Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hej gamle man!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 20:23, 17 Sie 2015    Temat postu:

to ten wiek Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 20:31, 17 Sie 2015    Temat postu:

Chłopaki w tym wieku (a i dziewczyny tez tyle że inaczej) zaczynają rozumieć na czym polega życie - są jednak za młodzi na kompromisy i zachłyśnięci siłą, którą własnie odkryli. Stęd determinacja, upór ale i sklonność do przeszarzowania. Chłopak trzy lata starszy od Szymona odpuścilby sobie tę podróż... A pięć lat starszy nawet nie wpadłby na ten pomysł, raczej by się wyprowadził w cholerę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 20:33, 17 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 20:40, 17 Sie 2015    Temat postu:

dorabiasz ideologię, gdzie jej nie ma. Szymona napędza twardniejący fiut na myśl o pewnym Szwedzie

edit: promy ze Świnoujścia pływały/pływają do Sztokholmu/Ystad? nie przypadkiem do Goeteborga? czy specjalnie tak?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pon 20:42, 17 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 20:54, 17 Sie 2015    Temat postu:

Do Göteborga? To zupełnie nie ta strona. W latach 90 był codziennie prom do Ystad (dalej jest, jak ktoś ogląda lub czyta Wallandera to chyba 2 odcinki się na tym promie toczą). Do Malmö był prom z Gdanska i raz w tygodniu prom do Helsinek płynął przez Visby na Gotlandii (które dzięki temu poznalem). Na pewno w latach 80 był prom do Helsinek przez Nynäshamn i kiedyś tę linię obsługiwał Jan Heweliusz (który zatonął) a także Pomerania.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 21:15, 17 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 20:58, 17 Sie 2015    Temat postu:

aaaa, pomyliło mi się Ystad z Nynashamn (też był/jest z Gdańska) masz rację, że sie oburzasz

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pon 21:00, 17 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 21:00, 17 Sie 2015    Temat postu:

Ja sioę nie oburzam Smile A Nynäshamn (dla niezorientowanych) to przedmieścia Sztokholmu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 20:28, 18 Sie 2015    Temat postu: 94.

Szymon obserwował pierwsze zabudowania Jeleniej Góry w promieniach późnego popołudniowego słońca i trochę żałował, że pierwszy etap jego podróży zbliża się ku końcowi. Teraz zacznie się piekło dworca w Jeleniej Górze. Na samą myśl o białych tunelach dostawał gęsiej skórki. O ile ten facet pewnie pomoże mu wysiąść, dalej będzie zdany na własne siły. Nawet nie chciałby aby tamten mu pomagał. Istotnie, pociąg jeszcze nie wjechał na peron a mężczyzna pojawił się tuż przy nim.
- Gdzie cię wywieźć? - zapytał.
- Do hallu głównego, będę musiał kupić bilet. Konduktor sprzedał mi tylko do Jeleniej.
Szymon obserwował faceta i usiłował znaleźć jakikolwiek szczegół, który by go jakoś identyfikował - plakietkę, jakąś nazwę napisaną mazakiem, cokolwiek. Z jego zachowania wynikało, że był to człowiek kulturalny, niewątpliwie wygadany, łatwo łapiący kontakt z ludźmi, oczywiście o ile ktoś sobie na to pozwoli. Nie wyglądał na zwykłego miłośnika gór, który wróci do swojego Wrocławia czy Łodzi i będzie pracował przy maszynie albo w biurze od siódmej do trzeciej. A może? Z częstotliwości, z jaką ten facet usiłował nawiązać znajomość, mógł to być równie dobrze jakiś pedofil na urlopie czy inny zboczeniec. Dlatego Szymon starał się pozbyć go tak szybko jak tylko się dało.

- Szkolny do Świnoujścia proszę - powiedział, kiedy przed kasą doszła jego kolej. Kasjerka początkowo widziała tylko rękę z banknotem, kasa był położona na tyle wysoko, że Szymon na wózku w całości chował się pod nią.
- Czego? - zapytała. Szymon zrozumiał, że nawet kupienie zwykłego biletu może być utrudnione.
- Świnoujście szkolny - powiedział stojący za nim mężczyzna, znów ten sam, wyjął z jego ręki banknot i oddał resztę, gdy kasjerka wydrukowała bilet.
- Poczekaj, nigdzie nie odjeżdżaj - powiedział natręt, kiedy Szymon schował bilet i resztę. Szymon zatrzymał się koło kasy tak blisko, jak tylko mógł żeby usłyszeć dokąd jedzie ten człowiek.
- Piła, od Wrocławia pośpieszny - powiedział mężczyzna. Szymon wytężył pamięć. Teraz mógł sobie pluć w brodę, że nie przykładał się do geografii. Niewątpliwie kojarzyło mu się z północą. Gdzieś nad morzem? Koło Koszalina? A może Poznań? Ale przynajmniej od Wrocławia będzie miał święty spokój. Bo nie podejrzewał, że to może być na trasie na Świnoujście. Na razie jednak skorzystał z pomocy mężczyzny, który w końcu przedstawił się - miał na imię Robert - i poprosił aby pomógł mu dostać się na peron. Pociągu nie było jeszcze na peronie więc Szymon skorzystał z okazji, by zejść Robertowi z oczu.

W przeciwieństwie do tamtego konduktora, ten miał na tyle klasy, że bez szemrania wtaszczył wózek do wagonu, korzystając z pomocy personelu na peronie. Tym razem nie był to wagon piętrowy a elektryczny, żółto-niebieski EN57, zwany popularnie kiblem. W tym przypadku nazwa była o tyle trafna, że pociąg śmierdział, był zdezelowany i pokryty graffiti. Po chwili drzwi zamknęły się z sykiem i pociąg ruszył, ale nie spokojnie, jak poprzedni, a zaczął trząść się i latać na wszystkie strony. Szymon wystraszył się, w jego wózku hamulce były już sfatygowane, jeszcze puszczą... Kiedy pokonał już pierwszy strach, prawie dosłownie przykleił nos do szyby i cieszył się podróżą. Nie najeździł się w zyciu, najczęściej był zabierany samochodem albo busem, od jednego szpitala do drugiego, od jednej przychodni do innej. Nigdy nie był nigdzie turystycznie, ot tak, żeby pozwiedzać. Nawet nie znał dobrze najbliższych okolic. Koło Janowic Wielkich oględał dwie góry koło siebie, które wyglądały jak kobiece piersi. "Ciekawe, czy tylko mnie tak się kojarzy?" - pomyślał.

W Marciszowie wsiadło czterech chłopaków nieco starszych od Szymona, może osiemnaście, dziewiętnaście lat. Wszyscy byli ubrani w dżinsy i bluzki z krótkim rękawem, każdy dzierżył w dłoni reklamówkę, znak, że nie jadą daleko. Szymonowi nie spodobali się od pierwszego wejrzenia. Byli głośni i wulgarni.
- Podupczę sobie dziś wieczorem - powiedział jeden.
- Jak ci da... - gruchnęła rechotem cała reszta. - Do tego trzeba mieć fiuta a ty zdaje się nie masz nic takiego...
Takie i podobne dialogi trwały już jakiś czas choć Szymon zauważył, że od jakiegoś momentu chłopcy są jakby cichsi, bardziej spięci, wymieniają się spojrzeniami.
- A ty, młody, dokąd jedziesz? - zapytał najwyższy z nich, z twarzą naznaczoną nieleczonym trądzikiem.
- Poznań - powiedział pierwszą nazwę, jaka mu przyszła do głowy. Zauważył, ze dwóch chłopaków daje sobie znaki rękoma, tak, by on nie zauważył., zapomnieli tylko, że Szymon miał inny kąt widzenia.
- Chyba matka dała ci jakiś grosz na drogę? - zapytał, ten drugi, w koszulce Coca Coli.
- Nie będziesz żur i podzielisz się z kolegami? - zapytał drugi. - Wyskakuj z kasy, ale to już...
- Nie mam - powiedział prawie płaczem Szymon.
Przewidując wszystko co może mu się zdarzyć podczas tej podróży, przewidział to, że ktoś będzie go chciał okraść, to chyba pierwsza myśl jaka przyjdzie do głowy komukolwiek. Z tego powodu podzielił całe pieniądze jakie miał na dwie grupy - pierwsza miała mu starczyć na bilet, jakieś picie na dworcu, kanapki, toalety. Pozostała część, łącznie z paszportem była ukryta w przemyślnym schowku w wózku inwalidzkim, w siedzeniu. Portfel, legitymacja, bilet - wszystko to miał na wierzchu.
- Biedna twoja mamusia, kaleko - stwierdził ten najwyższy. - Arnold, ten mały tnie sobie z nami w chuja - dodał i wyciągnął nóż. - Teraz będziesz inaczej śpiewał, ptaszku...
- Nie mam żadnych innych pieniędzy - zaklinał się Szymon.

I nagle stała się rzecz nieprzewidywana. Nim Szymon zdążył zorientować się, co się dzieje, Ten najwyższy poleciał na twarz, a może najpierw otworzyły się za nim drzwi, w których pojawił się konduktor i Robert.
- Panowie, gajowy, Arnold, zbieraj się - krzyknął najniższy i trzech z nich pognało na tył pociągu.
- W Boguszowie czeka na nich niespodzianka - powiedział konduktor. - A panu - zwrócił się do Roberta - dziękuję.

Szymon siedział na normalnym siedzeniu koło Roberta, wózek jechał obok. Byli już koło Jaworzyny Śląskiej. Szymon dalej nie mógł się przemóc i na pytania Roberta odpowiadał półsłówkami, choć powoli zaczynał wierzyć, że ze strony Roberta nic mu nie grozi. Zresztą, tu chyba nawet nie chodziło o Roberta, był na tajnej misji, jak najbardziej nielegalnej, im mniej osób będzie o niej wiedziało tym lepiej. Chyba nikt nie mógłby tego dnia stać się jego przyjacielem. Wyciągnął książkę i czytał, zresztą Robert też zagłębił się w lekturze. Pociąg stał na stacji w Jaworzynie Śląskiej, kiedy zadzwonił telefon. Szymon jeszcze nie przywykł do telefonów komórkowych, więc przestraszył się zupełnie szczerze, tymczasem Robert wyjął mały aparat i przystawił do ucha.
- Nie, Anna Bajzelek-Pochwiasty, doktor ginekologii... Tak, to ja, a kto? W Jaworzynie Śląskiej. Tak, bardzo daleko od Wrocławia, czterdzieści dziewięć kilometrów. ...Marecki, czy ty się dobrze czujesz? ... Że co? Jak ty to sobie wyobrażasz? ... A spać będę na dworcu, prawda? ... Marecki, powiem tak. Powiedz naczelnemu, że jak chce materiał to niech sam ruszy dupę i pojedzie do Wrocławia. Ja to wszystko chromolę, mam jeszcze trzy dni urlopu i mam naprawdę w piździe, przy samej łechtaczce co kto ode mnie chce. .... A może i Poltegor zalać, chromolę... Tak? Pies to prąciem trącał. ... Mogę cię uprzejmie prosić abyś mnie nie wkurwiał? Zadzwoń za pół godziny, nie będę klął tu w pociągu, przy ludziach.

Szymon szczypał się, drapał, gryzł język by nie zareagować na ten specyficzny występ. Ten grzeczny pan Robert zamienił się w wulkan. Schował telefon i tytułem przeproszenia powiedział do Szymona:
- Podobno ma zalać rano Wrocław poi czubki domów. Moja kochana redakcja, skoro tylko się dowiedziała, że mam urlop na Dolnym Śląsku, zażyczyła sobie abym został, poobserwował i robił relacje. Tyle że mi się zwyczajnie nie chce, o powodzi wiem i celowo zszedłem z gór wcześniej by uprzedzić to piekło i w miarę spokojnie dojechać do Piły. O Pulitzera się nie staram, nie muszę nadawać z zalanego miasta. Tyle że dobrze płacą a ja jestem totalnie bez grosza.
Szymonowi nastrój poprawił się z sekundy na sekundę - a więc dobrze myślał, gość trochę inny niż inni. Tymczasem pociąg minął już sztuczne jezioro w Mietkowie i dojeżdżał do Wrocławia.

Na dworcu Głównym panowało pandemonium; prawie namacalnie było czuć, że coś wisi w powietrzu. Ludzie, z reguły spokojni, opanowani, nawet w środku sezonu nie szaleliby tak jak dziś. Tasiemcowe kolejki do kas, tłumy poruszające się we wszystkie strony naraz.
- Czarno widzę to twoje Świnoujście - powiedział Robert. - Spróbuję cię wsadzić, ale nie wydaje mi się, że się uda. Prędzej złap coś na Poznań i tam łap Szczecin. Na razie ja też nocuję na dworcu, jutro coś się załatwi. Mam co prawda jakąś metę we Wrocławiu ale... wolałbym z niej nie porzystać, póki co.
Zgodnie z przewidywaniami Roberta, Magnusa nie dało się wsadzić do pociągu do Świnoujścia; był zapchany ponad wszelką miarę, bez opiekuna i pomocnika podróż byłaby nawet nie niewygodna a niebezpieczna. Wystarczy, że wystawiliby jego wózek na pierwszej lepszej stacji. Szymon zaczął poważnie żałować tej całej wyprawy. Już miał w głowie, aby powiedzieć wszystko Robertowi i poprosić, by ten wsadził go w jakiś powrotny do Jeleniej Góry.

- Dokumenciki proszę - usłyszał Szymon, kiedy siedział drzemiąc w hallu głównym wrocławskiego dworca. Robert poszedł rozejrzeć się za jakimiś hot dogami i herbatą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 20:41, 19 Sie 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Wto 22:42, 18 Sie 2015    Temat postu:

hahahahahahaha 'pedofil na urlopie'! it made my day! skoro na urlopie, to Szymek byłby bezpieczny gorzej gdyby to był 'pedofil w pracy'

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Wto 22:45, 18 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 22:49, 18 Sie 2015    Temat postu:

Cholera wie, pedofile chyba nie mają urlopółw od swoich skłonności,w pracy - i owszem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 19:28, 19 Sie 2015    Temat postu: 95.

Szymon patrzył na dwóch groźnie wyglądających policjantów i zaczął przetrząsać kieszenie. Nie pamiętał, gdzie schował bilet wraz z legitymacją, od Jeleniej Góry przeszedł trzy kontrole i raczej nie zastanawiał się, gdzie chowa bilet, swoje zrobił również brak doświadczenia. Już wyczuł palcami karton legitymacji, kiedy usłyszał za sobą głos Roberta.
- On jest ze mną.
Szymon obrócił się, patrząc na Roberta dzierżącego w ręce dwie knysze, specjał wrocławskiego dworca, a drugą ręką przyciskającego do tułowia dwa styropianowe kubki z kawą.
- Pan jest jego ojcem? - zmierzył go wzrokiem policjant.
- Opiekunem - odpowiedział Robert. - Proszono mnie, bym zaopiekował się nim podczas podróży.
W tym momencie zacharczało radio dociekliwego policjanta, dal ręką znać by zaczekali a sam oddalił się na kilka metrów i odebrał rozmowę. Nawet gdyby chcieli uciec czy się oddalić, pilnował ich jeszcze drugi policjant. Tamten wkrótce powrócił do Roberta i Szymona.
- W porządku, niech go pan tak nie zostawia bez opieki, widzi pan, co się dzieje. Ludzie jakby dostali amoku. Państwo daleko jadą?
- Do Piły, przy czym ten młody człowiek będzie w Poznaniu wsadzony w pociąg do Świnoujścia - odpowiedział Robert głosem tak pewnym siebie, że Szymon zastanawiał się, czy dziennikarstwo rzeczywiście wymaga kłamania bez zająknienia. Bo o tym, że polityka wymaga, dowiedział się już w biurze u radnego Wypijewskiego.
- Ciężko będzie panom stąd wyjechać, zwłaszcza z tym wózkiem. Cóż, życzymy spokojnej podróży, my już musimy iść - powiedział policjant i niemal natychmiast zginęli w tłumie ludzi. Robert podał Szymonowi knyszę i kawę. Ale nie dale im było zjeść w spokoju, co rusz to ktoś ich potrącał, jeden starszy podpity facet powiedział, że mają sobie poszukać innego miejsca. Rada, owszem, słuszna, ale nawet do warsu trzeba było wnosić wózek, a jeszcze przepchać się przez te tłumy...

- Mam dość tego pierdolnika, jeszcze tylko striptizu nikt tu nie odstawił - powiedział Robert zaraz po posiłku, patrząc na jakieś histeryzujące dziecko, którego matka usiłowała uspokoić klapsem, co dawało ten efekt, że mały, a może mała, darł się głośniej. - Zmiana planu.
- To znaczy? - zapytał podejrzliwie Szymon. Nikt go nie upoważnił do planowania w jego imieniu, właściwie byłby szczęśliwy, gdyby ten facet sobie już polazł. Dziennikarz czy nie, ślubu ze sobą nie brali...
- Nie ma takiej możliwości, żeby nie znalazł się dach nad głową, po prostu nie ma - powiedział Robert, ale raczej bardziej do siebie niż do Szymona.
- Ma pan jakiś konkretny pomysł? - zapytał. Robert kiwnął głową, zapiął plecak i poszedł na tył wózka. Szymon nie zdążył nic powiedzieć, a już jego pojazd lawirował między ludźmi. Do tej pory na dworcu we Wrocławiu był tylko raz i jeszcze nie wychodził tą stroną. Mógł tylko obserwować drogę, tyle że po pierwsze było ciemno a latarnie, które pojawiły się, skoro tylko wyłonili się z tunelu, nie dawały wystarczająco dużo światła, po drugie, nie znal miasta, nie wiedział co jest charakterystyczne a co nie, gdyby później musiał to komuś opowiadać, raczej niewiele miałby do powiedzenia. A na razie mijali dworzec autobusowy, senny i wygaszony, później duże skrzyżowanie ze światłami, przecięli linię tramwajową i wjechali w dzielnicę bloków. Nie jechali długo, po jakichś stu metrach Robert skręcił w prawo, w osiedlową ulicę. Szymon przeczytał jej nazwę. Skwerowa. I zaczął się zastanawiać, gdzie się z tą nazwą spotkał. Bo spotkał się, widział ją gdzieś napisaną, tylko gdzie? Nie była to żadna arteria, dwa bloki, dalej jakiś niski budynek, na końcu kiosk, a że nazwa zobowiązywała, był również i dość spory skwer.

Wszystko to Szymon obserwował na środku chodnika, gdy tymczasem Robert perorował przez domofon z kimś w budynku. Był zmęczony, nie rozróżniał już słów, zresztą co go to obchodzi? I tak ryzykuje ogromnie dużo, ale chyba nie ma ni gorszego niż ten hałaśliwy, zapchany ludźmi dworzec. Jeśli był Robertowi za coś wdzięczny, to tylko za to, że go stamtąd wyciągnął...
- Załatwione - powiedział. - Mamy nocleg a ja dodatkowo opieprz. Teraz trzeba będzie cię jakoś wnieść na czwarte piętro bez windy.
Jakoś we dwójkę udało im się wejść na sam szczyt bloku choć dla Szymona było to traumatyczne przeżycie tak wysoko jeszcze nigdy nie wchodził. Pomyślał sobie tak trochę żartem, że za ten wysiłek przydałaby się specjalna premia. A tymczasem męczył się i szedł niewiedząc dokąd. Robert był może i wygadany ale zmysłu technicznego to on nie miał za grosz. Gdy dotarli na czwarte piętro i Robert i Szymon mieli serdecznie dość schodów i całej tej podróży. Drzwi mieszkania po lewej stronie były otwarte i stała w nich niska kobieta w wieku może pięćdziesięciu lat.
- Ja lecę po wózek - powiedział Robert. - To jest Szymon, poznany na dworcu w Karpaczu, to jest moja mama.
Nieświadom efektu jaki wywołał na Szymonie Robert zniknął na klatce schodowej. A Szymon miał zagwozdkę. To co za mówienie w redakcji, że będzie musiał spać na dworcu? Dlaczego jadąc do Piły nie wpadł odwiedzić własnej matki, a zrobił to dopiero, kiedy już naprawdę musiał?
- Ty chyba jesteś głodny, prawda? - uśmiechnęła się kobieta. - Mam na imię Bronisława, tego już mój drogi syn nie raczył zauważyć - dodała z oczywistym przekąsem. - Eh, cały Robert.

- Matka, tylko bez kłótni, bardzo cię proszę - oświadczył Robert jeszcze zanim zasiedli do kolacji. - Nie przyjechałem tu wszczynać awantur, a zmuszony okolicznościami, sama wiesz i to bardzo dobrze.
- I kto to mówi? - zapytała nieco rozbawiona Bronisława. - Co pijesz? Herbatę? - zapytała pani Bronka wychodząc do kuchni.
- Kawę i to mocną - odpowiedział Robert.
Słuchając ich dialogów przy kolacji, Szymon miał wrażenie, że jeśli ktoś tu był skłonny do wywoływania awantur to raczej Robert niż pani Bronka. Każda jej propozycja spotykała się z odmową bądź kontrpropozycją, Robert nie przepuścił żadnej okazji aby zaprzeczyć, sprostować bądź wyprowadzić z błędu, nawet rzekomego. "Widać taka jest między nimi chemia" - pomyślał choć zauważył, że między nimi nie ma jawnej nienawiści, że mimo wszystko się rozumieją. Widocznie Robert po prostu lubił przekorę.
- Gdzie go położymy? - zapytał Robert i natychmiast dodał - właściwie nie ma wyjścia, będzie spał z rybami.
- Nie lepiej jak będziecie spali u ciebie? - zapytała pani Bronka.
- Nie. Bo ja mam jeszcze trochę pracy zanim pójdę spać a poza tym zamierzam się kłócić - powiedział zdecydowanie.
- Człowieku, ty nic innego nie potrafisz... - westchnęła pani Bronka. - Z kim tym razem?
- Z takim jednym idiotą...
- Rozumiem, że trafił swój na swego - uśmiechnęła się pani Bronisława. - To połóż przynajmniej tego chłopca spać, jemu się już oczy kleją, nie widzisz? Zapraszasz gościa po czym o nim zupełnie zapominasz.
Ale w tym momencie zadzwoniła komórka Roberta, przeprosił towarzystwo i poszedł do kuchni.

Gdy wrócił, zastał Szymona i matkę pogrążonych w cichej rozmowie. Gdy Bronisława zobaczyła syna, dała mu ręką znak, by na razie im nie przerywał a najlepiej opuścił pokój i przyszedł gdy go zawołają. Robert zaczął myśleć o kąpieli dla tego małego. Mieszkanie nie było w żaden sposób przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych, nie miało nawet prysznica. I o ile z toaleta Szymon poradził sobie bez problemu, gorzej będzie z kąpielą. A wolałby, by chłopak był czysty przed snem. Przypomniał sobie, że mają balię do prania, taką starą, nieużywaną, rozmiaru wanienki, w której kąpie się niemowlęta. Ale kiedy ją wyciągnął, uznał, że to chybiony pomysł. Będzie go musiał wykąpać własnoręcznie. A tego nie chciał. Nie to, żeby się brzydził tym chłopcem, nie, lubił go nawet, nawet bardzo, ale jego choroba tworzyła fizyczny dystans. Już prowadząc go na górę czuł jakieś obce uczucie, gdy go miał dotknąć. Nie wiedział co to jest, skąd się to bierze, ale na przykład nie mógłby spać z nim w jednym pokoju a ta praca nocą to tylko wymówka, równie dobrze może to zrobić w dzień. Niby był biseksualistą i ciało męskie nie było dla niego niczym odrażającym a w pewnych układach nawet przyjemne to...
Przerwał te rozmyślania, napuścił wody do wanny, zastanawiając się, gdzie są te schodki, które kiedyś mieli a których jego brat używał jak był mały. Zajrzał pod wannę ale nic takiego nie znalazł, widocznie matka wywaliła wszystkie stare rzeczy. Popatrzył na zegarek, stwierdził, że dość tego gadania i poszedł do dużego pokoju po Szymona.
- No obywatelu, kąpiel czeka. Nawet gumowa kaczka się znalazła, więc zapraszam.
Gdy Szymon się rozbierał, odwracał wzrok jak tylko się dało, aby nie widzieć tego kalectwa, tych kości, tego nieszczęścia. Dla niego to był zupełnie obcy temat, z niepełnosprawnymi nie miał nic do czynienia. Tymczasem zauważył, że Szymon wcale się nie krępuje, ściągnął majtki jakby nikogo nie było w łazience..
- Może pan mnie wsadzić do wanny - powiedział Szymon. Nawet nie skrywał genitaliów, co Robertowi niezbyt się podobało. Nie miał ochoty tego oglądać, ale musiał przyznać, że prezentowały się wcale nie niepełnosprawnie i nawet się uśmiechnął.
- To teraz masz dziesięć minut sam na sam z kurkami i prysznicem a później przyjdę cię wyciągnąć.

Gdy wszedł do dużego pokoju,. Bronisława pokazała mu ręką miejsce na kanapie.
- No to mamy problem - powiedziała.
- To znaczy?
- Chłopak uciekł z domu. To znaczy nawet nie wiem czy uciekł, ma prawie siedemnaście lat, nikt na smyczy go nie trzyma, ale wyjechał zupełnie bez wiedzy matki.
- A mówił dokąd jedzie? - zapytał Robert.
- Tak, do Sztokholmu.
- Możesz powtórzyć? - zapytał Robert z niedowierzaniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 22:49, 19 Sie 2015, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januma
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 98
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 7 razy

PostWysłany: Śro 20:38, 19 Sie 2015    Temat postu:

W ostatnim zdaniu 94 odcinka napisałeś Magnus - wczoraj po pierwszym czytaniu mi to jakoś umknęło a le to raczej Szymon

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 20:43, 19 Sie 2015    Temat postu:

Dzięki.

Tak w ogóle pozwoliłem sobie zagrać rólkę w tej powieści Smile a moje dialogi a Mamą są w 100% autentyczne. Z moją redakcją są mocno ocenzurowane Hrm


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 20:45, 19 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 22:13, 19 Sie 2015    Temat postu:

no, no, Szymek z obcym mężczyzną poszedł do jego domu...pewnie matka go prześwieci jak sie z nim spotka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 22:20, 19 Sie 2015    Temat postu:

Mało takich rzeczy się robi na gigancie? Kiedyś z takich akcji słynny był dworzec centralny w Warszawie. Szymon nie miał innego wyjścia, kto przewidzi, że nie wejdzie do pociągu? Poza tym weź pod uwagę jego brak doświadczenia. Najgorzej, jak już od początku zacznie się pieprzyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 22:34, 19 Sie 2015    Temat postu:

wiem, wiem. dobrze, że trafił na Roberta


btw. kiedys czytałem jakiś reportaż o gościu co wziął chlopaczka z centalnego. był lekko umysłowy. poszli do niego do domu, mieszkał z matka. rano znalazła go zaciukanego. potem, w czasie śledztwa wyszło, ze ten chlopaczek z centralnego a) zjadł u niego kolacje, b) wziął prysznic, c) bzyknal gospodarza, d) pokroil nożem do masła. jakos lata osiemdziesiąte, początek dziewięćdziesiątych. jakos tak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Śro 22:34, 19 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 30 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin