Autor |
Wiadomość |
Milow |
Wysłany: Sob 3:21, 15 Gru 2012 Temat postu: |
|
Rozdział 4 - Życiowy zakręt
Po wyjściu Bartka zrobiło się tak...pusto. Dłużej nie mogłem tego przed sobą samym ukrywać - Zakochałem się w Nim. Dotarł do mnie z podwójną mocą fakt, że każdego dnia, każdej chwili, nawet teraz myślę gdzie jest, co robi. Widzę jego oczy, szczupłą sylwetkę, szczery, szeroki uśmiech. Słyszę ton jego głosu. Nigdy żaden chłopak tak na mnie nie działał. I pierwszy raz jestem bezradny, nie wiem jak to ogarnąć. Kurwa mać! Za 5! Mam 10 minut by dojść... nie, dobiec na uczelnie! Pierwsze z brzegu ciuchy, torba, klucze, fajki i jazda. Zaraz po wyjściu z klatki puściłem się biegiem w kierunku uczelni, a w mojej głowie kołatała jedna myśl : Coś trzeba z tym zrobić.
***
Luzik, spóźniony tylko 5 minut. puściłem się pędem pod sale uświadamiając sobie że nie spałem całą noc, a kawa stoi nieruszona w kubku. Na szczęście, pierwszy mamy wykład. Tak więc po wparowaniu na aulę pierwsze kroki skierowałem na tyły, by w spokoju móc się zdrzemnąć. No, bynajmniej taki był plan. Dopóki ktoś nie zaczął na mnie napierać plecami. Chcąc nie chcąc podniosłem głowę i rychło w czas zorientowałem się, iż przede mną siedzi kto? No jakże inaczej, Bartuś! Olewając sprawę, dalej podejmowałem próby uśnięcia. Niestety, gdy ktoś co chwila robi sobie z mojej głowy poduszkę do pleców, to jest to niemożliwe.
- Bartek, do kurwy nędzy, przestaniesz wreszcie używać mojej głowy jako dodatkowego oparcia?! - syknąłem przez zaciśnięte zęby, a on się tylko uśmiechnął. No ta, żebyś się nie przeliczył.
Wykład się skończył, i ekipą wyszliśmy na papierosa. Widziałem że Bartek na mnie zerka, że chce pogadać, ale musiałem tak postępować. Bynajmniej dopóki nie ogarnę tego co się dzieje w mojej głowie. Z zamyśleń wyrwało mnie pstryknięcie w oba uszy. Przez kogo?
- Bartek, odpierdol się ode mnie, dobra?! - Krzyknąłem czym zwróciłem uwagę każdego przechodnia - na kilometr, raz! - wycedziłem, po czym zauważyłem że zgasił swoje pół papierosa i w milczeniu poszedł do budynku
- Ty, Damian, czemu ty go tak dzisiaj ciśniesz? - Znienacka nieproszona naskoczyła na mnie Aśka
- Bo tak, nie mam prawa mieć złego dnia?! - Odburknąłem rzucając peta. OK, czas na kolejny wykład. Gościu przynudza, więc spokojnie usnę.
Po wejściu do sali od razu standardowo na tył, jednak dwa rzędy od Bartka. Grzecznie się ułożyłem do snu obiecując sobie, że do końca dnia muszę podjąć decyzję.
***
- Damian... Damian...
- Jeszcze moment
- Obudź się
- O kurwa.... gdzie ja jestem?!
- W Twojej głowie. A ja jestem Twoim sumieniem
- Że czym kurwa?! Nie mam sumienia! Obudź mnie ktoś!
- Nikt Cie tu nie usłyszy
- Czego chcesz?!
- Chodź, coś Ci pokażę
- No ciekawe co...
- Nie bądź wredny... poznajesz ten obrazek?
- To...mama?
- Tak, szczęśliwa po Twoich narodzinach. Byłeś jej oczkiem w głowie
- Dlaczego jest sama?
- Gdyż nikt jej nie chciał. Dlatego, niestety, skończyła tak jak skończyła.
- Dlaczego?
- Bo nie bała się iść swoją drogą. I mimo, że skończyła się ona tragedią, ukazała że warto walczyć o coś, na czym nam zależy
- Kim jest ten facet przy niej? Dlaczego na nią krzyczy!
- Ten człowiek... to Twój ojciec.
- Co?! Zajebię chuja!
- Nic to nie da. On swoje wycierpi.
- Dlaczego on na nią krzyczy?
- Nie wiem. Ale czy Ty wiesz co Ci chciałem przez to pokazać?
- Że....
- Że nie jesteś taki zły jak Ci się wydaje.
- Owszem, jestem.
- Nie. Miłość to piękne uczucie które budzi w każdym, ale to każdym człowieku ludzkie emocje.
- Do czego piejesz?
- Dzięki Bartoszowi masz szansę wyjść na prostą.
- Już na niej jestem!
- Prawie. Brakuje jednej rzeczy.
- No ciekawe kurwa jakiej?
- Miłości. Traktujesz wszystkich przedmiotowo. Otwórz się na nowe.
- Pierdolisz smuty.
- Może i tak jest. To musisz ocenić sam.
***
Przebudziłem się gwałtownie robiąc zamieszanie w klasie i notabene przerywając wykład. Nie wiem co to było, ale dało mi do myślenia. I wiedziałem jaką decyzję podjąć.
- Na dzisiaj tyle, dziękuję - oznajmił ziomek o tytule chyba doktora, obwieszczając koniec zajęć. A ja? Ja wiedziałem już co zrobić. Czym prędzej zszedłem na dół, w kierunku dziekanatu, gdzie nie było o dziwo kolejki
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- Chciałem przenieść swoje papiery do filii w Piotrkowie Trybunalskim...
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Przepraszam, pan Bartosz Adamowicz proszony jest do dziekanatu - oznajmiła sekretarka. Ze swojej ławki wyszedł wychudzony, lekko zaniedbany chłopak o ziemistej cerze i podkrążonych, spuchniętych od łez oczach. Kto by pomyślał, że ten chłopak to ten sam, który jeszcze niedawno był eminencją szczęścia?
- O co chodzi?
- Panie Bartoszu, zostałem poproszony by to panu doręczyć.
- Co to?
- Nie wiem. To list do pana
- To wszystko?
- Tak, może pan wracać na wykład
Koperta była zaklejona, a na niej wyraźnie napisane "Bartosz Adamowicz, I rok Dziennikarstwa" Chłopak rozerwał kopertę i zaczął czytać
"Bartek. Przepraszam. Zaufaj mi, tak będzie dla Ciebie lepiej. Rozumiem co do mnie czujesz, jednak ja nie jestem w stanie dać Ci tego samego. Nie potrafię Kochać. Byłeś tylko epizodem, jednak tym najprzyjemniejszym. To nie Twoja wina, więc się tym nie zadręczaj. Powodzenia. Damian"
Bartek nigdy się nie dowiedział, jak bardzo Kochał go Damian...
___________________________
KONIEC. |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 23:02, 14 Gru 2012 Temat postu: |
|
Nieprawdopodobne. Damianowi się okres skończył.
Życzę z całego serca braku czytelników i komentarzy, pozdrawiam serdecznie. |
|
|
Milow |
Wysłany: Pią 21:57, 14 Gru 2012 Temat postu: |
|
To tak. Na początek przepraszam tych co czytają za zwłoke i za fochy. Miałem ostatnio trochę cięższy okres, dlatego właśnie wyładowywałem się na wszystkich i wszystkim.
Przepraszam Ewelinę za to że było jak było. Proszę o wybaczenie i obiecuję że więcej krzywych faz nie narobię.
A tych co czekają na kolejną część (o ile tacy istnieją) zapraszam jutro rano, chyba że w nocy nie będą spać, gdyż pojawi się kolejna część
Pozdrawiam! |
|
|
Milow |
Wysłany: Nie 23:58, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
pisarek666 napisał: |
. Uprzedzam, będę bezlitosny, z tej prostej przyczyny, że od studenta dziennikarstwa można wymagać poprawnej polszczyzny bardziej niż od zwykłego zjadacza chleba.
Moja pierwsza uwaga na poważnie, rozumiem przekleństwa w dialogach zwłaszcza, gdy odpowiada im adekwatna sytuacja, w pozostałych przypadkach nie pasują i wręcz rażą, nie przydając nic w zamian. |
Kto powiedział że studiuję dziennikarstwo? Jak mówiłem na początku, część to fikcja. Nikt nie mówił ze podam prawdziwy kierunek.
Dla zainteresowanych - dziennikarstwo studiowaŁEM. Przeniosłem papiery i od poniedziałku zaczynam inny kierunek ;] |
|
|
Milow |
Wysłany: Nie 23:53, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
Rozdział 3 - Zauroczenie vs. trzeźwy umysł
Wszedłem szybko do domu i zatrzasnąłem drzwi. OK, jest ładny ale w ogóle i w szczególe to nie musiał mnie od razu całować. A najlepsze jest to, że on nadal tam siedzi, na tej samej ławce, rozglądając się po oknach. Niestety, nie dostrzeże które okna to moje. Jak mówiłem - lajf is brutal bejbe. OK, czas wstawić kawę, a w między czasie net, kumpello - standard. I jak to zwykle, wiadomości paręnaście. W większości seks. Odrzucam bo tatusiowie mnie nie jaraja. A kto szpiegował? Ten brzydki, ten za stary, ten to już w ogóle.... ej, chwilunia! Znam tę twarz! Kurwa.... Czy to... Niemożliwe... Wchodzę jednak przez ta moją kurewską ciekawość na ten profil, zdjęcie w powiększeniu.... Zdążyłem usłyszeć podczas szybkiego zakładania butów że woda się zagotowała. Szybko ją wyłączyłem i jak stałem w jeansach, bluzie z kapturem na głowie i butach wyleciałem na dwór. Nadal tam siedział, z zamkniętymi oczami.
- Prze... Prz.... Przepraszam. - Tak trudno jest mi wypowiadać to słowo.
- Damian?
- Bartek... ja...
- Nie tłumacz się, nie wiem co sobie w ogóle myślałem - Bartek wyraźnie się zmieszał
- Nie, to nie tak... - podjąłem próby wytłumaczenia się, które z góry skazałem na porażkę
- Od początku mi się spodobałeś. Ta Twoja niedostępność...
- Nie rozmawiajmy tutaj... Wanna come in? - Spytałem, a on spojrzał na mnie jak na kosmitę w którego nie wierzył aż tu nagle przed nim stał jak żyw
- Słucham?
- No chodź na górę. Trzeci raz nie powtórzę - Powiedziałem pewnie idąc w stronę klatki.
Nie musiałem na niego długo czekać, dogonił mnie przy domofonie, i razem wgramoliliśmy się na trzecie piętro. A tam zatraciliśmy już wszelkie hamulce. Od progi zaczęliśmy się lizać ściągając z siebie kolejne części garderoby, by w bokserkach wylądować w moim pokoju, na moim łóżku. Tym samym, na którym wcześniej przeleciałem ze 100 osób. Może i więcej. Jednak gryzło mnie coś i nie chciało przestać
- Bartek?
- Co się stało?
- Na pewno tego chcesz? - Nie chciałem go ranić.
- A Ty?
- Bartek. Ja nie jestem taki jak Ci się wydaje.
- Zdejmij maskę. Prosiłem Cię już o to - powiedział masując mojego nabrzmiałego fiuta przez spodnie
- Barteeeek... - jęknąłem gdy zaczął robić mi dobrze ustami. Jak on to nieziemsko robił! No takiego loda nikt nigdy mi nie robił. Ale nie chciałem skończyć za szybko. Odepchnąłem go od mojego fiuta, zmuszając do wypięcia. Kurwa. Nie ruchał go nikt.
- Jesteś pewny że tego chcesz?
- Tak. Ten pierwszy raz chcę właśnie z Tobą - powiedział a ja stwierdziłem w myślach że jest tak infantylny że aż mi go szkoda. Bejbe, to nie bajka, a ja to nie książę. No ale chuj. Przygotowałem jego dziurkę na mojego gnata, gumka na fiuta i heja. Jęczał niemiłosiernie. Najpierw z bólu, a potem nieukrywanej rozkoszy. A ja? Jak automat ruchałem go, mając w dupie co się stanie. Ok, czułem że dochodzę. Zdjąłem gumę, i skończyłem mu w ustach. A że nie jestem cham, sam przyjąłem jego ładunek.
- OK. Ty śpisz tutaj, ja w salonie - powiedziałem zakładając bokserki
- Czemu tak?
- Bo nie lubię spać z kimś.
- Jak wolisz... - odpowiedział, a ja wyszedłem i zamknąłem drzwi.
Całą noc jednak nie mogłem zasnąć. Podobno po jednym seksie nie można się zakochać. A jednak ja... nie, zauroczyłem się w nim, tylko! I muszę zrobić wszystko by to zniszczyć. Nikt nigdy mnie nie usidli. A tym bardziej jakiś wymoczek co to dopiero poznał co to seks i myśli pewnie że po nim będę kochany. Nie wiem kiedy usnąłem. Ale przebudziłem się po 5, Bartek słyszałem krzątał się po kuchni
- Co Ty tu robisz?
- Śniadanie nam. Na 8 do szkoły
- Nie, out mi stąd. Nikt na uczelni ma się nie dowiedzieć, jasne?!
- Ale...
- Żadne ale! Ubieraj się i idź, żeby nie było że noc spędziliśmy razem. Ja jestem wyoutowany. Nie każdy musi wiedzieć że jesteś gejem. - Powiedziałem ostro. On tylko spojrzał, wziął kurtkę i bąknął "do zobaczenia później". Wiem że go to zraniło. Nie mniej niż mnie. Ale tak będzie lepiej dla nas obu...
_________________________________________________
Nie wiem kiedy ciąg dalszy. Jakoś niedługo. |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 20:46, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
Milow napisał: |
Mając wyjebane na księgę żali senseeja, kolejna część dzisiaj o 23 |
Powiem szczerze, że Twój komentarz mnie rozbawił. Jeżeli szczerość traktujesz jako księgę żali, to widać coś jest nie tak. Do tego wykazał byś trochę klasy i nie klnął w swoich wypowiedziach bo to ani ładnie nie wygląda, ani nie służy podkreśleniu. Przyjmij to do siebie, że każdy może napisać co chce pod Twoim opowiadaniem, a jeśli będziesz w ten sposób reagował, to wybacz, ale czytelników stracisz. Bo mi osobiście już się nie chce tego czytać. Jeśli chcesz coś dodać, to zapraszam na pw, bo nie mam zwyczaju prowadzić takich konwersacji publicznie. Skoro szczerość Cię boli, rusza to już inna sprawa. Prawda jest taka, wyraziłam swoje zdanie. Nie można? Można.
Pozdrawiam. |
|
|
Milow |
Wysłany: Nie 15:58, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
Mając wyjebane na księgę żali senseeja, kolejna część dzisiaj o 23 |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 16:25, 30 Lis 2012 Temat postu: |
|
Milow napisał: |
Już tłumaczę. Był okres załamania weny. Ale wrócił. Problem polega na tym, ze rozdziały piszę w czasie wykładów, czyli w wersji papierowej. I leń nie pozwala mi na przelanie ich na wersję elektroniczną |
Ja chyba jednak nadal obstaję przy "olewatorstwie".
Już nie denerwują Cię niektóre osoby na forum? Bo skoro denerwują, to po co się męczyć.
Wzruszyłam się.
Pozdrawiam. |
|
|
Milow |
Wysłany: Czw 22:58, 29 Lis 2012 Temat postu: |
|
Już tłumaczę. Był okres załamania weny. Ale wrócił. Problem polega na tym, ze rozdziały piszę w czasie wykładów, czyli w wersji papierowej. I leń nie pozwala mi na przelanie ich na wersję elektroniczną. Nowy rozdział pojawi się w sobotę. Czytelnikom życze miłych andrzejek, a kto wybiera się do Toro to może się spotkamy Z Fartem! |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 17:06, 27 Lis 2012 Temat postu: Re: Studenckie Zauroczenie |
|
Milow napisał: |
Witam. Ta, znowu wróciłem. Tylko po to by napisać to opowiadanie. Będzie, a jakże, wielorozdziałowe. Na razie wstęp, jak kogoś zachęci to będę się cieszył, jak nie to trudno, life is brutal, nie? Część z życia wzięta, część z życia wzięta jednakże trochę przerobiona, a część to fikcja literacka.
Miłego czytania!
|
Jak zawsze wiele słów, mniej czynów. Wielki powrót się naszemu autorowi nie udał. Nabazgrał tak naprawdę krótką część tego, co chciał przekazać i finito. Dziś dowiedziałam się, że Naszemu drogiemu autorowi "nie chce się" już pisać. Można było się tego spodziewać a więc spokojnie mogę powiedzieć: a nie mówiłam. Wielorozdziałowe? Nie wyszło. Tylko po to by napisać opowiadanie? Tylko po to by zacząć pisać opowiadanie i się znudzić. Jak kogoś zachęci? To się zjeży, że autor olał sprawę. Life is brutal? Zależy jak leży i jak kto chce. Przykre.
Dlaczego to piszę? Bo wydaje mi się, że stać Cię na to by zajebiście brnąć przez to opowiadanie. Gorzej, gdy się chęci nie ma (czyt. lenia). Trudno. Nikt płakać nie będzie.
Tu chyba należy się parę słów wyjaśnienia od samego autora.
Pozdrawiam. |
|
|
Milow |
Wysłany: Wto 0:54, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
Rozdział 2 - Historia z przeszłości
' Ciężko jest patrzeć jak odchodzi ktoś, kto
znaczył dla nas najwięcej. Jak z dnia na dzień
coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Jak
zamiast sms na dzień dobry wita nas budzik,
którego tak bardzo nie znosimy. Ciężko jest
żyć ze świadomością, ze już nie jesteśmy dla
siebie dostatecznie ważni, a nasza rozmowa
to tylko bezuczuciowe siema . Nie rozmawiamy do późna tak jak
na początku. Ba! Nie rozmawiamy już wcale.
Stajemy się dla siebie coraz bardziej obcy, już
się nie znamy, a pamiątką po naszej
znajomości jest tylko zaśmiecone archiwum
na gg i wspomnienia, których tak trudno jest
się pozbyć'
Ulubiona nuta leci z głośników, szybki obiad... Tylko coś pusto tutaj. Nigdy nie lubiłem tutaj wracać. Mimo że to mój azyl przed światem. Ale kto lubi wracać do pustych 4 ścian? Koniec zwiechy, czas obczaić fejsa. I jak? 5 zaproszeń do znajomych, w tym jedno od Bartka. Pozostała 4 też z roku, kojarzę po twarzach. A Bartek.. kurwa, przystojny nawet. Rwałbym go, ale po pierwsze primo nie wiem czy on też lubi chłopców. Po drugie primo mam wyjebane na miłość, związki i te sprawy. OK, fajnie się spotyka z ziomami na jednorazową przygodę, a potem brutalnie ich wyprasza dając do zrozumienia że na jednym seksie się kończy cały nasz kontakt. No cóż, tak bywa... Jak to mawiają "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie". Skoro ja cierpię przez miłość, to czemu inni mają być szczęśliwi?! A, jebać to bo znowu się infantylny robię. Lepiej ogarnąć plan na jutro,
gdyż od wejścia do domu tego nie zrobiłem. A no i trzeba upolować moją kolejną ofiarę.
***
- Co powiecie na pierwszego integracyjnego browara żeby się lepiej poznać? - Zaproponował Bartek gdy z nim i tymi 4 osobami które notabene okazały się dziewczynami paliliśmy przed uczelnią
- Mi pasuje - Odpowiedziała Kasia. Ładna, wysoka, blond włosy, figura modelki... gdybym był hetero bym ją rwał
- Mi też - Agnieszka. Czarne włosy, średni wzrost, jest do czego się przytulić.
- U nas lipa. U starych krucho z kasą, wątpimy że damy rade - Odpowiedziały dwie Natalie. Nie były siostrami, łączyło je imię. Jedna włosy rude, druga proste czarne. Zgrabne, wysokie. No nawet ładne mam dupy na roku.
Starzy... Rodzice... To obudziło wspomnienia. Które tak bardzo oddaliłem w otchłań umysłu, że o nich zapomniałem. Poczułem niemoc, słabość... czując świeczki w oczach, pobiegłem wprost przed siebie nie zważając na wołania ekipy.
Gdzie biegłem? Nie wiem. Przed siebie. Gdzie nogi chciały biec, a oczy widziały. Nie wiem kiedy znalazłem się w moim ulubionym miejscu. Kawałek ubocza za katedrą. Często z ekipą się tam spotykaliśmy na browara. Lubiłem tę samotnię. Mogłem tutaj siedzieć przez nikogo nie gnębiony, z własnymi myślami z którymi biłem się częściej niż z drecholami którzy mieli do mnie "ale". Jak to jest? Chłopak który ma szansę być kimś, nagle staje się nikim? Odpaliłem szluga. Pociekła mi łza. Życie ludzkie jest takie...dziwne...
- Wiedziałem że tutaj Cię znajdę - usłyszałem nagle za plecami - Ty płaczesz? - To był Bartek
- Chuj Ci do tego! Co Ty tutaj robisz?!
- Też tu lubię przychodzić. Pomyśleć sam ze sobą. I Ciebie też tutaj czasami widywałem
- Co Ty pierdolisz?!
- To co słyszysz. Nigdy Ci nie wchodziłem w paradę bo wiedziałem że jakiś cel tutaj masz.
- I co w związku z powyższym? Czujesz się fajny?
- Zdejmij tą maskę twardziela. Ty masz uczucia
- Nie mam. - Odpowiedziałem hardo
- Tak? To skąd te łzy? - Po czym podszedł i objął mnie. - Zaufaj mi. Nie chcę Cię skrzywdzić
- Odpierdol się! - Twardo go odepchnąłem i chciałem uciekać, gdy nagle spod ziemi wyrosła mi... Aśka! No co za chuj, całą ferajnę tutaj sprowadził.
- Uspokój się! - Krzyknęła, a ja wybuchnąłem płaczem. To koniec.
- Czego chcecie? Odwalcie się! - Krzyczałem przez łzy, a oni... uspokajali mnie!
- Damian... możesz nam zaufać - Zaczęła rudowłosa
- Nie! Ja nikomu nie ufam! Rozumiecie? NIKOMU! Nie potrzebuję łaski ani litości! Dam sobie radę! - Krzyczałem wręcz histerycznie. W końcu widząc moją bezsilność, usiadłem opierając się o ścianę. Jebać to ze cały ujebany będę.
- Damian... powiedz, co się stało. Obiecujemy że ta rozmowa zostanie między nami
- Nie, odwalcie się. - Powiedziałem, po czym zgarnąłem plecak i pobiegłem w stronę mojego bloku.
***
"Damian, bądź o 20 pod studnią, tam się spotykamy. Bartek" Zawijam kiece i lecę - pierwsze co przebiegło mi przez myśl po odczytaniu wiadomości na fejsie. Niestety, nie wylogowanie się było błędem, gdyż od razu napisał nadawca poprzedniej wiadomości
- Damian, nie martw się, ułoży się
- No co Ty nie powiesz. Nie znasz mnie więc odbij ode mnie
- Przyda Ci się odstresowanie
- Nie.
- Damian. Proszę
- Wiem do czego piejesz. I tak Ci nic nie powiem
- Ale przyjdziesz? Potańczymy, napijemy się piwa. Wiesz... dzisiaj u nich w klubie studencki wtorek, bro po 2,50
- Nie dasz mi spokoju?
- Nie
- OK, przyjdę. Nara
I wylogowałem się. Była 19, do studni ładny kawałek. Szybki ogar, buty, kurtka i jazda. Na miejscu byłem po 20, reszta na mnie czekała.
- OK, wchodzimy! - Zdecydowała Agnieszka.
Ogólnie towarzystwo luźne, fajnie się z nimi gadało. Tematu nie poruszaliśmy, za to zdążyliśmy po komentować już uczelnie, ludzi z roku i ogólnie. I się okazało, że one Ekranowych Lalek też nie lubią. Cóż, chociaż nie jestem sam. Leciała już 5 kolejka. Nawet ja dałem się porwać zabawie i poszedłem na karaoke. Wiedziałem że nie umiem śpiewać, ale te piwa mi odwagi dodały i moją działką było rapowanie. Szokiem się zakończył mój występ gdzie razem z Aśką zaśpiewaliśmy "Fuck It" Dody i Fokusa bo dostaliśmy brawa. Na szczęście Fokus rapuje, to nie ukazywałem moich serio mizernych zdolności wokalnych. Nawet nie zauważyłem jak już była 1 w nocy i Bartek musiał zwijać. A że się okazało się że mieszkamy na jednym osiedlu, to poszedłem z nim.
- Damian
- Co
- Możemy pogadać?
- Nie
- Czemu taki jesteś?
- Jaki?
- Oschły
- Life is brutal
- Zdejmij tą maskę.
- O chuj Ci biega?
- Ty nie jesteś taki. Wiem to.
Nie wiem czy to piwa mi dodały odwagi, czy może miałem dość tłumienia uczuć... zaproponowałem żebyśmy usiedli. Odpaliłem szluga i zacząłem swoją historię
- Miałem wtedy 14 lat. Chociaż nie, inaczej. Ogólnie wywodzę się z patologicznej rodziny. Matka była kurwą, a ja wpadką z jakimś fagasem którego nie znam i ona sama też nie znała. Ogólnie mimo że matkę powinno się kochać, szczerze jej nienawidziłem. Bo nie dość że kurwa to jeszcze alkoholiczka. Nie raz odbierałem ją z komendy, albo brałem do domu gdy obrzygana leżała pod klatką. Co ze mną? Uczyłem się, a jednocześnie szukałem pocieszenia w narkotykach. Tak, jestem ćpunem. Ćpunem który walczy z nałogiem. Miałem wtedy 14 lat. Gdy moja matka umarła. Zaraziła się HIV-em. I tak wylądowałem w Domu Dziecka. Bliska rodzina mnie nie chciała bo się oderwała od mojej matki a mnie uznawała za bękarta do wytępienia. Wiesz jakie to uczucie czuć się niechcianym? Przez nikogo? - Do moich oczu napłynęły łzy. Zauważyłem że i Bartek jest w szoku, gdy po kryjomu ocierał łzę. - W wieku 16 lat ogarnąłem się. Wcześniej zwiewałem z bidula, koczując po dworcach. Gimnazjum skończyłem cudem. Jak mówiłem, w wieku 16 lat ogarnąłem się. Dyrektorka po znajomości załatwiła mi liceum które skończyłem tokiem indywidualnym. W między czasie chodziłem na odwyk. Gdy skończyłem osiemnastkę, dali mi to mieszkanie w którym teraz mieszkam. O, w tej klatce. - Wskazałem mu drzwi za nami. - Zachowaj to dla siebie. Nie potrzebuję współczucia - Powiedziałem gdy wstałem i już miałem odejść, gdy nagle Bartek się ocknął, dogonił mnie i... mocno pocałował.
- Odpierdol się! - Krzyknąłem dając mu w pysk. I uciekłem...
______________________________________________________
Po namyśle dodałem teraz nową część. Nie wiem kiedy ukaże się następna. Ogólnie do końca roku ujrzycie całość. Opowiadanie raczej nie będzie długie, ok. 8-10 części. |
|
|
Milow |
Wysłany: Śro 20:07, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
1. Nie mam ani tyle, ani tyle. A Bohater ma 1,75m wzrostu, co już poprawiłem. Dziękuję za uwazne śledzenie i wyłapywanie literówek.
2. Mówi się "wymoczek", ale w opowiadaniu celowo został użyty "wypoczek"
3. W sumie to wróciłem tylko po to by to opublikować. Takie opowiadanie pozegnalne, potem znikam na amen. A nowa część się pojawi jak wstawisz nową częśc swojego opowiadania.
Pozdrawiam |
|
|
pisarek666 |
Wysłany: Śro 19:58, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
Damian (o ile mogę się tak do Ciebie zwrócić) dobrze że nie zapomniałeś o forum i zaszczyciłeś nas nowym opowiadaniem!
Prośbę mam jednak, nie rób w konia czytelników i się zdecyduj, masz 170 cm, czy metr siedemdziesiąt pięć. Ten drugi wymiar podoba mi się bardziej, ale nie ze względu na pięć centymetrów różnicy, tylko na formę (brak cyferek).
A może rośniesz tak szybko?
"Że jak można przy moim wzroście (170 cm którymi ocieka zajebistość która się ujawnia tylko dla wybranych Smile Ah, ta moja skromność....)..."
"No ja przy nim to wypoczek jakiś! Ledwo metr siemdziesiąt pięć, zielone oczy, szatyn, w za dużych ciuchach (skate style <3)..."
Przynudzam, ale jeszcze mam jedno pytanie, czy słowo "wypoczek" to jakiś regionalizm, czy może chodziło Ci o "wymoczka", u nas w Małopolsce funkcjonuje takie właśnie określenie.
Pozdrawiam, Piotr
PS. Na ocenę opowiadani jeszcze za wcześnie. Uprzedzam, będę bezlitosny, z tej prostej przyczyny, że od studenta dziennikarstwa można wymagać poprawnej polszczyzny bardziej niż od zwykłego zjadacza chleba.
Moja pierwsza uwaga na poważnie, rozumiem przekleństwa w dialogach zwłaszcza, gdy odpowiada im adekwatna sytuacja, w pozostałych przypadkach nie pasują i wręcz rażą, nie przydając nic w zamian. |
|
|
czesq40 |
Wysłany: Śro 19:09, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
Mnie się też podoba, więc czekam na kolejny odcinek, oby prędko. |
|
|
Magik |
Wysłany: Śro 18:55, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
Już podoba mi się postać Damiana, bo jest podobny do mnie pod względem charakteru i życia na uboczu. Życzę weny. |
|
|