Rh+ |
Wysłany: Sob 13:35, 10 Lis 2007 Temat postu: Tak mogło być... |
|
Ciepły czerwcowy poranek. Wychodzę z domu, jednak nie idę do szkoły, tylko do mojej nauczycielki biologii. Rozmyślam nad tym, co jak mi pójdzie, czy zajmę jakiś dobre miejsce, może zwyciężę, wygram tę olimpiadę. Jestem na miejscu. Pani Basia już czeka. Po chwili nadjeżdża samochód z dwójką pozostałych chłopaków. Wsiadamy i jedziemy. Łukasz, bo tak miał na imię jeden z nich, usiadł obok mnie. Miał blond średniej długości włosy. Był szczupły, ale nie kościsty tak jak większość chłopców. Był dobrze zbudowany. Ubrany w białe spodniej i koszulę z krótkimi rękawami. Wyglądał bosko. Podobał mi się już w podstawówce. Kiedyś, kiedy przebierał się na wuefie, patrzyłem się na jego małego, a on to zauważył, ale nie zareagował tak jak inni w takiej sytuacji. Spojrzał mi się w oczy i chyba się uśmiechnął. W czasie konkursu rozmawialiśmy ze sobą tak jak byśmy byli dobrymi przyjaciółmi. Kiedy byliśmy, z powrotem w naszym rodzinnym mieście, zaproponował, żebym przyszedł do niego w sobotę, bardzo się zdziwiłem, ponieważ on był w innej klasie i nie utrzymywaliśmy kontaktów ze sobą, jednak zgodziłem się. Nie mogłem się doczekać tego spotkania, przez te dwa dni, które musiałem czekać, myślałem tylko o nim. Nie interesowało mnie to, że zająłem czwarte miejsce w skali województwa, ani to, co działo się wokół mnie. Teraz ważny był tylko on, spotkanie z nim. Nareszcie nadszedł ten dzień. Całą noc nie spałem, myśląc o tym dlaczego to zrobił, dlaczego mnie zaprosił. Jednak nie czułem zmęczenia. Miałem być u niego o piętnastej. Miałem jeszcze trzy godziny, które spędziłem na przygotowaniach. Równo o trzeciej byłem pod jego domem. Zadzwoniłem. Nic, nikt nie odpowiada, nie otwiera drzwi. Pomyślałem, wystawił mnie. Jednak myliłem się. Kiedy zadzwoniłem drugi raz, żeby się upewnić, usłyszałem, że ktoś podchodzi do drzwi. To był Łukasz, stał przede mną w samych spodenkach. Jego tors był wspaniały, to dlatego, że chodził na siłownię i grał w szkolnej drużynie piłki nożnej. Powiedział:
- Przepraszam, że musiałeś tyle czekać, ale byłem w swoim pokoju i słuchałem głośno muzyki. Nie słyszałem dzwonka.
- Nic się nie stało.
- Wejdź do środka i czuj się jak u siebie w domu. Chcesz coś do picia? Sok, colę?
- Może być cola.
- Ok., zaraz przyniosę. Idź do mojego pokoju na górze. Prosto do końca korytarza a potem w lewo.
- Okej.
Wszedłem po schodach, rozglądając się dookoła. Doszedłem do końca korytarza i wszedłem do jego pokoju. Zauważyłem, że w jego komputerze była otwarta, zminimalizowana przeglądarka internetowa. Pomyślałem, że w takiej sytuacji warto zajrzeć. Otworzyłem i moim oczom ukazała się strona dla młodych gejów. Nagle wszedł Łukasz ze speszoną miną, nie wiedział co powiedzieć. Zresztą ja też. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dobre dwie minuty. Kiedy odzyskałem mowę, spytałem:
- Łukasz czy ty jesteś gejem?
Myślałem tylko o tym żeby to było prawdą, żeby powiedział „tak jestem”. I tak też się stało, zaczął się jąkać i mówił:
- Tak jestem, skoro już wiesz, to powiem Ci jeszcze coś…
Przerwał, tak jakby obawiał się mojej reakcji na to, co teraz powie.
- Ja… Ja cię… Ja cię kocham Patryk.
Patrzył teraz się w podłogę i czekał na to, co powiem. Byłem w siódmym niebie. Złapałem go za barki i powiedziałem:
- To niesamowite. Ja też jestem gejem i kocham cię. Kochałem już w podstawówce, jednak nie miałem odwagi się do tego przyznać.
Łukasz pocałował mnie namiętnie, nic nie mówiąc. Całował świetnie. Nasze języki złączyły się w ustach. Czułem takie podniecenie, że nie wytrzymałem, zacząłem go rozbierać, nie przestając się z nim całować. On robił dokładnie to samo. Na ziemi najpierw wylądowała moja koszulka, potem jego spodnie. Stał teraz przede mną w samych bokserkach, na których było wyraźnie widać, że jego ptaszek chce wylecieć z gniazda. Zdjąłem jego bokserki i moim oczom ukazał się wielki jak na nasz wiek, siedemnastocentymetrowy penis. Kiedy podziwiałem jego prężnie stojącą pałę, on też rozegrał mnie do naga. Kucnąłem i zacząłem robić mu loda. Czułem się cudownie, on zresztą też, bo pojękiwał cichutko co chwilę. Bawiłem się jego małym dobre kilka minut. Wreszcie wyjąkał cichutko, że dochodzi. Powiedziałem:
- Cudownie, chcę spróbować twojej spermy.
Zaraz potem moje usta wypełniało ciepłe, lekko słone nasienie mojego Łukaszka. Czułem się cudownie. Połknąłem część i zacząłem się z nim całować, oddając mu cześć jego spermy.
On nie pozostał mi dłużny, zaraz potem też obciągnął mi pałę. Czułem się świetnie. Kiedy dokończył, powiedziałem, żeby kucnął i wypiął swój tyłeczek. Chciałem w niego wejść. Jednak najpierw lizałem jego rowek, wwiercałem się w niego językiem. Potem wsadziłem jeden palec, drugi. Posuwałem go przez chwilę palcami, a potem wprowadziłem w niego mojego „Bena”. Jęknął, jednak zaraz potem wydawał ciche jęki rozkoszy. Posuwałem go coraz szybciej i szybciej, aż wreszcie doszedłem. Wypełniłem go moją spermą. Położyliśmy się na podłodze i leżeliśmy obok siebie. Zasnęliśmy. Obudziłem się dopiero o dwudziestej. Powiedziałem, że muszę już iść. Ubrałem się i wyszedłem.
Teraz zaprasza mnie wiele częściej. A w wakacje… A może to w następnym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że się podobało. |
|