GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum GAYLAND Strona Główna
->
Opowiadania niedokończone
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
FORUM INFO
----------------
Regulamin i inne sprawy organizacyjne
Księga gości
DO POCZYTANIA
----------------
Nowości
Opowiadania ostre
Opowiadania pikantne
Opowiadania słodkie
Opowiastki, blogi, etc
Blogi i inne teksty zewnętrzne
Same przysmaki
DYSKUSJE
----------------
Hyde Park…
Rozmowy Seksualne
Wszystko dla ciała
Penis, czyli co łączy w/w tematy
Moda i Uroda
Wszystko dla ducha
Technika, Internet i Komputery
Technika
Sport
DO POOGLĄDANIA
----------------
Video
Video - Linki
Zdjęcia
Porno Gwiazdy
Zdjęcia - Linki
Galeria Użytkowników
OGŁOSZENIA
----------------
Masturbacja
Oral
Z jak Znajomi
Anal
Sport
Kulturystyka
M jak Miłość
S jak Seks
Turystyka
Film
Książka
Muzyka
Gry
Programy
Humor i Inne
Z Kraków
Z Łódź
Z Wrocław
Z Poznań
Z Gdańsk
Z Szczecin
Z Bydgoszcz
Z Lublin
Z Katowice
Z Białystok
Z Toruń
Z Kielce
Z Gorzów
Z Opole
Z Olsztyn
Z Gorzów Wielkopolski
Z Zielona Góra
Warszawa
Kraków
Łódź
Wrocław
Poznań
Gdańsk
Szczecin
Bydgoszcz
Lublin
Białystok
Katowice
Toruń
Kielce
Gorzów
Opole
Olsztyn
Gorzów Wielkopolski
Zielona Góra
S Warszawa
S Kraków
S Łódź
S Wrocław
S Poznań
S Gdańsk
S Szczecin
S Bydgoszcz
S Lublin
S Katowice
S Białystok
S Toruń
S Kielce
S Gorzów
S Opole
S Olsztyn
S Gorzów Wielkopolski
S Zielona Góra
Z Warszawa
Opowiadania niedokończone
shoutbox
----------------
shoutbox
Strony www
----------------
Nasi partnerzy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
p_carmen
Wysłany: Pon 9:14, 29 Lip 2013
Temat postu: wspaniały klimat
gratuluję - naprawdę piszesz wspaniałe opowiadanka - z niecierpliwością i utęsknieniem czekam na kolejne
Orel89
Wysłany: Pią 12:18, 19 Lip 2013
Temat postu:
Będzie coś dalej ?
zibi74
Wysłany: Śro 0:48, 15 Maj 2013
Temat postu:
Świetnie Ci wychodzi pisanie tych opowiadań, są ciekawe i z chęcią przeczytam kolejne części. Mam nadzieję, że blokada czasowa szybko przejdzie.
Pozdrawiam
Jacob
Wysłany: Sob 20:51, 11 Maj 2013
Temat postu:
Kiedy kolejna częśc?
poladv
Wysłany: Pon 5:50, 15 Kwi 2013
Temat postu:
będzie już niedługo, chwilowa blokada czasowa
Orel89
Wysłany: Nie 2:32, 14 Kwi 2013
Temat postu:
Będzie coś dalej czy temat zdechł ? Fajnie by było poczytać dalej
Bimax45
Wysłany: Czw 12:35, 14 Lut 2013
Temat postu:
Nie są to moje klimaty, ale opowiadanie bardzo mnie podnieciło, sam się sobie dziwiłem. Bardzo fajnie napisane i świetnie się je czyta.
Hmmm, kto nie miał by ochoty na tak ponętnie wystawiony tyłeczek .
Czekam na dalszą część.
poladv
Wysłany: Czw 9:08, 14 Lut 2013
Temat postu:
ekhm... proszę bardzo
grafoy
Wysłany: Śro 21:42, 13 Lut 2013
Temat postu:
podnicające
chętnie bym cię przeleciał
tomeck
Wysłany: Wto 21:53, 12 Lut 2013
Temat postu:
Świetnie Ci wychodzi pisanie tych hardcorowych opowiadań i z chęcią przeczytam kolejne części.
Pozdrawiam
poladv
Wysłany: Czw 7:30, 07 Lut 2013
Temat postu: 04 TRZECH MUSZKIETERÓW
04 TRZECH MUSZKIETERÓW
Zupełnie nie pamiętam okoliczności towarzyszących tej historii sprzed kilku lat. Nie mogę sobie przypomnieć, czy dzieci pojechały na wakacje, a żona do przyjaciół na weekend w górach, czy odwrotnie. A może wyjechali gdzieś wszyscy razem? Pamiętam tylko, że był to sam środek upalnego lata, początek sierpnia, jakiś piątkowy wieczór, a pomimo tego miałem na sobie jedynie szorty i polo. No i jeszcze buty i stopki do kostek, dobrze podkreślające kształt moich ponoć ładnych, lekko zarośniętych łydek.
Jeden z klubów w K., ten ze slingami. Jak to w piątek, mniej ludzi niż w sobotę, ale za to bardziej konkretnych, wiedzących, po co przyszli. Jest już po dziesiątej, po knajpie snuje się jakichś trzydziestu gostków, krąży wokoło niby bez celu, polując na zwierzynę. Lub bardziej chcąc usidlić myśliwego, bo z wyglądu i zachowania sądząc, większość jest raczej pasywna. Choć konkurencja jest spora, niestety i ja dołączam do tej grupy – dzisiaj swędzi mnie dupa i mam ochotę na jakiś szybki, ostry numerek. Albo dwa, jak się uda.
Kiedy tylko mój wzrok oswaja się z panującym wszędzie półmrokiem, ruszam na spacer po jebalni, uważnie obserwując snującą się klientelę. Od razu zauważam szczupłego chłopca, na oko dziewiętnaście, góra dwadzieścia lat. Czarne, długie spodnie, buty i równie czarna koszulka podkreślają jego blond urodę nawet w tych ciemnościach, podświetlonych jedynie pornosami z telewizorów zawieszonych na ścianach. To, co jednak zwraca uwagę w pierwszej kolejności, to długa, zaczesana na bok grzywka i pociągła, przystojna twarz. Nie jest muskularny, ale wąskie, ciasno opięte spodniami pośladki podkreślają jego ramiona i rozszerzające się ku górze plecy. Ładne ciacho, ale zdecydowanie poza moją ligą, nie mam żadnych szans, szczególnie biorąc pod uwagę parę innych towarów, które mimo wszystko dostrzegam w międzyczasie.
Zmierzam do korytarzyka za salą kinową, w środku ciemno, jak diabli. Po chwili dostrzegam dwóch facetów opartych o ścianę. Są od siebie oddaleni na tyle, że staję między nimi i po krótkiej obserwacji zsuwam się w dół po ścianie, dając wyraźnie do zrozumienia, kto tu komu chce służyć. No jasne. Jeden od razu wychodzi, drugi za chwilę, jakby ośmielony, robi obok to samo. To znaczy kuca i czeka na zmiłowanie.
Czekamy tak obaj, przechodzi obok nas kilku potencjalnych dawców, jeden nawet prawie potyka się o moje wysunięte kolana, ale żaden nie zatrzymuje się nawet na moment. Jest za wcześnie, chłopcy za mało wypili i są jeszcze nieśmiali, jakby przyszli tu na randkę i mieli kogoś podrywać, a nie po prostu wydupczyć się w kącie, o czym tak naprawdę skrycie marzą. Nic z tego nie będzie. Podnoszę się i przechodzę na drugą stronę darkroomu, tam, gdzie są kabiny i slingi. W ciemnych zakamarkach stoi kilku chętnych, nie widzę jednak żadnej akcji. Nie przyglądam się zresztą zbyt długo, dziś jestem w zdecydowanym nastroju, więc wchodzę do pustej kabiny, odwracam się tyłem do wejścia i opuszczam szorty do połowy pośladków. Liczę, że ten gest jednoznacznie wyrazi moje oczekiwania. Tym bardziej, że światło z kabinowej lampki pada akurat tak, że oświetla odsłonięty pasek golizny i podkreśla pociągającą, mam nadzieję, krągłość mojego wypiętego tyłka.
Ręce zakładam posłusznie na kark i staję lekko obrócony, kątem oka spoglądając na gości ustawiających się w kolejce. Marzenia. Dobrze, że tym razem jest ciepło nawet wieczorem, przynajmniej dupa mi nie zmarznie, jak tak stoję. Mija chyba z pięć minut, w cieniu poza kabiną dostrzegam zarysy pojedynczych sylwetek. Zatrzymują się na chwilę, zaglądają, dostrzegają moją pasywną postawę i szybko się wycofują. Nie zapowiada się najlepiej. W pewnym momencie jednak pojawia się zauważone przez mnie ciacho i zamiast odejść, jak pozostali, zostaje i opiera się o przeciwległą ścianę. Tym razem jego twarz niknie w ciemnościach, ale poznaję jego sylwetkę od razu. Niemożliwe, czyżby ten zwiewny chłopak, ubrany na czarno jak student sztuki czy literatury, był zainteresowany i na dodatek aktywny? Oczywiście, za ciastkiem wsuwa się zaraz kilku następnych zainteresowanych, nie mną oczywiście, tylko nim. I pomiędzy nim a kabiną, w której stoję, ustawia się fajny dres, też w szortach i jasnej koszulce, z zawadiacko przekrzywioną bejsbolówką na głowie. Ja mogę sobie tu stać i marzyć, ale w tej sytuacji żaden z nich ani nie zainteresuje się, ani tym bardziej nie odważy wejść do środka.
Rzeczywiście, po chwili student wychodzi, dres rusza za nim. Zrezygnowany, podciągam spodenki i opuszczam kabinę, nie idę jednak za nimi, tylko ustawiam się na ich miejscu tak, żeby widzieć oświetlony trochę lepiej korytarz z kabinami, prowadzący do sali kinowej. Widzę, jak student znika w tym ciemnym korytarzyku na jej tyłach, dres wiernie podąża w ślad za nim. Chyba wzdycham, ale w połowie oddechu zamieram, bo student wraca z powrotem, tym razem już bez śledzącego go dresa. Kilkoma krokami przemierza korytarz, wchodzi do darkroomu i staje tuż obok, opierając się swobodnie o ścianę.
Nie należę do ludzi długo się zastanawiąjących nad różnymi możliwościami, więc wchodzę z powrotem do kabiny, ustawiam się w tej samej pozycji i ponownie opuszczam szorty. Nie za dużo, tak żeby dać do zrozumienia, ale nie sprawiać wrażenia kompletnej dziwki. Stoję tak może z minutę, albo dwie i widzę, jak chłopak powoli przesuwa się wzdłuż ściany w stronę kabiny. Spoglądam mu przeciągle w oczy, a raczej w miejsce, gdzie wydaje mi się, że się znajdują w ciemności i odwracam się całkowicie w drugą stronę. To był chyba ten gest, który zdecydował. Słyszę tylko, jak student odrywa się od ściany i jednym krokiem wsuwa się do kabiny. Gwałtownym ruchem odwracam się i zamykam za nim drzwi, chwilę mocuję się z zasuwką, on w tym czasie jakimś cudem znajduje się za mną. Próbuję się odwrócić z powrotem w jego stronę, ale nie pozwala mi, wyciągniętą ręką zatrzymuje mnie w pół obrotu i popycha w stronę drzwi.
Rozumiem sytuację w mgnieniu oka. Opuszczam szorty do kostek i posłusznie opieram się o framugę. Pochylając głowę, kątem oka dostrzegam gdzieś pod swoją pachą, jak chłopak rozpina spodnie, opuszcza je do kolan razem z – a jakże – czarnymi slipami, spod których wyskakuje naprężony długi i chudy kutas. Słyszę, jak chłopak głośno spluwa w dłoń, która wędruje do tego kutasa i dwoma ruchami nawilża go na całej długości. Chłopak przysuwa się do mnie, łapie mnie drugą ręką za biodro i teraz już czuję tylko, jak przystawia się do mojej dupy. Jednym ruchem wchodzi prawie cały do środka powodując, że się spinam i próbuję uciekać do przodu. Nic z tego. Jego ręka błyskawicznie przeskakuje z mojego biodra na ramię i mocno ściąga mnie w dół, wypinając moje pośladki, a chłopak zdecydowanie dobija do końca. Prawie zawisam na rękach opartych o ramę kabiny i staram się poddać temu, co nieuniknione.
Kiedy chłopak czuje, że przestaję stawiać opór, ponownie chwyta mnie za biodra, tym razem obiema rękami i przyciąga mnie w swoją stronę, wypinając mnie jeszcze bardziej. Spoglądając do tyłu widzę, że jest trochę uniesiony na palcach, jakby zaparty, jego biodra przylegają do moich pośladków, a tors odchyla się do tyłu. Moje podglądanie kończy się tak szybko, jak się zaczęło – z tyłu głowy ląduje mi lekki plaskacz, przywracający mnie do właściwej pozycji, a chłopak zaczyna pompować mnie swoim kutasem na całego, bez żadnej rozgrzewki. Jebie mnie zdecydowanie, cała kabina chodzi, drzwi trzeszczą i wszyscy po ich drugiej stronie słyszą, że nie tracimy czasu. Chcąc się rozluźnić, wypinam się jeszcze mocniej i teraz opieram twarz o chłodną powierzchnię drewna. Chyba jęczę, czując jak ten szczupły jak sam chłopak, ale długi kutas zanurza się tam i z powrotem w mojej dupie. Nie wiem, czy to dlatego, że chłopak porusza się tak szybko, czy po prostu z podniecenia całą sytuacją, po moim ciele stopniowo rozlewa się ciepło, zaczynając od tego wrażliwego, używanego teraz mocno otworu, a kończąc na palcach stóp i przylegającej do drzwi kabiny twarzy. Wypinam się jeszcze trochę, teraz do odgłosów trzęsącej się kabiny dołącza jeszcze dźwięk jego bioder uderzających o moje pośladki. Chłopak sobie nie żałuje, jebie ile wlezie, jakby nie zwracając uwagi na to co się dzieje dookoła, hałas który powodujemy, ani to, czy mi jest dobrze. Nie musi - oczywiście, że jest mi dobrze, tego właśnie chciałem.
Przyjemność nie trwa jednak długo. Przy tak gwałtownych ruchach, kiedy jego kutas prawie wychodzi ze mnie w całości i zaraz wraca na swoje miejsce, dobijając do końca, wszystko trwa może jakieś trzy, cztery minuty. Do mojego wewnętrznego ciepła dołącza drugie, rozlewające się w środku. Po tym oraz po zwolnionym rytmie i kilku głębszych posunięciach domyślam się, że chłopak właśnie zlał się w mojej dupie. Tak jak zaczął, tak i skończył – jednym ruchem wysunął się na zewnątrz, kończąc sprawę mocnym klapsem na lewy pośladek. Prostuję się i choć nie wiem, czy pozwoli mi się obrócić, mimo wszystko próbuję. Teraz jeszcze przez chwilę mogę go zobaczyć w całej okazałości, tym bardziej, że koszulka mu podjechała na szczupłym brzuszku prawie pod same sutki.
Chłopak nie spogląda na mnie, głowę ma opuszczoną i skupiony jest na wyciskaniu ze swojego kutasa resztek spermy, które zostały jeszcze gdzieś w środku, albo zsunięciu z zewnątrz śluzu z mojej dupy, rozsmarowanego na całej długości. Sięgam za niego po papierowy ręcznik, odrywam dwa kawałki i podaję mu bez słowa. Kiedy się wyciera, ja odrywam kawałek papieru dla siebie i wypinając pupsko, podcieram się delikatnie. Czuję pod palcami i papierem, że rozjebał mi nieźle dziursko, całe wrażliwe teraz pod dotykiem. Podciągam szorty, chłopak w tym czasie doprowadził się już do porządku i jest gotowy do wyjścia. Odsuwam się od drzwi, dając mu szansę lub zachętę do wyjścia jako pierwszemu. Korzysta z niej bez zastanowienia, pociągając za sobą drzwi tuż przed moim nosem, jakby nie chciał, żeby ludzie w darkroomie zobaczyli wychodzących nas razem z kabiny.
Odczekuję jakieś piętnaście sekund i kiedy wynurzam się na zewnątrz, po chłopaku nie ma nawet śladu. Albo uciekł do toalety, albo w ogóle wyszedł z klubu, bo kiedy po umyciu się docieram do baru i palarni, nigdzie go nie spotykam. Spoglądam na zegarek. Nieźle, myślę sobie, jeszcze nie ma jedenastej, a jakimś cudem wyrwałem najładniejsze ciacho w lokalu. To niestety nie wróży zbyt dobrze na przyszłość – zwykle takie szybkie podboje kończą się bezproduktywną pozostałą częścią wieczoru. Tym razem jednak będzie inaczej, o czym zaraz się przekonam.
Po szybko wypalonych, jeden po drugim, dwóch papierosach i osuszonej butelce piwa wracam do jebalni. Choć jest sporo ludzi, w korytarzyku za salą kinową nic się nie dzieje. Kilku gości stoi pod ścianami, tak samo jak w głównym korytarzu i przejściu między kabinami. Nikt nawet nie trzepie, wszyscy tylko wodzą smętnym wzrokiem tam i z powrotem. Wracam więc do kabiny, w której przed chwilą wyjebał mnie studencik i przyjmuję ponownie tę samą pozycję – lekko odwróconą do wejścia, szorty opuszczone do połowy dupy, ręce założone za kark i spuszczona głowa. Nie zdążyłem nawet się przyjrzeć, kto stoi przed wejściem i zanim udaje mi się to zrobić, słyszę, że jakiś koleś wchodzi do środka i zamyka sobą drzwi. Nie zmieniając pozycji schylam mocniej głowę, żeby pod ramieniem obejrzeć, kto był taki zdecydowany.
Dostrzegam czarną koszulkę, wąskie w biodrach jeansy i czarne, skórzane buty. Gość staje bezpośrednio za mną i bez pytania wsadza mi dwa palce w dupę. Drugą, prawą ręką zrzuca moje dłonie z karku, łapie za tył głowy i obraca mocno w swoją stronę, powodując, że opieram się o ścianę, a równocześnie wypinam i nadziewam do końca na jego gmerające palce. Przez ułamek sekundy mogę dostrzec jego twarz – krótkie, brązowe włosy, ciemne oczy, krótki zarost, na oko trzydzieści parę lat, o parę centymetrów wyższy ode mnie. Tylko tyle zdążam zauważyć, bo on dalej przyciąga moją twarz do swojej wyginając mnie do tyłu, schyla się nieco i wsadza mi do ust gruby jęzor. Wszystko trwa ledwie moment, a facet już jakby pieprzył mnie jednocześnie z obu stron. Czuję wpychający się prawie do gardła język i poruszające się w dupie palce, rozsmarowujące od środka spust studencika.
Facet chyba też go poczuł, bo odpycha mnie z powrotem w stronę ściany, lekkim kopnięciem stopy rozszerza mi nogi i kuca za mną, zastępując swoje palce tym wielkim jęzorem. Albo moja rozepchana dziura jest taka wrażliwa, albo on taki szorstki, ale czuję się nieziemsko. Zaczynam drżeć, kiedy gościu dokładnie wylizuje zawartość mojej dupy, by po chwili zastąpić ją swoją śliną. A ma jej sporo, na dodatek jego język nie tylko rozpycha mnie mocno na boki, ale zarost na jego twarzy przyjemnie drażni mnie po rozchylonych pośladkach. Kabina jest wąska, więc facet nie przestając kucać przyciąga moje dupsko do siebie i opiera się plecami o przeciwległą ścianę. Ponieważ ja nie przestałem opierać się rękami o swoją, tylko zjechałem niżej, jestem teraz praktycznie zgięty w pół i w pełni wystawiony na jego działania. Facet chwilę liże mnie głęboko, po czym podnosi się do góry przytrzymując mnie równocześnie tak, żebym nie zmienił pozycji.
Staje obok i rozpina spodnie, pod którymi nie ma bielizny. Kiedy zsuwa je do połowy ud, kątem oka widzę, jak ze środka wyskakuje nieproporcjonalnie długaśna, choć niezbyt gruba pałka. Nie wiem, czy facet jest już tak podjarany, czy sprawia do skórzany ring zaciśnięty u jej podstawy, ale stoi sztywno do góry, prawie pionowo. Gość łapie kutasa w lewą dłoń, czuję jak dwa palce prawej znowu zanurzają się w mojej dupie i orientuję się, że facet zbiera tam nimi naniesioną wcześniej ślinę. Wyjmuje ją i rozprowadza na swoim kutasie, zmieszaną ze śluzem i wcześniejszym ładunkiem. Na ten widok spuszczam szorty do kostek i odwracam się dupskiem w jego stronę. Facet łapie mnie za kark i podnosi trochę do góry, ale równocześnie drugą ręką naciska na plecy na wysokości lędźwi tak, że choć jestem jakby wyprostowany, to wypięty na maksa. Ustawia się za mną i jednym ruchem próbuje wejść cały do środka.
Nic z tego. Jego pałka jest za długa i zanim zanurzy się całkiem, uderza w jakiś czuły, prawie bolesny punkt. Syczę i mimowolnie się prostuję, próbując uciekać. Też nic z tego, facet trzyma mnie mocno i choć zwolnił napór, nie zamierza się poddawać. Wypinam się znowu i staram się rozluźnić, on lekko się cofa, by zaraz zaatakować ponownie. Jakby wszedł nieco dalej, porusza się trochę na boki, ale moje wnętrze przeszywa ostry ból. Cofa się, wraca, próbujemy tak jeszcze kilka razy, ale za każdym razem jest tak samo. Odwracam głowę w jego stronę i zdecydowanie rzucam:
- Sorki, stary, ale nic z tego nie będzie – jesteś za długi.
- Szkoda, bo masz fajną dupę do jebania, cwelu – odpowiada, uśmiechając się szeroko.
Nasza konwersacja kończy się tak szybko, jak się zaczęła. Ja się prostuję, a facet wychodzi ze mnie. Tym razem to on podaje mi kawałek papieru do wytarcia, a potem odrywa porcję dla siebie. Mam teraz okazję, żeby mu się lepiej przyjrzeć i sam zaczynam żałować, że nie postarałem się bardziej. Gość rzeczywiście po trzydziestce, nie jest jakiś mega przystojny, ale super męski. Mogłoby być z tego naprawdę zajebiste bzykanko, ale każdy ma swoje granice wytrzymałości, nawet ja.
- Rzeczywiście szkoda, może za chwilę powtórzymy podejście i będzie lepiej – mam nadzieję, że mój ton nie jest zbyt błagalny.
Facet nie odpowiada, uśmiecha się tylko dalej pod nosem i zapina spodnie. Ja też już podciągnąłem swoje szorty, ale zanim wyjdziemy, ku mojemu zdumieniu facet mocno ujmuje mnie dłonią za twarz, muska ustami mój policzek i szepce do ucha:
- Zobaczymy.
Dziwię się jeszcze bardziej, kiedy razem wychodzimy za kabiny i darkroomu, a potem obok siebie myjemy ręce w łazience. Nasze drogi jednak rozchodzą się bez słowa, kiedy ona rusza z toalety do baru, a ja do palarni.
Tak jak się tego obawiałem, następne dwie godziny mijają zupełnie jałowo. Krążę między darkroomem, barem i palarnią, ale nic z tego nie wynika. Z jakiegoś powodu chłopcy i faceci nie są podpici, nikt nikogo nie zaczepia i nawet nikt inny nie pieprzy się w zamkniętych kabinach. Wszyscy stoją pod ścianami, gdzieniegdzie dwu- lub trzyosobowe grupki cicho rozmawiają, mało kto nawet porusza się po klubie. A mnie dupa swędzi nadal. Zmierzam w okolicę ze slingami, wokół pusto, ani żywej duszy. Wchodzę do kabiny z jednym z nich i z nudów, a poniekąd z desperacji, zrzucam szorty, kładę na slingu i układam się na nich. Po krótkiej walce z materią ożywioną, czyli sobą i nieożywioną, czyli slingiem, narobiwszy hałasu łańcuchami, na których ten jest zawieszony, udaje mi się umieścić stopy w zawieszkach na nogi. Teraz przesuwam się na slingu w dół, uginając nogi w biodrach i kolanach, a moja dupa jest maksymalnie wypięta.
W kabinie ze slingiem pod sufitem zawieszona jest mała lampka, więc mimo półmroku widać mnie doskonale, ja natomiast ledwie mogę dostrzec sylwetki osób przesuwających się w korytarzu na zewnątrz. Od czasu do czasu ktoś się zatrzyma, może nawet zajrzy, ale nikt nie odważy się na coś więcej. Raz tylko jakiś starszy pan wchodzi do środka i nie zamykając drzwi, próbuje palcami bawić się moją wyeksponowaną dziurką. Mimo to nie decyduje się posunąć się dalej, więc po chwili go wyganiam. Leżę tak jeszcze chwilę, przed kabiną pusto i prawie zamierzam zsunąć się ze slingu, kiedy pojawiają się dwie postaci. Jak Flip i Flap, jeden bardzo gruby, później zobaczę, że to młody, nie więcej niż dwudziestoletni chłopak i jego nieco starszy kolega, przeraźliwie chudy. Chłopcy przez chwilę chichoczą, mówią coś do siebie szeptem, po czym słyszę głośniejszy już komentarz grubasa:
- No patrz jaka kurwa, rozłożyła się szmata i liczy, że ją ktoś wyjebie.
