wstąpił z zakupami do dwóch sąsiadek, starszych pań i zrobił wywiad, kiedy jego podopieczny wracał i czy siedział w domu czy może się gdzieś szlajał. Widział, że one dla niego zrobią wszystko. To był Jacuś, ich pupilek na klatce. Kiedy przyszedł czas kolacji, Wojtek wyszedł do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Kiedy zobaczył Nagadowskiego przy kuchni chrząknął:
Dobry wieczór. Nie usłyszałem jak pan wchodził.
Nie szkodzi, Nie chciałem ci przeszkadzać. Za pięć minut będzie gotowe. Możesz nakryć?
Kiedy siedli przy stole, gospodarz zapytał:
I jak w szkole, jakieś postępy?
A owszem… zaliczyłem dwa sprawdziany z matmy i jeden z fizyki. Dzięki za korki. Trochę mi głupio, bo pan chyba płaci za to, a ja nie mam jak się odwdzięczyć.
Przyjdzie na to czas - odpowiedział Jacek tajemniczo i lekko się uśmiechnął.
Uprasowałem panu koszule i jeansy.
O, dzięki - tym razem szczerze się uśmiechnął i pomyślał. Gówniarz idzie w dobrym kierunku.
Kiedy skończyli i Wojtek pozmywał i posprzątał, usłyszał z salonu wołanie:
Młody chodź no tu!
Wszedł, nie spodziewając się niczego.
Przeczytałeś w końcu te „Mity”
Tak, w piątek będę poprawiał.
No to sprawdźmy jak ty je przeczytałeś.
I zaczęło się. Nie było tragicznie, ale Jacek wykazał mu kilka poważnych braków w wiedzy o szaleństwach bogów i herosów greckich.
Kurwa mać, młody. Musisz się wziąć do roboty na serio. I mam zamiar ci w tym „pomóc”. Do piątku masz to jeszcze raz przeczytać tak, żeby cię sorka nie zagięła. Zrozumiano. Jak mi się uda wrócić w czwartek, to cię przeegzaminuję. Idź się uczyć, bo dopóki nie wyjdziesz z zagrożenia, ma szans na ulgi. Najpierw praca, potem ewentualnie przyjemności.
Wrócił do pokoju no i znowu zakuwał. Przez 22.00 poszedł wziąć prysznic. Kiedy wrócił do pokoju usłyszał, że Jacek poszedł zrobić to samo. Po dłuższej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
Proszę - odezwał się Wojtek. W drzwiach pojawił się Jacek w bokserkach.
Mogę?
Proszę.
Usiadł na skraju tapczanu. Kurwa jak on jest zbudowany - pomyślał Wojtek. Jego kutas dał o sobie znać i w spodniach od piżamy można było dostrzec rosnący namiot.
Miałem wrażenie, że nasza zabawa tydzień temu ci się spodobała. Chciałbyś spróbować czegoś więcej?
W Wojtku zaczęła się znowu kotłowanina uczuć. Zażenowanie, podniecenia, lęk i paraliż. Ten facet jakoś dziwnie na niego działał.
Tttak?
Serio?
Tak, proszę pana.
OK. Wiesz, że kutasa można pobudzać nie tylko ręką, ale i ustami. Wiele kobiet robi tak swoim facetom. Ale moim zdaniem, tylko facet rozumie jak to zrobić dobrze innemu facetowi, bo wiemy co nas kręci. Chciałbyś?
Ale, że jak? Ja panu?
Ja tobie.
OK.
Wstań i podejdź. Wojtek wstał od biurka i przybliżył się do Jacka. Ten przyciągnął go do siebie i spuścił spodnie piżamy także cały kutas był na wierzchu. Wojtek, miał wcześniej stulejkę i dlatego był obrzezany. Jacek zaczął delikatnie lizać czubek, potem obejmować główkę. Wojtek czuł ciepło delikatnych ust a penis coraz bardzie się prężył. Jacek się nie spieszył. Powoli coraz bardziej wkładał sobie go do ust. Czasem wyjmował i tylko lizał. Wojtek czuł jak napięcie rośnie. Miał ochotę pospieszyć, ale się bał. Postanowił zdać się na doświadczenie pana Jacka. Kiedy już się wydawało, że poleci, Jacek nagle wyjął kutasa z ust, objął dłonią i zaczął intensywnie ruszać. Wojtka przeszyły dreszcze a sperma poleciała daleko. Nie widział, że potrafi tak daleko.
Podobało się?
No pewnie - niepewnie uśmiechnął się. Co ten facet kombinował.
Mogę liczyć na rewanż?
Że co, że ja? Ale ja nie umiem
Każdy się uczy. Przypomnij sobie jak ci było przed chwilą i pomyśl, że ja też bym chciał tak się czuć. Poza tym, nikt od razu nie jest mistrzem. No i podpowiem ci, jak będzie coś nie tak
Ja pierdolę, a jak dam plamę.
No, odwagi. Podejdź ty teraz, może na kolanach. Zdejmij ostrożnie bokserki… Tak.
Jacek widział, że młody ma grymas obrzydzenia.
Nie ma co się brzydzić. Świeżo po kąpieli, nie capi, a pachnie. Będzie fajnie. Zacznij jak ja.
Potem Jacek robił za instruktora seksu oralnego. Szału nie było, ale jak na pierwszy raz może być.
Ale ja nie jestem pedałem! - zdecydowanie powiedział Wojtek
A kto tak mówi! Młody, wyluzuj! Dwóch samotnych facetów robi sobie dobrze, nikogo nie krzywdzi, to w czym problem!
Jacek wyszedł, a w głowie Wojtka zaczęło się kotłować. Kurwa, co on robi. Przecież to pedalskie. Ale jakie przyjemne. Takiego orgazmu walenie konia nie daje.

****
Mijały dni. W szkole zaczęło iść lepiej. Głowa, a jeszcze bardzie dupa Wojtka już zapomniała o bólu. I we wtorek był pewny, że Jacek jest w trasie i nie przyjedzie więc postanowił się trochę rozerwać. Po szkole wrócił do mieszkania Jacka, odrobił lekcje, zjadł wcześniejszą kolację poszedł do kina. Wracając nawet nie zauważył, że w oknie Jacka się świeci. Dopiero kiedy otworzył drzwi mieszkania zorientował się, że gospodarz jednak jest. Niestety przy w chodzeniu nie był cicho więc od razu usłyszał:
Chodź no tu gówniarzu. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
Kurwa, został nakryty i to ten jeden raz, kiedy sobie odpuścił.
No słucham! Zaniemówiłeś? - powiedział Jacek w sposób stanowczy ale opanowany.
Bo.. już dawno nigdzie nie byłem i pomyślałem, żeby się rozerwać.
Rozerwać? Kurwa gnoju, to ja kombinuję jak ci pomóc wygrzebać się z bagna, a ty idziesz się rozerwać? Teraz to ja mam ochotę ciebie rozerwać, albo może chcesz, żeby to zrobił twój ojciec?
Przepraszam!
No jasne, że przepraszasz, ale to nie załatwia sprawy. Mój stary zawsze mówił, że złe postępowanie musi mieć swoje konsekwencje. Jakaś propozycja, jaka powinna być konsekwencja tego złamania naszej umowy? Mam w to wciągać ojca czy jak poprzednio załatwimy to miedzy nami?
Napięcie rosło. Kurwa znowu wpierdol, przecież miał 16 lat. Z drugiej strony jeśli nie Jacek to kto mu pomoże no i zawiódł go. No i lepiej, żeby stary się nie dowiedział.
Kurwa, nie chce mi się czekać cały wieczór na twoją decyzję - głośno, choć bez krzyku powiedział Jacek.
Wolę między nami
No to do roboty. Tylko tym razem, nie odpuszczę jak poprzednio. Zapamiętasz na dłużej.
Wojtek podszedł do stołu w salonie, spuścił spodnie i majtki do kostek.
Za nisko, do kolan i rozszerz nogi. Pamiętasz zasady?
Tak, proszę Pana.
Pokaż, że masz jaja i przyjmuj wpierdol jak mężczyzna.
Kurwa, dobrze mowić, jak to ty lejesz. Słychać było jak Jacek wysuwa pasek ze swoich jeansów, i już samo to nieźle Wojtka podnieciło. Pierwszy strzał prawie dobrał u dech. Kurwa mać, czy da radę. Każdy następny nie był wcale lżejszy. Ale walił celnie. Tylko w dupę. Przy piętnastym zaczął głośno stękać…
Kurwa, nie pękaj, tylko ponieś do końca konsekwencje!
Przy dwudziestym, udało się nie stękać głośniej, ale łzy same leciały. Z drugiej strony kutas był na maksa wyprężony. Kiedy padły dwudziesty czwarty Kozubski bardziej czuł podniecenie niż ból i tuż przed ostatnim, dwudziestym piątym, trysnął. Kurwa jaki wstyd.
Wstań.
Widok jak Jacek zobaczył wzbudził śmiech ale i jeszcze bardzie go nakręcił.
Widzę, że pas na ciebie działa bardzo podniecająco. Bez pomocy, twój interes sam tryska.
Wojtek, czerwony jak cegła, wbił wzrok w podłogę.
To może teraz pomożesz i mnie… Obciągnij mi.
Wojtek podszedł z gołą dupą, Jacek, położył ręce na ramiona współlokatora i przycisnął do ziemi. Wojtek ukląkł.
Rozepnij mi rozporek i wyciągnij.
Tym razem poszło mu dużo lepiej. Uczył się.

*****

Wojtek miał w głowie mętlik. Co ja, kurwa robię? Obciągam kutasa facetowi, jak dziwka? Z drugiej strony nie jest to w gruncie rzeczy nieprzyjemne, a kiedy Jacek obciąga jemu, to wręcz zajebiste. Rozmyślanie przerwało mu wejście gospodarza do domu.
Młody? Jesteś?
Jestem, proszę pana.
No to chodź coś zjeść.
Jacek przyniósł coś gotowego do jedzenia.
Nie chciało mi się pitrasić. Jak tam w budzie? Jakieś postępy?
Tak, proszę pana. „Mity” zaliczone na 4, z matmy też zaliczyłem jeden sprawdzian.
No to, powoli idzie w dobrym kierunku. Tylko nie pękaj, jest szansa, że może się uda wyjść z dołka i cię nie wywalą do zawodówki. Wojtek - powiedział po chwili ciszy Jacek - podobało ci się nasze zabawy z kutasami?
Uhhy - odpowiedział nieśmiało Wojtek, cały czerwony ze wstydu.
Może chciałbyś doświadczyć czegoś nowego…
Ale w jakim sensie?
No, seksualnym.
No, nie wiem… To trochę chyba pedalskie jest, nie?
Czy to ważne jakie, jak daje radochę? Zastanów się, to dziś wieczorem, możemy się „zabawić”.
Cholera, co ten Jacek kombinuje. Z jednej strony to w sumie zboczone…. ale z drugiej skoro nie mogę wychodzić, nie mam dziewczyny, to może nie trzeba być takim sztywnym. To trochę „Z braku laku i kit dobry”.

Przed 22.00 Jacek zapukał do pokoju Wojtka.
I jak? Namyśliłeś się?
A co mielibyśmy robić?
Wiesz co to jest stosunek analny?
Że niby w dupę? Fe…
Facet z kobietą też tak współżyją.
Dobra, raz kozie śmierć. A czy to boli?
Postaram się, żeby nie bolało. Tylko do tego trzeba dupsko przygotować.
Jacek wyjaśnił jak się robi lewatywę. Potem Wojtek poszedł do łazienki, wykąpał się i wyczyścił jelita i z lękiem a jednocześnie podnieceniem wrócił do Jacka.
Jacek z kolei myślał, jak tego nie spieprzyć i jak to zrobić, żeby młodemu Kozubskiemu było jak najlepiej. Bo jest szansa, żeby mieć w domu chłopaka do jebania. Tylko musi mu się spodobać. Poza tym Nagadowski od pierwszego ich spotkania był przekonany, że syn kumpla jest gejem. Może tego jeszcze nie wie, może tego nie dopuszcza do siebie, ale sposób w jaki patrzy na niego sugeruje, że chłopcy mu się podobają.

Chodź! Nic nie bój! Mam w tym doświadczenie i nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję. Czasem na początku boli, ale to, co jest potem jest warte tego bólu, obiecuję. Połóż się na stole na placach…
Jacek położył na stole koc i prześcieradło.
Tak na pierwszy raz będzie lepiej i wygodniej. Teraz będę ci trochę rozciągał zwieracz. Widzisz, że mu kutas jest cienki, dlatego łatwiej wchodzi, ale mimo wszystko trzeba trochę luzu. Może być trochę zimne, bo na palce nałożę żel.
Rzeczywiście Jacek włożył palce do zwieracza. To było dziwne, ale nie nie przyjemne, potem drugi i trzeci. Na razie nie było źle.
Teraz włożę ci kutasa, oczywiście w kondomie. Będę to robił ostrożnie. W każdej chwili możesz zrezygnować. Mogę też poczekać, aż się zwieracz przyzwyczai do rozpierania…
Jacek delikatnie wchodził. Nie było źle. Wojtek nawet się nie krzywił. Jeszcze trochę.
Mogę?
Tak, tak…
Jacek za wszelką cenę chciał poszukać swoim kutasem prostaty Wojtka. Widział, że tylko niesamowity orgazm, może go przekonać. Kiedy w pewnym momencie zobaczył wyraz twarzy młodego, wiedział, że się udało. Na początku delikatnie, potem coraz mocniej dotykał czułego punktu, a Wojtek wydał z siebie niesamowity okrzyk.
Tak, jeszcze, proszę jeszcze!!!!!
Tak, młody, posmakuj jak zajebisty jest seks z facetem… W pewnym momencie Jacek zwolnił, bo chciał, żeby doszli razem.
Kiedy wreszcie doszli, prawie równo, Jacek położył się na piersiach Wojtka i westchnął.
Kurwa, to było zajebiste. Chuj z tym, że pedalskie. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
Mi też było dobrze.

Potem poszli się razem wykąpać. Dla Wojtka to też było pierwsze takie doświadczenie. Być nago przed innym facetem i widzieć w całej okazałości gołego mężczyznę. I do tego był nim Jacek, który świetnie wyglądał.
No młody, spać, bo jutro szkoła. Dzięki za dzisiaj i jak będziesz chciał jeszcze to ja jestem otwarty.
Ale ja nie jestem pedałem. Jestem normalny.
Jacek wyszedł do swojego pokoju bez słowa.
Wojtek, znowu miał głowę nabitą. To było ekstra, tyle, że to jest zboczone, pedalskie, nienormalne… ale jakie przyjemne…
Dzień poźniej po szkole siedział w internecie i szukał czegoś na temat analu. Miał chcicę. Chciał to powtórzyć. Jeszcze raz dać się wyjebać. Może z kimś innym, żeby Jacek nie pomyślał sobie, że jest pedałem. Wszedł na czat gejowski i umówił się na późne popołudnie z jakimś facetem. Był jak w amoku.
O 17.00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszedł młody chłopak, jakieś 25 lat.
To, co młody do roboty, bo mam chcicę.
Zaczęli się rozbierać. Kiedy nadzy zaczęli się całować, nagle ktoś wszedł do mieszkania. Wojtek już wiedział, że nie wiedzieć czemu, Jacek, który miał wrócić dopiero jutro, wrócił jeszcze dziś. Coś poszło nie tak.
Jacek, kiedy zamknął drzwi wejściowe, zauważył czyjeś buty w przedpokoju. Pomyślał, że Wojtek, bez jego zgody zaprosił kogoś. Kiedy otworzył drzwi salony i zobaczył dwóch nagich chłopaków, na chwilę zaniemówił. Poziom adrenaliny wyskoczył w górę i Jacek zaczął krzyczeć:
- Co to kurwa jest? Co wy robicie? Kim tym jesteś? - zapytał nieznajomego.
Nikt i on mnie tu zaprosił.
Zbieraj manatki i wypierdalaj. Nie miał prawa cię tu zapraszać, bo to nie jego mieszkanie.
Nieznajomy w ekspresowym tempie włożył majtki i spodnie i zabrawszy resztę rzeczy wyskoczył na klatkę schodową.
Może mi to jakoś wyjaśnić? Co to kurwa miałoby być? Sprowadzasz sobie dziwki do mojego mieszkania? A jeszcze wczoraj nawijałeś „nie jestem pedałem”. To kim jak nie pedałem kurwa jesteś?
Wojtek, blady jak ściana stał nago na środku salonu. Nie wiedział, co mam robić. Miał wrażenie jakby świat mu się zawalił.
No, mowę ci odjęło. Słucham. Może jakieś zdanie wyjaśnienia. Ciekawe co na to twój ojciec, kiedy się dowie, że nie tylko jesteś pedałem, ale pieprzysz się z kim popadnie. Znasz tego faceta?
Nie, proszę pana. Wyczaiłem go na czacie
Nie mówiłem, że dziwka.
Proszę niech pan nie mówi tacie. Zrobię wszystko, co pan zechcę!!!! Błagam pana. Tata mnie zabije.
To nie jest mój problem. No i muszę cię wypierdolić z mieszkania, bo zrobiłeś sobie z niego burdel…
Błagam, zrobię co pan chce, tylko proszę mi da szansę.
Wybuchnął spazmatycznym płaczem - Proooszę, niech mi pan spuści wpierdol, niech mi pan da inną karę, ale niech pan nie mówi rodzicom… Przepraszam, zrobiłem głupotę, ale proszę mi dać szansę.

Jacek patrzył z politowaniem na gówniarza. Już go miał. Chłopakowi tak bardzo spodobał anal, że wbrew zdrowemu rozsądkowi sprowadził sobie nieznajomego, żeby go wyjebał. A na dodatek został na tym przyłapany. Teraz może go szantażować.
Przestań się mazać. Teraz rzeczywiście spuszczę ci wpierdol, że popamiętasz. Do stołu i pochyl się.
Wojtek posłusznie wykonał polecenia. Pas przecinał powietrze ze świstem. Każdy bolał jak cholera, ale Wojtek mimo silnego bólu odczuwał przede wszystkim wielki strach, na myśl co teraz będzie.
Kiedy Jacek skończył, powiedział:
Wstawaj. Ubierz się.
Jacek poszedł do swojego pokoju, coś wziął i wychodząc odezwał się:
Masz pecha pedale. Zapomniałem czegoś z domu i cię przyłapałem. Teraz jesteś pod jeszcze większa obserwacją. Muszę wracać do pracy. Wrócę pojutrze i w drodze się zastanowię, co mam robić. Mówić rodzicom czy nie. No i jakie inne konsekwencje musisz ponieść.
Błagam pana!!! - krzyknął Wojtek
Zamknij mordę gnoju. Do nauki. Pojutrze zdecyduję co robić a ty sraj w gacie ze strachu.
Trzasnął drzwiami i wyszedł. Kozubskiemu nie pozostało nic innego jak tylko czekać na rozwój wypadków.


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PanWojciech
Adept



Dołączył: 29 Gru 2016
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pon 22:11, 31 Lip 2017    Temat postu:

Ciekawe. Śmiało możesz kontynuować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lechukaziu
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2016
Posty: 53
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Pon 23:27, 31 Lip 2017    Temat postu:

Dobrze się zapowiada,czekam na ciąg dalszy Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
halun22
Adept



Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 23
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pią 10:59, 04 Sie 2017    Temat postu:

Wciagajace pisz!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anakin69
Adept



Dołączył: 01 Sie 2015
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:51, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Też czekam na ciąg dalszy! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Pon 8:25, 18 Wrz 2017    Temat postu:

Czekać na rozwój wypadków. Kozubskiego ogarniały dziwne uczucia, sprzeczne jednocześnie. Z jednej strony wielki strach, że rodzice się dowiedzą, że straci (przy wszystkich ograniczeniach) w sumie komfortowe życie i szanse na odbicie się w technikum… Z drugiej strony wspomnienie „pierwszego razu, albo raczej emocje pierwszego razu, były tak żywe, tak… że jego kutas od razu budził się do życia. Jednak i szara rzeczywistość skrzeczała niemiłosiernie. Jutro miał sprawdzian z matmy. Niby Marek, korepetytor wyjaśnił mu materiał, ale prosił, żeby poćwiczył zadania. No to ćwiczył, usiłując się skupić. Poczytał trochę lektury, żeby nie było zaległości. Pomiędzy tym wszystkim strach i żądza. Przed spaniem włączył jeszcze laptopa, zalogował się na gejowski czat:

chcica: Mam straszną chcicę. Dam dupy. Ktoś chętny na jutro popołudniu? Krak.
jebaka234: Ile lat, wymiary?
chcica: 17/182/80/13
jebaka234: ja 24/185/72/18, pasi?
chcica: pasi
jebaka234: masz lokal?
chcica: nie, ostatnio próbowałem i niezła jatka się zrobiła
jebaka234: daleko masz do Cichego Kącika? Niedaleko pętli są krzaki. Nie jest b. zimno. damy radę/ Wchodzisz? będę miał oczojebne seledynowe najki i taką samą czapkę
chcica: 17.30 pasuje?
jebaka: to do jutra

Wybrał tę godzinę, bo wtedy miał basen (opłacony przez Jacka).
Rano był tak podjarany, że nie mógł się skupić na niczym. Tylko na matmę się zebrał, bo miał sprawdzian. Wrócił do domu, zrobił porządną lewatywę, prysznic. Czas wlókł się strasznie. W końcu wyszedł o wiele za wcześnie pod Muzeum Narodowe, żeby złapać 0 lub 20. Poznał go od razu. Wahał się jeszcze ale nagle przyszedł mu do głowy moment, kiedy trysnął po jebaniu Jacka i podszedł.
To ja
Cześć. Chodź
Kurwa, nawet się nie przedstawili. Szli chwilę
Dobra, rób mi laskę.
Wojtek przykucnął. Inny (bo jak go nazwać) wyciągnął fiuta. Był mniejszy niż Jacka, ale grubszy. I zaczął obciągać.
No młody, robiłeś to już kiedyś?
Uhmy
No mistrzem to nie jesteś, Dawaj dupy, bo z tego kurwa nic nie będzie.
Wojtek odrócił się, sciągnął spodnie, wypiął się. Tamten walił konia, jednocześnie palcem w lubrykancie zaczął rozciągać dupę Wojteka
Fiu, fiu, jak ciasna kurwa, Czy ty nie jesteś prawiczkiem czasami?
Nie, robiłem to już
OK, OK
Po chwili dwa palce, trzeci juz bolał. Jebaka234 widocznie uznał, że wiele tu już nie zmieni. Nałożył kondoma i… Nagle jakieś błyski. Chyba flesze.
Nie wiedział jak, ale szybko wciągnął spodnie na siebie i w te pędy, przez krzaki. Cięły mu twarz, bolało jak skurwysyn, ale nie zatrzymywał się. Zatrzymał się dopiero w okolicach Parku Jordana, bo brakło mu tchu. Kurwa, co to było. Ustawka czy jak kurwa. Wrócił do domu całkiem skołowany. W lutrze zobaczył twarz i nie wyglądało to żle, ale też ukryć się nie dało. No nic. Stało się. Jeszcze coś się pouczyć i spać.
Nazajutrz był piątek, dzień wyjazdu do rodziców. Żeby nie wracać do mieszkania Jacka, zebrał swoje rzeczy i plecak szkolny i wyszedł.
Pojechał do domu najwcześniejszym autobusem. W czasie jazdy przyszedł SMS.
„Tobie chyba całkiem odjebało. Myśli chyba dupą, bo chyba nawet nie kutasem. Do zobaczenia w niedzielę. Pan JN”.

********
O nasz synuś! Tak wcześnie?
No, udało się tym razem - powiedział bez emocji
W domu nie umiał wysiedzieć. Przed matką trudno było ukryć podły nastrój. Zaczął odwiedzać kolegów z gimnazjum. Niektórzy byli trochę zdziwieni, ale on wiedział, że inaczej szlag go trafi. Wrócił późnym wieczorem. Specjalnie nie brał że sobą komórki.
Co się stało? Z domatora stałeś się włóczykijem - zapytał ojciec
Zjesz coś? - to matka
Nie, nie jestem głodny. Zjadłem kolację u Morków. Idę do siebie.
Z lękiem wziął do ręki komórkę. Na szczęście nie było niczego od Nagadowskiego. Postanowił jak najszybciej pójść spać, ale nic z tego. Czarne scenariusz przewalały się przez głowę. A to, że Nagadowski mówi wszystko rodzicom, że wywala go z mieszkania. Kurwa, dlaczego nie mogę zasnąć. Zszedł do kuchni coś się napić. Była 1.00 w nocy. Myślał, że będzie sam, ale napatoczył się na ojca, który wypalał ostatniego przed snem papierosa.
Co tam Wojtek? Nie możesz zasnąć? Coś Cię męczy?
Nie, tato, nic. Tylko pić mi się zachciało.
A jak tam w szkole?
Lepiej, powoli, ale idzie ku lepszemu, mam nadzieję.
A jak z panem Jackiem
Dobrze, dogadujemy się - starał się być przekonujący.
Idę spać
Dobranoc synu
Dobranoc
I dalej nic, tylko czarna dziura i lęk. Przed jutrem.
Zasnął wreszcie koło czwartej. Matka wołała go rano, ale nie było mowy, żeby wstał. Wreszcie wstał na obiad.
Co się z tobą dzieje Wojtek? Nie można cię dobudzić.
No, dobra. I co się takiego stało, że trochę dłużej pospałem.
OK. Nie kłóćmy się - stwierdziła wreszcie matka.
Potem obiad już był w miarę spoko. Nie chciał jechać do Krakowa zbyt wcześnie, ale żeby nie wzbudzać podejrzeń rodziców postanowił jechać jak zwykle o 16.00. Potem połazi po mieście, żeby jak najpóźniej dotrzeć do mieszkania Jacka.
Kiedy tak chodził po Krakowie, nagle usłyszał sygnał przychodzącego SMSa.
„No, gdzie jesteś? Opóźnianie spotkania niczego nie zmieni. Widzę Cie zaraz u mnie!”.
Nie musiał podpisywać. To był Nagadowski. Nie było wyjścia. Trzeba to wziąć na klatę.
Wchodził do mieszkania z duszą na ramieniu.
A, witam małą, wredną suczkę - usłyszał z salonu - chodź, no tu…
Muszę do łazienki
OK. Jak się ogarniesz, to czekam…
W ppporządku… niepewnie odpowiedział Wojtek.
Przedłużał jak się dało, ale w końcu po dwudziestu minutach pojawił się w salonie.
Chodź, usiądź! Chce ci coś pokazać.
Włączył sześćdziesięciocalowy telewizor i na ekranie zobaczył dwie postaci w ciemności. Jedna drugiej chyba robiła laskę, potem nagle zobaczył jak to robiąca laskę wstaje, odwraca się i ściąga spodnie. Nie, to nie możliwe. To on i ten facet?
Gdybyś miał wątpliwości… kilka fotek.
Na ekranie pojawiły się już zdjęcia w fleszem, jak daje dupy nieznajomemu.
Jacek kazał go śledzić.
Tak, wiedząc, że dupa cię swędzi, zacząłem cię kontrolować. Co z tym zrobimy? Jakieś propozycje?
Kozubskiego zamurowało. Zaległa ciężka cisza.
No, słucham!
Zrobię co pan chce, ale proszę, niech to zostanie między nami. Błagam. Ojciec mnie zabije! - wykrzyczał Wojtek.
Co tylko zechcę?
Tak, wszystko! Tylko błagam…. - zaczął płakać
Wstań! Nie becz ja baba, tylko podejdź do tego jak facet z jajami. Mam propozycję. Wydaje się nie do odrzucenia, ale… jesteś wolnym człowiekiem… Proponuję ci deal. Przeglądałem historię w twoim komputerze i domyślam się, że wiesz to to jest gejowski układ SM. Ja będę twoim panem, masterem, władcą… jak to chcesz nazwać, a ty będziesz moim niewolnikiem, cwelem czy jak tam chcesz. Ja się będę tobą opiekował, w ciebie inwestował, zapewnię ci jebanko, żeby dupa była zaspokojona i wpierdol, bo też to lubisz, a ty będziesz moim houseboyem. To znaczy do prania i sprzątania dojdą jeszcze inne sprawy związane z utrzymaniem mieszkania. Wchodzisz w to?
Wojtka mózg się wręcz gotował. Nastała niezręczna cisza. Po dłuższej chwili Kozubski odezwał się nieśmiało:
Zgadzam się.
Co? Możesz wyraźniej? Jak kurwa chodziło o dawanie dupy nieznanym fagasom, to nie byłeś nieśmiały. Wiesz co? Ty się dobrze zastanów, przemyśl, o ile jeszcze używasz mózgu, bo w to wątpię. Zrób sobie bilans zysków i strat i jutro dasz mi odpowiedź. Jutro będę w domu zaraz po czwartej, więc masz trochę czasu. Tylko kurwa nie zawal szkoły, bo cię zajebię. A teraz spierdalaj mi z oczu, gnoju.
Blondyn wyszedł zdruzgotany. Musiał się uczyć, bo w poniedziałek miał spory sprawdzian z fizyki. Na parę godzin udało mu się „wyłączyć”, żeby powtórzyć materiał, ale jak tylko skończył, do razy myśli o tym co się stało, uderzyły z nową mocą.
Kurwa jego mać. Wkopał się i to chyba bez wyjścia. Zmęczony całą sytuacją zasnął grubo po północy. W poniedziałek, skoncentrował się na tym, żeby zaliczyć fizykę i chyba się udało. Geograf, zresztą wychowawca też się uwziął, żeby go pytać, alei tu udało się wyjść obronną ręką. Tyle tylko, że przez resztę czasu był kompletnie rozkojarzony. Przemyśliwał wszystko na wszystkie strony i wynik był zawsze jeden. Nie ma wyjścia. Musi przyjąć propozycję Jacka. Nie może się wydać, że tak mu się spodobał męski seks i jakby to powiedzieć nawet wpierdol pasem jest podniecający.
Z niecierpliwością czekał w mieszkaniu Nagadowskiego na jego powrót. Kilkanaście minut po 16.00 usłyszał otwieranie zamka. Wyszedł do przedpokoju skruszony.
No, jak tam, przemyślałeś sprawę?
Tak, proszę pana. Zgadzam się być do pana dyspozycji, tylko niech pan niczego nie mówi rodzicom i w ogóle nikomu.
No to się dogadaliśmy, tak? Jak stoisz z nauką na dzisiaj? Masz coś pilnego?
Nie proszę pana, jestem na bieżąco. Muszę jeszcze tylko zrobić jedno zadanie na angielski, ale to nie powinno zająć więcej niż pół godziny
No to gra. Jak skończysz meldujesz się cwelu w salonie. Czekam
Jakimś cudem udało mu się przez pół godziny nie myśleć o Jacku i wszystkim co go czeka.
Przed piątą pojawił się w salonie. Jacek podniósł oczy znad książki.
No, to teraz będziesz moim houseboyem do wszystkiego. Od teraz jesteś mi posłuszny we wszystkim. Oczywiście musimy brać pod uwagę twoich rodziców. Rozmawiałem z twoim ojcem i jutro nie idziesz do szkoły. Natomiast masz tu dwa pojemniczki na gówno i siki do badania. Dziś jesteś na czczo. Pijesz wodę, ale nie za dużo i nic nie więcej. Jutro jeśli musisz trochę wody i bez jedzenia. Przed ósmą pojawisz się z tymi pojemnikami w szpitalu na Kopernika, na oddziale wewnętrznym i znajdziesz doktora Grzegorza Kamińskiego. Jest tam ordynatorem. On cię skieruje na badania. Do południa powinieneś się z tym wyrobić. Potem pojedziesz na Królewską pod nr 24 mieszkania 7 do pani doktor Załuskiej na przegląd i leczenie zębów. Zrozumiano?
Tak, proszę pana.
A teraz ścigaj spodnie, kładź się na stole i wpierdol.
Kozubski pokornie podszedł do stołu, spuścił spodnie i matki i położył się w oczekiwaniu na pierwsze uderzenia.
To będzie kara. Wiesz za co?
Za to, że chciałem dawać dupy byle komu?
Za to też.
Nagle spadły na dupę pierwsze razy. Mocne. Liczył w myślach, bo miał nadzieję, że będzie 25. Przeliczył się po 30-tym przestał liczyć. Na szczęście zaraz potem lanie się skończyło.
Nie ruszaj się!
Dupa paliła jak cholera. Zaraz potem poczuł jak palec Nagadowskiego przeciska się przez odbyt.
Za chwilę moja i twoja żądza zostanie zaspokojona, żeby, kurwa nie szukał byle jebaki.
Po chwili do jednego palca dołączył drugi i trzeci. Jacek go rozciągał. Wojtek bał się, że będzie bolało, ale na szczęście jego nowy/stary pan był dość delikatny. Kiedy już wszedł i odbyt się przyzwyczaił zaczęło się jednak ostro. Wojtek nie mógł powiedzieć, że mu się nie podoba. Było inaczej niż za pierwszym razem. Zdecydowanie nie romantycznie i nie delikatnie, raczej męsko, samczo i szybko.
Tym razem jeszcze było z gumą. Jak zrobisz badania, pokażę ci moje i będziemy jechać bez gumy. Teraz gnoju, spierdalaj! Doprowadź się do porządku. Pamiętaj o kupsku, może być dzisiaj, tylko wstaw do lodówki, a siki mają być z pierwszego lania rannego.
Rano, we środę zgodnie z poleceniami pana, odlał się do pojemnika, wziął prysznic i poszedł na piechotę na Kopernika. Był zestresowany. Myślał, że spacer dobrze mu zrobi, ale stres nie minął. Odnalazł oddział wewnętrzny. Zapukał do sekretariatu…
Dzień dobry
Dzień dobry - odpowiedziała mu gruba, niemiła sekretarka
Ja do pana doktora Kamińskiego. Byłem umówiony. Wojciech Kozubski.
Poczekaj chłopcze, pan doktor zaraz przyjdzie.
Wyszedł z pokoju i od razu wpadł na miłego, wysokiego mężczyznę. Mógł mógł jakieś 45 lat. Był trochę szpakowaty.
Ty pewnie jesteś Wojtek od pana Nagadowskiego
Tak, panie doktorze.
Potem wypadki potoczyły się z szybkością błyskawicy. Doktor Kamiński nie zdradzał czy wie jaki układ jest między nim a jego przyjacielem. Zlecił mu furę badań. Zorganizował to tak, że po 11.00 był już po wszystkim. Gdzieś ok. 11.30 czekał na korytarzu na doktora. Ten pojawił się w drzwiach pokoju zabiegowego.
Wejdź chłopcze. Jeszcze cię obejrzę. Wejdź za parawan i rozbierz się do majtek.
Po chwili wszedł za parawan. Osłuchał, zajrzał do gardła i te wszystkie ceregiele, które lekarze robią.
Opuść majtki, proszę. Przodem do mnie.
Wprawdzie w rękawiczkach, ale wziął jego członka w rękę, potem macał jądra. Wojtek płonął ze wstydu.
Odwróć się tyłem i pochyl.
Nagle Kozubski poczuł w odbycie palec. Chciał wstać, ale lekarz drugą ręką przytrzymał go silnie.
Spokojnie. Tylko badam prostatę. Już kończę. Ubierz się.
Ubrał się, wyszedł zza parawanu, jeszcze cały czerwony.
No, co ty taki cnotliwy. To tylko badanie. To wszystko z mojej strony. Pan Jacek zlecił badanie i on dostanie wyniki. Dziękuję ci już i dobrego dnia.
Kurwa, to ja się już tu nie liczę? - pomyślał Wojtek. No tak, początek tracenia kontroli nad własnym życiem.
Potem pojechał do dentystki.
No tak, nie jest źle, ale rewelacyjnie też nie. Trochę te zęby zaniedbałeś. Dobra, zabieramy się za nie.
Wojtek zbladł. Od zawsze bał się dentysty
To może zacznie pani następnym razem…
Odbiło ci? Zaczynamy od razu, chyba, że mam zadzwonić do pana Jacka.
Wojtek zrozumiał, że nie ma nic do gadania.
Nie, nie trzeba. Proszę robić.
No chłopie, nie bądź baba, Nie jestem sadystką. Trochę bólu jeszcze nikogo nie zabiło.
Trochę bolało, ale dało się przeżyć. Wrócił do domu przez 15.00. Po drodze zabrał od kolegi zeszyty, żeby przepisać. Zaczął się uczyć. Koło 17.00 zadzwoniła komórka. Pan Jacek już wcześniej wpisał mu do książki adresowej „PAN JACEK”.
Co tam cwelu? Zadania wykonane?
Tak proszę pana.
OK. Za chwilę wpadnie gość z paczką. To nie jest kurier tylko mój znajomy. Odbierzesz i zaniesiesz do mojego pokoju. Zrozumiano?
Tak, proszę pana.
Siedź w domu i się ucz. Wrócę jutro, mam nadzieję wcześniej, więc pogadamy co dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:35, 18 Wrz 2017    Temat postu:

