|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Guzz
Debiutant
Dołączył: 30 Sie 2016
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:25, 06 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Ja widzę, że zainteresowanie jest duże. Moze nie jestem starym czytelnikiem, ale tez chciałbym poznać zakończenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Wto 19:19, 06 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Analog2 napisał: |
Nie dziw sie, ze jest male zainteresowanie, jak kopnales nas w dupe... |
Kopnąłeś czy wyruchałeś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
waflobil66
Wyjadacz
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Wysłany: Wto 21:03, 06 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Tak czy siak, cała przyjemność po Twojej stronie
Tak więc pora na rewanż, zatem:
"Kończ Waść, ws..."
...paniałą tę opwieść
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 22:57, 06 Wrz 2016 Temat postu: PANOWIE |
|
|
Panowie, nie dogryzajmy sobie, nie odgryzajmy się, tylko piszmy Ja mam 15 stron roboczych rozdziału i myślę, że może za 2 lub 3 tygodnie tu wrzucę Szanowny autorze tylu wielbicieli Twego talentu dopomina się o ciąg dalszy, że nie możesz pozostać głuchy na takie wołanie i ja do tego wołania się przyłączam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez udibidi01 dnia Wto 23:01, 06 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Śro 13:27, 07 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Nie pozostaję głuchy, to jest po prostu brak czasu, ale bądźmy dobrej myśli, jest już prawie gotowy odcinek kończący, więc po powrocie do kraju, mała korekta i wstawiam, czyli za parę dni będzie już finał.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Sob 2:24, 10 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Czekamy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 21:20, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Bidul. cz. 25.
Strzał pistoletu mierzącego temperaturę wyrwał mnie ze snu. Podniosłem głowę, spoglądając w okno... na dworze jeszcze szaro, zaczyna budzić się nowy dzień. Bardzo ważny dzień, przynajmniej dla mnie, dzień którego się bałem i na który czekałem. Pielęgniarka uśmiechnęła się do mnie, jakby tym uśmiechem chciała przeprosić za wybudzenie mnie ze snu. Byłem zadowolony, że mnie obudziła, bo chciałem, jak najszybciej znaleźć się przy Tomku. Po dłuższej chwili do sali weszły salowe, które pomogły mi się umyć, patrzyłem wokoło szukając wózka, którym mógłbym bez problemu pojechać na koniec korytarza, żeby zerknąć przez szybę na Tomka.
- Siostro można prosić wózek? - zapytałem.
- Przecież panu nie wolno wstawać, jak do toalety to zaraz podam kaczkę albo basen - stwierdziła stanowczo.
- Nie, nie, ja muszę do kolegi, mają go dzisiaj wybudzać - odparłem błagalnie.
Popatrzyła na mnie surowym wzrokiem, by po chwili zmienić wyraz swojej twarzy na miłą i łagodną, to pewnie ta moja mina zbitego szczeniaka tak podziałała na nią.
- Dobrze pomogę panu, ale po obchodzie - odparła.
- Dziękuję – prawie wykrzyczałem!
Leżałem na łóżku czując pod plecami i tyłkiem wielkie kolce, które mnie co chwilę kuły, nie mogłem doczekać się obchodu. Jeszcze przed obchodem podano śniadanie, które zjadłem nawet nie wiedząc co jem i nie czułem żadnego smaku. Jedzenie było paskudne ale to dzisiejsze zupełnie nie wiem jak smakowało. Moje zmysły chyba się wyłączyły bo stres opanował całe moje ciało. Na obchodzie lekarskim, coś tam do mnie mówili o coś pytali, nie wiem nie kontaktowałem, po prostu przytakiwałem głową, myśląc tylko, kiedy oni sobie już pójdą. Usiadłem z trudnością na łóżku i wpatrzony w drzwi oczekiwałem wejścia pielęgniarki z wózkiem. Trwało to chyba wieczność… Serce chyba miałem już pod sufitem, ręce zaczęły mi drżeć. Wreszcie w drzwiach pojawiła się pielęgniarka z upragnionym wózkiem. Prawie zeskoczyłem z łóżka i od razu dostałem porządny opierdol, że chyba mnie już powaliło, ze takie piruety robię. A ja już po prostu nie mogłem wytrzymać. Kiedy usadowiła mnie na tym wózku, powiedziałem:
- Sam sobie dam radę, wiem gdzie jest OIOM.
- No dobrze, tylko nie za długo, bo pójdę po ciebie – groźnie odrzekła.
Wyskoczyłem z pokoju niczym ferrari na wyścigach formuły pierwszej, prawie bym nie wyrżnął w ścianę korytarza. Pędziłem jak szalony do tej szyby. Nie mogłem się zatrzymać, a raczej nie potrafiłem, mój wzrok wlepiony był w twarz leżącego za szybą Tomka, a jego…. a jego…. jego oczy były otwarte i wpatrzone w sufit.
Walnąłem przednimi kółkami o ścianę, nawet nie poczułem bólu, kiedy stopy przywitały się z twardą powierzchnią ściany pod tą szklaną, wielką szybą. Serce chyba wyskoczyło ze mnie, krew odpłynęła, chciałem krzyczeć, ale z mojego gardła wyrwał się tylko cichy odgłos.
- Tomek!
Nie usłyszał, podniosłem rękę i zacząłem pukać w szybę. Widziałem jak jego głowa delikatnie próbuje poruszyć się w moją stronę. Po krótkiej walce, która dla mnie była wiecznością, głowa Tomka na tyle się przechyliła, że nasze oczy spotkały się razem gdzieś na tej szybie. Dojrzałem radość w jego oczach i delikatny uśmiech na twarzy, pomimo wchodzącej w jego usta dość obfitej rurki, uśmiechał się do mnie. Nie byłem mu dłużny, z oczu popłynęły mi łzy, nie wiem czemu przecież byłem szczęśliwy, zatem to łzy szczęścia. Moja twarz przykleiła się do zimnej szyby a oczy zlepiły się z jego oczami. Widziałem w nich wszystko, widziałem, że jest, że będzie i widziałem, że … że mnie kocha, tak jak ja kocham jego, z całego serca i całym ciałem. Po chwili szkło zaparowało i zalało się moimi łzami. Postanowiłem dostać się do środka, nie mogła stać mi na przeszkodzie jakaś głupia szyba. Podjechałem pod drzwi wejściowe i próbowałem je otworzyć… ale były zamknięte. Zacząłem w nie walić. Po chwili otworzyła mi starsza pielęgniarka.
- Co się stało! czego tak walisz? – zapytała pełna złości.
- Musze zobaczyć się z Tomkiem! – wysapałem na jednym wydechu.
Popatrzyła chwilę na mnie, widziała moje podkrążone, pełne łez oczy. Rozejrzała się po sali i otwarła szeroko drzwi.
- Wchodź, ale tylko na chwilę – powiedziała cicho.
Serce nie mogło się opanować, ręce mi drżały, zaczęły mylić mi się kierunki, ale jakoś szybko dojechałem do łóżka na którym leżał Tomek. Złapałem go za rękę, mocno ścisnąłem, patrzył na mnie tymi swoimi słodkimi oczami, które po woli zalewały się łzami. Drugą ręką otarłem mu spływające po policzkach łzy. Złapałem się jego łóżka i podniosłem się z mojego wózka, nachyliłem głowę, pocałowałem go w czoło, potem w czubek nosa, potem w oczy, które on przymrużył, a na końcu delikatnie w usta. Nie przeszkadzała mi rurka wchodząca do jego gardła, po prostu musiałem to zrobić. Chwycił mnie mocno za rękę, a w oczach widziałem niesamowite szczęście, radość i czułem jak jego usta próbują odwzajemnić mi ten pocałunek. Przytuliłem się do niego i tak chciałem zostać. To ciepło jego ciała było dla mnie jak kojący lek, nie przeszkadzał mi ostry ból mojej nogi, nic mi nie przeszkadzało, po prostu byłem szczęśliwy i Tomek też, chociaż był za słaby, żeby to okazać. Nie wiem jak długo leżałem tak przytulony do Tomka, czułem jak jego ręka gładzi mnie po głowie. Ból był coraz większy, mięśnie zaczęły już drżeć, musiałem usiąść na tym swoim cholernym wózku. W tym momencie poczułem, jak jakaś ręka delikatnie trąca mnie w bark.
- No zmykaj, bo za długo już tu jesteś – usłyszałem głos pielęgniarki.
Ostatkiem sił pocałowałem Tomka w policzek i z trudem opadłem na wózek. Pielęgniarka złapała za rączki i wyprowadziła mnie z sali. Podjechałem pod szybę i znowu nasz wzrok zatopił się głęboko, straciłem kontakt z rzeczywistością.
Zobaczyłem jak Tomek pomachał wolno ręką, myślałem, że to do mnie i wtedy kątem oka zobaczyłem, że obok mnie ktoś stoi. Spojrzałem w górę i moim oczom ukazał się Andrzej.
- Długo tu jesteś? – wybąkałem.
- Dość długo, ale nie chciałem wytrącać cię z letargu, czy raczej zapatrzenia – odpowiedział żartobliwie.
- Że co?… - głupio zapytałem bo nie kontaktowałem zupełnie.
- Jak Tomek? – spytał Andrzej.
- Już chyba lepiej, no tak jak widzisz – odparłem.
- A mówił coś? – dopytywał.
- Nic nie mówił, jeszcze jest chyba za słaby i ta rurka – stwierdziłem.
- No tak, ale wygląda już dobrze – powiedział, czy też raczej stwierdził fakt.
- Mam nadzieję, że szybko stanie na nogi - odrzekłem pełen nadziei.
- A ty jak się czujesz? – zapytał Andrzej.
- Że niby… no ja… chyba dobrze – odpowiedziałem trochę zagubiony.
- No ty… ty, obudź się wreszcie, życie toczy się dalej, przecież widzisz Tomek ma się dobrze ale po tobie tego nie widać – syknął złośliwie Andrzej.
- Andrzej sorry… zrozum – cicho odparłem.
- Wiem… wiem, spoko, rozumiem… ale ogarnij się trochę już jest OK., wszystko będzie dobrze – czule odpowiedział.
Przysunął się do wózka i objął mnie za ramię. Miło było poczuć, że ktoś się o mnie troszczy, komuś na mnie zależy. Po woli dochodziłem do siebie.
Spojrzałem w kierunku szyby, Tomek miał zamknięte oczy, zasnął.
- Chodź zawiozę cię do łóżka – stwierdził stanowczo Andrzej.
Nie protestowałem, byłem bardzo zmęczony, bolały mnie nogi… wszystko mnie bolało… serce też, chociaż ono chyba bardziej bolało ze szczęścia.
Andrzej pomógł mi ułożyć się na łóżku, poprawił poduszkę i przykrył nogi kołdrą. Dostrzegł pozostałości łez w moich oczach i delikatnie kciukami je wytarł.
Trochę się zawstydziłem, czułem jak paliła mnie twarz, byłem czerwony jak burak i wtedy on pochylił się nade mną i szepnął do ucha.
- Łzy nie są oznaką naszej słabości, lecz tym, że nasze serce nie stało się pustynią.
Przytuliłem go do siebie… a z oczu znowu poleciały łzy.
Po jakimś czasie trochę doszedłem do siebie, Andrzej towarzyszył mi zabawiając na różne sposoby. Do pokoju weszła Agata, tym razem bez Marcela.
- Cześć przystojniaku – zaświergotała z progu.
- Do mnie mówisz? - zapytałem zawstydzony.
- A do kogo?, Andrzej to kulturysta a ty przystojne ciasteczko – szczebiotała.
- Daj spokój… nie nabijaj się – stwierdziłem zrezygnowany.
Dostałem zaraz słodkiego całusa w same usta.
- A ja? – zaoponował Andrzej.
Też dostał całusa.
- Byłam u Tomka i rozmawiałam z lekarzem – oznajmiła krótko.
- No i co… gadaj… - wydusiłem z siebie.
- No wszystko OK., bardzo ładnie wraca do zdrowia – oświadczyła.
- Czyli będzie wszystko OK? – zapytałem głupio.
- Pewnie, że będzie! – odezwał się Andrzej.
- U niego jest teraz mój ojciec z matką, mają jakąś propozycję do omówienia – powiedziała tajemniczo Agata.
- Jaką propozycję? – prawie wykrzyknąłem.
- Poczekaj, nie bądź w gorącej wodzie kąpany, dowiesz się w swoim czasie – odparła tajemniczo.
- Wykończysz mnie! – stwierdziłem zrezygnowany.
- Eee…tam twardy jesteś – zaśmiała się Agata.
- Ale to coś związane z Tomkiem? – dopytywał Andrzej.
- Oj jakie te chłopy ciekawskie, dajcie sobie na wstrzymanie – zaszczebiotała wesoło.
- No dobra – stwierdziłem zrezygnowany.
Ona uśmiechnęła się do mnie ale widziałem, że coś grubego się szykuje, jej mina zdradzała to czego nie mogła albo nie chciała na razie powiedzieć.
- A gdzie masz Marcela? – zapytałem.
- Miał jakieś ważne spotkanie, wpadnie do ciebie po południu – oznajmiła.
Zaczęła się gadka o wszystkim i o niczym, chociaż w sumie to Andrzej rozmawiał z Agatą, prowadzili coraz bardziej zażartą dyskusję, chyba o odżywkach i sportowcach, ja się wyłączyłem. Czekałem na Krzyśka i Barbarę, byłem bardzo ciekawy tej ich propozycji.
Długo nie musiałem czekać, kiedy ujrzałem ich w drzwiach pokoju, zamarłem…
- Jak się czuje nasz pacjent? – zapytał wesoło Krzysiek.
- Przyniosłam ci trochę owoców i ciastek, pewnie wieczorami masz ochotę coś sobie podjeść – wesoło stwierdziła Barbara.
- Dziękuję bardzo, a co z Tomkiem? – zapytałem.
- Są bardzo dobre rokowania, szybko wyzdrowieje – odpowiedział Krzysztof.
- Ty też rokujesz szybki powrót do zdrowia – stwierdziła Barbara.
W tym momencie odezwała się Agata.
- Ja to kochani spadam, będę wieczorem.
Pocałowała mnie w policzek, Andrzeja też i już jej nie było.
- Masz ochotę na coś ze sklepu? – zapytał Andrzej.
Domyśliłem się, że chce, żebyśmy zostali sami, taki angielski sposób ulotnienia się na chwilę.
Na szybko pomyślałem co mógłby mi kupić i odparłem.
- Kup mi wodę mineralną.
Andrzej pożegnał się z Krzyśkiem i Barbarą i poszedł.
Chwilę panowała cisza, myślałem jak ją przerwać jak zapytać o tą propozycję, ale nie mogłem wydać się, że wiem o niej od Agaty.
Po chwili odezwał się Krzysiek.
- Wiesz rozmawialiśmy z Tomkiem… - zaczął poważnie.
- To Tomek może już mówić? – zapytałem zaskoczony.
- To znaczy nie może, ale słuchał i potakiwał – wyjaśnił Krzysiek.
- Aha… - odparłem zawiedziony.
- No więc doszliśmy z Barbarą do wniosku – rozpoczął jeszcze raz tonem poważnym Krzysiek.
Zacząłem uważnie słuchać, bo zdałem sobie sprawę, że to chodzi o jakąś bardzo poważną rzecz. Nie żadna głupota ale ton Krzysztofa świadczył o powadze sytuacji.
- Więc tak jak powiedziałem, długo zastanawialiśmy się i doszliśmy do wniosku, że powinniście zamieszkać u naszych rodziców na wsi – powiedział Krzysiek i spojrzał na mnie wymownie.
- Ale… czy dziadkowie się zgodzą? – zapytałem cicho.
- Rozmawialiśmy z nimi, bardzo chętnie się zgodzą, chcieliby, żeby ktoś zaopiekował się nimi i gospodarstwem – powiedziała Barbara.
- Wstępnie załatwiliśmy pracę dla Tomka, jak wydobrzeje może zacząć pracować, a ty będziesz zajmować się gospodarstwem.
Nie wiedziałem co powiedzieć, zamurowało mnie, po woli zacząłem układać sobie w głowie to dalsze życie.
- Poczekajcie, a co na to Tomek? - zapytałem.
- Jest zadowolony z tej propozycji i bardzo chętnie zamieszka na wsi… z tobą – stwierdziła Barbara.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, chciałem coś powiedzieć, a raczej chciałem krzyczeć ze szczęścia ale nie mogłem. Coś dusiło mnie w gardle, coś nie pozwalało mi wydobyć krzyku z płuc. Ale chciałem krzyczeć, żeby wszyscy wiedzieli jaki jestem szczęśliwy.
Basia z Krzysztofem z niecierpliwością wpatrywali się w moje oczy, które znowu zalewały się Łazami, a ja nie mogłem nic powiedzieć. W końcu Basia podeszła i przytuliła mnie, coś w tedy we mnie pękło, już nic nie widziałem, oczy zalały się Łazami, a ja zacząłem szlochać nerwowo.
- No już spokojnie – czule uspakajała mnie Basia.
Dałem radę wydukać gardłowo tylko jedno słowo.
- Dziękuję.
Przytuliła mnie jeszcze mocniej a ja wtuliłem się w jej ramiona, jak mi było w nich dobrze, jaki czułem się bezpieczny i kochany. Tego uczucia, kiedy odczuwasz bliskość innych osób nie da się opisać, to trzeba przeżyć by móc cieszyć się takimi chwilami…
Przed nami jakieś dwa tygodnie pobytu w szpitalu, nie wiem jak to przetrwam. Ale życie zawsze znajdzie dobre rozwiązania.
Tomek został przeniesiony na moją sale, jego stan był zadowalający i praktycznie wyglądało to tak jakbyśmy mieszkali razem. Wiem to taka tylko namiastka, ale było przyjemnie kiedy razem zasypialiśmy i razem rano budziliśmy się skoro świt. To razem to oczywiście każdy na swoim łóżku bo nie dałoby się w tych łóżkach spać we dwoje, poza tym co na to powiedziałby personel medyczny. W każdym razie nie nudziliśmy się, odwiedziny Krzysztofa i Barbary były codzienne, a Basia dbała, żeby w naszych szafkach znalazły się ekstra pyszności. Tak więc nie brakowało nam ani picia, ani jedzenia, ani też smakołyków na deser. Rozrywki dostarczali nam również Agata z Marcelem i Andrzejem, zawsze było wesoło kiedy przychodzili w odwiedziny, nie raz personel pielęgniarski nas uciszał i zwracał uwagę na zachowanie powagi i spokoju. Niestety dni płynęły dość szybko, ale kiedy zaczynał się zmrok, przychodziła chwila nostalgii, niby byliśmy razem, ale daleko od siebie. Nasze zdrowie powracało szybko do normy, a co za tym idzie nasze żądze dochodziły do głosu, nasze zmysły szalały i wieczory były największą katorgą, bo nie ma nic gorszego niż niespełnione żądze. Parę razy udało nam się wykąpać razem i wtedy szaleliśmy na tyle na ile mogliśmy sobie pozwolić w tej ciasnej łazience. Były to chwile wielkiego uniesienia, niezapomniane chwile, jednak niedosyt był odczuwalny zarówno przeze mnie jaki i Tomka.
Po woli zbliżał się ten dzień w którym oboje będziemy mogli wyjść ze szpitala i zamieszkać razem na wsi. Któregoś ranka obudziłem się bardzo wcześnie, Tomek jeszcze spał, pozostali pacjenci też, na dworze już świtało. Obróciłem się na bok i wpatrzony w słodko śpiącego Tomka zacząłem rozmyślać.
To co najbardziej utkwiło w mojej pamięci to moment, kiedy w „bidulu” Tomek wraz z pozostałymi przycinali moje włosy, ale nie te na głowie. Nie wiem czemu ten fragment utkwił tak mocno w mojej pamięci. Może dlatego, że dotykali mnie tam gdzie jeszcze nikt mnie nie dotykał, może dlatego, że ich lubiłem i pozwalałem im na to, a odczuwałem z tego niesamowitą przyjemność. A może po prostu brakowało mi tej czułości, delikatnego dotyku… nie wiem, ale pamiętam to jakby to było wczoraj. Wspominałem też inne fragmenty z mojego życia, które dopiero po poznaniu Tomka zmieniło się, gdyż przedtem było po prostu nudne, gorzkie i nie było czego wspominać, bo wspomnienia tamtego wszystkiego przed „bidulem” bardzo bolą i bardzo ranią.
Chyba podświadomie usuwałem te wszystkie niedobre i bolesne wspomnienia, chciałem pamiętać wszystko co spotkało mnie dobrego. A wszystko co dobre… kojarzyło mi się z Tomkiem.
Wreszcie przyszedł ten dzień wyjścia ze szpitala, jechaliśmy z Krzysztofem i Basią ich samochodem w zupełnej ciszy. Niby szczęśliwi a jednak pełni obaw, jak to będzie, czy wszystko się dobrze ułoży. Wpatrzeni w uciekające za oknem domy, lasy, nie mówiliśmy nic… milczeliśmy, bo co mieliśmy mówić. Złapałem dłoń Tomka i mocno ścisnąłem, a on odwzajemnił mi tym samym mocnym uściskiem. Widać było, że przeżywa te same dylematy co ja. Trzymaliśmy się za ręce i dalej wypatrywaliśmy jak zmieniają się za szybą obrazy mijane przy dość szybkiej jeździe.
Po jakimś czasie…
Ciepły jesienny wiatr delikatnie smagał moje ciało, leżałem na trawie między jabłonkami. Było mi tak błogo, że oczy same zamykały się, pomimo muskających moją twarz promieni słonecznych. Nie przeszkadzała mi nawet mrówka spacerująca po moim udzie, a nawet upierdliwa mucha latająca w okolicach mojej twarzy. Ten słodki zapach zielonej trawy, niedawno koszonej, podrażniał moje zmysły, wprawiał mnie w nastrój obojętności i błogości. Po woli zasypiałem, mięśnie rozluźnione i cudowny sen… gdy nagle poczułem uderzenie w brzuch. Wyrwałem się z tego letargu, odruchowo podskoczyłem na równe nogi. Straciłem trochę równowagę, oczy zaczęły przyswajać obraz. Drzewa jabłoni były wokół mnie… spojrzałem na ziemię i uświadomiłem sobie, że dostałem jabłkiem w brzuch.
Usłyszałem głośny chichot z drzewa obok, o które oparta była drabina…
No tak już teraz wiedziałem co się stało… Tomek walnął mnie jabłkiem w brzuch.
Pozbierałem siły i złowieszczo rzuciłem w kierunku drzewa.
- No co się wydurniasz!.
- Ja tu pracuję a ty sobie śpisz – ze śmiechem odpowiedział mi głos Tomka.
- Na chwilę odpadłem – stwierdziłem zażenowany.
- Słyszałem, ale nieźle chrapałeś – dalej śmiał się ze mnie w głos.
- Dobra… dobra już jestem na obrotach – stwierdziłem.
- No to może księciuniu, odbierzesz ode mnie ten pełny kosz i podasz mi pusty – rozkazał ze śmiechem Tomek.
- Się robi panie kierowniku – odparłem żartem.
Wszedłem na drabinę i odebrałem od niego kosz pełen słodkich smakowitych jabłek i zniosłem go pod drzewo. Wziąłem nowy pusty i wróciłem na drabinę podając mu nowy kosz. Złapał go i powiesił sobie obok siebie na gałęzi. Wszedłem trochę wyżej, przytuliłem się do jego łydek… po chwili jeszcze wyżej i na poziomie mojej twarzy znalazła się ta wypukłość w krótkich spodenkach Tomka. Uwielbiałem tą wypukłość i od razu naszła mnie ochota, żeby posiąść w usta zawartość tej wypukłości. Złożyłem kilka pocałunku poniżej jego pępka i zacząłem spuszczać te spodenki. A kiedy już je spuściłem odsłaniając to co tak bardzo lubiłem pieścić, chciałem natychmiast pochłonąć go ustami. Kiedy tak przygotowałem się do tego pochłonięcia i z otwartymi ustami zbliżyłem się do tego prężącego się kutaska… w tym momencie w moje otwarte usta Tomek wepchnął soczyste słodkie jabłko. Parsknął śmiechem a ja oniemiałem z zaskoczenia.
- Nie daruję ci tego, złaz – wykrzyczałem śmiejąc się wraz z Tomkiem.
Zszedł, powaliłem go na trawę i tak turlaliśmy się po tej pachnącej trawie, parskając śmiechem i co chwilę się całując.
- Hej nie szalej, nosisz jeszcze stabilizator, więc uważaj – powiedział czule Tomek.
Przytuleni do siebie leżeliśmy na plecach patrząc w błękitne niebo, na którym delikatne chmurki przeganiał wiatr, tworząc z nich małe zmysłowe obrazy…
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 989
Przeczytał: 54 tematy
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Sob 0:41, 17 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
super koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Sob 2:00, 17 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Git!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
udibidi01
Wyjadacz
Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 16:36, 17 Wrz 2016 Temat postu: ha |
|
|
Po 100 latach czekania zrobiłeś jednoodcinkowy myk w stylu amerykańskim ok. Leniuszku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Sob 16:43, 17 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
nie żaden myk, tylko była zapowiedz, że 25 odcinek jest ostatni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Nie 3:55, 18 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
To teraz pozostalo Ci drugie opowiadanie. Pojdzie Ci latwo?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zibi74
Dyskutant
Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 21:54, 21 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Cieszę się z takiego zakończenia.
Szerze pisząc to w pewnym momencie bałem się, że to opowiadanie zakończy się stypą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karolekarol
Debiutant
Dołączył: 02 Lis 2016
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 15:39, 06 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
gratuluję !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PiotrekWawa
Wyjadacz
Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 153
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 4 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 22:16, 01 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
szkoda że to tak zakończone już, ale lepsze takie zakończenie niż żadne. Myślałem że bardziej rozwiniesz jeszcze sprawę dotyczącą po wejściu w świat dorosłości połączenia z Bidulem, a tutaj raczej były pojedyncze wejścia a z życia wiem że niejeden wychowanek wraca do swojego pobytu w Bidulu choć wielu jest takich co odcinają się całkowicie. Ale tacy jak bohater czy Ja którzy w Bidulu poznali smak seksu homo wracają do jego bram przynajmniej myślami.
Pozdrawiam z Warszawy
P cwelik
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|