|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
boczny członek
Dyskutant
Dołączył: 24 Paź 2014
Posty: 60
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 0:26, 23 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Umówiliśmy się, Robert, że nie będę komentował twoich tekstów. Zresztą i tak mogę ci powiedzieć innym trybem co o nich myślę. Ale jedną rzecz napiszę. Czy te dialogi nie są niepotrzebnie dowcipne? Jeden chłopak jest po śmierci matki, drugi tkwi po uszy w gównie a rozmowy między nimi jak z komedii. Stać cię na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez boczny członek dnia Pią 0:27, 23 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Analog2
Wyjadacz
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Pią 16:51, 23 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
A co Ty p********z za glupoty boczny? Moze nie komentuj, bo ci to nie wychodzi...
///trochę kultury... v.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Analog2 dnia Pią 16:52, 23 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Pią 19:16, 23 Sty 2015 Temat postu: Inni, tacy sami (117) |
|
|
- Zmęczeni? - zapytał Sebastian spoglądając na Marię i Mietka i po ich wyglądzie zorientował się, że zadał pytanie retoryczne. Na obu twarzach malowało się zmęczenie i zniechęcenie. Stali na przystanku pod dworcem oczekując na autobus. Nikt nie kwapił się odpowiedzieć na pytanie, tylko Maria skinęła głową.
- Mietek, zobacz o której najbliższy - poprosił Sebastian, tylko po to by nie przerywać sobie obserwowania ludzi, których ocenił jako podejrzane indywidua. Od czasu wizyty w urzędzie paszportowym nie widział nikogo i niczego podejrzanego, co nie znaczyło jednak, że nie trzeba było uważać.
- Seba, co to jest, do ciężkiej cholery? - zapytał Mietek, gdy przybiegł dysząc.
- To znaczy co?
- No to, sto trzynaście, sto trzynaście S i sto trzynaście s jeden.
- A to - roześmiał się Sebastian, wracając myślami na Ziemię. - Wrocławska trójca święta w wykonaniu MPK. Każdy nam pasuje.
- No to przyjmij do wiadomości, że mieliśmy odjechać minutę temu i jedenaście minut temu...
Sebastian dopiero teraz zwrócił uwagę na gęstniejący tłum pasażerów, z sekundy na sekundę coraz bardziej nerwowy, drepczący w miejscu i przytupujący w marcowym wietrze. Do domu było co prawda jakieś trzysta metrów, jednak był zdeterminowany by nie iść najprostszą drogą a przyjść z możliwie niespodziewanego kierunku. Te przypadki, podobieństwa i zbiegi okoliczności zaczynały być coraz bardziej męczące. I jeszcze jego zupełna niepamięć do twarzy, która bynajmniej nie ułatwiała zadania...
- Sebastian, możesz pozwolić na chwilę do kuchni? - zapytała Jadwiga, kiedy towarzystwo po spóźnionym obiedzie powoli przygotowywało się do wyjścia. W dużym pokoju panował gwar, jaki tylko Mietek i Maciej potrafią zrobić. Sebastian skinął ręką w geście 'zaraz wracam' i poszedł do kuchni.
- Tak naprawdę powinnam cię zdrowo objechać - powiedziała Jadwiga. - Podejmujesz się opieki nad cudzymi dziećmi i zupełnie sobie bimbasz z tego.
- Nie jestem przedszkolanką - odparł zimno Sebastian. - Daję im z siebie to co mogę, ale, do ciężkiej cholery, nie zamierzam ich niańczyć. Mama nie zapomina, że ja ciężko pracuję. A tak w ogóle o co chodzi?
- O Maćka. Jak mi opowiadał czym ich karmisz to mi włosy dęba stawały na głowie. Czy nie widzisz, ze ten chłopak ma astmę i otłuszczone serce?
- Nie, nie widzę, że ma otłuszczone serce - skontrował Sebastian. - Tak bardzo się przy mnie nie rozbiera. Poza tym... Ja naprawdę nie mam czasu bawić się w sałatki i inne pierdoły. Chcą racuchy, smażę racuchy, chcą chleb z dżemem, biorą chleb z dżemem. Niech żyje wolność, niech żyje swoboda...
Jadwiga chwilę zastanawiała się kiedy jej syn w końcu zmądrzeje, westchnęła ciężko i sięgnęła po papierosa.
- Mama nie widziała, w jakim stanie Maciej był na początku, nawet ja nie widziałem. Był wytresowany jak cyrkowy słoń, nie poszedł zrobić siku bez pytania. Niech ma trochę wolności, niech się nacieszy, bo nie wiadomo, co będzie dalej...
- O tak, tyle że wolność nie może zmienić się w anarchię a do tego powoli dopuszczasz. Nie wiadomo dlaczego założyłeś, że masz być dla nich bardziej dobrym kolegą a nie opiekunem. To naprawdę do niczego dobrego nie doprowadzi, uwierz mi. Jeszcze nie jest za późno, by to zmienić.
Sebastian popatrzył na zegarek. Wiedział, że w tym przypadku matka ma rację, ale bał się, że na obecnym etapie zabrać się za Macieja będzie wyjątkowo ciężko. Trudno jednego dnia zmienić się z wilka w owcę. A zwłaszcza teraz, kiedy jego umysł był zaprzątnięty zupełnie czym innym.
- Myśli mama, że to takie proste? Nawet jak im zacznę normalnie gotować to niewiele z tego będzie. U Macieja co szuflada to jakieś tajne cukierki, ukryte herbatniki, zachomikowane gumy do żucia, przemycone wafle... Cały arsenał. Tak na dobrą sprawę tę całą akcję należałoby zacząć od Mietka i jego siostry, oni mają na niego największy wpływ. Ja nie czuję się na siłach by go do czegokolwiek przekonywać.
- Ja z nim porozmawiałam, zobaczymy co z tego wyjdzie. Po prostu poświęć im więcej czasu....
- Jeszcze więcej czasu? - wpadł w słowo Sebastian. - Ja pracuję. Ale... - zreflektował się nieco. - Może mama ma rzeczywiście rację. Postaram się coś zrobić.
Całą drogę do Poznania Sebastian zastanawiał się nad najbliższymi dniami. Bo przestawienie Maćka na dietę to jedno, natomiast czekała go wizyta rodziców Mietka i Melanii, w pracy nerwy i na pewno nowe obowiązki związane w wyjazdem szefa a dodatkowo w sobotę miał wyjść artykuł, o którym jego potencjalni przeciwnicy zdążyli się już jakoś dowiedzieć. Cóż takiego mogą zrobić, zablokować druk? Raczej niemożliwe, gazeta drukuje się w Pilskich Zakładach Graficznych, musieliby przeprowadzić jakiś sabotaż. O ile oczywiście znają datę druku. Natomiast bez dwóch zdań jest im wiadome, kto ów tekst popełnił i już zaczęła się gra nerwów. Tylko co mu zrobią? Tego właśnie nie był pewny. Zastraszą? Pobiją? Zaczną grzebać w życiorysie? Podniósł głowę znad nowej wrocławskiej popołudniówki o nazwie Popo, należącej do enfant terrible wrocławskiego dziennikarstwa, Zdzisława Smektały, tego samego, który trzy lata temu rozdmuchał aferę Jana Borysewicza pokazującego fiuta na koncercie z okazji Dnia Dziecka. Pismo było słabe, nie był to typ dziennika, w którym chciałby pracować. A co do pokazywania siusiaka... Przypomniał sobie, że Hurwicz prosił go, aby do czasu do czasu sprawdził Maćka. Mimo, że lubił właśnie te części ciała, wyjątkowo nie chciał oglądać ich u tych dwóch chłopaków. Nie to, żeby mu się nie podobały, pewnie są to bardzo ponętne i podniecające widoki. Bał się raczej, że może to przybrać niespodziewany obrót, że zrobi coś głupiego, że pójdzie za potrzebą chwili, że później to zacznie eskalować... Nieraz już wyobrażał sobie Macieja rozebranego do rosołu i przyłapał się na myśleniu, że chciałby tego bardzo... Co do Mietka, było mu to doskonale obojętne, zresztą widział go już i nago i w stanie pobudzenia i nic... Im bardziej pociąg zbliżał się do Poznania, tym bardziej się zastanawiał, czy ma zaufanie do siebie samego i czy naprawdę chłopcy są bezpieczni pod jego opieką. Przypomniał sobie cytat z jakiegoś wiersza czytanego na polskim 'Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono'. Jak gorzko brzmiały te słowa...
- Sebastian, już Mosina. Śpisz? - to Mietek, który gwałtownie potrząsnął go za ramię.
- Nie... Jak będzie Luboń to zaczynajcie się ubierać, ja pójdę zapalić - powiedział, wziął napoczętą paczkę mocnych i wyszedł na korytarz. Chyba nie zauważył nic podejrzanego. Chyba... Nigdy nie można być pewnym.
Mietek wrócił po kilku minutach i zgasił latarkę.
- Pajęczyna zdjęta, była w całości i nienaruszona. Przeleciałem inne pokoje i zdaje się, że wszystko w porządku. Sebastian, ty miałeś uchylone okno w pokoju?
Na tak postawione pytanie odpowiedź nie była możliwa. Takimi drobiazgami jak uchylonym oknem w pokoju w ogóle nie zaprzątał sobie głowy, po prostu jak trzeba było otworzyć - otwierał, a jak zamknąć - zamykał, ale by o tym pamiętać?
- Nie wiem - odpowiedział. - A co, było otwarte?
- Tak. A ty śpisz raczej przy zamkniętym i to mnie zastanowiło. Ale poczekaj, sprawdzę jeszcze coś.
Zapalił latarkę i ostrożnie obszedł dom dokoła, skupiając się na okolicach okna pokoju Sebastiana. Znajdowało się z drugiej strony domu, tej wychodzącej na ogród. Światło latarki było mdłe, przydałoby się wymienić baterie - pomyślał, uważnie przypatrując się gruntowi. Szukał jakichkolwiek nierówności, świeżych wgnieceń i śladów. Jeśli nawet były, to padający w dzień deszcz zdążył je zmyć. Możliwe, że zostawili je z Maćkiem, goniąc się wokół domu, trudno teraz ustalić. Już miał zgasić latarkę, gdy coś zabłysnęło na biało, wyraźnie odcinając się od szarości i czerni podłoża. Nachylił się, podniósł coś i przeegzaminował przedmiot. Był to niedopałek papierosa, na tyle długi, że mógł przeczytać nazwę marki - caro - i na tyle świeży, by wyczuć charakterystyczny zapach peta po przystawieniu do nosa. Nie ulegało wątpliwości, że nie leżał tu zbyt długo i raczej nie było to dzieło Sebastiana, który nie palił tej marki, zadowalając się mocnymi. A więc jednak... Jeszcze raz zlustrował grunt i żywopłot, który oddzielał przydomowy trawnik od reszty ogrodu. Krzaki były jakieś inne, kilka gałązek połamanych. Z wrażenia otarł czoło i wrócił przed dom podzielić się odkryciem z Sebastianem.
Sebastian położył teksty na biurku Zygmunta.
- To co, musimy się pożegnać? - powiedział z udawanym smutkiem. Zygmunt wyjeżdżał do sanatorium i przez najbliższe trzy tygodnie to on i Paruszewski zostali wyznaczeni do zarządzania gazetą. Mimo, że za Sławkiem nie przepadał, sądził, że było to dobre rozwiązanie, jako że będą musieli zapomnieć o wzajemnej niechęci i nie będą starali się szykanować nawzajem blokując swoje teksty.
- Dacie sobie radę. Jak tylko będziesz pracował a nie spędzał czas w towarzystwie piersiastych brunetek, wszystko powinno być jak należy.
A ten skąd to wie? - zaniepokoił się Sebastian. Zdecydowanie za dużo informacji o nim docierało tam, gdzie by sobie tego nie życzył.
- No nie patrz się tak na mnie, ktoś was widział wczoraj na dworcu. Myślałem, że pojedziesz sam do Wrocławia a ty z jakimiś dupami... Nie bocz się tak, to wyjątkowo działa na twoją korzyść - uśmiechnął się. - Jeszcze w weekend wpadnę wam pomóc, jadę w poniedziałek rano. To co, wypadniemy po południu na działeczkę? - zapytał mrużąc porozumiewawczo oko. Nie musiał, pomyślał Sebastian, w ich języku wyrażenie 'na działkę' było równoznaczne z seksem. A dziś z niewiadomych powodów Zygmunt wyglądał wyjątkowo elegancko i Sebastian zaproszenie przyjął z zadowoleniem. Przez całą drogę przygotowywać się psychicznie do tego co miało nastąpić. Po łóżkowej mizerii z Marią to było coś. Oczywiście Tomek byłby jeszcze lepszy ale jak się nie ma co się lubi... Gdy dojeżdżali, obu mężczyznom wzwody prawie rozrywały spodnie. Jeszcze nigdy tak szybko nie rozbierali się po zamknięciu drzwi altany jak tego popołudnia.
- Jak by to był nasz ostatni raz... - powiedział Sebastian i wystraszył się własnych słów. Zabrzmiało to cholernie prawdziwie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 1:35, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 2:00, 24 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
@ Analog2
Na ten temat przeszedłem z Bocznym dość długą rozmowę, bo to ktoś z mojego bliskiego kręgu. Generalnie sprzeczamy się o różne rzeczy i również o sprawy literackie. I ja się czasami z tymi zarzutami zgadzam, czsami nie. Tu chodzi o pryncypia. Osobiście uważam, że zycie jest za smutne i zbyt ponure, by cały czas być poważnym. Nie uważam, że np. szacunek dla zmarłego okazujemy będąc śmiertelnie poważni - choć ci, krtórzy mnie wychowali uważali inaczej. Ten ktoś, kto umiera badź umarł pewnie życzyłby sobie, żeby sie nim/nią specjalnie nie przejmować, bo i tak jest po ptokach. Śmiertelna powaga jest wskazana tylko przy oglądaniu naszych kabaretów...
Kilka drobnych uwag:
1. Jutro zaczyna się powoli ostateczna rozgrywka.
2. Jeśli ktoś chce wiedzieć, pod jaką górkę Sebastian kazał wspinać się niewinnym ludziom, zapraszam do ściągnięcia pliku 1-117 z trujnika.
3. jeszcze raz podkreślę, że ciesze się, że wraca Wergiliusz, nareszcie spadnie ze mnie ciężar pisania
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 2:01, 24 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lotosKryś
Wyjadacz
Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 18:06, 24 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Ad 3. Jak Ci tak ciężko, to po co to robisz!?
homowy seksualista napisał: |
@ Analog2
Ten ktoś, kto umiera badź umarł pewnie życzyłby sobie, żeby sie nim/nią specjalnie nie przejmować, bo i tak jest po ptokach.
Pozdrawiam |
hmmmm, Homowy, bardzo ciekawe podejście. Jak mi umrą rodzice, nie przejmę się, jak mi umrze partner nie przejmę się, w końcu po co, przecież ONI na pewno by tego mojego przejęcia się nie docenili, bo przecież już są trupkami. Bądźmy szczęśliwi. Cieszmy się, że choć tyle dane im była istnieć, cieszyć się naszym towarzystwem.
Naprawdę tak myślisz??
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lotosKryś dnia Sob 18:08, 24 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 18:26, 24 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Ja wiem... Na pewno nie tak ostro. Akurat ja to bardzo mocno przeżywam ale dla odmiany nie chciałbym aby ktoś tak się martwił po smierci. mnie nalprawdę wystarczy, że ten ktoś zanuci czasem przy goleniu She Loves You i pomyśli że to ten truposz Robert zawsze tak robil... Liczy się pamięć.
A co do przeżywania... ja jeszcze nie mogę dojść do siebie po smierci Matki (1998), bo wiem, że przy tej okazji spieprzyłem kilka rzeczy., Ale to bardziuej kwestia wyrzutów sumienia.
PS. Nowy odcinek za 0.5 h
PPS. Czasem zazdroszczę ludziom, po których takie rzeczy spływają jak woda po kaczce. Bo są tacy, znam osobiście i - nie, to nie są źli ludzie. Nieraz wręcz przeciwnie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 18:28, 24 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Sob 18:49, 24 Sty 2015 Temat postu: Inni, tacy sami (118) |
|
|
- No misiaczki, ostatnia chwila żeby zrobić tu porządek. Jutro rano szkoła a nasi szanowni goście - w tym miejscu popatrzył groźnie na Mietka, który znacząco chrząknął - mogą nam zrobić wjazd w każdej chwili. Macie posprzątać kuchnię i wasz pokój i to tak, że mucha siadająca na kancie obrusa zostaje automatycznie przecięta na pół. Zrozumiano?
Sądząc po ich minach zrozumiano ale nie bardzo palono się do wykonania polecenia a to już Sebastiana nie interesowało. Dość miał mycia głowy od własnej matki, brakowało jeszcze reprymendy od pani Marty w jego rosnącej kolekcji.
- A ty? Zamierzasz jak zwykle zniknąć w redakcji? - zapytał słodkim głosem Mietek.
- Ktoś musi zapracować na ten Hilton. Ale nie, ja zabiorę się za zgrabienie trawy w ogrodzie, po zimie jeszcze nikt nie ruszył i wygląda to strasznie. Może nawet zabiorę się za kopanie jeśli jeszcze będzie jasno. To co, podrywamy dupcie?
Sebastian celowo wybrał sobie pracę z dala od chłopców, nie dlatego że miał do nich jakiś uraz czy był zmęczony hiperaktywnością Mietka, ale dlatego, że pragnął wypocząć na zapas. Już dzisiejsze starcie z Paruszewskim przy makietach wskazywało, że łatwo nie będzie. A dojdzie tego jeszcze cała masa, rodzice Mietka, nerwy z powodu publikacji... Z komórki wyjął grabie, gracę i wiaderko na trawę, ustawił to malowniczo pod ścianą i zapalił papierosa przyglądając się narzędziom, z którymi nie miał do czynienia dobrych kilka lat. Gdy papieros dobiegał końca zgasił go nogą, wziął narzędzie i poszedł do ogrodu. Sucha trawa rosła wysoko, niemal do łydek, gdzieniegdzie na szpic, w innych miejscach płożyła się po ziemi. Zdecydował, że będzie zgrabiał ją metodycznie od płotu oddzielającego go od posesji z tyłu w kierunku ulicy. Grabiąc myślał chaotycznie nad różnymi sprawami, domowymi, zawodowymi, prywatnymi, politycznymi - jak zwykle, gdy wykonywał czynność, której nie cierpiał i na wszelkie możliwe sposoby usiłował odciągnąć swą uwagę od roboty. Dlatego też nie zauważył, że grabie gdzieniegdzie stawiały opór, który tłumaczył skomplikowanym położeniem źdźbeł. Dopiero gdy był w połowie, coś mu przestało pasować. Oparł grabie o jabłonkę, uklęknął i zaczął badać grunt. W zasadzie powinien to robić w rękawiczkach ale pal je sześć, nie zamierza grzebać w gruncie. W pewnym momencie poczuł opór, pociągnął źdźbło mocniej, ale to nie dało się przerwać. Chwycił je i uniósł w górę by zorientować się, że nie jest to źdźbło a kawał ciemnozielonego kabla. - Cholera co to tu robi? - pomyślał. Obejrzał go dokładnie. Spodziewał się, że kabel będzie gdzieniegdzie pokryty ziemią ale nie, był prawie jak nowy a zalegający na nim miejscami brud dawał się łatwo zetrzeć palcem. Wniosek nasuwał się sam. Wstał, odszedł od trawnika tak daleko na ile pozwalał mu płot i jeszcze raz popatrzył uważnie na nietkniętą jeszcze część. Teraz mógł łatwo zgadnąć, którędy kabel będzie przebiegał. Następny wniosek był jeszcze bardziej oczywisty. Kabel kończył się przy jego oknie. Nie podejrzewał, by położyli go chłopcy, to była zbyt profesjonalna robota a poza tym kiedy? Zwinął kabel w kłębek i wszedł do domu. Zastanawiał się, czy ma poinformować kogo trzeba z domowego telefonu czy z budki. Na wszelki wypadek wybrał to drugie rozwiązanie ale dopiero kiedy pójdzie na wieczorne zakupy. Na razie chwycił grabie i walcząc z nerwami i kołataniem serca dokończył porządki w ogrodzie. Postanowił w międzyczasie że, aby nie denerwować jeszcze bardziej chłopców i nie wprowadzać jeszcze bardziej nerwowej atmosfery, zachowa to odkrycie dla siebie.
Sebastian przerwał pisanie a w zasadzie bębnienie w klawiaturę maszyny, wziął nieodzowną paczkę mocnych i poszedł do kuchni. Maciek i Mietek zgodnie myli naczynia i jak na ich zdolności przebiegało to nawet zgodnie i cicho. Rozumiał to o tyle, że jeszcze nie mieli możliwości odpocząć porządnie po wyczerpującej wycieczce do Wrocławia.
- Mietek, mogę cię prosić na chwilę? - powiedział kiedy zgasił papierosa i powoli wycofywał się w stronę własnego pokoju. Mietek skwapliwie wykorzystał moment, kiedy choć na chwilę mógł się uwolnić od układania noży i widelców.
- Mietek, jest sprawa - powiedział, kiedy już zamknął drzwi do pokoju i upewnił się, że zostaną zachowane wszelkie warunki poufnej rozmowy. - Hurwicz prosił mnie o... No jak to powiedzieć, codzienną kontrolę Macieja przynajmniej przez tydzień.
- To znaczy? - nie zrozumiał Mietek.
- No wiesz, z tymi jądrami. Mam sprawdzać czy nie są opuchnięte, czy nic tam nie rośnie i tak dalej. W zasadzie powinien to robić sam Maciej ale wiesz jaki on jest, nie powie choćby umierał. A jak wy już jesteście tak blisko ze sobą...
- Nie rozumiem z czym masz kłopot - powiedział zdziwiony Mietek. - To się robi normalnie. Chwytasz za jaja i macasz. A jak zacznie protestować, wierzgać czy robić cokolwiek innego to ściskasz. Im mocniej tym lepiej.
- Jak ja cię zaraz ścisnę... - Sebastian gryzł język i wargę naraz żeby głupio się nie roześmiać. - To nie jest skomplikowane, po prostu patrzysz czy nic nie jest powiększone, nienaturalne, opuchnięte. Nie wierzę, że nie dotykałeś go w tym miejscu, sam będziesz wiedział najlepiej czy jest dobrze czy nie. Po prostu wyjdzie to bardziej naturalnie. Mnie nawet nie wypada dotykać waszych genitaliów, rozumiesz.
- Ty wolisz facetów i wstydzisz się chwycić chłopaka za jaja? Naprawdę to jest dla ciebie problem? Dla mnie nie ma żadnego, gdyby to o ciebie chodziło, zrobiłbym to natychmiast i bez takich podchodów - odpowiedział Mietek.
- Nie wątpię - odpowiedział zimno Sebastian - ale ja mam swoje zasady i jeśli nie muszę ich łamać to tego nie robię.
- Ty w ogóle jakiś staroświecki jesteś - powiedział Mietek z politowaniem. - Ale dobra, niech stracę. Zrobię to za ciebie. A przy najbliższej okazji spytam twojego chłopaka czy...
Sebastian rzucił takie spojrzenie, że Mietek zreflektował się w ostatniej chwili i resztę zachował dla siebie.
Piątkowe przedpołudnie Sebastian spędził w redakcji siedząc nad numerem weekendowym. Im więcej zrobi teraz, tym luźniej będzie miał później, zwłaszcza że cały weekend będzie musiał dzielić miedzy obowiązki dziennikarskie i pracę w domu. Planując sobotnie kolumny myślami był daleko od makiety, która zachowywała się niepokornie. Rozmyślał zwłaszcza nad rozmową z Lisickim, który, poinformowany o tajemniczym kablu w ogrodzie, nie wydawał się wcale zdziwiony, zaskoczony ani nic z tych rzeczy. Zalecił ostrożność i zapewnił, że sprawy są pod kontrolą. Sebastian nie rozumiał na czym ta kontrola miałaby polegać, ale nie naciskał. Potwierdziły się jego przypuszczenia, pierwsze - że jest obserwowany, drugie - że ktoś usiłuje na niego wywrzeć presję. Gdyby nie wizyta Rudzkich, zapakowałby chłopaków w pociąg i pojechali gdzieś na weekend, choćby do Łodzi. Mietek i Maciek stęsknili się za Tadzikiem do tego stopnia, że zaczęło być to widoczne na rachunku telefonicznym, on sam z chęcią pofiglowałby z Tomkiem, który też zaczynał cierpieć na wściekliznę jąder i ich ostatnia rozmowa była wyłącznie na temat kto by komu co zrobił gdyby się spotkali. Spojrzał na zegar, złożył szczotki numeru i poszedł sprawdzić wydruki szczotek magazynowych, Na poczesnym miejscu wypatrzył swój artykuł i uśmiechnął się z dumą. Przeleciał go pobieżnie, wyglądało na to, że nic nie zostało zmienione a adiustacja ograniczyła się do kilku poprawek stylistycznych.
- Sebastian!
Sebastian był właśnie podczas mycia naczyń po kolacji gdy usłyszał ten desperacki krzyk dochodzący z łazienki. W pośpiechu odłożył szorowany właśnie rondel, wytarł niedbale ręce i śpiesznie poszedł do łazienki. Krzyk był tak sugestywny, że nawet nie zadał sobie trudu zapukać do drzwi, po prostu zdobył je hurmem. W wannie stał Maciej, nagi jak go Bóg stworzył i ręcznikiem wycierał włosy.
- Stało się coś? - zapytał Sebastian uspokajając oddech.
- Stało się. Zapomniałeś o czymś, prawda? - powiedział Maciej smutno. - Doktor Hurwicz prosił cię...
- Wiem o co prosił mnie doktor Hurwicz - odpowiedział Sebastian. - Prosiłem Mietka by mnie zastąpił, to chyba starczy?
- Nie - ton Macieja był wypełniony złośliwą satysfakcją. - Miałeś to zrobić to rób. Słowo się rzekło, kobyłka u płota - powiedział odwracając się frontem. Pierwsze na co Sebastian zwrócił uwagę to duże, kształtne jądra, biało-różowe po kąpieli. Musiał przyznać przed samym sobą że mimo, iż obejrzał sporo pornoli, jeszcze nie widział tak apetycznego widoku, nawet u Tomka nie wyglądało to tak smakowicie.
- Muszę znaleźć rękawiczki lateksowe - powiedział odwracając wstydliwie głowę.
- Nie musisz, nie będę miał nic przeciw jak zrobisz to gołymi rękami.
Sebastian zakasał rękawy i zabrał się do roboty, starając się możliwie nie patrzeć. Maciej bez ubrania wyglądał jeszcze lepiej i wręcz peszył go sylwetką, za którą w każdych innych warunkach poszedłby w ciemno. Jego moszna była delikatna, choć nie do końca gładka, co tylko rozpalało go jeszcze bardziej. Zbadał jądra, najądrza i w tym momencie zauważył, że Maćkowy członek nie jest wcale obojętny na te zabiegi, a powoli odrywa się od ciała, pęcznieje i wolno dryfuje ku górze.
- Na mój gust wszystko jest o kej - powiedział tak aby nie patrzeć ani Maciejowi w oczy ani na to, na co patrzeć mógłby godzinami. - A w ogóle przepraszam - dodał.
- Ależ ja się nie gniewam - powiedział Maciej dziwnie wesołym tonem. Gdy opuszczał łazienkę, dostrzegł Mietka markującego wyjście z toalety. A wiec tak się sprawy mają. Rzucił się w stronę drzwi, które błyskawicznie zamknęły się. Mietek tymczasem chichotał tak, że Sebastian poddał się temu mimowolnie.
- Z czego się śmiejesz - zapytał Maciej, który niespostrzeżenie wyszedł z łazienki nie zmieniając w swoim stroju nic od ostatniego razu, kiedy Sebastian na niego patrzył.
- On się śmieje z własnej głupoty - rozległo się za drzwiami toalety.
Sebastian pomyślał, że chyba on sam kogoś zatłucze zanim zatłuką jego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 1:37, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 11:43, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Od dziś kolejne odcinki opowiadania wyłącznie na chomikuj.pl. A ja żegnam się z forum. O powodach swej decyzji piszę w innym miejscu tego forum.
Za 3 dni opowiadanie zostanie w tym miejscu skasowane.
Strona opowiadania na facebooku:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 12:30, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 18:53, 25 Sty 2015 Temat postu: Zamiast odcinka 119 |
|
|
Nowy odcinek 119 już na chomikuj i facebooku. Niestety, nie ma w nim cwelenia, poniżania czy innego zezwierzęcenia, które jest tu aż tak popularne. Przykro mi. Dlatego musze pożegnać się z tym miejscem - ale nie ze stałymi czytelnikami.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 19:11, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 19:55, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Cóż, może powiem tak - jestem zdruzgotany. Nie Twoją decyzją, ale jej błahym powodem. To że jakieś opowiadanie (być może o tematyce Tobie nieodpowiadającej) uzyskało jakieś opinie pchnęło Cię do deklaracji odejścia z forum? Albo że ktoś je komentuje... Spójrz lepiej na statystyki odwiedzin. Twoje opowiadanie od października 2014 ma ponad 18 tysięcy odwiedzin. Dla przykładu moje z Lutego 2012 ma ich tylko 9 tysięcy (3 lata!)... Dla mnie to wystarczający dowód do tego, że piszesz świetnie, a Twoje opowiadania są lubiane. A dlaczego twojego nikt nie komentuje? Nie wiem, nie potrafię tego zdiagnozować. Wiem dlaczego ja nie komentuję - bo po prostu go nie przeczytałem (jeszcze). Ale jeżeli podjąłeś taką decyzję, to raczej nie będzie mi to dane.
Ponadto mocno zaangażowałeś się w proces restrukturyzacji/ulepszania tego forum. Praktycznie go zacząłeś. Jesteśmy na etapie zbierania opinii i prób przejęcia władzy nad panelem administratora. A Ty ot tak wszystko porzucasz...
Przykro mi bardzo.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia
Arek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Nie 19:58, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 19:58, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Powiem tak
To opowiadanie to ponad 200 godzin pracy. Zupełnie za darmo. Z czasu kradzionego na przyjemności. Już kiedyś pisałem, że dla mnie jedynym wynagrodzeniem swą komentarze. Nie ma - przecież wcale nie musze pisać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 19:59, 25 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 20:04, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Jest mi przykro, ale nie jesteś sam w swoich odczuciach. Większość opowiadań jest skromnie komentowana. Urok tego miejsca niestety (miałem nadzieję że wspólnymi siłami uda nam się to zmienić).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 20:07, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
To miejsce stracilo urok. Desperacko próbowałem to ratować w czasach kiedy Ciebie nie było, bo już nawet chamska pedofilia zaczęła się pojawiać. Niestety, jeśli nie ma dobrych piór, nie przyciągniemy ambitniejszego czytelnika i beda się pojawiali ludzie, kótych można zadowolić byle czym. Trzeba zalożyć coś innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
waflobil66
Wyjadacz
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Wysłany: Nie 21:08, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
No cóż, wielka szkoda, ale w pełni rozumiem Twoje, Robercie, powody, jest w nich dużo racji. Oczywiście dalej będę czytał wszystkie Twoje texty, raczej bez komentowania, a to z tego powodu, że nie mam i nie zamierzam mieć konta na facebooku, a bez tego się nie da.
Ps. Popraw na facebooku link do Twojego chomika, chyba wkradł się błąd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
homowy seksualista
Admin
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3184
Przeczytał: 84 tematy
Pomógł: 72 razy Skąd: daleko, stąd nie widać
|
Wysłany: Nie 21:46, 25 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Zastanawiam się. czy nie konczyć tego opowiadania jednak tutaj. jednak to tylko przedłużanie agonii tego miejsca. Na razie się waham.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|