Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BIDUL
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Misiek167
Dyskutant



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódzkie

PostWysłany: Sob 20:07, 17 Maj 2014    Temat postu:

A czy mógłbyś podać raz jeszcze adres chomika?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krak30
Adept



Dołączył: 30 Lis 2013
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Sob 20:24, 17 Maj 2014    Temat postu:

Pod jego opowiadaniami taki jest dopisek:

Cytat:
Opowiadanie dostępne na Chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
_________________
Pozdrawiam

Maciek


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pawel1990
Debiutant



Dołączył: 08 Lut 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:08, 29 Maj 2014    Temat postu:

Super opowiadanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:05, 04 Lut 2015    Temat postu:

Dopiero niedawno odkryłem to opowiadanie i uważam że jest bardzo dobre.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Czw 23:51, 26 Lut 2015    Temat postu:

Bidul. cz. 22.

Kiedy wróciliśmy z kościoła w domu była już Agata z Marcelem. Czułe, teatralne przywitanie Agaty i ten wzrok świdrujący mnie i Tomka. Dobrze wiedziałem, że chciała dostrzec czy w naszych relacjach jest jakaś zmiana. Zachowałem zimną krew i nie dałem po sobie poznać, że to już koniec naszej znajomości. Tego teatrum chyba nauczyłem się od niej, była w tym mistrzem. Wspólny obiad i wspólne pogawędki przy stole. Ona cały czas ukradkiem obserwowała nasze zachowanie, widziałem, że analizuje nawet najmniejsze gesty. Bawiła mnie trochę ta sytuacja. Dziadek postawił na stój nalewkę, co mnie bardzo ucieszyło, miałem ochotę się schlać, tylko ile musiałbym tego wypić. Wybawieniem okazał się Marcel, który na to nasze spotkanie przywiózł markową litrową gorzałę.
- No to pod te święta i za nasze spotkanie – wesoło oznajmił stawiając butelkę na stół.
- Marcel to nie wypada – odrzekła babcia.
- Ależ wypada babciu, w końcu dawno się nie widzieliśmy – słodko odrzekł Marcel.
Gęba roześmiała mi się do tej butelki, chciałem w niej utopić wszystkie smutki.
- To wy tu sobie balujcie a my idziemy na spacer – oznajmił Krzysiek.
- A ja idę po szkło – wyrwał się Tomek.
- Agata zrób jakąś przekąskę – poprosił Marcel.
Miałem wielką ochotę na tą gorzałę, chciałem po prostu odpłynąć. Jak się okazało udało mi się to doskonale. Pamiętam tylko, że Tomek wtargał mnie na górę i położył spać, co dalej było nie wiem. Odpłynąłem i było mi to bardzo potrzebne, przynajmniej w kieliszku utopiłem swoje smutki. Przypuszczałem, że będę musiał się tłumaczyć przed Agatą, bo z mojego zachowania mogła czytać jak z książki. Jestem zagadką a ona uwielbiała rozwiązywać zagadki. Jak przez mgłę pamiętam, że męczyła mnie na boku swoimi pytaniami, ale ja odpowiadałem tylko pijackim śmiechem. Chyba nie udało się jej wyciągnąć ze mnie tego, co mnie dołuje i męczy. Może to i lepiej a może trzeba było wyrzucić to z siebie. Nie wiem.
