GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum GAYLAND Strona Główna
->
Opowiadania pikantne
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
FORUM INFO
----------------
Regulamin i inne sprawy organizacyjne
Księga gości
DO POCZYTANIA
----------------
Nowości
Opowiadania ostre
Opowiadania pikantne
Opowiadania słodkie
Opowiastki, blogi, etc
Blogi i inne teksty zewnętrzne
Same przysmaki
DYSKUSJE
----------------
Hyde Park…
Rozmowy Seksualne
Wszystko dla ciała
Penis, czyli co łączy w/w tematy
Moda i Uroda
Wszystko dla ducha
Technika, Internet i Komputery
Technika
Sport
DO POOGLĄDANIA
----------------
Video
Video - Linki
Zdjęcia
Porno Gwiazdy
Zdjęcia - Linki
Galeria Użytkowników
OGŁOSZENIA
----------------
Masturbacja
Oral
Z jak Znajomi
Anal
Sport
Kulturystyka
M jak Miłość
S jak Seks
Turystyka
Film
Książka
Muzyka
Gry
Programy
Humor i Inne
Z Kraków
Z Łódź
Z Wrocław
Z Poznań
Z Gdańsk
Z Szczecin
Z Bydgoszcz
Z Lublin
Z Katowice
Z Białystok
Z Toruń
Z Kielce
Z Gorzów
Z Opole
Z Olsztyn
Z Gorzów Wielkopolski
Z Zielona Góra
Warszawa
Kraków
Łódź
Wrocław
Poznań
Gdańsk
Szczecin
Bydgoszcz
Lublin
Białystok
Katowice
Toruń
Kielce
Gorzów
Opole
Olsztyn
Gorzów Wielkopolski
Zielona Góra
S Warszawa
S Kraków
S Łódź
S Wrocław
S Poznań
S Gdańsk
S Szczecin
S Bydgoszcz
S Lublin
S Katowice
S Białystok
S Toruń
S Kielce
S Gorzów
S Opole
S Olsztyn
S Gorzów Wielkopolski
S Zielona Góra
Z Warszawa
Opowiadania niedokończone
shoutbox
----------------
shoutbox
Strony www
----------------
Nasi partnerzy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
futuere
Wysłany: Pią 18:24, 18 Maj 2012
Temat postu:
lotosKryś napisał:
Dla mnie po prostu zawsze wielkim szokiem jest jak ktoś przyznaje, że jest gejem (bo nigdy nie dał tego po sobie poznać) a tu facet faceta potrafi rozgryźć. Wręcz przez różnego rodzaju wygłupy mogę śmiało posądzić o skłonności homoseksualne heteroseksualistę. Jak to jest, że gej geja wyczuje?
Oto jest pytanie. Kobiety chyba nie mają takiego instynktu.
Jak by to ująć... może się powtórzę ale Twoje opowiadania są bardzo oryginalne. Gratuluję pomysłowości. Jest genialne.
lotosKryś
Wysłany: Śro 1:36, 09 Maj 2012
Temat postu:
A tak sobie uważam, że właśnie takie pisanie tu jest Tobie nawet bardzo potrzebne
to taka odskocznia od codzienności
O przyzwoitych rzeczach to raczej chyba piszesz dla zarobku, hmm? I nie żebym sugerowała, że praca może być gorsza. Ale z tego co mi wiadomo tu masz rzeszę (i bynajmniej nie trzecią) fanów a o fanów trzeba dbać i im dogadzać. Rozrywki trzeba pielęgnować jak ogródek, musi cieszyć nie tylko wzrok ale i duszę. Skrobaj, skrob, od tego paluszki masz by ich jak najczęściej używać; spać po nocach nie możesz, to wykorzystuj co by sprawności nie utraciły
Pisz o tych nieprzyzwoitościach
i dodaj ich troszkę w swoich przyszłych opowiadaniach więcej
Dobrej nocy i nieprzyzwoitych snów
homowy seksualista
Wysłany: Śro 1:23, 09 Maj 2012
Temat postu:
W Toruniu nocne? Raczej niedokończone. Co raczej nie dziwi, bo papie mało co udaje się skończyć. Co do znudzenia - na co dzień piszę co innego, o czym innym (o bardziej przyzwoitych rzeczach, to na pewno
i gdzie indziej i na innych zasadach. Też hobbistycznie choć nie do końca. Działkę gay traktuję rozrywkowo, po cichu powiem że nawet wolę czytać niż pisać,. ale nie bardzo jest co - nie ujmując nic największemu portalowi wolnej prozy gejowskiej w Polsce
Pisanie jest dla mnie odskocznią, nie zawsze jest temat, nie zawsze jest pomysł, czasem pomysł się rozkłada po drodze... W każdym razie na pewno jak coś skrobnę to tu wrzucę. Pozdrawiam.
lotosKryś
Wysłany: Śro 1:05, 09 Maj 2012
Temat postu:
Wypluj takie słowa! Nie ma prawa się znudzić pisanie tutaj, po prostu nie ma takiej opcji
Wizyta w Toruniu, zapowiada się całkiem klimatycznie
W końcu to takie piękne miasto. I te nocne rozmowy Polaków...
homowy seksualista
Wysłany: Śro 0:47, 09 Maj 2012
Temat postu:
No tak, legnę po rozpaczliwej obronie Częstochowy i przyznaję rację - nieco niezgrabnie wyszło. Postanawiam się poprawić. Co do wizyt w Toruniu - jedna mi utkwiła w pamięci. może kiedyś w coś ją wsadzę, jak mi się nie znudzi pisanie tutaj. Pozdrawiam.
lotosKryś
Wysłany: Śro 0:22, 09 Maj 2012
Temat postu:
Jestem w stanie uwierzyć, że Twoją pasją są podróże, te dalsze i bliższe. Rozumiem, że bohater ma możliwości, chęci i środki by pojechać z Gdańska do Wadowic, bo tam mają najlepsze kremówki ale nie pojmuję czemu miałby jechać do Torunia na nauki i pokaz bielizny robionej na drutach przez panie z antenkami tylko dlatego, że zaprosiła go na naszej klasie sąsiadka jego babci. "Latania nie lubię, ba, nawet nie cierpię i tylko naprawdę coś ważnego, z gatunku być albo nie być" spotkanie z dawnymi kolegami ze szkoły na pewno nie zalicza się do "gatunku być albo nie być"! Zrozumiałabym gdyby takim powodem przyjazdu na klasowe spotkanie po latach był Mietek "I jedyna osoba, która w pewnym momencie łączyła mnie emocjonalnie z moją klasą, z tą zbieraniną, która teraz śmieje się z tego, że w siódmej klasie ktoś zrzucił kogoś ze schodów... " No nic, nie przemawia do mnie po prostu ta chęć zobaczenia ludzi na których mu nawet nie zależy! I to tyle w temacie.
Walkman w opowiadaniu mnie rozbroił, jak zawsze
eh gdzieś jeszcze mam zachowanego takiego naprawdę starego, po starszym bracie odziedziczonego... jak to miło powspominać.
Pozdrawiam Krystyna
homowy seksualista
Wysłany: Wto 15:49, 08 Maj 2012
Temat postu:
Ha, co do głównego bohatera... W tym przypadku, korzystając z prawa pierwszej osoby, przerzuciłem na niego kilka własnych cech, w tym lekką ekscentryczność i umiłowanie do podroży wszelakich. Dla niego pojechanie np. z Wrocławia do Opola po pumpernikiel, z Poznania do Nowego Sącza w celu oddania parasolki itp. jest jedynie pretekstem by się przejechać a przy tym uwielbia koleje i wszelki transport szynowy. Mimo iż cel główny jest czasem błahy, często (choć nie zawsze) "odwala" po drodze sporo zwiedzania i innych rzeczy, które są planowane na kiedyś. Przykładowo, jadąc z Anglii do Bretanii na zakupy, zaliczyłem menhiry i farmę cydrową
.
lotosKryś
Wysłany: Wto 13:51, 08 Maj 2012
Temat postu:
Dziękuję bardzo, jak to mój pięcioletni synek mawiał "mama też ludziem jest"
Skoro już wiadomo, że nie będzie dalszych części (co mnie niezmiernie cieszy) to teraz muszę przyznać, że opowiadanie jest bardziej przejrzyste (może to i za sprawą Twoich wyjaśnień homowy, raczej na pewno). Uwielbiam takie nie dokończone opowiadania, można by tu dyskutować godzinami i za pewne każdy czytający będzie miał o tym inne zdanie
Co do Mietka, (czego to człowiek nie zrobi dla seksu) aż dziw mnie bierze, że tak długo zwlekał, skoro miał na swojego kolegę chęć, już za pewne na spotkaniu klasowym. Te kilka dni, poświęconych na zwiedzanie, można by uznać za zmarnowane
Co do bohatera, to jedno mi się tylko nie spodobało. Brak mi tu innego powodu dla którego przyjechał do Polski, na spotkanie klasowe i tylko tego.
Poproszę więcej takich krótkich opowiadań, zdecydowanie przyjemniej się czyta, coś, za jednym razem.
homowy seksualista
Wysłany: Wto 12:20, 08 Maj 2012
Temat postu:
Hmmm... Wszystko co miało zostać napisane - zostało napisane a końcówka jest celowo rozmyta i do interpretacji. Nie lubię pisania w odcinkach i ci, którzy czytają moje opowiadania, doskonale to wiedzą. Odcinki dobre są w serialach, opowiadanie to coś, co tworzy zamkniętą i spójną całość.
@LotosKryś
Co do Mietka - tak, chciał on wykorzystać sytuację i to zrobił, wpakował się jednak w coś, co nie do końca chciał. Rożne mogą być tego powody - dług wdzięczności? "trup w szafie" odkryty po latach? Efekt rzutu kamieniem w próżnię? A może i kolejny dowód na twierdzenie Kinseya? Czytający - jak sądzę - i na to znajdzie odpowiedź, to ta, po której wszystko składa się najpełniej. W każdym razie postanowiłem trochę wycisnąć z czytelnika i lotosKryś intuicyjnie to wyczuła a nawet w odpowiednim momencie zaczęła myśleć
Będą z Ciebie ludzie. Pozdrawiam.
@Pisarek666
Nie za często ale wpadał będę. Jednak zdecydowanie bardziej wolę babrać się w tłumaczeniach i w nieco innej tematyce. Forum - jak widzę - kwitnie i nic nie wskazuje, że będzie inaczej. A że nastąpiła zmiana warty - takie już są koleje losu. Pozdrawiam.
lotosKryś
Wysłany: Wto 8:53, 08 Maj 2012
Temat postu:
"Taki luźny temacik..." niby a tu taka niespodzianka. Czyta się świetnie, bo przecie to sam homowy "spłodził" ale, bo zawsze musi być jakieś ale, pogubiłam się (w końcu jestem tylko kobietą). Przyznam, że zawsze mnie to zadziwiało i nigdy nie pojmę istoty gejradaru; Dla mnie po prostu zawsze wielkim szokiem jest jak ktoś przyznaje, że jest gejem (bo nigdy nie dał tego po sobie poznać) a tu facet faceta potrafi rozgryźć. Wręcz przez różnego rodzaju wygłupy mogę śmiało posądzić o skłonności homoseksualne heteroseksualistę. Jak to jest, że gej geja wyczuje?
Z początku nie podobało mi się podejście Mietka, który to przyjechał po coś konkretnego do swojego kolegi a zwlekał z tym tak długo, w międzyczasie bawiąc się w zwiedzanie, wydawało mi się to takie mało męskie. Co to za facet przemierza tyle kilometrów by tak długo trzymać siebie i swojego towarzysza w niepewności? Dopiero wyjawienie o jaki temat chodzi trochę otworzyło mi oczy, ale i tak do końca mi to nie gra. Czekam co będzie dalej; obawiam się że autor spłycił to co najważniejsze, ale mogę się mylić; bo przecież najistotniejsze w opowiadaniu może okazać się to co ma połączyć tych dwóch panów... i zapomniałam, że to miał być taki luźny temacik... aż szkoda, że autor podszedł do tego tak luźno.
pisarek666
Wysłany: Wto 8:30, 08 Maj 2012
Temat postu:
"Taki luźny temacik, nic bardziej ambitnego, po prostu czytadło." - świetne czytadło. Mam nadzieję homowy, że teraz będziesz częściej coś wrzucał. Mam również nadzieje, ze doczekamy się kontynuacji "I znów się spotkamy", o innym opowiadaniu nie wspomnę. Miło było przeczytać coś nowego Twojego autorstwa, sam smaczek.
Serdecznie pozdrawiam, Piotr
Atlu111
Wysłany: Wto 8:20, 08 Maj 2012
Temat postu:
czy przewidziana jest kontynuacja tego czytadła, jak sam nazwał je autor, proszę
homowy seksualista
Wysłany: Wto 3:42, 08 Maj 2012
Temat postu: Co się odwlecze...
Taki luźny temacik, nic bardziej ambitnego, po prostu czytadło.
Najpierw była Nasza Klasa i wszystkie jej konsekwencje. Zatem impreza, spotkania po latach, nocne Polaków rozmowy. Nie przepadam za takimi klimatami, poza tym mieszkam od dawna za granicą, można przyjechać na jeden jubel, resztę mogę najwyżej śledzić na portalu. W sumie, mała strata.
Na tę pierwszą imprezkę pojechałem, bardziej z ciekawości niż z jakiejś chęci odnowienia dawnych znajomości. Jestem realistą i wychodzę z założenia, że jeśli te stare przyjaźnie były naprawdę wartościowe, niechybnie przetrwałyby próbę czasu. No i faktycznie, wciśnięty w kąt knajpy zaczynałem powoli żałować tych setek kilometrów w samolocie. Latania nie lubię, ba, nawet nie cierpię i tylko naprawdę coś ważnego, z gatunku być albo nie być, jest w stanie zmusić mnie do skorzystania z tej piekielnej machiny. Teraz siedziałem, lekko zmroczony nadmiarem piwa, obserwowałem ludzi, z którymi tak naprawdę nic mnie nie łączyło poza przebywaniem osiem lat w tych samych pomieszczeniach. Jednych lubiłem bardziej, innych mniej... Jednak po zdawkowych grzecznościach okazało się, że tak naprawdę niewiele mamy sobie do powiedzenia. Zastanawiałem się nawet, czy nie nałożyć walkmana, jednak biorąc pod uwagę okoliczności, byłoby to jednak zbyt niegrzeczne. Z trudem zmusiłem się do słuchania Shakiry, Rihanny i innych Boże pożal się szansonistek.
- Ej, nie przesadzasz aby z tym izolowaniem się? - wyrwał mnie z zamyślenia głos. Niby dojrzały, męski, ale tak znany, że aż mrówki wyległy mi na całe ciało. Za mną stał Mietek, towarzysz z jednej ławki od początku podstawówki po maturę. I jedyna osoba, która w pewnym momencie łączyła mnie emocjonalnie z moją klasą, z tą zbieraniną, która teraz śmieje się z tego, że w siódmej klasie ktoś zrzucił kogoś ze schodów...
- Nie, po prostu nie mam nastroju.
- Ale chyba nie po to się wlokłeś przez całą Europę, by teraz wycierać kąty?
- Nie... Umówmy się, że niespecjalnie się czuję. Zresztą, jutro wracam, muszę się najpierw dostać do Poznania, bo samolot mam z Ławicy.
- To wyjdź ze mną choć na fajkę.
Szerzące się po Europie wyganianie palaczy skąd się da dotarło już i do Polski. Klub był beznikotynowy i o ile można było zatruwać ludzi życie różnymi Beyoncé i Dodami, nie wolno było tego robić dymkiem. Wyszliśmy. Nieco spode łba obserwowałem Mietka. Po maturze widzieliśmy się jeszcze kilka razy, później nasze drogi rozeszły się definitywnie. Pamiętałem go jako słusznego wzrostu i postury dwudziestokilkulatka. Teraz obaj mamy już czterdzieści kilka wiosen za sobą. Mietek pozbył się charakterystycznego brzuszka, mnie on się dopiero uwydatnił.
- Będziemy tu tak stali? Przejdźmy się trochę...
Ruszyliśmy w stronę rynku, dalej nie mając sobie wiele do powiedzenia. Jak dwie zupełnie obce osoby, mogące ze sobą rozmawiać wyłącznie o pogodzie. A jednak... Coś się powoli we mnie odzywało, jakieś okruchy zaczęły wyłaniać się z nieskończoności i wirować coraz bliżej. Mietek, lekko tylko zachęcony, rozgadał się o swoim życiu. Dobra praca, kochająca żona, troje wspaniałych dzieci. Mówił spokojnie, bez dumy, jednak każde słowo raniło mnie od środka. Bałem się, że zażąda rewanżu. A co ja mu powiem? Mam opowiadać o tej ruinie? Po czterdziestu pięciu latach sam jak palec, na obczyźnie, nawet osobisty kot ode mnie uciekł... Modliłem się w duchu, by mówił jak najdłużej, przygotowując się na cios wyrażony pozornie niewinnym pytaniem: "a co u ciebie?".
A tak naprawdę nie wiedziałem co on o mnie wie, co z moich głęboko i nieco płycej skrywanych tajemnic zna i on. Czy w ogóle wie, że się w nim kochałem kilka lat? Nigdy nie dałem mu tego do zrozumienia choć dałbym się za niego pokroić i gdyby było trzeba, poświęciłbym wszystko. Z tym stosunkiem do Mietka było tak jak z obcowaniem z królem - musisz go traktować jak króla jednocześnie nie pozwalając mu w żaden sposób odczuć, że masz do niego szczególny stosunek. Zatem Mietek nie zaznał ode mnie żadnej przykrości, zawsze cieszył się specjalnymi względami, jednocześnie nie mając o tym najmniejszego pojęcia. Czy rzeczywiście? W międzyczasie uczepiłem się jakiejś dygresji i zmieniłem temat na bardziej neutralny, dla niego a przede wszystkim dla mnie. Byliśmy już na rynku i wspominaliśmy pewną ucieczkę z lekcji, którą spędziłem w międzynarodowej księgarni a pół klasy mnie szukało. Mdłe nocne światło nie pozwoliło mi na bliższą obserwację, ale powoli zacząłem dostrzegać w twarzy Mietka te dawne rysy, coś, co rozmyło się dwadzieścia kilka lat wcześniej i łudziłem się, że więcej nie wróci.
A jednak mnie dopadł, kiedy wydawało się, że niebezpieczeństwo jest dawno zażegnane.
- Wiesz Mietek co? - wiedziałem, że ta forma wyjątkowo go wkurza i użyłem jej z pełnym wyrafinowaniem. - Jakoś nie mam dziś ochoty. Owszem, zdarzyło się to i owo, zwłaszcza w sprawach zawodowych. O pracy w radio mógłbym ci opowiadać do rana, o pracy przewodnika turystycznego również, o pracy w zarządzie sporej brytyjskiej firmy... O czym chcesz posłuchać?
Mietek wyczuł nieco podniesiony ton.
- Spokojnie, mów o czym chcesz. I tak nie widzieliśmy się kupę czasu, wszystko będzie dla mnie ciekawe.
Wróciliśmy do klubu, wieczór mijał spokojnie, nawet towarzystwo wydało mi się nieco przyjemniejsze niż na początku. Noc a właściwie tych kilka godzin do rannego pociągu, miałem spędzić u koleżanki z klasy, toteż zmyłem się z imprezy natychmiast, gdy tylko przyjechał autem jej mąż. Nie było jakichś szczególnych pożegnań, obietnic, nawet z Mietkiem nie powiedzieliśmy sobie wiele więcej poza zwykłym "cześć" i standardowym uściskiem dłoni. Kilka tygodni później zapomniałem o wyjeździe, całym tym zamieszaniu i spacerze po rynku.
Mniej więcej po roku odezwał się telefon. Dzwonił Mietek.
- Muszę z tobą pilnie pogadać. Sprawa nie na telefon i nawet bardzo trudna.
- Jesteś pewien że ze mną? Nie to, bym cię od tego odwodził, ale ostatnio we Wrocławiu wydawało mi się, że...
Mietek wydawał się poirytowany, nie tyle rozmową a zapewne okolicznościami, które go do niej skłoniły.
- Mniejsza z tym, wiem, co robię...
O tak, o brak pragmatyzmu nie można go było podejrzewać. Zresztą pragmatyzm to było to, co w mężczyznach zawsze ceniłem najbardziej: wszyscy moi faceci, i rzeczywiści i tacy, w których się tylko podkochiwałem, nie bujali w obłokach i stali twardo na ziemi. Może dlatego, że dla mnie to było zawsze dość trudne. Więc Mietek musiał mieć naprawdę istotny powód, by rozmawiać właśnie ze mną.
- Jeśli byś przyjechał, cały czas spędzisz na mój koszt, jestem nawet w stanie zafundować ci lot w obie strony...
- Przykro mi, ale moja astma uniemożliwia mi obecnie jakiekolwiek dalekie wyprawy. Musiałbyś ty przylecieć do Anglii. Nawet jeśli dostanę urlop, w tym stanie raczej nie ruszę się daleko.
- Wszystko jedno, to przyjadę ja. Samochodem, jeśli chcesz, będziesz miał wóz do dyspozycji...
Umówiliśmy się na tygodniową wizytę. Zżerała mnie ciekawość, jaki musi być jej powód. I gdzie należy go szukać: w teraźniejszości czy przeszłości. Przypomniałem sobie masę rzeczy, sytuacji, własnych wypowiedzi - wszystko na próżno. Całkowity brak punktu zaczepienia. Nigdy między nami do niczego nie doszło. Raz jeden na wycieczce obejrzałem sobie jego narządy płciowe - ale do dziś jestem pewien, że on o tym nic nie wiedział. Kilka razy udało mi się dotknąć tego i owego, ale wszystko w czystych, jasnych i klarownych sytuacjach. które nie wzbudzały żadnych podejrzeń, na przykład na wuefie przy wspólnym wykonywaniu ćwiczeń. Innych podstaw tez nie było, z niczym się nie wyrwałem, on też nie, więc, jak to mówi młodzież, WTF?
Mietek miał przyjechać dosłownie za kilka dni, więc czasu na rozmyślania i tak nie miałem za dużo. Doszedłem do wniosku, że mieszkanie nawet w tak rozpalającym wyobraźnię miejscu, jakim jest Glastonbury musi być śmiertelnie nudne, zdecydowałem się na wynajęcie pokoju w hotelu w St Ives, na końcu Anglii, gdzie zbiega się Atlantyk i kanał La Manche, gdzie człowiek musi chcąc nie chcąc współżyć z przyrodą i ogromem wody. Niech Mietek też zakosztuje tego wielkiego świata...
Od rana wypatrywałem granatowego citroena, który miał zajechać pod mój dom około dziesiątej. Mietek i tym razem nie nawalił, przybył prawie do minuty punktualnie. Bylem ciekaw, czy zacznie od razu, ale nie, najwidoczniej dał sobie czas na przygotowanie bo nasze rozmowy luźno krążyły wokół neutralnych i nieszkodliwych tematów. Jeszcze tego samego dnia popędziłem go na wzgórze Glastonbury Tor, a gdy wróciliśmy, obaj nadawaliśmy się wyłącznie do łóżka. Nawet nie zaczynałem rozmowy na intrygujący mnie temat. tak było i następnego dnia, kiedy przebijaliśmy się autostradą a później zatłoczoną drogą krajową na koniec Kornwalii. Początek sierpnia to murowana katastrofa, tak było i tym razem, skupienie przy prowadzeniu nie pozwoliło nam na rozpoczęcie rozmowy na nieznany mi temat. Byłem coraz bardziej ciekaw a jednocześnie coraz bardziej się bałem. Usiłowałem rozgryźć Mietka, odgadnąć coś z jego enigmatycznej twarzy. Nie wiem, czy bardziej był skupiony na prowadzeniu lewą stroną czy też po prostu nie chciał mówić. W Plymouth zrobiliśmy sobie przerwę na obejrzenie miasta, słynnej latarni morskiej, cytadeli i portu, skąd wypłynął Mayflower na podbój Ameryki. Gdy dotarliśmy do St Ives, był już wieczór, zabukowaliśmy się w hotelu i po kolacji poszliśmy spać. Przyglądałem się Mietkowi, gdy odziany tylko w szlafrok wychodził z hotelowej łazienki. Myślałem, że zareaguję bardziej gorąco, a tu nic, ciało jak ciało, tyle że o wiele dojrzalsze niż wtedy, gry pragnąłem go ostatni raz. Zasnąłem bez wrażeń.
Siedzieliśmy na tarasie kafejki z widokiem na przystań, pełną o tej porze rybaków wracających z połowów, turystów i wakacyjnego zgiełku. Od kilkudziesięciu minut piliśmy piwo, nie odzywając się prawie do siebie.
- Słuchaj, mam problem - wykrztusił z siebie w końcu Mietek i było oczywiste, że dotarliśmy do clou całego tego wyjazdu.
- No mów, od kilku dni na to czekam...
- Mówiłem ci, że mam troje dzieci. Otóż...
Zamilkł. Nie od razu skończył zdanie, najpierw obrzucił mnie przenikliwym spojrzeniem, prawie niewidocznie kiwnął głową, jak pływak, który skacze do nieznanej wody.
- Mój średni syn, Bartek, jest homoseksualistą. Jestem tego na sto procent pewien.
O dziwo, wśród miliona możliwych sytuacji, które mogłyby nastąpić, pomyślałem o czymś takim, jednak zupełnie nie przywiązywałem do tego wagi. Toteż zaskoczenie było olbrzymie i nie pozwoliło mi się odezwać przez ponad minutę. Mietek był na to przygotowany.
- Zaraz, wszystko rozumiem, ale dlaczego ty z tym do mnie?
- Chyba nie musisz udawać wariata, prawda? - powiedział spokojnie Mietek.
- Jakiego wariata, zaraz, o czym ty...
- Przestań. O tym, że jesteś homoseksualistą, wiemy obaj, i ty i ja. Nie rób przynajmniej ze mnie idioty.
- Ty wiesz? A niby skąd? Ani ja ci tego nie powiedziałem, ani nikt z mojego otoczenia, tego jestem pewien. Po prostu, mówiąc językiem matematyki, to są zbiory rozłączne.
Mietek westchnął.
- Pójdę po następne piwo. Ochłoń trochę.
Istotnie, musiałem ochłonąć. Kolejka od baru była kilkuosobowa, modliłem się, aby to piwo kupował jak najdłużej. W końcu jednak wrócił a mnie oszołomienie nie przeszło ani trochę.
- Może mi powiesz w końcu, skąd to wiesz?
- Czuję to. I zawsze czułem. Powiedz prawdę, kochałeś się we mnie, prawda?
Najchętniej w tym momencie wstałbym z miejsca, wziął porządny rozbieg i wskoczył do wody. Niewiele było trzeba, raptem kilku metrów. Zamiast tego po prostu rozpłakałem się jak głupi. W środku zatłoczonego kurortu, na oczach przechodzących dziesiątek a nawet setek ludzi.
- Dobrze, ale jeśli nawet to wiesz, jeśli nawet jesteś tego pewien, jeśli nawet jest to prawdą - po co to drążysz? Po co to przywołujesz? Przecież ani nie wiesz, czy to jeszcze trwa, a zapewniam Cię, że skończyło się pewnie raz na zawsze, ani nie jesteś w stanie niczego osiągnąć.
- Jestem. Po prostu muszę z tobą pogadać na te tematy. Ja w ogóle nie jestem przygotowany do tego co się stało. Nie wiem jak postępować z własnym synem. Znamy się dobrze, zawsze bardzo lubiliśmy nawzajem - tego nie zaprzeczysz, będzie mi o wiele łatwiej odnieść to do Bartka.
- On wie, że ty wiesz?
- Nie.
- A Anita?
- Uchowaj Boże. Wiem tylko ja ale za to na sto procent. I zupełnie nie wiem co zrobić.
- I wymyśliłeś sobie, że ja znajdę na to sposób?
- I tak i nie. Po prostu chcę wiedzieć jak to się zaczyna, może to wynik jakiegoś błędu, może go jeszcze skoryguję, chcę wiedzieć co robić dalej. A bez wiedzy mogę najwyżej wyrządzić krzywdę. Chcę,. abyś mi opowiedział możliwie najwięcej z tego co się zdarzyło, z tego, jak traktowali cię inni ludzie, jak walczyłeś ze sobą. Bo walczyłeś, nawet ja to widziałem. Początkowo nie wiedziałem z czym, później mi się to zaczęło powoli układać.
- A mogę co nieco pominąć?
- No pewnie - tylko nie kłam. Te informacje są dla mnie cholernie ważne.
Minęły trzy dni, podczas których jeszcze chyba przed nikim nie byłem tak szczery. Mietek pytał z rzadka, mało komentował, raczej starał się zapamiętać możliwie dużo i na bieżąco analizować. Tego wieczora, na dzień przed powrotem, leżeliśmy już w łóżkach, jednak dalej nie mogliśmy się odczepić od tematu tygodnia.
- Dobra, ale nie powiedziałeś mi kilku rzeczy. Mało w tym wszystkim jest mnie a przecież...
Wiedziałem o co mu chodzi. jednak zdecydowałem się pewnych rzeczy nie mówić, głównie z obawy przed wstydem. Nawet, jeśli to stało się tak bardzo dawno.
- A musisz wiedzieć?
- Muszę.
- No dobra, podczas wycieczki w Szklarskiej Porębie obejrzałem ci siusiaka.
- I jakie wrażenia?
- Po trzydziestu latach? Żadne...
- A wtedy?
- No trochę mnie ruszyło. Nie wiedziałem, że taki ogier jesteś. Przepraszam...
- Nie masz za co. Ja ci się też muszę przyznać - podczas innej wycieczki, do Puszczykówka, podglądałem cię w łazience jak brałeś prysznic. Ale z innych powodów - chciałem wiedzieć, czy wyglądam tak samo...
- I?
- I fajnie było. Nie wiedziałem, że nawet u faceta to może podniecić...
- Ty też?
- Nie. Tamto to był jeden raz. Później jeszcze w życiu coś się stało, ale... Nieistotne. Zrobiłem to z ciekawości.
- To znaczy co? - mój głos zabrzmiał odrobinę chyba za ostro. - ja byłem w stosunku do ciebie szczery...
- No... Zwaliłem sobie z kolegą.
- Znam?
- Nie.
- I jak było?
- No wiesz... Gdybym powiedział, że jakoś specjalnie się tym zniesmaczyłem to bym skłamał...
Następne pytanie zadałem w sumie niepotrzebnie. Ale to ono doprowadziło do tego, że stało się to, na co czekałem od trzydziestu lat. Obawiam się tylko aby nie był to początek czegoś, czego żadne z nas na pewno by nie chciało.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin