pink69 |
Wysłany: Śro 8:21, 22 Paź 2008 Temat postu: Męska przyjaźń i sex |
|
Znaliśmy się z Marcinem jeszcze od podstawówki. Mieliśmy zbieżne zamiłowania, obaj przepadaliśmy za wyrafinowaną erotyką, pasjonowały nas filmy i pisma porno i obydwu nam obce były pospolite ograniczenia i zahamowania seksualne.
Jestem raczej bi, a Marcin był wyraźnie w moim typie. Od początku znajomości bardzo mnie pociągał, wydawało mi się też, że on to wyczuwa i akceptuje, lecz pewności nie miałem żadnej. Pragnąłem zwłaszcza, by dominował nade mną, upokarzał mnie, każąc spełniać wszystkie swoje zachcianki, im bardziej “brudne”, tym lepiej...
Będąc kiedyś u niego, chciałem pożyczyć pewnego fajnego pornola, ale uparcie odmawiał, gdyż kaseta nie była jego, a obiecał zwrócić ją komuś jeszcze tego samego dnia.
Nalegałem jednak, celowo prosząc go coraz bardziej uniżenie:
- Mam ci wylizać dupę, żebyś się zgodził? – spytałem żałośnie.
- A chcesz? – popatrzył na mnie z ironicznym uśmieszkiem.
Pociemniało mi w oczach ze szczęścia, zrozumiałem, że oto mój sen się ziszcza.
- Jeśli pozwolisz... – bąknąłem zawstydzony.
- To chodź – wstał z kanapy, rozpiął i opuścił spodnie, a za nimi slipki.
Ukląkłem za nim i delikatnie, z nabożną czcią całowałem i lizałem jego tyłeczek. Marcin pochylił się i rozwarłszy pośladki rękoma, nakazał, bym lizał go w rowku. Zaspokajałem go potulnie, czubkiem języka drażniąc mu kakałko, a dłońmi czule głaskałem go po udach. Czułem w ustach smak jego odbytu, szczególnie pobudzał mnie ostry zapach tyłka, którego w tym dniu na pewno nie mył. Wkrótce całą dupę oraz jaja miał mokre od mej gorącej śliny.
- Teraz mi obciągniesz! – zdecydował Marcin i odwrócił się. Spojrzał na mnie i rzekł:
- Ale masz się rozebrać!
Walczyłem z ubraniem nieporadnie, bo ręce trzęsły mi się jak w delirium. Zniecierpliwiło to Pawła.
- No jazda! Wyskakuj z ciuchów! Ruszaj się, dziwko!
Trafił w sedno. Sukinsyn czytał chyba w moich myślach. Ileż to razy fantazjowałem, że jestem dziewczyną, którą jakiś przystojniaczek poniewiera jak szmatę.
Marcin też pozbył się ciuszków i rozparł wygodnie na kanapie, ja zaś podpełzłem na kolanach, schyliłem się i pochłonąłem ustami prężącego się dumnie kutasa. Nie miałem wprawy, ale po obejrzeniu tylu pornosów znałem dobrze wszelkie techniki robienia laski. Obrabiałem mu jak rasowa kurwa, czasem trzepocząc językiem przy samym czubku, to znowu połykając tę pytę tak, że znikała całkiem w moich ustach, aż zaczynałem się dławić. Dla odmiany lizałem go też w pachwinach i po jajkach, a także przebierałem palcami we włosach łonowych i smyrałem podbrzusze.
- A teraz jeszcze dupcię – dyrygował Marcin.
Zadarł wysoko nogi, chwycił je i wypiął się bardzo mocno, a ja na czworakach, jak pies, lizałem jego zakamarki. Naprężał się i wypinał tak, że wreszcie pierdnął mi prosto w nos. Zaśmiał się szyderczo, na co ja nie wytrzymałem i spuściłem się, lecz chuj jeszcze mi nie flaczał.
Pozwoliłem też sobie na nieco inicjatywy i pośliniwszy dokładnie palec, delikatnie wsunąłem go Marcinowi w tę rozkoszną dziureczkę. Penetrowałem mu ją ostrożnie, co chwila wyciągając palec i oblizując go dokładnie; smakowałem jego dupcię i upajałem się aromatem jej wnętrza.
- Kocham twoją pupkę...– mamrotałem
- A kutasa? – spytał niewinnie.
- Kocham go całego. – i ucałowałem tkliwie jego mosznę.
- Teraz się obróć, ale zostań na czterech – zażądał Marcin.
Wyszedł na chwilę i wrócił ze świeczką i pudełkiem kremu. Nasmarował nim świeczkę i moje kakao i bezceremonialnie wsadził, a raczej wpierdolił mi tam świeczkę i jebał mnie nią bez litości.
Bolało jak kurwa mać, ale byłem podniecony jak nigdy, a Marcin jeszcze dogadywał:
- No i jak, męska kurwo?! Dobrze ci, ty pieprzony pedale?!
Zwiesiłem głowę, on podstawił mi pod twarz stopy, a ja grzecznie je lizałem i ssałem mu palce jak przedtem jego cudnego kutasa.
– Dobra starczy!
Wstał, za włosy podniósł mnie z czworaków do klęczek, po czym zapakował mi w usta swój pręt; trzymając mnie za głowę, dociskał do swego krocza i zapamiętale pieprzył mnie w buźkę, a ja ssałem jak motopompa. Czułem, że kończy. Wyprężył się i wbił we mnie paznokcie, a jego kutas pulsował mi w ustach; spuszczał mi prosto do gardła strugi gorącego nasienia. Nie raczył spytać wpierw, czy życzę sobie opić się jego spermy, i bardzo dobrze. Potraktował mnie jak niewolnika, a o to mi właśnie chodziło. Gdy skończył, wyszedł obmyć się w łazience, ja tymczasem ubrałem się spiesznie i czmychnąłem na ulicę. Dobrze, że było po zmroku i nikt nie zauważył, że wyglądałem, jakbym w popłochu uciekł z sauny. |
|