|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 4:02, 25 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Może faktycznie tracisz czas. I jesteś mało spostrzegawczy, bo tu nie ma pierdolenia, to nie jest opowieść o seksie a o starzeniu się. Tak, wiem, że ten temat bardzo cię razi, dałeś temu już wyraz, dość obcesowo zresztą. Trochę krucho u ciebie z konsekwencją, bo już raz pisałeś, że nie będziesz tego czytał. Ale nie, nie będziesz wiecznie mlody.
W ogóle w przyszłości będę pisał jeszcze dziwniej więc możesz już na mnie położyć krzyżyk, bo mam w planach w ogóle odczepić się od typowych pedalskich spraw - bo o tym pisać nie umiem. To nie jest mój świat i, szczerze mówiąc, mało on mnie obchodzi. Z tego powodu zresztą nie leży mi produkowanie się na tym forum - trochę nie ten target. Analog, ja naprawdę cię rozumiem, wiem, czego oczekujesz - przykro mi, interesują mnie nieco inne problemy i tym zamierzam się zająć.
PS. Może faktycznie przynudzam a Analog ma rację? W końcu nie wszystko musi mi wyjść. Proszę o szczere wypowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 4:14, 25 Lip 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
waflobil66
Wyjadacz
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Wysłany: Sob 10:02, 25 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
"Może... ...Analog ma rację" Pewnie, że ma, ale tylko w kwestii że Jemu nie pasuje taka tematyka, ma do tego prawo, ale na pewno nie może być uważany za wyrocznię i pewnie sam się za nią nie uważa. Przecież sam dobrze wiesz jak wiele osób wchodzi na gayland właśnie dla takich tekstów jak Twoje.
...a przecież jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził
A co do przynudzania, to moim zdaniem więcej go było na początku tej opowieści, ale właśnie taki przynudzanie bardzo mi się podobało. Teraz zdecydowanie więcej się dzieje i nie widzę tu teraz żadnego przynudzania.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez waflobil66 dnia Sob 10:08, 25 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Sob 10:30, 25 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
...ja mam koncepcję taką że tylko tym co brakuje porządnego pierdolenia chcą o tym czytać ci co mają deficyt innych rzeczy, wolą czytać o innych rzeczach (dlatego podejrzewam był taki chóralny sprzeciw wobec planów Roberta dotyczących bohaterów).
...o pierdoleniu zbytnio czytać mi się nie chce, bo o tego są filmy a) więcej, b) do wyboru, do koloru, c) wszystkie podobnej jakości i o takiej samej treści (włącznie z takimi samymi pozycjami). polecam stare czeskie i niemieckie (robione w Czechach; niezłe są jeszcze ruskie i ukraińskie) większość aktorów w guście Analoga, ale mogą go razić niewygolone jaja i śmieszne fryzury (wiadomo połowa lat dziewięćdziesiątych). na jednym z forów są wrzucanie w ilościach hurtowych (czasami mam wrażenie, że wzięła w nich udział cała populacja męska 16-20 w Czechach w tamtym okresie).
...Analog, jak uważasz że jest deficyt dobrego porno na forum, luka jest dla ciebie. jesteś krytykiem, wiesz czego brakuje, pomyśl chwilę, złap za klawiaturę i napisz. w Polsce jest wolność, każdy może pisać!
@homowy: jaki jest target na forum? chyba tylko parę osób się wypowiada, reszta jest widzami...nie wiadomo jaki jest target, ale sądząc po ilości wyświetleń twoich tekstów robisz dobrą robotę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Sob 10:40, 25 Lip 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 11:49, 25 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Mój target? Pochlebiałoby mi pisać dla lemingów czyli klasy średniej, która oprócz popędu ma jeszcze jakieś zainteresowania i cele w życiu nie oscylujące wokół seksu. Ludzi, którzy niekoniecznie manifestują swe zainteresowania przy pomiocy awatara z kolesiem z dildo w dupie. No ale może trochę za wysokie te progi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 13:16, 25 Lip 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 20:50, 25 Lip 2015 Temat postu: 70. |
|
|
Ciągnąc drąg w kierunku sterty okorowanych bali, Magnus nagle stanął jak wryty. Coś było nie tak, inaczej niż zwykle... Chwilę zajęło mu dostrzeżenie, że to tylko muzyka. Bertil musiał włączyć radio, czego chyba nigdy nie robił, przynajmniej tak, aby on słyszał. W domu nie było telewizora, zresztą Magnus wątpił, by Bertil pozwoliłby mu oglądać. Sam wieczorami albo czytał albo pisał, czasem pracował w ogrodzie. Trudno w tym wszystkim było wychwycić jakąkolwiek prawidłowość. Bywało że wstawał z przekonaniem, że nie będzie musiał oglądać tego człowieka i rozczarowywał się, bywało również na odwrót. Jedno się nie zmieniło - bale do okorowania. Skończyły się jedne, pojawiły się następne, nawet nie wiadomo skąd, następnego dnia rano czekały na obrobienie. Co ciekawe, pogoda nie miała wpływu na to co robił, pierwszego dnia, kiedy padało, pozwolił sobie poleżeć w łóżku dziesięć minut dłużej, po czym wpadł wściekły Bertil, aż czerwony z gniewu i prawie za szmaty wyciągnął go na dwór. Podczas większego deszczu wolno mu było pracować pod wiata, co miało ten minus, że bale trzeba było tam zaciągnąć. Nie zmieniło się również jedzenie. Konsekwentnie na śniadanie i obiad była kiełbasa, zawsze falukorv i kilka razy Magnus usiłował się przemóc by ją zjeść.
- Ty jeszcze będziesz głodny - powiedział Malmgård widząc, jak Magnus trzymając się za usta biegnie do toalety.
Sporadyczne wizyty w domu - choć rzadko w salonie, bo tam nie wolno mu było wchodzić - pozwoliły na zaobserwowanie kilku rzeczy. Przede wszystkim wiedział, gdzie w razie czego znajdzie mapę, pieniądze i inne rzeczy. Również własny paszport, który został mu odebrany nawet nie wiadomo kiedy. Choć klin dobrze sprawował się w nocy, w dzień Bertil chodził gdzie chciał. Magnus zauważył również błędy, które popełniał. Najważniejszy to telefon. Gdy szedł do łazienki, zostawiał go na biurku. Może dlatego, że wierzył, że wytresował Magnusa do tego stopnia, że nie wejdzie tam, gdzie mu nie wolno. Może był niechlujny, przyczyna akurat go nie obchodziła. Tego wieczoru, gdy skończył korowanie, zauważył Bertila zmierzającego do łazienki w samych gaciach, z ręcznikiem kąpielowym, przewieszonym przez ramię. A"Teraz albo nigdy" - pomyślał, wyjął notes i szybko wybrał odpowiedni numer. "Oby tylko był w domu..." - modlił się w duchu. Szymon na szczęście był. Nie miał mu wiele do powiedzenia, raczej chciał wiedzieć co słychać u niego. Tak długo jak słyszał plusk wody z prysznica, rozmawiał spokojnie. Później Bertil zaczął się wydzierać, żeby przynieść mu szampon i niechętnie musiał skończyć rozmowę. Szczęście mu jak na razie dopisywało, więc poszedł za ciosem, dzwoniąc do Kornela. Szymona nie chciał martwić, ale Kornelowi mógł powiedzieć więcej. Niestety, nie zdążył. Bertil już z daleka dostrzegł, co się dzieje, doskoczył do Magnusa i zabrał mu telefon.
Tak jak przewidział, Bertil wściekł się i Magnus z satysfakcją obserwował jak hamuje się, by mu nie przyłożyć.
- Doigrałeś się - powiedział wściekle. - Od dziś śpisz w komórce.
Komórką było pomieszczenie gospodarcze na tyłach domu, zaraz przy lesie. Jedyne, na co pozwolił mu Bertil, to na zabranie koca. Rzecz jasna, nie było tam żadnego łóżka, Magnus przez pół godziny znosił trawę z polany, by nie spać bezpośrednio na ziemi. Malmgård obserwował to z okna i śmiał się. Magnus pocieszył się tylko, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i skoncentrował się na myśleniu. Była szansa powrotu do domu, trzeba było tylko to dobrze rozegrać. Jeszcze przed snem zgromadził kilka ostrych drzazg, do torebki zebrał kurz starty ze starej szafy - jedynego mebla w komórce, teraz tylko trzeba się było odpowiednio wcześnie obudzić.
"Niech sobie wali" - pomyślał Magnus i nawet nie ruszył się ze swojego posłania. Nie zamierzał mu ułatwiać sprawy. Tak jak przewidział, po chwili Bertil wtargnął bez ostrzeżenia i wydarł się.
- Mówiłem ci, gówniarzu zasrany, siódma! Wiesz, która teraz jest?
Magnus odczekał chwile i spokojnie odpowiedział.
- Nie.
- Jak to kurwa nie? - pieklił się dalej Bertil, choć coś zaczęło mu się nie zgadzać.
- Nic nie widzę, po prostu.
Teraz dopiero Malmgård przyjrzał się Magnusowi. Twarz umazana krwią i łzami, oczy czerwone, bluzka wysmarowana czerwoną, krzepnącą krwią.
- Co ci jest? - zapytał zaniepokojony Malmgård.
- Zaciąłem się przy goleniu - odpowiedział spokojnie Magnus patrząc Bertilowi w oczy, co byłoby możliwe gdyby ten miał odwagę odpowiedzieć na spojrzenie.
- Mięczak jesteś - powiedział Malmgård. - Nie myśl, że pojedziesz do lekarza.
Ale nie powiedział mu, że może wrócić do pokoju, nie przeszłoby mu to przez usta, jak jakiekolwiek inne przyznanie się do porażki. Po prostu zaprowadził tam Magnusa.
- Wykąp się i dziś będziesz pracował dopiero po południu. Miałem jechać do miasta, przez ciebie gnoju nie mogę ruszyć się z domu. Jeszcze mi za to zapłacisz...
Pierwszy moment, na który Magnus czekał z coraz większym utęsknieniem, zdarzył się trzy dni po tej symulacji. Stracił trochę krwi ale się opłaciło. Poza tym raz zjadł porządnie, bo Bertil przestraszył się choroby i raz zamiast tej wstrętnej kiełbasy kupił twaróg i sałatkę śledziową. Pewnie liczył na to, że Magnus nie je ryb i tu się srogo rozczarował, co zresztą Magnus z dziką satysfakcją obserwował w jego oczach. Tego dnia Bertil jak zwykle wyjechał do miasta i Magnus jak zwykle zrobił obchód zaraz po tym jak znienawidzone zielone volvo zniknęło za zakrętem. Nawet już nie odczekiwał, Malmgård nie miał zwyczaju zawracania. Natomiast jego wyjazdy były nieregularne i nie zawsze długie, jeśli jechał po zakupy, potrafił wrócić za pół godziny. Sądząc po stanie chleba, jaki jadł na śniadanie, tym razem był to prosty wypad po sprawunki do miasta, więc należało się śpieszyć. Gdy drzwiczki do piwnicy zareagowały na jego pchnięcie, początkowo nie mógł uwierzyć swemu szczęściu. Niemniej jednak otwarte wrota raju były faktem. Dla pewności jeszcze raz obszedł dom, sprawdził, czy Malmgård nie zastawił na niego żadnych pułapek i, uważając, by nie zostawić żadnych śladów, wniknął do środka.
Szybko przeczesywał szufladę. Chwilę trzymał w ręce własny paszport, zastanawiając się, czy go zabrać. To byłoby zbyt niebezpieczne. Poza tym, jeśli jego plan wypali, lepiej będzie, żeby ten paszport był tu. Zamknął szufladę z lekkim żalem i przeszedł do półki z książkami. Samochodowy atlas Szwecji był na swoim miejscu, nieużywany, jeszcze pachnący farbą drukarską. Magnus znalazł Södertalje na mapie, niestety, czas go gonił coraz bardziej, bo zbliżała się pierwsza możliwa godzina przybycia Malmgårda. Zdecydowanym ruchem wydarł cztery kartki z interesującymi go mapami i odłożył atlas na miejsce. Część pierwsza zadania wykonana, jego dokończenie może okazać się trudniejsze. Gdy otwierał drzwi prowadzące na zewnątrz, usłyszał zbliżający się warkot silnika. W ostatniej chwili zdążył doskoczyć do stosu pniaków i markować pracę.
- Niewiele zrobiłeś - powiedział Malmgård tytułem przywitania. Magnus pominął tę uwagę milczeniem.
Magnus ukrył mapę w komórce, trzymanie jej w pokoju mogło być zbyt niebezpieczne. Z tego powodu kilka następnych dni trwało, zanim mógł zacząć ją czytać. Niestety, sama mapa niewiele mu dała, musiałby przynajmniej iść na drogę.Skala nie pozwoliła na jednoznaczne zidentyfikowanie tego miejsca, najbardziej bał się, że ten dom, nie tak dawno wybudowany, w ogóle nie będzie zaznaczony. Tylem że inaczej tego nie sprawdzi jak chodząc po okolicy. I tu z pomocą znów przyszedł mu przypadek. Jedząc śniadanie, jak zwykle beznadziejne, słyszał jak Malmgård odbiera telefon.
- Dobrze, o drugiej będę w Uppsali - odpowiedział uniżonym tonem. Magnus prawie podskoczył z radości. Założywszy, że jest w okolicach Södertalje, do Uppsali jedzie się stąd co najmniej dwie godziny, zatem Malmgård nie ma prawa pojawić się przed piątą a nawet szóstą.
- A ty się tak nie ciesz - powiedział do Magnusa, skoro tylko zakończył rozmowę. Będę wieczorem i dziś raczej nie licz na kolację bo nie będzie mi się chciało jej zrobić. I widzę dziś co najmniej sześćdziesiąt sztuk okorowanych - powiedział i wyszedł z domu.
Magnus nauczył się już oszukiwać na pracy, nosząc okorowane wcześniej pnie z jednej sterty na drugą tak, że niektóre były liczone po trzy razy. Co było w innych stertach, Bertila nie interesowało, a szkoda, zobaczyłby sporo ciekawych rzeczy. Zwykle robił czterdzieści, był w stanie oszukać na dziesięciu, z tego wynikało, że tego dnia będzie musiał go orżnąć na dwudziestu. Popracował do południa po czym wszedł do komórki, wyjął zawilgocone już nieco kartki z atlasu i zaczął czytać mapę. Zgromadziwszy całą swoją wiedzę, zostały mu trzy miejsca, oddalone od siebie o jakieś sześć kilometrów. Obejście tego wszystkiego powinno zająć mu nie więcej niż trzy godziny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby miał lepszą mapę. W ściekły wyruszył z domu, doszedł do asfaltowej drogi, tej, którą przyjechał i poszedł w kierunku pierwszego typu. Gdy usłyszał w oddali warkot silnika, początkowo chciał schować się w krzakach, tyle, że nie było żadnych, drogę od rzadkiego sosnowego lasu dzielił tylko row. Nieco spokojniej obserwował zbliżającą się białą plamę. Nie przewidział tylko, że samochód się zatrzyma. Otworzyły się drzwi i wyjrzała z nich młoda kobieta.
- Jadę do Järna. Podrzucić? Wsiadaj - pokazała zachęcająco na puste miejsce obok kierowcy.
- Nie, dziękuję - odpowiedział Magnus i postanowił wykorzystać sytuację. - Sam dojdę tylko niech mi pani powie czy to daleko stąd?
- Będzie pół mili - odpowiedziała kobieta, uśmiechnęła się i upewniwszy się, że Magnus trafi, odjechała.
To było to, czego potrzebował, choć raz szczęście było po jego stronie. Pół szwedzkiej mili czyli pięć kilometrów od Järna to mogło być tylko jedno miejsce. Uśmiechnął się i zawrócił w kierunku chaty. Nie wiedział, że tego wieczora szczęście uśmiechnie się do niego jeszcze jeden raz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 21:46, 25 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Nie 0:56, 26 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Homowy, ja wiem, że masz problemy ze sobą, ale błagam Cię: mnie nie interesuje hard sex. Mnie interesuje coś podobnego do Bidula, Skromne początki bycia gejem ( najlepsze! ), Zabawa w podchody. Może dlatego, że autorzy są dość młodymi ludźmi i potrafią dotrzeć swoim językiem do tych, co mają 20-parę lat na karku tak, jak ja? Tam wcale nie było dużo jebania i typowo "pedalskich" spraw jak to mówisz. Dlatego obraziłeś mnie w tym momencie.
Bardzo mnie uwiodła tematyka Twojego poprzedniego opowiadania, które liczyło tak dużo odcinków, że byłby problem z przepisaniem jego na papier z okładką. Owszem, pewne wątki tam mi się nie podobały, np. zbyt mocne przeciągałeś sprawy z Norbertem i Sebastianem albo jak przychodziło do inicjacji seksualnej... Nawet jeśli nie lubisz tego opisywać wypadałoby inaczej kończyć, a nie "zrobili se dobrze i do widzenia". Opowieść ma być dojrzała i autor powinien umieć opisywać seks, który jest codziennością! Nie chodzi o opis w każdym odcinku, ale były tak dobre trzy - jak pamiętam - momenty, gdzie spokojnie można było to opisać dojrzale. Lecz poszedłeś na łatwiznę... Ale ile razy chwaliłem opowiadanie? Chyba to się liczy, prawda? Ile razy motywowałem byś je skończył? Widzę zapomniało się...
@waflobiil66
Owszem, wchodziłem dla homowego, ale to co wyprawia momentami to przekracza ludzkie pojęcie. Nawet tak krótkie opowiadanie jak "Witamina" było super, bo ukazywało pewien problem. Utkwiło w mej pamięci i zamiast tego "Hej gemle man!" ( które i tak w sumie nie jest najgorsze, trochę się pośmiałem, nawet do 20 odcinka super wyszło, ale błagam, tyle odcinków?.... ) wolę sobie ponownie przeczytać Witaminę...
PS. Od dawna się zastanawiam co ktoś taki jak Ty robi tu na gayland, skoro powinien być co najmniej na onecie czy wybiórczej...
PSS. Nawet jeśli mnie nie interesuje hard sex, to chociaż to i tak jest lepsze, np. opowiadanie grafoya od tego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 1:06, 26 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Analog
Mam fazę na problemy psychiczne bardziej - wybacz, że jednak tym się zajmę. Może spodoba ci się II część Innych, która jest w przygotowaniu.
Tak, wiem że chwaliłeś i nie licz, że zapomniałem Bardzo sobie cenię właśnie dlatego, że potrafisz szczerze powiedzieć co lubisz a co nie i nie klamkujesz się tak jak inni. Trochę mi głupio, że rozwijam się (a może zwilam) w innym kietunku. Co do tego opowiadania - chciałem po prostu wyrzucić kilka frustracji człowieka, któremu niby wszystko wyszło a tak naprawdę nie wyszło mu nic. Może w tym jest duża część mnie.
Nie, nie mam problemów z sobą - to znaczy mam ale czysto somatyczne.
Cio do opwiadań, które Ty lubisz - owszem, uważam, że są sprawnie napisane ale zupełnie mi nie leżą, dokładnie na tej zasadzie jak Ty je uwielbiasz. Prawo do indywidualnego osądu. Szcerze? Nic z tego forum mi nie leży, włącznie z własną twórczością. Może mam trochę sympatii do Innych ale bardziej bawiło mnie samo powstawanie - to była jedna z najfajniejszych przygód w moim życiu. Myślałem, że będzie taka sama zabawa przy Gammle man - jest jednak inaczej. Jak czytam Grę szwajcarską - widzę głównie jej braki, to należałoby napisać od nowa. Swoją drogą cieszę się, że komuś podoba się Witamina. Ona tez miała wyglądać inaczej, to miała być pozycja przekonująca dorosłych do homoseksualizmu swych dzieci i chyba nie do końca mi to wyszło.
Powiem tak: mnie nie interesuje opisywanie historii, że Czesiek poznał Grześka a Grzesiek Leszka. Takich historii już jest masa a ja nie widze w tym nic podniecającego. Mnie interesuje co skę kryje za tym wszystkim - walka ze sobą, oswajanie ludzi, miejsce takiej przeszkody jaką jest homoseksualizm w realizacji celow zyciowych. O tym tu nie pisze nikt. Nikt nie stawia pytań i nie stara się na nie odpowiedzieć - może Pisarek, jeden jedyny. Każdy, kto pisze - chce coś przekazac czytelnikom. Ja generalnie chcę przekazać jedno - łatwo nie jest ale da się to zrozumieć, przy odrobinie dobrej woli. Dlatego moje powieści i opowiadania zawsze dobrze się kończą.
Zdecydowałem sie jednak odejść od seksu i pójść bardziej w kierunku psychologii, dlatego następne opowiadania nie będą się tu ukazywały, z prostego powodu - nie tu ich miejsce, nie chcę by były porównywane do tekstów, które są inne i pisane z nieco innym założeniem. Możliwe, że w tym celu założę inne forum.
Co do wybiórczej czy onetu - już chyba nie te lata. Ja się starzeję Ale dziękuję za uznanie.
Z wyrazami symptrii - mimo wszystko. Cenię szczerość.
robert
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 1:31, 26 Lip 2015, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Nie 1:21, 26 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
ta pierwsza część wypowiedzi analoga to chyba do mnie bardziej niz do Roberta,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 20:13, 26 Lip 2015 Temat postu: 71. |
|
|
Zadowolony, ruszył w kierunku domu, obserwując las, rozświetlony przez słońce, które właśnie wyszło zza chmur. Swój wzrok skupił na najwyższym drzewie, rosłej sośnie i w miarę jak szedł, drzewo zaczęło chwiać mu się w oczach, zmieniać kolory, mylić się z innymi. "Chwilę, tylko stanę i naostrzę wzrok" - pomyślał. Gdy otworzył oczy, leżał na poboczu drogi, w głowie mu się kręciło a w skroniach pulsowało. "Jestem osłabiony" - pomyślał, zebrał się w sobie i, tym razem wolniejszym krokiem, ruszył do domu. Chciało mu się jeść, stracił rachubę czasu, nie pamiętał o której spotkał tę kobietę. Na szczęście od domu dzieliło go już tylko kilkadziesiąt metrów. Gdyby zasłabł tam, na asfaltówce, była szansa, że ktoś by go znalazł i wezwał pogotowie. Kto wie, czy to nie byłoby lepsze.
Gdy wrócił, zabrał się za korowanie, ale szło mu zdecydowanie najgorzej, znalazł jedynie siły, by wykonać kilka machlojek. Lada dzień część z nich wyjdzie na jaw, może już jutro, ale starał się o tym nie myśleć. Zresztą, co mu zrobi? Obiecywał, że się za niego weźmie, ciekawe, co to miało znaczyć? Jakby dotąd był w raju i pławił się w luksusach.
Gdy Bertil wrócił z miasta i otworzył dom, była już prawie dziesiąta. Jedyne, czego pragnął to wykąpać się i pójść do łóżka. Tak źle jeszcze się nie czuł. Jeśli ten bydlak jutro wyjedzie do miasta, to po prostu walnie się w komórce i będzie spał cały dzień. Tego mu brakowało. Jedzenia, snu i spokoju. Popatrzył na siebie krytycznie, rozebrał się do spodenek, wziął przybory do mycia, ręcznik, który pilnie domagał się prania, i poszedł do łazienki. Ale nie dane mu było się wykąpać, w środku siedział Bertil, a drzwi były lekko uchylone. Magnus poczuł gwałtowne uderzenie krwi w skronie i mało się nie przewrócił z nagłego napadu osłabienia. Ale ostatkiem woli opanował się i możliwie bezszelestnie podszedł do szpary w drzwiach.
Bertil stał pod prysznicem i mył głowę szamponem, odwrócony co prawda w kierunku drzwi ale biała, obfita piana spływała mu po oczach i niemożliwe by coś widział. Magnus z uwagą śledził ciało mężczyzny, mimo, że napawało go obrzydzeniem. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to długie, rude włosy łonowe, cienki członek z długim, zwisającym napletkiem, wygolone jądra. Gdy piana spłynęła z pachwin zauważył szramę po jakiejś operacji, pewnie wyrostku robaczkowym. Bertil tymczasem skończył myć głowę i zabrał się za resztę ciała. Ściągnął napletek i namydlił członka. Czegoś takiego Magnus jeszcze nie widział. Dziurka do sikania, jak to uczyli go w szkole, ujście cewki moczowej, było nie na czubku a zupełnie pod spodem. W tym momencie Bertil odwrócił się i Magnus tym razem gapił się w porośnięty rzadkim włosiem tyłek, chudy i w ogóle nieinteresujący. Znalazł jednak jeden ciekawy szczegół - tatuaż motyla zaraz przy odbycie. "Co musi mieć w głowie facet, który tatuuje sobie motylka prawie na srace?" - zastanawiał się Magnus. - "Psycholog, kurwa jego mać... Raczej psychol".
Magnus leżał na łóżku i zbierał myśli. Właściwie ma już wszystko, czego chce. Widział Malmgårda gołego - i o to chodziło choć ten widok będzie go jeszcze długo prześladował. Jego obrzydzenie było tak wielkie, że tego wieczoru nie zwalił sobie konia, chyba po raz pierwszy od kiedy zaczął dojrzewać. Wystarczyło mu, że myślał o Szymonie i Kornelu, dwóch najwspanialszych mężczyznach, jakich poznał. Teraz tylko wytrzymać, wytrzymać, wytrzymać. I głód, i omdlenia, koniec już blisko. Jeśli jego plan zadziała, a powinien, za dwa dni będzie leżał z żołądkiem bolejącym z przeżarcia i śmiał się z tego co na razie jest koszmarem.
- Wstajesz kurwa czy nie? - usłyszał jazgot Malmgårda.
- Już - powiedział zanim jeszcze otworzył oczy. Pulsowanie w skroniach było słabsze i nie czuł się już tak piesko jak jeszcze wczoraj.
- Wyjeżdżam - poinformował go Malmgård - a dla ciebie mam nową robotę. Ogródek jest do skopania, tamte grządki za porzeczkami. Wieczorem widzę całość skopaną.
"Chuja zobaczysz, nawet nie" - odpowiedział w myślach Magnus ale skinął głową. Dziś odezwał się do niego chyba siódmy raz w ciągu dwóch i pół tygodnia. Jak na ludzi przebywających ze sobą, nawet małomównych Szwedów, nie jest to jakiś oszałamiający wynik.
- Tu masz żarcie - cisnął w jego kierunku reklamówkę. Magnus zajrzał do środka, by zobaczyć parówki, dwie bułki i plastikową butelkę wody.
Gdyby Magnus poczekał jeszcze kilkanaście minut, wszystko co się od tej pory stało, miałoby inny przebieg, na pewno nieco prostszy, tylko czy człowiek wie, co go czeka? Na razie stał na leśnej drodze prowadzącej licho wie gdzie. Mapa samochodowa, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się drogami przejezdnymi dla aut a inne zaznacza tylko w ostateczności. Magnus wiedział, że pod żadnym pozorem nie może iść główną drogą - nie był pewny kiedy Bertil wróci do domu. Równie dobrze mógł pojechać tylko do Järna lub do Södertalje po zakupy i wrócić za godzinę, góra dwie. Przy jego siłach dojście do Järna, tych pięć kilometrów to spokojnie dwie godziny plus przerwy na odpoczynek. Na razie minął linię wysokiego napięcia, zaznaczoną na mapie a dalej miał tylko zieloną plamę, bez jakichkolwiek odnośników. Szedł prosto przed siebie usiłując trzymać się kierunku. Niestety, to co było słonecznym porankiem przedzierzgnęło się w pochmurne przedpołudnie i nie mógł liczyć na słońce. Trzeba było trzymać się jednego kierunku, co było o tyle ciężkie, że droga wywijała różne łamańce a iść na skróty przez las odpuścił sobie na starcie. Nie z tym zapasem sił, poszycie było miękkie, porośnięte krzewinkami borówek i mchem, każdy krok na takim podłożu kosztował dwakroć tyle sił co na drodze, nawet piaszczystej.
Około południa zrobił sobie popas, zjadając obie bułki i zostawiając pół butelki wody na później. Morzył go sen i najchętniej położyłby się na mchu i zasnął, gdyby nie to, że naprawdę musiał się śpieszyć. Nie przewidywał co prawda by Malmgård zorganizował jakąś obławę, za wiele ma na sumieniu, ale mógł zacząć poszukiwania na własną rękę. Na razie musi się dostać do Sztokholmu i przespać we własnym łóżku, jutro będzie ciąg dalszy. O ile w ogóle będzie jutro... Jego głowa była coraz cięższa, nogi bolały, łapały go kurcze. Odsiedział jeszcze chwilę i ruszył dalej.
Po jakiejś godzinie wiedział, już, że źle idzie, nawet przyjmując, że zrobi drogę dwukrotnie dłuższą, powinien już dochodzić do Järna. Tymczasem w krajobrazie nie się nie zmieniło. Lasy, lasy, lasy. Tylko zapach nieco inny, albo mu się wydaje? Jakiś ostrzejszy i mniej żywiczny. Choć to może zmęczenie, nieraz już zauważył, że po wysiłku wiele rzeczy pachnie i smakuje inaczej. Co do lasu - nie miał doświadczenia, może on też zmienia zapach? Jednak zagadka rozwiązała się dość szybko, nagle las urywał się i Magnus stał przed taflą wody. Jezioro. Zaklął w duchu i jeśli się nie rozpłakał, to tylko dlatego, że nie miał już sił. Mimo padającego deszczu usiadł na ziemi, wyjął mapę i zaczął śledzić układ jeziora. W końcu może się na coś przydać. Jezior w okolicy było kilka ale tylko jedno odpowiadało sytuacji na mapie. Kvarnsjön. Gdzieś tam na drugim końcu jest droga do Järna, pewnie z jakimiś autobusami. Chwilę analizował sytuację i doszedł do wniosku, że w żadnym wypadku nie może dziś pojawić się w Järna, bo może nie zdążyć na ostatni pociąg do Södertalje i co dalej? Spanie na ulicy w mieście, w którym mogą go szukać jest co najmniej nierozsądne. Trzeba będzie dostać się jak najbliżej miasta i przespać się w lesie. Korciło go by jednak znaleźć jakiś sklep, ICA czy Konsum i kupić sobie coś do jedzenia i wrócić do lasu, jednak po dłuższym biciu się z myślami odpuścił.
Budowanie szałasów to rzecz, którą opanował do perfekcji podczas swoich włóczęg i tym razem, mimo potwornego zmęczenia, szałas wyglądał konkursowo. Co prawda złamał kilka zasad i nałamał trochę gałęzi, ale kto go tu znajdzie? Wiedział, że szwedzkie prawo, allemansrätten, broni turystów i włóczęgów prawie w każdej sytuacji, chyba tylko nie dopuszcza spania pod mostem. Nocleg w lesie, szałasie, nawet jeśli jest to las prywatny, jest dozwolony nawet bez informowania właściciela - i tego Magnus bał się najmniej. Dosłownie kilka sekund po tym jak wpełznął do szałasu, usłyszał pierwsze krople deszczu bębniące o liście poszycia. Dobrze, że przyłożył się do pracy, może nie przemoknie... Poczuł, że jego ciało zaczyna wydzielać nieprzyjemny zapach ale z kąpielą wstrzymał się do rana, mimo że od jeziora dzieliło go kilkadziesiąt metrów. Bał się, że utonie nawet metr od brzegu. Na razie ściągnął rzeczy aby nie zaśmierdły jeszcze bardziej i leżał na posłaniu ze świeżej trawy dosłownie jak go natura stworzyła. Nagi i wolny. "Ciekawe, co musi się dziać u Bertila?" - pomyślał i zasnął.
Bertil wrócił do domu o piątej po południu i początkowo myślał, że Magnus zawieruszył się w lesie, poszedł za potrzebą, cokolwiek. Dopiero gdy nie pojawił się do ósmej, zaczął się martwić. Jeszcze tego brakowało... Pal sześć że szlag mu trafił materiał do pracy naukowej, którą zamierzał opublikować. Ten dzieciak może go jeszcze wpakować w niezłe tarapaty. Po godzinie myślenia doszedł do wniosku, że jeśli jest jakieś miejsce,w którym może się pojawić z większym prawdopodobieństwem niż gdziekolwiek indziej, to własny dom. Niewykluczone, że już tam jest. Dlatego postanowił jutro zasadzić się w pobliżu domu Magnusa. Wejść nie mógł, nie miał klucza. Miał go Magnus i kiedyś myślał, by mu go ukraść i zrobić kopię, jednak ocenił Magnusa jako tępaka, którego nie stać będzie na ucieczkę. Teraz przyjdzie prostować własne błędy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 23:20, 26 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Pon 2:51, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Homowy, psychologia okej. Lubię ją, nie widzę nic złego w tym, co wstawiasz. Natomiast mógłbyś zrobić odskocznie i wziąć pod uwagę mój wcale nie banalny pomysł na opowiadnaie do 10-15 odcinków. Uzupełniłby lukę między Hej gamle man a Innymi. A tak to Inni i od razu Gamle mamy. O to mi chodzi. Dlatego wydaje się to nudne.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 20:16, 27 Lip 2015 Temat postu: 72. |
|
|
Gdy Bertil wstał, chwilę przypominał sobie, co ma zrobić. Aha, jechać do Sztokholmu i polować na gówniarza. Tylko jak to zrobić? Adres Ewy znał, podała mu go na wszelki wypadek, ale jeszcze u niej nie był. Gdzieś w południowo-wschodniej części miasta. Oby jakiejś spokojnej, bo być może trzeba będzie się z tym małym nieco szamotać. Bertil nie sądził, by musiał uciekać się do siły fizycznej, chłopak marniał w oczach - co zresztą było zgodne z jego planem. Chciał go doprowadzić do takiego stanu,w którym choćby dla świętego spokoju zrobi wszystko co będzie mu kazał a potem będzie mógł zabrać się za ostatni etap doświadczeń. Co prawda Ewa miała już niedługo wrócić, ale pewnie zgodziłaby się zostawić mu syna na jeszcze trochę, zwłaszcza, gdyby przerżnął ją w kakao, co uwielbiała. Była wtedy słodka jak cielak, jadła z reki. Mógłby poprosić kogoś o pomoc w obławie na tego chłystka, ale po co? Da sobie radę.
Gdy jadł śniadanie, rozległo się pukanie do drzwi. Bertil był tak zajęty własnymi myślami, że nawet nie słyszał jak samochód zajechał przed dom.
- Dzień dobry panu. Przyjechałem po te okorowane bale - powiedział niski, starszy mężczyzna.
- Miał pan przyjechać jutro? - zdziwił się Bertil, najchętniej już jechałby do Sztokholmu.
- Pierwszego lipca? To już dziś - upierał się człowieczek.
Bertil uświadomił sobie, że musiał pomyłkowo policzyć, że czerwiec ma trzydzieści jeden dni. Teraz komplikowało mu to sprawę.
- Jutro pan nie może?
Mężczyzna był jednak coraz bardziej zirytowany.
- Panie, nie zawracaj mi pan głowy, jutro będę miał innych dostawców. Dajesz pan to drewno albo do widzenia.
Widząc, że ten prawie karzeł jest w stanie wprowadzić swe pogróżki w życie, zmiął w ustach przekleństwo i zaprowadził go na plac.
- Ale będzie musiał pan sam sobie załadować, bo nie mam czasu. Chłopak do załadunku mi się rozchorował, jadę do niego do szpitala - łgał obłudnie Bertil. - Będzie musiał pan sam załadować.
- Wtedy zapłacę panu odpowiednio mniej - odparł człowieczek, ale Bertil nie targował się. Pieniądze w tym przypadku były drugorzędne, całość była pomyślana jako robota mająca łamać charakter. Zostawił mężczyznę na placu a sam poszedł przygotowywać się do wyjazdu. Możliwe, że nie otworzy mu drzwi i wtedy będzie musiał czatować na niego cały dzień pod domem, aż wyjdzie. Wtedy trzeba będzie wymyślić co innego, jakieś włamanie czy coś - będzie improwizował. Na razie stał przed lustrem i wiązał krawat, kiedy znów rozległo się pukanie do drzwi.
- Co mi pan głowę zawracasz - burknął kiedy na progu zobaczył znów tego człowieka.
- Panie, idź pan w chuj z taką robotą - pieklił się człowieczek, zupełnie niezgodnie ze szwedzkim temperamentem. - Część w ogóle nie jest okorowana, część tylko przy końcach... Może połowa jest zrobiona jak należy. Umawialiśmy się na trzy metry okorowanych bali, prawda?
- Przecież wszystkie są okorowane, sam doglądałem - odpowiedział Bertil. - pan mi to pokaże.
Stał przed sągami drewna i oglądał, jak przez dwa tygodnie był idealnie i precyzyjnie robiony w bambuko. I do tego piekielnie inteligentnie, wyjątkowo niedoszacował tego chłopaka. Jego matka w jego oczach nie była zbyt bystra, w ogóle ciężko w jego otoczeniu było o kogoś bystrzejszego niż on sam, Bertil Malmgård. Celowo tak dobierał swoje towarzystwo aby nie mieć kompleksów. Bo kompleksy zabijają, a on szuka recepty na to jak radzić sobie z bólem tak, by żyć możliwie jak najdłużej. A tu - został wyruchany przez trzynastolatka! "Jak ja tego chuja dopadnę!" - pieklił się w myślach, nawet nie pożegnał się z człowiekiem od drewna a po prostu go wywalił. Nie zniósł myśli, że nawet przez moment będzie musiał świecić oczyma. Gdy czerwony wóz już zniknął, załadował się w swoje volvo i z piskiem ruszył w kierunku Södertalje. Gdzieś w połowie drogi między domem a Järna minął go jadący z naprzeciwka policyjny radiowóz, ale nie dało mu to wiele do myślenia.
Magnus budził się w nocy kilka razy, raz z zimna, innym razem coś go uwierało w żebra, ale mimo wszystko spało mu się dobrze. Już po obudzeniu długo nie otwierał oczu, ciesząc się tym, że nikt nie wydrze ryja, nie zapędzi go do roboty. I choć ssało go z głodu, postanowił nie śpieszyć się za bardzo. Wie gdzie jest a to jest najważniejsze. Będzie w stanie dojechać do domu i tam ułożyć sensowny plan. Otworzył leniwie oko i zaraz został porażony ostrym promieniem słonecznym. Gdy już oślepienie minęło, zauważył, że część jego szałasu najpewniej straciła poszycie. Dopiero teraz zwrócił uwagę na dziwne odgłosy, które początkowo brał za głos lasu. Jakieś sapanie, trzaski gałązek, szelest liści i do tego wszystko naraz. Domyślał się, co to może być ale po cichu postanowił sprawdzić. Ruszył obolałe ciało z prowizorycznego siennika i przemieścił się tak, by mimo ciasnoty móc wystawić głowę przed wyjście, zamaskowane zielonymi gałęziami. Jego podejrzenia potwierdziły się w pełni - jakieś pół metra od niego stał łoś i wcinał jego szałas. Magnus nieraz już widział łosia, miał zakodowane, jak każdy Szwed, że łosie są niebezpieczne tylko w ruchu kołowym, ale jednak natura po raz kolejny okazała się silniejsza od rozumu. Gdy łoś już posilił się i oddalił, była dziewiąta.
Mimo słonecznej pogody woda w jeziorze była prawie lodowata i raczej nie zachowywała się zgodnie z formułką "zimna woda zdrowia doda". Z każdą minutą wymęczone ciało bolało go coraz bardziej a zwłaszcza jądra. Kiedy stwierdził, że jest wystarczająco czysty, nawet bez mydła, wyszedł na brzeg. Wypadałoby coś zjeść zanim dotrze do miasta, bo to jednak spory kawałek, ale nic w pobliżu nie wyglądało na jadalne. W końcu dorwał krzak zielonych jeszcze malin i zjadł kilka, tylko po to aby zagłuszyć ssanie w żołądku. Jeszcze raz obrzucił się krytycznie wzrokiem, stwierdził, że na szczęście nie wygląda jak uciekinier - i ruszył w kierunku drogi.
Miał szczęście, na drodze złapał autobus, kierowca nie miał wydać z banknotu stukoronowego i do Järna dojechał za darmo. Gdy śledził umieszczoną na rynku mapę dla turystów, minęło go zielone volvo. Nie Bertila ale to przypomniało mu, że najpewniej tamten go szuka i trzeba uważać. Znalazł sklep spożywczy, kupił dwie bułki z cynamonem, mleko malinowe i zjadł to z apetytem w parku. Co za ulga! Chwilę rozkoszował się sytością, najchętniej położyłby się gdzieś i zdrzemnął, tym razem już pozwalając organizmowi na zregenerowanie się, ale jednak rozsądek zwyciężył. Jeśli chce spędzić noc we własnym łóżku, musi się spieszyć. Wyrzucił resztki po posiłku do kosza, wyjął notes i prześledził odrysowaną mapę po czym udał się na stację. Grupki zbierające się na peronie świadczyły, że wkrótce pojedzie coś do Södertalje a nawet do Sztokholmu. W kasie kupił bilet do Sztokholmu, nie wzbudzając jakiegokolwiek zainteresowanie u kasjerki o fizjonomii znudzonej Królewny Śnieżki. Zapłacił kartą, chwilę wahał się wystukując PIN, nie używał go już dość dawno. Ale nawet kilkusekundowe wahanie nie wzbudziło podejrzenia.
W Södertalje przesiadł się na pendeltåg J37 do Sztokholmu. Dopadł go w ostatniej chwili, musiał biec przez peron i dosłownie w momencie gdy był już na platformie drzwi za nim zasyczały i zamknęły się miękko. Cały spocony usiadł na pierwszym z brzegu siedzeniu i usiłował dojść do siebie. W skroniach tak mu waliło jak nigdy dotąd, z całego ciała ciurkiem spływał pot.
- Nic ci nie jest? - usłyszał pytanie. Naprzeciwko siedziała starsza kobieta i patrzyła na niego badawczo.
- Nie, proszę pani, nic mi nie jest - odpowiedział zupełnie niezgodnie z prawdą. Na dodatek zaczęła się rewolucja w żołądku i jelitach, pewnie od tego ostatniego posiłku.
- Jesteś bardzo blady - odpowiedziała kobieta. - Poproszę konduktora, żeby wezwał pomoc.
Magnus, nie wiedząc jak odpędzić się od namolnej baby, wstał, przeprosił, powiedział, że i tak zaraz będzie jego stacja i na najbliższym przystanku zmienił wagon. Ta kobieta miała rację, powinien go obejrzeć lekarz. Na razie jednak poszukał toalety i prawie do samego Sztokholmu walczył z rewolucją w żołądku. Czuł się źle, żeby nie powiedzieć paskudnie, na dodatek kwasy żarły mu odbyt i już wiedział, że będzie miał kłopoty z chodzeniem. Tymczasem pociąg dojechał na stację Sztokholm Centralny. Walcząc z osłabieniem przeszedł cały hall i skierował się w stronę stacji metra.Teraz ostatni etap tej męczarni, tunnelbana osiemnastka na Tallkrogen. Gdy wchodził w korytarz prowadzący do peronów metra, minął patrol policji. Miał wrażenie, że jeden z policjantów, ten niższy, przygląda mu się z zainteresowaniem, ale Magnus nie odwracał się, idąc konsekwentnie przez siebie. Dopiero przy bramce musiał się zatrzymać, bo czujnik nie zareagował na jego bilet miesięczny, zwracając mu go z trzaskiem. "Bo to pierwszy lipca dziś" - skonstatował Magnus przeklinając swoje szczęście. Na szczęście drobnych wystarczyło na kupienie biletu w automacie.
Słaniając się na nogach, wysiadł na swojej stacji. Nie czuł się dobrze, wręcz przeciwnie. Ale widział, że od domu dzieli go najwyżej trzysta metrów. Szedł jak automat, nieczuły na wiatr, słońce i mijających go przechodniów, którzy patrzyli na niego podejrzanie zbyt często. Teraz tylko skręcić w Sandemarsvägen i będzie przed domem. Gdy pokonywał ostatni zakręt, za którym znajdował się jego dom, zupełnie znikąd wyłoniło się przed nim zielone volvo. Za kierownicą siedział Bertil.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 9:25, 28 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 22:01, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
będzie mógł narobić wrzasku na ulicy
swoją droga pamiętam jak kiedys szwedzka policja wciągała do radiolki jakiegoś kolorowego stacji metra w centrum. czterech gliniarzy wniosło po prostu gościa do środka. wcześniej dość mocno zarobił w mazak, nabrałem szacunku do szwedzkiej policji.
edit: chodzi oczywiście o centrum Sztokholmu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pon 22:14, 27 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pon 22:17, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
W kontaktach z ludźmi są profesjonalni, tak zresztą jak Brytyjczycy. Natomiast czy to nie szwedzka policja zanotowala wtopę wszechczasów z Olofem Palme? Brytyjska policja dla odmiany wieki cale chodziła na pasku politykow, nawet PACE nie wszystko zmieniło (patrz afera pedofilska)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 22:18, 27 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 56 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 0:17, 28 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
każda policja ma jakies wpadki. te sprawy o których piszesz to duże sprawy. w Poslce porównywalne do zabójstwa gen. Papaly(tez mnóstwo błędów i do końca nie wiadomo czy było tak jak w śledztwie wyszło). w Stanach policja i federalni niby tacy sprawni a nie wiedza do dzis kto zabił JFK...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3181
Przeczytał: 88 tematów
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Wto 0:42, 28 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Generalnie w przypadku mordów politycznych sprawcom mniej chodzi o uniknięcie kary a bardziej o propagowanie jakiejś idei, więc z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że te niewykryte zbrodnie to były dzieła albo jakichś szaleńców albp (w niektórych przypadkach) motywacja była inna: prywatna zemsta, rabunek itp. I tu już jest trudniej. Poza tym i w przypadku Papały i Palmego skopano pierwsze godziny - najważniejszy okres po zabójstwie. Co do JFK - nie znam sprawy, USA mnie nie obchodzą, przyjmuję wersję o Oswaldzie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Wto 0:44, 28 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|