Autor Wiadomość
bastek475
PostWysłany: Sob 22:33, 19 Sty 2013    Temat postu:

opowiadanie bardzo fajne ale mam jedno zastrzeżenie.

Jesteś umówiony z Magdą a spotykasz się z Marzeną????
pedalek1236
PostWysłany: Pią 20:15, 18 Sty 2013    Temat postu:

Dzięki wielkie za pomoc, wezmę pod uwagę Twoją opinie Smile
homowy seksualista
PostWysłany: Pią 19:05, 18 Sty 2013    Temat postu: Trochę nieścisłości i niezręczności

Najpierw uwagi natury ogólnej:
* uważaj na ę i e
* jeśli nie robisz kropki po didaskaliach (komentarzach do odpowiedzi) bądź w tym konsekwentny
* Staranniej używaj interpunkcji. To naprawdę przeszkadza w czytaniu.

Szczegółowo:

Idę chodnikiem wzdłuż ulicy. A da się inaczej?

Jednakże jestem niedaleko jej domu, tak więc mógłbym odwiedzić ją osobiście, lecz problematyczny brak środków na karcie telefonu, zmusza mnie do życia jak przodkowie wieki temu. To znaczy miałeś te środki czy nie? słowo problematyczny podaje w wątpliwość samo istnienie.

Z daleka pojawiła się niewyraźna postać długiego, żółtego autobusu. Pojawiła się postać czy autobus?

Każdemu takiemu małemu Judaszowi, wystarczy dorysować widełki - a te dzieciaki kogoś zdradziły? Judasz ma jednoznaczne konotacje kulturowe.

Marzena wciąż kontynuowała telefoniczną rozmowę ze swoim eks, który za wszelką cenę nie chce się z nią rozstać. - Coś z użyciem czasów nie tak.

z dużej litery - wielką literą

Po mniej więcej dwóch wypalonych z nerwów papierosów - czy papierosach?

Reakcje przechodniów, były jak żydów w obozach koncentracyjnych za Hitlera. Czyli jakie? Aż mi się prawo Godwina przypomniało. Poza tym zbędny przecinek. Gdy w zdaniu występuje jedno orzeczenie i nie ma wymieniania, prawie na pewno nie będzie przecinka.

Wyciągnąłem spod mojego dwuosobowego łoża Często przy opisywaniu swoich rzeczy powtarzasz "moje". Niepotrzebnie, wygląda to jak emfaza (jakbyś chciał np. podkreślić, że niczyje inne).

Skróciłbym swoją mękę, sprawdzając nową koleżankę na własnej skórze. Co byś jej zrobił???

Pozdrawiam.
pedalek1236
PostWysłany: Pią 15:12, 18 Sty 2013    Temat postu: Rozdział II

12 sierpnia 2012

Idę dumnie przez miasto... zaraz, zaraz, jak można iść dumnie przez taki zaścianek jakim jest R?(nazwa miasta skrócona) Dookoła masa homofobów, cukierkowatych dziewczynek i zbierających pod dworcem żuli. Z tego co sięgam pamięcią, to każde z poznanych przeze mnie polskich miast wygląda podobnie. Długo tak jeszcze będzie?
Lansuję się po mieście, tak to o wiele lepiej brzmi. Może nieheterycko, ale bynajmniej szczerze opisuje całą sytuację. Idę chodnikiem wzdłuż ulicy. Właśnie wyszedłem od fryzjera. Oczywiście jak zawsze jestem zadowolony z mojej fryzury, do czasu gdy umyję głowę po modelowaniu i zauważę masę błędów, które każda "pseudofryzjereczka" stara się ukryć pod stylizacją.
Czekam na przystanku autobusowym. Letnie, ciepłe powietrze rozleniwia każdego. Chyba nawet kierowce spóźniającego się autobusu. Jestem umówiony z moją przyjaciółką Magdą, kolejną zwariowaną kumpelą z gimnazjum. Umówiliśmy się w parku miejskim. Jednakże jestem niedaleko jej domu, tak więc mógłbym odwiedzić ją osobiście, lecz problematyczny brak środków na karcie telefonu, zmusza mnie do życia jak przodkowie wieki temu. Dzięki Bogu internet mi jeszcze działa i nie woła tak często kasy, jak mój telefon. Próbowałem kontaktować się online z Marzeną, lecz ona nie odpowiadała. Zdecydowałem, że poczekam na jej autobus, którym pewnie będzie jechać.
Z daleka pojawiła się niewyraźna postać długiego, żółtego autobusu. To chyba moja „czternastka”. Wzrok mnie nie mylił, choć mam bardzo słaby i niejednokrotnie sprawiał mi wiele przykrości. Koniecznie muszę mieć zabieg laserowej korekcji oczu, mam już dosyć noszenia okularów – choć ostatnio stały się bardzo modne.
Wsiadłem do autobusu. Na przedniej kanapie zauważyłem drobną blondyneczke, ubraną w różowy T-shirt i krótką mini spódniczkę. Odpierdoliła się jak na randkę, chyba znowu zapomniała, że jestem gejem i do siebie nie pasujemy. Z daleka pomachałem w jej kierunku. Zaprosiła mnie obok siebie przyjaznym gestem ręki. Pocałowaliśmy się w policzki na przywitanie.
- Hej kochana, co u Ciebie? - odparłem radośnie
- Stara bida, nowy luksus... a tak poza tym to nic ciekawego. Widzę nowy fryz, a tak w
ogóle czemu nie czekasz na miejscu, tylko jedziesz moim autobusem? - zapytała zaciekawiona
- Fryzjerka skończyła trochę później i nie miałem do Ciebie jak zadzwonić. Z mojej dedukcji wynikało, że pojedziesz późniejszym autobusem, bo na wcześniejszy jak zawsze nie zdążysz, więc czekałem na przystanku.
- Urodzony z Ciebie detektyw – zakpiła bez przekonania – mówiłam ci to kiedyś?
- Bo to nie pierwszy raz... - pomyślałem

Park miejski stworzony z myślą o małych dzieciach i ich rozpieszczających matkach, jest dla mnie gorszy niż piekło. Wrzaski małych i wrednych diabełków przyprawiają mnie o mdłości. Każdemu takiemu małemu Judaszowi, wystarczy dorysować widełki i bezapelacyjnie dostają grupową pierwszoplanową rolę w reklamie piecyków gazowych. Nigdy nie będę miał dzieci! Nigdy! Współczuje każdej matce, która ugania się za swoimi pociechami. Właśnie podbiegał do mnie mały blondynek z wyciągniętymi rękami mamrocząc coś pod nosem
- Pedzio! Pedzio! Pedzio!
- Czekaj tylko, jak cie ku.. - zdążyłem powiedzieć
- Piotruś! Nie zaczepiaj nieznajomych. - zaczęła strofować kobieta małego chłopczyka, chyba jego matka – Tyle razy Ci mówiłam, że to niegrzeczne naśmiewać się z dziwnych.
Gdybyście tylko widzieli moją minę. Miałem ochotę zakatrupić nie tylko diabełka, ale też jego „Diablo-matke”. Sama „Niania na medal” musiałaby porządnieć pogłówkować nad logicznym, psychologicznym usprawiedliwieniem tych dwojga homofobicznych stworzeń. Nawet jeśli z wyglądu przypominają przedstawicieli homo-sapiens.
Usiadłem na ławce, Marzena wciąż kontynuowała telefoniczną rozmowę ze swoim eks, który za wszelką cenę nie chce się z nią rozstać. Problem w tym, że ona z nim zerwała tydzień temu, ale do tego tępaka, kompletnie nie docierało.
Po krótkiej chwili rozłączyła się, usiadła i odpaliła papierosa. Mam nadzieje, że już nikt nie zakłóci naszego spokoju. Zanim wydusiła z siebie jakiekolwiek słowo, nerwowo zaciągała się papierosem. Dopiero po mniej więcej dwóch minutach wydobyła z siebie głos
- Czemu ja nie mam szczęścia w miłości? Zawsze muszę trafić na typowego kobieciarza, który chciałby mnie tylko zaliczyć. Albo na debila, który nawet nie potrafi ułożyć sensownego zdania w smsie i używać zwrotów grzecznościowych z dużej litery.
- Ja używam – odparłem przekonująco
- Ojj... zamknij się! - huknęła
W tym samym momencie poczułem kamień uderzający w moje ucho. Jestem w stanie postawić stówę, że to sprawka tych przeklętych bachorów bawiących się w pobliżu. Przeczucie mnie nie myliło. Ten sam blondyn, uśmiechał się w moim kierunku a w ręku trzymał prowizoryczną procę. Rozejrzałem się wokół w celu namierzenia jego matki. Niestety, stała zbyt blisko abym mógł cokolwiek zdziałać. Pozwoliłem sobie na słynny gest środkowego palca, na widok którego malec spojrzał w górę, tak jakby mój palec wskazywał mu coś na niebie.
- Te bachory są bez mózgami – pomyślałem - Na czym skończyłaś?
- Już nie ważne. Mam lepszą propozycję, co robisz w niedziele?
- Organizuje urodziny, zapomniałaś?
- Eee..nie, tak tylko pytałam.
Spojrzałem na Marzenę z przymrużeniem oka
- Ok, przyznaję się, wyleciało mi z głowy. Bo poznałam fajnego kolesia na czacie i chce się z nim spotkać. Tylko dobrze wiesz, że sama się boje.
- Kiedy ty nauczysz się chodzić sama na randki?
- To wcale nie randka! - wykrzyknęła
- A ja mam być przyzwoitką? - zapytałem z niedowierzaniem
- Nie
- Gej-przyzwoitką? - zapytałem ponownie
- Nie! Maciek, zrozum, że to pierwsze takie luźne spotkanie.
- Czyli randka! Zobaczysz, że koleś znowu przyjdzie z kwiatami i będzie zakłopotany gdy zobaczy nas siedzących razem.
- Już mu powiedziałem , że wpadnę z przyjacielem. On też ma przyjść z przyjaciółką.
- Chcesz mnie zeswatać?
- No co ty? Oszalałeś?
- To pewnie jest gejem – wybuchłem śmiechem
Nagle poczułem pstryknięcie w ucho. Już wcześniej czułem, że ktoś mnie obserwuje, przeczucie mnie nie myliło. Tym razem nie interesowały mnie skutki działań. Gwałtownie wstałem odwracając się do tyłu. Sięgnąłem po metalową zapalniczkę w celach obronnych i doznałem szoku. Stałem twarzą w twarz z moim byłym chłopakiem Patrykiem, którego nie chciałbym spotkać.
- Hej Maćko! Co u Ciebie brachu? Tęsknisz czasem za mną? - zapytał
W tym właśnie momencie żałowałem, że pohamowałem swój gniew. Wysoki, przy kości brunet stał przede mną śmiejąc mi się prosto w twarz. Jak zawsze wylansowany po całości. Markowe, obcisłe ciuchy, drogie okularki i misternie wystylizowane włosy na szczotce. Co za szczyt pedalstwa! Rozstaliśmy się rok temu. Nasz związek przetrwał 2 tygodnie, 17 pocałunków, 4 numerki w ciągu 3 spotkań. To był mój pierwszy i nieudany związek z przeszłości. Może dlatego tak bardzo pałam do niego nienawiścią za zdrady, których się dopuścił. A pierdolił przez całe 14 dni, że cholernie mnie kocha i tęskni – obciągając jednocześnie starym dziadom dla kasy na nowe buty. Sądząc po jego ubiorze, widzę że interes całkiem nieźle kwitnie. Starałem się powstrzymać emocje i wyjść z całej rozmowy zwycięsko z twarzą.
- Jak mnie naleci ochota - zacząłem - i pomyśle o twoich czerwonych stringach, które odsłaniały duże ogolone pośladki - dodałem krnąbrnie
Przechodząca nieopodal kobieta aż pokazała wszystkim migdały z wrażenia i machinalnie przytykała uszy swojemu dziecku, które już pytało o definicję słowa stringi.
- Może i były swoich rozmiarów, ale zauważ, że teraz schudłem i wciąż je gole.
- Przynajmniej wolniej zapychasz maszynkę do golenia – pomyślałem ironicznie
Spojrzałem na Marzenę, która wyglądała jak szara myszka, która jest tu duchem nieobecna, jedynie machinalnie zaciąga się papierosem. Wyciągnąłem go z jej ręki i dmuchnąłem w kierunku Patryka. Nastała dosyć niewygodna cisza. Wydawało mi się, że wszyscy wkoło obecni czekają na rozwój akcji. Po chwili zacząłem rozmowę łapiąc Marzenę za rękę
- Patryku, pozwolisz że cię przedstawię. Marzena, moja przyjaciółka. Marzenko, to jest mój eks-boy Patryk. Byliśmy ze sobą 2 tygodnie, a rozstaliśmy po jego zdradach na wycieczce we Francji. Zrobiliśmy to kulturalnie przez telefon, bo nie chciałem go nawet widzieć.
- Lepiej tego nie ująłbym. Ale po co tak drastycznie? Nie pamiętasz jak nam dobrze było?
- Nie... - choć prawda była zupełnie inna, ale duma nie pozwalała mi się z nim zgodzić. Wyszedłbym na totalnego idiotę – było minęło, ale ogromnie się cieszę, że muszę już wracać z Marzeną na autobus.
- Ale dopiero co przyszliśmy – jęknęła Marzena
- Zrobiło się za gorąco, pora wracać! - odparłem przekonująco
- Poczekajcie chwile – zawołał Patryk – odprowadzę was, aż tak się spieszycie? Wciąż nie wiem co u Ciebie? Masz kogoś?
- Tak, jestem szczęśliwy i nie potrzebny mi już nikt więcej! - odparłem przyspieszając
- W takim razie, czemu na fejsie masz zaznaczony status wolny?
- A od kiedy to wiesz jaki mam status na Facebooku, skoro nawet nie zaakceptowałeś mojego zaproszenia?
- Od mojej przyjaciółki Dominiki, która jest w Twojej klasie i masz ją w gronie znajomych.

W tym momencie zauważyłem, że podjechała na przystanek „siódemka”. Kompletnie nie pasowała nam ta linia, ale musiałem odczepić się od tego kretyna. Wbiegliśmy do autobusu, usłyszałem tylko jak wołał
- Odezwij się do mnie
Autobus zamknął drzwi, a ja odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku. Nie zamierzałem do niego dzwonić, nawet nie miałem numeru ani ochoty. Spojrzałem na Marzenę lekko zmieszaną
- Jedziemy do mnie. Wszystko ci wyjaśnię bo na sucho tak nie mogę – powiedziałem
- Ok, mi pasuje. Masz wódkę?
- Jak zawsze...

--------------------------------------

Spędziłem z Marzeną dwie godziny, wyjaśniając jej szczegółowo historię Patryka B. Do dziś boli mnie serce gdy wspominam pamiętny rok, gdy na wskutek zbiegu okoliczności znalazłem jego profil na randkowym portalu internetowym. Rozmowy nie były zbyt długie. W zasadzie to tylko dwie po których zdecydowaliśmy się na spotkanie.
Gdy przyjechał w umówione miejsce, jego opis niekoniecznie pokrywał się z otrzymanym w wiadomości. Był o wiele bardziej przystojny niż się spodziewałem. Podjechał pod galerię handlową swoim niebieskim skuterem. Rozglądał się nerwowo, żeby mnie namierzyć wzrokiem. Wydawał mi się lekko zestresowany. Zapewne motylki w brzuchu, latały mu jak szalone z nerwów. Musze szczerze przyznać, że tak samo się czułem. Czekałem kilka alejek dalej oparty o przypadkowy samochód, paląc papierosa. Spotkanie nie nastąpiło schematycznie, jak każde moje poprzednie. Gdyby nie rozmowy w których poznałem jego prawdziwe oblicze, a przynajmniej tak mi się jedynie wydawało, nie wysłałby mi po kilku godzinach smsa, w którym widniało ewidentne wyznanie miłości. To było żałosne, a ja głupi brnąłem w to dalej. Po kilku dniach popłynąłem na maksa, a on coraz bardziej mnie olewał. Potem wyjechał na wakacje, a dzień przed jego przyjazdem, wyjechałem na swój obóz. Dobrze pamiętam jak przeżywałem każdego jego smsa, w których bez wyrzutów sumienia opisywał mi swoje doświadczenia z Francuzami. Na moim obozie tanecznym poznałem dwójkę szalonych ludzi, Filipa i Magdę. Przynajmniej miałem dobre towarzystwo do papierosa i spacerów po mieście. Ponadto Filip wydawał mi się gejem, ale wtedy nie to było moim priorytetem. Gdyby nie mój debilny chłopak, wszystko przebiegłoby bez problemowo. Niestety chodziłem na tyle wściekły, że moi nowi znajomi to bezapelacyjnie zauważyli. Dobrze, że się nie wygadałem. Plotka, że jestem homo, rozniosłaby się lotem błyskawicy. Po powrocie do miasta, odciąłem się od mojego eks wszelkimi metodami. Poprzez usunięcie numerów i adresów e-mail, aż ostatecznie blokując je przed niechcianymi połączeniami i sms-ami. Poczułem się wolny i żyłem dalej, gdyby nie dzisiejsze spotkanie, które zmąciło moją oazę spokoju. Nawet samotne siedzenie w domu nie pozwalało mi skupić się na czymś pożytecznym.
Głównym powodem moich rozmyślań było powiązanie Patryka z moją klasową koleżanką Dominiką. Przepisała się do nas w te wakacje, o czym pisała na klasowym forum. Że też nie sprawdziłem, kogo ma w znajomych... Choć równie dobrze, każdy może mieć z nim powiązanie. W końcu R. to małe miasto. Dręczyła mnie myśl, czy Dominika wie coś na mój temat i Patryka. Taka informacja w niewłaściwych rękach, mogłaby pogrążyć mój wizerunek w oczach całej klasy, a może nawet i szkoły. Aby to sprawdzić, mógłbym zapytać Patryka, czy wspominał coś o mnie przyjaciółce, ale wcale nie chciałem nawiązywać z nim jakiegokolwiek kontaktu, nawet wirtualnego. Nie chce, zostać zdemaskowanym przed znajomymi, uważam że jeszcze jest za wcześnie, o wiele za wcześnie.
Siedziałem na sofie i myślałem o całej sytuacji. Kanały w moim plazmowym telewizorze zaczęły się powtarzać. Nic nie mogło odciągnąć uwagi od mojego problemu. Nastawiłem kanał muzyczny, Sięgnąłem po mój telefon i napisałem do Zuźki:

„Hej Zuza, mam sytuację awaryjną i muszę z kimś pogadać. Wychodzimy na spacer?”
Minęły dwie minuty, a otrzymałem odpowiedź zwrotną:
„No pewnie:) Wpadaj do mnie szybko! Daj mi tylko dwie minuty na przebranie”

Natychmiast bez ociągania się, złapałem papierosy i telefon kierując się do drzwi mieszkania. Zapadał już zmrok, więc założyłem moją czarną kurtkę, na wypadek gdyby zrobiło się zimno. Nikogo wciąż nie było w domu. Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do przyjaciółki.
Stojąc pod jej domem odpaliłem papierosa, a następnie zapukałem do drzwi. Po kilku sekundach, drzwi otworzyła idealna kopia przyjaciółki – Natalia, siostra Zuzki. Gdyby nie różnica wzrostu, to każdy mógłby śmiało rzec o nich jak o bliźniaczkach jednojajowych. Kolor włosów, oczy, barwa głosu, to tak jakby ściągnąć skórę ze starszej siostry. Co za idealne geny.
- Zaraz wyjdzie – powiedziała i zamknęła drzwi
Stałem pod domem czekając na przyjaciółkę. Czas mijał, a jej wciąż nie było. Pewnie szykowała się jak na pokaz rewii mody, a przecież planujemy zwykły spacer. Po mniej więcej dwóch wypalonych z nerwów papierosów, wreszcie przyjaciółka wyszła z domu. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek i ruszyliśmy przed siebie w stronę łąk, które dzieliły nasze domu z sąsiednim osiedlem pełnego wiejskich klimatów.
- Co to za ważna sprawa? - zaczęła
- Chodzi o mojego byłego chłopaka Patryka, spotkałem go dziś w parku gdy spacerowałem z Marzeną.
- Rozmawialiście?
- Zaczepił nas jak siedzieliśmy na ławce. Pytał czy tęsknie i tym podobne.
- A ty co na to? - zapytała, udając zaciekawienie
- Jak zawsze odpowiedziałem chamsko, że nie i poszliśmy z Marzeną na autobus, żeby się od niego odczepić. Problem w tym, że pytał mnie czy jestem wolny... Nie chciałem żeby do mnie podbijał, więc powiedziałem że tak, ale on mnie zdemotywował mówiąc, że mój status na Facebooku mówi co innego. Tylko skąd on to wie, skoro nie ma fejsa?
- A jaki masz status na fejsie? - zapytała wyraźnie zaciekawiona
- No a jaki? - odparłem zirytowany - Wolny! Ale słuchaj dalej, bo nie w tym rzecz. Zapytałem go, skąd o tym wie, skoro nawet nie mam go w znajomych, odpowiedział, że od przyjaciółki, która dopisała się do mojej klasy i wprosiła na moją listę internetowych znajomych. Teraz tylko zastanawiam się czy ona coś wie na temat tego co zaszło rok temu między nami.
- Teraz rozumiem, ale myślisz, że on przyznał się komuś do swojej orientacji? Wątpię! Przecież bał się, dodać cie do znajomych, podejrzewając, że ktoś z waszych wspólnych znajomych skojarzy cały fakt na niekorzyść. Nie masz się czego bać, nic ci nie grozi.
- A jeśli grozi? Zrozum, że jeszcze zostało mi dwa lata do końca nauki. Gdyby coś się wydało, będę miał przesrane. Nie chce takiego życia jaki mają inni wyoutowani.
- Nie przejmuj się nimi! - próbowała mnie pocieszyć - Tyle razy ci powtarzałam, żebyś nie przejmował się zdaniem innych. Nie możesz się ciągle ukrywać. Na pewno wszystko będzie ok. Nie martw się.
- Łatwo ci mówić, bo nie jesteś w mojej sytuacji. To nie ty będziesz to przeżywać.
- Ale będę cie wspierać i przeżywać co się dzieje z moim przyjacielem. Pamiętaj, że masz mnie i zawsze możesz na mnie liczyć. Nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził. Tak poza tym to sama chciałam ci o czymś powiedzieć, ostatnio dochodzę do wniosku, że robię się biseksualna.
- JAK TO? - wrzasnąłem ze zdziwienia
- Sama nie wiem, po prostu czuję lekki pociąg emocjonalny do kobiet.
- Lekki czuje każda kobieta, to jeszcze nie robi z ciebie lesbijki.
- Robi, albo nie robi. Wiem swoje, ostatnio nabrałam ochotę na zmianę. Może znajdę dla siebie jakąś miłą dziewczynę. Co o tym sądzisz?
- Wiesz, że zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Gdybym był biseksem, albo hetero, to chciałbym żyć zupełnie normalnie jak każdy. Muszę się cały czas ukrywać. Nigdy nie wyjdę z chłopakiem przez miasto na spacer trzymając się za ręce, a już na pewno nie pocałuje się z nim publicznie. Już dziś miałem nie miłą sytuację w parku, gdy kłóciłem się z Patrykiem i używałem słów, które jednoznacznie wyjaśniały całe zajście. Reakcje przechodniów, były jak żydów w obozach koncentracyjnych za Hitlera.
- Oj tam, oj tam, może wszystko za parę lat się ułoży. Musimy w to wierzyć! Pamiętaj!
W tym czasie skończyliśmy nasz spacer i już staliśmy przed domem przyjaciółki. Pożegnałem się i wróciłem do domu. Mój problem delikatnie się oddalił, lecz urodził się w mej głowie dziki plan zeswatania przyjaciółki z dziewczyną. To nawet dobry pomysł. Muszę o tym pomyśleć!

-------------------------------------------------

Wybiła godzina pierwsza w nocy, a ja wciąż nie mogłem zasnąć. Problem zdemaskowania wciąż narastał w mojej duszy. Zastanawiałem się nad konsekwencjami, które mogą wyniknąć. Wyciągnąłem spod mojego dwuosobowego łożą komputer przenośny. Początkowo, chciałem tylko sprawdzić klasowe forum i wiadomości z kraju. Moją frustrację spotęgował brak nowych wiadomości od mojej klasy. Jedynie zauważyłem nowe zaproszenie na ognisko klasowe, które odbyło się właśnie dziś. Dominika potwierdziła na nim swoją obecność. Szkoda, że nie zauważyłem tego wydarzenia kilka dni wcześniej. Skróciłbym swoją mękę, sprawdzając nową koleżankę na własnej skórze.
- Ech, teraz to już za późno – pomyślałem
Przeczytałem kilka politycznych newsów na serwisie internetowym i włączyłem cicho muzykę odkładając komputer na miejsce pod łóżko. Słuchając ulubionych brzmień, powoli zamykałem oczy. Myślałem tylko o wokaliście grupy EELS, wykonującego piosenkę „I need some sleep”
No właśnie, I need some sleep – pomyślałem i chwile potem zasnąłem w tle muzyki.
homowy seksualista
PostWysłany: Śro 21:10, 16 Sty 2013    Temat postu:

Staranniej konstruuj zdania. Najlepiej pisz krótsze, bo masz tendencje do gubienia się. Patrz na te i sam postaraj się znaleźć błędy:

Dziewczyna siedząca przede mną uśmiechała się w moją stronę, chyba ubrudziłem się dżemem, bo już wyciągała z szafki serwetkę. Czasem zastanawiam się co bym zrobił bez niej.


Cierpliwie czekałem na start filmu, a czas, który mijał wydawał mi się wydłużać słysząc ciągły monolog w lewym uchu od siedzącej z boku osoby.

Poza tym są co najmniej dwa błędy ortograficzne. Pozdrawiam.
chomiccerro
PostWysłany: Śro 19:16, 16 Sty 2013    Temat postu:

Pisz dalej, tylko staraj się bardziej Wink (1) Póki co nie jest źle Wink (1)

Pozdrawiam, Bartek
pedalek1236
PostWysłany: Wto 19:33, 15 Sty 2013    Temat postu: Rozdział I

Historia przyjaciół Macieja i Zuzanny - homoseksualisty i heteroseksualistki. Historia prawdziwa, poparta faktami z życia. Imiona zostały zmienione. Chciałem ukazać wam uczucie, które rodziło się w każdym z nas równolegle. Wciąż pracuje nad całym opowiadaniem, liczę na wasze komentarze. Zarówno te pozytywne jak i negatywne (te wolę bardziej) bo chciałbym doskonalić wraz z wami moją umiejętność pisania.
Liczę na waszą wyrozumiałość, piszę pierwszy raz na "pokaz"



1 sierpień 2011

Dźwięk dzwonka
- Kto tam? - zapytałem
- No, a jak myślisz dupku?! - zażartowała Zuza
Otworzyłem drzwi i wróciłem do kuchni. Nastawiłem czajnik na wodę, a następnie umknąłem do garderoby, aby przyodziać coś na siebie. Wróciłem do kuchni, Zuza już popijała kawę i smażyła nam omlety na śniadanie.
Zuzanna to moja przyjaciółka, znamy się od dzieciństwa. Od niepamiętnych czasów, nasze matki się przyjaźniły. Wspólna szkoła, imprezy, spacery, aż w końcu wspólne zebrania w szkole ich pociech. Teraz przyszedł czas na kolejne pokolenie, wszystko nawet zaczyna się podobnie. Tylko, że jestem facetem, a ona przedstawicielką płci pięknej, ale czy to wielka przeszkoda? Czy przyjaźń między kobietą i mężczyzną nie istnieje? Nie sądzę! Nie pociągamy się nawzajem i w dodatku mamy podobne gusta, a chyba każdy powinien szukać szczęścia?
Świeżo usmażone omlety już leżały na stole, przyjaciółka przyniosła mi konfitury, którymi zacząłem smarować posiłek. Dziewczyna siedząca przede mną uśmiechała się w moją stronę, chyba ubrudziłem się dżemem, bo już wyciągała z szafki serwetkę. Czasem zastanawiam się co bym zrobił bez niej. Tak się cieszę, że mogę z nią o wszystkim porozmawiać i toleruje mnie takiego jakim jestem. A wszystko zaczęło się równy rok temu, podczas moich 16-tych urodzin.
To była niedziela. Niepełnoletnia młodzież zaczyna się alkoholizować dużo wcześniej przed ukończeniem „osiemnastek”. Alkohol i nikotyna robią swoje. Oboje w stanie ciężkiego upojenia, zaczęliśmy wspominać dobre czasy i bardzo skryte tajemnice, m.in. O Franku, pewnym chłopaku z równoległej klasy, który nam się naprawdę bardzo podobał. Wtedy światło dzienne ujrzało kilka moich skrytych tajemnic m.in mój homoseksualizm. Martyna bezproblemowo zaakceptowała moją odmienność i co więcej, zaczęła mi szukać odpowiedniego kandydata.
Skończyłem konsumpcje posiłku, popiłem świeżą Moccacino i odpaliłem papierosa, podałem papierośnice przyjaciółce, która już patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Z głośników radia płynął gangsta rap, nasz ulubiony raper Tupac, już rozkręcał się w słowach.
- Szkoda, że Tupac już nie żyje... - zaczęła Zuza bawiąc się dymem papierosa – mógłby teraz z nami jeść, pić i palić... nauczyłby nas puszczać kółka z dymu. - zaczęła się śmiać
- Myślisz, że Shakur nie miałby nic lepszego do roboty gdyby żył? Na pewno wciąż nagrywałby płyty, jeździł po koncertach i co najważniejsze w Stanach... po co miałby tu przyjeżdżać? Może są tu jego fani, ale raczej współcześni obywatele, rzadko kiedy jeżdżą na koncerty. Wiesz, chodzi o kryzys i te sprawy, jego koncerty zobaczysz na filmikach z internetu.
- Ale to nie to samo...
- A czego się spodziewałaś? Przecież on nie żyje i nie wróci.
- Zobaczysz, że wróci! Wierze, że wszystkie teorie spiskowe potwierdzą, że Tupac żyje i zapewne opala się na Kubie albo Jamajce i tankuje w gardło „Hennesy”.
- Jeśli wróci do żywych, to zabiorę Cię na koncert, a teraz kończ palić i chodź na górę. Zrobiłaś już popcorn?
W tym samym momencie usłyszałem dźwięk dobiegający z mikrofalówki, która już prażyła przekąskę. Uśmiechnąłem się w kierunku Zuzki i dokończyłem w milczeniu papierosa.

Weszliśmy po schodach, jest to mój poziom - „Piętro Macieja”. Wszystkie trzy świeżo wyremontowane pokoje są jak azyl w gorące letnie dni. Pomimo wczesnej pory dnia, czułem już pot na moich plecach, który płynął cienką stróżką przyprawiający mnie o dreszcze. W tym samym momencie zorientowałem się, że jeszcze nie myłem się.
- Zrobię to potem – pomyślałem w duchu
Poddasze mojego domu, pomimo dużych rozmiarów i o dziwo równych, lecz niskich sufitów miało prosty układ. Na wprost schodów znajdował się pokój dzienno-gościnny. Jaskrawy kolor czerwonych ścian, raził oczy w połączeniu z blaskiem słońca, który wdzierał się przez dwa sufitowe okna. Szybko zasłoniłem rolety i włączyłem lampy punktowe oświetlające poszczególne elementy pokoju. Na lewo od drzwi wisiał telewizor plazmowy połączony z kinem domowym i głośnikami rozmieszczonymi po pokoju zgodnie z najnowszymi trendami DOLBY SURROUND. Pamiętam ile musiałem prosić starych o tak drogi sprzęt – w rzeczywistości wygrałem go na loterii, co wydało mi się jak żart ze strony losu, bo nigdy nie miałem szczęścia do gier. Naprzeciwko sprzętu Hi-Fi eksponowałem znajomym skórzaną sofę, która jest jak utrapienie, muszę ją co i róż konserwować po każdym użyciu, ale efekt na wejściu zajebisty. W każdym kącie pokoju znajdowały się narożne szafki, a na nich piękne okazy flory Bonsai. W tym samym momencie przypomniałem sobie, że muszę je podlać.
Zuzanna już szukała płyty kompaktowej w torbie, zapewne filmu „Tupac Resurection”, którym się jaramy od tygodnia. Może słuchanie gangsta rapu nie przekonuje mnie, tak jak ekranizacja starych teledysków na panoramicznym ekranie telewizora, chyba dlatego podzielam zdanie przyjaciółki
- Zuźka, jak zaczynał Tupac?
- Nie wiedziałeś?! Rapował i układał pierwsze teksty już jako dziecko. Nikogo początkowo nie interesował, ale dopóki prezes wytwórni nie usłyszał go na żywo...
Już żałowałem, że ośmieliłem się zadać to pytanie. Wystarczyło mi do szczęścia tylko drugie zdanie, ale byłem skazany na słuchanie całej biografii rapera. Nawet nie ośmieliłem się pytać, skąd ona o tym wie. Obawiam się, że to zaowocowałoby w kolejny monolog. Odwróciłem się na pięcie i wyciągnąłem z szafki dwa piwa, specjalnie przygotowane na dzisiejszą okazje. Uchyliłem okno umiejscowione nad sofą i rozpaliłem już drugiego papierosa. Podałem papierośnicę koleżance z nadzieją, że przestanie nawijać.
- ...dzięki! Po zamachu na niego w roku...
Wiem, to nic nie dało. Cierpliwie czekałem na start filmu, a czas, który mijał wydawał mi się wydłużać słysząc ciągły monolog w lewym uchu od siedzącej z boku osoby.

-----------------------------------------------

Wybiła dwunasta w południe, film minął, a ja nie mogąc pohamować podniecenia, namiętnie komentowałem film. Obok sofy leżało kilka piw, wraz z butelką wina, które trzymałem na specjalną okazję i chyba takowa była. Nie muszę chyba tłumaczyć jak wyglądaliśmy? Łatwo rozpoznać nie wprawionych do spożywania alkoholu dzieci. Upadłem na podłogę. Ociężałą ręką przysunąłem popielniczkę i rzuciłem w eter, wpatrując się w sufit
- Myślałaś kiedyś o karierze raperskiej? Mam na myśli czarny gangsta rap, żeby równać się z największymi celebrytami świata.
- Rapować jak Tupac? To wcale nie głupi pomysł! - odparła Zuza – Moglibyśmy zarabiać dużą kupę kasy, o sławie nie wspominając.
- Tylko czy to jest możliwe? Mieszkamy w Polsce, a nie w Stanach gdzie wszystko wolno.
- Dla chcącego nic trudnego... - Zuźka opadła na podłogę – najważniejsze to zacząć
od tekstów. Nie potrzeba dużo na początek, nagramy kilka demek, roześlemy po wytwórniach i może ktoś nawiąże z nami współprace.
I w tym momencie czar marzeń prysł
- Problem w tym, że nie mamy takich wytwórni – jęknąłem
- Oj tam, oj tam. Na pewno coś znajdziemy, a potem... luksusowe mieszkanie, koncerty, autografy, wojny gangów, nie kończące się Martini i papierosy, na które zawsze będziemy mieć kasę. Ty i ja, będziemy samowystarczalni. Po co nam mężczyźni, skoro jest nam razem dobrze? Może i seksu nie będzie, ale nie tylko uczuciami człowiek żyje. Wzięlibyśmy nawet ślub, żeby nie kłócić się o majątek i móc razem mieszkać, bez głupich artykułów w plotkarskich gazetach. Co weekend powrót na stare graty prywatnym odrzutowcem, a na co dzień, życie jak w Madrycie, albo w niebie. Sama już nie wiem.
- To dobry pomysł, ale niemożliwy do spełnienia. Już wielu próbowało i nic im to nie dało. Potrzebny nam talent i ktoś do pomocy, a z tego co widzę nie mamy niczego...
Kilka minut potem już siedzieliśmy z zeszytem i długopisem w ręku, kłębiąc chmury dymu papierosowego nad nami i wysilając szare komórki, żeby stworzyć pierwszy hit.
Wydawało nam się, że będzie to o wiele prostsze, w praktyce tak łatwo nie było. Minęło wiele godzin, kilka butelek browaru i dwie paczki papierosów, chyba na marne. Siedzieliśmy w mojej sypialni przed ekranem komputera. Słońce przestało razić w oczy, schowało się za obręcz okna, oznaczało to bliski zachód. Spojrzałem na zegarek, zbliżała się godzina 19.
- Kurwa, zaraz moja matka wraca z pracy, a tu taki burdel. Musimy wszystko posprzątać, a tak mi się nie chce – jęknąłem
- Bez obaw, biorę to na siebie. Zabiorę wszystkie butelki, przewietrz tylko pokoje. Zrobiliśmy tu niezły burdel.
- Taa..jak zawsze. Jeszcze tylko rok do osiemnastki, potem matura i wyjazd do stolicy, gdzie nikt nie będzie nam mówił co robić.
- Nie zapominaj o mnie, muszę tu gnić rok dłużej od Ciebie.
- To nie ja wybrałem debilny rodzaj szkoły. Tyle razy ci powtarzałem, że w liceum szybciej nam pójdzie. Zwłaszcza twój kierunek studiów, który kompletnie nie pokrywa się z budownictwem jaki masz na lekcjach.
- Było minęło, teraz nie mogę nic zrobić. Jak twoje przygotowania do egzaminów poprawkowych?
- Tylko matmę ogarnąłem, została mi geografia, na którą w ogóle nie mam siły.
- Dopiero minęła połowa wakacji, masz jeszcze czas. Nie tak jak ja, moje przedmioty leżą i kwiczą na biurku. W ogóle jeszcze do nich nie usiadłam.
- Najwyższy czas coś z tym zrobić, a nie czekasz na ostatnią chwilę – strofowałem przyjaciółkę – Chcesz opanować cały materiał matmy i fizyki w dwa tygodnie?
- No co ty! Chce to zrobić w tydzień
Oboje wybuchliśmy potwornym śmiechem.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group