Autor Wiadomość
grafoy
PostWysłany: Czw 18:58, 09 Kwi 2015    Temat postu:

Lukrowane historie też są potrzebne
zibi74
PostWysłany: Śro 22:52, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Mi też się podobało i liczę, że dane nam będzie poznać kolejne "osiągnięcia" tego duetu.
lotosKryś
PostWysłany: Śro 19:22, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Melkor i tego się trzymaj, nastolatki będą za tym szaleć Wink (1)
Widzisz, Adasiowi i mi się podobało, śmiało wstawiaj kolejne części. Czekamy.
Melkor
PostWysłany: Śro 18:29, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Bujną wyobraźnie to ja wciąż mam:P Jestem świadom, że podczas czytania lukier aż się wylewa z monitora heh stąd ostrzeżenie na wstępie;P
lotosKryś
PostWysłany: Śro 17:57, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Och, jakie to słodziutkie, fajniutkie i milutkie.... mówisz pisałeś to już bardzo dawno... jako gimnazjalista, miałeś bujną wyobraźnię. Super się czytało Smile
waflobil66
PostWysłany: Śro 13:48, 08 Kwi 2015    Temat postu: Re: Wojtek&Kama cz. 1.

Melkor napisał:
...(ciąg dalszy być może nastąpi;)...
Nie być może, tylko koniecznie!!!! Super opowiadanie, musisz kontynuować, bez żadnych tam "być może" Wink (1)
Melkor
PostWysłany: Śro 12:04, 08 Kwi 2015    Temat postu: Wojtek&Kama cz. 1.

Na wstępie proszę o wyrozumiałość. Opowiadanie pochodzi z bardzo głębokiej szuflady do której trafiło przed wielu laty. Z racji tego, że pisałem je jeszcze jako nastolatek (mniej więcej równolegle z "Układem Idealnym") opowiadanie jest nieco przesłodzone i trochę przekombinowane. Niemniej mam nadzieję, że komuś się jednak spodoba, być może kogoś zainspiruje;)


Obudził mnie sygnał budzika i stopa Anki uderzająca z zadziwiającą jak na tak małą osóbkę siłą w moją skroń.
- Oj, przepraszam Wojtuś, nic Ci się nie stało? – spytała przestraszona – To przez ten budzik, kto po całonocnej imprezie nastawia budzik na dziesiątą?! – powiedziała usiłując wygrzebać się spod ręki Jacka i nogi Asi.
- To wyrko jest chyba za małe dla naszej czwórki. - wymamrotałem ledwie żywy – Czy ktoś wyłączy w końcu ten cholerny budzik, zaraz mi łeb pęknie!
- Już nie jęcz idę. – odpowiedziała Anka biorąc w rękę to piekielne urządzenie i wyłączając sygnał alarmu. – Gotowe.
Anka - wiecznie uśmiechnięta, drobna blondynka o niebiesko-zielonych oczach, którymi potrafi przeszyć człowieka na wylot. Niczego nie da się przed nią ukryć dlatego też jest moją najlepszą przyjaciółką od liceum, wie o mnie wszystko dzięki czemu jest moim najlepszym powiernikiem i życiowym doradcą.
W łóżku Anki wylądowałem wraz z Asią i Jackiem (naszymi dobrymi znajomymi) ze względu na suto zakrapianą imprezę jaka miała miejsce poprzedniego wieczoru. Świętowaliśmy zaliczenie sesji letniej oraz urodziny Anki i jak to po takich imprezach bywa nie byliśmy za bardzo w stanie wracać do naszych mieszkań.
- O wstały śpiochy. – rozległ się w pokoju głos Kamila. Zwróciłem wzrok w kierunku z którego dobiegał. Kama stał w futrynie drzwi popijając z wielkiego czerwonego kubka parującą jeszcze kawę, której aromat momentalnie wypełnił cały pokój. Jego zielone oczy wpatrywały się w nas z lekkim rozbawieniem, które można było wyczytać także z figlarnego uśmieszku. Ubrany był w czarne, obcisłe bokserki i biały bezrękawnik, podkreślający jego zgrabną figurę i ładnie zarysowane mięśnie.
Z Kamilem znałem się od trzech lat, przez ten czas staliśmy praktycznie najlepszymi kumplami. Mieliśmy podobne zainteresowania, razem graliśmy w siatkówkę, razem chodziliśmy na baseny i razem studiowaliśmy na Wrocławskiej ASP Fotografikę. Od blisko trzech lat usiłuję również wyznać Kamilowi, że się w nim zakochałem. W przeciągu tych 1095 dni, bo tyle minęło od czasu gdy trzy lata temu poznaliśmy się na urodzinach Ani, podjąłem co najmniej kilkanaście prób wyznania mu swojego uczucia. Wszystkie zakończyły się fiaskiem, na ogół gdy dochodziło do kulminacyjnego momentu nie mogłem z siebie wyrzucić tych kilku prostych słów. Raz przed rokiem udało mi się wyznać co do niego czuję, ale był wówczas tak pijany, że nie otrzymałem odpowiedzi po której mógłbym uznać, że komunikat został zrozumiany, zobaczyłem tylko leżącego w moim łóżku Kamila pogrążonego w pijackim śnie. Położyłem się wówczas obok niego i nie mogłem zasnąć rozmyślając jak wspaniale byłoby kochać go z wzajemnością.
Wczorajsza kolejna próba również się nie powiodła, chciałem mu wyznać co czuję w drodze powrotnej do wynajmowanego przez nas mieszkania. Wspominać te trzy lata a w razie gdyby źle odebrał moje słowa zrzucić wszystko na alkohol, ale zmęczony Kama usnął na kanapie w salonie więc Ania zaproponowała byśmy zostali na noc niwecząc kolejny z moich wielkich planów.
Kama z rozbawieniem obserwował jak Anka z budzikiem w ręku wraca do łóżka.
- Kurcze toż to trzeba być porypanym żeby budzik na tak wczesną porę nastawiać. – mamrotałem półprzytomny.
- Oj, już nie jęcz, ciesz się, że nastawiłem zegarek dopiero na dziesiątą. Wstawaj pomożesz mi ze śniadaniem.
- Ty chaaaamie. - wyjęczała Anka rzucając w Kamila budzikiem który o zaledwie kilak cali minął celu i wydając metaliczny dźwięk uderzywszy o ścianę. – Kuuuurwa, to już trzeci w tym roku. – Wyjęczała Anka rzucając się ponownie na łóżko i uderzając mnie tym razem z łokcia w brzuch. – Oj przepraaaaszam.
- Dziewczyno uspokój się to nie ring. – wyjęczałem przez zaciśnięte z bólu zęby, po czym podniosłem się i ruszyłem ku drzwiom w których jeszcze przed chwilą stał Kama.
Mieszkanie Anki i Magdy było niewielkie, składało się z małego salonu, mniejszej sypialni, malutkiej łazienki i mikroskopijnej kuchni, której obu ścian mogłem swobodnie dotknąć rozkładając ręce. Pomimo niewielkiego metrażu, mieszkanko było przytulne i dobrze wyposażone. W łazience znajdował się nowiutki prysznic z którego skorzystałem w pierwszej kolejności. Następnie udałem się do kuchni, w której Kama kroił już świeży chleb na kanapki.
- Byłeś w sklepie? – spytałem zaskoczony.
- Nom, z samego rana jak jeszcze spaliście.
- Heh ranny ptaszek.
- Musiałem jakoś odpokutować, mój wczorajszy odlot.
- Fakt, są jakieś czyste kubki? Napiłbym się kawy.
- Wszystko w zlewie, wczoraj nieźle daliśmy czadu. Drinki były nawet w salaterkach. Chcesz to weź mój. – podał mi swój wielki czerwony kubek.
Nalałem sobie aromatycznej, czarnej jak noc kawy z moka stojącego na kuchence po czym oparłem się o szafkę i popijając ciepły, gorzkawy napój obserwowałem jak Kama przygotowuje poranny posiłek. Kołysał się w takt muzyki dobiegającej z radia, krojąc przy tym warzywa. Jego zwinne ręce precyzyjnie operowały nożem krojąc ogórki i pomidory na równe plasterki. Zabawnie ruszał przy tym biodrami we wszystkie strony.
Zawsze był gibki, szczególnie dobrze dawało to o sobie znać na parkiecie. Często chodziliśmy na balety i niemal zawsze Kamę otaczał wianuszek zauroczonych dziewczyn podziwiających jego sprawność, pomimo tego nigdy nie miał partnerki na dłużej. Zdarzało się, że przyprowadzał po kilka razy jakąś dziewczynę na mieszkanie, ale twierdził, że życie w stałym związku to nie dla niego. Zawsze dawało mi to nadzieję, że może jednak nie jest pełni heterykiem. Z resztą na baletach sam też często otaczałem się gronem ładnych dziewczyn. Podobnie jak Kama grałem w siatkówkę i byłem częstym bywalcem basenów w związku z czym mogłem się również pochwalić zgrabnym, wysportowanym i lekko umięśnionym ciałkiem. Anka często mi mówiła, że mam też ładną symetryczną twarz i piękne oczy.
- Pomógłbyś przy tych kanapkach a nie. – powiedział odwracając się w moją stronę i patrząc mi w oczy z tym swoim uśmiechem na ustach.
- Dobrze sobie radzisz, tylko bym Ci przeszkadzał. Z resztą kanapki w Twoim wykonaniu smakują najlepiej.
- Oj chyba od dzisiaj ty będziesz przygotowywał u nas śniadania.
- Ok., ale za to ty zabierzesz się za obiady.
- Te odgrzewane mrożonki nazywasz obiadem? – zapytał uśmiechając się drwiąco.
- Oj nie przesadzaj, ostatnio smażyłem rybę.
- Pamiętam… mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy heh. – roześmiał się za co dźgnąłem go palcami po żebrach.
- Przestań bo się potnę. – powiedział w przerwach między napadami śmiechu.
- O, szczęśliwa parka zabawia się przy śniadaniu. – do kuchni wpadała rozczochrana Magda z nieco rozmytym makijażem.
- Och cóż to za piękna dama zaszczyciła nas swą osobą? – odpowiedział z przekąsem Kama.
- Spierdalaj. –bezceremonialnie odgryzła się Magda po czym wyciągnęła z lodówki schłodzoną wodę mineralną i pociągnęła z butelki spory haust. – Nie jestem w humorze na żarty, co ze śniadaniem?
- Oj, czyżby ktoś miał kaca? – zadrwiłem.
- Śniadanie będzie za dziesięć minut, powiedz reszcie żeby zwlekli dupy z wyrka. – oznajmił Kama już nieco łagodniejszym tonem.
- Powiem Ance, Misiek niech śpi, chyba za dużo wypił. – Powiedziała z troską w głosie.
Magda z Jackiem byli parą od dwóch lat z przerwami. Historia ich związku to całe pasmo rozstań i powrotów, które mogłoby stanowić scenariusz do megatelenoweli.
- Spoko, zostawię mu kilka kanapek w lodówce.
- Będę wdzięczna. – odpowiedziała, udając się w stronę łazienki.
- Niesamowite prawda? – zwróciłem się do Kamy gdy usłyszałem wodę lecącą z prysznica.
- Co takiego?
- Od miesiąca ani razu się nie rozeszli.
- Heh, widzisz to miłość. Może w końcu się dotarli.
- Albo to tylko cisza przed burzą.
- Czarnowidz. Ja sądzę, że teraz już będzie dobrze. W sumie stanowią dla mnie inspirację.
- W jakim sensie? Planujesz napisać scenariusz do opery mydlanej?
- Nie, ale sądzę, że to już czas żeby znaleźć kogoś na stałe, ale mniejsza z tym pomóż mi z kanapkami.
Śniadanie zjedliśmy w czwórkę z Magdą i Anką w miłej, niemalże rodzinnej atmosferze. Opowiedzieliśmy Kamie o tym jak po jego „zgonie” udaliśmy się do Grawitacji na balety o naszym powrocie w trakcie którego musieliśmy niemalże nieść na wpół nieprzytomnego Jacka i o tym jak w trójkę imprezowaliśmy dalej w ciasnej kuchni. Po tym jak już zjedliśmy udałem się z Kamą w drogę powrotną do wynajmowanego przez nas mieszkanka niemalże na drugim końcu miasta.

Większość wakacji planowaliśmy z Kamą spędzić w mieście odbywając praktyki w sporym studiu fotograficznym prowadzonym przez jednego z naszych wykładowców. Praca w studiu sprawiała nam wiele radochy. W czasie gdy nasz mentor nie miał klientów ćwiczyliśmy sztukę portretowania modelach- amatorach. Byliśmy jedynymi praktykantami, prócz nas w studio pracował nasz mentor jako główny fotograf, jego wspólnik, który dość rzadko się pokazywał bowiem zajmował się głównie pozyskiwaniem.
Pewnego dnia po skończonej sesji fotograficznej dla jednego z kolorowych pisemek zostaliśmy z Kamą żeby uprzątnąć studio. Tego dnia nasz mentor wraz ze swoim wspólnikiem po zakończonych zdjęciach udali się do Katowic na spotkanie z kolejnym kontrahentem. Gdy skończyliśmy sprzątanie było już dość późno jednak postanowiliśmy zostać i poćwiczyć portretowanie. Tego dnia mieliśmy wenę i mnóstwo pomysłów. Zaciemniliśmy całe studio i przy użyciu profesjonalnego oświetlenia uzyskiwaliśmy bardzo ciekawe efekty. Jednakże po pewnym czasie zabawa z portretami nam się trochę znudziła wówczas Kama wyszedł z zaskakującą propozycją:
- Wiesz Wojtek, mam taki pomysł…
- Co ciekawego wymyśliłeś? Znowu coś z oświetleniem? – zapytałem lekko znudzonym.
- Nie zupełnie, kurcze, nie wiem czy się zgodzisz.
- Na co?
- W sumie nie ważne… - odpowiedział zmieszany.
- No na co? Dokończ i mnie nie wkurwiaj.
- Nie ważne.
- Ważne, no mi nie powiesz? – zrobiłem najbardziej niewinną minę na jaką było mnie stać.
- Kurcze, nikomu innemu bym tego nie zaproponował, ale… może poćwiczymy akty?
- Akty? Spoko, ale na kim? Za późno żeby dzwonić po modeli.
- Nie chodzi o modeli. Miałem na myśli…, ale spoko, to głupie.
W tym momencie zaniemówiłem, obiekt moich westchnień, chłopak, którego w sumie zdarzało mi się kilka razy przez ułamek sekundy widzieć nago chciał byśmy ćwiczyli na sobie rozbierane zdjęcia. Postanowiłem zaryzykować, może tym razem się uda.
- Nie, dlaczego? To nie jest głupi pomysł. Możemy spróbować, ale jak chcesz się do tego zabrać.
- No tak jak zwykło się robić akty.
- Wiem, ale kto komu?
- No obaj mamy ćwiczyć… mogę Ci pozować jako pierwszy. – odpowiedział trochę zmieszany, ale z uśmiechem na twarzy.
- Może jednak najpierw ja Tobie. – odpowiedziałem w sumie bez namysłu.
- Ok., rozbierzesz się?
- No chyba tak się zwykło robić akty.
- No tak.
Zacząłem powoli się rozbierać, ściągnąłem buty, skarpetki następnie spodnie. Zacząłem rozpinać swoją białą koszulę gdy odezwał się Kama:
- Zostaw na razie, biała koszula fajnie kontrastuje z twoją opalenizną.
Zrobiłem jak kazał, miałem na sobie czarne obcisłe bokserki, które w zestawienie z białą koszulą dawały ciekawy efekt. Kama ustawił światła i zaczął cykać pierwsze zdjęcia. Początkowo czułem się trochę skrępowany, jednak z czasem oswajałem się z nową sytuacją.
- Rozepnij kilka guzików tak by widać było klatę. – instruował.
- Tak? – zapytałem odpinając cztery górne guziki.
- Rozchyl trochę tą koszulę, przecież wiem, że masz świetną klatę. Nie raz Cię przecież widziałem. – Zagrzewał mnie komplementami a ja z każdą chwilą czułem się pewniej. Błyskały flesze, zmieniało się ustawienie lamp. Kama szalał z aparatem, instruując mnie jaką pozę mam przybrać i cykając coraz to nowe ujęcia.
- Dobra Wojtek zdejmij koszulę, zaczekaj, wolniej… tak powoli, najpierw prawe ramię… ok., kurcze naprawdę masz zajebisty tors. Spoko. – Zabrał moją koszulę i przewiesił na pobliskim krześle. Stałem teraz przed nim w samych slipkach.
- Co teraz? – zapytałem trochę speszony.
- Przejdźmy do rzeczy. Zrzucisz, bokserki? – Zapytał z wyzywającym uśmiechem.
- Czy ja wiem.
- No dawaj, przecież wiesz, że to tylko zabawa.
- Ok., ale jak znajdę swoje zdjęcia w sieci to Cię zabiję.
- Nie zrobiłbym Ci tego. – odpowiedział z powagą na twarzy.
- Mam nadzieję. – odpowiedziałem zrzucając bieliznę.
- Rozwiesiłbym je w całym mieście. – zażartował, po czym dodał - Masz zajebiste ciało, ludzie powinni to zobaczyć.
- Wolę się pokazywać tylko tym, którzy na to zasługują. – odpowiedziałem.
- Więc ja zasługuję? – zapytał odrywając się na chwilę od aparatu.
- Jesteś moim… najlepszym przyjacielem.
- Ty moim również. – odpowiedział całkiem poważnie. – A teraz ustaw się tam, bokiem w końcu to sztuka a nie pornografia.
Kama, fotografował mnie na wszelkie sposoby w różnych pozach jednakże operował światłem tak by nie było widać za wiele. W końcu to miały być akty. Po mniej więcej godzinie odłożył aparat i podał mi moje bokserki, które nałożyłem nie śpiesząc się zbytnio. Zaczęliśmy przeglądać zdjęcia:
- Świetnie wyszedłeś, minąłeś się z powołaniem, powinieneś zostać modelem. Zobacz to… - wskazał na zdjęcie gdzie stałem w rozpiętej koszuli odsłaniającej część klaty, lekko zwrócony bokiem i w ostrym świetle patrzyłem prosto w obiektyw aparatu. – Kurwa, wyszedłeś wręcz seksownie.
- Dzięki, ale… to głównie dzięki twoim umiejętnościom… wiesz gra świateł, ustawienia aparatu.
- Gówno prawda, po prostu… jesteś boski.
Rozpływałem się radości, zawsze marzyłem by usłyszeć od niego takie komplementy.
- Dobra, ale koniec tego cukrzenia, teraz Twoja kolej. – Powiedziałem nie mogąc się już doczekać na swoją kolej.
- Ok., później porównamy. – odpowiedział i z uśmiechem na twarzy ruszył by ustawić się przed obiektywem. – Co mam robić? – Zapytał gdy już znalazł się na miejscu.
- Jak to co rozbierz się. – powiedziałem, stając w samych bokserkach przed aparatem.
- Ok. – Kama uśmiechnął i ku mojemu zdziwieniu zaczął poruszać na boki biodrami rozpinając przy tym guziki swojej granatowej koszuli i patrząc przy tym bezpośrednio w obiektyw. Na ten widok zrobiło mi się gorąco.
- Co to striptiz? – zapytałem zaskoczony.
- Pomyślałem, że to może być ciekawe.
- W sumie…
Zacząłem robić zdjęcia, Kama zachowywał się jak rasowy striptizer. Najpierw rozpiął koszulę ujawniając swoją ładną, lekko umięśnioną i wygoloną klatę. Byłem w siódmym niebie oglądając ten spektakl, jego jasna skóra pięknie kontrastowała z ciemną barwą koszuli. Poruszał się zgrabnie, jego ruchy był miarowe i pełne. W pewnym momencie gdy odrzucił koszulę na bok ujrzałem jak pięknie pracują jego mięśnie. Każdy ruch bioder wywoływał wspaniały „taniec” mięśni brzucha uwydatnionych dodatkowo ostrym oświetleniem. Zaczął rozpinać guziki spodni. Cały czas robiłem zdjęcia starając się uchwycić najciekawsze momenty. Za pomocą pilota zmieniałem także natężenie świateł tak by nadać zdjęciom odpowiedniego klimatu. W pewnym momencie Kama odwrócił się tyłem i rozpięte spodnie zaczęły się powoli zsuwać na ziemię. Mogłem teraz podziwiać jego plecy, które w ostrym bocznym świetle wyglądały jak u kulturysty. Z czasem moim oczom ukazały się jego zgrabny tyłeczek zakryty jeszcze przez białe obcisłe slipy. Nie mogłem oderwać od niego oczu, jego pokaz sprawiał, że w slipkach budził się mój „mały” przyjaciel.
- Ok., koniec striptizu… - odezwał się Kama obracając się do mnie. – Rozkazuj w końcu teraz to Twoja sesja, co mam… - w tym momencie jego wzrok zatrzymał się na moich bokserkach z których usilnie próbował się wyrwać mój „mały” przyjaciel. Na ten widok Kama uśmiechnął się po czym spojrzał mi prosto w oczy. – Komuś strasznie spodobał się mój występ.
- Ee… tak byłeś… świetny. – wyjąkałem trochę zmieszany.
Kama powoli podszedł i stanął tuż naprzeciwko mnie tak, że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Powiedz tylko szczerze… lubisz chłopców? – Zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
Byłem totalnie zmieszany, nie wiedziałem co odpowiedzieć, było mi wstyd, że tak zareagowałem na jego „występ” i strasznie się bałem, że mogę go stracić. W moim umyśle tak zakłębiło się od myśli i uczuć, że nie mogłem nic z siebie wykrztusić. Stałem tak wpatrując się w te jego zielone oczy w których odbijał się blask stojących nieopodal lamp. Czekałem na tą chwilę od tak dawna, próbowałem wyjawić mu prawdę już tyle razy a teraz kiedy mogłem to zrobić nie byłem w stanie wykrztusić z siebie słowa.
Milczenie się przedłużało, świat tracił barwy, dźwięki do mnie nie docierały tonąłem w bezkresnym oceanie swoich uczuć, myśli i obaw. Opanowywał mnie coraz głębszy paraliż czułem tylko szybki rytm mego serca, już myślałem, że za chwilę osunę się na ziemie gdy nagle… świat się skończył zapadła ciemność, lecz wówczas poczułem jego usta na moich ustach, ciepłe i wilgotne muskające moje wargi, odruchowo zacząłem odwzajemniać pocałunek. Poczułem rękę na moje twarzy, gładził mnie po policzku i szyi nie przerywając pocałunku. Jego ciepło odganiało wszystkie moje obawy. Zaczął mnie ogarniać spokój, powracały dźwięki, ale serce biło coraz mocniej tyle tylko, że nie ze strachu. Zaczęły powracać kształty i barwy – otworzyłem oczy i ujrzałem Kamila z tym jego figlarnym uśmieszkiem.
- Uznałem milczenie za potwierdzenie. – wyszeptał.
- Kocham Cię, już… już tak dawno chciałem Ci to powiedzieć. – odpowiedziałem, drżącym głosem.
- Wiem, już raz powiedziałeś, rok temu po urodzinach Anki.
- Pamiętasz!? Przecież… przecież, byłeś pijany… spałeś. – odpowiedziałem wstrząśnięty.
- Ty też byłeś pijany… nie byłem pewny czy to nie przez alkohol, ale teraz już wiem, że to było na poważnie.
Nasze usta znowu się zetknęły w długim pocałunku. Przycisnąłem go do siebie i zacząłem gładzić rękoma jego plecy. Nasze nagie ciała się stykały, czułem bijące od niego ciepło i słodki zapach jego perfum.
Po kilku chwilach namiętnego pocałunku nasze usta się rozłączyły i zaczął całować mnie po szyi. Byłem w siódmym niebie, odchyliłem nieco głowę i poczułem jego usta na moim jabłku adama, schodził coraz niżej całując mnie po torsie i podgryzając moje sutki. Pieściłem rękoma jego kruczoczarne włosy a on w tym czasie schodził coraz niżej. W końcu Kama uklęknął przede mną i poczułem jego pocałunki na podbrzuszu.
- Poczekaj. – powiedziałem, klękając tak, że nasze twarze znalazły się na tej samej wysokości.
- Jeśli nie chcesz… - powiedział nieco zmieszany Kama.
- Nie… to znaczy chcę, ale chodź… - poprowadziłem go w kierunku sofy po czym delikatnie pchnąłem na nią. Leżał teraz przede mną w delikatnym świetle lamp studyjnych, jego jasna skóra pięknie kontrastowało z czarnym obiciem sofy.
Kama wpatrywał się we mnie czekając aż przejmę inicjatywę. Jego zielone oczy badały każdy skrawek mojego ciała.
- Jesteś piękny… - wyszeptał – wręcz idealny.
- Bzdura, to ty wyglądasz jak grecki heros. – odparłem, po czym nachyliłem się nad nim i zacząłem całować jago tors. Czasem przygryzałem też jego sutki, co wywoływało jęki rozkoszy. Po chwili nasza bielizna leżała już na podłodze a ja całowałem mojego ukochanego po pięknie umięśnionym brzuszku i kierowałem się niżej ku jego prężącej się z podniecenia męskości. Kiedy miałem się już zdobyć na to by wziąć go w usta Kama ujął mnie za podbródek i skierował moją twarz w swoją stronę. Spoglądał na mnie tymi swoimi zielonymi oczyma w sposób tak rozbrajający, że chciałem rzucić się na niego i tulić się do niego aż po kres czasu.
- Wojtek, jesteś pewien… Nie chcę tego zepsuć, jeśli nie… jeśli nie jesteś gotowy to możemy zaczekać. – wykrztusił z siebie Kama.
- Głuptasie… Kocham Cię, zawsze chciałem... być z Tobą. – odpowiedziałem łamiącym się z emocji głosem.
- Ja kocham Cię bardziej. – powiedział Kama po czym pocałował mnie przechylając się w moim kierunku tak, że obaj wylądowaliśmy na podłodze w grubym, futrzastym dywanie. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę leżąc przytuleni po czym skierowałem się ku jego stojącej z podniecenia pale. Był to piękny okaz może nie tak wielki jak te z filmów porno, ale jednak budził podziw. Piękny, prosty, usłany żyłami kawał mięska ze wspaniałą różową główką na której złożyłem pierwszy nieśmiały pocałunek. Poczułem ciepło i słonawy smak jego śluzu a także wyraźnie wyczuwalny zapach podniecenia. Zachęcony pierwszym wrażeniem złożyłem kolejny pocałunek i kolejny aż w końcu zacząłem zachłannie całować całą jego męskość. Kama drżał z podniecenia, jego oddech stawał się płytszy i przyspieszony, musiałem mu sprawiać sporą przyjemność.
Postanowiłem pójść o krok dalej i wziąłem jego fiuta w usta, nigdy wcześniej tego nie robiłem toteż obawiałem się czy będę w stanie sprawić mu przyjemność jednak filmy, które obejrzałem zaopatrzyły mnie w odpowiednią wiedze teoretyczną. Po chwili przyspieszyłem starając się również brać go nieco głębiej, ten zabieg sprawił, że mój partner zaczął jęczeć z rozkoszy. Bawiliśmy się tak przez dłuższą chwilę do czasu aż Kama drżącym głosem wyszeptał:
- Dochodzę.
Wyciągnąłem wówczas z ust jego drąga i zacząłem onanizować go ręką. Niemal natychmiast poczułem jak mięśnie Kamy napinają się wyginając jego piękne ciało w łuk. Ułamek sekundy później wydał z siebie jęk rozkoszy i ze wspaniałej pałki trysnął biały nektar zalewający jego piękny brzuszek.
Gdy orgazm minął Kama opadł na dywan dysząc głęboko i spoglądając na mnie na wpół zamkniętymi zielonymi oczyma. Uśmiechał się do mnie wyraźnie zadowolony.
- Byłeś wspaniały. – wydyszał, przetaczając się na mnie tak, że nasze ciała złączyły się w miłośnym uścisku. Czułem jego ciepłą spermę w miejscu gdzie jego brzuszek dotykał mojego. Zaczął mnie delikatnie całować po całej twarzy a jego dłoń czule pieściła mojego członka. Wystarczyło kilka jego ruchów a już wiłem się z rozkoszy zalewając nasze ciała kolejną dawką gorącej spermy.
- Chcę jeszcze. – wyszeptałem do ucha mojemu kochankowi.
- Ja też, ale nie tutaj, już późno chodźmy do nas… to będzie długa noc. – odpowiedział Kama uśmiechając się.
- Mam nadzieję, że teraz po każdej nocy będę się budził przy Tobie.
- Heh, za to Cię kocham niepoprawny romantyku.

Gdy niemalże biegiem wracaliśmy do domu otrzymałem od Anki sms’a w którym zapraszała nas na wyjazd nad jezioro ze znajomymi. Oczywiście zgodziliśmy się bez wahania. (ciąg dalszy być może nastąpi;)...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group