Autor Wiadomość
waflobil66
PostWysłany: Wto 22:05, 18 Gru 2018    Temat postu:

Fajne i szkoda, że "KONIEC", ale w czasie posuchy dobre i to. Dzięki.
Bimax45
PostWysłany: Śro 23:15, 12 Gru 2018    Temat postu: Kontrola Drogowa

Kontrola drogowa.

Piątek… piąteczek… piątunio… tak sobie nuciłem pod nosem, z zawieszoną głową nad monitorem komputera. Spoglądałem co chwilę w prawy dolny róg, gdzie system podawał datę i godzinę, zwłaszcza ta druga była dla mnie najważniejsza. Bardzo irytowało mnie, że pokazywany czas tak wolno płynął, może nawet nie płynął ale wlekł się jak ślimak winniczek na zielonej łące. W myślach liczyłem, ile jeszcze zostało do końca pracy. Jedyne pragnienie to wyjść, wsiąść w auto, podjechać do marketu na jakieś zakupy i wrócić do domu, do mojego królestwa, mając świadomość, że przede mną dwa dni odpoczynku, błogiego lenistwa, może jakieś opalanie w ogrodzie, bo przecież pogoda była wyśmienita i nic nie zapowiadało, że ulegnie pogorszeniu. W myślach widziałem siebie w ogrodzie z zimnym drinkiem w promieniach ciepłego słoneczka. Z tego błogiego letargu wyrwało mnie szturchnięcie mojego kolegi Jacka, siedzącego przy biurku obok:
- Nie śpij, chodź ze mną na fajkę! – zaproponował Jacek.
Wyszliśmy na zewnątrz budynku, Jacek zapalił papierosa, a ja patrzyłem jak wypuszcza kółeczka dymu z jego ładnych proporcjonalnych ust.
- Co robisz w weekend? – zapytał.
Chwilę zawahałem się nad odpowiedzią, ponieważ wiedziałem, że skrytykuje moje plany, gdyż Jacek był typem imprezowicza i wiecznie wyciągał mnie na różne, dziwne czasami imprezy. Nie mogę zaprzeczyć, w większości bawiłem się wyśmienicie, ale zdarzały się też niewypały i myślałem tylko jak po angielsku ulotnić się z takiej imprezy.
- Siedzę w domu, postanowiłem zrobić sobie błogie lenistwo – odpowiedziałem.
Spojrzał na mnie bardzo dziwnym wzrokiem, w jego oczach widziałem politowanie, kpinę i chyba zaskoczenie.
- Na głowę upadłeś! Będziesz kisił się w domu? Opamiętaj się, w chacie ludzie umierają – roześmiał mi się w twarz.
- Tak sobie postanowiłem – odparłem lekko zażenowany.
- Gówno, nie postanowienie. Zabieram cię na imprę na plaży! – oznajmił stanowczo.
- Na jakiej plaży? zapytałem zdziwiony.
- Nad jeziorem, a gdzie byś chciał, nad morzem? – parsknął śmiechem.
Widziałem, że patrzy na mnie i już szykuje się do ataku, żeby mnie przekonać w przypadku gdybym odmówił. Nie wiedziałem jak z tego wybrnąć, zdawałem sobie sprawę z faktu, że i tak mu ulegnę, bo miałem jakąś słabość do niego ale postanowiłem trochę poprzekomarzać się z nim.
- A kto tam będzie? – zapytałem.
- Jak to kto, stała paczka – odparł.
- A to jakaś okazja, jakieś oblewanie, czyjeś święto lub podobna atrakcja? – dopytywałem.
Dostrzegłem, że to pytanie go wkurzyło z czego byłem zadowolony, bo chciałem mu trochę pograć na nerwach, gdyż burzył mój misterny plan na weekend.
Chwilę myślał, po czym wypalił:
- Okazja najważniejsza, Halinka chce się poślizgać na twoim kutasie, na pewno jej to dobrze zrobi – odciął się złośliwie i parsknął śmiechem.
- Pierdolisz jak potłuczony! – odparłem zażenowany.
- Nie pierdolę bo dupą nie ruszam, ale ty będziesz ruszał między nogami Halinki – ze śmiechem odpowiedział.
- Idiota, erotoman! – stwierdziłem złośliwie.
- Poważnie mówię, Halinka dopytywała się czy będziesz, a kiedy powiedziałem, że na pewno, widziałem jaka była zadowolona, chyba miała orgazm – odrzekł patrząc mi prosto w oczy.
- Jaja sobie robisz – skwitowałem cicho.
- Nie robię sobie jaj, zresztą moje jaja nie umywają się do twoich, nie mówiąc o twoim fajnym kutasie – ze śmiechem mówił patrząc mi prosto w oczy.
Poczułem się trochę dziwnie. Nie wiedziałem co znaczą te jego zachwyty nad moimi genitaliami, przecież nie raz byliśmy nago i jakoś nie zauważyłem jego zainteresowania moim sprzętem, w przeciwieństwie do mnie. Zawsze obcinałem tą jego intymną część ciała, bo naprawdę było na co popatrzeć i jakoś tak wzrok sam się tam kierował. Zresztą bardzo go lubiłem, chociaż zawsze wkurwiał mnie na maxa, ale może te przeciwieństwa stały się magnesem. Postanowiłem nie roztrząsać tego, to chyba było za dużo, jak na piątkowe popołudnie.
- Wypaliłeś to wracamy – uciąłem szybko dalszą dyskusje.
Odwróciłem się tyłem i skierowałem się do wejścia, kiedy poczułem na moim pośladku delikatny klaps. Trochę wystraszyłem się a jednocześnie przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
- Nie wydurniaj się! – bąknąłem odwracając głowę.
- Nie mogłem się powstrzymać, bo tyłek masz zajebisty – rżał ze śmiechu.
- Wariat – skwitowałem jego rozbawienie.
Wróciliśmy do biura i zająłem się swoją robotą, patrząc co chwilę na zegar.
Tak przed końcem pracy, kiedy już ledwo mogłem wytrzymać z nudów, bo robić mi się nic nie chciało, nagle wróciły do mojej świadomości słowa Jacka, które wypowiadał podczas przerwy na papierosa. Podświadomie widziałem a może nawet czułem nogi Halinki oplatające moje pośladki, a ja głęboko w niej… Na efekty takich myśli nie trzeba było długo czekać, spodnie nagle zrobiły się za małe… cholera mały stanął mi bardzo mocno. Wsunąłem nogi głębiej pod biurko, żeby efektów tych kosmatych myśli nie było widać. Czekałem aż mi przejdzie, odpędzałem te myśli, ale jakoś kiepsko mi to szło, na dodatek podświadomość podsunęła mi nagiego Jacka, który dołączył na trzeciego do zabawy z Halinką. To już było za dużo, czułem, że za chwile spuszczę się w gacie, bez dotykania małego. Musiałem szybko coś zrobić bo plamy po spermie będą widoczne na spodniach i wtedy wielki problem, jak wyjść z biura?
Nagle na moim barku poczułem klepnięcie.
- To co? Zbieramy się do chaty? – zapytał Jacek.
Nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować. Wpadłem w panikę…
- Słu…chaj…. – szybko szukałem w głowie jakiegoś sensownego wytłumaczenia.
- … mam jeszcze trochę do zrobienia a muszę to dzisiaj zrobić, więc nie czekaj na mnie – wydukałem.
- OK. Będziemy na łączach – odparł i skierował się do wyjścia.
Odetchnąłem z ulgą. Faktycznie zająłem się pracą, żeby nie myśleć o głupotach i czekałem jak moje podniecenie ustąpi. Nie musiałem czekać długo, zrobiłem robotę, którą miałem zrobić w poniedziałek od rana i to pomogło, nie myślałem o swoich sprawach, więc w majtkach zapanował względny spokój, tak przynajmniej mi się wydawało, bo podniecenie gdzieś tam umknęło w zakamarki mojej podświadomości.
Wyłączyłem komputer, posprzątałem na biurku i zadowolony z takiego stanu rzeczy udałem się do wyjścia z biura. Czułem się szczęśliwy zasiadając w swoim samochodzie a myślami byłem już w swoim domku. Ruszyłem zatem z kopyta, chcąc jak najszybciej znaleźć się w tej swojej enklawie spokoju. Chyba trochę przesadziłem z prędkością, chociaż nie za bardzo zwracałem na to uwagę. Ktoś jednak czuwał nad tym moim wybrykiem, bo nagle mignął mi przed maską policyjny lizak. Otrzeźwiałem momentalnie i wróciłem chyba z chmur w których tak błogo się czułem, błyskawiczne naciśnięcie hamulca i dusza na ramieniu, bo przecież nie wiedziałem nawet, czy na pewno przekroczyłem prędkość, czy też zrobiłem coś innego co było sprzeczne z kodeksem drogowym. Widziałem w lusterku jak policjant zbliżał się do mnie, otworzyłem szybę i czekałem jak na ścięcie.
- Dzień dobry, aspirant Marcin Kowalski, wydział ruchu drogowego… - dalej już nic nie słyszałem, co mówił do mnie policjant.
Spojrzałem w górę i wtedy go zobaczyłem w całej okazałości. Był po prostu piękny, o ile można o facecie tak powiedzieć. Coś ścisnęło mnie w brzuchu, coś zakuło. Chwile jeszcze patrzyłem w te ładne rysy twarzy, niebieskie oczy i krótkie włosy, które zasłaniała czapka. Wyglądał jak prawdziwy adonis.
- Poproszę prawo jazdy, dowód rejestracyjny i dowód osobisty – powiedział, przy czym uśmiechnął się bardzo delikatnie.
Ten uśmiech był powalający, niby delikatny ale jakże wymowny i jakże słodki. Zamotałem się trochę w poszukiwaniu dokumentów, znalazłem, po czym podałem, patrząc dalej w niesamowitą głębie tych jego niebieskich oczu.
Moja wyobraźnia zadziałała a niedawne podniecenie, które wydawało się opanowane, wróciło ze zdwojoną siłą. Postanowiłem nie zmierzać się z jego wzrokiem, bo wiedziałem, że w moich oczach widać podniecenie a chyba i pożądanie, więc nie mogłem tego zdradzić wobec faceta i to jeszcze policjanta.
On stał przy moim aucie i przeglądał dokumenty, które mu wręczyłem, tymczasem mój wzrok spoczął na jego spodniach, gdyż one były na poziomie mojego otwartego okna samochodu. Widziałem to wybrzuszenie między jego udami, jak można było się domyśleć, były to mocno umięśnione uda co widać było na opiętym materiale, a to powodowało, że wybrzuszenie jego przyrodzenia było bardzo wyraźne. Moja podświadomość zadziałała powodując, że zamiast uciszyć moje podniecenie, wzmagało się ono jeszcze bardziej. Wyobraźnia podpowiadała mi, że pod tym drelichem musi znajdować się niezły sprzęt, co mnie bardzo podniecało. Nie wiem dlaczego ten facet a właściwie policjant tak na mnie zadziałał, może to konsekwencja podniecenia jakiego doznałem w biurze a może to brak seksu, sam nie wiem ale sytuacja była bardzo niezręczna.
Nie mogłem oderwać wzroku od jego krocza a moje podniecenie osiągało szczyty, broniłem się jak mogłem, ale nic nie mogłem zrobić, wiedziałem, że za chwilę skończy się to potężnym wytryskiem i mokrymi majtkami. Zdając sobie sprawę jak będzie to wyglądać, kiedy wstrząsną mną spazmy orgazmu w obecności policjanta, po woli odsuwałem ze swojej świadomości ten niebezpieczny moment.
Nie słyszałem co mówił do mnie, a coś chyba mówił. W końcu dotarło do mnie jego pytanie zadane chyba po raz drugi.
- Na co pan tak patrzy? - zapytał cicho.
Nie myśląc zupełnie, czując się zupełnie zagubiony, wypaliłem bezmyślnie.
- Patrzę na bardzo ładne wybrzuszenie na tym drelichowym materiale, to takie ładne miejsce.
Wtedy uzmysłowiłem sobie jaką gafę strzeliłem, spiekłem raka i zapowietrzyłem się zupełnie. Podniosłem głowę i spojrzałem w jego oblicze. Był zupełnie zaskoczony, widziałem też, że poczerwieniał na twarzy, przecież dokładnie słyszał co powiedziałem i na co tak nachalnie się patrzyłem.
Zabrał dokumenty i poszedł do radiowozu, stojącego w małej uliczce. Czekałem jak na ścięcie, nie wiedziałem jak potoczy się teraz sytuacja, przecież dałem ciała jak jakiś głupek. Po chwili przyszedł i wręczył mi mandat.
- Proszę nie przekraczać dozwolonej prędkości, dostaje pan mandat bez punktów. Proszę potraktować to jako ostrzeżenie – oznajmił.
Czułem w jego głosie lekkie zażenowanie, ale wręczając mi dokumenty i mandat uśmiechnął się lekko, tym swoim słodkim tajemniczym uśmiechem.
Teraz dotarło do mnie za co mnie zatrzymał. Położyłem dokumenty wraz z mandatem na siedzeniu pasażera.
- Dziękuję i do widzenia – odpowiedziałem.
Ruszyłem wolno, mając poczucie mocnego zażenowania i będąc zupełnie rozbity. Jechałem wolno, gdyż nie potrafiłem pozbierać się do kupy i czułem, że jakieś części mnie są gdzieś tam daleko i nie mogę ich przywołać do siebie. Po dłuższym czasie dojechałem do domu, szybko wszedłem do środka i od razu usiadłem na kanapie, opierając się jakbym chciał się wyłożyć. Dochodziłem po woli do siebie. Zastanawiałem się, jak mógł mnie podniecić tak mocno facet w dodatku policjant. Przecież w tamtym momencie byłem w stanie iść z nim do łóżka i pieprzyć się bez żadnych zahamowań. Nie mogłem tego zrozumieć, ale kiedy przed moimi oczyma pojawiał się obraz jego niebieskich oczu i pięknych rysów twarzy, znowu powracało podniecenie. Stwierdziłem, że najlepszym lekarstwem będzie prysznic. Zrzuciłem z siebie ubranie i nagi poszedłem do łazienki. Woda, zwłaszcza zimna, orzeźwiła mnie i przywróciła do życia a jednocześnie oddaliły się gdzieś daleko moje wizje seksualne z przygodnym policjantem.
Wyszedłem zupełnie odświeżony, więc postanowiłem zrobić sobie herbaty. Chwilę czekałem w kuchni aż zaparzy się czarny napój i z gotową herbatą wróciłem do salonu, gdzie położyłem się wygodnie na kanapie. Po paru łykach gorącego napoju zrobiłem się senny. Przymknąłem oczy i nagi zasnąłem na kanapie.
Obudził mnie ostry dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i uśmiechnąłem się do siebie. Dzwonił Jacek. Zielona słuchawka i usłyszałem jego głos.
- No co jest z Tobą, czekam! – zapytał oburzony.
- Uciąłem sobie kimacza, zaraz się zbiorę i przyjadę – odpowiedziałem jeszcze zaspanym głosem.
- Streszczaj się, czekam! – oznajmił.
- Daj mi pół godziny – odrzekłem.
- Masz dwadzieścia minut, zbieraj dupę w troki i melduj się u mnie – odpowiedział.
- OK. – powiedziałem i usłyszałem dźwięk rozłączania się rozmowy.
Wstałem, udając się do szafy, żeby ubrać nowe rzeczy. Kiedy byłem gotowy do wyjścia, zauważyłem na ławie portfel i rozrzucone dokumenty oraz mandat. Dopiero teraz doszło do mnie, że nawet nie spojrzałem w jakiej wysokości dostałem mandat. Szybko podniosłem go i odczytałem. Sto złotych, mina mi trochę zrzedła, chociaż z drugiej strony powinienem się cieszyć bo bez punktów. Pozbierałem dokumenty chcąc je włożyć do portfela.
I wtedy zauważyłem, że nie ma dowodu osobistego.
- Cholera, gdzie on jest? - głośno powiedziałem do siebie.
Zacząłem szukać w pokoju, ale nigdzie nie było tego dokumentu. Wyszedłem do samochodu i skrupulatnie przeszukałem wnętrze. Nigdzie nie było dowodu osobistego. Zastanawiałem się co teraz zrobić. Wróciłem do domu i zadzwoniłem na nr policji.
Długo musiałem tłumaczyć dyżurnemu w czym jest problem i jak bardzo zależy mi na dokumencie. Jutro miałem jechać do Niemiec, więc raczej koniecznym było posiadanie tego dokumentu. Po długim czekaniu, bo dyżurny coś ustalał przez inny telefon. Zostałem poinformowany, że aspirant Marcin Kowalski już skończył służbę i będzie dopiero jutro po południu. Ta informacja mnie załamała. Poprosiłem, żeby się z nim skontaktował, może uda się inaczej odebrać ten dokument. Dyżurny zgodził się i poprosił, żebym zadzwonił za dziesięć minut. Czas oczekiwania, aż upłynie wyznaczony okres przez dyżurnego wydawał mi się wiecznością, czemu jak potrzebujemy zegar zachowuje się jak ślimak winniczek po obfitej kolacji, a kiedy chcemy, żeby on nie płynął tak szybko, zapieprza niczym bolid formuły pierwszej.
Uznałem, że upłynęło już wystarczająco czasu i zadzwoniłem ponownie do dyżurnego. Oznajmił, że skontaktował się z aspirantem i dostał zgodę, żeby podać mi jego numer telefonu. Szybko złapałem długopis i poszukałem jakiejś kartki do zapisu. Dyżurny podał numer, a ja skrzętnie go zapisałem, podziękowałem za pomoc i rozłączyłem się, chcąc jak najszybciej skontaktować się z aspirantem, który miał mój dokument ze sobą.
Wybrałem cyfry zapisane na skrawku kartki, usłyszałem sygnał połączenia a po chwili miły, przyjemny tembr głosu mojego aspiranta. Przez telefon brzmiał bardzo seksownie, pomyślałem.
- Dzień dobry, bardzo przepraszam, że niepokoję po pracy, ale chodzi o ten mój dowód… - rozpocząłem rozmowę.
Przerwał mi bardzo stanowczo.
- To ja przepraszam ale w ferworze pracy pański dowód został w moim notatniku, dopiero jak dyżurny do mnie zadzwonił to go odnalazłem – tłumaczył się tym swoim słodkim głosem.
- Chciałbym go w jakiś sposób odebrać, bo jest mi bardzo potrzebny jutro – odparłem.
- Chętnie bym go panu podwiózł, ale jestem już w domu i wypiłem piwo, więc nie mogę zasiąść za kółko – stwierdził rozżalony.
- Ja mogę podjechać do pana – odparłem.
- To dobre rozwiązanie, zatem zapraszam…. – odparł i przekazał mi adres.
- Będę za jakieś pół godziny – stwierdziłem.
- Ok., to czekam – usłyszałem jego odpowiedź.
- Do zobaczenia – odpowiedziałem i rozłączyłem połączenie.
Siedziałem i przez dłuższą chwilę nie wykonywałem żadnych ruchów, nie wiem czy to z zaskoczenia, czy też podniecenie, różne instynkty zaczęły targać mną. Idę do niego i jak się zachować, przecież jego wzrok mnie zniewala a jego sylwetka kładzie mnie na kolana.
- Dobra wystarczy tego – skarciłem się głośno.
Ale to nie pomogło, znowu szafa i wybór najlepszych ciuchów, stroiłem się jak panienka na randkę, a przecież jechałem tylko odebrać swój dowód osobisty. Wreszcie docierało do mnie jak głupio się zachowuję. Opanowałem myśli, opanowałem żądze, zabrałem dokumenty i kluczyk, rozejrzałem się po pokoju i wyszedłem.
Nie wiem jak jechałem, ale dojechałem, wysiadłem z auta i moim oczom ukazał się jego blok, nowy, ładny, kolorowy. Kiedy stanąłem przed jego drzwiami serce kołatało jak zwariowane, złapałem się ręką za pierś, pewnie chcąc w ten sposób powstrzymać je przed wyleceniem gdzieś pod sufit klatki schodowej.
Nacisnąłem dzwonek…
Usłyszałem kroki za drzwiami, potem szczęk zamka i drzwi otworzyły się, ukazując mojego policjanta. Zamurowało mnie, był w samych obcisłych bokserkach i obcisłej koszulce. Teraz jego mięśnie, a były bardzo pokaźne, prezentowały się w pełnej krasie i to pięknej krasie. Nie potrafiłem wydukać ani słowa.
- Proszę niech pan wejdzie, już idę po ten dokument – odpowiedział i gestem ramienia zaprosił mnie do korytarza.
Odwrócił się w stronę wnętrza pokoju a ja doznałem kolejnego podniecenia, widząc jak zgrabne i kształtne ma pośladki i jakie piękne nogi. Wszedł do pokoju po mój dowód a ja stałem w korytarzu nie mogąc ani się ruszyć ani wydukać żadnego słowa.
Po chwili wrócił trzymając w dłoni mój dokument.
Widziałem na jego twarzy ten słodki uśmiech, ale tym razem był to inny, pełen podniecenia i pożądania, tak przynajmniej mnie się wydawało, albo tak chciałem to widzieć.
- Proszę bardzo i jeszcze raz przepraszam za kłopot – powiedział cicho.
Wyciągnął w moim kierunku dłoń z dokumentem.
Kiedy chciałem go wziąć niespodziewanie podniósł dłoń, szelmowsko się uśmiechnął i cicho zapytał.
- A co z tym ładnym miejscem?
Zdębiałem, ale widziałem w jego oczach przyzwolenie na wszystko na co mam ochotę, tylko sam nie wiedziałem, na co mam ochotę…
Jednak postanowiłem działać, skoro on daje takie impulsy. Nie wiem skąd wykrzesałem siły, zbliżyłem się do jego ciała, nasze usta dzieliła niewielka odległość a nasze oczy wpatrzone były w siebie. Lewą ręką złapałem go za krocze czując tam ładne jajka i lekko nabrzmiałego fajnego kutaska, prawą ręką złapałem go za biodro, naparłem na niego przyciskając do ściany. Pozwalał na wszystko i wtedy nasze usta zwarły się w namiętnym pocałunku. Słyszałem tylko brzęk plastiku spadającego na płytki korytarzowe, to mój dowód wylądował na podłodze, a jego dłonie ujęły mnie w biodrach przyciągając jeszcze mocniej do siebie. Przytuliłem się mocno do jego torsu. On przesunął swoją dłoń na moje pośladki. Przywarłem do niego jeszcze bliżej. Było mi dobrze. Przez moment tak staliśmy wtuleni w siebie, nasze języki walczyły ze sobą w podniecającym tańcu, jak on cudownie całuje - pomyślałem.
On czule mnie objął i zaczął głaskać moją klatkę piersiową. Pomimo koszulki na moim ciele, czułem ciepło jego dłoni. Położyłem głowę na jego torsie i poddałem się jego pieszczotom. Przymknąłem oczy. Wędrował dłońmi po moim ciele, a ja nie pragnąłem teraz niczego więcej. Kciukiem podniósł lekko moją głowę i zaczął mnie namiętnie całować. Nasze języki ponownie splotły się w słodkim pocałunku. Jego pocałunki były cudownie słodkie. Jego język delikatnie zmagał się z moim. On powoli bawił się moimi sutkami. Narastało we mnie niesamowite podniecenie. Czułem, jak mój penis zaczyna swoje rytmiczne podrygi. Było mi rozkosznie. Moje sutki zaczęły twardnieć. Byłem w siódmym niebie. Jego dłonie zaczęły masować mój brzuch. Ja zacząłem się lekko wiercić w rytm jego dotyku. Czułem, że niedługo te gorące dłonie zejdą niżej. I tak się stało. Zaczął masować moje uda. Mój penis coraz bardziej rozpychał ciasne spodnie. Domagał się pieszczot, ciepła ust mojego policjanta. Powoli odpływałem…
Usłyszałem cichy szept, który wypowiedział wprost do mojego ucha.
- Chodź do pokoju.
Złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął w głąb salonu, gdzie ułożył mnie na dużej kanapie. Rozbierał mnie wolno, patrząc głęboko w moje oczy, a mnie zniewalały te jego błękitne oczy, w których widziałem namiętność i pożądanie.
Leżałem już nagi a on klęczał nade mną i szybkimi ruchami pozbył się swojej koszulki i bokserek. Teraz widziałem go w pełnej okazałości. Był naprawdę piękny i cudownie umięśniony. Jego dłonie spoczęły na moim członku. Tak! Bardzo tego pragnąłem, bo faktycznie byłem spragniony seksu. Powoli zaczął masować mojego nabrzmiałego kutaska. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Położył się bokiem przy mnie. Smakowaliśmy dalej swoje usta. Pragnęliśmy siebie, nie ważne było to, że tego nie rozumiałem, poddawałem się pożądaniu i nic nie było w tym momencie ważne.
Nagle przerwał pocałunki. Spojrzał na mnie i czule wyszeptał.
- Może teraz posmakujemy się wzajemnie.
Wiedziałem, czego chce, odwróciłem się i położyłem na nim, mając przed swoją twarzą całą tą męską okazałość. Wziąłem jego penisa do ręki, ściągnąłem napletek i powoli zacząłem lizać jego żołądź. Namiętnie zacząłem ssać jego główkę. Smakowała wybornie. Czułem, jak jego penis pręży się i pulsuje pod dotykiem mojego języka. Zacząłem lizać jego członka z dołu do góry. Czułem jak mój kutas jest połykany przez jego usta, to było niesamowite. Zacząłem także pieścić jego mosznę. Wtuliłem się w jego krocze. Poczułem jego ciepło, jego cudowny zapach. Zacząłem mocniej ssać jego penisa. Robiłem to rytmicznie, miarowo. Chciałem, żeby mój policjant miał z tego jak największą rozkosz. Postanowiłem, że się o to postaram. Dobrze to robiłem, bo jego dłonie energicznie masowały moje pośladki a mój kutas coraz głębiej wbijał się w jego gardło. Rozkosznie przy tym mruczał. Podniecenie osiągało poziom ostateczny. Jego penis coraz mocniej się prężył, na jego szczycie pojawiały się gęste kropelki śluzu.
Przerwał lizanie mojego penisa i ramionami delikatnie mnie podniósł, żeby wydostać się spod mojej osoby. Złapał mnie za pośladki i ustawił do pozycji na pieska.
Usłyszałem jego pytający szept:
– Zrobimy to, dobrze...?
Klęczał za mną, poczułem dotyk jego penisa w sam środek moich pośladków. Przy tym cały wtulił się w moje plecy i zaczął pieścić powoli mój tors. Zrobiło mi się gorąco. Ponownie poczułem narastające podniecenie. Jego członek coraz mocniej napierał na moje pośladki. Zaczął się we mnie wbijać... Zabolało... Poderwałem się. Próbowałem wyprostować się, ale mnie powstrzymał swoim ciałem... Myślałem, jak wspaniale byłoby teraz poczuć go w sobie, ale nie tak... nie z takim bólem...
Odwróciłem się twarzą do niego i powiedziałem:
– Pragnę cię, ale się boję, bo ja jeszcze… nie byłem z facetem...
Uśmiechnął się czule, pochylił się i pocałował mnie bardzo mocno. Zaczął masować moje pośladki, a ja jeszcze mocniej do niego przywarłem. Słyszałem jak słodko zaczął mruczeć. Był taki słodki i uroczy. Odwróciłem się twarzą do jego ciała i lizałem językiem jego muskularny tors. Powoli schodziłem językiem coraz niżej i niżej. Pomyślałem, że zrobię mu przyjemność, jeśli zacznę pieścić językiem jego pępek. Nie pomyliłem się. Pod wpływem moich pieszczot jego penis znów zaczął lekko pulsować, co z zadowoleniem zauważyłem. Stwierdziłem, że nie ma co czekać z dopieszczaniem jego rumaka. Wziąłem go zatem do ręki, ściągnąłem napletek i zacząłem lizać główkę. Jego członek zaczął się ślinić. To mnie zachęciło do ponownych pieszczot oralnych jego członka. Zacząłem go ssać, a on zaczął już prawie jęczeć z rozkoszy.
W jego jękach rozkoszy usłyszałem.
– Tak... Cudownie to robisz, oooohhh.
Jego ciało powoli pokrywało się kropelkami potu, co na pewno było wynikiem moich pieszczot. Wspaniale było na to patrzeć. Jego skóra zaczęła lśnić. Była ona miękka i jędrna. Cudownie pachniała.
Nagle wstał i podszedł do szafki skąd wyjął jakąś tubkę, następnie powiedział:
– Połóż się na brzuchu...
Posłuchałem go. W dłoni trzymał żel i paczuszkę prezerwatyw.
Tak... Więc teraz to będzie... – pomyślałem podniecony i trochę przestraszony.
Jednak nie od razu... rozchylił moje nogi. Domyślałem się, co chciał zrobić. Rozchylił moje pośladki i zaczął powoli lizać mój otworek. Co to za podniecające uczucie, nie mogłem opanować podniecenia, byłem już gdzieś daleko w chmurach otulony jego muskularnymi ramionami.
Mój policjant nie przerywał pieszczot, a mój otworek powoli zaczynał się rozluźniać. Zrobiło mi się błogo. Czułem, jak mój penis zaczyna sztywnieć. Jednak jego dłonie powędrowały wyżej i zaczęły ugniatać moje plecy. Ciepło jego dotyku i jego ciała czułem na mojej szyi. Prężyłem się. Jego usta powoli zaczęły pieścić moje plecy. Jego język zaczął wędrować wzdłuż mojego kręgosłupa, a ja powoli zacząłem przeżywać największą i najwspanialszą rozkosz w moim życiu. Jego usta wolno schodziły w kierunku pośladków, tak samo jego dłonie, które krążyły po moich plecach i poczułem, jak znów powoli schodzą coraz niżej, aż w końcu ponownie docierają do moich pośladków. Jak on cudownie masuje... Podobnie jak on przed chwilą, tak ja teraz zacząłem mruczeć. To była niesamowita rozkosz. W końcu ponownie poczułem ich ciepło w swoim rowku. Mój policjant był wspaniałym kochankiem. Doskonale wiedział, jak sprawić mi przyjemność. Ja w tym czasie miałem zamknięte oczy, a on położył się na mnie i zaczął się o mnie ocierać. To było piękne przeżycie.
Teraz Marcin wziął trochę żelu na palec i zaczął nim jeździć wokół mojej dziurki. Zacząłem znowu pojękiwać. Jego palec krążył coraz szybciej. Mój zwieracz już był rozluźniony i był gotowy na przyjęcie jego cudownego, wyprężonego kutasa. Mój kochanek włożył palec w mój otworek i zaczął nim krążyć wewnątrz mnie. Wyczuł prostatę i powoli ją masował. Zajęczałem głośno. To było to, czego nigdy nie doświadczyłem. To była niesamowita rozkosz, jaką może dać facet facetowi a którą poznawałem dopiero teraz. Marcin obrócił mnie na plecy, rozchylił moje nogi. Jego penis był w pełnym wzwodzie. Był olbrzymi, tak przynajmniej mi się wydawało w tym momencie. Mój cudowny kochanek wziął prezerwatywę, nałożył, następnie zwilżył ją żelem i tak przystrojonym penisem po woli wchodził we mnie.
Zadrżałem… Ból był niesamowity, Marcin wziął moje nogi na pagony i powoli wchodził we mnie coraz głębiej. Czułem, jak jego wielki penis rozpycha się we mnie, jak robi sobie miejsce. Na moim czole pojawiły się krople potu, bolało jak cholera, próbowałem uciekać, ale on trzymał mnie mocno. Wszedł cały... Poczułem jego jajka na moich pośladkach. Wtulił się we mnie i tak chwilę leżeliśmy bez ruchu. Pojąłem, że przyzwyczaja mnie do swojej obecności we mnie. Ból ustępował. Moje nogi były praktycznie aż na jego plecach. Jego ruchy bardzo powolne sprawiały mi już przyjemność, ból ustąpił rozkoszy a jednocześnie całował mnie namiętnie. Ja jęczałem z rozkoszy. Było mi cudownie. Nie wiem czy tego chciałem ale teraz byłem pewny, że z nim tego bardzo chciałem. Moje wnętrze już bez problemu przyjmowało jego ruchy. Byliśmy ze sobą ściśle złączeni... Jego ruchy stawały się coraz szybsze, coraz pełniejsze... Czułem, że zbliżam się do granic seksualnej rozkoszy. Powoli moje ciało zaczęło się wyginać do tyłu... Marcin zatrzymał się. Wyszedł ze mnie. Położył się na plecach, a ja powoli zacząłem się nadziewać na jego członka. Bez kłopotu wsunąłem go w siebie i zacząłem go ujeżdżać. Pochyliłem się ku niemu. Byliśmy w siebie wtuleni. Nasze języki jak oszalałe tańczyły ze sobą w rytm miłości. Znów dostrzegłem krople potu na ciele mojego policjanta. Wtuliłem się w niego i dalej poruszałem rytmicznie swoimi biodrami, a Marcin masował moje pośladki. Jego penis masował moją prostatę, a ja powoli czułem, że niedługo będę miał orgazm. Tak, bardzo chciałem dojść mając jego w sobie. On zaczął przyspieszać, a ja czułem, że już zaraz wystrzelę... Wtuliłem się jeszcze bardziej w Marcina i nagle poczułem jak tryskam. Krzyknąłem z rozkoszy. Moja sperma trysnęła na jego brzuch i na jego tors. Opadłem na szyję Marcina, a on poruszał się coraz szybciej i szybciej, aż w końcu mocno mnie do siebie przycisnął i głośno jęknął, a ja poczułem, że właśnie doszedł. Trysnął w moim tyłku. Przytulił mnie mocno i zaczął całować. Było wspaniale. Powoli opadliśmy na łóżko i kontynuowaliśmy nasze pocałunki, żeby zbyt szybko nie pozbawić siebie tych chwil rozkoszy. Ocieraliśmy się o siebie nawzajem. On nadal mnie pieścił, a ja jego. Jego spocone ciało wyglądało cudownie.
Podniosłem się i ściągnąłem pełną spermy prezerwatywę z jego penisa, który już lekko stracił swoją sztywność. Postanowiłem spróbować jak smakuje jego słodki kutasek z pozostałością spermy. Nie wiem skąd mi taki pomysł strzelił do głowy, ale podniecało mnie to więc pochyliłem się nad jego penisem i wziąłem go do ust. Poczułem migdałowo gorzki smak spermy i jeszcze bardziej podnieciło mnie to. Namiętnie lizałem jego penisa, który ponownie sztywniał. Poczułem jak on przechyla się na bok i bierze mojego w usta. Znowu pieściliśmy się pogrążając się w ekstazie namiętności. Moje podniecenie zbliżało się do granic wytrzymałości. Wyjąłem jego penisa ze swoich ust i cicho powiedziałem.
- Dochodzę!
Chciałem odsunąć się, żeby mój penis wyskoczył z jego ust, ale on przytrzymał mnie mocno swoimi dłońmi i jeszcze mocniej zaczął ssać mojego fallusa. To było już na granicy mojej wytrzymałości. Moje mięśnie spięły się i poczułem jak targają mną spazmy rozkoszy a moje sperma wypełniała jego usta. Momentalnie połknąłem jego penisa, przyśpieszając ruchy, poczułem w ustach jego śluz, którego było coraz więcej i nagłe pulsowanie jego penisa i strzały spermy, które lądowały gdzieś głęboko w gardle. Przełykałem wszystko i sprawiało mi to dużą przyjemność. Wypuściłem jego penisa z ust, kiedy czułem, że już żadna kropla nie wydostaje się z niego. Wyłożyłem się na wznak, zabierając w ten sposób mojego kutaska z jego ust. Marcin również położył się na plecach, oboje szybko oddychaliśmy, potrzebowaliśmy chwili odpoczynku. Poczułem jak kładzie się na brzuchu. Jeszcze długo chwilę leżałem na plecach nie mogąc w ogóle wykonać żadnego ruchu. Byłem totalnie padnięty, można powiedzieć, że totalnie wyjebany, przez… no właśnie przez faceta.
Wstałem siadając na łóżku, mój Marcin dalej leżał na brzuchu. Wyglądał ślicznie niczym bóg z jakiejś mitologii. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem w pośladek. Popatrzyłem w kierunku jego twarzy wtulonej w poduszkę. On zasnął i smacznie spał…
Postanowiłem ulotnić się jak najszybciej, bo przecież nie wiem co bym powiedział mu kiedy się obudzi. Miałem przyznać się, że był wspaniały, że było mi z nim, cudownie, przecież wcale się nie znaliśmy. Więc może niech to zostanie jako jednorazowa przygoda. Tak chyba będzie najlepiej. Chociaż patrząc na jego nagie ciało, podniecał mnie do granic wytrzymałości i było w nim coś co mnie ciągnęło do niego, co powodowało jakieś, tak wyświechtane motyle w brzuchu.
Ubrałem się i wychodząc podniosłem leżący w korytarzu na podłodze mój dowód osobisty. Spojrzałem na plastikowy dokument uśmiechając się do niego, pomyślałem.
- Dzięki niemu miałem cudowną przygodę.
Wyszedłem po cichu z jego mieszkania, rozbity ale spełniony.
Spojrzałem na telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina i ujrzałem tam dwadzieścia nieodebranych połączeń. Wszystkie były jak mogłem się domyślać od Jacka i była to prawda.
Oddzwoniłem, usłyszałem jego wkupiony głos.
- Gdzie do chuja jesteś, miałeś tu być! – wydzierał się z głośnika.
Przerwałem mu i głosem trochę zagubionym odpowiedziałem.
- Sorry, ale miałem niespodziewaną przygodę i nie mogę, jestem w czarnej dupie.
Zapanowała chwila ciszy.
- Ok. w niedzielę mi wszystko powiesz – odparł oschle i rozłączył się.
Wiedziałem, że nic mu nie powiem ale muszę coś wymyślić, żeby łyknął jakąś bajeczkę.
Następnego dnia pędząc autostradą A2 w kierunku Berlina, myślami byłem co chwilę w łóżku Marcina. Pochłaniałem na każdej stacji kawę, bo w nocy nie mogłem spać. Biłem się z myślami co zrobiłem. Miałem moralnego kaca, którego próbowałem zagłuszyć pięknym ciałem i pożądaniem Marcina. Ale chyba była to słaba wymówka.
Przed granicą niemiecką otrzymałem sms, myślałem, że od Jacka ale to nie był jego numer.
Wyświetliłem i ze zdziwieniem a jednocześnie z kołaczącym sercem czytałem.
„Uciekłeś jak złodziej, a chciałem obudzić się w twoim towarzystwie.
Wieczorem proponuję kawę lub coś mocniejszego u mnie”
Podpis: Marcin.
Chwilę myślałem, potem uśmiechałem się do siebie. Pomyślałem.
- Kawa, tak i nie tylko kawa, rano może być herbata.
Byłem szczęśliwy, chciałem jak najszybciej wracać i poczuć ciepło jego ramion…

KONIEC

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group