|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Pon 0:20, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
To czekamy, zabierz się porządnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Wto 21:13, 20 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Bidul. cz. 23.
Poczułem ostry, silny ból w okolicach brzucha, wygięło mnie do przodu. W ułamku sekundy widziałem jak cofa się pięść z okolic mojego bólu, nie zauważyłem który z tych baranów mnie tak załatwił. Złapali mnie pod pachy, unieśli mnie w górę. Na nic dało się moje trzepotanie, bo inaczej nie można nazwać te nieudolne próby obrony. Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku, moje wnętrze przeszywały fale ostrego bólu. Wrzucili mnie do bagażnika, niczym torbę z zakupami. W tym locie do tego wnętrza samochodowego uderzyłem się w głowę, zahaczyłem pewnie o rant bagażnika. Ból był straszny i chyba na chwilę straciłem przytomność. Gdzieś przez ten stan odmiennej świadomości słyszałem trzask zamykanej klapy, kiedy oprzytomniałem i otwarłem oczy, otaczała mnie ciemność. Próbowałem wykonać jakiś ruch ale miejsca było za mało, zdałem sobie sprawę, że obok mnie leży Tomek. Nie ruszał się, użyłem całej swojej siły, żeby w tej ciasnocie obrócić się przodem do niego, po dłuższej chwili udało mi się przewrócić na drugi bok, zbliżyłem swoją twarz w okolice, gdzie spodziewałem się, że leży jego głowa, nasłuchiwałem czy oddycha. Szmer silnika i głośne rechoty naszych oprawców nie pozwalały mi nic usłyszeć. Próbowałem się skupić, wyłączyć inne dźwięki docierające do moich uszu, chciałem tylko usłyszeć oddech Tomka. Usiłowałem zbliżyć się jak najbardziej tylko mogłem, zapierając się stopami przy zgiętych nogach, nie ważny był juz mój przeszywający ból. Wreszcie usłyszałem cichy oddech a o moje czoło odbijało się ciepłe powietrze wydmuchiwane z jego nosa. Byłem szczęśliwy, że żyje, reszta nie miła już znaczenia. Przytuliłem się do jego policzka i tak leżałem. Nie wiem jak długo tak leżeliśmy, to nie miało znaczenia. Byłem przy nim, czułem jego oddech, jego ciepło, nie odzywał się, nie wiedziałem czy jest przytomny. Cicho wyszeptałem i potrząsnąłem jego ciałem.
- Tomek!
Nie odpowiadał, ponowiłem próbę.
- Co jest? – usłyszałem jego stęknięcie.
- Żyjesz, dzięki bogu – radośnie szepnąłem.
- Gdzie nas wiozą? – cicho zapytał.
- Nie wiem, to pojeby, mam złe przeczucia – odpowiedziałem równie cicho.
Zaczęło nas mocno rzucać po wnętrzu tego ciasnego bagażnika, najwidoczniej jechaliśmy po jakiś wertepach. Wreszcie poczuliśmy, że auto się zatrzymało. Wsłuchiwaliśmy się w odgłosy, czekaliśmy na otwarcie tego naszego więzienia, ale to nie nastąpiło. Słyszeliśmy tylko ich śmiechy, które były coraz głośniejsze. Oni popijali sobie i byli coraz bardziej weseli. Słyszeliśmy jakieś śpiewy. Dotarł do nas stukot silnika drugiego auta, potem następnego. Chyba zaparkowały koło nas. Słyszeliśmy jak się witają i częstują browarem. Po dłuższym czasie ich rechotania usłyszeliśmy śpiew, to były głosy kobiece. Robiło się bardzo dziwnie, zaczęliśmy się bać. Nie rozmawialiśmy, leżeliśmy przytuleni do siebie i słuchaliśmy odgłosów dochodzących przez maskę samochodu.
Kiedy otworzyli bagażnik nad nami widniało ciemne niebo pokryte gwiazdami. Wokół nas rozpościerał się las, który jeszcze mocniej czerniał się od tych ciemności, jedynie wierzchołki choinek mieniły się w świetle księżyca. Siłą wytargali nas z wnętrza i rzucili na ziemię. Próbowałem podnieść się, ale dostałem niezłego kopa w bok i padłem na brzuch a twarz zagłębiła się w ściółce leśnej. Z ich głosów dało się wyczuć, że są już pijani, zresztą ich pijacki odór dotarł do moich nozdrzy. Usłyszałem jak podnoszą Tomka.
- Dawaj to ścierwo na katafalk – usłyszałem podekscytowany głos Pawła.
Próbowałem się podnieść, lecz ból paraliżował wszystkie swoje mięśnie. Zacisnąłem zęby i podniosłem się stając wolno na nogach. To, co zobaczyłem przeraziło mnie zupełnie, osłupiałem z wrażenia i strachu. Na polanie paliło się ognisko wokół którego siedziało parę osób popijając piwo z puszek, obok tych siedzących dwie parki uprawiały seks, leżąc na łonie natury zupełnie nago. Widziałem jak prowadzą Tomka, który usiłuje wyrwać się z ich mocnych uścisków. Położyli go na marmurowym katafalku, trzymali go bardzo mocno ci pieprzeni faszyści, którzy nie tak dawno byli moimi kolegami. Nie mógł wykonać żadnych ruchów, widziałem, że chwilowo poddał się ich woli. Za nimi stały cztery dziewczyny w długich przezroczystych szatach niczym czarownice a w ręku trzymały pochodnie. Były nagie a przezroczysta woalka na ich ciele nie skrywała pięknych, nagich kształtów, rozświetlanych przez płomienie ogniska i pochodni. Złowrogi i niesamowity klimat, tego miejsca, oni oddający się jakiemuś szatańskiemu rytuałowi. Dziewczyny szeptały dziwne zaklęcia, których w ogóle nie rozumiałem, był to szept pogański a może raczej germański, który powodował mój strach i gęsią skórkę na moim ciele. One wzniosły głowy wysoko do nieba a ich czary wypowiadane były coraz głośniej. Wtedy dojrzałem, że Paweł podniósł w górę duży nóż ozdobiony swastyką, który lśnił niczym błyskawica w świetle księżyca. Rzuciłem się w ich kierunku, drąc się na całe gardło, burząc ciszę tych gór. Mój krzyk rozszedł się po okolicy i wracał odbijany o pobliskie góry.
- Nieee !!!
Poczułem mocne uderzenie z prawej strony i straciłem równowagę, jeden z tych stojących obok Pawła walnął mnie prosto w szczękę. Leżałem na ziemi a ból paraliżował moje mięśnie, w ustach poczułem słodki smak krwi. Mimo potwornego bólu zebrałem się, żeby lekko się unieść i krzyknąć.
- Paweł, proszę... nie, zostaw go!!!
- Zamknij ryj - odburknął Paweł.
Ponownie runąłem na ziemię, a usta zalały mi się krwią. Poczułem potwornego kopniaka w moje nogi i gruchot kości. Ból sparaliżował moje ciało. Ostatkiem sił obróciłem głowę w stronę katafalku, żeby widzieć, co tam się dzieje.
Zobaczyłem jak Paweł rozcina ubranie Tomka, by po chwili został nagi na tym rytualnym stole. Słyszałem ich rechot, dobrze się przy tym bawili. Paweł coś szepnął dziewczynie stojącej najbliżej jego osoby. Zrzuciła z siebie tą przezroczystą woalkę i naga weszła na stół siadając na Tomku. Zaczęła wykonywać pocierające ruchy swoją waginą na podbrzuszu Tomka.
- Co nie staje ci pedałku - wesoło wybełkotał Paweł.
- Włóż mu kołek w dupę - krzyknął któryś z siedzących koło ogniska.
- Oooo to to, musi poczuć kutasa w sobie - drwił Paweł.
Dojrzałem jak chwycił kij bejsbolowy i siłą wpychał między nogi Tomka. Usłyszałem jego krzyk. Dziewczyna chwyciła jego członka i próbowała wprowadzić tak miękkiego w siebie. Widziałem jak cierpi, nie mógł wykonać większych ruchów, ponieważ mocno go trzymali, próbował drobnymi ruchami uchronić się od bólu jaki powodował mu Paweł, a jednocześnie chciał w jakiś sposób wyrwać się z rąk tej naćpanej dziewczyny, na siłę próbującej go zgwałcić. Po krótkim czasie opadł z sił i poddał się swoim oprawcą, Nabuzowana dziewczyna była coraz bardziej natarczywa a jednocześnie coraz bardziej napalona. chyba narkotyki spowodowały, że odczuwała wszystko bardzo mocno i chciała doprowadzić się do mega orgazmu. Nie mogąc poradzić sobie z wiotkim penisem Tomka, szybko odwróciła się w drugą stronę i swoją waginą oparła się na jego twarzy. Zaczęła mocno oddychać a jej ruchy stawały się coraz szybsze. Po chwili już wyła z rozkoszy, obawiałem się czy w tej ekstazie nie udusi Tomka. Jej mięśnie zaczęły drgać a ona wydawała z siebie krzyk podobny do skowytu wilka, po czym opadła na jego ciało. Całe towarzystwo śmiało się i gwizdało z zachwytu, niczym wikingowa dzicz. Widać było, że są już bardzo pijani a przy tym bawią się wybornie naszym kosztem, a właściwie to kosztem Tomka.
- No to pedał dał ci orgazm! - rechotał Paweł.
Dziewczyna nadal bezwładnie leżała na nim. Tomek skorzystał z rozluźnienia atmosfery i wyrwał prawą rękę, zepchną dziewczynę z siebie a ta poleciała jak bezwładny głaz na ziemię. To spowodowało, że pozostali trzymający puścili Tomka nie wiedząc co się stało i chcąc ratować tą naćpaną wywłokę. Jemu udało się błyskawicznie podnieść ze stołu i stanąć na nogi przed zaskoczonym zupełnie tym faktem Pawłem. Dostrzegłem błyskawiczny rozmach i z całej siły uderzył pięścią w twarz Pawła. On złapał się za nos, zobaczyłem krew. Pozostali byli tak zdezorientowani, że osłupieli jakby zostali zamrożeni. Tomek tymczasem wymierzył mu drugi potężny cios w głowę. Tego się Paweł nie spodziewał, zachwiał się i osunął na kolana. Zobaczyłem jak z tyłu podleciało dwóch faszystów i złapało Tomka wykręcając mu ręce. Paweł oprzytomniał i podniósł się na nogi, był wściekły. W jego ręce dalej błyszczał rytualny nóż. Podbiegł do Tomka i z całej siły wbił mu go w brzuch. Słyszałem jak potworny jęk wydał z siebie Tomek, ten jęk rozniósł się po okolicy a echo powtarzało go daleko. Głowa Tomka opadła, ukląkł na kolanach, bo trzymający puści jego ciało, które runęło na ziemię.
Słyszałem ich nerwowe bluzgi, latanie bez celu wokół Tomka. Dotarł do mnie ich wrzask.
- Coś ty kurwa zrobił !!!
- Spierdalmy !!!
- Do samochodów głupie cipy !!!
Dotarło do mnie, co się stało, Tomek leżący na ziemi oni w popłochu pakujący się do samochodów i po chwili już cisza i ciemno. Moje oczy zalały się łzami.
- Tomek, błagam odezwij się !!! – wrzeszczałem.
Udało mi się podczołgać do niego, leżał na boku, nie ruszał się. Przekręciłem jego ciało i ułożyłem głowę na swoich kolanach.
- Tomek, Tomuś, Tomeczku, odezwij się!!! - szeptałem nad jego twarzą.
- Zimno mi – usłyszałem jego szept.
Gładziłem jego twarz a z moich oczu kapały łzy.
- Tomek nie umieraj, trzymaj się – szlochałem.
Podnosiłem głowę i darłem się:
- Ratunku!!!
A echo niosło to moje wołanie o pomoc.
Usłyszałem jak cicho wyszeptał.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham – wyszeptałem przez łzy.
W światłe księżyca widziałem jak gasną jego oczy. Pochyliłem się i całowałem delikatnie jego policzki czoło i usta. Próbował odwzajemnić mi pocałunek, ale jego usta poruszały się już bardzo wolno. Zamknął oczy. Rozkleiłem się zupełnie, nic nie widziałem, z oczu lały się łzy, przytuliłem się do niego i chyba straciłem przytomność. Nic nie czułem, nic nie widziałem. Przytulony do Tomka, widziałem tylko w moich myślach te wszystkie obrazy, które zapamiętałem będąc wspólnie z nim. To, co przeżyliśmy razem zawsze pozostanie w mej pamięci tak jak on będzie w niej miał stałe miejsce. Bolało mnie serce, innego bólu już nie czułem, tylko ten ciężar na moim sercu. Ta zadra chyba się nigdy nie zagoi, bo pamięć o Tomku na to nie pozwoli. Nie wiem jak długo tak leżałem przytulony do niego, było mi to zresztą obojętne, chciałem tylko być z nim jak najbliżej. Gdzieś przez łzy widziałem jakieś światła, chyba samochodu. Poczułem w pewnym momencie szarpnięcie, ktoś oderwał mnie od niego. Kiedy próbowałem otworzyć oczy jak przez mgłę widziałem osoby pochylające się nad Tomkiem, chyba go reanimowali, gdzieś w dali błyskało światło karetki. Oczy zamknęły mi się całkowicie, zapadła ciemność i obojętność. Płynęliśmy nad górami, nad lasami, trzymając się ręce, widziałem jak uśmiechem podążał za mną. Byłem taki szczęśliwy, bo widziałem, że on też jest szczęśliwy.
Gdy otworzyłem oczy, leżałem w jasnej sali z jakimiś maszynami stojącymi rzędem obok siebie. To chyba one mnie obudziły, bo co chwilę piszczały. Moje obie ręce były do nich podpięte. Przeraziłem się. Zobaczyłem kroplówkę zawieszoną nad moją głową, a wyżej potężny monitor, który pokazywał pracę mojego serca, moje ciśnienie i coś tam jeszcze... Rozejrzałem się dokoła. Nie byłem sam. Obok spało jeszcze kilka osób. Bolała mnie głowa, a kiedy próbowałem się podnieść... no to tylko próbowałem. Nie potrafiłem. Panika – tak jednym słowem można określić to, co działo się w mojej głowie.
Koniec części dwudziestej trzeciej.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 21:31, 20 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Trochę to trwało ale ruszyło się do przodu .THX :-D I mam nadzieję , że nie wetnie cię znowu na rok z tym opowiadaniem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez udibidi01 dnia Czw 15:57, 22 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
rubik206
Dyskutant
Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 20:41, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
No happy end?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 20:53, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Rubik nic nie wiadomo choć teraz to horror
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pablogay
Adept
Dołączył: 10 Sty 2014
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:13, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Ale zawsze jeat nadzieja na happy end...I hope
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Czw 22:49, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
życie nie jest do końca szcześliwe więc daj spokój
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 22:57, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
życie może nie, ale dobrze uciec od tego i poczytać pozytywne historyjki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rubik206
Dyskutant
Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 19:47, 23 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Ja tam wolę wiedzieć co się stanie. Opowiadanie stanęło w martwym punkcie, ale chciałbym widzieć jakieś zakończenie. Horror czy nie, lubię to opowiadanie, że względu na to że też przez bidul przechodziła, siedziałem tam ponad 4 lata
Pozdrawiam forumowiczów. Patryk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Sob 22:43, 24 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Bidul. cz. 24.
Płynę po czymś niczym chmura, nie czuję niczego pod nogami, dookoła mgła. Coś mnie niesie i jest mi dobrze. Błogi stan przepełnia moje ciało, moją duszę, nie wiem czy chcę otworzyć oczy, jest mi przyjemnie, czuję się bezpieczny, coś mnie otula, niczym przytulenie i ciepło matki. Tylko ten rytmiczny puls wdziera się do moich uszu, jest niepokojący a jednocześnie taki spokojny. Może trzeba szeroko otworzyć oczy, chcę coś zobaczyć, gdzie jestem? czym jestem? co mnie otacza? czemu mi tak dobrze ale czemu nie mogę otworzyć oczu. Do uszu coraz bardziej wdziera się to rytmiczne pikanie, niczym puls mojego serca. Muszę otworzyć oczy, chcę zobaczyć gdzie jestem, chociaż z drugiej strony jest tak dobrze, tak błogo, warto to przerywać? może zostanę w tym kokonie, czuję się tu bezpieczny, ale...
- Do cholery co jest grane! - pomyślałem.
Moje ciało przeszyły dreszcze, poczułem je, więc chyba żyję, tylko gdzie jestem?
Trzeba otworzyć oczy, ale jak? Przecież mam otwarte, wokół mnie ta mgła, która daje poczucie bezpieczeństwa, a może jednak zwiastuje coś groźnego?
Koniec z tym, otwieram oczy, chcę otworzyć... i nic, dalej ta mgła i ten dźwięk, który mnie coraz bardziej irytuje, co jest grane?
Poddałem się, nadal płynę, tylko ten dźwięk staje się coraz bardziej uciążliwy, przeszywający mnie od stóp do głowy. Muszę się obudzić... muszę. Staram się otworzyć oczy, po woli jakby mgła ustępuje, nie ma już tej miękkości, tej puszystości, przez mgłę widzę biel, ale taką rzeczywistą, twardą. Mgła rozpływa się w moich zmysłach, twarda biel staje się coraz bardziej realna. Patrzę przez dłuższą chwilę nie mogąc wykonać jakiegokolwiek ruchu. Po woli zaczynam kojarzyć, to... to... sufit, biały sufit. Widzę teraz coraz wyraźniej, widzę białe lampy, gdzie ja jestem?
Zbieram w sobie siły, muszę przekręcić głowę, żeby zobaczyć co jest po bokach. Z wielkim trudem udaje mi się to z dużym wysiłkiem, widzę łóżka i jakiś ludzi na nich. Widzę okna i drzwi... dociera do mnie, że jestem w szpitalu...
- O Boże ja żyję - pomyślałem z wielką ulgą.
A z moich piersi wyrwało się niczym huragan powietrze... jaka ulga.
Z wielkim wysiłkiem unoszę głowę, podpierając ciało na łokciach. Widok, jaki roztacza się przede mną jest paraliżujący. Moje obie nogi powyżej kolan do stóp pokryte białym pancerzem. Zrozumiałem, jestem unieruchomiony gipsem, mam połamane nogi? Jedna myśl przeszyła moje zmysły, czy ja będę mógł chodzić. Opadłem na poduszkę, oczy napełniły się łzami. Nie mogę chodzić… kurwa, nie mogę…
Zamknąłem oczy, mając nadzieję, że przyjdzie ukojenie, ale pojawiły się koszmary o tej nocy w górach. Co to było? Dlaczego? Czy oni byli tak popieprzeni? Ta cisza przerywana śpiewem ofiarnym, które echo niosło ponad lasami, czarne niebo, czarny las, złowieszcze światło pochodni. Pytanie biło się z następnym pytaniem, na które nie znałem odpowiedzi. Widziałem każdą scenę, jaka się tam rozegrała, ten niesamowity śpiew tych naćpanych lasek, chociaż to nie był śpiew, raczej zaklęcia powtarzane jak mantra. Ten stół ofiarny ze zmurszałego betonu, to wszystko było jak nie z tej ziemi. Niczym wariacje mojej wyobraźni, ale przecież to mi się nie zdawało, to się działo naprawdę. Zmysły wariowały, nie wiedziałem co jest realem, a co podsuwała mi wyobraźnia, wszystko się mieszało. Miałem do siebie żal, bo tak łatwo wpadłem w ich sidła. Zafascynowałem się tym, co mówili i jak to mówili, wyprali mi mózg. Straciłem wszelkie instynkty samozachowawcze, kiedy zdałem sobie z tego sprawę było już za późno. A wszystko zaczęło się od fascynacji głupim tatuażem, tego kretyńskiego osiłka i faszysty. Przed oczami pojawił mi się obraz Tomka, gardło ścisnęło mi się bardzo mocno, aż zabolało, nie mogłem przełknąć śliny, serce zakołatało szaleńczym rytmem.
- Tomek!!! – wyrwało się z mojej piersi.
Słyszałem jak mój krzyk odbija się o białe ściany pokoju. Pamiętam, że miałem go w swoich ramionach, pamiętam jego gasnące oczy. Nie… tak nie może być, one nie zgasły. Cholera, gdzie on jest. Ponownie poderwałem głowę w górę otwierając szeroko oczy. Poczułem potworny ból w głowie i choć oczy były szeroko otwarte to nie widziałem nic prócz ciemności. Niczym oczy szeroko zamknięte. Opadłem z powrotem bezwładnie na poduszkę i poczułem niepohamowany odruch wymiotny. Zdążyłem tylko przechylić głowę w lewo, nie chcąc zadusić się wymiocinami.
W tym momencie usłyszałem damski głos, to pewnie pielęgniarka, którą chyba wezwał, któryś z leżących obok.
- O cholera, panie doktorze ten z trójki wymiotuje! – docierał do mnie jej gruby głos.
Czyjeś ręce przekręcały mnie na bok, czułem jak ktoś wyciera mi twarz. Bałem się otworzyć oczy.
- Słyszy mnie pan? – pytał męski głos.
- Słyszę – odparłem cicho.
Podniosłem wolno powieki, obraz początkowo nieostry, mleczny, zaczął się po woli wyostrzać. Nade mną stał pochylony starszy facet w białym kitlu.
- Niech się pan nie podnosi, ma pan wstrząs mózgu, trzeba leżeć i nie wykonywać gwałtownych ruchów – oznajmił mi nad głową jego szorstki głos.
- Dobrze – potwierdziłem cicho.
Nie wiem jak długo tak leżałem, biłem się z własnymi myślami. W końcu usnąłem.
Poczułem delikatne szarpanie za rękę. Po woli otworzyłem oczy.
- Dzień dobry - z uśmiechem powitał mnie pan w niebieskim mundurku.
Patrzyłem i nie mogłem skojarzyć kto to jest? wreszcie dotarło do mnie... policjant.
- Starszy aspirant Dariusz Warzecha - przedstawił się funkcjonariusz.
Młody szczupły brunet o niebieskich oczach. Nawet ładny był, uśmiechnąłem się w głębi duszy.
Ponieważ odzyskałem przytomność, lekarz zawiadomił policję. Ten miły brunet rozpoczął przesłuchanie mojej osoby. Zastanawiałem się co mam mu powiedzieć, przecież nie zdradzę wszystkich szczegółów, co on sobie o mnie pomyśli. Wiem, że byłem idiotą i dupkiem więc jak mam to wytłumaczyć obcej osobie, skoro samemu sobie nie potrafię tego wytłumaczyć ani też nie mogę tego zrozumieć. Tylko jak mam wytłumaczyć mu to całe zajście. Postanowiłem mówić jak najmniej, odpowiadałem grzecznie na jego pytania. Widział, że męczy mnie to przesłuchanie. Wreszcie powiedział:
- To na razie wystarczy, jak będę jeszcze coś potrzebował to pozwolę sobie jeszcze pana niepokoić, bo chyba prędko stąd pan nie wyjdzie - spojrzał wymownie na moje nogi.
Teraz dopiero przyszło mi do głowy zapytać go o Tomka.
- A gdzie jest mój kolega?
- Jest na OIOM-ie, na razie nie mogę go przesłuchać - oznajmił wstając.
- Życzę zdrowia, do widzenia - pożegnał się i wyszedł z pokoju.
Prawie nie słyszałem tego pożegnania, moje serce biło bardzo mocno.
- Tomek, Tomek... żyje - cicho powiedziałem do siebie.
Chciałem wstać, iść, nie wiem gdzie, ale gdzieś tam był Tomek... jednak tylko chciałem, bo te moje chęci nie przełożyły się na jakikolwiek ruch moich nóg. Ten pancerz nie pozwalał mi się ruszyć, a kiedy się uniosłem znowu przed oczyma malowała się czerń. Opadłem na poduszkę.
- Kurwa... - wycedziłem bezsilnie.
Leżałem tak w bezsilności swojego organizmu. W kącikach oczu pojawiły się łzy.
Do pokoju weszło trzech lekarzy i pielęgniarki, to był obchód.
- Jak się pan czuje? - zapytał ten co wcześniej nie pozwalał mi wstać.
- Kiepsko - odpowiedziałem obojętnie.
Wtedy przyszła mi myśl, żeby zapytać o Tomka.
- Panie doktorze a mój kolega?
Chwilę zastanowił się, popatrzył na mnie.
- Jest już dobrze, przeszedł operację, jest teraz w śpiączce farmakologicznej, ale rokowania są bardzo dobre - prawie wyrecytował.
- A... mogę go odwiedzić? - zapytałem.
Serce waliło jak młot, każde słowo tego lekarza niczym echo krążyło w moich zmysłach.
- Na razie nie, tam nie wolno wchodzić - odrzekł i wyszedł z pozostałymi.
Byłem nieobecny, myślami przy Tomku, on gdzieś tu leży a ja nie mogę go zobaczyć. Ale żyje, to jest najważniejsze. Zamknąłem oczy i marzyłem, wspominałem, myślałem. Po woli tracąc kontakt z rzeczywistością.
Przez sen czułem głaskanie po twarzy, to była delikatna i ciepła ręka. Na twarzy zagościł mi uśmiech zadowolenia, usłyszałem wtedy ten znajomy głos.
- Tomek, otwórz oczy.
- Andrzej? – zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem jego oblicze.
Pochylał się nad moją twarzą, widziałem jego piękny uśmiech.
- Co tu robisz? - zapytałem zaskoczony.
- Agata mi powiedziała i jestem - odrzekł z uśmiechem.
- Agata? - zdziwiłem się.
- Tak, zresztą są tutaj teraz u Tomka - odparł.
- Kto jest? - zapytałem zdziwiony.
- No Agata z ojcem i matką - odpowiedział.
- A jak Tomek? - szybko zapytałem.
- Już dobrze, lekarze mówią, że nie będzie problemu, na razie jest w śpiączce, jutro go wybudza - odpowiedział.
- A gdzie leży? - dopytywałem.
- Tym korytarzem prosto i potem na prawo, tam jest OIOM - wskazał głową kierunek.
Usiadł na krześle które stało obok łóżka. Teraz mogłem mu się przyjrzeć dokładnie. Zmienił się, bardziej zmężniał, no i nie dało się ukryć tych mięśni napakowanych. Wyglądał jak młody Bóg. To jego zacięcie do sportu wyryło mu piękną rzeźbę ciała. Patrzyłem na niego jak w obrazek.
- Co tak dziwnie na mnie patrzysz? - wesoło zapytał.
- Podziwiam jakim niezłym gladiatorem jesteś - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Trenuję, więc wiesz... zbył to niewinnym uśmiechem.
Zaczął opowiadać o swoich treningach, o sporcie, jak ułożyło mu się życie. Podziwiałem go, zresztą zawsze go podziwiałem. Miał charakter i duszę wojownika. Byłem szczęśliwy widząc go i rozmowa z nim sprawiała mi przyjemność. Andrzej, ładny chłopak, co ułożył sobie życie tak jak chciał i realizuje swoje pasje. Musiałem w końcu zapytać czy ma kogoś.
Miał... opowiedział mi wszystko o niej, jak się poznali, jak pokochali, jak im jest dobrze razem.
Poczułem jak mój pęcherz domaga się opróżnienia.
- Andrzej musze do toalety - stwierdziłem.
Parsknął śmiechem i wymownie spojrzał na moje nogi.
- Że niby jak? - zapytał.
- Lać mi się chce! - stwierdziłem.
- No to masz tu kaczuszkę - zaśmiał się w głos.
Podniósł z podłogi to plastikowe dziwactwo z dużym otworem. Popatrzyłem na to trochę zawiedziony, ale co miałem zrobić, włożyłem między nogi i nastąpiła ulga dla pęcherza.
Zdałem sobie sprawę, że jestem przykuty do tego łóżka i będę cierpiał na nim katusze.
Chwilę jeszcze gadaliśmy, słuchałem o jego osiągnięciach w sporcie, gdy w drzwiach pokoju ukazała się Agata.
Podbiegła do mojego łóżka, pochyliła się składając na moich ustach swój gorący pocałunek.
- Jak się czujesz? – zapytała czule.
- Nie wiem – odpowiedziałem szczerze.
- Masz złamane nogi i wstrząs mózgu, ale wszystko jest już OK – odrzekła zadowolona.
Tak jakby chciała potwierdzenia ode mnie, że rzeczywiście wszystko jest OK, ale czy na pewno? Sam tego nie wiedziałem, wielka trauma, nogi w gipsie, Tomek nieprzytomny, więc czy wszystko jest OK?
- Chyba wszystko jest dobrze - odparłem trochę zażenowany.
Moje zadumanie przerwane zostało wejściem Krzysztofa i Barbary. Ucieszyłem się na ich widok. Nie wiem co oni w sobie mieli, ale ich obecność zawsze na mnie wpływała kojąco.
Długo wszyscy gadaliśmy, wspomnień nie było końca. Agata oczywiście cały czas mówiła o Marcelu, Andrzej chwalił się swoimi osiągnięciami sportowymi. Krzysztof z Barbarą opowiadali o swoich zmianach w życiu nowej pracy i o dziadkach. Zatęskniłem za nimi, za wsią, było mi tam dobrze. Może dlatego, że Tomek był tam ze mną. Chyba razem było nam tam jak u pana Boga za piecem. Miłe to były wspomnienia. Oczywiście przekazali mi wszystkie szczegóły związane z operacją Tomka, poczułem ulgę, kiedy dowiedziałem się, że z Tomkiem jest już wszystko w porządku, nie ma żadnego zagrożenia. Andrzej zaoferował się, że mnie zawiezie pod OIOM. Chętnie na to przystałem. Pomogli mi usadowić się na wózku i wszyscy poszliśmy pod zaszklone pomieszczenie za którym ujrzałem śpiącego Tomka.
Patrzyłem na niego i nie mogłem oderwać oczu. Widziałem jak miarowo podnosiła się jego klatka, to był znak, że oddycha, że żyje. Sprawiło mi to dużą przyjemność. Patrząc tak na niego odżyły wszystkie miłe wspomnienia. Zdałem sobie sprawę, że jestem zabujany w tym chłopaku i bez niego świat jest ponury i smętny. Kiedy go widzę moje serce szaleje, a brzuchu nieustannie fruwają motylki. Czy to już tak zawsze będzie, nie wiedziałem ale byłem pewny, że tylko on i z nim chcę być, cieszyć się każdą wspólną chwilą.
Agata położyła mi dłoń na barku, poczułem jej ciepło, spojrzałem na nią, w jej oczach wyczytałem, że dobrze wie o czym myślę. Widziałem akceptację a jej wyraz twarzy przemawiał do mnie - masz rację, nie wahaj się.
- No to my się już pożegnamy - przerwał ciszę Krzysiek.
- Trzymaj się, jutro też przyjedziemy - wtórowała mu Barbara.
Agata pochyliła się nade mną i obdarowała moje usta soczystym całusem.
- Nie myśl tyle, działaj - powiedziała cicho.
Puściła mi porozumiewawcze oczko.
Patrzyłem jak znikają w głębi korytarza.
- To co wracamy do łóżka? - zapytał Andrzej.
- Wracamy - odparłem.
Jeszcze popatrzyłem na śpiącego za szybą Tomka. Cicho wypowiedziałem z głębi serca - dobranoc kochany.
Andrzej zawiózł mnie do mojej sali i pomógł wejść do łóżka. Chwilę jeszcze posiedział i poszedł obiecując jutrzejsze odwiedziny. Ja zostałem sam i tłukłem się ze swoimi myślami, z oczami wbitymi w ten biały sufit, który teraz już nie był biały, bo szarość nocy rozpostarła się na nim, by wreszcie zasnąć snem spokojnym i głębokim.
Błogi sen zakłócają mi co chwilę jakieś obrazy przeżyć, nie wszystkie są miłe, o niektórych nie chciałbym pamiętać. To co najprzyjemniejsze to obrazy Tomka, które przelatują przez moje zmysły co chwilę. Wiem, że rano się z nim zobaczę, mają go wybrudzić więc będę mógł spojrzeć w te jego oczy i zatopić się w nich na zawsze. Obudziłem się w środku nocy, rozejrzałem na boki, w pokoju ciemno na korytarzu, półmrok, szpital pogrążony we śnie. Zamknąłem oczy zmuszając się do dalszego snu. Moje podniecenie sięgało zenitu, ile jeszcze czasu do świtu, nie mogłem się doczekać, wreszcie udało się zasnąć...
Koniec części dwudziestej czwartej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Wto 20:41, 24 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 23:00, 24 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Przyjemny odcinek, po tych kilku pełnych brutalnych scen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mavcik
Adept
Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Skierniewice
|
Wysłany: Pon 23:25, 26 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Bimax wróciłeś do pisania! YYEEYY super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Wto 0:07, 27 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wreszcie, gratuluje. Ta 24 wersja, którą wypuściłeś kiedyś była idiotyczna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chmielna2
Adept
Dołączył: 11 Lis 2011
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 19:44, 15 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
hej czy można liczyć na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dej
Adept
Dołączył: 11 Kwi 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 18:30, 28 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kolego, zbliża się nowy rok, chciałbym tak jeszcze przed nowym przeczytać kolejna część. Postaraj się, bardzo proszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|