|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 19:17, 05 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Pracuje nad nią, jednak trochę to potrwa
Jak pisałem w innym dziale pracuję na kolei. Teraz, po sobotniej katastrofie mamy prze****ne. Naczelnicy chodzą nabuzowani, czepiają się każdego nawet najmniejszego uchybienia, wzywają na wyjaśnienia nawet w najdrobniejszych sprawach. Nie chcą dopuścić do ponownej katastrofy.
Więc mamy mega zawalone głowy robotą, zawsze pisałem trochę w godzinach pracy a teraz nie ma takiej możliwości. W dodatku chcę zrobić dłuższy odcinek łącząc 2 wątki Przewiduję jakieś 1-1,5 tygodnia
Dzięki za zainteresowanie!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 19:18, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 22:44, 05 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
To jako kto tam pracujesz, skoro masz teraz tak przerąbane,pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 13:26, 06 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Zaczyna mi się coraz bardziej podobać i z nieukrywana ciekawością czekam na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Wto 16:18, 06 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
czesq, pracuję w służbie infrastruktury. Muszę dbać o należyty stan nawierzchni, analizować awarie oraz wynajdować usterki i przekazywać je do usunięcia. Teraz wszyscy srają w gacie. Każą sobie zgłaszać nawet najmniejszą pierdołę, bo boją się odpowiedzialności. Spowodowało to, że mamy 10x więcej roboty
Do wszystkich - dziękuje za pochlebne opinie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Wto 16:18, 06 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 19:02, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Witam i zapraszam do lektury kolejnego odcinka mojego opowiadanie
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu
Przez resztę tego dyżuru zastanawiałem się, czy nie dostanę wezwania do umierającego Wojtka. Myślałem o nim, chociaż powinienem przejmować się pacjentami, którymi w danej chwili się zajmowałem. Był to przejaw czystego braku profesjonalizmu, ale nie mogłem na to nic poradzić. Jak już wiadomo za bardzo przywiązywałem się do swoich podopiecznych.
Dyżur zakończył się o godzinie 6 nad ranem, trwał w sumie 18 godzin. Przez te kilka lat już przyzwyczaiłem się do tak długiej pracy. Operacja Polena zakończyła się całkowitym sukcesem. Serce, w pełni naprawione, zostało ponownie włożone do ciała pacjenta. Po małym wstrząsie elektrycznym zaczęło ponownie bić o własnych siłach. Niesamowite, w telewizji bębnili o tym praktycznie cały dzień.
Zmęczony, aczkolwiek nie wyczerpany udałem się do domu. Zaparkowałem swojego mercedesa na wyznaczonym specjalnie dla mnie miejscu. Otworzyłem drzwi, wszedłem do mieszkania i od razu, bez żadnych ceregieli rozebrałem się celem udania się do łóżka. Poszedłem tylko umyć zęby. Wróciwszy włączyłem radio, bo jakoś przy nim lepiej mi się spało. Nastawiłem je na stację ze spokojną muzyką. Właśnie leciał utwór zespołu Feist o uroczej nazwie The limit to your love . Uśmiechnąłem się, bo bardzo lubiłem tą piosenkę. Założyłem opaskę na oczy, bo gdy jest jasno nigdy nie mogę spać. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i po chwili zasnąłem. Nie pamiętam nawet, czy utwór się skończył. Spałem niespokojnie, chociaż nie pamiętam już o czym śniłem.
Ze świata Morfeusza wyrwało mnie brutalne walenie do drzwi. Poderwałem się, zdjąłem opaskę z oczu, spojrzałem na zegarek - dopiero 11. W radiu puszczali teraz niezbyt spokojną piosenkę Kanye Westa I'm lost in the world. Zastanawiałem się, czy czasami stukanie do drzwi mi się nie przyśniło. Po chwili jednak powtórzyło się. Było bardzo mocne, więc natychmiast wstałem i pobiegłem do drzwi. Mogło się coś stać, moi sąsiedzi przecież wiedzieli, że jestem lekarzem. Może potrzebują pomocy. Nie ubrałem nawet spodni, dobiegłem do drzwi w samych bokserkach, otworzyłem zamek i drzwi. Stał za nimi ... Jarek. Wyglądał tragicznie, brudny, roztrzepany, wygnieciony, ledwo stał na nogach. W prawej ręce trzymał prawie pustą butelkę wódki.
-Co ty tu na Boga robisz? - zapytałem, choć wiedziałem, że w takim stanie nie udzieli mi jasnej i klarownej odpowiedzi.
Przyznam, że nie spodziewałem się takiej reakcji na moje pytanie. Jarek popatrzył na mnie przez chwilę, zdążył pociągnąć ostatniego łyka wódki i padł na ziemię. Jego dolna część ciała znajdowała się na klatce schodowej, a tułów i głowa w moim mieszkaniu.
-Oczywiście, że możesz wejść, co będziesz stał na zewnątrz? Wchodź, rozgość się. - wymruczałem zirytowany.
Mój Boże, i co ja mam niby z nim zrobić? Złapałem go za ręce i zacząłem ciągnąć do wewnątrz. Nawet nie chcę wiedzieć jak to mogło wyglądać dla zewnętrznego obserwatora. Ale wie to stara Cześniakowa, która właśnie schodziła po schodach. Zatrzymała się wyraźnie zszokowana tym co zobaczyła. Prawie nagi mężczyzna wciąga drugiego, nieprzytomnego do swojego mieszkania.
-No i co się pani tak patrzy? Kolega przesadził z alkoholem. - powiedziałem do niej nieco ostrym tonem. Musiałem tak zrobić, bo wiedziałem już, że to wydarzenie będzie głównym tematem podwórkowych rozmów kółka różańcowego. Jedynym zajęciem tych wrednych bab to roznoszenie różnych plotek i ploteczek. W czasie wojny mogłyby służyć w łączności.
Wciągnąłem Jarka do wewnątrz i zatrzasnąłem drzwi. Chwilę przed tym rzuciłem tylko Cześniakowej gniewne spojrzenie. Zataszczyłem Jarka do przedpokoju. Ważył dobre 90kg, a moja kondycja ostatnio szwankuje. Spocony i zdyszany zastanawiałem się co z nim dalej zrobić. Był cały brudny, śmierdział jak gorzelnia. Postanowiłem go rozebrać i ułożyć na kanapie. Widziałem już jego nagie ciało, więc jak się przebudzi nie będzie miał pewnie do mnie o to żalu. Ściągnąłem mu buty, skarpety, spodnie i koszulę zostawiając go w samych bokserkach. Zebrałem w sobie wszystkie rezerwy siły, objąłem go pod pachami krzyżując ręce na jego klatce piersiowej pociągnąłem go do salonu. Tam ułożyłem go na kanapie i przykryłem kocem. Dziwnie się czułem, byłem taki lekko podniecony. Spojrzałem w dół i dostrzegłem, że mój penis rozbił sobie namiocik. Na mojej kanapie leżał pociągający mężczyzna, a w dodatku był nieprzytomny, mogłem z nim w tej chwili zrobić co mi się żywnie podobało. Zastanawiałem się nad tą opcją dłuższą chwilę, jednak w ostateczności zdecydowałem się nic nie robić. Nie po to składałem sobie przyrzeczenia, aby teraz, ponownie je złamać. Poza tym ocierało się to o jawny gwałt. Popatrzyłem jeszcze chwilę na niego, przyniosłem mu z łazienki miskę, położyłem ją przy nim i udałem się z powrotem do łóżka. Z głośników radia sączyła się wspaniała piosenka Barbary Streisand Women in love, piękna klasyka. Wszedłem pod kołdrę, założyłem opaskę, zamknąłem oczy i prawie natychmiast zasnąłem.
Obudziłem się o godzinie 15. 8 godzin snu to wystarczająca ilość czasu na regenerację mojego organizmu. Wstałem z łóżka, odsłoniłem rolety i poszedłem do łazienki. Zrobiwszy toaletę udałem się do kuchni celem przygotowania czegoś do jedzenia. Gdy tylko wszedłem do salonu uderzył mnie potworny odór wydychanych oparów wódki. Spojrzałem na kanapę - leżał na niej Jarek, w identycznej pozycji w jakiej go zostawiłem. teraz sobie przypomniałem, co wydarzyło się wcześniej tego dnia. A szkoda, miałem szczerą nadzieję, że wszystko mi się przyśniło. Zostawiłem ten żałosny widok za sobą, poszedłem do kuchni. Miałem ochotę na omleta, więc wyciągnąłem wszystkie składniki i naczynia, w międzyczasie włączyłem radio i w rytmie piosenki I drove all night Celine Dion zacząłem przygotowywać jedzenie. Byłem na etapie kręcenia tyłkiem i wlewania na patelnię roztrzepanych jajek kiedy dziwne przeczucie podpowiedziało mi, że ktoś mnie obserwuje. Odruchowo spojrzałem za siebie - w progu stał mój nieproszony gość. Chwilę na mnie popatrzył, po czym zapytał:
-Co ja tu robię?
-I to jest bardzo dobre pytanie. Co ty tutaj robisz? Zapytałem cię o to, kiedy o mało nie wywarzyłeś moich drzwi, ale nie byłeś w stanie mi odpowiedzieć. Może teraz masz jakiś pomysł?
-Przyszedłem tu sam?
-Nie wiem. Może ktoś cię przyniósł? Ja nie mam z tym nic wspólnego. No może nic poza tym, że wciągnąłem cię nieprzytomnego do mieszkania, rozebrałem i ułożyłem na łóżku. - skończywszy to zdanie odwróciłem się w stronę patelni. Jajka już się ładnie ścięły.
-Jezu ... - wyraźnie było słychać zakłopotanie w jego głosie - Przepraszam, naprawdę nie wiem co mi przyszło do głowy. Tylko się ubiorę i już mnie nie ma.
Postanowiłem okazać trochę serca dla tego biednego skacowanego człowieka.
-Nie wyganiam cię. Musi ci się strasznie chcieć pić. Bierz - wziąłem szklankę i napełniłem ją gazowaną wodą - Pij. Masz może ochotę na coś do jedzenia?
-Nie chcę przysparzać kłopotu ... - powiedział nieśmiale.
-Żaden kłopot. Zrobię ci omleta, OK ? - zapanowała chwila ciszy, tak jakby Jarek zastanawiał się czy nie złapać swoich ubrań i nie wybiec
-Dobrze, dziękuję. Umieram z głodu.
Odstąpiłem mu swojego, sobie natomiast musiałem przygotować nowego. Kiedy nałożyłem sobie na talerz i odwróciłem się do stołu zobaczyłem, że porcja mojego gościa szybko zniknęła. Rzeczywiście, musiał być bardzo głodny. Usiadłem przy stole i spokojnie sobie jadłem, co chwilę zerkając na mojego gościa. Ciągle się gapił wprowadzając mnie w niemałe zakłopotanie. Po chwili wszystko znalazło się w moim żołądku. Wstałem, wziąłem oba talerze i włożyłem do zmywarki.
-Idę do sypialni się ubrać. Rozgość się. - powiedziałem Jarkowi
-Mhm. - mruknął
Wszedłem do swojego pokoju nie zamykając drzwi. Stanąłem przy szafie wyszukując odpowiednie elementy ubioru na dzisiaj. Wybrałem zwykłą białą podkoszulkę, dresowe spodnie, jakieś białe skarpety i adisasy. Do tego białe bokserki. Zrzuciłem te które miałem na sobie i już miałem się schylać, by podnieść te, które miałem właśnie nałożyć, kiedy poczułem, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Niedługo musiałem się zastanawiać kto to może być. Jarek obrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Ja, w chwilowym szoku pozwoliłem mu na to. Jednak kiedy przyszła chwila otrzeźwienia odsunąłem się od niego na jakieś pół metra i z całej siły przyłożyłem mu pięścią w twarz. Zrobiłem to całkowicie nieświadomie, działałem odruchowo. Nie wiem nawet skąd w mojej ręce znalazło się na tyle siły, by wyprowadzić tak potężny atak. Jarek automatycznie upadł na ziemię, a jego twarz zalała się krwią. Nie złamałem mu nosa, poczułbym to i usłyszał mocne chrupnięcie. Mój gość spojrzał na mnie tamując przy tym krew wyciekającą z nosa. Miałem już upieprzone całe panele. Nie wiedziałem co zrobić, czy na niego wrzeszczeć, czy może go przepraszać. Ale to on się do mnie przykleił bez mojej wyraźnej zgody, zasłużył na to sobie. Po krótkiej chwili ciszy Jarek krzyknął:
-Nie widzisz, że cię kocham kretynie?! - miał głos, jakby chciało mu się płakać. Nie minęła sekunda a już podniósł się z podłogi, poszedł do salonu, podniósł swoje ubrania i nawet ich nie wkładając wyszedł z mojego mieszkania po raz kolejny trzaskając przy tym drzwiami. Miałem chyba déjà vu.
Jego wyznanie dźwięczało mi w uszach przez długą chwilę. Zupełnie jakby wiedziało jak wejść do mojego mózgu, nie wiedząc przy tym w jaki sposób go opuścić. Kocha mnie? Niby dlaczego? Znamy się tak naprawdę od około 72 godzin. Byliśmy ze sobą raptem raz, po czym potraktowałem go jak szmatę. A on od razu wyznaje mi miłość?
Usiadłem na łóżku i zastanawiałem się co właśnie uczyniłem. A jeżeli to ta osoba, na którą czekam? Ten jedyny? A ja właśnie przyłożyłem mu w gębę. Nie, to niemożliwe. Wiedziałbym to, czułbym coś. Wiedziałem, że między nami nie ma żadnej więzi, zgodziłem się na seks bo potrzebowałem rozluźnienia i zaspokojenia żądzy, a nie dlatego, że coś do niego czułem.
W końcu doszedłem do ostatecznych konkluzji. Zrobiłem dobrze, to nie moja wina. Ja nic do tej osoby nie odczuwałem, moje zachowanie było całkowicie uzasadnione, gdyż to on się na mnie rzucił. Postanowiłem wyzbyć się wszelkich wyrzutów sumienia.
Wstałem, poszedłem do toalety po ścierkę i powycierałem krew z podłogi. Następnie ubrałem się w to, co sobie wcześniej przygotowałem.
To wydarzenie całkowicie rozbiło moje plany na ten dzień. Miałem ochotę się zabawić w jakimś klubie, żywiłem nadzieję, że wyciągnę do niego Jarka, tak w postaci znajomego. On jednak wszystko zrujnował.
Przez cały dzień nie potrafiłem znaleźć sobie zajęcia. Choć byłem pewny, że cała ta sytuacja nie była z mojej winy, dręczyło mnie dziwne uczucie. Zmieszanie żalu, wstydu i poczucia winy. Chyba zbyt ostro potraktowałem tego chłopaka. Mogłem wykonać zgrabny bitch slap, albo zwyczajnie go odepchnąć. Nie zrobiwszy tego dnia nic konstruktywnego zaścieliłem sobie łóżko i poszedłem spać.
Obudził mnie dzwonek w moim telefonie. Spojrzałem na radiobudzik - była godzina 2. Kto do jasnej cholery dzwoni o tej porze? Złapałem za telefon, spojrzałem na wyświetlacz i stwierdziłem, że nie znam tego numeru. Odebrałem połączenie:
-Rucki, słucham. - powiedziałem zmęczonym i półprzytomnym głosem.
Odpowiedziała mi cisza, choć słyszałem odgłosy tła. Spojrzałem ponownie na wyświetlacz - minuty połączenia w dalszym ciągu biegły.
-Halo, kto tam?! - prawie krzyknąłem.
W odpowiedzi usłyszałem przejeżdżający samochód, dzwonek, tak jakby tramwajowy i cichy, ledwo słyszalny plusk wody.
Ogarnęło mnie przerażenie.
-Wojtek? To ty? - gdy tylko zadałem to pytanie, rozmówca rozłączył się. Usłyszałem 3 sygnały oznaczające zerwanie połączenia.
Sklejenie wszystkich faktów w całość zajęło mojemu zaspanemu mózgowi całe 10 sekund. Nagle wszystko stało się jasne.
-Kurwa mać! - krzyknąłem zrywając się na równe nogi. Zarzuciłem na grzbiet podkoszulkę, wciągnąłem spodnie, ubrałem buty i w biegu zamykając drzwi na klucz zbiegłem na parter. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem go i chwilę zaczekałem. Gdzie jechać od jasnej cholery? To musiał być jakiś most, wyraźnie słyszałem plusk wody. Ale do kurwy Wrocław to miasto 100 mostów! No dobrze, słyszałem też przejeżdżający samochód. To musiał być jakiś duży most, bo po małym o tej godzinie raczej nic nie jeździ. Nawet zawężając krąg poszukiwań byłem w ciemnej dupie - we Wrocławiu jest co najmniej kilkanaście dużych mostów! Mosty Jagiellońskie, Uniwersyteckie, Warszawskie, Osobowickie! Przypomniał mi się jednak jeszcze jeden ważny szczegół - dzwonek tramwajowy. Tylko po 2-3 mostach jeżdżą nocne tramwaje. Szlag, wybrałem ten największy i najbardziej znany - Most Grunwaldzki. Jakbym chciał skakać to tylko z niego.
Wcisnąłem gaz do dechy i z prędkością około 120km/h pędziłem przez miasto. Zwalniałem tylko, gdy zbliżałem się do dróg z pierwszeństwem. Na szczęście nie było nigdzie w pobliżu żadnego patrolu policji. Skręciłem w Powstańców Śląskich, później na rondzie w prawo w Kamienną. O mało przy tym nie wypadłem z drogi, bo za szybko wszedłem w zakręt. Gnałem tą ulicą aż do skrzyżowania z Hubską. Następnie w prawo do Pułaskiego i cały czas prosto. Przeciąłem plac Wróblewskiego nie swoim pasem i już widziałem mocno oświetlony most. Ruch był praktycznie zerowy więc zatrzymałem z piskiem opon samochód na skrajnym pasie, włączyłem światła awaryjne i opuściłem pojazd. Zacząłem się desperacko rozglądać w poszukiwaniu niedoszłego samobójcy. Ogarnęła mnie panika, ponieważ nigdzie go nie dostrzegłem. A co jeżeli wybrałem zły most? Albo co gorsza spóźniłem się? Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym w jutrzejszej gazecie przeczytał o wyłowieniu z Odry ciała nastolatka.
W jednej jednak chwili zobaczyłem go - siedział na barierce ze spuszczoną głową po drugiej stronie mostu, jakieś 200 metrów ode mnie. Nie chciałem podjeżdżać samochodem, żeby się nie wystraszył i nie daj Boże nie skoczył. Podszedłem do niego po cichu. Most jest bardzo dobrze oświetlony, więc już dużej odległości widziałem, że płacze. Co chwilę widziałem że się wzdryga zaciągając nosem, a prawie idealna cisza pozwoliła mi usłyszeć szloch. Gdy byłem już w odległości około 30 metrów postanowiłem się odezwać.
-Wojtku?
Mój głos wyraźnie go zaskoczył. Odwrócił głowę w moim kierunku zszokowany.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytał wycierając nos w rękaw swojej bluzy.
-Dzwoniłeś. Usłyszałem wodę, samochód i tramwaj.- odpowiedziałem spokojnie.
-Nie tylko tutaj jest woda, jeżdżą samochody i tramwaje. -odparł mały inteligent.
-Strzeliłem. Jak widać miałem dzisiaj szczęście. Mogłem puścić lotka.
Żarcik nie rozluźnił atmosfery. Po kilku sekundach zapytałem
-Co chcesz zrobić?
-A jak myślisz?
-Domyślam się. Widzę jednak że tego nie zrobiłeś. W dodatku płaczesz, co wskazuje na to, że się wahasz.
Musiałem trafić w czuły punkt, bo Wojtek od razu zaczął mocniej płakać.
-Stchórzyłem. Boję się, jak to będzie. - odpowiedział przez łzy.
-Nie musisz tego robić. Nie ma sytuacji bez wyjścia, cokolwiek cię spotkało, pomogę ci się z tym uporać.
-Pewnie wiesz już co mnie spotkało - odwrócił głowę i przeszył mnie tym swoim hipnotyzującym wzrokiem.
-Tego również się domyślam.
-I co, nie obrzydza cię to? - zapytał, a w jego oczach dostrzegłem przebłysk nadziei.
-Ani trochę mi to nie przeszkadza - nie wspomniałem, że jestem taki sam jak on, aby nie pomyślał, że pomagam mu tylko dlatego, by się z nim przespać. Prawdę powiedziawszy nie miałem nawet takiego zamiaru. Chciałem mu tylko pomóc. - A teraz chodź. Możesz zamieszkać u mnie, póki twoje życie się nie uspokoi. Pomogę ci.
Wojtek wydawał się szczęśliwy. Cieszyłem się jak dziecko, bo wiedziałem już, że go przekonałem. Zaparł się rękoma o barierkę, wciągnął na nią nogi i na nich stanął. Zrobił to tak gwałtownie, że wiedziałem już prawie na 100% co za chwilę się stanie. Moje podejrzenia się potwierdziły, a moje serce przebiła gorąca strzała żalu i strachu. To hipotonia ortostatyczna. Przy nagłym i szybkim wstaniu krew nie dociera wystarczająco szybko do mózgu, występują zawroty głowy, zachwiania równowagi i na chwilę znika widzenie.
Wojtek stracił równowagę i przechylił się niebezpiecznie w kierunku wody. Gdybym tylko był przy nim zdążyłbym go złapać za bluzę i przyciągnąć w moim kierunku. Ja stałem jednak w odległości około 5 metrów. Gdy skoczyłem w jego kierunku on już leciał. Bałem się, że go stracę. Wychyliłem się maksymalnie, wyciągnąłem rękę najdalej jak potrafiłem i zdołałem złapać spadającego Wojtka za dłoń. Trzymałem najmocniej jak potrafiłem, jednocześnie próbowałem wciągnąć go na górę. To był jednak kawał chłopa, a ja byłem słaby.
-Nie puszczaj! Błagam cię, nie puszczaj! - płakał i krzyczał Wojtek.
-Nie puszczę, obiecuję - zapewniłem, choć wiedziałem, że tej obietnicy nie dotrzymam. Dłoń Wojtka zaczęła mi się wyślizgiwać.
Chwilę przed puszczeniem spojrzał mi głęboko w oczy. Zobaczyłem w nich rozpacz i strach, taki, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. Czułem, że umarłem w środku.
Jego śliska, spocona dłoń wysmyknęła się z mojej.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Nie 19:53, 11 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milow
Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 19:13, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Vergiliusie. Uprzedzam, że jeśli uśmiercisz Wojtka, to nie ręcze za siebie i swoje czyny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 19:42, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Vergiliusie, kolega ma rację jak uśmiercisz Wojtka to ja skopie ci tyłek i posadzę bratki, (żart) i błagam cię dodaj jak najszybciej kolejny odcinek już nie mogę się doczekać, pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlaty69
Adept
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Koło
|
Wysłany: Nie 19:52, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nie zdradzaj tylko szczegułów następnego odcinka
Kiedy będzie kolejny ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 19:57, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nie mam zamiaru nic nikomu zdradzać
Cóż, myślę, że moje opowiadanie przybrało formę tygodnika WIęc na następną część zapraszam w niedzielę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 20:12, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nie noo, czemu tak późno, twoje opowiadanie jest tak wciągające że proszę o szybsze dodanie kolejnego odcinka, błagam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 21:32, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
czesq, dziękuję, schlebiasz mi, ale nie wiem jak będzie z czasem. Jeżeli się wyrobię, to oczywiście dodam wcześniej. Na niedzielę ustanowiłem deadline
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlaty69
Adept
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Koło
|
Wysłany: Nie 17:43, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Niedziela
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 18:39, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Skrzydlaty, mój wierny czytelniku, przepraszam Cię, ale dziś opowiadania nie dodam. Pewne czynniki zewnętrzne spowodowały, że nie miałem jak pisać, a jak próbowałem, to szło mi jak krew z nosa. Proszę Cię o cierpliwość.
Poza tym ostatnią część opowiadania skomentowały 2 osoby, Ty i czesq40, więc kolejną chyba wyślę Wam na PW, aby nie zaśmiecać forum.
Pozdrawiam
vergilius
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milow
Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:57, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Vergiliusie, zaraz za cos na czyms Cie powiesze. Czekam na kolejna czesc, a spróbuj jej nie zamiescic, to Cie znajde
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 18:57, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
No właśnie czekałem na kolejny odcinek, a tu niespodzianka niema, no to kiedy, podaj jakiś szybki termin, pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|