Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hej gamle man!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 21:39, 01 Lip 2015    Temat postu: 46.

- Magnus, kolacja!
- Nej, tack! - odkrzyknął Magnus z pokoju, tyle tylko, że uchylił drzwi na korytarz. Po czym wrócił na łóżko, na którym leżał w butach, brudząc prawie nieskazitelnie białą pościel. W ogóle gdzie się ruszył, pościel w tym kraju była biała: tutaj, u Kornela, w schronisku... Mania jakaś czy co? Jego pościel była zawsze kolorowa, jak był mały, miał niebieską poszwę z samolotami, teraz jest bardziej stonowana, choć tamta jeszcze istnieje i czasem ją z przyjemnością naciąga na kołdrę i poduszkę. No i nawet jak się na coś takiego położy w butach to nie widać. Tu już zauważył dwie ciemne smugi, prawie czarne. No i są. Co z tego? Kornel tego nie zobaczy bo go nie ma.

Jednym z powodów, dla których nie zszedł na dół, a nawet najważniejszym powodem były jego oczy. Przejrzał się w lusterku - wyglądały jak u królika. Albo jak na fotografii zrobionej kilka lat temu, kiedy nie umiano takich efektów usuwać z kolorowych zdjęć. Owszem, płakał, sam nawet nie wie czemu. Nie podejrzewał, że Kornel go tak po prostu zostawił. Znał go niecałe dwa tygodnie ale już na tyle, by przewidzieć jak się zachowa. Niestawianie się na spotkania zdecydowanie nie było w jego repertuarze. Poza tym chyba miał gorączkę. Ten spacer z Szymonem w strugach deszczu i pchanie ciężkiego wózka, później szaleńcza jazda rowerem po Karpaczu musiały go osłabić. Poczuł się nagle strasznie zmęczony, nawet nie przygnębiony czy przybity a po prostu zmęczony. - Czy zawsze co się tak wspaniale zaczyna musi się tak okrutnie kończyć - pomyślał tylko i stracił kontakt z rzeczywistością. Później budził się jeszcze kilka razy ale zasypiał znów, ani razu nie osiągając pełnej przytomności.

Ogromny rumor i dudnienie a później krzyk nie były bynajmniej elementem jego snu; to musiało się zdarzyć naprawdę. Usiadł na łóżku półprzytomny, chwilę zajęło mu zrozumienie gdzie jest, dlaczego nie w piżamie i dlaczego w butach na poduszce. Później, nie zastanawiając się specjalnie wstał i podszedł do drzwi. Gdzieś na dole słychać już było trzaskającą drzwiami Teresę. Chwile trwało zanim zdecydował się otworzyć drzwi i zbadać co się stało. Nie dlatego że się bał, przede wszystkim nie był u siebie i elementarna przyzwoitość nakazywała niemieszanie się w sprawy domu tak daleko jak to tylko było możliwe. Ale to nie wyglądało mu na włamanie, raczej na coś zupełnie innego.

Na schodach, prawie na samym dole, w nienaturalnej pozycji leżał Szymon. Był blady, z jedną ręką wygiętą przy kontakcie ze ścianą i nogą wykrzywioną z bosą stopą między balustradkami. Tak bladego Szymona Magnus jeszcze nie widział i zanim zdążył cokolwiek zrobić, wystraszył się i chwilę trwało zanim wróciła mu kontrola nad ciałem i umysłem. Strużka krwi spływająca z okolicy łuku brwiowego też wpływała na wrażenie ogólne. Tymczasem 'trup' Szymona poruszył się, nawet bez grymasu bólu na twarzy.
- Szedłem do ciebie - powiedział Szymon i było w tym coś w rodzaju dumy. Słowa te trafiły również do Teresy, która nagle zjawiła się na parterze, bez makijażu, w nieuporządkowanej, rozwianej fryzurze. - Dużo jeszcze tych upiorów? - pomyślał Magnus.
- Szymon, tyle razy ci mówiłam o tych schodach - upominała go Teresa, zdaniem Magnusa zdecydowanie za łagodnie jak na to co się przed chwilą stało. - Nie ćwiczysz a później robisz rzeczy, które ciebie przerastają.
- Ja mu pomogę - powiedział Magnus widząc, że Teresa podchodzi do syna i podaje mu rękę.
- Dobra, dasz sobie radę - powiedziała. - Tylko jak macie już siedzieć razem to na dole, drugiego takiego upadku nie wytrzyma albo Szymon albo dom. To dość delikatna konstrukcja - powiedziała znikając w drzwiach salonu. Magnus podziwiał jej opanowanie, widocznie takie sytuacje nie były rzadkością. Na jego oko wyglądało to o wiele gorzej. Szymon był na samym dole, toteż Magnus najpierw sprowadził wózek inwalidzki a później ostrożnie zdejmował Szymona ze schodów. Najwięcej czasu zajęło mu uwolnienie stopy z przestrzeni między kolumienkami, kilka złowrogich trzasków kości spowodowało, że prawie odstąpił.
- Może będzie to trzeba przeciąć jakąś piłą - powiedział obserwując krytycznie pozycję stopy. Macie coś takiego?
- Się nie wygłupiaj - odparł Szymon - mnie to prawie nie boli.
Szamocząc się z nogą Magnus zauważył, że jedną z największych przeszkód jest tkanina spodni od piżamy, która zaklinowała się na balustradzie.
- Wyciągnij ją z tamtej strony - powiedział Szymon.
Magnus zrozumiał co chłopiec miał na myśli mówiąc 'tamta strona'. Było to wyjście ale...
- To ci przecież spodnie z tyłka zjadą - powiedział starając się nie patrzeć w oczy Szymona.
- Nie gadaj tylko ciągnij...

Gdy Magnus kończył zmagać się z problemem, w drzwiach znów pojawiła się Teresa. Jej oczom ukazał się widok syna siedzącego baz spodni i Magnusa szamoczącego się z nogawką, dodatkowo blisko tych miejsc, o których matki uczą dzieci że nigdy, pod żadnym pozorem...
- No jak big boys, dajecie sobie radę?
- Dajemy. Matka, spływaj, to nie są widoki dla ciebie - powiedział bez ogródek Szymon. Teresa uśmiechnęła się i postanowiła się nie wtrącać. Zatem są już na etapie prawdziwej przyjaźni. Kilku kolegów Szymona i chyba wszystkie koleżanki przestały przychodzić głównie z tego powodu, że bycie niepełnosprawnym atrakcyjnie wygląda tylko w telewizji i na kolorowych zdjęciach w gazetach. Przebywanie z osobą chorą to tolerowanie wszelkich niedogodności i nieprzyjemnych widoków, choćby golizny, w tym przypadku ostrzejszych wrażeń nie było. Magnus radził sobie doskonale, po jego minie było widać, że widok siusiaka i tych kilku włosków na łonie jej syna nie robi na nim żadnego wrażenia. - W końcu to chłopak - zganiła się w myślach. Jej samej już robiło się głupio gdy musiała na to patrzeć. Tak, oczywiście, matczyna miłość co nie zna granic i tak dalej - kolejne slogany. Może to dobrze że tym razem musi na to patrzeć chłopak...

- Magnus, co się z tobą dzieje? - zapytał Szymon, kiedy już leżał bezpiecznie na łóżku a Magnus opatrywał mu rozbity łuk brwiowy.
- Nic, co ma się dziać?
- Powiedz prawdę. Ja mam oczy, tylko niewiele mówię po angielsku, ale widzę i rozumiem więcej niż myślisz - powiedział po angielsku z niejakim wysiłkiem. Angielszczyzna Szymona, wychowanego na National Geographic i Animal Planet była bardziej naukowa, niemniej radził sobie bardzo dobrze i nie musiał się tłumaczyć. Zresztą po polsku nie mówił wiele więcej.
- Zmęczony jestem - odpowiedział wymijająco Magnus. - Chciałem po prostu spać. Ta cała historia z Kornelem...
Szymon zrobił minę, jakby właśnie otrzymał potwierdzenie swoich domysłów. Dla niego postać Kornela od samego początku była zagadkowa. Nie to, że go nie lubił, za mało miał z nim styczności ale próbował rozszyfrować relację między nimi i ani razu nie wymyślił niczego co byłoby prawdopodobne. Teresa pewnie wiedziała więcej ale na ten temat nie zamierzał z matką rozmawiać.
- Kim jest Kornel? To ktoś z twojej rodziny?
Magnus tylko pokręcił głową. Jak to się stało że on jeszcze nie wie?
- Jakiś znajomy twoich rodziców?
Magnus znów uciekł się do gestu. Teraz, kiedy mógł wszystko powiedzieć, czuł się zupełnie zablokowany, jakby miał opowiedzieć to komuś, z kim nie chce dzielić swojej tajemnicy. A w sumie nie było tak? To co działo się między Kornelem i nim nie było przeznaczone dla niczyich uszu, chyba nawet pod torturami nie przyznałby się co go z nim naprawdę łączy.
- To powiedz przynajmniej jak go poznałeś - naciskał Szymon. Magnus był świadom, że szorstkość czy pozorna ostrość słów w wykonaniu tego chłopaka niekoniecznie przekazuje jakieś dodatkowe wartości a jest po prostu wynikiem choroby, jednak dodatkowo dodawała chłodu w tej nieznośnej atmosferze w pokoju.
- Przyjechałem do dziadka na wakacje ale tego samego dnia dziadka wzięli do szpitala i Kornel się mną zaopiekował.
Miało to jakieś znamiona prawdopodobieństwa - pomyślał Szymon - ale jego zdaniem Magnus ewidentnie coś ukrywał. Jakby jego relacja z profesorem sporo wychodziła poza to, co właśnie zostało powiedziane. I chyba tak było - bo kto tak przeżywa że ktoś nie stawi się na spotkanie? Nie przyszedł dziś, przyjdzie jutro, wielkie mi mecyje, gdyby naprawdę coś się stało byłaby tu już policja, prokurator i sam Bóg wie, kto jeszcze. I w tym momencie ta myśl, która powinna być zatrzymana zanim jeszcze wypłynęła z jego głowy, ale stało się, niestety.
- Ale was coś łączy. Kochacie się?
- Tak...

Nikt z nich nie mierzył ciszy, która zapadła po tych słowach. Szymon zamienił się w jeden wielki ból. Na co on liczył? Że znajdzie się ktoś mądry i fajny i się nim zainteresuje? Dziewczyna, chłopak? Kiedyś odkrył u siebie, że chciał by się kochać z kimś niezależnie od płci. I to fajne i to fajne. Sam nie miał żadnych doświadczeń i postanowił, że kto pierwszy się nawinie a nie będzie przy tym powodował odruchów wymiotnych przy patrzeniu na niego czy nią - to się temu czy tej odda. Żeby to mieć za sobą. Poza tym on był chory na mięśnie a nie na jajka, to miał w jak największym porządku. A tymczasem Magnus był chyba najfajniejszą osobą, jaką spotkał w życiu. I taką jakoś męską, seksualną... Sam nie wiedział jak to nazwać. I teraz wszystko nagle szlag trafił.
- Mówiłeś co? - zapytał w końcu Szymon. Po raz pierwszy od dawna nie mógł ukryć łez.
- Nie nic.
- Bo myślałem...
Ręka Magnusa, która w geście pocieszenia oplotła się wokół pleców Szymona została strząśnięta z ogromną siłą. Chwilę później Magnus wyszedł bez słowa z pokoju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 0:54, 05 Lip 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 22:00, 01 Lip 2015    Temat postu:

zauważone:

1) 'tyle tylko, ze uchylił drzwi na korytarz'
literówka: 'że'

2) 'była zawsze kolejowa, jak był mały'
kolorowa

3) 'Nie ćwiczysz a później robisz rzeczy, które ciebie przerastają.m'
bez 'm'

4) 'uwolnienie stopy z przestrzeni między balaskami'
może lepiej 'balustradami'? 'balasek' to wiesz, coś w rodzaju angielskiego 'poop'

5) 'nogą Magnus zauważył, ze jedną z największych'
literówka 'że'

6) 'Dajemy, Matka, spływaj, tom nie są widoki dla ciebie'
'matka' raczej z małej 'm' i 'tom' bez 'm'


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Śro 22:01, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 22:10, 01 Lip 2015    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Trochę się dziwię, bo balaski sa na przykład w kościele i oddzielają ołtarz od reszty. Można jeszcze powiedzieć tralka ale akurat tego słowa nie lubię Smile Dzięki Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 22:11, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 22:18, 01 Lip 2015    Temat postu:

w tym znaczeniu nie znałem, miałem od razu skojarzenie

OK, skoro jest w [link widoczny dla zalogowanych] to nie będę dyskutował


edit:
dwa znacznia:
1. «pionowy element balustrady w kształcie słupka lub kolumienki»
2. pot. «stolec podłużnego kształtu»

edit 2:
wolę sjp.pwn bo tam jest korpus języka polskiego, to czasami jest przydatne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Śro 22:22, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 22:22, 01 Lip 2015    Temat postu:

Jeszcze jest problem - ten balasek czy ta balaska, tak samo jak ten klusek czyb ta kluska Smile Wiesz, na upartego trzeba by unikać takich wyrazów jak kupa, kloc itp. Nie przesadzajmy Smile Zresztą jak mówi mój serrdeczny przyjaciel, młody ojciec: dziecko to kupa szczęścia z przewaga kupy Smile

Co do Sherlocka i Moriarty'ego - oczywiście znam sprawę. Ale Kornela i tak nie trzeba by było reanimować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 22:23, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 22:35, 01 Lip 2015    Temat postu:

'balasek' w znaczeniu 'stolca' jest znacznie bardziej rozpowszechniony niż w znaczeniu 'kolumienki'.

jest wiele słów mających podwójne znaczenie, kontekstowo łatwo wyłapać o co chodzi (pod warunkiem, że znasz znaczenia).
językiem wybitnie kontekstowym jest hebrajski. już pomijając fakt, że w hebrajskim jak nie znasz słowa to nie przeczytasz go w ogóle (w angielskim jak nie znasz to przeczytasz, lepiej lub gorzej), ale czasami różne słowa zapisuje się tak samo i przeczytanie tego słowa jest zależne od kontekstu (są różne samogłoski ale takie same spółgłoski: jako że nie napisanych samogłosek to bez kontekstu nie wiadomo jak przeczytać).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Śro 22:37, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 20:35, 02 Lip 2015    Temat postu: 47.

Nie tak to wszystko miało wyglądać - pomyślał Magnus i rozejrzał się po pokoju. Właściwie co go tu trzyma? Kornela nie ma, Szymon zachował się jak mały dzieciak. Do rej pory czuł ból w ramieniu ale nie ból fizyczny był najgorszy. Przecież on chciał dobrze, pocieszyć go jakoś. Po co on to w ogóle powiedział? Bo taka była prawda, proste. Czas zacząć nazywać pewne rzeczy po imieniu i jego relacja z Kornelem właśnie tak została nazwana. A że trafiło na Szymona? Na kogoś musiało. Pomijając to, że liczył, że akurat Szymon go jakoś zrozumie. Jedyna osoba, której mógłby powiedzieć coś takiego. Oczyma wyobraźni zobaczył matkę siedzącą na kanapie, jego samego w pokoju przed telewizorem: Mamo, chcę ci coś powiedzieć. Zakochałem się w pięćdziesięcioletnim facecie... Absurdalność tej sceny wywołała mimowolny uśmiech na jego twarzy. Szybko jednak opanował niepotrzebną wesołość. Co teraz? Chyba już nigdy nie popatrzy spokojnie w twarz Szymona. Chciałby porozmawiać na ten temat z Kornelem a tu drugi zonk. To co go w takim razie trzyma w  środku Europy, w tym kraju, z którego niby pochodzi a który tak mało rozumie?

Tysiąc koron powinno starczyć i na pociąg i na prom, o samolocie może zapomnieć. Promy pływały ze Świnoujścia i Gdańska, tego dowiedział się jeszcze w Szwecji. Jeden do Ystad, drugi do Nynãshamn. Ten drugi urządzałby go bardziej ale znając swoje szczęście dostanie się do Ystad a później będzie autostopem przebijał się przez całą Skanię do Sztokholmu, bo na pociąg już nie starczy pieniędzy. Niby ma coś na koncie, ale musi starczyć na jedzenie. Pożyczyć nie ma od kogo, to raczej on wisi kolegom jakieś dwieście koron, ciągle za tę marihuanę. Pieprzyć to, będzie się zastanawiał w Ystad. Warto by mieć jakąś mapę, kolejny wydatek. Na razie musi się dostać do Wrocławia, stamtąd są pociągi nad morze, pamięta nazwy na wyświetlaczu wrocławskiego dworca, które kojarzyły mu się z portami: Szczecin, Gdynia. Jego własna mapa została u Kornela na półce. Szlag by to...

Gdy pierwsza złość zaczęła odchodzić, wyciągnął z łóżka swój zielony plecak, później jednym ruchem ręki wszystkie swoje rzeczy z szafy i rozłożył na łóżku. Wiele nie będzie potrzebował, dwie koszule, kurtkę, spodnie. Miejsce w plecaku zawsze się przyda, po drodze będzie musiał zaopatrzyć się w jakieś żarcie, koniecznie w jakimś dużym sklepie samoobsługowym. Stąd nie weźmie ani okruszka. A po tej kolacji, której odmówił wręcz skręcało go z głodu w żołądku. Tych kilka bluzek powinien zostawić Szymonowi, niech się chłopak porządnie ubierze. Jezu, jak on się cieszył z tamtej bluzki, do dziś nie założył nic innego... Ale za tę odtrąconą rękę nie powinien dostać nic, wyrzuci gdzieś po drodze, żaden problem. Chociaż... Niech wie, że on, Magnus, chciał dobrze. Zawiązał plecak, po czym złożył wszystkie bluzy elegancko w kostkę, po czym na kartce wyrwanej z notesu napisał wolami: ÅT SIMON. Pewnie po polsku to się pisze inaczej, ale się domyśli. Podpisać się? Podpis to przyznanie się, wzięcie na siebie winy - ale także odpowiedzialności. Czemu nie? Przecież nie robi nic złego. Podpisał się więc, ładnie ułożył kartkę na szczycie stosu i sięgnął po plecak. Nawet nie myślał wiele a jeśli już to o jedzeniu...

Nie chcąc aby ktoś go zauważył na schodach, szedł cicho i po stwierdzeniu, że salon jest pusty, przemknął się błyskawicznie w stronę drzwi frontowych. - Jak jakiś złodziej - przyszło mu do głowy. Cichutko otworzył a następnie zamknął drzwi i rozejrzał się dokoła. Jak przejdzie pod ścianą a później wzdłuż żywopłotu, nie powinien go nikt zauważyć, choć i tak nie sądził, że ktoś go śledzi. W oknie Teresy było ciemno, okno pokoju Szymona znajdowało, się z drugiej strony, w salonie i tak nikogo nie było. W tę pochmurną i bezksiężycową noc nie powinno być trudno ulotnić się niezauważonym.

Magnus! - usłyszał głośny, niemal przeraźliwy krzyk. Nie reagować, iść przed siebie, robić swoje. Magnus zaciskał zęby, tuje z żywopłotu chłostały jego twarz nie tylko igłami ale i kropelkami lodowatej wody. Przeszedł jeszcze ze dwa metry, kiedy usłyszał znów.
- Magnus, wracaj!
Tym razem krzyk był bardziej zduszony, jakby Szymona dławiła krtań. Płakał?
- Nie, wracaj!
I ta cisza. Magnus stał przy żywopłocie, wciskał się w niego tak, żeby go nikt nie zauważył, ale to chyba bezcelowe. Zwłaszcza, że na ganku zapaliło się światło i mdłymi promieniami oświetliło frontowy ogród. Na ganku pojawiła się Teresa, w kurtce narzuconej na szlafrok.
- Magnus, co ty robisz? - zapytała. Na tak postawione pytanie jakakolwiek odpowiedź nierobiąca zamieszania była niemożliwa. Magnus odkleił się od żywopłotu i niechętnie, z wyraźnym ociąganiem podszedł do Teresy.
- Wracaj. I nie przejmuj się tak Szymonem. On nie reaguje tak jak my, będziesz musiał się do tego przyzwyczaić.

Skąd ona wie co się stało? Co powiedział jej Szymon i czy wie wszystko? - zastanawiał się gorączkowo Magnus wchodząc do domu.
- Przypominam ci, że jeszcze nie zjadłeś kolacji - powiedziała Teresa widząc jak Magnus zezuje w stronę lodówki. - Ciągle na ciebie czeka - przypomniała i nastawiła ekspres do herbaty.
Magnus porzucił myślenie o honorze, które było na pewno gorszej jakości niż kanapki w tym domu. Magnus jadł już w wielu miejscach ale tak jak w tym niepozornym domu w Wilczej Porębie, nikt go jeszcze nie karmił. Wykończył je do ostatniego okruszka pod czujnym okiem Teresy, która pewnie dalej czekała na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Zanim pójdziesz spać, ktoś czeka, abyś mu powiedział dobranoc - powiedziała i zniknęła w korytarzu.

Chwilę stał przed drzwiami zastanawiając się, czy powinien zapukać. Wypadałoby choć wolał wejść z zaskoczenia, zobaczyć jak zareaguje Szymon, co powie mu jego spojrzenie. Bał się go, wiedział, że przynajmniej na początku nie będzie umiał z nim sobie poradzić. Sięgnął ręką klamki, przyjął jej metalicznym chłód i nacisnął. Światło było zgaszone, Szymon leżał na łóżku, Magnus widział jego kontury. Gdy tylko usiadł, chłopiec zaatakował go całym swym ciężarem. Jego nieporadne ruchy przycisnęły go do jego ciała. Ruchy nie tyle silne ile drapieżne i zaborcze.
- Przepraszam - usłyszał Magnus po czym zapadła cisza. Chude, chłodne ręce wciskały się wszędzie, czuł jego twarz blisko swojej, miał w pewnym momencie na wargach jego oczy, uszy, nos, włosy. I ten oddech, świszczący mu do ucha.
- Poczekaj, zrzucę z siebie tę kurtkę - powiedział Magnus i po chwili był już w samej koszuli. Szymon znów przylgnął do niego, tym razem już nie tak zaborczo, spokojniej, bardziej metodycznie.
- Połóż się koło mnie - poprosił Szymon.
Jakiś czas leżeli w ciszy, jakby przyzwyczajając się do siebie. Szymon bawił się torsem Magnusa, który starał się o tym nie myśleć. Z jednej strony sprawiało mu to przyjemność, z drugiej, coś było nie tak w ruchach tego chłopca, w ich sile, po delikatnym muśnięciu mógł w każdej chwili nastąpić dotyk bliski siłą uderzeniu. Nie zaprotestował nawet, kiedy ręka ześliznęła się z okrągłego brzucha i napotkała na przeszkodę w postaci bokserek.

A Magnus wciąż walczył ze sobą. Właściwie to miejsce było zarezerwowane dla Kornela, ale ten raczej nie kwapił się ze skorzystania. I pewnie już nie skorzysta - pomyślał Magnus. Co prawda gdzieś tam na tyle jego głowy rodził się plan jak do tego doprowadzić, ale z oczywistych przyczyn musiał poczekać na realizację. Tymczasem palce Szymona uporczywie zsuwały gumkę.
- Nie szarp tak, boli - szepnął Magnus. - Uważaj na te kłaki... Brzuch ci nie starczy?
- Nie - powiedział Szymon. - Ale jak nie chcesz...
Magnus sam nie wiedział co odpowiedzieć. Chcieć - chciał, jak najbardziej. Tylko jaki to miało sens? Czuł się coraz bliżej tego śmiesznego chłopaka na wózku inwalidzkim, kto wie czy nie bliżej niż Kornela. Co się dzieje? Wszystko jedno - pomyślał, leżąc uniósł do góry tyłek i zdecydowanym ruchem ściągnął bokserki. Sam jakoś nie miał odwagi dotykać leżącego koło niego ciała, szczupłego, mizernego. Podniecało go ale... Szymon nagle zamarł, coś na co Magnus czekał, ten pierwszy w życiu wstrząs kiedy po raz najpierwszy jego członek znajdzie się we władaniu kogoś innego, wciąż nie następował.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytał jeszcze raz, nawet dość głośno.
- Przecież ty...
- Zapomnij - powiedział Magnus. - tamto jest, jakby to powiedzieć...
- Platoniczne - zakończył za niego Szymon.
- To znaczy?
- Kochasz go ale wiesz, że jak co do czego przyjdzie to nic z tego nie będzie. Nie znam tego twojego Kornela, ale on mi nie wygląda na takiego, co by na ciebie miał ochotę. On cię bardzo lubi, szanuje ale traktuje cię jak własne dziecko a nie jak kogoś, z kim chciałby iść do łóżka. Myślisz że tego nie widać?
- Obawiam się, że masz rację - odpowiedział Magnus.
- Robiłeś to już z kimś? - dopytywał Szymon. Jak na milczka, wtedy kiedy powinien siedzieć cicho zrobił się przesadnie gadatliwy.
- Nie... Widziałem trochę ale tylko to.
- Widzieć to i ja widziałem. Ale nigdy nie sądziłem, że kiedyś to się stanie... Wiesz dlaczego. Kto się zainteresuje chłopakiem na wózku? To musiałbym mieć maczugę po kolana. Kiedyś ojciec, tak pół żartem pół serio powiedział, że jak będę miał osiemnaście lat to załatwi mi jakąś dziwkę z agencji. I ja na to czekam, nawet nie wiesz jak.
- Sorry że nie jestem dziwką z agencji - powiedział Magnus i obaj dostali ataku śmiechu. Gdy przylgnęli do siebie Magnus poczuł jak jego członek nagle znajduje się we władaniu innej dłoni. Właściwej dłoni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 21:24, 02 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 20:47, 02 Lip 2015    Temat postu:

'Nie tak to wszystko miało wyglądać - pomyślał Magnus i rozejrzał po pokoju'
..i rozejrzał SIĘ po pokoju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 19:11, 03 Lip 2015    Temat postu: 48.

- Trzeba to jakoś ogarnąć - powiedział Szymon kiedy obaj leżeli zmęczeni, sapiący ale na swój sposób szczęśliwi. - Ja nie chcę nic mówić ale to nie ja tu sprzątam. Do tej pory udawało mi się ukrywać te zabawy, ale teraz tego jest za dużo. I nie będę pokazywał palcem od kogo...
- Masz rację, to bardzo brzydkie. W Szwecji w każdym dagis tego uczą.
- Dagis?
- No, przed szkołą.
- Przedszkole. My na przedszkolaków nie wyglądamy...
- Tym bardziej zachowuj się i nie pokazuj palcem. Zaraz to posprzątam, leż i nie ruszaj się...
Magnus chwycił pierwszy kawałek materiału jaki znalazł pod ręką, to akurat leżało na krześle. Nie zastanawiając się już prawie dotykał łona Szymka.
- Ej, uważaj, przecież to twoje bluzki. To znaczy już moje. Nie zamierzam ci ich oddawać - powiedział z jakąś złośliwą satysfakcję w głosie.
- Dam ci je z dziką przyjemnością ale powiedz czym mam to wyczyścić, i to szybko bo zaczyna się rozpływać - popędzał go Magnus.
- Nie dasz bo już dałeś. W biurku są jakieś kawałki ligniny, powinny starczyć.
Magnus robił co należy a zapach niedawnych wydarzeń powoli wydobywał go z miłego otępienia, jakie odczuwał za każdym razem, kiedy było po wszystkim. Z chęcią zrobiłby to jeszcze raz ale czy można? A jak on zareaguje? Czy nie wyśmieje go od zboczeńców? Odrzucił zużyte chusteczki higieniczne ale w rękach dalej trzymał jego członka, którego powoli opuszczała gotowość do walki.
- Połóż się tak abym widział twojego - poprosił Szymon i już wiadome było, że tak szybko to się nie skończy. Znajomy już dotyk znów spowodował, że się zapomnieli.

- Może dość już na dzisiaj - powiedział Magnus, kiedy skończyli czwarte zbliżenie. Wskazówki ściennego zegara wskazywały czwartą rano i wypadałoby się wyspać. Choć tak prawdę mówiąc jeszcze by mógł. Kiedy tylko zaczęło się to, co, jak słyszał, nazywa się burza hormonów, potrafił masturbować się osiem razy dziennie. Teraz trochę się uspokoił ale zdaje się, że po dzisiejszym znów będzie musiał opanowywać się prawie na siłę.
- Szkoda - w głosie Szymona słychać było oczywiste zrezygnowanie - jeszcze raz bym ci go polizał. Nawet nie wiedziałem, że to takie fajne.
- Będziemy jeszcze mieli czas - Magnus pragnął skończyć tę rozmowę możliwie natychmiast, bo prowadziła prosto do kolejnych zabaw. - Ale odpowiedz mi na jedno pytanie.
- Mianowicie?
- Jak... To znaczy skąd... No wiesz, skąd wiedziałeś że my będziemy mogli razem, no wiesz co - Magnus kluczył bynajmniej ze wstydu ale dlatego, że nie umiał po angielsku określić stosunku płciowego. Wyszło to według niego strasznie, prawie jakby był pensjonarką. - Att knulla.
- Ładnie się nazywa - uśmiechnął się Szymon. - Na początku nie wiedziałem. Ciebie w ogóle ciężko rozgryźć...
- Bo?
- Pierwszego dnia to się ciebie nawet trochę bałem. Że będziesz mnie wyśmiewał albo że będziesz na mnie patrzył z politowaniem i litował się nade mną. Ale to raczej dlatego, że większość tak robi. Później było już coraz lepiej ale wszystko wiedziałem jak mnie zacząłeś karmić...
- Jak to? - nie rozumiał Magnus.
- Zwyczajnie. Każdy człowiek ma w sobie zakodowaną fizyczną niechęć do ciała innych. W jakiejś gazecie to czytałem. Oprócz członków własnej rodziny. To cecha która pomaga nam żyć bezpiecznie. Można się tego pozbyć ale to wymaga treningu i zawsze gdzieś tam na dnie zostaje. Czy myślisz że ci lekarze, dentyści, fryzjerzy i inni się nie brzydzą? Brzydzą się. Lubiłeś być obściskiwany przez stare ciotki w rodzinie?
Magnus na szczęście nie miał starych ciotek ale inni koledzy mieli i mógł sobie wyobrazić co się przy tym czuje. Nigdy pod żadnym pozorem nie pozwoliłby się pocałować nikomu obcemu. Co prawda nie ze wszystkim się zgadzał ale ta teoria ogólnie trzymała się kupy.
- A ciebie wcale nie brzydziło, że moja ślina ci cieknie po palcach, że polizałem ci rękę, przypadkiem oczywiście...
- Przypadkiem? - udał zdziwienie Magnus.
- Pierwszy raz tak. A już dziś, jak noga się zaklinowała... Wiesz, mnie badali wszyscy i na wszystko, chyba cię to nie dziwi. Z reguły nikt się nie lubi patrzeć na gołe ciało. Leżałem w szpitalu, widziałem różnych golasów i raczej to nie było przyjemne. Owszem, to jest ciekawe, zwłaszcza jak widzisz kogoś pierwszy raz, ale później wolałbyś jednak tego kogoś oglądać w ubraniu. Bo to cię po prostu nie jara.
- No nie wiem, ja lubię sobie popatrzeć...
- Teraz, i to pewnie nie na każdego. Ja mówię o tych czasach jak miałem jedenaście, dwanaście lat. A wtedy... To nie było tak, że ty z ciekawości patrzyłeś czy mam długiego. To nie ten wzrok. I Przepraszam, że cię rozczarowałem. Ale mi jeszcze rośnie, ja dopiero od pół roku dojrzewam.
- E tam... Może nie jest za długi ale sympatyczny.
- Jak ci się podoba to co, jeszcze raz? Tylko tak delikatnie, jak poprzednio...
Magnus tylko popatrzył na zegarek. Było w pół do piątej ale on tego nie odczuwał. Był gotów nawet bardziej niż poprzednio.

- To co, niech pan uważa na siebie - powiedział Miłosz i, po rozejrzeniu się dokoła, mimo iż wiedział, że dom jest pusty, pocałował delikatnie profesora w czoło. Ten nie odwzajemnił się żadnym gestem, podszedł do samochodu, otworzył się, uśmiechnął jakoś z musu i pokiwał ręką. W pół do siódmej to nie była jego ulubiona pora na jazdę, choć od godziny był na nogach i wypił dwie mocne kawy, dalej czuł się źle. Niewyspanie ale nie tylko, to coś było o wiele głębiej i nie dało się tego załatwić filiżanką kawy czy papierosem. Westchnął i, starając się o tym nie myśleć, skupił swą uwagę na wyjeździe z miasta. Dopóki na drodze coś się działo, jego strategia działała, wkrótce jednak minął Bielany i wjechał na pustą drogę pośród nudnego, polnego krajobrazu.

Mógł siebie przeklinać w cholerę, mógł sobie wyrzucać że zachował się jak ostatni dupek ale tego już nie da się zmienić. Seks z Miłoszem był najgorszym przeżyciem, jakie było jego udziałem od dawna. Zaczęło się od tego, że chłopak nie mógł go pobudzić. Kornel chciał a nie mógł. Nigdy dotąd nie miał problemów a jego członek pod tym względem zachowywał się jak japoński automat. No i coś mu się odwidziało. Oczywiście to jego wina, był spięty, zdenerwowany. Cały czas kołatało mu w głowie, że robi źle. Że nie powinien. Jak to może profesor ze studentem... A Miłosz też pipa, też to chyba robił pierwszy raz. Na początku oczekiwał jakiegoś pocieszenie, zachęty, sam do końca nie wie czego. - Może pan przesunąć tę nogę? Przecież to zabrzmiało jak z jakiegoś kabaretu, jak można być z kimś w łóżku i zwracać się przez pan? Niby doszli, i Miłosz i on ale to było po prostu żałosne.

Kornel zatrzymał się w Świdnicy, w czynnym już spożywczaku kupił butelkę mineralnej i jakieś bułki i ruszył w dalszą drogę. Nawet przerwa nie pomogła, ani ta ani następna, pod Świebodzicami. Czuł się podle, źle i wszystko spieprzył. Nawet nie myślał, czy Miłosz do niego zadzwoni, w tym momencie było mu wszystko jedno, wolałby nawet nie, niech najpierw obaj dojdą do siebie. Bo i Miłosz nie ukrywał rozczarowania, Kornel wyczuwał, że liczył na kogoś z doświadczeniem a tu pipa. Przed Bolkowem zjechał zatankować i zjeść śniadanie. Hotel hotelem a on był głodny teraz. Siedząc i przeżuwając całkiem smaczne świeżutkie bułki i pijąc napój, który dla odmiany nie może nikogo niczym zaskoczyć i na tym polega jego siła, wracał myślami do wczorajszego wieczora. Ale już inaczej, teraz atakowały go kolejne obrazy. Tyłek Miłosza... Śliczny, okrągły, niemal jak z fotografii w jakimś profesjonalnym pornosie. Reszta chłopaka może nie była tak kształtna i proporcjonalna ale to... Mógłby sobie tak długo przypominać. I te ciężkie, twarde jądra... Nagle poczuł, że musi, koniecznie musi pójść do toalety, Teraz, kiedy to ogromne napięcie minęło, był gotów na powtórzenie tego wszystkiego, i to nie raz... Było, przepadło. Gdy doszedł do toalety, napięcie było tak wielkie, że bolały go jądra. Szybko zajął pierwszą z brzegu kabinę i przystąpił do rzeczy. Rezultat zdumiał go - nigdy tak nie strzykał i to w takich ilościach. Jaka szkoda, że to nie przyszło wczoraj. Eh... Zapiął rozporek z trudem, gdyż twardość, która przyszła dopiero teraz uparcie brała rewanż za wczoraj.

- Dobrze że pan jest, bo pół świata pana szuka - powiedziała recepcjonistka sięgając do jego przegródki i oprócz kluczy wyjęła garść kartek. - Te są z wczoraj, szukała pana niejaka pani Teresa Mleczak...
- Wiem kto to - powiedział Kornel. A jednak Magnus musiał się bardzo niecierpliwić. Jak mu teraz spojrzy w oczy...
- Były jeszcze dwa telefony z uniwersytetu - ciągnęła recepcjonistka - a jakieś pięć minut temu zadzwonił szpital na Kamieńskiego we Wrocławiu, prosząc by pan się pilnie z nimi skontaktował.
- Nie mówili o co chodzi? - zapytał Kornel choć nawet nie podejrzewał, że ordynator będzie postronnym przekazywał poufne wiadomości.
- Nie... W każdym razie proszono, żeby pan zadzwonił niezależnie od pory dnia czy nocy.
Kornel nie musiał dzwonić by wiedzieć co ta wiadomość oznacza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 22:34, 03 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 19:24, 03 Lip 2015    Temat postu:

'Dam ci je z dziką przyjemnością ale powiedz czym mam to wyczyścić, i to szybko bo zaczyna się rozpływać - popędzał go Szymon'
chyba Magnus


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 19:39, 03 Lip 2015    Temat postu:

Dzięki.
No właśnie to jest to, imiona sa dla was. Ja moje postaci widzę, bardziej pamiętam ich nazwiska niż imiona Smile

A tak w ogóle tradycyjne sprawdzenie obecności. Czyta to więcej niż jedna osoba?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januma
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pią 21:34, 03 Lip 2015    Temat postu:

Oczywiście - czytam codziennie choć wolałbym odczekać kilka dni aby porcja była większa niestety dotychczas mi się to nie udało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropa
Wyjadacz



Dołączył: 14 Cze 2012
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 22:03, 03 Lip 2015    Temat postu:

Czytam czytam co prawda kilka dni nie czytałem bo miałem małą awarię pękła rurka w łazience i trzeba było naprawić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 72 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 14:37, 04 Lip 2015    Temat postu:

Dzięki za te głosy, prosdzę o następne Smile Po prostu feedback jest dla mnie mobilizacją do pracy.

PS1. Dziś sobota, mogę wrzucić później, Co prawda szkic odcinka jest w notesie ale bez szczegółów, trochę to potrwa.

PS2. Na podforum 'książki' trwa w najlepsze dyskusja o opowiadaniach erotycznych (również na tym forum). Zapraszam do licznego udziału.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Sob 19:12, 04 Lip 2015    Temat postu:

Misiolub Waflobil też czyta, prawie regularnie
...a żeby nie było, że tylko odfajkowałem komentarz, to takie moje drobne przemyślenia:
Hmm, Miłosz - czasem tak bywa, że z dystansu ktoś nam się wydaje fajny, cudny i w ogóle, a jak co do czego, to okazuje się, że coś jednak nie gra i nie mamy pojęcia co. Gdyby była chemia, brak doświadczenia nie byłby żadną przeszkodą, chyba. Nawet mi nie szkoda, że im nie do końca wyszło. Trochę mnie Miłosz do siebie zraził tym drobnym podstępem (hmm... drobnym?).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 13 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin