Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hej gamle man!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 20:27, 19 Cze 2015    Temat postu:

będzie coś o tajemniczej rozmowie Kornela nad jeziorem? Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 22:44, 19 Cze 2015    Temat postu: 34.

- Państwo wypiją kawę? Panie profesorze? - Teresa przystąpiła błyskawicznie do obowiązków pani domu.
- Jeśli to nie sprawi pani kłopotu - odparł profesor. W oczekiwaniu na Teresę a zwłaszcza kawę - Kornel ciągle czuł skutki zbyt krótkiej nocy - rozmawiał z Piotrem o jakichś nieistotnych drobiazgach. Kornel siedział tyłem do domu, przodem do ogrodu i obserwował chłopca na wózku. Poza tamtym wrażeniem uśmiechu jego twarz była kamienna, wzrok wbity w jakiś nieokreślony punkt, najpewniej w szczyty Karkonoszy. Szymon nie wydawał się w jakiejkolwiek mierze zainteresowany rozmową. Był ubrany w szare spodnie i szarą bluzkę, najnudniejszy kolorystycznie zestaw, jaki można sobie wyobrazić, podkreślający tylko tę dziwnie ponurą atmosferę związaną z jego osobą. Tymczasem Magnus zajęty był porównywaniem mapy z rzeczywistością. Mimo że jest to zajęcie wyjątkowo statyczne, przy Szymonie Magnus był wulkanem. Każde spostrzeżenie czy wniosek był widoczny na jego twarzy, każde zastanowienie, zamyślenie. Gdyby nagle zaczął liczyć, z jego twarzy dałoby się odczytać liczby - pomyślał Kornel. Obserwacja Magnusa to było coś z czego od niedawna czerpał ogromną przyjemność. Jak chodzi, jak myśli, w ogóle wszystko co wiązało się z tym chłopakiem. I nawet wczorajsza noc nie była tego w stanie zmienić.
- Kawa gotowa - wyrwała go z zamyślenia Teresa. - Profesor słodzi?
- Nie, czarna i bez śmietany - odparł. - W zasadzie podjąłem już decyzję, bierzemy sześć nocy w sumie, jedną dla mnie i pięć dla chłopca - dodał. - Jak z posiłkami?
Teresa pomyślała chwilę.
- Obiad będziecie musieli zjeść gdzieś na mieście bo nie wzięłam was pod uwagę. Ale proszę bardzo, gotuję dla całej rodziny a w zasadzie dla siebie i Szymka, bo mąż pływa więc nie będzie większego problemu.
Kornel na śmierć zapomniał, że Magnus jest wegetarianinem. Już przywykł do tego robiąc zakupy i jedząc na mieście czy w schroniskach, zaczęło to dla niego być tak naturalne, że zupełnie to pominął w planowaniu tygodnia dla Magnusa.
- Tylko... Pani Tereso, jest mały problem. Magnus nie je mięsa. I jeśli to miałoby być przeszkodą to postaram się to zorganizować inaczej.
Ale Teresa uśmiechnęła się.
- Szymek też nie je mięsa więc u nas w domu przeważają jarskie posiłki, zwłaszcza kiedy mąż jest na morzu. On to typowy chłop, dla niego bez schabowego nie ma obiadu. A surówki to muszę w niego wmuszać. Mówi, że to dla kaczek. W każdym razie panie profesorze, niech się pan nie martwi, zagłodzić go nie zagłodzę.
Gdy słuchał trajkoczącej Teresy, która widocznie wstrzeliła się w swój ulubiony temat czyli gotowanie i odżywianie, zwrócił uwagę, że to co dotyczy jej męża jest wypowiedziane nieco innym tonem, jakby poważniejszym i bez większej sympatii. W każdym bądź razie nie wydawała się specjalnie zmartwiona, że męża nie ma. Kornel z ciekawości rzucił okiem na jej prawą rękę - miała jednak obrączkę. Kornel pił kawę rzucając co raz spojrzenia na zegarek, zbliżało się południe.
- To może ja zapłacę z góry, by mieć z tym święty spokój - powiedział.
- A to już z panem Piotrem, on to musi przepuścić przez własne księgi, poza tym pobrać opłatę klimatyczną...
- Co to takiego?
Jeśli Teresa zdziwiła się tym pytaniem, nie dała po sobie poznać. Profesor o znanym w świecie naukowym nazwisku, człowiek, z tego co wiedziała, rozległej i głębokiej wiedzy, zadał pytanie na poziomie licealisty. No ale w sumie... Jak się mieszka we Wrocławiu a podróżuje do Berlina czy Londynu, raczej nie płaci się za świeże powietrze. W skrócie wyjaśniła profesorowi.
- To mam płacić za to że oddycham? - zdziwił się Kornel.
- Pewnie pan płacił i to nieraz. W cenie pobytu w schroniskach też była. Takie czasy, płaci się nawet za chęć do życia...
W tym momencie dostrzegła Magnusa, którego dotąd wydawała się nie zauważać.
- A ty? Co zamierzasz robić przez tych pięć dni? - zapytała go po angielsku. Kornel zwrócił uwagę na jej świetny akcent, będący zapewne nie tylko efektem skończonej anglistyki. Generalnie kurs fonetyki trwa rok, dwie godziny na tydzień i trudno w takim wymiarze nauczyć kogoś poprawnej wymowy, zwłaszcza że część zajęć jest teoretyczna. A później przepadło, czego student nie nauczył się na pierwszym roku, będzie mógł nadrobić tylko przez kontakty z Anglikami lub Amerykanami.
- Trochę pochodzić po górach, trochę pobuszować w Karpaczu, mam nadzieję że i profesor znajdzie dla mnie trochę czasu, nie będzie tylko siedział na swoich konferencjach - uśmiechnął się Magnus jakby prosząco.
- W środę jest wykład dla liceum, wezmę cię.
- Pan się go nie boi puszczać samego w góry? - wystraszyła się Teresa. - To młody chłopak, widzę, po polsku nie mówi... Tu już różne wypadki były a przeciętnie raz w tygodniu ktoś tu drogi szuka, najczęściej właśnie młodzi. A w zeszłym roku był tu straszny wypadek...
- Mama, przestań.
Zapadła cisza. Nawet Magnus, który siedział tyłem, obejrzał się za siebie. Szymon, czując na sobie wzrok trzech osób, w tym dwóch absolutnie nieznanych, speszył się ale tylko na chwilę.
- Szymon, tyle razy cię prosiłam, byś nie wtrącał się jak starsi rozmawiają, prawda? - powiedziała gderliwym tonem i rzuciła mu potępiające spojrzenie. Wyglądało jakby chciała coś dodać ale powstrzymywała się.
- A niech mówi, nam to nie przeszkadza - bronił go profesor.
- A bo z nim to zawsze tak - westchnęła Teresa i przerwała wątek. - To w takim razie muszę was przeprosić, bo trzeba wykończyć obiad.
- To my w takim razie pojedziemy do miasta -zdecydował Kornel - zapłacimy za pobyt i opłatę klimatyczną - dodał z wyjątkowym upodobaniem, z niewiadomych przyczyn myśl, że ma zapłacić za powietrze bawiła go bardzo - i coś zjemy. Po południu zaakredytuję się na kongresie w Orlinku i pod wieczór przyjedziemy, jeśli to pani nie przeszkadza.
Orlinek był długo najbardziej luksusowym hotelem w Karpaczu i jego nazwa zawsze wywierała odpowiednie wrażenie, również na Teresie, która, jak domyślał się Kornel, z niejednego pieca chleb jadła i bywała nieraz w luksusowych lokalach i apartamentach. W ogóle po jej wyglądzie, sposobie ubierania się, zachowania, akcencie i mowie ciała widać było, że nie jest to jakaś przeciętna kobieta, nawet z wyższym wykształceniem. Za tym wszystkim musiała stać jakaś tajemnica, której jemu, Kornelowi, nie dane będzie zgłębić. No i ta niechęć do własnej rodziny... Sposób w jaki odnosiła się do własnego syna nie spodobał się Kornelowi. Tylko czy on odnosił się inaczej do ludzi? Zwłaszcza do tych, którzy byli niżej od niego w hierarchii, mniej znaczyli czy po prostu byli z innego, zapewne gorszego, jak mu się wydawało świata. Świata, w którym lektura Superexpressu zastępuje książki a telewizyjna papka myślenie i dociekanie.

Załatwianie spraw w Karpaczu przebiegło szybko i prawie bezproblemowo, gdyby nie to, że natknął się na profesora Krzeszewskiego, z którym darli naukowe koty już od dawna. Krzeszewski nie wahał się wykorzystać podanego mu niczym na srebrnej tacy atutu.
- O witam szanownego profesora Bartnika. Widzę, że komuś nie spodobały się pańskie teorie...
Aluzja do wyglądu była bardziej niż widoczna i w każdych innych warunkach Kornel zareagowałby jakąś ripostą, ale dziś po prostu nie był w stanie. Za dużo wrażeń, za duży ruch w jego otoczeniu, nie ma sensu sobie jeszcze dokładać kłopotów. Przywitał się sztywno i z godnością, pobrał materiały kongresowe i wyszedł z hotelu. Popatrzył na zegarek, była trzecie. Z tego co mu mówił Miłosz, po południu mieli wracać do Wrocławia z dworca PKS w Karpaczu. Zorientował się, że minęło zaledwie sześć godzin od ich pożegnania a już zdążył się stęsknić. Za tym wzrokiem, może trochę cielęcym ale za to ufnym i przyjaznym... Magnus też fajnie patrzy ale jakoś inaczej, bystrzej, w jego wzroku widać myśl i intelekt. We wzroku Miłosza - dobroć i przyjaźń. Kiedyś, kiedy czytał o tych rzeczach zawsze się śmiał i zwalał to na karb bujnej wyobraźni autorów utworów literackich. Jak oczy mogą wyrażać spokój czy nienawiść? Oczy to oczy a cała reszta to mętna nadinterpretacja. W tym momencie przypomniał sobie, że zostawił Magnusa w gorącym samochodzie. Jak na majowe popołudnie, było wyjątkowo gorąco.
- Przepraszam - powiedział gdy wsiadł do auta. Magnus w spokoju czytał książkę i nie wyglądał na specjalnie zmartwionego ani wykończonego upałem. - To co, obiad i wracamy?
- Są tu jakieś sklepy czynne? Chciałbym zrobić małe zakupy zanim wrócimy.
- A co potrzebujesz? - zdziwił się Kornel. W zasadzie kupował mu wszystko co chłopak zapragnął, na szczęście nie było tego dużo, kiedy już zdecydował się nim zaopiekować, przewidywał znacznie większe wydatki.
- Jakieś słodycze by się przydały. Cukierki czekoladowe, praliny, może czekolada...
- Przecież ty nie jadasz?
Była to prawda. Mimo iż Kornel pamiętał ze Szwecji, że ten naród kocha wręcz słodycze, a smak śledzi na słodko i pulpetów podanych z dżemem borówkowym jeszcze do dziś wspomina z przerażeniem, Magnus jakoś nie lgnął do słodyczy. Jedyne, co lubił z tych rzeczy, to drożdżówki a najlepiej z cynamonem, inną szwedzką specjalność. Kornel kupił mu tabliczkę czekolady jeszcze przed wyjazdem na ryby i ta tabliczka do teraz poniewierała się po bagażniku.
- Ja nie ale mogą się przydać. Coś zauważyłem i chcę po prostu być przygotowany. Ten chłopak na wózku bardzo lubi słodycze.
- Skąd wiesz?
- Wystarczy patrzeć i wyciągać wnioski, staruszku. To jak, szukamy tego sklepu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 23:10, 30 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 20:09, 20 Cze 2015    Temat postu:

Nowy odcinek dziś koło północy. Prawdę mówiąc jestem trochę zniechęcony brakiem odzewu i komentarzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropa
Wyjadacz



Dołączył: 14 Cze 2012
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 20:25, 20 Cze 2015    Temat postu:

Hej jak to, czytam tylko nie zawsze mam czas na odzew pewnie inni też.
Pozdrawiam i jestem ciekaw dalszego ciągu!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 20:35, 20 Cze 2015    Temat postu:

W#łasnie dziś zrobiłem dość dokładny plan i wyszło mi że nijak nie zmieszczę się w planowanych 40 - 50 odcinków. Co prawda ta część pobytu Magnusa w polsce niedługo się skonczy, ale będzie dość nieprzewidziany ciąg dalszy. Poza tym trochę zmieniłem zamiary, bo Szymon miał być wprowadzony równolegle. To jak, pomęczycie się trochę dłużej? Smile

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 20:48, 20 Cze 2015    Temat postu:

zobacz ile temat ma wyświetleń Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 20:56, 20 Cze 2015    Temat postu:

To niewiele wbrew pozorom. Poprzednia powieść w odcinkach, Inni, tacy sami, mieli w tym samym czasie 8000 kliknięć. Wcześniejszych czqasów nawet nei chce mi się przywoływać, jeszcze 2 lata temu nawet 8000 byłby nader kiepskim wynikiem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 20:57, 20 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
arkosek
Debiutant



Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Sob 21:29, 20 Cze 2015    Temat postu:

Ale inna sprawa, że teraz na forum już niezbyt wiele osób zagląda. Sądzę tak po ilości nowych postów. Sam mam konto od jakiegoś czasu i niewiele postuję. Ale dla Twojego opowiadania zaglądam tu każdego dnia. Pisz, pisz.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 22:06, 20 Cze 2015    Temat postu: 35.

- Kolację zjecie państwo w ogrodzie czy w domu? - zapytała Teresa. Kornelowi spodobało się jedzenie na świeżym powietrzu, pora nie była jeszcze późna a wieczór dostarczał przyjemnego chłodu po dziennych upałach. Jednak posiłek z widokiem na Śnieżkę ma w sobie tę wartość dodatkową a od jutra przyjdzie zastąpić ładne widoki hotelową restauracją. Może i elegancką ale pozbawioną tego czegoś bliżej nieokreślonego, a pozytywnie wpływającego na wrażenia smakowe.
- W ogrodzie rzecz jasna - odpowiedział nawet nie siląc się na skonsultowanie odpowiedzi z Magnusem. Był jeszcze jeden powód, Szymon. Od czasu kiedy widzieli go po raz ostatni, chłopak prawdopodobnie nie zmienił ani centymetra ze swojej pozycji, był dokładnie w tym samym miejscu, tak samo nieporuszony i równie obojętny. Czy ten chłopak nie ma żadnych potrzeb? Nawet tych podstawowych? Tymczasem Szymon z nieprzeniknionym wzrokiem zaczął jeść, dalej przy tym swoim stoliku przy drzewie. Starając się nie gapić za bardzo, Kornel obserwował jego reakcją na posiłek. Była neutralna, wydawało się, że temu chłopcu jest dokładnie wszystko jedno co je. Analogia z krowami na łące nasuwała się niemal automatycznie.
- Smakuje? - zapytała Teresa z troską gospodyni. Kornel nie chciał mówić, że niepotrzebnie wysilała się na drogie jeszcze o tej porze pierwsze truskawki, a i porcje mogły być nieco mniejsze, ale powściągnął się. Zasada 'zastaw się a postaw się' dalej pokutowała w kraju, zwłaszcza jeśli podejmowało się osoby o ustalonej pozycji i dorobku. Kiedyś, jeszcze jak żyła Sabina, chodzili czasem do jej znajomych w odwiedziny, bywało że i do niego. Każdy, podejmując państwo profesorostwo, silił się na wyszukaną kuchnię, przekonany że i w domu taki profesor musi jeść Bóg wie co. Gdyby się dowiedzieli, że na przykład lubi odsmażane ziemniaki z kwaśnym mlekiem lub jajecznicę i mizerię, straciłby wiele w oczach tak zwanego towarzystwa. A teraz, przy wolności prasy, to i niektóre gazety miałyby używanie. Ale Kornel musiał być uczciwy wobec samego siebie - bardzo schlebiało mu, kiedy ludzie traktowali go właśnie w taki sposób i sam już nie był pewien, czy kiedyś poniżyłby się na tyle, by jeść kaszankę w lepszym towarzystwie. Właściwie teraz nastąpił ten pierwszy raz, kiedy sztywność i pompa przestały mu odpowiadać. Z pełną premedytacją wziął przeznaczoną dla niego czarkę z truskawkami i nie skorzystał z położonego obok widelczyka. Nawet profesor może czasem zjeść coś gwiżdżąc na zasady - pomyślał.

Po kolacji Teresa zajęła się domem a Magnus z Kornelem grali w szachy w ogrodzie. Komplet szachów leżał w salonie i Teresa nie miała nic przeciw aby wzięli go do ogrodu.
- Oszukujesz, ten koń stał jeszcze przed chwilą na czarnym - powiedział Magnus przesuwając figurę na właściwe miejsce.
- Może i stał ale mu się znudziło - odparł Kornel i się zamyślił. W szachy umiał grać tylko dlatego, że grywał ojciec, sama gra go nie podniecała jakoś specjalnie, ale nie mógł sobie odmówić przyjemności oglądania Magnusa podczas wysiłku intelektualnego. Jednak, pochłonięci grą, ani jeden ani drugi nie zauważyli jak od bryły ogrodu oderwało się coś i zaczęło przemieszczać w ich kierunku. Dopiero, kiedy wózek z Szymonem zatrzymał się na chwilę przy ich stoliku, Kornel oderwał wzrok od szachownicy, popatrzył na chłopca i uśmiechnął się. Szymon nie zrewanżował się, wpatrzony dalej w szachownicę.
- Białe wieżą na e-5 i to będzie po partii - powiedział Szymon, po czym chwycił kola za obręcze i po jednym silnym zamachu był już prawie dwa metry dalej. Dopiero teraz do Kornela dotarło, że chłopak powiedział to po angielsku.
- On miał rację - powiedział Magnus, który grał białymi, chwycił wieżę i postawił ją we wskazanym polu.
- Ja oszukuję a ty korzystasz z podpowiedzi kibiców - Kornel nie mógł sobie odpuścić okazji by się odgryźć za poprzednie. Powoli, może nawet za późno docierało do niego, ze Magnus oczekuje właśnie takich gestów, wspólnej zabawy, pewnej uwagi i atencji. Jak każdy samotnik zresztą.
- Niech ci będzie - powiedział Magnus - ale od lania i tak się nie wywiniesz - powiedział z cieniem złośliwości w głosie przesuwając gońca i stuknięciem zaznaczając jego pozycję. Kornel, nie wiedzieć w którym momencie, zaczął pojedynek traktować ambicjonalnie. W sumie było mu wszystko jedno, kto wygra ale dlaczego to nie ma być on?
- Co myślisz o tym chłopaku? - zapytał Kornel starając się trochę rozproszyć przeciwnika, pytanie mogło przecież poczekać.
- Ja wiem... Lubię go, nie wiem dlaczego ale lubię go. I dobrze, że zna angielski. Szach i tobie już i Święty Boże nie pomoże. A w nagrodę za zwycięstwo chcę abyś mi opowiedział coś na dobranoc...

Było już późno, Magnus poszedł się wykąpać, a z domu wyszła Teresa z tacą z butelka wina i przekąskami.
- Chyba nie ma pan profesor nic przeciw przyjemnemu wieczorowi przy winie?
Do czasu niesławnej popijawy ze studentami Kornel miałby, i owszem, ale dość szybko zorientował się, że dobry alkohol to coś, czego niepotrzebnie unikał przez całe pięćdziesiąt lat i dlaczego by nie zacząć wyrównywać rachunków z przeszłością? Na początek tych przyjemniejszych. - Zaczynam się rozpija„ - pomyślał kwaśno ale w eleganckich słowach zaproszenie przyjął. Popatrzył na zegarek - od poprzedniego picia nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny.
- Mam nadzieję, że się państwu u mnie podoba - zagaiła Teresa nalewając wino do kieliszków. Kornelowi przypomniała się usłyszana gdzieś zasada, że wino nalewa zawsze mężczyzna. A więc nie jest tak najgorzej - pomyślał i spróbował kiedy tylko kieliszek znalazł się przed nim. Nie miał pojęcia o winach, ale trunek smakował mu. Rozmawiali na neutralne tematy, Teresa opowiadała mu o swoim życiu. Była poznanianką, swojego męża poznała pracując jako hostessa na targach. Później poszło to prawie automatycznie, wielka miłość, ślub, przeprowadzka do Karpacza, praca nauczycielki angielskiego w Jeleniej Górze. Później ciąża, dziecko, nowe obowiązki...
- I później się zaczęło - powiedziała Teresa zmienionym głosem. Kornel jeszcze nie wiedział do czego dąży.
- Co się miało zacząć?
- No to - wykonała ruch głową w stronę miejsca gdzie jeszcze niecałą godzinę temu siedział Szymon. - Szymek nigdy nie był jakimś specjalnie ruchliwym dzieckiem, jego siła polegała na czym innym, był bystry intelektualnie. Czytał w wieku czterech lat, liczył do stu niewiele później. Tyle że nigdy nie wyrywał się sam, zawsze trzeba było go jakoś zmusić by coś powiedział, zachęcić. Uwielbiał słodycze, dla tabliczki czekolady mógł wyrecytować całą tabliczkę mnożenia. W wieku pięciu lat. Nawet nazywaliśmy to tabliczka za tabliczkę...
Kornel zaczął coś kojarzyć. Magnus mówił o słodyczach, w Karpaczu zrobił zakupy jak dla pułku wojska. Teraz Kornel już wiedział dlaczego ale nie orientował się, jak chłopak na to wpadł.
- Gdy Szymek poszedł do szkoły, po jakimś czasie wezwała mnie nauczycielka i powiedziała, że mój syn ma kłopoty z wchodzeniem po schodach. W domu raczej tego nie zauważyłam, zawsze miał pokój na parterze i raczej nie ma potrzeby by wchodził na piętro lub na strych. Przyznam, że podczas tamtego pierwszego spotkania oskarżyłam jego nauczycielkę o mówienie bzdur, ale nie od końca. Następnego dnia wysłałam Szymona po jakiś drobiazg na strych, stanęłam przy schodach i zaczęłam obserwować. On tam wchodził wręcz przyklejony do poręczy...
Teresa przerwała, poprawiła fryzurę i, jakby chcąc zamazać tamte wspomnienia, niemal mechanicznie sięgnęła po kieliszek. Kornel zastanawiał się czy tak przypadkiem nie wygląda niesławne picie 'by zapomnieć' i czy Teresa nie ma przypadkiem problemów z alkoholem. Ona tymczasem odstawiła kieliszek, wyciągnęła papierosa z paczki, zapaliła, i, jakby nieco uspokojona, kontynuowała.
- Próbowałam z nim rozmawiać, ale on nie skarżył się, że go coś boli ani na nic innego. Mąż był w tym czasie na morzu i to jakoś szczególnie długo, porozmawiać mogłam z nim tylko przez Gdynię Radio, pan wie, to idzie otwartym tekstem, więc starałam się nie wywlekać tych spraw w rozmowie, którą Bóg wie kto może słuchać. Podczas następnej rozmowy z nauczycielką zdecydowałyśmy, że coś trzeba będzie zrobić. No i się zaczęło, neurologia w Poznaniu, załatwiona przy pomocy moich starych znajomości jeszcze ze studiów. Diagnoza - dystrofia mięśniowa, zwana inaczej syndromem Duchenne'a. Dotyka tylko chłopców, nieuleczalna i można się cieszyć jak dożyje trzydziestki, w ogromnych mękach na wózku inwalidzkim,
Kornel miały masę pytań, lecz postanowił ich na razie nie zadawać. Przy pomocy biblioteki postara się dowiedzieć czegoś więcej, poza tym zdaje się, że na kongresie będą jacyś neurolingwiści, może oni będą coś wiedzieć.
- I wtedy... Wszystko zaczęło się pieprzyć, pan profesor wypaczy, że używam takich niezbyt przystających do pana pozycji słów.
- I profesor czasem kurwą rzuci - powiedział Kornel i przez większość wieczoru zastanawiał się, co też przyszło mu do głowy. Czyżby znów ci cholerni studenci?
- Gdy mąż wrócił z morza, byłam na drugim badaniu w klinice Degi w Poznaniu. Zresztą sam Wiktor Dega go badał, więcej nie dało się załatwić. Światowy autorytet w neuroortopedii. Myślałam, że mogę na męża liczyć ale gdzie tam... Najpierw podejrzenia o zdradzanie, o wycieczki do kochanków, a kiedy już do niego dotarło, że ma chore dziecko, nie mógł dopuścić do siebie myśli, że to może być jego. I znów koszmar, już nawet rozwodem zagroziłam. Dopiero ostatnio się opanował, kiedy jego serdecznemu koledze, jeszcze z podstawówki, zdarzyło się coś podobnego w rodzinie, tyle że paraliż postępujący. Ale dalej lepiej dla mnie i dla Szymka, jak ojciec pływa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
G.
Debiutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 10:58, 21 Cze 2015    Temat postu:

Niedawno czytałam "Inni, tacy sami " nie mogłam się oderwać, tak mnie wciągnęło. Po przeczytaniu go wzięłam się za "Niebo...", początkowe rozdziały w ogóle mnie nie zainteresowały, ale cieszę się, że czytałam dalej, bo teraz jest coraz ciekawiej. Gdy Profesor zaczął się otwierać na innych, historia nabrała życia, nie jest ona dynamiczna tylko spokojna, ale ma coś w sobie.
Zaglądam tu codziennie lub co dwa dni, czy coś wrzuciłeś, jeśli chodzi o komentowanie to już gorzej, można je policzyć chyba na jednej ręce Wink (1).


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 12:16, 21 Cze 2015    Temat postu:

A dziękuję za mile słowa Smile

Zabierając się za opis profesora wiedziałem, że to dość ciężkie. Naprawdę wbrew pozorom taki dupek jak prof. Bartnik nie jest wdzięcznym modelem do opisu. Może dlatego jest nieco bezbarwny na początku, postaram się go nieco podrasować, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach. Natomiast co do Innych - powiem tak: chyba formuła powieści przygodowej mi bardziej leży, jakoś pisząc Gammle man męczę się bardziej, ciężej mi się to sdkłada i cały czas korci mnie by przejść do 'ostrej jazdy' (chodzi o wydarzenia a nie co innego...) - będzie tego trochę w drugiej części (tzn już za jakiś tydzień, nie będę dzielił). Jednak lepiej opisuje się człowieka zachowaniami niż myślami. Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 12:19, 21 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Nie 20:29, 21 Cze 2015    Temat postu:

homowy seksualista napisał:
... Prawdę mówiąc jestem trochę zniechęcony brakiem odzewu i komentarzy.
Robercie nie zniechęcaj się, ja każdy kolejny odcinek "łykam jak pelikan" i będąc pod ich wrażeniem nie potrafię nic mądrego napisać, po prostu kontempluję w milczeniu.
A co do ilości odcinków to, jak już kiedyś pisałem, im dłużej będziesz nas raczył swoją twórczością tym lepiej, takie jest moje zdanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez waflobil66 dnia Nie 20:30, 21 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3180
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 21:22, 21 Cze 2015    Temat postu: 36.

Kornel wszedł do pokoju starając się nie zapalić światła. Co prawda drzwi wejściowe miały panel z mlecznego szkła, ale nie dawało to jakiejkolwiek jasności, gdyż przed chwilą zgasił światło na klatce schodowej Dodatkowo Magnus zasłonił firanki, co jak na Szweda, który całe lato cierpi z powodu białych nocy, jest całkiem naturalne. Pokój był podłużny, obliczony na dwie osoby, z łóżkami po obu stronach. Kornel wieczornej toalety dokonał po drodze do pokoju, teraz wystarczyło tylko ściągnąć górę i spodnie. To mógł zrobić po ciemku, toteż konsekwentnie nie zapalając światła rozebrał się do bokserek i położył. Już prawie leżał, gdy łóżko poruszyło się, zaskrzypiało, a chwilę później poczuł silny ból w okolicach łuku brwiowego.
- Ajjj... Uważaj trochę jak wchodzisz do łóżka - odezwał się cicho Magnus. Cieszę się, że chcesz spać ze mną ale mógłbyś mnie nie demolować przy okazji...
- Ależ ja wcale nie chcę z tobą spać - odparł Kornel i energicznie wstał. - Zapomniałem, które łóżko jest moje, byłem przekonany, że to po prawej.
Nie dokonywali wcześniej jakiegokolwiek podziału, żaden z nich nie odezwał się na ten temat. Łóżka były posłane gdyby weszli po raz pierwszy do pokoju, później nie było okazji by w nim przebywać. Jego łóżko w domu we Wrocławiu było po lewej i gdyby go spytać - tu wybrałby je również.
- No ale raz możesz - powiedział Magnus i przesunął się w kierunku ściany.
- Magnus, ja cię proszę...
- Pierwszy raz i ostatni, obiecuję.
- Na razie to muszę opatrzyć sobie czoło... Magnus, naprawdę to nie jest dobry pomysł.
- Brzydzisz się mnie...
- Przestań, w żadnym wypadku - Kornel zaczynał żałować, że pogrzebał już resztki swojego autorytetu. - Ale to jest jakieś takie... niestosowne - długo szukał odpowiedniego słowa, takiego by zabrzmiało dobitnie a jednocześnie nie przerażało.
- Co jest niestosownego? Że dwie małpy na wysokim szczeblu rozwoju będą chciały spać koło siebie?
Kornel miał powoli dość tej dyskusji. Mógłby nawet i się koło niego położyć, ale co byłoby dalej? Jeśli tak nalega, musi mieć w tym jakiś cel. Nie daj Boże ten, który się narzuca niemal automatycznie. Chcąc jednak mieć święty spokój, położył się na chwilę koło Magnusa czekając aż ten zaśnie - a wtedy wróci tam, gdzie naprawdę jest jego miejsce. Co prawda wypity alkohol ciążył mu zwłaszcza w powiekach ale jak na ten moment, było to chyba najrozsądniejsze wyjście.

Obudził go głośny, przeraźliwy krzyk. Otworzył oczy i jeszcze przed zrobieniem podstawowego rozeznania usłyszał krzyk ponownie. Wtulony w niego Magnus również się obudził.
- Co to było? - wyszeptał.
- Ciii - syknął Kornel. Krzyku co prawda nie było ale jakieś zduszone hałasy. Ktoś szedł chyba otworzył drzwi... Ciężko odgadnąć, jeśli jest się w danym domu po raz pierwszy. Magnus usiadł na łóżko, po czym zręcznym susem przeskoczył Kornela. Mimo prawie absolutnej ciemności jego sylwetka posuwała się w kierunku drzwi.
- Nie wychodź - szepnął Kornel.
- Nie, tylko posłucham - takim samym szeptem odpowiedział Magnus. Kornel skorzystał z szansy, wstał i usiadł na łóżku, tym razem własnym. Może spanie z Magnusem było przyjemne - a było, sam to musiał przyznać, to było jednak o wiele zdrowsze, zwłaszcza dla jego sumienia. Ciche skrzypnięcie zamka i jasna szczelina uświadomiły mu, że Magnus otworzył drzwi,. Chciał protestować, ale właśnie teraz nie mógł tego zrobić. Tym razem to nie był krzyk a zawodzenia, jęk rozpaczy... Kornel nigdy nie słyszał czegoś takiego i nie do końca mógł sprecyzować naturę tego dźwięku. Czyżby to efekt tej choroby? Bo autor tych dźwięków był dla niego oczywisty.
- Zamknij to - powiedział do Magnusa - usiądź i mnie posłuchaj.
Co prawda niechętnie i z ociąganiem, ale Magnus zamknął drzwi i usiadł koło Kornela, który darował sobie tłumaczenie, czyje to łóżko.
- To ten dzieciak, Szymon, to chyba wiesz. Tyle, że nie wiadomo, co się tam dzieje. Może to choroba, ataki bólu, a może co innego.
- To znaczy co?
- Nie wiem - Kornel rzeczywiście nie wiedział, choć mogło to być również efektem wymierzania jakiejś kary cielesnej. Co prawda Teresa nie wyglądała na taką ale, po pierwsze, pozory mylą, po drugie, spali a w tym czasie do tego domu mógł przyjść każdy. Kornel co prawda nie miał zbyt bujnej wyobraźni, ale i jego zdaniem to i owo było możliwe. - Może ktoś mu robi krzywdę inaczej.
- E tam - Magnus nie wydawał się być przekonany.
- W każdym razie jeśli ci tu niedobrze, powiedz. Poszukamy czegoś innego, a jak nie - Miłosz powiedział, że się tobą może zająć.
- Nie - zaprotestował Magnus. - Lubię Miłosza, fajny kumpel, no i ma fiuta prawie po kolana...
- Że co? - zdziwił się profesor. - Snop? Dobrze rozumiem to słowo?
- Jak najlepiej - powiedział nieco ironicznie Magnus.
- A ty skąd to niby wiesz?
- Przecież kąpaliśmy się razem, sam przy tym byłeś.
Było późno i profesor dopiero teraz zorientował się że waga informacji zupełnie przesłoniła mu myślenie o jej pochodzeniu. Prawie po kolana... Aż go korciło aby trochę podpytać ale zwyczajnie się wstydził. Już ta poprzednia rozmowa kosztowała go sporo nerwów. Jakieś doświadczenie zdobył ale...
- Naprawdę to takie istotne że ma po kolana? Zamierzasz jakoś wykorzystać ten fakt? - profesor zorientował się że ironia mogła niekoniecznie zostać zauważona. - Ładne rzeczy, jeśli ja już staczam się na ten poziom...
- No nie, ale jest to, powiedzmy, wyróżnik. Stwierdziłem fakt po prostu.
- Ciekawe - mruknął profesor. W domu nastała cisza, można było już pójść spać. Magnus się protestował już, gdy profesor położył się tam, gdzie powinien.
- Ale pocałujesz mnie na dobranoc...

- No, wstawaj staruszku - Kornel poczuł łagodne tarmoszenie za ucho. Nawet nie musiał otwierać oczu by zgadnąć, że nad nim stoi Magnus. - Już prawie ósma.
Kongres rozpoczynał się o dziewiątej w Orlinku, nie było czasu na wylegiwanie się. Błyskawicznie uporał się z przebieraniem i nawet nie przeszkadzało mu to, że Magnus obserwuje go już prawie nie kryjąc się z tym. W jakimś zakamarku swojej duszy nawet odczuwał przyjemność z takiego rozwiązania. Na dole spotkał Teresę.
- Nie wiedziałam o której pana obudzić a nic pan nie mówił - mitygowała się robiąc pobieżne porządki w salonie. - Zaraz będzie śniadanie, chyba pan nie odmówi?
Kornel popatrzył na zegarek. Rozkład dzienny kongresu był w jego pokoju, ale nie było czasu się z nim zapoznać. A nie wiadomo o której planowana jest przerwa na lancz. Może lepiej będzie faktycznie przekąsić coś na miejscu. No i pożegnać się na dobre z Magnusem, bo dziś się już nie zobaczą. Ta myśl wydawała mu się dziwna. To był zaledwie jedenasty dzień ich znajomości a myśl o rozstaniu na ponad dobę już go wprawiała w zły humor. To co będzie później?
- Naprawdę nie możesz przyjechać choćby na godzinę? - nalegał Magnus podczas śniadania.
- Niezbyt, pierwszy wieczór to spotkania towarzyskie, rauty, może niezbyt naukowe, ale tak się właśnie nawiązuje i podtrzymuje znajomości w naukowych kręgach.
- Nie mów mi, bo mam to na co dzień w domu. Po czym wraca po drugiej w nocy z jakimś kolega profesorem i robi Bóg wie co - Kornel zgadł, że Magnus ma na myśli własną matkę.
- No ja aż tak daleko nie będę się posuwał.
- Nie wiem czy nie powinieneś... Kornel, ułóż sobie życie, proszę. Przecież ty sam zginiesz, już teraz...
Kornel rad by się dowiedzieć co 'już teraz' ale jego zegarek poinformował go, że za pół godziny jest uroczyste oficjalne otwarcie. Drogę dojazdu znał, ale nie wypada mu przecież wpadać na salę w ostatniej chwili, zwłaszcza, że w pewnym sensie był gospodarzem, mimo patronatu Unii współorganizatorem był uniwersytet. A gdzie przywitania i celebra? Zjadł, wszedł do budynku, szybko się umył i poszedł pożegnać z Magnusem. Ten cmoknął go w policzek na pożegnanie. Kornel miał wrażenie, że nikt tego nie widział.

Magnus siedział w ogrodzie i czytał przywleczoną ze Szwecji książkę. Co raz zerkał w stronę drzewa, przy którym, jak wczoraj, siedział Szymon, ubrany w to samo, z tym samym, tępym wyrazem twarzy. Magnus długo ze sobą walczył aby wstać i podejść. Było w tym chłopaku coś, co nie przyciągało, nie to, że odpychało, ale nie wzbudzało za dużo sympatii i zaufania. Był Szwedem, a zatem pochodził z kraju, który w dziedzinie integracji niepełnosprawnych był daleko przed Polską, ale trochę bał się reakcji. Zwłaszcza po tej nocy. Ciągle miał do Szymona pretensje, że spieprzył mu chyba najpiękniejszą noc w życiu. Spanie z Kornelem było od kilku dni jego pragnieniem, uwielbiał go jako człowieka i opiekuna i zaczął go również postrzegać jako mężczyznę. Wtedy, kiedy rozległ się pierwszy krzyk, wcale nie spał, cieszył się ciałem profesora, ciepłem, bliskością. Jeszcze za mało by to jakoś przekuć w konkretniejsze doznania. W tym świecie poruszał się od niespełna roku. I do tego zaczął fatalnie.
- Cześć, jestem Magnus - powiedział gdy tylko stanął przed stołem, w cieniu jabłoni. Nic. Żadnej reakcji. Tylko wpatrywali się w siebie, jakby badając wzrokiem, jakby w niewidzialny dla otoczenia sposób przekazując sobie informacje. Nie wiadomo, ile czasu upłynęło. Gdy Magnus powiedział 'na razie' i odszedł od stołu. Ale jeszcze kątem oka zarejestrował, że fakt ten został odnotowany na twarzy chłopca.

Po południu podszedł do niego znów.
- Chcesz porozmawiać?
Ale Szymon pokręcił tylko głową, choć wiedział że on, Magnus wie, że umie mówić. Tym razem Magnus nie stał, a usiadł na trawie naprzeciw wózka inwalidzkiego. Starał się wyglądać najłagodniej jak potrafił. Z natury był ruchliwy i już miał trochę dość tego siedzenia ale z drugiej strony coś mu do tego dodawało sił, jakieś przekonanie, że postępuje właśnie tak jak należy. Nawet nie wiedział ile upłynęło czasu. Znał już jego twarz na pamięć. Twarz łagodną, z odstającymi uszami, dopiero teraz zwrócił uwagę, że to dodaje tej twarzy czegoś, czego nie potrafił nazwać a co bardzo go pobudzało.
- Magnus, telefon! - krzyknęła z głębi ogrodu Teresa. Magnus wstał, ścisnął chłopca za rękę położył mu na kolanach tabliczkę czekolady i pobiegł odebrać telefon, pewnie od Kornela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 22:30, 21 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 22:01, 21 Cze 2015    Temat postu:

'Kornel wszedł do pokoju starając się nie palić światła'.
bym zamienił na 'zapalić'

' Co raz< zerkał w stronę drzewa'
skasuj <


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Nie 22:02, 21 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 22:23, 21 Cze 2015    Temat postu:

'- Chcesz rozmawiać? '
może jeszcze to bym zmienił na 'chcesz porozmawiać?' chyba bardziej naturalnie brzmi...

ale jak zwykle jesteś w wysokiej formie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 9 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin