Autor Wiadomość
PiotrekWawa
PostWysłany: Pią 21:33, 15 Cze 2018    Temat postu:

Dlaczego nie piszesz dalej a tak ciekawie się zapowiadało i miałem nadzieję że będę miał fajną opowieść na dłużej do super czytania. Czekam bardzo na dalszą część!
P cwelik z Warszawy
PiotrekWawa
PostWysłany: Nie 1:35, 28 Maj 2017    Temat postu:

super ! czekam na dalszą część ...
piwpaw
PostWysłany: Wto 13:39, 10 Maj 2016    Temat postu:

spoko
p_carmen
PostWysłany: Czw 10:21, 30 Paź 2014    Temat postu:

Pisz dalej, zapowiada się ciekawie
homowy seksualista
PostWysłany: Śro 1:13, 29 Paź 2014    Temat postu:

W sumie zupełnie nie moje klimaty ale... Cieszę się, że ktoś pisze. Mam nadzieję, że zagościsz tu na dlużej - dlatego plusik na zachętę.
Strzyg4
PostWysłany: Wto 11:22, 28 Paź 2014    Temat postu: Ja i mój cwelek.

Zbliżała się północ. Na stole powoli przestawały się mieścić puste kieliszki po szotach tequili. Mój towarzysz wyglądał zaledwie na lekko wstawionego, sam też nie czułem specjalnie szumu w głowie. Nie mogłem się upić, miałem zbyt ważne plany.
- Mam dość – oznajmił z uśmiechem – Czuję, że jak wypiję jeszcze odrobinę, będę pijany.
- To dobrze, będzie prościej zrobić ci rzeczy, które zamierzam zrobić – odparłem, a on parsknął śmiechem. Nie rozumiał, że to nie był żart. Z prostą, brutalną szczerością powiedziałem prawdę. Miałem bardzo konkretne plany. Łukasz, Kuba, czy tam Kamil – nie pamiętałem jak ma na imię – zajął się przez chwilę pisaniem smsa, a ja wykorzystałem tą okazję, by po raz kolejny go sobie obejrzeć.
Średniego wzrostu, szczupły, o chłopięcej urodzie. Krótkie, kręcone czarne włosy, piwne oczy i pociągła, śliczna buźka. Sprawiał wrażenie niewinnego, wiecznie zawstydzonego chłopca, ale dobrze wiedziałem, że pod koniec tej nocy nie będzie wyglądał ani trochę niewinnie. Dopadnę go. Będzie mówił i robił rzeczy, o jakie nigdy sam siebie nie podejrzewał.
Na razie jednak patrzę w te jego wielkie piwne oczy i uśmiecham się, bo podoba mi się to, co mówi i jak wygląda. Liczą się chwile.
- Zbieramy się? – pyta Kamil. Zdecydowałem się, że tak będę go nazywał w myślach. Nie obchodzi mnie, czy to jego prawdziwe imię.
- Jasne. Odprowadzić cię na przystanek? – pytam, doskonale wiedząc, co odpowie.
- Chyba pójdę pieszo, nie mieszkam tak daleko rynku, a mamy ładny jesienny wieczór. Lubię spacery w jesienne wieczory.
- Ja też – odpowiadam zgodnie z jego oczekiwaniami. Podoba mi się nasza mała gra. Podoba mi się, że on nie ma pojęcia, w co się właśnie pakuje.
- Odprowadzić cię? – pytam, gdy już wychodzimy z knajpy. Ostre, chłodne powietrze uderza mi w twarz. Zapalam papierosa i podaję mu ognia. Cieszy mnie, że Kamil też pali.
- No dobra – zgadza się wyraźnie zadowolony – Chodźmy.
Docieramy do kamienicy, w której mieszka. Oczywiście zaprasza mnie na górę, bo ma jeszcze jakieś wino i – jakże by inaczej – chętnie odkryje ze mną dno butelki.
Mieszkanie jest wielkie, jak to w kamienicach, schludne i całkiem przytulne. Współlokatora oczywiście nie było, więc mieliśmy dla siebie dwa wielkie pokoje, kuchnię i łazienkę. Zastanawiałem się gdzie chciałbym zacząć i gdzie skończyć zabawę tej nocy. Zastanowiło mnie, czy on w ogóle planuje choćby mnie tknąć, ale jakie znaczenie miały jego zamiary?
Kiedy otwierał w kuchni wino, zdążyłem zwiedzić mieszkanie. Mnóstwo pustych butelek po rozmaitych alkoholach i niezliczone puste paczki po fajkach w każdym zakątku. Do tego w przedpokoju leżało w bałaganie kilkanaście par butów. Były vansy, adio, pumy, nike – czego dusza zapragnie. Nie należały do Kamila, inny rozmiar. Tym lepiej.
- Z kim mieszkasz? – rzuciłem przez ramię, dyskretnie zamykając drzwi wejściowe na klucz.
- Z kumplem, też jest… no wiesz – krzyknął z kuchni. Ta jego niewinność.
W końcu podszedł do mnie z dwiema lampkami czerwonego wina. Pozwoliłem sobie na łyk, ciekaw jego gustu.
- Nie znoszę półsłodkiego – rzuciłem ostro.
Uniósł brew.
- Ach, sorry, mam tylko takie. Jeśli nie chcesz….
Nie dokończył. Pchnąłem go prosto na ścianę i przytrzymałem za włosy. Większość wina wylądowała na jego ciuchach. Będą paskudne plamy. Jęknął z bólu, a potem po prostu patrzył na mnie zszokowany.
- Jakoś przeżyję to wino, ale będziesz musiał mi to wynagrodzić – rzuciłem spokojnie, posyłając mu ciepły uśmiech. Jeśli miał, choć odrobinę oleju w głowie, wiedział co ten uśmiech oznacza.
- Mam jeszcze piwo – odparł rozbrajająco, ale mocne szarpnięcie za włosy odebrało mu ochotę na żarty.
- Kurwa, co ty…
Liść w twarz. Piwne oczy znowu patrzyły na mnie pełne niedowierzania.
- Będziesz grzeczny? – pytam spokojnie, wręcz przyjaźnie. Wiem, że w końcu pojął. Widzę to zrozumienie na jego twarzy. Słyszę przyspieszony oddech, ale żadnych oznak oporu.
Gra się zaczęła, choć on jeszcze nie do końca zna zasady.
- Tak – mówi cicho, skruszony. Wbija wzrok w podłogę. Taki podoba mi się jeszcze bardziej.
- Spójrz na siebie – mówię – Cały oblałeś się winem. Powinieneś to zdjąć.
Ulotne, oburzone spojrzenie, ale miejsce oburzenia błyskawicznie zajął najpiękniejszy wyraz twarzy jaki można znaleźć u młodych pasywków – pokora.
Puszczam go, a on zdejmuje koszulę, ukazując szczupłe, gładkie ciało. Powoli rozpina pasek, zsuwa spodnie i stoi przede mną w samych bokserkach. Widzę puchnący pod nim kształt. Mój pasyw jest już podjarany, chce więcej. Patrzy pytająco.
- Na co czekasz, suko?
Nie trzeba mu powtarzać. Zsuwa bokserki i stoi już zupełnie nagi. Dokładnie wygolony, gładki jak pieprzeni amerykańscy chłopcy na pornolach. Zaskoczył mnie tym.
- Dziurę też tak ładnie wydepilowałeś? – niedowierzam.
- Tak – odpowiada krótko, po żołniersku. Grzeczny chłopiec.
- Pokaż.
Uśmiecham się, a on odwraca się do mnie tyłem i powoli wypina do mnie doskonale uformowany tyłek. Rozchyla rękami pośladki, ukazując doskonale gładki odbyt.
- Wytrenowany – oceniam – Niejedno przeżyłeś, co?
Nie wie, co odpowiedzieć, ale nie przejmuję się tym. Czuję w bokserkach nieznośne napięcie i stwierdzam, że czas się tym zająć.
- Klękaj – nakazuję.
- Nie chcę tak, wolę…
Znowu rzucam go na ścianę, tym razem mocno chwytam go za jaja i ściskam. Jęczy z bólu, ale kiedy go puszczam, docenia ulgę.
- Myślisz, że to czego chcesz ma teraz znaczenie, suko? – pytam z udawanym niedowierzaniem. Ciekawi mnie na ile on pojmuje swoje położenie. Na ile przewiduje co będzie się działo dalej. Jeszcze przed chwilą dobrze się bawił, ale zaczyna od niego docierać, że mógł się pomylić.
- Klękaj – powtarzam. Tym razem pasyw posłusznie pada na kolana i patrzy mi prosto w oczy. Podchodzę, rozpinam jeansy i wyjmuję fiuta. Jest twardy, gorący i mokry, ślini się i aż wyrywa do mordy mojego najnowszego nabytku. Nie pozwalam mu jednak wziąć go do ust, najpierw smaruje mu fiutem całą twarz, policzkuję go kutasem i widzę, że mu się podoba. W końcu wpycham go ostro, od razu do końca, nadziewam go i słyszę jak się dławi. Próbuje uciec, ale mocno trzymam mu głowę. Po kilku sekundach tortury wychodzę. - Podoba ci się? – pytam.
- Tak…
- Co ci się podoba?
- Podoba mi się robienie ci laski…
- To nie jest robienie laski, suko. Będziesz za chwilę jebany w ryj, to nie ma nic wspólnego ze smyraniem języczka, rozumiesz?
Otworzył usta, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Uczy się.
Tym razem wsuwam fiuta powoli, ale po same jaja. Znowu się krztusi, ale walczy z odruchem. Zaczynam go posuwać, najpierw nie za szybko, a potem przyspieszam. Szoruje mu kutasem po podniebieniu i gardle, wbijam się coraz szybciej i mocniej, a on jęczy, bawiąc się własnym fiutem.
- Nie – rzucam ostro, wychodząc mu z ust – Nie wolno ci dotykać własnego ciała dopóki nie dostaniesz pozwolenia. Rozumiesz cwelu?
Kiwa głową.
Nagle coś mi się przypomina.
- Za ile wróci twój współlokator?
- Nie wiem – odpowiada, nadal łapiąc oddech po pierwszej fazie zabawy.
- To kiepsko, bo może wejść w nieodpowiednim momencie i odkryć, jaki z ciebie cwel – kwituję i nie pozwalam mu odpowiedzieć – Kładź się na plecy.
Spełnia polecenie niemal natychmiast. Przysiągłbym, że gdy kucałem mu nad twarzą, oblizał się. Dostał moja dziurę pod same usta.
- Do roboty, pizdo – rzucam krótko. Jego usta, niczym automat, zaczynają robić dokładnie to, czego oczekuję. Czuje ciepły, wilgotny dotyk języka, na początku delikatnie muskający mi odbyt, z czasem coraz nachalniej usiłujący wwiercić się do środka. Naprawdę się przykłada, rozchyla mi pośladki i wbija między nie ryj. Głośno zaciąga się zapachem. Tak, również tym razem miałem nosa. Tkwił w nim potencjał. Ciekawe jak duży.
W końcu, gdy miałem już dość, wstałem i patrzyłem na niego z góry. Nadal leżał i patrzył mi prosto w oczy. Kręcił w ustach językiem, jakby nie mógł go zatrzymać po tych popisach z moją dziurą.
- Pewnie myślisz, że teraz cię chwilę porżnę i pójdę do domu, nie? – zapytałem dość rozbawiony.
- Nie chcesz mnie rżnąć? – zapytał dziwnie zaskoczony. Czy w tym małym cwelu naprawdę tkwiło tyle pewności siebie?
- Na nagrodę trzeba zasłużyć – odparłem obojętnie i naplułem na niego. Szczęśliwie trafiłem w policzek, a on oblizał go długim, powolnym ruchem języka. Tak, zdecydowanie dobry wybór.
- Ty mała, zboczona suko – szepnąłem zadowolony – Chcesz więcej?
Patrzy na mnie wzrokiem pełnym pożądania.
- Tak – mówi krótko.
- Czego chcesz? – dopytuję, pochylając się nad nim.
- Żebyś się mną zajął.
- Chcesz zostać skończonym cwelasem? – pytam z drapieżnym uśmiechem. Widzę, że jest podjarany do granic możliwości.
- Tak, zrób ze mnie swoja sukę, wszystko cokolwiek zechcesz – mówi.
Nie ma pojęcia, na co się właśnie zgodził.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group