|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 16:50, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Pisz dalej według własnego uznania.. Nawet w telenoweli nie zawsze każdy odcinek się nam podoba...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 17:10, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Jaka telenowela? Ludzie, co wy w ogóle mówicie? To opowiadanie jest świetne. I niby w czym przypomina telenowelę... telenowelę brazylijską? Pojawiło się zupełnie coś nowego, oryginalnego, czego jeszcze tutaj nie było... moim zdaniem to najlepsze opowiadanie jakie czytałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 17:57, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nie uważam tego opowiadania za telenowelę, tylko napisałem, że nawet w telenoweli nie zawsze wszystko się podoba...
P.S.
A Ty, Pablo49, nie marudź tutaj, tylko pisz i wstawiaj kolejne części swojego opowiadania!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pią 18:08, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
ee... nie teraz wolę czytać niż pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zol@
Dyskutant
Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Mazowiecki
|
Wysłany: Pią 20:48, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nie przejmuj sie głupimi docinkami, olej ich i rób swoje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
acab
Debiutant
Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 0:03, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie super
nie mam problemu z ogarnieciem trzech czasów, ale
znalazłem pare błędów. No więc:
W części 13 Oskar prosi o wodę, a potem piszesz, że dostał herbatę zamiast SOKU.
W tym samym odcinku błąd w odmianie - z tylnej kamery, a nie z tylnIej.
W części 11 zauważyłem kilkukrotnie błąd z odmianą wyrazu "podszedłem" -piszesz "podeszłem".
Czasami zdarzy się jakaś literówka. Nie chciałbym żeby było, że się czepiam, ale bez błędów to wygląda bardziej "profesjonalnie"
To tyle
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez acab dnia Sob 0:13, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 8:43, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Ojoj, czepiasz się szczegółów. Opowiadanie jest super Już nie mogę się doczekać dzisiejszej części...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paoles
Dyskutant
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Nie 3:47, 31 Sty 2010 Temat postu: Odcinek 14 "Wszystko staje się jasne..." |
|
|
Sezon 1 Odcinek 14
"Wszystko staje się jasne..."
10 MIESIĘCY WCZEŚNIEJ
-Witaj, Marcin.-powiedział ojciec uśmiechając się do kamery.-Jeśli to oglądasz, to znaczy, że nie żyję. Pamiętasz że mieliśmy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic. Wiem że ty miałeś. Wiem o tobie że jesteś gejem. Ale...-zawachał się.- jest także coś, o czym nigdy nikomu nie powiedziałam. Coś się wydarzyło. Lata temu, jeszcze zanim poznałem twoją matkę...
-Wiem, że zawsze mnie idealizowałeś. Myślisz, że jestem święty... ale synu, nie jestem doskonały. To było 15 lat, zanim zanim pojawiłeś się na świecie. Byłem żonaty. Nazywała się Alicja. Mieliśmy dziecko. Syna. Był podobny do ciebie. Był praktycznie identyczny z wyglądu, zachowania, charakteru. Kochałem ich dwoje ponad życie. Byliśmy szczęśliwi. Spójrz.-podniósł przed kamerę ich wspólne zdjecie.
W pierwszej chwili pomyślałem ze to ja jestem na tym zdjęciu. Chłopiec lat około 5 siedział u matki na kolanach która to siedziała na pięknym starym fotelu. Nad nimi stał mój ojciec. Obejmował ja ramieniem. Widać było że są kochającą się rodziną. Kąciki oczu mnie zapiekły.
-Mieszkaliśmy w Warszawie.-kontynuował-Ona zajmowała się dzieckiem a ja zarabiałem na utrzymanie. Byłem wtedy sędzią Sądu Najwyższego. Jednak popełniłem ten jeden malutki błąd. Miałem romans...
Wcisnąłem przycisk PAUSE na pilocie. Nie mogłem w to uwierzyć.
-Jak to możliwe żeby mój ojciec miał romans-nie mogłem w to uwierzyć.
Chciałem wiedzieć więcej jednak strach przed kolejnymi wiadomościami mnie przerażał. Jednak puściłem film dalej.
-... z moją sekretarką. Wiem, że jesteś rozczarowany. Nie kochałem jej...
Po raz kolejny przerwałem odtwarzanie. Sięgnąłem po butelkę Martini stojącą na stole i nalałem sobie szklankę. Nie wiedziałem co o tym dalej myśleć. Wcisnąłem PLAY.
-...tak naprawdę w ogóle go nie znałam. Był to po prostu jednorazowy seks. A ona zażądała więcej. Groziła mi że powie żonie, że pójdzie do telewizji. Że mnie zniszczy. Potem chciała żebym się rozwiódł. Miałem zostawić żonę, Marcina. Tak. Nosisz to samo imię.-wzruszył się.- Gdy jej odmówiłem zaczęła mnie nachodzić. Groziła że mnie zabije. Nie brałem tego na poważnie. Do czasu...
-25 listopada 1975 roku zadzwoniłem do Alicji. Powiedziałem jej że muszę zostać w pracy jeszcze godzinę. Powiedziała żebym spokojnie skończył i się nie śpieszył. Mieli poczekać na mnie z kolacją. W oddali słyszałem głos Marcina. Pracowałem dalej. Uwinąłem się z robotą i wyszedłem wcześniej. Gdy przybyłem pod dom ujrzałem radiowozy milicji i pogotowie. Przeczuwałem najgorsze. Jak wszedłem do środka cały mój świat legnął w gruzach. Na podłodze w jadalni leżały dwa ciała przykryte czarnymi workami. Jeden był mniejszy od drugiego. Oboje nie żyli...-głos mu się załamał. Zaczął płakać a ja razem z nim. -Sprawcy nie ujęto. Jednak ja wiedziałem kto to zrobił. Kaśka. Ta kobieta z którą miałem romans. Jeśli można to tak nazwać. Wiedziałem że to ona. Po prostu to wiedziałem. Nie mogłem tak żyć. Wiedziałem ze morderca mojej żony i dziecka jest na wolności. Przychodziła do mnie. Mowiła że teraz możemy być razem. Że będziemy szczęśliwi. Pocieszała mnie. Śmiała mi się w twarz.
Postanowiłem wziaść sprawy we własne ręce...
-Nie mogłem z tym żyć, Marcin-powiedział ojciec.-Morderca chodził na wolności i śmiał mi się w twarz
Ojciec patrzył się centralnie w obiektyw a ja słuchałem jak zahipnotyzowany.
-Wiedz Marcinie, że musiałem to zrobić. Musiałem ją zabić. Żeby pomścić żonę i dziecko. Równo rok po ich śmierci. W ten sam dzień. Takim samym narzędziem. Jednak już po wszystko się posypało. Starałem się odciągnąć od siebie podejrzenia. Na początku się udawało.
Jednak jeden milicjant powiązał mnie z morderstwem Kaśki. Zaczął mnie szantażować. Gdy się niezgodziłem chciał mnie wsypać. Usunąłem go. Wtedy łańcuszek doszedł do mnie. Musiałem uciekać. W ciągu jednej nocy opuściłem Polskę i przez Atlantyk dostałem się do Ameryki Południowej. Pewnie trzymasz teraz mój stary paszport. Zacząłem nowe życie w Kolumbii. Nie było łatwo jednak później. Wszystko przychodziło łatwo.
Zająłem się handlem narkotyków. Na tym zarobiłem fortunę. Spójrz do skrzynki.Zatrzymałem kolejny raz film i zaglądnąłem do skrzynki. Była pusta. Jednak coś się nie zgadzało. Dno pojemnika było na wysokości 3/4
skrzynki. Wyciągnąłem nóż z kieszeni i podwadziłem dno. Wyszło bez problemu. Delikatnie wyciągnąłem metalową płytę i położyłem ją obok.
Gdy zajrzałem do środka usiadłem z wrażenia a pilot wypadł mi z ręki. Całe wnętrze zajmowały nowiutkie pliki banknotów we fioletowym kolorze. Pełna skrzynka banknotów w nominale 500 Euro. Na górze leżała czarna teczka. Nie wiedziałem co mam robić. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Kliknąłem PLAY
-To jest tylko część moich oszczędności. W tej skrzynce masz 15 milionów Euro. Przygotowałem to w rezerwie. Dla ciebie. Zrób z tym co chcesz. W teczce masz numery innych kont na których też są pieniądze. Najwięcej
jest ich na Kajmanach.-opuścił wzrok.
-Dlaczego mi to mówisz?-zapytałem do telewizora.
-Marcin wiem że jesteś gejem. Nikt mi tego nie powiedział. Nie zastanawiaj się nad tym od kogo wiem. Od nikogo. Nie wiem w jaki sposób ale jakoś wydawałeś mi się inny. Odstający od reszty. Nie potępiam cię za to bo nie w tym rzecz. Każdy człowiek ma wolną wolę i moze wybierać co jest dla niego najlepsze. Nie powiedziałem tego twojej matce. Wiesz jaki ona ma stosunek do homoseksualistów. Nie mów jej. Błagam cię!-złożył ręce jakby się modlił.- Mimo iż masz dwoje rodzeństwa to zawsze ciebie stawiałem na pierwszym miejscu. Bo bałem się o ciebie. Dlatego nagrywam ten film. Myślałem że powiem ci to sam. Ale jeśli nie zdążę... i coś się stanie... chciałbym, żebyś o wszystkim wiedział. Bo zasługujesz na to, żeby wszystko wiedzieć, Marcin. Jesteś czymś więcej, niż miłością mojego życia. Jesteś moim życiem. Jesteś moim... życiem.
Wypowiadając te słowa nachylił się do kamery i zatrzymał nagrywanie.
-Czyli zostawiasz mnie z tym sam. Co teraz zrobić? Co mój ojciec zrobił!
Zabił dwoje ludzi. To przerażające.
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Co dalej począć. Miałem pieniądzę. Mogłem zostawić rodzinę i zamieszkać z dala od nich. Sam lub z kimś kogo pokocham. Wstałem i otworzyłem neseser. Wyciągnąłem ze skrzynki
kilkanaście plików banknotów i wrzuciłem je do walizki razem z teczką. Zabrałem ze sobą również płytę z nagraniem ojca. Resztę schowałem do kasetki którą zamknąłem i położyłem na taśmociągu. Ruszył on
automatycznie i po chwili zniknęła mi z oczu. Skierowałem się do
wyjścia. Drzwi otworzyły się automatycznie i na progu stał Andre Venret.
-Serdecznie zapraszam ponownie. Tylko kwestią informacji. Pańskie konto jest opłacone na najbliższe 75 lat. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc?
-Nie dziękuję serdecznie-pożegnałem się i wyszedłem na zewnątrz.
Spojrzałem na zegarek. Była 2:30 w nocy. Nie myśląc o niczym innym
wsiadłem do auta i ruszyłem w drogę powrotną.
-Do domu-powiedziałem do siebie-ale jak długo to będzie mój dom.
Dwa dni później byłem już w Gdańsku. Zmęczony po podróży i wiedzą o ojcu. Tylko co dalej począć. Podjechałem pod dom ale nie chciałem wysiadać. Ten grad pytań który na mnie spadnie. Mam tego dość. Jednak chwyciłem neseser z pieniędzmi oraz teczką i ruszyłem w stronę drzwi.
-Ciekawe czy ktoś jest w domu?-zastanawiałem się i szukałem kluczy po kieszeniach.
Drzwi jednak otworzyły się same. Nie same dokładnie tylko za sprawą
mojej matki. Stała na progu z wyraźnie złą miną.
-Proszę, proszę kto wrócił. Mój synek pedał.
-Co?!-powiedziałem zaskoczony.
Nic nie odpowiedziała tylko zniknęła w salonie. Ostrożnym krokiem
ruszyłem jej śladem.
Wszedłem do salonu i mnie zamurowało. Moja matka siedziała w salonie z Markiem. Moim pierwszym chłopakiem. Odjęło mi mowę.
-Nigdy nie pomyślałabym-powiedziała matka-ze mój syn... jest pedałem.
Ale własnie się dowiedziałam.
Spojrzałem na Marka. Siedział i patrzył się w ścianę. Złość wezbrała we mnie. Miałem ich wszystkich dosyć. A Marka tym bardziej.
-Do czego to doszło. Do czego to doszło.-powtarzała.-Masz się wyprowadzić. Jeszcze dziś.
Obróciłem się i poszedłem swojego pokoju. Położylem neseser na łóżku i wyszedłem na balkon.
-Marek zniszczył wszystko-pomyślałem i łzy popłynęły po moim policzku.
-Marcin-usłyszałem jego głos za plecami. Nic nie odpowiedziałem.
-Marcin. Odezwij się.
-Odpierdol się-powiedziałem i wszedłem do sypialni. Chwyciłem walizkę i zszedlem do gabinetu. Poszedł za mną.
-Marcin, poczekaj...
-Zostaw mnie w spokoju.
-Daj mi wytłumaczyć.
-No mów. Słucham! Co chcesz mi powiedzieć!!-krzyczałem.
-Wybaczyłem ci. Twoja zdradę. Możemy być znowu razem.
-Juz to wszystko??
-Nie rozumiesz. Chcę być z tobą ponownie. Co ty na to?-położył rękę na moim ramieniu.
Odwróciłem się i strzełiem go w twarz.
-Masz moją odpowiedź. Wystarczy.
-Ale Marcin...
-WYPIERDALAJ!!!!-krzyknąłem i go od siebie odepchnąłem.-Zniszczyłeś
wszystko. Nic dla mnie nie znaczysz. Nic do Ciebie nie czuje.
Odwróciłem wzrok. Usłyszałem kroki i zamykanie drzwi. Otworzyłem biurko i zacząłem wyciągać papiery.
-No, no, no.-uslyszałem głos.
Wyjrzalem zza biurka. W pokoju stał Krystian.
-Mam brata pedała. Co za wstyd.-uśmiechnął się złośliwie.
Nie patrzyłem na niego. Wrzucilem swoje dokumenty do walizki i ruszyłem w stronę drzwi.
-Marcinek-pedałek obciągnie na raz dziesięć pałek.
Trącił mnie ramieniem. Nie zareagowałem. W salonie stała matka i siosta. Założyłem płaszcz. Dołączył do nich Krystian.
-Gdzie idziesz?-zapytała się matka.
-Wiecej mnie nie zobaczycie. Żegnam.
Chwyciłem walizkę i poszedłem do samochodu. Wybiegła za mną siostra.
-Marcin zostań!-chwyciła mnie.-Wszystko się ułoży.
-Po co?! Nie mam po co! Żebyście mnie wyzywali!!-przed dom wyszła matka i brat. Otworzyłem drzwi auta.
-Ojciec miał rację!
Wsiadłem i pojechałem.
MAJ 2009
-Dokąd chce Pan lecieć?-zapytała kasjerka na Okęciu.
-Obojetnie.
-Nowy Jork?
-Może być. Klasa biznes.
-Prosze bardzo. Proszę się pośpieszyc. Samolot odlatuje za 30 minut.
-Dziekuje bardzo.
WRZESIEŃ 2009
-Jest Pan zainteresowany kupnem, Panie... moze Pan przypomnieć swoje nazwisko.
-Marcin Kochanowski. Tak. Biorę.
-Mam nadzieję że będzie się Panu tutaj dobrze mieszkało. Tarnów jest
nazywany Polskim biegunem ciepła.
-Ja też mam taką nadzieję...
Nowe życie, mogę zacząć wszystko od początku. Z dala od rodziny...
DZIEŃ DZISIEJSZY
Stałem na parkingu. Na ulicach nikogo już nie było. Cisza. Pusto.
Czekałem na umówionym miejscu. Nikt inny się jeszcze nie pojawił. Gdy zegarek wskazywał 24:00 na parking wjechały trzy czarne samochody terenowe.
Zatrzymali się naprzeciw mnie w odległości kilku metrów. Nie czekałem na ruch z ich strony tylko wysiadłem z auta. Drzwi zostawiłem otwarte. Panowała absolutna cisza. Nagle z jednego auta wysiadł mężczyzna ubrany w czarny garnitur.
-Pokażcie że Oskar żyje-krzyknąłem.
Uśmiechnął się ironicznie. Schował się do auta i po chwili ujrzałem
Oskara z ustami zaklejonymi taśmą.
-Czego odemnie chcecie?
-Ciebie. Chodzi nam o ciebie-odezwał się mężczyzna.
-A dokładniej?
-Wszystkiego dowiesz się jak...-urwał.
Zaczął się rozglądać. Przez chwilę nie wiedziałem czemu przerwał. Jednak za moment wszystko było jasne. Na parking z przeciwległej strony wjechały trzy radiowozy policji.
Mężczyzna wskoczył do auta które w jednej chwili ruszyły z piskiem opon. Skierowali się w konwoju na skrzyżowanie a każdy pojechał w innym kierunku. Policjanci zatrzymali się przy mnie. Wyskoczyli mundurowi i ku mojemu zdziwieniu Darek.
-Co ty tutaj robisz??-zapytałem zdziwiony jego obecnością.-I skąd
wiedziałeś gdzie mnie szukać.
-Dawaj jedziemy.-powiedział tylko i skierował się do mojego auta.
-Ale o co...-zapytałem ponownie gdy już jechaliśmy.
-Jedziemy do ciebie.-odpowiedział tylko.
20 minut później wjechałem na podwórko. Stały tam już trzy nieznane mi wozy.
Gdy wysiedliśmy z pozostałych aut wyszli normalnie ubrani mężczyźni.
-Darek, co się dzieje??
-Pogadamy w środku.
Weszliśmy do salonu. Policjanci zaczeli rozkładać różne urządzenia.
-Marcin usiądź-powiedział Darek.
-Co się dzieje?-zapytałem siadając.
-Po naszym spotkaniu podzwoniłem w parę miejsc i dowiedziałem się
ciekawych rzeczy.
-A dokładniej?
-Dowiedziałem się że niejaki Adrian Liszt wyznaczył za Ciebie nagrodę.
25 tysięcy złotych.
-Co?? Kto to jest?
-Nie wiemy. Nie wiemy nic na jego temat. Nigdy w życiu nie dostał nawet mandatu.
-To co teraz robimy? Mają Oskara.
-Musimy poczkeć jak się znowu odezwą.
Na te słowa odezwał się telefon który porywacze mi zostawili.
-Marcin, przeciągaj rozmowę. Potrzebujemy jednej minuty. I to ty ustal miejsce spotkania.
-Dobra.
Wziąłem głęboki oddech i odebrałem połączenie.
-Słucham.
-Dlaczego dzwoniłeś po psy?-zapytał niski głos.
-Nie dzwoniłem. Przysięgam. Spotkajmy się ponownie. Na ruinach zamku na
górze św. Marcina.
-Za dwie godziny.-usłyszałem w odpowiedzi.
-Nie róbcie nic Oskarowi.
-Już nie musimy. Twój Oskarek został zabity podczas próby ucieczki. To koniec. Przestań myśleć o sobie i się poddaj.
Zapadło milczenie. W głowie miałem tylko trzy słowa "Oskar nie żyje".
Przezemnie zginął w tak młodym wieku.
-Nie!-odpowiedziałem.-Ani teraz, ani nigdy. Słyszysz mnie? Użyję każdej
metody, każdej broni, włącznie z moimi zębami, by cię zniszczyć.
Przysięgam! Idę po was wszystkich!
Rzuciłem telefonem o ścianę.
-Za krótko-powiedział Darek odchodząc od komputera.-Słuchaj zrobimy tak...
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
Byłem na umówionym miejscu przed czasem. Stałem na ruinach zamku przyglądając się miastu pogrążonemu we śnie. Jestem sam... znowu sam...
dlaczego wszyscy odemnie odchodzą...
-Jesteś punktualny.
-Zacząłem się rozglądać skąd pochodzi głos znany z telefonu.
-Gdzie jesteś!
-Tutaj-z ciemności wyłonił się meżczyzna około 36 lat, szczupły, wysoki ubrany był w gruby wełniany płaszcz.
-Kim jesteś??
-Nie znasz mnie ale mogę się przedstawić. Chociaż w tych okolicznościach
ta wiedza na długo ci się nie przyda. Adrian Liszt.
-Czego odemnie chcesz??
-Chcę żebyś umarł.
-Dlaczego?-zrobiłem krok w jego stronę.
-Radzę się nie zbliżać-wyciągnął zza pasa broń.
-Dlaczego chcesz mnie zabić? Zrobiłem ci coś??
-Ty nie.-sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyciągnął zdjęcie
które rzucił w moją stronę.
Podniosłem je. Była na nim bardzo ładna blond kobieta o długich włosach.
-Kto to jest?-zapytałem.
-To jest moja matka. Twój ojciec zabił ją 35 lat temu. Teraz nadszedł
czas na moją zemstę.
-A czy wiesz że twoja matka też nie była do końca uczciwa?
-Co masz na myśli?
-Mój ojciec miał z twoją matką romans. Gdy chciał ją zostawić ta zabiła mu rodzinę. Jego żonę i syna. Uważasz że to w porządku??
-Akurat ci uwierzę.
-Wierz lub nie jak chcesz. Mnie już na niczym nie zależy. No dalej zrób
to! Zabij mnie!-krzyczałem- Moje życie nie ma sensu od chwili gdy
zabiłeś Oskara! Kochałem Go rozumiesz!! ZRÓB TO!!!!
-Rzuć broń!!-usłyszałem głos Darka za plecami.
Odwróciłem się i to rozproszyło moją uwagę. Mój przeciwnik chwycił mnie i przyłożył mi broń do gardła.
-Nie zbliżaj się.-powiedział-Albo on zginie.
Poczułem zimną lufę pistoletu na mojej krtani. Darek stał w miejscu celując w Adriana. Czekałem tylko kto pierwszy wystrzeli.
-Puść go! Teren jest otoczony!
-Żądam śmigłowca. Teraz. Albo on zginie. Ja nie żartuje.
Spojrzałem na Darka który mrugnął do mnie. Skinąłem głowa i łokciem uderzyłem w żebra Adriana. Jego uścisk zelżał i uwolniłem się. Darek tylko na to czekał. Strzelił dwa razy trafiając go w klatkę piersiową. Padł na ziemię bezwładnie. Darek opuścił broń i podszedł do mnie.
-Marcin nic ci nie jest?
-To i tak nieważne. Oskar nie żyje. Nawet nie wiem gdzie jest jego ciało. Wokół zaczęły blyskać niebieskie światła. Pod ruiny podjechały radiowozy. Spojrzałem w dół i nie mogłem w to uwierzyć. W moja stronę biegł Oskar. Stałem jak wryty bo nie wiedziałem czy to się dzieje naprawdę. Rzucił mi się na szyję a ja zacząłem płakać.
-To ty!! To naprawdę ty!!-powiedziałem.
-Tak.
-Powiedzieli mi ze nie żyjesz.
-Przez moment tak było.
-Przepraszam Cię Oskar.
-Za co??
-To wszystko przezemnie.
-Przestań...
-Na ziemię!
Usłyszałem głos Darka i nie wiedziałem co się dzieje. Spojrzałem trochę za późno. Adrian leżący na ziemi podniósł pistolet i celowa we mnie.
Nic nie mogłem zrobić. Rozległ się odgłos strzału i pocisk pomknął w moim kierunku. Przed oczami nagle wyrósł Oskar który rzucił się przedemnie i przyjął kulę na siebie.
Darek wystrzelił jeszcze raz w stronę Adriana zabijając go. Oskar spadł na brzuch. Ukłękłem przy nim i przewróciłem go na plecy. Oddychał.
-Oskar! Oskar! Proszę Cię nie umieraj! Oskar! Darek sprowadź pogotowie. SZYBKO!! Oskar!
-Marcin...-powiedział słabym głosem.-Marcin...
-Nic nie mów. Oszczędzaj siły.
-Marcin... Jesteśmy kwita... Mogę odejść.
-Nie mów tak. Błagam Cię wytrzymaj-przyciskalęm ręce do rany. Jego szara bluza była cała we krwi.-Darek co z tym pogotowiem!!!!!
-Bedą tutaj za 20 minut.-odpowiedział chowając telefon.
-On tyle nie wytrzyma.-zwróciłem się ponownie do Oskara.-Oskarek, Oskarek. Słyszysz mnie??
-Taa...
-Nie poddawaj się. Proszę Cię. Darek pomóż mi go przenieść.
-Co chcesz zrobić??
-Sam go zawiozę do szpitala. Pomóż mi go przenieść do samochodu. Potrzebuje tylko eskorty.
Wsunąłem ręce pod plecy Oskara i podniosłem go. Byłem cały w jego krwi.
-Oskar trzymaj się...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:35, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gagatek
Gość
|
Wysłany: Nie 5:18, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Eeeee... zrobilo sie patetyczne i niewiarygodne...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 8:54, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Może nie tyle niewiarygodne, co nieprawdopodobne. Wydaje mi się, że ta akcja z pościgiem, ze zleceniem zabójstwa nie pasuje do całości tego opowiadania. Lepsze były te części, w których bohaterowie się poznawali, kiedy Marcin bronił Oskara w domu. Tam przynajmniej było romantycznie i takie historie się zdarzają. Teraz Paolesie widzę, że przerzuciłeś się na jakiś serial kryminalny. Niby wątek z ojcem tak by sugerował, ale można chyba było coś innego na tej taśmie "wymyślić". Te narkotyki, zabójstwa to chyba nie jest dobry motyw na opowiadanie.
Liczę, że następne części będę podobne do tych pierwszych. I najważniejsze, aby Oskar przeżył.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maxiii
Adept
Dołączył: 29 Wrz 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:11, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne opowiadanie, pełne napięcia i pozbawione typowego dla tego "gatunku" opowiadań schematyzmu... Gratuluję Autorowi, kunsztem dorównuje najlepszym na tym forum (np. WordG, piotr47 czy Pablo49). Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo49
Adept
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Nie 10:42, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
patetyczne? niewiarygodnie? nieprawdopodobnie? o czym Wy mówicie? Teraz to dopiero zaczęła się akcja. Jest super. Ciekawie. AUTOR trzyma nas w niezłym napięciu... Już nie mogę się doczekać kolejnego ODCINKA...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WL
Debiutant
Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 11:30, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie się podoba!Czekam na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salomon85
Debiutant
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Nie 14:10, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
No czekam na kolejną część...
Fakt, te narkotyki ojca troche mnie zaskoczyły... ale w końcu to Twoje opowiadanie...
tak trzymaj...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
16lattek
Adept
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 14:24, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Wszystkie opowiadania nie mogą być pisane na zasadzie jednego schematu... To odbiega od reszty i dlatego zyskuje na wartości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|