Gość |
Wysłany: Czw 12:48, 03 Maj 2007 Temat postu: Kumpel z klasy |
|
Sytuacja zdarzyła się rok temu w wakacje. Moi przyjaciele zrobili imprezę na działce, byli sami znajomi jak to na dobrych imprezach dobra nuta i alko. A że było trochę ludzi, to w połowie imprezy zabrakło wódki, a jak zabrakło wódki, to znaczy, że dobra impreza, goście się bawią na całego. I w ostatniej chwili przypominało mi się,że na tej samej ulicy mieszka mój kumpel z klasy, który strasznie, ale to strasznie mi się podobał i podoba. No to ja bohater, aby uratować imprezę, zadzwoniłem do niego i zapytałem się go, czy nie mógł, by skołować mi dwóch litrów wódki.
A on na to, że też jest na imprezie i że mają wódki tyle, że może mi odsprzedać! No to każdy już był happy, że będzie, przy czym się dobrze pobawić. Ale był jeden problem, że on jest na imprezie na samym końcu ulicy, a to była dość długa ulica. Bez chwili zastanowienia wyruszyłem w drogę piwko w rękę papierosek i się idzie! Podał mi nr domu, gdy dochodziłem, już było słychać bawiących się ludzi. Zadzwoniłem po niego, żeby po mnie wyszedł i mnie w to towarzycho wprowadził. Było tam około trzydzieści osób, z czego trzy czwarte już ostro nastukanych! Pobawiłem się trochę z nimi, wyrajałem szluga i powiedziałem, żeby dał mi ta wódkę i ja się zwijam na swoją imprezę, bo tamci umrą z pragnienia, poszedł o altanki, wyjął z kartonu dwie półlitrowe butelki, zapłaciłem mu i się pożegnałem. Gdy wychodziłem z bramy, podbiegł do mnie i powiedział, że mnie odprowadzi, ale pójdziemy szybsza drogą przez mały lasek. No czemu nie zawsze z kimś raźniej, a jeszcze z nim bajka.
Po drodze gadaliśmy sobie o wszystkim i o niczym i weszliśmy w lasek. Nagle zadzwonił mi telefon, kumpel z imprezy pytał się, za ile wrócę z gwoździem programu, czyli z wódka powiedziałem, że za jakieś trzydzieści minut, jak skończyłem rozmawiać, postanowiłem zapalić papierosa, gdy sięgałem po paczkę z fajkami, poczułem na moim pośladku czyjąś dłoń, odwróciłem się i zobaczyłem uśmiech Marcina na twarzy, nie wiedziałem co się dzieje, podszedł do mnie i zaczęliśmy się lizać, macaliśmy się nawzajem po całym ciele, było mi zajebiście przyjemnie, błogo czułem się jak w siódmym niebie! Zapytałem się go czy chce to zrobić tu, teraz i ze mną, bez chwili zastanowienia zaczął mnie rozbierać, a ja nie pozostawałem mu dłużny, gdy już byliśmy cali nadzy, uklęknąłem przed nim i zacząłem powoli lizać jego penisa, ssałem go i ssałem i mógłbym go ssać całą wieczność, następnie zająłem się jego ogolonymi jajami. Najpierw jedno lizałem, ssałem, a później drugie.
Po chwili Marcin kazał mi wstać, bo teraz jego kolej, na początku ssał mi sutki, schodził coraz niżej, następnie językiem poświdrował mi w pępku, aż w końcu doszedł do dziewiętnastu centymetrów mojej pały. Najpierw koniuszkami palców zmarszczył skórkę i zaczął lizać żołędzia, lizał go jak szalony, po paru min wziął całego do ust, robił to bosko, fantastycznie, niesamowicie aż w końcu wytrysnąłem potężną dawka spermy prosto w jego gardło. Następnie szepnąłem mu do ucha.
- Przeleć mnie.
Bez słów wykonał mój rozkaz. Na początku bolało, bo to w końcu mój pierwszy raz, ale już po chwili sprawiało mi wielką przyjemność, po paru min ruchania mnie poczułem w środku ciepłą spermę mojego kochanego Marcinka . Wyszedł ze mnie i poprosił mnie, abym to ja go rozprawiczył -Ależ z miła chęcią - powiedziałem i przystąpiłem do dzieła.
Jednym silnym pchnięciem wszedłem w niego, Marcin cicho stęknął z bólu, ale już po chwili z rozkoszy, po piętnastu minutach strzeliłem sporą dawką nasienia w niego. Obaj byliśmy zmęczeni! Jeszcze przez piętnaście minut staliśmy i całowaliśmy się, odprowadził mnie kawałek i resztę drogi doszedłem sam!
Miło wspominam tę noc, teraz z Marcinem jesteśmy razem i po szkole umawiamy się u mnie w domu i ... (wiecie sami).
POZDRO   |
|