|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlaty69
Adept
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Koło
|
Wysłany: Śro 19:56, 21 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Jestem ciekawy co wydarzyło się w życiu Wojtka, ale pewnie tego doczekamy się w następnych częściach
Mam nadzieję, że już w niedzielę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 21:00, 21 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ty jak zwykle zaskakujesz swoją twórczością, ja już nie mogę się doczekać kolejnej części, i błagam oby jak naj szybciej, pozdrawiam autora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
futuere
Dyskutant
Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:14, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Z niecierpliwością czekam na niedzielę. Nie wiem co mam napisać...wszystko jest idealnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milow
Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:18, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Vergiliusie, masz szczęście, nie zostaniesz brutalnie uśmiercony ;D
A poważnie, to fantastyczny odcinek. Czekam na więcej! Mam nadzieję ze nie do niedzieli ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kanalia
Wyjadacz
Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 22:21, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
mnie się bardzo podoba. Temat łatwy do spieprzenia ( coś w stylu wyłowił chłopaka a ten rzucił się na niego w miłosnym pocałunku bla bla bla), lubię twój styl pisania, oby tak dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pią 22:06, 23 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ważna informacja - mianowicie z różnych powodów nie napiszę kolejnego odcinka na tą niedzielę. Będzie on gotowy na następną, a w zamian za długi okres oczekiwania będzie on 2x dłuższy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 16:07, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 10:27, 24 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie jest zaledwie dobrze napisane. Słowo „zaledwie” pojawiło się nie przypadkowo, wiem, że potrafisz pisać lepiej, czego przykładem jest „W zdrowiu i w chorobie”. W poprzednim opowiadaniu zawarłeś olbrzymi ładunek emocji, wyczuwało się je w nieomal każdym zdaniu, uczucia były wręcz namacalne i przyprawiały czytelnika o dreszcze. To opowiadanie jest tych emocji pozbawione, jakby było z nich starannie wyprane, przez co sprawia wrażenie nieco sztucznego i pisanego beznamiętnie. Rysuje się schemat pomoc (ratunek) - wdzięczność - miłość, plus oczywiście otoczka, żeby opowiadanie miało więcej niż jeden odcinek, ale czy tak jest rzeczywiście?. Zamiast o beztlenowej glikolizie, endorfinach i zakwasach, wolałbym przeczytać o strachu i obawach, czyli normalnych uczuciach towarzyszących człowiekowi w takich sytuacjach, byłoby bardziej naturalnie. Motywy samobójcze to oklepany temat i niestety traktowany bardzo stereotypowo, tak jest i tym razem, a szkoda, bo pokazanie motywacji samobójcy to mógłby być ciekawy temat, który tutaj został spłycony, pokuszę się o stwierdzenie, że zepchnięty na margines (przynajmniej jak do tej pory). Niestety nie znalazłem w tym opowiadaniu nic, co pozwoliłoby mi zmienić wcześniejszy komentarz, mam nadzieję, że to ulegnie zmianie po tym bardzo krytycznym komentarzu.
Pozdrawiam, Piotr (jako wredny pisarek666)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Pon 16:03, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Sob 14:24, 24 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Piotrze, dziękuję za słowa krytyki skierowane do mnie. Rozumiem je całkowicie, gdyż są sformułowane uprzejmie i jasno, a także zawierają sposoby, jakie mogę zastosować celem poprawy. Wspaniałą konstruktywna krytyka, przyjmuję ją do serca i wiadomości oraz obiecuję poprawę.
Jeżeli chodzi o emocje, to również masz rację. Być może "W zdrowiu i chorobie" jest nimi tak nasycone, bo było oparte na moich przeżyciach, jak napisał to matador. Myślę, że mogę się z tym zgodzić. Poza tym odczuwam mały odpływ weny. Ale przyrzekam, że nie opublikuję kolejnego odcinka, póki nie będzie ociekać emocjami.
