|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pablogay
Adept
Dołączył: 10 Sty 2014
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 1:08, 15 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
ano czekamy,czekamy niecierpliwiw 😊
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 18:55, 15 Wrz 2015 Temat postu: 9 - Mati/Alek |
|
|
Jechałem z obawami na spotkanie. Nie wiedziałem jak zareaguje na moje niespodziewane pojawienie się. Uznałem, że to najlepsza metoda. W nocy nie mogłem spać z nerwów. Na rozpoczęciu roku nie musiałem być, w końcu nie byłem już pierwszoklasistą i nie musiałem już niczego udawać czy udowadniać. Szkoła mnie interesowała na tyle, żeby dostać papier i nic więcej.
Szkoła do której się przeniósł Alek, siedemnastka, była nowej części miasta. W okolicy zaczęły powstawać te wywal nowe i pudełkowate apartamentowce, z ogrodzeniami wokół domów. Ochroną i całym tym szajsem. Metr średnio kosztował tyle, co dwa na moim osiedlu. No, trzeba było mieć kasę. A skąd niespodziewanie przypływ takiej kasy u starych Alka, za cholerę nie wiedziałem. Znaczy, powinienem chyba powiedzieć – u jego starego i mojego.
W związku z tym, że była wczesna jesień i świeciło słońce, to mogłem skryć swoje podkrążone oczy za ciemnymi okularami. Gorzej, gdyby było widać te czerwone zakola wokół nich.
Przypuszczałem, że rozpoczęcie roku będzie miał koło dziewiątej, tak więc pewnie koło jedenastej już będzie po nim. Jednak po dojechaniu na miejsce i pokręceniu się po szkole, dowiedziałem się, że będzie ono koło dziesiątej, więc miałem godzinę, a potem jakieś dwie czekania przed bramą. Kwadrans przed dziesiątą podjechało czarne mitsubishi outlander. Po zatrzymaniu się wysiadł z niego Alek i jakiś chłopak, który był trochę niższy od niego. Obaj byli podobnie ubrani, mieli takie same fryzury, choć kolega Alka miał blond włosy. Zaczęło mi bić mocniej serce i zacząłem się denerwować. Niby wcześniej już sobie ułożyłem całość, ale nerwy dopiero teraz mnie dopadły. Gdy Alek odwrócił się w moim kierunku, zauważyłem, że go zamurowało. Nie spodziewał się mnie. Ja też bym się nie spodziewał w tym miejscu i w tym czasie. Nieznacznie uśmiechnąłem się do niego. Koleś Alka podszedł do niego i widać było, że zamienili szybko kilka zdań. Mitsubishi odjechało, kolega Alka zaczął iść w moim kierunku. A ja stałem. Przeszedł obok mnie nic nie mówiąc. Na tyle na ile mogłem zobaczyć, to całkiem fajny z niego był chłopak. Trochę chudszy, o ile to możliwe w tym przypadku, od samego Młodego. Sam Młody stał i patrzył się na mnie. W końcu ruszył w moją stronę i stanął przede mną.
– Cześć – powiedział dość suchym tonem. Spodziewałem się innej reakcji. Wydał mi się trochę wyższy niż poprzednio.
– Cześć, co u ciebie? – uśmiechnąłem się. – Dobrze cię widzieć.
– U mnie? Szkoła się zaczyna. Nie wiem czy dobrze.
– Jeszcze z gipsem? – wskazałem na jego rękę. Nigdy nie powiedział mi dlaczego ma ją w gipsie. Zawsze mnie zbywał jakimś żartem. W pewnym momencie przestałem wnikać.
– Dziś mi zdejmują – uśmiechnął się blado.
– Fajnie.
– Tak.
– Dlaczego? – zapytałem. Patrzyłem na niego, ale on chyba gdzieś patrzył w bok. Nie na mnie. Gdzieś ponad moim ramieniem.
– Co dlaczego?
– Że nie wiesz, że dobrze.
– Nie wiesz?
– Nie, powiesz? – nie widziałem u niego żadnych oznak radości. Widziałem jednak, że walczy ze swoimi emocjami.
– Mati…nie jest to dobry moment na rozmowę – chyba coś było nie tak. Nie powiedział „Matek” tylko „Mati”, tak jak wszyscy. Tylko on używał formy „Matek”.
– A kiedy będzie?
– Zaskoczyłeś mnie.
– Źle?
– Mam złe… – zawiesił na chwilę głos. – Jak chcesz, możemy się ustawić po całym tym szajsie szkolnym. Jak się skończy.
– Okej, nie ma sprawy. Co to za koleś? – nie dawało mi spokoju. Zazdrość?
– Który?
– Ten, z którym wyszedłeś z tego wypasionego samochodu.
– Kev. Ktoś w twoim rodzaju – powiedział to bezbarwnym głosem. A mnie jakby ktoś strzelił w brzuch. – Sorry, muszę iść, nie chcę się spóźnić – wyminął mnie i ruszył w kierunku wejścia.
– Będę czekał na ciebie przed bramą – powiedziałem, już do jego pleców. Zatrzymał się. Odwrócił się i rozłożył ręce:
– Jasne, oczywiście, jak zawsze – po czym poszedł w kierunku drzwi.
To zdanie „ktoś w twoim rodzaju” dźwięczało mi w uszach. W moim rodzaju? Czy byłem zazdrosny?
---
Trochę mnie zdziwiło pojawienie się Matiego przed moją szkołą. Nie przypuszczałem, że zrobi to to zrobi. A jednak. Gdy go zobaczyłem, postanowiłem nie wybuchnąć, choć byłem na skraju erupcji. Strasznie dużo mnie kosztowało nawet powstrzymanie się od bluzgnięcia. Udało się. Ale nie mogłem się powstrzymać przed sarkazmem na koniec. Po wejściu do szkoły czekał na mnie Kev:
– Co to za łysy?
– Znajomy – odpowiedziałem krótko. Wymownie spojrzałem się na niego. – Idziemy? – rozejrzałem się po holu i zauważyłem kartki z napisami „klasy pierwsze”. – Strzałki – wskazałem ręką i ruszyliśmy w kierunku w którym wskazywały.
– Lekko wytrąciło cię to z równowagi. Powiesz coś?
– Nie teraz, może później – spojrzałem się na niego. – Jak będzie czas.
– Okej – odpowiedział. W końcu doszliśmy do sali gimnastycznej. Chyba większość już była przyszła, bo wszystkie miejsca były już zajęte.
– Nie ma to jak dobrze zorganizowane spotkanie, nie? – sarkastycznym głosem skwitowałem brak miejsc.
– Co robimy?
– Podpieramy ścianę. Z tyłu. Najlepiej, choć lepszy jest środek.
Stanęliśmy koło drzwi.
– Dlaczego?
– Nauczyciele patrzą na pierwsze i ostatnie rzędy, środek ginie, można robić co się chce. Dlatego jak będziemy wchodzić za pierwszym razem do klas to staraj się zająć miejsce mniej więcej w środku.
– Eee, skąd to wiesz?
– Pierdolone doświadczenie z pierdolonej polskiej szkoły – popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem. – Dziewięć lat doświadczenia – roześmiałem się.
– Chyba się zaczyna – obejrzałem się do przodu. Rzeczywiście. Jakieś stare babsztyle weszły drugimi drzwiami i zmierzały do postawionych na środku mikrofonów. Zastanawiałem się, ile to będzie trwać i przy okazji rozglądałem się po ludziach zgromadzonych na sali. Było może z czterdzieści czy pięćdziesiąt osób. Szybko jednak straciłem zainteresowanie i zacząłem się zastawiać co zrobić z Matim. Znaczy jak to rozegrać. W głowie ciągle mi siedział poranny widok bokserek Keva z wyraźnie widoczną erekcją. Odwróciłem głowę w jego kierunku i po prostu zacząłem się przyglądać. Był nawet przystojny. W pewnym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnął się jak zobaczył, że patrzę na niego. Aż mi serce podeszło do gardła.
– Kev? – szepnąłem.
– Co?
– Zrobisz coś dla mnie?
– Zależy co.
– Kojarzysz tego kolesia z którym gadałem przed szkołą?
– Tak. Co?
– Będzie przerwa pomiędzy tym przemówieniem, a spotkaniem w klasie. Wyjdziesz przed szkołę i powiesz mu, że nie mam ochoty z nim gadać, OK?
– Nie możesz tego sam zrobić?
– Gdybym mógł i chciał to bym cię nie prosił. Prooooszęęę! – błagalnie skończyłem.
Przez chwilę udawał, że się zastanawia. Uśmiechnął się pod nosem i powiedział:
– No, dobra.
– Dzięki.
– Ale wisisz mi przysługę?
– Jasne, nie ma sprawy – mrugnąłem do niego okiem.
– Przestań, jeszcze pomyślę, że mnie zarywasz – widać było, że kąciki jego ust lekko się wygięły do góry.
– A co, chciałbyś? – ciśnienie lekko mi lekko podskoczyło. Co za miejsce na flirtowanie z kolesiem! Sala gimnastyczna, pełna potencjalnych kolegów z klasy, do tego rozpoczęcie roku. Dobra, był niezły. Jasne, fajnie by go zobaczyć bez niczego, może nawet coś więcej. Ale nic angażującego emocje.
– Może – odpowiedział. Rany boskie! Czyli to poranne pokazanie się, nie było przypadkowe! Ale problem, który bardziej mnie interesował i zajmował stał przed szkołą. Mati. Nie chciałem go tracić. W tym momencie cała ta gra, którą odwalałem przed nim miała na celu pokazanie mu, że nie zależy mi na nim. Nie chciałem się przyznać samemu sobie, że zależało mi na nim bardziej niż na kimkolwiek. Czy próbowałem gdzie jest granica Matiego, której mi nie pozwoli przekroczyć? Była to szczeniacka gra, ale w końcu jak się niedługo kończy piętnaście lat, to jest się szczeniakiem i się gra w takie gry. Dziś na pewno bym zagrał inaczej. Ale jak już wspominałem: życie to droga jednokierunkowa z której nie da się zawrócić, tylko można dojechać do skrzyżowania i wjechać w kolejną drogę jednokierunkową. W tamten weekend dojechałem właśnie do takiego skrzyżowania.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Wto 21:16, 15 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 23:00, 22 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
w czwartek wieczorem (najpóźniej) - kolejna część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 15:23, 23 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Długo trzeba czekać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 19:43, 24 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
przepraszam, ale będzie jednodniowa obsuwa:
– musiałem skończyć pilnie jedną ważną rzecz (czasami wyskakują z pudełka 'pajacyki')
oraz
– trochę mi się odcinek wydłużył (trochę więcej niż planowałem).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Czw 19:43, 24 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 19:47, 24 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
OK Pisz, poczekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 22:31, 24 Wrz 2015 Temat postu: 10 |
|
|
dzięki Robercie za korektę, jesteś niezastąpiony!
--------
– Zachowałeś się jak niewydymana cipa – powiedział Kev.
Jednak chyba to było dobre podsumowanie mojego zachowania wobec Matiego.
Wieczór zaczął się tak:
Po rozpoczęciu roku szkolnego, kiedy to niezapowiedziany przez nikogo wpadł Mati, pojechałem z matką do szpitala na zdjęcie gipsu. Po cholernych trzech miesiącach! Przez tego pieprzonego idiotę czyli mnie, co nie potrafił wtedy trzymać swoich emocji na postronku. Bo to nie była wina Matiego tylko moja. No, nieważne, wreszcie nie miałem gipsu na ręce. Oczywiście pozostał opatrunek usztywniający (ręka miała gibkość kawałka metalu…). Lekarz wytłumaczył, że jest on po to by nie rozwalić czegoś tam jeszcze. No i poza tym czekała mnie kilkutygodniowa rehabilitacja. Ale, ale… perspektywa wzięcia kąpieli bez jakichś dziwnych wygibasów była naprawdę super. I do tego jeszcze perspektywa możliwości zwalenia konia prawą ręką, choć do lewej już zdążyłem się przyzwyczaić. I nauczyłem się robić nią mnóstwo innych rzeczy, jak choćby kroić chleb. Gdy przyszedłem z matką do domu, to ona oczywiście natychmiast poleciała do pracy, a ja szybciutko pobiegłem do łazienki, żeby napuścić pełną wannę gorącej wody. Byłem naprawdę szczęśliwy jak się rozebrałem i mogłem bez strachu, że zmoczę gips, wskoczyć do wody.
Jak tak siedziałem w wannie to zacząłem myśleć o tym co się stało wcześniej. O podnieceniu związanym z widokiem namiotu Keva, jak i spotkaniem z Matim. To pierwsze było tylko zwykłym pożądaniem ładnego ciała: fajnie byłoby pobawić się jego kutasem i jego ciałem. I fajnie gdyby on się pobawił moim. Ale nie było w tym nic więcej, a z Matim była kompletnie odmienna sytuacja. Znaczy też mnie rajcował. Ale było też jakieś dziwne uczucie, którego nie potrafiłem nazwać. Normalnie jak się mówi do kogoś „chuju” to jest to obraźliwe i można zarwać w ryj. A z Matim wiadome było, że to tylko żart. Nie gniewałem się jak mówił do mnie „mały chujku”. No bo w porównaniu z nim miałem małego chujka. Jemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, bardzo mu się podobał. Jak mówił: „idealnie pasuje do dłoni”. Jak nachodziły mnie takie myśli, to od razu mi stawał. Po chwili jednak nachodziła mnie nieprzyjemna myśl, że to jakaś dziwna sytuacja, że podnieca mnie chłopak. Od razu podniecenie przechodziło i ogarniało mnie coś w rodzaju depresji. Zresztą po każdej zabawie miałem jakieś poczucie winy. Jasne, zabawa jego fiutem, całowanie się z nim były czystą przyjemnością. Ale zaraz po, ogarniało mnie jakieś poczucie winy, że znowu zrobiłem „to” z chłopakiem. Chwilę później nadchodziła myśl, że z tego wynikałoby, że jestem chyba pedałem. Nigdy nie gadałem z Matim o tym, co robimy. Po tym pierwszym razie w sumie już nie musieliśmy gadać, czy zdejmujemy spodnie czy nie: od razu jak przyszedłem do niego (albo on do mnie) to się rozbieraliśmy aby przez kilka godzin leżeć nago i głaskać się, całować i strzelać wszędzie dookoła spermą. No, wydawało mi się to nienormalne, ale tak to jest jak się ma tych piętnaście lat i jest się nowym w te klocki.
Nie wiem, ile się moczyłem w wannie, ale na pewno długo. Wcześniej nie mogłem godzinami leżeć w wannie, bo wiadomo, że jak się leży w wannie i woda jest ciepła to gips po pewnym czasie mięknie. Ale na pewno leżałem długo, bo co najmniej raz dolewałem ciepłej wody. Najprawdopodobniej trochę przekimałem się w tej wannie, bo jak wyszedłem to zaczynało już szarzeć za oknem. I skóra była jakaś taka pomarszczona. Złapałem za komórę i zadzwoniłem do Kevina. Po kilku sygnałach odebrał.
– Jesteś w chacie? – zapytałem.
– Ta, a co?
– Wpadniesz? Jakaś pizza? – zaczynałem być głodny, a pizza wydawała mi się dobrym pomysłem.
– Nie – odpowiedział. – Odchudzam się.
– Z czego? – zawsze był na diecie i zawsze się odchudzał. Ale zawsze udawało się go przekonać, że nie musi.
– Nie chcę stracić linii – usłyszałem jego desperacki głos.
– Przestań. To co? Pizza z ananasem? – to była jego ulubiona. Wiedziałem, że to jest argument nie do odparcia przez niego.
– Nie kuś! – powiedział i zaczął chichotać.
– Dobra, to zamawiam ci z ananasem. U ciebie czy u mnie? – musiałem zapytać o to, choć wiedziałem, że odpowie:
– U ciebie. Wolę żeby u ciebie śmierdziało pizzą niż u mnie.
– Okej, bądź za dwadzieścia minut. Swoją drogą, masz coś do picia?
– Jasne, dwie butelki coli wystarczą?
– Jak rozpusta, to rozpusta na całego, co? – roześmiałem się.
– Przestań, jeżeli jest piekło, to przez ciebie, Alek, tam pójdę gruby i brzydki. Za dwadzieścia minut jestem – no to przynajmniej będzie towarzystwo do jedzenia. Zamówiłem z najbliższej pizzerii dwie pizze (nie lubiłem z ananasem, wolałem z cebulą i boczkiem) i ubrałem się w bokserki i t-shirta. Od czasu, gdy poznałem Keva chodziłem tak po domu. Tak samo zresztą jak on.
Zresztą, gdy odwiedzaliśmy się wzajemnie, żaden z nas nie krępował się chodzić tak ubrany po domu. Po prostu wygodniej. Spodnie… cóż, dobre były ale na zewnątrz.
Po dwudziestu minutach przyszedł. Trzymając dwie półtoralitrowe butelki coli. I do tego był w samych bokserkach i podkoszulku.
– Ty już tak chodzisz nawet po klatce? – zapytałem się.
– Tylko jedno piętro w dół. Po co mam wkładać spodnie? Zbiegnę szybko i nikt nie zauważy – wyszczerzył zęby. W tym samym momencie pomyślałem sobie, czy przypadkiem nie chodzi mu też o to, żeby był łatwiejszy dostęp do jego fiuta i całej reszty. Roześmiałem się, w sumie nie było to pozbawione logiki.
– Masz rację. Zamówiłem dwie duże, niedługo powinny być.
– Zajebiście – no, wreszcie zaczynał mówić jak człowiek.
– Cywilizujesz się – powiedziałem.
– Znaczy?
– Zaczynasz mówić normalnym językiem.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy. Opowiedział, co robił po moim odjeździe do szpitala. Okazało się, że na następny dzień jest umówiona jakaś mała impreza u jednego z chłopaków w domu. Taka integracyjna, żeby się poznać przed rozpoczęciem roku. Tym prawdziwym, nie oficjalnym. Miałem mieszane uczucia co do tego, bo chciałem pojechać na stare osiedle, żeby się spotkać z dawnymi znajomkami, bo w poprzednich miesiącach zaniedbałem to i to mocno. Pizza w końcu przyjechała, włączyliśmy jakąś denną komedię i zaczęliśmy jeść. A właściwe żreć. Po zjedzeniu padliśmy wykończeni na łóżko.
– Alek? – zaczął.
– No?
– O co chodzi z tym łysym? Z tym co chciałeś, żebym pogadał?
Kurczę, nie przypuszczałem, a powinienem, że zapyta.
– Kumpel – odparłem. Lekko mnie zgasił.
– Tylko?
– Dlaczego miałoby być inaczej?
– No bo jak wyszedłem i powiedziałem, żeby nie czekał na ciebie, to od razu się, tak jakby, zasmucił.
– Co?
– Jak podszedłem to niby był wesoły, jak powiedziałem co chciałeś, to stał się zgaszony i wściekły. Miałem wrażenie, że mi przywali.
– No, gdyby chciał ci przyjebać to by ci przyjebał tak, że byś się nakrył nogami wcześniej robiąc trzy salta w powietrzu – no bo Mati umiał przyjebać, co do tego nikt nie miał wątpliwości. Kilku znajomych dostało od niego po ryju.
– Powiesz? – musiałem to przemyśleć. Czy powiedzieć mu wszystko co mnie łączyło z Matim.
– Nie wiem czy powinienem – odrzekłem w końcu.
– Ej, jesteśmy kumplami. Chyba. Nie?
– No – otóż to. Przed kumplami nie powinno się mieć tajemnic. W sumie nie był moim kumplem z osiedla, zatem chyba mogłem mu powiedzieć. Był niższy, więc gdyby zaczął chlapać na prawo i lewo, mogłem mu bez problemu spuścić wpierdol i byłoby po krzyku.
– No powiedz! Nie powiem nikomu – zaczął się prosić.
– Nie powiesz?
– Choćby mi wsadzali szpilki pod paznokcie – aż się wzdrygnąłem.
– To – zawiesiłem na chwilę głos – dziwna historia. Może ci się nie spodobać.
– Zabił kogoś?
– No nie.
– Zgwałcił? - zgadywał dalej.
– Nie.
– No to co masz problem? Jeżeli nie złamaliście prawa to możesz powiedzieć.
– Serio?
– Nawet jak się bzykacie! – roześmiał się.
– Nooo, to coś w tym stylu – i powiedziałem mu wszystko. Czasami tylko przerywał, żeby się o coś zapytać. Oczywiście nie wdawałem się w szczegóły. Nie chciałem opisywać wszystkiego, co robiłem z Matim w łóżku. Jak doszedłem do tego fragmentu, to tylko zapytał się czy tylko tyle. Jak potwierdziłem, to tylko skomentował to krótkim „eeeee”. Lekceważąco.
Gdy skończyłem, zapadła cisza.
– Zachowałeś się jak niewydymana cipa – powiedział Kev. Nawet się nie poruszył. Obróciłem się w jego kierunku. Leżał do góry brzuchem, wpatrzony w sufit.
– Czy naprawdę nie obrzydza cię co robiłem? – zapytałem, podczas gdy on obrócił się w moim kierunku.
– Nie ty jeden, nie ty pierwszy i nie ostatni. Poza tym – przełknął ślinę – tak naprawdę to, co robiłeś to nic. Małe miki i jeszcze musicie się dużo nauczyć – i się uśmiechnął.
– To znaczy?
– Wiesz – prawą rękę złożył w pięść i tą stroną gdzie był kciuk przytknął do ust i jednocześnie zaczął poruszać głową w górę i w dół wypychając policzek. Wyglądało tak jakby wsadzał sobie wyjątkowo dużego kutasa w usta – No i – złączył kciuka i palec wskazujący lewej ręki. W prawej ręce, która już była złożona w pięść, wyprostował palec wskazujący i zaczął wkładać i wyjmować ten palec w kółko, które powstało ze złączonych palców lewej ręki. – Rozumiesz?
– Jesteś pojebany – powiedziałem i zachichotałem. – Serio, jesteś pojebany – Kev zaczął się też śmiać.
– Nie pojebany, tylko bardziej doświadczony.
– Że co?
– Jak ci powiedziałem, nie jesteś pierwszy i ostatni. Ale jesteś niewydymaną cipą i tyle.
– Kurwa, dlaczego jestem cipą? – zapytałem udając oburzenie. Chujem to można mnie nazwać, ale cipą!!!???
– Bo jesteś, ślepy jak kret.
– Bo? – po tym pytaniu tylko pokręcił głową, jednocześnie wzdychając.
– Bo jak nie widzisz co ten twój Mati czuje do ciebie, to jesteś ślepy. Ale jest znacznie gorzej. Bo ty – westchnął i skierował na mnie palec wskazujący – ty nie widzisz co ty – to powiedział z naciskiem – czujesz do Matiego.
– A co mam niby czuć? – czułem się jak dzieciak.
– Jesteście w sobie zakochani, debilu jeden – ja zakochany w Matim? Przerażająca myśl. I jeszcze bardziej przerażające, że koleś, którego znam od niedawna, podchodzi do tego w taki nonszalancki sposób. To była nowość dla mnie. I uderzyła we mnie prawda. Bo to była prawda. Byłem zakochany w Matim! Zapadła cisza. W końcu powiedziałem:
– Jeden: zostajesz na noc. Mamy do pogadania. Dwa: wyjaśnisz mi kilka rzeczy. Dobra?
– Okej, nie ma sprawy. Tylko muszę pójść na pół godziny do domu – powiedział spoglądając na zegarek. – Muszę chwilę pogadać z rodzicami. Kiedy będą twoi?
– Nie wiem.
Wstał z łóżka, ja się wsparłem na łokciu i spojrzałem się na niego.
– No, uśmiechnij się – powiedział i mrugnął do mnie okiem. Rozśmieszył mnie tym. Wiedział jak to zrobić. Poszedł w kierunku drzwi. Z jękiem (bo nie chciało mi się wstawać) wstałem z łóżka, żeby odprowadzić go do drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Czw 23:41, 24 Wrz 2015, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gabryś
Wyjadacz
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Czw 23:04, 24 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
"...co nie potrafił (wtedy) wywal nawias trzymać swoich emocji na postronku." -zrób to co radził ci korektor xd.
Mam wrażenie, że czegoś mi brakło w tej notce, ale nie każ mi określać czego...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 23:09, 24 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
dzięki za zwrócenie uwagi
podejrzewam, że chodzi ci o 'kiedy?'. ale to jest wcześniej (po kłótni na 'boisku'). 'wtedy' bohater nie umiał trzymać emocji na postronku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Czw 23:10, 24 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 6:52, 25 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się remake czy jakaś przygoda z Kevinem. Ciekawe jak dalej rozwiniesz opowiadanie. W każdym bądź razie z niecierpliwością Grafoya czekam na kolejny odcinek 😆 Pozdrawiam z Błonia k. W-Wy. 😀
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pią 10:07, 25 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
jest naprawdę dużo możliwości
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pią 13:29, 25 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:52, 25 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 14:14, 01 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
następna część – 11 – maksymalnie pojutrze wieczorem. wszystkie spady już wyprostowane i można się zacząć zajmować bieżącymi sprawami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rubik206
Dyskutant
Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 18:10, 01 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Witam autora, na kolejna część czekam niecierpliwie. Twoje opisy sytuacji/wydażeń nieźle dawają na wyobraźnie. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blask12345
Wyjadacz
Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 993
Przeczytał: 51 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 19:29, 01 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
dzięki, cieszę, że się podoba. następna część będzie jak napisałem
edit: sorry, następna część trochę się opóźni. małe problemy z samym pisaniem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Sob 18:04, 03 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|