Jakiś czas tu nie zaglądałem i proszę jaka miła niespodzianka.
Opowiadanie bardzo fajne, wiec pisz dalej i jak najszybciej publikuj kolejne odcinki.
Pozdrawiam autora i czytelników


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guzz
Debiutant



Dołączył: 30 Sie 2016
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:47, 09 Paź 2017    Temat postu:

Świetne, liczę na więcej Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Pon 12:35, 16 Paź 2017    Temat postu:

Sorki, że musieliście trochę czekać, ale jest dalszy ciąg. Piszcie czy może być, czy mam ciągnąc to dalej


Kolejny dzień zwykłej rutyny. Przynajmniej do popołudnia. Wstanie, śniadanie, szkoła i… No właśnie co? Trochę strachu, ale też ekscytacja, jak to będzie? Kiedy gdzieś po 16.00 usłyszał jak Jacek, jego Pan przekręca klucz, spiął się.
Gnoju, do mnie! - krzyknął Nagadowski.
Wojtkowi żołądek poszedł do gardła. Wyszedł niepewny ze swojego pokoju.
Gotowy? Jak lekcje?
Odrobione proszę Pana.
Dobra. Jeszcze będziesz miał potem chwilę na naukę. Wyskakuj z ciuchów!
Wojtek nie zrozumiał.
W try migi nago! - krzyknął jeszcze głośniej Jacek
Kozubski gwałtowanie przyspieszył i zaraz stał przed swoim panem nago.
Do łazienki! - rozkazał Jacek
Kiedy weszli Jacek polecił: - Na kolana psie! Czymś z czego nie zrezygnuję i mam dupie twoje ewentualne opory, jest piss. Otwieraj mordę i pij. Pewnie dzisiaj trochę rozlejesz, dlatego odlewam się w ciebie w łazience, ale musisz szybko dojść do wprawy, bo lał będę w ciebie, gdzie mi się spodoba i nie chce mieć obsikanego mieszkania.
Nagadowski wyjął swojego kutasa i skierował na usta Wojtka, Wkrótce duży strumień moczu lał się w usta Kozubskiego. Jak było do przewidzenia, trochę się rozlewało.
Kurwa pij, bo marnujesz cenny napój Pana.
Wojtek starał się i pod koniec już prawie nic nie uronił.
Nieźle, nabierzesz wprawy. Teraz do salonu.
Kiedy weszli, Jacek przyniósł ze swojego pokoju pakunek, który Wojtek odebrał od jakiegoś przystojniaka dzień wcześniej.
Stopniowo będę cię uczył jak być cwelem. Zacznijmy od ubrania. Do szkoły chodzisz w ciuchach od rodziców. Tu masz trzy komplety moro. Kiedy wracasz ze budy, przebierasz się w moro. Spodnie na gołe dupsko, bez majtek, t-shirt, skarpety i sandały. Gdyby przypadkiem było ci zimno, w co nie wierzę, masz jeszcze bluzę. A tu masz ciuchy sportowe. Masz wyraźną tendencję do tycia i nie masz kondycji. Nie chce mieć spaślaka. Od jutra codziennie rano zaprawa poranna. Nie cykaj się! Zaczniemy powoli, bez forsowania. Kiedy ja jestem rano w domu, zaprawa ze mną, kiedy mnie nie ma, będzie cię ćwiczył Darek, student drugiego roku AWF-u. W środy zaczniesz chodzić na siłownię.
Jacek wyjaśnił mu jeszcze trochę innych zasad. I wyraźnie zaczynał się czuć dobrze w swojej roli, tego, który ma władzę nad Wojtkiem. Ten ostatni natomiast czuł, że zaczyna się coś nowego, że wkopał się w jakąś kosmicznie dziwną historię, która jednak zaczynała mu się podobać.
Kiedy Nagadowski skończył pouczać Wojtek, nagle powiedział:
Dobra, kurwa, dość tego gadania. Kupiłem nowy pasek do wpierdolu.
Podstawił mu pod nos pasek z miękkiej skóry, nie za szeroki, ciężkawy…
Powinien ładnie ciągnąć, bo lepiej przylega do skóry. Spuszczaj gacie i jedziemy z tym koksem.
Wojtek posłusznie zdjął szelki i opuścił spodnie. Oparł się o stół i… zaczęło się lanie. Bolało, ale Wojtek miał wrażenie, że brunet nie uderzał z całej siły. Po jakichś 20 uderzeniach Pan przestał. Po chwili poczuł zimny, nażelowany palec w odbycie, potem drugi i trzeci. Potem nagle Jacek wyjął palce i pojawił się przed twarzą cwela pokazując mu jakiś papier.
To są moje wyniki badań. Nie mam HIVa ani choroby wenerycznej. W ogóle jestem zdrowy. Dlatego dzisiaj będzie bez gumy. Tak ma wyglądać nasz układ pod tym względem. Ty jesteś moim jedynym partnerem a ja rucham się tylko z tobą. Jasne? To jest gwarancja, że nie złapiemy żadnego syfu. To do dzieła.
Potem zaszedł o tyłu i bez zapowiedzi wszedł w dupsko. Oj, zabolało, ale szybko przyjemność przeważyła. Jacek ruchał coraz szybciej a Wojtek instynktownie zaczął dostosowywać swoje ruchy do tempa Pana. Trwało to trochę, ale w końcu poczuł, że Jacek doszedł i… poczuł w sobie jego spermę. To było nowe doświadczenie. Całkiem przyjemne. Nagadowski wyszedł z niego i niespodziewanie znowu poczuł na dupie kolejne uderzenia pasa. Dostał jeszcze z dziesięć. Potem usłyszał zdecydowane polecenia Pana:
Spierdalaj do łazienki i ogarnij się. Potem do nauki.
Poszedł więc, wymył sobie spermę z dupy, wziął prysznic i w moro, poszedł do swojego pokoju zakuwać. W końcu jednym z celów jego Pana jest wyciągnąć go z czarnej dziury jedynek w szkole. Trochę po 19.30 usłyszał głośne wołanie: - Cwelu, do nogi!
Wystrzelił jak z procy do salonu, skąd dobiegał głos. Trochę się zdziwił widząc jacka w moro.
Co takie oczy? Pan Jacek też w domu będzie w moro. A teraz kolacja. Delektuj się nie tylko jedzeniem, ale i tym, że ci ja je przygotowałem, bo już niedługo role się odwrócą, ale powoli. Wszystkiego cię nauczę.
Kolację jedli prawie w milczeniu. Blondyn bał się odezwać, a Jacek też nie podejmował rozmowy.

No, to teraz pozmywaj. Potem jeszcze trochę instrukcji.
Kiedy skończył pojawił się znowu w salonie. Jacek siedział wygodnie na kanapie i czytał książkę.
Co się, kurwa nie odzywasz? Mówisz „cwel melduje się na rozkaz” jasne?
Tak, proszę Pana. Cwel melduje się na rozkaz.
No. Kiedy będę wracał z trasy, dam ci znać SMSem. Wtedy czyścisz dupę na jebanie i wchodzisz w tryb standby. Jak wrócę do domu, na dole domofonem dam ci znać, ze jestem. Cztery dzwonki. Idziesz do przedpokoju, siad kucny przy szafce z butami w czekasz. Kiedy wejdę, powiem ci na co mam ochotę, czy na odlanie się w ciebie, czy na jebanie, czy na obciąg czy kurwa na co innego. Jasne?
Tak, proszę Pana.
To teraz zrób mi laskę i a potem spierdalaj do nauki.
Wojtek podszedł do kanapy, klęknął przed Nagadowskim, rozpiął rozporek, a z niego wyskoczyła pała jego pana. Kiedy skończył, Jacek powiedział do niego:
Kurwa, szybko się uczysz, niezły lachociąg z ciebie. Spierdalaj do pokoju.
Rano, o 5.30 zadzwonił budzik, Wojtek wyskoczył w łóżka, przebrał się nowy dres od Nike i wyszedł do przedpokoju. Jacek już czekał.
No to do roboty. Zejdziemy cicho, żeby nasze babcie-sąsiadki się nie pobudziły. Kiedy wyszli na zewnątrz, poczuli chłodny wiatr. Mimo, że Nagadowski nie forsował i dla niego samego ta rozgrzewka była totalnie light, Wojtek się dobrze zmachał, ale dał radę.
Widzisz, kurwa jaki cienias z ciebie. Musisz nad tym popracować. Ja cię już, kurwa, zmotywuje.
Wrócili do mieszkania, szybki prysznic, śniadanie i… Jacek do pracy, a Wojtkowi została prawie godzina wolnego.
To gnoju możesz jeszcze coś pokuć, albo poczytać. Jutro Darek będzie pół godziny później. Zadzwoni domofonem i będzie czekał.

Mijały, dni, nawet tygodnie od kiedy Wojtek został houseboyem Jacka. Mijały szybko. Pobudka, zaprawa poranna, szkoła, sprzątanie, pranie, prasowanie, gotowanie, zakuwanie, basem, siłownia. Kiedy przychodziła godzina 22.30, wyznaczona przez Nagadowskiego na spanie, Kozubskiego nie trzeba było zachęcać do spania. Jedynie weekendy były oddechem, bo wracał na wieś do rodziców.
No i i oczywiście regularny wpierdol na dupsko i jebanie. Wojtek zaczynał się przyzwyczajać, że każde siadanie na krześle przypominało boleśnie, że na jego dupie są pręgi. Ale za to już jebanie, i to regularne, to było coś. Przyszła zima, Boże Narodzenie, zakończenie semestru, całkiem dobre. Z dna wyciągnął się na średnią 3,84. Na razie chyba wszyscy zadowoleni. Ojciec i matka, bo w szkole dobrze, ma gdzie spać i się uczyć, Nagadowski zadowolony, bo ma cwela do szkolenia i Kozubski, w sumie zadowolony.

Środa przed zakończeniem półrocza. Jacek wrócił z pracy już przed 16.00. Zwyczajowy już rytuał. Poczwórny dzwonek domofonem, Wojtek po lewatywie, siada na chodniku w przedpokoju. Wchodzi Jacek, klepie lekko z liścia Wojtka w policzek:
- No, śmieciu, Pan przygotował ci napój, trzymałem od kilku godzin. Otwieraj mordę!
Wojtek posłusznie otworzył usta, Jacek prawie oparł swojego członka, dolną wargę. Wojtek, po kilku ostrych lania, nauczył się, żeby pić nie roniąc nawet kropli. To był ten element jego tresury, który mu się nie podobał, ale nie miał wyjścia, a poza tym się już jakoś przyzwyczaił.
Masz jakieś żarcie dla Pana?
Tak proszę Pana, jest gorące. Kiedy pan chce.
Podaj, na stół, a ja idę do umyć ręce. Ty też kurwa umyj.
Wojtek szybko poszedł do kuchni. Umył ręce pod zlewem w kuchni, podał jedzenie do stołu. Jacek wszedł, siadł i zaczął jeść.
Meldunek!
Cwel Pana Jacka melduje wykonanie wszystkich zadań. W szkole tylko pytanie z angielskiego i szóstka oraz kartkówka z matematyki. Wyniki po feriach, ale wydaje mi się, że poszła dobrze.
Dobra gnoju. Pan ci kupił jeansy. Skocz po reklamówkę i przymierzaj. Zobaczymy czy pasują.
Kozubski szybko poszedł do przedpokoju, rozpakował reklamówkę i przymierzył spodnie. Leżały idealnie.
Ja pierdolę, ale mam oko. Rozmiar w sam raz. Teraz przebierz koszulę i ubierz sweter. Zaraz wychodzimy.

Jak się okazało pojechali tramwajem na Kazimierz. Starą, żydowską dzielnicę, Weszli do świeżo odnowionej kamienicy i Jacek zapukał do jednego z mieszkań. Otworzył im starszy pan. Mógł mieć jakieś 70 lat.
A pan Jacek witam serdecznie. Proszę, proszę.
Dzień dobry panie Antoni. Przyprowadziłem dziś kogoś. To mój młody podopieczny. Rodzice szukali dla niego jakiegoś lokum, żeby mógł spokojnie uczyć i wyszło, że u mnie. Chciałbym, żeby pan mu uszył dwa garnitury. Może najpierw zdejmie pan miarę, a potem wybierzemy materiał i fason.
Rozbierz się młody człowieku. Jak masz na imię?
Wojtek, proszę Pana
Zdejmij też sweter, żebyś był w spodniach i koszuli.
Krawiec zmierzył go.
Jakie ubranie byś chciał, kolor, fason? - zapytał Wojtka. Wtedy Nagadowski zainterweniował.
Panie Antoni, to będzie prezent ode mnie, dlatego ja bym chciał zadecydować.
Potem, jak gdyby nigdy nic zamknęli go w pokoju i zostawili samego. Po jakiś 20 minutach wrócili.
Zaraz po feriach przyjdziesz na przymiarkę. Pożegnaj się z panem Antonim i idziemy.
Miło mi było cię poznać Wojtku - uścisnął rękę Wojtkowi. Do widzenia panie Jacku, Panu może też by się przydał nowy garnitur.
Na wiosnę na pewno, obiecuję.
Szybko wrócili do domu.
No to zabawmy się. Wpierdol nie będzie, bo będą ślady a na ferie to nie fajne. Ale dasz dupy panu i obiecuje, że to będzie długie jebańsko i że dziura będzie ci długo nim przypominać. Poszli się przebrać obaj w moro i za chwilę Wojtek czekał w gotowości na swojego Pana.
Na co czekasz. Gacie w dół. I pochyl się. Trzeba cie rozciągnąć.
Wojtek posłusznie wypiął dupę, opierając się o stół w salonie. Lania miało nie być, ale kilka solidnych klapsów spadło na dupę. Potem Wojtek poczuł jak zimny palec wpycha się do dziury, za chwilę kolejny, w końcu i trzeci. Starał się rozluźnić jak tylko potrafił. Wreszcie poczuł w dupie kutasa Jacka. Ten się nie spieszył. Gładko wszedł, powoli i zaczął powoli ruszać. Podniecenia Wojtka zaczęło gwałtownie rosnąć. Już sięgał ręką do swojego, kiedy usłyszał:
Nie ruszaj! Ja decyduję kiedy czy i kiedy dojdziesz!
Jacek trochę się w nim poruszał, ale wyraźnie nie szukał prostaty Wojtka. Potem się wysunął, poszedł do kuchni się napić, zostawiając cwela samego. Za chwilę wrócił i znowu w niego wszedł, trochę szybciej, ale nie za bardzo. Potem znowu trochę był dziurze, trochę na zewnątrz.
Kurwa, w co on gra - myślał Wojtek, którego ciało domagało się spełnienia. Kiedy po raz chyba czwarty Nagadowski wszedł i zaczął się poruszać, Wojtek zaczął wydawać jęki domagając się „swojego”.
Zamknij mordę gnoju! Dojdziesz jak będę chciał.
Potem Jacek wyraźnie przyspieszył. Dłoń Kozubskiego instynktownie powędrowała do własnego kutasa, ale Jacek czuwał.
Kurwa, czego nie rozumiesz - krzyknął Nagadowski sapiąc - won z tą ręką. Jeszcze chwilę a Jacek zaczął szczytować. Wojtek nie mógł już wytrzymać. Tym bardziej, że Pan za każdym razem uderzał w jego prostatę. Kiedy Pan wysunął się z niego i sperma zaczęła wylewać z dupy cwela, krzyknął: - Odwróć się i wal gruchę.
O tak, to był chyba najintensywniejszy orgazm, jaki do tej pory przeżył.
Kurwa, kutasie, masz być posłuszny, zrozumiano? Źle było? No źle?
Zajebiście, proszę Pana.
Masz szczęście, że nie mogę się sprać, bo za coś takiego nie usiadłbyś przez tydzień.
Przepraszam Pana
Dobra, idziemy do łazienki, doprowadzimy się do ładu, a potem mam jeszcze do ciebie słówko i lulu.
Prysznic wzięli razem. Jacek nawet pomógł swojemu niewolnikowi wypłukać spermę z dupy. Potem przeszli do salonu.
Przynieś mi piwo a sobie wodę.
Wojtek wrócił w z kuchni i usiadł przy stole.
Dogadałem się z twoimi rodzicami, że jutro po szkole, to znaczy trochę po szkole, żebyś miał czas na spakowanie, jedziesz na szkołę nauki jazdy na nartach do Białki Tatrzańskiej. Kupiłem ci strój, a narty ci pożyczą. Będziesz tam do następnej niedzieli. Twoi łyknęli gadkę, że to jest za jakieś grosze z dofinansowaniem, więc nie powinno być problemu. Uczył cię będzie mój znajomy, też pedał, więc będę na bieżąco. Mam nadzieję, że się przyłożysz i kiedyś będziemy mogli pojechać razem na narty. Nie wiem czy jutro zdążę cie odwieźć. Jak mnie nie będzie do 16:00 dzwoń po taksówkę. Zostawię ci kasę na taxi i na szkołę. Wracasz w niedzielę i od razu zabiera cię ojciec. Nie chcę cię tu widzieć do końca ferii.
Wojtek zrobił wielkie oczy. Jak to, dwa tygodnie bez prania, prasowania, sprzątania? Co jest.
Kurwa nie rób zdziwy. Mam swoje powody i nie muszę ci się tłumaczyć. W niedzielę na koniec ferii przyjadę na wieś na obiad i cię zabiorę.

Szkółka był całkiem fajna, choć dla Kozubskiego niełatwa. Dlatego codziennie dostawał esemesy w stylu: „Ty cioto, nie potrafisz się utrzymać na nartach?”, „Gnoju, daj coś z siebie” itp. Pod koniec, kiedy zaczęło mu iść lepiej, pojawiły się inne: „No, cweluszku, podobno całkiem nieźle ci idzie. Gratulacje!”.
Rzeczywiście w niedzielę powrotu z Białki, na Wojtka czekał tata. Wrócił do domu. Następny tydzień się trochę nudził. Co prawda Pan nakazał mu przeczytanie kilku książek i ćwiczenia z gramatyki angielskiej, ale na szczęście nie zajmowały mu całego dnia. Odwiedził kumpli z gimnazjum i się lenił. Spał do 10:00 albo dłużej. Ale i tak robił zaprawę, może już nie poranną, ale przedpołudniową, bo wiedział, że nie może stracić kondycji. Jego komórka właściwie milczała. Od Nagadowskiego nie było znaku życia i zachodził w głowę, co takiego mogło się stać, że przez dwa tygodnie mieli się nie widzieć. Był tym zdziwiony, ale też podekscytowany.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 12:20, 22 Paź 2017    Temat postu: hej

To nie jest mój klimat ale pisz proszę, bo chyba jesteś ostatnim aktywnym autorem. Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:20, 22 Paź 2017    Temat postu:

Pisz dalej tylko zmień "miesięcznik" na 'tygodnik"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Sob 15:30, 28 Paź 2017    Temat postu:

Sorki, wiem, że to trochę trwa, ale cóż, wena czasem opuszcza a i czasowo nie zawsze się daje. Piszcie komentarze czy wam pasi, bo jak nikt nie czyta, to ma sensu pisać.


Ferie dobiegały końca. Po śniadaniu i Mszy z rodzicami, Wojtek nie mógł się doczekać spotkania z Nagadowskim. Wreszcie tuż przez 14.00 usłyszał silnik jego samochodu. Bez pośpiechu, ale jednak zdecydowanie wyszedł ze swojego pokoju i zszedł na dół. Mama już kokieteryjnie się uśmiechała, kiedy Jacek całował ją w dłoń.
Dzień dobry Elu, cudownie wyglądasz. Jak zawsze zresztą. Cześć Staszek! - zwrócił się do ojca, ściskając mu zdecydowanie rękę.
Aaa, Wojtek, jak ja cię dawno nie widziałem - szybkim krokiem podszedł do schodów, z których blondyn szybko schodził. Uścisnęli sobie ręce a potem Jacek go przytulił szepcząc do ucha: - Stęskniłeś się za mną? Mam dal ciebie niespodziankę…
Obiad gotowy, siadajcie - zaprosiła mama do stołu.
Przy stole Wojtek z rzadka się odzywał, a poza tym rozmowa toczyła się między dorosłymi. Kiedy przyszła kawa i smaczny sernik gospodyni, Jacek wstał i zaczął się żegnać:
Pora na nas Wojtek, nie myślisz? Spakowany?
Wojtek kiwnął głową.
No to pakuj bety do bagażnika - rzucił mu kluczyki - a my tu z ojcem omówimy jeszcze jedną sprawę, ale możesz się też pożegnać, to zajmie chwilę.
Rzeczywiście po chwili Jacek wsiadł do auta i zapalił silnik.
Dupa swędzi? Już dawno w niej byłem a i „klepana” dawno nie była - uśmiechnął się do cwela szeroko - Jak ci minął ten tydzień?
Trochę nudno, proszę Pana, ale ćwiczyłem trochę i czytałem książki, które mi Pan zadał no i wkuwałem słówka.
Dobrze, dobrze, teraz nuda się skończyła, pora wrócił co tresury cwela.
Potem zasadniczo jechali w ciszy, czasem Jacek o coś zapytał. Po 40 minutach wchodzili już do mieszkania. Wojtek po wejściu zrobił wielkie oczy. Przedpokój wyglądał całkiem inaczej. Może dlatego jego Pan nie chciał go widzieć u siebie przez dwa tygodnie. Ale dlaczego w takim razie ominęło go sprzątanie bałaganu po remoncie?
Ze zdziwienia wyrwał go Nagadowski:
No co, podoba się?
Jasne, super proszę Pana.
Rozbieramy się. Na razie powieś kurtkę na wieszaku dla gości i zdejmij buty przy wejściu. Pamiętasz, że obiecywałem ci niespodziankę?
Tak proszę Pana.
Więc remont przedpokoju odbył się przy okazji. Od jakiegoś czasu myślałem, że skoro mam niewolnika, to nie może mieszkać w luksusach. Trzeba mu zrobić jakąś celę. No i ci zrobiłem.
Jacek podszedł do szafy przesuwnej i odtworzył ją.
Pamiętasz to niewykorzystane pomieszczenie obok twojego pokoju?
Tak, proszę Pana. Taka graciarnia to była.
Teraz to będzie twoja cela.
Jacek pokazał swojemu cwelowi drzwi do tego pomieszczanie, które teraz były ukryte w dnie szafy
To tak, żeby zachować nasza tajemnicę. Wchodzimy! Duże jak wiesz to nie było, ale wykorzystałem to, że jesteśmy w starym budownictwie i wysokość mieszkań jest spora, dla tego zrobiłem ci pięterko.
Weszli do wąskiego korytarza, w którym na szerokość mogła się zmieścić tylko jedna osoba. I to nie za gruba. Oświetlony był paskami ledów, bo światła naturalnego tu nie było. Kiedy skończył się korytarz zobaczył coś w rodzaju niskiego kąta, w którym stało metalowe łóżko i proste szafki. a na lewo… no cóż to był rodzaj celi. Na lewo był aneks sanitarny, tzn. jakiś rodzaj łazienki, tylko bez drzwi.
jak widzisz chciałem to upodobnić do celi, a w celi więzień nie ma intymności, więc w głębi masz prysznic i kibel w jednym. Odkryłem to rozwiązanie we Włoszech na starych stacjach benzynowych, w których nie ma muszli i pisuarów tylko jest taka porcelanowa dziura do której się leje i potem, kiedy się chce srać to się na nią kuca i robi swoje. Może też, jak widzisz służyć jako prysznic, bo jest bateria prysznicowa. Gdybyś się bał, że noga ci się poślizgnie i wpadnie do dziury podstaw sobie tę kratkę. A tu bliżej masz umywalkę. Wszystko jest, żeby pachnieć i być czystym. A! Przy prysznicu masz już zamontowany wąż do lewatywy, żeby było wygodnie przygotować dupsko do jebania. A teraz miejsce pracy. U góry!
Na „pięterko” wchodziło się dość prymitywnych schodach/drabince. Tylko tutaj, u góry dawnego pomieszczenia było małe okno. Przy nim Jacek ustawił biurko do nauki, a na reszcie platformy były szafki ciuchy i półki na książki. Ta część była wyższa. Bez problemu mogli się wyprostować, choć do sufitu było bardzo blisko.
OK! Zostawiam cię w twojej celi na godzinkę. Rozejrzyj się gdzie co masz, jak to zorganizowałem, weź prysznic i wyczyść dupę, bo pewnie już bardzo tęskni za moim kutasem no i oczywiście pasem. Aha, dwie rzeczy jeszcze. Zostawiłem trochę twoich rzeczy w dawnym twoim pokoju, żeby było, że tam mieszkasz, wiesz, kiedy mama przyjeżdża, albo co. I druga, przy okazji remontu zamontowałem dyskretne kamerki w całym mieszkaniu. Teraz nawet w pracy będę cię miał na oku przez neta. No to się aklimatyzuj.
Wojtek nie mógł wyjść z szoku. Jasna cholera, coraz bardziej wchodzi w tę pojebaną sytuację. Co gorsze (albo lepsze, zależy jak patrzeć) całkiem mu się to podoba. Pobuszował trochę po szafkach, półkach, żeby się zorientować gdzie, co jest. Zszedł z platformy, oglądał swoje nowe łóżko, „łazienkę”. Chciał zobaczyć, gdzie są kamery. W końcu zaczął robić sobie lewatywę i wziął prysznic. Tak, jak sobie życzył Pan, po godzinie pojawił się w salonie:
Panie, cwel melduje gotowość do służby
OK. Załóż je na nogi - powiedział rzucając mu skórzane opaski. Kiedy ten blondyn poradził sobie z tym usłyszał: Chodź tu, założę ci na nadgarstki.
W pewnym momencie Wojtek zauważył, z sufitu zwisa łańcuch. To coś nowego. Jacek podwiesił go u sufitu. Potem przewiązał mu oczy opaską i… No właśnie, chyba wyszedł. Wojtek przynajmniej nie wyczuwała jego obecności w salonie. Trwało to chwilę. Podwieszony blondyn zamyślił się. Nagle ból wyrwał go brutalnie z tego stanu. Jego pośladki zaczęły palić. Bolało, ale zachodził w głowę, czym Jacek go bił. To był jakiś punktowy ból. Ponieważ nie nic nie widział, doznania były jeszcze mocniejsze. Bolesne to było, ale cholernie podniecające. Tym bardziej, że nie wiedział skąd i kiedy spodziewać się uderzeń.
O, suczka się rozkręca, widzę. Brakowało ci tego, gnoju, nie?
Tak, Panie, bardzo.
No to pobawmy się jeszcze inaczej
W pewnym momencie, nie spodziewane uderzenie tym „czymś” spadło nie jego kutasa. Zawył, było mocne. Potem Nagadowski zaczął zdecydowanie, ale nie za mocno uderzać od dołu w jądra. To było dla Wojtka nowe doznanie. Tym bardziej, że do tej pory Jacek nie bawił się jego jajami. Trwało to chwilę, a Wojtek zaczął już odczuwać potrzebę dojścia.
Panie, proszę, mogę dojść?
O, nie kurwa cwelu, ile razu mam powtarzać! Czy i kiedy dojdziesz, to jest moja decyzja.
Ale ja już nie mogę.
Co możesz albo nie to też jest w mojej gestii.
Wojtek coraz bardziej jęczał, jego jaja nabrzmiewały coraz bardziej a kutas stał ostro na baczność. Pan jeszcze chwilę coraz delikatnie uderzał w jądra. Nagle, zdjął mu z oczu opaskę.
Podobało się nowe narzędzie? Pewnie byłeś ciekaw, czym cie biję? i pokazał mu palcat, zakończony delikatną skórą - Dobra, zmiana scenerii.
Jacek opuścił go na całkowicie na podłogę, tak, że całymi stopami dotykał podłoża, odpiął go z łańcuchów. Wojtek rozmasował sobie trochę nadgarstki, bo mimo, że opaski był bardzo miękkie i komfortowe, to jednak nie był do nich przyzwyczajony. Jacek kucnął i powiedział: Wsiadaj mi, młody na barana. Widzisz te dyskretne otwory w suficie, równoległe, do tych, na których wisiałeś?
Tak, proszę Pana.
To wkręć tam te haki i zaraz ci podam łańcuchy, żebyś je zawiesił
Wojtek być strasznie ciekaw o co chodzi. Kiedy zamontowali haki i łańcuchy, Jacek wyjął z szafy spory kawałek skóry, z czterema zaczepami na karabinki.
Pomóż mi to zamocować.
Kiedy po chwili wszystko było gotowe, brunet wyjaśnił:
To jest sling, kładź się na tym a ja cię zapnę do łańcuchów, żeby się unieruchomić.
Zaraz Wojtek faktycznie nogi i ręce miał przypięte do oczek łańcucha i leżał na slingu. Jacek przyniósł mały podwójny strap, który Wojtek już znał i jeszcze raz zaczął mu okładać nim dupsko, szybko i dość mocno. Nie trwało to długo, chodziło tylko o to, żeby obydwaj znowu byli gotowi. Nagadowski zwinnie sięgnął po lubrykant, zdecydowanie włożył palec do odbytu, zaraz drugi i trzeci, posmarował swojego kutas i ostro wjechał Wojtkowi w dupę. Ten tylko jęknął. Trochę bolało, po dwóch tygodniach, ale zaraz rozkosz zdominowała wszystko. Jacek ruchał szybko, zdecydowanie, choć czasami zwalniał, ale ruchy było ostre, głębokie. Sling się huśtał i odciążał Jacka od wysiłku. Po prostu master huśtał cwela i nabijał go na swoja pałę. Dla obu to było coś owego i bardzo fajnego. Jacek chciał trochę poczekać na swojego cwela. Wziął jego chuja w rękę i razem ze swoimi ruchami w cwelu zaczął go masturbować. Wojtek zaczął się głośno drzeć, kiedy jego prostata kilka razy została ostro dotknięta. Doszli prawie w tym samym momencie. Wojtek czuł jak fale spermy wlewają się do jego odbytu. Jacek szybko wyszedł z cwela. Rzeczywiście ilość spermy był imponująca. Ale cóż, po dwóch tygodniach celibatu… Bo zawziął się, że nie będzie sobie ręką dogadzał. Potem klepnął poddanego w dupę:
Spierdalaj, ogarnij się, a ja tu posprzątam. Dasz radę za pół godziny zrobić coś do żarcia? czy potrzebujesz więcej czasu?
Może lepiej godzinkę, proszę Pana? - nieśmiało, z proszącym głosem powiedział wymęczony cwel
OK! Za godzinę kolacja.

Po godzinie Wojtek zapukał do salonu, informując, że kolacja gotowa. Siedli do stołu.
Co ty na te nowości?
Hmm - nie wiedział co odpowiedzieć
Mów kurwa, bo ci przypierdolę! - krzyknął nagle Jacek.
Wojtek nie wiedział skąd ta złość, ale domyślał, że skoro Nagadowski tyle się napracował i tyle zainwestował chce wiedzieć, czy mu się to wszystko podoba.
Trochę dziwne, ale mnie podjarały. No i chyba idziemy krok naprzód w moim byciu Pana niewolnikiem. Muszę się chyba trochę przyzwyczaić, ale OK. Za to ruchanko…
Zamknij mordę i jedz! uciszył go Jacek.
Reszta kolacji odbyła się w ciszy. Kiedy mieli wstać, Wojtek nieśmiało, cicho powiedział: - Przepraszam, że Pana rozczarowałem. Podoba mi się tylko to jest niespodzianka, i to duża.
OK! Niepotrzebnie się uniosłem. Ogarnij kuchnię i przyjdź do salonu. Przenieś mi piwo, a sobie coś do picia.

Po chwili zgodnie z życzeniem Pana pojawił się pokoju. Podał piwo Jackowi i sam chciał usiąść na podłodze, jak to często bywał.
Chodź, usiądź mi na kolanach, obejrzymy jakąś głupią komedię, żeby się rozerwać.
Wojtek zaskoczony tą niecodzienną czułością Jacka, usiadł i od razu poczuł ciepło jego ciała. Jacek natomiast poczochrał mu włosy i pogładził po policzkach. Potem ręką ujął go za brodę, skierował jego twarz do swojej i delikatnie pocałował.
Wymęczyłem cie dzisiaj, nie?
Tak, proszę Pana, ale to jest bardzo miłe zmęczenie.
Podobało ci się jebanko?
Jasne, było super, coś nowego. - patrzył na Pana i zastanawiał się czy może kontynuować. Jacek mruknął i widać było, że chce słuchać dalej.
Niesamowite było to, kiedy miałem zasłonięte oczy, bo jakby te Pana uderzenia palcatem były jeszcze bardziej podniecające. Nie wiedziałem czym obrywam, skąd i kiedy… Zaje… Wiedział, że nie wolno mu przeklinać, ale chociaż tak chciał pokazać jakie to było nowe dla niego.
Jacek przytulił go do siebie, znowu pocałował, zaczął głaskać po głowie i policzkach.
Dobry cwel, dobry. Uczysz się szybko! Jestem z ciebie dumny. A widzisz, że i ja się staram, żebyś był zadowolony.
Dziękuję Panu bardzo za wszystko.
To co, dość tych słodkości, bo za chwilę tę kolację wyrzygamy - obruszył się Jacek.
Obaj parsknęli śmiechem. Dobrze im było razem.
To, co głupiutka komedia? i włączył film.
Wojtek chyba nawet nie zwracał uwagi na film, tylko czuł jak jest mu dobrze w silnych ramionach tego dziwnego człowieka, którego parę miesięcy temu spotkał i który wprowadził go w świat, o istnieniu którego do tej pory nawet nie wiedział. Obydwaj wymęczeni, zasnęli. Kiedy Jacek się przebudził, czuł, że ręce mu ścierpły a poza tym po piwie musiał się odlać. Szturchnął Wojtka
E! cwelu! Do parteru, już!
Wojtek szybo się ocknął.
Lać mi się chce
Blondyn szybko kucnął na podłodze, rozpiął rozporek moro swojego Pana, wyjął kutasa, włożył do usta i czekał. Wkrótce ciepły mocz zaczął spływać mu do gardła. Kiedy Nagadowski skończył, cwel wyczyścił chuja i chciał go schować kiedy Jacek mruknął zaprzeczająco: Uh uh.
Aha, chce żebym mu zrobił loda - pomyślał. Od razu, mimo, że zaspany zabrał się do roboty. Kiedy jeszcze całkiem spora porcja spermy wylądowała ostatecznie w jego żołądku, Jacek zarządził:
Jutro normalny rytm dnia. Rano zaprawa, potem szkoła itd. Przed basenem pojedziesz do pana Antoniego na przymiarkę garnituru. Nic nie gadaj tylko mierz. Ufam mu, a ty nie masz nic do gadania. Po szkole idź do pani Gudowskiej i Zaus i zapytaj czy nie zrobić im zakupów. I ogarnij pranie, bo jak widzisz posprzątałem na ganc, ale pranie i prasowanie z ostatniego tygodnia ci zostawiłem. I wynocha do łóżka. I bez jakiś kombinacji. Do łóżka i spać.
Tak proszę Pana, dobrej nocy i dziękuję za dzisiaj - uśmiechnął się na wspomnienie popołudnia, chociaż dupa po dwutygodniowej przerwie bolała, i „dziura” i pośladki


Kozubski usłyszał znajomy dzwonek domofonu, cztery krótkie sygnały, spiął się, zamknął książkę i szybko usiadł na podłodze w przedpokoju, gotowy do służby.
Prawie od razu w drzwiach wejściowych pojawił się jego Pan.
Witam Pana, Pański cwel melduje się do usług.
Otwieraj paszczę - wyciągał już kutasa i zaraz skierował strumień moczy do usta Wojtka. O kurwa, trzymałem specjalnie dla ciebie. Ja pierdolę, jaki jestem padnięty.
Skończył się odlewać.
Przygotuj mi kąpiel.
Tak, proszę Pana. A obiad też?
Nie.
Jacek właściwie siadł ze zmęczenia w przedpokoju i czekał aż woda naleje się do wanny. Po kilku minutach, kiedy prawie zasypiał, Wojtek wyszedł z łazienki i oświadczył, że kąpiel gotowa. Pomógł Panu się rozebrać i zostawił go w wannie. Skoro obiadu nie trzeba, to postanowił dokończyć przerwane zadanie domowe. Kiedy wszedł po dłuższej chwili do łazienki Nagadowski otrząsnął się - O kurwa, zasnąłem. Opłucz mnie i wytrzyj.
Po chwili obaj byli w salonie.
Raport z ostatnich trzech dni - sucho rozkazał.
Cwel melduje, że z polskiego dostał piątkę z wypracowania i piątkę z odpowiedzi. Z matematyki z kartkówki cztery plus, z fizyki - i tu głos mu zadrżał - trzy z minusem i z geografii jedynkę. Pozostałe zadania zarówno w domu jak i poza nim zostały wykonane.
Garnitur od krawca przyniesiony!
Tak, proszę Pana.
Masz jakieś wytłumaczenie tych nędznych ocen? No słucham! - poniósł głos.
Z fizyki nie potrafiłem załapać materiału. Nauczyłem się na pamięć, ale nie umiałem rozwiązać zadań. A z geografii na śmierć zapomniałem. - cichym głosem tłumaczył się, z tego, że zawalił.
Widzę, że pamięć muszę ci wyostrzyć. A z fizyką… ile razy ci mam powtarzać, nie rozumiesz, dzwonisz i jak załatwiam korki, takie trudne?
Ale to było przedwczoraj, a już dzisiaj była kartkówka.
Kurwa, gnoju, przecież mamy komórki, codziennie ze sobą gadamy… ja pierdolę. Przygotuj „kozła” i podwójny miękki strap. A i opaski na nogi i nadgarstki.
Zaczął czytać gazetę. Wojtek wiedział, że szykuje się na ostro, bo skoro opaski to chce go unieruchomić, a ten strap robił niezłe spustoszenia na dupie. Ale cóż, nawalił, to teraz ma. Wyciągnął ze schowka „zabawek” mastera „kozła” czyli składany przyrząd na wzór kozła murarskiego, przez który trzeba było się przechylić i oprzeć ręce na dole. Dupa, oparta o górną część, nie uciekała i była nieźle napięta i stąd bardziej bolało. Kiedy wszystko było gotowe, Wojtek zapiął sobie opaski na kostki i podszedł do Jacka z opaskami na nadgarstki. Jacek wstał, w milczeniu zapiął opaski, pchnął cwela do kozła, zapiął mu kostki kabinkami. Wojtek zdjął szelki spodnie, opuścił je do kolan a Jacek niecierpliwie przycisnął go do dołu. Kiedy miednica leżała już na górnej krawędzi kozła, szybko zapiął mu i nadgarstki do kozła. NA odsłoniętej dupie widoczne były jeszcze pręgi z niedzielnego ruchania.
No więc, mamy dwa elementy kary, odświeżenie pamięci i fałszywa pokora, żeby nie prosić o pomoc, kiedy jest potrzebna. Ile to razem będzie gnoju?
Cisza. Wojtek poczuł nagłe szarpnięcie za włosy. Jacek przykucnął i podniósł głowę Kozubskiego do góry.
Jak pytam, to znaczy, że czekam chuju na odpowiedź.
To by było dwa razy po dwadzieścia pięć, proszę Pana.
Poprawna odpowiedź. Ponieważ jednak mam plany na dzisiejszy wieczór, kara będzie dwuczęściowa. Teraz pierwsza część a kiedy wrócimy do domu druga. Liczysz na głos! Nie musisz dziękować.
Bez zbędnej zwłoki poczuł pierwsze uderzenie.
Raz - czuł, że Jacek „wkłada serce” w uderzenia, bo prawie odbierają dech.
Dwa….
Miał łzy oczach, ale nie krzyczał. Pan odpiął go z kozła.
Zostaw wszystko jak jest. Będzie druga tura. Za godzinę wychodzimy. Przygotuj mi stalowy garnitur, szarą koszulę i bordowy krawat. Ty też wystąpisz w nowym garniaku.
Potem usiadł na kanapie i czytał gazetę. Wojtek z obolałym dupskiem zajął się domem, bo wolał unikać siedzenia. Poprasował trochę ciuchów, pościerał kurze i po 45 minutach w spodniach od nowego garnituru i nowej koszuli pojawił się przez Jackiem z jego ubraniem w rękach.
Jacek w milczeniu ubierał się. Po czym i Wojtek założył krawat i marynarkę. W przedpokoju ubrali płaszcze i wyszli. Szli spacerkiem w stronę Rynku Głównego.
Byłeś kiedy w restauracji?
Tak proszą Pana.
W jakiejś drogiej?
Nie, proszę Pana
To dziś pójdziemy do drogiej restauracji.
Weszli do klimatycznej restauracji „Cyrano de Bergerac” na Sławkowskiej. Stolik był zarezerwowany, w ustronnym miejscu. Kelner wskazał gdzie. Kiedy Wojtek siadał, skrzywił się. Dupa strasznie bolała.
To tylko konsekwencje. Wcale tak nie musiało być. Ale teraz skup się na tu i teraz.
Oczywiście Kozubski nie miał nic do powiedzenia, jeśli chodzi o zamówienie. Pan zamówił krewetki, bo uczył swojego cwela jak je jeść. Oczywiście Jacek mu opowiadał wiele na temat kultury stołu, różnych kuchni itd. Było ok. 18.20, kiedy brunet zarządził wstanie. Dla Wojtka ciągle bolesne.
To nie koniec naszego wieczoru. Idziemy do teatru na „Hamleta”.
Rzeczywiście poszli do Teatru Starego.

Wrócili do domu ok. 22.30. Kiedy weszli Jacek zimnym głosem przypomniał: - Rozbierz się z ubrania, i załóż moro i migiem cie widzę przy koźle. Też mi się chce spać.

Nagadowski natomiast tylko zdjął marynarkę i krawat, podwinął rękawy koszuli i czekał. Kiedy ofiara pojawiła się w pokoju, bez zbędnych ceregieli przymocował go do kozła.
Teraz możesz nie liczyć, będzie szybko.
Po 15 zaczął stękać, a po 20 krzyczeć. Po dwudziestym piątym, już myślał, że koniec. Jacek pobłądził gorącą dupę i powiedział:
Ile razy ci mówiłem, że karę trzeba przyjąć jak mężczyzna i nie wrzeszczeć. Wrzeszczeć możesz przy ruchaniu, z rozkoszy. Dlatego będzie suplement. Jeszcze dziesięć, chyba, że znowu będziesz jak dziecko.
O kurwa, chyba nie dam rady - pomyślał Wojtek. Spiął się jednak i chyba dlatego, że te dziesięć było jeszcze szybciej, jakoś poszło. Pan szybko zaczął mu smarować tyłem maścią na rany. Kiedy został odpięty, Jacek popatrzył na niego z litością i uśmiechem.
Hej, no, nie becz. Dzielny byłeś - i przycisnął go do siebie. Pogładził po głowie, po plecach.-
Już dobrze, ból już był, zapominamy. Tylko popraw te oceny, OK? 0 - kciukami zaczął Wojtkowi wycierać łzy.
Dobrze, ja przepraszam. Panie Jacku, ale ja nie wiedziałem, że wychodzimy i jeszcze miałem powtórzyć z chemii na jutro.
Dobrze, ile ci trzeba, trudno, będziesz niewyspany. Teraz zmykaj do siebie.
Jeszcze raz poczochrał my włosy i pocałował w czoło.

Zaczynała się powoli wiosna. Po ostrym jebaniu w czwartkowy wieczór, zmęczeni, leżeli na kanapie w salonie. Słuchali Chopina a Jacek delikatnie dotykał cwela w różnych miejscach. Najbardziej masował „cztery litery” bo znowu trochę je nadwyrężył. Nie, żeby Wojtek się skarżył, bo robił spore postępy i próg bólu mu się bardzo przesunął, ale jednak odczuwał dyskomfort.
Wiesz co, chciałbym, żebyś poznał moich przyjaciół. Dwóch. Oni też są masterami i mają swoich cwelów. Jeden ma jednego a drugi nawet dwóch. Trzeba by było tylko jakiś weekend zorganizować. Pogadasz ty z rodzicami czy ja mam.
Może obydwaj, niezależnie?
Racja. Powiedzmy, że chcę ci pokazać kawałek gór. OK. Za tydzień.
Ja pogadam może z twoim tatą a ty, jak będzie w w ten weekend w domu.
OK. Proszę Pana, w weekend majowy moja klasa jedzie na wycieczkę w Bieszczady, trzydniową.
OK. To za tydzień orgia a potem już tylko ruchanko, bez wpierdola. Ale coś wymyślimy, żeby trening nie miał przerwy.
Proszę Pana?
No?
A jacy są ci Pana przyjaciele i co ja będę musiał robić na tym spotkaniu?
Spoko goście. Starsi ode mnie, to znaczy masterzy, chociaż cwele to studenci, czyli też starsi od ciebie. Trochę się poseksimy, trochę pogadamy. Myślę, że zostawimy was, cweli trochę samych, żebyście pogadali.
Trochę się boję.
Ale czego, piesku, nie będziesz musiał robić nic innego niż robimy we dwóch. Może któryś z nich spuści ci wpierdol albo najwyżej obciągniesz któremuś, ale w gumce. Całkiem nagi jesteś tylko dla mnie. O analu z obcymi nie ma mowy. OK. Wyluzuj. Nie dam ci zrobić krzywdy, przecież nie chcę, żebyś się zraził.

