Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Każdy kocha jak może...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 20:45, 13 Gru 2011    Temat postu:

Sprawy pomiędzy mną a nim zostaw nam i się nie wtrącaj.
W stosunku do Ciebie jestem jak buldożer i nie cofnę się, bo nie dam po sobie jeździć, jak po łysej kobyle. Nie da się ukryć, że śmiać mi się chciało, jakie to określenia na mnie znajdowałeś. Ja do Ciebie grzecznie, Ty po chamsku, więc weź Ty się człowieku zastanów nad tym, co robisz.
A Twoich przeprosin nie chce, bo są nieszczere.
Znikam z forum!
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Wto 21:18, 13 Gru 2011    Temat postu:

Tak pozwolę sobie wypowiedzieć się (tylko mnie nie zlinczujcie! )

Moim zdaniem taka wymiana zdań nie powinna mieć miejsca na forum publicznym. Zarówno Pisarek, jak i Pitagoras to osoby, które będą bronić sowich racji choćby nie wiem co. Ale chłopaki, na Boga, nie każdy chce to czytać! Wyjaśnijcie sobie wszystko na priv, bo moim skromnym zdaniem takie mieszanie się błotem, w dodatku publicznie, nie służy dobrym relacjom ani między wami, ani między innymi użytkownikami, którzy podświadomie bądź też świadomie ostaną za którąś ze stron, co tylko poszerzy kłótnię.
Powrót do góry
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 23:09, 13 Gru 2011    Temat postu:

Sam ludzi oceniasz w ogóle ich nie znając ale jak ktoś się do twojej postawy przyczepi to już pan Pitagoras jest sytuacją zażenowany. Wyprzedzam twoją wypowiedź które pewnie by padła : Obraziłeś Pisarka, mnie w sposób pośredni i nie, nie można tego uznać za ripostę bądź obronę. Poza tym chyba coś tu jest nie tak skoro wyłącznie ty trzymasz się twardo swojej strony, czyżby cały świat przeciwko tobie się obrócił?

Co do twojego ponownego znikania z forum, trzymam cię za słowo i mam nadzieję że tym razem ci się uda nie wrócić. Ewentualnie można popłakać nad tym że w ogóle wróciłeś i spowodowałeś takie zamieszanie.

Forumowiczów którzy udzielali się w tej "dyskusji" przepraszam najmocniej że było to przeprowadzone w sposób otwarty i publiczny ( mam tu na myśli przede wszystkim Damiana, miałeś rację jednak wyszło jak wyszło) i jeśli u kogoś mój post wywołał podobne odczucia jak u Pitagorasa.

Mam nadzieję że po szumnym odejściu ww ( z tego co zrozumiałem już jest po fakcie dokonanym) wszystko wróci do normy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 12:23, 14 Gru 2011    Temat postu:

Wiktorze oby jak najszybciej Ci się wszystko poukladalo a My i tak cierpliwie poczekamy Razz

Co do wyżej wymienionej dość burzliwej dyskusji chciałem sam zabrać głos, ale jak to Damian mądrze zauważył po co prowokować dalsze pyskowki.
Napiszę tylko że bardzo mi przykro że doszło do takiej awantury i z czasem wszystko wróci do normy. Jak to mówią czas leczy rany.
Pozdrawiam Razz


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 19:07, 14 Gru 2011    Temat postu:

Panowie temat już się zakończył niejako samoistnie po oświadczeniu Pitagorasa. Warto już zakończyć, a nie stawiać kolejne pytania. Myślę że większość z nas zwrot "dać ciała" uważa za niefortunny i niewłaściwie użyty.Nie ciągnijmy tego dalej. Bardzo o to proszę wszystkich. Przyznaję również, że trochę mnie poniosło w dyskusji z Pitagorasem, mogłem napisać wszystko to, co napisałem, bez używania pewnych sformułowań. Wszystkich za to przepraszam. Pitagorasa również chociaż wiem, że niewiele to już zmieni.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Sob 9:07, 16 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 20:19, 29 Gru 2011    Temat postu:

Długo tak nie wytrzymałem, byłem przemoknięty do suchej nitki a na dodatek zaczął wiać wiatr. Nie chciałem, aby choć jeden z nas się przeziębił. Wziąłem małego na barana i powoli szedłem w stronę bursy. Droga była dość długa i męcząca, ale nie miałem serca budzić Kuby który smacznie spał oparty o moje ramię. Szczerze mówiąc, zbytnio mi się nie spieszyło. Rzadko tu bywałem, a tym bardziej nie w tak deszczową noc. Muszę przyznać, że gdy jest ciemno wszystkie budynki nabierają zupełnie innego charakteru. W końcu doszliśmy ( a raczej doszedłem) do „domu”.
Odstawiłem młodego do pokoju.

Rok później:

Przed drzwiami stała jakaś obściskująca się parka. Chłopakowi chyba zimno w ręce było, bo musiał dziewczynie włożyć je pod koszulkę. Ona swoje schowała w tylne kieszenie spodni partnera. No cóż, impreza się już dawno zaczęła. Teraz dopiero zobaczyłem, jak wielka jest ta nowa Dawidowa chata. Wiedziałem, że jest większa od poprzedniej ale że ta to będzie taki kolos. Zadzwoniłem dzwonkiem.
-Siema Wiktor. Jezu jak ja cię dawno nie widziałem. Wchodź. Znaczy się masz bilet?
Podniosłem na wysokość jego oczu zgrzewkę piwa.
-Dawidowa strefa miłości oficjalnie cię wita. Impreza się już zaczęła.
-No nie mów – wskazałem palcem na parkę obok.
-Została mi tylko wolna moja sypialnia a nie chcę żeby ktoś mi ją czymś ujebał albo zdemolował. Rozumiesz… Niech sobie radzą.
-Mhm…
Rozejrzałem się po domu. W tle leciało Push Enrique Iglesias’a które dało się rozpoznać pośród jęków i posapywania gości, więc nastrój z piosenki udzielił się otoczeniu. Wszyscy albo ocierali się o siebie na środku salonu albo obmacywali się na sofie, fotelach i pod schodami.
- Pełno ludzi.
-No chciałem żeby gęsto było. Tak lepiej jest klimat, te sprawy, sam rozumiesz. Nie jedną imprezę robiłeś. Słuchaj Bohun, zanim zaczniesz balować chciałem pogadać.
-O czym? – zapytałem zdziwiony. Jak znam życie miał jakiś interes. Wiedział, że to ja zawsze zioło organizowałem.
-Wiesz nie mieliśmy okazji jakoś normalnie pogadać i pomyślałem, że ta parapetówa się do tego nada.
-Do rzeczy.
-Gadałem ostatnio z Mateuszem, w sensie Korzeniem i powiedział, że u ciebie nienajlepiej. Mówił o jakimś chłopaku ale uznałem, że lepiej dowiedzieć się o tym wszystkim z samego źródła.
Zatkało mnie. Nawet nie wiedziałem co powiedzieć.
-Dobra Dawid, co wiesz?
-No te podstawy że w ogóle jakiś chłopak się pojawił, w jakich okolicznościach, że ci przy nim odjebało i że zachowywałeś się przy nim jak przy akcji z Helenką.
-No to mniej więcej wiesz. Tyle, że ja się w nim nie zakochałem.
-Ta jasne. Słyszałem co wyczyniałeś.
-Było minęło. Mówił ci o akcji z wesołym miasteczkiem?
-Nadmienił mniej więcej o co chodziło.
-No to po tym jak go do bursy przyprowadziłem, położyłem go spać, rano już go nie było. Wyprowadził się. Nikt nic mi nie mówił. Pan G uznał, że proszono go aby powód nie został ujawniony, wiedział że sprawa z tym małym była dla mnie dosyć ważna więc gdyby mógł, powiedziałby. Obdzwaniałem wszystkie domy dziecka, bez skutku. Nie dzwonił, nie pisał, żadnego kontaktu. Bolało to, że nic nie powiedział. Po prostu wyjechał. Ale przeszło mi, odpuściłem. Po przeczytaniu większość opowiadań z gay.pl czekam aż ktoś do mnie zadzwoni i powie ze Kuba miał wypadek i zginął.
-Mówisz to z takimi emocjami że nie wiem czy ci przeszło. Ale to ty wiesz lepiej. A tak w ogóle jak on wyglądał, jaki był ogólnie?
- Niski, biały jak ściana, niebieskie oczy, czarne lokowane włosy, strachliwy, mało mówił.
Spojrzałem na Dawida. Był czymś zdenerwowany. Sztywny jak kołek, tępo patrzył przed siebie.
-Coś nie tak?
-Nie nic. – odpowiedział trochę drżącym głosem. Szybko zmienił temat. – Taki nie twój typ. W życiu bym nie powiedział, że cię do takiego pociągnie.
-Ja też nie. – pierwszy raz od kiedy mały wyjechał, znowu czułem taką samą pustkę. W szkole wiedzieli, że nie mają mi o nim przypominać. Ludzie mieli się zachowywać jakby nigdy nie istniał taki ktoś jak Kuba. Znowu bolało. Przypomniałem sobie jak pierwszy raz go zobaczyłem, jak pierwszy raz się przy mnie zaśmiał, jak nabijałem się z tego, że gdy pierwszy raz pociągnął fajkę to zaczął się krztusić, jak to było
gdy on był obok, kiedy mogłem w każdej chwili iść do niego i pogadać, powiedzieć mu wszystko i mieć pewność, że on zawsze wysłucha, jak pierwszy raz mnie pocałował, że był pierwszym przy którym podczas pocałunku czułem „fajerwerki”. Brakowało mi tej opieki nad nim, uczucia ze jestem komuś potrzebny, wręcz niezbędny nawet jeśli świetnie sobie beze mnie radził, tego jak nie mógł wymówić „r” i tak śmiesznie seplenił wymawiając moje imię.
- Tęsknisz. To widać.
-Trochę.
Nagle ze schodów dobiegł okrzyk radości.
-Musze iść zerknąć co tym razem rozwalili.
Zapaliłem sobie fajkę, muszę odreagować. Poszedłem w kierunku piętra, chciałem chociaż mniej więcej zobaczyć jak wygląda dom.
-Kuba…- powiedziałem pod nosem. Szedł schodami. Szedł to dużo powiedziane. Bujał się od ściany do ściany przy ustach trzymając butelkę ruskacza. Nie wierzyłem. Tarłem oczy najmocniej jak mogłem, wiem że to głupie ale szczypałem się. Pierwsza myśl. Omamy, deprecha. Wpadł na mnie. Śmiał się w niebogłosy co chwile popijając to gówno. Patrzyłem mu prosto w oczy. Rok, cały pieprzony rok bez niego a teraz stoi przede mną. Zawsze stroniący od alkoholu mówiąc że to świństwo i że nie chce być taki jak jego ojciec stoi teraz przede mną nachlany. Rozryczałem się. Nawet nie wiem kiedy.
-Wiktol… - wyszeptał. To musiał być on.
Wszyscy wokół tańczyli, obściskiwali się przy kolejnej gorącej piosence. A my staliśmy pod schodami i patrzyliśmy na siebie. Mały odstawił butelkę na schodek i też spoważniał.
-Uznałem ze musicie chyba sobie co nieco wyjaśnić. Klucz od pokoju masz w kieszeni. – powiedział Dawid schodząc ze schodów.
-Ale jak… - wymacałem kieszeń. Był. Nie wnikałem jak tam się dostał. Bardziej mnie ciekawiło jak tu znalazł się Kuba.
Poszliśmy do pokoju. Po przekroczeniu drzwi mały trochę zmienił postawę, i teraz zachowywał się jak zawsze, jak skarcony przedszkolak. Widziałem, że ma ochotę się rozpłakać.
-Nawet nie próbuj, płacz nic ci teraz nie da.
-Co chcesz? – zapytał zimnym tonem. Albo taki jest po alkoholu albo to jest nowy Kuba.
-Odpowiedzi. – odpaliłem kolejnego papierosa.
-Nie pal.
-A ty nie pij.
-Bo co? Zakażesz mi?
-A ty mi? – zaśmiałem się. Przyznam że mimo powagi sytuacji cholernie mnie to wszystko bawiło. Teraz widziałem że jednak nic się nie zmienił. Tylko próbuje być odważny, jak kiedyś.
-Po tobie takiego czegoś bym się nigdy nie spodziewał.
-Zmieniłem się.
-Nie zmieniłeś się ani trochę. Udajesz upartego i odważnego a cały czas jesteś tym samym Kubą. Wiesz, kiedy wyjechałeś myślałem ze nigdy cię więcej nie zobaczę. Przyzwyczaiłem się do tej myśli, s nawet jeśli, wyobrażałem sobie nasze spotanie trochę inaczej, że gdy się zobaczymy wpadniemy sobie w ramiona, ja ci wyznam miłość, ty mi i powiesz, że ten wyjazd to nie był twój wybór, że ty nie chciałeś. A teraz widzę że tak nie jest, co więcej świetnie się bawisz.
-Tęskniłeś?
To pytanie mnie rozwaliło. Rozkleiłem się totalnie.
-Cholernie. Przecież wydzwaniałem, pisałem, szukałem cię gdzie tylko mogłem i ty się jeszcze pytasz? To ty miałeś mnie gdzieś i do teraz nie wiem dlaczego. W ogóle co tutaj robisz?
-Ja też tęskniłem. – i tak jak kiedyś przeszył mnie wzrokiem. Widziałem ze mówi prawdę. Tylko nic nie rozumiałem.
-Znaleźli mi rodzinę zastępczą. I tak wyszło, że jestem bratem Dawida. Kiedyś po rozmowie z Mateuszem, powiedział o mnie rodzicom i oni to tak na poważnie wzięli. Dopiero niedawno mi to wyjaśnił, że on to wszystko od Mateusza.
No to już część wyjaśnia.
-A dlaczego urwałeś kontakt? Nie wierze, że jego rodzice nie pozwolili ci się ze mną kontaktować.
-Mam nowy telefon. – pomachał mi nim przed twarzą. – nie pamiętałem numeru, a nie wiedziałem że Dawid cię zna.
-Wiedziałeś gdzie mnie znaleźć.
-Byłem. Ale Marika powiedziała, że już dawno zapomniałeś i że masz kogoś a ty akurat gdzieś wyszedłeś.
A to kurwa.
-I powiedziała że jej i Mateuszowi zawsze powtarzałeś że nic do mnie nie czujesz, że przychodzisz do mnie z łaski.
To akurat prawda. Ale, żebym ja miał się przyznać ze się zakochałem.
-Głupio mi było, kłamałeś. Mówiłeś że mnie kochasz, pamiętasz? Ja ci wierzyłem.
-I nadal cię kocham. I mówiłem tak…bo się bałem. Obiecałem sobie, że nigdy się nie zakocham wiec jak mogłem się przyznać do własnej porażki?
-To kto to był? Jak się kogoś kocha to nie można mieć kogoś innego – mały zaczął płakać.
-Nie było nikogo innego. Zmyśliła to.
Cisza.
-A nie mogłeś się pożegnać?
-I co miałem ci powiedzieć? Co ty byś mi powiedział?
Też racja.
-Rok. Cały rok. – teraz dotarło do mnie jak dużo straciłem przez jakieś pierdolone niedomówienia i kłamstwa. Poczułem jak łza płynie mi po policzku. Nigdy nie sądziłem że mając tyle lat na karku będę ryczał jak dzieciak.
-Mogę się przytulić? – wyszeptał.
Nie odpowiedziałem Po prostu podszedł i się we mnie wtulił. I znowu to uczucie, że jestem dla kogoś ważny. Płakał.
-Kochasz mnie? – formalność…wolałem się upewnić.
-Nienawidzę cię… - powiedział, jeszcze mocniej wtulając się we mnie.
-Ja ciebie też.

Kolejny rok później…
-Wyłącz światło.
-To, że leżysz obok mnie nie oznacza, że już się nie boję ciemności.
-Kiedyś wystarczyłem ci jako obrońca a teraz musisz mieć pieprzoną lampkę? – zaśmiałem się głośno
-Ale sobie wlewasz z tym obrońcą, Poza tym co ci przeszkadza ze świeci. Obróć się.
-A może nie chce się obracać? Może chce się do ciebie poprzytulać?
-Przyznaj że chcesz mi się dobrać do tyłka.
-To przy okazji. Nawet się ze mną pomiziać nie chcesz.
-Jak to nie? Miźianie to całowanie i przytulanie.
-To inaczej to definiujemy z tego co widzę.
-Tak?
-Tak.
-Jesteś pewien?
-Tak. – coś kombinuje…
Po prostu się na mnie rzucił. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Fakt, robił to już naprawdę dobrze ( ma dobrego nauczyciela). Powoli poczułem jego dłoń na bokserkach. Od kiedy jesteśmy razem trzyma mnie na krótkiej smyczy więc jestem nieźle wyposzczony. Moja ręka to nie to samo co jego. Jego dotyk natychmiast mnie ożywił i momentalnie w moich bokserkach pojawiło się spore wybrzuszenie.
Gładził mojego penisa przez materiał cały czas mnie całując.
-Wystarczy. Dobranoc – zszedł ze mnie cały uśmiechnięty, położył się plecami do mnie.
-Już? Koniec? – zapytałem zdziwiony. Liczyłem na dziki seks.
-To było mizianie się. Dalej byłby już tylko seks.
-Od razu że seks. – prychnąłem
-No tak, oralny. – jaki się uświadomiony zrobił….
-Ty tak mnie specjalnie szczujesz co nie?
-Nawet nie wiesz jakie to zabawne jest – powiedział uradowany. Zaczął się wiercić i nagle z pod kołdry wyrzucił swoją piżamę.
-Jesteś nago?
-Szczucia ciąg dalszy – wyszczerzył się w moją stronę. To już jest wredne.
-Nie ma tak. Żarty sobie robisz?
-No co? Może chce zacząć spać nago…
Nie wytrzymałem. Powoli zacząłem przesuwać moja rękę w jego stronę. Delikatnie gładziłem o po brzuchu i zjeżdżałem coraz niżej i niżej…
-Nie ma tak.
-No co? Może chce sobie ciebie wymacać – przedrzeźniałem go.
-To jest coś zupełnie innego.
-Nieprawda. Poza tym kto to widział żeby w wieku 18 lat mieć kogoś i się masturbować.
-Nie moja wina że jesteś niewyżyty. – i znowu się ze mnie nabija.
-Może nie twoja ale jako mój chłopak powinieneś coś z tym zrobić.
-Ty cały czas o jednym.
-Nie po prostu od pół roku razem mieszkamy, mamy wspólnego kota który też jest gejem ( to jest prawda, bynajmniej ma takie skłonności do dziś), żyjemy wspólnie, śpimy razem, w jednym łóżku z czego ty śpisz teraz nago a nawet loda nigdy mi nie zrobiłeś.
- Seks staje się twoją obsesją. Wiktor, to się leczy.
-Jaki seks?
Cisza…
- Chcesz loda?
-Oczywiście ze tak!- prawie wykrzyczałem.
-Ale ty pierwszy…
-Naprawdę? Zgadzasz się zrobić mi loda?
-Jeśli ty zrobisz mi pierwszy.
Szok. Z wrażenia zastygłem.
-No dalej bo się jeszcze rozmyślę.

Trochę to potrwało zanim Kuba się przemógł ale w końcu zamknął oczy i powiedział że mogę robić co chcę. Wykazałem się. Po 2 latach nadal pamiętałem jak to się robi. Najpierw mały krzyczał, że to łaskocze ale po chwili zaczęło mu się podobać i tylko cicho pomrukiwał. Co jakiś czas zagryzał wargi i delikatnie unosił biodra. Jak na osobę który w życiu tego nie robiła wytrzymał cholernie długo, poza tym na kogoś tak małego i niepozornego ma czym strzelać. Nawet ja chyba nigdy nie miałem takiego wytrysku. Gdy skończyłem podniosłem się i położyłem obok Kuby. Dopiero po chwili otworzył oczy.
-I jak?
-Teraz już wiem dlaczego chcesz abym zrobił ci to samo. Tylko ja tak nie będę umiał – powiedział a raczej wydyszał, robiąc długie przerwy między każdym słowemi na wdech.
-Coś czuję że pójdzie ci bardzo dobrze. A nawet jeśli nie to wystarczy że będziesz dużo ćwiczył. Więc?
I znowu mnie zaskoczył. Nie będzie musiał zbyt dużo ćwiczyć. To był chyba najlepszy oral jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Może odczucia spotęgowało to, że tak długo na to czekałem albo po prostu mały ma talent. Nigdy mi się nie chwalił że ogląda jakieś filmy pornograficzne itp. Nigdy go też na tym akcie nie przyłapałem.
Wiedział co robi, najpierw delikatnie pocałował żołądź potem przejechał językiem po całej długości penisa, chwycił w swoją ciepłą dłoń jądra i masował je jednocześnie wchłaniając mojego małego. Wziął całego, aż ustami dotykał podbrzusza. Nawet się nie zakrztusił. Potem wykonywał tradycyjne ruchy jednocześnie zataczając kółka na penisie. Miał bardzo dobre tępo. W sam raz dla mnie. Nigdy nie było mi tak błogo, doszedłem bardzo szybko, aż wstyd. Dzielnie wszystko połknął i wylizał co do ostatniej kropli.
-I jak? Starałem się jak mogłem.
-Żartujesz sobie tak? – spojrzałem na niego, cały czas ciężko dysząc.
-Było aż tak źle? – rumienił się, musiał się nieźle speszyć.
-Wręcz przeciwnie? Coś ty oglądał i na czym ćwiczyłeś?
-Nic. Chciałem zrobić to co ty mi. Chciałem żeby ci dobrze było, a skoro mi było dobrze jak ty to wszystko z moim wyczyniałeś…
-Jak brałeś całego i przy połyku nawet się nie wzdrygnąłeś.
-To dobrze tak? – uśmiechnął się.
-Z jednej strony tak z drugiej nie…
-Ha, jestem w czymś lepszy niż ty. – wyśmiał mnie, natychmiast się do mnie zaczął przysuwać i przytulać. – kocham cię, wiesz?
-Ta, ja ciebie też.
-Ojeju, jest wiele innych rzeczy w których jesteś lepszy.
-Na przykład.
-No, dobry z biegania jesteś.
-Bieganie? Miałem na myśli coś innego. No nie wiem na przykład, że jestem najlepszy w całowaniu, w robieniu masażu. Coś w tym stylu.
Cisza.
-Prawda? Dlaczego nie potwierdzasz?
-No oczywiście, to nawet dyskusji nie podlega.
-Kto lepiej całuje niż ja? Z nikim innym się nie całowałeś?
-No tak.
-Chcesz mi powiedzieć że źle całuję? – dosłownie zasztyletował i zdeptał moje ego.
-No przecież się z tobą tylko droczę - zaczął namiętnie mnie całować po szyi.
-Teraz tak mówisz.
-Jeju, świetnie całujesz. Jestem pewien że robisz to najlepiej na całym świecie.
-Serio?
-Serio. Śpij już.
-Teraz nie zasnę.
-Dopóki…?
-Dopóki nie zgasisz tej pieprzonej lampki.
-------------------------------------------

Przepraszam, że tak długo. Mam nadzieję, że w miarę wynagrodziłem długością i treścią. Chciałby z tego miejsca podziękować wszystkim którym chciało się to czytać i wszystkim komentatorom a w szczególności:
-andrew
-pisarkowi
-bartoszowi/marcinowi/damianowi - gubię się ale wiemy o co chodzi, w każdym bądź razie mam na myśli waszą dwójkę.
-tomeckowi
-i pomimo wszelkich kłótni, zgrzytów itp. pitagorasowi bo również pozytywnie to opowiadanie kilkakrotnie komentował.

pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez kanalia dnia Pią 0:07, 30 Gru 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:25, 29 Gru 2011    Temat postu:

Bardzo fajne opowiadanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 23:59, 29 Gru 2011    Temat postu:

Wiktorze naprawdę piękne. Chłopaku masz talent i go nie marnuj. Pewnie Wszyscy tak samo jak i ja czekamy na nowe opowiadanie Twojego autorstwa.
Pozostaje mi Wiktorze życzyć szampańskiej zabawy sylwestrowej i udanego pod każdym względem 2012 roku. Trzymaj się Wiktor.
Serdecznie pozdrawiam (w końcu) z Łodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 11:27, 30 Gru 2011    Temat postu:

Przepiękne opowiadanie, jedno z najlepszych. Miałes świetny pomysł.
Zgadzam sie z Tomkiem, mam nadzieje że nie będziesz marnował swojego talentu i coś równie dobrego wyjdzie spod Twojego pióra niebawem.

Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku.
Powrót do góry
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:43, 30 Gru 2011    Temat postu:

Bardzo fajne, naprawdę piękne, itp. Zgadzam się z tymi wszystkimi ocenami sam dorzuciłbym jeszcze kilka, tylko... No właśnie. Opowiadanie uważam za świetne, nieźle dopracowane, bardzo dobrze opisane relacje pomiędzy Kubą i Wiktorem, równie dobrze opisana przemiana Wiktora. Nie przeszkadza mi pierwszy przeskok czasowy, natomiast przy drugim przeskoku odczuwam niedosyt, niedosyt opisu decyzji o wspólnym zamieszkaniu, niedosyt opisu bycia razem pod wspólnym dachem i stopniowego rozwoju sytuacji, jako kolejnego etapu tej miłości. Nie piszę że to błąd autora, bo to jego prawo. Natomiast uważam, że opowiadanie bardzo na tym straciło, to co zmieściłeś w jednym odcinku uważam że powinno być opisane w co najmniej dwóch. Może to efekt tego że to opowiadanie niezwykle mi się podobało i w ten sposób chciałbym aby było przedłużone, ale takie mam już odczucia, a może wynika to po prostu z tego, że lubię wg co niektórych się czepiać. Niemniej jednak świetnie piszesz i powtórzę za Tomkiem, masz talent i koniecznie napisz kolejne opowiadanie, nie zapominając o "Żarcie".

Pozdrawiam

PS Korzystając z okazji życzę wszystkim w sylwestra mnóstwo szampana, wyuzdanego sexu do rana, dobrej zabawy i swawoli, a głowa w Nowy Rok niech nie boli, alkohol nie szkodzi, pamięć niech nie zawodzi, niech spełnią się wszystkie marzenia gdy rok cyfrę zmienia, a cały 2012 rok pozbawiony będzie przykrości i składa się jedynie z sukcesów i radości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 15:27, 30 Gru 2011    Temat postu:

Zgadzam się z przedmówcami, opowiadanie świetne. Zgadzam się też z Pisarkiem, że za szybko poszedłeś z tymi "rok później", i nie znamy kolei decyzji o zamieszkaniu razem. Ale ja i tak czekam na nowe opowiadanie twojego autorstwa Smile Pozdrawiam.
Powrót do góry
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 19:36, 30 Gru 2011    Temat postu:

Wiem że trochę szybko zakończyłem ale teraz raczej już nic z tym nie zrobię (musiałbym nieźle zaingerować w końcówkę opowiadania. W każdym bądź razie Kuba nie wrócił do szkoły, ja ukończyłem naukę po czym zamieszkaliśmy razem w nowym mieszkaniu. Nic specjalnego się wtedy nie wydarzyło.

Pikusiu, tak, nadal jesteśmy razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 21:54, 30 Gru 2011    Temat postu:

A ja jak zwykle z innej beczki. W opowiadaniu nie zwracam zwykle uwagi na żadne błędy tylko ciekawi mnie zawsze jego sens. Twoje opowiadanie jest dla mnie świetne Smile
Pozdrawiam!
Powrót do góry
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 10:27, 31 Gru 2011    Temat postu:

Skoro tak namawiacie to dobrze, napiszę część uzupełniającą. Niebawem powinna się pojawić.

Pozdrawiam, Wiktor


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 22:44, 02 Sty 2012    Temat postu:

-Dawid!
-Tak?
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?– odruchowo zapaliłem fajkę, poważne rozmowy czas zacząć…
-Nie wiedziałem nic.
-Wiedziałeś, i jestem tego pewny, więc nawet się nie kłóć.
-Szczerze?
-Tylko i wyłącznie.
-Wiedziałem jakim tępym chujem jesteś i że szastasz ludźmi na prawo i lewo.
-To wiele mi mówi.. Jakoś nikt nigdy się na mnie nie skarżył. – teraz Dawid również się inhalował
-Żartujesz sobie? Nie skarżyli się tylko dlatego że się ciebie bali. No i może dlatego że wszystkich jebałeś. Każdy choć raz ślizgał się po twoim wyrze. Wszyscy tylko czekali jak wydymasz Kube, co zrobisz, żeby go skrzywdzić.
-Ty też się nie skarżyłeś. U innych może, ale że u ciebie respekt i strach budzę to bym się nie spodziewał.
-Ty nic nie rozumiesz.
-Może i nie rozumiem, ale ty bardzo mało robisz, żeby mi to wyjaśnić.
-Szkoda czasu. – zamilkł. Chyba uznał, że jestem zbyt tępy aby to wszystko pojąć.

-A teraz?
-Co teraz?
-Nadal masz mnie za tępego chuja?
-W byciu tępymi nigdy nie dorównasz Marice, Helence i Skrzetuskiemu więc chyba…
-A o Marice wiedziałeś?
-To akurat bym ci powiedział na pewno, gdybym tylko wiedział. Dobrze wiesz, że dla mnie ukrywanie czegoś nie jest kłamstwem ale to co ona odwaliła…
-Wiem.
-I co teraz? Mały do szkoły nie wróci.
-Dlaczego?
-Na początku oczywiście była wersja, że z twojego powodu, byłem pewien że Marika prawdę mówi więc jakoś go od tej decyzji nie odciągałem. Teraz nie ma sensu wracać, weź to ponadrabiaj.
Było mi przykro. Nie powiem. Liczyłem na to, że mały wróci ale z drugiej strony tak jest najlepiej. Z milczenia wyrwał mnie głos Marcina, naszego dobrego znajomego.
-Młody tęczą rzyga!
-Co? – przez chwilę nie zaskoczyłem o co chodzi.
-No, mały haftuje, tak to jest jak pierwszy raz pije i wlewa w siebie wszystko jak leci.
Szybko poleciałem na górę, otwarłem drzwi od sypialni Dawida, nic. Grunt, że chociaż do kibla się doczołgał.
-Nie wierzę – zacząłem się śmiać w niebogłosy. Zamknąłem drzwi za sobą, jeszcze by się głupio czuł.
-Nie śmiej się. To nie jest zabawne.
-Nawet nie wiesz jakie to śmieszne. Jakbym siebie widział kilka lat temu.
-Boli…
-Boli, boli ale potem jaka ulga. Było w siebie tyle nie pompować.
-Ja nie wiedziałem…
-Nie tłumacz się.
Kuba nie mógł utrzymać równowagi, jego zapite ciało nawet nie dało rady się oprzeć o muszlę. Włożyłem mu rękę pod klatkę piersiową. Chociaż się nie obali.
-Przepraszam…
-Nie przepraszaj, pierwsze koty za płoty. Teraz chlanie to z górki pójdzie.
-Ja już nigdy... – zaciął się. Nie umie jednocześnie mówić i wymiotować. To też z czasem przychodzi.
-Nic nie gadaj, bo się zachłyśniesz.
Nie wiem czy to zboczenie czy po prostu zakochani tak mają, ale nawet jak rzyga jest uroczy. Długo to nie trwało, kilka minut i po krzyku. Dałem mu ręcznik, niech chociaż twarz wytrze.
-Przynajmniej czysty jesteś.
-Ja chce już do domu.
-Chyba tutaj na noc miałeś zostać.
-Ale tu głośno jest. I boli. Chce umrzeć. Zginę w czeluściach.
-Wiem, spokojnie już. I nie histeryzuj. Jeszcze trochę pożyjesz. Poza tym nie ma co myśleć, dzisiaj nocujesz u nas. Nikt nigdy się przecież o gości nie pluł.
-Będę się czuć jak pani do towarzystwa.
-A powinieneś jak nieletni alkoholik.
-Jestem jak tata…
-Młody, nie przeginamy.
-On też tak robił.
-Ale ty nie jesteś nim. Mniej mów.

-Gdzie go niesiesz?
-Do bursy, tutaj prędzej umrze, niż wytrzeźwieje.
-Tylko mu nic nie zrób.
-Mieszkał kilka pokoi ode mnie przed dość długi okres czasu a ty mi mówisz, że teraz mu krzywdę zrobię?
-Tylko się upewniam. Starzy by mnie wydziedziczyli gdyby coś…
Zamówiłem taksówkę. Lepiej zapłacić niż gdyby coś miało się stać, na trzeźwo jeszcze by mały uciekł a teraz bym go nie potaszczył tym bardziej, że i ja trochę wypiłem.

-Przepraszam
Jak ja nienawidzę gdy on za wszystko przeprasza…
-Przepraszam
-Jak jeszcze raz przeprosisz to osobiście…
-A jesteś zły?
-Za co niby?
-Wieczór ci zepsułem. I, że pijany jestem.
-Impreza nie pierwsza i nie ostatnia, ty pijany to dość niecodzienny widok więc frajdę mam, poza tym to jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu więc nie ma co gadać.
-Naprawdę?
-Jasne, że tak. Dobra, zostawiam Ci przy łóżku butelkę wody. Trochę cię będzie suszyć.
-Idziesz?
-No tak, muszę pospać. Przydałoby się.
-A nie zostaniesz?
-Słuchaj ja jestem podpity, ty pijany do granic możliwości.
-I?
-Nie chciałbym zrobić czegoś czego potem oboje będziemy żałować, a w szczególności ja.
-Skrzywdziłbyś mnie?
-W życiu. Po prostu większość ludzi po alkoholu jest bardziej…przystępna.
-Nie rozumiem
-Jakby do czegoś doszło to czułbym się okropnie z tym, że byś tego nie pamiętał.
-Ale ja nic nie zrobię, i wiem, że ty też nie.
-Sam nie wiem.
Kusiło, kusiło i skusiło. Kubuś zasnął od razu. Szkoda że nie ma lustra na suficie bo musiało to naprawdę uroczo wyglądać. Teraz mu się trochę przyjrzałem. Nic się nie zmienił. Cały czas ta sama dziecinna twarz, to samo wątłe ciałko, tak samo blady, no i ten sam wyraz twarzy jak u niemowlęcia gdy śpi. Po chwili załączyła mi się wyobraźnia. Ja, Kuba, jedno łóżko, wspólny dom, jakiś zwierzak, zawsze koty lubił, może gdzieś nad jeziorem chatę postawić.

-Wituś...
-…
-Witek!
-…
-Bohun kurwa!
-Gdzie? Już nie śpię!
-Ty kurwa, nie wiem jak i gdzie w ogóle ale co ja brałem?
-Dlaczego pytasz?
-Co dosypałeś kurwa?
-Nic. Bo co?
-Widzę obok ciebie Kube. Może on nie żyje. I ja kurwa zmarłych widzę. Kurwa Bohun, musze odstawić. Tak być nie może…
No rzeczywiście, młody obok mnie kimał. Niech jeszcze pośpi.
-Słuchaj, on tu jest. Widzisz dotykam go.
-Kurwa! Ty też to brałeś? Też go widzisz? Ty może my jakoś mózgiem jesteśmy połączeni czy coś.
Tak czasami myślę ze nawet jeśli, to on dostał ten mniejszy fragment.
-On żyje. Wczoraj na imprezie u Dawida był, są braćmi.
-Oj kurwa, stary bredzisz. Mówię serio, odstawiamy.
-Słuchaj mnie Korzeń. On żyje, jest tutaj. Jest bratem Dawida. Kontaktujesz?
-No…
-I tak wyszło że się spotkaliśmy. I on się upił, i w tym hałasie nie mógł wytrzymać.
-Serio?
-Gdybym nie mówił prawdy, to bym też zaczął panikować, a widzisz że nic. Spokojnie.
-Ty mi kurwa nie spokojniej bo ja na serio myślałem że on nie żyje albo co gorsza będę musiał odstawić.
Jego mózg został już chyba wyżarty. Nie rozumiem tego systemu wartości. I jak on mógł mnie kiedyś posuwać?
-Tak w ogóle, ty dopiero teraz przyszedłeś?
-No. – jak zawsze, pełna i rzetelna odpowiedź
-Gdzie byłeś?
-Dupe mam. Ale teraz nie chce mi się gadać bo spać idę.
Jego zwłoki trafiły na kanapę i od razu zasnął. Mój dzień dopiero się zaczynał. Już sobie wyobrażałem co będziemy robić.
-Śpisz? – mały się zaczął przebudzać, ten jego skacowany głos.
-Nie, ale nie radzę ci się podnosić. Ciśnienie ci czaszkę rozsadzi.
-Dobrze. I przepr…
-Kopnę cię jak dokończysz.
-Nie zrobisz tego.
-Niby dlaczego?
-Bo mówiłeś że mnie kochasz.
-Też racja. Ale możemy zrobić tak, że za każdym razem gdy będziesz chciał mnie za coś przeprosić, po prostu mnie pocałujesz co?
W tej chwili mały obrócił moją twarz w swoją stronę. Zaczęliśmy się całować. Jak on to robi to cały świat różowy się robi, wiruje, nagle pojawiają się te wszystkie fajerwerki, petardy, nie petardy, wulkany, tęcze, gwiazdki itp. Trochę to potrwało, im dłużej tym lepiej(Nie będę zbyt się rozpisywał o naszych pocałunkach bo kiedy tylko się zaczyna to mózg mi się wyłącza. Tylko serducho pracuje).
-Za co to?
-Tak na zapas – uśmiechnął się i z powrotem zasnął.

-----------------------
Nie jest to całe ale chwilowo tyle napisałem. Będzie to część uzupełniająca między tym jak spotkałem Kubę na domówce, a tą "łóżkową" sytuacją. Życzę wszystkim stosunkowo udanej nocy i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin