|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:17, 28 Mar 2012 Temat postu: Rok 2000 |
|
|
Opowiadanie ponownie wstawione, dzięki Wam przed usunięciem opowiadanie miało 16330 wyświetleń, oraz 99 komentarzy. Dzięki perturbacjom, zostało poprawione i zmieniło układ odcinków.
Witam, mam na imię Tomek, zgodnie z obietnicą opisuję swoją przygodę z dalekim kuzynem Michałem, z dalekim w podwójnym znaczeniu, dotyczy to pokrewieństwa i odległości, która nas dzieliła. Wydarzenia rozgrywały się dziesięć lat temu i diametralnie zmieniły moje życie.
Opowiadanie będzie długie, więc podzielę je na części.
Jest to moje pierwsze opowiadanko, więc proszę o wyrozumiałość.
Część 1. Michałek
Będąc nastolatkiem, co roku w wakacje wyjeżdżałem z rodzicami i z siostrą do Sopotu. Jadąc z Łodzi nad polskie morze i w drodze powrotnej zatrzymywaliśmy się na kilka dni u kuzynostwa w małej wiosce w okolicach Grudziądza.
Wieś była uroczo położona nad ładnym jeziorem, otaczały ją malownicze pagórki, które jak by odgraniczały ją od reszty świata.
Dla mnie mieszczucha to był raj na ziemi.
Mieszkało tam dwóch moich kuzynów i kuzynka z rodzicami i babcią. Jeden z kuzynów miał na imię Michał i był ode mnie o cztery lata młodszy. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się tam, jako czternastolatek nie miałem wesołej miny, wiedząc, że kilka dni będę odcięty od świata w jakiejś wiosce zabitej dechami Potęgował to fakt, że mój drugi kuzyn, który był w moim wieku, w wakacje zawsze wyjeżdżał do rodziny na Lubelszczyźnie. Nie przepadałem za towarzystwem dużo młodszej siostry i nieco młodszej kuzynki, czas spędzałem głównie z Michałem. Mimo dzielącej nas różnicy wieku bez problemu się dogadywaliśmy. Większość czasu spędzaliśmy nad jeziorem, oddając się głupim dziecięcym zabawom.
Michał mimo swoich dziesięciu lat wyglądał na trochę starszego, na oko można mu było dać dwanaście, trzynaście. Był ślicznym szczupłym szatynkiem o zielonych oczach, już wtedy wpadł mi w oko, nawet w pewnych momentach go pożądałem, choć sam nie do końca byłem przekonany do swojej orientacji.
Owszem podobały mi się dziewczyny, ale jakoś koledzy mnie bardziej pociągali, więc wszystko wskazywało, że jestem bi, bardziej ze skłonnościami do własnej płci niż do przeciwnej, ale wtedy jeszcze nie dopuszczałem tego do myśli i sam nie do końca to akceptowałem.
Każdego roku odwiedzaliśmy kuzynów i każdego roku Michał był coraz fajniejszy i coraz uważniej mu się przyglądałem.
Wtedy w sierpniu skończyłem siedemnaście lat, więc wyciągnąłem Michała nad jezioro i zaproponowałem mu, że z okazji moich urodzin wypijemy we dwójkę szampana, którego miałem schowanego w plecaku.
Po obaleniu z gwinta ciepłego i pozbawionego już bąbelków Igristoje postanowiłem sprowokować Michała do kąpieli w jeziorze na waleta i zlustrować jego atrybuty męskości.
Spytałem:
- Michał co byś powiedział na kąpiel w stroju Adama?
- Adama? To znaczy nago? O to ci chodziło?
- Tak - odpowiedziałem.
- Sami tak się często z kumplami kąpiemy...
- I co! - przerwałem Michałowi z lekkim uśmieszkiem i dopytałem - Oceniacie, kto ma większego i kto ma większe futerko?
Michał się zaczerwienił, ale zaraz zapytał.
- A Ty Tomek, jakiego masz, chętnie zobaczę!
W tym momencie to ja się zaczerwieniłem, ale no cóż powiedziało się A to trzeba powiedzieć i B. Wtedy Michał zaczął ściągać swoje ubrania, a ja zacząłem się temu z zaciekawieniem przyglądać.
- Tomek mam ci pomóc czy sam się rozbierzesz? - spytał Michał, z łobuzerskim uśmiechem.
Miałem mu odpowiedzieć coś w stylu, żeby mi pomógł, ale skapitulowałem i sam się rozebrałem.
Michał był nagi i miał jak na moje oko około dziesięciocentymetrowego członka, a wokół niego delikatny czarny zarost.
Michał zauważył, że mu się przyglądam, podszedł do mnie i bezceremonialnie złapał mnie za penisa.
- Fajny sprzęcik i ładnie wystrzyżone futerko - powiedział.
Po czym ciągnąc mnie za członka, zaprowadził do jeziora, jego dotyk spowodował erekcję. Jak byliśmy już zanurzeni, skomentował.
- Dużego masz jak ci stanie, laski będą miały pożytek.
Pożytek, pomyślałem, to będzie miał jakiś fajny koleś, a może nawet Ty (jak się okazało po pięciu latach, ta myśl się potwierdziła, ale to już w następnych częściach).
Popluskaliśmy się z kwadrans w jeziorze i wyszliśmy na plażę, wtedy zauważyłem, że Michał ma sporą erekcję. Jego sterczący członek był delikatnie odchylony do góry, a jego jąderka seksownie się prezentowały.
- Może nie taki jak twój, ale też fajny - skomentował głośno, po czym zaczął się ubierać.
Zaczęło się robić ciemno, więc wracaliśmy do domu, rozmawiając po drodze, o moim jutrzejszym powrocie do Łodzi, nadchodzącym roku szkolnym i czy nie przyjechałbym w następne wakacje na dłużej?
Powoli kładliśmy się spać, a spaliśmy z Michałem w jego pokoju w jednym łóżku.
I właśnie tej nocy miałem zamiar bliżej zapoznać się z ciałem Michała i skrycie liczyłem, że Michał z moim, ale niestety usłyszałem głos mojej matki, zza drzwi, żebym się szykował, bo nastąpiła zmiana planów i wracamy do Łodzi, powodem przyśpieszonego powrotu była zapaść mojej babci i jej pobyt na OIOM.
No cóż siła wyższa, moje ciche plany szlag trafił, byłem wściekły no ale z drugiej strony ważniejsza była moja babcia, która mnie wychowywała, jak byłem mały, a teraz ma dziewięćdziesiąt jeden lat i ja się nią opiekuje (a czasami mam wrażenie, że ona mną). Pożegnałem się z Michałem, muskając dłonią delikatnie jego krocze, Michał się odwzajemnił, uściskaliśmy się, daliśmy sobie po buziaku i w drogę.
Nawet nie przypuszczałem, że następnym razem zobaczę go dopiero za pięć lat.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Śro 13:08, 28 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:19, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Część druga. Michał
Minęło pięć lat, był tytułowy rok dwutysięczny! Z Michałem kontaktowałem się od tamtego czasu tylko telefonicznie, zwykłe pogawędki przeplatane składaniem sobie życzeń z okazji akurat przypadających świąt i pytaniami Michała, kiedy się pojawię w jego okolicach?
Skończyłem dwadzieścia dwa lata i pracowałem jako przedstawiciel handlowy w międzynarodowej firmie z branży wód źródlanych. Jako młody chłopak całkiem nieźle sobie radziłem.
Wtedy już byłem na sto procent przekonany, że nie jestem hetero ani nawet bi tylko gejem mogłem się też poszczycić skromnymi doświadczeniami w tym, temacie.
Był wrzesień, moja centrala w Warszawie postanowiła mnie wysłać na dwa dni w delegacje do Bydgoszczy celem przygotowania zjazdu przedstawicieli z całej Polski do nowo tworzącego się oddziału.
Od razu pomyślałem o wiosce Michała w okolicach Grudziądza, to około sto kilometrów od Bydgoszczy. Krótko po tym podniosłem słuchawkę telefonu i wykręciłem numer.
- Michał! Z tej strony Tomek!
- Cześć Tomek! Co tam u ciebie słychać?
- Michał mam świetnego newsa!
- Zamieniam się w słuch - odpowiedział.
- Więc słuchaj stary! Moja firma wysyła mnie na dwa dni do otwierającej się właśnie filii w Bydgoszczy celem przygotowania zjazdu a w sumie to najazdu handlowców z całego kraju, który potrwa cały październik i ja też tam będę!
- Super to chyba wiadomość roku, mam tylko nadzieję, że się spotkamy?
- Tomek pamiętasz naszą rozmowę sprzed pięciu lat znad jeziora? - zapytał Michał.
- Nie tylko rozmowę. - odpowiedziałem, czując, że robi mi się ciepło i mój mały znacznie zwiększa swoje rozmiary.
- Jasne Michał! Słuchaj, dziś jest poniedziałek, ja w środę pojawiam się w Bydgoszczy i jestem tam do czwartku, mniej więcej do godziny czternastej więc między godziną piętnastą a szesnastą pojawiłbym się w twoich okolicach.
- Tylko mam pytanie, znając życie, to pewnie z lekka poimprezujemy, a ja w piątek muszę być u siebie w firmie w Łodzi i czy mógłbym przenocować u cie...
- Jeszcze się głupio pytasz! - przerwał mi Michał.
- Pewnie, że tak i nawet w moim pokoju u mnie w łóżku - dodał po chwili Michał z lekką nutką niepewności.
Pomyślałem sobie, czy do czegoś między nami może dojść?
Byliśmy już w sumie dorosłymi facetami, Michał miał skończone osiemnaście lat, ciekawe jak teraz wyglądał...?
- Hej Tomek jesteś tam? - zapytał Michał, wyrywając mnie z jak przyjemnego zamyślenia.
- Tak jestem - odpowiedziałem - Słuchaj Michał, ja w czwartek będę dzwonił z Bydgoszczy do ciebie, to konkretnie się umówimy ok?
- Dobra Tomek, nie ma sprawy, na razie trzymaj się.
-Ok, też się trzymaj, do usłyszenia.
W dalszym ciągu chodziło mi po głowie czy faktycznie coś może między nami się wydarzyć. Wtedy ta sytuacja nad jeziorem, to nasze ostatnie pożegnanie i dopytywanie się Michała przy każdej rozmowie telefonicznej czy nie wybieram się w jego strony?
Intuicja mówiła mi, że coś z tego będzie i jak się okazało, intuicja mnie nie myliła...
Nadeszła środa, podróż moim służbowym "jajkiem niespodzianką" to znaczy Daewoo Matizem minęła bez większych wydarzeń, ok. godziny dziesiątej trzydzieści pojawiłem się w nowo otwieranej filii w Bydgoszczy.
Do wieczora dzień mi upłynął na spotkaniu z handlowcami i strategiami handlowymi dyrektorów do spraw sprzedaży. Nie mogłem się dokładnie skupić na spotkaniu, moją głowę cały czas zaprzątał jutrzejszy dzień...
Wieczorem zameldowałem się w Hotelu Chemik (tak chyba się nazywał, nie pamiętam dokładnie), kupiłem sobie wcześniej trzy portery żywca, które wypiłem w pokoju, aby ułatwić zaśnięcie.
Nagle usłyszałem pukanie do moich drzwi.
Kto to może być, pomyślałem. Pewnie moi koledzy z firmy chcą się integrować, postanowiłem nie otwierać, ale pukanie się powtarzało z coraz to większą intensywnością.
Wkurzony wstałem z łóżka, założyłem spodnie i bluzę, aby ukryć mój wzwód wywołany rozmyślaniami na temat jutrzejszego wieczoru.
Otworzyłem drzwi.
Moim oczom ukazał się zjarany Wojtek z Wrocławia.
- Co jest Tomek? Nie świruj, że już idziesz spać, chodź do nas coś chlapnąć i zapalić skręta!
Lubię sobie przypalić dobrego skręta a później napić się browaru, ale nigdy w innej kolejności, gdyż przeważnie tracę kontrolę nad sobą, byłem już wstawiony trzema mocnymi porterami.
- Słuchaj Wojtek! Sorka, ale może innym razem nie czuje się najlepiej.
- No cóż, w takim razie nie przeszkadzam dobranoc Tomek.
- Dobranoc.
- Wojtek słuchaj, mam sprawę, trochę głupią (pomyślałem, że wycyganię troszkę zioła od Wojtka, może jutro się upalę z Michałem).
- Wal śmiało, o co chodzi.
- Nie odsprzedałbyś mi z pól grama zielonego, wiesz, jutro jadę na imprezę do kuzyna i bym tam coś zapalił, a w tych okolicach to nikogo nie znam, kto mógłby mi coś załatwić.
- U mnie tego pod dostatkiem rano ci podrzucę.
- Ok dzięki to do jutra dobranoc.
- Dobranoc.
Padłem na łóżko i od razu zasnąłem.
W czwartek odbębniłem następne spotkanie, wziąłem od Wojtka zawiniątko zielonego i ok godziny czternastej ze wszystkimi się pożegnałem, a następnie wystrzeliłem jak z procy (tylko Matizem:)) w stronę Świecia nad Wisłą, a dalej do Grudziądza. W trakcie jazdy zadzwoniłem do Michała, że niedługo u niego będę. Dojeżdżając na miejsce, obserwowałem zmieniający się za oknem krajobraz, który przypomniał mi moje nastoletnie czasy i moje wypady z Michałem nad jezioro. Znowu zrobiło mi się ciepło, a mój członek spowodował powstanie sporego namiociku na moich spodniach od garnituru.
- Tomek ogarnij się człowieku! - powiedziałem sam do siebie.
Chyba nie chcesz wejść do domu w takim stanie, zwłaszcza że przywita mnie pewnie cała rodzinka. Zrobiłem krótką przerwę w podróży, zatrzymałem się na poboczu, wyszedłem z auta i zapaliłem papierosa.
Dojechałem na miejsce, wszedłem na podwórko no i nie myliłem się czekała cała rodzinka.
- Tomuś a żeś wyrósł...
Następnie z każdym musiałem się wycałować - no cóż tak to bywa.
Po chwili zapytałem.
- Gdzie jest Michał? - nie było go razem z nimi na podwórku.
- Jest w sklepie na dole na wsi. - odpowiedziała ciotka.
Postanowiłem pojechać po niego do sklepu.
W połowie drogi zobaczyłem zbliżającego się Michała, zatrzymałem samochód i wysiadłem, w tym momencie poczułem dziwne uczucie w brzuchu (to były tak zwane motylki).
- Cześć Tomek! - powiedział Michał i przyspieszył kroku, lądując za chwile w moich ramionach.
Michał był prawie mojego wzrostu coś około metra osiemdziesiąt, szczupły jak zawsze włosy trochę mu pociemniały twarz spoważniała a jego zielone oczy sprawiały na mnie dziwne wrażenie...
Ściskaliśmy się tak przez moment, po czym powiedziałem.
- Michał to masz jakiś pomysł na dzisiaj?
- Tak pójdziemy na imprezę do Pawła, mojego dawnego nauczyciela z gimnazjum, zobaczysz niezły aparat z niego.
Hmm, pomyślałem, impreza niespecjalnie miałem na to ochotę, no trudno może po imprezie będzie ciekawiej.
Pojechaliśmy do domu Michała, zjedliśmy przygotowany obiad przez ciotkę, ja się przebrałem w jeansy i koszulkę i pojechaliśmy do Pawła, zaopatrując się wcześniej w browary na stacji benzynowej.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:21, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Część trzecia. Impreza
Dojechaliśmy z Michałem na miejsce, które było oddalone od domu Michała około pięć kilometrów. Zgasiłem silnik i spytałem się Michała.
- Michał, słuchaj, nie było wcześniej okazji, żeby porozmawiać, więc za nim wejdziemy do Pawła to...
- To zapalimy po fajce - przerwał mi Michał.
- Spoko, palisz Marlboro lighty? - zapytałem, podsuwając paczkę w jego kierunku.
- Twoje nawet pod wodą. - odpowiedział.
- À propos pod wodą a właściwie nad wodą, wtedy w sierpniu nad jeziorem jak piliśmy Igristoje, z okazji moich siedemnastych urodzin pamiętasz dokładnie te sytuację? Za nim odpowiesz, to może otworzymy sobie teraz po browarku? Obrócisz się za siedzenie po dwa Lechy?
Michał zwinnie obrócił się za moje siedzenie, sięgając w swoją dłoń dwa piwa, które po chwili otworzył zapalniczką. Podał mi otwarty browar i w tym momencie jego zielone oczy skrzyżowały się z moim wzrokiem, jego chłopięca twarz i usta wyraziły grymas zadowolenia. Poczułem znowu to samo uczucie, które mnie pozytywnie prześladowało od początku tego tygodnia.
Michał chyba, a raczej na pewno zauważył, że się zaczerwieniłem na twarzy, po czym swoją lewą dłoń położył mi na ramieniu. W tym momencie moje serce i oddech znacznie przyspieszyło, a mały znowu uwypuklił okolice rozporka.
Michał widząc, co się dzieje, przesunął swoją dłoń na mój kark i zaczął nią delikatnie gładzić moje włosy, myślałem w tym momencie, że eksploduje z podniecenia, mój członek osiągnął chyba maksymalne rozmiary i jakikolwiek dotyk wywołałby u mnie mega orgazm.
Michał zdając sobie sprawę, z zaistniałej sytuacji przysunął się do mojego siedzenia, zbliżył swoje usta, muskając nimi delikatnie mój drugi policzek, następnie szepnął bardzo niepewnie.
-Dopijmy piwko i chodźmy do Pawła, zanim będziesz musiał jechać do mnie i przebierać się w inne spodnie.
Po czym delikatnie cofnął rękę, przejeżdżając nią jeszcze po mojej klatce piersiowej, udzie i nodze.
-Michał chyba bardziej rozumiemy siebie, milcząc, niż rozmawiając, ale w końcu muszę się ciebie o to spytać?
Zamilkłem na chwilę, układając sobie w głowie odpowiedni zestaw słów do pytania, aż tu nagle zaskoczyło nas pukanie w szybę i otwarcie moich drzwi.
- No co jest chłopaki, długo mamy czekać? Tak w ogóle to jestem Paweł, a Ty jesteś pewnie ten słynny z opowieści Michała kuzyn Tomek z Łodzi?
- Tak miło mi jestem Tomek - odpowiedziałem zmieszany, czując się dalej niesamowicie podniecony, co z wielkim trudem próbowałem ukryć, po czym szybciutko dopiłem resztę piwa z butelki i wysiadłem z samochodu, by dokładniej się przywitać z naszym gospodarzem.
Paweł był wysokim blondynem coś około stu dziewięćdziesięciu centymetrów wzrostu, atletycznej budowie ciała, niebieskich oczach coś około czterdziestu lat, jednym słowem dość fajne ciacho.
Zabrałem za siedzenia reklamówkę z browarami i udałem się z Pawłem i Michałem do dość obszernego domu. W środku siedziała już grupka młodzieży popijająca browary a co niektórzy pili wino prosto z gwinta, ktoś przygrywał na gitarze, a powietrze było gęste od dymu papierosowego.
Pomyślałem, istna wiejska sielanka tylko chyba raczej tu siebie nie widzę.
Usiedliśmy z Michałem na jednej sofie, otworzyliśmy sobie po następnym browarze i zapaliliśmy po fajce. W tym momencie dołączył do nas Paweł.
- No co jest Tomek, nic się nie odzywasz? Pewnie towarzystwo nie w Twoim typie? - dodał z dziwną nutką przegięcia.
- Ależ nie - odpowiedziałem - Po prostu jestem trochę zmęczony.
- Napij się z nami pięćdziesiątkę czystej, to zaraz ci się poprawi nastrój!
- Czemu nie polej Paweł! - chwilę później kieliszek się cały zapełnił.
- No to pod to nasze spotkanie! Zdrówko - powiedział Michał, po czym zawartość kieliszków znalazła się w naszych ustach.
- Tak w ogóle to z jakiej okazji jest ta impreza? Bo nie miałem okazji się spytać wcześniej Michała? -spytałem Pawła.
- Dwa razy w miesiącu przeprowadzam konsultacje przedmaturalne z języka niemieckiego, jestem germanistą.
- Ach tak, to takie dość niekonwencjonalne! - powiedziałem z lekką ironią.
- Tomek. To jest standardowe, u Pawła każdy przychodzi z własną wałówką i później jest impreza - odpowiedział za Pawła Michał.
- Ale zawsze odbywa się to w piątki, a dziś mamy czwartek, to wyjątek dla ciebie i Michała! - dodał Paweł.
- Wyjątek? Dlaczego ze względu na nas?
- W pierw polejemy na drugą nóżkę. - stwierdził Paweł.
Po zachowaniu i wypowiedziach Pawła zacząłem go podejrzewać, że jest gejem, chociaż się wcześniej zdążyłem się dowiedzieć, że ma żonę i dwójkę dzieci.
- No to pod to wasze spotkanie po pięciu latach kuzyni! - z lekkim przekąsem stwierdził Paweł.
- A wracając do twojego pytania Tomek, to Michał mnie poprosił w poniedziałek wieczorem, żeby spotkanie odbyło się dzisiaj, a nie jutro, bo ma zamiar gdzieś wyjechać na tydzień.
Hmm, zamyśliłem się, ciekawe co on kombinuje i wtedy zauważyłem, jak Michał z dziwnym wyrzutem spogląda w stronę Pawła.
- No to polejemy po następnym! - powiedział i zrobił to samo.
- Pod wasz wspólny wyjazd do Łodzi chłopcy i oby tam grzecznie było! - skwitował cichym chichotem.
W tym momencie Michał chwycił za kieliszek, opróżnił go jednym haustem i wyszedł do ogrodu. Chciałem wyskoczyć za nim ale silna dłoń Pawła powstrzymała moją próbę poderwania się z sofy.
Poczekaj Tomek, przecież ja się wszystkiego domyślałem już wcześniej, a dziś widząc was w samochodzie, jak Michał ciebie przytula, przekonałem się na sto procent!
- Paweł ależ nie wiem, o co ci chodzi! -odpowiedziałem zmieszany i nerwowo sięgnąłem po papierosa, wyciągając niechcący dilerkę z marihuaną. Paweł widząc to, zaczął się dość głośno śmiać, ściągając przy tym uwagę na nas innych gości.
No tak pomyślałem sobie nie dość, że sobie pomyśli o mnie pedał to jeszcze ćpun. Chujnia z kutasową jak to powiadał, mój powiedzmy dawny kolega o podobnych zainteresowaniach tą samą płcią.
Jak z tego wybrnąć? W tym momencie Paweł spojrzał mi w oczy i powiedział.
- Przestań się stresować, rozumiem całą sytuację i próbuje wam jakoś pomóc. Zresztą dawno nie paliłem dobrego skręta! Pozwolisz, że skręcę i zapalimy sobie razem?
- Tak nie ma problemu. Trzymaj i skręcaj. - odpowiedziałem.
No cóż pomyślałem, zapalę sobie teraz po kilku browarach i trzech pięćdziesiątkach to urwanie filmu gwarantowane, ale z drugiej strony było mi głupio odmówić Pawłowi, chciałem jak najwięcej się dowiedzieć, co wie na temat Michała i ewentualnie mnie oraz co zamierza dalej z tym zrobić? Najwyżej nie będę się za bardzo zaciągał, pomyślałem naiwnie, a jak coś będzie nie tak, to Michał ma prawko i nas odwiezie te pięć kilometrów. Co do wyjazdu Michała do mnie na tydzień do Łodzi, to może być całkiem, całkiem, tylko co na to jego rodzice? Nie będę teraz się tym martwił, po czym znowu poczułem silne podniecenie.
- Skręciłem, Tomek wyjdźmy na zewnątrz, do ogrodu, tam sobie zapalimy i pogadamy.
Wychodząc do ogrodu, zobaczyłem Michała, który lekko speszonym głosem spytał czy mamy zamiar palić trawkę.
- Tak, może się przyłączysz do nas? - zapytałem.
- Nie, dzięki pójdę po browara i zaraz do was wrócę. - odpowiedział Michał.
- Wiesz Tomek, jak ci wcześniej powiedziałem, nie martw się o nic, ja was doskonale rozumiem. Sam jestem gejem, który żyje w związku małżeńskim z kobietą, mamy dzieci, żona o mnie wie i każdy chodzi na boki ja na facetów, Jolka na kobiety. Chyba dalej nie muszę ci już tłumaczyć? Wyglądasz na rozumnego chłopca, czyż nie?
- No tak, raczej na pewno tak! -odpowiedziałem czując jak delikatnie spalony blant i wcześniejsza mieszanka alkoholowa zaczynają powoli odbierać moją świadomość.
W tym momencie wrócił Michał i skomentował.
- Oj Tomaszku nieciekawie wyglądasz chyba pora zwijać się do domu.
- Jeszcze nie! Dopóki mi nie odpowiesz na pytanie. Czy poważnie chciałbyś jechać na tydzień ze mną do Łodzi? Spodziewam się odpowiedzi twierdzącej i byłoby zajebiście... bo yyy... Michał... ja... no... wiesz... ja ciebie KOCHAM!
- Półświadomie wyrzuciłem to z siebie.
Michał nic nie odpowiedział, tylko włożył mi rękę do kieszeni, aby wyjąć kluczyki od auta, wziął pod ramie i udał się ze mną w stronę Matiza. Za pleców usłyszałem głos Pawła, że jak wrócimy za tydzień, to mamy go odwiedzić!
Michał wsadził mnie na miejsce pasażera, sam siadając za kółkiem, odpalił silnik i ruszył z piskiem opon.
- Michał słuchaj stary, ja cię przepraszam za ten stan, ale alkohol wypity wcześniej w połączeniu z paleniem zielska tak na mnie działa. Ja się dziwnie poczułem po tych Pawła domysłach i spostrzeżeniach i jeszcze ta trawka, która mi wyleciała... więc chcąc, ratować sytuacje zapaliłem z nim.
Nagle Michał zaczął zjeżdżać z szosy na pobocze, zatrzymał się tuż za mostkiem nad jeziorem.
- Pamiętasz to miejsce kuzynie? -zapytał.
- No ba jak mógłbym nie pamiętać kuzynie! -odpowiedziałem z lekką nutą ironii.
- Chodź, wysiądziemy na moment się przewietrzyć, dobrze ci to zrobi.
Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do barierki mostku. Michał stanął naprzeciw mnie i objął mnie, przytulając się do mnie całym ciałem, także poczułem jego wzwód odciskający się na moim udzie. Niestety po zażytej wcześniej mieszance mój członek nie reagował jak poprzednio mega wzwodem tylko lekkim stwardnieniem, ale mimo to Michał je wyczuł.
- Co biedaku siły witalne cię opuściły, ledwo go wyczuwam, a jeszcze pięć lat temu miałem go w swojej dłoni w całej okazałości.
Nic nie odpowiedziałem, bo ledwo trzymałem się na nogach. Boże co za obciach w takiej chwili dałem ciała na całej linii.
Michał powiedział tylko, że jest przygotowany na wyjazd do Łodzi, gdyż wcześniej się spakował.
- Tomek jest godzina dwudziesta pierwsza, wsiadamy w autko i jedziemy do mnie do domu, kładziemy się spać. Wstajemy rano o czwartej, jemy śniadanko i około piątej wyjeżdżamy, a jak nie będziesz w stanie, to sam poprowadzę a teraz nic nie mów!
- Też Tomek cię kocham, już tamtego sierpniowego wieczoru coś do ciebie poczułem, ale dopiero dziś zdecydowałem się, żeby to powiedzieć!
Po czym przybliżył swoje usta do moich i zaczął mnie delikatnie całować, wsuwając mi delikatnie swój języczek do ust, sam nie pozostawałem dłużny, złapałem Michała za pośladek i zacząłem delikatnie penetrować językiem jego usta i buzię. Trwało to tak z dłuższą chwilę.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Rodziców Michała nie było, pracowali na noc i wracali dopiero po szóstej rano. Ja resztkami sił udałem się pod prysznic, żeby się odświeżyć (może siły witalne powrócą, a po cichu liczyłem, że do czegoś dojdzie). Wyszedłem spod prysznica i położyłem się na łóżku Michała, czekając, aż on wróci z kąpieli, niestety zasnąłem.
Obudziłem się ok północy i czułem, że Michał ma swoją dłoń w moich bokserkach a ja mam niezły wzwód. Super pomyślałem, mieszanka przestała działać siły wróciły. Sam położyłem swoją dłoń na przyrodzeniu Michała, a gdy tylko to poczuł, przełożył mi moją dłoń do środka.
Hmm. Cóż za cudowne uczucie móc pieścić Michała ogiera w swojej dłoni. Członek Michała był dość gruby choć nie za bardzo, ale dosyć pokaźnych rozmiarów,na wyczucie około dziewiętnaście, dwadzieścia centymetrów.
Nie wytrzymałem dłużej, odwróciłem Michała na bok, przytuliłem się do niego i zacząłem namiętnie całować, schodząc coraz niżej i niżej...
Przewróciłem go na plecy, zdjąłem z niego slipki i zacząłem delikatnie całować jego nabrzmiałego penisa, schodząc to do jąderek to do żołędzi, wyczułem, że ma fajnie przystrzyżone futerko coś jak ja, ale postanowiłem się skupić na pieszczeniu jego członka, który rytmicznie zanurzał się w moich ustach, a dłonie Michała delikatnie przyciskały mi głowę do jego ud.
Czułem, jak ciało Michała powoli się napręża, zdążył tylko szepnąć, że dochodzi do finału i moje usta wypełniły się jego nasieniem, które całe połknąłem (a zrobiłem to pierwszy raz, oral bez gumki i z połykiem), Michał mruczał z zadowolenia.
Po chwili obrócił mnie na plecy i zrobił ze mną to samo, nie trwało to nawet minuty, sama świadomość, że Michał robi mi laskę, doprowadziła mnie do mega orgazmu. Też nie pozwolił, żeby się zmarnowała jakaś kropla, wszystko wyssał i połknął. Po tym wszystkim powiedział mi, że tamtej nocy sierpniowej zamierzał to za mną zrobić, ale było warto czekać pięć lat.
Nadzy wtuleni w siebie zasnęliśmy, było cudownie i ta świadomość, że tyle przed nami...
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:23, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Część czwarta. Razem
O godzinie czwartej nad ranem rozległ się dźwięk mojego budzika, który mnie i Michała zaczął przywoływać do rzeczywistości. Michał zapalił lampkę nocną i powiedział, że to była jego najbardziej oczekiwana i spełniona noc. Nasze nagie ciała, które jeszcze były splecione ze sobą zaczęły znowu na siebie intensywnie reagować.
Chwyciłem Michała oburącz za głowę i zacząłem go namiętnie całować, a nasze ręce powędrowały w wiadomych kierunkach, powodując coraz większą rozkosz.
- Starczy - powiedział stanowczo Michał - Idziemy Tomek do łazienki, dokończymy resztę pod prysznicem.
Szybciutko udaliśmy się w kierunku łazienki. Wpakowaliśmy się razem do dość obszernej kabiny prysznicowej i zaczęliśmy się nawzajem pieścić. Zacząłem delikatnie przygryzać jego sutki, masując jednocześnie swoimi dłońmi głowę i plecy. Michał nie pozostawał dłużny, rozpoczął zabawę swoimi dłońmi z moim nabrzmiałym członkiem. Zszedłem niżej, swoimi ustami postanawiając skończyć to jak najszybciej. Znowu rytmicznie zanurzałem usta na jego osiemnastoletnim ogierku i po parunastu sekundach przyjąłem do siebie dość sporą ilość nasienia.
Michał jak ostatnio słodko zamruczał i rzekł z nutą ironii, że znów był pierwszy.
W tym momencie rozległo się płukanie do łazienki.
- Kto tam jest?
- To ja. - odrzekł Michał.
- Wychodź szybko, bo mi się coś chcę.
- To idź do szopy na podwórko.
- Chyba cię pofarało.
- Jasne zaraz wychodzę.
Okazało się, że to Michała siostra a moja kuzynka. Podniecenie szybko opadło.
- Tomek zawijaj się w ręcznik, a ja udaję, że się goliłem, jak by coś to jedziemy razem i nam się bardzo śpieszy, po czym delikatnie prysnął się pianką do golenia i niedokładnie ją zmył, imitując golenie.
Wyszliśmy razem, owinięci w ręczniki co Paulina skwitowała dziwnym spojrzeniem i pytaniem, co wy tam razem robiliście.
- Ja się goliłem, a Tomek brał prysznic! Poza tym bardzo nam się śpieszy!
- A gdzie?
- Nie twoja sprawa - odpowiedział Michał.
Jak się okazało, to nie było rozsądne posunięcie ze strony Michała, ale o tym później.
Michał przygotował jajecznicę na bekonie i gorącą kawę, które szybko zjedliśmy. Zabrałem swoją torbę i torbę z plecakiem Michała, wrzuciłem do bagażnika "jajka niespodzianki".
Wsiadłem za kółko, a z boku po chwili dosiadł się Michał i ruszyliśmy w stronę centralnej Polski.
- Michał! Ty wiesz, że Paweł jest gejem?
- Tak wiem i on domyśla się o mnie, ale nigdy nie zdobył tej pewności do końca...
- A dlaczego domyślił się o nas?
- Wcześniej domyślał się o mnie, a ja nie potwierdzałem i nie zaprzeczałem, a czasami wspominałem coś na twój temat, no i przyszedł poniedziałek, zadzwoniłeś do mnie do domu i powiedziałeś o swoim przyjeździe dwudniowym na Kujawy i powrocie na tydzień do Łodzi oraz o ponownym powrocie na cały październik do Bydgoszczy. Więc postanowiłem sobie, że nie zmarnuje tej szansy i wyrwę się z tej wioski razem z tobą w bardziej cywilizowane miejsce. Dlatego postanowiłem, że poproszę Pawła, żeby zrobił konsultację w czwartek, bo w piątek chcę się urwać na tydzień z tobą do Łodzi, a poza tym Tomek ja jestem pewien, że jestem w Tobie zabujany po uszy i to nie jest jakaś szczeniacka fanaberia tylko fakt!
Myślę już o tym od kilku lat, a z każdym telefonem od ciebie coraz bardziej ciebie pożądałem! Ile razy przed snem waliłem konia z myślą, że z tobą się bzykam no i wtedy ten poniedziałkowy telefon, myślałem, że mi rozerwie fiuta z podniecenia. Przyjechałeś w czwartek, a mi się przypomniało o pisemkach gejowskich kupowanych w Empik-u w Grudziądzu no i powiedziałem matce, że muszę wyjść do sklepu, a poszedłem je schować w ruiny starego domu w okolicy sklepu, gdyż Paulina lubi grzebać w moich rzeczach a planując wyjazd z tobą, wolałem je ukryć, dlatego mnie nie było, jak przyjechałeś. A tak w ogóle Tomek, jak to wszystko widzisz, bo mi tak trochę głupio z tym wszystkim, ale domyślałem się, że sam tego pragniesz! Przypomnij sobie naszą rozmowę z poniedziałku i te twoje pytania o jezioro, szybszy oddech przez telefon...
- Tak Michał wiem i jestem zajebiście szczęśliwy.
Po czym złapałem Michała głowę i przysunąłem do siebie.
W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić, zawsze odpowiedni moment...
- Słucham?
- Tomek, Daniel z tej strony - odezwał się mój kierownik.
- Masz jakieś materiały z Bydgoszczy dla mnie, a ja na weekend pilnie muszę wyjechać do rodziny na Opolszczyznę i chciał, bym się z nimi zapoznać, więc podjadę do Ciebie o pól do ósmej i mi je zniesiesz!
Kurwancko, chujowa sytuacja jest szósta czterdzieści, a ja dopiero zbliżam się do Włocławka, czyli jeszcze ponad sto kilometrów do Łodzi...
- Tomek jesteś tam?
- Tak Daniel. Słuchaj, jestem u laski w Łęczycy, więc zaraz się szykuję i tak dopiero będę około godziny ósmej w firmie...
- Dobra Tomek to ja mam interes, więc czekam w Pasażu Schillera, tylko bądź najpóźniej o ósmej, bo o jedenastej muszę być w Głubczycach!
- Ok, Daniel postaram się, do usłyszenia!
W tym momencie pedał został przyciśnięty do podłogi byle jak najwięcej nadrobić na w miarę jeszcze nie zakorkowanej drodze krajowej numer jeden.
- Michał jedziemy najpierw do mnie do firmy. To jest centrum miasta Pasaż Schillera (jak na ironie losu ten sam budynek, gdzie przed dwoma tygodniami był słynny polityczny "mord łódzki") zaraz przy Piotrkowskiej więc wysadzę cię przed firmą a Ty z jakieś 2 - 3 godzinki pokręcisz się po centrum. W schowku masz mapę.
Zaczęliśmy się zbliżać do Zgierza więc przepustowość "jedynki" w godzinach porannego szczytu uległa znacznemu ograniczeniu a zegar wskazywał godzinę siódmą trzydzieści. Spoko pomyślałem, zdążymy na styk! Postanowiłem pojechać na skróty przez pod łódzkie Łagiewniki i faktycznie udało mi się zaoszczędzić trochę czasu.
Wjeżdżając do Łodzi, zatrzymało nas czerwone światło. Zauważyłem, że Michał zaczął się obracać czy ktoś jeszcze oczekuje na zmianę świateł i po upewnieniu się, że nie zaczął się do mnie przytulać i całować, niestety zmiana świateł przeszkodziła w dalszej przyjemności!
- Tomek a jakie plany na popołudnie?
- O to się nie martw, zapewniam cię, że nudzić się ze mną nie będziesz, pewnie wieczorem w jakiejś uroczej knajpce zapytam się czy nie zostaniemy parą?
- Jasne... Już znasz odpowiedź!
- Powiedzmy, że się domyślam!
Dojeżdżaliśmy pod moją firmę, dochodziła godzina ósma, więc czas był ok.
- Michał wyskakuj, masz tu dwie dychy na śniadanko i o jedenastej czekaj na mnie tam pod pomnikiem Leona Schiller, przy końcu pasażu tam jest ulica Piotrkowska.
- Tomek przestań z tymi pieniędzmi ja mam drobne...
- No to miej, a kaskę weź, przyda ci się ......a potem jakiś telefonik trzeba ci będzie kupić, więc już sobie pooglądaj! - powiedziałem.
- Jasne weź przestań! - odpowiedział, seksownie się czerwieniąc.
Michał skierował się w stronę "Pietryny" a ja wjechałem na teren firmy i udałem się do biura.
- Cześć młody! -powiedział do mnie kierownik, a że byłem najmłodszy w firmie dlatego ta ksywka.
- Cześć Daniel, jak widzisz, jest punkt ósma, więc się wyrobiłem. Trzymaj, tu są materiały dla ciebie z Bydgoszczy!
- Dzięki. Jak tam Młody pewnie podupczyłeś sobie wczoraj w Łęczycy? Chociaż fajna laska?
- Całkiem, całkiem. -odpowiedziałem i pomyślałem sobie nie fajna laska tylko fajny lasek i nie z Łęczycy tylko z Grudziądza i krąży tu sobie w okolicy, cholera znowu mi zaczął stawać.
- Dobra Młody ja się zawijam stąd, więc widzimy się w poniedziałek o ósmej ,a tymczasem zrób mi raport z Bydgoszczy i uporządkuj swoje papiery!
- Ok Daniel. Miłego weekendu, cześć.
- Dzięki, cześć. - odpowiedział Daniel.
Zabrałem się za pisanie raportów i robieniem porządków w papierach.
Zbliżała się godzina dziesiąta, więc pora wyjść zapalić.
- Gośka idziesz na fajkę? - zapytałem koleżankę.
- A masz fajki? Bo mi się skończyły.
- Tobie zawsze się kończą, jak cię wołam na papierosa, ale dobra chodź.
Wyszliśmy na korytarz, odpaliłem Gośce papierosa i spodziewałem się miliona pytań, gdyż ciekawością mojej koleżanki nie mógł dorównywać nikt.
- I jak tam było w Bydgoszczy? Opowiadaj, bo umieram z ciekawości młody!
- A dzięki spoko. Przepraszam na chwilkę - przerwałem, bo zadzwonił mój telefon.
O kuźwa pomyślałem 056 kierunek, tereny ojca Rydzyka, a nawet gorzej, bo to ciotka, mama Michała. Odebrać nie odebrać w ogóle zapomniałem się spytać Michała, co mam powiedzieć jego starym, jak zadzwonią i w ogóle czy on coś im wspominał o wyjeździe?
- No młody odbierz ten telefon! - powiedziała nachalnie Gośka, czym zdążyła mi podnieść ciśnienie.
- Tak słucham? - powiedziałem bardzo ściszonym głosem.
- Tomek tu ciotka Gabrysia! Czy mój Michał pojechał z tobą do Łodzi?
-Tak ciociu pojechał, a ja nie mogę z tobą rozmawiać, mam teraz ważne spotkanie, oddzwonię za godzinę - odpowiedziałem, po czym szybko się rozłączyłem.
Oczywiście ciotka tak się pruła do słuchawki, że to wścibskie babsko Gośka wszystko słyszało i już byłem pewien jej reakcji.
- Młody co Ty odpierdalasz? Jakiego Michała przywiozłeś do Łodzi, przecież byłeś ponoć w Łęczycy u jakiejś niby panienki i czego ściemniasz, że masz spotkanie? Spowiadaj no mi się tu teraz! -powiedziała z szelmowskim uśmiechem.
- Chyba Cie porąbało Gośka, nie mam zamiaru na ten temat rozmawiać a zwłaszcza z tobą i nie wciskaj swojego nosa w nie swoje sprawy!
Zgasiła pół papierosa, obróciła się na pięcie i wróciła do biura.
Zazdrosna małpiszon z wielkimi cyckami pomyślałem sobie, już nie raz na imprezach firmowych próbowała mnie wciągnąć do łóżka, bez rezultatu, a teraz jest o wszystko zazdrosna i wścibska.
Postanowiłem schować papiery do szafki i wyjść na "Pietrynę" i rozejrzeć się za Michałem.
Kiedy już się znalazłem na Piotrkowskiej, udałem się w stronę ulicy Roosevelta, do pawiloników z chińskim żarciem. Zamówiłem sobie cielęcinę na ostro i fantę i szybko to skonsumowałem, gdyż zbliżała się godzina jedenasta. Udałem się z powrotem w stronę pomnika Schillera. Michał na mnie już czekał, a mi od razu poprawił się humor na jego widok!
- Wszystko w porządku Michał, nie pobłądziłeś? - zapytałem z lekkim uśmiechem.
- Nie, no co Ty luzik nawet fajna ta Piotrkowska i te secesyjne kamienice tylko coś mało inwestują w renowację!
- Nie wiedziałem, że się interesujesz architekturą? Może za rok byś się przeniósł do Łodzi i zaczął studiować na Politechnice Łódzkiej na Wydziale Architektury i Urbanistyki?
- Hmm, ciekawy pomysł...
- A słuchaj Michał, dzwoniła mama do mnie i się pytała czy pojechałeś ze mną? - przerwałem Michałowi.
- I co jej powiedziałeś?
- Że tak pojechałeś ze mną do Łodzi, ale mam spotkanie i nie mogę teraz rozmawiać i za godzinę zadzwonię do niej. Więc masz tu telefon i coś wymyśl mądrego a ja w tym czasie skocze po fajki!
Wróciłem i zapytałem się.
- Co na ściemniałeś matce?
- Powiedziałem, że miałem taki plan wcześniej, jak tylko się dowiedziałem, że będziesz u nas, to zabiorę się z tobą na tydzień do Łodzi, a Ty o wszystkim wiedziałeś! Mama prosiła, żebyś do niej zadzwonił, bo pewnie się martwi o mnie i poprosi cię, żebyś się dobrze mną opiekował! - dodał z rozbrajającym uśmiechem.
- Jasne Michał a mnie wrobiłeś. A opiekował się tobą będę nawet bardzo troskliwie. - odpowiedziałem, klepiąc go delikatnie w ramię.
- A teraz chodź, trzeba ci kupić telefon. Upatrzyłeś coś sobie? - zapytałem.
- Nie, daj spokój Tomek, jak to będzie wyglądało?
- Nie marudź. Idziemy do salonu! - odpowiedziałem stanowczo, po czym skierowaliśmy się do salonu Ery.
Po wielu odmowach w końcu wybrał najtańszy model Sony w Tak Tak-u. Wyszliśmy z salonu i udaliśmy się w stronę Pasażu Schillera a tu niespodzianka!
Gośka z firmy zapieprza w naszym kierunku. Pewnie nie miała kogo opalać. Miałem zamiar skręcić w bok do knajpki, aby uniknąć podwyższenia ciśnienia, ale niestety "Cycolina" nas wypatrzyła.
- Ej młody! Już ci przeszedł foch z dąsem? -zapytała.
- Powiedzmy! - odpowiedziałem.
- Dobra daj fajkę, to zapalimy na zgodę! - odpowiedziała.
- Przykro mi, ale nie mam! - odpowiedziałem ironicznie.
Michał z boku wyskoczył z paczką papierosów. Jasne teraz Gośka będzie miała okazję na wyciągnięcie paru informacji od Michała.
- Ja mam fajki. Zapalisz? - spytał Michał.
- Tak Michał dzięki! - odpowiedziała Gośka.
- Skąd znasz moje imię? - spytał Michał.
- A no znam i wiem też, że mama o ciebie się martwi i pewnie chcę, żebyś jak najszybciej wrócił do Łęczycy!
Głupia cipa, pomyślałem sobie, myśli, że dobrze fakty skojarzyła, ale dobrze niech tak myśli.
- Z Łęczycy? - odparł zdziwiony Michał.
- Tak! Właśnie wracamy do Łęczycy Gośka, a trochę się spieszymy więc miłego popołudnia! - odpowiedziałem.
Klepnąłem Michała dość mocno w ramię i ruszyłem z nim w stronę zaparkowanego samochodu. Byłem pewien, że Gośka teraz się w nas wpatruje, próbując sobie wytłumaczyć, kim dla mnie jest Michał.
- Tomek kto to jest ta laska? - spytał Michał.
- Koleżanka z pracy, która mogłaby pracować w kontrwywiadzie, i do tego od roku na mnie leci a co więcej, słyszała moją rozmowę telefoniczną z ciotką, to znaczy twoją mamą i dlatego wie, jak masz na imię, itd...
- A to dlaczego powiedziałeś, że wracamy do Łęczycy?
- Wiesz co Michał, Ty byś za to mógł pracować w wywiadzie, starczy tych pytań potem ci wszystko wyjaśnię! - odpowiedziałem z lekka poirytowany.
W międzyczasie zadzwoniłem do Babci i poprosiłem, żeby przygotowała dobry obiad, bo podjadę z kuzynem.
Wpadliśmy po drodze do Geant'a na małe zakupy później do mnie zostawić zakupy i rzeczy Michała, aż w końcu do Babci na obiad.
Minęła godzina piętnasta, Michał przypomniał mi, żebym zadzwonił do jego domu i tak też zrobiłem.
- I co tam u mnie na wsi słychać? - zapytał się uroczo Michał.
- W porządku. Mam cię pilnować, żebyś nie przesadzał z alkoholem, trzymać z daleka od dziewczyn, żebyś się nie wpakował się w kłopoty natury "położniczej" a po powrocie mam dopilnować, żebyś nadrobił tydzień zaległości w nauce, w końcu jesteś w klasie maturalnej!
- Hmm, trzymać z daleka od dziewczyn, ciekawie zabrzmiało, chyba o to, to jesteś spokojny? -zapytał Michał.
- Jasne Michał! A teraz pojedziemy do mnie do domu, proponuje się zdrzemnąć z dwie godzinki przed wieczorem, jestem i Ty zapewne też niewyspany?
- Bardzo dobry pomysł, jestem za! - odpowiedział Michał.
Mieszkałem w skromnej czterdziestometrowej kawalerce w stuletniej kamienicy w południowej części miasta.
Weszliśmy do mieszkania i postanowiłem otworzyć butelkę czerwonego półwytrawnego wina i wlać nam po lampce.
- Tomek, a gdzie pójdziemy wieczorem? Może do "Ganimedesa"?
- A skąd wiesz o tym klubie?
- Wcześniej czytałem o tym klubie w "Adamie" a dzisiaj nawet byłem pod nim, ale był zamknięty.
- Bo takie kluby mój drogi to zazwyczaj otwierają się o godzinie dziewiętnastej, dwudziestej.
- Ja też tam dzisiaj byłem a właściwie jadłem koło "Ganka" w budce wcinałem chińszczyznę.
Dopiłem lampkę wina i poszedłem wziąć szybki prysznic. Kiedy wróciłem, w samych szortach Michał zapytał z nutką zawiedzenia, dlaczego nie zabrałem go ze sobą do kabiny?
- Michał mój prysznic jest rozmiaru mini, a nie jak u ciebie XXL!
- Ale masz jeszcze wannę!
- Tak, ale to na szczególne okazje! - odpowiedziałem, seksownie się do niego uśmiechając, po czym wlałem po drugiej lampce Caberneta, a Michał poszedł się odświeżyć.
Wypiłem pół lampki wina i położyłem się na łóżku. Zacząłem przysypiać. Ocknąłem się po paru chwilach, gdy usłyszałem zbliżającego się do mnie Michała. Lekko otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak Michał dopija wino, ze swojej lampki. Postanowiłem poudawać, że faktycznie zasnąłem. Michał odłożył pusty kielich i położył się koło mnie, obejmując mnie za podbrzusze i udo. Moja reakcja była natychmiastowa w postaci natychmiastowego namiotu na szortach. Czekałem dalej co zrobi Michał, a rajcowało mnie to zajebiście. Michał zsunął się niżej i wsunął swoje dłonie od dolnej części szortów i zaczął delikatnie pieścić mojego ogiera. Ten dzień jest niesamowity, pomyślałem sobie, zaczęło się o północy trzysta kilometrów stąd, a teraz u mnie w centrum Polski a przed nami jeszcze wieczór pewnie na deser zabiorę go do "Ganimedesa" i ciekawe co jeszcze dziś na nas czeka.
W międzyczasie zostałem rozebrany z szortów, a mój sztywny penis rytmicznie zanurzał się w ustach Michała. Kurczę zabujałem się w nim na maksa, muszę zrobić wszystko, żeby po maturze sprowadzić go na jakąś uczelnie do Łodzi. Może faktycznie ta Politechnika...
W tym momencie poczułem, jak pośliniony palec Michała dobiera się do mojej dziurki... zajebiste uczucie czuć część Michała w sobie, czułem, że zaraz dojdę do mega orgazmu.
Moje ciało zaczęło się całe naprężać i drżeć w niesamowitych chwilach przyjemności. Całość mojego nasienia wylądowała w ustach Michała i znowu chłopak wyssał wszystko, do ostatniej kropli, mówiąc krótko, spisał się na medal. Ciekawe czy robił to z jakimś innym chłopakiem? Muszę się go o to spytać.
Michał przesunął się wyżej, zdjął swoje bokserki i przytulił się do mnie, tak że przywierał swoim ogierkiem do moich pośladków.
Ja w tym momencie zasnąłem, Michał chyba też?
Obudził mnie Michał, próbując mnie sforsować swoim ogierem, nawet zaczęło mnie to rajcować, ale powiedziałem...
-Michał stop! Ubieraj się w jakieś wyjściowe ciuchy, za kwadrans wychodzimy na miasto! W końcu ci obiecałem coś dzisiaj.
Minęła godzina dziewiętnasta, jak wyszliśmy z domu na przystanek tramwajowy, wsiedliśmy w tramwaj linii dwadzieścia siedem i dojechaliśmy w okolice ulicy Piotrkowskiej, po czym udaliśmy się do swojego czasu najdroższej restauracji w Łodzi "Esplanada". Przywitał nas kelner, proponując miejsce na piętrze i zaprosił do stołu. Po chwili doniósł karty i dwa kieliszki aperitifu.
Zamówiliśmy specjalność dnia (bodajże to były żeberka w sosie meksykańskim plus talerz warzyw) i do tego whisky Ballantines.
- Michał! Więc teraz mam pytanie, które miałem nadzieję, że wypowiem w tym tygodniu!
- Michał ja jestem zakochany w tobie na maksa i czy zgodził, byś się zostać moim chłopakiem?
- Tomek to brzmi jak zaręczyny. - zaśmiał się delikatnie, po czym złapał swoją prawą dłonią moją prawą dłoń i odpowiedział.
- Wiesz, to jest jak na razie najpiękniejszy mój dzień w życiu.
- Zgadzam się i tego pragnę.
Poczułem wtedy, że cały świat należy do mnie!
Złapałem Michała za głowę i go pocałowałem w czoło.
Następnie się spytałem.
- Miałeś kogoś przede mną albo byłeś wcześniej z kimś?
- Nie Tomek nie byłem z kimś w związku, ale miałem parę przygód z kolegami.
- Ok Michał spoko pogadamy sobie na ten temat kiedy indziej dobrze?
- Tak Tomek nie zakłócajmy tej pięknej chwili.
Dokończyliśmy jedzenie i whisky poprosiliśmy o rachunek.
Okazało się, że siedząc w rogu restauracji, nie dostrzegliśmy nikogo, kto by mógł nas obserwować, więc przybliżyliśmy się do siebie, wpadając ze sobą w zajebisty pocałunek.
Po paru chwilach dotarł do nas kelner z rachunkiem i z dwoma kieliszkami likieru.
Spytałem się Michała czy ma ochotę jeszcze wpaść do "Ganimedesa". Michał odpowiedział, że tak ale może jutro, bo teraz ma ochotę wykorzystać tę wannę na wspólną kąpiel ze mną i na zajebisty sex!
Zapłaciłem słony rachunek, ale nie codziennie jest taka okazja i zeszliśmy na dół.
Wsiedliśmy w riksze i kazaliśmy się odwieźć na Górną (dzielnica Łodzi).
Ledwo otworzyłem drzwi od mieszkania, zaczęliśmy się nawzajem rozbierać, puszczając w międzyczasie wodę do wanny.
- Tomek mam zajebistą ochotę spełnić się w tobie. Pozwolisz?
- A jak myślisz?
Dodałem kilka kropel olejku lawendowego do wanny i razem wskoczyliśmy do ciepłej kąpieli.
Nasze usta nie mogły się od siebie oderwać, po prostu było zajebiście! Po jakimś czasie wyskoczyliśmy z wanny i nie wycierając się, wskoczyliśmy do łóżka. Ponownie gra wstępna do czegoś większego niż zwykle.
Michał powiedział do mnie.
- Tomek. Ty Mój kochany chłopaku jest mi zajebiście, że jestem tu teraz z tobą i pozwól, że poproszę, abyś się położył na brzuchu.
Zrobiłem, o co mnie poprosił, wiedząc, co mnie za chwilę czeka!
Michał rozszerzył mi nogi i zaczął delikatnie pieścić swoimi pocałunkami moje pośladki. Coraz bardziej je rozszerzał i zaczął namiętnie przygotowywać mój otworek pod jego wejście. Najpierw jeden, za moment drugi zwilżony palec wkręcał się we mnie. W tym momencie cały drżałem, oczekując ogiera swojego chłopaka, pierwszego chłopaka na poważnie i pierwszy raz w sobie! Po chwili poczułem twardą żołądź Michała, która powoli wgłębia się we mnie. Zasyczałem delikatnie z bólu i chyba Michał się zorientował i chciał wyjść ze mnie, ale go powstrzymałem i powiedziałem, żeby kontynuował. Michał wchodził we mnie, wykonując coraz to bardziej szybkie ruchy.
- Michał! -powiedziałem zmiana pozycji.
Obróciłem się na plecy i zawiesiłem nogi na jego ramionach, mówiąc, żeby zaczynał.
Znowu wszedł we mnie, ale tym razem poszło jak po maśle. Zaczęliśmy się całować. Każdy jego ruch sprawiał mi niesamowitą rozkosz. Czułem, że zaraz dojdzie, coraz bardziej mruczał z zadowolenia, aż jego naprężone ciało zaczęło ogarniać uczucie rozkoszy. Poczułem w sobie jego niesamowity orgazm i sam trysnąłem na jego ocierające się o mojego kutaska podbrzusze. Było super, nie wychodził ze mnie i póki, co tak zasnęliśmy.
Sobota rano, piękny wrześniowy poranek a my leżymy w moim łóżku przytuleni do siebie. Jest mi tak cudownie u boku Michała, że nie chcę mi się wyjść spod kołdry, ale postanawiam obudzić go zapachem gorącej kawy i tostów. Niechętnie wyskakuje z łóżka i wpadam do kuchni, nastawiając ekspres i przygotowuje tosty. Po kilku minutach jestem z powrotem przy moim chłopaku z gorącą kawą i tostami. Michał zaczyna się przeciągać.
- Cześć Tomek, widzę, że pomyślałeś o śniadaniu. - powiedział rozbudzony Michał.
- Cześć Michał. Tak gorąca kawa z tostami. - odpowiedziałem.
- No właśnie czuje jak pachną. A czy przygotowałeś gorącą kąpiel? - spytał, zalotnie się uśmiechając.
- Dobrze, że nie mam licznika tylko płacę ryczałtem za wodę. - odpowiedziałem, śmiejąc się.
Po śniadaniu wylądowaliśmy w wannie, oddając się wspólnym pieszczotą zakończonym tradycyjnym oralem z finałem naturalnie w naszych ustach. Po ogarnięciu mieszkania postanowiłem, że odwiedzimy moich rodziców na działce i zrobimy sobie obiadek z użyciem grilla na świeżym powietrzu.
Wsiedliśmy w Matiza i skierowaliśmy się w stronę Tuszyna.
Moi rodzice tak samo, jak ja nie widzieli Michała od pięciu lat.
Tradycyjnie padło hasło "Michaś a żeś wyrósł, jaki przystojny z ciebie młodzieniec..." - poczułem się w duchu z siebie dumny (w końcu to mój chłopak).
I tak nam czas minął do godziny siedemnastej.
Postanowiliśmy wracać do Łodzi. W końcu mieliśmy z Michałem odwiedzić branżowy pub "Ganimedes". Po przyjeździe do domu przebraliśmy się i udaliśmy na przystanek tramwajowy w celu dostania się do centrum miasta. Po drodze zadzwonił mój kolega z branży Krzysztof.
- Cześć Tomek. Dziś sobota więc co planujesz na wieczór? Może jakiś wspólny wypad na miasto? - zapytał.
- Cześć Krzysztof. Akurat jestem na mieście i wybieram się do centrum.
Po chwili przeprosiłem Krzyśka i powiedziałem, że za moment oddzwonię.
Nie pomyślałem wcześnie, że może Michał nie ma ochoty, żebym go komuś przedstawiał jako swojego chłopaka.
- Michał, może masz chęć poznać mojego kolegę, też geja, z którym czasami spotykam się przy piwie? -zapytałem.
- Hmm - zamyślił się chwilę.
- Spoko, ale wiedz, że będę się czuł z lekka zazdrosny o ciebie.
- Wiesz nawet miło mi to słyszeć. - odczułem, że Michałowi naprawdę na mnie zależy.
- Słuchaj, to jest mój znajomy, którego znam od półtora roku, a był moim kierownikiem w mojej pierwszej pracy w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie odbywałem staż.
- I co, łączyło cię coś z nim? - zapytał mnie z nutką zazdrości Michał.
- Nie, ale kiedyś próbował mnie upić i zbałamucić. Nie powiodło mu się i wtedy przyznał mi się, że jest gejem, a ja mu nie pozostałem dłużny i też się przy nim otworzyłem. Stwierdził, że mu się bardzo podobam, a ja odpowiedziałem, że jednak wolę trochę inny przedział wiekowy, ale możemy zostać kumplami.
I jak ci wcześniej wspominałem, spotykamy się raz na jakiś czas, przy piwie i rozmawiamy na wspólne tematy.
- Wspólne tematy? Na przykład, jakie?
- Wiesz ,Michał powiedziałem ci wczoraj, że mógłbyś pracować w wywiadzie.
- Dobra spoko, wyluzuj. Spotkajmy się, tylko przedstawiasz mnie jako swojego chłopaka.
- O niczym więcej nie marzyłem. - odpowiedziałem, czując wewnętrzną dumę.
Po czym zadzwoniłem do Krzysztofa.
- Krzysiek, Tomek z tej strony. Zaraz będę wysiadał na Zielonej, przy Piotrkowskiej, a właściwie będziemy wysiadali z kolegą...
W tym momencie szturchnął mnie Michał, patrząc na mnie lekko zazdrosnym wzrokiem.
- Będę właściwie ze swoim chłopakiem. Gdzie jesteś Krzysiek? -poprawiłem się.
- Jestem w pubie Łódź Kaliska. Ze swoim chłopakiem mówisz, brzmi dość ciekawie. Koniecznie muszę was zobaczyć - odpowiedział Krzysztof z wyczuwalnym akcentem ciekawości.
- Ok Krzysztof za kwadrans będziemy w "Kaliskiej", tylko mamy zamiar iść do "Ganka".
- Nie ma problemu. Sam się też tam wybieram, tymczasem wpadnijcie tutaj.
Dotarliśmy do "Kaliskiej" przedstawiłem Michałowi Krzyśka i zamówiliśmy po piwie.
Krzysiek miał czterdzieści lat i był muskularnej budowy ciała o niebieskich oczach i blond włosach, był bardzo wysoki, prawie dwa metry wzrostu. Michał z Krzysztofem zaczęli siebie dyskretnie obserwować, co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie połączone z dziwnym uczuciem zazdrości.
Dostrzegłem, że we wszystkich trzech szklankach widać dno.
- Moi Drodzy następny przystanek "Ganimedes" - powiedziałem, czym wywołałem radosne spojrzenie Michała.
- W końcu może uda nam się tam dotrzeć. - powiedział Michał, śmiejąc się.
- Mogliśmy tam być już wczoraj, ale ty wolałeś skonsumować nasz związek! - odpowiedziałem z lekką nutką złośliwości i uśmiechem na twarzy.
- Wiesz, po zaręczynach zazwyczaj jest coś w rodzaju nocy poślubnej! - odpowiedział wyraźnie rozbawiony.
- Chyba po ślubie, a nie zaręczynach! - skwitowałem ze śmiechem.
- W naszym kraju raczej nie udzielają i pewno długo nie udzielą ślubu, parze tej samej płci więc konsumpcja musiała się odbyć od razu!
- Jasne! Zapomniałem, że mój chłopak jest niewyżytym nastoletnim samcem!
- Przygadał kocioł garnkowi! A Ty też jesteś niewyżytym dwudziestodwuletnim samcem i jest nas dwóch, więc korzystajmy, póki jeszcze możemy! - odpowiedziałem.
- Chłopcy dość tych "małżeńskich" kłótni! - odpowiedział Krzysztof, wyraźnie rozbawiony naszym dialogiem.
Dotarliśmy pod "Ganimedesa". Dzwonek do drzwi chwila czekania i w drzwiach pojawia się Waldek. Krótkie przywitanie i wchodzimy po schodkach na piętro.
- Cześć Krzyś, cześć Tomecki! Może mi przedstawicie tego przystojnego młodzieńca - powiedział Marcin.
Marcin był moim rówieśnikiem, choć jego delikatne rysy twarzy, niski wzrost powodowały, że nie raz prosili go o dowód przy próbie zakupu alkoholu. Miał kruczoczarne włosy i smutne brązowe oczy, które nie jednego chłopaka uwiodły. Sam miałem z nim kilka ciekawych erotycznych przygód.
- Cześć Marcin! Co tam brachu u ciebie? - powiedziałem, całując go delikatnie w policzek, czym wywołałem konsternacje na twarzy Michała.
- Cześć jestem Michał, chłopak Tomka! - wtrącił się nachalnie Michał, podając mu rękę.
- Miło mi jestem Marcin. - odpowiedział, całując go w polik.
Michał stanął jak poparzony. Widząc jego minę, myślałem, że padnę ze śmiechu. No cóż chłopak nie przywykł jeszcze do takich zachowań i było to dla niego pewno małym szokiem no i ta lekka zazdrość o mnie, która nawet mnie delikatnie rajcowała.
- Może w końcu siądziecie, a ja zamówię po piwie. -powiedział Krzysztof, próbując rozładować napięcie.
Usiedliśmy na sofach. Michał naprzeciwko mnie a koło mnie Marcin.
- Tomek brachu! Wczoraj był dwudziesty drugi wrzesień, miałeś imieniny. Wszystkiego najlepszego, zdrówka, kaski i fajnych kolesi - po czym się do mnie przytulił i wycałował w czoło i poliki.
Oczami wyobraźni już widziałem minę Michała.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś wczoraj, że masz imieniny? - zapytał się chyba na maksa zmieszany tą całą sytuacją Michał.
- To Ty zapomniałeś. Bo zawsze myliłeś daty i dzwoniłeś do mnie dwudziestego pierwszego grudnia z życzeniami, a ja co roku ci tłumaczyłem, że dwudziesty drugi, ale wrzesień, ale nie przejmuj się lepszych imienin w życiu, nie miałem, a Ty byłeś najlepszym prezentem!
Wstałem i podszedłem do sofy Michała, usiadłem okrakiem na jego kolanach i zacząłem go namiętnie całować, po czym powiedziałem.
- Michał kochanie. Przestań być o mnie taki zazdrosny, zaraz chłopaki się z ciebie zaczną nabijać i zapamiętaj sobie, że wzajemne zaufanie to podstawa każdego związku, a ja cię kocham i zajebiście mi zależy na tobie, wieczorkiem ci to wszystko wynagrodzę. Dzisiaj to ty poczujesz mnie w sobie - powiedziałem, zalotnie się uśmiechając.
Michał położył mi dłoń na rozporku, czym spowodował mój natychmiastowy wzwód.
Następnie wszyscy już zgodnie wymusili ode mnie po kolejce drinka i butelce szampana z okazji wczorajszych imienin.
Tak nam minęło około dwóch godzin, a że byliśmy lekko wstawieni, postanowiliśmy wracać do domu.
- Tomek zabiorę się z wami taksówką i wyskoczę przy Placu Niepodległości? - zapytał Marcin.
- Spoko nie ma problemu przecież to po drodze do mnie -odpowiedziałem.
Wyszliśmy przed "Ganka" czekając na Krzyśka, który jeszcze postanowił skorzystać z toalety.
- Ej pedały, który robi za ciotę? Który chce pierwszy, wpierdol?
Za nami stała trójka podchmielonych kiboli. Jasne jeszcze mi zadyma potrzebna. Marcin drobny chłopaczek schował się za naszymi plecami, a trójka wyrostków ruszyła w naszą stronę.
- Marcin, Michał słuchajcie, mam gaz w żelu przy sobie, więc jak już dojdą do nas, ja prysnę i wtedy ja Michał biorę tego większego ty tego po lewej a Marcin tego mniejszego w końcu to twoja waga. Mocny kop w jaja i spieprzamy.
W tym momencie wyszedł Krzysiek i widząc, co się dzieje ruszył w ich kierunku. Gnojków chyba strach obleciał i dali długą. Starcie zostało zażegnane.
Pożegnaliśmy się z Krzyśkiem i w trójkę wsiedliśmy do taksówki.
Plac Niepodległości tam wyskoczy kolega, a my dalej na ulicę Cieszyńską - powiedziałem do taksówkarza.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy pizzerii i zamówiliśmy "mafioso" na wynos, gdyż wypity wcześniej alkohol zaostrzył nam apetyt i to nie tylko seksualny...
Tradycyjnie gorąca kąpiel w wannie, ale tym razem bez wzajemnych pieszczot tylko ze wzajemnym dokarmianiem się pikantną pizzą.
Po zakończeniu wspólnego posiłku i kąpieli nadzy siedliśmy na łóżku, dopijając resztki wina, które nam zostało w lodówce ze wczoraj.
Michał się spytał czy byłem kiedyś z Marcinem, bo jest przekonany, że Marcin coś do mnie czuje.
- Michał być może czuje, ale nie wiem, nigdy mi o tym nie mówił.
- Ale ponawiam pierwszą część pytania. Bzykałeś się z nim wcześniej? - powiedział prosto z mostu.
- Tak, bzykałem się z nim wcześniej i właśnie Marcin był moim pierwszym partnerem. Ale czy to coś zmienia między nami? To było wcześniej.
- Kiedy wcześniej? Powiedz mi wszystko, proszę. Sam mi mówiłeś, że zaufanie to podstawa związku.
- Ok Michał. Choć nie wiem, co do tej sprawy ma zaufanie, skoro od wczoraj jestem z tobą i Ty jesteś dla mnie najważniejszą osobą! Dobrze jak chcesz tak bardzo wiedzieć, to bzykałem się z nim ostatnio przed tygodniem i spotykaliśmy się na regularny sex przynajmniej z dwa razy w miesiącu a czasem nawet częściej i uprawialiśmy tylko oral! - odpowiedziałem zdenerwowany.
Podszedłem do barku, chwyciłem dwa kieliszki i odkorkowałem butelkę siwuchy.
- Sorry Michał jestem już z lekka wypity, ale muszę się znowu napić! - odpowiedziałem.
- Widzę, że mi też chcesz polać? - zapytał.
- Tak! Może teraz Ty mi coś opowiesz o swoich przygodach łóżkowych z chłopakami, w końcu sam zacząłeś ten temat.
Wypiliśmy po dwie kolejki, zanim Michał się odezwał.
- Tomek przepraszam za te pytania i sceny zazdrości, ale sam dwa lata temu poznałem Karola. Był w klasie maturalnej u mnie w liceum.
On był gejem i zaczęliśmy się regularnie spotykać. On się we mnie zakochał, a mi zależało tylko na seksie.
Widziałem, jak on cierpi, ale ja go nie kochałem, tylko zaspokajałem swoje żądze. Często wtedy myślałem o tobie, nawet mu o tobie opowiadałem, ale on nie mógł znieść myśli, że ma konkurencje.
Nadchodziły wakacje i Karol dostał się na Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Powiedziałem mu, że lepiej będzie, jak się więcej nie spotkamy. Karol wyjechał na obóz do Włoch, z którego nigdy nie wrócił, spadł z urwiska skalnego w Alpach Włoskich.
Dlatego mam wyrzuty sumienia, że go tak odtrąciłem i sam się boję, że to się na mnie zemści.
Przytuliłem Michała do siebie i milczeliśmy tak przez dłuższą chwilę, pijąc następne dwie kolejki siwuchy.
- Michał Kochanie, to było dwa lata temu, czasu się nie cofnie a trzeba żyć dalej. Kocham cię i możesz być o mnie całkowicie spokojny, a tak w ogóle to trzeba pomyśleć coś o Sylwestrze i twojej przeprowadzce do Łodzi w przyszłym roku akademickim.
Zauważyłem, że humor Michałowi się poprawia.
- Chciałbyś, żebym zamieszkał razem z tobą tutaj w Łodzi?
- Jasne Michał i zrobię wszystko, żeby tak się stało!
- Tomek chodź, położymy się.
Wskoczyłem z Michałem do łóżka.
- Tomek dziś jestem twój! - odpowiedział.
Zacząłem go delikatnie całować po twarzy, klatce piersiowej i podbrzuszu. Chwyciłem ustami jego stojącego członka i zacząłem delikatnie pieścić swoim językiem.
- Tomek chcę Cię poczuć w sobie, tylko bądź delikatny - poprosił, po czym się obrócił na brzuch.
Przytuliłem swoją twarz do jego pleców i zacząłem gładzić swoimi wargami jego plecy i pośladki. Jego owłosione nogi niesamowicie mnie podniecały. Zacząłem je pieścić swoimi dłońmi, przesuwając je coraz wyżej. Moje dłonie rozszerzyły jego pośladki, a moim oczom ukazał się jego różowy otworek delikatnie porośnięty włoskami. Nigdy wcześniej nie wchodziłem w kogoś, więc instynktownie przybliżyłem swój język do jego seksownie prezentującego się otworka i zacząłem go pieścić, próbując się tam delikatnie wbić. Coraz bardziej zwilżany śliną język otworzył minimalnie dziurkę Michała, dalej pomogłem sobie palcami, pierw jeden palec wszedł bez problemu, a następnie drugi, kilka ruchów i Michał mrucząc, mówi, że jest gotowy. Przyłożyłem swojego penisa do dziurki Michała, wcześniej go śliniąc i zacząłem wchodzić w jego seksowny tyłeczek. Myślałem, że będzie gorzej, ale bez problemu wszedłem cały, a Michał tylko słodko pomrukiwał, domagając się coraz to szybszych ruchów. Poczułem, że jak za moment nie przestanę, to zaraz wystrzelę. Nie wychodząc z Michała, położyłem go na boku i złapałem dłonią za klatkę piersiową, a ustami zacząłem pieścić jego ucho i szyję. Było cudownie, poczułem, jak Michał zaczyna powoli drżeć i w tym momencie poczułem ciepłe nasienie na swojej ręce, która pieściła jego podbrzusze, a sam trysnąłem niesamowitą ilością spermy w jego młody tyłeczek.
Było super cudownie. Po chwili się wycofałem i zlizałem resztki nasienia Michała z jego brzucha, następnie go pocałowałem, mieszając nasze śliny z jego spermą. Powiedziałem do niego.
- Kocham cię Michał.
- Ja Ciebie też Tomek.
Zasnęliśmy przytuleni.
Była niedziela dwudziesty czwarty wrzesień. Obudziliśmy się koło południa strasznie skacowani. No cóż sam się nie dziwie po wypiciu wszelkich możliwych mieszanek alkoholowych i to w dość pokaźnych ilościach, głowy nam chciało rozsadzić, a pragnienie napicia się wody zaprowadziło nas z łóżka prosto do kuchni. Po solidnym śniadaniu i wspólnej kąpieli połączonej wzajemnymi pieszczotami, postanowiliśmy się wybrać na trzeźwiący spacerek. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się alejami Politechniki dość wolnym krokiem w stronę parku im. Biskupa Michała Klepacza.
Dochodząc do parku, Michał zauważył, że mijamy Wydział Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej. Zatrzymał się i spytał.
- Tomek to jest ten wydział, o którym wspominałeś mi wtedy w piątek?
- Tak Michał, dokładnie ten. A dlaczego pytasz?
- Zawsze mnie interesowało budownictwo, a w szczególności architektura, w szkole jestem najlepszy z rysunku technicznego. Myślałem nawet o tym kierunku na uczelni w Bydgoszczy czy Gdańsku. Ale teraz zaczynam myśleć poważniej o Łodzi, mojej "Ziemi obiecanej" - odpowiedział, czym wywołał zadowolenie na mojej twarzy.
- Ty mi tu nie wyskakuj z Reymontem, tylko chodź do środka do dziekanatu! - odpowiedziałem stanowczo.
- Pofarało Cię? Przecież jest niedziela. - powiedział Michał.
- Wiem o tym ale w przyszłym tygodniu jest rozpoczęcie roku akademickiego, więc może będzie czynny.
Weszliśmy do wnętrza budynku, ale okazało się, że dziekanat jest nieczynny.
- No i tak bywa, jak będziesz miał ochotę, to zajrzysz tutaj jutro, a tymczasem chodź, zabieram cię na trzeźwiącą wycieczkę po Łodzi, bo nie wiem jak Ty, ale ja to coś jeszcze się czuje na pół promila! - odpowiedziałem, chytrze się uśmiechając.
- Jasne Tomek zaraz pójdziemy, tylko muszę się trochę podładować. - odpowiedział, po czym zaczął się rozglądać czy jesteśmy sami na korytarzu.
- Mogę wiedzieć, co czai się w twoich nietrzeźwych myślach? -zapytałem Michała.
- Zawsze marzyłem, żeby to zrobić na terenie szkoły.
Po czym przycisnął mnie do ściany i zaczął całować.
Próbowałem się uwolnić od jego stanowczego uścisku i pocałunku, ale z marnym skutkiem. Udało mi się tylko powiedzieć.
- Michał to nie jest zwykła szkoła tylko uczelnia wyższa i jeszcze ktoś nas tutaj zobaczy.
- Zwał jak zwał i wyluzuj, przecież tu nie ma żywej duszy poza portierem w kantorku.
Po czym znowu zanurzył się w moich ustach, a swoimi dłońmi zaczął się dobierać do mojego już stojącego członka. Nim zdążyłem się zorientować, a Michał z mistrzowskim wyczuciem robi mi laskę. Boże co za chłopak, ja z nim chyba zwariuje. Ciekawe co jeszcze dziś wymyśli. W tym momencie poczułem zalewającą mnie falę ciepła i cały ładunek mojego nasienia wylądował w Michała ustach.
Po chwili Michał wstał, spojrzał głęboko w oczy, delikatnie pocałował i powiedział.
- No co się tak patrzysz? Jesteś mi winien loda....
W tym momencie usłyszeliśmy dobiegające głosy za rogu korytarza.
- Chyba twój lód musi poczekać, chyba że od razu chcesz iść na całość na swojej przyszłej uczelni. - odpowiedziałem z nutką ironii.
- Jasne, idziemy stąd.
Po czym skierowaliśmy się parkiem w stronę ulicy Wólczańskiej i dalej Piotrkowskiej.
- Tomek czy ten strzelisty gmach to Łódzka Katedra?
- Tak, nawet byłem kiedyś tam ministrantem.
- Ciekawe. Ja też kiedyś byłem u siebie ministrantem. -,odpowiedział Michał.
- No to na porządnego geja cię wychowali - powiedziałem, śmiejąc się.
- Jasne! Przygadał kocioł garnkowi a Ty niby to co? Chodź, wejdziemy, chcę ją zobaczyć od środka. - powiedział.
- Wiesz Michał, znając twoje szalone pomysły, mam pewne obawy z wejściem do katedry, zwłaszcza że co niektórzy mnie tam znają - powiedziałem śmiertelnie poważnie, śmiejąc się przy tym w duchu.
- Tomek bez przesady, takie miejsca mnie aż tak bardzo nie kręcą.
Tego popołudnia odwiedziliśmy jeszcze Księży Młyn z zabudowaniami dla fabrykantów, a także Muzeum Poznańskiego i tereny jego dawnej fabryki, gdzie było rozsianych kilkanaście małych i średnich firm a za sześć lat miała się tam otworzyć słynna Manufaktura. Chodząc między starymi halami fabrycznymi, Michał przypomniał mi, że jestem mu coś winien.
- Tomek, pewien lód zaczął się już topić - powiedział, zalotnie się uśmiechając.
- Jasne Michałku też o tym marzę, więc skręcaj tutaj w lewo do tej opuszczonej hali.
Myśl, że mógłbym, zabawić się z moim chłopakiem w XIX wiecznej opuszczonej hali fabrycznej powodowała dziwne i silne uczucie podniecenia. Wchodząc na teren pewnie opuszczonej przędzalni (stare maszyny na wpół rozebrane stały porozstawiane pod ścianami), udzieliła nam się atmosfera Łodzi przemysłowej niczym z "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy.
O jedną z takich maszyn pamiętających pewno XIX stulecie oparłem Michała i delikatnie zacząłem go całować, w międzyczasie rozpinając jego kurtkę i koszulę.
- Tomek tu jest wręcz zajebiście ta przestrzeń i te mury no i my razem, długo to będę pamiętał, więc postaraj się - powiedział silnie podniecony, po czym przytulił moją głowę do jego jeszcze gładkiej klatki piersiowej.
Zacząłem pieścić językiem sutki Michała, delikatnie je przygryzając. Wiedziałem, że bardzo mu to się podoba, gdyż zaczął pomrukiwać z zadowolenia i coraz bardziej przyciskał moją głowę do siebie. Rozpiąłem jego pasek od jeansów razem z guzikami w rozporku i pozwoliłem, żeby spodnie same swobodnie opadły do jego kostek. Powoli zacząłem schodzić swoimi ustami coraz niżej, pieszcząc teraz jego pępek i podbrzusze. Chyba to robiłem na tyle dobrze, że stercząca pałka Michała zaczęła wychodzić przez górną część bokserek. Postanowiłem dobrać się do jego skarbów, więc jego bokserki wylądowały jak wcześniej spodnie na poziomie jego kostek. W tym momencie moje dłonie zaczęły bawić się jego pośladkami i rowkiem a usta zaczęły pieścić jego jąderka.
- Tomcio, ja... ja zaraz polecę, więc uważaj, jak chcesz nie mieć posklejanych włosów na głowie - powiedział zdyszany i silnie podniecony Michał.
Rozumiejąc, co się szykuje, swoje usta natychmiast przeniosłem na podniecone przyrodzenie Michała. Wystarczyło kilka ruchów ustami, by solidna porcja ciepłego nasienia znalazła się w moich ustach, a ja delektowałem się jego lekko słonawym smakiem.
- Tomek! Wejdź we mnie i mnie wybzykaj, proszę! - powiedział jednoznacznie Michał.
Nic się nie odezwałem, tylko obróciłem moje ciacho w drugą stronę i wykorzystując resztki jego nasienia wymieszane z moją śliną, które pozostały mi w moich ustach zacząłem nawilżać jego dziurkę.
Wstałem, opuściłem swoje spodnie ze slipkami, kazałem Michałowi bardziej się wypiąć, naprowadzając w tym czasie swój stojący członek w okolice jego otworka i delikatnie ślizgając się po jego rowku, doprowadzałem się do coraz większej rozkoszy. W tym momencie złapałem Michała za uda i przywarłem swoją żołędzią do rozwartej dziurki Michała i delikatnie zacząłem się w niego wślizgiwać, czym wywołałem pomruki rozkoszy u Michała. Moja lewa dłoń złapała go za klatkę piersiową i przycisnęła do siebie, a prawa zaczęła onanizować jego dalej stojącą pałkę. Coraz szybsze ruchy we wnętrzu Michała doprowadzały mnie na szczyt rozkoszy. Poczułem, jak z mojego penisa wylatują porcje nasienia i napełniają wnętrze Michała. Po kilku sekundach Michał doszedł ponownie do orgazmu, tryskając swoim nasieniem na zabytkową maszynę.
Doprowadziliśmy się do porządku i ruszyliśmy w stronę ulicy Ogrodowej i dalej Gdańskiej, by dostać się do tramwaju i dojechać do domu.
Szybka kolacja, prysznic i nadzy wtuleni w siebie lądujemy w łóżku.
- Michał cóż za szalony tydzień jak na razie to najpiękniejszy w życiu a weekend to chyba jego kwintesencja. - powiedziałem po cichu do Michała.
- Zgadza się kochanie. Ja w końcu jestem z Tobą, a jutro wpadam do dziekanatu na Wydział Architektury i Urbanistyki i mam nadzieję, że propozycja przenosin do Łodzi jest aktualna? - zapytał.
- Ależ tak głuptasku. Chodźmy już spać w końcu, rano do pracy idę.
Pocałowałem Michała i zasnąłem.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:25, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Część piąta. „Życzliwość”
Rozpoczął się nowy tydzień. Wymknąłem się po cichu z łóżka, żeby nie obudzić Michała i czmychnąłem pod prysznic. Szybka toaleta, śniadanko, zarzucenie garnituru i kierunek parking. Godzina ósma jestem już w firmie. Na korytarzu Gośka pali papierosa i zagaduje do mnie.
- Cześć młody. Zapalisz? Musimy pogadać.
O co jej znowu chodzi? Chyba musi mieć jakiś interes, bez powodu by mnie nie częstowała fajką - pomyślałem.
- Tak zapalę. O co chodzi? - odpowiedziałem.
- Kim naprawdę jest dla ciebie Michał?
- Kuzynem - odpowiedziałem, lekko się denerwując, czując, że Cycolina ma jakiegoś asa w rękawie.
- A ja mam wrażenie, że chyba kimś więcej niż kuzynem - odpowiedziała, ironicznie się uśmiechając.
- Możesz jaśniej? - odpowiedziałem, starając się ukryć rosnące emocje.
- Widziałam cię z soboty na niedzielę, jak wychodziłeś z "pedałowni" w towarzystwie Michała i jakiegoś innego kolesia. I chyba dzisiaj byś był na zwolnieniu L-4 z lekka poobijany przez dresiarzy, gdyby nie wasz wyrośnięty kolega, który zaraz po was wyszedł - odpowiedziała, złośliwie mierząc mnie wzrokiem i wyczekując mojej reakcji.
W tym momencie mnie zamurowało, nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, czułem, że moja twarz przybiera barwę cegły.
- Tak byłem tam z Michałem i znajomymi. I co z tego ponoć żyjemy w demokratycznym kraju i chyba nikt nie zabroni mi chodzić po lokalach tego typu. - odpowiedziałem zdenerwowany.
- Jasne Młody. Nie ściemniaj mnie lepiej, od jakiegoś czasu się domyślam, że jesteś gejem a Michał to z pewnością twój chłopak. I dla twojego dobra radzę ci, abyś się w porę opamiętał. A ja bardzo nie lubię ludzi "homo niepewnych" - odpowiedziała, napawając się chorą dumą.
- Nie mam zamiaru tego komentować. A tak w ogóle to Ty mi grozisz? - zapytałem, odpalając nerwowo drugiego papierosa.
- Potraktuj to jako życzliwą radę swojej koleżanki z pracy - powiedziała, z wyraźnym akcentem obłudy, po czym udała się do biura.
Pieprzona suka chyba cierpi na chroniczny brak niedorżnięcia. Jeszcze tego mi brakowało, żeby nadała ten temat w firmie. Już widziałem oczami wyobraźni głupie docinki współpracowników na temat mojej orientacji.
Wszedłem do biura, porozmawiałem chwilę z kierownikiem i pojechałem do klientów. W ciągu dnia zadzwonił do mnie Michał z informacją, że był w dziekanacie na polibudzie i wszystkiego się dowiedział, a za dziewięć miesięcy ma się stawić na egzaminie. Spytał się czy po szesnastej będę już w domu, bo przygotował pyszny obiadek.
Od razu poprawił mi się nastrój tak skutecznie zjebany przez Gośkę. Wróciłem do domu i postanowiłem nic nie wspominać Michałowi o porannym dialogu z "życzliwą koleżanką".
- Cześć Misiek! - powiedział, do mnie Michał.
- Nigdy nie mów do mnie misiek, nie lubię tego! - odpowiedziałem oschle.
- Ok. Przepraszam. Chyba miałeś zły dzień? - odpowiedział pytająco.
- Do najlepszych nie należał, czasami bywało gorzej - odpowiedziałem już bardziej uśmiechnięty, po czym go pocałowałem.
- Spoko o nic nie pytam. Wymyj ręce i chodź do stołu, zaraz podam obiad.
Z piekarnika unosił się zapach zajebistej lazanii. To się chłopak postarał, nie dość, że świetny w łóżku to do tego pewnie świetny kucharz, ale zaraz się pewnie w tym jeszcze utwierdzę - pomyślałem.
I nie myliłem się.
- Michał obiadek niebo w gębie a w ramach podziękowań zabieram cię na basen -powiedziałem.
- Nie zabrałem kąpielówek od siebie z domu - odpowiedział.
- Żaden problem. Poznałem dokładnie anatomie twojego ciała i twój słodki tyłek jest identycznych rozmiarów co mój, jedynie co do wielkości członka mam inne zdanie - odpowiedziałem uśmiechnięty.
- Jasne, że niby twój jest większy? - powiedział Michał.
- Pewnie, że tak! - odpowiedziałem rozbawiony.
- Polemizowałbym! -s kwitował z lekką złością Michał.
- Dobra starczy tej dyskusji, szkoda czasu. W szufladzie są dwie pary kąpielówek, włóż je do plecaka, a ja zaraz podam ręczniki.
Wsiedliśmy w Matiza i pojechaliśmy na basen.
Zauważyłem, że Michał zaczyna się przyglądać przebierającym chłopakom.
- Hej Michał, czuje się zazdrosny, nie przesadzaj z tym lustrowaniem innych przyrodzeń - powiedziałem z nutką złośliwości.
- Wyluzuj, jakbyś Ty się nie przyglądał - odpowiedział.
- Jasne. Tylko ja to robię bardziej dyskretnie.
- A ja niby nie? - zapytał.
- Jakoś tego nie widzę. Nie ważne, chodź, idziemy popływać - odpowiedziałem.
Kwadrans przed końcem Michał namówił mnie, żebyśmy już wyszli pod prysznice.
- Już wiem, jaki pomysł czai się w twoich zboczonych myślach - powiedziałem, patrząc się zalotnie w oczy mojego Michała.
Po czym szybko wyskoczyliśmy z basenu pod prysznice. Pod prysznicami kąpielówki wylądowały na półce z boku. Po upewnieniu się czy faktycznie jesteśmy sami, zaczęliśmy wspólną zabawę naszymi członkami. Szybki lodzik ze strony Michała całkowicie odprężył mnie po stresującym dniu. Miałem się zaraz odwdzięczyć Michałowi, ale najwidoczniej inni też postanowili wcześniej wyjść pod prysznic, więc powiedziałem mu, że musi poczekać, aż wrócimy do domu, a tam już się postaram wynieść go na wyżyny rozkoszy.
Po powrocie do domu i wspólnej kolacji dotrzymałem słowa i zacząłem się dobierać do mojego ciacha. Postanowiłem włączyć do naszej zabawy bitą śmietanę w sprayu, czym wywołałem sporą dawkę podniecenia u Michała. Po wykorzystaniu całej zawartości opakowania przeszliśmy do uprawiania szalonego seksu zakończonego niemal wspólnym orgazmem.
Następnego dnia pojechałem do pracy. Na schodach tradycyjnie spotkałem Gośkę palącą papierosa. Powiedziałem do niej chłodno cześć, Gośka identycznie chłodno odpowiedziała to samo. Wchodząc do biura, miałem wrażenie, że każdy się na mnie gapi...
Wszedłem do Daniela mojego kierownika i zapytałem się, jakie ma plany co do mojej osoby dzisiaj.
- Młody pojedziesz dziś do Bełchatowa, Radomska i Częstochowy podpisać nowe umowy z naszymi klientami.
Super się składa, pomyślałem, nie będę musiał siedzieć w biurze i domyślać się czy "Cycolina" nie puściła jakiejś plotki na mój temat. Zabrałem dokumenty i udałem się w kierunku parkingu. Po drodze wpadłem na Gośkę, która wracała do biura razem z koleżanką. Gdy je mijałem, Żaneta zapytała mnie, gdzie jadę.
- Docelowo do Częstochowy - odpowiedziałem.
- Tomek czy nie podjechał, byś do mojego klienta do Poraju odebrać umowę? - zapytała.
- Daj mi adres, to ją odbiorę - odpowiedziałem.
Zabrałem od Żanety namiary klienta i już chciałem odchodzić, ale życzliwy małpiszon wtrącił swoje trzy grosze.
- Młody jak już będziesz w tej Częstochowie, to zajrzyj na Jasną Górę i pomódl się za nawrócenie swojej osoby na właściwy dobór partnerów życiowych! - powiedziała z ironią, czym wywołała dziwną minę u Żanety.
- Jasne Małgorzato, nawet dam na mszę, ale w twojej intencji, żebyś się opamiętała ze swoją wścibskością i chęcią mącenia ludziom w życiu! - odpowiedziałem równie ironicznie.
Wsiadłem do autka, wybrałem numer Michała i powiedziałem.
- Stary ruszaj tyłek na dół, jedziemy w Śląskie, a konkretnie do Częstochowy, po drodze wpadniemy do Bełchatowa i Radomska.
- Nie ma problemu, będę czekał pod domem - odpowiedział.
Załatwiłem wszystkie swoje sprawy plus sprawę Żanety i obrałem kierunek powrotny na Łódź. Michałowi już chodziły po głowie pomysły z seksem w plenerze, ale tym razem nie dałem się namówić. Pomyślałem sobie w żartach, że ten blond małpiszon jest w stanie mnie jeszcze śledzić.
Po powrocie do domu namówiłem Michała na wspólny spacerek Piotrkowską, później kolacja w Spfinxie, po drodze z dwa browarki, wspólne bzykanko i pora na spanie.
Do piątku czas nam mijał między pracą i domem wspólnymi spacerami, basenem i namiętnym wieczornym seksem. Na tę kretynkę Gośkę starałem się nie zwracać uwagi, była dziwnie spokojna, czyżby cisza przed burzą?
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:27, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
.
Część szósta. Wsypa
W piątek po południu się spakowaliśmy i pojechaliśmy do Michała na wieś koło Grudziądza. Ja od poniedziałku zaczynałem miesięczne oddelegowanie w filii w Bydgoszczy.
Po dojechaniu i rozpakowaniu się u Michała, udaliśmy się do Pawła na wspólnego grilla połączonego z niezłą popijawą.
Po udanym spotkaniu z Pawłem dość mocno wstawieni udaliśmy się na pięciokilometrowy spacerek powrotny do Michała. Pogoda była typowo jesienna dość silny deszcz i porywisty wiatr sprawiły, że przemokliśmy i przemarzliśmy do szpiku kości.
Na drugi dzień budząc się, przy Michale poczułem, że jest cały rozpalony, miał trzydzieści dziewięć stopni gorączki i ledwo oddychał.
Ciotka wezwała lekarza i okazało się, że Michałek nabawił się anginy. Aż mnie serce ściskało, widząc, jak leży w łóżku i nie pozwala mi się do siebie zbliżyć z obawy, że mnie zarazi. Tę noc spędziłem samotnie, śpiąc na sofie w salonie. Cholera jak mi go wtedy brakowało, jego czułych ust i rąk, jego gorącego ciała i stojącego członka. Dopiero teraz zacząłem doceniać, jak mi zajebiście zależy na tym chłopaku. W niedzielę postanowiłem pojechać do Grudziądza do Reala i kupić mu parę dobrych rzeczy, żeby szybciej wyzdrowiał. Zabrała się razem ze mną jego siostra Paulina.
Po dojechaniu do hipermarketu zacząłem pakować do koszyka same owoce i słodycze. Paulina mnie zapytała czy to wszystko dla niego. Odpowiedziałem twierdząco.
- Czym on tak sobie od ciebie zasłużył, że mu robisz aż takie zakupy? - zapytała, z dziwną nutką zazdrości.
- Niczym specjalnym po prostu mi go szkoda - odpowiedziałem, starając się dalej nie rozwijać tematu.
Wróciliśmy na wieś. Dałem Michałowi zrobione zakupy w Grudziądzu, z których się nawet bardzo ucieszył, po czym pożegnałem się z nim, mówiąc, że za tydzień przyjeżdżam do niego na weekend i ma być w formie bo po jednej nocy już zaczęło mi go brakować. Pocałowałem go w polik i niechętnie udałem się w stronę Bydgoszczy.
Po zameldowaniu się w hotelu i rozpakowaniu rzeczy postanowiłem się tym razem upalić zielskiem razem z Wojtkiem z Wrocławia. Trochę się pośmialiśmy, spiliśmy z dwa browary i na tym koniec. Wróciłem do pokoju, a w moich myślach zaczęły pojawiać się wspólne chwile spędzone z Michałem w Łodzi. Postanowiłem zadzwonić do niego. Nie odebrał pewnie spał. Sam też zasnąłem.
Następnego dnia rzuciłem się w wir pracy, oby tak do piątku. Oczywiście cały czas myślałem o moim Michale i kilka razy dziennie dzwoniłem do niego. W czwartek wpadł mi szalony pomysł do głowy. Zabiorę go ze sobą na weekend do jakiegoś pensjonatu nad Bałtykiem.
Po południu w piątek ruszyłem z piskiem opon w stronę Grudziądza, ciesząc się, jak dziecko na spotkanie z Michałem. Moją brawurę utemperowała Policja drogowa w miejscowości Dolna Grupa pod Grudziądzem. Na ograniczeniu do czterdziestki miałem ponad stówę. Udało mi się wyjść z opresji bez mandatu i punktów. Gadżety firmowe zrobiły swoje. Już nie co wolniej ruszyłem w stronę Michała.
Po dojechaniu do celu i gorącym przywitaniu się z Michałem dowiedziałem się ,że oprócz Naszej dwójki jest tylko jego babcia, gdyż reszta familii pojechała na jakąś uroczystość rodzinną do Brodnicy.
- Słuchaj stary, mam szalonego pomysła!
- Nawijaj Tomek!
- Jutro z samego rana zabieram cię na weekend nad morze. Hel może być? - zapytałem.
- Jasne Tomek. Tymczasem idź do łazienki i odśwież się, a później przyjdź do mnie do pokoju, przygotowałem romantyczną kolację.
Wszedłem do jego pokoju i zobaczyłem stolik, na którym paliły się świece a obok stała butelka białego Martini i talerz z różnymi gatunkami serów.
Pocałowałem go namiętnie i opowiedziałem mu, jaki się samotny czułem w Bydgoszczy.
- Tomek a Ty myślisz, że ja nie tęskniłem, gdyby nie telefony od ciebie to bym chyba zwariował - odpowiedział słodko Michał.
Zabraliśmy się za konsumpcje kolacji, sącząc przy tym Martini.
Po skończonej kolacji zaczęliśmy się namiętnie całować i pozbywać resztek naszych ubrań. Znów się cudownie poczułem, czując przy sobie Michała. Jego słodkie usta gładka delikatna wręcz chłopięca twarz i klatka piersiowa a dla kontrastu owłosione nogi, zgrabny seksowny tyłeczek i wreszcie całkiem pokaźny stojący już członek, który aż się ślinił, domagając się pieszczot. W tym samym momencie zabrałem się za robienie laski, nie trwało to długo, Michał był przez tydzień tak wyposzczony, że praktycznie po kilku sekundach trysnął solidną porcją nasienia w moje usta, powodując, że mało co się nie zachłysnąłem. Kochaliśmy się tak przez pół nocy, nadrabiając stracony tydzień. Jego bliskość powodowała, że czułem się przy nim niesamowicie pewnie i spokojnie.
Następnego poranka wpakowaliśmy się w samochód i udaliśmy w kierunku Półwyspu Helskiego. Po dojechaniu na miejsce wybraliśmy sobie cichy i romantyczny pensjonat, w którym spędziliśmy cudowny i namiętny weekend. W niedzielę odwiozłem Michała do domu i sam ruszyłem dalej w stronę Bydgoszczy.
Tradycyjnie upaliłem się na smutno maryśką razem z Wojtkiem, który co dopiero wrócił z weekendu od siebie z Wrocławia.
Znowu rzuciłem się w wir pracy, nie mogąc doczekać się następnego piątku.
W połowie tygodnia Michał wpadł na pomysł, że w piątek po szkole dojedzie do mnie do Bydgoszczy i razem spędzimy weekend u mnie w hotelu, a w niedzielę Paulina jest umówiona z koleżanką na Fordonie i wieczorkiem go odbierze.
I tak też zrobiliśmy. Odebrałem go z dworca głównego i pojechaliśmy na Szwederowo do mnie do hotelu. Znowu cudowny weekend z długimi spacerami po starówce wspólne kolacje w knajpkach nad Brdą i namiętne noce w hotelowym łóżku.
Niedzielne po południe. Zaczyna dzwonić mój telefon, na wyświetlaczu pojawia się imię Daniel. Czego On może chcieć w niedziele?
- Cześć młody, Daniel z tej strony. Co u ciebie wszystko w porządku?
- Tak. W jak najlepszym - odpowiedziałem.
- Słuchaj, zapomniałem ci powiedzieć w piątek, że przysyłam posiłki w postaci Małgorzaty. Czy zameldowała się już w hotelu? Bo nie mogę się do niej dodzwonić?
W tym momencie zamurowało mnie, a szczęka prawie opadła do samego chodnika.
- Młody jesteś tam?
- Tak jestem. A dlaczego akurat Gośka, a nie ktoś inny?
- Nikt nie chciał jechać, tylko Gośka zgłosiła się na ochotnika.
- Zajebiście, wiesz, że za nią nie przepadam?
- Tak wiem, ale nie miałem wyjścia. Dojechała już do hotelu czy nie?
- Nie wiem, bo nie jestem w hotelu tylko na starówce.
- To jedź i zobacz, a jak będzie, to niech do mnie zadzwoni.
- Ok, zrozumiałem Daniel. Na razie.
- Na razie.
Nie zdążyłem się jeszcze dobrze w kurwić a tu drugi telefon.
- Tak słucham.
- Cześć Tomek. Mówi Paulina. Słuchaj, jestem pod Waszym hotelem i czekam na was.
- Ok Paulina będziemy niedługo.
Po czym się rozłączyłem.
Przez chwile próbowałem sobie poukładać myśli. Zaraz przyjeżdża zazdrosny blond małpiszon, Paulina czeka na Michała pod hotelem...
- Kurwa! - krzyknąłem głośno.
- Co jest Tomek? - zapytał Michał, wyczuwając, że coś jest nie tak.
- Lepiej nie pytaj! Prędko zawijamy się do hotelu, bo sytuacja jest naprawdę bardzo niebezpieczna! - odpowiedziałem silnie podenerwowany.
Pomyślałem sobie. Nie daj Boże, Gośka podjedzie pod hotel firmowym samochodem, a Paulina ciekawska rozpozna logo mojej firmy na jej aucie i z nią zagada, że czeka na kuzyna Michała, który jest z kuzynem Tomkiem, na mieście i że Tomek pracuje w tej samej firmie co Ona. Katastrofa murowana. Oby tylko nie spełnił się ten scenariusz.
Dotarliśmy pod hotel. Nagle nogi ugięły mi się w kolanach. Obie razem piły kawę przed hotelowym ogródkiem zawzięcie o czymś dyskutując.
Skręciłem z Michałem na parking tak żeby nas nie widziały, po czym w ciągu pięciu minut opowiedziałem Michałowi, jak nas Gośka widziała w Łodzi pod "Ganimedesem" i sytuacji, jaką miałem później w firmie.
Michał nie miał wesołej miny.
- Przecież jak ta Gośka powie coś Paulinie o tym, to jestem skończony. Paulina już mi robiła głupie docinki na twój temat, że chyba to ja zakochany jestem w tobie, bo wszędzie razem i wtedy nawet pod prysznicem jak rano jechaliśmy do Łodzi, ten telefon, co mi kupiłeś, zakupy z Reala jak byłem chory...
- No co tak chłopaki stoicie? - przerwała nam dialog Gośka, wychodząc z Pauliną na parking.
- Nic. Czekamy na was. A w ogóle Gośka, to masz pilnie zadzwonić do Daniela - próbowałem ją na chwilę spławić i odciągnąć od niej Paulinę.
- Już dzwoniłam - odpowiedziała.
- Dobra Michał wracamy już do Grudziądza, robi się późno - powiedziała do Michała siostra, po czym zwróciła się do Gośki.
- Gośka miło cię było poznać, jak coś to się zdzwonimy.
- Cześć Tomek chyba nieprędko się zobaczymy - powiedziała do mnie ironicznie Paulina.
Nic nie odpowiedziałem, tylko wziąłem Michała na stronę i powiedziałem, że jak wybada sytuację, na jakiej stoimy, ma do mnie od razu zadzwonić.
Uścisnąłem mu mocno dłoń i dodałem, że niech się dzieje co ma się dziać i tak go kocham.
Wsiedli w malucha Pauliny i odjechali.
W tym momencie podszedłem do Gośki, złapałem za klapy od jej kurewsko różowego żakietu i krzyknąłem.
- Co Ty jej powiedziałaś!?
- Całą prawdę, że jesteś gejem i uwiodłeś jej brata! I zabierz te ręce, bo chyba się zapominasz! - krzyknęła na mnie.
- Ja się zapominam? Ja cię po prostu zabije. Zniszczyłaś coś pięknego, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaką Ty jesteś wredną suką!
Nie panowałem już nad sobą, zacisnąłem pięść i chciałem już ją uderzyć, ale całe szczęście ręka Wojtka złapała mnie za mój nadgarstek i się powstrzymałem.
- O co tu chodzi Tomek? Co się stało? Nigdy cię nie widziałem w takim stanie - zapytał Wojtek.
- Nie ważne! Chcę być teraz sam, dajcie mi spokój! - po czym udałem się do swojego pokoju, zamknąłem się na klucz, zapaliłem papierosa i wypiłem praktycznie naraz jednego browara.
Chwilę później zdążyłem się już uspokoić. Zadzwoniłem do Michała. Niestety odrzucał połączenia, pewnie jeszcze jadą.
Za chwile rozległo się pukanie do drzwi. Usłyszałem głos Wojtka.
- Tomek to ja. Otwórz, musimy pogadać.
Postanowiłem go wpuścić.
Wojtek wszedł do pokoju, postawił 0.7 Bolsa na stole i powiedział, że już wszystko wie od Gośki.
W tym momencie mu powiedziałem, że skoro wie, to po co tu przyszedł i do tego z wódką?
- Słuchaj, mój starszy brat jest gejem, więc ja rozumiem te sprawy.
- Jasne. Nic nie rozumiesz, Gośka przed chwilą zniszczyła moje życie i Michała - odpowiedziałem.
- Jeszcze nic nie jest stracone, jak go kochasz, to walcz o niego - odpowiedział, po czym otworzył butelkę i wlał nam po pięćdziesiątce.
Otworzyłem się wtedy przed nim i opowiedziałem całą historie. Wojtek starał się mnie jakoś pocieszyć i powiedział, że pogada z Gośką, żeby ta sprawa nie dostała się na języki pracowników naszej firmy. Opróżniliśmy butelkę do końca, a ja poprawiłem sobie jeszcze czterema browarami i zasnąłem. Następnego ranka czułem się masakrycznie i tak samo wyglądałem. Zadzwoniłem do dyrektora filii bydgoskiej i powiedziałem, że jestem chory i proszę o dzień wolnego. Cały dzień spędziłem w pokoju hotelowym, nigdzie nie wychodząc, nawet posiłki zamawiałem bezpośrednio do pokoju.
Zadzwoniłem do Michała, ale jego komórka milczała, co jeszcze bardziej pogłębiało mój i tak fatalny stan psychiczny.
Wieczorem położyłem się spać. Około północy obudził mnie telefon. To był Michał.
- Tak słucham cię Michale? Mów co u ciebie. Bo ja mało Gośki nie zabiłem na parkingu.
- Wiem, ta pizda już zadzwoniła po drodze do Pauliny i się żaliła, że gdyby nie Wojtek to byś ją pobił. U mnie na razie spokój, tylko coś dziwnie na mnie wszyscy się patrzą. Matka moja się pytała tylko czy w piątek przyjedziesz, bo musi z nami porozmawiać. Więc sprawa na bank się rypła.
- To bardziej niż pewne - odpowiedziałem i zaraz dodałem - Michał co ma być to będzie i tak cię kocham. Jutro rano dzwonię do swojego kierownika i mówię mu, że jestem chory i chcę wrócić do Łodzi. A po południu zjawiam się u ciebie! Więc możesz przekazać mamie, że jestem gotów na rozmowę i myślę, że nie ma co ściemniać ona i tak ma poważne podstawy do myślenia, o nas, że jesteśmy gejami.
- Dobra Tomek, zrobimy, jak mówisz i pamiętaj, że nieważne co jutro się wydarzy to i tak cię kocham.
Następnego poranka zadzwoniłem do kierownika i powiedziałem, że zamierzam wracać do Łodzi, gdyż jestem chory. Nie chętnie, ale się zgodził.
Około godziny trzynastej spakowałem się i ruszyłem w stronę Grudziądza. Jechałem wyjątkowo powoli, obmyślając każdy szczegół czekającej mnie rozmowy. Po godzinie piętnastej byłem na miejscu.
Wszedłem do domu, przywitałem się z Michałem i ciotką.
- Usiądź Tomek. Napijesz się kawy, herbaty? - zapytała i zawołała Paulinę.
- Kawy poproszę - odpowiedziałem.
- Tomek! Słuchaj, ja już wiem o wszystkim, a wcześniej się domyślałam. Paulina po niedzielnym powrocie z Bydgoszczy tylko mnie o tym przekonała, ale dla pewności zadzwoniłam do Twojej koleżanki Gosi, która mi przedstawiła sytuację w bardziej dosadnych barwach. Wiem, że Ty i mój syn ponoć jesteście parą. Czy to prawda?
- Tak ciociu to prawda jesteśmy razem i ja bardzo kocham Michała...
- Starczy nie mogę tego słuchać! - przerwała mi ciotka i po czym dodała - Michał ma osiemnaście lat Ty dwadzieścia dwa i sprowadziłeś mi syna na złą drogę, więc myślę, że będzie lepiej, jak się już nigdy nie spotkacie, a Ty tu też już nigdy się nie pokażesz.
- Ależ Mamo jak możesz? - krzyknął Michał.
- Wyjdź z kuchni! - warknęła na niego matka.
Po czym Michał ze łzami w oczach się wycofał, pokazując mi cichym gestem telefon, że zadzwoni.
- Tomek i wiedz o tym że dzisiaj się twoi rodzice dowiedzą o tej rozmowie i może oni cię opamiętają i nawrócą na odpowiedni kurs - powiedziała ciotka.
Wstałem od stołu i powiedziałem, że skoro nie chcą mnie tu widzieć, to nie będą. Powiedziałem z szacunku do widzenia i z łzami w oczach udałem się do samochodu. Odpaliłem silnik i z piskiem opon odjechałem. Za moment zadzwonił telefon.
- Tomek to ja twój Michał. Zawróć i zatrzymaj się na przystanku PKS-u koło remizy.
Tak też zrobiłem.
Za chwilę koło mnie siedział Michał, przytulił się i powiedział szlochając.
- Kocham cię i tak tego nie zostawię. Teraz dla niepoznaki dajmy sobie trochę czasu, niech sprawa się wyciszy, a ja przyjadę do ciebie na jakiś weekend listopadowy do Łodzi. A teraz jedź, tą drogą w bok, to dojedziemy do lasu. I sprawa studiowania w Łodzi jest aktualna, muszę tylko skończyć tutaj to liceum a potem wyrwać się z tego zaścianka do ciebie.
Na dworze panował już mrok a jesienny deszcz i wiatr potęgował nastrój tej chwili. Zatrzymałem Matiza na dukcie leśnym i zacząłem się kochać z Michałem w samochodzie.
Po naszym pożegnalnym seksie odwiozłem Michała z powrotem na przystanek, jeszcze raz czule się pożegnałem i ruszyłem w stronę Łodzi. W trakcie jazdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer zastrzeżony. Odebrałem to była moja Matka.
- Na kogo ja syna wychowałam? Na zboczeńca, pedała może jeszcze małe dzieci lubisz?
- Mamo daj mi wyjaśnić sprawę - próbowałem bezskutecznie przerwać jej monolog.
- Ty się, lecz! Taki wstyd w rodzinie. Nie chcę cię już nigdy na oczy widzieć! My cię z ojcem zamkniemy chyba w jakimś ośrodku...
Nie mogłem tego słuchać, wyłączyłem telefon. Rozpłakałem się jak małe dziecko, czułem się strasznie samotny bez mojego Michała. Do tego straszny wstyd u jego rodziców teraz u moich do tego nie wiadomo, co ten pierdolony kurwiszon w firmie naopowiada...
Przycisnąłem pedał gazu do podłogi. Na liczniku było ponad 140 km/h, szybko mijane drzewa tworzyły jedną szaroburą całość. Pomyślałem przez chwilę, że chyba nie mam dla kogo żyć!
Ale nie, przecież jest Michał, kocha mnie!
Wytrzymaj trochę czasu, powiedziałem, do siebie głośno, będzie dobrze...
W tym momencie bardzo silny podmuch wiatru zmiótł mnie dosłownie z drogi wprost na rosnące drzewa.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:29, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
.
Część siódma. Wypadek
Otworzyłem oczy i zastanawiałem się, gdzie jestem?
- Dzień dobry. Nazywam się doktor Fisiak i jestem pana lekarzem prowadzącym - powiedział do mnie wysoki mężczyzna w białym fartuchu.
- Dzień dobry. Co ja tu robię, co się stało i co to za opatrunek na mojej twarzy? - zapytałem, powoli przypominając sobie fakty.
- Miał pan wypadek w okolicach Lipnicy. Prawdopodobnie wpadł pan w poślizg i wjechał do lasu i jak na ironie losu nie zapięte pasy uratowały Panu życie, gdyż załoga karetki znalazła pana nieprzytomnego jakieś dwadzieścia metrów od doszczętnie zniszczonego samochodu. Mówiąc krótko, ma pan szczęście, że żyje.
- A znajduje się pan w Powiatowym Szpitalu w Golubiu-Dobrzyniu.
- Co mi konkretnie jest i kiedy będę mógł opuścić szpital? - zapytałem.
- Obecny stan wymaga przynajmniej tygodniowej hospitalizacji. Jest Pan po utracie przytomności i poza raną szarpaną prawego polika lekkich zadrapaniach i paru siniakach nic Panu nie jest.
- Jaki dziś mamy dzień? - zapytałem zdezorientowany, widząc słońce za oknem.
- Środa 18 października, od wczoraj był pan nieprzytomny. A jeszcze jedno chcieliśmy powiadomić pańską rodzinę, ale zadzwonił pana kuzyn Michał i powiedział, że już on się wszystkim zajmie, zresztą zaraz powinien się tu zjawić. A teraz niech pan odpoczywa.
- Chwileczkę, panie doktorze chciałem odzyskać swój telefon - powiedziałem.
- Za chwile pielęgniarka przyniesie go z depozytu - odpowiedział lekarz, po czym wyszedł, zostawiając mnie samego w sali.
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Z samochodu pewnie nic nie zostało. Co ja powiem w firmie. Zresztą miej to w dupie, ciesz się, że jesteś żywy i do tego w jednym kawałku.
W tym momencie do sali wszedł Michał z Pawłem. Michał był cały roztrzęsiony, a na jego policzkach zauważyłem łzy.
- Tomek całe szczęście nic poważnego ci nie jest. Rozmawialiśmy z lekarzem, za chwile ma przyjść policjant i cię przesłuchać - powiedział Paweł.
Michał usiadł na skraju łóżka i zaczął mnie gładzić ręką po twarzy. Jego oczy były przepełnione smutkiem i żalem. Zdawałem sobie sprawę, jak on to musiał przeżyć.
- Michał jak się dowiedziałeś o wypadku? - zapytałem.
- Miałem dziwne przeczucie, że coś jest nie tak i postanowiłem, że zadzwonię i zapytam się czy już dojechałeś do Łodzi. Odebrała jakaś kobieta i pyta się kim jestem - odpowiedział Michał.
- I co jej powiedziałeś? Że jesteś moim chłopakiem - zapytałem, próbując rozweselić Michała.
- Odpowiedziałem, że jestem twoim kuzynem i zapytałem czy mogę z tobą rozmawiać. I wtedy się o wszystkim dowiedziałem. Serce zaczęło mi tak walić, nogi zrobiły się, jak z waty, myślałem, że zaraz odlecę. Chciałem zabrać Paulinie malucha i zaraz przyjechać do Golubia, ale ona gdzieś pojechała. Więc zadzwoniłem do Pawła i opowiedziałem o wszystkim. Paweł stwierdził, że nie ma co jechać na noc, tylko na spokojnie wybrać się jutro po zajęciach, zwłaszcza że twój stan jest stabilny.
Zadzwoniłem do twojej siostry Patrycji i powiedziałem, co się stało.
Prosiłem, tylko żeby na razie nic nie mówiła twoim rodzicom, zresztą masz do niej zaraz zadzwonić. - odpowiedział Michał.
W tym momencie do sali wszedł policjant z pielęgniarką, która oddała mi mój telefon.
Po złożeniu wyjaśnień i otrzymaniu mandatu za spowodowanie, zagrożenia na drodze, postanowiłem zadzwonić do firmy i o wszystkim powiedzieć.
Wbrew moim obawom rozmowa przebiegła bardzo spokojnie a Daniel poinformował mnie, że jutro się zjawi się osobiście w Golubiu-Dobrzyniu celem odwiedzin i obejrzenia co zostało z Matiza.
W międzyczasie zadzwoniłem do mojej siostry Patrycji i wyjaśniłem, że ze mną wszystko w porządku.
- Tomek bardzo się martwiłam o ciebie, ale wczoraj dowiedziałam się od rodziców dziwnych rzeczy na twój temat - stwierdziła Patrycja.
- Jeżeli ci chodzi o moją orientację, to tak jestem gejem i jestem z Michałem. Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytałem podenerwowany.
- Tomek wiedz, że mi to absolutnie nie przeszkadza, jesteś moim bratem i kocham cię takim, jaki jesteś a teraz najważniejsze, żebyś wracał do zdrowia. Tak w ogóle to zastanawiam, jak tam dojechać, żeby cię odwiedzić.
- Jeżeli chcesz, to umówię cię z moim kierownikiem Danielem, który jutro się do mnie wybiera. -odpowiedziałem.
- Bardzo chętnie brat zabiorę się z nim - odpowiedziała radośnie siostra.
- Zadzwoń do mnie za pół godziny, to ci wszystko powiem co do jutrzejszego dnia. Tylko pamiętaj rodzicom ani słowa - odpowiedziałem.
W międzyczasie do sali weszła pielęgniarka i grzecznie poprosiła moich gości o wyjście, gdyż pacjent jest na pewno zmęczony i potrzebuje odpocząć. Oczywiście zaprotestowałem, ale chyba z marnym skutkiem. Umówiłem Patrycję z Danielem, po czym pożegnałem się z Michałem i Pawłem.
Sympatyczna blondynka w białym fartuchu zrobiła mi zastrzyk, dodając po chwili, że zaraz słodko zasnę.
Następnego dnia podczas konsumpcji skromnego szpitalnego obiadu do sali wparowała niczym tropikalny huragan, moja piętnastoletnia siostra Patrycja, a za nią spokojnie wkroczył mój kierownik Daniel. Po dość wylewnym przywitaniu z Patrycją postanowiłem spokojnie w cztery oczy porozmawiać z Danielem.
- Młody za nim wszedłem do ciebie, zdążyłem zamienić kilka słów z twoim lekarzem prowadzącym. Miałeś chyba więcej szczęścia niż rozumu, że z wypadku wyszedłeś z dość lekkimi urazami. Tak w ogóle to pocztą pantoflową doszły do mnie pewne informację o pewnym incydencie z parkingu hotelowego w Bydgoszczy. A tak między nami powiat Golubski to chyba nie leży po drodze z Bydgoszczy do Łodzi? Więc proszę Cię bądź ze mną szczery i powiedz mi, o co dokładniej tu chodzi! - powiedział dość spokojnie Daniel.
Znowu moja twarz przybrała barwy cegły i nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć.
- Tomek jeszcze raz powtarzam bądź w stosunku do mnie uczciwy a obiecuję ci ,że dalej zachowasz posadę handlowca w firmie. A co do twoich preferencji seksualnych i chorobliwej ciekawości Małgorzaty nie będę się wypowiadał - powiedział dalej stonowanym głosem Daniel.
- Czyżby już zdążyła do ciebie zadzwonić i pochwalić swoim chorym śledztwem? - odpowiedziałem, próbując obrócić kota ogonem.
- Tomek jeszcze raz powtarzam. Nie zamierzam komentować twojej orientacji, każdy ma prawo do własnego szczęścia. Mnie interesuje, jak moi pracownicy wykonują powierzone zadania, a co do ciebie nie mam żadnych zastrzeżeń - odpowiedział ze stoickim spokojem Daniel.
Postanowiłem zaryzykować i opowiedzieć o wszystkim Danielowi.
- Tomek w tym momencie urosłeś w moich oczach, być może nie do końca ciebie rozumiem, ale dziękuję ci, że byłeś ze mną szczery. Po powrocie do pracy dostajesz nowe Renualt Clio i zmieniam ci region działania. A co do Małgorzaty to możesz być spokojny, trochę ją utemperuje - powiedział ku mojemu zaskoczeniu.
- Mówisz nowe Clio. Nie boisz się, że je skasuje jak Matiza? - zapytałem zadowolony.
- Tylko spróbuj, to Twój Michał nie będzie miał z tego czegoś pożytku - odpowiedział roześmiany Daniel.
Pożegnałem się z Nim i porozmawiałem chwilę z siostrą, która czekała na korytarzu. Po dociekliwych dopytaniach siostry dotyczących mnie i Michała i szczerym zaspokojeniu jej ciekawości, pożegnałem się i podbudowany rozmową z Danielem stwierdziłem, że jutro zaryzykuje wyjściem ze szpitala na własne życzenie.
Ukartowałem nawet pewien plan. Zadzwoniłem do swojego dawnego przełożonego z Urzędu Marszałkowskiego, gdzie odbywałem staż i spytałem się czy nie chciałby spotkać się ze swoim rówieśnikiem z branży niejakim Pawłem.
Po dłuższym namyśle Krzysztof zgodził się, zaznaczając, żebym przywiózł też swojego Michała i razem wybierzemy się do "Ganimedesa".
Pięćdziesiąt procent planu gotowe, pomyślałem, a teraz czas na telefon do Pawła.
- Cześć Paweł. Osamotniony rozbitek Tomek przebywający w tej chwili w Golubiu-Dobrzyniu z tej strony - powiedziałem, śmiejąc się do telefonu.
- Widzę, że cię humor nie opuszcza! Co tam u ciebie?
- W porządku, mam pewien plan.
- Zamieniam się w słuch.
- Co robisz w weekend?
- Miałem jechać do Olsztyna do znajomych, ale przed chwilą odwołali spotkanie. Więc na pewno cię odwiedzimy w szpitalu podczas weekendu.
- Hmm. Mam inny pomysł. Paweł zwrócę ci pieniądze za paliwo i zaproszę na weekend do Łodzi, a nawet z kimś interesującym zapoznam.
- Brzmi ciekawie. Mów dalej.
- Czy mógłbyś jutro po południu zabrać Michała pod pretekstem, powiedzmy twojego niedoszłego wyjazdu do Olsztyna i przyjechać po mnie do szpitala i zabrać mnie do Łodzi?
- A co już Cię wypisują?
- Nie! Jeszcze o tym nie wiedzą, ale zamierzam wyjść jutro na własną prośbę, o ile mi w tym pomożecie?
- No nie wiem czy to jest dobry pomysł?
- Paweł przestań mi pieprzyć na temat moich pomysłów. Postanowiłem i już! A z tego, co wiem, rana na policzku sama się wygoi, tylko będę musiał iść do chirurga za jakiś tydzień na ściągnięcie szwów.
- No dobra twój wybór. Po piętnastej będziemy!
- Dzięki Paweł jesteś zajebisty koleś, mam u ciebie zajebisty dług wdzięczności.
Po skończonej rozmowie zadzwoniłem do Michała.
Powiedziałem o moim chytrym planie i perspektywie wspólnego weekendu, czym wywołałem jego słyszalne zadowolenie. Tradycyjnie pani w białym fartuchu zrobiła mi zastrzyk, po którym wybrałem się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia poinformowałem lekarzy podczas obchodu, że zamierzam opuścić ten przytulny budynek na własne życzenie i udać się w stronę geometrycznego centrum Polski. Nie wywołało to ich entuzjazmu. Ale twardo oponowałem i dopiąłem swego.
Do godziny piętnastej zdążyłem się spakować. Niecierpliwie oczekiwałem Michała i Pawła.
Po zapakowaniu się do Fiata Punto Pawła razem ruszyliśmy w kierunku Łodzi.
W tym momencie zadzwonił Wojtek z Wrocławia, który w dalszym ciągu przebywał w delegacji.
- Tomek. Cześć Wojtek z tej strony. Chciałem ci przekazać, że Małgorzata wybiera się do ciebie w odwiedziny. Tylko wcześniej dzwoniła do tej Michała siostry, Pauliny i z tego, co wiem, to będziesz miał chyba jakiś mały spęd rodzinny.
- Jasne niech jadą, mnie już tam nie ma, ale zostaw to dla siebie. I z tego, co wiem, to Ty chyba też wracasz do Wrocławia, więc jak masz ochotę, to zapraszam na weekend do mnie. W końcu jestem ci winien jakąś flaszkę i podziękowania za niedzielne pocieszenie? Ja właśnie wracam do Łodzi z Michałem i kolegą, wyszedłem na własną prośbę. Tylko pamiętaj, wiesz to dla siebie.
- Ok Tomek. Dzięki. Daj mi adres, podjadę koło dwudziestej.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:31, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Część ósma. Podwójny wyjazd
Od tamtych wydarzeń minęło sześć lat. Michał w tym czasie skończył studia inżynierskie na Politechnice Łódzkiej. Mieszkaliśmy wtedy razem w moim łódzkim mieszkaniu. Układało nam się różnie, jak to w każdym związku bywa, były chwile piękne, jak i też takie, które wolałbym od razu zapomnieć. Mimo tego związek przetrwał sześć lat, czarę goryczy przelało postanowienie Michała o szukaniu szczęścia na pewnej wyspie mocno "skolonizowanej" przez naszych rodaków. Próbowałem go odwieść od tego pomysłu, ale niestety z marnym skutkiem. Osobiście nie chciałem ryzykować wyjazdu do Zjednoczonego Królestwa z racji dobrze płatnej pracy w miejscu zamieszkania. W końcu nastąpiło to, co nieuchronne musiało nastąpić. Michał oznajmił mi, że ma kupione bilety na samolot i następnego dnia wyjeżdża najpierw do rodziców a później do Gdańska i dalej samolotem do East Midlands. W dniu wyjazdu powiedziałem Michałowi, że to już z nami koniec.
Przez pierwsze dni było mi się ciężko odnaleźć w nowej sytuacji. Brakowało mi jego bliskości, dotyku, zapachu...
Powoli zacząłem żałować swojej decyzji, coraz częściej zacząłem zaglądać do kieliszka i upijałem się w samotności, zaniedbując swoja pracę i inne obowiązki.
Pewnego wieczoru siedząc już mocno wstawiony przed telewizorem, zadzwonił telefon. Wyświetlił się numer +44... Domyślałem się, że to Michał. Postanowiłem nie odbierać, ale chłopak nie dawał za wygraną. Dla świętego spokoju odebrałem połączenie.
- Cześć Tomek. Michał z tej strony. Co tam u ciebie?
- Daję radę. - kłamliwie odpowiedziałem.
- Lepiej powiedz co tam u ciebie? Zainstalowałeś się już tam? Co robisz, gdzie pracujesz? - próbowałem zmienić temat.
- Tak powoli się zaczynam przyzwyczajać do zmiany miejsca zamieszkania i nowej pracy.
- Jasne... Jakbyś nie mógł dalej mieszkać ze mną w Łodzi i tutaj pracować - odpowiedziałem głosem pełnym żalu.
- Tomek. Przestań pewien etap się już zakończył i życie toczy się dalej. Weź się w garść, przestań pić i wróć z tego L-4 do pracy! Myślisz, że nic nie wiem, co Ty wyprawiasz po moim wyjeździe. Twoja siostra jest ze mną w kontakcie i zaczynam się o ciebie martwić - wykrzyczał mi Michał do słuchawki.
- Tak! To najlepiej wróć do mnie i zacznijmy od początku! Źle ci było przez te sześć lat? Tyle nas łączyło, mieliśmy wspólne plany. A Ty co? Chciałeś szukać szczęścia w UK?!
- Chcesz, to przyjedź do mnie do Leicester i spróbujemy tutaj od nowa, a tymczasem weź się w garść i dojdź do siebie - odpowiedział spokojnie Michał.
- Jasne. Sam dojdź do siebie! Ja się nigdzie stąd nie ruszam i daj mi spokój - odpowiedziałem prawie płaczącym głosem i się rozłączyłem.
Minęło kilka dni, zanim się pozbierałem i doszedłem do siebie. Wróciłem do pracy i moje życie można powiedzieć, że wróciło do normy, choć nie było tak kolorowo jak przedtem. W międzyczasie minęły święta Bożego Narodzenia i Sylwester, który spędziłem ze znajomymi z branży.
W tygodniu rzucałem się w wir pracy, a w weekendy włóczyłem się po lokalach branżowych, próbując znaleźć sobie drugą połówkę. Zazwyczaj wszystko kończyło się na kilku spotkaniach i wspólnym seksie i nic poza tym.
Z mojej pracy odszedł Daniel mój kierownik, z którym się świetnie dogadywałem i w niczym nie przeszkadzała mu moja orientacja. Niestety podkupiła go konkurencja i na miejsce Daniela przysłali jakiegoś Roberta z oddziału Lubelskiego. Od początku za sobą nie przepadaliśmy, jeszcze uprzejmy blond małpiszon, czyli Małgorzata opowiedziała wszystkie historie ze mną w roli głównej. Nawet miałem wrażenie, że "Cycolina" i Robert zostali kochankami, ale to były tylko moje przypuszczenia.
W międzyczasie w Ganimedesie (łódzki lokal branżowy), poznałem Łukasza, który z wyglądu przypominał mi trochę Michała, gorzej już z charakterem. Zaczęliśmy się regularnie spotykać. Łukasz był bardzo szczupłym dwudziestodwuletnim brunetem coś metr osiemdziesiąt wzrostu i o urzekających brązowych oczach. Postanowiliśmy, że spróbujemy być ze sobą. Między nami doszło do wspólnego pierwszego zbliżenia. Po prawie rocznym celibacie było to dla mnie niesamowite przeżycie. Tej nocy doszedłem do kilku orgazmów, było nam cudownie. Powoli zacząłem zapominać o Michale.
Mój nowy kierownik Robert okazał się strasznym homofobem i na każdym kroku okazywał niechęć do mojej osoby. Zdawałem sobie sprawę, że moje dni w tej firmie są policzone.
W tym czasie moja siostra wraz z paroma przyjaciółmi szykowała się do modnego w ostatnim czasie wyjazdu do Wielkiej Brytanii.
Zacząłem intensywnie zastanawiać się nad wyjazdem, nawet poinformowałem o tym Łukasza, który stwierdził, że chętnie na jakiś czas opuści "Kaczokatoland".
Postanowiliśmy, że polecimy razem z siostrą i jej paczką do angielskiego Peterborough. Nie miałem zamiaru informować o tym Michała i nawet specjalnie o nim nie myślałem. Kupiliśmy w przedsprzedaży bilety linii lotniczej Ryanair na lot z Łodzi Lublinka do Londynu Stansted. Ja zwolniłem się z pracy, oczywiście nie byłbym sobą, jakbym nie powiedział paru "wylewnych" słów Robertowi i Małgorzacie vel Cycolinie.
Nadszedł 12 listopada 2007 roku, wsiedliśmy w samolot i na okres dwóch lat zmieniliśmy miejsce zamieszkania.
Po wylądowaniu na pod Londyńskim Stansted i odprawie paszportowej, udaliśmy się w stronę wyjścia, oczekując przyjazdu Patryka, przyjaciela mojej siostry, który miał nas odebrać z lotniska.
Nagle zza pleców usłyszałem bardzo znajomy głos mojemu sercu.
- Tomek! To Ty? Co Ty tu robisz?
Serce mi mocniej zabiło, nogi zrobiły się jak z waty, momentalnie zacząłem się pocić. Wiedziałem, że to był głos Michała. Sparaliżowało mnie, nie byłem nawet w stanie się obrócić.
Nagle poczułem jego dłoń na swoim ramieniu.
- Tomek, dlaczego mnie nie uprzedziłeś, że przyjeżdżasz na Wyspy? - zapytał wyraźnie zaskoczony Michał.
- Bo nie miałem takiego zamiaru, jak powiedziałeś wcześniej, pewien rozdział życia został zamknięty - odpowiedziałem i powoli się obróciłem w jego stronę.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, które momentalnie zrobiły się wilgotne. Michał wyciągnął rękę na przywitanie, uścisnąłem ją i po kilku sekundach wpadliśmy sobie w ramiona. Znowu wszystko mi się przypomniało. Ten zapach, ciepło jego polika, momentalnie poczułem wzwód. Michał jakby zmężniał przez ostatni rok. Z tej dziwnej sytuacji wyrwał się głos Łukasza.
- Tomek może byś nam przedstawił swojego znajomego.
- Łukasz to jest Michał, nasz kuzyn - rezolutnie odpowiedziała za mnie moja siostra Patrycja.
- A Michał Ty na kogoś czekasz, bo chyba nie na nas? - zapytałem Michała.
- Tak na siostrę Paulinę i jej przyjaciółkę Julitę.
- Oj widzę, że pogodziłeś się z siostrą. A te przyjaciółkę pewnie ciągnie, żeby ci ją do łóżka wstawić. - dodałem złośliwie.
Właśnie zapowiedzieli przylot z Gdańska, więc nie chcąc ryzykować spotkania z Michała siostrą, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę zbliżającego się Patryka.
- Tomek! Poczekaj - krzyknął Michał.
- Co jeszcze ode mnie chcesz? - zapytałem z lekką nutką ironii.
- Masz już jakiś numer telefonu angielski? - zapytał Michał.
- Nie, nie mam, przed kwadransem dopiero wylądowałem, więc raczej jeszcze nie zdążyłem kupić. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Trzymaj, to jest pakiet startowy Lebary za dziesięć funtów, numer już mam zapisany więc jak coś będę miał do ciebie kontakt. Pierwotnie miałem go dać Julicie, ale nie wiedziałem, że świat okaże się taki mały i spotkam cię w Londynie - odpowiedział Michał, po czym się do mnie przytulił i delikatnie pocałował w policzek.
Ja niepewnie obejrzałem się do tyłu i zorientowawszy, że Łukasz i cała reszta jest zaoferowana przywitaniem z Patrykiem, obróciłem się i spytałem czy jeszcze coś do mnie czuje. Odpowiedział, że tak i spytał się o mnie to samo. Nic mu nie odpowiedziałem, tylko się przytuliłem i delikatnie pocałowałem w usta. Po chwili delikatnie się odsunąłem, złapałem go za dłoń i powiedziałem, że się zdzwonimy. Obróciłem się i stanowczym krokiem ruszyłem w stronę zaparkowanej Hondy Accord, gdzie czekali na mnie Patryk, Patrycja, Agata i Łukasz. Ruszyliśmy w stronę Peterborough. Po dojechaniu na miejsce wprowadziliśmy się do piętrowego domu. Patrycja z Agatą zajęły pokój u góry, Patryk z Dominikiem, który już wcześniej tam mieszkali, zajęli sąsiednie pokoje na górze, a ja z Łukaszem zająłem salon na dole.
Postanowiłem zainstalować w telefonie kartę SIM, którą dostałem od Michała. Po chwili sms-y konfigurujące telefon z nowym operatorem i oczywiście sms od Michała z jego aktualnym adresem w Leicester. Po spotkaniu go na lotnisku miałem niesamowitą bitwę myśli. Z jednej strony Łukasz a z drugiej Michał. Postanowiłem to przeczekać.
Na drugi dzień Patryk przedstawił mnie swoim szefom. Prowadzili oni hurtownie z polskim jedzeniem i piwem a ja miałem się tam zająć dystrybucją towaru, czyli robieniem dostaw do klientów na terenie Wielkiej Brytanii. Tak minęło kilka tygodni. Boże Narodzenie, Sylwester. Od poniedziałku do soboty praca a weekendy balowanie po klubach w Petrborough i Londynie.
Czasami telefony od Michała z propozycją spotkania a z drugiej strony Łukasz, wspólne spacery, wypady na piwo i wspólne bzykanko.
Czułem jednak że coś między mną a Łukaszem zaczyna się psuć, nie było to, co na początku.
W walentynki miałem jechać z dostawą do Derby, Nottingham i Leicester. Łukasz jeździł ze mną jako pomocnik, ale akurat wtedy przeziębiony został w domu, więc pojechałem sam.
Po dostarczeniu towaru do Derby i Nottingham udałem się w stronę Leicester. Jadąc autostradą M1, pojawiły się ostrzeżenia na tablicach elektronicznych o obfitych opadach śniegu i faktycznie z każdą chwilą śnieg padał coraz gęstszy. Z pewnymi trudnościami udało mi się dojechać do Leicester. GPS bezbłędnie mnie poprowadził do Narborough Road. Wiedziałem, że na tej ulicy, kilka numerów dalej mieszka Michał.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Sob 23:08, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 11:33, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
.
Część dziewiąta. Remake?
Zadzwoniłem do Michała i powiedziałem, że jestem w na jego ulicy w polskim sklepie Wisła i wyładowuje towar. Nie minęło dziesięć minut, jak pojawił się Michał.
Zdawałem sobie sprawę, że dzisiaj już nie dotrę do Peterborough, śnieg skutecznie sparaliżował ruch drogowy w całym East Midlands.
Przywitałem się z Michałem i zacząłem gadać o pierdołach. Jednak Michał szybko sprowadził mnie na ziemie.
- Tomek dzisiaj już na pewno nie dotrzesz do swojego miasta, więc dajemy do mnie. Paulina i Julita poleciały na holidaya do kraju, więc będziemy sami.
- Dobra Michał masz rację, nie zamierzam stać zasypany gdzieś w zaspie, idziemy do ciebie. -odpowiedziałem zadowolony, po czym zadzwoniłem do firmy i Łukasza przedstawiając swoją sytuacje.
Po dotarciu do domu Michał zaproponował ciepły posiłek no i tradycyjnie w ruch poszło 0/7 żubrówki.
Oczywiście zaraz wywiązał się między nami nieunikniony dialog dotyczący rozpadu naszego związku.
- Tomek, dlaczego powiedziałeś, że to będzie koniec, jak wyjadę z kraju? - zapytał Michał.
- Michał sam nie wiem. Nie miałem ochoty wyjeżdżać z Polski, a jak już wyjechałeś i zostałem sam, to nie mogłem sobie dać rady, żałowałem swojej decyzji, tęskniłem za tobą, brakowało mi ciebie, przez dobry miesiąc prawie nie trzeźwiałem. Później poznałem Łukasza i zostaliśmy parą. Pozwoliło mi to zapomnieć o tobie i jakoś powoli dojść do siebie. Ale jak spotkałem cię na lotnisku, to wszystko znowu wróciło i moje myśli nie dawały mi spokoju - odpowiedziałem, czując niesamowitą ulgę.
- Cicho już Tomek - powiedział Michał, po czym mnie przytulił i namiętnie pocałował.
Nie stawiałem nawet oporu, tylko włożyłem ręce pod jego bluzę i zacząłem gładzić jego klatkę piersiową. Po kilku minutach już byliśmy cali nadzy i wylądowaliśmy w tradycyjnej pozycji 69. Doszliśmy niemal jednocześnie. Kochaliśmy się kilka razy tej nocy, ja byłem w Michale on we mnie. Jego bliskość, dotyk, zapach sprawił, że zapomniałem o wszystkim, zwłaszcza o Łukaszu.
Po porannym przebudzeniu i dojściu do siebie uświadomiłem sobie, co zrobiłem. Kac moralny nie dawał mi spokoju. Jak ja spojrzę w oczy Łukaszowi? Po chwili pomyślałem sobie, że w przysłowiu "Stara miłość nie rdzewieje" jest jednak sporo prawdy.
Następnego dnia wróciłem do Peterborough. Cały czas myślałem o wczorajszym wieczorze, biłem się z własnymi myślami. Postanowiłem powiedzieć o wszystkim Łukaszowi.
Odstawiłem Mercedesa Sprintera na Breton (dzielnica Peterborough gdzie znajdowała się firma) i pojechałem do domu na Fulbridge Road.
- Siema wszystkim - powiedziałem.
- Siemka Tomecki, nie zasypało cie w tym East Midlans? - zapytały Patrycja z Agatą.
- Jakoś dałem radę, przygarnął mnie mój były chłopak pod swój dach w Leicester - odpowiedziałem.
- Wracając, do twojego obecnego chłopaka to całą noc u niego siedział jakiś Grzesiek i zapewne nie rozmawiali o pogodzie - uprzejmie mi doniosły dziewczyny.
- Hmm... A gdzie jest teraz Łukasz? - zapytałem z lekka poirytowany.
- Pewnie u tego Grześka, bo rano razem wyszli i wyglądali na bardzo szczęśliwych - odpowiedziała Agata.
W tym momencie nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony ja Łukasza zdradzam z moim byłym chłopakiem, a Łukasz tej samej nocy zdradza mnie z jakimś Grześkiem.
W drzwiach pojawił się Łukasz, spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami i powiedział, że musimy porozmawiać.
- Ok, chodźmy do salonu - powiedziałem.
- Tomek na Fellow poznałem pewnego chłopaka z Peterborough
- Tak wiem, ma na imię Grzegorz i bzyknęliście się dzisiejszej nocy - przerwałem Łukaszowi.
- Skąd o tym wiesz - zapytał Łukasz, a jego twarz przybrała barwy cegły.
- Przed dziewczynami jak widzisz, nic się nie ukryje, pozostaje mi życzyć wam powodzenia i może z Grzegorzem będziesz bardziej szczęśliwy - odpowiedziałem uśmiechnięty.
- Tomek i tylko tyle? Zdradziłem cię tej nocy w naszym łóżku i chcę z tobą zerwać, a Ty jesteś szczęśliwy z tego powodu? - zapytał dziwnie zdezorientowany Łukasz.
- Mam swoje powody, a teraz wybacz, ale udaję się z siostrą na browar - odpowiedziałem z ulgą.
Zamówiłem taksówkę i z Patrycją pojechaliśmy do City Center na naszego ulubionego pubu.
Opowiedziałem jej, co zaszło ostatniej nocy między mną a Michałem i o tym że nie jestem już z Łukaszem i w sumie dobrze mi z tym.
Patrycja z jednej strony się cieszyła, a z drugiej coś palnęła o wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki, ale szczególnie się tym nie przejąłem, tylko wyszedłem na zewnątrz i zadzwoniłem do Michała.
- Siemka Michał jak tam po ostatniej nocce? - zapytałem wesołym głosem.
- W sumie to zajebiście tęsknie za tobą Tomek a wczorajsza noc mi przypomniała o naszym związku i jeżeli byś chciał, to moglibyśmy zacząć od nowa.
- Michał nie chciał, byś przenieść się do Peterborough i pracować u mnie w firmie, mój szef chcę zatrudnić nowego pracownika. - zapytałem Michała.
- W sumie kusząca propozycja, a co z Łukaszem? - zapytał mnie Michał.
- Jutro jadę z dostawą do Brimingham, więc wracając, wpadnę do Leicester i pogadamy a tymczasem kolorowych snów i rączki na kołderce Michał - odpowiedziałem zadowolony.
- Jasne już rączki zajmą się czymś, a wyobraźnia przywoła Tomka - odpowiedział Michał. po czym się rozłączył.
Następnego ranka porozmawiałem z Tarikiem (swoim szefem, pochodzącym z tureckiej Ankary), na temat Michała. Tarik i jego dziewczyna Gulsum od samego początku wiedzieli o mojej orientacji i pomimo, że ich wiarą był Islam, w niczym im to nie przeszkadzało, ba nawet Tarik próbował mnie zeswatać ze swoim kolegą Mahmedem mieszkającym po drugiej stronie Morza Północnego, czyli belgijskim Zeebrugge.
Po rozmowie z Tarikiem i wstępnej akceptacji kandydatury Michała, wsiadłem w załadowanego polskim browarem Sprintera i ruszyłem w stronę Brimingham.
W drodze powrotnej podjechałem do Leicester i przedstawiłem swój plan Michałowi.
- Michał słuchaj. Nie jestem od wczoraj z Łukaszem, ba Łukasz już nawet ma nowego chłopaka, kiedy ja wczoraj pocieszałem się, mówiąc delikatnie, w Twoich ramionach, to Łukaszek wczorajszej nocy pocieszał się w ramionach niejakiego Grzesia, wiec jest sprawiedliwość na tym świecie i dzięki temu mam mniejszego kaca moralnego a w zasadzie to już go wcale nie mam - zażartowałem, czym wywołałem śmiech na twarzy Michała.
- Jak to nic z tego nie rozumiem, to kto z kim zerwał on z tobą czy...
- A czy to ważne Michał kto z kim, powiedzmy, że nie było o orzekaniu o winie i najważniejsze, że rozstaliśmy się w zgodzie - przerwałem Michałowi.
- Tomek to znaczy, że chciałbyś znowu...
- Poczekaj Michał, jeszcze nie skończyłem, wysłuchaj mnie do końca. - ponownie przerwałem Michałowi.
- Rozmawiałem dzisiaj z Tarikiem na twój temat i gotów jest cię zatrudnić w Tradycja LTD, tylko wcześniej chciałby cie zobaczyć i zamienić parę słów z tobą. Zaproponowałby ci w granicach dwustu sześćdziesięciu funtów tygodniówki plus darmowe jedzenie. A i jeszcze jedna rzecz on o nas wie, że kiedyś byliśmy parą, więc nie musimy się z tym kryć. Druga rzecz to bym wynajął chętnie jakiegoś flata (malutki domek), tylko nie mam chętnej osoby i myślałem, że może Ty byś się zgodził - powiedziałem i zacząłem zawadiacko się uśmiechać.
- Tomek chyba znasz odpowiedź - powiedział Michał po czy podszedł do mnie i mnie przytulił.
Zaczęliśmy się całować, kilka chwil później nasze ubrania "fruwały" po całej kuchni, zachowaliśmy się jak niewyżyte małolaty. Nagi Michał przyjął leżącą pozycję, na blacie kuchennym a Tomek fachowo zajął się jego sterczącym sprzętem. Nie trwało to nawet pięciu minut, jak cały ładunek ciepłego nasienia znalazł się w moich ustach. Żadna kropelka się nie zmarnowała, wszystko zostało skonsumowane. Teraz nastąpiła zmiana ról a w zasadzie pozycji Michała, obrócił się na plecy i delikatnie wypiął swoje zgrabne pośladki. Wykorzystując, stojącą na stole oliwę z oliwek, nawilżyłem jego rowek i delikatnie wprowadziłem w niego swój na maksa stojący sprzęcik. Michał delikatnie zajęczał, po czym stanowczo domagał się szybszych ruchów z mojej strony, przyśpieszyłem, a chłopak zaczął wydawać coraz głośniejsze głosy. Było mi wręcz cudownie, czułem się tak, jak przy pierwszym naszym porządnym bzykaniu przed ośmioma laty. Po paru chwilach doszedłem do jednego z lepszych w ostatnich czasów orgazmu, kończąc w moim kochanym Michale.
Po namiętnym bzykanku wylądowaliśmy pod prysznicem.
- Tomek rozumiem, że zaczynamy nasz związek od nowa? - zapytał Michał.
- Tak głuptasie. A co na to twoja siostra Paulina i koleżanka Julita, że przeprowadzisz się do mnie i co z obecna pracą w Leicester? - zapytałem.
- Mam to głęboko tam, gdzie przed chwilą byłeś, co sobie o tym pomyślą, a praca przez agencję przy pakowaniu warzyw do ambitnych nie należy. Zresztą w niedzielę wracają z holidaya, to im powiem, a teraz możemy pomykać do Peterborough. - powiedział zadowolony Michał.
Wsiedliśmy w furgonetkę i pojechaliśmy do Peterborough na rozmowę z Tarikiem.
Po dotarciu na miejsce i wspólnej rozmowie z szefem Michał był gotów rozpocząć pracę od następnego poniedziałku. Zadzwoniłem do Łukasza i zapytałem się czy nie przenocuje dziś u Grzegorza. Zgodził się bez wahania, nawet miałem wrażenie, że bardzo mu to na rękę.
Następnego dnia miałem mieć dostawy do sklepów w Sheffield, Doncaster i Leeds więc postanowiłem, że w drodze powrotnej odwiozę Michała do Leicester, żeby do końca tygodnia pozamykał tam swoje sprawy i przygotował się do przeprowadzki do mnie. Zanim opuściliśmy hurtownie, zawołał nas do siebie Tarik.
- Chłopaki, planuje kupić dwie ciężarówki i prawdopodobnie dostane dofinansowanie z Job Center Plus no i oczywiście będą też partycypowali w kosztach kursu na podwyższenie kategorii prawa jazdy i zamierzam was wysłać na kurs, więc powoli oswajajcie się z tą myślą.
- Dzięki Tarik nie ma problemu - odpowiedzieliśmy razem z Michałem, po czym dodałem że to jest moje marzenie od dziecka i zawsze marzyłem, żeby pomykać wielką ciężarówką.
Pożegnaliśmy się i udaliśmy do pubu, odwiedzając wcześniej agencje obrotu nieruchomościami.
Przy browarze rozmawialiśmy, co przez te dwa lata przerwy wydarzyło się u nas. Michał się pochwalił, że parę razy przespał się ze współlokatorką Julitą przyjaciółką swojej siostry. Nie powiem, trochę mnie to zabolało, ale każdy miał swoje życie. Po czterech browarach zamówiliśmy taksówkę i wróciliśmy do domu. Wszyscy domownicy byli w pracy na nocną zmianę z wyjątkiem Patryka, który pewnie zaliczał następną laskę. Czasami miałem wrażenie, że mu niedługo Polek braknie i zacznie się brać za Pakistanki.
Po przekroczeniu progu mieszkania Michał zaczął coś wspominać o hardcorowym seksie. Dałem się namówić na przywiązanie do łóżka paskiem, a Michał mógł wtedy robić ze mną, co chce. Co prawda to nie są moje klimaty, ale wypity wcześniej browar zrobił swoje. Leżąc nagi na łóżku, ze skrępowanymi kończynami, zobaczyłem, jak Michał zabiera z kominka dość sporą świeczkę.
- Michał Ty chyba oszalałeś, po co ci to coś i co zamierzasz? - zapytałem przerażony.
- Zaraz zobaczysz - odpowiedział.
W tym momencie moje usta zostały zakneblowane Michała slipkami.
Nie powiem, świeca miała coś około trzydziestu centymetrów długości i w połowie długości była tak gruba, jak Michała dwa sterczące członki.
W tym momencie odpalił knot. Zaczął gorącym woskiem polewać moje pośladki i plecy. Wyjął mi z ust swoje slipy, by zaraz wprowadzić tam swojego sterczącego i opływającego śluzem penisa, działał, jak w amoku tak głęboko mnie posuwał, że jego żołądź czułem na swoich migdałkach. Po chwili zauważył, że ledwo łapę powietrze i się wycofał, a ja go wręcz zacząłem błagać, by już skończył.
Tym razem położył się na moich plecach, wsadził we mnie swojego członka i zaczął z niesamowitą siłą we mnie jeździć, a ja na maksa podniecony domagałem się jeszcze silniejszych i szybszych ruchów. Po paru minutach poczułem jego przyspieszony oddech i ciepło które wylewało się z jego członka w mój tyłek. Po chwili mnie rozwiązał i dobrał się ustami do mojego penisa, a ja w ciągu paru sekund zalałem swoim nasieniem jego buzię.
Michał nie spodziewałem się tego po tobie, ale uwierz mi, zemsta z mojej strony będzie jeszcze gorsza. Oszołomiony tym dzikim seksem zasnąłem wtulony do Michała.
Następnego dnia pojechaliśmy z dostawami do północnej Anglii, a w drodze powrotnej odstawiłem Michała do Leicester. Pożegnalne lajtowe bzykanko i powrót do Peterborough. Przed przyjazdem Michała znalazłem w miarę przyzwoitego flata z ogródkiem. W sumie coś ok 50 metrów kwadratowych na dole mała kuchnia połączona ze średniej wielkości salonikiem plus obszerna łazienka z dużą wanną a na górze mała sypialka z małżeńskim łóżkiem, czyli takie angielskie gejowskie M3 i to za przyzwoita cenę 120 funtów na tydzień razem z opłatami za gaz, prąd i wodę, ale bez City Council.
W poniedziałek pojechałem do Leicester po Michała i wprowadziliśmy się do nowego gniazdka przy Eastfield Road.
W marcu zaczęliśmy kurs prawa jazdy na samochody ciężarowe. Mieliśmy do wyboru ciężarówkę z automatyczną albo z manualną skrzynia biegów. Z początku wybraliśmy automaty, ale po zaczerpnięciu szerszej wiedzy stwierdziliśmy, że jednak wybierzemy auta z manualna skrzynią, gdyż po egzaminie z automatem będziemy mogli tylko jeździć ciężarówkami z automatem.
W kwietniu otrzymaliśmy nowe prawa jazdy i przesiedliśmy się do prawie nowej Renault Premium. Frajdę przy tym mieliśmy niesamowitą, a nawet się wręcz kłóciliśmy, kto ma prowadzić. Po kilku tygodniach Tarik wysłał nas z dostawą do walijskiego Cardiff a z racji, że to była sobota a w poniedziałek mieliśmy odebrać z Bristolu drugą ciężarówkę marki Daf, postanowiliśmy, że po dostawie do polskiego sklepu przenocujemy gdzieś w motelu na zachodnim wybrzeżu. Po załadowaniu w Peterborough dwadzieścia palet z polskim piwem i jedzeniem ruszyliśmy na zachód wyspy do pewnego polskiego sklepu. Na miejsce dojechaliśmy w godzinach późno popołudniowych. Po zaparkowaniu ciężarówki od strony zaplecza udaliśmy się do środka.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg sklepu, zamurowało nas.
- Tomek, Michał to wy? Co wy tu robicie? - odezwała się do nas Gośka vel Cycolina.
W pierwszej chwili nie mogliśmy wydusić z siebie żadnego słowa.
Pierwszy odezwał się Michał.
- Co jest, blond małpiszonie przyjechaliśmy z dostawą, a Ty co tu robisz? Całe życie będziesz nas prześladowała? Mało ci było tego, że namieszałaś nam nieźle w życiu przed ośmioma laty? - coraz bardziej nerwowo odzywał się Michał.
Postanowiłem załagodzić sytuację.
- Witaj Małgorzato, jak widzisz, przyjechaliśmy z dostawą, a Ty widzę, zapewne tu pracujesz i pełnisz obowiązki szefowej sklepu - zapytałem złośliwie.
- Tak jestem prawa ręką szefa - odpowiedziała z niekrytą dumą.
- No to może oszczędźmy sobie przykrości i rozładujmy towar - odpowiedziałem już spokojniej.
Po chwili "Cycolina" przywołała Hasama, młodego Pakistańczyka, który wsiadł na wózek widłowy i zaczął rozładowywać palety. Michał pilnował rozładunku, a ja postanowiłem porozmawiać z "dawną koleżanką" co ją przygnało do Walii. Jak się okazało razem z Robertem (następca kierownika Daniela z firmy, w której pracowałem) zwolniła się i przyjechała szukać szczęścia w UK. Ona jest z nim w ciąży i dobrze im ze sobą. Po zakończonym rozładunku zauważyłem, że Michał i Hasam, przyglądają się sobie, więc postanowiłem przywołać Michała, żeby pozamykał burty i szykował auto do odjazdu. Pożegnałem się z Gośką i szczerze od serca życzyłem jej wszystkiego dobrego. Gośka odwdzięczyła się tym samym, choć miałem wrażenie, że jej życzenia nie były do końca szczere.
Wsiedliśmy w Renualt i pojechaliśmy szukać jakiegoś fajnego motelu.
ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czesq40
Dyskutant
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 18:48, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Przeczytałem sobie o nowe całość Tomku, i chyba się powtórzę ale mnie się podoba twoje pisanie, i błagam napisz kolejny odcinek jak naj szybciej, pozdrawiam Cześq.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
futuere
Dyskutant
Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 23:17, 02 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kiedy można się spodziewać kolejnej części? Ktoś musi w końcu Ci potruć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 10:07, 02 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Wysłany: Pią 22:35, 01 Lut 2013 Temat postu:
Część dziesiąta. Trójkąt.
Po przejechaniu kilku mil znaleźliśmy uroczo położony pensjonat znajdujący się nad zatoką. Bez chwili zastanowienia stwierdziliśmy, że spędzimy tam weekend, który naprawdę zapowiadał się uroczo.
Po załatwieniu formalności z zameldowaniem i zainstalowaniu się w przytulnym pokoiku, oczywiście z łożem małżeńskim postanowiliśmy, że udamy się na spacer do pobliskiego portu w okolicach "Cardif International White Water".
-Michał, dlaczego tak sobie się przyglądaliście z tym Pakistańczykiem. -zapytałem z lekką nutką ironii.
-A, dlaczego pytasz, czyżbyś był zazdrosny? - odpowiedział Michał.
-Jasne, ciekawe o kogo, bo o Ciebie na pewno nie. - odciąłem się złośliwie.
- Jak mówisz, że nie to, co byś powiedział na jakiś trójkącik? - zapytał niepewnie Michał.
- Że co? Jaki trójkącik, dobrze się czujesz? Tobie naprawdę te nadmorskie walijskie powietrze nieźle namieszało w łebku, tylko nie wiem, czy w tym na górze, czy na dole! Jak ten chłopak miał w ogóle na imię? - zapytałem z lekka poirytowany.
- Hasam, ma siedemnaście lat i prawdopodobnie, a raczej na pewno jest gejem i nawet mam do niego numer telefonu. - odpowiedział dalej z nutką niepewności Michał.
- Tak a skąd Ty to wszystko wiesz? Przebywałeś z nim niecałą godzinę, a informacje pozyskałeś, jak agent Jej Królewskiej Mości! - odpowiedziałem już nie co bardziej rozbawiony.
- Jak Ty prowadziłeś konwersacje ze swoja dawną koleżanką z Łodzi, to Hasam podczas rozładunku, zapytał mnie wprost, czy ja z Tobą stanowię parę, a jego czarne oczy patrzyły na mnie z jakimś dziwnym spokojem. Najpierw odpowiedziałem, że skąd takie przypuszczenia, ale On dalej nic się nie odzywał i dalej przeszywał mnie tym swoim dziwnym spojrzeniem, przyjaźnie się uśmiechając, więc skinieniem głowy potwierdziłem jego pytanie, sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale czułem się jak w hipnozie. Po tym wszystkim między nami wywiązała się dyskusja o mnie o nim i o Tobie a na końcu wymiana numerów telefonów i propozycja spotkania przy piwie. Niestety jak wyszedłeś ze sklepu, Hasam bardzo się spłoszył zwłaszcza, jak kazałeś mi szykować ciężarówkę do wyjazdu. - odpowiedział Michał, dziwnie się uśmiechając.
- No Michał, jeżeli chcesz zaprosić swojego młodego kolegę na piwo w moim towarzystwie, to nie mam nic przeciwko, chętnie poznam bliżej tego arabskiego chłopca, ale bliżej to nie oznacza dogłębniej. - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Czyli rozumiem Tomek, że mam dzwonić po Hasama? - zapytał pewnie Michał.
- Tak dzwoń tylko, pamiętaj, że jest nieletni i Pakistańczykom Koran zabrania picia alkoholu, ale skoro jest gejem, to pewnie ma głęboko w dupie te konwenanse. - odpowiedziałem, po czym szybko dodałem.
- A tak na marginesie to w jego kraju tacy, jak on przyłapani na "nieczystym seksie z mężczyzną" kończą na szubienicy tak jak w Iranie, Arabii Saudyjskiej, Sudanie i paru innych krajach islamskich.....
- Oj tam, oj tam przecież jesteśmy w Wielkiej Brytanii, więc tu mu nic nie grozi. - dodał poważnie Michał.
-Dobra Michał dzwoń po niego, szkoda czasu już prawie dochodzi godzina dziewiętnasta. - powiedziałem, starając się go pospieszyć i czując niepohamowaną chęć bliższego spotkania młodego araba.
Po wykonaniu telefonu przez Michała umówiliśmy się o wpół do dwudziestej w okolicach Penarth Haven.
O umówionym czasie z taksówki wysiadł młody chłopak coś ok 175 cm wzrostu i szczupłej sylwetce, ubrany w granatowe obcisłe jeansy i białą sportową koszulę co nadawało fajny kontrast z jego ciemną karnacją. Wyszliśmy sobie naprzeciw i Michał nas sobie przedstawił. Po krótkiej dyskusji udaliśmy się do pobliskiego pubu i zamówiliśmy po kolejce Carlingów.
Po wypiciu paru kolejek nasza dyskusja coraz bardziej się rozkręcała. Hasam poznał naszą wspólną historię, no i oczywiście nie bylibyśmy sobą a zwłaszcza Michał, który szczegółowo opowiedział Hasamowi o Małgorzacie, jego szefowej jak to nam utrudniała życie zwłaszcza wydarzenia łódzkie i bydgoskie...
Jeżeli chodzi o Hasama, to przyleciał z Pakistańskiego Islamabadu do Walii w wieku jedenastu lat, ściągnął go tutaj jego starszy brat Jamal, a w Pakistanie zostali rodzice i jego cztery młodsze siostry. Na pytanie, kiedy stwierdził u siebie pociąg do facetów, to odparł, że jak już był u siebie w kraju, ale wiedział, że tam nie będzie miał życia i całe szczęście namówił brata, aby ten go zaprosił do siebie i do kraju nie zamierza już wracać.
Po dopiciu piwa stwierdziliśmy z Michałem, że zaprosimy Hasama do pensjonatu, zwłaszcza że w lodówce chłodziła się duża butelka "Sobieskiego".
Po dotarciu na miejsce i wcześniejszej wizycie w KFC i zamówieniu na wynos mega kubełka "kurczakowej zagryzki" dobraliśmy się do schłodzonej zawartości butelki.
Wbrew naszym obawom Hasam dawał radę i stwierdził, że niepierwszy raz pije polską wódkę i jest wielkim jej fanem, ale niestety Żubrówki.
Każdy z Nas był już nieźle wstawiony i coś miałem dziwne przeczucie, że ten wieczór to będzie tak zwana kolacja ze śniadaniem czego na początku bardzo nie chciałem, ale obserwując się nawzajem z Michałem i Hasamem czułem, że trójkąt stanie się realną przyjemnością.
Michał nie wytrzymał i zaczął się ze mną namiętnie całować, co natychmiast wykorzystał nasz młody kolega i swoimi dłońmi zaczął pieścić nasze krocza i powoli rozpinać rozporki. Trwało to tak kilka minut, aż wszyscy postanowiliśmy się rozebrać do naga.
Z ciekawością zaczęliśmy obserwować odsłaniające się fragmenty naszego nowego kochanka jego ciemna karnacja i szczupłe ciało potęgowało coraz większe podniecenie, więc bez chwili namysłu przyssaliśmy się do jego klatki piersiowej, pieszcząc jego sutki... Ja nie wytrzymałem i zjechałem do jego sztywniejącego członka i postanowiłem doprowadzić go do maksymalnych rozmiarów. W tym czasie Michał zmienił pozycję i zaczął intensywnie posuwać Hasama w usta, robił to tak szybko, że chłopak zaczynał się dławić, więc nastąpiła zamiana ról, teraz to ja robiłem laskę Michałowi, a Hasam zajął się moim stojącym sprzętem. Widać było, że chłopak ma wprawę i nie robi tego pierwszy raz. Czułem, że zaraz zacznę szczytować wiec znowu mała zamiana ról Michał Hasamowi a ja znowu Michałowi. I tak znowu prawie do finału aż tu nagle nasz arabski przyjaciel stwierdził, że chciałby być wybzykany przez dwa członki jednocześnie. Trochę nas to zdziwiło, ale krótkie zastanowienie nad technicznym wykonaniem tego zadania i wszystko jasne...
Założyliśmy prezerwatywy, które nawilżyliśmy żelem i zaczęliśmy delikatnie rozluźniać dziurkę chłopaka. Ja położyłem się na plecach, a Hasam zaczął delikatnie kucać i wprowadzać mojego członka w siebie, kiedy już cały wszedł, zaczął mnie delikatnie ujeżdżać, kiedy poczułem, że chłopak jest gotowy na przyjęcie sztywnej pałki Michała, podciągnąłem go do siebie i zacząłem namiętnie go pieścić językiem po ramionach i karku a moje ręce zaczęły pieścić jego gładkie pośladki.
W tym momencie Michał uklęknął między moimi nogami tak, że rozchylone pośladki nastolatka miał przed swoim sprzętem i zaczął delikatnie w niego wchodzić, chłopak cały zadrżał i jęknął albo z bólu, albo z rozkoszy a ja sam czując członka Michała, dociśniętego do mojej pałki czułem, że to długo nie potrwa. Kiedy dwa członki znalazły się w naszym pakistańskim koledze, chłopak zaczął je coraz intensywniej ujeżdżać, uczucie nie do opisania czuć przy sobie drugiego członka w seksownym tyłku nastolatka. Hasam nie wytrzymał i zaczął namiętnie wchodzić ze mną w ślinę, a jego ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze po chwili jego członek, który ocierał się o mój brzuch, eksplodował niesamowitą ilością nasienia, jak to tylko poczułem, to sam zaraz w nim trysnąłem, ale niestety Michał nie wytrzymał, wyszedł z Hasama, zdjął prezerwatywę, a młody wysunął się ze mnie i zaczął zlizywać resztki swojego nektaru z mojego brzucha, Michał usiadł okrakiem nade mną i postanowił skończyć w moich ustach, wystarczyło kilka moich fachowych ruchów, by moje gardło zostało zalane sperma Michała, oczywiście żadna kropla się nie zmarnowała. Po tym szalonym seksie szybko zasnęliśmy. Rano wspólne śniadanko szybki oralik w łazience podczas prysznica i wspólne zwiedzanie miasta.
Wieczorem powtórka z rozrywki tylko, że Michał chciał spróbować, jak to jest z dwoma członkami naraz i w sumie spisał się na medal, bo praktycznie z Hasamem doszliśmy jednocześnie w jego dziurce, ale Michał jak to ma w swoim zwyczaju, sam postanowił, że chcę dojść we mnie, no cóż nie wypadało mu odmówić, wystarczyło kilka ruchów, a moje wnętrze zostało zapełnione jego nasieniem...
Weekend był niesamowity, takich wrażeń się nie spodziewałem w najlepszych snach. Postanowiliśmy Hasama zaprosić w wakacje do Nas, do Peterborough tylko to ja wtedy miałem być "odtwórcą głównej roli".
W poniedziałek odebraliśmy z salonu nowego Dafa CF i udaliśmy się na wschodnie wybrzeże do Peterborough, Ja Dafem a Michał Renualtem.
To miała być ostatnia część, ale postanowiłem, że zamieszczę ją w ten weekend. Przepraszam za błędy, ale dawno nie pisałem i wyszedłem z wprawy. Życzę miłej lektury i pozdrawiam komentujących.
Specjalne pozdrowienia dla pewnego Adama z Wielkopolski (W-k)
_________________
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 22:58, 02 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Ostatnią część opowiadania dedykuje mojemu koledze Pisarkowi
Część jedenasta Koniec.
Po przejechaniu prawie dwustu mil dotarliśmy do Peterborough, podjechaliśmy do firmy, tam czekał już na nas komitet powitalny w postaci mojego szefa Turka Tarika i jego dziewczyny i jednocześnie partnerki Gulsum. Nie ukrywali ciekawości i zniecierpliwienia, chcąc jak najszybciej obejrzeć nowego Dafa. Oczywiście Gulsum nie byłaby sobą, gdyby nie chciała się przejechać nową ciężarówką, ale niestety posiadała tylko amatorskie prawo jazdy.
Wszyscy na czele z Tarikiem odradzaliśmy jej to, ale babska ciekawość i upierdliwość spowodowała, że zobojętnieliśmy na jej głupi naszym zdaniem pomysł. No i niestety skończyło się na stłuczonej prawej lampie i uszkodzeniu prawego boku kabiny. Jak to by powiedział mój kolega z Krakowa "sama radość". Całe szczęście w nieszczęściu, że dla niej skończyło się to tylko małym szokiem.
Minęło kilka tygodni, Daf w tym czasie został naprawiony i mogłem nim wyjeżdżać w trasy. Z racji tego, że Michał jeździł inną ciężarówką, to widywaliśmy się tylko w weekendy, które spędzaliśmy na wspólnych wypadach ze znajomymi do kina, pubu bądź odchamiać lub dochamiać się do niedalekiego Londynu. O naszym wspólnym wyrafinowanym seksie nie wspomnę.
Czas tak nam minął do sierpnia i wspólnie z Michałem postanowiliśmy zaprosić na weekend Hasama, sama myśl o tym napawała mnie dreszczykiem emocji.
W końcu w pewne sierpniowe popołudnie z dworca kolejowego odebraliśmy naszego wspólnego przyjaciela i udaliśmy się do domu, żeby chłopak się odświeżył po trudach podróży i zjedliśmy wspólny obiad. Później zaliczyliśmy krótki spacer po mieście i wizytę w pubie gejowskim HG's. Tym razem kilka kolejek Guinnessa i wspólna rozmowa co się u nas wydarzyło przez ostatnie cztery miesiące. Dalej after party kontynuowaliśmy u nas w domu przy Eastfield Road gdzie czekała na Hasama jego ulubiona schłodzona Żubrówka.
Okazało się, że Hasam przed kilkoma dniami skończył osiemnaście lat, a żeby było śmieszniej, to urodził się w tym samym dniu co ja, wiec Michał zaraz wykorzystał okazję, żeby wznieść toast.
Wypity alkohol coraz bardziej szumiał nam w głowach i ochota na wspólną zabawę narastała z minuty na minutę.
W końcu zaczęliśmy się nawzajem całować i powoli pozbywać zbędnych części naszej garderoby.
Kiedy już siedzieliśmy tak, jak nas Pan Bóg stworzył, zostałem powalony przez Hasama na łóżko, zaczął namiętnie pieścić językiem moje barki i twarz. Michał w tym czasie dobrał się do mojego członka i doprowadzał go swoimi ustami do mega podniecenia. W tym czasie nastolatek zaprzestał pieszczot swoim językiem, w zamian wsunął swojego sztywniejącego członka do moich ust i zaczął delikatnie nim jeździć w mojej buzi. Czułem z każdym jego ruchem, jak jego pałka coraz bardziej sztywnieje. Postanowiłem złapać młodego za pośladki, by jeszcze bardziej przyśpieszyć jego ruchy, moje palce powędrowały w stronę jego rowka i dalej dziurki i zaczęły się do niej przebijać. Czułem w swoich ustach, jak jego członek robi się coraz wilgotniejszy od śluzu i że lada moment chłopak poleci prosto w moje gardło.
- Hasam zmiana ról, bo zaraz dojdziesz, a przewidujemy inny scenariusz tego zakończenia! - zarządził Michał, po czym chłopcy zamienili się rolami.
- Tomek teraz pora na mnie, musisz mi coś bardzo usztywnić, żebym gładko w Ciebie wszedł, bo w sumie wiesz, co Cię czeka? - powiedział Michał z przekąsem i wsadził do moich ust swojego zawadiakę.
Mnie na sama myśl co zaraz nastąpi, wstrząsnął dreszczyk emocji. Hasam, w tym czasie zaczął mi robić loda, ale po chwili uniósł moje nogi i dobrał się językiem do mojego rowka i dziurki coraz bardziej ją nawilżając. Michał w tym czasie praktycznie leżąc na mojej twarzy, coraz szybciej mnie posuwał tak, że nie mogłem złapać oddechu.
- Michał koniec tego dobrego zaraz mnie udusisz! - krzyknąłem, spychając go z siebie.
W tym momencie chłopaki założyli gumki i nasmarowali je żelem. Michał położył się na plecach, a ja delikatnie przykucnąłem na jego członku i bez problemu się na niego nabiłem. Wszedł cały bez żadnego problemu, co było oznaką fachowości zabiegów naszego pakistańskiego kolegi w rozluźnianiu dziurki. Michał złapał mnie za kark i przyciągnął do siebie, a ja zacząłem delikatnie pieścić językiem jego pachy. Byłem na maksa podniecony i gotowy na wejście Hasama. W tym czasie nastolatek uklęknął między nogami Michała i zaczął delikatnie przystawiać swoją stojącą pałkę do mojej dziurki. W tym momencie Michał zaprzestał jakichkolwiek ruchów, aby ułatwić wejście drugiemu penisowi. Kiedy tylko chłopiec zaczął go wprowadzać, syknąłem z bólu, ale usta Michała szybko przyłączyły się do moich i mnie uciszyły. Nastolatek zaczął wykonywać coraz szybsze ruchy, aż wszedł cały. Myślałem, że zaraz odlecę z bólu, ale ból zaczął powoli przechodzić w rozkosz. Naprawdę zajebiste uczucie mieć w sobie dwa członki naraz, było mi tak dobrze, że pragnąłem, aby trwało to jak najdłużej, zwłaszcza jak Hasam zaczął krążyć językiem po moich plecach, karku i pachach. Michał zaczął cały drżeć i spływał po nim pot, więc wiedziałem, że to kwestia kilku sekund i się nie myliłem, miał taki mega orgazm, że jego jęki pewnie było słychać na podwórku. Zaraz po nim doszedł nastolatek, czując pewnie niesamowite impulsy penisa Michała, które doprowadziły go na szczyt. Powoli się wysunęli ze mnie i nawzajem zaczęli mi robić loda, ale nie trwało to długo i eksplodowałem. Następnie wszystko łapczywie spili, aż do ostatniej kropelki a ja przez kwadrans nie mogłem dojść do siebie.
Nad ranem jeszcze wspólne lodziki, potem spacerek po mieście, wspólny obiad i pożegnanie. Hasam wraca do Cardiff.
Znowu praca, wyjazdy od poniedziałku do piątku, ja do Szkocji, Michał do Kornwalii albo na odwrót, tęsknota za sobą, ale jak zwykle szalone i upojne weekendy. Aż któregoś wrześniowego sobotniego poranka obudził mnie telefon.
-Dzień dobry tu Constabl John Clakrkson z komisaiatu policji w Peterborough, czy rozmawiam z Panem Tomaszem? - usłyszałem nienaganną angielszczyzną.
- Tak, przy telefonie, o co chodzi? - odpowiedziałem wyraźnie zdenerwowany.
- Pan jest byłym partnerem Łukasza D? - zapytał mnie Constabl.
- Tak. A dlaczego pan pyta? - spytałem drżącym głosem.
- Pana partner... przepraszam, były partner próbował popełnić samobójstwo i leży na oddziale ratunkowym w Peterborough City Hospital, podał pana jako jedyną mu znaną bliska osobę. Czy może pan się tam udać i skontaktować z nimi. - zapytał Constabl bardzo poważnym głosem.
- Tak oczywiście zaraz tam będę, ale co jest z Łukaszem? - zapytałem zupełnie zdezorientowany.
- Z tego, co wiem, próbował sobie podciąć żyły, ale więcej informacji podadzą panu na miejscu. - odpowiedział policjant, po czym się rozłączył.
- Kurwa mać! - wrzasnąłem na cały dom.
- Tomek co się stało? - zapytał się obudzony Michał.
- Łukasz próbował się zabić i jest w szpitalu, zaraz tam jadę! - odpowiedziałem nerwowo.
- Misiek jadę z Tobą. - powiedział Michał.
- Dobra nie ma sprawy, Michał szykuj się. - odpowiedziałem.
Szybko udaliśmy się do samochodu i pognaliśmy w stronę Peterborough City Hospital. Po zaczerpnięciu informacji gdzie leży Łukasz, udaliśmy się do wskazanej przez pielęgniarkę sali.
Łukasz akurat spał, ale pierwsze co rzuciło nam się w oczy to jego zabandażowane nadgarstki.
- Tomek co mu odbiło z tym podcinaniem żył? - zapytał Michał.
- Słuchaj z tego, co wiem, to na początku wakacji rozstał się z Grześkiem, który niedawno wrócił do Polski, a znając Łukasza, to pewnie zaczął popijać i stracił pracę, a potem mu coś siekło do głowy i pewnie na trzeźwo tego nie zrobił... - przerwałem wypowiedź, bo w tym momencie obudził się Łukasz.
- Tak Tomek dokładnie masz rację i do tego jeszcze mieli mnie tego samego dnia wyrzucić z domu za nieopłacone rachunki. - odpowiedział drżącym, ale spokojnym głosem Łukasz.
- No i co teraz masz zamiar zrobić? - zapytałem.
- Nie wiem. - odpowiedział Łukasz, po czym zaczął się rozklejać.
- Łukasz uspokój się, my zaraz wrócimy, idziemy zapalić. - odpowiedziałem.
- Daj mi też fajkę. - poprosił Łukasz.
- Z pewnością! Tutaj na pewno zapalisz. Zaraz wrócimy. - odpowiedziałem i wyszedłem z Michałem przed szpital.
- Michał głupia sprawa, ale może na razie weźmy go do nas i jakoś mu pomożemy, w końcu jakby nie spojrzeć to bliska mi osoba? - zapytałem niepewnie.
- Tomek sam miałem to zaproponować. Tylko pamiętaj, Łukasz śpi na dole w salonie a teraz może pojedziemy po jego rzeczy, zanim je wyrzucą na bruk. - odpowiedział ku mojemu zadowoleniu Michał, za co go pocałowałem przed wejściem do szpitala.
- Kochany jesteś Miśku, chodźmy do niego i mu to powiedzmy, żeby się nie dołował. - powiedziałem do Michała.
Z powrotem udaliśmy się do Łukasza i wspólnie oznajmiliśm,y co postanowiliśm,y czym bardzo go wzruszyliśmy. Zabraliśmy go ze szpitala i odwieźliśmy do naszego domu, a Michał później pojechał zabrać jego rzeczy z Ortonu (podmiejska dzielnica Peterborough).
Wyszło na to, że zamieszkałem ze swoim obecnym i byłym chłopakiem, załatwiliśmy mu dorywczą pracę u nas w firmie, pracował jako magazynier, żeby chłopak miał parę groszy, w wolnym czasie dbał o dom i zajmował się gotowaniem.
I znowu tak nam mijały tygodnie tylko z tą różnicą, że prawie zawsze tego samego dnia wracaliśmy do siebie do domu. Z Łukaszem jakoś żyliśmy w harmonii, dbał o dom i nasze podniebienia (mam na myśli gotowanie) i staraliśmy się za bardzo nie wchodzić sobie w życie, a kiedy chłopak wyczuwał, że mamy na siebie z Michałem wyjątkową chcicę, to dziwnym trafem wychodził na długi spacer nad swoją ulubioną Nene (rzeka przepływająca przez Peterborough).
W połowie października Michał chciał dostać tydzień wolnego, nosił się z zamiarem odwiedzenia swojej siostry Pauliny w niedalekim Leicester, Tarik bezproblemowo się zgodził, ale wcześnie na weekend postanowiliśmy udać się sami, w dwójkę do Londynu, żeby trochę zaszaleć.
Łukasz został w naszym mieszkaniu, przy Eastfield Road, a my pociągiem ruszyliśmy w stronę stolicy. Wynajęliśmy sobie pokoik na Tottenhamie (dzielnica Londynu) i ruszyliśmy na podbój miasta konkretnie Soho, w którym zabawiliśmy aż do sobotniego popołudnia. Po powrocie do hotelu i odespaniu zerwanej nocy mieliśmy w planach z Michałem powrót na Soho, ale Michałowi zadzwonił telefon. Rozmowę jak szybko zaczął, tak szybko zakończył, informując wcześniej rozmówcę, że wkrótce oddzwoni. Po czym wyszedł z pokoju i powiedział, że niedługo wróci.
Intuicja mi podpowiadała, że coś jest nie tak ale na razie nie zaprzątałem sobie tym głowy.
Michała nie było ponad godzinę, próbowałem się do niego dodzwonić, ale telefon był cały czas zajęty, a kiedy wrócił, to był nieźle wstawiony, więc nasz ponowny powrót na Soho wydawał się bezsensowny.
- Michał do cholery wychodzisz z hotelu bez słowa wyjaśnienia, telefon masz non stop zajęty i wracasz prawie zalany w trupa! Co się dzieje? - zapytałem nerwowo.
- Nic. Potem Ci wyjaśnię. Napijesz się ze mną whisky? - zapytał nieskładnie.
- No chyba nie mam innego wyjścia niż zalać się z Tobą w trupa do reszty. - odpowiedziałem już bardziej spokojnie.
- Ale potem chcę się z Tobą Miśku zajebiście pokochać i to ma być szalony sex. - powiedział Michał, po czym wlał do szklanek whisky i colę .
W trakcie opróżniania butelki Michał rozebrał się do naga i zaczął mnie samego rozbierać. Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku, a dłonie zaczęły nawzajem pieścić. Nie wytrzymując napięcia, zjechałem do jego penisa i zacząłem biedaka doprowadzać do stanu wzwodu, a nie było to łatwe zadanie. Po kilkunastu minutach jego pałka zaczęła obciekać śluzem, który zawsze mnie na maksa kręcił. W tym momencie Michał wysunął członka z moich ust, obrócił mnie na brzuch, rozchylił nogi i zaczął językiem pieścić mój rowek. Czułem, jak jego język wbija się we mnie do środka. Wiedząc, że jestem gotowy, obrócił mnie na plecy, zarzucił moje nogi na swoje ramiona i bezceremonialnie we mnie wszedł do samego końca, że aż jęknąłem z bólu. Wykonywał intensywne ruchy penisem, za każdym razem prawie go wyjmując i dobijając do końca, jego jajka wydawały charakterystyczny klask o moje pośladki. Myślałem, że dłużej tego tempa nie wytrzymam i jak zaraz nie skończy, to mu ucieknę z łóżka, więc postanowiłem poślinić palce i dostać się do jego dziurki mając nadzieję, że wtedy chłopak dojdzie i ulży mojemu już obolałemu tyłkowi. Jak pomyślałem, tak zrobiłem i poczułem, jak mój chłopak zaczyna cały drżeć, a jego członek staje się jeszcze grubszy w moim tyłku i zaczyna rytmicznie pulsować. W tym momencie Michał zanurzył swoje usta w moich i zaczęła się intensywna wymiana śliny, a parę sekund później czułem każdą porcje nasienia lądującą we mnie. Nie pamiętam dawno u niego takiego mega wytrysku, podejrzewam, że jakby miał mi się spuścić do buzi, to prawdopodobnie bym się zachłysnął. Po tym orgazmie delikatnie wysunął się ze mnie i poprosił, żebym zrobił to samo z nim.
Obróciłem go na plecy, delikatnie zwilżyłem jego otworek swoją śliną i tak samo, jak on wszedłem z całej siły, dobijając po same jajka, ale widocznie Michałek był tak znieczulony alkoholem, że nawet mu to nie sprawiało bólu tylko samą rozkosz, bo domagał się coraz szybszych ruchów i nawet złapał mnie za pośladki, nadając jeszcze szybsze tempo, a kiedy już dochodziłem, żebym szybko z niego wyszedł i spuścił mu się do ust. Tak też zrobiłem, wysunąłem się z niego i położyłem jakami na jego twarzy, a mój członek znalazł się prawie przy jego migdałkach i w tym momencie poleciałem z mega wytryskiem, że chłopak mało co się nie udławił, ale dzielnie połknął wszystko do końca.
-A teraz Michaś kochanie powiedz mi, o co ci chodziło z tym Twoim wieczornym wyjściem? - zapytałem wesoło na maksa rozluźniony.
-To był pożegnalny seks, pamiętasz na pewno tą Julitę przyjaciółkę mojej siostry, parę razy z nią się przespałem i dzisiaj zadzwoniła do mnie, informując, że za parę dni ma rozwiązanie i zostanę ojcem! - wybełkotał Michał.
W tym momencie wstałem z łóżka, dopiłem z gwinta resztę whisky, ubrałem się i bez słowa wyszedłem z hotelu. W pobliskim sklepie dokupiłem sobie następną butelkę i płacząc, krążyłem po ulicach Londynu. Nie pamiętam jak ale wiem że wsiadłem w metro i jakoś dotarłem do stacji kolejowej King Cross i dalej pijany i zapłakany dojechałem pociągiem do Petrborough.
Łukasz przez całą niedzielę próbował uzyskać ode mnie informacje, co się stało, ale bez rezultatu. Dopiero jak udało mu się dodzwonić do Michała, to wszystkiego się dowiedział. Michał chciał nawet ze mną rozmawiać, ale ja dostałem jakiejś blokady i kazałem przekazać, że między nami koniec i niech nigdy w życiu nie próbuje się ze mną kontaktować.
Następnego dnia bez zbędnych ceregieli powiedziałem Tarikowi, że wracam do kraju, bo nie wytrzymałbym dłużej w tym miejscu, ciągle by mi przypominało Michała, resztę historii Tarikowi dopowiedział Łukasz. Rozliczyłem się z firmą i tego samego dnia wsiadłem z Łukaszem w autobus liniowy, który jechał do Polski.
Pamiętam, że opuszczając Peterborough ryczałem jak dziecko, a Łukasz razem ze mną i w dupie mieliśmy to że wszyscy się na nas gapią. I jakie to jest dziwne przybyłem do U.K. z Łukaszem i opuszczam U.K. z Łukaszem, czy to nie złośliwość losu?
Po powrocie do Polski Łukasz przez jakiś czas mieszkał ze mną, co prawda nie byliśmy już w związku, ale łączyło nas coś więcej niż przyjaźń...
Z Michałem skontaktowałem się dopiero po roku. W Anglii urodził mu się syn, ale po kilku miesiącach od mojego powrotu, też wrócił do Polski i zamieszkał znowu na Kujawach. Po roku Julita od niego odeszła i jest sam, widuje się z synem co drugi weekend. Czasami jak pomykam tirem na Gdańsk lub pobliskie okolice to go odwiedzam i czasami zostaje na noc, Michał też odwiedził mnie parę razy w Łodzi. Prawie dziesięcioletni okres miłości między nami definitywnie się skończył, teraz łączy nas tylko przyjaźń.
Koniec
Doszło kiedyś do dość dziwnego spotkania u mnie w Łodzi, ja, Michał i Saszka, ale opiszę to w moim drugim opowiadaniu, które muszę dokończyć, ale nie wiem, kiedy to nastąpi.
-------------------------------------------------------------------------------------
[i]To opowiadanie powstawało od początku października 2010 roku czyli równo rok po powrocie do kraju a kończę je dzisiaj to jest po 28 miesiącach pisania. Dziękuje wszystkim komentującym a w szczególności Pitagorasowi, Pisarkowi, Kanalii, Bodziowi, Ewelinie z Karpacza, Damianowi ze Świętokrzyskiego, Krystynie z Gdańska, Czesq40, Patrykowi, Vergiliusowi, Dawidowi z okolic Włocławka, Homowemu i wielu innym osobom które pominąłem...
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Wto 10:15, 24 Wrz 2013, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 9:51, 03 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Tomek za to opowiadanie, długo kazałeś czekać na zakończenie (dwadzieścia osiem miesięcy to szmat czasu , dłuższy od naszej znajomości), tym bardziej gratuluję mobilizacji. Dziękuję również za dedykację.
Zaskoczyłeś mnie tym opowiadaniem, z tego co wiem jest niezwykle osobiste i na pochwałę zasługuje to, że chciałeś się z nami podzielić tak szczerze swoimi przeżyciami. Opowiadanie to również przypadło mi do gustu z innych powodów, mam takie wyrażenie "nieukoloryzowane" i tym właśnie wyrażeniem opisałbym to opowiadanie, co prawda w ostatnim odcinku czytając słowo "Miśku" trochę mnie zamuliło, bo wybitnie nie znoszę takich określeń , ale jest to rzecz do wybaczenia. Podoba mi się tym bardziej, że potwierdza ono również moje doświadczenia życiowe "z biseksem nigdy nic nie wiadomo".
Zakończenie jest dołujące, happy endu brak i to czyni opowiadanie niezwykle realistycznym, bo tak najczęściej jest w życiu, po okresie pełnym nadziei, uniesień i szczęścia, przychodzi rozczarowanie i rozstanie.
Jeszcze raz dzięki za tak życiowe i realistyczne opowiadanie.
Serdecznie pozdrawiam jako 3w1, Piotr
PS. Coś się tak tego 3w1 uczepił
W odpowiedzi na Twój post pod Co, dziękuję i zapraszam!
Tomek, dupa w troki i bierz się za dokończenie Saszki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Nie 15:02, 03 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo lubię to opowiadanie, urzeka mnie cały czas. Widzę teraz trochę zmian. Gratulacje bo wcześniej czytając je nie zwróciłem uwagi na autora.
A teraz to normalnie jestem w szoku.
PS. Ciekawe co Piotrek ma do biseksów. Piotrze z fajnymi biseksami zawsze wszystko wiadomo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Nie 15:03, 03 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|