Akcja z weekendem SM się udała. Znajomi Nagadowskiego nawet mu się spodobali. faktycznie nie było nic strasznego. Trochę dziwnie było patrzeć jak inni się jebią. No i docenił swojego Pana, bo pozostali masterzy byli bardziej hadkorowi. Wojtek nie wiedział, czy Jacek go przywiózł, żeby go przygotować na coś trudniejszego czy po prostu, żeby ich poznał. Fajnie było też to, że na kilka godzin w niedzielę do południa zostawili samych cweli. Mogli pogadać, poplotkować o masterach….
Kiedy wracali Jacek co chwila zza kierownicy spoglądał na podopiecznego. Kiedy wreszcie wrócili do domu, Jacek w końcu zapytał:
- No i jak, podobało się?
Tak, bardzo, chociaż na niektóre rzeczy, co oni robili to chyba nie jestem jeszcze gotów.
Ja też - uśmiechnął się - ale z nimi mogę na te tematy pogadać i uczyć, żeby obu nam było dobrze i żebym ci krzywdy nie zrobił. Chcesz jeszcze jeść?
O nie, zaraz pęknę! Patryk i Jurek świetnie gotują.
Ja też nic nie wcisnę. Masz coś na jutro do szkoły?
Tak, ale nie dużo, jakaś godzinka wystarczy.
To spadaj do siebie

Koło wpół do dziesiątej usłyszał krzyk:
Cwel, do nogi!!!
Szybko zeskoczył z platformy i błyskawicznie pojawił się dużym pokoju, gdzie zastał swojego Pana, który czytał jakąś książkę.
Pański cwel melduje się na wezwanie!
Idę spać, na dobranoc chce loda.
Wstał, sam wyciągnął już z lekka twardego kutasa. Wojtek ukląkł przed nim i zabrał się do obrabiania. Brunet chyba zmienił zdanie, bo pewnie ujął w dłonie głowę niewolnika i zaczął ją nabijać na swoją pałkę. Blondyn szybko się zorientował, że trzeba wejść w tryb bierny. Maksymalnie rozluźnił gardło i zaczął nabierać powietrza nosem. Jacek przyspieszał, ale trwało to chwilę zanim gorzkawa ciecz wypełniła usta Kozubskiego. Jacek spełniony odetchnął, poklepał przyjaźnie cwela po policzkach i ręką pokazał, że ma odejść.


Czas mijał szybko. Jacek z jednej strony cieszył się, że ma stałego cwela i to jakiego, nawet houseboya, z drugiej żył w ciągłym napięciu, żeby sprawa się nie wydała, bo przecież to kryminał, Nie dość, że nieletni, yo jeszcze syn znajomych. Pocieszało go tylko to, że młodemu się to podobało. Poza tym udało mu się zyskać zaufanie jego rodziców. Matka wręcz „jadła mu z ręki”.
Nadszedł koniec czerwca - koniec szkoły. W szkole pełny sukces. W wrześniu przegrany, kandydat do zawodówki a po dziesięciu miesiącach świadectwo z paskiem. Para Nagadowski-Kozubski postanowiła to uczcić. Dogadali się z rodzicami Wojtka, że ten na weekend zostaje z Jackiem i przyjeżdżają na niedzielny obiad. Jacek zabrał podopiecznego za zakupy ciuchowe i nie tylko, ekstra obiad w dobrej restauracji i…
Skoro na świadectwie są dwa paski to ja ci spróbuje je zrobić na dupie. Jeden szerszy i drugi wąski.
Master jak maszyna starał się trafiać w to samo miejsce. najpierw szerszym strapem a potem wąskim rzemieniem. I nim bolało jak skurwysyn. Po tej operacji, której efekty mogli podziwiać, Jacek postarał się ekstra jebanie, długie i intensywne. Wyczerpani położyli się na dywanie w dużym pokoju. Jacek wciągnął Wojtka na siebie mocno go pocałował.
Jestem z ciebie dumny ja skurwysyn. Ja pierdolę z samego doła szkolnego dziś jesteś prymusem. Wojtuś - jeszcze nigdy tak do niego nie powiedział - jesteś niesamowity. Oprócz tego, jesteś kurwa prawie perfekcyjna pani domu i coraz lepszy cweluch.
Dzięki. Wiele z tego zawdzięczam Panu. Dzięki za wszystko, gdyby nie Pan byłbym gdzie indziej i kim innym.

Dobra, dość tej wanilii. Cieszył się z pochwał, ale nie lubił tego okazywać. Wzięli jeszcze wspólny prysznic i poszli spać.
Tyle, że Kozubski nakręcony sukcesem nie mógł zasnąć. Zastanawiał się, rozmyślał. To, co robi z Jackiem to jakaś totalna perwersja. No ta, ale jak przyjemna. Poza tym, przecież nikogo nie krzywdzą. Gdybyś kto popatrzył z zewnątrz, to, on jest pokrzywdzony, bo prawie nieustannie jego dupa jest czerwona, czasem nawet sina. Ale dla niego ta cena jest warta zapłacenia. Kiedy dostaje wpierdol jako „sos” do seksu, to go cholernie kręci, a kiedy wpierdol jest za karę, to mobilizuje do pracy.

Cześć chłopaki, Wojtek pokaż no to świadectwo - krzyczała podekscytowana mama.
Synu, jestem z ciebie dumny. Pokazałeś, że niepowodzenia nie muszą załamać, ale zmobilizować do walki. Super - Wojtek dostrzegł łzę w oku ojca i ścisnęło go w gardle. To miłe.
Dużo mi w tym pomógł Pan Jacek, to też Jego sukces - dodał Wojtek
Nie przesadzaj, przede wszystkim Twoja ciężka praca. Bez imprez, bez leniuchowania. Ja też jestem zbudowany - chwalił go Jacek
Siadajcie, bo wystygnie
Przy obiedzie jeszcze nie raz łechtali próżność Wojtka.

Elu, Staszku, tak jak rozmawialiśmy, chętnie bym wziął Wojtka za tydzień na dwa tygodnie w góry. Przyda mu si taka szkoła i odpoczynek jednocześnie, Zasłużył na to - podjął temat Nagadowski
Jasne, Jacek, zgadzamy się jak najbardziej. Masz niesamowicie pozytywny wpływ na Wojtka.
Przesada.
Po obiedzie stary Kozubski i Jacek wyszli na zewnątrz na papierosa. Jacek nie palił, ale dla towarzystwa…
Jacek, powiedz mi jak to się stało, że mój syn tak ci ufa, tak jest za tobą.
Nie wiem, jakoś zaiskrzyło - jeszcze jak, pomyślał - Wiesz, ale nie mów mu tego pod żadnym pozorem, pamiętasz, jak przywieźliście go do mnie pierwszy raz, powiedziałeś, że mogę użyć pasa, jeśli będzie niegrzeczny. No więc kilka razy na początku się zdarzyło. Dałem mu wybór czy mam tobie powiedzieć czy załatwimy sprawę pomiędzy sobą, po męsku. Wybrał drugą opcję. Obiecałem, że nie powiem, więc nie wygadaj się. Potem mu trochę pomogłem, bo mam znajomych nauczycieli i tak poszło, ale faktycznie ten rok to była dla niego ciężka orka.
Mogę cię coś zapytać?
Wal
Może Wojtek u ciebie mieszkać od września
No jasne, dziwię się, że miałeś wątpliwości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Pon 13:07, 30 Paź 2017    Temat postu:

Jak widzicie jest kolejna część. Chyba jestem niespełna rozumu, bo zawalam inne rzeczy i piszę.

Wakacje się skończyły. Jacek i Wojtek spędzili dwa tygodnie maszerując z Ustrzyk Górnych do Zakopca. Nie sami. W towarzystwie znanych już obydwu gejów spod znaku SM. Nie było jakoś ostro, przynajmniej jeśli chodzi o Wojtka. Jacek go oszczędzał. Za to napatrzył jak może wyglądać taki układ całkiem dobrze, patrząc na pozostałych. Potem byli w kontakcie telefonicznym czasem na skypie. Wojtek co dwa tygodnie jeździł do mieszkania Jacka, żeby ogarnąć porządek, pranie, prasowanie…
W końcu przyszedł wrzesień i sprawy wróciły do codziennego rytmu. Blondyn dobrze zaczął szkołę. Było oczywiście profilaktyczne, ostre wpierdol, żeby nie usiadł na laurach. Ale i odjazdowy, jak zawsze z Nagadowskim, seks. Była środa, trzeci tydzień roku szkolnego. Jacek miał wrócić z pracy ok. 16.00. I faktycznie kilka minut przez czwartą wszedł. Kozubski się zdziwił, bo przecież zawsze go uprzedza domofonem, żeby ten był w gotowości, przedpokoju. Siedział u siebie, w „celi”, kiedy usłyszał łoskot otwieranego zamka.
Wojtek, szybko, do mnie!
Wojtek? Co jest? Zeskoczył z platformy od biurka w przepisowym moro i stanął na baczność przez Panem.
Cwel…
Poczekaj, twoi rodzice mieli wypadek. Dzwonił tata, żebyśmy przyjechali
O kurwa. Wojtka sparaliżowało. Po chwili zdołał wykrztusić z siebie:
Co im jest, kiedy, gdzie ten wypadek?
Nie wiem, Wojtek. Spokojnie. Już jedziemy, to się dowiemy. Tylko migiem przebierz się.
Z tego wszystkiego pewnie by pojechał w moro, bez bielizny. Szybko wskoczył jeansy i założył t-shirt i skierował się do wyjścia.
Zabierz bluzę, nie wiadomo jak długo tam będziemy.
Nie, jedźmy.
Jacek ostro, ale nie podnosząc głosu, powtórzył: - Zabierz bluzę, proszę… naciskając r. Wojtek szybko wrócił z bluzą.

Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Jacek rozejrzał się chwilę i znalazł nazwę oddziału: Oddział Kliniczny Chirurgii Ogólnej, Ortopedii i Obrażeń Wielonarządowych. Ja pierdolę, co im się stało - myślał Wojtek. Szybkim krokiem doszli na oddział. Młody był za bardzo w szoku, poza tym młody, dlatego działa brunet.
Dzień dobry. Szukamy pana Kozubskiego, z wypadku - zwrócił się do pielęgniarki na dyżurce.
Sala osiem, po prawej stronie.
Szybko się zorientowali weszli szukając starszego Kozubskiego. Wojtek natomiast zachodził w głowę gdzie jest mama i brat. Weszli, z trudem rozpoznali po aparaturą pana Staszka.
Staszku, jesteśmy, jak prosiłeś - odezwał się Nagadowski
Tato!!! Co ci jest? - krzyknął.
Cicho synku! Są jeszcze inni na tej sali - odezwał się nienaturalnie cichym głosem starszy Kozubski - Podejdź bliżej, bo muszę ci coś powiedzieć. Jacek ty też możesz podejść.
Przybliżyli się do chorego.
Wziąłem sobie wolne, bo mama chciała jakieś zakupy i na skrzyżowaniu wjechał na nas dostawczak. Uderzył w bok pasażera.
W oczach ojca Wojtka pojawiły się łzy i na chwilę go zatkało.
Mama i twój brat nie przeżyli tego wypadku, zginęli na miejscu.
Co? jak to? Wojtka zatkało.
Wojtuś, bądź dzielny, proszę. Ja mam zaraz jechać na jakieś badania, bo podejrzewają jakieś uszkodzenia narządów wewnętrznych.
Wtem do sali weszły dwie panie.
Przepraszamy bardzo. Zabieramy pana na badania.
Jak długo to może potrwać? - odezwał się Nagadowski
Nie wiemy, co najmniej godzinę.
My tu Staszek poczekamy na ciebie z Wojtkiem- zapewnił Jacek.
W międzyczasie pojawili się inni członkowie rodziny. Rodzeństwo taty Wojtka i brat mamy.
Panie zaczęły płakać, a panowie rozmawiać o wypadku. Ciocie Jola i Marzena przytuliły Wojtka do siebie.
Państwo pewnie mnie nie znacie. Jacek Nagadowski, Wojtek u mnie mieszka - przedstawił się.

W istocie badania trwały ponad dwie godziny. Krewni Wojtka usiłowali się czegoś dowiedzieć. W końcu wyszedł do nich jakiś lekarz.
Państwo wszyscy są rodziną? - zapytał.
No, oprócz tego pana - wskazując na Nagadowskiego - to tak.
Za dużo was, Mogę rozmawiać z dwiema lub trzema osobami. Zapraszam do gabinetu.
Kilka minut naradzali się. W końcu poszedł wujek Waldek, brat mamy, ciotka Jolka. Na szczęścia stwierdzili, ze Wojtek też ma chyba prawo wiedzieć. Dowiedzieli się, że badania nie wykazały uszkodzeń organów wewnętrznym, poza stłuczeniami oczywiście, ale wykazały coś, co może być nowotworem. I jutro jak będzie gotowe badanie histopatologiczne to zdecydują czy operować.
Wojtek, zabieramy cię na wieś. Co tu będziesz robił. Odezwała się ciotka Jolka.
Nie, zostanę tutaj, Tu jest bliżej do taty. Nie ma mowy.
OK, jak chcesz.
Jeśli mógłbym coś pomóc to jestem do dyspozycji - zaoferował Jacek
Nie, dziękujemy, poradzimy sobie. Niech pan się zaopiekuje Wojtkiem.
Poczekali jeszcze jak starszy Kozubski wrócił na salę, ale lekarz zabronił wchodzić wszystkim. Pozwolił tylko synowi.

Wrócili do domu. Atmosfera była ciężka.
Głodny jesteś, Wojtku?
Nie dzięki, nie będę jadł. Pójdę do siebie
Jak chcesz to śpij w pokoju, tam jest trochę przytulniej.
Nie, dzięki, wystarczy u mnie.
Całą noc nie spał. Ze zmęczenia przysnął trochę nad ranem. Obudził się po 8.00. Nie miał zamiaru iść do szkoły. Zdziwiło go tylko, że słyszał jakiś ruch w mieszkaniu. Kiedy sam wstał się odlać, usłyszał:
Wojtek, jak będziesz gotowy, chodź na śniadanie.
Nie miał ochoty jeść, ale chyba trzeba. Wykąpał się, ubrał i poszedł.
Co chcesz jeść - zapytał Jacek.
Obojętnie.
Postawił przed nim kanapki z szynką, z serem i pomidorem.
Jadę do szpitala, do taty - powiedział.
Pojedziemy razem, bo tato dzwonił wcześnie rano, musimy się zbierać.
Wsiedli do samochodu, ale Nagadowski jechał jakoś inaczej. Ale… może chce ominąć poranne, krakowskie korki. Nagle skręcili w osiedle i podjechali na przystanek.
Zabierzemy tego pana. Tata prosił, żeby go zabrać. On ci wyjaśni, po co.
I tak Wojtek był jakiś nieobecny. Resztkami sił walczył, żeby się nie rozpłakać. W końcu mama i Oskar nie żyją.
Kiedy dojechali, szybko poszli z tym facetem na górę. Weszli do sali gdzie leżał ojciec Wojtka.
Cześć - zaczął brunet - jesteśmy
Wojtku, zostaw nas samych na chwilę, potem ci wyjaśnię to całe zamieszanie.
Młody Kozubski wyszedł z sali.
Jacek, mam sprawę. Wykryli u mnie raka. O 10.00, może trochę po, mam mieć operację. Powiedzieli, że jest ryzyko, że jej nie przeżyję, ale bez niej mogę umrzeć na dniach. Gdybym jej nie przeżył, albo się nie wybudził, zgodziłbyś się zostać opiekunem prawnym Wojtka? Masz świetny kontakt z nim i duży wpływ na niego. Powiedz szczerze. nie chcę naciskać, ale chcę zapewnić synowi jak najlepsze warunki.
Nagadowski zdębiał.
Daj mi chwilę pomyśleć. Dosłownie dwie minuty.
OK. Spokojnie.
Po chwili Jacek się odezwał: - Dobra, będzie dobrze, wierzę, że z tego wyjdziesz, ale zgadzam się.
Widzisz, Jacek, - kontynuował starszy Kozubski - nie jestem naiwny. Ja wiem, że ty za te wszystkie korepetycje dla Wojtka płaciłeś. Może Ela dała się nabrać, ale ja nie. Nawet jestem trochę zazdrosny o relację jaką masz z moim synem, ale nie ma niczego, czego bym nie oddał za szczęście mojego dziecka. Teraz jestem pewien, że najlepiej, jeśli zostanie z Tobą. Dlatego poprosiłem notariusza, bo chce spisać testament, w którym mogę ustanowić cię opiekunem prawnym Wojtka. Zawołaj go i na chwilę odejdź, ale blisko…
Nagadowski poprosił Wojtka.
Synu, wykryli u mnie nowotwór. Muszę mieć dziś operację, bo bez niej nie przeżyję. Ale ona też jest ryzykowna, dlatego chciałem cię zapytać, czy widzisz taką możliwość, na wszelki wypadek, żeby pan Jacek był twoim opiekunem prawnym i się tobą zajął, gdybym miał nie przeżyć?
Wojtka zmroziło.
Tato, jak to? Nie zostawiaj mnie. Mam tylko ciebie.
Spokojnie Wojtek, dlatego zgodziłem się tak szybko na operację, ale ona też jest ryzykiem, dlatego pytam, że Pan Jacek mógłby być twoim opiekunem prawnym na wypadek mojej śmierci, czy chcesz, żeby to wujek Waldek, albo dziadek?
Jeśli tak miałoby być, to pan Jacek! - odpowiedział zdecydowanie ojcu.
Zawołaj pana Jacka.
Jacek wrócił na salę.
Wybrał ciebie - uśmiechnął się. Zawołaj notariusza i powiedz pielęgniarce, że poprosiła lekarzy.
Wszyscy pojawili się w sali. W kilka minut Stanisław Kozubski podyktował testament, w którym ustawiał Jacka Nagadowskiego opiekunem prawnym Wojciecha Kozuskiego i zarządcą tego skromnego mienia, jak miał odziedziczyć w przypadku śmierci ojca. Lekarze potwierdzili, że był w pełni władz umysłowych. Notariusz załatwił swoje i wyszedł. Jacek z Wojtkiem zostali, ale zaraz pojawiły się pielęgniarki, żeby przygotować pacjenta do operacji.
Chcę zostać i czekać- powiedział blondyn do Jacka
OK. To może potrwać. Ja pojadę do roboty i załatwię sobie wolne. Zadzwoń do rodziny, bo nie wiem czy wiedzą. Zaraz wracam, OK. Będzie dobrze, to tylko na wszelki wypadek - pocieszał podopiecznego - zaraz wracam - i wyszedł ze szpitala.
Wojtka rozbolała głowa. Co jeszcze życie mu przyniesie? Czy może być jeszcze gorzej - myślał. Mama i Oskar nie żyją, tata ma raka i nie wiadomo czy przeżyje. Wszystko to przerastała nastolatka. Jacek też jadąc przez miasto intensywnie myślał: Kurwa, a jak będę się musiał zająć tym chłopakiem. Lubię go, ale to całkiem inna odpowiedzialność.

