Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zamek Chojnik
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Czw 22:31, 03 Sty 2013    Temat postu: Zamek Chojnik

Ktoś mnie do tego namówił, więc...

Zamek Chojnik.
Siedziałem w przedziale pociągu do Jeleniej Góry razem z Piotrkiem, z którym postanowiliśmy spędzić kilka dni w Cieplicach Śląskich Zdroju. Do Jeleniej dotrzemy za cztery godziny, więc każdy z nas szukał miejsca do ucięcia „komara”. Zmęczeni wczorajszą imprezą wyglądaliśmy trochę nieświeżo i oczy same zamykały się nam bezwiednie. W przedziale byliśmy sami, siedzieliśmy obok siebie.
– Ja śpię pierwszy, ty pilnuj naszych bagaży, – zaproponował Piotrek, opierając głowę na moim ramieniu.
– Wal się! – odburknąłem i strąciłem jego głowę z mojego ramienia. – Mogłeś wczoraj tyle nie chlać, to byś dzisiaj tak nie wyglądał – dodałem cicho, nachylając się nad jego uchem.
– Przecież piłeś razem ze mną, to czego się czepiasz, – odburknął i oparł głowę o zagłówek siedzenia.
– Piłem, ale poszedłem wcześniej spać, a tobie zachciało się oglądać jakieś pornosy. A potem dobierałeś się do mnie. Odpierdoliło ci na maxa, – ponownie cicho powiedziałem, nachylając się do Piotrka.
Odwrócił głowę do mnie i odpowiedział:
– A co, nie podobało ci się? – uśmiechnął się do mnie ironicznie.
– Nie podobało mi się. Wiesz dlaczego, czy zapomniałeś? A poza tym śmierdziałeś jak gorzelnia, dlatego dostałeś strzał w jaja – syknąłem ze złością.
– Pamiętam. I jaja mnie jeszcze bolą, dlatego będziesz cienko śpiewał, jak będziemy na miejscu, – szyderczy uśmiech dalej igrał na jego twarzy.
– Pomarzyć każdy może! – odparłem stanowczo, wstałem z siedzenia, wyciągnąłem papierosy i wyszedłem na korytarz zapalić. Piotrek spojrzał na mnie swoimi mętnymi i zaspanymi oczami, po czym ponownie oparł głowę na zagłówku siedzenia. Widziałem, jak zasypia.
Paliłem papierosa, a za oknami pociągu przelatywały widoki pól, na których w słońcu błyszczały łany zbóż. Wracałem do wspomnień, do początku naszej przyjaźni. Piotrka poznałem w liceum, trafiliśmy do jednej klasy, w której było tylko czterech chłopaków i osiemnaście dziewczyn. Od początku zwróciłem na niego uwagę, był zagubiony, nieśmiały, jego twarz była dziecinna, ozdobiona wąsem, co wcale nie pasowało do tych dziecinnych rysów. Było to urzekające i przykuwało mój wzrok. Ale nie tylko to ściągało moje spojrzenia na Piotrka; i myślę, że nie tylko moje. Był to wzgórek na jego jeansach, które dość ciasno opinały jego biodra i pośladki, a z przodu podkreślały wielkość jego penisa i jąder. Nie siedzieliśmy razem w ławce, jednak zwracaliśmy na siebie uwagę i wymienialiśmy się spojrzeniami z uśmiechem. Po jakimś czasie zaczęliśmy już razem wychodzić ze szkoły, gadaliśmy na różne bzdurne tematy, zaczęliśmy spotykać się po szkole, tak zaczęła się nasza burzliwa przyjaźń, która trwa do dziś.
Stałem dość długo na korytarzu, wpatrzony w uroki krajobrazów przesuwających się za oknem pociągu niczym w fotoplastykonie. Poczułem, jak zmęczenie daje mi się we znaki. Moje oczy się zamykały. W wróciłem do przedziału i zasnąłem. Nie wiem, jak długo spałem. Obudziło mnie mocne targnięcie pociągu i głośny stukot zwrotnic; pomyślałem, że za szybko wjechaliśmy na rozjazd. Wyszedłem ponownie na korytarz i zapaliłem papierosa.
Nie słyszałem, kiedy z przedziału wyszedł Piotrek. Przywarł do mnie, brodę oparł na moim ramieniu, przycisnął swoje krocze do mojego prawego boku. Czułem dokładnie, co dzieje się z jego penisem. Delikatnie wyciągnął papierosa z mojej ręki i palił go dalej. Czułem ciepło jego twarzy, ciepło jego krocza, w którym rozpychał się jego penis, chcąc jak najszybciej stanąć na baczność. Lewą rękę położył na moim lewym ramieniu, wtulając się we mnie całkowicie. Było mi przyjemnie. Zamknąłem oczy, ciesząc się tą chwilą. Ująłem jego rękę trzymającą mojego papierosa i przysunąłem do swoich ust, żeby zaciągnąć się dymkiem.
Z Piotrkiem nieraz bawiliśmy się swoimi przyrodzeniami, co zawsze sprawiało nam ogromną przyjemność. Nasze zbliżenie a raczej inicjacja seksualna odbyła się nad morzem, przy cudownych widokach Zatoki Gdańskiej. Pojechaliśmy pod namiot i nie było sposobu, żeby opanować własne rządze, zwłaszcza w małym namiocie dwu-osobowym. Noc była gorąca więc wejście do namiotu nie było zamknięte. Leżeliśmy na swoich śpiworach podziwiając zatokę, którą mieliśmy na wprost naszego wejścia a w której skąpany był księżyc w pełni i towarzyszące mu gwiazdy. Odwróciłem się do niego przodem, położyłem się na boku, kładąc prawą rękę na jego brzuchu. Jego skóra była delikatna, delikatny meszek na brzuchu i przycięty zarost na łonie podnieciły mnie na maksa. Mój maluch napompowany gorącą krwią stanął mi twardo jak nigdy. Zacząłem Piotrka masować delikatnie po penisie, po jądrach i po brzuchu, i znowu po fiucie. Nie poruszył się, czułem tylko delikatne drgania jego ciała. Zacząłem całować jego sutki, były twarde, jak nie wiem! W ogóle cały jego tors był jak u kulturysty jakiegoś. Był słodziutki. Całowałem go coraz wyżej, dotknąłem jego ust, delikatnie językiem przejechałem po konturach warg, cały drżałem. Zdjąłem swoje bokserki i zacząłem masować swojego fiuta, który wydawał mi się wychodzić z siebie, takiego podniecenia nie dało się ujarzmić. Znów złapałem jego słodkiego wielkoluda i delikatnie go masowałem. Odsłoniłem jego żołądź. Była taka delikatna, aksamitna, po prostu miękka, cały cudowny nie stojący miękki fiucik. Zbliżyłem swoje usta do niego, ale musiałem zmienić pozycję. Zacząłem go delikatnie muskać, potem mocniej, aż w końcu całego wziąłem do ust i ssałem go jak smoczek. Był soczysty, a pachniał tak podniecająco, jak nic na świecie. Wtedy Piotrek złapał mnie za mój goły tyłek i pociągnął, dając mi sygnał, żebym przesunął się nad jego twarz. W ten sposób zmieniliśmy pozycję na 69. Znowu włożyłem jego penisa do ust, ssałem go coraz mocniej i sam czułem, jak Piotrek ssie mojego kutasa, poczułem, że już dochodzę, że za chwilę tak walnę spermą, że cały śpiwór będzie mokry. Wtedy jego penis nagle drgnął, usłyszałem stęknięcie i moje usta wypełniła jego sperma z którą nie wiedziałem co zrobić ale w końcu połknąłem wszystko i dalej lizałem jego stojącą pałę. W tym momencie już nie wytrzymałem, wybuchłem na całej linii, moja sperma poleciała zalewając gardło Piotrka, aż z trudem powstrzymałem krzyk. On dalej ssał mi mojego kutasa, który stał sztywny i gotowy do dalszej zabawy. Tak bawiliśmy się do końca naszego pobytu czyli przez następne 10 dni. Wtedy pierwszy raz poznałem smak męskiego kutasa i jego nasienia. Nigdy jednak nie zdecydowaliśmy się na pełny stosunek analny. Może wewnętrznie mieliśmy na to ochotę ale coś w naszej świadomości powstrzymywało nas od tego. Taką próbę zaspokojenia siebie i chęcią bycia w sobie podjęliśmy tylko raz. Pojechaliśmy do Krakowa, żeby zwiedzić jego zabytki, przede wszystkim Wawel, ale był to wyjazd z podtekstem. Chcieliśmy się po prostu kochać, spróbować tej pełnej męskiej miłości. Ten wyjazd był tylko pretekstem, żeby znaleźć się razem w hotelu, tylko sami, upajając się miłosnymi doznaniami, nie hamując się przed niczym. Chcieliśmy poznać siebie całkowicie. I… poznaliśmy. Było nam bardzo dobrze, chyba nawet za bardzo dobrze, dlatego postanowiliśmy, że nie będziemy doprowadzać do takich sytuacji. Będziemy się pilnować i przestrzegać zasad bo… no właśnie: bo byliśmy hetero. Obaj mieliśmy dziewczyny, spaliśmy z dziewczynami, kochaliśmy się w dziewczynach. Czasem je rzucaliśmy, czasem one nas, przysparzając nam cierpienia po utraconej miłości, ale w moich myślach nieustannie tkwił Piotrek, a ja bez przerwy chodziłem mu po głowie. Nasza przyjaźń była mocna, nie dawała się zepchnąć na dalszy plan nawet w momentach największego naszego szaleństwa do płci przeciwnej. Dlatego po Krakowie postanowiliśmy nie dopuszczać więcej do takiej namiętności, bo nie byliśmy pewni, czy będziemy w stanie się przed nią obronić. Kiedy byliśmy nad morzem, w Kołobrzegu, też mieliśmy na siebie ochotę, więc wpadliśmy na szalony pomysł. Chcąc pokonać chęć pieprzenia się ze sobą, poszliśmy do burdelu wybierając dwie niezłe Rosjanki o cudownych dupach i pięknych piersiach. Ja bawiłem się świetnie. Zużyłem dwie gumy, a Piotrek, jak się później dowiedziałem, spędził ten czas na gadaniu. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym. Nie chciałem go pytać, dlaczego nie zerżnął tej niezłej laski. Ale domyślałem się, że on miał ochotę tylko na mnie.
– Gdzie jesteśmy? – zapytał cicho.
– Nie wiem, dopiero co wstałem, – odparłem równie cicho, kierując swoje usta w stronę jego ucha; wyglądało to tak, jakbyśmy szeptali sobie czułe słówka a nie prowadzili dość prozaiczną wymianę zdań.
Skończyliśmy wspólnie palić papierosa i wróciliśmy do przedziału. Gadaliśmy o bzdurach; i tak upłynął nam czas do końca podróży.
Na miejscu, u mojej ciotki, która zaprosiła nas na spędzenie paru dni, byliśmy pod wieczór. Przywitanie było czułe, w końcu nie widzieliśmy się kilka lat. Ciotka polubiła też Piotrka. No i oczywiście przy kolacji na stole stanęła butelka bimbru. Z każdym kieliszkiem i kęsem pysznej swojskiej wędliny wymiana zdań stawała się coraz żywsza, a przyjemność ze wspólnego biesiadowania była coraz większa. Niestety, nasze głowy nie wytrzymywały tak wytrawnego i mocnego trunku. Byliśmy już dobrze wstawieni, więc zdecydowaliśmy się iść spać.
Pokój, który dostaliśmy do dyspozycji, był mały. Stała tu tylko jedna wersalka, czyli przyjdzie nam spać razem, co nieraz się już zdarzało, więc nie byliśmy tym zażenowani. Rozebrałem się i poszedłem pod natrysk. Piotrek w tym czasie w otwartym oknie palił papierosa. Wróciłem owinięty ręcznikiem, zlustrował mnie od stóp do głowy, zatrzymując wzrok na wybrzuszeniu ręcznika. Uśmiechnął się, przygryzł wargę, wziął swój ręcznik i poszedł do łazienki. Rozłożyłem pościel i położyłem się spać. W głowie szumiało mi od wypitego alkoholu. Wtuliłem się w poduszkę i natychmiast zasnąłem.
