GAYLAND

grafoy

Z Czarkiem spotykamy się od kilku miesięcy. Spotykamy, to może za wiele powiedziane. Razem wychodzimy z psami na wieczorny spacer. On jest o cztery lata starszy ode mnie. Studiuje na politechnice. Czarek bardzo mi imponuje, trochę dlatego, że zazdroszczę mu jego wyglądu. Jest wyższy o dwie głowy, ma mocną budowę ciała podkreśloną przez godziny spędzone na siłowni. Do tego to mózgowiec. Lubię z nim gadać.

Poznaliśmy się podczas wieczornego spaceru, kiedy jego pies – mały czarny kundelek – biegał za moim bernardynem, ignorując całkowicie swojego pana. Trochę się przed nim popisałem i pokazałem, jak powinien być ułożony pies. Ponieważ cierpliwie obserwował, to trochę się powymądrzałem, jak należy wychowywać czworonogi. Moje rady okazały się skuteczne i na następnym spacerze, Czarek sam mnie zaczepił, żeby rozwiać swoje wątpliwości dotyczące wychowania psa. Stałem się ekspertem. Czas mijał, my spotykaliśmy się coraz częściej, Rozmawialiśmy już nie tylko o psach. Jednocześnie, ponieważ zima przeszła w lato, nasze spacery stały się dłuższe. Najczęściej chodziliśmy, tak jak większość mieszkańców pobliskich osiedli, na spacery do pobliskiego lasku, który pustoszał o tej porze. Nasze psy mogły biegać swobodnie. Podczas jednego z tych spacerów natchnęliśmy się na jakąś parę kochanków obściskującą się na ławce.
- Ten to sobie użyje, a ja, przez tą sesję, z tydzień konia nie waliłem. Ty, Bartek często sobie walisz? Dobrze, że było już ciemno, bo strzeliłem taką cegłę, że...
- Co się wstydzisz? Ludzka rzecz pomęczyć małego.
Powiedział jednocześnie obejmując mnie ramieniem i mocno przyciskając do siebie.
- Często – wydukałem
- Ja, normalnie to też. Teraz tylko jakoś o nim zapomniałem. Czasami to potrafię nawet kilka razy dziennie. Bartek, nie obraź się, ale kumple jesteśmy przecież. Ty to prawiczek jesteś?
- Tak – odpowiedziałem już śmielej.
Teraz kiedy mnie obejmował, czułem się tak pewnie i tak, nie potrafiłem określić inaczej, że odpowiedziałbym na każde pytanie, byleby tylko tak iść i iść.
- Tak, myślałem. Trzeba będzie kiedyś cię rozprawiczyć. Zostaw to mnie. Teraz jest sesja, są imprezy, jakaś koleżanka zaopiekuje się moim młodszym braciszkiem.
Chciałem odwzajemnić to przywiązanie i też go objąłem. Z tym że, moja ręka wylądowała na jego kształtnej pupie. Szliśmy tak chwilę, kiedy on powiedział.
– Twoja ręka pieści moje dupsko tak, że mi stoi. Nie wyżyty jestem, uważaj.
- Jaki problem? Zdejmuj portki i zwal sobie.
- Te mały nie podpuszczaj, bo to się źle skończy – zagroził i drugą ręką złapał mnie w kroczu.
Trafił idealnie w moja stercząca pałkę.
- Ty mały pedale, już ci stoi.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Zatrzymałem się.
- Dobra dawaj, walimy sobie.
- Tu na ścieżce
- Spoko, mały nikogo tu nie ma – powiedział i rozpinając swój pasek, opuścił spodnie poniżej jajek, kiedy nagle z nich wyskoczyła gruba pała.
- Ściągaj swoje.
Zrobiłem to machinalnie wpatrzony w jego kutasa. Tak bardzo chciałem go dotknąć.
Kiedy mój był również na wierzchu, Czarek złapał go i zaczął mi walić. Nie pozostałem mu dłużny. Cała sytuacja tak mnie podnieciła, że po chwili trysnąłem wielkim ładunkiem spermy w krzaki.
- Szybki jesteś. Teraz szybciej mi wal.
Starałem się robić to jak najszybciej i efekt był zaraz.
- Dobra, majtki na dupę i spierdalamy do domu. Powiedział już prawie ubrany.
- Mały tylko nie myśl sobie, że ja jestem jakiś pedał. Tak tylko, po przyjacielsku konia waliliśmy.
- Oczywiście – powiedziałem, chociaż nie wiedziałem co o tym myśleć.

Amator88

Dno dna.

Gość

za krótkie.
fajnie sie zaczeło , ale to mozna zaliczyc jako wstep Wink (1)

masterlink2212

nie złe opowiadanko

mihumihumihu

Muszę kupic sobie psa xD

Gość

Przeraza mnie ten poziom . . .