Gość |
Wysłany: Śro 17:29, 27 Cze 2007 Temat postu: Po prostu ty... |
|
Słońce znikało powoli za horyzontem, malując cały świat kolorami pomarańczy i fioletu. Kolejny upalny dzień lata chylił się ku końcowi. Delikatny wiatr wiejący z zachodu zdawał się tańczyć wśród nieskończonych pasm łąk i pół, przynosząc ze sobą zapach ziół i kwiatów. Pamiętam, jak idąc, wąską dróżką w kierunku lasu powiedziałeś, że ten wieczór będzie czymś naprawdę wyjątkowym... Że od dziś coś się zmieni w moim życiu. W odpowiedzi uśmiechnąłem się tylko; Nie miałem wówczas pojęcia, o czym myślałeś, więc postanowiłem cierpliwie poczekać na rozwój wypadków.
- Bardzo lubię piesze wycieczki do lasu - oznajmiłeś w pewnym momencie, przerywając krępującą ciszę. - Ale to typowe dla takich jak ja. Wychowałem się w tych okolicach i kocham je, tak jak ty kochasz swoje miasto.
- Mnie też się tutaj podoba - odrzekłem niezręcznie, wpatrzony w zielony krajobraz. - Fakt, że jestem z miasta, nie oznacza, że nie znoszę takich klimatów - odpowiedziałem z nutą uśmiechu w głosie.
- Masz ochotę na krótki odpoczynek? Usiądźmy tutaj, pod tym drzewem - powiedziałeś po chwili z entuzjazmem, wskazując na wielki modrzew nieopodal.
Zgodziłem się natychmiast. Upał dawał się we znaki, więc chwila relaksu była jak najbardziej wskazana.
Czas mijał bardzo szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim: o naszym życiu, planach na przyszłość, filmach, szkole i dziewczynach. W twoim towarzystwie czułem się naprawdę wspaniale. Nikt inny nie dał mi nigdy poczucia, że moje poglądy mogą być coś warte, nikt nie pozwolił mi się w pełni otworzyć, tak jak zrobiłeś to ty.
Kiedy rozmawialiśmy, zdarzało mi się zerknąć na twój nagi tors, który lśnił żywo w promieniach zachodzącego słońca. Uwielbiałem patrzeć na niego każdego razu, kiedy przychodziła ku temu okazja.
- Chciałbyś mnie dotknąć? - zapytałeś w pewnej chwili ni stąd, ni zowąd.
- Słucham?
- Słyszałeś. Chciałbyś mnie dotknąć?
- Przepraszam. Myślałem, że nie przeszkadza ci to, że czasami... - powiedziałem wpatrzony prosto w twoje oczy, podczas gdy ty przysunąłeś swoją twarz w kierunku mojej i pocałowałeś mnie delikatnie.
Poczułem wtedy, jak moje ciało drży delikatnie pod wpływem narastających emocji. Nie minęło kilka sekund, kiedy poczułem twoją rękę na moim udzie.
- Chcesz tego? - zapytałeś, patrząc na mnie, całkowicie zaskoczonego sytuacją.
Skinąłem głową. Ty chwyciłeś moją dłoń i położyłeś ją na swoim torsie. Po raz pierwszy dotykałem innego mężczyzny. Uświadomiłem sobie, że kocham cię tak jak nikogo innego w świecie.
Kochaliśmy się bardzo namiętnie. Swoimi pocałunkami, dotykiem i spojrzeniem zabrałeś mnie do nieba, niczym anioł. Pamiętam, że kiedy ubraliśmy się z powrotem, niebo było już czarne, usłane siecią srebrnych gwiazd. Obserwując księżyc, przyrzekliśmy sobie miłość.
- Widzisz, mówiłem ci, że od dziś coś w twoim życiu się odmieni... - powiedziałeś, kiedy wracaliśmy do domu.
Twoja dłoń zamknęła się w mojej dłoni, a ja marzyłem, że tak już będzie zawsze... |
|