Obudziłem się, czując niesamowite ciepło. Próbowałem przypomnieć sobie, gdzie jestem. Upłynęła chwila, zanim odzyskałem świadomość. Piotrek wtulony był w moje plecy, a jego ręka trzymała mojego penisa, który stał bardzo mocno. Czułem jego penisa wgniecionego między moje pośladki. Byłem nagi, a przecież pamiętam, że kładłem się w bokserkach, Piotrek nie spał.
– Co robisz? Uspokój się! – powiedziałem cicho, odwracając głowę w kierunku jego ucha.
Nie odpowiedział, tylko dalej masował mojego sztywnego penisa. Drugą ręką rozchylał moje pośladki, robiąc miejsce dla swojego wielkiego, gorącego członka.
– Przestań, do cholery! – próbowałem się ruszyć, żeby odsunąć się od niego, ale w tym momencie jego ręka puściła mojego penisa, łapiąc mnie mocno za brzuch i uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Drugą ręką dostał się już do mojej dziurki. Naślinił palec i wjechał nim we mnie.
– Kurwa, przestań! – syknąłem wściekły.
– Nie! – odpowiedział czule, a jego palec mocno wchodził we mnie... Po chwili czułem już jego dwa palce.
– Piotrek, proszę nie! – szepnąłem cicho. Nie miałem siły opierać się mocniej, jego palce były już we mnie, sprawiając mi niesamowitą rozkosz.
– Maciuś, nie przestanę. Chcę ciebie teraz, przecież obiecałem, że będziesz cienko śpiewał. – powiedział mi prosto do ucha, po czym pocałował mnie w szyję. Drżenie mojego ciała zdradzało mnie, nie byłem w stanie opierać się dalej tym namiętnym pieszczotom, a z drugiej strony nie chciałem mu ustąpić.
– Pobrudzimy prześcieradło, jak to będzie wyglądać? – zapytałem cicho, licząc, że będzie to ostatnia deska ratunku. Obawiałem się, żeby ciotka czegoś się nie domyślała; dwóch facetów w jednym łóżku i ślady spermy – przecież to mówi o wszystkim, co się działo w nocy.
– Nie pobrudzimy, – szepnął cicho do mojego ucha i znowu pocałował mnie w szyję. Już nie byłem w stanie opierać się dalej. Czułem, jak wycofał swoje palce i zaczął napierać mnie swoim penisem. Powoli, delikatnie drażnił mój otwór. Czułem, jak rozpycha się, jak pokonuje mój opór. Ale nie miałem prawa ruchu. Tylko jęczałem, czując, jak mnie nim wewnątrz drażni, jak pokonuje we mnie każdy kolejny opór. Rzucałem dupą, kręciłem biodrami, pała mi wyłaziła ze skóry! Czułem ręce na swoich biodrach, uniemożliwiające mi obronę czy ucieczkę przed jego olbrzymim fallusem. Przyciągnął mnie za biodra, uniósł się lekko w górę, przymierzył i... Fuknąłem z bólu, rzuciłem dupą, ale to chyba tylko ułatwiło mu wtargnięcie we mnie. Naparł całą siłą. Zmiażdżył mnie i pokonał. Czułem tylko, jak mnie rozpruwa, jak w piekielnych ogniach wrzyna się coraz głębiej... Wszedł... I nagle wszystko się zmieniło. Odeszła gdzieś cała jego brutalność, a pojawiła się delikatność. Przytulał się do moich pleców, zasypywał pocałunkami szyję, ale gdy próbował się we mnie poruszać, wciąż jęczałem z bólu. Świadomie rozumiałem, że to musi boleć, bo jego pała to jak półtora mojej! Ale on nie ustępował. Wolnymi ruchami podporządkował sobie moje wnętrze. I się zaczęło... Ruch po ruchu, najpierw powoli, spokojnie, potem coraz szybciej, stanowczo, głęboko... Kurwa, chyba bym latał pod sufitem, jakby nie trzymał mnie za biodra. To było tak potężne, że nie umiałem tego do niczego porównać. Bo nie dało się tego do niczego porównać. To było po prostu – jebanie w dupę... Poklask jego jaj pewnie słychać było w całym domu, tak samo jak jego jęki i moje bluzgi, ale nie chciałem, by się to skończyło...
Było mi dobrze, mój oddech dopasował się do jego ruchów, stał się krótki. Mruczałem zadowolony. Piotrek przyśpieszał, siejąc we mnie spustoszenie i dając mi rozkosz niesamowitą. Nie mogłem już wytrzymać, mój oddech stał się głośniejszy, trzymałem go za pośladki, czując, jak harmonijnie się ruszają dając mi rozkosz. Drugą ręką złapałem własnego penisa, chcąc go rozładować, bo czułem, że zaraz sam eksploduje . Ale Piotrek zatrzymał mi ją i nie pozwolił mi bawić się moim penem.
– Nie chcesz chyba zabrudzić prześcieradła. Poczekaj, zaraz się nim zajmę – wyszeptał mi czule do ucha.
Jego biodra poruszały się coraz szybciej, a oddech stał się szybki i krótki. Wiedziałem, że za chwilę dojdzie. Zaczął mruczeć, mocno mnie objął, a ja poczułem w sobie skurcz jego penisa i gorącą spermę zlewającą moje wnętrze; następny skurcz, potem następny, i jeszcze jeden... Wypełnił mnie dużą ilością spermy. Wyszukał w ciemności swoje bokserki leżące gdzieś na łóżku i wychodząc ze mnie, włożył mi je między pośladki, żeby wypływająca sperma nie zabrudziła prześcieradła. Teraz obrócił mnie na plecy i przyssał się ustami do mojego penisa. Byłem tak podniecony, że nie trwało długo i poleciałem w jego usta. Nie uronił nawet kropelki, połykając całą spermę. Potem wylizał dokładnie mojego penisa i położył głowę na moim brzuchu. Byłem wykończony. Czułem, jak moje oczy zamykają się, popadając w słodki głęboki sen…
Gorące słońce na swojej twarzy, przeszkadzało mi to, próbowałem odwrócić głowę ale promienie słoneczne i tak mocno mnie grzały. Otworzyłem oczy. Chwilę zastanawiałem się gdzie ja jestem. Czułem ciepło przytulonego do mnie Piotrka, postanowiłem wstać. Wysunąłem się z jego objęcia i kiedy moje nogi dotknęły podłogi, poczułem nagły ból w dupie. Dotarło do mnie, że Piotrek po prostu wyruchał mnie swoim wielkim kutasem i teraz każdy mój ruch sprawia mi ból. Byłem wściekły, obolały i skacowany. Piotrek spał dalej. Zabrałem ręcznik i udałem się do łazienki. Natrysk przyniósł mi ukojenie, zacząłem bardziej kontaktować a moje mięśnie rozluźniły się wspaniale niosąc mi odczucie błogości. Po drodze z łazienki do pokoju zahaczyłem o kuchnię, żeby ukoić pragnienie, wróciłem do pokoju. Walnąłem ręcznikiem w śpiącego Piotrka.
- Wstawaj gnojku – powiedziałem głośno z przekąsem.
- Ooo, ktoś wstał lewą nogą, – wybełkotał zaspany Piotrek.
- Nie lewą nogą tylko z wyruchaną dupą – powiedziałem złośliwie pochylając się nad nim.
Wtedy złapał mnie za szyję i straciłem równowagę, przewróciłem się na niego. Pocałował mnie w usta czym zaszokował mnie zupełnie. Nigdy się nie całowaliśmy w usta.
- Boli cię? – zapytał czule.
- Boli, – odrzekłem cicho, zaskoczony zupełnie jego pocałunkiem.
Wyrwałem się z jego objęcia i usiadłem na wersalce.
- No i gdzie te zasady, – zapytałem i nie widząc reakcji kontynuowałem – Gdzie? Poszły się jebać? Tak? Tyle razy o tym gadaliśmy, ale ty najwidoczniej masz to w dupie. Nie wystarczyło ci raz i co potem było?
- A co po tym było? – cicho zapytał i podparł głowę na łokciu.
- Masz kurwa krótką pamięć? – wyrzuciłem z siebie ze złością.
- Nie, pamięć mam dobrą i dobrze pamiętam tamtą rozkosz, wczorajszą też, – odpowiedział uśmiechając się ironicznie.
Spojrzałem na niego z bardzo głupim wyrazem twarzy co go rozbawiło i wybuchnął śmiechem.
- Z czego się kurwa śmiejesz kretynie? – odburknąłem ze złością i wstałem z wersalki biorąc rzeczy do ubrania się. Patrzył na mnie śledząc każdy mój ruch.
- Kocham cie, – powiedział cicho i bardzo czule. Zdębiałem dostałem paraliżu wszystkich mięśni, nie wiedziałem, co teraz zrobić, co powiedzieć jak się zachować. Zastygłem trzymając krótkie spodenki w ręce. W mojej głowie nastąpiło nagłe spięcie i wyładowanie chyba wszystkich komórek. Kompletna pustka zapanowała w moich myślach.
- Pierdol się! – syknąłem złośliwie, bo to jedynie przyszło mi do głowy.
- Już się dzisiaj pierdoliłem i było mi wspaniale, – odrzekł z tym swoim ironicznym uśmieszkiem.
Poczułem jak zalewa mnie krew i ogarnia wściekłość. Nie wytrzymałem rzuciłem się na niego, chcąc mu walnąć z pięści, żeby rozładować to co nagromadziło się w mojej głowie. Ten wstrząs spowodowany jego wyznaniem był dla mnie szokujący i się nie spodziewałem, że takie słowa usłyszę z jego ust. Był jednak szybszy złapał mnie za ręce i wywrócił na łóżko po czym jak tygrys znalazł się na mnie. Trzymał mnie za nadgarstki, rozkrzyżował i usiadł na moim brzuchu, był nagi. Kipiałem z wściekłości, która była jeszcze podsycana brakiem możliwości wykonania jakiegoś ruchu, zostałem zblokowany i teraz dopiero spojrzałem w jego oczy, które czule wpatrywały się w moją twarz. W tych oczach wyczytałem wszystko, zmiękłem, powoli wściekłość ustępowała poczuciu podporządkowania się. Jego głowa pochyliła się i ponownie pocałował mnie w usta. Zaczął całować moją szyje, było to bardzo podniecające. W bokserkach mój penis doznawał gwałtownego przebudzenia, na swoim brzuchu czułem jak jego penis wyprężał się do stanu gotowości do którego mu mało co brakowało. Puścił moje ręce, nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu jedynie położyłem moje dłonie na jego udach, masując je namiętnie.
Piotrek schodził swoimi pocałunkami coraz niżej, straciłem jego uda, które suwały się w dół, przeniosłem ręce na jego plecy, czułem ciepło jego ciała i pieściłem go po plecach. Złapał moje bokserki, ściągając je, pomogłem mu wypinając w górę pośladki, ten ruch spowodował że schwycił mojego penisa w usta w chwili kiedy byłem wypięty. Po chwili mój penis już chował się całkowicie w jego gardle, leżałem z zamkniętymi oczami, ręce trzymałem na jego głowie, mierzwiąc jego krótkie włosy. Poddałem się całkowicie i tylko czerpałem niesamowitą rozkosz z jego gorących warg i ciasnego gardła. Wiedziałem, że nikogo nie ma w domu bo ciotka poszła rano do pracy więc mogłem pozwolić sobie na głośne wydawanie okrzyków zadowolenia. Długo nie opierałem się tej rozkoszy jaką dawały mi jego usta, poleciałem prosto w jego gardło. Po chwili czułem jak jego oddech przyśpieszył i wydał głośne stęknięcie. Jak się okazało masował sam swojego penisa i spuścił się na… prześcieradło. Uwolnił mojego penisa ze swoich ust podniósł się i powiedział:
- Może byśmy jakieś śniadanie zjedli i może jakaś kawa?, bez śmietanki bo śmietankę już zaliczyłem, – po czym uśmiechnął się do mnie słodko.
- Chodźmy do kuchni… tylko ta plama! – wskazałem na plamę spermy na prześcieradle.
- Zawsze muszą być jakieś skutki uboczne, – roześmiał się słodko.
Koniec części pierwszej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Czw 22:33, 03 Sty 2013    Temat postu:

Zamek Chojnik. cz. II…
Śniadanie upłynęło w milczącej atmosferze, zajadaliśmy się przygotowanymi przez ciotkę smakołykami, popijaliśmy mocną kawą, licząc że postawi nas na nogi. Ja milczałem, nie mogąc dalej poukładać w swojej głowie tego, co się stało tych słów które padły z jego ust.
Najbardziej utkwiły mi te dwa słowa, które wypowiedział bardzo poważnie i z taką czułością. Nie umiałem poradzić sobie z tym bo przecież…
Zamęt jaki panował w moich myślach był nie do wytrzymania, nie mogłem logicznie myśleć, nie potrafiłem wcale myśleć. Z głębokiego letargu wyrwało mnie pytanie Piotrka:
- To co robimy dzisiaj, – patrzył mi głęboko w oczy.
Nie wytrzymałem tego spojrzenia nie dałem rady. Wstałem zrobiłem sobie jeszcze jedną kawę i spokojnie odpowiedziałem ze wzrokiem wbitym w kubek:
- Pojedziemy zwiedzić Wodospad Szklarki, potem Szklarską i wieczorem wrócimy do domu.
- A co zaplanowałeś na wieczór? – z uśmiechem zapytał. Wyczułem w jego słowach jakąś nutkę erotyzmu, domyślałem się o co mu chodzi. Postanowiłem jednak pominąć to milczeniem.
- Wieczorem pójdziemy na dyskotekę do Zdroju, – powiedziałem sucho, dalej patrząc tempo w kubek z kawą.
- Maciek? – powiedział Piotrek i zawiesił głos, spodziewałem się, że chce zapytać mnie o… Nie, nie byłem gotowy na rozmowę. Milczał chwilę widząc, że mój wzrok dalej wbity jest w kawę.
- No to może zaczniemy się szykować? – powiedział szybko, umiejętnie zmieniając temat, wstał od stołu dając mi znak, że powinniśmy się już zbierać.
- Tak masz racje, – odpowiedziałem cicho.
Wstałem i poszliśmy do pokoju pakować plecaki. W dalszym ciągu nie potrafiłem logicznie myśleć. Zacząłem pakować wszystko co było pod ręką.
- Ej co ty robisz, na cholerę ci długie spodnie, – wykrzyknął ze śmiechem Piotrek.
- Długie spodnie a fakt, po cholerę, – byłem zmieszany.
Daj ja go spakuję, – zabrał mi plecak z rąk i wyrzucił z niego niepotrzebne rzeczy.
Wyszedłem do łazienki, nie mogłem się opanować. Odkręciłem zimną wodę i zamoczyłem kilka razy twarz. Orzeźwienie przyszło od razu. Wróciłem do pokoju. Plecaki były już spakowane, ubrałem się i wyszliśmy na przystanek autobusowy. Nie czekaliśmy długo, autobus był stosunkowo pusty więc rozsiedliśmy się wygodnie na fotelach. Siedziałem przy oknie i patrzyłem cały czas na przenikające zza szybą krajobrazy. Nic nie mówiliśmy, panowała między nami cisza, może cisza przed burzą?. Na miejscu rozpoczęliśmy od podziwiania straganów z powszechną tandetą, jaka była oferowana w tym miejscu ku zadowoleniu turystów. Nas też ta atmosfera tych badziewi urzekła. Podziwialiśmy wspaniałą rzeźbę ducha gór, Liczyrzepę, ze złowieszczą miną. Piotrek roześmiał się na jego widok i powiedział:
- On mi kogoś przypomina!.
- Kogo? – zapytałem naiwnie.
- No ciebie głupolu, – rżał dalej ze śmiechu.
- Zobacz w lustro macie taką samą minę, – spoglądał to na mnie to na rzeźbę ducha gór zaśmiewając się głośno. Ten jego śmiech i widok tej rzeźby rozluźnił mnie trochę i po chwili już zacząłem się śmiać razem z nim. Właścicielka straganu spojrzała na nas jak na jakieś niedorozwinięte dzieci i pokiwała głową pełna rezygnacji.
Złapałem rozbawionego Piotrka za rękaw i pociągnąłem go w kierunku szlaku turystycznego. Przeszliśmy przez urokliwy mostek mad pięknym górskim potokiem, kierując się szlakiem w górę do Wodospadu Szklarki. Piotrek szedł dalej rozbawiony widokiem rzeźby ducha gór. Śmiejąc się zapytał:
- Ciekawe jakiego ptaszka ma ten duch gór?
- No bo jeśli takiego jak ty to muszę tam wrócić i mu obciągnąć, – rechotał.
- Głupek! – wycedziłem nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Gorzej jak ci drzazga wejdzie w język,
- Oj to problem, – zasmucił się wesoło Piotrek.
- To może jednak pozostanę przy twoim?
- Wariat, – z uśmiechem powiedziałem i ruszyłem dalej pod górkę.
Szliśmy jeszcze chwilę śmiejąc się jak głupi do sera po czym Piotrek zatrzymał się nagle i powiedział bardzo poważnie:
- Maciek musimy się wrócić!
- Dlaczego? co się stało? – zapytałem zaskoczony.
- Muszę zobaczyć jego pośladki, czy są też takie słodkie jak twoje, – powiedział bardzo poważnie, po czym parsknął śmiechem.
Ponieważ miałem bardzo głupią minę myśląc, że coś się stało, albo coś zapomnieliśmy na dole, jego odpowiedź mnie rozbroiła zupełnie. Tymczasem Piotrek widząc moją minę śmiał się w głos aż usiadł na przydrożnym dużym kamieniu. Nie wiedziałem, czy mam się śmiać czy wściekać. W końcu roześmiałem się i powiedziałem do niego:
- Chodź idioto bo jeszcze kawałek drogi przed nami.
Wstał i ze śmiechem poszliśmy dalej pod górę dochodząc do wodospadu. Szum wody spadającej z dużej wysokości było już słychać bardzo wyraźnie. Postanowiliśmy chwilę odpocząć. Zdjęliśmy plecaki rozłożyliśmy się na trawie i piliśmy wodę mineralną. Promienie słoneczne ogrzewały nasze ciała leżące beztrosko na trawie, wokół szumiała woda, atmosfera błogości ogarnęła nas. Było miło, przyjemnie aż chciało się zostać w tym miejscu i zasnąć snem rozkosznym. Przerwałem to lenistwo wstając i mówiąc:
- Zbieraj się schodzimy do wodospadu.
- Poczekajmy jeszcze troszkę tak tu miło, – rozanielonym głosem odparł Piotrek.
- Dawaj to nie piknik, – pogoniłem go.
- No piknik może nie ale możemy się tutaj pokochać, tak tu fajnie, – przeciągał się leżąc na trawie.
- Dobrze się czujesz, zbieraj dupę i idziemy, – powiedziałem słodko.
- Dobra już idę czego się czepiasz, – wstał powoli założył plecak i zaczęliśmy schodzić do wodospadu.
Szum spadającej wody stawał się coraz bardziej głośny, a gdy doszliśmy bliżej, wręcz rozdzierał bębenki uszne swoim hukiem. W miejscu spadania wody wytworzyła się mgiełka i mocny wiatr, który nacierał na nas wraz z tą mgiełką. Podszedłem bliżej stając na kamiennym murku, wtedy wiatr i mgiełka zawierająca mikroskopijne kropelki wody uderzała w moją postać z całej siły. Rozłożyłem ręce zamknąłem oczy i poddałem się sile tego żywiołu, niczym w scenie z Titanica. Moja koszulka i spodenki błyskawicznie stały się mokre. Moje zmysły przywołały podobną scenę, która rozegrała się w Sianożętach nad polskim morzem, gdzie razem z Piotrkiem byliśmy w okresie ferii zimowych. Panowała sztormowa pogoda i mróz ok. 10 stopni a nam się zachciało wyjść na plażę. Mroźna bryza morska targała naszymi postaciami, mokry porywisty wiatr powodował, że nasze ubrania były wilgotne i natychmiast skuwał je lód. Nasze nosy zamarzały a zimny wiatr coraz bardziej smagał nas, doprowadzając do dreszczy z zimna. Nie wiem czemu skojarzył mi się ten wyjazd, może dlatego, że był to nasz pierwszy wspólny wyjazd. Może dlatego, że na tym wyjeździe przekonaliśmy się jak mocno podniecamy się nawzajem. Nie doszło tam do naszego zbliżenia, przekonaliśmy się jak oboje podniecamy się wzajemnie. Doświadczyliśmy, że dobrze nam razem i bardzo lubimy swoje towarzystwo. Przeszliśmy również próbę dbałości o siebie, gdyż nasza eskapada na plażę w czasie sztormu odbiła się niezłym przeziębieniem. Wtedy opiekowaliśmy się wzajemnie, żeby wsiąść leki, przynieść gorącej herbaty, czy nawet przykryć dokładnie kołdrą. Wtedy też zaczęliśmy spać w jednym łóżku. Doceniliśmy ciepło drugiej osoby przytulonej w nocy. Nasze penisy cierpiały niesamowite katusze a jedyną metodą ulżenia im była wizyta w łazience. Te wspomnienia wywołały w mojej duszy poczucie radości. Mając zamknięte oczy uśmiechałem się a moje usta smagał mokry wiatr.
Nagle poczułem, że za mną stanął Piotrek. Wsunął mi ręce pod moją już mokrą koszulkę, układając je na moich sutkach. Jego usta poczułem na swojej szyi. Szybko otworzyłem oczy i rozejrzałem się czy jesteśmy sami. Nikogo nie było co mnie trochę uspokoiło. Usta Piotrka zaczęły pieścić moją szyję z jednej i z drugiej strony. Pocałunki jakie składał były bardzo mokre od kropelek wody osiadających na mojej szyi i na jego ustach. Jego ręce pieściły moje sutki. Byłem bardzo podniecony. I w tedy ponownie usłyszałem czuły szept skierowany do mojego ucha a przedzierający się przez huk spadającej wody i świst wiatru:
- Kocham cie Maciuś.
Zamarłem, spięcie w mojej głowie. Nawet nie pomagał zimny i mokry smagający mnie wiatr. Czułem jak się czerwienię na twarzy, krew płynęła teraz jak woda w tym wodospadzie. Zrobiło mi się gorąco, pomimo, że przed chwilą miałem gęsią skórkę. Nie mogłem zrobić żadnego ruchu, powszechny paraliż całego ciała. Przed chwilą byłem podniecony tymi pieszczotami Piotrka, w tej chwili opadło wszystko pozostało tylko napięcie i strach. Stałem jak posąg nie mogąc nic powiedzieć bo język stanął mi kołkiem w ustach. Poczułem znowu pocałunki na mojej szyi i znowu w drugim uchu usłyszałem szept przedzierający się przez ten huk wody i przez mój paraliż.
- Kocham cie.
Nie mogłem już tego wytrzymać, odwróciłem głowę i powiedziałem szorstko:
- Przestań proszę, odejdź!
Odszedł a ja stałem dalej...
Moim ciałem zaczęły wzmagać dreszcze, było mi zimno. Jednak nie mogłem zrobić żadnego ruchu. Byłem cały mokry, moje rzeczy ociekały wodą. Drgawki zimna coraz mocniej targały moim ciałem a ja nadal stałem w miejscu. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę powodując zejście z murku. To była ręka Piotrka, który patrzył na mnie dziwnym, zatroskanym wzrokiem.
- Co ty wariacie odwalasz, przecież jesteś cały mokry. – powiedział czule.
- Chodź, wychodzimy stąd na słońce – pociągnął mnie za rękę w kierunku wyjścia biorąc mój plecak z ziemi.
Wyszliśmy na polankę na której nie dawno leżeliśmy. Położyłem się na plecach i poczułem jak promienie słoneczne ogrzewają moje mokre i zmarznięte ciało. Piotrek wyjął z mojego plecaka koszulkę i zdjął delikatnie ze mnie tą mokrą. Założyłem suchą i poczułem ciepło promieni słonecznych. Nie miałem jednak na zmianę spodenek i musiałem leżeć w tych mokrych. Moje bokserki były też mokre co powodowało odczucie zimna. Penis mi się skurczył ale z tego powodu to raczej byłem zadowolony. Byłem pewny, że nie stanie mi teraz z czego Piotrek na pewno by się ucieszył.
Leżałem na trawie czerpiąc każdy promyk słońca, który rozgrzewał moje ciało. Piotrek siedział koło mnie, miał podciągnięte nogi do klatki na nich oparte ramiona i głowę. Patrzył na mnie swymi niebieskimi oczyma pełnymi zatroskania. Po chwili zapytał cicho:
- Możesz mi wyjaśnić o co ci chodzi?
Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, w głowie pustka. Szybko zbierałem myśli. Przekręciłem głowę w jego kierunku i odpowiedziałem:
- Mówisz mi takie rzeczy, że nie wiem co mam powiedzieć i jak się zachować.
Zastanowił się chwilę, widziałem, że szuka odpowiednich słów, żeby wyrazić w pełni to co chce powiedzieć.
- Mówię ci to co od dawna wiesz, to co od dawna czujesz z mojej strony, – powiedział patrząc mi prosto w twarz.
- Mówię ci to co ja czuję do ciebie w głębi mojej duszy, czy to jakiś grzech?
- Ale… usiłowałem mu przerwać.
- Ale co, mam nie mówić ci prawdy o swoich uczuciach mam kłamać? - powiedział szybko.
- Nie , nie masz kłamać tylko ja nie wiem jak sobie z tym poradzić – powiedziałem cicho i opuściłem wzrok.
- Nie wiesz jak masz sobie z tym poradzić, hmmm, – powiedział to dość oschło a w jego tonie wyczułem nutkę złości. Po chwili ponownie odezwał się:
- A jak sobie radzisz z tym; kiedy mi obciągasz, kiedy jesteś we mnie i spuszczasz się do środka, kiedy ja obciągam tobie, kiedy jestem w tobie, kiedy jesteś przytulony do mnie czując ciepło mojego ciała na co od razu staje twój kutas?. Wtedy nie zastanawiasz się nad tym?. Traktujesz to jako rozrywkę?. Jestem zabawką, którą bawisz się w okresie kiedy nie masz żadnej cipki? – prawie wykrzyczał.
Byłem w szoku nie wiedziałem co odpowiedzieć, ramieniem zakryłem oczy, żeby nie patrzeć na niego i żeby w moich oczach nie odkrył tego strachu, który opanował mnie po jego słowach. Miał rację do czego bałem się przyznać bo nie wiedziałem jak mam to traktować. Miałem pustkę w głowie a jednocześnie Piotrek uświadomił mi jak głupio postępuje i jak wrednie go traktuję. Czy był zabawką w moich rękach, może, nie wiem. Musiałem w jakiś sposób wybrnąć z tej kiepskiej sytuacji. Podniosłem głowę, złapałem go za rękę i powiedziałem:
- Piotrusiu kochany, może pogadajmy o tym wieczorem na spokojnie w miłej i przytulnej atmosferze, – i puściłem mu oczko.
Widziałem jego zaskoczenie a później uczucie ulgi i radości. Patrzył mi prosto w oczy. Ścisnął mi rękę mówiąc:
- Dobra wariacie jeden ale ta rozmowa cię nie minie i trzymam za słowo o tej przytulnej atmosferze. A może nie za słowo tylko za coś innego.
W tym momencie położył mi rękę na moim kroczu, uśmiechnął się i powiedział:
- No tak w zimnej wodzie nawet kaczorowi nie staje, – po czym roześmiał się głośno.
- Dobra, zbieramy się i idziemy do Szklarskiej na obiad, - powiedziałem wstając i pakując swój plecak.
Do Szklarskiej Górnej dotarliśmy pieszo. Widziałem, że Piotrek był trochę zmęczony. Nie był wprawiony w takie górskie wycieczki. Być może narzuciłem zbyt duże tempo bo przecież to ja miałem wprawę w takich wycieczkach a nie on. Na miejscu wolno chodziliśmy trochę po tych urokliwych uliczkach a potem skierowaliśmy się w stronę wyciągu, gdzie najwięcej jest fajnych knajpek. Zasiedliśmy w miłej górskiej restauracji i na początek zamówiliśmy sobie piwo. Nie powiem ale zaszumiało nam w głowie bo przecież byliśmy głodni i zmęczeni. Potem zjedliśmy późny obiad, wypiliśmy mocną czarną kawę, gadaliśmy o różnych bzdurach, zawsze potrafiliśmy na bzdurny temat gadać godzinami, trochę się wygłupialiśmy by w końcu stwierdzić, że czas wracać. Poszliśmy na przystanek autobusowy, gdzie szybko mieliśmy połączenie do Cieplic. Do domku ciotki dotarliśmy pod wieczór. Szybki natrysk, kolacja i wystroiliśmy się na dyskotekę w Zdroju. W obcisłych wranglerach i białych tshirt-ach wyglądaliśmy jak bracia, co dziwne nosiliśmy ten sam rozmiar spodni i koszulek.
Impreza dopiero się rozkręcała, więc na początek zafundowaliśmy sobie po drinku, żeby mieć lepszy humor. Z każdą minutą przybywało gości. Niestety większość to kuracjusze a zwłaszcza kuracjuszki w podeszłym wieku, odwalone na osiemnastki. Trochę nas to bawiło ale nie przeszkadzało to powyginać się na parkiecie. Wokół nas gromadziły się starsze panie bardzo zainteresowane dwoma młodymi chłopakami. Lustrowały nas cały czas zwracając szczególnie uwagę na wybrzuszenie z przodu naszych wranglerów. W tych gorących pląsach w rytm niezłej muzyki co chwilę widziałem jak puszczały nam oczko. Piotrek też to zauważył i mieliśmy z tego niezły ubaw. Koło północy po kilku już drinkach mój pęcherz upomniał się o swoje potrzeby. Poszedłem do ubikacji a kiedy z niej wychodziłem wyrosła przede mną starsza kuracjuszka w ciuchach małolaty, wymalowana niczym nastolatka wybierająca się na randkę. Widziałem, że miała już nieźle w czubie, jej mętne oczy patrzyły na mnie pełne pożądania. Wybełkotała mi nad uchem:
- A chłopczyk to może chce się trochę zabawić? – i złapała mnie za krocze. Czułem jak mi miętosiła jajka i kciukiem drażniła penisa.
Znieruchomiałem, w tym momencie z za jej postaci wyłonił się Piotrek:
- Co jest Maciek? – zapytał zdezorientowany.
Kuracjuszka odwróciła głowę do niego, zlustrowała go od stóp do głów, po czym zapytała:
- Twój kolega?
- Mój chłopak,- odpowiedziałem i sam się sobie zdziwiłem, robiąc się jednocześnie czerwony na twarzy. Widziałem minę Piotrka po moich słowach, był zaskoczony a jednocześnie uśmiechał się z dumą w oczach. Kuracjuszka spojrzała na mnie i na niego chyba nie załapała tego co jej powiedziałem po czym zapytała:
- No to co, może trójkącik moje koguciki? – i strzeliła swoim panoramicznym uśmiechem.
Spojrzeliśmy po sobie i buchnęliśmy głośno śmiechem co zirytowało kuracjuszkę, obróciła się na pięcie i odeszła. Stwierdziliśmy, że impreza robi się drętwa i czas zwijać się do domu.
W domu szybki natrysk, herbatka gorąca do łóżka i po chwili leżeliśmy już razem pod miłą kołderką przytuleni do siebie. Wiedziałem, że jest to ten moment, którego nie da się uniknąć. Nasza rozmowa znad wodospadu musiała zostać dokończona. Piotrek wychylił się i czegoś szukał w swojej torbie. Znalazł i rzucił to na kołdrę, spojrzałem, zobaczyłem tubkę żelu. Odwróciłem się do niego i powiedziałem:
- Nie!
- Obiecałeś rozmowę w przyjemnej atmosferze więc… - powiedział z uroczym uśmiechem na twarzy. Zdjął ze mnie kołdrę, błyskawicznie pozbawił mnie moich bokserek i usiadł na mnie. Tym razem nie trzymał moich rąk a ja nie byłem w nastroju siłować się z nim, Był nagi, ciepło jego dużej moszny z wielkimi jądrami miło ogrzewało mój brzuch. Jego zwisający gruby penis drażnił mój pępek. Oparł ręce za moim barkiem pochylając się nade mną, jego pośladki zsunęły się w dół przyciskając między sobą mojego penisa. Efekt tego drażnienia był natychmiastowy, silna erekcja z mojej strony. Piotrek delikatnie poruszał biodrami drażniąc mojego fallusa. Wiedziałem, że w ten sposób nie oprę się mu, może zrobić ze mną co zechce. Jego ręka odszukała tubkę z żelem. Wycisnął i posmarował mojego kutasa i ponownie wcisnął go między swoje pośladki. Wykonywał ruchy, które doprowadzały mnie do szału by po chwili podnieść mojego członka i nasadzić się na niego. Czułem cudowną rozkosz, pokonując ciasny otworek, który nie bardzo chciał mnie wpuścić do środka. Piotrek wykonał parę ruchów biodrami co spowodowało, że po chwili oparł pośladki na moich jajkach. Byłem w nim cały. Pokonując swój ból uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- No teraz możemy pogadać poważnie…


Koniec części drugiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 23:56, 03 Sty 2013    Temat postu:

I ja nawet wiem kto to był Very Happy . Cieszę się Maćku, że wstawiłeś w końcu opowiadanie. Myślę, że będzie się ono podobało. Moją opinię już znasz.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pią 13:56, 04 Sty 2013    Temat postu:

No właśnie to chyba przez wrodzoną słabość do imienia Piotr

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 3:18, 05 Sty 2013    Temat postu:

Zamek Chojnik. cz. III…
- Tak się nie da ga… - przerwałem, zamruczałem, bo jego biodra wykonały ruch w górę i w dół a moim ciałem wstrząsnęły dreszcze rozkoszy, przeniesione z penisa głęboko wbitego w jego wnętrze. Wykonał jeszcze parę ruchów a ja mruczałem z zadowolenia. Gorący tyłek Piotrka, mocno ściskał mojego fallusa powodując niesamowite doznania nawet bez wykonywanie żadnego ruchu. Kiedy ruszał biodrami w górę i dół, czułem jak w tym gorącym wnętrzu rozpycham się a każdy centymetr przebyty w jego wnętrzu doprowadzał mnie do szaleństwa. Ugiął swoje ramiona, pochylając się nade mną cichutko szepcząc:
- Może powiesz mi co to było w tych Katowicach?.
Zdębiałem, nie mogłem zebrać myśli, nie wiedziałem o co mu chodzi, w moich zwojach narastała szybka wymiana informacyjna i szukanie odpowiednich zdarzeń. Zaskoczony odpowiedziałem:
- Jakie Katowice o co ci chodzi?. Na jego twarzy zarysował się ironiczny uśmiech i ponownie cicho powiedział:
- Trzy tygodnie temu, jak wracaliśmy z Budapesztu, zostawiłeś nas w Katowicach, wysiadłeś a ja widziałem, kto na peronie czekał. Anka z Beatą też były zaskoczone ale nie widziały tego kociaka z którym wszedłeś w ślinę nie mogąc się od niej odkleić. Jakaś nowa miłość?.
Dotarło wszystko do mnie, przypomniałem sobie całe zdarzenie, chciałem odpowiedzieć a on znowu wykonał ruch swoimi biodrami powodując mój rozkoszny odjazd i mruczenie. Złapałem oddech i cicho odpowiedziałem:
- To była Magda, moja stara miłość, przecież ją chyba pamiętasz?
- Magda ta pielęgniarka? – zdziwił się.
- Ta sama. A Beata wiedziała, że wysiadam w Katowicach i wiedziała z kim się spotkam.
Był zaskoczony, ze zdziwieniem zapytał:
- No to jak w Budapeszcie jebałeś Beatkę a w Katowicach przesiadłeś się na Magdę?, wszystko tak po drodze.
Na jego twarzy rozpostarł się ironiczny uśmiech.
- A co kurwa zazdrosny je… - nie dokończyłem bo wykonał dwa szybkie ruchy a mnie przeszedł dreszcz rozkoszy. Widziałem, że on odczuł ból bo za mocno nasadził się na mojego penisa. Postanowiłem to wykorzystać, żeby uzyskać władzę nad nim. Wypuściłem powietrze i dokończyłem:
- steś?.
- O ciebie zawsze, – odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
Złapałem go rękoma za jego biodra szykując się do przejęcia władzy nad nim. Powiedziałem cicho:
- No popatrz, kto by kurwa pomyślał? – w tym momencie podbiłem mocno w górę biodra wchodząc w niego całym swym członkiem. Wygiął się od razu do pionu, chciał uciec ale trzymałem go mocno za biodra i nie pozwoliłem. Wykonywałem coraz więcej ruchów z podbijaniem w górę. On syczał, głowę uniósł w górę, oddech przyśpieszył. Wiedziałem, że jest już mój, że mam nad nim pełną kontrolę. Jego głowa dalej uniesiona była ku górze, oddech przyśpieszył a on cichutko szeptał:
- O tak, kurwa, tak mi rób, szybciej, ja pierdolę, tak, tak…
W tym czasie jego penis wyprężył się mocno w górę a na główce ukazał się obfity śluz. Widziałem jak złapał swoją ręką tego sterczącego penisa. Jego ręka wykonywała ruchy zgodne z ruchami moich bioder, które coraz mocniej podbijały jego pośladki a moje ręce nie pozwalały mu uciec, trzymając go mocno za biodra. Uniosłem lekko głowę, żeby widzieć jak wali sobie penisa. Nie trwało to długo, wystrzelił bardzo obficie zlewając mnie spermą. Pierwszy strzał wylądował na mojej twarzy w okolicach ust i policzka, następne na klatę i brzuch.. Nie mogłem już dłużej wstrzymywać, poczułem mrowienie w mięśniach, wygiąłem się jeszcze mocniej i wystrzeliłem prosto w jego wnętrze. Moje biodra opadły a wraz z nimi opadła na nie dupa Piotrka. Dałem mu znak rękoma, żeby zszedł ze mnie ale on oparł się na swoich ramionach nade mną i powiedział:
- Nie wychodź ze mnie, proszę.
- Ok. – odpowiedziałem i językiem zlizałem jego spermę pozostającą na moich wargach a palcem starłem pozostałości jego wytrysku z mojego policzka i dałem mu do wylizania. Wylizał wszystko. Patrzył się głęboko w moje oczy.
- A z Beatą nie pieprzyłem się w Budapeszcie, przecież nasz związek dawno już skończony jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. Widziałem, że Anka tobie dobrze dogodziła?
- Trochę tak, to czemu spaliście razem w pokoju? – zapytał zaskoczony.
- Tak chciała Beata a mnie było wszystko jedno. Ona też widziała, że Anka na ciebie leci więc postanowiliśmy, że nie będziemy wam przeszkadzać i mogliście być razem w pokoju.
- Nie pierdol przecież spaliście w jednym łóżku, - powiedział.
- No to co? – żachnąłem się.
- Jajco i kutasa trzymałeś w gaciach, tak?, Chcesz mi powiedzieć, że grzecznie spałeś przy Beatce, nie rób ze mnie wała – powiedział z przekąsem.
- No dobra, aż taki grzeczny to nie byłem – stwierdziłem z poczuciem winy.
- Długo zostałeś w Katowicach? – zmienił temat.
- Byłem tam trzy dni.
- I jak było? – zapytał z ciekawością.
- Fajnie, nigdzie nie wychodziliśmy byliśmy cały czas w łóżku.
- Przez trzy dni? – zdziwił się.
- No wiesz stara miłość, ponoć nie rdzewieje. – roześmiałem się.
- To tak jak nasza? – zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Nie wiem czy nas łączy miłość, może tak?, na pewno jest to sex i to zajebisty ale czy miłość?
- Wydawało mi się, że łączy nas coś jeszcze – powiedział a w jego oczach malował się smutek.
- Pewnie, że nas łączy i raczej już chyba nic nas nie rozłączy. Ale czy jest to miłość? Chyba raczej wielka przyjaźń oparta na wielkim pożądaniu. – podniosłem głowę i pocałowałem go w policzek.
- Myślałem, że coś więcej – stwierdził z głosem rozżalonym.
- A co może być więcej, przecież nie zostaniemy razem, dobrze wiesz o tym, rozmawialiśmy na ten temat w Krakowie, coś się zmieniło od tego czasu. Raczej nie!. – stwierdziłem.
- No chyba się trochę zmieniło – powiedział cicho.
- Tak zmieniło się dużo, mieliśmy się nie kochać a robimy to. Potem będziemy znowu dochodzić do siebie próbując poradzić sobie z tymi namiętnościami. Chcesz usłyszeć to, że uwielbiam być z tobą i lubię to robić z tobą. Przecież to wiesz! – powiedziałem trochę oschło, patrząc mu prosto w oczy.
- Wiem ale lubię się z tobą kochać, lubię z tobą być i lubię z tobą spać. – uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
Tym razem odwzajemniłem ten jego pocałunek. Kiedy nasze usta rozdzieliły się, cicho powiedziałem:
- Więc nie mów mi, że mnie kochasz, bo tym rozwalasz mnie na kawałki. Ja też cię kocham, ale pozostańmy przy tym, że się po prostu lubimy i czasami idziemy do łóżka. Niech tak zostanie, bo przecież nie zmienimy siebie, nie zmienimy naszych charakterów, - powiedziałem czule.
- Dobrze ale jeszcze raz powiem sobie w tej chwili, kiedy mam ciebie w sobie… Kocham cię, - powiedział bardzo czule.
- Oj ty mój wariacie – powiedziałem z uśmiechem.
- Po jajkach leci mi sperma, będzie plama na prześcieradle – powiedziałem, chcąc zmienić temat. Jego ręka sięgnęła w moje krocze i badała wyciekające soki. Wybadał, palcem przejechał po spływającej spermie i cofnął rękę a palec włożył do swoich ust zlizując spermę.
- Rano wyczyszczę prześcieradło nie będzie śladu, obiecuję. – powiedział, szelmowsko się uśmiechając i zaczął wykonywać delikatne ruchy biodrami. Poczułem znowu tą rozkosz, którą dawało mi jego wnętrze. Mój penis budził się do kolejnej akcji.
- Eee staje mi znowu, co robisz? – zapytałem zaskoczony.
- No to super bo chcę jeszcze raz – powiedział z ujmującym uśmiechem.
- Nieźle ci odwala, a miały być jakieś zasady jakieś ustalenia… - przerwał mi kładąc palec na moje usta.
- Jebać zasady, skoro mogę cię mieć teraz to chcę z tego korzystać – powiedział czule.
- Wariat! - odpowiedziałem też czule, bo ruchy jego bioder doprowadzały mnie do kolejnej ekstazy. Znowu złapałem za jego biodra i zacząłem wykonywać tym razem delikatniejsze podbicia czując jak każdy mój ruch sprawia mu olbrzymią przyjemność. Tym razem trwało trochę dłużej ale znowu zalałem jego wnętrze dużą ilością spermy a on ponownie zlał moją klatkę. Po wszystkim opadł na mnie i skleiliśmy się ze sobą. W takiej pozycji zasnęliśmy, zmęczeni i wykończeni.
Poranek był piękny i słoneczny a nam lenistwo doskwierało zupełnie, żaden nie chciał podnieść dupy spod kołdry. Czułem, że obowiązkowo powinienem zaliczyć gorący natrysk, gdyż na moim brzuchu pozostały białe ślady.
Szturchnąłem Piotrka, przytulonego do moich pleców, bąkając nieskładnie w jego kierunku:
- Może byśmy wstali?
- Jeszcze nie!. – odpowiedział i mocniej przywarł do mnie.
- Kawy bym się napił! – powiedziałem z rozżaleniem, że nie ma kto jej zrobić.
- Pewnie chcesz, żebym ci zrobił? – zapytał.
- No, przecież jesteś młodszy. – odpowiedziałem wesoło.
- Dobra, przegrany robi kawę… - w tym momencie rzucił się na mnie jak tygrys, chcąc usiąść na mnie i rozkrzyżować moje ręce. Tym razem byłem czujny i znając jego upodobania do takich zabaw, umiejętnie prześlizgnąłem się na prześcieradle a on wylądował na brzuchu. Błyskawicznie znalazłem się na jego plecach i obezwładniłem jego ręce wykrzywiając je do tyłu. Zablokowałem jego ruchy a mój penis znalazł się między jego pośladkami. Poczułem jak wykonuje ruchy biodrami drażniąc mnie i powodując wzwód.
- Może go wsadzisz? - zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Robisz kawę a ja leżę dalej!. – dałem mu mocnego klapsa, puściłem, kładąc się na plecach bez przykrywania się kołdrą, mój penis prężył się podniecony przed chwilą przez jego pośladki.
Wstał ociężale, założył bokserki i pocałował mnie w penisa udając się do kuchni. Po kilku minutach przyniósł dwa kubki gorącej kawy, której aromat rozchodził się po całym pokoju.
Przerzuciłem poduszkę na ścianę, oparłem się o nią, podciągnąłem nogi i wziąłem kawę z rąk Piotrka. Syciłem się każdym łykiem tego aromatycznego napoju.
- Otwórz okno, zapalimy sobie, - powiedziałem sięgając po paczkę papierosów.
Położył się koło mnie, pił kawę, drażnił jedną ręką mojego penisa i pociągał dymka z papierosa, który trzymałem w swojej ręce.
- Chciałem dzisiaj iść na Śnieżkę ale czy damy radę?, - zapytał spoglądając mi w oczy.
- Spokojnie damy radę. – puściłem mu oczko uśmiechając się.
- Tylko boli mnie dupa,
- Masz to co chciałeś, - powiedziałem z wyraźną satysfakcją.
- Idziemy na śniadanie i zbieramy się do Karpacza. – wstałem ubrałem bokserki, wyszedłem do kuchni.
Śniadanie było już naszykowane przez ciotkę. Szybko zjedliśmy a potem szybki natrysk i pakowanie plecaków. Już po godzinie byliśmy w autobusie do Białego Jaru. Tym razem czas jazdy umilała nam rozmowa oczywiście wywołana przez Piotrka na temat karty graficznej. On był mistrzem w rozprawianiu na zwykłe tematy robiąc z nich praktycznie wykład do którego musiałem co chwilę się odnosić, gdyż padało z jego strony tysiące pytań. Wiedział, że bardzo dobrze znam się na tym. Na miejscu w Białym Jarze skończyłem temat komputerowy i weszliśmy na szlak w kierunku wyciągu na Kopę. Tym razem nie utrzymywałem swojego tempa marszu mając na uwadze brak obycia Piotrka w takich eskapadach. Doszliśmy do wyciągu, widziałem w jego oczach zmęczenie. Kupiłem bilety i po chwili już jechaliśmy w górę na wyciągu krzesełkowym. Pierwszy raz jechał na górskim wyciągu, widziałem jego przerażenie kiedy krzesełka przejeżdżały przez koła prowadzące na słupach, powodując drżenie. Powiem szczerze bawił mnie ten jego strach bo przecież był facetem co niczego się nie bał. Na górze czekała nas jeszcze droga w miarę łagodna do schroniska Pod Śnieżką. Wdziałem jak Piotrek spoglądał na szczyt Śnieżki. Szliśmy nie mówiąc nic. W schronisku postanowiliśmy wypić kawę, żeby postawić się bardziej na nogi przed zdobyciem stromego szczytu. Pogoda była słoneczna więc kawę piliśmy na zewnątrz, Piotrek patrzył na stromą górę i widziałem w jego oczach strach przed takim wysiłkiem na który jego organizm chyba nie był gotowy.
- Ty chcesz, żebym kurwa tam wlazł. – zapytał przerażony.
- Nie ma tam żadnej pierdolonej windy…
- Poczekaj, zaraz będą tu nałożnice, które zaniosą pana na szczyt, wachlując po drodze, - sarkastycznie odpowiedziałem.
- Nie pierdol, zobacz jak się tam stromo wchodzi, - powiedział podniesionym głosem.
- Przecież opowiadałem ci jakie jest wejście i jak się ścigałem, kto pierwszy wejdzie na szczyt. Sam chciałeś koniecznie też zaliczyć Śnieżkę więc nie pękaj – powiedziałem zdenerwowany.
- Ale to jest kurwa inaczej jak się to widzi przed sobą a inaczej na zdjęciach czy jak ktoś opowiada. Ja pierdolę w co ja się wjebałem – burknął.
- Przestań jęczeć za chwilę wchodzimy, - syknąłem dopijając ostatni łyk kawy.
Po chwili już wspinaliśmy się po kamiennych schodach wiodących na szczyt Śnieżki. Szliśmy wolno, nie chciałem, żeby Piotrek wysiadł po drodze. Daliśmy radę i w tempie iście początkowego turysty dotarliśmy na szczyt, nie obyło się bez przekleństw podczas odpoczynków w drodze z jego strony. Ledwo dyszał na samym szczycie, próbował wyrównać oddech, po chwili powiedział:
- Ty chyba miałeś nieźle najebane, żeby z pełnym plecakiem ścigać się kto pierwszy tu wejdzie, – wydyszał z podziwem.
- Dobra chodź teraz do schroniska coś zjemy i napijemy się. – powiedziałem obejmując go za szyję.
W schronisku zjedliśmy kiepską zupę pomidorową, wypiliśmy herbatę. Widziałem, że Piotrek potrzebuje odpoczynku więc siedzieliśmy sobie tocząc znowu rozmowę o jakiś pierdołach, które wymyślał i znowu wiele pytań a ja musiałem wysilać się żeby na nie odpowiadać. Gdy już widziałem, że nabrał sił, zapytałem:
- A może masz ochotę na piwo?
- Piwo tutaj? – zdziwił się.
- No nie tu, na Czeskiej stronie, w schronisku obok.
- Pewnie, idziemy, – odpowiedział ochoczo.
Poszliśmy do schroniska czeskiego i tam wypiliśmy sobie piwko. Rozluźniło nas to trochę. Potem weszliśmy na taras tego naszego spodka UFO, podziwiając widoki. Przyszedł czas na zejście ze Śnieżki. Wiedziałem, że nie będzie to takie łatwe dla niego. Znowu szliśmy w tempie ślimaczym. Na dole stwierdził, że nie czuje już nóg i chce znaleźć się w domu i nie wychodzimy nigdzie. Byłem z tego zadowolony też czułem się trochę zmęczony. Po zejściu do Karpacza zjedliśmy obiad a następnie autobusem wróciliśmy do Cieplic. Na miejscu byliśmy pod wieczór. Jedyne o czym każdy z nas marzył to gorący długi natrysk. Po drodze kupiłem 0,7 Bolsa, żeby postawić do dzisiejszej kolacji bo przecież ostatnio ciotka postawiła. Po wygrzaniu i wymoczeniu się w strugach ciepłej wody, zasiedliśmy do kolacji zakropionej Bolsem. Byliśmy wykończeni, kiedy w butelce pokazało się dno. Poszliśmy do pokoju kładąc się od razu pod kołdrę. Widziałem, że ta noc będzie przespana cała bo żaden z nas nie miał ochoty nawet ręką ruszyć. Piotrek wtulił się we mnie a ja powiedziałem cicho:
- Jutro idziemy na Chojnik, dobranoc.
Usłyszałem tylko ciche „dobranoc” z jego ust i zasnęliśmy snem kamiennym.



Koniec części trzeciej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 16:08, 05 Sty 2013    Temat postu:

Mnie się podoba i to bardzo, czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek, pozdrawiam autora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 20:22, 05 Sty 2013    Temat postu:

Czesq40 - dziękuję za komentarz, pozdrawiam również bardzo serdecznie.
Następna część już wkrótce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 22:12, 05 Sty 2013    Temat postu:

Aż miło czytać o rejonach w których mieszkam od zawsze. Świetnie idzie Ci pisanie. Na pewno będę śledziła ten temat z uwagą. Mam nadzieję, że będziesz dodawał kolejne części z tą samą dynamiką.
Pozdrawiam.

PS. Już kocham Twój styl pisania i co niektóre opisy.
Powrót do góry
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 23:49, 05 Sty 2013    Temat postu:

Femme Fatale dziękuję za komentarz.
To życie napisało te przygody więc może nie są aż tak porywające jak w fikcji literackiej no ale...
Twoje tereny też mi są bardzo bliskie nawet nie wiesz jak bardzo. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 23:56, 05 Sty 2013    Temat postu:

Bardzo dobre opowiadanie Smile
Mam nadzieję , że długo nie będę czekał na kolejną część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Nie 11:44, 06 Sty 2013    Temat postu:

Ciastek123, bardzo dziękuję za komentarz.
Dzisiaj wieczorem kolejny odcinek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Nie 19:35, 06 Sty 2013    Temat postu:

Zamek Chojnik cz. IV

Poranek przywitał nas pięknym słońcem, wstałem delikatnie nie budząc Piotrka. Ruszyłem w stronę kuchni, żeby zaspokoić kaca giganta. W drzwiach usłyszałem jego rozespany głos:
- Zrobisz kawę?
- Zrobię - odpowiedziałem i wyszedłem.
Wróciłem z dwoma kubkami kawy, usiadłem na wersalce, spojrzałem na otulonego kołdrą Piotrka i powiedziałem:
- Wstawaj, mam kawę.
Otworzył oczy i czule powiedział:
- Jeszcze nie. Chodź połóż się, jeszcze trochę poleżymy.
- Dobra ale tylko na chwilę, wypijemy kawę i zbieramy się - powiedziałem.
Wstałem, odstawiłem kawę na stolik obok, podniosłem kołdrę, żeby wślizgnąć się do niego i w tym momencie zauważyłem, że jest goły.
- Gdzie masz gacie? – zapytałem podejrzliwie.
- Nie mam, ty też ściągnij - powiedział cicho.
Chciałem cofnąć się ale złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, okrył kołdrą i mocno przywarł do mnie.
- Przekraczasz wszelkie granice – powiedziałem odwracając się do niego – Przecież nie przyjechaliśmy sie tu tylko pieprzyć! Zresztą mieliśmy tego nie robić!
- No mieliśmy - odpowiedział.
- No właśnie! – potwierdziłem.
- Przecież za parę dni wyjeżdżasz z Polski, prawda? – niby zapytał a raczej stwierdził.
- No wyjeżdżam, a co to zmienia? - zapytałem.
Błyskawicznie uświadomiłem sobie, że jego zachowanie ta namiętność spowodowane są moim wyjazdem. Nie wiedziałem, że mój dłuższy wyjazd z Polski tak odbije się na jego postawie, przecież nie robiłem tego po raz pierwszy, była tylko jedna różnica poprzednie wyjazdy trwały nie dłużej jak miesiąc. Może jest mu przykro bo on jeszcze nie był za granicą kraju, a może po prostu mnie... dotarło do mnie dlaczego tak chętnie chciał się kochać, dlaczego łamał nasze zasady.
- Przecież nie będzie mnie tylko sześć miesięcy - oznajmiłem.
- Dlatego muszę te sześć miesięcy nadrobić – uśmiechnął się i puścił mi oczko - Będziesz wpadał na sobotę i niedzielę?
- Raczej nie. Przez pierwszy miesiąc będę w Pradze, to jeszcze mógłbym, ale połączenia są kiepskie. W Katowicach musiałbym się przesiadać.
- O to już z Katowic pewnie dalej byś nie pojechał - powiedział z przekąsem.
- A tu cię boli robaczku - powiedziałem złośliwie i dodałem z rozżaleniem - No raczej to niemożliwe, ona wychodzi za mąż w następną sobotę. To był taki wieczór panieński.
- Co ty pierdolisz? – był zaskoczony, zapytał ironicznie - Nie zaprosiła cię na ślub?
- No to już by była chyba przesada, te trzy dni szaleństwa miały zamknąć pewien etap naszej znajomości - powiedziałem.
- A gumek chociaż używałeś?
- Nie – odpowiedziałem.
- Przecież już jedną skrobankę zaliczyliście, dobrze pamiętam?
- Dobrze pamiętasz, ale to nie pójdzie na moje konto – roześmiałem się i zmieniłem niewygodny dla siebie temat - Potem przez pięć miesięcy będę na Morawach pod granicą austriacką a tam to już zupełnie dupowaty dojazd jest.
- No widzisz, nie będę cię widział całe sześć miesięcy – stwierdził z żalem.
- Czasami nie widziałeś mnie przez miesiąc i było ok. – ripostowałem.
- Ale zawsze wiedziałem, że przyjedziesz lada moment a teraz… – odpowiedział.
- No nie opowiadaj, że będziesz tak za mną tęsknił! Jak jestem na miejscu to po jednym dniu masz mnie dosyć! – stwierdziłem z przekąsem.
- Będę! Nigdy nie mam cię dosyć, czasami mnie wkurwiasz, ale lubię się z tobą drażnić - powiedział z rozrzewnieniem.
- Dobra wstajemy - powiedziałem i chciałem wstać, ale przyciągnął mnie mocno do siebie. Czułem, że miał wzwód. Przywarł do mnie całym ciałem.
- Piotruś, zostawmy to na wieczór, - powiedziałem cicho i przytuliłem się mocno do niego, mierzwiąc ręką jego krótkie włosy.
- No dobra - odparł leniwie.
Wstaliśmy udając się pod natrysk i do kuchni na śniadanie. Wszystko robiliśmy tak jakoś leniwie. Nie spieszyło się nam. Zapakowaliśmy plecaki, udaliśmy się na autobus podmiejski do Sobieszowa. W autobusie chwilę rozmawialiśmy o moim wyjeździe, zapewniłem go, że na pewno na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra przyjadę. Ucieszył się z tej informacji. Oznajmiłem również, że ma szykować niezłą imprezkę na Sylwestra, bo po tak długiej bytności wśród pepików, będę chciał się porządnie rozerwać. Zapewnił mnie, że impreza będzie odjazdowa. Po chwili już wysiadaliśmy z autobusu udając się w kierunku szlaku turystycznego biegnącego na Zamek Chojnik.
Szliśmy pod górę zagadani o historii zamku i księżniczce Kunegundzie, Piotrek cały czas myli legendę o Wandzie co nie chciała Niemca z legendą o Kunegundzie. Starałem mu się to wytłumaczyć ale jakoś moje argumenty nie trafiały do niego. On sobie stworzył własny scenariusz legendy mieszając Wandę z Kunegundą, nawet dość zabawnie to brzmiało.
Zbliżaliśmy się do przejścia, które na skróty prowadziło tunelem w skałkach. Zawsze lubiłem tam przechodzić i postanowiłem, że i tym razem tak też będzie.
- Teraz pójdziemy tutaj - pokazałem głową kierunek na skałki.
- Po tych skałach? – zapytał.
- Tam jest tunel - oznajmiłem.
- Co kurwa pod ziemią mamy iść? – przerażony patrzył na urwiste skały.
- Nie pękaj, chodź, będziesz miał co wspominać - ruszyłem pierwszy.
Przed wejściem do tunelu wyciągnąłem latarkę i wszedłem w ten wąski tunel. Biegł on w górę po stopniach z kamieni. Piotrek trzymał się za mną i oczywiście co chwilę rzucał przekleństwami. Znając jego awersję do różnych płazów i gadów postanowiłem zrobić mu psikusa. W połowie drogi odwróciłem głowę do niego i powiedziałem:
- Nie drzyj się tak bo pobudzisz nietoperze, a one tutaj są olbrzymie i śpią po bokach na skale.
Efekt był natychmiastowy, zostałem wyzwany od najgorszego chuja, złamasa i innych wytworów kuchennej łaciny. Kiedy wyszliśmy z tunelu, jeszcze chwilę rzucał mięsem po czym się uspokoił. Zapytałem wtedy jak wrażenia:
- Zobaczysz kutasie, że odwdzięczę się dziś wieczorem, ale widok był wspaniały.
- Jaki widok? – zapytałem zdziwiony.
- No a co miałem przed swoim nosem całą drogę… No twój tyłek, podjarałem się mocno – odpowiedział z tym swoim szelmowskim uśmiechem.
- No tobie tylko jedno w głowie - stwierdziłem załamany.
Poszliśmy dalej w górę i po chwili widać już było strażnicę zamkową. Przeszliśmy przejściem pod strażnicą, wchodząc na górę, gdzie kupiliśmy bilety. Udaliśmy się w kierunku dziedzińca, gdyż za pięć minut włączona zostanie prelekcja audio o historii zamku. Na dziedzińcu nie było nikogo, chyba byliśmy pierwszymi turystami. Usiedliśmy na ławeczce, kilka było rozstawionych w bocznej części i czekaliśmy na audycję. Wyciągnąłem papierosy i zapaliłem, w tym czasie Piotrek wyłożył się wzdłuż ławeczki na plecach a głowę oparł o moje uda. Leżąc rozglądał się po dziedzińcu zamkowym, po chwili zapytał:
- Co to kurwa jest, jakiś indiański totem? – wskazał duży słup na dziedzińcu.
- To jest pręgierz głupku! - odparłem rozbawiony - Za takie niemoralne leżenie na udach innego faceta, byłbyś już napiętnowany i zaliczyłbyś kilkanaście batów na tym słupie.
- A za publiczne obciąganie to co taki kasztelan by mi zrobił? – zapytał i w tym momencie odwrócił głowę w kierunku mojego krocza, zaczynając gryźć mnie po penisie i jajkach poprzez spodenki.
Złapałem go za głowę i odwróciłem od krocza. Wstał, podszedł do pręgierza, obejrzał go z każdej strony, po czym rzucił do mnie:
- Zrób mi przy nim zdjęcie.
Wstałem, wyciągnąłem aparat z plecaka i ustawiłem wszystkie opcje zdjęcia. Podniosłem się chcąc zrobić zdjęcie, w tym momencie zdębiałem. Nie wiem jak to zrobił ale stał pod pręgierzem nie mając nic na dole. Nie zorientowałem się, kiedy zrzucił spodenki i bokserki. Ręce założył do tyłu obejmując pręgierz i krzyknął do mnie:
- Streszczaj się bo może zaraz ktoś przyjść.
Zrobiłem kilka zdjęć, żeby mieć pewność prawidłowego ujęcia każdej klatki. Patrząc na niego przytulonego do tego pręgierza przyszedł mi do głowy jeszcze głupszy plan:
- Ściągnij koszulkę, będzie super fota - powiedziałem z uśmiechem.
- Dobra, patrz czy nikt nie idzie, - odpowiedział rozbawiony.
Ponownie tym razem zupełnie nagi przywarł do pręgierza. Wykonałem znowu serię zdjęć i dałem mu znać, żeby się ubierał. Obraz nagiego Piotrka udającego przykucie do kamiennego słupa wrył się w moją pamięć. nagie, ciało oświetlane promieniami słonecznymi na tle średniowiecznego pręgierza. Leniwie wisząca moszna z wielkimi jajkami a po środku opierający się o nie, gruby i długi penis z dużą główką osłoniętą szczelnie napletkiem. Przygryzłem górną wargę a po chwili apetycznie pośliniłem usta językiem. Rozbawieni wróciliśmy na ławeczkę.
Po wysłuchaniu historii i legend o Zamku Chojnik zaproponowałem, żeby udać się do bufetu, napić się kawy coś zjeść a dopiero później zwiedzać zamek. Piotrek przystał na to bardzo chętnie. Opuściliśmy dziedziniec i po chwili byliśmy już w bufecie. Przy kawie i jajecznicy wywiązała się rozmowa na temat mojego wyjazdu. Widziałem, że fakt ten ciąży mu na sercu, nie chciałem w żaden sposób pogłębiać jego depresji z tym związanej, postanowiłem, że będę czuły i miły dla niego. Byłem zaskoczony jego reakcją na rozstanie, chociaż rozstanie to może zbyt dużo powiedziane bo przecież my nie byliśmy żadną parą zakochanych. Byliśmy kumplami, którzy przekroczyli pewną granicę, z czym nam było dobrze. Może nie byliśmy świadomi konsekwencji. Nie wiem nie potrafiłem sobie tego poukładać. Być może zbyt luźno traktowałem związek z Piotrkiem. W mojej głowie rodziła się jakaś inna świadomość, która przekonywała mnie do tego, że on nie jest żadną zabawką, jest z krwi i kości i jest mi bardzo bliski. A z każdym dniem staje się w moim życiu wręcz niezbędny jak powietrze. Pytał czy koniecznie muszę jechać. Jeszcze raz powiedziałem, że jest to stypendium i muszę je odbyć bo inaczej uczelnia mnie za to rozliczy, przecież już kończę więc nie chcę mieć żadnych kłopotów z dyplomem. Widziałem w jego oczach, że wcale go to nie przekonało.
Z bufetu w drodze na basztę, ponownie przeszliśmy przez dziedziniec. Wiedziałem, że będzie jazda bo schody na basztę były wąskie, kręte i ciemne. Nie pomyliłem się wcale, znowu słyszałem jego bluzgi. Padł tekst: „czemu tu nie ma windy”, co mnie rozbawiło do łez. Wreszcie dotarliśmy na szczyt baszty, kiedy znaleźliśmy się na szczycie poddaliśmy się urokliwym krajobrazom rozpościerającym się dookoła. Byliśmy sami i mogliśmy do woli cieszyć się tymi pejzażami. Postanowiłem porobić trochę fotek. Kiedy chciałem zrobić zdjęcie dziedzińca z góry, będąc wychylonym poza kamienną balustradę baszty, poczułem, że stanął za mną i przytulił swoje krocze do mojego wypiętego tyłka. Zrobiło mi się przyjemnie i ciepło, na mojej twarzy wystąpił uśmiech zadowolenia. Rozkosz nie trwała jednak długo bo za chwilę przerodziła się w przerażenie. Poczułem jak jego ręce łapią za pasek moich spodenek i razem z bokserkami błyskawicznie zostają zsunięte do kolan. Chciałem wstać, odsunąć się ale nie mogłem zrobić żadnego ruchu. Jego ręka trzymała mnie mocno pod brzuchem druga kontrolowała moje plecy uniemożliwiając mi podniesienie się. Leżałem na kamiennej balustradzie z głową wiszącą nad dziedzińcem zamku. Odwróciłem tylko głowę i powiedziałem:
- Co robisz?
- Udowadniam, jak mocno cie kocham!, - powiedział czule.
- Tutaj? teraz? – zapytałem.
- Tak!, tutaj jest tak pięknie, chcę to zapamiętać to na całe życie, - odpowiedział.
Poczułem zimny żel na swoim odbycie i palec, który błyskawicznie wszedł we mnie. Syknąłem głośno. A więc przygotował się na to, pomyślałem, bo przecież miał żel. Postanowiłem poddać się tej chwili. Było mi przyjemnie. Poczułem już dwa palce, potem trzy. Wycofał i po chwili mój zwieracz zaatakowany został przez jego gorący, wielki penis. Postanowiłem nie utrudniać mu i poddać się tej upojnej chwili. Poczułem, jak z narastającym bólem wdziera się we mnie coś ogromnego. Jęknąłem, szarpnąłem się, nie wytrzymałem. Nikt by nie wytrzymał!
- Kurwaaaa! - wrzasnąłem, uderzając pięściami o kamienną balustradę.
Widziałem, jak na dziedziniec wchodziła mała grupka turystów, którzy natychmiast spojrzeli w kierunku wieży, skąd doszedł ich mój krzyk. Miałem to głęboko w dupie czy domyślają się co my robimy. Piotrek cofną fallusa. Powiercił nim przy moim wejściu. Czułem, jak co chwilę wsuwa się i wysuwa, podświadomie, gdy ból narastał, wiedziałem, że wchodzi coraz głębiej, ale pewnie nie jest jeszcze nawet w połowie. Stopniowo wsuwał się coraz dalej, ale mój ból był coraz większy. Jego biodra wykonywały szybkie ruchy powodując głębokie wejście jego penisa we mnie. Bałem się, że mnie rozwali! Już chciałem go prosić, żeby przestał, że nie... Jednak z każdym jego ruchem w tył i wolnym, ale stanowczym w przód, ból słabł, a rosło podniecenie. Jeszcze szerzej rozkładałem nogi, a jego biodra były coraz bliżej. Gdy dotknął mnie swoim ciałem, zrozumiałem, że wszedł całkowicie... Poruszał się szybko. Jego ręce trzymały mnie nie pozwalając mi uciec od jego mocnych pchnięć... Było mi coraz lepiej. Odpływałem co chwilę, moje powieki same się zamykały i otwierały, po woli traciłem świadomość. Zaczynałem dziwnie drżeć na całym ciele. Jechał coraz ostrzej. Pieprzył mnie już tak szybko, że słyszałem tylko charakterystyczny poklask jego podbrzusza o moje pośladki. Znów pojawił się ból. Chciałem, żeby przestał, ale tego nie powiedziałem. Miałem nadzieję, że albo zaraz samo przestanie boleć, albo on się zaraz spuści. Znowu poczułem przypływ rozkosznego podniecenia, znowu odpływałem. Moje mięśnie zaczęły drżeć po czym złapał je skurcz a ja poczułem olbrzymi wytrysk z mojego kutasa, który w harmonijnych drganiach strzelał spermą na kamienną balustradę. Pierwszy raz miałem wytrysk bez dotykania penisa. Ból ucichł, trochę przestało. Ale wiedziałem, że długo nie wytrzymam. Jego oddech przyśpieszył, zaczął mruczeć po czym wbił się jeszcze mocniej we mnie, aż mnie znowu wygięło i walnąłem ponownie pięściami w kamienie z bólu. Jego pała była cała we mnie, po same jaja, które mocno przyciśnięte były do mojego krocza i poczułem jak zaczyna pulsować a gorąca sperma zalewa moje wnętrze. W tym momencie usłyszałem jego głośny krzyk, rozdzierający się po całym zamku i okolicznych lasach:
- Kocham cię… kocham!
Wyszedł ze mnie i wytarł mój rowek chusteczką. Radość, ból i ekstaza stały się jednym. Wszystko się we mnie pomieszało. Cieszyłem się, że już ze mnie wyszedł, ale zarazem żałowałem, że nie czuję już tych ruchów, które tak mnie obezwładniały. Podciągnął moje bokserki i krótkie spodnie. Nie miałem siły, żeby wstać, moje mięśnie drżały a siły uleciały, w te okoliczne lasy. Pomógł mi wstać. Oparłem się o drewniane wejście na wieżę nie mogąc zrobić żadnego ruchu. Po chwili przywarł do mnie, objął mnie swoimi rękoma i powiedział cicho do mojego ucha:
- Przepraszam, ale chciałem wejść w ciebie cały i tam zostać.
- Nigdy mnie tak mocno nie ruchałeś - powiedziałem cicho z nutką goryczy.
- Bo nigdy nie przypuszczałem, że cię mogę stracić - odpowiedział załamanym głosem.
Widziałem w kącikach jego oczu małe łezki. Byłem w szoku przytuliłem go do siebie bardzo mocno.
- Nie stracisz ! – powiedziałem całując go w szyję.
- Choć zejdziemy na dół - powiedział, chcąc ukryć swoje łzy sięgnął po nasze plecaki.
- Nie dam rady zejść - powiedziałem z bólem.
- To cię zniosę – odpowiedział.
- Nie, tu jest za wąsko, za stromo, jakoś po woli zejdę - stwierdziłem.
Szedł pierwszy a ja za nim. Tym razem z mojej strony padały co chwilę słowa łaciny kuchennej. Udało mi się dojść na dół. Poszliśmy w stronę bufetu. Przechodząc przez dziedziniec, widziałem jak ta mała grupa turystów patrzyła na nas. Nie wiedziałem, czy domyślali się co zaszło na górze? Czy też myśleli, że nabawiłem się kontuzji, bo szedłem dziwnie.
Usiedliśmy na zewnątrz przy bufecie a Piotrek zamówił dwie kawy. Odpoczywałem dość długo, popijając kawę. Milczeliśmy, zbierałem siły. Powoli ból ustępował a pozostawała rozkosz i obecność jego nasienia, które o sobie przypominało w moich wnętrzach.
Gdy już nabrałem sił a ból trochę ustąpił powiedziałem:
- Teraz pójdziemy zobaczyć mury obronne, skąd spadali ci rycerze.
- Mam nadzieję, że mnie tam nie zepchniesz? - powiedział z uśmiechem Piotrek.

Koniec części czwartej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Nie 19:36, 06 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 20:27, 06 Sty 2013    Temat postu:

Oczywiście kolejna część świetna , historia ta coraz bardziej mi się podoba Smile
Z niecierpliwością czekam na kolejne wydarzenia z życia chłopaków Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 20:38, 06 Sty 2013    Temat postu:

fajne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:15, 06 Sty 2013    Temat postu:

Od dziś, gdy tylko usłyszę cokolwiek o Chojniku, będę miała wizję nagiego Piotrka przy pręgierzu i sytuacji na baszcie.
Podtrzymuję swoje zdanie, jest świetnie.
Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 23:17, 06 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin