|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pon 10:16, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Być może masz rację, ale to wszystko jest zawsze spojrzeniem jednej osoby i konkretnego miejsca.
Moje spojrzenie i pamięć też jest trochę inna, chociaż z perspektywy czasu można powiedzieć, że coś tam docierało do mnie, ale każdy buduje swój świat na podwalinach tego co dobre i co jemu najbardziej odpowiada. Bywa tak, że nasza pamięć wypiera to czego tak naprawdę nie chcemy pamiętać a co zdarzyło się gdzieś obok nas.
O tym jak biegnie życie w takim dom dużą role odgrywają wychowawcy i ich zaangażowanie w pracę i opiekę nad dzieciakami.
Wielu autorytetów wszelakich ma zupełnie inne zdanie na ten temat, co nie oznacza, że mamy się do nich stosować i taką drogę obierać. Każdy jest kowalem swojego losu, swojego pióra i tego co chce nim nakreślić.
A moje zdanie na ten temat niech określi cytat:
"Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy Stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie…"
Jerzy Andrzejewski
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pon 23:35, 16 Gru 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 15:14, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Witam, skądś znam takie życie. Też byłem w bidulu i byłem źle traktowany przez silniejszych. Nikt nie zmuszał mnie do seksu, ale traktowanie było rożne. i jak zwykle wychowawcy nie reagowali. Jeśli to twoje przeżycie,to łatwo nie miałeś. Mogę ci tylko pozazdrościć takiego partnera. pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pon 23:21, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Bidul. cz. 14.
Był piątkowy poranek, bardzo gorący, pomimo tak wczesnej pory. Zjedliśmy jak zwykle smakowite śniadanie przygotowane przez babcię Krysię i zajęliśmy się drobnymi pracami w gospodarstwie. Dzisiaj postanowiliśmy naprawić drzwi od kurnika a w planie mieliśmy jeszcze poprawienie grzęd dla kur. Drzwi się źle zamykały, więc wymontowaliśmy je z zawiasów i chcieliśmy poprawić ich mocowanie.
- Idź przynieś brechę – powiedział Tomek.
- Co ci mam przynieść? – zapytałem zdziwiony.
- No brechę! – odrzekł.
- Co to kurwa jest? – odpowiedziałem poirytowany.
- No, żeby te zawiasy odwalić, co potrzeba? – zapytał zirytowany.
- No łom, kurwa potrzebny, jasne chyba, no nie! – odparłem wkurzony.
- Brecha a łom to samo – powiedział z ironicznym uśmiechem.
- To nie umiesz powiedzieć po polsku, tylko jakieś słowa pojebane używasz – wycedziłem złośliwie.
Poszedłem do garażu i znalazłem ten cholerny łom. Kiedy wróciłem Tomek patrzył na mnie z politowaniem i uśmiechał się złośliwie. Wiedziałem, że szuka zaczepki. Postanowiłem się trochę podrażnić.
- Czy o to ci chodziło? No, ale nie wiem czy to odpowiedni rozmiar – powiedziałem poważnie.
Widziałem w jego oczach zdziwienie, widok był bezcenny, wybuchnąłem śmiechem.
- Taki ładny zakrzywiony, w sam raz na twojego małego – śmiałem się dalej.
To go sprowokowało do działania.
- Poczekaj gnojku już ja ci dam szkołę - wyrzucił z siebie podnosząc się szybko.
Dopadł do mnie i zaczęliśmy się siłować by w końcu tarzać się po ziemi, wokół drzwi, które mieliśmy naprawiać. Wyglądało to trochę żałośnie, dwoje młokosów siłujących się a jednocześnie wybuchających, co chwilę śmiechem. W tym tarzaniu się po ziemi i salwach śmiechu, doszedł do naszych nozdrzy potworny smród.
- Puściłeś bąka? – wycedziłem przez śmiech.
- Myślałem, że to ty się zesrałeś ze strachu – parsknął Tomek.
- Kurwa, tarzamy się w kurzych gównach! – stwierdziłem patrząc na ziemię.
- To twój porąbany pomysł, ja pierdolę, ale śmierdzę! – wydzierał się Tomek.
Wstaliśmy z tej ziemi w iście ekspresowym podrywie, niczym wojownicy ninja, popatrzeliśmy na siebie i parsknęliśmy śmiechem. Nasz wygląd był żałosny, plecy, ramiona, uda, ozdobione były rozgniecionym łajnem kurzym, śmierdzieliśmy jak skunksy. W tym momencie na podwórko wjechał samochód Krzyśka. Sparaliżowało nas, przestaliśmy się śmiać, zastygliśmy niczym posągi. Z samochodu wysiadła Agata i podbiegła do nas. Zatrzymała się w ostatniej chwili przed nami, zatkała nos, z grymasem wstrętu, krzywiąc się wyrzuciła z siebie, na bezdechu.
- No niczym Chanel No5! Co wam odbiło tarzać się w gównach, ja walę, jaki smród!
- Jakieś zapasy błotne uprawiacie? – kpił Krzysiek, który nie wiadomo, kiedy znalazł się obok Agaty.
- No dajcie już spokój, zaraz się doprowadzimy do porządku – odrzekłem zażenowany.
Udali się do domu śmiejąc się po drodze a my zastanawialiśmy się jak doprowadzić nasze ciała do porządku, patrząc na siebie z politowaniem. Nie najlepiej wypadło to powitanie Agaty, po prostu zrobiliśmy z siebie głupków, ale trudno w końcu są wakacje i trochę szaleństwa też nam się należy. Zaświtała mi w głowie diabelska myśl, pobiegłem pod garaż i przyciągnąłem wąż ogrodowy, skierowałem strumień wody na stojącego przy kurniku Tomka. Ten gwałtownie wyrwał mi wąż z rąk, powalił na ziemię i zgrabnie wsunął go w moje bokserki. Zimna woda sparaliżowała mnie całkowicie, w głowie czułem pulsowanie zimna, wyrwałem się stając na równe nogi z wężem w moich gaciach. Strumienie wody biły jak z fontanny a ja stałem jak posąg. Kiedy opanowałem już ten szok termiczny, błyskawicznie wyciągnąłem wąż ze swoich bokserek, dopadłem do Tomka i włożyłem go w jego bokserki kierując strumień wody wprost w jego rowek. Zobaczyłem jak wygięło go a cierpliwość chyba osiągnęła swoje granice. Jednym ruchem powalił mnie na ziemię a moja głowa znalazła się w kleszczach jego nóg.
- To doigrałeś się koleś. Co powiesz na kilka klapsów - oznajmił Tomek.
- Oj.. nie.. proszę... daruj... - jęczałem.
- Spokojnie musisz ponieść karę – odpowiedział.
Tomek leniwie sięgnął ręką do moich bokserek, w które wsunął wąż i nie zważając na moje kajanie się, skierował strumień lodowatej wody wprost w moje jajka. Znowu sparaliżował mnie termiczny szok, jajka skurczyły mi się osiągając wielkość orzeszków a zimno paraliżowało moje ciało.
- Poddajesz się? – zapytał triumfalnie.
- Taaak – wyrzuciłem z siebie.
Puścił mnie i pomógł wstać, myliśmy się teraz pod tą zimną wodą, pozbywając się kurzych odchodów i smrodu. Czyści i orzeźwieni udaliśmy się do domu, żeby przebrać się i przywitać gości. W kuchni pachniał już obiad, szybko poszliśmy się na górę, zdecydowaliśmy się na szybki natrysk. Wykąpani i przebrani zeszliśmy na obiad. Wreszcie przywitaliśmy się jak ludzie z gośćmi. Przy posiłku Agata opowiadała swoje wrażenia z wojaży po Polsce. Słuchaliśmy tych ciekawych przygód i opisów interesujących zabytków, przecież, my nie mieliśmy jeszcze okazji poznać piękna tych obiektów, tych miast. Babcia postawiła na stół nalewkę z wiśni, słodką, pyszną, którą miło się piło przy opowieściach Agaty. Do wieczora panowała miła, sielankowa atmosfera, nie dokończyliśmy naprawy drzwi od kurnika. Pożegnaliśmy Krzyśka, który wracał do miasta. Kiedy przyszedł czas na położenie się spać, widziałem, że Tomek był trochę zmieszany. Do naszego pokoju przyszła Agata, swobodnie gadaliśmy sobie dalej, Tomek w pewnym momencie zebrał rzeczy i ku naszemu zdziwieniu powiedział.
- Dobra robaczki zostawiam was idę spać.
- A gdzie ty idziesz spać? – zdziwiła się Agata.
- No, do pokoju obok – odpowiedział.
- A do tej pory to gdzie spałeś? – pytała dalej Agata.
- No, tu spałem – odrzekł lekko zmieszany.
- Tu, czyli razem spaliście w jednym łóżku, tak? – drążyła dalej temat Agata.
- No tak! – odpowiedział.
- I kochałeś się z nim w tym łóżku? Prawda? Więc co teraz odpierdzielasz? – rzuciła ze złością Agata.
Tomek spiek potężnego raka, błądził oczami po pokoju, nie wiedział, co ma odpowiedzieć. W końcu wycedził.
- Myślałem, że chcecie zostać sami – odrzekł trochę zagubiony Tomek.
- Tomek, ciebie to już chyba pojebało! – powiedziałem ze śmiechem.
- No co, nie lubię wpierdalać się między wódkę a zakąskę – odburknął.
Agata podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na kark i obdarowała go słodkim całusem prosto w usta.
- Idź wariacie wykąpać się i zaraz tu wracaj – wyszeptała czule.
Widziałem jak Tomek był zagubiony, nie bardzo wiedział, co zrobić, jak się zachować. Wreszcie położył swoje rzeczy i poszedł do łazienki. Po dłuższej chwili wrócił opasany ręcznikiem, wykąpany i pachnący.
- Mógłby ci ten ręcznik spaść? – żartobliwie powiedziała Agata.
- A masz ochotę obejrzeć mnie bez niczego? – żartobliwie zapytał.
W tym momencie kciukiem zahaczył oplatający go ręcznik, który opadł na podłogę. Przeparadował nago po pokoju i położył się do łóżka. Oboje z Agatą wpatrywaliśmy się w każdy jego ruch. Widziałem jak ona analizowała jego ciało. Byliśmy trochę zaskoczeni jego śmiałością.
- Teraz ja idę pod natrysk – stwierdziłem.
Kiedy wróciłem wykąpany również przepasany tylko ręcznikiem Agata siedziała na fotelu z nogami opartymi na naszym łóżku i gadała z Tomkiem. Wodziła za mną wzrokiem a kiedy pochyliłem się, pociągła za ręcznik a ten opadł na podłogę. Dostałem od niej czułego klapsa w pośladek.
- Ałła! - udałem skrzywdzonego.
Położyłem się do łóżka obok Tomka.
- Idziesz do nas? – zapytałem czule.
- Chętnie, ale wiem, czym by się to skończyło! – wesoło odpowiedziała i puściła mi oczko.
Wstała, pochylając się nad nami, obdarowała nas słodkim całuskiem. Kiedy chciała wyprostować się, schwyciłem ją za ramię i runęła między nas. Szybko wyciągnęliśmy spod niej kołdrę, przytuliliśmy się do niej, nakrywając całą naszą trójkę. Chwilę leżeliśmy bez słowa. Agata pierwsza przerwała tą ciszę.
- Tomek, on mnie już mocno uwiera. Piotrek twój też.
- No to, co z tym zrobimy? – zaśmiałem się.
W tym momencie wygięło nas oboje, to Agata ścisnęła nas jednocześnie, za nasze stojące pałki.
- Bo nam urwiesz! – zaśmiał się Tomek.
- Dobra spadam, robi się gorąco – odrzekła ze śmiechem.
- Śpij z nami – zaproponował Tomek.
- Przecież to na spaniu by się nie skończyło – wesoło odrzekła.
- No coś ty? – odparłem tamując śmiech.
- Muszę wam powiedzieć, że poznałam fajnego chłopaka – powiedziała zupełnie poważnie.
- Musimy go sprawdzić – odrzekł Tomek, usiłując utrzymać powagę.
- Nawet mi się nie warzcie! – syknęła złowrogo.
- Musimy się przekonać, jaki jest, czy nadaję się na twojego chłopaka – odparłem ze śmiechem.
- Wariaci, spadam a wy sobie poszalejcie, bo inaczej wam nie opadną – stwierdziła z politowaniem.
- A nie powiesz nam nic więcej o tym tajemniczym osobniku? – zapytałem.
- Jutro wam opowiem, a dzisiaj już dobranoc – odrzekła.
Dostaliśmy słodkie buziaczki, wstała zgasiła światło i wyszła z pokoju. Chwilę leżeliśmy w absolutnym milczeniu. Wstałem zapaliłem radio, a pokój wypełniła muzyka. Wtuliłem się do Tomka i tak zasnęliśmy. Pomimo podniecenia jakoś nie mięliśmy ochoty na seks, bardziej odpowiadało nam leżenie obok siebie, przytulenie się do siebie i wsłuchiwanie się w bicie naszych serc i rytmicznych oddechów, a ciemność oplatała muzyka. Z samego rana dokończyliśmy prace w kurniku a potem wybraliśmy się z Agatą nad nasze jeziorko. Bardzo jej się podobało to nasze miejsce. Widziałem, że była trochę zażenowana, kiedy rozbieraliśmy się do naga.
- No ściągaj te ciuchy – ponaglałem.
- No coś ty a jak ktoś będzie podglądał? – zapytała niepewnie.
- No to najwyżej w krzakach sobie zwali! – zaśmiał się Tomek.
- Dowcipne to nie było! – odburknęła.
- No daj spokój, nawet jak ktoś cię będzie tu podglądał to, co? – odparłem przekonywająco.
- No tak głupio, wstydzę się – wahała się Agata.
- Dawaj nie pękaj, co najwyżej trochę spermy na krzakach zostawią – wybuchł śmiechem Tomek.
Dała się skusić i po chwili już leżeliśmy nadzy na kocu.
- Przyjemnie tutaj, tak bajkowo – stwierdziła rozrzewniona.
- Wiemy, nam tutaj też się bardzo podoba – odpowiedział Tomek.
- Kochaliście się już tu? – zapytała poważnie.
Spojrzeliśmy po sobie i oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem.
- Wariaci – stwierdziła Agata.
Było nam miło a jeszcze fajniej zrobiło się, kiedy weszliśmy do wody, która nas namiętnie chłodziła nie tylko od promieni słonecznych, ale również tego, co promieniowało nam w środku i bardzo podniecało, czyli widok nagiej Agaty. W wodzie szaleliśmy, nie obyło się bez przytulania i pocałunków, dobrze, że zimna woda studziła nasze zapały. Agata opowiedziała nam o swoim nowym chłopaku, ma na imię Marcel. Trochę ponabijaliśmy się z jego imienia, za co dostaliśmy od niej porządne kuksańce. Z opisu, jaki przedstawiła nam Agata wynikało, że to fajny chłopak no i chyba ona się w nim zabujała. Po jakimś czasie zdecydowała się pokazać nam jego zdjęcie. Szczerze mówiąc, to szczeny nam opadły, zrobiliśmy miny jak karpie na bezdechu, ten jej chłopak to super ciacho. Oczywiście z przekorą zaczęliśmy się ślinić do jego fotki, robiąc sobie jaja. Puszczaliśmy niewybredne komentarze jak będziemy go podrywać no i co będziemy robić z nim w łóżku. Agata wcale się tym nie przejęła po czym skwitowała to obojętnie.
- Do dupy te wasze plany, on wie, że jesteście razem i nic wam z tego nie wyjdzie.
- Wie o nas? – zdziwiłem się.
- No wie! – odparła z triumfem.
- No i jak na to zareagował? – zapytał Tomek.
- Jak to jak? To normalny chłopak, bez problemu was akceptuje, jako moich przyjaciół – powiedziała poważnie.
- Spróbujemy go trochę zbałamucić – wesoło stwierdził Tomek.
- Nie radzę, jest bardzo odporny i może wam niezłego psikusa wywinąć – stwierdziła z dumą.
- Ciekawe, jakiego? – zapytałem wesoło.
- Spróbujcie to się przekonacie! – parsknęła śmiechem.
Mieliśmy olbrzymią ochotę poznać tego Marcela, jednak Agata rozwiała nasze nadzieje, on był za granicą i wróci dopiero we wrześniu. Te kilka dni, które spędziła na wsi Agata upłynęły nam w iście sielskiej atmosferze. Przez ten krótki okres czasu bardziej przywiązaliśmy się do siebie, stała się naszą najlepszą kumpelą a właściwie naszym przyjacielem i powiernikiem.
Nadszedł czas pożegnania, Agata opuszczała nas a ja zdałem sobie sprawę, że zostało mi tylko kilka dni wspólnego pobytu z Tomkiem. Zmartwiłem się podwójnie, wyjazd Agaty, z którą czule żegnaliśmy się i świadomość, że za kilka dni będę żegnał się z Tomkiem, wprawiła mnie w nastrój melancholii. Miałem zważony humor i w żaden sposób nie dało go się poprawić. Tomek robił wszystko, żeby zmienić tą sytuację, ale przecież widziałem, że nic z tego nie będzie, muszę wracać do bidula. Nawet wiadomość o przyjęciu Tomka na uczelnie nie wprawiła mnie w lepszy humor. Owszem świętowaliśmy to bardzo mocno. Spiliśmy się do utraty przytomności, kochaliśmy się namiętnie nad naszym jeziorkiem, potem w domu. Ale i tak w głębi duszy czułem zadrę, która mnie rozrywała. Świadomość powrotu do domu dziecka i rozstanie z Tomkiem wpływało na mnie depresyjnie. Nie potrafiłem się cieszyć ostatnimi chwilami, jakie mi pozostały z Tomkiem.
Ostatnia nasza noc. Nie zdołałem nic mówić, w gardle siedziała mi wielka klucha a oczy dziwnie pociły się. Chciałem zachować te ostatnie chwile w swojej pamięci jednak nie potrafiłem się przemóc, wszystko mnie drażniło, drażnił mnie też Tomek. On nie wiedział jak ma się zachować, widać było, że jest mu ciężko, próbował jakoś mnie pocieszać, ale z marnym skutkiem. W łóżku kochaliśmy się jak zawsze, ale tym razem miałem odczucie, że nie sprawia mi to satysfakcji. Nie mogłem się skoncentrować, moja dusza płakała i dygotała ze strachu, zawodu, rozgoryczenia, nie wiem jeszcze, z jakiego powodu, wszystko szalało w mych zmysłach. Kiedy tak leżeliśmy wtuleni w siebie Tomek chciał wyszeptać do mojego ucha.
- Wiesz, ja bardzo cię ko…
Przerwałem mu, kładąc palec na jego usta.
- Nie mów nic, nie ważne słowa, zaśnijmy w ciszy – odrzekłem drżącym głosem.
- Dobrze – powiedział cichutko.
Tak wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Następnego dnia rano, pożegnałem się z dziadkami, podziękowałem za przyjemnie spędzony czas. Kiedy żegnałem się z Tomkiem nie mogłem już wytrzymać, z kącików oczu popłynęły dwie małe łezki, które on dojrzał i szybko zabrał mi je swoimi ustami.
Siedząc w samochodzie Krzyśka patrzyłem na nich jak stoją i machają mi na pożegnanie, kiedy wyjechaliśmy z podwórka i straciłem ich z oczu nie wytrzymałem. Zagotowało się we mnie, nerwy puściły a z oczu popłynęły łzy. Krzysiek, ręką otarł mi je. Nic nie powiedział, zdawał sobie sprawę, że teraz potrzebuję spokoju nie słów. Jechaliśmy w milczeniu a ja płakałem jak bóbr.
Miałem nieodparte wrażenie, że widzę Tomka po raz ostatni. Nie chciałem się z tym pogodzić jednak podświadomość płatała mi figle i podsuwała takie dziwne scenariusze. Próbowałem opanować zmysły, opanować siebie, ale z marnym skutkiem, to przekonanie, że widzimy się po raz ostatni, nie dawało mi spokoju.
Pytanie, czy po raz ostatni widzę Tomka szalało jak huragan po moich zmysłach. Czy tak miało być? Bałem się przyszłości, bałem się tego, co stanie się jutro.
Koniec części czternastej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
swinoujscie28
Dyskutant
Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Świnoujście
|
Wysłany: Wto 18:24, 17 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
wszystko ok, ale...hmmm ta agatka to wszystkich chlopakow za pisiorki lapie ? chyba juz wszystkich wybzykala ;] nimfomanka jak nic
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wolf90
Debiutant
Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zabrze
|
Wysłany: Wto 23:55, 17 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Ja na szczęście nie miałem problemu z przemocą psychofizyczną, wychowałem się w dobrym otoczeniu i może źle to zabrzmi, ale patrząc z punktu ekonomicznego, lepiej mi takie wychowanie w życiu pomaga aniżeli te z rodziny, gdzie zazwyczaj rodzice niestety pracują i czas dla dziecka praktycznie nie istnieje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Śro 0:20, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Najlepsza część pod względem komentarzy, tekstów. Po prostu rozbawiło mnie do łez. Ale muszę Cię opieprzyć Bimax, bo coraz krótsze te opowiadanie (coraz mniej treści)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Analog2 dnia Śro 0:20, 18 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cisek
Debiutant
Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:53, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Lepszego opowiadania jeszcze nie czytałem. Pod koniec tej części opowiadania aż mi łezka w oku się zakręciła. Czekam z niecierpliwością na kolejną część
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Sob 23:18, 21 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Bidul. cz. 15.
W milczeniu dojechaliśmy pod dom dziecka. Krzysiek zgasił silnik, ale nie wyszedł z samochodu, patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, w których widziałem zatroskanie i czułość. Chciałem złapać za klamkę, żeby otworzyć drzwi. Powstrzymał mnie.
- Pamiętaj, nie daj się, dąż do celu, jaki obrałeś, niezależnie od przeszkód, jakie cie spotkają – powiedział patrząc mi w oczy.
- Nie wiem czy będę miał na tyle sił? – odpowiedziałem cicho.
- Musisz być silny, patrzeć z ufnością w przyszłość, nie masz innego wyjścia – przekonywał.
- Ja to wszystko wiem, ale to mnie zaczyna przerastać, nie wiem czy starczy mi na to wszystko samozaparcia – odparłem zrezygnowany.
- Wierzę w ciebie, mam nadzieję, że ci się to uda – powiedział bardzo czule.
Rozbroił mnie tą troską o mnie, zrobiło mi się trochę lżej na sercu. Umiał pokrzepić moją duszę. Wysiadłem z samochodu, zabrałem plecak z tylnego siedzenia. Pożegnałem się z Krzyśkiem a on złapał mnie mocno i przytulił. Jakże potrzebne mi było w tej chwili to poczucie bezpieczeństwa, czułości i troskliwości. Podbudował mnie trochę, mogłem teraz śmiało iść i przekroczyć próg domu dziecka. Powoli, ociężale wszedłem do środka, zgłosiłem na dyżurce powrót i skierowałem się na górę do swojego pokoju. Teraz uzmysłowiłem sobie, że nawet nie tęskniłem za Andrzejem i Michałem. Domyślałem się, że Andrzej jest na jakimś zgrupowaniu sportowym, postanowiłem tak jak on bardziej czynnie zaangażować się w SKS i razem z Andrzejem uprawiać sport. Będzie to jakaś moja odskocznia od szarości dnia codziennego. Pocieszałem się, że teraz oni będą stanowić moją podporę w przetrwaniu tego roku w bidulu. Wolno szedłem po korytarzu, który o dziwo był pusty, nie było gwaru, biegania, wariacji. Stanąłem przed drzwiami swojego pokoju, chwilę postałem, chyba bałem się tam wejść. Bałem się, że jak przekroczę próg tych drzwi to bidul pochłonie mnie całkowicie, stłamsi, pokona i podporządkuje. Nie miałem jednak żadnego innego wyjścia, żadnej alternatywy, taki mój los, pomyślałem i nacisnąłem klamkę. Wszedłem. W środku na łóżku Andrzeja leżał jakiś małolat, chyba drzemał. Obudził się, podniósł i obdarzył mnie wrogim spojrzeniem.
- A ty kurwa pukać nie umiesz, do obory wchodzisz czy co?- wycedził zaspany.
- Co tu robisz w moim pokoju? – zapytałem zaskoczony.
- Jakim kurwa twoim, palancie, to mój pokój – odparł złowrogo.
- Młody nie podskakuj, bo w dziób zarobisz – odrzekłem wkurzony.
- To ty jesteś ta ciota, co będzie z nami mieszkać, nie rzucaj się, bo w ryj dostaniesz – buńczucznie odrzekł.
Wstał z łóżka i podszedł do mnie widać było, że ma ochotę na jakąś zwadę. Był młodszy ode mnie chyba o dwa lata, dość barczystej budowy blondyn o krótkich włosach. Pomyślałem, że to pewnie jakiś koleszka łysola. Chciał złapać mnie w klapy, ale zrobiłem szybki unik i to ja złapałem go za koszulkę, popchnąłem mocno. Wywalił się, jaki długi na łóżku, szybko podniósł się gotowy do walki niczym kogut. Zamachnął się na mnie, ale udało mi się błyskawicznie zbić jego cios wymierzony w moją głowę. Złapałem za jego rękę i wykręciłem ją.
- Nie podskakuj gówniarzu, bo ci wpierdol spuszczę – syknąłem.
Odepchnąłem go pod ścianę.
- Zaraz zobaczymy jebańcu – odburknął i wybiegł z pokoju.
Byłem w szoku, rozejrzałem się po pokoju, nie widziałem znajomych rzeczy ani Michała ani Andrzeja. Nie wiedziałem, co się dzieje? Po chwili do pokoju wpadł ten małolat z dwoma kolegami. Poznałem ich, to kumple łysola.
- No proszę nasza panienka wróciła – zaszczebiotał ten wyższy.
- Uderzyłeś naszego kumpla? Stawiasz się cioto? – zapytał ten niższy.
- Wypierdalać stąd, pajace – odburknąłem.
W tej chwili dostałem silny cios w brzuch, po którym się zgiąłem, podskoczył ten niższy i zadał kolejny cios w brzuch. Osunąłem się na kolana, ledwo łapałem oddech.
- Teraz mieszkasz w tym pokoju z naszymi kumplami i nie waż się ich tknąć, bo cię zajebiemy – powiedział ten wyższy.
- Zrozumiałeś pedale! – wycedził ten niższy.
Nic nie odpowiedziałem, klęcząc na kolanach i zwijając się z bólu. Ten wyższy złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę.
- Mówić kurwo nie umiesz?
- Taaak – odpowiedziałem cicho.
- No to się zrozumieliśmy – zarechotał ten niższy.
- Szykuj kasę zaraz przyjdziemy, bo musisz obstawić bufet z okazji swojego powrotu – oznajmił wesoło ten niższy.
W tym momencie do pokoju wszedł wychowawca.
- Co tu się dzieje? – zapytał.
- Nic proszę pana, przyszliśmy przywitać się z kolegą, bo wrócił z wakacji – odrzekł niewinnie ten niższy.
- Aha – odparł obojętnie wychowawca i wyszedł.
Kiedy drzwi się zamknęły, poczułem mocnego kopniaka na moim tyłku. To małolat stojący za mną podarował mi tego kopa.
- Zapamiętaj gnoju, że to mój pokój i będziesz tu robił wszystko, co ja ci powiem – triumfował.
Ze śmiechem na twarzy wyszli a ja położyłem się na wolnym łóżku, musiałem opanować ból. Zastanawiałem się jak to teraz będzie. Nie spodziewałem się takiego stanu rzeczy. Zdałem sobie sprawę, że mam po prostu przejebane, nie wiem jak sobie z tym poradzę. Moje myśli skupiły się w tej chwili na Andrzeju i Michale, gdzie oni są? Co się tu stało? Przecież nie mogli zniknąć. Postanowiłem iść do wychowawcy i dowiedzieć się, co się z nimi stało? Wyszedłem z pokoju, rozejrzałem się po korytarzu, wolałem już teraz się pilnować, żeby niepotrzebnie nie wchodzić komuś w drogę. Stanąłem pod drzwiami wychowawcy, nacisnąłem klamkę i wszedłem.
Moim oczom ukazał się niebywały widok, na krześle siedział wychowawca a na jego kolanach jakaś małoletnia nastolatka, może miała z czternaście lat. Oboje wystraszeni spojrzeli w moim kierunku. Po sekundzie twarz wychowawcy zmieniła się na ziejącą piorunami.
- Nie umiesz pukać gnoju, wypierdalaj stąd! – wydarł się wychowawca.
Stałem jak wryty wpatrując się w nich, dostrzegłem, bo chyba mi się to nie wydawało, że on miał rozpięte spodnie, przynajmniej widziałem jedną część z zamkiem pod udami tej małolaty. Więc na pewno gnojek miał rozpięte spodnie.
Odwróciłem się szybko na pięcie i wyskoczyłem z tego pokoju jak poparzony. Pomyślałem, że to jest już bagno, nie mam, czego tu szukać, muszę jakoś przetrwać, tylko jak?. Nie mam tutaj, na kogo liczyć a liczyć tylko mogę na wpierdol i poniżanie mnie. Łezka zakręciła mi się w oku, pierdolone życie, pomyślałem udając się do swojego pokoju.
Leżałem na łóżku, rozmyślałem o swoim położeniu. Myślałem o Tomku o chwilach wspólnie spędzonych. Te myśli poprawiły mi trochę mój humor. Wspomnienie pozwalały wyprzeć rzeczywistość, brutalną rzeczywistość, która mnie otacza, tłamsi i podporządkowuje. Wiem, że muszę się dostosować, bo inaczej nie dają mi żyć, zgnoją mnie, wdeptają w ziemię jak robaka. Więc niech tak będzie, pogodzę się z upodleniem a w moich myślach chcę wspominać wolność, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Zamyśliłem się odpływając w świat wspomnień i marzeń. Nie słyszałem, kiedy do pokoju wszedł łysol wraz ze swoimi kompanami. Poczułem świst powietrza nad moją głową i strzał z otwartej ręki w czoło.
- Ty, nie śpij, bo cię okradną – rechotał łysol.
- Czego chcesz? – zapytałem przestraszony.
- Dawaj wino, po to tu przyszliśmy, oblać twój powrót – powiedział ten wyższy.
- Nie mam żadnego wina i nie mam pieniędzy! – odrzekłem.
- Wyskakuj kurwa z kasy, małolat skoczysz po wino! – zakomenderował łysol.
- Niech ten pojeb idzie, mówiliśmy mu, że ma obstawić bufet – żachnął się małolat.
- Masz racje młody, a ty pedale wypierdalaj po wino! – ryknął łysol.
- Nie mam kurwa żadnej kasy i nie pójdę po jakieś jebane wino! – wyrzuciłem z siebie łamiącym się głosem.
- Nie masz kasy, to masz przejebane, chuj mnie to obchodzi idź i ukradnij albo daj dupy to zarobisz na wino – rechotał łysol.
- Nigdzie nie pójdę – odrzekłem stanowczo.
- Przeszukajcie zasrańca, musi mieć jakąś kasę – zarządził łysol.
Ten wyższy i ten niższy złapali mnie i przeszukiwali kieszenie, wywalili zawartość plecaka. Potem przeszukiwali szafkę, w której położyłem swoje rzeczy. Nic nie znaleźli, zaczęli się wkurzać. Zrzucili mnie z łóżka i wyrzucili materac, szukając miejsca ukrycia pieniędzy. Złość była coraz większa, nic nie znaleźli. Dopadli obaj do mnie, rzucając gwałtownie na podłogę.
- Gdzie masz kasę pedale? – wrzeszczał ten większy.
- Nie mam żadnej kasy – wyrzuciłem z siebie.
W tej chwili poczułem na sobie kopniaki na przemian z przodu i z tyłu. Osłoniłem rękoma twarz a oni kopali mnie w rytmie iście dyskotekowym. Wydzierali się żebym dał im kasę, bo im się pić chce. Nie czułem już bólu, tylko wstrząsy mojego ciała po każdym kopniaku w oczach pojawiły się łzy. Modliłem się tylko, żeby przestali, żeby się to zaraz skończyło. Przestali po dłuższej chwili.
- Podnieście go! – powiedział łysol.
Nie mogłem ustać z bólu, więc posadzili mnie na łóżku.
- Ogarnij się i wypierdalaj do sklepu po wino, nie masz kasy, więc je zapierdol, bez wina się nie pokazuj – zarządził łysol.
- Czekamy! – powiedział ten wyższy.
Wyszli z pokoju. Próbowałem poruszyć się i dopiero teraz odczułem potężny ból w klatce piersiowej. Nie mogłem zrobić żadnego ruchu, ciężko mi było oddychać. Po dłuższej chwili spróbowałem masować sobie klatę dłońmi, ciężko mi to wychodziło, ale trochę łagodziło ból. Z trudem wstałem i podszedłem do nocnego stolika, za którym schowałem pieniądze. Zabrałem tylko tyle, co na wino a resztę schowałem w to samo miejsce. Wyszedłem z pokoju i udałem się do sklepu, gdzie zakupiłem jedno wino, które zamierzałem zanieść do pokoju łysola. Stanąłem przed jego drzwiami, strach paraliżował moje zbolałe mięśnie. Wreszcie zdobyłem się na odwagę i wszedłem. Spojrzeli na mnie złowrogo, wyciągnąłem wino spod koszulki.
- No kurwa, będą z ciebie ludzie – zaśmiał się łysol.
- Siadaj – polecił ten wyższy.
- Pójdę już – powiedziałem cicho.
- Nie pierdol, wypijesz z nami za twój jebany powrót – rechotał łysol.
- No to zdrowie na budowie – powiedział ten niższy.
- Co Tomuś cie wyjebał? Dobrze ci było? – zapytał ironicznie łysol.
Nic nie odpowiedziałem, opuściłem głowę i wypiłem podaną szklankę wina. Skrzywiłem się, jakoś przeszło przez gardło, wyjątkowe dziadostwo, śmierdzące i chemiczne. Poczułem w żołądku ciepło rozgrzewające cały organizm. Pozostali rechotali ze słów łysola. Wypiłem kolejną szklankę wina, którą mi podsunęli. Nabijali się cały czas z mojego współżycia z Tomkiem. Były to niewybredne żarty i bardzo mnie poniżające, nie miałem jednak na tyle sił, aby się temu przeciwstawić. Wolałem ich nie drażnić, bo przecież przyjdzie mi tutaj żyć jeszcze przynajmniej przez rok. W głowie zaczęło mi już szumieć to chemiczne wino, udałem zamroczenie alkoholowe i powiedziałem, że idę się położyć spać. Śmiali się ze mnie, że mam kiepską głowę, ale za to dupę mam ładną i będą musieli kiedyś jej bardziej posmakować.
Z pokoju zabrałem ręcznik i poszedłem do łaźni. Ciepła woda dała mi ukojenie dla mojego ciała, obitego przez łysoli jak i dla mojego umysłu. Postanowiłem dłuższą chwilę pozostać pod biczami ciepłych strumieni wody. Kiedy tak stałem pod kojącą mnie wodą do łaźni wszedł małolat, którego pamiętałem jako sympatycznego chłopaka, który uśmiechem zawsze witał mnie na korytarzu. Miał chyba z trzynaście lat, taki blondynek niebieskooki, co to zawsze rzuca się w oczy, Dość długie ładne włosy, dołki w policzkach zwłaszcza, kiedy uśmiechał się w geście powitania. Teraz też obdarzył mnie tym swoim słodkim uśmieszkiem. Nie pamiętałem jak on ma na imię a pytać się tak trochę głupio było, więc postanowiłem zagadać bezosobowo.
- Cześć – powiedziałem.
- Cześć – odpowiedział.
Rozebrał się i wszedł pod natrysk. W tej chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Jak spędziłeś wakacje? – zapytałem.
- Chujnia, byłem cały czas tutaj – odpowiedział z żalem.
- Możesz mi coś powiedzieć? – wdrażałem swój plan.
- A co chcesz wiedzieć? – zaciekawił się trochę.
- Co stało się z Michałem i Andrzejem?
Widziałem, że bardzo się speszył tak jakby się przestraszył, chwilę milczał. Chyba układał sobie w głowie, co ma mi powiedzieć, albo ile może mi powiedzieć. Postanowiłem drążyć temat, bo najwidoczniej on coś wiedział.
- Bądź kumpel, powiedz! – odparłem przekonywająco.
Milczał jeszcze chwilę, patrzyłem w to jego gołe ciało, teraz przyznam, że nawet bardzo ponętne i nieźle obdarzone jak na trzynastolatka. W myślach biłem się, czy powie, czy wyjawi to, co tak skrzętnie skrywa. Wreszcie młody odezwał się cicho, przedtem upewniwszy się czy jesteśmy sami w pomieszczeniu.
- Michała przenieśli do innego domu dziecka.
- Czemu? – zapytałem zdziwiony.
- Pobili go strasznie, bo się im stawiał, przestraszyli się, bo był nieprzytomny, więc upozorowali, że spadł ze schodów a w usta wlali mu wino. Wyszło, że po pijaku spadł ze schodów i się mocno potłukł, zabrali go do szpitala a potem już nie wrócił do domu dziecka – wyjaśnił.
Byłem przerażony tym, co usłyszałem i tym, do czego są zdolni. Nie mogłem opanować wzburzenia po tym jak potraktowali Michała. Musiałem jeszcze dowiedzieć się, co z Andrzejem?
- A gdzie się podział Andrzej?
- Jakiś klub z innego miasta chciał go koniecznie, więc dogadali się z nim, załatwili mu rodzinę zastępczą i Andrzej pojechał robić karierę sportową, no i nie jest już w domu dziecka – powiedział z rozrzewnieniem.
Zazdrościłem Andrzejowi, wyrwał się z tego syfu, ale jemu było to przeznaczone, miał zaczątki na niezłego sportowca i temu się poświęcał. W końcu został zauważony i doceniony, cieszyłem się, że powiodło mu się w życiu. Martwił mnie Michał.
- Michała tak mocno pobili? – zapytałem.
- Bardzo mocno stracił przytomność, puściła mu się krew ustami, widziałem to – odparł.
- Kurwa, ale, za co? – wydusiłem przez zaciśnięte gardło.
- Łysol dobierał się do niego i kazał mu kraść, wszystkiego nie wiem, co noc go nawiedzali i bili a co się wtedy stało, że go tak skatowali to nie wiem – odrzekł.
- Dzięki młody – powiedziałem cicho.
- Tylko ode mnie nic nie wiesz, OK.? – powiedział ze strachem.
- Ok, nie puszczę farby – odparłem przekonywająco.
Wyszedłem spod natrysku wytarłem się, puściłem młodemu uśmiech na pożegnanie i wyszedłem z łaźni. Położyłem się do łóżka, w pokoju nie było nikogo, pewnie jeszcze balowali u łysola. Chciałem jak najszybciej zasnąć, miałem wszystkiego dosyć. Pragnąłem spokoju, ciepła i bezpieczeństwa a tego mi teraz nie gwarantował bidul. Po zmianie kadry i ekipy odgrywającej główne skrzypce nie było tam miejsca dla mnie. Miałem tylko nadzieję, że uda mi się przespać noc w spokoju, chociaż moje nadzieje miały się nijak do rzeczywistości, w jakiej przyszło mi teraz żyć.
Zgasiłem światło, mrok opanował cały pokój, położyłem się pod kołdrę, otulając się w nią. Po woli przychodził sen, którego tak bardzo pragnąłem. W głowie trochę szumiało mi to wino, ale był to element raczej rozluźniający i wpływał na moje ukojenie. Wreszcie zasnąłem, czy jednak dotrwam do rana?
Koniec części piętnastej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Nie 1:46, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie świetne, natomiast treść mi się strasznie nie podoba pod względem losów oczywiście, proszę mnie dobrze zrozumieć. Oczywiście opowiadanie ukazuje realne sceny i to, jak się ma w rzeczywistości w takim bidulu. Dlatego uważam, że najgorsza matka jest lepsza niż taki dom dziecka.
Pisz dalej, częściej, a przy okazji życzę Ci drogi Bimax'ie zdrowych i spokojnych świąt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wolf90
Debiutant
Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zabrze
|
Wysłany: Nie 3:54, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
No to mnie zaszokowałeś treścią, biedny chłopaczyna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
swinoujscie28
Dyskutant
Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Świnoujście
|
Wysłany: Nie 13:55, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
ja tez jestem w szoku. ciekawe, jak sobie sam poradzi. coś mi się wydaje, że tu happy endu nie będzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dej
Adept
Dołączył: 11 Kwi 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 16:59, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Wiem o tym z opowiadań mojego brata. Kiedy w każde wakacje zabieraliśmy go z moją matka zastępczą, widziałem jego wielką radość. Cieszył się każdym dniem, opowiadał mi wtedy jak go traktują i poniewierają. Mój brat był i jest drobnej budowy ciała, nawet teraz jak jest dorosły jest bardzo szczupły. Nie wierzyłem że wychowawcy jednych traktowali lepiej, a drugich gorzej. Na szczęście nie wspominał o gwałtach. Kiedy po miesiącu wakacji musiał wracać, widać było w jego oczach strach i gorycz. tak bardzo nie chciał wracać. Wiecie aż serce się krajało. Zapytacie na pewno czemu moja mama nie starała się zabrać brata z tego domu dziecka. A to dlatego że to nie było takie proste, starano się, ale wszystko się posypało po śmierci mojej mamy. Dlatego tak strasznie boję się o tego chłopaka, jak bałem się o swojego brata. Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dej dnia Nie 17:07, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
masazysta31
Adept
Dołączył: 05 Paź 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wałbrzych/Wrocław
|
Wysłany: Pon 22:44, 23 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Z łezką w oku przeczytałem dotychczasowe części.
Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam seredecznie autora życzac Zdrowych i Wesołych Świąt oraz samych sukcesów w Nowym 2014 roku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pon 22:56, 23 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Spotkajmy się przy stole,
Podzielmy się sercami,
Z tymi, którzy są teraz
I co byli z nami.
Bo Bóg rozdaje miłość,
Wszystkim, bez wyjątku,
Zesłaną na ziemię
w małym Dzieciątku.
Zdrowych i Wesołych Świąt wam wszystkim
Maciek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pon 22:57, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dej
Adept
Dołączył: 11 Kwi 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 23:13, 23 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Tobie też w gronie ukochanej osoby, wesołych, radosnych Świąt Bożego narodzenia, oraz szczęśliwego Nowego Roku, ode mnie i od brata.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|