Pozdrawiam
vergilius
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 16:08, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Sob 23:38, 24 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Witaj, ja ciebie nie uważam za Persona non grata, polubiłem twoje opowiadania, i myślę że polubił bym ciebie, wiem że tak jest, a ci którzy uważają ciebie za takiego nie są warci twojej uwagi i nimi się nie przejmuj, pozdrawiam serdecznie.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Wto 15:16, 27 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nikt nie będzie chciał Cię zatłuc Piotrze, albowiem sam odczuwam pewien niedosyt z tego opowiadania, co udowodniłem pisząc:
Cytat: |
Przepraszam, że jest tak żenująca. Po zakończeniu pisania przeczytałem wszystko i jedyną słuszną reakcją było schowanie twarzy w dłonie. Niestety, ostatnio Kalliope mnie opuściła. |
Masz rację, stać mnie na więcej. Postaram sie to udowodnić dodając kolejny odcinek Co do pisania o własnych przeżyciach - również się zgadzam. Wtedy przelewanie swoich myśli wychodzi mi bardziej naturalnie. Muszę nad tym popracować.
Cieszę się, że złamałeś swoją obietnicę i tu napisałeś To taki sygnał normalizacji.
Czytam dużo poświęcając na to bardzo wiele wolnego czasu. Dlatego mam problemy z efektywnym przeznaczaniem go na pisanie opowiadania Jak wciągnie mnie jakaś książka to wprost nie mogę się od niej oderwać Książkę Robina Cooka czytałem tylko jedną, a mianowicie "Nosiciela". Była wyśmienita i z wielką chęcią zapoznałbym się z pozostałymi, jednak biblioteka do której uczęszczam i do której mam blisko jest praktycznie pozbawiona jego tytułów. Do innej mam daleko, a na nową książkę co 2 tygodnie jeszcze mnie nie stać
Pozdrawiam
vergilius
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pią 22:23, 30 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Prezentuję kolejną część mojego opowiadania.
Wbrew poprzednim obietnicom jest krótsze, ale jest to spowodowane rozszczepieniem części ostatniej na 2 rozdziały. Pracuję już nad ostatnią, więc powinna ukazać się w ciągu kilku dni.
Uprzedzając komentarze stwierdzające schematyczność zapewniam, że zakończenia nigdy się nie domyślicie To tylko taki zabieg zmylający
Pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury!
vergilius
PS. Swoją decyzję o przeniesieniu opowiadania na inne forum odwołałem ze względu na liczne prośby docierające do mnie różnymi kanałami. Dziękuję za wsparcie
-Wojtek!
Jak Boga kocham, szykuje się dłużej niż niektóre kobiety.
-Już idę - odpowiedział i wynurzył się z łazienki - Po raz ostatni patrzyłem w lustro by stwierdzić, że wyglądam jak palant.
-Nie wyglądasz jak palant. Wyglądasz bardzo elegancko, chciałbym, żeby mój syn tak się ubierał.
Sam nie wiem, czego oczekiwałem. Powinniśmy tam pojechać normalnie, bez żadnych ceregieli. Postanowiłem jednak nadać temu spotkaniu nieco podniosłego charakteru. Może to pomoże mi przekonać tego zacofanego prostaka.
-Ale ja nigdy się tak nie ubieram! - zaprotestował - To nie mój styl.
-A szkoda - zripostowałem kończąc dyskusję na ten temat. Ubrałem go w ciemne jeansy, koszulę w kratę, która ostatnio wraca do łask, czarne buty i płaszcz. Temperatura z dnia na dzień spadła o 10 kresek, więc ta ostatnia część garderoby stała się koniecznością.
Wojtek stał przez chwilę wpatrując się w moją twarz.
-Wciąż nie rozumiem, dlaczego to robisz. - powiedział.
-Bo chcę ci pomóc - odpowiedziałem nie przekonując nawet siebie.
-Jakie masz z tego korzyści? Wkoło jest tysiąc osób, którzy również jej potrzebują. A ty akurat wybrałeś mnie. Dlaczego?
Cwaniaczek. Jeżeli się czegoś nie domyśla, to chociaż coś podejrzewa. Naciska na mnie, bo liczy, że zdradzę mu swoje prawdziwe motywy. Nie ze mną te numery, compadre.
-Ale z nich wszystkich to ty stanąłeś na mojej drodze. Robię to z potrzeby serca. Czuję, że tak mam postępować. Nie będę miał z tego nic w zamian, nie wszystko na tym świecie robi się dla swoich korzyści. Gdyby tak było nie istniałaby dobroczynność. - odpowiedziałem ze spokojem. Mój rozmówca zaskoczony tak wnikliwym i głębokim wywodem potrzebował chwili na przyswojenie moich słów. Po kilku sekundach oznajmił:
-Dziękuję. Za wszystko co dla mnie robisz.
-Daj już spokój. Podziękujesz, jak wszystko wyprostujemy. A teraz szybko do samochodu. Przed nami kawał drogi przez zakorkowane miasto, a nie chcielibyśmy pocałować klamki, prawda ?
Wojtek skinął tylko głową i minął mnie zmierzając do drzwi. Rozsiał za sobą niesamowitą aurę perfum, mojego Tonino Lamborghini. Gdy ich używałem nie pachniały tak seksownie. To musi być pewien rodzaj autosugestii. Zapach wydawał się bardziej pociągający, gdy unosił się od młodego i przystojnego mężczyzny.
Wojtek otworzył drzwi i wyszedł na klatkę schodową. Ja dołączyłem do niego po krótkiej chwili, obróciłem się by przekręcić klucz, jednak kątem oka dostrzegłem, że na półpiętrze ktoś stoi i się w nas wpatruje. Byłem prawie pewny tożsamości obserwatora. To nasz osiedlowy oficer łączności, Teofila Cześniak, pseud. Sznur. Po raz kolejny nakryła mnie na dziwnych zachowaniach. Najpierw wciąganie nieprzytomnego mężczyzny do mieszkania, teraz opuszczanie go z młodym chłopakiem ... Niewątpliwie będzie to gorący temat przez najbliższe tygodnie. Co ten zbereźnik i bluźnierca Rucki wyprawia?
-Idź i poczekaj przy samochodzie - szepnąłem. Wojtek posłusznie opuścił blok, ja natomiast zamykając drzwi spojrzałem na Cześniakową marszcząc czoło i przybierając iście pogardliwy wyraz twarzy. Wiem, że dla tej dewoty nie ma większej obelgi. Wyszedłem z budynku i udałem się do samochodu. Wojtek już na mnie czekał.
-Kim była ta starsza pani? - zapytał.
-La encarnación del demonio.
Myślałem, że zrozumie. Zwłaszcza, że słowa były podobne do angielskich odpowiedników.
-Niestety nie rozumiem - powiedział smutnie - To hiszpański?
-Tak. Powiedziałem, że ta kobieta to diabeł wcielony.
-Mówisz po hiszpańsku ?
-Si. По русски также.
-To super. Nie wiedziałem.
-Nie wiesz o mnie wielu rzeczy. Jedźmy już. - powiedziałem.
Gdy wstukałem adres do GPS-a byłem pełen dobrych przeczuć. Jednak im bliżej mieszkania Wojtka byliśmy, tym szybciej zamieniały się one w obawy. Gdy zobaczyłem, że urządzenie prowadzi mnie do jednej z gorszych dzielnic Wrocławia lekko spanikowałem. Nic dziwnego, że ojciec tak go potraktował. Brochów to, nie generalizując, siedlisko patologii i ciemnogrodu. Lwia część mieszkańców to margines społeczny i przestępcy. Pomysł odwiedzin krewnych mojego gościa z minuty na minutę wydawał się coraz mniej trafiony.
Wojtek musiał zobaczyć konsternację na mojej twarzy.
-Widzę, że już żałujesz swojej decyzji - zagaił dość pewnie.
-Nie, dlaczego tak uważasz ? - skłamałem próbując opanować emocje.
-Pocisz się, zaciskasz dłonie na kierownicy, nie odrywasz wzroku od ulicy, nie odzywasz się od dłuższego czasu...
-Cóż ... nie wiedziałem, że mieszkasz na Brochowie. - przerwałem tą trafną wyliczankę.
Przejeżdżaliśmy w tej chwili obok grupki nastolatków romskiego pochodzenia kopiących niemiłosiernie innego, trudnego do zidentyfikowania chłopaka.
-Witaj w moim świecie - powiedział Wojtek odwracając głowę do szyby.
-To tutaj? - zapytałem zdziwiony.
- Nie wygląda przytulnie. Zapewniam też, że w środku nie jest lepiej.
Staliśmy przed obskurnym domem z czerwonej cegły i dachem pokrytym eternitem. Drewniane okna były przegnite w takim stopniu, że nie wiedziałem co jeszcze trzyma je we framugach. Wkoło walało się mnóstwo śmieci.
-Teraz już wiem co miałeś na myśli mówiąc, że te ubrania to nie twój styl - mruknąłem. Wyglądaliśmy jak ludzie z innego świata. Schludni, eleganccy, z nowym i luksusowym samochodem w istnym getcie. Obawiałem się trochę o nasze bezpieczeństwo.
-Wóz albo przewóz - powiedziałem - Zaczekaj przy samochodzie, jak nadejdzie pora przywołam cię ręką.
-Dobrze - potulnie się zgodził i schował za samochodem. Ja podszedłem do drzwi i zapukałem. Czekałem chwilę modląc się, by mieszkańcy nie wzięli mnie za komornika i nie postanowili mnie pogonić przy użyciu wideł. Po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły. Stał w nich mężczyzna, około 40-45 lat, w połowie łysy, ubrany w szarą, poplamioną podkoszulkę. Przyglądał mi się dobrą minutę, przenosząc wzrok z mojej twarzy na samochód i odwrotnie.
-Pan zabłądził? - zapytał - Niebezpieczne jest przyjeżdżać w te okolice takim samochodem.
-Czy jest pan ojcem Wojtka? - zapytałem nie bawiąc się w bezużyteczne uprzejmości.
-A więc jesteś jego alfonsem!
-Nie! - prawie krzyknąłem przełykając obrzydliwość tego zdania - Jestem lekarzem z 4Wsk, nazywam się Maciej Rucki - na poparcie swoich słów wyjąłem i przedstawiłem mu swoją legitymację.
Normalny rodzic byłby wstrząśnięty widokiem lekarza osobiście przyjeżdżającego do domu, by porozmawiać o jego dziecku. Mój rozmówca normalnym rodzicem jednak nie był. Wciąż wpatrywał się we mnie podejrzliwie.
-Co z nim? - zapytał beznamiętnie głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
-Nic poważnego. Chciałbym jednak o nim porozmawiać - odwróciłem się w stronę samochodu i pomachałem do Wojtka przywoławczo. On wynurzył się i powolnym krokiem zmierzał w naszym kierunku. W oczach ojca ujrzałem ogień gniewu. Wojtek stanął przy mnie i wpatrywał się w ziemię.
-Możemy wejść? - zapytałem.
Spodziewałem się niechętnej zgody. Ta reakcja jednak mną wstrząsnęła.
-Ten plugawiec nie ma prawa postawić stopy w moim domu! - krzyknął.
Powaga tych słów dotarła do mnie po krótkiej chwili. Ileż w tym człowieku pierwotnej nienawiści. Gorycz i jad wylewały mu się niemal przez nos. Nie rozumiem. Jak można tak gardzić swoim własnym dzieckiem? Jakim trzeba być bezmyślnym, pozbawionym uczuć i serca potworem? Wzbudził we mnie tylko obrzydzenie.
-Mówiłem, że nie ma sensu, by tu przyjeżdżać - powiedział Wojtek w chwili, gdy jego oczy zaszły łzami. Nie potrafiłem sobie wyobrazić co w tej chwili musi czuć. Zewnątrz starałem się zachować stoicki spokój, jednak moje serce łkało razem z nim.
-Pana syn w związku z całą tą sytuacją postanowił popełnić samobójstwo - złapałem za jego nadgarstki i podwinąłem rękawy płaszcza odsłaniając opatrunki - Ma wiele szczęścia że żyje.
-Nieudacznik! Nawet zabić się nie potrafi! Przynajmniej zaoszczędził by naszej rodzinie wstydu - wrzeszczał ojciec. W tej chwili wiedziałem już, że dalsza rozmowa z nim nie ma sensu. Nie przemówią do niego żadne racjonalne argumenty. Iście średniowieczna mentalność.
Z jednej strony docierały do mnie wrzaski, z drugiej płacz. Powtarzałem mantrę Publiusa Iuventiusa Celsusa, której uczono na studiach medycznych: Najlepszym lekarstwem jest spokój, najlepszym lekarstwem jest spokój, najlepszym lekarstwem jest spokój...
-Ty stary, zdziczały, zacofany, śmierdzący skurwysynu! - wybuchnąłem. Wojtek zdębiał, a twarz jego ojca stała się purpurowa. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło. Dawno tak nie zareagowałem.
To pewnie przez te wszystkie okropności, które przed chwilą usłyszałem.
Z zadumy wyrwał mnie widok lecącej w moim kierunku pięści. Kiedy zamykałem już oczy przygotowując się na strzał w ostatniej chwili ktoś zepchnął mnie z pierwotnej traektori samemu wystawiając się na cios. Był to Wojtek. Otrzymawszy potężne uderzenie przewrócił się, a z jego nosa buchnęła krew.
Najlepszym lekarstwem jest spokój, najlepszym lekarstwem jest spokój, najlepszym lekarstwem jest spokój...
W nagłym przypływie adrenaliny chwyciłem wyciągniętą rękę tego szmaciarza i mocno pociągnąłem sprawiając, że wyleciał z ganku robiąc niemal salto. Kiedy upadł na ziemię przed domem poleciałem na niego przyciskając jego klatkę piersiową kolanem. Zacisnąłem pięści aż do zbielenia kostek i uderzałem tak mocno, że sam niemal czułem ból jaki powodowałem. Po kilku ciosach jego twarz zmieniła się w krwawą masę. Jęcząc i charcząc spróbował się podnieść, jednak złapałem go za mordę i zbliżyłem swoją twarz szepcząc:
-Podnieś jeszcze raz rękę na syna, spójrz na niego krzywo lub wyzwij go, a przyjadę tu osobiście, wyrwę ci serce i wsadzę do gardła. Czy to zrozumiałe?
Jedyne na co mógł się zdobyć to lekkie kiwnięcie głową.
-Znakomicie. - wstałem otrzepując płaszcz z kurzu. - Chwilowo Wojtek zamieszka u mnie. Poślę go również do innej szkoły. Za pana zgodą oczywiście. - tylko jęknął - Cudownie. W takim razie gdyby ktoś dzwonił proszę przekazać, że to pana pomysł. W przeciwnym wypadku będę musiał tu przyjechać ponownie, by dogłębnie wyjaśnić zaistniałe nieporozumienie.
Zostawiając to ścierwo na ziemi podszedłem do Wojtka, złapałem go pod ramię i podniosłem. Nie dało się ukryć, że był bardzo zszokowany tym, co przed chwilą zobaczył.
-Dobrze się czujesz? - spytałem troskliwie.
-Co to do ciężkiej cholery było ?! - zapytał wzburzonym szeptem.
-Później ci wyjaśnię. Wsiadaj.
Oboje wsiedliśmy do samochodu, odpaliłem silnik, wbiłem jedynkę i wyrzucając spod kół chmurę kurzu ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Ała!
-Przepraszam! To było niechcący.
Staliśmy w zatoczce autobusowej przy wyjeździe z Brochowa. Właśnie opatrywałem pokiereszowany nos Wojtka.
-Nie jest złamany. Tylko stłuczony. Twardy jesteś, niektórym nos pewnie by się już rozsypał.
-Czy dowiem się w końcu co to było? - zapytał.
Zastanawiałem się chwilę, by odpowiednio wywarzyć słowa.
-Sam nie do końca wiem co się wydarzyło - zacząłem nieśmiało - Jestem spokojny i bezkonfliktowy. Jednak dziś coś we mnie pękło. Gdy zobaczyłem jak niesprawiedliwie jesteś traktowany przez własnego ojca, jak dostajesz w twarz ... popuściłem wewnętrzne hamulce zaprzepaszczając 8 lat terapii antyprzemocowej.
-Ale jak to zrobiłeś ? Nie każdy potrafi tak walczyć.
-Ah tak. Nie chwaląc się patrzysz na mistrza bokserskiego Akademii Medycznej roku 1999.
Wyraz zaskoczenia zagościł na jego twarzy. Poczułem się w obowiązku do udzielenia dalszych wyjaśnień.
-Byłem w tym dobry. Najlepszy. Jednak nie potrafiłem sobie poradzić z agresją. Przenosiłem ją z ringu do życia osobistego. Przez swoje wybryki traciłem przyjaciół ... Dlatego postanowiłem z tym skończyć. Chodziłem na terapię która zrobiła ze mnie potulnego baranka. Dzisiaj wszystko trafił szlag. - zrobiłem pauzę i dałem czas na przełknięcie moich słów - Słuchaj, rozumiem, że możesz w tej chwili być na mnie zły. Właśnie stłukłem twojego ojca, to by było całkowicie zrozumiałe...
-Żartujesz? Należało mu się jak nigdy. Jakbym mógł to bym cie uściskał.
-Zezwalam - odpowiedziałem szczerze się uśmiechając. Myślałem, że potraktuje to jako żart, jednak, na moje szczęście, przyjął to dosłownie. Nachylił się w moim kierunku i uściskał serdecznie.
-Którą mamy godzinę? - zapytałem Wojtka wyprzedzając jakiegoś Fiata.
-15.26 - odpowiedział zerkając na zegarek.
-Cholera, nie zdążymy.
-Gdzie? - dociekał.
-Do twojej nowej szkoły - powiedziałem odwracając się w jego kierunku i uśmiechając przyjacielsko - Do szkoły, w której nikt cię nie zna i nikt nie będzie robił ci przykrości z powodu tego kim jesteś.
Potrzebował chwili na, jak mniemam, zebranie odpowiednich słów.
-Nie wiem, jak mógłbym ci się odwdzięczyć. Nigdy nie spłacę tego długu.
-Jak to załatwimy zakończymy fazę I przywracania twojego życia do porządku. Zaczniemy wtedy fazę II. I nie martw się. W stosunku do twojego długu chyba zastosuję abolicję - zaśmiałem się radośnie.
Reszta drogi minęła zabawnie. Opowiadaliśmy dowcipy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Było sielankowo. Niestety dość szybko dojechaliśmy do domu. Zaparkowałem oczywiście w tradycyjnym miejscu, po czym udaliśmy się na górę.
Jak wielkie trzeba mieć szczęście, a raczej pecha, by tak często spotykać osobę przez siebie niepożądaną w najmniej odpowiednich momentach? Cześniakowa ma chyba radar, którym namierza mnie w niekomfortowych dla mnie sytuacjach. Wszedłem na piętro i otworzyłem drzwi. Poprosiłem Wojtka by wszedł do środka i na mnie zaczekał. Ja odwróciłem się do podglądacza i zmierzałem w jej kierunku. Gdy zobaczyła plamy krwi na mojej białej koszuli zakryła usta ręką.
Na początku chciałem jej wszystko kulturalnie wytłumaczyć, by nie dobudowywała sobie żadnych chorych teorii. Po chwili jednak pomyślałem : "Nie mam obowiązku spowiadać się przed tą starą torbą". Nie wiem jak, ale z moich ust padły następujące słowa:
-Pani Cześniakowa ... zajmie się pani własnym pierdolonym życiem ? Mam dość pani krzywych spojrzeń i plotek rozsiewanych przez panią na podwórku. Odwalisz się w końcu ode mnie starucho ?!
Odwróciłem się rozkosznie chłonąc jej wyraz twarzy. Jakby miała za chwilę dostać zawału.
Wszedłem do mieszkania, zrzuciłem płaszcz i zakrwawioną koszulę i ubrałem białą podkoszulkę.
-Wojtek? Zjemy coś? - zapytałem, jednak odpowiedziała mi cisza. - Wojtek?
Usłyszałem coś w mojej sypialni. Natychmiast się tam udałem. Zastałem tam moją zgubę, siedzącą na moim łóżku i cicho płaczącą.
-Hej hej, co się stało?
-Robisz dla mnie tyle dobrego ... - powiedział łkając - a ja nie mam nic, by ci się odwdzięczyć ...
-Ciiii, już spokojnie. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko naprawimy, a w ramach odwdzięczania się zostaniemy przyjaciółmi, ok? Co ty na to ?
Wojtek spojrzał na mnie, powycierał łzy rękawem i po raz kolejny tego dnia się we mnie wtulił.
A ja upajałem się tym uczuciem. Sekundy były dla mnie minutami, a minuty godzinami...
Maćku... co z tobą nie tak? To wszystko dzieje się za szybko! On przecież nie daje ci żadnych powodów, by odczuwać do niego jakieś uczucie! To fałsz, fałszywa miłość ukryta pod maską współczucia i żalu. Jak możesz tego nie dostrzegać? Jak możesz to ignorować? On nic pewnie oprócz wdzięczności do ciebie nie czuje. Nie wie nawet że jesteś taki jak on! Zignoruj to! Zepchnij do najgłębszych czeluści świadomości, zapomnij! Wiem, że jesteś zrozpaczony, wiem, że potrzebujesz miłości. Ale to nie jest realne. To nie jest to, czego szukasz. Zawiedziesz się, on cię zrani, zniszczy. Nie wchodź w to bo się sparzysz, gwarantuję ci to. Czy ja kiedykolwiek nie miałem racji? Czy kiedykolwiek cię oszukałem? Nigdy! A ty mnie nigdy nie słuchasz! Zobacz do czego cię to doprowadziło. Zobacz w jakie gówno się pakujesz. Zaklinam cię! Choć raz posłuchaj moich rad na miłość Boską! Przejrzyj na oczy, proszę!
-Zamknij się - pomyślałem tłumiąc ostrzeżenia dawane mi przez intuicję.
Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pią 22:29, 30 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 23:20, 30 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie jak zwykle się podoba i błagam o jak najszybszy dodanie kolejnego odcinka, pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milow
Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 23:33, 30 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
świetne. Nie każ nam długo czekać na kolejny odcinek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 7:20, 31 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Arku naprawdę się postarales. Niektóre teksty powalily mnie na kolana. A taką Czesniakowa to ja mam u siebie w wieżowcu i do tego za ścianą. Dzięki jej uprzejmości stałem się głównym bohaterem osiedlowych plotek.
Pozdrawiam i czekam na zakończenie.
P.s. w poniedziałek jadę do Wrocławia i będę omijal wszystkie wiadukty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vergilius
Admin
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Sob 11:56, 31 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Jestem zaszczycony Waszymi opiniami. Serdecznie za wszystkie dziękuję
Pozdrawiam
vergilius
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|