|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Sob 17:48, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Ta poufałość mi się bardzo podoba i używaj jej jak najczęściej
Co do domu na wsi to mamy tą samą sytuację.
Ale chodziło mi o jeden szczególik, który zaakcentowałeś, kiedy Grzechu udawał się tam poszukując zajęcia to jego matka wspomniała, że tam ktoś (nie pamiętam) u nich pracuje z wioski stąd taka delikatna sugestia.
Ale oczywiście nie traktuj tego jako czepianie się bo praktycznie nie ma do czego się doczepić a potraktuj to jak delikatną sugestię osoby uwielbiającej Twoje opowiadania. Nawet wielkie dzieła mają o wiele gorsze wpadki jak się je poddaje analizie logicznej.
Ale nad Jaro zastanów się heterycy są gorsi od gejów, tylko trzeba im przyznać, że kochają się lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 19:50, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Zapraszam do przeczytania kolejnego odcinka. Przepraszam, że tak długo kazałem Wam czekać i proszę o wyrozumiałość, wyszedłem z wprawy i ta część jest według mnie dziwnie chropawa.
Część dwudziesta pierwsza(21)
dedykowana dla Maćka (Bimax45)*.
… Pawła.
Poczułem mrowienie w dolnych partiach ciała i zwarcie w mózgu. Nie zastanawiając się długo nad tym, co robię, odpisałem.
„Nie szukam przygodnego seksu, nie jestem właścicielem zwichniętych nadgarstków, więc pod tym względem nie będę sprawiał kłopotu. Może się jednak okazać, że uznasz mnie na nudnego posiadacza penisa i będziesz zakłopotany. Mimo wszystko zaryzykuję i chętnie się z Tobą spotkam. Odnoszę wrażenie, że już się znamy. Hasło do moich zdjęć xxxx. Grzesiek.”
Zwarcie w mózgu to okropna rzecz. Regularnie, co pięć minut sprawdzałem czy nie nadeszła odpowiedź, tak było do dwudziestej drugiej, wtedy postanowiłem działać bardziej skutecznie pomimo później pory. W genialny sposób upewniłem się, czy Paweł jeszcze nie śpi, wysłałem mu sms „Paweł śpisz już?”.
Po chwili dzwonek telefonu przekonał mnie, że Paweł jeszcze nie spał.
- Cześć Paweł, po co mi piszesz wiadomości poprzez Kumpello, skoro znasz mój numer telefonu? – nie dopuściłem go do głosu po odebraniu połączenia – Oczywiście, że chętnie się z tobą spotkam.
- Jaka wiadomość, co to jest Kumpello? – usłyszałem zdumienie w głosie Pawła – I o jakie spotkanie chodzi?
Czerwona lampka zapaliła mi się pod sklepieniem czaszki, w uszach rozwyła się syrena alarmu, coś było zdecydowanie nie tak, jak sobie ubzdurałem, w głowie kołatała mi się jedna myśl „Zrobiłeś z siebie napalonego przygłupa, przygłup to za łagodne określenie, napalony…”
- Jesteś tam Grzesiek? – głos Pawła przerwał mój paraliż umysłowy.
- Jestem, przepraszam, zrobiłem z siebie kretyna – odparłem zrezygnowany.
- Wyjaśnisz mi, o co chodzi? – zapytał, w jego głosie wyczułem życzliwe zainteresowanie.
- To skomplikowane i jest późno, może kiedyś, jak się spotkamy – próbowałem się jakoś wymigać.
- Mam czas – naciskał.
- Ale…
- Mam też sporo darmowych minut, mów! – przywołał mnie do porządku.
- Ostatnio w moim życiu sporo się działo, niestety nie najlepiej, potem spotkałem ciebie, byłeś w stosunku do mnie miły i… no i lubisz bardzo kakao… - dukałem bez ładu i składu.
- Jesteś pijany? – przerwał mi.
- Nie, ale chciałbym być. Mam ochotę zalać się w trupa, przepraszam Paweł, zrobiłem z siebie okropnego głupka, jestem pedałem i myślałem, że ty… po prostu mylnie zinterpretowałem twoje zachowanie, a w serwisie randkowym dla gejów ktoś, kto się chce ze mną spotkać, napisał, że lubi kakao i byłem pewien, że… – z trudem wypowiedziałem te słowa i się rozłączyłem.
Porażka i całkowita załamka, miałem niewielu znajomych, a przez swoją głupotę straciłem kolejnego. Miałem ochotę… właściwie to sam nie wiem, na co, rozpłakać się, rwać włosy z głowy, czy też walić głową o ścianę, najlepiej wszystko na raz. Zignorowałem kilka połączeń od Pawła, ale przeczytałem sms od niego.
„Żałuję, że nie jestem gejem, będę u ciebie za 20 minut, wyjdź przed dom, bo inaczej będę czekał do skutku, nawet kilka dni!”
Postanowiłem pójść, było mi obojętne, najwyżej skuje mi mordę, albo mi nabluzga.
Padało, przyjechał za pół godziny, wysiadł z samochodu i jak gdyby nigdy nic się nie stało, przywitał się ze mną.
- Pogadajmy, może w samochodzie, bo leje – zaproponował.
- Chodźmy do mojego pokoju.
- Nie, do altany, tam nikomu nie będziemy przeszkadzać o tej porze.
Jednocześnie ruszyliśmy biegiem do altanki, usiedliśmy na ławce obok siebie.
- Opowiadaj - nieśmiało objął mnie ręką za ramię i delikatnie przyciągnął do siebie.
Ten gest spowodował, że coś we mnie pękło, wypłakałem się na jego ramieniu, nie w dosłownym sensie, nie uroniłem ani jednej łzy, opowiedziałem mu wszystko, o wpadce, o moim strachu, że dowiedzą się o mnie rodzice, dosłownie wszystko, co istotne, aż do feralnej wiadomości wysłanej do niego. Nie przerwał mi ani razu, tylko mocniej przytulił. Skończyłem, zapanowało milczenie.
- Grzesiek wszystko się ułoży, w końcu poznasz tego właściwego chłopaka, żałuję, że nie jestem gejem, ktoś będzie szczęściarzem, będziesz wspaniałym partnerem, uczuciowym…
Nie byłem w stanie zapamiętać wszystkich określeń, które wtedy wymienił. Mówił to z przekonaniem, nie wyglądało to na zwykłe pocieszanie.
- Dziękuję Paweł – wyjąkałem trochę zaskoczony.
W mroku widziałem, że wpatruje się we mnie intensywnie, zbliżył twarz do mojej, poczułem jego oddech, jeszcze mocniej mnie przytulił, odniosłem wrażenie, jakby chciał mnie pocałować.
- Grzesiek muszę wracać – czar prysł – Bardzo cię lubię i jestem pewien, że zostaniemy przyjaciółmi, cieszę się z twojego wyjazdu do Krakowa, dzięki temu będziemy się mogli często widywać.
Nie wiedziałem jak się zachować i co powiedzieć, wolałem milczeć, po chwili Paweł zaczął mówić dalej.
- Wiedziałem, że jesteś gejem, będąc u ciebie po raz pierwszy, zerknąłem na historię przeglądanych stron, twój kolega Jarek, też mi to sugerował, przepraszam, że wtedy jakoś tego nie wyjaśniłem i przez to odniosłeś mylne wrażenie. Grzesiek nie jestem gejem, ale bardzo lubię twoje towarzystwo, nie jesteś na mnie zły?
- Nie, no, co ty – wyjąkałem.
- Sztama? – zaproponował.
- Sztama i dzięki… – zaskoczenie jego postawą jeszcze mi nie minęło.
- Na koniec obiecaj mi, że odpiszesz do tego chłopaka i się z nim spotkasz, podaj mu swój numer telefonu. Nie komplikuj prostych spraw. Zgoda?
- Dobrze, ale jak mi obiecasz, że będziesz na mojej osiemnastce w przyszłą sobotę – postawiłem warunek, ośmielony jego zachowaniem.
- Będę, trzymaj się i pamiętaj, co mi obiecałeś.
Pożegnałem się z Pawłem i wróciłem do domu, pierwsze, co zrobiłem, to usiadłem przed kompem, było już dobrze po północy, nadal nie było wiadomości zwrotnej, wysłałem dodatkową wiadomość z numerem telefonu. W poczuciu dobrze spełnionego przyrzeczenia położyłem się spać, wiele rzeczy wydało mi się być prostszymi niż wcześniej.
Spałem świetnie, po szybkim śniadaniu postanowiłem wywlec Jarka do lasu na grzyby, czy na grzyby, to się miało dopiero okazać, deszcz przestał padać, była pełnia księżyca i na dodatek pomimo deszczu, noc była ciepła a wręcz parna, wszystko wskazywało na to, że powinny być. Jarek nie protestował, powątpiewał tylko czy coś znajdziemy. Przed wyjściem sprawdziłem czy na Kumpello nie mam wiadomości, niestety nic nowego nie było.
Grzyby jednak były, młode prawdziwki i kozaki, nie za dużo, ale zawsze to coś. W trakcie łażenia po lesie opowiedziałem Jarkowi o spotkaniu z Krystianem i o swojej wpadce z Pawłem. Ubawiło go to, też był przekonany, że Paweł jest gejem.
Po powrocie do domu zajęliśmy się czyszczeniem grzybów, najbardziej zadowolona z tego była moja mama. Praktycznie zawsze było tak, że ograniczałem się tylko do przyniesienia grzybów do domu, a ich obieraniem musiał się zająć ktoś inny, najczęściej mama. Jarek został u nas na obiedzie, a ponieważ zrzekł się grzybów, które nazbierał, to mama w rewanżu zaprosiła go na następny dzień na zupę grzybowa i parniki, czyli jego dwa ulubione dania obiadowe.
Przez całe zamieszanie z grzybami i towarzystwo Jarka nie sprawdziłem wiadomości, zapomniałem również o komórce, którą rano zostawiłem w pokoju. Po wyjściu Jarka szybko pobiegłem do siebie, włączyłem kompa i w międzyczasie ,zanim się załadował, sprawdziłem komórkę, dwie próby połączenia z nieznanego numeru i sms też z tego samego numeru. „Jeżeli chcesz mnie poznać, to daj znać, jestem w twojej okolicy do wieczora”, szybko zalogowałem się na Kumpello, była wiadomość.
„Dopiero, co przeczytałem wiadomość, miałem dziś wieczorem jechać do domu, ale mogę przedłużyć pobyt w Twojej okolicy, chętnie się spotkam. Hasło do zdjęć yyyy. Odezwij się, bo nie wiem czy zostać, czy wyjeżdżać. Wojtek” W wiadomości był jeszcze numer telefonu, który już znałem z sms`a.
Olałem hasło do zdjęć, jak wyjedzie to i tak na nic mi się nie przyda, chyba tylko po to, żeby rozpaczać, oglądając jego fotki. Rzuciłem się do telefonu, zobaczyłem, że pada bateria, jej ikonka migała. Tylko nie to, nawet głupia bateria jest przeciw mnie, pomyślałem. Wyszukałem w połączeniach jego numer i nacisnąłem „połącz”, miałem nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Czekając, zastanawiałem się, co stanie się wcześniej, czy ktoś odbierze, czy padnie bateria. Gorączkowo szukałem ładowarki, miotając się po pokoju, po czwartym sygnale usłyszałem jego głos.
- Cześć, Wojtek.
- Cześć to ja Grzesiek, pisaliśmy do siebie na Kumpello, zaraz nas może rozłączyć, bo mi pada bateria, nie wyjeżdżaj! – miałem nadzieję, że coś z tego bełkotu zrozumie.
- Zostaję, podłącz ładowarkę – niski, spokojny głos.
- Właśnie jej szukam, ale gdzieś się zawieruszyła…
- Też tak mam, pląta się pod rękami jak jej nie trzeba, a jak jest potrzebna to nie można…
Telefon zapiszczał trzy razy i bateria ostatecznie padła. Znalazłem w końcu ładowarkę, była w szufladzie biurka, czyli tam, gdzie normalnie być powinna, podłączyłem telefon. Zanim będę mógł go ponownie uruchomić minie dobra chwila, postanowiłem obejrzeć zdjęcia ukryte pod hasłem. Wstukałem hasło i nie powiem, ale lekko oniemiałem. Przystojniak to było pierwsze, co pomyślałem. Szczupły, harmonijnie zbudowany, lekko zarysowane mięśnie, bez przesady tak jak lubię, blondyn o niebieskich oczach, krótkie włosy, owalna twarz o wyraźnych rysach, pełne usta, długie rzęsy, wyraźne brwi, prosty nos, naturalna opalenizna. Im dłużej się przyglądałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że Wojtek jest jakby mieszanką wyglądu Jarka i Pawła. Westchnąłem i włączyłem telefon, musiałem chwilę odczekać i wystukałem numer.
- To znowu ja – odezwałem się po nawiązaniu połączenia.
- Cieszę się, kiedy masz czas, żeby się spotkać? – zapytał.
- Możemy nawet dzisiaj – wypaliłem bez namysłu.
- Dobrze, ale jak najwcześniej, bo potem będę miał kłopoty z transportem – usłyszałem w odpowiedzi.
- Miasteczko, może przed pomnikiem Matejki na rynku? – zaproponowałem.
- Pomnikiem Matejki? Gdzie to jest?
- Na wprost kościoła – wyjaśniłem.
- Dobrze, kojarzę, za pół godziny może być? – w jego głosie wyczułem ponaglenie.
- Najwcześniej za czterdzieści minut, tak mam busa – zawiesiłem głos.
- Ok, będę czekał, do zobaczenia – i przerwał połączenie.
Zaskoczyło mnie to, przecież mogliśmy pogadać dłużej, ta rozmowa wydała mi się bezosobowa i oschła. Nie miałem jednak dużo czasu na rozmyślanie, ledwie wystarczy na prysznic i przebranie się, i to szybkie, żeby zdążyć na bus.
Wychodząc, powiedziałem Tomkowi, że będę z powrotem późnym wieczorem, prawie biegiem dotarłem na przystanek. Bus nie przyjechał. Dzisiaj jednak zdecydowanie prześladował mnie pech, nie od dzisiaj, poprawiłem się w myślach. Wkurzony zastanawiałem się, co zrobić, jak na złość nic nie jechało w odpowiednim kierunku. Tato gdzieś pojechał z mamą samochodem, więc na niego też nie mogłem liczyć. Zadzwoniłem do Mikołaja, nawet nie byłem pewny czy jest jeszcze na wsi, głupio mi było, miałem ich odwiedzić w czasie weekendu, ale nie zrobiłem tego. Był i zgodził się mnie podwieźć, w czasie jazdy opowiedziałem mu o wpadce z Pawłem, spotkaniu z Wojtkiem, i porannym grzybobraniu. Z tego ostatniego wyraźnie się ucieszył.
- Rozumiem teraz, dlaczego nas nie odwiedziłeś, powodzenia na randce, jesteśmy do dwudziestej w razie, gdybyś potrzebował zorganizować powrót – powiedział, gdy wysiadałem.
- Dzięki za wszystko – pożegnałem się z nim.
Byłem punktualnie tylko dzięki temu, że Mikołaj jechał na złamanie karku. Pod pomnikiem ktoś stał, podchodząc rozpoznałem Wojtka, wyglądał lepiej niż na zdjęciach, był mojego wzrostu i mniej więcej mojej postury. Odetchnąłem z ulgą.
- Cześć Wojtek, nie masz głupawego uśmiechu – zagadnąłem, podchodząc bliżej.
- Cześć, poczekaj aż mi szok minie, wtedy pogadamy – odparł, uśmiechając się i odwzajemniając uścisk ręki.
- Szok? – upewniłem się zaniepokojony.
- Bez obaw, to pozytywny szok – uspokoił mnie, jednocześnie dosyć obcesowo zmierzył wzrokiem.
- Bardzo pozytywny – powtórzył w zamyśleniu.
- Długo będziesz się tak na mnie gapił, co robimy? – zapytałem zaczepnie, trochę mnie irytowało jego natarczywe spojrzenie.
- Długo, mam nadzieję, aż się nie nasycę, ale to mi nie przeszkadza w spacerze i rozmowie – znowu szeroki uśmiech i bynajmniej nie głupawy.
- Opowiesz mi, co nieco o sobie? – zapytałem, jednak nie spodziewałem się lawiny informacji, jaka później nastąpiła.
Ruszyliśmy przed siebie bez określonego celu, a Wojtek opowiadał o sobie, po chwili przestał mi przeszkadzać jego natarczywy wzrok. Dowiedziałem się, że ma dwadzieścia jeden lat, studiuje na wydziale prawa UJ, to tradycja rodzinna, mieszka razem z mamą, jest jedynakiem, rodzice wiedzieli, że jest gejem, tato zmarł na zawał kilka lat temu, jednak zabezpieczył im przyszłość finansową, po jego śmierci mama przejęła prowadzenie kancelarii adwokackiej, w przyszłości ma zamiar tam pracować. Później przyszedł czas na bardziej osobiste wynurzenia, aktualnie nie ma nikogo, ostatni jego związek był dla niego bardzo frustrujący, był zakochany bez wzajemności, okazało się, że osoba, z którą był, traktowała to tylko, jako zabawę a przy okazji chciała wykorzystać znajomości jego mamy. Po tym, jak o tym mówił, wywnioskowałem, że czuł się bardzo skrzywdzony. Opowiedział również o swoich wcześniejszych znajomościach. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak otwarty i wylewny. Dziwne, pomyślałem, wydawać by się mogło, że powinien mieć wszystko, o czym tylko zamarzy ze swoim wyglądem i pozycją, a tak nie było. Boryka się z problemami podobnie jak ja.
- Teraz twoja kolej o ile cię nie zanudziłem – zaproponował.
W skrócie, opowiedziałem mu o sobie, o swoim uczuciu do Jarka, o wpadce z Krzyśkiem i swoich późniejszych przeżyciach, rodzeństwie i rodzicach, nawet o pomyłce z Pawłem. Słuchał, nie przerywając, a ja odniosłem wrażenie, że mnie rozumie.
Moje wynurzenia przerwał dzwonek jego komórki.
- Przepraszam, muszę odebrać, to mama – wyjaśnił, spoglądając na wyświetlacz telefonu.
Słyszałem ich rozmowę, jego mama pytała, kiedy wróci, Wojtek zapewnił, że do godziny się pojawi. Korzystając z okazji, spojrzałem na zegarek. Po skończonej rozmowie stał bezradnie, skrępowany, nie wiedząc chyba, co powiedzieć.
- Mam nadzieję, że cię nie zanudziłem – przerwałem milczenie.
- Nie, wcale, tak bardzo się różnimy, a jednocześnie chyba podobnie czujemy – odpowiedział - Muszę wracać, jestem tu na wakacjach u rodziny taty, mama przyjechała mnie odwiedzić, ale musi wracać do Krakowa, a ja przyjechałem jej samochodem.
- Też już muszę wracać, za kwadrans mam ostatniego busa, a nie mam ochoty drałować piechotą siedmiu kilometrów – odparłem.
- Chętnie cię podwiozę – perspektywa wspólnej jazdy trochę go ożywiła.
Jechał w tym samym kierunku, tylko jedenaście kilometrów dalej, niewiele drogi nadłożył, żeby mnie odwieźć. W samochodzie rozmowa nam się nie kleiła, skupiał się na prowadzeniu, ja nie umiałem go rozgryźć i przezornie wolałem milczeć. Pod koniec jazdy udzielałem mu wskazówek, jak ma jechać, bo uparł się powieźć mnie pod sam dom.
- Teraz przynajmniej masz przewagę, wiesz, gdzie mieszkam – powiedziałem, wysiadając.
- Poczekaj, spotkamy się jeszcze? – zapytał, wydawało mi się, że w jego głosie słyszę prośbę.
- Chętnie – ucieszyła mnie perspektywa ponownego widzenia się z nim - Masz numer do mnie, wiesz, gdzie mieszkam, do zobaczenia.
Zamknąłem drzwi samochodu. Patrzyłem jak odjeżdżał, byłem pełen sprzeczności, bardzo mi się podobał, więcej niż bardzo, ale był taki dziwnie zgaszony i oschły, no i jeszcze ten jego natarczywy wzrok. Odwróciłem się i poszedłem do domu.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu, dzwonił Jarek dowiedzieć się czy nie byłbym skłonny znowu wybrać się na grzyby, zgodziłem się, nie miałem innych planów. Poprosiłem go, żeby mi dał czas na wygrzebanie się z wyra i zjedzenie śniadania. Popatrzyłem na zegarek, kilkanaście minut po siódmej, w myślach przekląłem Jarka i jego pęd do zbierania grzybów. W domu nie było nikogo poza mną, mama w pracy, Tomek dorabiał u taty, więc wcześnie rano pojechali na jakąś budowę, Aga wyjechała na tydzień z koleżankami. Wychodząc z kabiny prysznicowej usłyszałem natarczywy dźwięk dzwonka przy drzwiach wejściowych. Ubrałem bokserki i zbiegłem na dół otworzyć drzwi, dzwonek dalej atakował moje uszy.
Nie było księcia na białym koniu, był za to Jarek przebierający nogami ze zniecierpliwienia.
- Lać ci się chce, że tak dreptasz w miejscu i dzwonisz jak oszalały? – przywitałem go.
- A ty czekasz na fagasa, że latasz w samych bokserkach po domu? – odwzajemnił się.
Roześmialiśmy się.
- Wchodź i rozgość się w kuchni, ja się tylko ubiorę i zejdę.
- Zrobię sobie kawę, tobie też zrobić? – zapytał.
- Koniecznie i kilka kanapek, jeszcze nie jadłem – odparłem.
- Powaliło cię. Może jeszcze szampana z truskawkami podać? – zakpił.
- Jak zdążysz zorganizować to chętnie! Przy okazji sam się poczęstuj – odpowiedziałem niezrażony i pobiegłem do pokoju.
Jarek przeszedł sam siebie, kawa na mnie już czekała, był w trakcie robienia kanapek. Zjedliśmy je wspólnie i poszliśmy do lasu. Łażąc i zbierając grzyby, trochę rozmawialiśmy, opowiedziałem mu o wczorajszym spotkaniu z Wojtkiem i o moich wrażeniach. Wracaliśmy do domu po kilku godzinach z pokaźnym zbiorem. W trakcie czyszczenia grzybów zadzwoniła mama, informując, że wróci późno, bo musi zostać dłużej w pracy. Po rozmowie z mamą nie miałem dobrych wiadomości dla Jarka, zupa grzybowa owszem była, bo mama przygotowała ją wczoraj, ale z jego ulubionych parników nici, bo te przygotowuje się na bieżąco i je jeszcze ciepłe. Jarek zniósł dzielnie te hiobowe wieści, nie rwał na sobie ubrań, nie rozpaczał, nawet jednej łzy nie uronił, zadowolił się dwoma talerzami zupy grzybowej.
Po zaimprowizowanym obiedzie Jarek poszedł do domu, a ja włączyłem kompa i sprawdziłem wiadomości. Niestety nic od Wojtka, telefon też milczał. Koniec bajki, książę się znudził, szkoda tylko, że nie potrafił tego otwarcie powiedzieć, pomyślałem. Zająłem się ponownie grzybami, część pokroiłem do suszenia, część przygotowałem do marynowania. Wojtek zadzwonił, jak już kończyłem, zaproponował spotkanie.
- Jestem w miasteczku, przyjedziesz?
- To długo potrwa, wbijaj do mnie, wiesz, gdzie mieszkam – zaproponowałem.
- Dobrze, przyjadę – po długiej przerwie usłyszałem odpowiedź, a potem sygnał oznajmiający zakończenie połączenia.
Dziwak, pomyślałem, przecież mógł wcześniej zadzwonić i się umówić jak człowiek, wkurzała mnie też jego mania urywania rozmowy.
Postanowiłem się szybko doprowadzić do porządku, ręce miałem wręcz zagnojone od obierania grzybów. Przypomniał mi się sposób mamy, sięgnąłem po cytrynę, okazało się to skuteczne. Potem szybki prysznic i przebranie się w lepsze ciuchy. Minęło pół godziny, a Wojtka wciąż jeszcze nie było, po kolejnym kwadransie straciłem nadzieję, że przyjedzie. Widocznie zmienił plany i nie był łaskaw mnie o tym poinformować, pomyślałem.
Pojawił się w domu chwilę po mamie.
- Myślałem, że już nie przyjedziesz – przywitałem go w progu.
- Musiałem czekać na busa – usprawiedliwił się.
Gapa ze mnie, byłem przekonany, że szybko przyjedzie samochodem, dlatego dziwiła mnie jego długa nieobecność, a on czekał jeszcze na busa, to poprawiło mi humor.
- Grzesiek zaproś kolegę do środka – upomniała mnie mama, wołając z kuchni.
Przedstawiłem Wojtka, jako swojego kolegę, przyjęła to normalnie, pomimo że widziała go po raz pierwszy, zapytała czy zje z nami kolację, czyli tak naprawdę spóźniony obiad. Wymówiliśmy się obaj, ja tym, że jadłem z Jarkiem, on, że nie jest głodny, bo niedawno był na obiedzie.
Poszliśmy do pokoju, jakoś z początku nie mogliśmy załapać wspólnego języka, ale potem zmieniło się to diametralnie. Jeżeli czegoś mi wczoraj nie powiedział, to dzisiaj nadrobił to z nawiązką, słuchałem potakując od czasu do czasu i patrząc na niego. Początkowo peszył mnie jego wzrok i lekko się odwracałem, oczy miał wciąż wlepione we mnie, później się przyzwyczaiłem i też patrzyłem mu prosto w oczy, coraz bardziej mi się podobał, a to, co opowiadał sprawiało, że czułem do niego coraz większą sympatię. Zagadaliśmy się i straciliśmy poczucie czasu. Do rzeczywistości przywołał nas dzwonek jego telefonu. Dzwonił jego kuzyn z pytaniem, co się z nim dzieje, odpowiedział, że zaraz wraca. Pojawił się jednak problem, było po dwudziestej trzeciej, ostatni bus do miasteczka był pół godziny wcześniej, zresztą nie było wiadomo czy stamtąd będzie miał połączenie do domu. Poszedłem do rodziców i poprosiłem tatę o odwiezienie Wojtka,
- Grzesiek nie dam rady, wypiłem piwo, gdybym wiedział wcześniej…
- Niech zanocuje w pokoju gościnnym i pojedzie rano – mama zaproponowała proste rozwiązanie, przerywając tacie, ten jej przytaknął.
Wróciłem do pokoju i zaproponowałem Wojtkowi nocleg, tłumacząc, że to jedyna opcja bez zbędnych komplikacji.
- A co na to twoi rodzice, przecież będziemy musieli spać w jednym łóżku – zapytał.
- To ich propozycja, Wojtek nie napalaj się, mama wyraźnie zaznaczyła, że nocujesz w pokoju gościnnym – mocno się zarumienił, słysząc moją odpowiedź.
Nie zwlekając, zadzwonił do kuzyna z informacją, że dzisiaj nie wraca i będzie nocował u kolegi. Nie słyszałem odpowiedzi, ale chyba usłyszał coś sprośnego, bo jeszcze bardziej poczerwieniał na twarzy.
Dałem mu świeży ręcznik, zapytałem czy chce jakąś koszulkę i bokserki do spania, zaprzeczył, wobec tego wyprawiłem go do łazienki, a sam poszedłem przygotować kanapki. Wracając z przygotowaną kolacją, zastałem Wojtka w pokoju, siedział w swojej dopasowanej niebieskiej koszulce i niebieskich bokserkach w geometryczne białe wzory, niestety nie były one równie obcisłe, jak koszulka. Bluza i spodnie leżały złożone na moim łóżku. Oderwałem od niego wzrok, dopiero słysząc dyskretne chrząknięcie.
- Przepraszam, zagapiłem się – wypowiedziałem idiotyczne usprawiedliwienie, jakby był ślepy i sam tego nie mógł zobaczyć.
- Nie krępuj się, sam też tak mam czasami – uśmiechnął się przyjaźnie.
Po kolacji odprowadziłem go do pokoju gościnnego, wskazałem mu kierunek i przepuściłem przodem, te kilka kroków szedłem ze wzrokiem utkwionym w jego pośladkach, żałowałem, że nie jest to droga dookoła świata. Pod prysznicem zabawiłem dłużej niż zwykle, koniecznie musiałem rozładować napięcie nagromadzone w pewnych partiach ciała.
Obudziłem się dosyć późno, dochodziła dziewiąta. Byłem zdziwiony, że dzisiaj nie obudził mnie Jarek z propozycją grzybobrania, jednocześnie odczułem ulgę, nie musiałem się wykręcać i informować go o noclegu Wojtka. Zastanawiałem się, jak by to przyjął. Prysznic wziąłem w rekordowo krótkim czasie i szybko się ogarnąłem. Poszedłem obudzić Wojtka. Spał jeszcze, przyglądałem mu się dłuższą chwilę, zanim urządziłem pobudkę, lekko potrząsając jego ramieniem.
- Co, gdzie ja jestem? – zapytał, rozglądając się nieprzytomnym wzrokiem.
- Nocowałeś u mnie – wyjaśniłem – Łazienka jest wolna, możesz wziąć prysznic, później zejdź na dół, ja w tym czasie przygotuję śniadanie.
W odpowiedzi skinął tylko głową.
W domu poza nami nie było już nikogo, moje plany przygotowania kanapek pokrzyżował brak chleba, nie chciało mi się iść do sklepu, więc postanowiłem zrobić owsiankę. Miałem lekkie obawy, ale doszedłem do wniosku, że skoro znam się na innych rzeczach, to chyba dam sobie radę z owsianką. Zagotowałem mleko. Otworzyłem pudełko płatków, zastanawiałem się, ile ich wziąć. Wsypałem połowę.
- Na ogół się je odmierza - odezwał się Wojtek, wchodząc do kuchni.
- Lubię eksperymentować.
Podszedł od tyłu i położył mi rękę na ramieniu.
- Najpierw skończmy z tym śniadaniem – powiedziałem z naciskiem, przerażał mnie jakikolwiek kontakt fizyczny pomiędzy nami, bo zdawałem sobie sprawę, czym się to może skończyć w pustym domu.
Wlałem owsiankę do dwóch miseczek. Dziwna była, miała konsystencję błota. Posypałem ją rodzynkami i orzechami, po zastanowieniu polałem dodatkowo mlekiem, żeby była bardziej zjadliwa, teraz wyglądała jeszcze gorzej.
Wojtek spojrzał na owsiankę jak na nieznaną formę życia.
- Jedz – zaordynowałem - Frykasów nie będzie.
Przez chwilę myślałem, że się zbuntuje. Ale potem wziął łyżkę i spojrzał na posiłek wzrokiem himalaisty szacującego swoje szanse w starciu z ośmiotysięcznikiem.
- Uda mi się - szepnął.
- To owsianka, nie bramy piekieł – dodałem mu odwagi.
Zjadł całą porcję bez słowa, nie pochwalił mojego talentu kulinarnego, ale też nie skrytykował. Byłem pewien, że po śniadaniu pojedzie do wujostwa, jednak się myliłem.
- Może jakaś wspólna wycieczka, mam czas do wieczora – zaproponował.
Na amatora zbierania grzybów nie wyglądał, w czasie swoich zwierzeń nic o tym nie wspomniał, a mówił o wszystkim, łażenie bez celu mi nie odpowiadało, wyprawa nad rzekę wydała mi się najrozsądniejszą propozycją.
- Walimy nad rzeką, jest ładna pogoda, poleżymy, poopalamy się i popływamy – zapoznałem go z wynikiem swoich przemyśleń.
- Chętnie, ale będziesz mi musiał pożyczyć kąpielówki albo jakieś bokserki na zmianę.
- A na waleta nie łaska – droczyłem się z nim.
- Mogę, ale nie przy innych, to mnie krępuje – odparł, uśmiechając się.
Plan szybko wcieliliśmy w życie, nad rzekę dotarliśmy rowerami, pierwszy zrzuciłem z siebie ciuchy, zostając tylko w kąpielówkach, po chwili przekonałem się, że moje czarne bokserki idealnie na nim leżą, uwypuklając to i owo. Pobiegliśmy do wody, wzajemnie ochlapywaliśmy się, do tego niewinne przepychanki, zabawialiśmy się jak małe dzieci, ale bardziej wynikało to z potrzeby wzajemnego dotyku, niż z chęci zabawy. Po wygłupach długo pływaliśmy. Zmęczony wyszedłem na brzeg, postanowiłem zmienić mokre kąpielówki i poleżeć na słońcu. Wojtek również wyszedł z wody. Z przyjemnością patrzyłem na jego ciało i odniosłem wrażenie, że z nim było podobnie. Nasze spojrzenia często się krzyżowały, za każdym razem twarz Wojtka rozjaśniał uśmiech.
- Posmarujesz mi plecy olejkiem, jak się przebiorę? – zapytałem.
- Jasne – odpowiedział dziwnie stłumionym głosem.
Odwrócony owinąłem się ręcznikiem w pasie i zrzuciłem mokre kąpielówki, wtedy poczułem muśniecie jego ust na plecach. Stał za mną z olejkiem do opalania, przytulił się do mnie.
- To nie jest dobry pomysł – wyjąkałem bez przekonania.
Myślałem jednak zupełnie, co innego, dlaczego nie? Byłem prawie goły i cholera, po tym wszystkim, co przeszedłem należy mi się chwila zapomnienia! Przynajmniej tyle mogłem od życia wymagać!
Wojtek musnął moje nagie ramię.
- Wiem, to nie jest dobry pomysł - szepnął - to genialny pomysł.
Przesunął wargami po moim barku i szyi. Przez ułamek chwili patrzyliśmy sobie w oczy, a potem mnie pocałował. Miał delikatne wargi, a pocałunek trwał długo, znał się na tym. Wiedział, jak doprowadzić mnie do szaleństwa.
Znowu mnie pocałował, nasze języki się spotkały i pocałunek stał się głębszy. Poczułem jego dłonie na pośladkach, a potem na plecach, przygarnął mnie do siebie i albo miał rekordową erekcję, albo trzymał w bokserkach sztucznego penisa o rozmiarze XXL. Jednak według mnie był to wzwód, bo i skąd wziąłby tu nad rzeką sztucznego penisa i to w dodatku o takim rozmiarze. Pomyślałem, że taka duża, twarda rzecz może rozproszyć moje smutki i rozterki. Opacznie wytłumaczył sobie moje chwilowe roztargnienie.
- Mam je - wymamrotał Wojtek.
- Co masz?
- Prezerwatywy. Opakowanie kondomów, całe dziesięć sztuk. Poważny zakup i mam nadzieję, że ta inwestycja przyniesie nam obu sporo przyjemności.
To opakowanie nie miało szans na długie istnienie, pomyślałem. A potem znowu poczułem jego usta na szyi, obojczyku, piersiach. Wojtek musnął wargami mój sutek i poczułem, że coś we mnie wybucha. Jego dłonie były wszędzie, pieszczotliwe i natarczywe. Pocałunki przeniosły się niżej, ku pępkowi, brzuchowi i... Ręcznik zaczął zawadzać, więc się go pozbył. Moja męskość boleśnie się prężyła, jego wargi objęły ją w posiadanie, a usta przyniosły ukojenie, zwinnie operował językiem. Zanurzyłem palce w jego włosach, myślałem tylko o jednym! Iść na całość, ja w nim lub on we mnie, nie, zdecydowanie bardziej chciałem, aby to on był we mnie. Czułem to... To rozkoszne napięcie i bezrozumne pragnienie rozładowania.
W ostatnim odruchu zdrowego rozsądku przed oczami mignęła mi scena z domu Krzyśka, jak przyłapał nas jego ojciec i nerwowo rozejrzałem się dookoła, momentalnie moje emocje opadły, ale tylko emocje, wzwód utrzymywał się dalej.
- Nie tu, zbieramy się i jedziemy do mnie, w domu do wieczora nikogo nie będzie – zarządziłem.
- Ale… - nieśmiało zaczął protestować wskazując na bokserki i rysującego się pod nimi penisa w pełnym wzwodzie.
- Musi opaść, bo inaczej spodenek nie zdołasz założyć – zachichotałem, popatrzyłem na swojego i dodałem – Mój też musi, lepiej chodźmy popływać, inaczej to może długo trwać.
Jeszcze nigdy w życiu tak szybko nie wracałem do domu, to był rekord trasy, nie zważając na nic, gnałem jak napędzany silnikiem odrzutowym, Wojtek nie pozostawał w tyle.
Ponownie jego język pieścił mnie w strugach wody w kabinie prysznicowej. W pewnym momencie Wojtek przerwał pieszczoty ustami i odsunął się.
- Wracaj! - rzuciłem bez tchu.
Wojtek pocałował wewnętrzną stronę mojego uda.
- Powoli, mamy czas – odparł, spoglądając mi w oczy.
Poczułem, że ogarnia mnie szaleństwo. Byłem tak blisko!
- Jak to “mamy czas”?
- Nie tak szybko!
- Jakie szybko? Czemu się ze mną droczysz?
Wojtek wyprostował się, wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju i rzucił na łóżko. Stanął przede mną w całej okazałości. Chciałem, aby był we mnie, ale nagle zacząłem mieć poważne wątpliwości. To się nie mogło udać. Był okropnie duży. Większy, niż się spodziewałem, większy, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. W rzeczywistości był krótszy i cieńszy od mojego, ale i tak wydawał mi się ogromny. Wojtek wyjął prezerwatywę, a ja wycofałem się w kąt łóżka.
- Właściwie po namyśle... - zacząłem.
Chwycił mnie za kostki, położył na brzuchu i rozłożył mi nogi.
- Bez namysłu – zarządził.
Pocałował mnie i potem dotknął tego miejsca, co trzeba. Poruszył palcem lekko napierając i wiercąc, jego palec wsunął się we mnie. Straciłem poczucie rzeczywistości, palec buszował we mnie rozpychając się, doszedłem do wniosku, że może jednak nie jest za duży. Na pewno nie jest za duży. Zacząłem się zastanawiać, co mam zrobić, żeby jego armata znalazła się we mnie. Nie przeszkadzał mi jego widok, ale z patrzenia nie miałem żadnego pożytku.
Wyciągnąłem ku niemu rękę, ale Wojtek zgrabnie odsunął się spoza mojego zasięgu.
- Jeszcze nie.
- Jestem gotowy do cholery!
- Tylko ci się tak wydaje - powiedział i przystąpił do tortury językiem.
Bardzo mi się to podobało, nie oponowałem, prawdę mówiąc, jeszcze nikt nigdy nie dotykał mnie tam językiem, znowu zacząłem się zbliżać do upragnionego celu. Jeszcze pół minuty i odlecę.
Wtedy Wojtek znowu przesunął się, odwrócił mnie na plecy i zrobił coś, co mnie całkowicie zaskoczyło.
– Co ty robisz do diabła - spanikowałem.
- Bydlę – dodałem po sekundzie... dość czułym głosem.
Pogłaskałem go i poczułem, że wstrzymuje oddech. Przesunąłem palcami po samym czubku jego penisa i Wojtek zamarł bez ruchu. Pochyliłem się i liznąłem. Jęknął boleśnie. Przejąłem inicjatywę. Podjąłem dalsze działania i nagle Wojtek zaczął się bardzo spieszyć. Prezerwatywa znalazła się na miejscu. W ułamku chwili położył się na plecach i podciągnął nogi do piersi. Kiwnął głową zachęcająco.
- Jeszcze nie – powiedziałem, rozkoszując się chwilą.
Teraz mój palec zwilżony żelem naparł na jego dziurkę, bez oporu przedarłem się do środka. Powtarzałem to samo, czego przed chwilą doświadczyłem, widziałem po wyrazie jego twarzy, że bardzo mu się to podoba. Dołączyłem drugi palec, to spodobało mu się jeszcze bardziej.
- Wchodź we mnie – wyszeptał, podciągając nogi do siebie.
Przymierzyłem się i mocno naparłem, wjechałem głęboko, prawie do końca, wyraz jego twarzy zastygł w grymasie bólu, chciałem się wycofać, ale mocno chwycił mnie rękami za biodra, nie pozwalając na to.
- Chwilę – wydyszał przez zaciśnięte zęby.
Czekałem, aż poczułem, że jego ręce delikatnie mnie odpychają, wtedy zacząłem powolne ruchy, tam i z powrotem, za każdym razem wychodząc coraz bardziej i coraz głębiej wchodząc, robiłem to coraz szybciej. Na jego twarzy widziałem narastające zadowolenie, znikł całkowicie grymas bólu.
Zapamiętałem się całkowicie, trudno mi było się opanować, żeby nie pieprzyć go jak królika i jak najszybciej się rozładować, stłumiłem w sobie narastające napięcie i obserwowałem twarz Wojtka, na której odmalowywały się wszystkie fizyczne doznania. Dbałem tylko o to, aby jemu było dobrze. I było, miałem wrażenie, że jego oczy zasnuły się mgiełką, twarz wyrażała błogostan, chrapliwy oddech też świadczył, że jest w ekstazie. Nie przestając się w nim poruszać, nachyliłem się i pocałowałem go, żarliwie oddał pocałunek. Dłonią przejechałem po jego brzuchu, poczułem śliskość śluzu, który sączył się ze szczytu penisa, wykorzystałem to i objąłem jego członka, który nic nie utracił ze swojej sztywności, w tym momencie przez jego ciało przebiegł dreszcz. Nieco przyspieszyłem swoje ruchy w nim, jednocześnie poruszając ręką w tym samym rytmie. Efekt tych działań był natychmiastowy, ciało Wojtka wygięło się, trząsł się cały jak w febrze, wystrzeliwał strugi białawej spermy miotany skurczami. Dłużej nie udało mi się powstrzymać i eksplodowałem w prezerwatywę. Zamarłem w bezruchu.
- Nie przestawaj, proszę – usłyszałem jego stłumiony emocjami chrapliwy głos.
Poruszałem się w nim chaotycznie, na nic więcej nie było mnie stać. Penis w mojej dłoni zaczął w końcu tracić swoją sztywność, odzyskałem zdolność widzenia, patrzyłem na niego, miał przymknięte oczy i radosny wyraz twarzy, z rzadka już jego ciało przeszywał dreszcz. We mnie znowu zaczęło narastać napięcie, odzyskałem rytm i wtedy Wojtek delikatnie mnie odepchnął. Wysunąłem się z niego niechętnie i popatrzyłem z wyrzutem, przecież krągłości jego pośladków idealnie pasowały do wklęsłości moich pachwin, a mój wypust idealnie był spasowany z jego otworem.
- Zmiana – powiedział.
Zamarłem z przerażenia, teraz po wytrysku, gdy trochę ochłonąłem, znowu nabrałem poważnych wątpliwości, czy to się uda, czy się we mnie zmieści, bardziej prawdopodobne było, że rozerwie mój dziewiczy tyłek swoim sprzętem na strzępy. Zsunął prezerwatywę i się nachylił. Wargami dotknął mojego członka, nie zważając na resztki spermy, jego język rozpoczął swój taniec, kurczowo wczepiłem palce w jego włosy. Niewiele pamiętam z tego, co działo się potem, wcześniej było mi w nim świetnie, ale to, co teraz mi robił, było po stokroć lepsze. Wstrząsany dreszczami eksplodowałem w jego ustach, a on nie przestawał, jego język znieruchomiał dopiero wtedy, gdy się na niego osunąłem prawie nieprzytomny. Nie mogłem po tym wszystkim wydobyć z siebie słowa. Wydawało mi się wcześniej, że w oralu mam doświadczenie, jakież ono było mizerne przy tym, co zaprezentował mi Wojtek. Leżeliśmy koło siebie bez słowa, skrępowani tym, co przed chwilą wyczynialiśmy, a później znowu poczułem przypływ pożądania…
Pożegnaliśmy się wieczorem, musiał wracać do wujostwa, zadzwonili zaniepokojeni jego przedłużająca się nieobecnością. Wychodząc, w furtce minął się z moim bratem.
- Widzę, że korzystasz z okazji bez chwili wytchnienia – przywitał się ze mną brachol.
Komentarz brata wywołał we mnie falę refleksji. Wróciłem na ziemię, Wojtek i ja razem? To nie mogło się udać, nie miało racji bytu i nawet najmniejszej szansy. Obawiałem się kolejnego zawodu, nie wiem, jakbym to zniósł, dla niego byłem tylko prostym wiejskim chłopakiem, wakacyjną przygodą. Lepiej skończyć to teraz, póki czas, póki jeszcze nie jest dla mnie za późno. Potem będzie coraz gorzej, obawiałem się miłości nieodwzajemnionej, nie chciałem być przelotną przygodą. Zaliczył seks ze mną i koniec, kropka. Z myślami biłem się do późna, zdusiłem w sobie wszelkie złudzenia, postanowiłem realnie patrzyć na życie. Podjąłem decyzję, najpierw matura i dostanie się na studia, to było nasze ostatnie spotkanie.
Skasowałem swój profil na Kumpello, telefony od niego postanowiłem ignorować, zablokowałem możliwość odbierania sms`ów z jego numeru, położyłem się spać. Na swoje sny jednak nie miałem wpływu, śnił mi się Wojtek…
cdn?
Serdecznie pozdrawiam, Piotr
* - Ta dedykacja jest z spowodowana tym, że masz Maćku w stu procentach rację, zapomniałem o tym szczególe. Podziwiam za taką wnikliwość i szczegółowość w analizowaniu tekstu.
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, chociaż wcześniej próbowałem to robić. Obiecuję poprawę, chociaż na poprawki w opowiadaniu jest już za późno.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Wto 16:52, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 11 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Sob 23:05, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Piotrze, choć w tym stanie, w jakim znajduję się po przeczytaniu tej części, powiedziałbym, Piotruś (wybacz poufałość), zajebiste no i musiałem sobie, wiesz........
Dzięki za dedykację.
Ciekaw jestem jak wypadnie osiemnastka Grzecha, bo to, ze z Wojtkiem będą razem to raczej pewne.
Pozdrawiam
Maciek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Sob 23:09, 17 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamkow
Adept
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 23:18, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Znalazłem taki błąd, że napisałeś dwa czasowniki w rodzaju żeńskim, ale teraz nie pamiętam dokładnie gdzie one były. Po za tym jest świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 23:49, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
kamkow napisał: |
Znalazłem taki błąd, że napisałeś dwa czasowniki w rodzaju żeńskim... |
Dzięki, jeden znalazłem i poprawiłem, w poszukiwaniu drugiego proszę o pomoc czytelników.
Mam tak ustawiony edytor (MW), że automatycznie poprawia błędnie napisane wyrazy, niestety czasami robi to zupełnie bezsensownie, a nie wszystkie "cudowne" poprawki przy sprawdzaniu jestem w stanie wyłapać. Wdzięczny jestem za takie uwagi.
Bimax45 napisał: |
...musiałem sobie, wiesz........ |
Może być Piotruś.
Wracając do w/w fragmentu; Maćku wstydź się
Serdecznie pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Inc
Debiutant
Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 11:07, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Nareszcie się doczekałem. Nie spodziewałem się jednak tak wybornej części. Jest po prostu piękna. Mam nadzieję, że nie będziesz kazał nam znów tak długo czekać na kolejną.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 15:55, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Odcinek mało ciekawy, napisany chaotycznie z licznymi błędami ortograficznymi i stylistycznymi aż nie chce się czytać.
Do tego cytat:
"zastałem Wojtka w pokoju, siedział w swojej dopasowanej niebieskiej koszulce i niebieskich bokserkach w geometryczne białe wzory"
spodziewałem się zielonych bokserek w białe krówki
Oczywiście żartuje
Piotrze jak zwykle zachwycasz swoją niesamowitą formą pisarską i sprawiasz, że inni forumowicze i Ci zarejestrowani, i niezarejestrowani czytają tak doskonałe opowiadania jak Twoje, Homowego czy dawno niewidzianego Patryka. Odcinek niesamowicie ciekawy, świetnie napisany i mimo jego dość sporej długości przeczytałem go jednym tchem.
Gratuluje Piotrze i czekam na następne części. Mam nadzieję, że następny za tydzień.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Nie 15:57, 18 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 16:54, 19 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
To już ostatni odcinek tego opowiadania umieszczony na forum. Skoro tylko cztery osoby zdobyły się na komentarz (za co bardzo dziękuję) to oznacza, że opowiadanie nie cieszy się popularnością i nie ma sensu publikować go dalej. Myślę, że autorzy innych opowiadań mają podobne odczucia. Pora zająć się czymś bardziej pożytecznym.
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Wto 16:54, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 17:03, 19 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
W sumie Piotruś się Tobie nie dziwię ale masz rację, wygląda na to że komentujący wymarli
A ponieważ czytać mi się chcę to kolejne odcinki prześlij mi na PW
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Pon 17:52, 19 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 20:29, 19 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie jest genialne, strasznie wciąga i nie mogę się doczekać dalszej części! Mam nadzieję, że autor się szybko upora z następnym odcinkiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Inc
Debiutant
Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 22:22, 19 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Tylko nie to! Pożądam zakończenia tej historii!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
g-boy7
Adept
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: WuWuA
|
Wysłany: Wto 1:48, 20 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Po co komentowac cos co nie wymaga komentarza Szkoda, ze nie ma licznika odwiedzin. W kazdym razie ja zawsze czytam i zawsze z niecierpliwoscia czekam na dalsze przygody Grzecha! Zatem Drogi Piotrze zamien "cdn?" na "cdn!". Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 9:37, 20 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Licznik jest przy każdym temacie i na daną chwilę opowiadanie ma 23115 wyświetlenia
Pozdrawiam Autora i Czytelników
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Wto 9:38, 20 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magik
Adept
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:09, 20 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
pisarek666 napisał: |
To już ostatni odcinek tego opowiadania umieszczony na forum.
Pora zająć się czymś bardziej pożytecznym. |
Myślę, że dodawanie kolejnych części tego opowiadania, będzie bardzo pożyteczne. Bo i nacieszy oko czytelnika, i pozwoli na oderwanie się od szarej rzeczywistości chociaż na czas lektury. Pozwolę również na śmiałą opinię, że nie masz co narzekać na brak zainteresowania. Racja, może komentarze nie grzeszą ilością, ale wystarczy spojrzeć na liczbę wyświetleń. Zdajesz sobie sprawę, ile osób czekało dość długi czas na kontynuację? No właśnie. Wiem, komentarze są ważne, motywują, chce się nadal pracować nad opowiadaniem. Ale... chyba nie zawiedziesz stałych czytelników?
Piotrze, Coming out? jest jednym z najlepszych tasiemców na tym forum. Jeśli ktoś się z tym nie zgodzi (w co wątpię), to mi kaktus na czole wyrośnie. Opisujesz przeżycia Grześka w taki sposób, że aż chce się czytać i z niecierpliwością czeka się na ciąg dalszy. To opowiadanie jest idealne.
Apeluję, chyba nie tylko w swoim imieniu, abyś normalnie dodawał kolejne części, bo jest sens. A jaki? To chyba proste. Rzesze fanów czekają!
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ruuvessi
Debiutant
Dołączył: 10 Lis 2012
Posty: 8
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Polkowice
|
Wysłany: Wto 19:57, 20 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
No Ciebie chyba chłopcze powaliło! Nie chce być w żaden sposób rubaszny, ale bierz tyłek i pisz! Piszesz świetnie te opowiadania, codziennie od kilku miesięcy wchodzę żeby zobaczyć czy nic nie ma! Koleś świetnie piszesz, podoba mi się Twój styl wypowiedzi, pisz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|