|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 14:59, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Wątek teraźniejszy i przeszły są ok, ale przyszły mnie nie kręci... Ale pisz dalej wg własnego uznania....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lilithg
Debiutant
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:47, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
dawaj dalej bo jestem ciekaw co sie jeszcze wydarzy ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Wto 23:28, 19 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Następna część pojawi się najprawdopodobniej w piątek wieczorem. Możliwe że w między czasie ukaże się jakiś mały fragment ale nie obiecuję. Potrzebuję paru dni na zastanowienie co i czy kontynuować opowieść po rozwikłaniu tajemnicy. Zastanawiam się także nad wprowadzeniem innej formy opowiadania. Coś w stylu serialu. Raz lub dwa razy w tygodniu i podzielone na odcinki i sezony. Co o tym sądzicie? Przydadzą mi się te opinie. Tymczasem zamieszczam kolejną część w starym stylu.
------------------------------------------------------------------------------------
Sezon 1 Odcinek 9
"Uczucie"
DZIEŃ DZISIEJSZY
Obudziłem się około 11. Jednak leżałem w łóżku z zamkniętymi oczami. Bałem się je otworzyć. Bałem się ze to wszystko okaże się snem. Jednak po chwili strach przezwycieżyła ciekawość. Jednak wszystko było prawdą. Oskar spał nadal wtulony we mnie. Był taki słodki. Taki niewinny i kochany jednocześnie. Mogłem tak leżeć i patrzeć na niego godzinami. Jednak inny pomysł zaświtał mi w głowie. Bardzo ostrożnie żeby go nie zbudzić opuściłem łóżko. Rozejrzałem się za swoimi bokserkami. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem je na lampie stojącej przy drzwiach. Gdy je z niej zdjąłem zauważyłem że całe były w strzępach.
-No tak-pomyślałem.-W nocy się działo.
Wyszedłem z sypialni na palcach i założyłem na siebie moje spodnie leżące przed drzwiami. Po drodze na dół natknąłem się na kolejne części garderoby moje i Oskara. Pozbierałem je i położylem na fotelu w salonie. Wszedłem do kuchni. Rex przywitał mnie radosnym szczeknięciem.
-Cicho bądź bo go obudzisz. Nie bój się nie zapomniałem o tobie. Masz jedz.-powiedziałem nasypujac mu karmy do miski.
Zabrałem się za przygotowanie śniadania. Nastawiłem ekspres do kawy a następnie wyciągnąłem patelnię i postawiłem ją na kuchence aby się nagrzała i skierowałem się do lodówki. Chłód z niej płynący przyprawił mnie o gęsią skórkę. Szybko wyciągnąłem z niej boczek i jajka. Chwyciłem nóż. Pokroiłem boczek na kostkę i wrzuciłem na patelnię. Zaczął skwierczeć. Przykryłem patelnię pokrywką. Znalazłem główkę cebuli. Obrałem ją i posiekałem drobno. Tłuszcz na patelni zaczął się juz wytapiać więc dorzuciłem cebulkę i pozwoliłem się jej poddusić. W tym czasie wyciągnąłem kilka kromek chleba i położyłem je na talerzyku. Ekspres skończył pracę i w dzbanku była gotowa, gorąca kawa. Następnie rozbiłem cztery jajka na patelni i dokończyłem nasz śniadanie.
-"Nasze"-powiedziałem do siebie.-Fajnie to brzmi. Nie Rex nie twoje. Moje i Oskara.
Moja psina siadła obok mnie i zaczął się oblizywać czując zapach smażonej jajecznicy. Wymieszałem całą zawartośc patelni. Jajka pięknie się ścieły. Rozłożyłem gotową "potrawę" na dwóch talerzykach. Dwie filiżanki zapełniły się kawą. Wszystko ułożyłem na tacy i skierowałem się z powrotem ku sypialni. Po drodze złapałem malutki wazonik z róźą który stał na komodzie. Ostrożnie wszedłem na piętro i delikatnie otworzyłem drzwi. Oskar dalej spał. Miał uśmiech na twarzy.
-Pewnie śni mu się coś wspaniałego-pomyślałem. Położyłem tacę na łóżku i podszedłem z drugiej strony. Usiadłem na brzegu.
-Oskarek. Oskarek.-powiedziałem szeptem do jego ucha. Dalej spał. Pochyliłem się nad nim i zacząłem jezykiem delikatnie wodzić po brzegu jego ucha i lekko je przygryzać. Lekko się poruszył. Przestałem i siadłem normalnie przyglądając się mu. Uśmiechał się coraz bardziej. Zauważyłem leżące na ziemi piórko z pościeli. Podniosłem je i bardzo powoli i delikatnie jeździłem nim po całej jego twarzy. Leżał niewzruszony.
-Już ja cię obudzę-pomyślałem-poczekaj chwile.
Skierowałem piórko pod jego nos. Efekt był natychmiastowy. Złąpał mnie za rękę i odepchnął ja od swojej twarzy.
-To już nie fair.-powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dzień dobry.-powiedziałem patrząc na niego.-Jak się spało?
-Znakomicie.-odparł przeciągając się. Lekko pociagnął nosem.-Co tak pachnie?
Wstałem z łóżka i postawiłem przed nim tacę ze śnaidaniem.
-Wstałem wcześniej i przyrządziłem małe co nie co. Wsuwaj.
-Na małe co nie co to miałem ochotę wczoraj wieczorem.-powiedział uśmiechając się.
Pochyliłem się i pocałowałem go w policzek.
-Dziękuję.
-Za co?-zapytał Oskar.
-Za to że jesteś.-położyłem dłoń na jego twarzy.-Życie jest piękne. Niecały rok temu chciałem się zabić i gdybym to zrobił nie spotkalbym Ciebie.
-E tam nie ma co wspominać. Cieszmy się życiem i myślmy o przyszłości.
-Nie myślałem że ty jesteś...-powiedziałem lecz nie chciałem dokończyć.
-Gejem. Nie bój się tego słowa. Słowo takie samo jak zwykłe. Dobra jedzmy bo wystygnie. A ten kwiatek?-wskazał na różyczkę w wazoniku.
-A żeby wyglądało ładnie.-odparłem.
Oskar wyciągnął ją i wsadził sobie za ucho. Wyglądał bardzo ładnie. Ta czerwień bardzo mu pasowała do jego zielonych oczu. Po raz pierwszy czułem że mam dla kogo żyć. Te moje wczorajsze wyznanie bardzo mi pomogło. Wyrzuciłem to z siebie. A Oskar umiał słuchać. Był wspaniały, wesoły, ciągle się śmiał, dobrze wychowany, romantyczny itp. Mógłbym wymieniać jego cechy godzinami. Jedliśmy wspólnie śniadanie. Żartowaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zapomniałem o swoich problemach. 10 minut później przed nami leżała pusta taca.
-To co robimy?-zapytałem.-Może zniosę to na dół i...
-...i wrócisz do łóżka-przerwał mi Oskar.
-Myślałem że się najadłeś?
-Na ciebie zawsze mam apetyt.-powiedział odsłaniając zęby.
Z uśmiechem na twarzy zabrałem już pustą tacę do kuchni. Wrzuciłem talerze oraz filiżanki do zmywarki i zmierzałem w kierunku sypialni. Gdy wszedłem do środka mój ukochany podpierał się na łokciu czekając na mnie. Zacząłem rozpinać spodnie. Gdy doszełem do ostatniego guzika Oskar podniósł kołdrę zapraszając mnie pod nią. Nie zastanawiając się nad niczym wskoczyłem do niego...
9 MIESIĘCY WCZEŚNIEJ
-25 listopada 1975 roku zadzwoniłem do Alicji. Powiedziałem jej że muszę zostać w pracy jeszcze godzinę. Powiedziała żebym spokojnie skończył i się nie śpieszył. Mieli poczekać na mnie z kolacją. W oddali słyszałem głos Marcina. Pracowałem dalej. Uwinąłem się z robotą i wyszedłem wcześniej. Gdy przybyłem pod dom ujrzałem radiowozy milicji i pogotowie. Przeczuwałem najgorsze. Jak wszedłem do środka cały mój świat legnął w gruzach. Na podłodze w jadalni leżały dwa ciała przykryte czarnymi workami. Jeden był mniejszy od drugiego. Oboje nie żyli...-głos mu się załamał. Zaczął płakać a ja razem z nim. -Sprawcy nie ujęto. Jednak ja wiedziałem kto to zrobił. Kaśka. Ta kobieta z którą miałem romans. Jeśli można to tak nazwać. Wiedziałem że to ona. Po prostu to wiedziałem. Nie mogłem tak żyć. Wiedziałem ze morderca mojej żony i dziecka jest na wolności. Przychodziła do mnie. Mowiła że teraz możemy być razem. Że będziemy szczęśliwi. Pocieszała mnie. Śmiała mi się w twarz. Postanowiłem wziaść sprawy we własne ręce...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:39, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saxon
Dyskutant
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 1:27, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Oj od razu wkurzające... Opowiadanie jest pisane na zasadzie filmy. W końcu coś nowego Paoles, pisz sobie dalej Dobry materiał na film, jeszcze lepszy niż Raimundo xD I musisz dobrze pisać, skoro jak czytam to wyobrażam sobie całe te widoki dość szczegółowo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DarkKnight
Adept
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radziejow/Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 15:35, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
jestem pod wrazeniem twojego opowiadania i to ze zostały zawarte w nim cos nowego czyli retrospekcje, ale najbardziej mnie ciekawi wątek przeszłościowy i teraźniejszy i czekam z niecierpliwością na kolejne częsci rozdziału twojego opowiadania:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Czw 23:11, 21 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
On January 22. 10:00AM next episode will be revealed...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Czw 0:51, 28 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pią 10:27, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Trochę krótkie bo mam dzisiaj egzamin i musiałem się na niego pouczyć. Ale coś tam wyskrobałem. Dziś napiszę więcej i jutro będzie zamieszczone.
----------------------------------------------------------------------------------
Sezon 1 Odcinek 10
"Daj się ponieść chwili..."
DWA TYGODNIE POŹNIEJ
Nadszedł luty. Razem z Oskarem spedzaliśmy każdą wolną chwilę. Cieszyliśmy się ze zdanej sesji. Pomimo moich dodatkowych obowiązków w Samorządzie zawsze znajdowałem dla niego czas. Chodziliśmy na spacery, do kina, na basen. Jeśli pogoda była już bardzo zła to siedzieliśmy w domu. Najczęściej grzaliśmy się przy kominku. Widziałem czasami że Oskar siedział smutny i przybity. Czymś się martwił. Niechętnie również mówił o swojej rodzinie. Zazwyczaj wtedy wybuchał płaczem i ciężko było go uspokoić. Czasami jak go odwoziłem to widać było że nie chce tam wracać. Bałem się o niego. Gdy nocami nie mogłem spać siadałem na oknie i zastanawiałem się co się z nim dzieje. Bałem się pytać. Obawiałem chociaż był ze mną szczery. Jak zaczynałem coś mówić na temat rodziny to momentalnie zmieniał temat. W weekend przed powrotem na studia wybraliśmy się na zakupy do Galerii Tarnovii. Chciałem sobie kupić nowe spodnie i może coś ładnego dla Oskarka. W środku zazwyczaj były tłumy jednak dzisiaj wyjątkowo panowały pustki. Delikatna muzyka sączyła się z głośników. Lubiałem z nim chodzić na zakupy. Miał świetny gust i doskonale mi doradzał co kupić, w czym mi jest do twarzy.
-Chodź tutaj-wskazałem na NewYorkera.
Zanurzylismy się w stoiska ze spodniami. Sam też szukałem jednak nie mogłem wybrać. Jednak po chwili zza regału wyłonił się Oskar podkładając mi pod nos piękne ciemne jeasny.
-Przymierzyć?-zapytałem.
-Znam twój rozmiar przecież-odpowiedział uśmiechając się-ale jak chcesz.
-Sprzedane. To co idziemy do kasy?
Skinął głową. Jednak przeciskając się między rzędami ciuchów zgubiłem gdzieś mojego "stylistę". Zacząłem się rozglądać po sklepie. Skacząc wzrokiem po całym sklepie odszukałem go.
-Co robisz??
-A tak patrzę-odparł.
Widziałem na co go zatrzymało. Na wieszaku wisiała piękna kurtka z czarnej skóry. Na zamek błyskawiczny a pod szyją zapinana na guzik. Widziałem w jego oczach że bardzo mu się podoba.
-Przymierz.-powiedziałem.
-Co?-zapytał budząc się.
-No przymierz.-zdjąłem ją z wieszaka
Założył ją z widoczną radością. Pięknie na nim leżała. Była jak druga skóra. Zupełnie jakby była szyta na niego. Oskar podszedł do lusta i się przejrzał. Bardzo mu się podobała. Jednak gdy sięgnął po metkę z ceną mina mu zrzedła. Wrócił i powiesił ją spowrotem na wieszaku.
-Co jest?
-Za droga.
Sięgnąłem po metkę i ujrzałem cenę. 380 zł. Nie zastanawiając się chwyciłem ją i skierowałem się do kasy.
-Ej co robisz?
-Płacę. To widać.
-Ale z tą kurtką? Odwieś ją.
-Niech pani to kasuje-podałem kasjerce spodnie i kurtkę.
-Marcin, nie wydawaj takiej sumy na mnie.
-Razem to będzie 492 zł-zabrzmiał głos kaserki.
-Oj uspokój się-powiedziałem podając jej kartę.
-Jak ja ci za to zwrócę-Oskar zaczął chodzić po sklepie.
Zatrzymałem go i powiedziałem szeptem uśmiechając się.
-Dzisiaj w nocy.
Odzyskałem kartę i torby z zakupami.
-Dziękujemy za zakupy i zapraszamy ponownie.-pożegnała nas sprzedawczyni.
-Na pewno wpadniemy.-odparłem kierując się do wyjścia.
Wyszedłem poza sklep i widziałem że Oskar był na mnie trochę zły. Podałem mu torbę z jego kurtką.
-Prosze bardzo.
-Dlaczego ją kupiłeś?-zapytał.
-Szczerze?-odparłem pytaniem.
-Tak.
-Bo wyglądasz w niej zajebiście seksownie.
-A na poważnie?
-Noo... Masz prezent na walentynki.
-Świetnie. Tylko co ja mam ci teraz kupić.
-Twoja obecność mi wystarczy. A kurtkę ci kupiłem bo chciałem żeby mój chłopak dobrze wyglądał.
-Mhm. Wiesz chyba skoczę tutaj do fryzjera. Co ty na to?-zapytał Oskar.
-A w jakim celu? Bo chyba nie zetniesz tej pięknej grzywki!
-Nie. Chce tylko trochę skrócić boki.
-To ty idź się przytnij a ja zaniose to do auta.
-Ok. Będę tak za 20 minut.
20 minut. Super. Gdy tylko Oskar zniknął zza rogiem biegiem puściłem się biegiem do kwiaciarni.
-Dzien dobry-wpadłem ledwo łapiąc oddech.-Poproszę... 50 czerwonych róż.
-50?!-zapytała zdziwiona kwiaciarka.-Oświadcza się Pan?
-Coś w tym stylu. I te świece zapachowe. -wskazałem na pełny koszyk świec o zapachu magnoliowym.
-Będą świetnie pasować. Bardzo romantyczny wieczór się szykuje. Szczęściara z niej.
-Raczej z niego-pomyślałem.
10 minut pózniej z pudłem pełnym róż skierowałem się do parkingu podziemnego. Schowałem wszystko do bagażnika. Zdążyłem przed nim w ostatniej chwili. Gdy usiadłem sobie na masce zobaczyłem Oskara kierujacego się w moją stronę. Przyciagnąłem go do siebie i pocałowałem.
-Ej Marcin nie przy ludzach. Jeszcze ktoś zobaczy.
-No i niech patrzy. Nie obchodzi mnie zdanie innych ludzi na mój temat. Oczywiście oprócz ciebie.
-Dobra dawaj jedziemy bo zimno.
Wskoczyliśmy do środka i ruszyliśmy do domu.
-Oskar mam do ciebie pytanie.
-Nom. Jakie?
-Ty dalej masz ten pokój w akademiku?
-No tak. Chociaż większośc czasu spędzam u Ciebie.
-Myślałem że zrezygnowałeś z niego.
-No nie. Musze mieć iśc gdzieś spać jak ciebie będzie bolała głowa.
Roześmialiśmy się jednocześnie.
-A to niby kiedy bolała mnie głowa?-zapytałem udając zdziwionego.
-No np. dwa dni temu. Tak szybko poszedłeś spać. Ani buzi ani nic.
-No wiesz myślałem że to tobie się nie chce. Ja się na chwilkę odwróciłem żeby telefon położyć. Chcę się odwracać a tu słyszę takie chrapanie...
-Że niby ja chrapię??!!-uniósł się Oskar.
-No! Zupełnie jakbym w tartaku spał.-droczyłem się dalej.-Ale wystarczy cię po włoskach pogłaskać i od razu przestajesz.
Zademonstrowałem mu w jaki sposób przestaje chrapać.
-A jak ja chce żebyś się wyluzował to robię to-odezwał się.
Jego ręka wylądowała na moim kolanie i bardzo delikatnie i powoli zaczął ją przesuwać w górę.
-Ej przestań. Prowadzę. Pozatym tego nie da się robić w samochodzie.
-Pewnie że się da. Pokazać ci?-zaproponował.
-Oj wiesz o co mi chodzi. Można to robić w samochodzie ale najlepiej jak auto jest stoi w miejscu.
-Patrz czerwone. Auto stoi.
-Oskar przestań.
-No co. Sam tak powiedziałeś.
Odpowiedziałem mu milczeniem. Spojrzałem na niego a on siedział ze swoim nieodłącznym uśmiechem na twarzy.
Przyjechaliśmy do domu i zaparkowałem w garażu.
-Idź do domu przymierzyć ta kurtkę a ja muszę sprawdzić bo coś mi koło tylnie stukało.
Złapał torbę i zniknął za drzwiami. Te koło to była jednak wymówka. Gdy usłyszałem że jego kroki umikły wyciągnąłem z bagażnika pudło z kwiatami i świecami i dyskretnie przedostałem się do sypialni. Schowałem je pod łóżkiem i udałem się do kuchni coś przyrządzić na kolację. Pół godziny później byliśmy w salonie. Siedziałem wyciągnięty na sobie. Oskar położył się kładąc głowę na moich kolanach. Oglądałem mój stały punkt programu czyli Fakty o 19. Oskar jednak zamiast na telewizor patrzył częściej na mnie. Delikatnie wodziłem ręką wśród jego włosów.
-Wiesz co, idę się wykąpać-powiedziałem gasząc papierosa.
-Umyć ci plecy?-zapytał delikatnie mrucząc.
-Zawołam cię jak nie będę mógł sobie poradzić-uśmiechnąłem się i udałem do góry. Gdy wszedłem do łazienki nie skierowałem sie do kabiny przysznicowej tylko do dużej trzyosobowej wanny z hydromasażem. Odkręciłem kurek a sam skierowałem się do sypalni. Najpierw wyciągnąłem kilka wazonów, wazoników i przeniosłem je do łazienki. Poustawiałem je w różnych miejscach. Następnie przyniosłem kwiaty i świece. Po kilku minutach łazienka wyglądała już zupełnie inaczej. Pełna róż i płonących świec. W tym czasie wanna napełniła się wodą z bąbelkami. Przy wannie stał kubełek z chłodzącym się szampanem a na oknie stały dwa kieliszki pełne szampana w których leżały truskawki. Pozostało mi około 20 róż. Wziąłem je i pozrywałem płatki rozsypując je po całym pomieszczeniu. Rozsypałem je także od schodów do łazienki tworząc dywan z płatków róż. Z dołu nadal dobiegał głos z telewizora. Szybko się rozebrałem zostawiając rzeczy w sypialni i skierowałem się do łazienki.
-Oskar. Chodź przyjdziesz do mnie?-zawołałem stojąc przy drzwiach.
-No dobra.-usłyszałem w odpowiedzi.
Zgasiłem światło i powoli wszedłem do wanny. W pomieszczeniu panował półmrok. Świece delikatnie rozjaśniały łazienkę a ich blask odbijał się w kafelkach na ścianie. Czekałem. Nagle usłyszałem kroki na korytarzu i drzwi otworzyły się bardzo powoli. W drzwiach stanął Oskar wyraźnie zaskoczony jednak gdy mnie ujrzał uśmiech zawitał na jego twarzy. Oparłem się o brzeg wanny i zapytałem się.
-Przyłączysz się?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. w ciągu kilkunastu sekund zrzucił ciuchy i dołączył do mnie.
-Proszę-podałem mu kieliszek.
-Ty to masz pomysły-przechylił kieliszek i wyłowił jedną truskawkę. Trzymał ją zębami i popatrzył na mnie. Nachyliłem sie delikatnie w jego stronę i odgryzłem kawałek. W tym momencie naparł na mnie wpychając mi pozostałą część truskawki i następnie swój język w moje usta. Oskar wiedział jak się kochać w wannie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:34, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 10:45, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Świetnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 12:19, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Naprawdę zaczyna się robić ciekawie. Jedyne, co mnie nurtuję to jak na razie krótka wzmianka o tym, co stało się 5 miesięcy później, kiedy Marcin nakrzyczał na Oskara i wyrzucił go z domu. Czy będzie może wkrótce jakieś rozwinięcie tego wątku, co takiego się stało, że związek chyba się już rozpadł... ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pią 14:09, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Będzie rozwinięcie tego wątku bo dzieje się on w przyszłości. Jednak uchyle tutaj rąbka tajemnicy. Marcin nie nakrzyczal na Oskara i to nie jego wyrzucił z domu. Najpierw Marcin się trochę ztarl z Oskarem będąc złym za to ze nie spędzą razem zaplanowanego weekendu. Gdy Oskar wyszeld z domu marcinowi przypomniała się sytuacja sprzed dwóch lat. Następnie akcja przenosi się do momentu gdy Marcin stoi na balkonie hotelu. Gdy dojdę do tego wątku to umieszcze wszystko w odpowiedniej kolejnosci. Zamiescilem te dwa fragmenty jako sneek peak nadchodzących wydarzeń. Zamierzam w niedługim czasie skoczyć fabula trochę do przodu zbliżających się do wydarzeń w czerwcu. Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sidus
Gość
|
Wysłany: Pią 19:50, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
nie mow za duzo bo straci to efekt....;/
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pią 20:13, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zdradzam niczego bo ten wątek już opisalem częściowo w rozdziale 3 i 7.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pon 1:51, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Sezon 1 Odcinek 11
"Wyzwanie"
9 MIESIĘCY WCZEŚNIEJ
Sam nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Ojciec miał żonę, dziecko i stracił to wszystko. Przez seks. Jednorazowy seks. Ja straciłem Marka także przez jednorazowy seks. Poszedłem do łóżka z innym. Myślałem że zrozumie sytuację. Dlatego mu powiedziałem.
Siedziałem dalej trzymając pilot od DVD w ręku. Zatrzymałem film aby uporządkowania myśli. Zajrzałem do skrzynki. Głębiej znalazłem oprawione zdjęcie mojego ojca. Obok leżał paszport. Przejrzałem go. Zaskoczyła mnie ilość pieczątek.
-Kolumbia, Boliwia, Brazylia, Peru?!-czytałem na głos.-Co to ma znaczyć?!
Spojrzałem na telewizor.
-Wszystkiego dowiem się pewnie z filmu-powiedziałem i nacisnąłem PLAY...
DZIEŃ DZISIEJSZY
-Oskarek...
-Nom.
Siedziałem oparty w wannie. Jego głowa spoczywała na mojej klatce piersiowej.
-Tak sobie myśle...
-O czym?-zapytał.
-O nas.
-I? Co w związku z tym?
-No mam taką propozycję... ale nie wiem...
-No powiedz o co ci chodzi.
-Zamieszkałbyś ze mną?-zapytałem niepewnie.
Oskar podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach pojawiły się łzy.
-Kocham cię-powiedział.
-Zgadzasz się?
-Marzyłem o tym.-objął mnie i zaczął całować.
Po paru minutach namiętnych pocałunków ponownie oparł się o mnie.
-Wiesz dawno już miałem się Ciebie o to zapytać-powiedziałem delikatnie wodząc gąbką po jego ciele-ale bałem się.
-Czego?
-Czy się zgodzisz. Jesteś dla mnie bardzo ważny. Jesteś jedyną rodziną jaką mam.
-Aha. Czyli jestem dla Ciebie tylko "bardzo ważny".
-Nie rozumiem.
-No ty dla mnie jesteś najważniejszy a ja dla ciebie to już nie.
-Ty dla mnie też.
-No wiesz Marcin. Słowa mówią same za siebie.-przechylił kieliszek wypijając łyk.
-Oż ty-zamoczyłem gąbkę i wycisnąłem ją nad jego głową. Jego kieliszek wypełnił się pianą.
-Ty dla mnie też jesteś NAJWAŻNIESZY-wykrzyczałem to ostatnie słowo.
Oskar odstawił naczynko na brzegu wanny i zwrócił się do mnie.
-A jak ktoś się dowie? Albo sąsiedzi? Nie będzie to podejrzane że dwóch młodych mężczyzn mieszka we dwójkę w takim domu?
-Wiesz co. Gówno mnie obchodzi co sobie inny o mnie myślą. Liczysz się tylko ty i to że jesteś ze mną.
Wyszliśmy z wanny i powycieraliśmy się nawzajem. Następnie udaliśmy się do sypialni spać. To był długi dzień. Już prawie zasypiałem gdy usłyszałem głos Oskarka.
-Marcin.
-Nom.
-Kocham Cię.
-Nom.
-Marcin, a ty mnie jeszcze kochasz czy nie?
-No.
-Tylko tyle?
-Okuś...
-Okuś?? Ska takie zdrobnienie?
-A jakoś tak.
-Okuś, Kocham Cię ponad życie i nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.
Wpatrywałem się w jego zielone oczy. Po dłuższej chwili Oskar zasnął a ja dalej patrzyłem na niego...
DWA DNI POŹNIEJ
Ustaliliśmy z Oskarem że po swoje rzeczy do domu pojedzie sam. Miałem go tylko odebrać. Miał zabrać swoje ubrania i książki. Zapewniał mnie że nie ma tego za dużo. O 16:00 podjechałem po niego. Zaparkowałem przed bramą i czekałem. 16:05 Oskar się nie pojawił. 16:15 także nic. O 16:25 wyciągnąłem telefon wykręciłem numer Oskarka. Czekałem dwa sygnały i mnie rozłączył.
-Co jest?
W ciągu kilku sekund otrzymałem smsa.
"Już idę. Czekaj."
Minutę później pojawił się za budynkiem. Niósł dwie walizki. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem bagażnik. Oskar podszedł i bez słowa wrzucił je do środka.
-Hej co jest?-zapytałem.
-Nic-odparł ponurym głosem.
Zamknąłem bagażnik i spojrzałem na niego.
-Przecież widzę...-urwałem w pół słowa gdy zobaczyłem wielkiego siniaka pod jego lewym okiem.-KTO CI TO ZROBIŁ??!!
-NIkt.
Podszedłem do niego bliżej.
-Kto cię uderzył?
-Nikt. Nie ważne.
-Oskar nie ruszę się stąd dopóki mi nie powiesz.
Długo stał wpatrując się w swoje buty.
-Hej? -podniosłem jego twarz-mieliśmy sobie mówić wszystko. Pamiętasz?
Rzucił się na mnie wybuchając płaczem.
-To... to... ojciec mnie pobił. Jak mu powiedziałem że się wyprowadzam. Wtedy zapytał się do kogo i... i ja mu... powiedziałem że jestem... gejem. Wypił sobie i... wtedy się zaczęło...
Wściekłość wzebrała we mnie. MIałem dość takich ludzi.
Ruszyłem do bramy.
-Gdzie idziesz?-zapytał Oskar wycierając łzy.
-Zaczekaj na mnie-powiedziałem nie oglądając się.
Podeszłem do drzwi i wszedłem bez pukania. Odór alkoholu i dymu papierosowego uderzył w moje nozdrza. Pierwsze pomieszczenie to była pewnie kuchnia. Rozwalony stół, podniszczone krzesła. Na lewo znajdował się pokój. Drzwi były otware. Był to pokój Oskara. Stanąłem jak wryty na jego widok. Znajdowało się w nim jedynie łóżko, stare biurko i jedna mała szafa. Wisiał na niej przyklejony taśmą plakat Zaca Efrona.
-Więc mamy podobny gust.-pomyślałem.
-Aaaa Pan to kto!-usłyszałem głos kobiety za plecami.
Odwróciłem się. Na progu stała kobieta po 40-stce. Zataczała się. Widać było po niej że dużo już wypiła.
-Jestem...-zawachałem się-przyjacielem Oskara. I chciałem porozmawiać z jego ojcem.
Zniknęła za drzwiami machając na mnie ręką abym za nią poszedł. Udałem się za nią i znaleźliśmy się w "salonie". Pokój był mały i obskurny. Zapach alkoholu i papierosów był tutaj mocniejszy. Kobieta która prawdopodobnie była matka Oskara podeszła do tapczanu na którym spał pijany mężczyzna.
-Stary. Wstawaj. Jakiś facet do Ciebie. -potrzasała nim.
-Co...? Czemu mnie kurwa budzisz. O co... chodzi?
-Wstawaj!-odeszła od niego i siadła przy ławie nalewajac sobie kieliszek wódki.
Ojciec Oskara bardzo powoli usiadł na tapczanie i spojrzał na mnie.
-Kim Pan jest?
-Jestem bliskim przyjacielem Oskara. Chciałem wiedzieć dlaczego Pan go pobił?
-Tego pedała? Bo mu się kurwa należało.-wstał i stanął naprzeciwko mnie. -A Panu co do tego?
-Panie stań Pan dalej ja mam jedno zdrowie. -cofnałem się o krok. -Dlaczego Pan go pobił?
-Aaa coś taki... taki ciekawy. Dupy ci daje?
PLASK
Strzeliłem go w policzek. Nie wytrzymałem.
-Co... co...-zatoczył się.
-Oskar będzie teraz mieszkał ze mną. Powinien się Pan wstydzić za siebie. Masz Pan wspaniałego syna a nie umiesz go docenić.
-Nie chce widzieć tego pedała na oczy! Miał nam dać na wódkę. Zostały ostatnie dwie butelki. A ty co? Jego chłopaczek? Przyleciałeś go bronić. Jebane pedały. Dupa Cię nie boli?
-Straciliście syna!-zacisnałem ręce ze złości.
-A pierdolicie się nawzajem czy tylko ty jego?-zapytał zgryźliwie.
-Miarka się przebrała!
Zacisnąłem prawą pięść i z całej siły mu przywaliłem. Osunął się na tapczan z hukiem. Kobieta siedziała dalej przy stole. Mężczyzna zaczął się podnosić.
-Skurwysynu!-krzyknął-Wybiłeś mi dwa zęby.
Splunął na podłogę krwią. Jego ręką powędrowała w stronę stłuczonej butelki leżącej przy jego nogach.
-Nawet o tym nie myśl.
Spojrzałem na stół i bez wachania strąciłem stojące na nim butelki z wódką.
-Ty chuju...-ojciec Oskara wstał.
-Chcesz Pan stracić kolejne zęby? No. Nie szukajcie Oskara. I radzę ze mną nie zadzierać. Bo ludzie znikają bardzo szybko.
Odwróciłem się i wyszedłem. Oskar siedział w aucie.
-Po co tam byłeś?-zapytał jak wsiadłem i odpaliłem silnik.
-A porozmawiać. Przy okazji Twój ojciec stracił dwa zęby.
Pocałował mnie w policzek.
-Dziekuje ci.
-Nie ma za co. Zawsze Cię będę bronił. Pamiętaj o tym.
Teraz gdy jechaliśmy do "naszego" już domu wiedziałem że Oskar jest mój. Tylko mój. Był całym moim życiem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:34, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 6:02, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Ostra brutalna rzeczywistość, w której żyją homoseksualiści. Jednak, nie każdy by tak potrafił, aby tak zacięcie bronić swoją miłość.
Bardzo dobry wątek, Teraz po czymś takim, bohaterów już chyba nic nie rozłączy, prawda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 9:13, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że ich nic nie rozłaczy.. Bo przeważnie w opowiadaniach na początku jest fajnie, a na koniec wszystko sie psuje.......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|