Nie jestem pierwszym, ani ostatnim, który się tak wystawia, więc w ogóle mnie to nie rusza. Kiedy jednak chłopcy przez parę minut na zmianę podśmiewują się i komentują na głos moją wypiętą dupę, dochodzę do wniosku, że swoją pogawędką w środku darkroomu odstraszą wszystkich potencjalnych napaleńców, nawet jeśli ktoś by się trafił. Nadal znudzony i teraz już trochę wkurzony kopnięciem zamykam drzwi do kabiny, wyplątuję nogi z uchwytów i złażę ze slingu. Zakładam szorty i wychodzę, trzaskając przy okazji drzwiami, co ma dać chłopcom do zrozumienia, że zachowują się niestosownie.
Bez większych efektów sprawdzam salę kinową, robię jeszcze jedną rundę do baru i palarni, po czym wracam do jebalni. Grubas i chudzielec dalej stoją w tym samym miejscu, nie decyduję się więc na ponowne posadowienie się na slingu, tylko staję między nimi a wąskim, najciemniejszym zakamarkiem, w którym zwykle czają się starsi panowie. Tym razem jest tam pusto, więc swobodnie opieram się o ścianę i po prostu czekam. Niezbyt długo, bo zaraz po mnie wchodzi i staje wprost przede mną ktoś, kto zapiera mi dech w piersiach. Dwudziestoparoletni chłopak, wysoki na ponad dwa metry, w białej koszulce na ramiączkach i granatowych bermudach w marmurkowy wzorek. Do tego mocna opalenizna albo oliwkowa karnacja, semickie rysy pociągłej twarzy z charakterystycznym, ale dodającym uroku garbem na nosie i długie, kręcone, opadające do ramion włosy. Nie wiem, jak dostrzegłem te wszystkie szczegóły, widocznie mój wzrok już się przyzwyczaił do panującej wokół ciemności, ale pamiętam ten widok, jakby to było wczoraj.
Chłopak ustawia się dokładnie naprzeciwko mnie i opiera plecami o ramę znajdującej się za nim kabiny. Robi to tak, że lekko wysuwa do przodu biodra i choć jego bermudy są luźne, wcale nie maskują rysującego się pod nimi wyraźnego kształtu. Nie wiem, czy z wrażenia, czy po prostu instynktownie, opadam na kolana z twarzą wprost przed jego kroczem, od którego dzieli mnie nie więcej niż jeden oddech. Chłopak nie potrzebuje lepszej zachęty, wsuwa kciuki za pasek spodenek i zsuwa je do kolan. Pod spodem nie ma bielizny, przed moją twarzą pojawia się wielki kawał nieco już uniesionego mięcha, z pewnością ponad dwadzieścia centymetrów, na dodatek u nasady grubego, jak spory bakłażan. Wdycham bijący z niego zapach wody i mydła i nie wiem, czy to ja się przybliżam, czy chłopak wysuwa jeszcze bardziej do przodu, ale ten wielki kutach trąca mnie lekko w koniec nosa, podnosząc się teraz do poziomu.
Stojący obok i obserwujący nas grubas parska śmiechem, a ja po prostu otwieram usta i ujmuję wargami odsłoniętą w połowie główkę tego olbrzyma. Nie jest obrzezany, więc chyba nie semickie rysy, tylko raczej greckie, przechodzi mi głupio przez myśl. Chłopak delikatnie ujmuje mnie obiema rękami za tył głowy i wsuwa się powoli do środka, powoli, bez nacisku, na tyle, na ile mu pozwolę. Ja pieszczę językiem jego żołądź, wargami zsuwając z niej napletek. Nawilżam go mocno, a chłopak jakby odbiera to jako sygnał i zaczyna lekko, ale zdecydowanie poruszać się tam i z powrotem w moich ustach. Jego kutas nie wchodzi nawet do połowy swojej długości, ale i tak wypełnia je całkowicie. Podnoszę się nieco na kolanach, jedną ręką chwytam go mocno u nasady i ssę mocno to, co się zmieści, starając się nie przeszkadzać ruchom bioder chłopaka. Jestem tak napalony, że pozwalam mu wejść za migdałki, a on i tak wsuwa się tylko do połowy i to nie ze względu na długość, ale na szerokość – rozszerzający moje szczęki chuj jest tak gruby, że mimo maksymalnego rozwarcia nie mieści się dalej.
Przesuwam dłoń z nasady na trzon i razem, ręką i ustami, staram się pompować najlepiej, jak potrafię. Nawet wtedy, kiedy dociera do mojego gardła, nie dobijam ręką do jego wzgórka łonowego. Ssę, trę, liżę ten wielki kawał mięcha, który usztywnił się do końca i sterczy przed moją twarzą. Ręce chłopaka zjeżdżają z mojej głowy na ramiona, by po chwili wsunąć się pod pachy. Podnosi mnie do góry i jednoznacznie odwraca, ustawiając się za moimi plecami. Jestem teraz ustawiony przodem do grubasa i chudzielca, i kiedy schylam się, by opuścić w dół szorty widzę, że obaj mają wywalone na wierzch niewielkie kutasy i energicznie się brandzlują. Chłopak z tyłu opiera jedną dłoń na moich plecach, zatrzymując mnie w tej pozycji i czuję, jak próbuje przystawić się swoim kutasem do mojej dziurki. Zanim trafia w sam środek, spluwam na dłoń i nawilżam się dobrze, po czym zgięty w pół obiema rękami łapię się za dupę i rozszerzam maksymalnie pośladki.
Wchodzi delikatnie, powoli, wie że jest duży i musi być ostrożny. Po przygodzie z poprzednim gościem zupełnie nie wiem jak, ale po dwóch czy góra trzech pchnięciach ląduje cały w środku, czuję, jak moja dupa jest maksymalnie rozwarta, a jego biodra przylegają do moich. Puszczam dupę i podpieram się dłońmi na lekko ugiętych kolanach, a chłopak przenosi swoje ręce na mój tyłek, przytrzymuje mnie i równocześnie rozchyla kciukami, sięgając nimi prawie do samego otworu, w którym zanurza się jego wielka pała. Cofa się teraz lekko, wychodzi zaledwie na kilka centymetrów, by zaraz wrócić na swoje miejsce, a ja nawet przez ten moment nie mogę znieść pozostającej po nim pustki i staram się przesunąć do tyłu, by nabić się na niego z powrotem. Szybko znajdujemy wspólny rytm i po kilku takich ruchach chłopak zaczyna mnie jebać coraz mocniej i szybciej, wychodząc prawie do końca i wracając, rozpychając mnie do samego końca.
Trwa to przez chwilę, chłopak posuwa mnie zdecydowanie i nie wiem, czy to jego rozmiar, czy moje podniecenia sprawia, że zaczynają się pode mną uginać kolana. Podnoszę się trochę i zamiast na własnych nogach, łapię się i opieram obiema rękami o ramę kabiny. Teraz kutasy chudzielca i grubasa znajdują się wprost przed moją twarzą, ale żaden z nich nie decyduje się wsadzić mi do ryja. Trzepią je tylko tak mocno, że wydaje mi się, iż lądują na mnie krople wyciekającego z nich śluzu. Jestem tak podjarany, że chwytam się za swoją pałkę i zaczynam ją też walić, w rytm rżnącego mnie kutasa i jakby zsynchronizowany ruch dwóch migających przede mną dłoni. Nie dochodzę zbyt szybko, rozpierający mnie maksymalnie ucisk w dupie powoduje, potrzebuję kilku minut, ale w końcu stękam i obficie zlewam się na podłogę, jakimś cudem omijając spuszczone do kostek szorty.
Czuję, jak kutas chłopaka porusza się we mnie jeszcze kilka razy, po czym wychodzi z głośnym plaśnięciem. Szczerze mówiąc, jestem tak rozjebany, że nie wiem, czy on się spuścił, czy nie. Prostuję się, a chłopak obejmuje mnie od tyłu ramionami i przytula do siebie. Jego mięknąca pałka ociera się o moje pośladki. Moje wątpliwości rozwiewa uczucie, że coś ze mnie wycieka, muśnięcie wargami policzka i cichy szept wprost do ucha:
- Dzięki.
***
c.d.n.
poladv
Wysłany: Nie 15:50, 20 Sty 2013
Temat postu:
03 HOTELIK
Nie będę dalej ściemniał z tym psychiatrą, tylko od razu przejdę do rzeczy. Tym bardziej, że ekspiacyjna terapia odbywa się raczej tutaj, że tak powiem – na
forum publicum
. Dlaczego? Dlatego, że 90% z tych opowieści to wydarzenia autentyczne, a pozostała część to tylko zapomniane drobiazgi, które trzeba jakoś uzupełnić. Oto historia sprzed kilku tygodni…
***
Żona wyjechała z młodszym dzieckiem na narty. Starsze też gdzieś wybyło na weekendową imprezę z przyjaciółmi. Tryb łowiecki włączony, czyli on-line. Fellow, gejowo, itp., itd., wciąż te same twarze lub chuje, czasem wypięte dupy, nie ma szans, żeby z kimś się konkretnie ustawić. Nota bene, to ciekawe, że na przeróżnych portalach pasywni najczęściej wystawiają fotki swoich kutasków, a aktywni prezentują pupy. Dziwny jest ten świat, zaiste.
A więc czateria, portal ostatniej szansy. Pokój Gay – Sex. Blisko tysiąc zalogowanych użytkowników, standard jak na piątkowy wieczór. Mój nick,
R-W40AP_teraz
, ma pokazywać miejscowość, wiek, funkcję i oczekiwania. Zaraz po wejściu dostaję dwa zaproszenia na priv, znaczy się, na prywatną rozmowę. Po wymianie zwyczajowych formułek wstępnych dotyczących wieku, wymiarów i lokalizacji okazuje się oczywiście, że to dwaj frustraci w odległości odpowiednio 287 i 348 kilometrów, chcą pogadać o seksie. W kanale ogólnym strumień wielokolorowych informacji o rozmiarach, oczekiwaniach, rolach, miejscach spotkań, czasem fetyszach i wynagrodzeniu, dodatkowo okraszonych mrugającymi obrazkami.
Próbuję do niektórych zagadać, ale wtedy z konkretami już słabo. Albo za daleko, albo za stary, za młody, za późno, nie dzisiaj… Odpadłem przy stwierdzeniu:
„mogę się spotkać dzisiaj, ale tylko w plenerze i chciałbym, żebyś po wszystkim odlał mi się do ryja”
. Z jednym trzydziestolatkiem co prawda dochodzimy do wymiany numerów telefonów, lecz zaraz okazuje się, że mam go już w swoim wykazie – jakiś miesiąc temu wystawił mnie do wiatru w J. Nawet zszedł na dół klatki schodowej w bloku, bo mieliśmy się spotkać u niego w mieszkaniu, przy windzie jednak rozbrajająco stwierdził:
- Wiesz co stary, chyba nic z tego nie będzie.
- No to baw się dobrze – rzuciłem tylko krótko, odwracając się na pięcie i wychodząc do samochodu. Miał szczęście, że akurat wchodziła jakaś jego sąsiadka z pieskiem, inaczej usłyszałby coś mniej przyjemnego. Jak się ma takie wymagania co do wyglądu, to trzeba postawić warunek wstępnej wymiany fotek, a nie umawiać się w ciemno. Przypominam mu to zdarzenie, a ten oczywiście obraża się, zadziera kieckę i wylogowuje się natychmiast. Zaraz wróci pod innym nickiem.
Z nudów przeglądam kamerki. Nic ciekawego. Skanuję powtarzające się anonse na ogólnym czacie. W sumie także nic ciekawego. Spoglądam na zegarek – piętnaście minut po północy. Poziom desperacji rośnie, mój też. Ale zaraz, zaraz. Moją uwagę przyciąga powtarzający się co chwilę wpis:
BI21TG:
Kto mi wyliże jajka, rowek, obciągnie? PRIV!
BI21TG:
Czekam teraz, chce się spotkać jeszcze dzisiaj, jest ktoś konkretny?
Nie zastanawiam się długo i posyłam prywatną wiadomość:
R-W40AP_teraz:
W sumie mógłbym być u ciebie za jakieś 30-40 minut.
BI21TG:
A skąd jesteś?
R-W40AP_teraz:
Mieszkam w połowie drogi między R. a G. przy ekspresówce, jak wskoczę w auto, to za pół godziny dojadę.
BI21TG:
A na co miałbyś ochotę?
R-W40AP_teraz:
Pisałeś coś o lizaniu jajek i rowka
BI21TG:
Opisz się
R-W40AP_teraz:
Po 40-ce, 177/82/20, brzuszek
R-W40AP_teraz:
A ty?
BI21TG:
21/180/70/16
R-W40AP_teraz:
Spoko, mi pasuje. Masz jakiś lokal albo miejsce na spotkanie?
BI21TG:
Pracuję w hotelu w recepcji na nocną zmianę, możemy pójść do któregoś z wolnych pokoi
BI21TG:
Jaja sobie robisz ze mnie
R-W40AP_teraz:
Nie, powaga, naprawdę pracuję w hotelu
R-W40AP_teraz:
OK, niech będzie. To jak, mam przyjechać? Mogę być gdzieś po pierwszej, góra wpół do drugiej
BI21TG:
A na co mogę liczyć?
R-W40AP_teraz:
Wszystko, na co będziesz miał ochotę
BI21TG:
Ooooooooo!
R-W40AP_teraz:
Więc jak, mam się zbierać?
BI21TG:
Tak
R-W40AP_teraz:
Dawaj adres i jakiś telefon
BI21TG:
Masz nawigację? Ul. Piastów 140, obok jest parking, stań tam i puść sygnał, wyjdę po ciebie
BI21TG:
508 … …
Sprawdzam w Googlu, rzeczywiście pod tym adresem jest hotel. Rozumiem, że chłopak jest równie napalony, jak ja, ale coś nie chce mi się w to wierzyć.
R-W40AP_teraz:
Mam GPS, trafię. Puszczę ci kontrolnego smsa, jak odpiszesz, to wsiadam w auto i jadę.
Wystukuję na klawiaturze
„Gotowy do drogi”
, wpisuję numer i naciskam przycisk „Wyślij”. Potwierdzenie odbioru, a po chwili wiadomość:
„Ok, czekam!”
.
Na czacie piszę:
R-W40AP_teraz:
No to rzeczywiście się zbieram, będę za jakieś 45 minut. Ale nie wystaw mnie, raczej nie chce mi się na darmo jechać po nocy
BI21TG:
No co ty, będę na pewno, przyjeżdżaj czekam
Rozłączam się, w pośpiechu zakładam ubranie i zbiegam do samochodu. Fuck! Minus piętnaście stopni i parę centymetrów zamarzniętego śniegu, stracę jeszcze pięć minut na odkopanie auta. Tak naprawdę mam do przejechania ponad sześćdziesiąt kilometrów, trudno mi się będzie zmieścić w czasie nawet po pustej drodze w środku nocy. Dobrze, że wziąłem pod kurtkę sweter i wyższe, zimowe buty, przynajmniej nie zmarznę.
Po chwili machania łopatką i drapania skrobaczką wskakuję do środka, odpalam samochód i wyjeżdżam na drogę. Kilka przecznic i jestem na trasie szybkiego ruchu. W międzyczasie wpisałem adres do nawigacji i ustaliłem trasę. Teraz już sto dwadzieścia – sto trzydzieści na godzinę, nie chcę ryzykować więcej na śliskiej drodze. Sześćdziesiąt kilometrów nie powinno zając mi więcej, niż pół godziny, lecz potem zostanie mi jeszcze kilka kilometrów do pokonania bocznymi drogami. Nie popatrzyłem dokładnie na mapie, czy to jakieś centrum, czy bardziej przedmieścia.
Oczywiście, jak doszło do zjazdu z ekspresówki, nawigacja zwariowała i stwierdziła, że nie widzi satelitów. Wypadłem na jakąś drogę na przedmieściach, ciemno, głucho, tylko w oddali widać jakąś stację benzynową. Mijam ją, zaraz potem jakiś przejazd kolejowy i fabryczne zabudowania. Nagle nawigacja odzyskała sprawność i poinformowała mnie aksamitnym, męskim głosem, że do celu pozostało mi sześć kilometrów. Teraz już cierpliwie podążam za jej wskazaniami, przebijając się podmiejskimi ulicami pomiędzy większymi, starymi domkami i dwu-, trzypiętrowymi kamienicami w nie najlepszym stanie. Trzysta metrów do celu. Po chwili dojeżdżam do biegnącej w poprzek głównej drogi, dostrzegam jakąś większą willę z podświetlonym szyldem „Hotelik”, ale mimo z jakiegoś powodu skręcam w drugą stronę. Rzut okiem na mapę i już widzę swój błąd – to musi być tutaj.
Zawracam na czyimś podjeździe, w tym momencie przychodzi SMS:
„Jesteś?”
. Przejeżdżam obok hoteliku, za nim jest jakaś dobudówka z oświetloną restauracją i parking z kilkoma samochodami. Staję między nimi, wybieram numer w telefonie i czekam na połączenie. Mimo wszystko jestem trochę zaskoczony, kiedy odbiera po drugim dzwonku.
- Jestem na parkingu, wyjdziesz? – pytam.
- Tak, już idę – rzuca krótko i rozłącza się.
Wysiadam z samochodu, jest tak zimno, że natychmiast zarzucam na głowę kaptur z kurtki, na wszelki wypadek wyciszam dzwonek w telefonie i chowam go razem z ręką w kieszeni. Podchodzę kilka kroków w stronę budynku i tu kolejne zaskoczenie. Zza rogu wybiega wysoki, szczupły chłopak w jeansach i szarej, dresowej bluzie. Widzę go wyraźnie w świetle latarni, pomimo drobnej budowy ma niezwykle męską sylwetkę – szerokie ramiona, lekko przygarbiony, tors proporcjonalnie zwężający się w dół do drobnych pośladków, opiętych ciasno spodniami. Witamy się krótkim
„Cześć – cześć”
bez podawania rąk, jest na to za zimno i ruszamy w stronę wejścia do hoteliku.
Zaskoczenie numer trzy. Nie wiem dokładnie, na czym to polega, ale chłopak w jakiś taki szarmancki, ujmujący sposób otwiera przede mną drzwi i przepuszcza mnie przodem. Niby drobiazg, tak rzadki w dzisiejszych czasach, że robi na mnie piorunujące wrażenie. Chłopak prowadzi mnie przez wąskie przejście obok sali restauracyjnej, mały przedpokój z ladą, zapewne pełniący rolę recepcji, w kierunku schodów i lekko odwracając głowę, mówi ściszonym głosem:
- Przygotowałem dla nas pokoik na górze, na drugim piętrze. Uważaj na schodach, trochę skrzypią.
Tym razem idzie przodem i prowadzi mnie za sobą. Niestety, skąpe oświetlenie nie pozwala mi skorzystać z okazji i lepiej mu się przyjrzeć. Wchodząc na stopnie, widzę tylko jego kształtną pupę przed swoją twarzą i szeptem pytam, jak idiota:
- Macie jakichś gości?
- Tak, jest kilka osób, ale tylko na parterze i wszyscy już dawno śpią – odpowiada.
Spodziewałem się jakiegoś hotelu, a to duży, jednorodzinny dom, przerobiony na pokoje gościnne. Schody rzeczywiście skrzypią pod naszymi stopami i zdaję sobie sprawę, że jeśli ktoś nie będzie spał lub go obudzimy, o co nie będzie trudno, doskonale usłyszy, co się będzie działo między nami w pokoiku na górze. Docieramy na drugie piętro, a raczej pięterko i chłopak ostro skręca do pierwszego pokoju po lewej stronie podestu. Wchodzę za nim, kątem oka dostrzegam, jak zamyka drzwi i przekręca klucz w zamku. Omiatam okiem pokój – poddasze, okno w dachu, dwa łóżka, mały stolik z telewizorem, komoda, na niej lampka ze staromodnym kloszem. Zaskoczenie numer cztery – celowo przykryta małym ręcznikiem do rąk, żeby nie było zbyt jasno.
„Chłopak naprawdę się przygotował”
- myślę, dostrzegając złożoną pościel przeniesioną z jednego łóżka na drugie i znowu głupio pytam:
- Często zapraszasz tutaj gości?
- Nie, jesteś pierwszy, pracuję tu dopiero od tygodnia – odpowiedź wbija mnie w podłogę zaskoczeniem numer pięć.
- Pracujesz tu od tygodnia i już pozwalasz sobie na coś takiego? – ze zdumienia nie potrafię powstrzymać się od brnięcia dalej w zbędną konwersację.
- Tak, ale same nocki, więc już wiem, co i jak, i na co mogę sobie pozwolić – zamyka temat zupełnie nie zrażony, a ja zwracam uwagę na absurdalny w tej sytuacji fakt, że mówi całkiem okrągłymi i w miarę pełnymi zdaniami.
Chłopak przysiada na obranym z pościeli, przykrytym tylko kocem łóżku, spogląda na mnie z dołu i pyta:
- To jak, działamy?
- Tak – z gardła zamiast szeptu wychodzi mi jakiś skrzek. Przełykam ślinę i bardziej kontrolowanym już głosem dodaję – Rozbierz się.
Chłopak jest na swój sposób ujmujący, ale coś w atmosferze tej schadzki mówi mi, że nie zaczniemy od romantycznych pocałunków i powolnego odkrywania się nawzajem. Sam nadal stoję obok drugiego łóżka i prostu zdejmuję kurtkę, buty, spodnie, kładąc wszystko na podłogę. W tym samym czasie spoglądam, jak chłopak na siedząco rozwiązuje swoje adidasy, zdejmuje je i jednym, szybkim ruchem zsuwa z siebie spodnie razem z granatowymi slipami. Odkłada je na krzesło obok łóżka, za nimi ląduje tam jego dresowa bluza. Sięga do cienkiego swetra, który ma pod spodem, waha się przez chwilę i rzuca cicho w moją stronę:
- Chyba w tym zostanę, jest trochę chłodno tutaj.
- Ja też zostanę w bluzie, jeśli nie masz nic przeciwko temu – odpowiadam, zdejmując bokserki i odwracając się w jego stronę. Widzę, jak jego wzrok wędruje w stronę moich dwudziestu centymetrów, już uniesionych, a na twarzy maluje się lekki uśmieszek. Nie mogę jednak przyjrzeć mu się dokładnie, bo chłopak odchyla się do tyłu i zostawiając stopy okryte skarpetkami na podłodze, kładzie się w poprzek łóżka z założonymi do tyłu rękami. Światło z przykrytej ręcznikiem lampy pada tak, że dobrze oświetla jego małego, wygiętego pod kątem prostym i sztywniejącego już lekko fiucika, lecz twarz chowa się w cieniu.
Klękam między jego nogami, zbliżam twarz do zwisających przede mną jajek, łapię go pod kolana, unoszę do góry nogi i doświadczam zaskoczenia numer sześć. Jajka i pachwiny są dokładnie ogolone, podobnie jak rysujący się pod nimi ciemniejszy zarys otworu, jeszcze lekko schowany między rozchylającymi się w tej pozycji pośladkami. Wysuwam język, lekko dotykam jego worka, naciskam mocniej, czuję delikatny zapach smak mydła sprzed kilku godzin i lekki smak potu, lecz wyjątkowo przyjemny. Przesuwam się wyżej, nie odrywając języka od jego ciała i delikatnie ujmuję wargami wychylającą się spod napletka główkę nadal wygiętego, choć już wyraźnie wyprężonego penisa. Chłopak wzdycha, po czym czuję, jak wyjmuje jedną rękę spod swojej głowy, kładzie na mojej i dociska do siebie. W tej chwili niewyraźnie słyszę jego szept:
- Będziesz musiał mnie trochę poprowadzić, bo ja… - głos urywa się następnym westchnieniem.
Ja pieprzę, następne zaskoczenie, czyżby to miał być jego pierwszy raz? Tym razem jednak powstrzymuję swoją ciekawość i nie pytam go o to, lecz kontynuuję wciąganie go głębiej w moje usta. Jego kształt i niewielki rozmiar sprawiają, że mogę pochłonąć go do końca bez zadławienia, więc korzystam z okazji i zaczynam ssać coraz mocniej. Ręka chłopaka nadal spoczywa na mojej głowie, czuję jak naciska na mnie regularnie, więc przyspieszam. Jednak nie o to chodziło. Chłopak zadziera nogi bardziej do góry, a ręka spycha mnie z kutasa i przesuwa niżej, w stronę jego otoczonego ciemniejszą skórą otworu.
Nadal klęcząc między jego nogami, unoszę się lekko na piętach, dociskam uniesione nogi do jego klatki zginając go w pół i nurkuję. Najpierw długimi, posuwistymi ruchami języka dokładnie wylizuję cały rowek, smakując i wdychając nieco mocniejszy tutaj, ale nadal przyjemny zapach potu. Jego szpara jest teraz cała wilgotna od mojej śliny, odchylam się lekko i w półmroku spowodowanym moim cieniem widzę, jak jego dziurka regularnie pulsuje. Zaciskam usta i delikatnie na nią dmucham, a ona nie zaciska się, lecz jakby od tego chłodniejszego powiewu lekko się otwiera. Natychmiast rozchylam wargi, obejmuję nimi wzniesiony wokół rowek, przysysam się, a mój język ląduje w samym środku. Wwiercając się do wnętrza czuję na nim jeszcze bardziej intensywny, ale przyjemny smak. Chłopak jest czysty, w jego aromacie jest jednak coś, co powoduje, że zaczyna mi się lekko kręcić w głowie.
Spędzam chwilę między jego rozwartymi pośladkami, wbijając się coraz głębiej i wylizując go dokładnie, tym razem od środka. Moja ślina miesza się z jego gęstym śluzem, coraz bardziej obfitym, im bardziej on otwiera się przede mną. Teraz regularnie już pieprzę go usztywnionym jęzorem, co chwilę przechylając głowę raz w jedną, raz w drugą stronę, by sięgnąć jak najgłębiej po bokach i zebrać jego smak z całego obwodu dziurki, w której zanurzony jest mój język. Czuję jednak, jak chłopak zaczyna się wiercić i lekko opuszcza nogi, chyba jest mu niewygodnie w tej pozycji. Odchylam się na chwilę, luzuję nacisk na jego uda, a ten, jakby korzystając z okazji, prostuje nogi i układa się wygodniej wzdłuż łóżka.
- Sześć na dziewięć?– rzuca krótko, a jego twarz rozjaśnia szeroki uśmiech, kiedy widzi, jak podnoszę się z kolan, przenoszę wyżej i kierują moją sztywną pałkę w stronę jego ust.
Nie zdążam ułożyć się obok niego, bo kiedy klękam tym razem na wysokości jego twarzy, półleżąc podparty na jednej ręce przyciąga mnie za pośladki do siebie i pochłania do połowy. Drugim połykiem nabija się do końca i czuję, jak jego gardło zaciska się na mojej wydatnej główce. Teraz mam jednoznaczne wrażenie, że nie robi tego pierwszy raz. Delikatnie chwyta mnie za jądra, ujmuje je w dłoni i zaczyna pompować wilgotnymi ustami, jednostajnie przesuwając się na moim kutasie tam i z powrotem.
Dzięki zmianie pozycji mam okazję dobrze przyjrzeć się jego twarzy, która znalazła się w kręgu oświetlonym przez lampkę. Jest naprawdę ładny, pomimo dwóch pryszczy znaczących się na dole policzka i zakątku podbródka. A może właśnie dzięki nim podkreślona jest gładkość jego skóry, zdecydowane rysy, ładne brwi, długie rzęsy przykrywające w pół przymknięte oczy. Krótkie, brązowe włosy, nieco tylko dłuższa grzywka, podniesiona do góry nad czołem bez żelu, tak sama z siebie. Przez chwilę spoglądam na niego, patrzę, jak zapamiętale i bez najmniejszego krztuszenia ssie mojego sporego chuja, pochłaniając go za każdym razem do końca. Próbuję nawet lekko poruszać biodrami, ale czuję, że to mu już nie pasuje, bo cofa lekko głowę i nie zaciąga mnie aż tak głęboko do środka.
Na moment zdejmuję go z mojego kutasa i układam się wzdłuż jego ciała w zaproponowanej pozycji. Jego wygięty członek śmiesznie sterczy – dolna część, u nasady nad podniesionymi jajkami stoi sztywno do góry, druga w połowie zagina się prawie pod kątem prostym tak, że celuje prosto w moją twarz. Zaokrąglona główka wielkości małej śliwki jakby spoglądała na mnie swoim wilgotnym, lekko rozwartym oczkiem. Delikatnie dotykam jej końcem języka, pieszczę dookoła, a po chwili znowu obejmuję ją wargami i zasysam głębiej. Już w środku mój język omiata ją z każdej strony, przyciska do podniebienia, trze i masuje razem z rytmicznymi ruchami mojej głowy. Pomimo tego czuję, że chłopak trochę mięknie, to nie jest jego ulubiona zabawa.
Domyślam się, czego mu potrzeba. Przewracam się na plecy, pociągam za sobą i ustawiam za pośladki tak, by jego pupa znalazła się nade mną. Rozchylam je i celuję językiem prosto w ciemniejący przede mną otwór. Wwiercam się do środka i próbuję przytrzymać jego biodra tak, by prawie usiadł mi na twarzy. Przez chwilę mi się to udaje, ale chłopak ma inne plany. Schyla się do przodu, chwyta mnie u nasady kutasa i połyka go zdecydowanie do samego końca. Opierając się na tej ręce, pompuje mnie energicznie, drugą sięgając do tyłu i przyciągając moją głowę do swojego tyłka. Muszę się niewygodnie wygiąć do przodu, ale trudno, jego smak jest tego warty. Przytrzymując się bardziej jego pośladków, niż je rozchylając, wracam do zaczętego lizanka.
Teraz mój język nieco łatwiej wnika w jego otwór. Pcham tak głęboko, jak się da, wiercę się w środku, wpijając się równocześnie ustami w otaczający go, lekko wypukły okrężny mięsień. Co chwilę na moment wychodzę i dokładnie badam go usztywnionym końcem języka, by zaraz potem znowu zanurkować. Po paru minutach takiego masażu jego dziurka otwiera się bardziej, odchylam się na chwilę, przyglądam się z bliska i delikatnie masuję wskazującym palcem. Chłopak dalej intensywnie pompuje moją pałkę, albo nie zwraca uwagi, albo mu to nie przeszkadza, kiedy naciskam opuszkiem nieco mocniej. Skoro nie protestuje, zwilżam palec w ustach i wciskam go powoli do środka, na razie do pierwszego zgięcia. Poruszam się trochę na boki, nieco go rozluźniając, wyjmuję palec na sam brzeg otworu i zastępuję go językiem. Nanoszę nim większą kroplę śliny, nawilżam, cofam język, na jego miejsce wraca palec.
Wchodzi trochę głębiej. Znowu poruszam się trochę na boki, ponownie nawilżam językiem i tak na zmianę parę razy. Teraz mogę się już swobodnie poruszać w środku, próbuję złapać ten sam rytm, w którym chłopak obciąga mi kutasa. Muszę przyznać, że robi to dobrze i przykłada się, to na pewno nie jego pierwszy raz. Albo naturalny talent i zaangażowanie. Jego usta się ciepłe i wilgotne, czuję ich aksamitny dotyk na całej długości. Ciągną zdecydowanie, do końca, ale cały czas delikatnie. Ja tymczasem przymierzam się do włożenia drugiego palca. Razem, wskazujący i środkowy, wchodzą do połowy bez oporu, potem chłopak się zaciska. Odrobinę się cofam, nie wychodzę całkiem, podaję językiem kolejną porcję śliny i naciskam znowu. Powoli, rytmicznie, w takt jego ssania wciskam się do środka, aż wchodzą po same kłykcie. Oprócz napierania i cofania mogę teraz zacząć działania okrężne, przy każdym ruchu skręcając dłoń o ćwierć obrotu. Po chwili takiego masażu wyjmuję palce całkowicie i widzę, jak jego dziura pozostaje otwarta, nie zamyka się za nimi.
Chłopak zaskakuje mnie ponownie. Odwraca się na mnie, dosiada z obu stron moje biodra i nachyla się nad moją twarzą z półprzymkniętymi oczami, jakby do pocałunku. Moje ręce, które jakby automatycznie wylądowały z powrotem na jego biodrach, przesuwają się w górę po bokach, zahaczają o żebra i mimowolnie podnosząc do góry cienki sweterek, przysuwają jego ciało bliżej. Czuję, jak chłopak drży, pod palcami wyczuwam gęsią skórkę na jego skórze, a na ustach wilgotny oddech. Zaraz potem zastępuje go mokry pocałunek, głęboki, intensywny. Początkowo jego ślina rozcieńcza nieco aromat jego dziurki, za chwilę jednak dociera do mnie jej własny, świeży i delikatny smak.
Chłopak wzdycha i wygina się nade mną jak kot, jego pośladki ocierają się o moją sterczącą pałkę i zaczynają je masować. Moje dłonie obejmują teraz jego szczupłą, ale nie chudą klatkę, podniesiony sweter odsłania małe, sterczące sutki, które dostrzegam w krótkich przerwach w pocałunkach. Drażnię je kciukami i widzę, jak przez jego ciało przebiega dreszcz. Przez chwilę mam nadzieję, że chłopak, który tak niespodziewanie przejął inicjatywę, odważy się i sam nadzieje na mojego kutasa, ale nic z tego. Ja zaś, choć jego pocałunki są naprawdę miłe, nie mogę zapomnieć widoku jego otwartej dziurki.
Wysuwam się jakoś spod niego, zostawiając go w pozycji na czworakach i zajmuję miejsce za nim. Widzę, że jego dziurka się zamknęła, więc znowu przypadam twarzą i rękami do jego pośladków, nawilżam go mocno i ponownie rozszerzam językiem. Po chwili unoszę się i zastępuję go od razu dwoma palcami. Chłopak zjechał teraz na łokcie, jego twarz wtuliła się w koc, a dupa wypięła jeszcze mocnie. Krótki masaż, ciche splunięcie i dokładam trzeci palec. Jest rozluźniony, więc od razu też obracam rytmicznie rękę, tym razem na jedno wejście udaje mi się zrobić pełne pół obrotu dłonią, po czym wracam w drugą stronę przy wysuwaniu się. Masaż przynosi efekty. Chłopak jęczy, wypięty, kiedy moje palce wychodzą z niego do końca, pozostaje otwarty. Widzę jego pulsujące, wilgotne, różowe wnętrze, wracam do jego smaku na języku i nie mogę się powstrzymać.
Rozchylam teraz palcami nie pośladki, a sam otworek i zaczynam dosłownie chłeptać jego zawartość, sięgając głęboko jęzorem. Najpierw podaję do środka porcję śliny, rozprowadzam ją po bokach, a potem zawijam koniuszek i zbieram do ust jego odurzający aromat. Wchodzę tak coraz głębiej, najdalej, jak potrafię, dochodząc do krańca możliwości mojego języka. Co chwilę na moment podnoszę głowę i spoglądam w to otwarte, zachęcające wnętrze, by zaraz wrócić tam z powrotem i zanurzyć się znowu. Wiedziony impulsem, unoszę się wyżej nad wypiętym chłopakiem i pytam szeptem:
- Jesteś pasywny?
Szczerze mówiąc, nie wiem, co odpowiedział. Wymruczał w koc coś niezrozumiałego, czego nie dosłyszałem i zakręcił pupą. Nieważne. Nabrałem w prawą dłoń sporą porcję śliny, rozprowadziłem ją na kutasie, przyłożyłem się i pchnąłem do przodu. Jak po maśle wszedłem do połowy. A potem nic, żebym nie wiem, jak próbował, naciskając raz delikatnie, raz mocniej, nie mogę posunąć się dalej. Utknąłem w połowie w jego dupie i nie potrafię wejść głębiej. Chłopak teraz podnosi się na łokciach, odwraca twarz w moją stronę i nieco już wyraźniej wydusza z siebie:
- Coś ty, nie wejdzie, nie ma mowy.
Nie zrażam się tym, nie odpowiadam, tylko naciskam dalej. Próbuję się delikatnie poruszać tam i z powrotem, leciutko tylko popychając, ale nic z tego. Wychodzę z niego na chwilę, może to pomoże, próbuję zanurkować znowu, lecz w tym momencie chłopak wyślizguje się spode mnie, zeskakuje z łóżka i sięga do leżących na krześle spodni.
- Kurczę, telefon, musimy kończyć – jakby wysyczał przez zęby.
Odkłada telefon do kieszeni spodni, kiedy ja klęczę na łóżku jak kretyn z kutasem w ręku. Sam nie wiem, kiedy, z moich ust wydobywa się błagalny tekst:
- Możemy chociaż dokończyć z ręki, albo szybko ci obciągnę?
Mówiąc to, kładę się na plecach i sięgam do jego miękkiego teraz, chyba wystraszonego fiucika. Przyciągam go swojej twarzy i próbuję polizać.
- Ty dokończ, ja raczej nie dam rady – odpowiada chłopak.
Nie czekam na więcej, mamlam główkę jego członka w ustach i kilkoma szybkimi ruchami ręki doprowadzam się do finału. Jak na złość okolicznościom, jest tego dużo, sperma rozlewa się na brzuch i zaraz zacznie spływać na boki.
- Czekaj, przyniosę ci jakiś ręcznik – chłopak odwraca się w stronę łazienki.
- Nie trzeba, mam chusteczki – odmrukuję i zrywam się z łóżka.
Szybko sięgam do swoich spodni i wyjmuję paczkę higienicznych z kieszeni, zawsze jestem przygotowany. Wycieram się najszybciej, jak potrafię, ale przy wstawaniu z łóżka spora porcja i tak spadła ze mnie na podłogę. Na szczęście na deski, a nie na skromny dywanik. Odkładam mokre chusteczki na stolik z telewizorem, sięgam po następną i zbieram pozostałości spod moich stóp. Obaj ubieramy się szybko, zakładam na końcu kurtkę, pakuję do kieszeni wilgotne odpady, odwracam się do chłopaka i daję znać, że jestem gotowy.
- Odprowadzę cię na dół – mówi, teraz już speszony, nie spogląda mi w oczy.
Otwiera drzwi, wychodzimy na prostokątny korytarzyk i po cichu ruszam za nim schodami w dół. Na parterze znowu przepuszcza mnie przed sobą, otwiera drzwi na zewnątrz i cicho szepce:
- No to cześć…
- Cześć, trzymaj się, na razie – rzucam przez zęby, podaję mu rękę i wychodzę.
Zimno jak cholera, do samochodu prawie podbiegam truchtem i nie zdążywszy nawet dobrze usiąść, wkładam kluczyki do stacyjki. Zapalam silnik, mimo panującego mrozu auto nie zdążyło widocznie wystygnąć, bo moją twarz zaraz owiewa ciepły strumień. Wyciągam telefon, ustawiam nawigację na powrót i odjeżdżam. Mijając hotelik spoglądam tylko na szklane drzwi wejściowe, licząc że chłopiec będzie tam stał i zobaczę go po raz ostatni. Tym razem mnie na zaskoczył, nie było go.
***
Późne popołudnie lub wczesny wieczór następnego dnia, który cały spędziłem w zamyśleniu, wracając do wspomnień o chwilach spędzonych wczoraj z chłopcem. W końcu nie wytrzymałem, sięgnąłem po telefon i wystukałem smsa:
„Pracujesz dzisiaj?”
.
Po dłuższej chwili odpowiedź:
„A kto pyta?”
„Wczorajszy nocny dyżur na recepcji”
– odpisuję.
Jeszcze dłuższa chwila oczekiwania.
„Nie, następną nockę mam dopiero we wtorek, dzisiaj jestem wolny”
. Serce mi przyspiesza i czuję w żyłach zastrzyk adrenaliny. Nagle pełen radosnego napięcia, nerwowo wpisuję propozycję:
„To może dasz się zaprosić dzisiaj na wieczór do mnie albo do sauny w K., żeby było bliżej. Oczywiście przyjadę po ciebie i potem cię odwiozę z powrotem”
.
Cisza. Nie odpisał już więcej. Po pół godzinie poddałem się z wyczekiwaniem i otworzyłem piwo. Do dziś przeraża mnie jednak myśl, że gdyby jakimś cudem się odezwał, może nawet teraz po przeczytaniu tego opowiadania, poleciałbym za nim jak pies za suką…
***
c.d.n.
romek
Wysłany: Sob 10:08, 12 Sty 2013
Temat postu:
bardzo fajnie sie to czyta, sam bywam w darkroomach i z ciekawoscia czytam przygody Twojego bohatera
czekam na ciag dalszy
swinoujscie28
Wysłany: Śro 21:40, 09 Sty 2013
Temat postu:
2 znakomite opowiadania, serdecznie gratuluje
grafoy
Wysłany: Śro 20:42, 09 Sty 2013
Temat postu:
super
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin