|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Wto 19:06, 08 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze.
Następny odcinek już wkrótce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Czw 17:57, 10 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Zamek Chojnik. cz. V…
Z bufetu udaliśmy się na mury obronne po których, jak głosi legenda, konno jeździli rycerze, chcąc zdobyć rękę księżniczki Kunegundy. Przepiękne krajobrazy rozpościerały się z tego miejsca. Milczeliśmy zachwycając się widokami. Po jakimś czasie Piotrek powiedział:
- To oni na tych koniach spadali na te skały… Ładna polanka w dole. Może jak będziemy schodzić to pójdziemy tam na chwilę.
- Możemy iść – powiedziałem obojętnie.
Po zejściu z murów obronnych udaliśmy się do wyjścia. Schodziliśmy wolno, tym razem czerwonym szlakiem. Rozmowa nie kleiła się. Czułem się jeszcze obolały więc nie miałem ochoty na żadne wygłupy. On wiedział o tym, dlatego szedł spokojnie. Kiedy doszliśmy do polanki wijącej się w stronę zamku, skręciliśmy na nią. Polanka pokryta była kwitnącymi kaczeńcami i stokrotkami co sprawiało niesamowite wrażenie wizualne. A zapach był urzekający. Doszliśmy do miejsca z którego widać było skalne urwisko i mury obronne.
- To pewnie tutaj lądowali, roztrzaskując się po drodze o te skały – powiedział Piotrek, zapatrzony w górę na zamek.
- Pewnie tak – odrzekłem podziwiając widok jaki rozpościera się nad nami.
- Chodź posiedzimy sobie tutaj – zaproponował.
- Ok. – zgodziłem się chętnie.
Rzuciliśmy plecaki, które posłużyły nam jako podgłówki i rozłożyliśmy się na trawie.
Chwilę leżeliśmy zapatrzeni w niebieskie bezchmurne niebo i górujący nad nami zamek. Bezruch i zapach spowodowały moją senność.
- Ej nie śpij – szturchnął mnie Piotrek.
- Tak mi dobrze – odpowiedziałem senny.
- Dobrze ci ze mną czy tak ogólnie? – zapytał.
- Po prostu mi dobrze – odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Czyli ze mną nie jest ci dobrze? – zapytał ze smutkiem malującym się na jego twarzy.
- Ja pierdole, co to jest jakaś psychoanalityka – odburknąłem.
Nie odpowiedział nic. Widziałem jak podniósł się, oparł głowę na kolanach i sięgnął po papierosy. Zapalił. Uniosłem głowę, spojrzałem na niego, głowę miał odwróconą.
- Na rybach jesteś? – zapytałem wesoło. – Też bym zapalił.
Nic nie odpowiedział, nie ruszył się. Wstałem na kolana przesuwając się tak, żebym widział jego twarz. Zobaczyłem. Jego oczy były jakieś takie szkliste. Nie wytrzymałem:
- Co jest głupolu? – powiedziałem czule.
Nic nie odpowiedział tylko schylił głowę. Zbliżyłem się do niego na kolanach, uniosłem mu głowę za podbródek. Chciał ją odwrócić ale przytrzymałem ręką.
- Ej, co jest?
- Nic – odpowiedział cicho.
- Jak to nic, przecież widzę – powiedziałem stanowczo.
- A co ty w ogóle widzisz – powiedział głośno i dosadnie.
- Ok. poczekam jak ci przejdzie – powiedziałem zrezygnowany.
- A co ma mi kurwa niby przejść! – wykrzyczał, - To, że cię kocham i szaleję za tobą. To, że jedziesz sobie na sześć miesięcy. To ma mi przejść? – ponownie zwiesił głowę.
Byłem zaskoczony takim obrotem sprawy. Zbierałem myśli, żeby sensownie odpowiedzieć i nie komplikować tej trudnej sytuacji.
- Posłuchaj głupolu, od kiedy tu przyjechaliśmy, jebiemy się jak króliki. Nigdy tak nie było na żadnym wyjeździe. Pozwalam ci na wszystko bo lubię być z tobą. Chyba w ten sposób udowodniłem ci jaki jesteś mi bliski? – powiedziałem trochę ostrym tonem.
- Odniosłem inne wrażenie – powiedział cicho.
- Kurwa, jakie inne, wal prosto z mostu! – zirytowałem się.
- Pieprzysz się ze mną bo nie ma tu żadnej laski.
- Jak bym potrzebował to jakąś bym sobie przygruchał więc nie pierdol – zaczynał mnie wkurwiać. Rozmowa trochę mnie męczyła.
- Jutro wracamy do domu więc jeszcze tą noc wytrzymasz ze mną – powiedziałem złośliwie wstając . – Choć zbieramy się – podniosłem swój plecak ale on nie wstał.
Założyłem plecak patrząc na niego, nie ruszył się.
- Idziesz czy zostajesz? - zapytałem oschle.
- Zostaję – odpowiedział cicho.
Stałem nie wiedząc co zrobić. Przecież wiedział, że go nie zostawię. Podszedłem do niego, usiadłem na trawie.
- Co ty odpierdalasz?
- Możemy tutaj trochę zostać i poleżeć przy sobie – zaproponował patrząc mi w oczy.
- Pewnie, że możemy – zgodziłem się radośnie.
Położyłem się na trawie przy nim. Położył się na boku objął mnie ręką za tył głowy a udo położył mi na kroczu.
- Tego chciałeś wariacie – powiedziałem czule, całując go w czoło.
- Nie tylko - odpowiedział, podniósł głowę i zbliżył usta do moich ust. – Możesz mnie pocałować?
- Chcesz z nas zrobić pedałów – powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.
- Czemu tak mówisz? – zapytał zdziwiony.
- Bo już nie mam siły się bronić, lubię się z tobą pieścić, pieprzyć a teraz nawet całować. Jeszcze trochę to przestaną mi laski smakować. Nie chcę tak. Jaką mamy przyszłość we dwoje? Zastanawiałeś się nad tym. To, że nam teraz dobrze to nie znaczy, że tak będzie cały czas i co wtedy? Jak nas potraktuje środowisko, zastanowiłeś się nad tym? – wyrzuciłem z siebie. – Nie może pozostać wszystko tak jak jest. Mnie to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie odpowiada mi taki układ. Nie będzie z nas pary bo nasze charaktery temu przeczą. Ale jesteśmy świetnymi kumplami, którzy się bardzo lubią… no dobra niech ci będzie, kochają się na swój sposób. I którym ze sobą w tym układzie jest dobrze. Nie chcę tego zmieniać. Chcę, żebyś był zawsze moim kochanym kumplem z którym czasami idę do łóżka. Proszę nie zmieniaj tego co trwa już tyle lat i z czym nam dobrze.
Przerwałem na chwilę, żeby zebrać myśli i powiedzieć to co czuję.
- Tu na tym zamku wyruchałeś mnie tak, że tego do końca życia nie zapomnę. Zawsze to miejsce kojarzyć mi się będzie z tobą, gołym pod pręgierzem i wchodzącym we mnie tak, że miałem odlot za odlotem. Tego nie da się już wymazać. To pozostanie, przynajmniej we mnie na całe życie i zawsze ten zamek będę kojarzył z tobą. Pozostaniesz już na stałe w moim sercu.
Był zaskoczony, widziałem jak każde moje słowo stara się dobrze zrozumieć. W jego oczach widziałem zamęt. A po chwili pojawiła się w nich radość.
- No co głupolu, źle mówię – powiedziałem z uśmiechem i przywarłem do jego warg.
Rozchylił je a mój język wdarł się do środka szukając kompana do zabawy, znalazł go by po chwili bawić się z nim dość długo. Nie rozłączając naszych ust usiadł na mnie. Oderwałem się od niego i zapytałem:
- Co kombinujesz ?
- Chcę się z tobą kochać – powiedział cicho i namiętnie.
- Ni chuja – roześmiałem się.
Chciałem go zrzucić z siebie ale w tym momencie moje ręce zostały rozkrzyżowane nad głową a on przycisnął je swoimi kolanami. Jego krocze było już nad moją twarzą. Chciałem unieść nogi, żeby zrzucić go ze mnie ale on powiedział:
- Nie próbuj bo wiesz co zrobię.
Wiedziałem dokładnie co zrobi, bardzo często toczyliśmy takie bójki, przy okazji jak mnie uczył karate, bo w tym był mistrzem, zresztą uznanym z kilkoma pasami.
Mimo wszystko nie chciałem dać za wygraną, podniosłem nogi.
- Dobra sam tego chciałeś, nie zrobię ci nic bolącego, bo musiał bym cię później nieść do autobusu ale chińskie pieszczoty będą odpowiednie.
- Zajebie cię – wykrzyczałem przez śmiech bo już obie ręce łaskotały mnie w miejscach najbardziej czułych, które on doskonale znał. Wiłem się pod nim szarpany drgawkami, nie dawałem już rady:
- Proszę nie – wyrzuciłem z siebie z ledwością.
- Będziesz grzeczny?
- Taaaak, tak – odparłem
Przestał, przez dłuższą chwilę łapałem oddech próbując się uspokoić. Opuściłem nogi, żeby nie prowokować go do ponownych tortur, których bym chyba nie wytrzymał. Uniosłem głowę po czym stwierdziłem:
- Jaja ci śmierdzą.
- No to co? – zapytał rozbawiony, - Przecież znasz ich zapach a ja znam twój.
- Złaź ze mnie - powiedziałem prosząco.
- Jeszcze nie – odpowiedział i poczułem jak jego ręka wchodzi w moje krocze.
- No nie, to jest gwałt – roześmiałem się.
- Podaj mnie do sądu – zaproponował a w ręce miał już mojego penisa, który ochoczo prężył się w jego dłoni.
- Ale on chyba ma ochotę – stwierdził, puszczając mi oczko.
- Z tobą to on ma na wszystko ochotę – odparłem zamykając oczy bo czułem już rytmiczne poruszanie mojego penisa prze jego ciepłą rękę. Postanowiłem jednak przerwać tą miłosną zabawę, która nie wątpliwie prowadziła do kolejnego stosunku. Powiedziałem głośno:
- Chcesz wieczorem się kochać?
- No chcę!
- No to wyciągaj łapę, bo inaczej wieczorem nic nie będzie.
Uwolnił moje ręce i osunął się niżej. Jego ręka porzuciła mojego penisa. Poczułem bardziej intensywny zapach trawy i kaczeńców.
Pochylił się nad moimi ustami i pocałował mnie gorąco, pocałunek w pełni mu odwzajemniłem. Spojrzał prosto w moje oczy i zapytał:
- Obiecujesz, że będziesz ze mną?
- Obiecuję, ale na tych zasadach co do tej pory i mniej się będziemy pieprzyć – odparłem.
Ponownie pocałowaliśmy się. Mając wolne ręce postanowiłem zrobić mu chińskie tortury, przecież znałem każde miejsce wrażliwe. Zaczął wyginać się siedząc na mnie i bronił się przed łaskotkami. W końcu złapał moje ręce i ponownie je rozkrzyżował. Wykonałem wtedy ruch nogami, zrzucając go z siebie. Wykonał podskok stając błyskawicznie na wyprostowanych nogach po czym powiedział:
- Orzesz ty, jesteś już martwy! – roześmiał się i rzucił się na mnie.
Wariowaliśmy tak dobre pół godziny. Nasze koszulki i spodenki były już zielone od trawy, co nam jednak nie przeszkadzało. W końcu kiedy opadliśmy z sił a nasze języki przyschły się do warg, postanowiliśmy zakończyć walkę. Położyliśmy się ponownie na trawie a pod naszymi głowami znalazły się plecaki z których wyciągnęliśmy dwie butelki wody mineralnej. Syciliśmy się widokiem zamku na tle bezchmurnego nieba. Potrzebowaliśmy odpoczynku po tej morderczej walce. W okolicach barku coś mnie szczypało, próbowałem drapać ale nie pomogło:
- Zobacz co mam tutaj bo mnie boli? – poprosiłem wskazując palcem bolące miejsce.
Spojrzał, nic nie powiedział. Odwróciłem do niego głowę i zobaczyłem, że cały jest czerwony na twarzy. Domyśliłem się.
- Zrobiłeś mi kutasie malinkę?
Nic nie odpowiedział, uciekł wzrokiem. Wyglądał jak mały brzdąc, który narozrabiał i dostawał burę od matki. Ten widok rozweselił mnie, powiedziałem z uśmiechem:
- No i co mam powiedzieć Beacie jak się jutro zapyta?
- A jutro się spotykacie? – zapytał zdziwiony.
- Owszem, musimy pożegnać się przed moim wyjazdem.
- Znowu bez gumki? Parę razy was nastałem w akcji i nigdy nie miałeś gumki – stwierdził.
- No to gdzie ty patrzyłeś, zboczeńcu – parsknąłem głośno śmiechem.
- Bo widok był ładny, tak rytmicznie w niej pracowałeś – powiedział z tym swoich ironicznym uśmieszkiem.
- Świnia! – uśmiechnąłem się czule, - Beata ma spiralę, więc gumki nie potrzebuję - oznajmiłem.
- Dziś wieczorem musisz się oszczędzać, żeby ci sił na Beatkę zostało – powiedział cynicznie.
- Nie licz na to złamasie jeden – powiedziałem i przechyliłem się w jego kierunku a moje usta wpiły się w jego szyję. Chciał mnie odepchnąć ale zrezygnował i mierzwił moje włosy. Ja w tym czasie robiłem mu słodką malinkę.
- Ciekawe jak się ty wytłumaczysz przed Anką – zapytałem złośliwie, podziwiając swoje dzieło na jego szyi.
- Damy radę – powiedział zawadiacko i roześmiał się.
Postanowiliśmy już wracać. Sprawdziliśmy plecaki, doprowadziliśmy się do porządku. Chociaż to było prawie nie wykonalne, bo nasze rzeczy nosiły ślady trawy. Poszliśmy środkiem polanki w kierunku szlaku. Obróciliśmy się jeszcze do tyłu, żeby nacieszyć oczy widokiem górującego zamku nad skałami i lasami. Ten widok i przyjemne zdarzenia z nim związane pozostaną na pewno w naszej pamięci.
Dochodziliśmy właśnie do szlaku, kiedy kątem oka zobaczyliśmy dwóch turystów idących od strony zamku. Ubrani byli w podrabiane spodnie moro, głowy ścięte na łyso. Nie wróżyło to nic dobrego. Na szlak wyszliśmy tuż przed nimi. Usłyszeliśmy wtedy jak jeden z nich powiedział:
- Ej Pałka to te dwa pedały co się na łące grzmociły.
- W krowim gównie – zarechotał drugi, potężny byczek z wielkim karczychem.
Dotarło do mnie, że musieli nas widzieć z murów obronnych, kiedy wariowaliśmy na łące. A może mieli lornetkę i wszystko dokładanie widzieli. Sytuacja robiła się nieprzyjemna. Postanowiłem zignorować tych kolesi. Pociągnąłem Piotrka za koszulkę wskazując mu zejście w dół. Widziałem, że gotowało się w nim wszystko. Zdawałem sobie sprawy, że te dwa obwiesie nie mają najmniejszych szans jak się za nich weźmie Piotrek. Odwróciliśmy się plecami schodząc w kierunku Sobieszowa.
- A wy kurwa gdzie, dawać mi tutaj i wypolerować mojego kutasa, cioty jebane – krzyknął mocnym basem ten wielki byczek.
Spojrzałem na Piotrka, wiedziałem, że nie da się uniknąć bójki. Piotrek obrócił się w kierunku tych łysoli i powiedział:
- A wyjebać ci w ryj palancie?
W tym momencie napakowany byczek zacisnął pięści i ruszył w kierunku Piotrka, który cofnął się do tyłu jakieś pięć kroków.
- Rozjebie ci tę jebaną mordę ty cioto pierdolona – syczał napakowany byczek.
Stałem i obserwowałem zachowanie tego drugiego, który nie ruszył się i obserwował. Kątem oka zobaczyłem jak potężny łysol taranuje Piotrka z pięściami uniesionymi w jego kierunku. Dostrzegłem w ułamku sekundy cztery ruchy Piotrka i facet opuścił pięści podparł się o kolana uginając się. Słychać było tylko głośne beknięcie. Wiedziałem, że zaliczył potężny cios w brzuch i splot słoneczny. Widząc to ten drugi rzucił się na ratunek koledze i wtedy ja oparłem swoje ciało na lewej nodze a tułów wyrzuciłem do tyłu wystawiając ręce w tył do amortyzacji i wykonałem szybki obrót koszący prawą nogą. Chłopak został podcięty lądując bezwładnie na ziemi wysypanej ostrym grysikiem. Głuch odgłos upadającego bezwładnie ciała na ziemię i jęki chłopaka dawały mi pewność, że nie jest w stanie dalej walczyć. Spojrzałem na Piotrka i przeraziłem się. Rozszerzył nogi opuścił korpus ku dołowi, ułożył ręce, przymknął oczy. Wiedziałem czym to grozi. Nie raz pokazywał mi ten cios oczywiście nie używając maksymalnej siły a i tak miałem zawsze fioletową szczękę. Zdałem sobie sprawę, że jeśli byczek poruszy się tylko to otrzyma cios w wyniku którego straci zęby albo szczękę. Będąc w pozycji prawie leżącej nad ziemią oparty o lewą nogą i ramionami do tyłu wykonałem wyskok, chcąc szybko znaleźć się w pozycji pionowej. Nie wziąłem pod uwagę, że mam plecak, który zachwiał moją równowagę i wywaliłem się na ziemię. Szybko pozbierałem się i ruszyłem w stronę Piotrka. Złapałem go za koszulkę i krzyknąłem:
- Piotrek, nie, nie warto! Zostaw!
Ten drugi podniósł się ciężko z ziemi, pociągnął byczka, który był cały czerwony na twarzy, próbował złapać oddech i szybkim krokiem odchodzili nie mówiąc nic.
W tym momencie zauważyłem, że w miejscu, gdzie trzymałem Piotrka koszulkę jest krew. On to też zauważył. Złapał mnie za rękę i zobaczyliśmy rozciętą dłoń.
- Ten chuj ci to zrobił – krzyknął. – Zajebię go ! – chciał już biec za nimi ale powstrzymałem go na ile starczyło mi sił mówiąc:
- To nie on, to ja sam, upadłem jak chciałem wstać z podcinki.
Zatrzymał się. Cały dygotał. Wykonał kilkanaście mocnych oddechów, żeby opanować swoje ciało. Usiedliśmy na przydrożnym kamieniu nie mówiąc nic. Opatrywałem swoją dłoń z której broczyła się krew, chyba przeciąłem się o jakieś szkło leżące na drodze. Po dłuższej chwili kiedy opanowaliśmy nasze emocje, powiedziałem:
- Widzisz to efekt braku ostrożności z naszej strony. I masz przykład tolerancji dla związku dwóch facetów. Niech to będzie nauczką dla nas.
Nie odpowiedział nic. Po chwili wziął moją zakrwawioną dłoń, obejrzał.
- Boli cię? – czule zapytał.
- Już nie, tylko jeszcze krwawi.
Poszliśmy na przystanek skąd autobusem wróciliśmy do domku ciotki. Wieczorem już nigdzie nie wychodziliśmy. Przy pożegnalnej kolacji na stole znowu zagościła butelka bimbru. A potem ta ostatnia noc. Namiętna i ostra jak na zamku. Rano, zmęczeni ale szczęśliwi siedzieliśmy już w przedziale pociągu wiozącego nas do naszych domów.
Rozpamiętywałem ten wyjazd. Powracały mi obrazy z zamku, obrazy ostatniej nocy w której Piotrek pokazał mi co potrafi facet z dwudziesto dwu centymetrowym fallusem, doprowadzając mnie do autentycznej utraty przytomności. Pokazał mi swoją czułość i chyba rzeczywiście wielką miłość do mnie. Byłem szczęśliwy i zadowolony z naszego pobytu. A Zamek Chojnik pozostanie niezapomnianą podniecającą historią naszej przyjaźni.
Moim zaspanym oczom ukazywały się obrazy z przyszłości. Ślub Piotrka na którym bawiłem się wspaniale. Potem mój ślub…
Migały mi się również obrazy Zamku Chojnik, ale nie te, które były a te które będą i byłem tam ponownie z…
Koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 19:34, 10 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie uważam za dobre, fragmentami za bardzo dobre.
Podoba mi się ukazanie jak jedna z postaci manifestacyjnie okazuje swoje uczucia a druga je studzi, widać świetnie pokazany sceptycyzm jednego oraz wylewność i uzewnętrznienie drugiego. To olbrzymi plus tego opowiadania. Kolejny to jednoznaczność postaci i logiczna całość opowiadania, autor pokazuje nam pewien krótki wycinek życia bohaterów żyjących w dwóch światach, jeden zewnętrzny heterycki, tylko marginalnie pokazany w opowiadaniu, drugi gejowski, przedstawiony tutaj z całą ostrością włącznie ze scenami seksualnymi. Powstała ciekawa konstrukcja, bo nawet będąc w tym drugim, gejowskim świecie Maciek i Piotrek niby się nie kryją ze swoimi homoseksualnymi skłonnościami, to jednak jest to odczucie pozorne, bo w rzeczywistości jest wiele sytuacji, gdzie zwracają uwagę na to jak będą postrzegani przez otoczenie (ciotka, która jest i jej nie ma, sceny z autobusu, pociągu, zamku). To jest chyba sedno tego opowiadania i jednocześnie sedno bycia biseksualistą, dwa światy jak dla mnie świetnie przez autora ukazane. Od samego początku miałem zastrzeżenia do tytułu opowiadania, ale ostatnie dwa odcinki sprawę wyjaśniły definitywnie, pasuje idealnie. To wszystko powoduje, że opowiadanie nie jest schematyczne i bardzo mi się podoba, pozostaje jeszcze sprawa zakończenia i tutaj mam dylemat.
Moje odczucia w stosunku do zakończenia tego opowiadania są ambiwalentne. Happy end jest i jednocześnie go nie ma, bo zamiast jednoznacznego klasycznego zakończenia w stylu „i żyli razem długo i szczęśliwie”, autor wybrał inne zakończenie, niby jest w nim ociupinka miejsca na bycie razem dla Piotrka i Maćka, ale…
Mnie takie zakończenie nie satysfakcjonuje, chociaż wiem, że to zakończenie jest niezwykle realistyczne, pisząc krótko z życia wzięte. Ostatni odcinek (a zwłaszcza scena powrotu z polanki) jest idealną motywacją dla takiego właśnie zakończenia. Tutaj mógłbym zacząć dyskusję na temat, kto, czy gej, czy biseks, ma żywot bardziej skomplikowany, ale nie jest to miejsce właściwe na taką wymianę poglądów. Wracając do zakończenia i streszczając, jest świetnie umotywowane, ale ja wolałbym klasyczne szczęśliwe zakończenie.
Reasumując swój przydługi wywód; Maćku siadaj do pisania kolejnego opowiadania!
Pozdrawiam, Piotr
PS
Bimax45 napisał: |
Ktoś mnie do tego namówił, więc... |
Namówiłem i bardzo się z tego cieszę, że mnie posłuchałeś!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Czw 20:48, 10 Sty 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 20:01, 10 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie jest świetne. Dobrze, że zdecydowałeś się je opublikować. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieć możliwość przeczytania jakiegoś Twojego dzieła
Pozdrawiam, Bartek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Czw 20:58, 10 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
No i koniec opowiadanie świetne
czekam na kolejne Twoje dzieła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 0:36, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za miłe memu sercu komentarze.
Nie wiedziałem jak odpisać na komentarz Piotra - pisarka666.
Długo nad tym myślałem, układałem sobie róże polemiki do tego komentarza.
Jednak postanowiłem zrobić to w sposób nie konwencjonalny, przysiadłem i napisałem suplement.
Więc niech on będzie polemiką z komentarzem Piotra.
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco.
Zamek Chojnik. Suplement.
Ostatnia noc w domu. Jutro opuszczam ten rodzinny azyl na sześć miesięcy. Delikatny półmrok, nastrojowa muzyka Ennio Morricone rozpływa się wokół. Leżę na swoim tapczanie a w moich objęciach Beata. Jesteśmy bez ubrania, jesteśmy po…
- Nie mogę zostać kiciuś – wyszeptała mi do ucha.
- No trudno, zajmę się ręcznymi robótkami – odrzekłem z udawanym żalem.
- Nie masz dosyć, bo ja już nie mogę, wykończyłeś mnie – wyszeptała czule.
Przywarła bliżej i zaczęła gryźć moje ucho.
- Ałaaaaa – syknąłem czule.
Wstała, schylając się szukała swoich rzeczy porozrzucanych na podłodze. Patrzyłem na te jej zgrabne kształty. Widok jej cudownych pośladków, które przed chwilą całowałem namiętnie przyśpieszył moje krążenie. Mój penis wyprężył się dając znać, że jest gotowy do dalszej akcji. Beata pozbierała swoje rzeczy, podniosła się, spojrzała, uśmiechnęła się czule.
- O nie Maćko, ja już nie mam siły, jutro będę wstawać jak zdjęta z krzyża – powiedziała.
- No chyba raczej nie z krzyża tylko… - odrzekłem ze śmiechem.
Podeszła nachyliła się i pocałowała mnie w usta. Złapałem ją i przewróciłem na siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Uwolniła się z moich objęć, usiadła i powiedziała ze smutkiem:
- Maćko muszę iść, jutro będę na dworcu, żeby cię pożegnać.
Ubrała się. Pożegnaliśmy się czule i poszła.
Zostałem sam. Położyłem się wpatrując się w sufit. Mój penis prężył się. Zamknąłem oczy chcąc opanować podniecenie. Do moich uszu docierała nastrojowa muzyka, myślałem, że odprężenie przychodzi. Jednak umysł przywołał to co było przeżyciem tak silnym, że pozostało wryte głęboko w moją pamięć. Penis zareagował jeszcze mocniejszym wzwodem powodującym ból w kroczu. Myśli przywoływały… Nie wytrzymałem, zadzwoniłem.
- Co robisz? – zapytałem czule.
- Nic, leżę sobie – odpowiedział Piotrek.
- To zbieraj dupę i przychodź. Aaa kup po drodze połówkę – powiedziałem stanowczo.
- Teraz – zapytał zdziwiony.
- Nie marudź, czekam – odrzekłem i rozłączyłem się.
Po około dwudziestu minutach, domofon zabrzęczał. Nie pytałem kto to, tylko otworzyłem.
Wpuściłem go i wskazałem, żeby szedł prosto do mnie. Wszedłem za nim. Kiedy zamknąłem drzwi od pokoju delikatnie pchnąłem go na ścianę przywarłem do niego. W jego oczach malowało się zaskoczenie. Moje usta dotknęły jego ust, zaczęliśmy się namiętnie całować. Poddał się tej czułości. Złapałem jego koszulkę przy szyi i gwałtownie ją rozerwałem. Przerwaliśmy pocałunek a on patrzył na mnie ze strachem:
- Co ci jest? – zapytał przerażony.
- Kocham cie – odpowiedziałem czule.
Sparaliżowało go, stał nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Widziałem, że nie może nic powiedzieć. W tym czasie rozpiąłem jego spodnie i zdjąłem bokserki. Stał przede mną nagi w skarpetkach. Złapałem go za rękę i zaciągnąłem do łóżka, delikatnie popychając. Leżał oszołomiony a ja ściągnąłem jego skarpetki. Penis podniósł mu się osiągając wzwód. Przyciągnął mnie do siebie, poczułem ciepło jego ciała.
- Poczekaj pójdę szybko wziąć natrysk, przed chwilą wyszła Beata więc wiesz… powiedziałem chcąc wstać, jednak on przyciągnął mnie do siebie.
- Nie przeszkadza mi to, akceptuję cię takim jakim jesteś, nawet z zapachem Beaty. – odrzekł bardzo czule patrząc mi prosto w oczy.
Zacząłem całować jego ciało, każde miejsce smakował mój język. Piotrek wydawał tylko ciche jęczenie a jego ciało drżało. Sięgnąłem obok do szafki i wyciągnąłem żel. Podniosłem jego nogi. Posmarowałem swojego penisa żelem i nasmarowałem jego otworek wchodząc w niego palcem. Syknął z bólu. Cofnąłem palce i przyłożyłem penisa. Nacisnąłem biodrami i wszedłem w niego pokonując dość mocny opór. Piotrek krzyknął a jednocześnie złapał mnie rękoma chcąc przyciągnąć mnie do siebie. Byłem już cały w nim, oddychał głośno. Odczekałem chwilę, on wyrównał oddech. Złapałem jego nogi i założyłem sobie na ramiona.
- Nie Maciuś – poprosił cicho.
- Robię to samo co ty w ostatnią noc w Cieplicach – odrzekłem czule całując jego łydki.
- Dobrze… Kocham cię – powiedział i złapał mnie za pośladki.
Wykonywałem powolne ruchy. Jego pośladki harmonijnie komponowały się z moimi pachwinami. Moje ruchy stawały się coraz szybsze. Piotrek głośno krzyczał, przeklinał z podniecenia. Jego ciało drgało, wiło się w konwulsjach. Jego ręce próbowały złapać moje biodra, żeby zahamować szybkość moich ruchów. Poczułem skurcze jego ciała i jego penis wystrzelił olbrzymią ilością spermy zlewając jego klatkę i brzuch. Po chwili moje biodra przywarły bardzo mocno do jego pośladków a moje mięśnie opanował skurcz. Wystrzeliłem w jego wnętrze. Towarzyszyły temu głośne jęki i krzyki zarówno jego jak i moje. Kiedy już nasze oddechy wyrównały się a mięśnie rozluźniły, wyszedłem z niego. Położyłem się obok. Przywarliśmy do siebie i zaczęliśmy się całować.
- Coś ty ze mną zrobił – powiedziałem cicho i czule.
- Rozkochałem cię w sobie, jestem szczęśliwy, kocham cię… – odrzekł i znowu mnie pocałował.
Gdy już odzyskaliśmy siły otworzyliśmy wódkę którą przyniósł Piotrek i zaczęliśmy pić.
Po paru kieliszkach postanowiłem zdradzić mu jaki mi pomysł przyszedł, kiedy leżeliśmy na polance pod zamkiem Chojnik.
- Pomyślałem, że może przyjechał byś do Pragi na kilka dni – widziałem, był zaskoczony a po chwili jego zaskoczenie przeszło w radość.
- Pewnie, że przyjadę. Tylko czy będziesz miał możliwość mnie tam przenocować?
- O to się nie martw, będę w miasteczku akademickim na Strahov-ie, byłem już tam kilka razy, nie będzie problemu – zapewniałem - Pokażę ci ogród różany, jest cudowny. To jest miejsce, gdzie lubią kochać się studenci. Jest obok akademików na skarpie skąd widać ambasadę amerykańską i piękną panoramę Pragi.
Butelka była pusta a my znowu kochaliśmy się.
Nad ranem Piotrek poszedł do domu. Położyłem się i zasnąłem. Poczułem szarpanie za bark. To matka budziła mnie.
- Wstawaj, chodź na śniadanie, zrobiłam ci kawę – powiedziała uśmiechając się jakoś dziwnie do mnie.
Zwlokłem się i pomaszerowałem do kuchni. Przywarłem do gorącego kubka kawy, byłem nieprzytomny.
- Cześć mamo, dzięki za kawę – wybełkotałem.
Patrzyła na mnie dziwnie, czułem, że w duchu śmieje się. Nie wiedziałem z czego.
- Jak się czujesz? – zapytałem licząc, że dowiem się co jest powodem tego spojrzenia i dziwnego uśmiechu.
- No… nie wyspałam się, ojciec też - odpowiedziała i znowu zabłyszczał ten uśmiech.
Nie zrozumiałem co do mnie mówi i z jakim podtekstem.
- Na przyszłość jak się będziesz kochał z Piotrkiem to możecie to robić ciszej – uśmiechnęła się.
W tym momencie zakrztusiłem się kawą. Twarz mnie paliła, byłem czerwony jak burak.
- Najpierw z Beatką aż tapczan walił w ścianę no a z Piotrkiem to chyba cały blok słyszał – odrzekła. – Niezły kogut jesteś – parsknęła śmiechem.
- Ja… głos mi zadrżał nie wiedziałem co powiedzieć.
- Daj spokój synek przecież o Piotrku wiemy już od dawna, głupi by się domyślił – powiedziała czule przestając się śmiać. Podeszła do mnie i przytuliła moją głowę. Objąłem ją mocno a z moich oczu popłynęły łzy.
- A co na to ojciec? – zapytałem szlochając.
- Przecież wiemy od dawna, że ze sobą śpicie, czy daliśmy wam to odczuć? – powiedziała czule i ponownie mnie przytuliła.
Po chwili do kuchni wszedł ojciec.
- A tu co za sceny romantyczne – zapytał rozweselony. – Cześć młody, wyspałeś się? - zwrócił się do mnie i wybuchł śmiechem.
Nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego słowa byłem zszokowany podejściem rodziców a jednocześnie moje serce cieszyło się.
- Piotrek jeszcze śpi? – zapytał ojciec.
- Poszedł już do domu- odpowiedziałem cicho.
- No to synek szykuj się bo jak znam życie to nie jesteś jeszcze spakowany – powiedział stanowczo. – No i pamiętaj, żeby na przyszłość podgłosić muzykę – powiedział uśmiechając się zawadiacko.
Zjadłem śniadanie i poszedłem się pakować. Radość jaka rozpierała mnie nie miała granic. Przekonałem się jakich mam wspaniałych i wyrozumiałych rodziców. Namiętna noc z Piotrkiem utwierdziła mnie o naszej miłości. Wiedziałem, że nie muszę się zmieniać bo i tak będziemy się kochać. A teraz w domu nie musimy wcale ukrywać naszego uczucia. Czyż można mieć więcej szczęścia?
Na dworcu byłem w towarzystwie moich rodziców Piotrka i Beaty. Kiedy podjechał pociąg pożegnałem się z rodzicami, wycałowałem czule z Beatą a Piotrka poprosiłem, żeby pomógł wnieść mi bagaże. Kiedy weszliśmy do wagonu mając pewność, że nikt nas nie widzi, przywarliśmy do siebie namiętnie się całując.
- Kocham cię – powiedział Piotrek, przerywając namiętny pocałunek.
- Też cię kocham i czekam w Pradze – odpowiedziałem i znowu nasze usta złączyły się w namiętnych pieszczotach.
Przez okno wagonu patrzyłem jak na peronie pozostają ukochane osoby a ja oddalam się od nich. Moje serce wypełnione miłością już tęskniło. Wiedziałem jednak, że nie długo będzie mu dane tęsknić.
Koniec
Opowiadanie dostępne na Chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Wto 6:52, 26 Lut 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 9:15, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
pisarek666 napisał: |
Reasumując swój przydługi wywód; Maćku siadaj do pisania kolejnego opowiadania! |
Maciek, jeżeli ten suplement był nawiązaniem do mojej w/w wypowiedzi to nie jestem kontent
To alternatywne zakończenie podoba mi się bardziej i daje nadzieję na kolejne opowiadanie!
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 9:44, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
No Piotrze widzę, że ciężko cię zadowolić
Co do kolejnego opowiadania to... no pożyjemy zobaczymy.
Ponieważ jest to już zdecydowany koniec opowiadania to w tym miejscu chciałbym publicznie podziękować Piotrkowi za jego "kopniaki" bez których Zamek Chojnik nie ujrzał by światła dziennego.
Dziękuję Piotrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pią 17:22, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Mi również to zakończenie podoba się bardziej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 20:12, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie bardzo mi się podobało. jest ciekawe, wręcz wciągające. Z wypiekami na twarzy czytałem kolejne odcinki. A zakończenie mi się podoba. No cudo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 23:55, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
pisz dale
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
swinoujscie28
Dyskutant
Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Świnoujście
|
Wysłany: Sob 0:29, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
jestem po 1 części i powiem tylko WOW.piękne. a czytam z tym większa przyjemnościa bo w zeszłym roku, na urlopie sam zlaiczyłem Chojnik
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 14:17, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Maćku przez ostatni miesiąc zaniedbałem trochę forum, co prawie od trzech lat mi się nie zdażyło. Przeczytałem jeszcze raz całość Twojego opowiadania i jestem pod niesamowitym wrażeniem treści i stylu a tak że humorystycznych opisów niektórych scen
Według mnie dołączasz do kolejnych perełek z tego forum
Jestem wdzięczny Piotrowi że namówił Cie do opublikowania tej historii i tak jak napisała Ewelina od tej pory zamek Chojnik będzie mi się kojarzył z przezabawną sceną zbliżenia między Piotrkiem i Maćkiem
Pozdrawiam i czekam na kolejne owoce Twojej twórczości a naprawdę świetnie Ci to wychodzi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Wto 12:58, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 15:33, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuje za te miłe słowa nie ukrywam, że spaliłem raka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zibi74
Dyskutant
Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 1:19, 07 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
"Bimax45" i Ty to chcialeś dla siebie trzymać - Ty samolub jesteś.
Tak na poważniej to pięknie przedstawiona historia i ogólnie całość bardzo fajna.
Jeśli idzie o zakończenie to popieram zdanie "pisarek666" - mógłbyś troszkę je "dopieścić".
Pozdarwaiam
zibi74
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zibi74 dnia Czw 1:20, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|