Autor |
Wiadomość |
tomm89 |
Wysłany: Nie 18:48, 28 Paź 2018 Temat postu: |
|
super. kiedy ciag dalszy? |
|
|
grafoy |
Wysłany: Pon 18:10, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
zastanawiam się nad powrotem do to tych chłopaków |
|
|
smutny16 |
Wysłany: Sob 20:28, 16 Kwi 2016 Temat postu: |
|
Przhjemnie sie czyta, kiedy kontynuacja? |
|
|
porthos |
Wysłany: Wto 10:33, 12 Kwi 2016 Temat postu: |
|
brak słów ... jakbym tam był ;P ZAJEBISTE !!!! |
|
|
grafoy |
Wysłany: Sob 15:30, 09 Kwi 2016 Temat postu: |
|
Przybiegłem do Karola. Bardzo podniecony sytuacją. Opowiedziałem szczegółowo co zaszło. Karol dopytywało drobiazgi.
- Masz go na widelcu. – stwierdził po wysłuchaniu.
- Co?
- Możesz robić z nim co chcesz.
- Tyle, że ja nie chcę.
- Chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
- Widocznie, nie wiem i niech tak zostanie.
- Nie mam czasu tu tłumaczyć ci podstaw. Oglądałeś film „Śmierć w Wenecji” ?
- Chyba tak.
- Kurwa kojarz szybciej. Idziesz i uwodzisz go. Kumasz?
- Nie do końca? Tam nie doszło do niczego.
- Tobie ma obciągnąć. Za ogrodem różanym jest kompostownik.
- Czaję.
- Tam będziesz miał spokojnie. Masz niecałą godzinę. Później zaczną się zbierać. Biegnij i musisz go tam sprowadzić. Ma ci obciągnąć. Jak dasz radę umów się z nim za dwa dni. Albo nie. Weź telefon. Ja załatwię resztę.
- Chyba ci odpierdala. Za wiele filmów się naoglądałeś.
- Było ci przyjemnie rano?
- Tak.
- To nic w porównaniu z tym co możesz mieć, jeśli ten facet ci obciągnie. Jeden warunek – tylko on tobie i nic więcej. Stałem jak zamurowany. Nie wiedziałem co robić. Karol pchnął mnie zdecydowanie w kierunku grupy ludzi. Idziesz i bierzesz sobie coś do picia – syknął – wypijesz za kompostownikiem.
Ruszyłem w kierunku stołu robiącego za bar. Stało przy nim w grupkach kilka kobiet.
- Mówisz, że twój Romek ciągle taki niewyżyty – dziwiła się jedna z pań.
- Tak, już mnie to meczy nie mam osiemnastu lat. On ciągle chciałby czegoś nowego.
Kiedy podszedłem do stołu i wybierałem jedną z wód mineralnych pośród kilkunastu takich samych butelek. Mój Romek przyszedł do niego również.
- Choć tu Romeczku – powiedziała narzekająca przed chwilą na jego chuć kobieta – Masz już chyba dość alkoholu. Wracamy niedługo do domu.
- Proszę cię Wanda nie wyliczaj mi. Odwiezie nas Wacek. Już z nim rozmawiałem.
Wpatrywałem się w niego. Kiedy odwzajemnił mi spojrzenie chwyciłem za pierwszą z brzegu butelkę, odwróciłem się i starając się iść bardzo wolno ruszyłem w kierunku kompostownika. Szedłem zdecydowanie za wolno, nie odwracałem się choć bardzo chciałem. Kiedy stanąłem za kompostownikiem spojrzałem co trzymam w ręku. Było to piwo. Starałem się je otworzyć ale nie miałem czym. Kieszenie miałem puste. Kompostownik też nie dawał żadnych szans na zaczepienie kapsla.
- Pomóc ci ? – zapytał Roman i wyjął mi butelkę z ręki. Złapał zębami kapsel i po chwili oddał mi butelkę. Sięgnąłem po nią i pociągnąłem solidny łyk. Potem patrzyłem wyzywająco mu w oczy. Podszedł bliżej do mnie. Nie odrywałem wzroku od niego. Był na tyle blisko, ze czułem zapach wiski z jego ust, które wolno zbliżały się do moich. Odwróciłem głowę ale nie ruszyłem się. Złapał mnie za krocze i zaczął ugniatać moje klejnoty. Po chwili mógł wyczuć efekty swoich działań. Drugą rękę położył mi na ramieniu i naciskał mocno próbując skłonić mnie bym uklęknął. Stałem twardo. Sięgnął do spodni i rozpiął je. Zepchnął spodnie w dół. Ściskał kutasa przez majtki a drugą ręką miętosił mojego kutasa. Widziałem jak drży z podniecenia. Patrzyłem mu w oczy wzdychając co raz wyraźniej.
Schylił się i obiema rękami ściągnął mi majki. Ponieważ były ciasne musiał się schylić żeby umieścić je jak spodnie na kostkach. Złapałem go za ramiona i przytrzymałem go na dole. Chwycił mojego kutasa ustami i po chwili znikł cały w jego gardle. Jego nos uderza o moje podbrzusze, a ręce ugniatały pośladki. Jego język oplatał mój trzon. Fala gorąca nadchodziła. Spojrzałem w dół i zobaczyłem jego łysinę. Pomyślałem o moim ojcu i podniecenie osłabło. Roman obciągał koncertowo. Jego go ręce pieściły mój tyłek. Złapał mnie za biodra i odwrócił. Pchnął mnie lekko a ja poddałem się i oparłem o kompostownik. Jego ręce rozchyliły moje pośladki a język przejechał wzdłuż rowka. Po czym kolistymi ruchami zbliżał się do mojej dziurki. Krążył i lekko zagłębiał się w nią. Rozchylił mocniej pośladki i wjechał swoim jęzorem głęboko. Wchodził i wychodził z mojej dziurki. Byłem gotowy mu się oddać. Chciałem tam poczuć jego gorącego fiuta. Jakiś głośny dźwięk gdzieś obok przywrócił mnie do rzeczywistości. Roman wciskał język coraz głębiej. Kiedy jego ręce puściły moje pośladki by rozpiąć, jak domyśliłem się po dochodzących odgłosach spodnie, wyprostowałem się i szybko obróciłem. Złapałem za jego głowę i wcisnąłem swojego fiuta w jego usta. Tym razem ja go ruchałem. Moje biodra pracowały rytmicznie wbijając głęboko w gardło fiuta. Jakiś dźwięk niepokoił mnie. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem Karola stojącego parę metrów od nas ze spuszczonymi spodniami walącego sobie konia. Nasz wzrok spotkał się. Zdawało mi się, że moje biodra i jego ręka poruszają się w tym samym tempie. Obaj przyspieszaliśmy. Roman krztusił się, ślina ciekła mu po brodzie, ale dzielnie przyjmował mojego kutasa. Jego jedna ręka błądziły po moich pośladkach a palec drugiej drążył moja dziurkę. Ruchałem go w usta coraz mocniej. Po chwili zostałem głęboko w jego gardle i strzelałem kolejnymi porcjami spermy. Połykał ją i teraz on zaczął obrabiać mojego fiuta. Wyssał z niego wszystkie soki, a potem wyczyścił do końca. Kiedy zobaczyłem, że Karol również skończył i zaczął się ubierać, odepchnąłem lekko Romana. Schyliłem się i podciągnąłem majtki a potem spodnie. Roman złapał mnie za rękę. Spojrzałem na niego, klęczał z opuszczonymi spodniami i sterczącym chujem. Wyrwałem się.
- Co robisz? A ja?
- Dasz sobie radę, duży jesteś – powiedziałem. Zadzwoń jutro – dodałem i odszedłem szybkim krokiem.
Jeszcze ponad dwie godziny musieliśmy się bawić z dzieciakami. Było ich na tyle mało, że niedało się ich organizować tak, żebyśmy mogli pogadać z Karolem. W końcu zostało ostatnich dwóch braci. Jeden ośmioletni drugi dwunastoletni. Siedzieliśmy we czterech na bujanej ławce. Chłopcy wtulili się w nas i zasnęli. Tak myślałem, kiedy nagle poczułem jak ręka, wtulonego we mnie starszego z braci, gładzi mnie po brzuchu. Początkowo udawałem, ze nic nie czuję. Potem Klepnąłem w głowę Karola i pokazałem mu wzrokiem na mój brzuch. Uśmiechnął się tylko. Chłopak wsadził swoja dłoń pod moją koszulkę i mnie gładził, Podniecało mnie to. Zdawałem sobie sprawę jak młody to jest dzieciak. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Z opresji uratowała mnie ich matka, która przyszła po nich.
Karol zakręcił się i po paru minutach dostałem sms’a – choć do pokoju – pisał.
Pobiegłem z chęcią. Miałem już dość siedzenia na dworze, szczególnie, że komary stały się bardzo uciążliwe. Kiedy wszedłem do pokoju na stole stał talerz z kiełbasą z grilla i chlebem oraz pełna butelka ginu oraz tonik. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Jesteś głodny?
- Alkoholu bardzo!
- Dzieciakom nie podajemy.
- Ty się nie migaj, tylko polewaj. Masz lód?
- Co jeszcze Księżniczka sobie życzy?
- Polewaj!
Karol szczodrze nalał ginu i uzupełnił szklanki tonikiem. Wszystko było ciepłe, ale miałem ochotę się napić. Drink okazał się bardzo mocny, za mocny jak na mnie.
- Księżniczka nie nawykła do picia?
- Nie takich zanzajerów. – powiedziałem i w przeciwieństwie do swoich słów pociągnąłem solidny łyk. Karol uśmiechnął się stuknął swoją szklanka w moją i wypił prawie połowę. Roześmieliśmy się obaj i wysuszyliśmy szklanki do dna. Karol szybko uzupełnił je. Tym razem zmieniając proporcję na korzyść toniku. Spojrzałem w oczy Karola i wiedziałem już, o czym myśli. Potrafiłem czytać w nim jak w otwartej książce. Nie chciałem jednak ułatwiać mu zadania. Patrzyłem na niego, na koniuszek języka umieszczony pomiędzy zębami wskazujący na to, że kombinuje mocno. Patrzyliśmy na siebie i Karol zbliżył się do mnie przez stół. Pocałował mnie w usta. Smakował ginem i tonikiem. Zapałem go za głowę i pocałowałem bardzo mocno, delektując się jego miękkimi ustami i ruchliwym językiem. Kiedy odłączyliśmy się - Opowiadaj – szepnął i musnął moje usta.
- O czym?
- O nim. Jak było?
- Przecież patrzyłeś na nas zboczeńcu.
- Mów – szepnął i ponownie musnął moje usta swoimi. Spojrzałem w jego wielkie oczy i wiedziałem, że mogę być z nim szczery jak z nikim dotąd.
- Lizał mi tak zajebiście dupkę, ze jeszcze moment i byłbym go prosił żeby mnie przeleciał.
- Wiedziałem, wiedziałem. Było to widać. Dawałeś już?
- Jakoś się nie złożyło.
Karol, patrząc mi w oczy, wstał i podszedł wolno. Musisz spróbować – szeptał. Jak ci było kiedy lizał ci dupkę. Klęknął przede mną sięgnął do moich spodni rozpiął je i zaczął ściągać. Ja grzecznie podniosłem biodra by było mu łatwiej. Ściągnął spodnie razem z majtkami i rzucił je gdzieś za siebie. Moja pała już prężyła się gotowa do pieszczot. Złapał moją prawą a potem lewą stopę i ściągnął mi skarpetki. Ja sam ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją gdzieś na podłogę. Byłem całkowicie nagi. Rozłożyłem szeroko nogi czekając na niego. Karol wstał, szybko ściągnął rzeczy rzucając je niedbale za siebie. Stał i patrzył na mnie. Jego fiut, który początkowo choć nabrzmiały zwisał swobodnie, szybko ko zaczął się podnosić, by po chwili wskazywać gdzieś w sufit. Patrzyłem na to piękne zjawisko zauroczony. Te wiszące pod tym wspaniałym pełnym żył fiutem wielkie jaja działały na mnie wręcz hipnotycznie. Karol jednak nie pozwolił mi zbyt długo napawać się tym ekscytującym widokiem. Ponownie klęknął przede mną oparł swoje dłonie na moich biodrach a jego usta bardzo delikatnie chwyciły główkę mojego ptaka. Ściągnął mi napletek ustami. Jego język krążył wolno kolistymi ruchami wokół główki. Usta delikatnie pieściły ją podążając za językiem. Czułem narastające podniecenie. Karol działał wolno. Zmieniając sposób w jaki pieścił mojego fiuta. Pochłaniał go gwałtownie całego, by po chwili skupić się na pieszczeniu językiem spodniej części kutas. Lizał go całego. Patrzył mi w oczy i starał się tak dostosowywać napięcie by trwało to jak najdłużej. Kiedy chciałem zwiększyć intensywność doznań i złapałem go za głowę chwycił moje ręce i przycinał je do fotela. Pastwił się nade mną pieszcząc moją pałę. Nie pozwalał mi jednak dojść. Poznawał mnie co raz lepiej i pozwalał sobie na więcej. Podkręcał mnie tak mocno, że myślałem, że już wystrzelę, po czym przerywał pieszczoty, by podniecenie opadło. Od tego wszystkiego bolały już mnie jądra. Spojrzał em w jego oczy, w których zobaczyłem żądzę. Wstałem popychając go. Karol upadł. Wykorzystałem to i szybko przejąłem inicjatywę. Chwyciłem go pełną garścią za włosy i pociągnąłem do góry. Kiedy stał pchnąłem go na łóżko. Podszedłem i podniosłem jego nogi. Miał je prawie nad głową. Nachyliłem się i pocałowałem jego różowe oczko. Polizałem je. Jego rowek był pozbawiony włosów jak większość jego ciała. Całowałem i lizałem go na przemian. Mój język krążył wokół oczka, by w końcu wtargnąć tam brutalnie. Jego biodra odpowiedziały na to wypychając dupcię do góry bym mógł wejść głębiej. Sytuacja powtarzała się regularnie. Zastąpiłem język palcem i wbiłem go głęboko. Usłyszałem westchnienie. Jego biodra przyspieszyły. Dołożyłem kolejny palec i usłyszałem jego westchnienie.
Już dłużej nie mogłem wytrzymać. Naplułem na dłoń po czym posmarowałem jego dziurkę. Kolejne splunięcie przeznaczone było dla mojego fiuta z którego zwisała prawie do podłogi nić wydzieliny. Wbijałem się w niego powoli. Słyszałem jego westchnięcia. Kiedy dobiłem do końca schyliłem się i zacząłem go całować. Jedocześnie moje biodra zaczęły pracować. Systematycznie, regularnie długimi posuwistymi ruchami. Widziałem w jego oczach podniecenie i spełnienie jednocześnie. Uniosłem głowę i przyspieszyłem ruchy.
- Jeb mnie. Jeb jak sukę – jęczał.
Zacząłem go jebać ostro. Biodra kręciły młynka. Słyszałem jego jęki zadowolenia. Moje podniecenie wzrastało, a ja jednocześnie przyspieszałem. Nasze oddechy przyspieszały również. Starałem się wiercić swoim fiutem nie tylko prosto ale i na boki. Co jakiś czas schylałem się by go całować. Nasze pocałunki były bardzo namiętne. Czasami przygryzałem jego wargi. Jego język badał moje gardło. Nie potrafiłem długo tego wytrzymać i jęcząc głośno spuściłem się w niego. Po czym opadłem obok. Karol odwrócił się do mnie i pieścił moje ciało. |
|
|
porthos |
Wysłany: Wto 11:11, 05 Kwi 2016 Temat postu: |
|
jeszcze jeszcze jeszcze..... SUPER !!!! |
|
|
grafoy |
Wysłany: Czw 22:07, 31 Mar 2016 Temat postu: |
|
Przybiegłem do Karola. Bardzo podniecony sytuacją. Opowiedziałem szczegółowo co zaszło. Karol dopytywało drobiazgi.
- Masz go na widelcu. – stwierdził po wysłuchaniu.
- Co?
- Możesz robić z nim co chcesz.
- Tyle, że ja nie chcę.
- Chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
- Widocznie, nie wiem i niech tak zostanie.
- Nie mam czasu tu tłumaczyć ci podstaw. Oglądałeś film „Śmierć w Wenecji” ?
- Chyba tak.
- Kurwa kojarz szybciej. Idziesz i uwodzisz go. Kumasz?
- Nie do końca? Tam nie doszło do niczego.
- Tobie ma obciągnąć. Za ogrodem różanym jest kompostownik.
- Czaję.
- Tam będziesz miał spokojnie. Masz niecałą godzinę. Później zaczną się zbierać. Biegnij i musisz go tam sprowadzić. Ma ci obciągnąć. Jak dasz radę umów się z nim za dwa dni. Albo nie. Weź telefon. Ja załatwię resztę.
- Chyba ci odpierdala. Za wiele filmów się naoglądałeś.
- Było ci przyjemnie rano?
- Tak.
- To nic w porównaniu z tym co możesz mieć, jeśli ten facet ci obciągnie. Jeden warunek – tylko on tobie i nic więcej. Stałem jak zamurowany. Nie wiedziałem co robić. Karol pchnął mnie zdecydowanie w kierunku grupy ludzi. Idziesz i bierzesz sobie coś do picia – syknął – wypijesz za kompostownikiem.
Ruszyłem w kierunku stołu robiącego za bar. Stało przy nim w grupkach kilka kobiet.
- Mówisz, że twój Romek ciągle taki niewyżyty – dziwiła się jedna z pań.
- Tak, już mnie to meczy nie mam osiemnastu lat. On ciągle chciałby czegoś nowego.
Kiedy podszedłem do stołu i wybierałem jedną z wód mineralnych pośród kilkunastu takich samych butelek. Mój Romek przyszedł do niego również.
- Choć tu Romeczku – powiedziała narzekająca przed chwilą na jego chuć kobieta – Masz już chyba dość alkoholu. Wracamy niedługo do domu.
- Proszę cię Wanda nie wyliczaj mi. Odwiezie nas Wacek. Już z nim rozmawiałem.
Wpatrywałem się w niego. Kiedy odwzajemnił mi spojrzenie chwyciłem za pierwszą z brzegu butelkę, odwróciłem się i starając się iść bardzo wolno ruszyłem w kierunku kompostownika. Szedłem zdecydowanie za wolno, nie odwracałem się choć bardzo chciałem. Kiedy stanąłem za kompostownikiem spojrzałem co trzymam w ręku. Było to piwo. Starałem się je otworzyć ale nie miałem czym. Kieszenie miałem puste. Kompostownik też nie dawał żadnych szans na zaczepienie kapsla.
- Pomóc ci ? – zapytał Roman i wyjął mi butelkę z ręki. Złapał zębami kapsel i po chwili oddał mi butelkę. Sięgnąłem po nią i pociągnąłem solidny łyk. Potem patrzyłem wyzywająco mu w oczy. Podszedł bliżej do mnie. Nie odrywałem wzroku od niego. Był na tyle blisko, ze czułem zapach wiski z jego ust, które wolno zbliżały się do moich. Odwróciłem głowę ale nie ruszyłem się. Złapał mnie za krocze i zaczął ugniatać moje klejnoty. Po chwili mógł wyczuć efekty swoich działań. Drugą rękę położył mi na ramieniu i naciskał mocno próbując skłonić mnie bym uklęknął. Stałem twardo. Sięgnął do spodni i rozpiął je. Zepchnął spodnie w dół. Ściskał kutasa przez majtki a drugą ręką miętosił mojego kutasa. Widziałem jak drży z podniecenia. Patrzyłem mu w oczy wzdychając co raz wyraźniej.
Schylił się i obiema rękami ściągnął mi majki. Ponieważ były ciasne musiał się schylić żeby umieścić je jak spodnie na kostkach. Złapałem go za ramiona i przytrzymałem go na dole. Chwycił mojego kutasa ustami i po chwili znikł cały w jego gardle. Jego nos uderza o moje podbrzusze, a ręce ugniatały pośladki. Jego język oplatał mój trzon. Fala gorąca nadchodziła. Spojrzałem w dół i zobaczyłem jego łysinę. Pomyślałem o moim ojcu i podniecenie osłabło. Roman obciągał koncertowo. Jego go ręce pieściły mój tyłek. Złapał mnie za biodra i odwrócił. Pchnął mnie lekko a ja poddałem się i oparłem o kompostownik. Jego ręce rozchyliły moje pośladki a język przejechał wzdłuż rowka. Po czym kolistymi ruchami zbliżał się do mojej dziurki. Krążył i lekko zagłębiał się w nią. Rozchylił mocniej pośladki i wjechał swoim jęzorem głęboko. Wchodził i wychodził z mojej dziurki. Byłem gotowy mu się oddać. Chciałem tam poczuć jego gorącego fiuta. Jakiś głośny dźwięk gdzieś obok przywrócił mnie do rzeczywistości. Roman wciskał język coraz głębiej. Kiedy jego ręce puściły moje pośladki by rozpiąć, jak domyśliłem się po dochodzących odgłosach spodnie, wyprostowałem się i szybko obróciłem. Złapałem za jego głowę i wcisnąłem swojego fiuta w jego usta. Tym razem ja go ruchałem. Moje biodra pracowały rytmicznie wbijając głęboko w gardło fiuta. Jakiś dźwięk niepokoił mnie. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem Karola stojącego parę metrów od nas ze spuszczonymi spodniami walącego sobie konia. Nasz wzrok spotkał się. Zdawało mi się, że moje biodra i jego ręka poruszają się w tym samym tempie. Obaj przyspieszaliśmy. Roman krztusił się, ślina ciekła mu po brodzie, ale dzielnie przyjmował mojego kutasa. Jego jedna ręka błądziły po moich pośladkach a palec drugiej drążył moja dziurkę. Ruchałem go w usta coraz mocniej. Po chwili zostałem głęboko w jego gardle i strzelałem kolejnymi porcjami spermy. Połykał ją i teraz on zaczął obrabiać mojego fiuta. Wyssał z niego wszystkie soki, a potem wyczyścił do końca. Kiedy zobaczyłem, że Karol również skończył i zaczął się ubierać, odepchnąłem lekko Romana. Schyliłem się i podciągnąłem majtki a potem spodnie. Roman złapał mnie za rękę. Spojrzałem na niego, klęczał z opuszczonymi spodniami i sterczącym chujem. Wyrwałem się.
- Co robisz? A ja?
- Dasz sobie radę, duży jesteś – powiedziałem. Zadzwoń jutro – dodałem i odszedłem szybkim krokiem. |
|
|
porthos |
Wysłany: Wto 13:40, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
ehhhh...... zdecydowanie za szybko się czyta Twoje opowiadanie ciągle pozostaje niedosyt PROSZĘ o WIĘCEJ !!!!! |
|
|
grafoy |
Wysłany: Czw 21:22, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
Staliśmy w milczeniu. Kiedy ucichły ostatnie dźwięki przeciskania się ich przesz chaszcze a potem pluski w wodzie. Karol spojrzał mi prosto w oczy i powiedział – proste! , możesz robić co chcesz musisz tylko ufać sobie i wiedzieć czego chcesz. Jak widziałem kolega nawet trochę ci pomógł.
- Tak, bałem się, że mi go urwie – powiedziałem i obaj roześmialiśmy się. Karol podszedł do mnie i objął mnie wpół, przytulił się i powiedział fajnie mi z tobą. Objąłem go również. Staliśmy tak przytuleni dłuższą chwilę. Chodź wykorzystajmy rzekę i popływajmy jeszcze – szepnąłem mu do ucha. Odchylił się spojrzał mi w oczy pocałował w usta i pognał do wody. Na samym brzegu wybił się mocno podkurczył nogi i spadł do wody niczym kamień wzbijając całe jej strumienie. Zrobiłem to samo. Pływaliśmy dłuższy czas. Trochę poleżeliśmy na łachach piachu, ale głód i chłód spowodowany długim przebywaniem w wodzie spowodował, że przypomnieliśmy sobie o zapasach które dostaliśmy. Połknęłyśmy wszystko z niesłychaną prędkością i żałowaliśmy, że tak mało tego było.
- Zbieramy się, czy jeszcze zostajemy? – spytał Karol
- To zależy czy chcemy iść na to ognisko, czy nie.
- Masz chęć na wiejskie dupy?
- Na to raczej nie liczę, zresztą twoja – to mówiąc klepnąłem go mocno w pupę – w zupełności mi wystarcza.
- Pomyślałem, że wypili byśmy piwo, zjedli jakieś kiełbaski czy co tam oni mają.
- Właśnie nie wiem, co oni preferują, może wóda, albo jakaś księżycówa.
- Nie przepadam za mocnymi alkoholami.
- Ja podobnie. Nie wiem tylko czy nie będziemy przymuszani.
- Jak z twoimi starymi? Bardzo będą czuwać nad naszym powrotem?
- Myślę, że nie spodoba im się pomysł ogniska w ogóle. Będziemy musieli coś ściemnić.
- Zakładają, że idziemy to masz jakiś pomysł?
- Jeszcze nie. Pozostało jednaki kilka szczegółów. Ja nie wiem gdzie to jest.
- Myślałem, że wiesz! Dlatego nie dopytywałem. Myślę, że o to możemy dopytać i chyba wiem kogo. Pozostaje nam kupienie piwa i jakiejś kiełbasy.
- Z zakupami nie ma problemu, zrobimy je w spiżarni. 10 piw i pęto kiełbasy ujdzie.
- Jesteś przekonany? Nie chciałbym kłopotów. Tyle kasy to mam.
- Spoko. Wiem co mówię. Gorzej z pomysłem, gdzie i po co idziemy.
- Dobra zbieramy się może po drodze coś się wymyśli.
- Na pewno coś się wymyśli – przedrzeźnia mnie Karol.
Tak rozmawiają ruszyliśmy w drogę powrotną. Słońce było jeszcze wysoko i przypalało miłą popołudniową mocą. Kiedy dojeżdżaliśmy i Patrzyłem na Karola, jego klejnoty wsparte na siodełku roweru, równo poruszające się niemal alabastrowe nogi nabrałem ochotę na seks z nim. Pomyślałem, że naprawdę jest coś nie tak ze mną. Ciągle myślę tylko o seksie. Po prostu sperma zlasowała mi móżg. Podzieliłem się tą refleksją z Karolem. Uspokoił mnie. Powiedział, że też tak ma i chętni mi obciągnie a nawet może i coś więcej. Byliśmy już blisko domu i raczej należało poczekać, że zrobimy to spokojnie na miejscu. W krótce okazało się, że jesteśmy w błędzie. Sytuacja w tym domu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Dom był pełen dzieci do tego głównie małych wścibskich i jak szybko się okazało wszędobylskich dziewczynek. Nie zdążyliśmy przekroczyć bramy a nasz powrót został zaanonsowany. Byłem zdruzgotany. Nie dość, że nie znoszę bachorów, to wizja seksu oddaliła się na nieokreślony czas. Jedynym pozytywem był fakt, że nie trzeba było wymyślać żadnej ściemy żeby wyrwać się na ognisko. Zakomunikowano nam, że mamy się zająć dziećmi, które nie mogły już się doczekać naszego przyjazdu. Zacisnąłem zęby i jakoś postanowiłem przetrzymać ten dramat. Szybko się zorientowałem, że to tylko do wieczora. Wszyscy wybywają po kolacji. Wiedziałem, że wcale nie musi być to wczesna godzina, albo , że będzie to bardzo wczesna godzina tyle że rano.
Karol w przeciwieństwie do mnie nadawał się na przedszkolankę. Starałem się mu jakoś w tym pomóc i nie okazywać wielkiego poświęcenia z tego powodu.
- Dziękuję ci. – w pewnym momencie powiedział Karol i musnął mnie ustami w policzek.
- Za co? – spytałem naprawdę zdziwiony.
- Za to że starasz się bardzo. Naprawdę doceniam to.
- Przestań.
- Spokojnie. Mam do ciebie sprawę. Widzisz tego faceta w fioletowej koszuli i białych spodniach?
- Tak.
- To Romuald Marczak. Moim zdaniem od dawna ma wielką chęć na moja dupę. Teraz równie ślinie przygląda się twojej.
- Daj spokój. To byłaby nekrofilia.
- Czy ja ci każę to robić? Idź na tyły na ławkę w różanym ogrodzie. Stawiam, że przyjdzie do ciebie.
- Właśnie się tego boję. Nie wiem czy sobie poradzę. – byłem naprawdę przerażony pomysłem.
- Spoko ziomek. Zasuwaj! Ja zajmę się dzieciakami.
Ruszyłem się. Szedłem w kierunku ławki zastanawiając się nad tym jak mam to zrobić. Po co tam idę? Jaką rolę mam odegrać i po co?
Usiadłem na ławce pośród róż. Były tu różne krzaki róż. Wysokie i niskie. Z kwiatami o różnej budowie. Nie wiedziałem nawet, że może być tyle odmian tych kwiatów. Łączyło je jedno. Były białe. To powodowało, że to miejsce było szczególne. Chłodniejsze i teraz wieczorem w sposób szczególny rozświetlone. Siedziałem na ławce bawiłem się trzymanym w dłoni telefonem i rozkoszowałem się zapachem. Zapomniałem po co tu przyszedłem. Pochłonęła mnie magia miejsca. Ta szczególna pora uwydatniająca zapach kwiatów. Blask odbitego światła od białych płatków dawał szczególny nastrój. Usłyszałem czyjeś kroki. Wydały mi się szczególnie nie na miejscu. Zbrukały tą chwilę. Cały nastrój bezpowrotnie uleciał. Karol znowu miał rację to był on.
- Jakie piękne miejsce – powiedział jakby pytał mnie o to. Mogę przysiąść się/ - tym razem miałem wrażenie, że stwierdza zamiast pytać. Co jest z tym facetem? Co i kto mu popieprzył? Stał chwilę oczekując moje aprobaty. Ponieważ się jej nie doczekał usiadł obok. Przysunął się bardzo blisko, zbyt blisko. Wyczułem zapach jego wody toaletowej. Odwróciłem twarz i spojrzałem wyzywająco prosto w jego oczy. Patrzyliśmy chwilę na siebie. Nie ustępowałem. On to zrobił. Odsunął się również, niewiele ale jednak.
- Tak już lepiej. – powiedziałem cicho. Zapadła trudna do zniesienia cisza. Mnie jednak ona uspokajała. Nabierałem pewności siebie. Strach, który gdzieś tam się ujawnił razem z jego pojawieniem się zaczął znikać.
- Mieszkasz tu?
- Powiedziałbym, że jestem na wakacjach.
- Lubisz tenis? Mam kort. Moglibyśmy zagrać.
- Myślę, że gospodarze równie chętnie skorzystają z tego zaproszenia.
- Tak, masz rację. Czy …. ?
- Tak ?
- Czy my? – mówił co raz bardziej zdenerwowany.
- My?
- No ty i ja. Jak chcesz to on też.
- Czego ty ode mnie oczekujesz?
- No wiesz? – stękał prawie niezrozumiale
- Nie wiem.
Zapadło milczenie, które przerwała jakaś nadchodząca para w wieku zbliżonym do mojego amanta. Wyzwoliła mnie z żenującej rozmowy. Wróciłem do dzieciaków. |
|
|
juan |
Wysłany: Wto 20:49, 22 Mar 2016 Temat postu: |
|
Więcej, więcej i jeszcze raz więcej poproszę |
|
|
grafoy |
Wysłany: Nie 17:24, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
- Widziałeś te ich sterczące pałki? - Karol spytał rozmarzonym głosem – Zdrowe wiejskie chłopaczki. Silni z wiecznie stojącymi fiutami – kontynuował rozmarzony.
Przymknąłem oczy i widziałem ich mokre majtki, zwykłe slipy w nieokreślonym jasnym kolorze, które niewiele zasłaniały. Były mocno opięte na zgrabnych pośladkach przez napięcie spowodowane stojącym fiutem. Utworzony namiot z przodu prześwitywał pozwalając przyjrzeć się sterczącej męskości. Mocno owłosione długie chude ale niepatykowate nogi stanowiły jedność z wystającymi ponad nie pośladkami. Nagie nieowłosione torsy z widocznymi niewielkimi, ale poprzez ich zbitą masę wydawało się że, bardzo silnymi mięśniami dopełniały podniecająco obraz. Stosunkowo krótkie szyję. Długie i u obydwu haczykowate nosy oraz równo przystrzyżone, prawdopodobnie w domu, włosy trochę burzyły te namiętne widoki.
Nie mniej to było jednym z powodów mojego szybkiego zanurzenia się w wodzie. Moja pałka reagowała momentalnie na ten widok.
- Widziałem jak ci stanął na ich widok. Mało się nie zabiłeś wgapiając się w ich kutasy. – zaatakował mnie Karol. W odpowiedzi szybko przytopiłem jego twarz nie pozwalając mu dłuższą chwilę wydostać się nad powietrznię wody. Karol machał rękami i nogami wzbijając fontannę wody. Kiedy puściłem go wyskoczył nad wodę oddychając ciężko. Po chwili zanurzył się a kiedy ponownie pojawił się nad woda z jego ust poleciał w kierunku mojej twarzy strumień wody. Wytrzymałem to dzielnie zamykając jedynie oczy. Kiedy skończył szepnąłem z udawaną emfazą – Oooo tak jeszcze, jak i dobrze. Jeszcze!
- Ty zboczeńcu.
- Świętoszek.
- Chcesz pomacać ich pałki?
- Tak, bo ty zaraz sprawisz, że spuszą nam wpierdol. Opanuj się to nie twoi zblazowani kolesie.
- Z tymi pójdzie jeszcze łatwiej. Zostaw to mnie. – zdecydował i rzucił się w nurt. Poszedłem za nim. Pływaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy na brzeg. Chłopcy siedzieli na trawie i palili papierosy. To trochę zaskoczyło mnie. Nie lubię zapachu nikotyny.
- Dobra woda. Często tu bywacie. – zaczepił ich Karol.
- Taa, czasami.
- Jakieś piwo bym zrobił. Gdzie jest najbliższy sklep? – kontynuował rozmowę Karol.
- U Jakubiakowej. Będzie ponad 5 kilometrów.
- To do niczego. – powiedział z udanym zmartwieniem Karol. Nagle niemal podskoczył. Jego twarz rozpromieniła się. Mam Fajny filmik. Chodzie tutaj zaraz pokarzę – niemal krzyknął i skoczył do roweru, żeby wydostać smartfona. Chłopcy stanęli karnie koło niego. Podszedłem również. Patrzyłem na ich krocza. Nie mieli już sterczących kutasów. Karol odpalił film i naszym oczom ukazała się szczupła młoda blondynka idąca przez park z czterema chłopakami. Karol trochę przyspieszył film i widzieliśmy jak klęczy i obciąga kolejno każdemu z chłopaków. Dwóch z nich, przy czym o dziwo nie żaden z tych dóch z nich nie był czarny, mieli naprawdę olbrzymie zaganiacze. Kiedy dziewczyna wpychała sobie największego z nich do gardła usłyszałem westchnienie jednego z chłopaków.
- Kurwa, ale ma gardło. Połknąć takiego kutasa.
- Nie daje rady. Za wielki zawyrokował drugi.
Spojrzałem na ich kutasy. Ponownie były wyprężone. Mój zresztą też. Tylko po Karolu nie było widać jeszcze podniecenia.
Tym czasem na filmie akcja rozkręcała się. Jeden z chłopaków zdjął dziewczynie majki i lizał jej cipkę. Ona nie przestawała obciągać gnata innemu. Jedynie mocniej wystawiała swoja dupkę. Jeszcze chwila i pierwszy kutas zatopił się w jej ciele. Patrzyliśmy jak ją rucha. Kolejne zbliżenia z różnych perspektyw szczegółowo pokazywały równo dymającą pałę świeżą różową cipę. Popatrzyłem na chłopaków. Na ich twarze nabrały kolorów. Podniecenie było widoczne.
- To co walimy – powiedział Karol i wyciągnął sterczącego kutasa, zapierając kąpielówki o jajka.
Niemal jak na komendę chłopcy zrobili to samo. Wyciągnęli fujary a majtki przesunęli w dół. Patrzyłem oniemiły na ta scenę. Nie chciałem wierzyć, że mogę patrzeć na ich fiuty i do tego jeszcze jak się nimi zabawiają. Nie chciałem wierzyć, że to takie proste. Patrzyłem zauroczony widokiem kutasów, pomijając to co dzieje się na ekranie. Patrzyłem i nagle poczułem, ze jakaś dłoń moją rękę z mojego własnego kutasa przegania. Spojrzałem w oczy chłopaka obok. Wpatrzony był w ekran. Odwzajemniłem mu się tym samym. Złapałem go za gorącego kutasa. Był naprawę twardy i niezwykle delikatny. Skórka z główki chodziła z lekkim oporem. Po chwili poczułem drżenie w ręku. Jego jęk dopełnił całości. Wielka ilość spermy trafiła w chłopaków stojących naprzeciw. Najwięcej jej dostał Karol. Spadła na jego klatę i nogi. Zraz kumpel naszego zwycięscy obdarował go taką samą porcją opalizującej gęstej spermy. Część z niej trafiła również na moje ciało. Usłyszałem znane mi już odgłosy nadchodzącego orgazmu Karola. Skierował strumień na pierś chłopaka. To wszystko spowodowało, że ręka chłopaka zawisła na moim gnacie. Nie ruszała się. Kiedy chciałem ją zastąpić swoją. Przypomniał sobie po co ją tam trzyma i ponowił jeszcze bardziej energetyczne ruchy. Zdawało mi się, ze za moment mi odpadnie. Zamknąłem oczy i skupiłem się. Za chwile razem z cichym westchnieniem spuściłem się. Mój wytrysk choć równie obfity nie był tak imponujący jak pozostałych i wylądował na trawie.
- Dobra idziemy się obmyć - powiedział chłopak stojący obok Karola i ruszył do wody. Wszyscy jak na komendę ruszyliśmy za nim. Obmyliśmy nasze ciała i kutasy.
- Jak chcecie to przyjedźcie wieczorem na łąkę koło stawu. Będziemy robić ognisko. Teraz na nas już czas – powiedział zdjął mokre majtki i na goły tyłek założył spodnie. Potem resztę rzeczy i obaj odjechali. |
|
|
porthos |
Wysłany: Wto 13:26, 15 Mar 2016 Temat postu: |
|
Tak fajne że ledwo zacząłem a już koniec |
|
|
grafoy |
Wysłany: Nie 18:36, 13 Mar 2016 Temat postu: |
|
Śniadanie zjedliśmy sami. Rodzice Karola wstali wcześniej, nie chcieli jednak nas budzić. Pojechali w odwiedziny do jakiś znajomych. My siedzieliśmy na tarasie naprzeciwko siebie. Mówiliśmy jeden przez drugiego. Rozkoszowaliśmy się jedzeniem, sobą, letnim dniem, słońcem i wszystkim co wokoło.
Ola stała oparta o drzwi pokoju i przyglądała się nam.
- Coś nie tak, Olu? – spytałem patrząc na nią
- Nie wszystko dobrze. Tak miło na was patrzeć. – Trochę zdziwiły mnie jej słowa. Czułem jednak, że coś w ty jest.
- Chciałbym się wykapać. Jest tu jakaś woda? – spytałem Oli.
- Macie basen.
- Chce do natury. – powiedziałem najbardziej przymilnie jak potrafiłem.
- Karol wież gdzie jest stary młyn?
- Tak
- To od niego trzeba iść droga w stronę lasu. W lesie będzie krzyżówka. Skręcicie w prawo i dojdziecie do kąpieliska.
- W lewo gdzie byśmy doszli? – spytałem zaciekawiony.
- Też nad rzekę. Tyle, że tam nie ma dobrego miejsca do kąpieli.
- Olu pożyczysz nam rower? To kawałek drogi, rowerem będziemy w parę minut.
- Ja się nie wstydzicie jeździć damskim rowerem to możecie go zabrać.
Śmiejąc się powiedziałem – Myślę, że to luksus inaczej biegłby za mną
- Ja? To ja mam rower.
- Ale ja jestem gościem i oddasz mi go jako dobry gospodarz.
- Nie ja nie daję swojego roweru.
- Dobrze ja wezmę rower Oli. Prawdziwemu facetowi wypada wszystko.
Jeszcze przekomarzaliśmy się tak przez chwile. Nawet nie zauważyliśmy kiedy Ola znikła.
Wyciągnęliśmy rowery. Karol wyciągnął sakwę w której schował dwa ręczniki kąpielowe. Sakwę przymocował do roweru. Kiedy mieliśmy odjeżdżać Ola zatrzymała nas. Wybiegła z jakaś siatką w ręku.
Włożyła ją do koszyka umocowanego na kierowniku mojego, a właściwie jej roweru.
- To słodkie bułki i woda. - wyjaśniła
- Dzięki – odpowiedzieliśmy zgodnie jak grzeczne dzieciaki i ruszyliśmy w drogę.
Pogoda była wspaniała. Piękne słońce i delikatny wietrzyk. Jechaliśmy polnymi drogami. Trochę się kurzyło, ale mogliśmy jechać koło siebie. Karol opowiadał mi trochę o sobie. Ja odwzajemniałem się tym również. Nie mogłem go jednak zaszokować. On to robił ciągle. Wiedział o tym i bawił się mną. Czasami coś zmyślał, po czym śmiał się ze mnie że dałem się nabrać. Ponad godzinę zabrało nam dotarcie do młyna. Opowiadanie Karola o przygodach z chłopakami nie pozostałe bez wpływu na moje przyrodzenie. Od dłuższego czasu starało się jak mogło rozerwać szorty w których jechałem. Kiedy w końcu dotarliśmy do lasu postanowiłem coś z tym zrobić. Nie będę ze stercząca pałą paradował po plaży – myślałem. Skierowałem swój rower w pierwszą napotkaną wąską ścieżkę. Karol roześmiał się w głos i zawołał – a może ja nie chcę.
- Chcesz jak ja!- odkrzyknąłem i przyspieszyłem. Teraz już ważne było tylko to, żeby jak najszybciej spuścić z krzyża. Zsiadłem z roweru i skierowałem się ku większej kępie krzaków. Jakie było moje zdziwienie kiedy z za nich wyszła kobieta z wiadrem wypełnionym prawie w całości jagodami. Rozejrzałem się i dopiero teraz spostrzegłem, że las jest pełen zbieraczy jagód. Zawróciłem rower i ruszyłem w kierunku wody. Byłem wściekły.
- Nie masz ochoty na jagody – kpił Karol.
Nad wodą okazało się, że zjechały się dzieciaki z kilku sąsiednich wiosek. Gwar był niczym na warszawiance w niedzielne południe.
- Zabieramy się z stąd. – rzuciłem i ruszyłem w powrotną drogę. Wybrałem ścieżkę wzdłuż rzeki. Jechaliśmy w milczeniu, ścieżka zwężała się i było co raz trudniej jechać. Krzaki i zarośla smagały nas po nogach. Ptaki gdzieś tam w konarach drzew odzywały się. Słońce przebijało przez drzewa. Było naprawdę bardzo przyjemnie. Spodobała mi się ta jazda. Chciałbym tak jechać w nieskończoność. Nagle jednak przed nami ścieżka rozwidlała się. Skręciliśmy w ledwo widoczną, za to skręcającą w kierunku rzeki. Po chwili nadjechaliśmy nad brzeg. Na środku rzeki była wyspa. Z naszej strony zarośnięta krzakami wierzbowymi. Zatrzymaliśmy się i w milczeniu przyglądaliśmy się wyspie.
- Byłeś tu już?
- Nie, jestem pierwszy raz.
Zsiadłem z roweru i rozebrałem się do kąpielówek. Karol zrobił to samo.
- Karolku zostań tu z rzeczami. Sprawdzę jak głęboka jest rzeka. Czy możemy przejść z rzeczami. Trzeba też pomyśleć o rowerach. Ruszyłem w kierunku rzeki, która okazała się dosyć płytka. Nagle jednak był uskok i straciłem równowagę. Upadłem w wodę zanurzając się całkowicie.
Po chwili wstałem. Okazało się że woda zakrywa jedynie moje kąpielówki. Dotarłem do brzegu wyspy. Przebijałem się przez krzaki w kierunku drugiego brzegu. Okazał się wąską trawiastą plażą. Leżały na niej dwa rowery, obok zaś dwie kupki ciuchów. Z jakieś sto metrów poniżej wyspy zobaczyłem dwie głowy chłopaków. Trudno było określić ich wiek, ale z cała pewnością byli młodzi. Szybko wróciłem w krzaki tak by mnie nie spostrzegli. Przeszedłem na brzeg do Karola i zdałem mu relację z tego co spotkałem. Zdecydowaliśmy dołączyć do nich i pokapać się w tym miejscu.
Zabrałem rzeczy Karola i swoje i przeniosłem je na wyspę. Wróciłem i unosząc rowery nad głowa, co nie było wcale takie łatwe, przeszliśmy przez wodę na wyspę. Obaj rzuciliśmy rowery tak szybko jak było to możliwe. Mnie ręce bolały bardzo, podejrzewam, ze Karol wytrzymał również resztka sił. Trochę odpoczęliśmy zanim zaczęliśmy przeciskać się przez krzaki w kierunku plaży. Choć ta nazwa zdecydowanie była na wyrost dla tego miejsca. Weszliśmy na plażę pod pilnym wzrokiem chłopaków. Obaj byli różni a jednocześnie bardzo podobni. Dosyć wysocy, bardzo szpuli, z słabo rozwiniętymi ale mówiącymi o ciężkiej pracy fizycznej mięśniami. Obaj byli w zwykłych raczej starych, spranych slipach. Słońce prześwitywało przez nie ukazując ich nabrzmiałe skarby. Trochę zmieszałem się tym widokiem. Nie chciałem gapić się natarczywie, choć wzrok sam uciekał ku nim i ich kroczom szczególnie.
Karol nie zapominał, w przeciwieństwie do mnie, jeżyka w gębie.
- Cześć chłopaki! Jak woda?
- Spoko. – odpowiedział jeden z nich. Teraz dopiero zauważyłem, że obaj trzęśli się z zimna.
Zostawiliśmy rowery. Ja wróciłem na po rzeczy zostawione w krzakach i wskoczyliśmy do wody.
Była naprawdę wspaniała. Prąd był dosyć wartki i znosił nas poniżej wyspy. W pewnym momencie trafiliśmy na łachę piachu. Położyliśmy się na niej obmywani przez wodę. |
|
|
porthos |
Wysłany: Wto 17:10, 23 Lut 2016 Temat postu: |
|
więcej więcej więcej..... PROSZĘ |
|
|
zibi74 |
Wysłany: Wto 0:09, 23 Lut 2016 Temat postu: |
|
Chętnie poznam dalsze wakacyjne przygody Tomka |
|
|