Mijała już druga godzina operacji. Do szpitala dojechała ciota Jolka. Pojawił się też i Jacek. W pewnym momencie z z dużych drzwi wyszedł lekarz, którego mina przeraziła wszystkich.
- Państwo jesteście krewnymi pana Kozubskiego?
Kiwnęli głowami.
- Zapraszam do gabinetu.
Weszli szybko. Jacek jako „niekrewny” został na korytarzu. Ciotka, do razu: - Panie doktorze i co? Jak operacja?
- Przykro mi bardzo. Kiedy otworzyliśmy, okazało się, że rak jest tak zaawansowany, że nic już nie da się zrobić. W dodatku były też obrażenia wewnętrzne po wypadku. Według mojej wiedzy z takimi obrażeniami nie powienien przeżyć tej doby. Pani brat był, z tego co wiem, nałogowym palaczem. Serce nie wytrzymało. Przykro mi. Wyrazy współczucia.

Świat się dla Wojtka zawalił. Jak to? Kiedy wyszli Nagadowski od razu zrozumiał. Wojtek zamiast do ciotki, rzucił się do Jacka, objął go i zaczął szlochać. Trwało to dobrą chwilę. Kiedy się trochę uspokoił, Jacek zapytał: - Chcesz zobaczyć tatę?
- Nie teraz, boję się. Chcę do domu.
Ciotka od razu zainterwieniowała: - Za chwilę będzie tu wujek Janusz i nas zabierze. Wojtek popatrzył na Jacka - Chce do Pana, mogę?
- Jasne. Wie pani - zwrocił się do Jolanty - jeśli chce do mnie, to ja go zabiorę i spróbuję pogadać. Pani pewnie nie ma mojego numeru telefonu. Będziemy w kontakcie.
Podał jej i pożegnali się.
Następne dni Wojtek był jak zombi. Fizycznie był na jakichś spotkaniach, był na pogrzebie, potrójnym, najbliższych sobie osób. Coś jadł, ale tylko dlatego, żeby wszyscy dali mu spokój. Spać chciał zawsze w mieszkaniu Jacka. Ten wziął sobie urlop i pomagał jak mógł.
Pojechali na odczytanie testamentu, który jak można było się spodziewać oburzył rodzinę. Jacek stał się wrogiem numer jeden, bo jak można Wojtka oddawać pod opiekę obcemu człowiekowi, w dodatku samotnemu, jakby nie miał rodziny.

Od pogrzebu minęło kilka dni. Kozubski zapadał się w depresję. Całymi dniami leżał na łóżku, nie mył się, jadł tylko tyle ile wmusił w niego Jacek, kiedy wracał z pracy lub sąsiadki, które dostały od ich Jacusia klucze i polecenie, żeby zadbały o podopiecznego. Jacek w piątek starał się jak najszybciej skończyć i wrócić do domu Trzeba było działać.
Wszedł, pod drodze pytając sasiadkę, czy Wojtek coś jadł.
- Jestem! krzyknął. Cisza. Bez reakcji. Wszedł do „celi” Kozubskiego i zastał go, jak zwykle do tygodnia, leżącego na łóżko, tępo wpatrzonego w sufit. Potrząsnął nim, skierował głowę do swojej twarzy: - Za dziesięć minut widzę cię w salonie, mamy do pogadania.
- Nie ma o czym gadać - beznamiętnie odpowiedział Wojtek
- Kurwa, to nie jest zaproszenie. Jeśli za chwilę nie pojawisz się w pokoju, wezmę cię za bety i siłą przyprowadzę, zrozumiano!!!! Krzyknął z całej siły brunet.
Widać było, że Kozubski trochę się ocknął.
- Dobrze - cicho odpowiedział.

Potem przez ponad dwie godziny Jacek starał się go przekonać, żeby Wojtek wrócił do „żywych”, do życia. Miał wrażenie, że mówi do jakiegoś zombi. Co jakiś czas nim potrząsał, żeby go wyrwać z jakogoś letargu.

- Kurwa jego mać, Wojtek, czy nie po to tata cię pytał, czy chcesz być ze mną i na własne uszy słyszałem jak mu przyrzekałeś, że będziesz mnie słuchał. Sam tak zdecydowałeś. Nie mam zamiaru ustąpić. Twoim najbliższym, taką postawą, życia nie przywrócisz. Wiem, że jest ciężko, nie wiem jak ciężko, bo sam tego nie przyżyłem, ale kurwa jestem tu, żeby cię wspierać, pomóc ci, ale trudno to zrobić, kiedy ty nie chcesz.
- Ja chcę!!! - krzyknął blondyn, zanosząc się płaczem - ale nie daję raaaady!!! Nie potrafię! Zostałem sam, całkiem sam na świecieeeeeee!
Jacek ukląkł przy nim, objął go - Wiem młody, wiem, samemu jest ciężko, dlatego chcę ci pomóc. Trwali w taki uścisku dłuższy czas. Żaden nie liczył czasu. Po chwili sierota odezwał się cicho: - Potrzebuję chwili, dobrze? Sam. Spokojnie, chcę tylko chwilę, racjonalnie pomyśleć. Mam nadzieję, że potrafię. Niech Pan poczeka. na pewno przyjdę. Czas się Jackowi dłużył. Chociaż nie palił, nerwy miał napięte jak struny. Stał w oknie i palił już trzeciego papieprosa. Nagle do pokoju wszedł podopieczny Nagadowskiego, wykąpany, uczesany, ubrany w jeansy i sweter. Twarz już nie była tak beznadziejnie smutna.
- Możemy dokończyć rozmowę?
- Jasne, słucham, jestem tu dla ciebie.
- No więc… nie wiedział jak to powiedzieć
- Spokojnie, mamy czas. Nie musisz się spieszyć.
Ale Wojtek nie chciał czekać.
- No więc, pomoże mi Pan, tak?
Jacek kiwnął głową nie chcąc przerywać.
- Chcę wrócić do normalnego…. - zawachał się - do codziennego życia. Ale chcę, żeby było jak przedtem tylko jeszcze bardziej. Myślę, że muszę mieć tak zajęty czas, żebym nie miał czasu myśleć o sobie, o stracie…. - na chwilę go zatkało. Jacek przybliżył się i zaczął go delikatnie klepać po plecach. - o stracie mamy, taty i Oskara. Chcę, żeby Pan był moim opiekunem prawnym i chcę tu mieszkać. Seks też, chociaż chyba na wielkie kroki, żeby było ostrzej, chyba mnie jeszcze nie stać, ale to do czego doszliśmy już, to tak, tylko ostrzej, intensywniej. Zgadza się Pan?
Jacek, przycisnął go do siebie. - Jasne. Obiecałem twojemu tacie, że się tobą zaopiekuję i to zrobię. Tylko wiesz, teraz jest trochę inna sytuacja. Gdyby ta sprawa z naszym popierdolonym seksem by wyszła to ja ląduję w perdlu. Nie dość, że uwiodłem nastolatka, to jeszcze jako opiekun prawny wykorzystałem go seksualnie.
- Spoko. Tata zawsze mnie uczył, żeby dotrzymywać słowa. Pan zresztą też. Obydwaj uczyliście mnie tego nie oszczędzając pasa, więc coś z tego musi wyjść. Obiecuję, że to zostanie między nami.
Potem jeszcze uzgodnili, że w niedzielę pojadą na wieś, do rodziny i Wojtek wyjaśni całą sprawę z testamentem. Jeszcze w piątek byli u notariusza, żeby się dowiedzieć jak to zrobić, żeby sąd ustanowił Nagadowskiego opiekunem prawnym. Piątkowy wieczór spędzili oglądając dobrą komedię. W sobotę wybrali się na długi spacer po Ojcowie. Wojtek był odprężony i w miarę pogodny. Czasem tylko się zawieszał, wtedy brunet interwieniował delikatnie. Niedziela to przede wszystkim „przeprawa” z rodziną, która chciała obalić testament.
- Nie wiem czy wam się uda, ale jeśli spróbujecie, staniecie się nie moją rodziną, ale moimi wrogami - wykrzyczał rodzinie, które zebrała się u wujka chrzestnego, Waldka - Panu Jackowi wiele zawdzięczam i sam chciałem, żeby to on decydował o mnie, tata też tego chciał, bo mu ufał.
Wrócili do domu poźnym popołudniem. Skonani. Poszli na spacer do Cichego Kącika.
- Czy to nie tu chcałeś dać dupy przypadkowemu gachowi? zapytał złośliwie Jacek. Twarz Wojtka wyglądał jakby płonęła.
- Głupi byłem. Sorry, niech Pan nie przypomina.
Kiedy wrócili, zjedli kolację. Nagadowski zadzwonił do wychowawcy klasy Kozubskiego i umówił się z nim na poniedziałek. Minęła już 21.00 kiedy zadzwoniła komórka gospodarza. Nieznany numer.
- Halo, czy pan Jacek Nagadowski?
- Tak, to ja, a z kim rozmawiam?
- Waldemar Madej, chrzestny Wojtka - Jacek się wyraźnie spiął. Dyskretnie włączył na głośnik, żeby obaj słyszeli - Całe popołudnie dyskutowaliśmy o tym, co powiedział nam Wojtek i pan. Nie podoba się to nam i nie rozumiemy decyzji ojca Wojtka, ale postanowiliśmy uszanować wolę ich obu. Tylko prosimy, żeby nam pan nie utrudniał kontaktów z naszym krewnym.
- Jasne, nigdy nie miałem zamiaru izolować Wojtka od nikogo. Dziękuję bardzo. Wojtek też o tym powinien się dowiedzieć.
- Tak, zaraz do niego zadzwonię.
Faktycznie za chwilę także Kozubski odebrał telefon, ale tym razem do dziadka, z tą samą informacją. Podziękował dziadkowi. Uśmiechnęli się do siebie.
- Chodź, usiądź - odezwał się Jacek
Wskazał mu swoje kolana. Gdy ten usiadł, przytulił go do siebie i szepnął do ucha: - Damy radę, młody. Damy radę, zobaczysz. Nas dwóch nic nie pokona.
- Ale nie będzie zawsze tak słodko - zażartował Wojtek
- O ty draniu, jeszcze ci pokażę. Dupa cię swędzi, co? Dzisiaj nic z tego. Za bardzo jesteśmy zmachani przeprawą z twoją rodziną. Od jutra, od 5.30 wracamy do życia. Do naszego układu.
Poszli spać wcześniej. Obydwaj z poczuciem, że udało się, że jest nadzieja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
halun22
Adept



Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 23
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Nie 21:57, 05 Lis 2017    Temat postu:

ZA JE BI STE

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Czw 22:11, 09 Lis 2017    Temat postu:

Dalsza część przygód naszych bohaterów


I faktycznie. Wojtek, chociaż trochę spokojniejszy, nie umiał przespać spokojnie nocy. Natłok myśli nie pozwalał zasnąć. Już przez piątą rano nie spał. Niecierpliwie czekał na 5.30, ustaloną godzinę pobudki, żeby móc wstać. Na korytarzu prawie zderzył się z Jackiem. Poranna zaprawa po prawie dwóch tygodniach przerwy była mordęgą, ale blondyn dawał z siebie wszystko, aż Pan musiał go trochę hamować.
Idziemy najpierw razem do sądu razem z adwokatem, żeby złożyć papiery o ustalenie opieki prawnej nad tobą, a potem idziemy do szkoły. Umówiłem się z twoim wychowawcą. Weź książki i zeszyty, bo zostaniesz na lekcjach po rozmowie z profesorem.
W sądzie poszło szybko. Dziwnie się czuł, wchodząc do szkoły po takiej przerwie. Kiedy weszli do pokoju nauczycielskiego, jego wychowawca wstał.
Może przejdziemy obok - wskazał ręką drzwi - tam będziemy mogli swobodnie porozmawiać. Kiedy usiedli, zaczął nauczyciel:
Cieszę się Wojtku, że wracasz. Jeszcze raz, wyrazy wielkiego współczucia. Co was sprowadza.
Otóż, rzeczywiście Wojtek zdecydował, że czas wrócić do szkoły - zaczął Nagadowski - Ja też się z tego cieszę. Tato Wojtka przed śmiercią napisał testament, w którym za zgodą Wojtka, ustanawia mnie jego opiekunem prawnym. Oczywiście musi to jeszcze potwierdzić sąd. Dzisiaj zawieźliśmy notarialnie potwierdzony testament. Zajmie to parę tygodni, ale chciałem pana, panie profesorze, poznać osobiście i się przedstawić. Wojtek, jeśli to możliwe od następnej lekcji zostałby już w szkole. Weźmie sobie zeszyty, zorientuje się, co ma do nadrobienia.
Super - odezwał się wychowawca - rozmawialiśmy z waszymi nauczycielami i z klasą. Możesz liczyć na nasze wsparcie. Gdybyś miał jakieś problemy to ja jestem do twojej dyspozycji.
Wojtku - spoglądając na zegarek, odezwał się Jacek z dziwną jak na niego czułością - może pójdziesz już do klasy. Mam jeszcze do pana profesora słówko. Spotkamy się w domu.
Oczywiście, już idę - nieśmiało odezwał się Kozubski.
Kiedy wyszedł, Nagadowski kontynuował: - Wie Pan, już się bałem, że się z tego nie otrząśnie. Do soboty był w takiej depresji, że bałem się, że bez psychiatry czy nawet szpitala będzie ciężko. Na razie, po twardej, męskiej rozmowie udało się wyciągnąć z domu, ale chciałbym prosić Pana i wszystkich uczących, poprzez pana, żebyście mieli oko na niego, na jakieś momenty zamyślenia na lekcjach czy jakieś inne dziwne zachowania. Ustaliliśmy, że będzie miał dni szczelnie zajęte, żeby nie miał czasu myśleć.
Jasne, oczywiście. Może wymienimy się numerami komórek, to będziemy w stałym kontakcie.
O! Super, bo wie Pan, ja często wyjeżdżam. Taka praca i ciężko go mieć stale na oku. To jest dobry chłopak. Udało się mu, z jakąś moją pomocą, wyjść w tamym roku na prostą, a teraz ta tragedia… Nie chcę, żeby się załamał.
No, muszę przyznać, że jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, nie dawałem mu szans, a na koniec świadectwo z paskiem…
A teraz musi się przygotować, żeby stawić czoła rzeczywistości sam. Jasne, że mu pomogę, ale mimo to, że udało nam się znaleźć wspólny język, to nie zastąpię mu rodziców. Może pan do mnie dzwonić w jakiejkolwiek sprawie, która dotyczy Wojtka. Oczywiście, kiedy będę miał decyzję sądu, przyjdę od razu.
Pożegnali się silnym uściskiem dłoni.

Kiedy Kazubski wchodził do domu miał dziwne uczucie. Do tej pory to raczej on czekał na Nagadowskiego. Tym razem był inaczej. Niepewnie wszedł.
Chodź tu, cwelu! - krzyknął z salonu Jacek
Wojtek szybko rzucił plecak w przedpokoju i pobiegł do Pana. Nagadowski wstał.
Na kolana! Morda!
Wojtek otworzył usta, w których wylądował penis Pana. Zaraz poczuł jak ciepły płyn, silnym strumieniem wlewa mu się gardło. Skoncentrował się na tym, żeby nie uronić ani kropli. Nigdy nie przepadał za pissem, ale świadomość poniżenia, bycia traktowanym jak pisuar, tym razem bardzo go podnieciła.
No, napoiłem cwela, teraz dawaj. Jak poszło? Dużo masz do nadrobienia? I w ogóle, jak cię przyjęli?
Dobrze proszę Pana. Wszyscy byli życzliwi, znaczy koledzy i nauczyciele. Trochę muszę nadrobić, ale dali mi czas.
Dobra, to ogarnij się i spierdalaj do siebie zakuwać. Znaj łaskę Pana. O szóstej kolacja. Ja zrobię, a ty nadrabiaj. Nie ma cię, ale już.
Wojtek z jednej strony się cieszył, ale z drugiej jakiś lodzik chociaż… No nic, on tu jest cwelem.
Kilka minut po 18.00 pojawił się w kuchni. Pachniało super. Domowa pizza.
Jak idzie? - zaczął brunet
Przepisałem już prawie wszystko z zeszytów, które mi dzisiaj pożyczyli - odpowiedział blondyn.
Widzisz jakieś problemy. Będziesz potrzebował korków z czegoś?
Hmm, chyba z matematyki i fizyki. Brali jakieś rzeczy, których chyba nigdy nie widziałem. Poza tym to będzie pamięciówka.
Dobra, wsuwaj i wracaj do nauki.
Wojtek był rozczarowany. Jak to? Już miał trochę dość. A jakieś jebanko?
No co się patrzysz. Samo się nie zrobi. Spierdalaj i patrz na mnie takimi maślanymi oczkami. Najpierw obowiązki a potem może rozważę przyjemności.
Z wyraźną niechęcią podniósł się z taboretu.
Co to za fochy. Potrzebujesz mobilizacji? I zapewniam cię, że nie będzie to nic przyjemnego. Kurwa, to ja gotuje, zmywam, a cwelowi się zaczyna w głowie przewracać…
Przepraszam, proszę Pana. Zapomniałem się.
Wojtek otrzeźwiony trochę tonem Nagadowskiego zajął się nauką. Około dziewiątej usłyszał głośne: - Cwel do nogi!
Z prędkością światła pojawił się przed masterem.
Kozioł, strap, ten gruby i ten podwójny i pas pojedynczy! Migiem.
W kilka minut Wojtek spełnił polecenia.
Wygląda na to, że dupa cię strasznie swędzi. Zdejmuj t-shirt, opuść gacie i połóż się.
Nagadowski prawie nie czekając zaczął okładać dupsko cwela szybkimi razami. Kozubski zaczął stękać, bo poziom bólu powoli zaczął przekraczać poziom podniecania, a przechodził do poziomu realnego bólu. Starał się trzymać, bo nie chciał zawieść Jacka. Nagle Jacek zapytał - Dupa przygotowana?
Tak, proszę Pana.
Dobra suka! - pochwalił - czekała na mojego kutasa, nie?
Tak, proszę Paaaana - krzyknął blondyn, kiedy poczuł jak kutas wpycha się w jego dziurę. Po chwili czuł już tylko coraz większą rozkosz. Ale brunet miał ochotę na dłuższe ruchanie. Zwolnił tempo, potem ku zaskoczeniu Wojtka wyszedł z niego, wziął pasa i zaczął na nowo lanie. Już nie tak silne, niemniej bolesne. Potem znowu wszedł. Tym razem powoli. Kozubski czuł w sobie znajomy kawał kutasa i kiedy ten wchodził do końca, czuł materiał moro. Tak jak obaj lubili. Pieprzyli się możliwie ubrani. Chyba, że ubranie ewidentnie przeszkadzało. Jacek znowu zwolnił i tak kilka razy doprowadzając cwela do szału. Wojtek w pewnym momencie zaczął jęczeć.
Stul ryj, gnoju! - krzyknął Jacek - dojdziemy, kiedy ja będę chciał.
W końcu ostrymi pchnięciami Jacek zaczął uderzać w prostatę cwela. Obaj zaczęli krzyczeć. Chwilę później dupa cwela zaczęła wypełniać się spermą Pana. A sam cwel szczytował tak, jak najbardziej lubił: bez dotykania jego pały.
Leż tu i nie ruszaj się, chyba, że ci się chce lać, albo musisz się napić.
Muszę, proszę Pana.
To wypierdalaj do siebie i wypłucz sobie dupę też, ale za chwilę cię tu widzę.
Okazało się, że za chwilę była powtórka z rozrywki, tylko w innej pozycji. Dochodziła dziesiąta. Obaj byli nieźle zmęczeni.
Dobry piesek - poklepał go dobrotliwie po policzkach.
Potem zaczął ostro, po męsku całować. Trwało to chwilę, z przerwami na zaczerpnięcie powietrza. W końcu Jacek zarządził: - Wystarczy na dziś. Prysznic i do spania. Jutro normalny dzień.
Dziękuję Panu.
Pożegnał go promienny uśmiech Nagadowskiego, który miał nadzieję, że młody wychodzi na prostą. Obaj byli tak zmęczeni, że wystarczyło, że przyłożyli głowę do poduszki i już spali.

Rano Wojtek jak zwykle wstał rano na zaprawę, ale dziura nieźle go bolała. Pojawił się jednak w dresie, w przedpokoju.
Dzień dobry Panu - odezwał się do nachodzącego Jacka
Spuszczaj spodnie i pochyl się.
Blondyn posłusznie wykonał polecenia i po chwili poczuł jak palec Nagadowskiego wchodzi w dziurę. Wchodził z jakimś maścią czy kremem.
To powinno pomóc, żeby cię nie bolało. Zostawiam na półce. Jak wrócisz ze szkoły i będzie bolało to posmaruj sobie.
I wybiegli na zaprawę poranną.

Wojtek wrócił do swoich normalnych obowiązków. Musiał się nieźle uwijać, żeby pogodzić nadrabianie zaległości, bieżącą naukę i utrzymanie domu. Mimo to cieszył się, bo wieczorem padał z nóg i natychmiast zasypiał. Nagadowski podglądał go przez internet. Nadszedł weekend. W piątek poszli obaj do kina. Sobota zapowiadała się trochę smętnie. Wojtek zajął się domem. Pranie, prasowanie, trochę sprzątania. Około południa usłyszał z przedpokoju: - Cwelu! Do mnie!
Rzucił wszystko i stanął na baczność.
Przygotowany?
N-nie, nie całkiem.
Masz 20 minut. Potem nago w salonie.
Przed upływem tego czasu, cały podekscytowany Wojtek wszedł do salonu. Pomieszczenie było już przygotowane. Rolety w oknie opuszczone, haki w suficie umocowane, dywan zrolowany pod ścianą.
Suczka stęskniona wrażeń? - powitał cwela Nagadowski, ironicznie się uśmiechając.
Potem zapiął cwelowi opaski na ręce i nogi, podwiesił go nieco, żeby się wyciągnął, ale stał jeszcze na podłodze. Obciążył je, żeby ciało było dobrze napięte i trochę pochylone wprzód.
To zaczynamy zabawę.
Na dupsko Kozubskiego poleciały razy, chyba ze strapu, bo tak to odczuwał. Tyłek się coraz bardziej rozgrzewał. Nagle przestał, a w dziurze poczuł palce. Jeden, potem drugi i wreszcie trzeci. Brunet dłuższą chwilę pracował, żeby rozluźnić otwór. „Dobrze idzie” - pomyślał blondyn. Jednak zamiast gorącego kutasa Pana, dupę zaczął rozpychać jakiś silikon czy coś takiego. Owszem, nawilżony, ale jednak zimny. Kiedy Jacek wepchnął go Wojtkowi ostrzegł: - Trzymaj go i nie puszczaj, bo będzie źle. Potem znowu wrócił do okładania dupska. Żeby nie plug nie wyleciał, dupa musiała być napięta, a w konsekwencji każde uderzenie bardziej bolało.
Na razie wystarczy. Pan musi odpocząć.
Jacek wyszedł z pokoju. Wrócił po jakiś 20 minutach ze szklanką i słomką.
Napij się.
Wojtek łapczywie wsysał napój. Potem Pan włączył telewizor i zaczął oglądać. Chyba pornola, bo blondyn nie mógł widzieć ekranu, ale odgłosy jęczenia i stękania na to by wskazywały. Po jakimś czasie włączył muzykę, jakąś operową, podszedł do Wojtka i…
Zmiana pozycji, bo zdrętwiejesz. Z sztucznym kutasem w dupie, został odpięty.
Ubierz te buty - rzucił nowe glany cwelowi - i załóż tę uprząż. - dodał rzucając zaraz paski, które miały opinać glany. Domyślił się, że chyba zawiśnie głową w dół. I rzeczywiście Jacek podpiął go do wyciągu i zawiesił tak, żeby głowa była na wysokości krocza bruneta.
Poproszę loda, panie cwelu.
Wojtek w tej niewygodnej pozycji zaczął obciągać, ale Pan szybko przejął inicjatywę. Nagle odszedł i zaczął to głaskać, to poklepywać, lekko, a czasem mocniej cztery litery poddanego. Potem opuścił go i kazał przyjąć pozycję pieska. Wyciągnął niespodziewanie sztucznego penisa i z rozpędem wjechał w dziurę Kozubskiego. Ten nawet nie zajęknął, rozciągnięty przez pluga. Jacek szybkimi pchnięciami do samego końca ruchał go jak sukę. W pewnym momencie chwycił też pałę cwela i zaczął szybko poruszać. Chwilę potem, Nagadowski zmęczony ostrą jazdą położył się na plecach Wojtka. Ten, nie mniej zmęczony, resztkami sił utrzymywał się na rękach.
Połóż się na podłodze - rozkazał master. Podłożył mu pod ciało duży ręcznik kąpielowy.
Z dupska sączyła się sperma. Jacek też się położył za Wojtkiem. Odpoczywali dłuższą chwilę.
Idź się wypłucz i zaraz wracaj.
Wojtek poszedł do siebie. Wziął prysznic, wypłukał dobrze dziurę i ostrożnie przemył obolałą dupę. W tym samym czasie Pan też wziął szybki prysznic.
Za chwilę bez słów Wojtek znowu wisiał u sufitu. Tym razem nawet stopy były kilka centymetrów nad ziemią, ale też obciążone, żeby ciało było napięte jak struna. Jacek założył cwelowi czarne gogle na oczy, tak, że nie mógł nic widzieć i słuchawki na uszy. W słuchawkach Wojtek słyszał nie hałaśliwą, ale dość głośna muzykę. Nie znał jej. Nagle na swoich plecach poczuł dotkliwy ból, jakby ktoś rozcinał mu skórę. Mimo tego, poczuł, że jego pała prawie natychmiast wyprężyła się na baczność. Razy padały jeden za drugim, chwila przerwy i z drugiej strony. To coś, chyba bat, zawijało się przez ramię, czasem tnąc też skórę na ramionach. Doznania były jeszcze mocniejsze, bo nic nie widział i nic nie słyszał. Razy padały nieregularnie, tak, że trudno było wyczuć, kiedy się ich spodziewać.
W pewnym momencie poczuł na swojej pale gorącą dłoń Jacka, którą zaczął rytmicznie, szybko poruszać. Nie trzeba było dużo, żeby Kozubski wystrzelił.
Nagadowski zerwał mu gogle i słuchawki i pokazał długi bat z rzemieni.
Niespodzianka! Specjalnie dla mojego psa.
Potem postawił go na podłodze, a chwilę potem położył na slingu. Znowu wszedł w niego i raz leniwie, raz szybko jebał go. Trwało to i trwało. Wojtkowi dłużyło się strasznie. Już prawie dochodził, a wtedy Jacek zwalniał. W końcu wyraźnie przyspieszył i z krzykiem zaczął strzelać w dupie Wojtka spermą.
Kiedy próbował postawić Kozubskiego na nogi okazało się, że ten się słania. Dlatego zręcznym ruchem wziął go pod kolana i w pasie, i zaniósł do swojej łazienki. Wojtek był nago, ale Jacek musiał jedną ręką, bo drugą podpierał cwela, zrzucić ciuchy. Potem obydwaj weszli pod prysznic i brunet delikatnie zaczął myć Wojtka. Dla blondyna było to niesamowite odczucie. Duże, mocne łapska Pana delikatnie mydlą każdy zakątek jego skóry. Kiedy Jacek skończył, wytaszczyli się spod natrysku. Brunet oparł cwela o pralkę i zaczął go wycierać. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, Jacek dostrzegł wielkie łzy cieknące z oczu Wojtka
Ej, młody przegiąłem? - niepewnie zapytał.
Nie wiem, tak mi Pan robił dobrze, że to tego nie czułem - mówił cicho, starając się nie płakać - ale teraz cholernie boli.
Moment, zaraz coś spróbujemy poradzić.
Jacek szybko wypadł z łazienki i tak samo szybko wrócił z jakimiś pastylkami i szklanką wody.
Wypij, powinno uśmierzyć ból. Chcesz się położyć u siebie?
A mogę blisko Pana - nieśmiało zapytał Wojtek
Jasne, zaniosę cię do salonu
Nie trzeba, sam pójdę..
Nie dyskutuj.
Tak, jak go wniósł, tak go wyniósł z łazienki. Położył go ostrożnie na kanapie, na brzuchu. Za chwilę przyniósł koc i okład.
Uważaj, będzie zimne, ale powinno pomóc.
I położył mu coś w rodzaju poduszki z lodem na tyłek. Potem plecy ze śladami razów bata posmarował maścią i przykrył kocem.
Zaraz przyjdę, tylko sam wezmę kąpiel.
Kiedy wrócił, usiadł na kanapie, wziął sobie głowę Kozubskiego na kolana i zaczął czytać książkę. Jednocześnie jedna ręka delikatnie dotykała głowy, twarzy, czasem też wchodziła pod koc i przesuwała się po plecach cwela. Oczywiście po dolnej części, która nie była poraniona. Obaj właściwie stracili poczucie czasu. Było ciemno. Jacek spojrzał na zegarek…
Chyba powinniśmy coś zjeść, bo seks nam zastąpił obiad, ale nieźle nas zmęczył.
Potem wstał, ostrożnie podtrzymując głowę blondyna. Za chwilę zmienił mu okład z lodu i wyszedł do kuchni. Po dłuższej chwili Wojtek poczuł zapach potraw.
Wstawaj, obiadokolacja gotowa.
Nie mogę się ruszać.
Jacek podszedł do kanapy i pomógł wstać Wojtkowi. Ten objął go za szyję, a Jacek w pasie i wolno przeszli do kuchni.
Chyba nie dasz rady siedzieć, nie?
Wolę nie.
A ustać dasz radę?
Oprę się i blat
Jacek usiadł na stołku barowym naprzeciwko blondyna i zaczął się w niego wpatrywać. Wojtek, nie mając odwagi zapytać, spojrzał pytająco na mastera.
Oj młody, trochę mi stracha napędziłeś. Czemu nie użyłeś ani żółtego ani czerwonego hasła? Nawet nie krzyczałeś. Czemu chciałeś zgrywać bohatera? A ja cię podziwiałem że próg bólu ci się tak przesunął.
To nie tak, proszę Pana. Ja naprawdę nie czułem tego, To była taka adrenalina, że dopiero w łazience, zaczęło ostro boleć. Przepraszam, prze..
Już dobrze, dobrze. Zadzwonić po doktora Kamińskiego? Obejrzy to, może coś pomoże, żebyś szybciej się wygoił?
Może nie trzeba. Zobaczymy jutro, dobrze… - z oczkami płaczącego kotka spojrzał na Jacka.
OK! - odpowiedział, po czym nachylił się i z pełnymi ustami zaczął całować Wojtka. Ten w pewnym momencie zaczął się śmiać.
Co w tym śmiesznego - oburzony oderwał się od Wojtka Nagadowski
Nic, chyba nic, tylko przyszło mi do głowy, że jak normalnie wymieniamy się śliną, a teraz wymieniamy się też przeżutym jedzeniem.
Jacek parsknął śmiechem, po czym wrócił do ust Kozubskiego. Potem wrócili do jedzenia. Kiedy skończyli Wojtek rzucił się do zbierania talerzy i mycia.
Spierdalaj, idziesz odpoczywać. Zaraz do ciebie dojdę.
Wojtek wrócił na kanapę w salonie i położył się na brzuchu. Za chwilę dołączył do niego brunet.
I co nieboraku, śpisz?
Nie, proszę Pana, tak sobie leżę.
Obejrzymy coś?
Niech Pan wybierze.
Dobra, może jakiegoś Chaplina, bo krótkie i jak się nam znudzi to wyłączymy.
Włączył telewizor. Blondyn obrócił głowę w jego stronę i tak jak wcześniej, ułożył ją na kolachach Pana. „Hmm, jak dobry pies” - pomyślał i uśmiechnął się do siebie.
Była blisko dziewiąta wieczór, Jacek widząc, że Kozubski „odlatuje”, wstał, zabrał mu okład z tyłka, posmarował kremem, tak samo plecy. Podał mu jeszcze tabletkę przeciwbólową. Wrócił na miejsce. Kiedy zobaczył, że blondyn chrapie, wziął go delikatnie na ręce i zaniósł do klitki cwela, ułożył na brzuchu i pogłaskał o głowie. Wojtek odpowiedział mruczeniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania ostre Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin