Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zabawa w podchody
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Śro 22:25, 13 Lut 2013    Temat postu:

Zabawa w podchody cz. 3.

Pobraliśmy łóżka polowe, zwane kanadyjkami. Rozpoczęło się ich ustawianie, Tomek i ja postawiliśmy swoje na końcu namiotu. Paweł dołączył do nas. Zaczęliśmy rozkładać koce i poduszki oraz wykładać nasze śpiwory. Spojrzałem na wnętrze namiotu, wyglądał teraz na prawdziwe miejsce odpoczynku żołnierzy. Usiedliśmy na łóżkach wymieniliśmy spojrzenia, nie mieliśmy zbyt szczęśliwych min. Nasze żołądki zaczęły przypominać nam o swoim istnieniu. Po dłuższej chwili do namiotu wszedł Czarek, stanął w wejściu oznajmiając:
- Kolacja, zabierać menażki.
Popatrzyłem ze zdziwieniem na Tomka i Pawła. Oni też nie wiedzieli, o co chodzi. Spojrzałem na rzeczy, które nam wydano, pomiędzy nimi był ciemnozielony owalny garnek. Domyśliłem się, że o to chodzi. Wyszliśmy z namiotu i swobodnie skierowaliśmy się do widocznej kuchni polowej. Oglądaliśmy te garnki tocząc z nich głośne żarty. Z tyłu dobiegł nas donośny głos Czarka:
- A wy kurwa, co krowy na pastwisku, sformować szyk i równo, marsz do kuchni.
Ustawiliśmy się gęsiego i tak pomaszerowaliśmy w kierunku kuchni. Otworzyłem ten garnek, który okazał się całkiem sprytnym urządzeniem. W jego dolną cześć wlano mi zupy a w górną dostałem ziemniaki i gulasz. Wszystko bardzo apetycznie pachniało, więc zacząłem rozglądać się za stołem i krzesłem. Tomek stanął koło mnie, po chwili dołączył Paweł, widziałem, że oni też rozglądają się za jakimś miejscem do siedzenia. Zobaczyłem Czarka, który stał sam. Podszedłem do niego.
- Gdzie tu są jakieś stoły? – zapytałem delikatnie.
Spojrzał na mnie swoim ostrym wzrokiem, po czym znowu zobaczyłem w jego oczach to cholerne pożądanie. Podszedł bliżej, rozejrzał się czy wokół nas nikogo nie ma i powiedział:
- Masz śliczną dupcię, więc siadaj na niej i jedz – puścił mi perskie i odszedł.
Stałem jak wryty w ziemię. Wkurwiał mnie ten goguś a jednocześnie intrygował. Nie powiem było z niego niezłe ciacho. Wróciłem do Tomka i Pawła, którzy wzorem innych zasiedli na trawie zajadając się kolacją. Przysiadłem obok nich, nie odzywałem się, krew mi jeszcze się burzyła. Zjedliśmy, umyliśmy menażki w baniaku wystawionym obok kuchni i skierowaliśmy się do namiotu. Próbowaliśmy skorzystać z telefonów, ale jak się domyślałem w tych lasach nie było zasięgu. Chciałem zadzwonić do Marzeny, brakowało mi jej towarzystwa, mój telefon w polu zasięgu pokazywał zero kresek. Pizdnąłem telefon o łóżko.
- Ja pierdolę, mam kurwa dosyć tego obozu – wyrzuciłem z siebie.
- Daj spokój Bartek, nie jest źle – uspokajał Tomek.
- Damy radę panowie – roześmiał się Paweł.
Po chwili w wejściu stanął Czarek. Nasze spojrzenia spotkały się, uciekłem zaraz wzrokiem w inną stronę. Ciśnienie mi się podniosło.
- Tu macie wykaz wart na dzisiejszą noc. Przypominam na warcie nie wolno spać – zakomunikował dość normalnym głosem.
Zostawił kartkę na pierwszym łóżku i wyszedł, Wszyscy podlecieli do wykazu zobaczyć, o której przypadnie im warta. Nie znaliśmy jeszcze swoich nazwisk, więc jedna osoba odczytywała głośno listę, a wyczytana osoba odzywała się, że to o nią chodzi. Warty rozplanowane były, co dwie godziny poczynając od godziny dwudziestej. Na warcie jednocześnie były dwie osoby. Mnie przypadła od drugiej do czwartej. Ucieszyłem się, bo pełniłem ją razem z Tomkiem. Pawłowi trafił się fuks, pełnił pierwszą wartę z bardzo sympatycznym Michałem. Co najważniejsze wyśpi się spokojnie całą noc, czego ja nie mogłem powiedzieć o sobie. Paweł powoli odzyskiwał swój świetny humor.
- Panowie a ja mam niespodziankę – powiedział z uśmiechem.
Po czym wstał i z plecaka wyciągnął połówkę. Na naszych twarzach zagościł niewidziany od rana banan.
- Dawaj, uwalimy się na te smutki – odrzekłem z radością.
Nasi współmieszkańcy widząc, że mamy połówkę ochoczo podeszli do nas, siadając na naszych łóżkach. Po chwili oni wyciągnęli swoje zapasy i na ziemi między łóżkami stało sześć butelek wódki. Dołączyły do nich butelki pepsi i coli. Zapowiadała się niezła imprezka. Postanowiliśmy schować tą naszą baterię i rozpocząć imprezkę po toalecie wieczornej.
- Chłopacy, a gdzie tu można się wykąpać? – zapytałem głośno.
- Tam przy rzeczce wystawione są polowe natryski – odpowiedział Kamil, ładny blondynek.
- No to idziemy się kąpać – oznajmił Paweł.
Przebraliśmy się w zielone dresy, które dostaliśmy w ramach sortów mundurowych. Miałem okazje popatrzeć sobie na kształtne ciała naszych współlokatorów. Był to bardzo przyjemny widok. Zabraliśmy ręczniki udając się do miejsca natrysków. Bajecznie wyglądaliśmy w tych zielonych dresach. Natryski były cztery, wykonane z zielonego brezentu, przysłaniające tylko do pasa postać w nich znajdującą się. Postanowiłem zaczekać, podziwiając po kolei wszystkich kąpiących się. Przy kąpieli wariowaliśmy, chlapaliśmy się wodą, ogólnie panowała atmosfera luzu i wesołej zabawy. Nikt nikogo się nie krępował. Nasza nagość stała się normalnym stanem. Pozostaliśmy oboje z Tomkiem, kiedy zwolniły się natryski. Wszyscy rozbawieni poszli do namiotu. Zaczęliśmy rozbierać się do kąpieli i wtedy zauważyłem przechodzącego Czarka. Postanowiłem zagrać mu na nosie. Tomek szybko rozebrał się i był już pod natryskiem. Ja powoli się rozebrałem, stałem nagi udawałem, że czegoś szukam. Odwracałem się prezentując Czarkowi swoje ciało w pełnej okazałości, pomyślałem, śliń się kutasie. Widziałem jak zwolnił a jego wzrok wbity był we mnie. Lustrował każdy centymetr mojego ciała. Spojrzałem na niego, nasze oczy spotkały się. Prowokacyjnie puściłem mu perskie oczko a palcem wskazującym pokiwałem, dając znać, że nie dla psa kiełbasa. Odwróciłem się i wszedłem pod natrysk, byłem zadowolony, wydawało mi się, że w ten sposób przejąłem inicjatywę. Poczułem się bardziej pewnie. Widząc nagiego Tomka obok siebie podnieciłem się. Dzielił nas tylko zielony brezent.
- Tomek, mam ochotę – powiedziałem czule.
- Ja też – odparł, - Ale tutaj to raczej nie jest możliwe, musimy wytrzymać – stwierdził z żalem.
Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym rozżalenia, myślałem, że nie wyrobię. Chciałem go chwycić w ramiona i przytulić. Opanowałem swoje żądze, dokończyłem mycie.

Wróciliśmy do namiotu, chłopacy przygotowali już imprezkę. Nawet znalazły się przekąski z kanapek niezjedzonych w drodze. Paweł znów okazał się duszą towarzystwa, bawiliśmy się doskonale. Poznaliśmy się na wzajem i ze wszystkimi bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Czwarta butelka pokazała dno. Zaczęło mi szumieć w głowie. Po kolei towarzystwo wykruszało się. Paweł z Michałem poszli na pierwszą wartę. Stwierdziłem, że trzeba się trochę przespać. Wymieniłem czułe spojrzenie z Tomkiem i położyłem się na swoim łóżku. W namiocie zapanowała ciemność, gdyż ostatnia latarka została zgaszona. Leżałem, myśląc, że zajebię tego pilota, który pilotuje ten pieprzony helikopter w mojej głowie. Powoli przychodził ciężki, twardy sen.

Poczułem szarpanie za ramię, otworzyłem nieprzytomnie oczy. W świetle zapalonej latarki zobaczyłem Tomka.
- Bartek czas na wartę – powiedział.
- Ok., już wstaję – odrzekłem nieskładnie.
Byłem nieprzytomny i na dodatek jeszcze mocno pijany. Wstałem ubrałem się z trudem. Wyszliśmy przed namiot. Robert i Adam już czekali, żeby ich zmienić. Weszli do namiotu a my zostaliśmy na dworze. Tomek zgasił latarkę a moje oczy przyzwyczajały się do ciemności. Roztaczał się przed nami czarny krajobraz lasu, gdzie niegdzie oświetlonego srebrną poświatą księżyca. W tej poświacie błyszczała nasza polanka a na niej namioty. Przerażająca cisza roztaczała się wokół nas, przerywana, co jakiś czas przeraźliwym odgłosem jakiegoś zwierzęcia czy też ptaka. Pierwszy raz dane mi było przebywać w lesie w zupełnej ciemności. Dobrze, że Tomek był przy mnie, bo nie było to przyjemne środowisko. Moje zmysły szalały podsuwając mi różne sceny z horrorów. Postanowiłem nie stać w miejscu zwłaszcza, że w mojej głowie szumiał jeszcze alkohol.
- Tomek będziemy chodzić, bo inaczej zasnę – cicho powiedziałem.
- Dobry pomysł, no atmosfera niczym z horroru – odrzekł równie cicho.
Wolno przechadzaliśmy się po polance wokół namiotów. Wpadł mi do głowy iście szatański pomysł. Kiedy po raz kolejny szliśmy w kierunku końca polanki, skąd przyjechaliśmy autokarem, powiedziałem czule do Tomka:
- Chodź, pójdziemy teraz kawałek w tamtą stronę – pokazałem zaciemniony młodnik.
W świetle księżyca widziałem jego mocno zdziwioną minę, która po chwili zmieniła się w zadowolenie.
- Szalony jesteś – odpowiedział czule.
- Szaleję za tobą, bo cię kocham – wyszeptałem czule.
Odwróciłem się do niego, przyciągnąłem do siebie, a nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku, języki znalazły siebie tocząc istny miłosny bój. Poczułem wielkie pożądanie, moje dłonie zjechały pod jego spodnie prosto na pośladki. To ciepło jego ciała rozgrzało mnie do czerwoności. Mój penis zareagował natychmiastowym wzwodem. Moje zmysły szalały. Jak ja bardzo kocham tego chłopaka, jest mi z nim wspaniale. Szalałem, oderwałem się od jego ust, przeniosłem swoje pocałunki na szyję. Powoli rozpinałem mu bluzę i spodnie, które zaraz opadły na kostki. Schodząc ustami w dół całowałem namiętnie jego ciało. Dotarłem do jego bokserek, które natychmiast opuściłem. Wyskoczył jego wyprężony fallus gotowy do zabawy. Pochwyciłem go w usta, byłem spragniony jego smaku. Ręką zacząłem pieścić jego cudowne jądra a drugą wsunąłem w jego rowek, wchodząc palcem w niego. Tomek wyprężył się, jego oddech przyśpieszył. Słychać go było wyraźnie w tej głuchej ciszy, która nas otaczała. Lizałem namiętnie jego penisa, wciągałem głęboko do gardła, opanował mnie szał, chciałem go mieć całego w swoim gardle. Tomka przeszywały, co chwilę dreszcze, wiedziałem, że długo nie wytrzyma. Dawał mi znać, pukając mnie w ramiona, wiedziałem, że dochodzi jego penis zaczął drgać i poczułem głęboko w swoim gardle wielką falę spermy, nie nadążałem połykać. Część spermy rozlała się po moim policzku. On zachwiał się i mocno oparł się o moje barki, czułem, że miał mega orgazm i nie mógł utrzymać się w pozycji stojącej. Trzymałem jego fallusa w ustach nie chcąc go puścić, zlizywałem jeszcze ostatnie kropelki wypływające z niego. Byłem szczęśliwy, ale do pełnego spełnienia chciałem wejść w Tomka. On powoli wyrównywał swój oddech i starał się już o własnych siłach utrzymywać na nogach.
- Bartek to było zajebiste – cichutko wyszeptał pochylając się nade mną.
Moje usta uwolniły jego penisa, wstałem i przywarłem ustami do jego ust. Mieszanina śliny i spermy wypełniła nasz pocałunek. Odwróciłem go plecami do siebie, prawą ręką przycisnąłem jego plecy, dając znać, żeby się pochylił. Zrozumiał, złapał się rękoma małego drzewka. Pochyliłem się nad jego pośladkami, przykucnąłem, rozchyliłem je, przywarłem do jego dziurki językiem. Tomka przeszyły dreszcze a z jego ust usłyszałem delikatne syknięcie. Wszedłem głęboko w niego moim językiem, cały drżał. Mój penis maksymalnie się wyprężył aż wywołał u mnie ból. Wstałem pośliniłem moją nabrzmiałą główkę, przyłożyłem do dziurki Tomka i biodrami rozpocząłem nacisk. Wchodziłem bardzo wolno, słyszałem jego cichutkie postękiwania. Mój brzuch rozpłaszczał jego pośladki, byłem cały w nim. Poczułem jak jedną ręką złapał mnie za pośladek przytrzymując. Wiedziałem, że musi chwilę odpocząć, żeby jego wnętrze dostosowało się do mojego penisa. Po chwili zwolnił swój ucisk i delikatnie klepnął mnie w pośladek. Zrozumiałem, że mogę zaczynać. Rozpocząłem powolne ruchy, na które mój fallus czekał zniecierpliwiony. Powoli zacząłem przyśpieszać a doznania, jakie odczuwałem szalały w moich zmysłach. Moje biodra wykonywały coraz szybsze ruchy a ja czułem, że za chwilę dojdę. Moje mięśnie spięły się, a ruchy stały się bardzo szybkie, nie mogłem powstrzymać szybkiego oddechu. Tomek cichutko pojękiwał. Spięcie moich mięśni i pośladków sięgnęło zenitu, poczułem falę drżenia i wystrzeliłem w jego wnętrze. W tym momencie jakaś sowa przelatując nad nami wydała z siebie dziwny, przeraźliwy dźwięk. Serce mi stanęło, krew zatrzymała się. Ze strachu bardzo mocno podbiłem swoim fallusem w jego wnętrzu. Tomek wykrzyknął z bólu a jego krzyk powtarzało echo po całej polance. Byłem sparaliżowany strachem. On szybko cofnął swój tyłek i mój penis wyskoczył z niego. Ubrał się błyskawicznie, trącił mnie wyrywając z letargu strachu i podniecenia.
- Bartek ubieraj się szybko, ktoś mógł usłyszeć – powiedział przerażony.
Stałem jak słup a z mojego penisa spływały jeszcze kropelki spermy prosto na leśną ściółkę. Oprzytomniałem, szybko ubrałem się i poszliśmy w stronę namiotów. Milczeliśmy, chcąc sprawdzić teren, czy nikt nie usłyszał nas w tej ciemnej głuszy. Kiedy dochodziliśmy do namiotów wojska zostaliśmy oślepieni światłem latarki.
- Usłyszałem jakiś krzyk, co to było? – zapytał Czarek, który świecił w nas swoją latarką.
Zniżył światło latarki, widzieliśmy jego twarz a on widział dokładnie nasze zmieszanie. Nie wiedzieliśmy, co odpowiedzieć, staliśmy spięci. W mojej głowie układałem sobie szybką odpowiedź, ale nie mogłem nic wymyśleć. Nagle usłyszałem głos Tomka:
- To ja krzyknąłem, wystraszyłem się sowy, która przeleciała nad nami – powiedział spokojnie.
Czarek przyglądam nam się badawczo, uniósł latarkę i snop światła oświetlił moją twarz. Jego ręka przybliżyła się do mojego policzka a opuszkiem palca wskazującego przejechał w okolicach moich ust. Poczułem jak coś rozmazuje na moim policzku, cofnął palec i przysunął do swojego nosa. Krew mocno napłynęła mi do mózgu, Sparaliżowało mi wszystkie mięśnie. Na twarzy byłem czerwony niczym burak, to była sperma Tomka. Wiedziałem, że domyślił się, zresztą miał ją przy nosie na swoim palcu, a głupi nie jest i zapach spermy zna.
- Dobra, pełnijcie dalej wartę - powiedział spokojnie.
Odwrócił się i odszedł. Powoli mój paraliż przechodził, odzyskiwałem mowę i ruchy. Spojrzałem na Tomka, nawet w tym księżycowym świetle widziałem, że był czerwony jak burak.
- Kurwa chyba się domyślił – wycedziłem cicho.
- Głupi by się nie domyślił, przecież wie jak pachnie sperma- odrzekł równie cicho Tomek.
- I co teraz – zapytałem patrząc na niego.
- Nie wiem, poczekamy zobaczymy – odparł.
Wartę pełniliśmy dalej chodząc po polance, zastanawialiśmy się, co teraz zrobi Czarek. Wytrzeźwiałem i nie chciało mi się spać. Kiedy skończyliśmy a koledzy nas zmienili, położyliśmy się spać. Korzystając z ciemności pocałowałem na dobranoc Tomka. Na łóżku biłem się z myślami, obawiałem się Czarka, bo posiadł wiedzę, która tak skrzętnie ukrywaliśmy. Po długiej chwili usnąłem. Spałem snem kamiennym, alkohol, seks, wykończyły mnie.

Poczułem szarpanie za ramię i usłyszałem jak z oddali głos Tomka:
- Bartek wstawaj, idziemy na zaprawę.
Pomyślałem w błogim lenistwie, co on pierdoli, jaka zaprawa, budujemy coś, czy co?
Po chwili znowu ktoś szarpał mnie za ramię, tym razem usłyszałem głos Pawła:
- Wstawaj kurwa, ubieraj się w dres.
Otworzyłem lekko oczy, zobaczyłem zielonych ludzików wokół mnie. To chyba jakiś nierealny sen. Otworzyłem szeroko oczy i ujrzałem ubranych w zielone dresy naszych współlokatorów.
Wstałem usiadłem na łóżku, w głowie kręciły mi się chyba ze trzy helikoptery.
- Pojebało was, co wy robicie?
- Idziemy wszyscy na zaprawę – odrzekł Paweł.
- Na jaką zaprawę, co ty Paweł pierdolisz?
- Na poranne ćwiczenia, baranie – syknął zirytowany Paweł.
- Ja pierdolę, jakie ćwiczenia, przecież nawet dupy nie mogę podnieść – odburknąłem rozespany.
Paweł złapał mnie za ręce i założył mi bluzę od dresu a Tomek założył mi spodnie. Następnie założyli mi buty. Wyciągnęli mnie przed namiot, byłem nieprzytomny. Oprzytomniałem natychmiast widząc Czarka, który czekał na nas przed namiotem. Rozpoczęliśmy bieg ścieżką w głąb lasu za namiotami. Biegłem jak paralityk a język zwisał mi jak bernardynowi. Dobiegliśmy do rzeczki, gdzie zatrzymaliśmy się robiąc serię ćwiczeń w tym przeciągania. Oczywiście pozorowałem wykonywanie tych ćwiczeń, w czym owocnie pomagał mi Tomek i Paweł. Następnie Czarek nakazał bieg wzdłuż brzegu rzeczki aż do obozu, potem toaleta i śniadanie. Wszyscy rzucili się do biegu. Ja też próbowałem biec, ale nie starczyło mi sił na długo. Wywaliłem się, jaki długi w mokry nadbrzeżny piasek rzeczny. Błyskawicznie podbiegł Tomek próbując mnie podnieść. Jednak Czarek to zauważył, cofnął się i kazał Tomkowi biec do obozu.
Zostaliśmy sami, moje ciśnienie skoczyło, natychmiast przyszło otrzeźwienie, chociaż sił wcale mi nie przybyło. Wstałem i ledwo trzymając się na nogach spojrzałem mu prosto w oczy. Postanowiłem wytrzymać jego spojrzenie, widziałem w jego oczach to cholerne pożądanie pomieszane z pogardą.
- Co cie tak wymęczyło w nocy – zapytał ironicznie.
- Pierdol się – odpowiedziałem, patrząc mu prosto w oczy.
- Wolę ciebie wypierdolić - odrzekł lekceważąco.
- Nie ma sprawy, mogę się zaraz spakować, w chuju mam ten obóz – powiedziałem zrezygnowany.
Roześmiał się, czym mnie wprawił w osłupienie. Nie mogłem zrozumieć, o co mu chodzi. Miałem bardzo głupią minę, co jeszcze bardziej go bawiło. Powoli docierało do mnie, co powiedział, o co mu chodziło, spiekłem kolosalnego raka.
Podszedł do mnie bardzo blisko, czułem jego zapach, cudowny zapach dojrzałego samca.
- Obciąganie cię tak wykończyło, czy jebanie? – spytał ironicznie.
- O co ci chodzi? – odburknąłem.
- No proszę jeszcze na dodatek jesteś skacowany, niezła gorzelnia od ciebie jedzie. A swoją drogą ładnie ruchasz, no i masz niezły sprzęt – powiedział dość czule.
Po raz kolejny zbaraniałem, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie byłem pewien czy blefował, czy mówił prawdę. Bo przecież skąd miałby wiedzieć, było zajebiście ciemno.
- Skąd… - chciałem zapytać, ale język stanął mi w gardle.
- Przywieziono nam tutaj dużo sprzętu do szkolenia was, jest również noktowizor – powiedział z dumą.
- Lubisz podglądać – spytałem złośliwie.
- Ciebie tak – odparł rozbawiony.
- Nie dla psa kiełbasa – syknąłem.
- Moja kiełbasa rozgości się w twojej dupci – odpowiedział na przekór w pełni rozbawiony.
Złapał moją rękę i przysunął ja do swojego rozporka. Chciałem ją wyszarpnąć, ale to, co tam wyczułem, wywołało moją olbrzymią ciekawość. To nie było normalne. Wymacałem, stał mu a jego rozmiar był ogromny. Ostatkiem sił, wbrew swojej woli oderwałem rękę od jego krocza. Stał dumny a na jego twarzy malował się ironiczny uśmiech.
- No i co nie dla psa kiełbasa? – zapytał wręcz bezczelnie.
Nie potrafiłem nic odpowiedzieć w mojej głowie wirowało wszystko. Kompletna pustka słowna blokowała moje usta. Co zresztą miałem mu powiedzieć, że takiego kutasa jeszcze nie widziałem. Nie mogłem odsłonić się przed nim, że chętnie bym się z nim zabawił. Moje zmysły przywołały obraz Tomka, przecież nie mogę go zdradzić, bo to byłaby zdrada osoby, którą kocham. Stałem jak słup. Widział w moich oczach zmieszanie i moją walkę wewnętrzną. Chyba zlitował się nade mną.
- Dobra, odpocząłeś, to biegiem do obozu – rozkazał.
Ruszyłem się z miejsca, powoli zacząłem biec do obozu.

W namiocie czekał już zdenerwowany Tomek, dopytywał co było, czy coś mówił o nocy. Odpowiedziałem, że tylko mnie opierdalał, nic więcej. Nie chciałem opowiadać o szczegółach. Na razie nie potrafiłem sobie sam tego poukładać. Postanowiłem, więc na razie o niczym nie mówić. Poszliśmy na śniadanie, tym razem już w szyku. Pocieszające było, że karmili nas bardzo dobrze. Była również kawa, co prawda zbożowa, ale i tak wypiłem dwa kubki. Po śniadaniu Czarek poinformował nas o podziale grupowym. Ja, Tomek, Paweł i Kamil, zostaliśmy wybrani do szkolenia na zwiadowców. Nawet mi to pasowało. Miałem ochotę położyć się, chociaż na trochę. Niestety rozpoczęły się zajęcia. Cała nasza czwórka została zabrana przez starszego wojskowego w okolice namiotu wojska, gdzie wystawione były dwie radiostacje polowe, na których mieliśmy odbywać ćwiczenia…

Koniec części trzeciej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 23:07, 13 Lut 2013    Temat postu:

Maciek jak zwykle mnie mile zaskoczyłeś trzecim owocem opowiadania
Jednak intuicja mnie nie myliła, przynajmniej w pewnej części Razz
Z nieskrywaną niecierpliwością czekam na czwarty owoc Twojego opowiadania Razz

Oby jak najszybciej, bo jak pisałem wcześniej jestem coraz większym fanem Twojego pióra Tongue out (1) (czy jak wolisz talentu) Razz

Pozdrawiam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Śro 23:09, 13 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacob
Adept



Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Opolskie

PostWysłany: Czw 21:08, 14 Lut 2013    Temat postu:

Tak, tak. Kolejna częśc jak najszybciej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kazarus
Debiutant



Dołączył: 20 Lis 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:33, 14 Lut 2013    Temat postu:

Widzę, że nie tylko ja czekam. Paramilitarne klimaty działają na wyobraźnię

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pią 19:39, 15 Lut 2013    Temat postu:

Kolejne świetne opowiadanie Nie mogę się doczekać co będzie dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pon 0:21, 18 Lut 2013    Temat postu:

Zabawa w podchody cz. 4.

Szkolenie na radiostacjach polowych było bardzo ciekawe. Opanowaliśmy posługiwanie się tym sprzętem, nauczyliśmy się systemu komunikatów, odbioru i nadawania oraz kodowania. Trochę śmieszyły nas systemy kodowania, ale starszy żołnierz wyjaśnił nam dokładnie i na przykładach, czemu to ma służyć. Dowiedzieliśmy się również, co robić w przypadkach awarii. Gorzej było, kiedy musiałem nosić to urządzenie na plecach, a druga osoba je obsługiwała. Całe szkolenie przebiegało tak, jakbyśmy byli w warunkach polowych, a te radiostacje były nam niezbędne do łączenia się z oddziałami bojowymi. Pomimo że ledwo trzymałem się na nogach, to nauka nie nużyła mnie, a wręcz przeciwnie była bardzo interesująca. Być może to kwestia osoby szkolącej, bo ten starszy żołnierz rewelacyjnie umiał nas zainteresować tym, co miał do przekazania.
Zajęci interesującym tematem nawet nie zauważyliśmy, kiedy nadeszła pora obiadu. Szkolenie dobiegło końca, poszliśmy do namiotu, byli już tam nasi współlokatorzy, którzy w innym miejscu szkolili się z maskowania. Zabraliśmy nasze menażki i wszyscy w pojedynczym szyku pomaszerowaliśmy na obiad. Czarek dopiero szedł do naszego namiotu, żeby nas zaprowadzić do kuchni, był zadowolony, gdy zobaczył, że maszerujemy tak, jak nam przykazał.
Z pełną menażką usiadłem pod drzewem, plecami opierając się o nie. Tomek i Paweł ulokowali się obok. Jedzenie było pachnące i smaczne, więc szybko skończyłem. Mając już pełen brzuch, poczułem, jak bardzo jestem zmęczony. Przymknąłem oczy, wyciągnąłem nogi do przodu, pozostając oparty o drzewo, powoli zapadałem w drzemkę.
- Bartek chodź do namiotu – powiedział Tomek.
- Idźcie, ja zaraz przyjdę – stwierdziłem leniwie.
- Daj swoją menażkę, umyjemy ci – zaproponował Tomek.
- Dzięki – odpowiedziałem, podając swoją menażkę.
Poszli, a ja ponownie przymknąłem oczy i trwałem w tym błogostanie. Wokół mnie robiło się coraz ciszej, to znak, że już wszyscy zjedli i poszli do swoich namiotów. Mnie urzekało to miejsce, świeże powietrze, słońce muskające mnie swoimi promieniami. Lenistwo opanowało każdy centymetr mojego ciała. Postanowiłem jednak przerwać tę sielankę, wstać i udać się do namiotu. Jednak żaden z moich mięśni nie wykazywał chęci do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Nagle usłyszałem czuły szept przy moim prawym uchu.
- Odpoczywaj, musisz być w dobrej formie, jak cię będę rżnął.
Błyskawicznie otworzyłem oczy i przekręciłem głowę w prawo. Na wprost mojej twarzy znajdowała się twarz Czarka. W jego oczach widziałem to pożądanie, które teraz sprawiło mi niesamowitą przyjemność. Czułem jego oddech na swojej twarzy, jego cudowne usta były w zasięgu moich ust. Otaczał mnie jego podniecający męski zapach. Starałem się opanować, ale przychodziło mi to z trudem. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Czarek już nie wzbudzał we mnie agresji, wkurwienia, ani złości, tylko… zdałem sobie sprawę, że go kurwa pożądam.
Z trudem opanowałem się, zdobyłem się na gardłową odpowiedź.
- Przestań, ja mam chłopaka – odpowiedziałem niepewnie.
- Ja nie chcę być twoim chłopakiem, ja się chcę z tobą pieprzyć – czule odpowiedział.
Moja krew zaczęła szybciej krążyć, ale nie był to efekt złości, tylko podniecenia.
- Proszę, daj mi spokój – wydusiłem błagalnie.
Przypatrywał mi się przez dłuższą chwilę, widziałem, jak bardzo go podniecam. Poczułem się zupełnie nagi pod jego spojrzeniem.
- Idź się przespać, masz godzinę, bo potem następne zajęcia – powiedział z uśmiechem.
Położył rękę na mojej głowie i mierzwił przez chwilę moje włosy, po czym wstał i odszedł w kierunku kuchni polowej. Z trudem zebrałem siły, wstałem i udałem się do swojego namiotu. W środku wszyscy leżeli na łóżkach, odpoczywając po obiedzie. Walnąłem się na swoje i zasnąłem kamiennym snem.
Szturchnięcie Tomka wyrwało mnie z głębokiego snu, tak potrzebnego mojemu zmęczonemu ciału.
- Bartuś, wstawaj, mamy następne zajęcia.
- Już wstaję – wybełkotałem.
Wstałem, powoli doszedłem do siebie. Udaliśmy się na zajęcia z kartografii. Okazało się, że szkolenie obejmowało zakres, który bardzo dokładnie znałem. Uczestniczyłem w dwóch biegach na orientację, więc nudziło mnie to, co teraz tłumaczono. Nie dowiedziałem się nic nowego, czułem znużenie i senność. Nawet opanowanie map sztabowych nie było dla mnie zbyt ciekawe, bo miałem je już dawno opanowane. Na zakończenie czekał nas egzamin. Ponieważ znudzenie i brak zaangażowania było widać podczas zajęć, postanowiono dać mnie na pierwszy ogień. Miałem niezły ubaw, widząc zszokowane miny dwóch żołnierzy, zadających mi pytania egzaminacyjne, zaczęli nawet pytać o zakres, który nie był omawiany na szkoleniu. Nie mogli mnie złamać na niczym, więc zaliczyłem egzamin na bardzo dobry. Od dawna interesowałem się kartografią i mapy miałem opanowane do perfekcji, na dodatek dla sprawdzenia samego siebie, uczestniczyłem w zawodach na orientację. Po zajęciach mieliśmy jeszcze egzamin z radiostacji. Ten egzamin również zdaliśmy z wynikiem bardzo dobrym.
Przyszedł czas na kolację, znowu zaserwowano nam dobre jedzenie. Przy kolacji Paweł opowiadał swoje wesołe historie. Całe towarzystwo pokładało się ze śmiechu, mnie jakoś w tym dniu nic nie bawiło. Ponownie opanowało mnie lenistwo, leżałem sobie przy nich na trawie, odpoczywając. Poszliśmy później pod natryski, gdzie znowu rozgrywała się zabawa, która też mnie nie cieszyła. Nawet gołe ciała naszych kolegów nie sprawiały na mnie żadnego wrażenia. Kiedy na dworze zaczęło już szarzeć, padła propozycja dokończenia, pozostałego po wczorajszej imprezie alkoholu. Nasz namiot tej nocy nie miał warty. Wszyscy ochoczo przysiedli do opróżniania pozostałych butelek wódki. Wypiłem dwa kieliszki i chyba miałem dosyć. Stwierdziłem, że wódka mi dzisiaj nie wchodzi. Paweł ponownie był wodzirejem imprezy, pośmiałem się z jego tekstów i stwierdziłem, że idę spać. Tomek spojrzał na mnie z troską, nie wyglądałem najlepiej. Puściłem mu buziaka, tak żeby nikt nie widział. Uśmiechnął się do mnie czule. Nie przeszkadzały mi ich śmiechy, zasnąłem bez problemu…

Czułem na sobie czyjś wzrok, podświadomie odczuwałem obecność kogoś obok mojego łóżka. Powoli otworzyłem oczy, w namiocie było ciemno. Widziałem kontury łóżek w poświacie księżycowej, przedostającej się przez okrągłe okienka. Byłem zdziwiony, na łóżkach nikogo nie było. Odwróciłem głowę w prawą stronę, tam wyczuwałem obecność intruza. Nie myliłem się. Nade mną stała pięknie zbudowana naga postać. Nieznajomy pochylił się, rozpiął mój śpiwór, odrzucając go. Leżałem w bokserkach i koszulce nie mogąc wykonać żadnego ruchu, byłem sparaliżowany. Złapał za moje bokserki, gwałtownym ruchem zerwał je, usłyszałem trzask nitek. Pochwycił za moją koszulkę, pociągną ją w górę, poddałem się, unosząc ręce. Leżałem teraz nagi. Mój penis unosił się w gorącym pożądaniu, które wypierało strach. Zauważył to, złapał mojego fallusa, zaczął delikatnie pieścić. Moje ciało ogarnął dreszcz silnego podniecenia. Pochylił się nad moją głową, oparł kolana o łóżko. Jego olbrzymi penis w pełnym wzwodzie był nad moimi ustami. Podniosłem głowę, opierając się na łokciach i delikatnie dotknąłem językiem jego dużej główki. Ten słodki smak wzburzył moją krew. Otworzyłem szeroko usta, próbując objąć go wargami. Było to bardzo trudne i ledwo mieścił mi się w ustach. Rozpocząłem namiętne lizanie tego olbrzyma. Widziałem, że sprawiam mu to wielką przyjemność. Po chwili zabrał swojego penisa z moich ust. Złapał mnie za nogi, podniósł je, a sam usadowił się na łóżku. Położył moje łydki na swoich barkach. Wiedziałem, co chce zrobić, zdałem sobie sprawę, że przecież to niemożliwe. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, nie ma możliwości, żeby wszedł we mnie. Przecież to będzie jak nabijanie Azji Tuhajbejowicza na pal. Próbowałem uwolnić swoje nogi, żeby uniemożliwić mu dostęp do mojej dziurki. Jednak on trzymał je mocno. Moje próby przekręcenia się na bok również nie powiodły się. Dostałem siarczystego klapsa w pośladek. Zrozumiałem, że nie mam żadnego pola manewru. Postanowiłem rozluźnić się, żeby przyjąć to, co nieuniknione. Poczułem wchodzący we mnie jego palec, zacisnąłem pośladki, przeszył mnie strach. Kiedy mi wsadził do środka cały palec i zaczął nim tam poruszać, zmiękłem jak wosk. To było coś tak mocnego, że z każdym jego ruchem pała mi się sama podrywała do góry. Po chwili poczułem dwa palce i przeszył mnie ból, uciekałem pośladkami, jednak on trzymał mnie mocno. Kiedy dołożył trzeci palec i poruszał nimi, ból był nie do wytrzymania. Moja dupa próbowała uwolnić się, jednak intruz władał moim ciałem. Nie nadążałem łapać powietrza, zacząłem bardzo głośno oddychać, by wreszcie krzyczeć z bólu. Nie zwracał na to uwagi. Jego palce wycofały się ze mnie. Nastąpiła chwila ulgi, złapałem powietrza w płuca, rozluźniłem się. Po chwili poczułem gorącą główkę nacierającą na mój zwieracz. Była dobrze pośliniona, więc przedostała się szybko, a mnie opanował ostry, przeszywający ból. Próbowałem złapać go za biodra, żeby ograniczyć napór, ale odtrącił moje dłonie. Wchodził we mnie coraz głębiej, a ja czułem, jak rozrywa mnie potężnym taranem. Ponownie zabrakło mi powietrza, Zacząłem krzyczeć. Moja dłoń powędrowała, żeby złapać tego jego fallusa i ograniczyć mu możliwość wejścia całego. Złapałem go, zdałem sobie sprawę, że jest dopiero w połowie we mnie, a ja już nie mogę wytrzymać. Jego biodra nadal naciskały, powodując, że jego penis coraz bardziej wchodził we mnie. Ból przeszywał i paraliżował moje ciało. Poczułem, że dalej już nie wejdzie. Osiągnął chyba moje możliwości, bo zacząłem z bólu wyrywać się, uciekać pośladkami. Zrozumiał, że dalej już nie może. Powstrzymał swoje ruchy, a ja złapałem jego penisa, tworząc ze swojej dłoni swoistą zaporę. Moje ciało zaczęło przyzwyczajać się do tego wielkiego gościa. Ból ustępować lekko zelżał. Zaczęła opanowywać mnie rozkosz, czułem go mocno w sobie i obejmowałem to, co nie zmieściło się we mnie dłonią. Doznałem potężnej erekcji. Pochylił się nade mną, a ja uniosłem głowę i nasze usta splotły się w bardzo mocnym pocałunku. Całował cudownie, jego pocałunek był mocny i męski. Wolną ręką złapałem jego głowę, nie chciałem, żeby przerwał. W tym czasie jego penis rozpoczął wykonywanie powolnych ruchów, delikatnie wysuwał się, po czym trochę szybciej wchodził ponownie. Nasze usta pozostały złączone. Moje ciało zaczęło drżeć, odczuwając te ruchy jego penisa. Rozkosz mieszała się z bólem. Poczułem mrowienie mięśni, wystrzeliłem na klatkę i brzuch. Cześć moje spermy znalazła się również na jego klatce. Jego ruchy stawały się coraz szybsze. Moje usta uwolniły się od jego ust, bo teraz musiały szybko łapać powietrze. Mój fallus dalej stał w pełnym wzwodzie, a z główki wypływały jeszcze pojedyncze kropelki. Moja ręka, która ograniczała mu dostęp do mojej dziurki była coraz bardziej zgniatana. Wchodził coraz głębiej, każdy mój mięsień był naprężony do granic wytrzymałości. Zabrałem dłoń, która ograniczała jego dostęp do mnie, bo nie miało to już sensu. Złapałem się rękoma za łóżko, a on wchodził we mnie już cały, czułem jego jądra uderzające w moje pośladki. Mocno trzymałem się łóżka, próbując opanować ból. Słyszałem, jak jego oddech przyśpiesza, a jego ruchy stały się bardzo szybkie. Zamknąłem oczy, a moje mięśnie przeszył ponowny dreszcz. Kolejny mój orgazm zlał moją klatkę i brzuch. Czułem, że za chwilę będzie szczytował i pewnie rozerwie mnie w drobny mak. Nie myliłem się, zaczął pojękiwać, spiął mięśnie, a jego penis zaczął drgać. Poczułem w sobie gorącą spermę, krzyknąłem i poderwało mnie do góry.

Otworzyłem oczy, siedziałem na łóżku. Popatrzyłem po wnętrzu namiotu, wszyscy spali. Na zewnątrz było już jasno. Byłem cały zlany potem. Powoli docierało do mnie, że to był sen, tylko sen. Stwierdziłem, że spuściłem się w gacie. Byłem wściekły na siebie. Chwilę posiedziałem, zastanawiając się, co robić. Zabrałem ręcznik i mydło, wyszedłem z namiotu, udając się pod natrysk. Na dworze było bardzo ciepło, dałem znać warcie, że idę się wykąpać. Zrzuciłem swoje poplamione bokserki i stanąłem pod zimną wodą, która mnie orzeźwiła natychmiast. Podniosłem twarz do góry, podsuwając się pod te zimne strugi wody. Poczułem ulgę. W tej chwili usłyszałem głos:
- Nie za wcześnie na kąpiel. Co ci się śniło, że tak zmoczyłeś gacie.
Czarek w mundurze stał przy brezencie oddzielającym nas. W ręku trzymał moje bokserki.
- Daj mi spokój – odburknąłem.
Patrzył na mój tyłek, a jego wzrok wyrażał wielkie pożądanie. Podciągnął prawy rękaw i poczułem jego palec atakujący moją dziurkę. Chciałem się odsunąć, ale nie byłem w stanie. Chyba pragnąłem, żeby mnie dotknął, żeby wszedł we mnie i wszedł, poczułem rozkosz, a mój penis zareagował wzwodem.
- Czarek proszę, nie – wycedziłem cicho.
Cofnął rękę, widziałem, jak przejechał palcem po plamie spermy na moich bokserkach, po czym wziął palec do ust, zlizywał go. Podniecił mnie do granic możliwości.
- Na razie dam ci spokój, ale znajdę okazję, a wtedy będziesz mój – powiedział bardzo czule.
- Będę – odpowiedziałem, wbrew swojej woli.
Odwrócił się i poszedł. Stałem jeszcze chwile pod natryskiem, zimna woda ostudziła moje podniecenie. Wyprałem swoje bokserki, owinąłem się w ręcznik i wróciłem do namiotu.
Powoli budzili się wszyscy. Tomek też wstał, posłał mi czułe spojrzenie, ale ja nie byłem w stanie mu na nie odpowiedzieć. Przed moimi oczyma widniał cały czas Czarek. Widziałem pytającą minę Tomka, odwróciłem wzrok, przecież nie umiałem wyjaśnić mu, co mną tak wstrząsa i kto mnie w tej chwili tak podnieca. Szybko ubraliśmy się, bo Czarek już czekał na nas, żeby prowadzić poranną zaprawę. Tym razem ćwiczyłem, nie udawałem. Wróciliśmy do namiotu zabrać menażki. Przy śniadaniu Tomek usiadł blisko mnie, spojrzał swoimi niewiarygodnie niebieskimi oczami i zapytał:
- Bartek, co jest?
- Nic, źle się czuję, kiepsko spałem – odpowiedziałem wymijająco.
Podszedł Paweł, więc rozmowa się ucięła. Zjedliśmy śniadanie, oczywiście nie obyło się bez wesołych tekstów Pawła, poprawiło mi to trochę humor. Na chwilę zapomniałem o Czarku, jak się okazało tylko na chwilę. Nasza czwórka miała zaplanowane zajęcia z maskowania na dzisiejsze przedpołudnie. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że zajęcia będzie prowadził Czarek.
Byłem w jeszcze większym szoku podczas zajęć, okazało się, że potrafi prowadzić szkolenie bardzo ciekawie. Byłem pod jego urokiem, jako bardzo dobrego wykładowcy. Potem przyszła kolej na zajęcia praktyczne. Nieźle się bawiliśmy przy tym przystrajaniu siebie w celu zakamuflowania i zlania się z otoczeniem. Widziałem, że Paweł nie mógł poradzić sobie z mocowaniem gałązek z liśćmi na swoim hełmie.
- Paweł, brakuje ci jeszcze jednej większej gałązki – stwierdziłem, oglądając jego maskowanie.
- Gdzie – zapytał zaciekawiony, chcąc uzupełnić braki.
- No, musisz jeszcze jedną włożyć w dupę, żeby ładnie stała – odrzekłem, parskając śmiechem.
- Bartek, zaraz ci jebnę, pomóż mi lepiej, bo te witki nie chcą się trzymać na tym hełmie – powiedział wściekły.
Pokazałem mu jak mocować gałązki na siatce hełmu. Większość odrzuciłem, bo zerwał za krótkie i wypadały, nie mając się czego trzymać. Po dłuższej chwili wyglądaliśmy już jak ruszające się krzewy. Kiedy położyliśmy się na ziemi, nie było nas widać, staliśmy się krzewami rosnącymi na łące. Czarek był bardzo zadowolony z naszych postępów. Przyszedł czas na maskowanie twarzy. Wybrał mnie, kazał zdjąć hełm. Rozpoczął pokaz maskowania twarzy przy użyciu naturalnych środków. Widziałem, jaką sprawia mu przyjemność muskanie mojej skóry palcami. Robiło mi się ciepło, w brzuchu odczułem jakieś motylki. Podniecał mnie, z czego zdawałem sobie sprawę, on chyba też. Kątem oka spojrzałem na Tomka, dziwnie patrzył na nas. Coś mu chodziło po głowie, jeszcze nie wiedziałem, co. Czy domyślał się tego mojego zauroczenia Czarkiem, nie wiem. Kiedy Czarek skończył maskowanie mojej twarzy, kazał pozostałym zrobić to samo. Podszedłem do Tomka, żeby mu malować twarz, widziałem, że dziwnie patrzy na mnie. Pewnie czytał z moich oczu, nie potrafiłem ukryć pożądania, jakie czułem do Czarka.
Zakończyliśmy zajęcia zaliczeniem na bardzo dobry. Byliśmy zadowoleni z siebie. Poszliśmy się umyć, potem po menażki, razem z pozostałymi w szyku udaliśmy się na obiad. Czarek obserwował nas, stojąc przy kuchni. Na jego twarzy widziałem zadowolenie, był z nas dumny. Zauważyłem, jak opiekun drugiej grupy patrzył na nas, a potem chyba gratulował Czarkowi świetnie wyszkolonej drużyny. Przy obiedzie Tomek nic nie mówił. Kiedy już byliśmy w namiocie, żeby skorzystać z godzinnego odpoczynku, próbowałem czule spoglądać na niego. On jednak nie odpowiadał na moje spojrzenia, odwracał wzrok. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, tylko nie wiedziałem, co. Położyłem się na swoim łóżku, zasnąłem. Obudził mnie głos Czarka stojącego w wejściu.
- Wstawać, idziecie teraz na zajęcia z taktyki – oznajmił głośno.
W szyku udaliśmy się na zajęcia, które odbywały się na małej polance za namiotami. Było to chyba najcięższe szkolenie. Dużo teorii oraz ciężka praktyka. Bolał mnie już tyłek od nacisku wojskowych butów. Uczono nas prawidłowego czołgania się. Nasze tyłki cały czas unosiły się niepotrzebnie w górę, a żołnierze, co chwilę przyciskali je butami do ziemi. Za którymś razem, kiedy bolały mnie już jądra od tego przyciskania, podniosłem głowę, mówiąc złośliwie:
- Zgnieciesz mi jaja.
- A masz tam w ogóle coś? – zaśmiał się ironicznie.
- No miałbyś się czym pobawić – odrzekłem złośliwie.
Widziałem, że zrobił się czerwony, dociskał mój tyłek już bardziej delikatnie.
W końcu zmęczeni, opanowaliśmy trudną sztukę czołgania się. Dostaliśmy nieźle w kość, czułem duże zmęczenie. Przy kolacji nikomu nie chciało się gęby otwierać. Szybko też wzięliśmy natrysk i położyliśmy się do swoich łóżek. Po jakimś czasie, kiedy na dworze już było szaro, do naszego namiotu wszedł Czarek.
- No proszę drużyna w łóżkach, co gorzała się wam skończyła? – zapytał zdziwiony. – Śpijcie, bo jutro ciężki dzień – stwierdził z uśmiechem. – Dobranoc – powiedział i poszedł.
Odpowiedzieliśmy mu, dobranoc i każdy z nas przywarł do swojej poduszki. Zasypiałem, patrząc na Tomka leżącego obok.
Obudziłem się w nocy, znowu śnił mi się Czarek. Wstałem, byłem wkurwiony na siebie, na niego i na wszystko. Podszedłem do łóżka Michała, lekko szturchnąłem go w ramię, przebudził się, spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Michał, daj fajkę – poprosiłem cicho.
- Weź sobie, w bocznej kieszeni plecaka – odrzekł i zamknął oczy.
Wziąłem paczkę papierosów, zapalniczkę oraz latarkę i wyszedłem z namiotu. Dałem znać warcie, że to ja, a nie ktoś obcy i poszedłem w stronę rzeczki.
Położyłem się na trawie, chwilę patrzyłem, jak pięknie księżyc odbija się w lustrze wody. Wyciągnąłem papierosa, zapaliłem. Zakrztusiłem się, nie miałem doświadczenia w paleniu. Jakoś poszło i poczułem gorący dym w moich płucach. Zakręciło mi się w głowie. Biłem się ze swoimi myślami, przed moimi oczyma pojawiały się obrazy Tomka i Czarka. Tomka kochałem, było mi z nim dobrze, co innego Czarek, podniecał mnie, ale to mogła być najwyżej jednorazowa przygoda. Jednak na tę przygodę miałem wielką ochotę. Podniecał mnie swoją męskością, tym, że był starszy, no i ten jego penis. Leżałem tak z zamkniętymi oczami, paląc i bijąc się ze swoimi myślami, a mój penis szalał pełnym wzwodem. Powoli opanowałem moje żądze i myśli, było mi dobrze. Nagle poczułem rękę na moim kroczu. Podniosłem wolno głowę, mogłem się domyślić, nade mną klęczał Czarek.
- Znowu bawiłeś się swoją zabawką i podglądałeś – powiedziałem cicho.
- Mówiłem, że lubię cię podglądać – odrzekł wesoło.
Ręką zaczął mi masować penisa przez spodnie, jego ruchy sprawiały mi przyjemność, delikatnie się wyginałem. Moje ręce powędrowały do niego. Jedną masowałem jego udo, drugą włożyłem pod bluzę. Pieściłem jego wspaniały, umięśniony brzuch. Podniecenie zawładnęło moim ciałem, byłem gotowy oddać się mu bez reszty. Po chwili zabrał swoją rękę i odsunął moje, spojrzałem na niego zdziwiony.
- Wracaj do namiotu, zaraz będzie alarm – powiedział cicho.
- Co będzie? – zapytałem zdziwiony.
- Zobaczysz, zmykaj do namiotu, jeszcze będzie niejedna okazja – stwierdził.
Wstaliśmy, on klepnął mnie czule w tyłek, a ja pomaszerowałem do namiotu, zdjąłem spodnie i wcisnąłem się w śpiwór, chciałem się trochę rozgrzać, bo leżąc na ziemi przez dłuższy czas, trochę zmarzłem. Zrobiło mi się ciepło, zasnąłem.
Poczułem szarpnięcie za ramię. Wyskoczyłem z łóżka, obok mnie stał Czarek, obudził jeszcze Pawła, Tomka i Michała. Moje bokserki były wyprężone, stał mi. Czarek skierował światło latarki na pozostałą trójkę, oślepiając ich, a w tym czasie przejechał mi palcami po moim stojącym penisie, wyprężyło mnie.
- No dzieciaki ubierać się. Alarm dla waszej czwórki, zameldować się zaraz przed namiotem – oznajmił i wyszedł na zewnątrz.
Szybko ubraliśmy się, wyszliśmy przed namiot. Stały tam trzy plecaki wojskowe, każdy ze zrolowanym szarym kocem, przypiętym na górze, hełmy, latarki i radiostacja. Nie wiedzieliśmy, co się będzie działo. Czarek podał nam niebieskie opaski na ramię i powiedział:
- Oto wasze zadanie, macie odnaleźć pięć punktów zaznaczonych na mapie, zameldować, każdy znaleziony punkt i wrócić do obozu. Towarzyszyć wam będzie obserwator, który ma białą opaskę. Obserwator nie pomaga, nie odzywa się, nie wolno z nim rozmawiać. Wy musicie mieć widoczne na mundurach niebieskie opaski. Dowódcą grupy jest Bartek. Wasz kryptonim to „Sokół”, kryptonim sztabu „Gniazdo”, wszystko jasne?
Wręczył mi noktowizor. Spojrzeliśmy po sobie, po chwili ujrzeliśmy młodego żołnierza z białą opaską. Zastanawiałem się, skąd oni brali tych ślicznych żołnierzyków, bo ten był niczym z żurnala.
- No, na co czekacie, Bartek decyduj, kto bierze radiostację, zbierać się i pakować do samochodu – rozkazał Czarek.
- Paweł ty jesteś najsilniejszy, więc bierz radiostację – powiedziałem.

Założyliśmy plecaki, zabraliśmy hełmy i latarki, wsiedliśmy do samochodu. Wsiadł z nami żołnierzyk z białą opaską. Jechaliśmy bardzo długo, trudno było mi się zorientować, gdzie nas wywożą, cały czas jechaliśmy po leśnych drogach. Po bardzo długim czasie samochód zatrzymał się, kazano nam wysiąść. Samochód odjechał, a my zostaliśmy na skrzyżowaniu polnych dróg w głębokim czarnym lesie. Obserwator bez słowa podał mi mapownik i kompas. Spojrzałem po minach pozostałych, widziałem, że mieli niezłego pietra, ja też, nie byłem wyjątkiem…
Rozłożyłem mapownik, wyciągnąłem kompas, zorientowałem mapę z północą. Przeliczyłem odległość do pierwszego punktu zaznaczonego na mapie. Cała trójka stała wokół mnie, oświetlali mapę, przyglądając się, co robię. Z boku stał obserwator. Dookoła ponury las i głucha cisza.
- Mamy do przebycia jakieś półtora kilometra do pierwszego punktu, więc ruszamy – zakomunikowałem.
Ruszyliśmy wesoło w kierunku północnym, ścieżką leśną. Wyszliśmy z mrocznego lasu na małą polankę, która była oświetlona przez księżyc. Musieliśmy przez nią przejść do jej północnej części. Byliśmy w świetnych humorach, to zadanie wydawało się proste. Nagle Paweł wykrzyknął:
- Kurwa mać, wdepnąłem w gówno.
Nasze latarki skierowały się na jego nogi. Naszym oczom ukazał się obraz Pawła buta zanurzonego w dużym krowim placku. Wybuchliśmy śmiechem. Nie mogliśmy się opanować.
- Czego kurwa rżycie ja pierdole, jaki smród – żachnął się głośno Paweł.
- Paweł, to jest dobre jako maseczka na twarz – parsknąłem ze śmiechem.
- Chyba zaraz ci wyjebie – stwierdził z wściekłością.
Po chwili wycierał swojego buta o wysoką trawę. Szliśmy dalej, rżąc ze śmiechu, Paweł miał zważony humor. Powoli docierało do mnie, że coś tu nie pasuje. Jeszcze nie wiedziałem co, ale coś było nie tak. Przeszliśmy przez mały zagajnik leszczynowy i wyszliśmy na następną polankę. Na jej środku widzieliśmy kilka drzewek, chyba też leszczyny. Zgodnie z mapą było to miejsce, w którym ukryto pierwszy punkt kontrolny. Doszliśmy w pobliże tych drzewek. Tomek się wyrwał:
- Ja szukam tego pierwszego kodu – wyrzucił z siebie i ruszył w kierunku drzew.
Zrzuciliśmy plecaki, rozkładając się na polance. Paweł uruchomił radiostację. Po chwili usłyszeliśmy Tomka:
- Ja pierdole, tu jest błoto po kostki, ciekawe, który kutas miał taki głupi pomysł – pomstował.
Skierowaliśmy światło latarek w jego stronę. Tomek broczył po kostki w grząskim gruncie.
- Tomek szukaj kodu – wykrzyknąłem.
- Szukam, szukam – odrzekł.
Po chwili usłyszeliśmy jego okrzyk radości.
- Mam to gówno, nieźle to schowali – radośnie oznajmiał.
Wrócił z karteczką, na której znajdował się kod literowy. Podszedłem do radiostacji, założyłem słuchawkę na ucho, wziąłem do ręki mikrofon i nacisnąłem wywołanie.
- Tu „Sokół”, tu „Sokół”, „Gniazdo” wzywam cię - powtórzyłem - Tu „Sokół”, tu „Sokół”, „Gniazdo” wzywam cię.
Po chwili w słuchawce usłyszałem głos Czarka.
- Tu „Gniazdo”, „Sokół” melduj.
- „Sokół” melduje zdobycie pierwszego punktu, podaję kod literowy… - podałem kod z karteczki zdobytej w leszczynach. Usłyszałem odpowiedź.
- „Sokół”, potwierdzam zajęcie pierwszego punktu. Podaj obserwatora.
Zawołałem żołnierzyka, przejął ode mnie słuchawkę i mikrofon. Słyszałem, jak potwierdzał zdobycie punktu. Usłyszałem jego stwierdzenie, że niczego się nie domyślają. Oświeciło mnie. Zdałem sobie sprawę, że za łatwo to szło, był jakiś haczyk w tym. Szybko zacząłem analizować…

Koniec części czwartej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pon 0:32, 18 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 11:08, 18 Lut 2013    Temat postu:

No i kolejny piękny owoc Twojego pióra mnie mile zaskoczył Razz

Jestem ciekaw jak dalej się potoczą losy Bartka i Tomka i czy przypadkiem przygoda z Czarkiem tego wszystkiego nie popsuje Mad
Więc mam nadzieję Maćku że część piąta ukaże się w ciągu najbliższych dni a może nawet dzisiaj

Pozdrawiam Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Pon 11:10, 18 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pon 11:45, 18 Lut 2013    Temat postu:

Tomek na razie w piórze wyczerpał się atrament.

Więc chyba nie dzisiaj


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pon 11:46, 18 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 12:01, 18 Lut 2013    Temat postu:

Maćku myślę że wielu forumowiczów chętnie by Ci dostarczyło potrzebnego atramentu Razz Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 23:38, 18 Lut 2013    Temat postu:

Popieram zdanie Tomka Smile
Proszę Cię daj nam kolejną część , bo ta historia wciąga mnie bez reszty Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Wto 8:32, 19 Lut 2013    Temat postu:

Tomek:
Białym atramentem kiepsko się pisze
Ciastek123:
Dam, na pewno, tylko daj chwilkę odpocząć, bo już tchu brakuje

A tak na poważnie, to cieszę się, że opowiadanie podoba się Wam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 9:59, 19 Lut 2013    Temat postu:

Drogi Bimaxie Razz
A Ty myślisz że jakim atramentem tutaj piszesz chyba nie czerwonym,przecież tu się wszystko wyświetla na biało, jak dzisiejszy śnieg za oknem Razz
Pozdrawiam Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Wto 15:07, 19 Lut 2013    Temat postu:

Chętnie poczytałbym więcej komentarzy do tego opowiadania, napisanych tym białym atramentem. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 18:28, 19 Lut 2013    Temat postu:

Czy ktoś z forumowiczów jest w stanie podesłać Bimaxowi próbkę swojego atramentu w postaci komentarza Confused
Bo w końcu mu pióro całkowicie zaschnie i przestanie pisać Razz Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:00, 19 Lut 2013    Temat postu:

Lubię czytać twoje opowiadanie, wciąga i podnieca.
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin