Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Sob 22:54, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
He has always be a man of his word and done what he fought best but he has lost his faith.
Now he is uncertain it is biggest fear.
Survival is something different now.
On March 1 You Will Know The Truth
Original Series Alone in the World Season 2 Premiere
--------------------------------------------------------------------------
Przypominam że sezon 1 można pobrać w formacie PDF ze strony [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Nie 12:32, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
WorldWide
Debiutant
Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:00, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Oh, I think we can speak only english
OH! On my birthday i will hae very good suprise
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gagatek
Gość
|
Wysłany: Nie 17:15, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
...a dawajtie, pierejdiom na russkij... ili suahili...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pon 2:35, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj o 20 rusza sezon 2.
Zapraszam w ciagu dnia na [link widoczny dla zalogowanych] gdzie od godziny 10 co dwie godziny będę zamieszczal małe spoilery.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pon 21:00, 01 Mar 2010 Temat postu: Sezon 2.0 Odcinek 1 "Ten, Który We Mnie Wierzy" |
|
|
Sezon 2.0 Odcinek 1
"Ten, Który We Mnie Wierzy"
CZERWIEC 2010
Zbliżał się czas sesji. Miałem za sobą już dwie chemioterapie. Oskar
dalej nic nie wiedział o mojej chorobie. Nie dawałem nic po sobie
poznać. Od czasu gdy się dowiedziałem o chorobie zapuszczałem włosy. Po pierwszej
chemii straciłem wszystkie chociaż myślałem że nastąpi to później. Musiałem zamówić perukę żeby nie było
tego widać. Oskar stał się bardzo podejrzliwy. Byłem osłabiony, szybko
zasypiałem, nie miałem na nic ochoty. Na jego pytania co się ze mną
dzieje odpowiadałem mu że mam dużo spraw na głowie.
Była połowa czerwca. Leżałem na kanapie w gabinecie na Uczelni. Byłem wyczerpany. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Magda. Widać było że jest zła.
-Hej. Coś się stało? -zapytałem.
-Nawet mnie nie wkurwiaj. Trzeba zebrać podpisy
-Jakie podpisy?
Nie wiedziałem o czym ona mówi.
-No Rektor wymyślił żeby spisać dokładnie wszystkich studentów. Dane itp.
-Sporo roboty.
Wstałem z kanapy.
-No właśnie sobie pomyślałam czy mógłbyś się tym zająć.
Kolejny obowiązek-pomyślałem- mam już tego dosyć. Sesja, sprawy bieżące i teraz to. Przecież to robota na tygodnie.
-Wiesz... ostatnio jestem trochę zmęczony...
-Marcin bez przesady. Ostatnio mało robisz, zrzucasz wszystko na twoich podwładnych.
-Dobra zajmę się tym.
Wniosła do pokoju cały karton kwestionariuszy do wypełnienia.
-Trzeba to zrobić do końca miesiąca.
-Dwa tygodnie?! No dobra.
Siadłem przy biurku i zacząłem to sortować wg roczników. Po paru minutach odezwał się mój telefon. Zobaczyłem że dzwoni Oskar.
-Hej Marcin. Przyjdziesz na dziedziniec??
-No dobra. Będę za chwile.
Bardzo niechętnie zebrałem się z gabinetu i wyszedłem na dziedziniec. Czerwcowe słońce mocno grzało. Zauważyłem Oskara który siedział w kącie placu. Podszedłem do niego i usiadłem na ławeczce zachowując bezpieczny dystans.
-Hej Marcinku. Tęskniłem za tobą.
-Ja też.-powiedziałem słabym głosem. Zapaliłem papierosa.
-Marcin co jest? Ostatnio coś się z tobą dzieje dziwnego.
-A wiesz to wszystko. Sesja, Samorząd. Zawsze jestem taki wyczerpany w tym czasie.
-W domu odpoczniesz. Dzisiaj piątek jutro przez weekend odpoczniemy.
Pomasował mnie po plecach.
-Wiesz że Cię bardzo kocham.
-Wiem Oskarku. Ja ciebie również.
-I zawsze będziemy razem. Nic nas nie rozłączy.
Nic nie odpowiedziałem. Stłumiłem w sobie płacz.
-Obiecuję ci Oskar. Nic nas nie rozłączy. Obiecuję ci to.
Nie zważając na to czy ktoś jest na dziedzińcu czy nie pocałowałem go.
-Ej tutaj-powiedział gdy mi się wyrwał-jak ktoś nas zobaczy?
-To co kocham cię i ty jesteś najważniejszy.
-To co jedziemy do domu?- zaproponował.
-No dobra. Zbierajmy się.
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Przez weekend wcale nie odpocząłem. Straciłem apetyt. Oskar zaczął gotować. Często talerz zostawiałem nietknięty jednak zawsze troszkę zjadłem. Nie chciałem robić przykrości mojemu kochanemu słoneczku. W poniedziałek rano znowu pojawiłem się na uczelni. Wziąłem się za to na czym skończyłem pracę w piątek. Jednak musiałem szybko przestać. Litery zaczęły mi się zlewać. Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju. W głowie mi się kręciło. Było mi duszno. Wyszedłem na nasz dziedziniec. Od razu odetchnąłem. Zawroty głowy ustały.
-Marcin.
W moim kierunku szła Magda.
-I jak ci idzie spis?
-Wiesz co Magda. Powoli.
-No to zbieraj się z tym. Czas już powoli się kończy.
-Muszę cię jednak prosić żebyś to ty się tym zajęła.
-Chyba żartujesz?!
-Serio mówię. Nie dam rady. Jestem ostatnio strasznie zmęczony.
-Weź przestań pieprzyć. Ja mam niekończącą się migrenę od 1,5 roku.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Zrobiłem tylko jedno. Chwyciłem za swoją perukę i ściągnąłem ją z głowy ukazując swoją łysą głowę.
-A ja mam raka.- dotknąłem palcem głowy.
Magdę zatkało jednak nie patrzyłem na nią tylko na osobę za nią. Stał tam Oskar z wielkim zaskoczeniem na twarzy. Odezwała się Magda.
-Wiesz. Podzielę się tym z Krystianem. To na razie.
Odeszła a ja dalej patrzyłem na Oskarka którego zamurowało. Podszedłem do niego. Po jego twarzy płynęły łzy.
-Przepraszam.- powiedziałem do niego.- Chodź usiądźmy.
Złapałem go za rękę i pociągnąłem go w stronę stojącej w pobliżu ławeczki.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?- zapytał.
-Nie chciałem cię martwić. I tak masz dużo na głowie.
-Obiecaliśmy sobie mówić wszystko.
-Wiem.
-Od kiedy to wiesz?
-Od maja. Dowiedziałem się wtedy gdy leżałem w szpitalu jak mnie pobili. Pamiętasz?
-Jestem zły na ciebie. Jednak bardzo cię kocham i nie opuszczę cię w tych ciężkich chwilach.
-Lekarz powiedział że jest to wcześnie wykryty chłoniak i są duże szanse na wyjście z tego.
-Damy radę. Poradzimy sobie i skopiesz tyłek temu dupkowi.
-Kocham Cię Oskar. Kocham ponad życie. Bo ty jesteś moim życiem.
-Wierzę w Ciebie. Wiem że z tego wyjdziesz.
Dziedziniec był pusty wszyscy siedzieli na zajęciach. Byliśmy tylko my dwaj i grzejące nas słońce. Ponownie założyłem perukę. Oskar mi ją poprawił.
-Miałeś ją krzywo.- uśmiechnął się.
-Dziękuję ci.
-Pamiętaj tylko że musimy być ze sobą szczerzy.
-Wiem. Teraz wiem jaki byłem głupi. Mogłem co to powiedzieć na początku.
-No właśnie. Ale nie myśl już o tym. Teraz najważniejsze żebyś nabrał sił i wyszedł z tego. Ja ci w tym pomogę. Będę zawsze przy tobie bo kocham cię najmocniej na świecie.
-Ja cię kocham bardziej Oskar.
-Nie. Ja mocniej Marcinku.
Droczyliśmy się tak przez chwilę i skończyło się to w ten sposób ze oboje wybuchneliśmy śmiechem.
-A teraz... -powiedziałem do niego.
-Tak-uśmiechnął się tajemniczo.
- Pocałuj mnie.
Długo nie musiałem czekać na odpowiedź. Uśmiechnął się od ucha do ucha i naparł na mnie. Był to ten sam pocałunek jak za pierwszym razem gdy się poznaliśmy. Był wspaniały. Był Oskar. Teraz wiem że mogłem mu powiedzieć o tym od razu. Jednak wiem że jesteśmy razem i że mam dla kogo walczyć o swoje życie. Dla Oskara...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Pon 23:02, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
WL
Debiutant
Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:12, 02 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne!Czekam na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pią 14:51, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jak często będą pojawiać się kolejne części?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rh+
Dyskutant
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Pią 21:27, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Wyśmienity odcinek. Z niecierpliwością czekam na kolejny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
andzia313
Adept
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: RnS
|
Wysłany: Nie 0:25, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Hmmm Paoles piszesz po prostu boskie story pierwszy raz czytając coś takiego się popłakałem, i to nie raz... W innych opowiadaniach które czytałem do tej pory był sex sex i jeszcze raz sex to było piękne magnificent, beautiful , wonderful po prostu brak słów !!! Pisz dalej !!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Śro 22:34, 10 Mar 2010 Temat postu: Sezon 2.0 Odcinek 2 "Podzieleni" |
|
|
Z dużym opóźnieniem zamieszczam odcinek 2 (pierwotnie miał być zamieszczony w poniedziałek ale miałem dużo na głowie i nie mogłem dokończyć pisania). Kolejny odcinek postaram się napisać na poniedziałek na 20. W razie czego proszę o wyrozumiałość. Prosze o komentarze do tego odcinka. Wasze przemyślenia, uwagi, sugestie itp. Pozdrawiam wszystkich czytelników.
------------------------------------------------------------------------------------
Sezon 2.0 Odcinek 2
"Podzieleni"
LIPIEC 2010
Od czasu gdy Oskar się dowiedział o mojej chorobie stał się bardzo troskliwy. Każdego ranka przynosił mi śniadanie do łóżka, sprzątał. Wspierał mnie podczas moich wizyt w szpitalu. Był kochany. Nie mogłem lepiej trafić. Ja natomiast przestałem myśleć o śmierci. Zacząłem walczyć z rakiem. Nie chciałem się teraz poddawać gdy wiedziałem że mam dla kogo żyć. Nasze życie toczyło się w miarę normalnie. Chodziliśmy na zajęcia, do kina, teatru gdzie wyciągał mnie Oskar. Lekkie zaburzenia następowały jedynie jak musiałem udać się do szpitala. W piątek siedzieliśmy razem na sali szpitalnej. Graliśmy we dwoje w makao. Byłem podłączony do aparatury i przyjmowałem kolejną chemię.
-Czy to boli?- zapytał patrząc na igłę wbitą w moją żyłę.
Spojrzałem na nią a następnie na Oskara.
-Nie. Tylko trochę uwiera. Bierz kartę.
Sięgnął po kartę ze stolika i położył ja odsłoniętą na drugim stosie.
Był to król pik.
-No i nie masz szczęścia.
Rzuciłem trójkę trefl.
-Osiem dla Ciebie.
-Kurde. - sięgnął po osiem kart.-Pamiętasz jak graliśmy w to jak byliśmy w górach. I ostatnio jak wyszedłeś ze szpitala po twoim pobiciu.
-Przestań!- przerwałem mu. - Masz mnie podtrzymywać na duchy a nie dołować. Bierz kartę.
Sięgnął i kolejną kartę położył na stosie. Trójka karo.
-Hej. Widzę że nie masz dzisiaj szczęścia.
Rzuciłem trzy pozostałe mi dwójki.
-Kurde. Coś mi dzisiaj nie idzie.-opuścił głowę.
Spojrzałem na niego.
-Celowo przegrywasz??
-Żebyś dobrze się czuł.
-To nie odbieraj mi frajdy z wygranej.
-Przepraszam kochanie, ale...- jego oczy się zaszkliły i załamał mu się głos.- Tak bardzo cię kocham...
-Wynocha.-powiedziałem.
-Co?
-Masz mnie czymś zając a nie załamać.
-Wyrzucasz mnie?
-Zobaczymy się w domu.
-A jak wrócisz?
-Wezmę taksówkę.
-Za to cię tak podziwiam.-jego głos znowu się załamał.
-Won.
W ten sposób zostałem sam na sali. Byłem trochę na siebie zły ale jego zachowanie mnie rozłościło. Kolejna godzina minęła mi w spokoju. Zacząłem rozmyślać o przeszłości. O tych dawnym życiu w Gdańsku. Jednak odegnałem od siebie smutne myśli. Po wszystkim udałem się do domu. Jednak nie wziąłem taksówki do domu. Może to kawałek jednak zebrałem się w sobie i poszedłem. 30 minut później byłem na podwórku. W kuchni paliło się światło. Otworzyłem sobie drzwi i wszedłem do środka. Oskar krzątał się po kuchni. Zdjąłem kurtkę i powiesiłem na wieszaku. Nic się nie odezwał do mnie. Wszedłem do salonu. Położyłem się i zamknąłem oczy. Myślałem że Oskar przyjdzie do mnie jednak tak się nie stało. W domu panowała cisza. Drażniło mnie to. Po 10 minutach otworzyłem oczy i usiadłem. Zauważyłem jak Oskar kieruje się na górę.
-Hej.- Odwrócił się w moim kierunku. -Nie przyjdziesz do mnie?
Usiadł obok mnie bez słowa.
-Zły jesteś, prawda?
Nie odpowiedział nic.
-Oskar.
Przytuliłem się do niego. Spojrzał na mnie. Miał w oczach łzy.
-Czemu to zrobiłeś?
-Wybacz mi.
-Powiedz dlaczego. Odpowiedz mi na te proste pytanie.
Patrzyłem w jego oczy pełne łez.
-Obiecałeś mi pomóc. Wiem że jest to ciężkie ale teraz potrzebuję radości. Chce o tym zapomnieć. Nie chcę o tym myśleć. Nie chcę powtórki z historii.
-Jakiej powtórki?
-Moja starsza siostra na to chorowała. Miała to samo.
9 LAT WCZEŚNIEJ
-Marcin usiądź. Musimy porozmawiać.
Ojciec wskazał mi krzesło przed biurkiem. Bardzo powoli nie wiedząc co przeskrobałem usiadłem na nim.
-Coś zrobiłem?
-Nie.-miał kamienną twarz.
-Marcin. Masz już 12 lat. Powinieneś o czymś wiedzieć.
-Czyżby ojciec chciał mi wygłosić pogadankę o seksie??- pomyślałem.
-Chciałbym co coś powiedzieć o Ewelinie. Jesteś jej strasznym bratem i musisz ją wspierać.
-Ale dlaczego?
-Ewelina jest chora. I musi mieć w kimś oparcie. A ty jesteś jej jedynym rodzeństwem.
-Ale chora? Na co?
-Ma chłoniaka. To jest nowotwór. W najbliższym czasie straci włosy. Bierze chemioterapię.
-Ale ona nie umrze?- zapytałem drżącym głosem.
-Jest w trakcie leczenia i jest to wyleczalne. Marcin nie płacz. Chodź tu do mnie.
Wstałem z fotela i usiadłem mu na kolanach.
-Na pewno nie umrze?
-Tak. Ma najlepszych specjalistów. Musimy ją wszyscy wspierać w tym. A ty najbardziej. Jesteś jej bratem.
-Oczywiście. Zawsze będę przy niej.
10 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
-Tato co z nią?
Byliśmy na oddziale onkologicznym szpitala. Matka i ojciec byli po rozmowie z lekarzem.
-Tato co z Eweliną.
-Nie za dobrze. Pamiętasz jak ci mówiłem o przerzutach do kości. Lekarz twierdzi że to jej ostatnie godziny.
-Wejdziemy do niej?- zapytałem.-Tato?
-Co. No tak. Możemy. Ale musisz mi coś obiecać.
-Co takiego?
-Żadnych łez. Twoja siostra chce widzieć jak się uśmiechasz. Jeśli masz płakać to nie wchodź...
Podkład muzyczny do tego fragmentu „DZIEŃ DZISIEJSZY”
[link widoczny dla zalogowanych]
DZIEŃ DZISIEJSZY
-... więc ostatniej nocy patrzyłem jak umiera. Miała zamknięte oczy ale myślałem że mnie widzi, więc się uśmiechałem. Całą noc. Zmarła nad ranem.
Oskar trzymał mnie za rękę.
-To ja cię przepraszam- powiedział ocierając łzy na mojej twarzy.- Ale
ja przy tobie nie mogę udawać że nie wiem o chorobie. Boję się że cię stracę.
-Nie stracisz- powiedziałem patrząc na niego.
-Obiecujesz? Bo jeśli nie...-rozkleił się całkowicie.
Puściłem jego dłoń i mocno go przytuliłem.
-Wypłacz się. To pomaga. Zacząłem gładzić go po plecach.
Oskar przytulił się do mnie mocno.
-Wszystko będzie dobrze. Już. Wytrzyj się.
-Wierz ze Cię kocham.-powiedział.
-Tak. Dzisiaj nieparzysty dzień wiec ty mnie mocniej.
Uśmiechnąłem się.
-To co dalej robimy?- zapytałem go.
-Może obejrzymy jakiś film?
-Ciągle w tym domu siedzieć. Może wybierzemy się gdzieś?
-Niby gdzie?
-Może do parku? Ładna pogoda i słońce już tak nie grzeje mocno.
-Czemu by nie.
Zamknęliśmy dom na klucz i wsiedliśmy do auta.
-Oskar. A ty myślałeś nad tym żeby zrobić prawko?
-Wiesz chciałem mieć ale sam wiesz jak w mojej rodzinie było z kasą. Więc nie miałem co marzyć.
-No to teraz zrobisz. Facet powinien mieć prawo jazdy.
-Skoro tak uważasz.- odparł i spojrzał przez szybę.- Ej minęliśmy park.
-A pojedziemy nad Dunajec. Co ty na to??
-Nawet lepiej.
Wjechaliśmy na Krakowską i przejechaliśmy obok kościoła Misjonarzy.
-Marcin. Słuchaj. Przeżywasz, znaczy przeżywamy teraz trudne chwile. Może...-zaciął się.
-Może co?
-Może pójdziemy do kościoła się pomodlić. Od czasu jak się poznaliśmy nie byliśmy ani razu.
Zamilkłem. Skupiłem się na jeździe. Nie chciałem poruszać tego tematu. Wreszcie po 15 minutach zjechaliśmy z wału przeciwpowodziowego. Zatrzymaliśmy się w spokojnym miejscu niedaleko rzeki.
Usiadłem na trawie. Wezbrała we mnie złość. Chwyciłem leżący obok kamień i cisnąłem nim do wody.
-Marcin. Co się stało? Powiedziałem coś??
-Nie-rzuciłem krótko.
-No przecież widzę. O co chodzi?
Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
-Marcin- powiedział- wyrzuć to z siebie.
Milczałem. Patrzyłem na przepływającą rzekę. Sięgnąłem do kieszeni kurtki i wyciągnąłem papierosy.
-Zdaje się że palenie szkodzi...-powiedział chwytając mnie za rękę.
Szarpnąłem i sięgnąłem do paczki.
-... ale nie będę ci odradzał. Widzę że coś Cię gryzie.
Zaciągnąłem się mocno i dym wypełnił mi płuca.
-Chodzi o to co powiedziałem żebyśmy poszli do kościoła? Bóg wsłuchuje się w nasze modlitwy. Bóg nas kocha.
-Ja nie wierze.-powiedziałem pod nosem.
-Nie rozumiem. Co powiedziałeś? Marcin powtórz.
-Ja nie wierze.
-W co nie wierzysz.
-W Boga i te sprawy. Przestałem wierzyć już dawno.
-Dlaczego?- zapytał Oskar.
4 LATA WCZEŚNIEJ
Wieczorem w moim parafialnym kościele było zawsze pusto. Jedyne źródło światła dobiegało z ołtarza na którym paliły się świece. Podszedłem do księdza zapalającego świece przed ołtarzem.
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Obrócił się w moim kierunku.
-Na wieki wieków. O Marcin. Co tu robisz o tak później porze.
-Gospodyni na plebani powiedziała mi ze tutaj księdza znajdę. Chciałem porozmawiać.
-O czym?
-Możemy usiąść?
-Pewnie.
Usiadłem obok księdza Roberta w pierwszym rzędzie ławek.
-O co chodzi?
Wyciągnąłem z plecaka rodzinną Biblię.
-Chciałbym żeby ksiądz przysiągł ze ta rozmowa nigdy nie wyjdzie poza nas dwóch.
-No dobrze ale nie rozumiem.
-Proszę księdza.
-Dobrze.
Położył rękę na Biblii i wypowiedział słowa.
-Przysięgam na Boga Wszechmogącego ze ta rozmowa pozostanie tajemnica. Tak mi dopomóż Bóg.
Zabrał rękę z księgi i schowałem ja do plecaka.
-A teraz powiedz mi Marcinie o co chodzi.
-Otóż mam pewien problem. Natury wewnętrznej.
-Nie rozumiem.
-No...-bałem się powiedzieć.- Mam pewnego rodzaju wątpliwości.
-Dotyczące wiary?- zapytał.
-Nie tyle wiary co mojej osoby.
-Marcin mów jaśniej bo nie rozumiem o co ci chodzi.
-Zaczynam podejrzewać że...
-Że??!!
-... że jestem gejem.
Ks. Robert nic nie odpowiedział. Milczał. I to milczenie mnie najbardziej przerażało. Bałem się tego co powie.
-Od jakiegoś czasu jakoś dziwnie spoglądam na kolegów z klasy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
-A czy...-zaczął ksiądz.- Czy tobie się to podoba?
-Nie wiem. Można powiedzieć... ująłbym to tak że jest to w jakiś sposób intrygujące.
-Czyli Tobie się to podoba.- stwierdził.
-Nie. Chociaż... Sam nie wiem. Jest to dziwne. Przyszedłem do księdza żeby prosić o jakąś radę. Nie wiem co mam z tym zrobić. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-Jest jedno wyjście. Musisz z tym walczyć.
-Ale to jest ciężkie. A jeśli już taki będę? Przecież Bóg wszystkich nas kocha.
-Zboczeńców i ludzi chorych nie kocha.
Byłem zaskoczony tym co powiedział. Spojrzałem na niego. W jego oczach była odraza.
-Czemu ksiądz tak mówi?
-Albo się zmienisz albo będziesz się smażył w ognie piekielnym.
-Ale proszę...
-WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO KOŚCIOŁA I WIECEJ TU NIE WRACAJ- krzyczał. - TY MAŁY ZBOCZEŃCU.
Złapałem plecak i wybiegłem z kościoła...
DZIEŃ DZISIEJSZY
-... dlatego porzuciłem Boga. Przez to że mnie odrzucił jak potrzebowałem wsparcia.
-Ale to przecież nie znaczy ze Bóg Cię odrzucił.-przerwał mi Oskar- Trafiłeś na niewłaściwego księdza. Miałem podobną sytuację. Ale powiedział mi że to mój wybór. Pozatym ja uznaję to co robię to moja sprawa.
-Ale ja już taki pozostanę. Nie będziesz na mnie za to zły?
-To jest twoja sprawa. Nie będę nalegał. Może kiedyś się nawrócisz. Ale zmieńmy temat...
Rzucił się na mnie i przycisnął do ziemi.
-A teraz Cię pocałuję. Mogę?- zapytał.
-Po co się pytasz?!
Jego twarz przysunęła się do mojej. Zaczęliśmy się całować. Leżeliśmy na pachnącej trawie nad brzegiem rzeki przy zachodzie słońca...
-----------------------------------------------------------------------------------
W następnych odcinkach...
Marcin...
-I jak było na badaniu?
Oskar wyzna prawdę...
-Wybacz ale nie mogę.
I w końcu...
-Mam twoje wyniki...
Alone in the World
Next Monday at 8 PM
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Pon 23:02, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rh+
Dyskutant
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Pią 21:26, 12 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Super odcinek )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pią 21:40, 12 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Chciałbym się zapytać czy interesowałaby was historia ojca Marcina? Od pierwszego małżeństwa do śmierci. Bo mam chęć żeby to napisać ale nie wiem czy byłoby zainteresowanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Pią 23:05, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 8:45, 13 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Skoro jest to historia o Oskarze i Marcinie to powinna ona zostać niejako nienaruszona, tzn. nie powinno się do niej dodawać nowych wątków, jednak o ojcu Marcina już coś nie coś wiadomo, a dodatkowo pojawiły się też inne pomniejsze wątki, zatem można by coś napisać, ale jako mały fragment rozmowy między chłopakami. Coś w tym stylu, jak w ostatnim odcinku o tym kościele. Wydaje mi się, że wprowadzanie oddzielnego odcinka na temat ojca nie będzie dobre, bo ojca już nie ma i nie wpływa na losy bohaterów.
Takie jest moje zdanie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Sob 11:07, 13 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ale tą historię przedstawiłbym w jednym oddzielnym odcinku. Niezwiązanym z tym opowiadaniem. Bo nie zamierzam przerywać tej historii żeby dać inny wątek. Osobne oddzielne opowiadanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
alfresco
Gość
|
Wysłany: Sob 12:36, 13 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie pytaj tylko pisz. W końcu to Twoje opowiadanie i będzie ono wyglądało tak jak Ty będziesz chciał.
PS:) Świetne opowiadanie. Takie inne.
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|