Błogi pijacki sen został nagle zakłócony czymś zimnym i mokrym, wyskoczyłem z łóżka i stanąłem na równe nogi, chociaż w tym przypadku nie bardzo można mówić o równych nogach, bo chwiałem się jak źdźbło trawki targane wiatrem. Po moim ciele spływała zimna woda, po woli przed moimi oczyma przywracał się obraz. Widziałem stojącą Agatę z małym plastikowym wiaderkiem, śmiejącą się głośno, a za nią Marcel, który właśnie wylewał zawartość swojego wiaderka na chowającego się pod kołdrą Tomka. Moje bokserki okleiły mi genitalia, tak samo jak mokra podkoszulka, która przywierała całkowicie i z której spływała woda. Cholera przecież to dyngus – dotarło wreszcie do mnie. Chwiejnym krokiem uciekłem do łazienki i tam zdobywając jakiś plastikowy pojemnik wypełniłem go wodą. Wyskoczyłem na korytarz, gdzie dorwałem Agatę. Cała zawartość pojemnika znalazła się na jej ciele.
- Nie daruję ci tego, Marcel dawaj wodę! – śmiejąc się, krzyczała Agata.
- Uważaj na Tomka! – krzyknął Marcel.
W tym momencie z pokoju wybiegł Tomek z jakimś naczyniem, w którym miał wodę i całą tą zawartość wylał na mnie i Agatę.
- Już nie żyjesz! –wyrzuciłem z siebie radośnie.
Pobiegłem do łazienki po wodę. Oni w tym czasie wybiegli na podwórko. Napełniłem mój pojemnik i wybiegłem przed dom. Tu czekała mnie niezła niespodzianka. Dostałem całą serię wodnych uderzeń. Czekali tam za mną a ja jak głupi dałem się tak podpuścić. Byłem skąpany jak kaczka, stałem ociekający wodą. Wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem.
- Idziemy teraz posprzątać – przerwała tą zabawę Agata.
- Dajcie jakiś ręcznik – poprosiłem.
W drzwiach pojawił się Krzysiek z przygotowanymi ręcznikami. Wytarliśmy się i wróciliśmy do domu. Nie przebierając się pomogłem Agacie wytrzeć korytarz. W pokoju Tomek powiesił pościel na oknie, żeby wyschła.
- Nieźle się wczoraj schlałeś – powiedział patrząc w moje przekrwione oczy.
- Miałem ochotę zapić robaka – odparłem wesoło.
- I co zapiłeś go? – zapytał.
- Chyba tak, bo już mi lepiej – odparłem.
- Idź się wykapać, bo wyglądasz jak żul – stwierdził z uśmiechem.
- Agata mnie już wykąpała, no chyba, ze przeszkadza ci mój smród – powiedziałem z przekąsem.
Spojrzał na mnie, widziałem w jego oczach czułość i zażenowanie.
- Z niczym mi nigdy nie przeszkadzałeś – odparł cicho.
- Niech i tak będzie – stwierdziłem.
Poszedłem do łazienki, gdzie pod prysznicem próbowałem dojść do siebie. W żołądku wszystko mi się wywracało, wiedziałem, że to nie tylko od nadmiaru alkoholu. Stałem tak w strugach letniej wody, z której chciałem przejąć jak najwięcej energii, zamknąłem oczy. Poczułem jak ktoś dotyka moich pośladków. Odwróciłem głowę i otworzyłem szeroko oczy, on stał nagi przede mną, wpatrując się we mnie.
- Mogę się dołączyć – zapytał.
- Nie, to nie ma sensu – odparłem ostro.
- Ostatni raz - cicho poprosił.
- Nie! – stanowczo odpowiedziałem.
Opuścił głowę i wyszedł. A ja biłem się znowu ze swoimi pragnieniami. Przecież chciałem, żeby wszedł, przytulił mnie do siebie, a z drugiej strony to było bez sensu. Utopia, której pragnąłem, dobrze, że rozsądek zwyciężył.
Cały dzień chodziłem jak nieprzytomny, nie kleiła się rozmowa między mną i Tomkiem. Agata tylko obserwowała nas na każdym kroku. Nawet jedzenie mi nie podchodziło, wszystko rosło mi w ustach. Tak dotrwałem do wieczora. Pożegnaliśmy się dość czule ze wszystkimi i Krzysiek odwiózł mnie do domu dziecka. Kac gigant towarzyszył mi cały czas.
Mój pokój jak zwykle był pusty, więc postanowiłem się wykąpać i iść spać. Sen był mi potrzebny, bo czułem się jak przeciągnięty przez wyżymaczkę. Nie wiem, kiedy zasnąłem, ale był to twardy sen, tak twardy, że rano miałem problem żeby zdążyć do szkoły.
Ostatni dzwonek na przygotowania, za kilkanaście dni początek matur, sam nie wiedziałem, czy jestem w pełni gotowy. Te ostatnie dni poświęciłem tylko na powtórki. Spotkałem się tylko raz z Martyną, widziałem, że było to już zwykłe spotkanie koleżeńskie. Wyczuwałem w głębi jej duszy jakąś nutkę rozgoryczenia, nie potrafiłem ukoić tego jej rozgoryczenia. Może nie chciałem, może nie potrafiłem, sam już nie wiem, chyba w tym wszystkim się pogubiłem. Patrzyłem i nie widziałem, chyba miałem oczy szeroko zamknięte tylko zmysły wariowały. Coraz gorzej znosiłem wieczory, kiedy to zmysły nie dawały spokoju, nie mogłem znaleźć sobie miejsca, nie mogłem spać. Któregoś wieczoru, kiedy wszystko wewnątrz się we mnie gotowało i praktycznie obijałem się o ściany pokoju, próbując jakoś się uspokoić do pokoju wszedł Robert.
- Naszykuj się na jutro na siódmą – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nigdzie nie idę! – wykrzyczałem.
- Odjebało ci debilu? – warknął.
- Nie idę, możesz mnie zabić mam to w dupie i ciebie gnoju też – wykrzyczałem mu w twarz.
Złapał mnie za koszulkę i walnął mną o ścianę. Przycisnął i dusił kciukami moje gardło.
- Stawiasz się gnoju – wycedził przez zęby.
- Możesz mi skoczyć – wycharczałem.
- Zajebię cię jebańcu – był mocno wkurzony.
- No to zajeb, na co kurwa czekasz, będę miał święty spokój… no co kurwa nie masz odwagi… dalej chuju, zajeb mnie, no dalej! – wybuchłem.
Poczułem jak jego uścisk zelżał, błyskawicznie odtrąciłem jego dłonie, był zaskoczony. Wszystkie moje emocje skumulowały się w tej chwili.
- No kurwa, na co czekasz, zajeb pedała, zapomnij jak go jebałeś i jak było ci dobrze… no na co czekasz chuju… uderz, sięgnij po kosę, co kurwa strach cię obleciał – darłem się już na całe gardło, nacierając go swoim ciałem.
- Odjebało ci! – usłyszałem jego przestraszony głos.
Odepchnął mnie i wyszedł z pokoju.
Nie mogłem się uspokoić, złapałem bluzę i wyszedłem z domu dziecka.
Spacerowałem bez celu... Nogi mnie same zaniosły na dworzec. To jeden z moich ulubionych punktów miasta. To urok, to czar i magia. Dopiero jestem tu, za chwilę mogę być gdzieś tam daleko. Wystarczy tylko wsiąść do pociągu... Przeszedłem przez hol, wyszedłem na peron. Lśniące stalowe nici biegnące w różnych kierunkach łączą mnie, okruch tej ziemi, z całym wielkim światem, który pociągał mnie jak egzotyczna przygoda, za którą skrycie tęskniłem. Żeby mnie ten pociąg uniósł gdzieś w dal, w niewiadome, żebym z radością wsłuchiwał się tylko w rytmiczny stukot kół – i wysiadł gdzieś na drugim końcu świata. Dotknę, chociaż tego wagonu, który jutro będzie pięćset kilometrów stąd, niech on doniesie tam moją cząstkę, ślad mojej dłoni... Kilku niespiesznych podróżnych, kilku odprowadzających, na wagonie tablica pokryta czerwonymi rzędami liter: stąd – dotąd, przez... Minąłem szereg wagonów, od ostatniego do pierwszego. Lokomotywa. Samotny człowiek, sam na sam z tym wielkim tworem, który posłuszny jest jego woli... Zawróciłem. Znów od pierwszego do ostatniego... Megafon, czystym dźwięcznym tonem ogłaszający: „Pociąg EuroCity... wjedzie...” Na sąsiednim peronie poruszenie. No proszę; jak łatwo mógłbym się znaleźć jeszcze dalej... Łoskot kół, zgrzyt hamulców. Wysypała się jedna fala ludzi, w czeluściach wagonów zniknęła druga. Gwizdek. Ponowny szum i powolny stukot. Czerwone, oddalające się światła. Cisza. Pustka. Sam na bezludnym peronie.
Nie; nie sam. Z przeciwnego kierunku idzie ktoś, pewnie jak ja, do wyjścia. Spotkaliśmy się przy schodach. Ciemna koszula, jasny krawat, garnitur, w ręku mały podróżny neseser. Uśmiechnął się. Odpowiedziałem uśmiechem. Rozglądnął się. Nikogo. Zatrzymał się, zastępując mi drogę. Spojrzał mi w oczy.
- Masz wolny wieczór? - spytał, lekko kładąc mi dłoń na ramieniu.
- O co chodzi? – spojrzałem zdziwiony.
- Pójdziemy...? – wyszeptał.
- Spadaj! – strząsnąłem z ramienia jego rękę.
- Mam pokój w hotelu. Euro czy dolce? – puścił mi oczko.
- Spierdalaj!
Odepchnąłem go ostro i puściłem się biegiem przez hol, na plac dworcowy. Dobiegłem do przystanku. Wskoczyłem do odjeżdżającego autobusu. Dopiero w środku przeczytałem, jaka linia. Byłem rozdygotany. Jak ten skurwiel śmiał sypnąć mi w oczy taką bezczelną propozycją! Pedał jebany... I pohamowałem własne myśli. On - pedał. A ja - kto...?
Wróciłem do domu dziecka. Spodziewałem się, że będą na mnie czekać już te dwa przygłupy razem z łysolem, bo przecież alfons Robert nie będzie sobie rączek brudził. Przygotowałem się na najgorsze, było mi wszystko jedno. Pokój był pusty, położyłem się spać, podświadomie czekając na to, co ma nieuchronnie nastąpić. Nie wiem, kiedy zasnąłem, nic się w nocy nie wydarzyło. Poczułem promienie słoneczne smagające moją twarz, po woli otwierałem oczy, nie wiedziałem gdzie jestem, czy był to świat realny czy też płynąłem gdzieś w chmurach, bo w nocy dostałem kosę. Złapałem się za twarz, badając czy jest z krwi i kości, potem dłońmi badałem łóżko, na którym spałem, tak to było moje łóżko, rozejrzałem się po pokoju, byłem u siebie. Po woli oswajałem się z tym miejscem i tym czasem, wiedziałem już, że żyję. Rano spotkałem się z nimi na stołówce, uciekałem wzrokiem, zauważyłem, że oni też starają się na mnie nie patrzeć. Zaszyłem się w świetlicy i tam uczyłem się do jutrzejszego egzaminu. Zszedłem tylko na obiad ledwo zdążając na koniec wydawania posiłku. To samo było z kolacją. Na świetlicy siedziałem chyba do trzeciej w nocy. Kiedy zdałem sobie sprawę, która jest godzina, wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.
Z trudnością zdążyłem na egzamin maturalny, byłem niewyspany, ale w miarę przygotowany. Pierwszą część egzaminów jakoś przebrnąłem, byłem raczej pewny, że je zaliczę na poprawną oceną. Na pewno nie najwyższą, bo takich aspiracji nie miałem, ale czułem się pewnie. Chociaż nerwy dawały się we znaki, zapominałem nawet jak się nazywam, zbierało mi się na wymioty, żołądek kurczył mi się jak jajka w lodowatej wodzie. Ogłoszenie wyników pisemnych było dla mnie huśtawką nastrojów, miałem serce na ramieniu a kiedy usłyszałem, że zaliczyłem tą część matury, nogi ugięły się pode mną. Czas do egzaminów ustnych upłynął mi na nauce. Atmosfera nadal była napięta a stosunek między mną a tymi debilami był napięty, bez wzajemnych agresji i odzywania się. Przyszedł czas egzaminów ustnych i znowu te nerwy, szał zapomnienia, amoku i wspinania się na wyżyny intelektualne. Robiłem z siebie totalnego głupka usiłując wybrnąć ze złożoności pytań, ale poradziłem sobie jakoś i zaliczyłem po kolei każdy z nich. Kiedy wychodziłem z sali po ostatnim egzaminie, czułem się szczęśliwy, a wszystko wokół wydawało mi się takie piękne i takie inne, bardziej dojrzałe, bo ja czułem się dojrzały. Długo stałem na korytarzu szkolnym wpatrując się w sufit, przeżywałem to wszystko wewnątrz. Zaczynałem po woli snuć plany na przyszłość. Było mi tak lekko tak swobodnie na duszy, cieszyłem się, choć nie miałem, z kim tej swojej radości podzielić. Wzbudzałem zainteresowanie stojąc tak oparty o ścianę i wpatrzony w sufit, postanowiłem zebrać się i wrócić do domu dziecka. Kiedy wychodziłem ze szkoły, doznałem szoku, stanąłem jak wryty. Przed wejściem czekał Tomek wpatrując się we mnie z olbrzymim bananem na twarzy. Podbiegł do mnie złapał w swoje ramiona i czule wyszeptał.
- Gratulacje za zdaną maturę.
- Skąd ty?... – wybąkałem nieskładnie.
- Śledziłem wszystkie twoje egzaminy – odparł.
- Puść mnie, bo mnie zgnieciesz – odrzekłem.
Staliśmy tak razem jak na komendę podnieśliśmy wzrok w górę. Bowiem w tym samym momencie po niebie przeleciał głośny, gniewny pomruk. Niebo już od rana było granatowe, a ciężkie chmury wisiały nisko, niemal na dotknięcie ręki. Wiatr gonił je niezmordowanie, jednak ten grzmot nie zwiastował niczego dobrego.
- Chyba zdrowo poleje – zauważył Tomek, patrząc w niebo.
- Nie rozpuścisz się – podsumowałem.
- Chodź pójdziemy gdzieś uczcić twoją maturę – zaproponował.
Zgodziłem się bez słowa, pobiegliśmy w kierunku parku, za którym była mała knajpka o przyjemnym wystroju wnętrza.
Siedzieliśmy przy piwie gadając jeden przez drugiego, opowiedziałem mu ze szczegółami o egzaminach a on o swojej uczelni. Czas leciał a my nie zauważaliśmy jego upływu. Kiedy na dworze zrobiło się już szaro postanowiliśmy wyjść z lokalu.
Na dworze dalej padał deszcz i szarość zmieniła się w ciemność, wilgotną od kropel lecących z nieba. Kiedy wyszliśmy już za budynek lokalu, Tomek zatrzymał mnie i stanął na wprost. Po woli przysunął się do mnie. Czułem jego oddech na mojej twarzy, poczułem jego gorące usta na moich i język przedzierający się w głąb moich ust. Poddałem się temu słodkiemu pocałunkowi, przypomniały mi się te wszystkie słodkie chwile, które razem przeżyliśmy. Tomek zawsze cudownie całował a ja nie potrafiłem oprzeć się tym jego pocałunkom. Nie zważaliśmy czy na chodniku jest ktoś, czy nas obserwuje, po prostu była to chwila zapomnienia, która została brutalnie przerwana.
- Sieg Heil, mein kamerad – usłyszałem znajomy głos zza swoim uchem.
Oderwałem się od Tomka i stałem sparaliżowany. Wiedziałem czyj to głos. Myślałem, że to sen, ale to była rzeczywistość, niechciana rzeczywistość, skrywana gdzieś na dnie duszy. Wiedziałem, że kiedyś to nastąpi, przecież znali mój adres i pewnie mnie obserwowali. Wróciły wszystkie strachy, które towarzyszyły mi w górach.
- Czego chcecie! – złowrogo rzucił Tomek.
- Zamknij ryj pedale! – warknął Paweł.
Widziałem zaciśnięte pięści Tomka i błyskawiczny cios, który leciał w stronę Pawła. Jednak został obezwładniony, dojrzałem za Tomkiem Krzyśka i Marcina, którzy złapali go unieruchamiając jego ruchy. Kątem oka zobaczyłem jak z za moich pleców Darek wymierza potężny cios w brzuch Tomka, który jęknął i kolana mu się ugięły. Podtrzymali go tamci dwaj a Paweł z całej siły walnął Tomka z pięści w twarz. Jego głowa opadła, zdałem sobie sprawę, że go zamroczyli.
- Przestańcie – wykrzyczałem.
- Pakujcie to ścierwo do bagażnika – rzucił Paweł.
Widziałem jak wloką nieprzytomnego Tomka w kierunku znanego mi Jeppa.
- Chciałeś tak po prostu od nas odejść? – złowrogo zapytał Paweł.
- Nie chcę mieć z wami nic wspólnego – wydarłem się mu prosto w twarz.
- Nie tak szybko, pedałku, ślubowałeś, stałeś się jednym z nas i teraz zeszmaciłeś się, musisz ponieść karę – wycedził Paweł.


Koniec części dwudziestej drugiej.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pią 1:48, 27 Lut 2015    Temat postu:

Oczywiscie Tomek zginie. Chyba, ze to poprawiles i bardziej przemyslales...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 17:12, 27 Lut 2015    Temat postu:

Co raz ciekawiej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strega bianca
Adept



Dołączył: 25 Mar 2014
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Nie 16:47, 15 Mar 2015    Temat postu:

Komentuję na bieżąco podczas czytania, więc może brzmieć nieco dziwnie.
Utop w piwie, uduś w rosole, bądź wsadź w mrowisko tego co poprawiał opo. Spaprał sprawę. Jeśli to robisz sam, rozumiem o co biega, bardzo trudno dostrzec błędy w swoim tekście. Mnóstwo powtórzeń i stylu. Nie ma sensu wymieniać, bo jest tego sporo, w tym także ortograficznych. Poza tym same zalety. Bohater z tych wiecznie narzekających co nic nie robią, by poprawić swój los. Dostaje od życia szansę i rozkwita na naszych oczach.
Śmiech – można usłyszeć Uśmiech – zobaczyć
Nikt go nie darzy szacunkiem? Trzeba sobie na niego zasłużyć, takie prawo natury.
Nie spodziewałam się takiej agresji, czyli umie się bronić. Żadna ciamajda tylko facet z charakterem - pierwszy plus dla Piotrusia.
Dużo stylu, przez co ciężko się czyta. Ale dobre opisy uczuć i otoczenia, zdecydowanie mi się podobają. Dobrze budujesz nastrój. Widoczny talent. Mądre przemyślenia bohatera, chwilami bardzo ujmujące i wzruszające np. tekst o gojeniu w środku. Dużo zabawnych sytuacji, a ja bardzo cenię humor w opowiadaniu. Umiesz dawkować emocje, zbytek dramatu grozi nudą.
Piotrek akceptuje wszystko co otrzymuje z wdzięcznością, przyzwyczajony do znacznie gorszych warunków. Postać bardzo prawdziwa. Można ją zobaczyć i poczuć. O dziwo, mimo warunków w jakich się wychował całkiem fajny z Piotra chłopak, nie spaczony przez środowisko. Myślę, że to rzadkość.
Nie ma to jak solidarność. Chłopcy z Bidula, trzymają się razem.
Powolna fascynacja Tomkiem, świetna scena podczas oglądania filmu. Albo sam wiele doświadczyłeś, albo jesteś niezwykle empatyczny. Piszesz bardzo realistycznie, niemożliwe by ten tekst był jedynie kwestią wyobraźni.
Łożesz kurde! Będą się strzyc na dole? Biedny a może i nie, Piotrek
Haha nieźle ci wyszło to golenie. Piotrek miał zapewnione niezapomniane wrażenia.
Biedny Bartek, szkoda, że go przenieśli. Ciekawe czy istnieją tacy wyrozumiali wychowawcy? Pan Krzysiu król Bidula! Wspaniała atmosfera świąteczna. Naprawdę można zasnąć w stanie takiego podniecenia?
Kolendy? – Maciek no! To aż boli i powtórzone jest kilka razy. Tak samo jak po woli – powoli, też wali po oczach. Najpierw przymiotnik potem rzeczownik. Sama piszę i pewnie dlatego dostrzegam takie rzeczy. Niestety tylko u innych. )Nie przeszkadza mi to jednak czytać, jeśli opo jest naprawdę ciekawe.
Agata wymiata, ma dziewczyna nerwy ze stali. A Tomek chyba jest zazdrosny.
,,Drażnić mojego lwa, który prężył się w spodniach” – lubię te twoje powiedzonka
Oj Piotruś powinien się zdecydować, Agata czy Tomek. Z tego może wyniknąć niezła awantura. Mam wrażenie, że Tomek się zakochał i zmiękł. Piotrek oberwie, jestem tego pewna, chyba nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczne są takie zabawy czyimiś uczuciami. A pomyślał może, że antykoncepcja jest nie do końca skuteczna i może zrobić malucha? Mam coraz większą ochotę walnąć bohatera w ten pusty łeb.
Agata jest strasznie mało kumata. Nie widzi co się wokół niej dzieje? Na ogół dziewczyny mają do tego szósty zmysł i rywale, czy też rywalki nie uchodzą ich uwadze.
Naziści młodemu zryli banię. Ale ten Piotrek bezkrytyczny. Idzie na jakąś rytualną imprezę z gośćmi, których ledwie zna, lekceważy ostrzeżenia przyjaciół, co nieraz przyszli mu z pomocą bo akurat ma zły humor. Nic nam biedak nie mądrzeje.
Piotruś miał sporo szczęścia, odzyskał nawet rozum. No może nie do końca, mogli go zabić razem z cyganem. Strasznie porywczy, odwaga graniczy u niego z głupotą.
A Piotrek dalej swoje według przysłowie - ,,żeby życie miało smaczek…”
Jakie on ma prawo do zaborczości? Sam sobie skacze gdzie chce i z kim chce. Łepetynka nadal Piotrkowi szwankuje.
Z tą Agatą to pojechałeś. Nie istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą. Nigdy się z nią nie spotkałam. I mówi ci to kobieta. Zawsze potem się okazuje, że któreś było zakochane.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Piotrek kryje tych chamów. Czeka aż następny Bartek popróbuje samobójstwa, czy może sam chce to zrobić? Nowy rok szkolny zapowiada się paskudnie. Po tym gwałcie mógł iść na policję. Swoją drogą wychowawcy są tam ślepi?
Piękne wakacje, też takie chcę, ale to jeszcze tak daleko. Chłopcy świetnie się dogadują, po jakie licho im Agata?
Ta dziewczyna to po prostu jeszcze jeden chłopak, tyle że z cyckami i w spódnicy.Smile) Drogi autorze, to naprawdę tak nie działa. Być może znasz jakiś wyjątek, nie mnie o tym sądzić.
Ten dom dziecka to jakiś poprawczak? Niemożliwe, żeby nikt się nie zainteresował co się tam dzieje.
rządzy? – rany – żądzy!
Całe szczęście, że biedaka na tej ławce znaleźli. Chyba zdają sobie sprawę, że z Piotrem dzieje się coś złego?
Święta bardzo słodkie, chwilami zbyt słodkie. Konrad po straceniu wianka nabrał odwagi.
Związek z Tomkiem zaczyna szwankować. Co z oczu to i z serca, stara ale jara zasada.
Tomek Casanova? W sumie nie jestem zaskoczona, zwłaszcza po tym trójkącie z Michałem. Z drugiej strony jego zauroczenie Piotrem wyglądało autentycznie.
Czyżby naziści odnaleźli Piotra? Jak można dać czyjś adres bez pozwolenia?
Co ten Piotrek wyprawia? Opowiadanie coraz słabsze, jedynie przemoc i seks. Jestem po 20 rozdziale. Może dlatego, że czytam wszystko na raz. Nie znoszę prostytucji w opach.
No proszę Tomeczek się doigrał. To ostatni idiotyzm się żenić, bo dziewczyna zaszła w ciążę. Nikt w tym związku nie będzie szczęśliwy, ani Tomek, ani laska , ani dzieci.
Przeczytałam ile było i 22 rozdział mnie rozczarował. Zupełnie nie rozumiem relacji między chłopakami. Jak dla mnie to był taki seks związek bez przyszłości dwóch niedojrzałych emocjonalnie osób. Szukają szczęścia wokół, wracają do siebie, szukają szczęścia wokół – niczym na karuzeli bezsensu. Niby rosną, a nie dojrzewają. Opowiadanie miało wiele bardzo dobrych scen, ale mam wrażenie , że w którymś momencie coś poszło nie tak i przestałam lubić Piotrka, nie mówiąc już o Tomku.
Podziękowania dla autora, miło spędziłam niedzielę z twoim opowiadaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 12:52, 16 Mar 2015    Temat postu:

Bardzo mi się podobają Twoje dogłębne analizy Smile Brakowało nam kogoś, kto fachowym, doświadczonym okiem spojrzy na tekst i wytknie błędy oraz przedstawi sposoby ich naprawy. Liczę, że będziesz czytać i udzielać się więcej Smile
Pozdrowienia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strega bianca
Adept



Dołączył: 25 Mar 2014
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Pon 16:28, 16 Mar 2015    Temat postu:

Nad tą fachową, dogłębną analizą i doświadczonym okiem uśmiałam się jak norka. Sama pisze coś, co czytelnicy nazywają ,, ryjącym banię" lub ,,mózgotrzepem" , co chyba oznacza lekki szok, więc rozbawiłeś mnie do łez. Prawda jest taka, że u kogoś łatwiej wyłapać zgrzyty, ale ponieważ sam piszesz to na pewno o tym wiesz..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 16:58, 16 Mar 2015    Temat postu:

Nawet nie wiesz jak Smile A najgorsze jest to, że sam popełniam mnóstwo błędów, a w cudzych pracach dostrzegam najmniejsze uchybienia Razz Jak to mówią "źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz" xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rubik206
Dyskutant



Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 20:38, 14 Kwi 2015    Temat postu:

opowiadanie takie z życia wzięte. Też jestem z bidula tyle tylko że byłem tam 3 lata 3-6 lat. pozdro dla autora.

fajny by był z tego film!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 22:18, 21 Wrz 2015    Temat postu:

Bardzo ciekawe, proszę o jeszcze, proszę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3183
Przeczytał: 85 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 22:53, 21 Wrz 2015    Temat postu:

Własnie... Z chęcia dodalibyśmy do "przysmaków" gdyby tylko było skończone...

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Czw 22:21, 01 Paź 2015    Temat postu:

No to się biorę za kończenie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17  Następny
Strona 14 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin