gigi2002 |
Wysłany: Pią 22:01, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
mysl, ze jesli koles nie jest zainteresowany relacja homoseksulana, to pewnie dla przetrwania relacji przyjacielskiej, dobrze byloby ja ostudzic, w czym rozlaka pomoc moze jak najbardziej.
uczucie jak nabardziej pozytywne, choc to sprawdzanie gg czy koma, to mocna niedojrzaloscia pachnie.
od czerwca zaraz rok minie, ciekawe jak sie sprawa rozlaki i relacji potoczyla.. (?) |
|
krak_off |
Wysłany: Sob 23:41, 20 Cze 2009 Temat postu: Kumpel |
|
Panowie, wiem, że to co napiszę ani przez moment nie będzie oryginalne, bo na pewno wielu z Was ma/miało podobne historie, ale... no gdzieś muszę, a więc, rok temu na moje osiedle wprowadził się chłopak, przyjechał na studia, jakoś się przez wspólnych znajomych zgadało, tu piwko, tam imprezka, praktycznie z dnia na dzień awansował do pierwszej ligi" najlepszych kumpli/przyjaciół, chociaż do tej pory było ich dwóch i znam się z nimi całe życie... chociaż zawsze miałem lekkie zapędy bi, zawsze ograniczało się to do jakiegoś podglądania czy filmów, czy patrzenia na facetów, ogólnie kręcą mnie laski, ale on mi tak zakręcił w głowie, że to szok, cały ten czas, kiedy tu mieszkał, widywaliśmy się codziennie, chyba, że pojechał do domu czy coś... długi weekend? Stała ekipa, plus ja i on, sylwester...itd. heh no wyobraźcie sobie, że jestem i byłem o niego zazdrosny :-D naprawdę, często coś tam zagadywałem czy czegoś tam nie bajeruje, ale na szczęście dla mnie nic nie było parę razy (głównie po jakimś party) sprawdziłem mu tela czy gg w kompie... wiem, że nie ma się czym chwalić, ale nie mogłem się powstrzymać, ale jak widziałem że nie ma tam nic od żadnej laski, to cieszyłem się jak małe dziecko... wielu znajomych (moich czy jego) uważa, że traktuje go jak młodszego brata (jestem rok starszy), a ostatnio na popijawie usłyszałem od jego współlokatora, że on traktuje mnie "jak boga", że przejmuje moje niektóre odzywki, zachowania, sposób mówienia niektórych wyrazów.Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się z tego ucieszyłem, znów banan na twarzy:) ale...widziałem o tym nie od dziś, ani nawet nie od wczoraj, że będzie musiał się wyprowadzić ode mnie z osiedla ($) i, Panowie, teraz to do mnie dociera, na domiar syfu już prawie ma wakacje więc też go nie będzie i teraz sam siebie pytam czy ja go hmmm kocham tak jak się kocha drugą osobę, czy jak brata... ja sam nie wiem, wiem, że jak go koło mnie nie ma to dostaję szału, bez kitu, może nic nie mówić, ale jak jest koło mnie to wtedy się uspokajam... nie płakałem z 10 lat, ale jak się obudzę któregoś dnia (już niedługo) i uświadomię sobie, że go nie ma i już nie będzie, to ryknę jak bóbr... Wiem, że było przydługo i przynudzam, ale sorry, tylko tutaj mogłem to z siebie wywalić. dzięki jak komuś chciało się to czytać. |
|